Smołka, Leonard
"Walka o Mazury", Adam Uziembło,
Olsztyn-Białystok 1981 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 413-416
4 1 3
a w n u m erze 291 z 1845 roku: „ P r z y p a d k i Robinsona Krusoe przez D aniela Defoe. Ozdobione 206 d rz ew o ry ta m i przez J . J . G ran d v ille. N ow y p rz ek ład polski. I I u n d le tz te r Teil. gr. 8. P re is 2. T h aler (beide T eile k osten 4 Tlr). In K önigsberg zu h a b en bei T heodor T h eile” .
P raw do p o d o b n ie opłacało się zamieszczać polskie ogłoszenia polskich k sią żek w k rólew ieckiej gazecie, z m yślą zap ew ne n ie o polskich flis ak a ch (o k tó ry c h w Prząśniczce S ta n isła w a Moniuszki) czy o m azursk ich ro b o tn ik a ch dniów kow ych (których spo tk ał w K ró lew cu m łody Bolesław Lim anow ski). Myślę, że opłaciłby się tr u d szperack i w sto su n k u do niem ieckich pism w G dań sk u czy w P ru s ac h W schodnich dla pełniejszego zobrazow ania „ lite r a tu r y i s p ra w y polskiej w N iem czech” i przed, i po 1831 roku.
I
E d w a rd M a rtu sz ew s kiI
A d am Uziembło, W a lka o M azury, W ydaw nictw o Pojezierze, O lsztyn— B iałystok 1981, ss. 106, 2 nlb., tabl.
A utor w spom nień uro d ził się w P a ry ż u w 1885 ro k u , a z m a rł w W arsza w ie w ro k u 1971. S tu d io w ał lite r a tu r ę polską na u n iw e rsy tetac h lw ow skim i Jagiellońskim , uczestniczył w niepodległościow ym r u c h u socjalistycznym i zastępow ał kom isarza rz ą d u n a okręg p lebiscytow y w 1920 roku. O kres D rugiej Rzeczypospolitej spędził w Polsce. W lata ch d ru g iej w o jn y św iato w ej konsp iro w ał w W arszaw ie, a od w iosny 1940 ro k u w K rak o w ie. B ył członkiem PP S-W R N . P o ro k u 1945 p raco w ał w spółdzielczości w D zierżo niowie, a n a stęp n ie jak o nauczyciel w polskim liceum w P ary żu . Na po czątku la t pięćdziesiątych osiedlił się w M onachium , a od 1962 ro k u był lek to rem języka polskiego i w y k ładow cą lite r a tu r y polskiej n a U n iw ersytecie w T übingen. W iosną 1970 r o k u A. Uziembło pow rócił do Polski.
Z asadniczy te k s t książeczki (ss. 33— 96) je s t p rz ed ru k iem a r ty k u łu w spo m nieniow ego uczestnika a k cji plebiscytow ej w O lsztynie, opublikow anego pierw o tn ie w 1939 ro k u w „Niepodległości”. S ta n o w i on n iespełna 60% całości w ydaw n ictw a, p rz y czym w egzem plarzu zaku p io n y m przez bib lio tek ę I n s ty tu tu H istorycznego U n iw e rsy tetu W rocław skiego b r a k u je stro n 81—92. Czy je s t to je d y n y w y b ra k o w a n y egzem plarz książeczki, czy też z d efek tem w y dano cały n a k ła d (1000 egz.) pierw szego w y d a n ia, tego niżej p o d pisany nie mógł spraw dzić.
