• Nie Znaleziono Wyników

Do biografii Kazimierza Fajansa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Do biografii Kazimierza Fajansa"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Józef Hurwic

(M arsylia)

DO BIOGRAFII KAZIMIERZA FAJANSA

Żydowska rodzina Fajansów przez kilka pokoleń mieszkała w Siera­ dzu. Już jednak w połowie ubiegłego stulecia na nazwisko to natrafiam y w W arszawie 1. Starsi warszaw iacy jeszcze pam iętają lub znają z opoi- wiadań Towarzystwo Żeglugi Parow ej na Wiśle Maurycego F ajan sa (1827—1897). Założyciel i właściciel tego tow arzystw a był sędzią handlo­ wym, członkiem kom itetu Giełdy W arszawskiej, członkiem zarządu w ar­ szawskiej Gm iny Starozakonnych. Syn jego — Edw ard (1868— 1930) w y­ bitny k on struktor parostatków, był dyrektorem technicznym założonych w 1880 roku przez ojca W arsztatów M echanicznych Budowy Parostatków , Gabar i Łodzi na Solcu w Warszawie. Śpiewano kiedyś piosenki o fa­ jansach i berlinkach wiślanych. H istorycy sztuk plastycznych często w y­ mieniają b rata Maurycego Fajansa, M aksymiliana (1825— 1890) — ry ­ sownika i litografa, właściciela największego w drugiej połowie XIX w ie­ ku zakładu litograficznego w Warszawie, który się mieścił przy ulicy Długiej. Z tłoczni tego zakładu o dużych aspiracjach artystycznych w y­ szło kilka tysięcy pozycji obejm ujących ryciny luźne i publikacje se ry j­ ne 2. B rat stryjeczny M aksymiliana i M aurycego Fajansów — Jakub (Jakób) (1843— 1920) założył w 1888 roku w W arszawie fabrykę maszyn drukarskich i litograficznych przy ulicy Miłej w Warszawie. Syn Ja k u ­ ba — Wacław Fajans (1884—1973) był w ybitnym ekonomistą w zakresie zagadnień finansowych i bankowości. W okresie między dwiema w ojna­ mi światowymi był dyrektorem Powszechnego Banku Związkowego, członkiem rad y Banku Polskiego, a także docentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Zygm unt K arpiński, ówczesny dyrektor Banku

1 K. R e y c h m a n : S zk ic e genealogiczne. S e ria I. W a rsza w a 1936.

2 E. T e s s a r o - K o s i m o w a : H istoria lito g ra fii w a rsza w sk ie j. S e ria „V a r- sa v ian a” . PW N. W a rsza w a 1973.

(3)

382

J. H u r w i e

Polskiego, w swych p am iętn ik ach 3 tak pisze o Wacławie Fajansie (na s. 168): „Przem ówienia jego w Radzie i na w alnych zebraniach obok rze­ czowych walorów były u ję te w tak w ykw intną formę, że słuchano ich zawsze z dużą uw agą”.

27 m aja 1887 roku urodził się w Warszawie Kazimierz Fajans. Jego ojciec H erm an (1853— 1937), brat Jakuba, był najm łodszym z trzynaścior­ ga dzieci kupca H enryka F ajansa (1810— 1882). Uczęszczał do II Rządo­ wego G im nazjum rosyjskiego przy ulicy Nowolipki, w którym nauczy­ cielem m atem atyki i fizyki był później W ładysław Skłodowski — ojciec M arii Skłodowskiej-Curie. H erm an Fajans poszedł w ślady swego ojca: zajął się handlem . Miał w Warszawie przedstawicielstwo wielkich Łódz­ kich Zakładów Przem ysłu Bawełnianego Ludw ik Geyer. Był on dwu­ krotnie żonaty: najpierw z Jadw igą Wolberg, a po jej śmierci z jej młod­ szą siostrą Wandą. Z pierwszego m ałżeństw a m iał jedną córkę — Ludw i­ kę, z drugiego urodziło się czworo dzieci: dwóch synów — Kazimierz i H enryk i dwie córki — Jadw iga i Gabriela; Kazim ierz był najstarszy. Fajansow ie, całkowicie zaasymilowani, posługiwali się w domu językiem polskim. Pokolenie H erm ana Fajansa zachowywało łączność ze środowi­ skiem żydowskim, chodząc w święta do synagogi zreform owanej. Kazi­ mierz wychowywał się w polskich tradycjach patriotycznych, szczególnie silnych w rodzinie jego matki. Jej przodkowie, według przekazów ro­

dzinnych, brali w 1793 roku udział w obronie Pragi obleganej przez wojska rosyjskie. Ojciec W andy Fajansow ej, lekarz Adolf Wolberg, ucze­ stniczył w powstaniu styczniowym, a po jego upadku był podobno zesłany na Sybir, skąd miał wrócić po am nestii ogłoszonej przez cara A leksan­ dra II. Liczne więzy łączyły rodzinę F ajansa z w ybitnym i intelektualista­ mi na ziemiach polskich i poza ich granicami. M atka znanego malarza, Romana K ram sztyka, Helena była jedną z córek Maurycego Fajansa. W ybitny niem iecko-am erykański fizyk teoretyk, A lfred Lande, o półtora roku młodszy od K azim ierza Fajansa, był jego kuzynem. M atka Wandy Fajansow ej, Zofia Wolbergowa z domu Bergson, była kuzynką sławnego filozofa francuskiego, Henriego Bergsona, którego ojciec, Michał Bergson, kompozytor, w yemigrował z Polski. Bratowa H erm ana była również z rodziny Bergsonów.

H erm an Fajans bardzo dbał o w ykształcenie dzieci. Kazio, jak go n a­ zywano w rodzinie, początkowo uczył się w domu pod kierunkiem p ry­ w atnych nauczycieli. Później w stąpił do państwowego gim nazjum real­ nego, tj. typu matematyczno-przyrodniczego, gdzie nauczano w języku rosyjskim . Posługiwanie się w m urach gim nazjalnych językiem polskim było wzbronione.

3 Z. K a r p i ń s k i : O W ielkopolsce, zlocie i d a le kic h podróżach. W sp o m n ie­ nia 1860— 1960. B ib lio te k a p a m ię tn ik ó w p o lsk ic h i o bcych pod re d a k c ją W. Z a­ w adzkiego. PIW . W arszaw a 1971.

(4)

Do bio g r a fii K . F a ja n sa

383

W czasie w olnym od zajęć szkolnych m łody Kazim ierz upraw iał spor­ ty: tenis, tu rysty kę wysokogórską itd. Interesow ał się muzyką.

W 1904 roku ukończył szkołę średnią. Myślał o kontynuow aniu n au ­ ki na U niw ersytecie Warszawskim. Był to w tedy rosyjski U niw ersytet Cesarski. Przyjm ow ano tam ograniczoną liczbę Żydów, a ponadto po­ ziom tej uczelni był niższy niż uniw ersytetów zachodnioeuropejskich. O statecznie Kazim ierz F ajans w yjechał n a studia wyższe do Lipska. Za­ m ierzał studiować biologię. Bardziej jednak zainteresow ała go w tedy chemia, której pozostał w iem y do końca życia.

W ciągu studiów w Lipsku F ajans znajdow ał czas, by regularnie cho­ dzić na koncerty orkiestry filharm onicznej pod dyrekcją A rth u ra Ni- kischa. Podczas w akacji przyjeżdżał do Warszawy.

W trakcie jednego z tych przyjazdów, w 1905 roku, był obecny w Muzeum Przem ysłu i Rolnictwa przy K rakowskim Przedm ieściu 66 na pięknym odczycie Tadeusza Estreichera o ciekłym powietrzu. E strei­ cher był w tedy asystentem K arola Olszewskiego, profesora U niw ersytetu Jagiellońskiego, który w 1883 roku, wraz z fizykiem Zygm untem W ró­ blewskim, pierw szy skroplił tlen i azot z powietrza, a następnie, w 1895 roku, skroplił i zestalił argon.

