• Nie Znaleziono Wyników

"Skarbiec wiedzy Brunetta Latiniego. Trzynastowieczna myśl encyklopedyczna jako wyraz tendencji do upowszechniania wiedzy", Małgorzata Frankowska-Terlecka, Wrocław 1984 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Skarbiec wiedzy Brunetta Latiniego. Trzynastowieczna myśl encyklopedyczna jako wyraz tendencji do upowszechniania wiedzy", Małgorzata Frankowska-Terlecka, Wrocław 1984 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Recenzje

563

Na koniec tylko jedna uwaga skierow ana do redaktora serii, w której w yszły wspom nienia: na przyszłość przydałoby się dołączyć do poszczególnych pozycji kalendarium z życia autora oraz biografię jego prac.

Janina Rosicka

(Kraków)

Małgorzata F r a n k o w s k a - T e r l e c k a : Skarbiec w i e d z y Brunetta Latinie- go. T rzynastowieczna m y śl en cyklo pedyczna jako w y r a z tendencji do u p o w sze ch ­

niania w ied zy . Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wrocław... 1984 154 ss.

W zakończeaiu sw ego głębokiego studium o S karbcu w i e d z y Brunetta Ł atan e­ go i jego epoce Małgorzata Frankow ska-T erlecka przytacza słow a G. W. F. H egla z jego W y k ła d ó w z filozofii dziejó w, że u kresu średniowiecza i początków naszej epoki „[...] ludzkość zyskała teraz poczucie rzeczyw istego pojednania ducha w so­ bie samym i dobre sum ienie w sferze w łasnej rzeczyw istości, w sferze św ieck iej. Duch ludzki stanął na w łasnych nogach”. I zdaniem M. Frankow skiej-Terleckiej duch ten „stanął na w łasnych nogach” rów nież dzięki dziełu Brunetta Latiiniego, choć, jak w ynika z Jej badań, n ie brakowało w ow ych czasach i innych czynników , które pom agały tem u „duchowi” stawać na w łasnych nogach.

Studium o Skarbcu w i e d z y można by nazwać próbą otw arcia w rót do w ejścia w sferę um ysłow ości, która jakkolw iek tkw iła w e w spólnym pniu średniow iecznej transcendencji duchowej i kulturow ej, to zaznaczała się w iniej sw oją odrębną obec­ nością i przynajmniej inną płaszczyzną w e w spółżyciu z transcendencją. I dlatego trudno poprzestać jedynie ii w yłącznie na p rzeciw staw ianiu sobie „sacrum” i „pro- fanum ”, rozum ienia i w ierzenia, um ysłowej konfesyjności i um ysłowej św ieckości. Historycznie bowiem sprawy okazują się nadto złożone i badawczo n ie zaw sze jed­ noznaczne w podejm owaniu. Mając tego św iadom ość M. Frankow ska-T erlecka ze

swojego studium o Brunetcie L atinim nie czyni tylko przyczynku w ąsko m ono­ graficznego, a le sw oje badania nad Latinim i jego dziełem podejm uje w p erspekty­ w ie realnie ludzkiego, społecznego i kulturow ego naonczas zapotrzebowania na w iedzę i dzięki tem u proponuje w swojej pracy nie rozwiązania, a zatrzym yw a­ nie się nad określoną problem atyką wartą dyskusji i rozpatrzenia jakiego, Jej zda­ niem , wym aga szczególnie w ażne w ow ych czasach zagadnienie „m yśli encyklope­ dycznej jako w yrazu tendencji do upowszechnienia w iedzy”. I trzeba przyznać, że zagadnienie to staw iane w studium M. Frankow skiej-Terleckiej w sposób n o w y i żyw otnie św ieży, znajdywało rów nież sw oje historyczne i hum anistyczne uzasad­ nienie.