Poza tek s te m U ziem bły i spisem treści w y d a w n ictw o sk ład a się ż p rz ed m ow y M ałgorzaty Szostakow skiej (ss. 2— 57), b ib lio g rafii (ss. 28—30) i S ło w
n iczka osób (ss. 97— 107). T y tu ł tej ostatn iej części s u g e ru je coś innego, niż to,
co część zaw iera. S ło w n ic ze k jest fak ty czn ie a lfa b ety c zn y m w y k azem nazw isk w y s tę p u jąc y ch w tekście U ziem bły i w przed m o w ie (w ty m o statn im w y p a d k u b r a k jed n a k np. ojca i m a tk i A. Uziembły), u zu pełnionym n o tk am i bio graficznym i. Lepiej było jedn ak że ograniczyć się ty lk o do osób w ystęp u jący ch w tek ście w spom nień i umieścić je w przy p isach p rz y p ierw szy m w y s tę p o w a n iu danego nazw iska. N ato m iast opraco w an ie w spom nień n ie pow in n o do tyczyć jed y n ie s tro n y o rto graficznej i in terp u n k cy jn e j, p rzedw ojennego p rz e cież tek stu . W ciekaw ej i p rz ejrzy s te j sk ą d in ąd przedm ow ie cyto w an e są (zob. np. ss. 22— 26) w cale obszerne fra g m e n ty d ru k o w an y ch dalej w spom nień
4 1 4
Uziembły, co też nie jest korzy stn e z p u n k tu w idzenia koncepcji w y d a w nictw a.
P rzedm ow a, mimo p rz ejrzy s te j c h a ra k te ry s ty k i okresu, ze szczególnym uw zględnieniem przyczyn niepom yślnego dla Polski w y n ik u p lebiscytu i cie k aw y ch u w ag o polskiej lite ra tu rz e p a m iętn ik arsk iej dotyczącej plebiscytu oraz in teresującego życiorysu b o h a te ra w spom nień, nie zastąp i n ig d y o p ra cow ania tek stu , choć m ożna zrozumieć in ten cje A u to rk i w ty m względzie. T ekst w spom nień w y m ag ał jedn ak że czasem niezbędnej ingerencji, szczegól nie w tedy, kiedy ich treść m ogła budzić zasadnicze w ątpliw ości czy uwagi. J e s t ta k np. w w y p a d k u in fo rm acji ogólnej o p o w iatach zam ieszkałych w 60— 80% przez ludność polską. Bez k o m en tarza szacunek ten n ie w y trz y m u je k r y t y k i 1 i to ty m bardziej, że Uziembło dostrzega fak tycznie różnicę m iędzy stopniem świadomości n arodow ej etnicznie polskiej ludności P o w i śla i W arm ii oraz M azur. Pisze bowiem, że o ile R ada L udow a Pow iśla i W a r m iński K o m itet P lebiscytow y „ tw o r z y ły . się na m iejscu”, to M azurski K om i te t Plebiscytow y „pow stał w łonie ludzi «zainteresow anych spraw ą» w W ar szaw ie” (s. 33). Z drugiej s tro n y w a rto zwrócić uw agę, iż ze stosunkow o n is kiego sta n u św iadomości n arodow ej ogółu ludności n a in te res u jąc y m teren ie in n e w nioski w yciągał zasłużony ta m już w e w cześniejszym okresie S. Zie liński, a in n e Uziembło. Dla Zielińskiego przem aw iało to za odłożeniem w cza sie plebiscytu i „ostatecznego b oju o M azu ry ” (ss. 59—60) oraz prow adzeniem p ra cy kon sp iracy jn ej. N atom iast dla U ziem bły za podjęciem w a lk i n a ty c h m iastow ej; oczekując n ierealn ie zw ycięstw a n a W arm ii i Pow iślu, Uziembło b y ł rów nocześnie p rzerażo n y w izją porażki, k tó rą sygnalizow ał Zieliński. Ro zum ow ał tak : „jeżeli cofniem y się tam , gdzie jesteśm y zagrożeni, Czesi w y cofają się z a k cji w Cieszyńskiem, a N iem cy n a G ó rnym Ś lą sk u ” (ss. 60—61). N azw a h o telu w ykupionego przez P o laków na potrzeb y plebiscytu w Ol sztynie b rzm iała „R eichshof” 2, a nie ja k tw ierd z i Uziembło „K aiserh o f” (s. 46). W zw iązku z in fo rm acją U ziem bły o k o n feren cji w P re z y d iu m Rady M inistrów w W arszaw ie (brak daty) pod przew o d n ictw em podsek retarza sta n u W ładysław a W róblew skiego i z udziałem w icem inistra sp ra w z a g ra nicznych S. Dąbrowskiego, prezesa M azurskiego K o m itetu Plebiscytow ego