W 1907 roku Kazim ierz Fajans przeniósł się do H eidelbergu, gdzie kontynuow ał studia chemiczne. Pod kierunkiem Georga Brediga, jedne­ go z czołowych fizykochemików tych czasów, zajął się tam oddzielaniem izomerów optycznych. Pierw sza publikacja Fajansa, która ukazała się w 1908 roku i była podpisana również przez Brediga, poświęcona jest katalizie stereochem icznej4. Tem at ten stanow i także przedm iot pracy doktorskiej F a ja n s a 5, obronionej przez niego w 1909 roku. W owym czasie stosowano na dyplomach łacińską form ę w yróżniającą: Magna cum

laude (Z w ielką pochwałą) lub Sum m a cum laude (Z najwyższą pochwa­

łą). Na egzaminie doktorskim Fajansa mogły wchodzić w grę tylko te dwie możliwości. Przed egzaminem doktorant umówił się listow nie ze sw ym ojcem w Warszawie, że natychm iast po egzaminie zakom unikuje m u telegraficznie wynik, używ ając w pierw szym przypadku skrótu „Mag­

na”, w drugim — „Sum m a”. Egzamin się skończył o godzinie 9 wieczo­

rem . Zaraz po tym Kazimierz Fajans zatelegrafował: „Sum m a”. De­ peszę doręczono w W arszawie około godziny 2 w nocy. Przez pomyłkę

jednak listonosz, zamiast do mieszkania H erm ana — ojca Kazimierza, przyniósł telegram kuzynowi H erm ana — Hieronimowi Fajansowi, któ­ ry mieszkał w tej sam ej kam ienicy piętro niżej. Rano następnego dnia Hieronim zatelefonował do Hermana:

4 G. B r e d i g , K. F a j a n s : Z u r S te reo c h em ie d er K atalyse. „B eric h te d e r D eu tsch e n C hem ischen G e se llsc h aft” 1908 t. 41 s. 752—763.

5 K. F a j a n s : Ü ber der stereochem ische S p e z ifitä t d er K a ta lysa to ren (O pti­ sc h e A k tiv ie ru n g d u rc h asy m etrisch e K atalyse). D issertatio n . H eid elb erg 1910.

(5)

384

J. H u r w i c

— Cóż to, tw em u synowi aż tak pilnie potrzebne są pieniądze, że nie może poczekać do rana, lecz musi o nie w nocy prosić? —

Za swą pracę doktorską Kazimierz Fajans uzyskał nagrodę im. Victo- ra Meyera.

W czasie pobytu w Heidelbergu F ajans poznał swą przyszłą żonę, również w arszaw iankę — Salomeę Kapłan, o dwa lata od niego młodszą. Studiow ała ona medycynę na uniw ersytecie w Berlinie. Przyjechała do Heidelbergu podczas ostatniego sem estru studiów Fajansa. Zamierzała kontynuow ać swe studia lekarskie w tym m niejszym mieście, będącym jednak sławnym ośrodkiem uniw ersyteckim . Okazało się jednak, że na wydział lekarski nie przyjm uje się tu kobiet. Postanowiła więc udać się do Fryburga, gdzie nie było tej przeszkody. Tuż przed planowanym w y­ jazdem z Heidelbergu podczas przechadzki po mieście spotkała znajo­ mego studenta z Polski, H enryka Brokm ana w tow arzystw ie dwóch in ­ nych młodzieńców. Jednym z nich był Kazim ierz Fajans. W rozmowie, która się nawiązała, młodzi ludzie przekonali Kapłanównę, iż stu d ia le­ karskie w ym agają uprzedniego dobrego przygotowania ogólnego, i na­ mówili ją, by się w tym celu zapisała na wydział m atem atyczno-przyrod­ niczy uniw ersytetu w Heidelbergu. Brokman ożenił się później z siostrą Kazim ierza F ajansa — Jadw igą i jako w ybitny pediatra został członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk.

W 1910 roku Fajans postanaw ia poświęcić się badaniom promienio­ twórczości. Poślubiwszy Salomeę K apłan, w ybiera się w jej towarzystwie do M anchesteru na staż w pracowni E rnesta R utherforda 6. Tutaj w cią­ gu niespełna rocznego pobytu nie tylko zdołał opanować nową dlań dzie­ dzinę, ale uzyskał w niej cenne w y n ik i7.

Powróciwszy do Niemiec, Fajans, początkowo jako starszy asystent, a następnie jako docent, kontynuuje na politechnice (Technische Hoch­ schule) w K arlsruhe badania rozpoczęte w Manchesterze. W swym w y­ kładzie h ab ilitacy jn y m 8, wygłoszonym 17 grudnia 1912 roku, Fajans przedstaw ił ówczesny stan wiedzy o budowie atomu. Podtrzym ując więź z krajem ojczystym, tekst tego w ykładu posyła do redakcji „Wszechświa­

9 J. H u r w i e : Badania K a zim ierza F ajansa w dziedzinie prom ien io tw ó rczo ­ ści i izotopii. W 10 rocznicę śm ierci. „ K w a rta ln ik H isto rii N au k i i T ec h n ik i” 1985 t. 30 s. 215—245.

7 H. G. M o s e l e y , К. F a j a n s : R a d io -a ctive products o f sh o rt life. „P h i­ losophical M agazine” 1911 t. 22 s. 629—638; K. F a j a n s : Ü ber die k o m p le x e N a tu r v o n R a d iu m C. „P h y sik a lisc h e Z e itsc h rift” 1911 t. 12 s. 369—378; K. F a j a n s , W. M a k o w e r : Ü ber d e n R ü ck sto ss des RaC2 im V a k u u m . T am że 1911 t. 12 s. 378; K. F a j a n s , W. M a k o w e r : T h e g ro w th o f R a d iu m С fr o m R a d iu m В. „P hilosophical M agazine” 1912 t. 23 s. 292—301.

8 K. F a j a n s : Die n eu ren V o rste llu n g e n v o n d er S tr u k tu r d er A to m e. H a­ b ilitationsvortrag. „Die N a tu rw isse n sc h a fte n ” 1913 t. 1 s. 237—241.

(6)

Do b io g r a fii K . F aja n sa

385

ta ”. W czasopiśmie tym został on opublikowany w trzech odcinkach w tłu ­ maczeniu W. Piotrowskiego pod redakcją autora 9.

W K arlsruhe dokonał Fajans swego największego odkrycia: odkrył mianowicie praw o przesunięć prom ieniotwórczych 10. Praw o to stanow iło z kolei dla F ajansa i jego współpracownika Osvalda H elm utha G öhringa punkt wyjścia do odkrycia pierw iastka 91, którem u badacze ci nadali nazwę brevium (Brevium, Bv) ze względu n a krótki okres życia otrzy­ manego izo to p u n . F ajans uw ażał za swój obowiązek zakomunikować również polskiej społeczności naukow ej o odkryciu nowego pierw iastka. Zadbał więc, by jego niem iecka publikacja o brevium ukazała się w pol­ skim przekładzie (w nieco zmienionej i uzupełnionej postaci) w „Che­ miku Polskim ” 12.

W tym sam ym roku 1913 Fajans odwiedza Wrocław, gdzie 4 czerwca n a zebraniu tamtejszego Towarzystwa Chemików wygłasza po polsku odczyt o pierw iastkach promieniotwórczych i ich położeniu w układzie okresowym. Trzy lata później, 15 kw ietnia 1916 roku, zaktualizow any od­ czyt n a zbliżony tem at wygłasza n a zebraniu Koła Chemików w W ar­ szawie. Rozszerzone opracowanie obu tych odczytów ukazało się następ­ nie w „Wiadomościach M atem atycznych” 13.

W 1917 roku Fajans zostaje powołany, jako profesor nadzw yczajny, na katedrę chemii fizycznej uniw ersytetu w Monachium. Uczony prze­ nosi tu swe zainteresow ania z promieniotwórczości n a zagadnienia bu­ dowy cząsteczek i kryształów. Do ich badania stosuje przede wszystkim m etody termochemiczne i refraktom etryczne, dokonując i w tej dziedzi­ nie niezm iernie w ażnych odkryć. W 1923 roku opublikował fundam en­ talną pracę o deformacji powłok elektronow ych u . Trzy lata później, bę­ dąc już profesorem zwyczajnym i osiągnąwszy szczyty sław y, ogłosił publikację na ten sam te m a t15 w zeszycie „Roczników Chemii” poświę­

9 K. F a j a n s : N a jn o w sze pojęcia o bud o w ie ato m ó w . W y k ła d h a b ilita c y jn y w y g ło szo n y 17 X I I 1913 r. w P olitechnice w K a rlsru h e. P rz e k ła d W. P io tro w sk ieg o pod re d a k c ją au to ra . „W szechśw iat” 1913 t. 32 s. 273— 276, 292—295, 315—318.