*

*

*

Podtekstem studium M. Frankow skiej-Terleckiej i zarazem w ątkiem , który przewija się w nim problem owo i do pew nego stopnia stanow i w ytyczną dla jego osnowy koncepcyjnej jest już w spom niane powyżej zagadnienie upow szechniania wiedzy. Wiadomo, że niestety nadal jeszcze ciąży niem al pow szechne przekonanie — zresztą n ie tylko od renesansowych hum anistów , ale i z okresu O św iecenia po­ chodne — że średniowiecze, to epoka um ysłowego regresu, czasy n iech ęci do ro­ zumu, a m oże i w strętu do wywodzonej nim i zeń w iedzy. I że dopiero trzeba było w strząsu rimascimento, aby się człow iek obudził z transcendentnego letargu. Tylko pytanie na te i im podobne pomówienia, czy bez tego tak niby pustego um ysłow o średniowiecza byłaby z kolei owa czternasto- i piętnastow ieczna rinascita w ogóle

(3)

m ożliwa? Otóż w pew nym sensie odpowiedzią na to pytanie, przynajmniej dysku­ syjną — jak pisze M l. Frankow ska-T erlecka — jest m iędzy innym i Skarbiec w ie d z y jako jeden ze średniowiecznych słupów prehum anistycznych ma drodze do odrodze­ niow ego humanizmu. Skarbiec w ie d z y jako w skaźnik i dowód, że można i trzeba w średniowieczu widziieć na tej drodze naw et usilne poszukiwania za wiedzą i na m ia­ rę ow ych czasów jej zdobywanie oraz upow szechnianie.

W sw oim rozum ieniu i w swoicth analizach encyklopedii średniowiecznych M. Frankow ska-T erlecka zatrzym uje sdę słusznie ze szczególną atencją naid ich k u l­ turotwórczą i kulturomośną rolą i to niem al w równej m ierze tak w środowiskach duchownych, jak i wśród w arstw i sfer św ieckich. Być może, że dziś nie zdajemy sobie inawet sprawy, jak w łaśn ie dzięki poszukiwanej ii osiąganej w iedzy człow iek w tych obu kręgach cenił stosow ane do siebie powiedzenie „homo modennus” i jak ta nazwa „nos m oderni” m iała o niebo w yróżniać od „antiquiitatis”! I ta może — dziś z perspektyw y w iek ów nieco wygórow ana — świadom ość „hominis m oderni” znaj­ dowała w yraz w postaci zapotrzebowania na w iedzę i jej upow szechnieoie zarówno w czasach grozy i lęku przed nieznanym i, a katastroficznym i zjawiskam i przyrody w epoce Izydora z Sew illi, jak i z końcem X II i w okresie XIII w ieku w obec na­ pływ u przekazów, prawie nieznanych dotąd w Europie zachodniej, dzieł m yślicieli starożytnej Grecji i św iata żydow sko-arabskiego. Jakkolw iek może sam wyraz „upow szechnianie” — jako że tchnący dzisiejszą w spółczesnością — nie bardzo od­ powiada ówczesnem u w yrażaniu się o sw oim um ysłow ym zapotrzebowaniu, to jed­ nak, stosując go, M. Frankow ska-T erlecka rzuca nowe św iatło na rozwój d postęp u m ysłow ości średniowiecznej w jej twórczo, społecznie i kulturowo samodzielnym, choć m oże n ie zawsze oryginalnym , zaopatrywaniu się w naukę i wiedzę.

To upowszechnianie w iedzy miiało w średniow ieczu szczególną w ym ow ę i ota­ czane było, niestety, praw ie nieznaną nam dziś troską. M. Frankow ska-T erlecka za jego podstawę słusznie przyjm uje encyklopedie, ale m ówiąc o upowszechnianiu w ów czas w iedzy n ie można też zapominać i o innych, choćby o takich dla tego celu środkach jak obrazy, m iniatury, rzeźby czy nawet sw oista naonczas pod tym w zględem architektura. Obraz w średniow ieczu był „biblią ubogich” czyli nie um ie­ jących czytać, którzy z tego, co w id zieli i oglądali, m ieli zdobywać w iedzę w praw ­ dzie w yznaniow e określaną i zakreślaną, ale zawsze upowszechnianą. A w ięc upow ­ szechnianie w łaśnie od strony celów i zadań realnie przem yślane i pytanie, czy, jak na ow e czasy, nie skuteczne. Spojrzenie w ięc na średniow ieczne encyklopedie czy quasi encyklopedie jako czynniki um ysłowo zapładniające i na służbie ludzkiego ro-' zumu ma duże znaczenie dla dziejów w iedzy i ośw iaty w Europie i jako tego przy­ kłady n ie bez znaczenia m oże dla niektórych spraw zw iązanych z dzisiejszą popu­ laryzacją nauki, w szelkiego rodzaju um iejętności i kultury. Bo okazuje się, że nie tylko cele, ale i drogi do nauki, ośw iaty i kultury także i w różnych epokach, ma­ ją coś wspólnego.