ks. J. Bursche, kpt. A. Dobrodzickiego, por. W. Gołębiowskiego, kiero w n ik a b iu ra K om itetu w W arszaw ie P . G ettla, se k reta rza g en eralnego K o m itetu S. Zielińskiego i a u to ra w spom nień (s. 59), n ie sposób nie zw rócić u w agi na gołosłowne w zm ianki lite r a tu r y o udziale w b u rzliw ej n a rad z ie rów nież J a n a B aczew skiego i S ew ery n a Pieniężnego s. Ich u działu w n a rad z ie nie stw ierdza Wojciech W rz e s iń s k i4, chociaż Baczew ski pisał o sw oim i ks. dr. B ilitew - skiego pobycie w W arszawie, gdzie 12 m arca 1920 ro k u o baj m ieli być po dobno p rzyjęci przez p o d sek retarza sta n u W róblew skiego w P rezy d iu m R ady
1 Z o b . L . S m ó ł k a , L i c z b a i r o z m i e s z c z e n i e P o l a k ó w w N i e m c z e c h w l a t a c h 1918—*939, w : L i c z b a i r o z m i e s z c z e n i e P o l a k ó w w Ś w i e c i e , r e d . W . W r z e s i ń s k i , c z . l , W r o c ł a w 1981, s s . 1 3 1 -1 5 6 , t a b l . 3. 2 J . B a c z e w s k i , w s p o m n i e n i a W a r m i a k a , W a r s z a w a 1961, s . 50; W . W r z e s i ń s k i , P l e b i s c y t y n a W a r m i i i M a z u r a c h o r a z n a P o w i ś l u w 1920 r o k u , O l s z t y n 1974, s . 176; W . O g r o d z i ń s k l , S i l ę s ł u s z n o ś c i m a m y . H z e c z o D o m u P o l s k i m w O l s z t y n i e , O l s z t y n 1980, s . 10. 3 Z w r a c a ł e m J u ż n a t o u w a g ę w r e c e n z j i ( K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e , 1980, n r 4, s s . 592—593) z k s i ą ż k i J . C h ł o s t y , S e w e r y n P i e n i ę ż n y 1890— 1940. R e d a k t o r i w y d a w c a s p o d z n a k u R o d ł a , O l s z t y n 1980. 4 W . W r z e s i ń s k i , o p . c i t „ s s . 227, 250.
4 1 5
M inistrów . Nie n ad m ienia jed n ak że zupełnie o b u rzliw y m c h ara k te rze tego spotk an ia E.
W tekście w spom nień b r a k też o b jaśnienia sk ró tu „N K N ” (s. 63). Chodzi tu zap ew ne o N aczelny K o m ite t N arodow y z okresu p ierw szej w o jn y św ia tow ej. Z am iast „argo de tra n c h é e ” (s. Y3) pow inno być „ arg o t de tra n c h é e ” . P isow nia nazw iska pew nego „u rzę d n ik a ze szkoły a u s tria c k ie j” (s. 96) jest błędna; zam iast „D yląg” pow inno być „D ylong” . Na imię m iał Ja n , p rz y czym po plebiscytach na W arm ii, M azurach i P o w iślu (oraz na G ó rn y m Śląsku) n ie b y ł on „u rzęd n ik iem a u stria ck im ” (s. 99) lecz szefem rządow ej K om isji L ik w id acy jn ej plebiscytów w W arszaw ie. Sam ą lik w id ację plebiscytu z 1920 ro k u przeprow adzono zdaniem U ziem bły „mechanicznie, bezwzględnie, nisz cząc wszystko, co mogło służyć za p u n k t oparcia naszej przyszłej p ra c y na M azurach. P ró żn e b y ły w ysiłk i księdza B urschego, p różne sta ran ia P a w ła G ettla, Jerzego K u rn ato w sk ieg o i w ielu innych. B iu ro k rac ja zrobiła swoje. W ytępiła w szystko, co m ogła i zniszczyła n a w e t zalążki przyszłości” (s. 96). Ocena ta odpow iada rzeczyw istości i p o k ry w a się z oceną sposobu lik w id acji plebiscytu na G ó rn y m Ś ląsk u w 1921 ro k u 6. N ie uleg a zatem w ątpliw ości, iż zorganizow anie n a now o ru c h u polskiego na były ch te re n a c h plebiscytow ych w rep u b lice w eim arsk iej było zasługą przed e w szy stk im m iejscow ych P o la ków. P o d s ta w y do tej działalności p rzygotow yw ano już w okresie plebiscytu, o czym w w y p a d k u W arm ii i M azur w spom ina Uziembło (s. 66). Jego w spom nienia są w a r te p rzypom nienia w spółczesnem u pokoleniu P olaków , choć szko da, że w y d a w n ictw u tow arzyszą d e fek ty n iek tó ry ch (a być może wszystkich) egzem plarzy pierw szego n akładu.