10 K. F a j a n s : Die S te llu n g d er R a d io e lem en te im perio d isch en S y s te m . „ P h y ­ sikalische Z e itsc h rift” 1913 t. 14 s. 136—142.

11 K. F a j a n s , O. G ö h r i n g : Ü ber die U ran X 2 — das n eu e E le m e n t der U ranreihe. Tam że 1913 t. 14 s. 877—884.

12 K. F a j a n s , O. G ö h r i n g : O u ra n ie X 2 — n o w y m p ie r w ia s tk u rzę d u uranow ego. O d b itk a z t. 14 „C hem ika P o lskiego” 15 s. Z m ieniony i u zu p ełn io n y p rze k ła d p rac y w ym ien io n ej w po p rzed n im przypisie.

18 K. F a j a n s : P ie rw ia stk i p ro m ie n io tw ó rcze a u k ła d p erio d yc zn y. „W iado­ m ości M a tem aty czn e” 1917 t. 21 s. 159—187.

14 K. F a j a n s : S tr u k tu r u n d D efo rm a tio n d er E le k tro n e n h ü lle n iń ih re r B ed e u tu n g fü r die ch e m isc h en un d op tisch en E ig e n sch a ften anorganischer V e r ­ bindungen. „Die N a tu rw isse n sc h a fte n ” 1923 t. 11 s. 165— 172.

16 K . F a j a n s : O d efo rm a cji o rbit e le k tro n o w y c h an jo n ó w i k a t jo n ó w w so­ lach k r y sta lic zn y c h (W edług po m iaró w A. H olstam m a). „R oczniki C h e m ii” 1926 t. 6 s. 396—403.

(7)

386

J. H u r w i c

conym Józefowi Jerzem u Boguskiemu. Boguski, daw ny asystent Mende- lejewa, kierow ał w swoim czasie pracownią fizyczną w Muzeum P rze­ mysłu i Rolnictwa w W arszawie, gdzie pierwsze kroki naukow e staw iała jego siostra cioteczna, młoda M aria Skłodowska, przyszła współodkryw- czyni polonu i radu.

W związku z publikacją Fajansa w „Rocznikach Chemii” zacytujm y fragm ent li s t u 16, który skierow ał do niego redaktor tego czasopisma, Ja n Zawidzki, profesor chemii nieorganicznej na Politechnice W arszaw­ skiej: „Z listu Szanownego Pana, zarów no jak z dokonanej przezeń ko^ rek ty widzę, że Pan Kolega znakomicie włada polszczyzną i bynajm niej nie zapomniał jej podczas długiego przebyw ania za granicą. Toteż może by Pan Kolega i w przyszłości nie zapominał o swych stronach rodzin­ nych i przy okazji przypom niał się naszej społeczności naukow ej ogło­ szeniem jakiejś większej pracy w języku polskim. Sądzę, że mogło by to być z wielu względów pożytecznem, bowiem o rodakach pracujących naukowo za granicą i przebyw ających za granicą długie lata nazbyt szyb­ ko się u nas zapom ina”.

Nie odnosiło się to jednak do Fajansa. Gdy w 1927 roku postanowio­ no utw orzyć na Uniwersytecie W arszawskim katedrę chemii fizycznej, Wojciech Swiętosławski, zajm ujący katedrę tego przedm iotu na Politech­ nice W arszawskiej i prowadzący na Uniw ersytecie w ykłady zlecone z chemii fizycznej, chce zaproponować n a katedrę uniw ersytecką Kazi­ m ierza Fajansa, z którym łączą go m. in. wspólne zainteresow ania te r- mochemiczne i refraktom etryczne. P rzed zgłoszeniem wniosku zapytuje F ajansa w liście pryw atnym 17 o jego zdanie w tej spraw ie. W odpowie­ dzi 18 na ten list Fajans uzależnia swoją zgodę na przyjęcie ew entualnej propozycji objęcia k atedry w W arszawie od warunków, jakie by tam otrzymał, i zaznacza: „W każdym razie mogę zapewnić Wielce Sz. Pana, że tego rodzaju propozycja uradow ałaby mnie niezm iernie jako dowód, że m oja skrom na działalność naukowa znajduje pewne uznanie wśród społeczeństwa polskiego, z którym łączy m nie ty le nierozerw alnych wię­ zów”. Dodaje następnie, iż jednym z motywów ew entualnej zgody by­ łaby nadzieja na współpracę ze Swiętosławskim. Wobec pozytywnego' w zasadzie stanow iska F ajansa Swiętosławski, cieszący się w Polsce w ielkim autorytetem naukowym, w ysunął jego kandydaturę na katedrę. W następnym liście 19 mógł już poinformować Fajansa, że komisja po­ wołana do obsady katedry przedstawiła jednom yślnie F ajansa jako je­

16 J. Z aw idzki: L ist do K. F a ja n s a z 22 w rz e śn ia 1926 r. M ichigan H istorical C ollections, B entley H istorical L ib ra ry , U n iv ersity of M ichigan, A nn A rbor.

17 W. S w iętosław ski: L ist do K. F a ja n s a z 12 m a rc a 1927 r. Tam że.

18 K. F a ja n s: B ru lio n listu do W. S w iętosław skiego (bez p o d an ia dnia) 1927 r. Tam że.

(8)

Do bio g r a fii K . F aja n sa

387

dynego kandydata, a następnie na wniosek tej komisji Rada W ydziału Filozoficznego przygniatającą większością głosów (28 białych wobec 4 czar­ nych) uchw aliła zaprosić Fajansa na katedrę zwyczajną chemii fizycz­ nej. W krótce (5 lipca 1927 roku) dziekan W ydziału Filozoficznego — Zygm unt Łempicki zawiadomił Fajansa oficjalnie 20 o tej uchwale Rady Wydziału, którą Senat Akademicki U niw ersytetu jednom yślnie zatw ier­ dził. W tym że liście dziekan zapytuje Fajansa, czy przyjm uje on to po­ wołanie. Dziękując za wybór, Fajans w liście do dziekana z 8 lipca 1927 roku 21 oznajmia: „Powołanie n a katedrę chemii fizycznej przy u n iw er­ sytecie mego m iasta rodzinnego poczytuję sobie za wielki zaszczyt i chęt­ nie gotów jestem pertraktow ać co do bliższych w arunków objęcia k a­ te d ry ”. Nawiasem mówiąc, zestawienie dat obu tych listów, jak i in ­ nych, wskazuje, jak spraw nie działała wówczas poczta między W arsza­ wą i Monachium. W tej dziedzinie zam iast postępu nastąpiło w yraźne cofnięcie. W kolejnym liście 22, tym razem pryw atnym , dziekan Łem pi­ cki inform uje Fajansa, że dotychczasowy Wydział Filozoficzny rozpada się na dwa wydziały: H um anistyczny i M atem atyczno-Przyrodniczy. K a­ ted ra Chemii Fizycznej będzie, oczywiście, należała do tego drugiego wydziału, którego dziekanem został znany m atem atyk Stefan M azurkie­ wicz. „Ja osobiście — pisał Łempicki do F ajansa — cieszę się niezm ier­ nie, że Pan Profesor zasadniczo nie odmawia, jak również dum ny jestem z tego, że za mojego dziekanatu przeszła spraw a powołania P ana P ro ­ fesora”. Dawne m arzenie Fajansa, by zakorzenić się na ojczystym g ru n ­ cie, w ydaw ało się więc bliskie urzeczywistnienia. Fajans gotów był opu­ ścić znakomicie funkcjonujący w arsztat pracy w Monachium, gdzie m iał przy tym korzystną sytuację osobistą, by objąć placówkę w W arszawie, pod w arunkiem jednak, żeby umożliwiała ona kontynuow anie działal­ ności naukow ej i znośną sytuację m aterialną. We w rześniu przyjechał do W arszawy dla zaznajomienia się na miejscu z w arunkam i i przeprow a­ dzenia pertraktacji w spraw ie katedry. N astępnie po powrocie do Mo­ nachium, w tym sam ym miesiącu, n a życzenie dziekana Mazurkiewicza, w obszernym liśc ie 23 sform ułował swoje w arunki. Przede wszystkim, Fajans uważał za niezbędne przystąpienie do budowy gmachu, w którym znalazłyby pomieszczenie zakłady chemii nieorganicznej, organiczej i fi­ zycznej. Do czasu wykończenia tego gmachu Fajans chciałby urządzić prowizoryczną pracownię chemii fizycznej w proponowanym mu lokalu dawnego In sty tu tu Fizycznego składającym się łącznie z dziewięciu po­ koi, przy czym lokal ten m usiałby być opróżniony pół roku przed obję­