*

*

*

Skarbiec w i e d z y Brunetta Latiniego n ie b ył w XIII w ieku dziełem jedynym,

ani o jakim ś w yjątkow ym charakterze i poziom ie naukowym . B ył natom iast księgą codziennego życia, której odbiorcą m ógł być intelektualista duchowny, teolog czy filozof, ale z przeznaczenia m iał to być człow iek świecki, polityk, prawnik, kupiec, czy w ogóle świadom siebie i sw oich obywatelskich praw i obowiązków, m iesz­ czanin. Zwłaszcza m ieszczanin i obyw atel w łoskich komun m iejskich, które w swym bujnym i z dnia na dzień coraz bogatszym , ale i bezsprzecznie niełatw ym , choć w ie- lem ożnym życiu społeczno-politycznym i kulturowym , potrzebowały nowej i bar­ dziej skutecznie owocnej w iedzy „nie tylko dla w łasnej przyjemności, ale i dla po­

(4)

Recenzje

565

w iększenia w ładzy i um ocnienia sw ych w łości tak w czasie w ojn y jak i w poko­ ju”. I tę w iedzę m iał im zapewnić Skarbiec, napisany w języku francuskim jako że „najdoskonalszym i najpowszechniejszym ”, a tym sam ym i najbardziej przy­ datnie dogodnym, aby dzieło mogło „trafić do najliczniejszego kręgu ludzi” i „no­ w ych odbiorców nie m ieszczących się już w obrębie dotychczasowych czyteln ik ów filozoficznych i teologicznych rozpraw w języku łacińskim ”. Skarbiec ma w ięc kon­ kretne zadania do spełnienia, ma służyć praktyce życia czyli być „pod ręką”.

I w perspektyw ie tego zadania zostają kom ponow ane poszczególne zespoły za­ gadnień w trzech księgach dzieła Brunetta Latiniego. M. Frankow ska-T erlecka do­ konuje ich zestaw u w postaci przez siebie oryginalnie pom yślanej syntezy proble­ mowej zagadnień i spraw z zakresu w iedzy i kultury ogólnej zaw artych w k się­ dze pierwszej, zagadnień zw iązanych z problem atyką etyczną, a w ięc z zasadam i moralnego działania i postępowania, czym Latini zajm uje się w księdze drugiej swego Skarbca, i wreszcie problem ów o charakterze politycznym , a w szczególnoś­ ci o retoryce jako sztuce warunkującej samo istnienie państw a, omawianej szcze­ gółowo w księdze trzeciej. Dobrze, że zestaw tan tnie jest tylko schem atycznym streszczeniem . Choć w skrócie, to ukazuje się w mim szeroki ciąg i przegląd tem a­ tów i k w estii w noszonych i ukazyw anych n ie z pozycji wąsko uteoretyczmianych czy filozoficznych jako takich, a w yraźnie adresowanych do określonych odbiorców i dlatego w swojej strukturze m ających rów nież sw oiste znam ię nie tyle uczonoś- ci, ile raczej rzetelnej w ramach ów czesnego stanu w iedzy, i zgodnej ze społecz­ nym zapotrzebowaniem nieodzow nych inform acji. Dlatego ta synteza problem owa

Skarbca w opracowaniu M. Frankow skiej-Terleckiej pozostaje i dla celów badaw ­

czych nieobojętna. Każe bowiem w idzieć Brunetta Latiniego w tym S karbcu takim , jakim był i tym, który ten Skarbiec pisząc, w iedział po co i jak to należało czynić, a nie dopatrywać się w mim tego, czego w nim nie ma. A to ma sw oje duże i in- struktyw ne znaczenie metodologiczne, zw łaszcza jeśli m imo w szystko z perspekty­ w y „dziś” bada się odległe „wczoraj”, w którym n iew iele z tego jego „wczoraj” jest badaczowi dostępne i n ie w szystko w nim jasne.

Warto o tym i dlatego wspom nieć, ponieważ studium M. F rankow skiej-T erlec- kiej okazuje się także godnym uw agi osiągnięciem na polu naukowo-badawczym pod w zględem w arsztatowym i takim, które zasługuje na miano „dobrej roboty”.