A u to r zw raca u w ag ę n a nisk i stopień znajom ości s p ra w m azurskich w Polsce po p ierw szej w ojnie św iatow ej i b r a k szerszego k rę g u m iejscow ych działaczy w ty m czasie. K ry ty czn ie usto su n k o w u je się do k sz tałtu polskiej ag i tac ji plebiscytow ej, o p erującej hasłam i ekonom icznym i i socjalnym i z po m i nięciem (lub niedocenieniem ) a rg u m e n tó w psychologicznych i to ty m bard ziej, że organizow ane w ycieczki M azurów po n ajw ięk szy ch m iastach polskich nie zawsze d o starczały dow odów na to, że pow stająca Polska stan ie się z dnia na dzień (plebiscyt) k r a je m d o b ro b y tu i obfitości w w iększym sto p n iu niż Niemcy. Z d ru g iej je d n a k stro n y p ro je k t m asow ych w ycieczek tu ry sty czn o - krajo znaw czych P o laków z k ra ju na te re n M azur, jak i o p racow ał Uziembło, odrzucono jako n ie re a ln y (ss. 38— 41). A u to r dostrzega zaró w n o z ew n ętrzn e (np. w o jn a polsko-radziecka), ja k i w e w n ę trz n e u w a ru n k o w a n ia w y n ik ó w p le biscytu. C h a rak tery z u jąc s tr u k tu r ę K om itetu M azurskiego zauw aża b ra k roz graniczenia k o m petencji m iędzy głów nym i działaczam i i poszczególnym i a g en d am i K o m itetu (ss. 41— 43). D aje też p rz y k ła d y rozw iązyw ania s p ra w t r u d n ych (reform a roln a a plebiscyt) w trak c ie trw a n ia negocjacji m iędzy zie- m iań stw em a K o m itetem (ss. 43—44). D obrze oddaje atm o sferę, n a s tro je i te n dencje stro n zaintereso w an y ch plebiscytem (Niemcy, Polacy, K om isja M iędzy sojusznicza), p rz y czym n ie u n ik a w zm ian k o w an ia ta rć w obozie polskim, w ty m i rozbieżności m iędzy ludnością m iejscow ą a n ap ły w o w ą (ss. 47 nn). Za b łąd tak ty c zn y uznał pow iadom ienie praco w n ik ó w K o m ite tu już p rzed p le biscytem , iż po 11 lipca 1920 ro k u n ie o trzy m ają oni w y n agrodzenia, choć w y tłu m aczy ł to „troską o pieniądz s k a rb o w y ” (s. 64). T rzeba w zw iązku z ty m
5 J . B a c z e w s k i , o p . c i t . , s s . 81— 83.
8 Z o b . L . S m ó ł k a , P r a s a p o l s k a n a Ś l ą s k u O p o l s k i m 1922—1039, W a r s z a w a —W r o c ł a w 1976, s s . 13 n .
4 1 6
stw ierdzić, iż zb y t w ielk a gorliw ość w ty m względzie przesłoniła n iew ąt p liw ie s p ra w y b ard ziej zasadnicze z p u n k tu w idzenia polskich interesó w n a- rodow o-politycznych.