50 Z. Ł em picki: L ist oficjaln y do K. F a ja n s a z 5 lip c a 1927 r. Tam że. 21 K. F a ja n s: L ist do d ziek a n a Z. Ł em pickiego z 8 lip c a 1927 r. Tam że. 22 Z. Ł em picki: L ist p ry w a tn y do K. F a ja n s a z 3 sie rp n ia 1927 r. Tam że. 28 K. F a ja n s: L ist do d ziek a n a S. M azurkiew icza z 29 w rz e śn ia 19(27 r. T am że.

(9)

388

J. Hurwie

ciem katedry (które przew iduje w następnym roku akademickim), by do tego czasu można go było przystosować do potrzeb dydaktycznych i ba­ dawczych nowego zakładu. Obsada personalna powinna obejmować trzech pomocniczych pracowników nauki, jednego m echanika oraz jednego la­ boranta lub woźnego. F ajans podaje też wysokość dotacji, która mogłaby być rozłożona na raty, potrzebnej na założenie w arsztatu mechaniczne­ go, zakup mebli, aparatury, odczynników chemicznych, książek, p ren u­ m eratę czasopism itd. Poza tym wskazuje na potrzebę mieszkania dla swojej czteroosobowej rodziny i odpowiednich poborów, które nie m u­ siałyby jednak być rów ne wysokim uposażeniom profesorów niem iec­ kich, oraz zw rot kosztów przeprowadzki z Monachium do Warszawy. I wreszcie Fajans prosi o odpowiedź przed 1 listopada, aby mógł dosta­ tecznie wcześnie podjąć decyzję przez wzgląd na swoich współpracow­ ników monachijskich. Dziekan Mazurkiewicz, odpow iadając24 w końcu października na list Fajansa, kom unikuje, że w 1929 roku będzie można uzyskać mieszkanie spółdzielcze: że możliwości dodatku do normalnego uposażenia są nikłe; że Senat uchw alił przekazać Zakładowi Chemii Fi­ zycznej lokal dawnego In sty tu tu Fizycznego jako pomieszczenie tym ­ czasowe; co się zaś tyczy spraw zasadniczych, a mianowicie urządzenia pracowni prowizorycznej i budowy nowego gm achu zależnych od Mi­ nisterstw a W yznań R eligijnych i Oświecenia Publicznego (M. W. R. i O. P.), n a razie żadnej odpowiedzi udzielić nie może. Nic więc dziw­ nego, że w tej sytuacji Fajans postanowił zrezygnować z katedry w W ar­ szawie. Zawiadamia o tym dziekana w liście 25 z końca grudnia i odpis przesyła Swiętosławskiemu. W piśmie tym zgłasza jednak gotowość w spółpracy z Wydziałem M atem atyczno-Przyrodniczym . W liście 26, w y­ słanym tego samego dnia do Swiętosławskiego, F ajan s w yjaśnia, iż tru d ­ no mu było zdecydować się n a opuszczenie zakładu monachijskiego, w którym praca naukowa, po latach przygotowawczych, znajduje się w pełni rozkwitu, by rozpoczynać w W arszawie wszystkie przygotowa­ nia od początku, nie m ając przy ty m pewności zdobycia choćby n ajp ry ­ m ityw niejszych w arunków do pracy. Potw ierdzając odbiór pism a Fa­ jansa, dziekan M azurkiew icz27 oświadcza: „Spieszę przede w szystkim wyrazić głęboki żal, iż Radzie Wydziału M atematyczno-Przyrodniczego, mimo usilnych starań z jej strony, nie udało się stworzyć warunków, które by umożliwiły Wielce Szanownemu P anu objęcie k ated ry w n a­ szym uniw ersytecie — nam zaś pozyskanie tak Cennej i pożądanej dla nas Siły N aukow ej”. Nie w ydaje się, aby były to słowa tylko grzeczno­

24 S. M azurkiew icz: L ist do K. F a ja n s a z 28 p a ź d ziern ik a 1927 r. Tam że. 25 K. F a ja n s: L ist do S. M azu rk iew icza z 27 g ru d n ia 1927 r. Tam że. 20 K. F a ja n s: L ist do W. S w iętosław skiego z 27 g ru d n ia 1927 r. Tam że. 27 S. M azurkiew icz: L is t do K. F a ja n s a z 19 stycznia 1928 r. Tam że.

(10)

Do bio g r a fii K . F aja n sa

389

ściowe. Jak bowiem poinform ował F ajansa S w iętosław ski28, Rada W y­ działu dała ujście swemu niezadowoleniu ze stanow iska M. W. R. i O. P., uchw alając wysłać do M inisterstw a list F ajansa w pełnym odpisie. Ży­ czenia zaś F ajansa nie były uważane przez Radę w ydziału za zbyt w y­ górowane, skoro dziekan w zacytow anym już liście 29 mógł napisać: „Za­ razem pragnę serdecznie podziękować Wielce Szanownemu P anu za za­ jęcie w toku pertraktacji stanowiska tak bardzo uwzględniającego nasze ograniczone możliwości”. Byli jednak tacy, co zarzucali Fajansow i, że postąpił niepatriotycznie. Czy jednak patriotyzm w ym agał od F ajansa rzeczywiście tak bardzo niekorzystnego pod względem naukow ym prze­ niesienia się do Warszawy?

W podobnej sytuacji znajdowała się w 1912 roku M aria Skłodow- ska-Curie. Dla uczczenia pamięci jej ucznia, przedwcześnie zm arłego Mirosława K ernbaum a, jego ojciec — przemysłowiec warszawski Józef K ernbaum ofiarował Towarzystwu Naukowemu W arszawskiemu dużą do­ tację na utworzenie pracowni radiologicznej w Warszawie. D ziałająca na terenie zaboru rosyjskiego Kasa im. Mianowskiego, insty tu cja powo­ łana do udzielania pomocy polskim uczonym, przyrzekła dalsze kredyty. W tedy to przybyła do Paryża delegacja z W arszawy. Uczestniczący w niej sław ny powieściopisarz H enryk Sienkiewicz prosi M arię Skłodowską-Cu- rie, w imieniu społeczeństwa polskiego, o pow rót do Polski i objęcie kie­ row nictw a pow stającej placówki. Czy w imię patriotyzm u można jed­ nak było wymagać od uczonej, by porzuciła Paryż, gdy w łaśnie postę­ powała tam budowa In sty tu tu Radowego, który był przedm iotem jej m a­ rzeń już w czasach w spółpracy z Piotrem Curie? Nic więc dziwnego, że M aria Curie, mimo iż tak bardzo była Polsce oddana i mimo, że n ie­ dawno doznała licznych przykrości we Francji, nie przyjęła zaproszenia. Nie odmówiła natom iast pomocy i w ysłała do k raju swych dwóch n a j­ zdolniejszych współpracowników: Jana Kazimierza Danysza i Ludw ika W ertensteina. W m arcu 1914 roku Pracow nia Radiologiczna im. M iro­ sława K ernbaum a rozpoczęła działalność 30. Fajans odwiedzał ją każdo­ razowo, gdy przyjeżdżał do swego m iasta rodzinnego. Z W ertensteinem łączyła go nie tylko wspólność zainteresow ań, lecz i w ieloletnia przyjaźń osobista. Już ojcowie Kazimierza F ajansa i Ludw ika W ertensteina byli bardzo zaprzyjaźnieni. Ludw ik W ertenstein ukończył to samo gim nazjum , którego uczniem o wiele lat wcześniej był H erm an Fajans. Szkołę tę znał również dobrze Kazim ierz Fajans, gdyż mieszkał niedaleko.