*

*

*

Można różnie czytać i rozm aicie odczytyw ać tę książkę zależnie od osobistych zainteresowań, potrzeb um ysłowych i kultury. Ale w arto i trzeba także um ieć ją odczytać od strony tego, ja k została ona napisana, czyli ze spojrzeniem na warsztat, z którego zeszła.

Uw idacznia się to w dwóch sytuacjach przy jej lekturze: zagłębia się w niej z poczuciem obcowania z wypracow anym wszechstronnie dziełem naukow ym i zara­ zem czyta się ją i śledzi zaw ierane w niej m yśli z głębokim poczuciem tchnącego w jej fakturze piękna.

Źródłowa dokumentacja Skarbca w i e d z y jest tak przebrana i dobrana, że na­ w et w tych nielicznych zresztą, a równie pociągających m iejscach i fragm entach pewnych dom ysłów czy hipotetycznych przypuszczeń w odniesieniu do niektórych ew entualnych wydarzeń, związanych z losam i Skarbca, spotyka się z czym ś, co, jeśli nie przekonuje, to przytrzym uje uwagę i pobudza do w łasnych reflek sji i w łasnych domysłów. Składa się na to ogrom na rzetelność w tym w szystkim , co i o czym M. Frankow ska-T erlecka pisze, przem yślenie i bynajmniej nie unikowa ostroż­ ność, a — jakby można powiedzieć — „zaopatrzenie” w arsztatow e, z którego n ie

(5)

w ychodzi w ięcej jak tylko to, na co zezwala m ateriał i przystosow ane do jego ba­ dawczej „obróbki” narzędzia. Dlatego w m ediew istyce książka ta jako inowe, ba­ dawcze spojrzenie na stan i rozwój um ysłow ości średniowiecznej znajdzie n iew ątp li­ w ie godne sob ie miejsce.

Jest to zarazem studium, którego lektura może być rów nież udziałem szerszego kręgu czytelników , dla których cyw ilizacja i kultura -nie zaczyna się od przeżyw a­ nego przez nich dziiś, ale ma też i w ielopokoleniow e wczoraj i pozawczoraj. Bowiem w swej koncepcji książka nie przygniata sw oją skądinąd bogatą erudycją i dla po­ szukującego w niej m ożliwości szerszego spojrzenia na um ysłow e i kulturowe od­ najd yw an ie się człow ieka w historii znajdzie się w tej książce rozdział na temat „przenikania tem atyki naukowej do literatury pięknej w językach narodowych”, rozdział, w którym się przedstaw ia w łaśn ie tych „spoza kręgu uczonych i filozo­ fó w ”, którzy nie z racjii zawodu, a z potrzeby życia, swoich um ysłów i serc decy­ dują się na „poszukiwanie w iedzy i cnoty”. I jak się okazuje — zdaniem M. Fran- kow skiej-T erleckiej — n ie ob yw ało się to bez w p ływ u Brunatta Latiniego i jego encyklopedii, która także w pewnej m ierze staw ała się „biblią laik a” i żyw ym czynnikiem sojuszu w iedzy i m ieszczaństw a. Zdaje się bowiem, że to nie tyle z ła­ cińskich traktatów platońsko-arystotelesow skich podejm owała swój wzrost k ultu ­ row y w arstw a w yrastająca z życiowej codzienności m iejskiej i z racji tej codzien­ ności łakniono w iedzy i poznania, znajomości, św iata i rachunku, obycia jurydycz­ nego i rozeznania w m edycynie, now ego à z w ym ogam i życia zgodnego spojrzenia na istniejący porządek społeczny, „jako stworzony przez ludzi, a nie przez N atu­ rę”. A zatem istniała konieczność w iedzy, która by „nie była tylko mądrością książ­ kową, a le istotnie uczyła realnej prawdy o życiiu i św iecie, praw dy konkretnej i nie polukrowanej, przydatnej dla nowego człow ieka, mieszczanina, zdobywającego do­ piero w ów czesnym społeczeństw ie pozycję i znaczenie”.