Leonard S m ó łk a
H anna Saw icka, Maria Z ientara-M alew ska. Z a r ys m onograficzny życia
i twórczości, O lsztyn 1981, Pojezierze, ss. 302.
Życie i twórczość M arii Z ien tary -M alew skiej jest fenom enem , k tó ry m usi zainteresow ać socjologa i h isto ry k a. O trzym aliśm y jed n a k m onografię o p ra cow aną przez polonistkę, któ ra doszła do w niosku, że jej b o h aterk a to „ w a r m iń sk a K o nopnicka” i choć a u to rk a książki dostrzega rów nież różnice m iędzy obiem a poetkam i, to jed n ak nie jest w sta n ie przeprow adzić w pełn i ani po lonistycznej, an i history czn o -literack iej nobilitacji na zasadzie w y k azania n ie pow tarzalności opisyw anego zjaw iska.
M onografia Saw ickiej u trzy m an a jest w sty lu tw órczości poetyckiej i dzia łalności d ziennikarskiej M arii Z ien tary-M alew skiej. C hętnie c y tu jąc pełne em fazy w spom nienia poetki, Saw icka dopasow uje do nich sw oją n a rra c ję , k tó ra je s t bliższa beletry zacji niż k ry ty cz n ej analizy. Słusznie stw ierdzając, że za m yśl p rzew odnią całego dorobku M arii Z ientary -M alew sk iej można uznać m otto do jej książki W arm io m o ja miła: „C zytaj sercem, co zostało n ap isan e z miłości do Ziemi O jczystej W arm ii’, a u to rk a książki „czyta s e r cem ” twórczość pisarsk ą sw ojej b o h a te rk i i choć widzi w n iej cienie, ele m enty, k tó re należałoby ocenić n iezupełnie pozytyw nie, to serce każe jej jed n a k nie re je stro w a ć i nie oceniać, lecz przebaczać.
Życie i twórczość M arii Z ien tary -M alew skiej n ie jest jed n ak fenom enem polonistycznym czy h isto ryczno-literackim , lecz socjologicznym i historycz nym . I w życiu tym , i w tej twórczości ro k 1945 stanow i w y ra źn ą cezurę. Nie chodzi jed n a k w ty m p rz y p ad k u o oznakow anie chronologiczne, ale o p o w stan ie Po lsk i L u d ow ej i w szystkie k o n sekw encje tego w y d arzen ia — ró w nież w życiu nauczycielki, k tó rą M aria Z ien taró w n a stała się dzięki tem u, że pow stała D ruga Rzeczpospolita.
Nie m ająca asp iracji do szerszej działalności publicznej, w yw odząca się ze środow iska chłopskiego n a północnych k re sac h etnicznej Polski, nie obję ty ch jed n a k g ran icam i odrodzonego w 1918 ro k u p a ń stw a polskiego, córka w iejskiego m u rarz a, po pow rocie z K ra k o w a przerzu can a była przez polskich działaczy w Niemczech z jednego p o s te ru n k u ośw iatow ego na drugi. Godziła się z tym, poniew aż całą jej am b icją było służenie S praw ie. Raz ty lk o po prosiła o zm ianę dotychczasow ej pracy: „M inął d ru g i ro k p o b y tu Z ie n tary w B erlinie, nie czuła się dobrze a n i w atm osferze z atarg ó w przyw ódców pol skiego ruchu, an i za urzędniczym b iurkiem . T ęskniła za przestrzen ią i p rz y rodą, nie m ogła przyzw yczaić się do życia w w ielk im mieście. W ro k u 1933 złożyła na ręce prezesa Z w iązku T ow arzy stw S zkolnych Baczew skiego prośbę o przeniesienie do p ra c y w szkolnictw ie p o p a rtą przez w iz y ta to ra B rasse” .
Z tą chw ilą nauczycielka z w ykształcenia, k tó re o trzym ała w K rakow ie, stała się nauczycielką z w yboru. A w k ró tc e potem zrezygnow ała n ie tylko z k a rie ry politycznej, jak ą mogła zrobić p ra cu jąc w B erlinie, ale rów nież z możliwego s ta tu s u ko b iety zam ężnej: „M aria zdecydow ałaby się n a te n krok,