88 W. S w iętosław ski: L ist do K. F a ja n s a z 25 stycznia 1928 r. Tam że. *® Zob. przyp. 27.

80 J. H u r w i e : P racow nia Radiologiczna im . M irosław a K e rn b a u m a p rzy T o ­ w a rzy stw ie N a u k o w y m W a rsza w skim . W 40 rocznicę śm ierci L u d w ik a W erten stein a . „P ostępy F izy k i” 1986 t. 37 s. 151—168.

(11)

390

J. H u r w i e

W róćmy jednak do spraw y K ated ry Chemii Fizycznej U niw ersytetu Warszawskiego w roku 1928. Po odmowie F ajansa ściągnięto na nią in­ nego Polaka z zagranicy: profesora Mieczysława Centnerszw era z Rygi, zajmującego się głównie elektrochem ią.

Na wiadomość, iż Fajans pozostaje w Monachium, liczni jego kole­ dzy uniw ersyteccy w listach pryw atnych i dziekan Wydziału Filozoficz­ nego (Sekcja II) U niw ersytetu Monachijskiego w liście oficjalnym w y­ rażają zadowolenie, że ich uczelnia nie straciła tak wybitnego uczonego. Fiasko pertrak tacji w spraw ie katedry w W arszawie nie rozluźniło bynajm niej stosunków F ajansa z polskim światem naukowym. 7 czerw­ ca 1929 roku Fajans został w ybrany na zagranicznego członka czynnego Wydziału M atem atyczno-Przyrodniczego Polskiej Akademii Um iejętno­ ści w Krakowie. W tym że roku 2 lipca w Poznaniu, na zaproszenie ko­ m itetu organizacyjnego, wygłasza na II Zjeździe Chemików Polskich od­ czyt inauguracyjny na tem at sił chemicznych i budowy atomu. W kw iet­ niu 1932 roku Fajans wygłosił dwie prelekcje na posiedzeniach Polskie­ go Towarzystwa Chemicznego w Warszawie. Temat, ale przede wszyst­ kim nazwisko Fajansa, które zresztą znałem w tedy tylko w związku z praw em przesunięć promieniotwórczych, ściągnęły mnie, wówczas stu­ denta Wydziału Chemicznego Politechniki W arszawskiej, i kilkunastu moich kolegów na pierwszy z tych odczytów. Było to we środę 13 kw iet­ nia. T ytuł odczytu brzmiał: „Rozwój poglądów na istotę sił chemicz­ nych”. Duże audytorium w Gmachu Chemii Politechniki przy ulicy Pol­ nej 3 (obecnie Noakowskiego), które na posiedzeniach naukow ych Pol­ skiego Towarzystwa Chemicznego świeciło zwykle pustkam i (kilka do kilkunastu osób w pierwszych rzędach), tego dnia było w ypełnione nie­ mal po brzegi. Piękna polszczyzna prelegenta, jego nieprzeciętny talent dydaktyczny i silne poczucie hum oru wręcz poryw ały słuchaczy. W każ­ dym razie w ykład ten pozostał na zawsze w pamięci piszącego te słowa. Następnego dnia Fajans wygłosił referat na tem at bardziej specjalny: „O adsorpcji jonów pierw iastków promieniotwórczych i barwników w zastosowaniu do analizy m iareczkow ej”.

Gdy w 1931 roku zm arł znany elektrochem ik polski — Bogdan Szysz- kowski, k tó ry zajmował katedrę chemii fizycznej na Uniw ersytecie Ja­ giellońskim, Tadeusz Estreicher wystosował do Fajansa w stępny list p ry ­ w atny 31, w którym zapytuje, czy istnieje szansa pozyskania go na opróż­ nioną katedrę. Tym razem, niezależnie od warunków, Fajans musiał od razu odmówić 32, gdyż od wielu już miesięcy zaangażowany był w orga­ nizowanie wielkiego In sty tu tu Chemii Fizycznej w Monachium. F unda­

11 T. E stre ic h e r: L ist do K. F a ja n s a z 18 w rz eśn ia 1931 r. M ich. H ist. Col., B entley H ist. L ibr., A n n A rbor.

(12)

Do bio g r a fii K . F aja nsa

391

cja Rockefellera przyznała bowiem Fajansow i środki na budowę gm a­ chu. Władze uniw ersyteckie poparły projekt, a rząd baw arski dostarczył terenu i zobowiązał się utrzym yw ać insty tu t. W 1932 roku znakomicie wyposażony In sty tu t Chemii Fizycznej rozpoczął swą działalność pod dy­ rekcją Kazim ierza Fajansa. Niedługo, niestety, dane było Fajansow i cie­ szyć się tą placówką. W 1933 roku, z chwilą dojścia H itlera do w ładzy, chm ury zaczęły się gromadzić na horyzoncie politycznym Niemiec. Ba­ w aria ze sw ym klerykalnym rządem opierała się początkowo inw azji hitleryzm u. Południowoniemiecki katolicyzm opóźnił nieco zglajchszal- towanie tej części Rzeszy. Gdy w Berlinie szalał już teror, w M onachium przez pewien czas ludzie cieszyli się jeszcze względną swobodą. B ru n at­ na zaraza w krótce jednak i tu taj dotarła. W arunki życia i pracy staw ały się coraz cięższe. Wielu znajom ych F ajansa aresztowano. N iektórych uwięziono w Dachau.

N astąpił wreszcie fakt, którego od 1933 roku można się było w każ­ dej chwili spodziewać. Kazim ierz Fajans otrzym ał krótkie pismo dato­ w ane 30 października 1935 roku, które w „Imieniu Rzeszy” (im nam en des Reichs), powołując się na odpowiedni paragraf (§ 6) ustaw y z dnia 7 kw ietnia 1933 roku, przenosi go w stan spoczynku. W ymieniona usta­ wa dyskwalifikowała F ajansa ze względu na jego żydowskie pochodzenie. W tym czasie zjawiła się nowa możliwość uzyskania stanow iska pro­ fesorskiego w Polsce. 5 m arca 1935 roku zm arł Stanisław Tołłoczko — profesor chemii nieorganicznej na U niw ersytecie Jana Kazim ierza w e Lwowie. Jakub Parnas, w tym czasie profesor na W ydziale Lekarskim tegoż uniw ersytetu, pomyślał o Fajansie jako kandydacie na objęcie w a­ kującej katedry. P ro jek t ten zalazł poparcie Stanisław a Lorii, profesora fizyki na uniw ersytecie lwowskim, i fizykochemika warszawskiego — Mieczysława Centnerszwera. Drugim kandydatem był W iktor Jak u b — profesor chemii nieorganicznej na Politechnice Lwowskiej, k tó ry od daw ­ na pragnął przenieść się na U niw ersytet.

P arnas w liście do F ajansa 33 inform uje go, że powołana w spraw ie obsadzenia kated ry pięcioosobowa komisja przyjęła jego kandydaturę. P odaje przy tym szczegóły głosowania: trzech członków komisji oddało głosy na kandydaturę Fajansa, czw arty również poparł tę kandydaturę, ale nie głosował z powodu jakiegoś zatargu formalnego, i tylko jeden członek komisji, ze względów „rasowych”, głosował przeciwko. H itle­ ryzm u zachodniego sasiada nie pozostał bez w pływ u na wzmożenie n a ­ strojów antysem ickich w Polsce.

K ilka dni później dziekan Wydziału — w ybitny botanik Stanisław Kulczyński w liście do F a ja n s a 34 kom unikuje mu, iż: „Rada W ydziału

s® J. P a rn a s: L ist do K. F a ja n s a z 8 g ru d n ia 1935 r. Tam że. u S. K ulczyński: L ist do K. F a ja n s a z 13 g ru d n ia 1935 r. Tam że.