Problem atyka i tem atyka zawarta w tym rozdziale, w praw dzie odległa w for­ m ie i w w yrazie zapisu, okazuje siię jednak tak bliską i pociągającą dla dzisiejsze­ go człowieka, który już n ie tylko chw ilam i ma często dość różnego rodzaju „mąd­ rości książkow ych” i coraz głośniej upomina się o mądrość realnej prawdy o życiu.

*

*

*

Siedząc dzieje trzynastow iecznych encyklopedii w studium M. Frankowskiej - -Terleckiej, zostaje się z kontynentu Europy zachodniej przeniesionym również na północ do N orw egii ,gdzie w połow ie X III w ieku pojaw iło się Konungs Skuggsja — Spéculum regale — dzieło pod w ielom a w zględam i zbliżone do encyklopedii z kontynentu. D zieło — prawdopodobnie anonim ow e — św iadczy jednak o szerokim naonczas zapotrzebowaniu na w iedzę i um iejętności nieodzowne w w ykon yw a­ niu różnych zaw odów i sygnalizow ane przez M. Frankow ską-T erlecką jest jakby w ezw an iem , by także w szerszym niż tylko na kontynencie zakresie podejm ować badania nad treściam i i zasięgiem kulturow ego rozwoju i rozprzestrzeniania się um ysłow ości średniow iecznej. Być może, że i w jakim ś naw iązaniu do tego S p écu ­

lum Regale z dalekiej północy norw eskiej najbliższy w roku 1987 „Le huitièm e Con­

grès International de Philosophie M édiévale” ma się odbyć w H elsinkach na te ­ m at n auk i i jej różnych koncepcji na przełom ie średniow iecza i R enesansu. D ale­ ka północna Finlandia poczuw a się do uczestnictw a w dziedzinie zachodnioeuro­ pejskiej m ed iew istyk i i w ychodzi jej naprzeciw. D latego zestaw ien ie Spéculu m r e ­

gale ze S karbce m w i e d z y Brunetta Latiniego jeszcze pogłębia i umacnia słu sz­

ność poglądów M. Frankow skiej-T erleckiej na tem at średniow iecznych dążeń i p-o- :zynań zw iązanych z upow szechnianiem w ied zy i przekonyw ająco uzasadnia po­ trzeby i racje podejm ow ania dalszych badań nad źródłami i postawam i, z których

(6)

Recenzje

567

i na których, mimo sw ego nieporów nyw alnego rozw oju i postępu, w yrastała um y- słow ość, nauka i kultura w iek ó w n ow ożytnych i od nich d ialek tycznie zależna n a­ sza dzisiejsza w spółczesność.

Jan L egow icz

(Warszawa)

Dzieje n au kow y ch t o w a r z y s t w m e d y c zn y c h w Poznaniu w latach 1832—1983.

Studia i M ateriały. Poznań 1985. A kadem ia M edyczna im. Karola M arcinkow skiego w Poznaniu. Biblioteka Poznańskich Roczników M edycznych. 8° 346 ss.

Jest to już kolejne w ydaw n ictw o, które zaw dzięczam y K om isji Zdrowia przy Zarządzie W ojewódzkim Związku B ojow ników o W olność i D em okrację w P ozna­ niu, organizującej sym pozja pośw ięcone h istorii m ed ycyn y okręgu poznańskiego. Zaw iera ono m ateriały z sympozjum, dotyczącego h istorii tow arzystw m edycznych działających na terenie Poznania, zorganizow anego w dniu 28 m arca 1984 r. przez w spom nianą K om isję Zdrowia w esp ół z Oddziałem Poznańskim Polskiego T ow a­ rzystw a Lekarskiego i Zakładem H istorii M edycyny i Farm acji A kadem ii M edycz­ nej im. K. M arcinkowskiego w Poznaniu. Sym pozjum to zostało zw ołane dla ucz­ czenia 100-lecia pierw szego w Poznaniu Zjazdu L ekarzy i Przyrodników Polskich i 40-lecia Polskiej R zeczypospolitej Ludowej. Redaktorem naukow ym k siążk i jest Roman M eissner, który jest zarazem członkiem K om itetu R edakcyjnego w y d a w ­ nictw a.