(13)

392

J. H u r w i e

M atem atyczno-Przyrodniczego U niw ersytetu Jan a Kazim ierza we Lwo­ wie uchw aliła na posiedzeniu dnia 11 grudnia 1935 roku przedstawić P an u M inistrowi W. R. i O. P. wniosek o mianowanie J. W. Pana pro­ fesorem zwyczajnym Chemii [...]” i zapytuje, czy ,,J. W. Pan Profesor skłonny byłby przyjąć proponowaną Mu k ated rę”. Dodajmy, iż m ini­ strem W. R. i O. P. był w tedy Wojciech Swiętosławski. Fajans natych­ m iast od pisał35, w yrażając zgodę. P arnas w innym liście do F a ja n sa 36 odsłania pewne kulisy tej spraw y: ,,W obradach i walkach, które poprze­ dziły postawienie Pańskiej k and ydatury przez Wydział unico loco, wszy­ scy godzili się na to, że w alory P ana przewyższają o całe niebo w alory innych kandydatów : ale niektórzy członkowie, którzy są zupełnie obcy względom rasowym, w yrażali wątpliwości, czy uczony tak dużej m iary jak Pan nadaje się dla Lwowa, a Lwów dla Niego, i czy w ogóle można liczyć n a pozyskanie P an a”.

Według obowiązującej w tedy ustaw y z 1933 roku, rad a wydziału, przedstaw iała wniosek do zatw ierdzenia m inistrow i za pośrednictwem se­ n atu akademickiego, który zaopatryw ał wniosek swoją opinią. Według poprzedniej ustaw y uniw ersyteckiej, z 1920 roku, odrzucenie przez senat w niosku nom inacyjnego zamykało mu drogę do m inisterstw a i uniemo­ żliwiało m inistrow i załatw ienie wniosku po myśli rady. Teraz zaś opinia senatu nie była wiążąca: m inister mógł ją uwzględnić lub zignorować. W praktyce zresztą ustosunkowanie się senatu do wniosku w ydziału było zw ykłą formalnością sprowadzającą się do akceptacji. N ajbardziej bo­ wiem kom petentnym ciałem w spraw ie nominacji profesorskiej był, oczy­ wiście, wydział.

Kazimierz Fajans po pozytywnej uchwale Rady Wydziału, podobnie zresztą jak i jej członkowie, mógł więc uważać spraw ę za praktycznie przesądzoną, zwłaszcza, że m inistrem , co miał nom inację podpisać, był fizykochemik, k tó ry kilka lat tem u był inicjatorem pomysłu sprowadze­ nia F ajansa do Polski. Nie czekając zatem na uchwałę Senatu, Fajans przyjechał n a początku stycznia 1936 roku n a krótko do Lwowa, by omówić z dziekanem i przyszłym i kolegami w arunki funkcjonow ania ka­ tedry. Zamieszkał u Parnasów w domu profesorskim przy ulicy Supiń- skiego 11 a. 10 stycznia opuszczał Lwów, by przed pow rotem do Mona­ chium pojechać do rodziny w Warszawie i spotkać się tam z m inistrem Świętosławskim. Gdy przed domem, gdzie mieszkali Parnasow ie, wsiadał około godziny 3 po południu do taksówki, która m iała go zawieść na dwo­ rzec kolejowy, jakiś osobnik n a pustej ulicy w rzucił do samochodu zgni­ łe jajo i szybko zbiegł. Jak w liście do F ajansa 37 w yjaśnił Parnas, ktoś

85 K. F a ja n s: L ist do d zie k a n a S. K ulczyńskiego z 19 g ru d n ia 1915 r. Tam że. 88 J. Parnais: L ist do K. F a ja n s a z 16 g ru d n ia 1935 r. Tam że.

(14)

Do biografii K . Fajansa

393

przed południem tego dnia telefonował do m ieszkania Parnasów i in fo r­ mował się, ozy Fajans tam mieszka i kiedy wyjeżdża. Chodziło, rzecz jasna o to, by zniechęcić F ajansa do kated ry we Lwowie, a innych za­ straszyć. Wiadomość o niecnym postępku natychm iast rozprzestrzeniła się w środowisku uniw ersyteckim i dostała się na łam y prasy. „Lwowski Dziennik Narodowy”, który w yrażał opinię inicjatorów łobuzerskiego w y­ czynu, zamieścił 11 stycznia n o ta tk ę 38, której dosłowny tekst brzmi: „Onegdaj [w rzeczywistości o miesiąc wcześniej — J. H.] wydział m a­ tem atyczno-przyrodniczy Un. J. K. większością jednego czy też dwóch głosów [większość była — prawdopodobnie — większa — J. H.] uchw a­ liła przedstawić m inistrow i na profesora chemii fizycznej [w rzeczywi­ stości: chemii nieorganicznej — J. H.] Żyda, prof. Fajansa. Wczoraj w południe prof. F ajans został obrzucony zgniłemi jajam i, gdy przed do­ mem profesorskim, przy ul. Supińskiego, w siadał do samochodu. Prof. F ajans był profesorem uniw ersytetu w Monachium. W swoim czasie nie przyjął kated ry w Warszawie, dokąd go zagroszono. Niedawno został przez rząd hitlerow ski pozbawiony kated ry w Niemczech”.

N otatka ta m iała sugerować, że społeczeństwo polskie jest głęboko zaniepokojone ewentualnością objęcia k ated ry we Lwowie przez F ajan ­ sa. Takie istotnie było stanowisko pewnych środowisk nacjonalistycz­ nych, a zwłaszcza krzykliw ych grup ekstrem istycznych, niezbyt licznych, choć czasem wpływowych. Nie była to jednak, na szczęście, opinia w ięk­ szości społeczeństwa polskiego. Oddajm y głos kilku przedstawicielom tej innej części społeczeństwa. Dziekan K u lczy ń sk i39 natychm iast napisał do Fajansa: „Dzisiaj po południu dowiedziałem się od prof. J. P arnasa o zaj­ ściu, jakie miało miejsce przy wyjeździe J. W. P ana Profesora ze Lwo­ wa. W związku z tem, pragnę wyrazić J. W. P anu Profesorowi w mojem i kolegów imieniu w yrazy naszego głębokiego oburzenia z powodu tego incydentu, obrażającego zarów no nasze uczucia gościnności, jak i nasze uczucie szacunku, jakie żywim y dla J. W. P ana Profesora jako w ybit­ nego przedstawiciela nauki. P ragnę zapewnić J. W. P an a Profesora, że w ybryk ten, którego możliwości nie przewidywaliśmy, nie może w żadnej m ierze mieć w pływ u na stanowisko kolegów, którem u dali w yraz zapra­ szając J. W. Pana Profesora do Lwowa, a zarazem wyrazić przekonanie, że przykrość, jaka spotkała J. W. Pana Profesora, nie zniechęci go do pracy we Lwowie”.

Podobnej treści list wystosował do F ajansa L o r ia 40: „[...] ani przez

88 N o tatk a n iep o d p isan a: P ro f. F a ja n s p ro fe so re m U. J.K . „L w ow ski D ziennik N aro d o w y ” 11 sty c zn ia 1936 r.

w S. K u lczyński: L is t do K. F a ja n s a z 10 sty czn ia 1936 r. M ich. H ist. Col., B entley H ist. L ibr., A n n A rbor.