Na pierwszych stronach publikacji znajduje się fotografia aw ersu m edalu pa­ m iątkow ego IV Zjazdu Lekarzy i Przyrodników P olskich w Poznaniu z 1884 r., a następnie fragm ent z D ziennika Czwartego Zjazdu Lekarzy i P rzyrodników P ol­ skich, zaw ierający inauguracyjne przem ów ienie B olesław a W icherkiew icza. Po przedm owach następuje w prow adzający artykuł Rom ana M eissnera pt. R ozw ój

naukow ych to w a r z y s tw m e d y c zn y c h w Poznaniu w latach 1832—1983. A rtykuł ten

jest najobszerniejszy, liczy 15 stronic. Pokazuje rozw ój tow arzystw m edycznych oraz sytuację polityczną i naukową, w jakiej przyszło im działać. A utor w nim naszkicow ał początki tow arzystw naukow ych i m edycznych oraz czasopiśm iennic­ tw a m edycznego na ziem iach polskich; u tw orzenie przez Karola M arcinkow skiego na bazie najstarszego zakładu leczniczego w Poznaniu — szpitala przy ul. D ługiej — nam iastki pierwszego naukow ego tow arzystw a m edycznego; p ow stan ie p ierw sze­ go w Poznaniu p olsko-niem ieckiego tow arzystw a lekarskiego 16 X 1832 — ok. 1840); następnie utw orzenia T ow arzystw a Przyjaciół Nauk w Poznaniu, w którego W ydziale Przyrodniczym (zorganizow anym 31 X 1857) skupili się n iem al w szyscy lekarze polscy praktykujący w Poznaniu. Ten W ydział można uznać za pierw sze ściśle polskie stow arzyszenie naukow e lekarzy poznańskich. L ekarze ci u tw orzyli w dniu 18 X II 1865 r. Sekcję, a później W ydział Lekarski T ow arzystw a P rzyja­ ciół Nauk w Poznaniu. Poznańskie środowisko lekarskie okazało się tak znaczące, że w latach zaboru powierzono m u zorganizow anie trzech Zjazdów Lekarzy i P rzy­ rodników; II w 1870 r., IV w 1884 r. i VIII w 1898 r. Do skutku doszedł tylko IV Zjazd, gdyż dwa pozostałe ze w zględów politycznych n ie odbyły się. W końcu X IX w iek u zaczęły p ow staw ać w Poznaniu nowe stow arzyszenia lekarskie. W latach zaboru tych tow arzystw było 4, w Polsce m iędzyw ojennej — 25, a w 1983 r. — 50, liczących ponad 8 330 członków. N ajow ocniejszym i latam i dla p ow staw ania to w a ­ rzystw były: 1945—1950 i 1956—1970. Pow stało w ted y praw ie 90% obecnie działają­ cych oddziałów. Liczba tow arzystw i ich członków stale w zrasta. Jest to istotne, gdyż tow arzystw a naukow e obok Polskiej A kadem ii Nauk, w yższych u czeln i i in ­ stytutów naukow ych stanow ią czw arte, głów ne ogniw o nauki. W tow arzystw ach

Cytaty

Powiązane dokumenty

It will now be possible to complete the anastylosis of the original columns of the Southern Portico, and in the future of the columns of the eastern and western porticos of the

Another model is the Cognitive and Action Modeling of an Erring Operator, CAMEO, developed by Fujita (1993). Common features to these models based on Aí architecture is that basis

Badania opublikowane w 2012 roku, przeprowadzone w USA przez pracow- ników Urzędu Edukacji Inwestorów (Office of Investor Education) i Amerykań- skiej Komisji Papierów Wartościowych

Odpowiedzią do zadania jest gotowy przepis na ciasto drożdżowe + foto lub screen Zadania oceniane będą oddzielnie, brak zadania (jednego) brak (jednej) oceny. Czas nadsyłania

The preliminary summing up the results o f investigations carried out in 1972 proves the possibility of a harmful effect of emitted nitrogen compounds directly

The visualization of the instantaneous flow reveals that the central vortex core breaks up into a double helix, which is wrapped around the breakdown bubble. To the

Z tego względu celem artykułu jest przedstawienie wyników pomiaru poziomu obiektywnej jakości życia w zakresie e-administracji w województwie zachodniopomorskim na tle

Sektor budownictwa energooszczędnego jest obecnie w pierwszym sta- dium rozwoju, wymuszonym przez wprowadzenie w kraju ustawy o efektywności energetycznej, sekto- rem, którego