(15)

394

J. H u r w ie

chwilą nie mogłem przypuszczać, że tego rodzaju dem onstracja przeciw uchwale większości Rady Wydziału jest możliwa. Inicjatorzy brutalnego w ybryku radziby oczywiście zniechęcić P ana do przyjęcia naszego za­ proszenia i w ten sposób uniemożliwić w ykonanie powziętej przez w ięk­ szość uchwały. Listy, które w tych dniach skierowali do P ana różni ko­ ledzy, świadczą o tem, że wszyscy m am y nadzieję, iż zabiegi te nie osiągną zamierzonego skutku. Pragniem y, aby w tej walce o dobro u n i­ w ersytetu i nauki Sz. Pan Kolega stanął po naszej stro n ie”. Mineralog i krystalograf — Zygm unt Weyberg, również profesor U niw ersytetu J a ­ na Kazimierza, napisał do F ajansa między in n y m i41: „Nie mogąc doko­ nać tego osobiście, listownie przesyłam P anu jak najserdeczniejsze ży­ czenia wszelkiej pomyślności w działaniu na terenie uniw ersytetu n a­ szego, który niew ątpliw ie chlubić się będzie tem, iż w swem gronie bę­ dzie m iał tak sławnego i zasłużonego uczonego. W ybryk żakowski, k tó ry P ana tu spotkał, jest tak głupi i tak błahy, iż w yrażanie P anu współczu­ cia z tego powodu byłoby niegodne ani Pana, ani mnie. W ybryk ten, wiadomo przez jakie m izeroty inspirowany, niedługo w niepamięci po­ wszechnej utonie [...]”. List, z którego w yjątek przytoczyliśmy, kończy fantazyjny podpis. Weyberg był oryginałem, który nie liczył się z kon­ wenansami. Pedantycznie dbał przy tym o czystość języka. Kiedyś Sta­ nisław Tołłoczko ofiarował mu egzemplarz swej książki z ciepłą dedy­ kacją. Weyberg, uważnie czytając książkę, stw ierdził, że autor wielo­ krotnie używ a w sposób niewłaściw y przyim ków „do” i „dla”. Błędne miejsca podkreślił czerwonym ołówkiem. Książkę odesłał Tołłoczce, zao­ patrzyw szy ją następującą regułą stosowania owych przyimków: „U rynał

do szczania dla panny M arianny”. Znajomość tej reguły, pomijając jej

niezbyt przyzwoitą formę, niejednem u by się przydała.

Zam ykając spraw ę incydentu z jajkiem , zacytujm y jeszcze fragm ent odpowiedzi „G azety Polskiej” z 19 stycznia 42 n a przytoczoną wyżej no­ tatk ę z „Lwowskiego Dziennika Narodowego”. „Gazeta Polska” w k ró t­ kim artykule zatytułow anym „Ciemnota” kw alifikuje uczynek nieznane­ go osobnika jako budzący „głęboki niesm ak i odrazę wśród wszystkich, którym , bez względu na przekonania polityczne, spraw y nauki nie są obce”.

21 stycznia nastąpiło spotkanie Fajansa z m inistrem Swiętosławskim. Jak się dowiadujem y ze sprawozdania 43 z tej wizyty, które Fajans prze­ słał dziekanowi Kulczyńskiemu, profesor Swiętosławski przyjął F ajansa nie w m inisterstw ie, lecz w swym pryw atnym mieszkaniu „jako kolega

41 Z. W eyberg: L ist do K. F a ja n s a z 28 stycznia 1936 r. Tam że.

42 A rty k u ł niepod p isan y : C iem nota. „G azeta P o lsk a ” 19 sty czn ia 1936 r. 4* K. F a ja n s: L ist do dziek an a S. K ulczyńskiego z 2 lu teg o 1936 r. Mich. Hist. Col., B e n tle y H ist. L ibr., A n n A rbor.

(16)

Do b io g r a fii K . F aja nsa

395

kolegę”. Rozmowa m iała charakter bardzo przyjazny, ale niczego pocie­ szającego nie usłyszał Fajans od m inistra na tem at k ated ry we Lwowie. Po eleganckim podwieczorku Swiętosławski podkreślił polityczny cha­ rak te r tej spraw y i przewidywał, że z tego powodu nom inacja n atrafi n a duże trudności.

W bardziej szczegółowym liście, który K azim ierz Fajans napisał do swego brata stryjecznego — Wacława F ajansa 44, wynika, iż Swiętosław- skiem u wcale już w tedy nie zależało na ściągnięciu F ajansa do Polski. Swiętosławski mówił o wzmagającym się w Polsce antysem ityźm ie, któ­ rem u nie miał odwagi się przeciwstawić. W związku z rzuconym jajkiem , zamiast potępić ten w ybryk, miał naw et powiedzieć: „Mam do pana żal, że pan przyjechał obecnie do Lwowa, w zburzył pan młodzież”. W praw ­ dzie list do Wacława Fajansa był poufny i Kazim ierz Fajans utrzy m y ­ w ał treść tej części rozmowy ze Swiętosławskim w tajem nicy, sądzę, że mam jednak prawo przytoczone słowa zacytować. Pom ijając bowiem już fakt, że od opisywanych w ydarzeń upłynęło ponad pół w ieku i żadna z zainteresowanych osób nie żyje, F ajans powtórzył później te słowa kilku kolegom, między innym i profesorowi K ulczyńskiem u w liście z Mo­ nachium 45 i lojalnie zawiadomił o tym Sw iętosław skiego46. Tę wypo­ wiedź Swiętosławskiego Fajans miał m u bardzo za złe i długo ją pam ię­ tał, skoro opowiedział mi o niej podczas swej bytności w W arszawie w 1958 roku, gdy niezm iernie serdecznie podejmował go w tedy profe­ sor Swiętosławski jako dyrektor In sty tu tu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk.

O statnie lata przedw ojenne — to czasy, kiedy „Każdy początek roku akademickiego przynosi we wszystkich praw ie m iastach uniw ersyteckich Polski rozpętanie się ekscesów antyżydowskich, urągających już nie ty l­ ko cywilizacji — pisała M aria Dąbrowska, znakom ita pisarka polska — ale najelem entam iejszym uczuciom ludzkim i obyw atelskim 47”. I dalej: „[...] ponura wymowa faktów nie pozwala milczeć [...]”. Do tych, którzy nie milczeli, należał profesor Stanisław Kulczyński.

W arto jeszcze przypomnieć wielkopostny list pasterski kardynała Hlonda z 29 lutego 1936 roku, w którym potępił on zakłócające spokój ekscesy i czynne zwalczanie mniejszości żydowskiej.

30 stycznia 1936 roku odbyło się posiedzenie senatu uniw ersytetu lwowskiego. Po zreferow aniu przez dziekana Kulczyńskiego w niosku w y­ działu o mianowanie F ajansa profesorem nik t nie zabrał głosu w dysku­

44 K. F a ja n s: L ist do W. F a ja n s a z 5 lu te g o (nie u le g a w ątpliw ości, że w dacie je s t om yłka: za m ia st „lutego” pow inno ch y b a być „ m a rc a ” — J. H.) 1936 r. T am że.

45 K. F a ja n s: L ist do S. K ulczyńskiego z 27 m a rc a 1936 r. Tam że. 48 K. F a ja n s: L ist do W. S w iętosław skiego z 31 m a rc a 1936 r. Tam że.

47 M. D ą b r o w s k a : D oroczny w s ty d . „D ziennik P o p u la rn y ” 24 lis to p a d a 1936 r.

(17)

396

J. Hurwie

sji, w głosowaniu zaś wniosek [...] odrzucono. Okazało się więc, że cha­ raktery sty ka nastrojów podana przez Swiętosławskiego była dość trafna. Powodem odrzucenia wniosku miało być jakoby nie przyjęcie swego cza­ su przez Fajansa katedry ofiarow anej mu w Warszawie, fałszywie zresz­ tą komentowane. Odmowa senatu nie wykluczała wprawdzie możliwości nominacji przez m inistra, lecz ją niew ątpliw ie utrudniała. Po negatyw ­ nej uchwale senatu dziekan Kulczyński podał się do dymisji (podobnie postąpili delegat wydziału do senatu i prodziekan wydziału), przedkła­ dając senatowi deklarację w obronie wniosku rady. K rok dziekana i zło­ żona prz^z niego deklaracja uzyskały jednomyślne poparcie Rady W y­ działu, która ponadto uchw aliła przedstawić m inistrow i dodatkowy m e­ m oriał w spraw ie obsady kated ry chemii nieorganicznej. M emoriału tego nie przesłano drogą korespondencji urzędowej, lecz przedłożyła go m i­ nistrow i delegacja Rady w osobach profesorów Sew eryna K rzem ieniew - skiego i K azim ierza Kwietniewskiego. „Stanowcza postaw a Rady Wy­ działu — pisał Kulczyński w liście pryw atnym do F ajansa 48 — uprzy­ tom niła jednak w ew nętrznej i zew nętrznej opinii właściwe motywy, któ­ re skłoniły Radę do zaproszenia J. W. P ana Profesora do Lwowa, a mo­ tyw y te m ają jednak jeszcze u nas swoją wagę bardzo poważną i pod tym względem jest jednak u nas lepiej niż w Niemczech mimo całego zaognienia stosunków ”. Delegaci Rady Wydziału nie uzyskali od m ini­ stra żadnej konkretnej odpowiedzi. W związku z dymisją dziekana, pro­ dziekana i delegata do Senatu dokonano nowych wyborów: dziekanem został Kwietniewski, zdecydowany obrońca wniosku Wydziału. Nowo w y­ branych członków Senatu (z ram ienia Wydziału) zobowiązano do odczy­ tania na najbliższym jego posiedzeniu m emoriału wyrażającego opinię, że stanowisko Senatu w yrządza U niw ersytetow i Jana Kazimierza wielką szkodę.

Już po rozmowie z m inistrem Swiętosławskim Fajans doszedł do prze­ konania iż powinien zrezygnować ze starań o katedrę we Lwowie. Umoc­ niła go w tym postanowieniu odmowa Senatu. Nie uw ażał bowiem za możliwe przyjąć, w brew jego opinii, ew entualną nominację.

Tymczasem, na początku m arca 1936 roku, Fajans otrzym ał ze S ta­ nów Zjednoczonych propozycję objęcia (od lipca) profesury chemii ogól­ nej i fizycznej na uniw ersytecie Stanu Michigan w Ann Arbor, na razie na dwa lata, ale z perspektyw ą przedłużenia n a stałe. Była to katedra zwolniona przez przejście profesora Mosesa Gomberga na em eryturę. F a­ jans miał możność poznać ten uniw ersytet w czasie swej podróży do A m eryki w 1930 roku. W arunki mu całkowicie odpowiadały, toteż za­ proszenie przyjął. Zawiadomił o tym dziekana K w ietniew skiego49, od­ 48 S. K ulczyński: L ist do K. F a ja n s a z 14 lutego 1936 r. M ich. H ist. Col., B en tley Hiist. L ibr., A nn A rbor.

(18)

Do b io g r a fii K . F aja n sa

397

dając katedrę lwowską i nabyte do niej praw a do dyspozycji i do now ej decyzji Rady Wydziału. Odpis tego listu w raz z wyłuszczeniem motywów swego postępowania przesłał m inistrow i Swiętosławskiemu 50. P rzy jm u jąc do wiadomości stanowisko Fajansa, K w ietniew ski pisze: „[...] pragną w y­ razić szczere ubolewanie z powodu, że w ysiłki nasze czynione w kie­ runku pozyskania tak cennej w spółpracy WSzan. P ana Profesora na n a­ szym Wydziale nie osiągnęły dotychczas pożądanego w yniku, jakkolw iek

Rada Wydziału uczyniła wszystko, co możliwe, celem usunięcia prze­ szkód, jakie się wyłoniły. W sytuacji, jaka się w ytw orzyła, nie może dzi­ wić decyzja WSzan. P ana Profesora przyjęcia czasowego powołania do Ann Arbor. Mam jednak nadzieję, że stosunki naw iązane z naszym Wy­ działem i żywy kontakt, w jaki m ieliśm y sposobność wejść z WSzan. Panem Profesorem podczas Jego bytności we Lwowie, nie zostaną ze­ rw ane i w przyszłości znajdzie WSzan. P an Profesor możliwość do za­ pew nienia nam swej cennej w spółpracy n a W ydziale”. Spraw ę kated ry lwowskiej dobrze przedstaw ia pismo oficjalne m inistra Swiętosławskie- go do Fajansa 52. Przytoczym y je więc w całości.

„Wielce Szanowny Panie Kolego!

List Pański i odpis pisma do Dziekanatu W ydziału Filozoficznego [po­ winno być: M atem atyczno-Przyrodniczego — J. H.] otrzym ałem. Ze sm utkiem muszę wyznać, że w chwili obecnej znalazł P an najlepsze roz­ wiązanie, przyjm ując powołanie do Stanów Zjednoczonych. M usiałbym się liczyć z wieloma trudnościam i w związku z powołaniem P ana na ka­ tedrę. Niestety, wiele razy zmuszeni jesteśm y postępować niezgodnie z tem, co by dyktow ał interes nauki. Przeżyw am y ciężkie przesilenie psychiczne i nastroje społeczeństwa zm ieniają się z dnia na dzień raczej w kierunku nietolerancji narodowościowej.

Łączę w yrazy wysokiego poważania i życzenia owocnej pracy na no- wem stanowisku.

M inister

[Podpis: W. Swiętosławski]”

D efinitywnie więc przekreślona została możliwość objęcia w Polsce katedry przez Fajansa. Polska straciła wybitnego uczonego. Fajans zaś dzięki tem u uniknął okropności okupacji niem ieckiej, jakich los nie oszczędził, na przykład, Centnerszwerowi, k tó ry z powodu pochodzenia żydowskiego został zam ordowany przez gestapo.

Po rezygnacji Fajansa Rada Wydziału M atem atyczno-Przyrodniczego na Uniwersytecie Jana Kazimierza w tym że sam ym roku postanowiła podzielić K atedrę Chemii Nieorganicznej (z podziałem pomieszczeń, apa­ ra tu ry i personelu) na dwie katedry, z których jedna zachowała nazwę

60 P a trz przyp. 46.

ei K. K w ietn iew sk i: L ist do K. F a ja n s a z 4 k w ie tn ia 1936 r. Tam że. 52 W. S w iętosław ski: L ist do K. F a ja n s a z 3 k w ie tn ia 1936 r. T am że.

(19)

398

J. H u r w i c

K ated ry Chemii Nieorganicznej, drugą zaś nazwano K atedrą Chemii Fi­ zycznej. Na tę drugą katedrę powołano od razu docenta W iktora K em u- lę — ucznia profesora Tołłoczki. Spraw a K atedry Chemii Nieorganicznej została ostatecznie rozstrzygnięta w m aju 1938 roku: powołano na nią docenta Włodzimierza Trzebiatowskiego, zajm ującego się przede w szyst­ kim fizykochemią ciała stałego.

Dodajmy, iż w tedy, gdy na U niw ersytecie Jan a Kazimierza rozpa­ tryw ano kandydaturę Kazimierza Fajansa, Tomaszowska Fabryka Sztucz­ nego Jedw abiu zaproponowała mu kierownictwo laboratorium badawcze­ go. Zrozumiałe, że Fajans nie skorzystał z tej propozycji wobec zapro­ szenia am erykańskiego.

W 1936 roku Fajans rozpoczyna w Ameryce najdłuższą część swej k ariery na.ukowej. Czasowe zaproszenie na katedrę w Ann Arbor prze­ kształciło się potem na stałe. Tutaj zatem Fajansow ie pozostali do końca życia.

Opuszczając Niemcy, nie mieli oni praw a wywieźć pieniędzy ani za­ brać swoich kosztowności. Mieli więc początkowo pewne trudności m a­ terialne. Wprowadzili się do w ynajętego mieszkania. W 1940 roku mogli już jednak nabyć jednopiętrow y dom z ogrodem. Dom ten dobrze znają liczni polscy pracownicy nauki starszego pokolenia, którzy korzystali z gościny Fajansów. Należy do nich i autor tego artykułu.

W Ann A rbor Fajansow ie zostali wciągnięci w życie społeczne tam ­ tejszego środowiska intelektualnego. Liczni profesorowie różnych specjal­ ności stali się ich przyjaciółmi. W szczególności dom Fajansów przycią­ gał A m erykanów polskiego pochodzenia pracujących n a uniw ersytecie w Ann Arbor. Można tu wymienić, na przykład, A ndrewsa Ehrenkreu- tza — profesora historii Bliskiego Wschodu czy Miltona Tam resa — pro­ fesora chemii.

Fajans starał się pomagać uchodźcom polskim, których zagnała za Ocean II w ojna światowa. K orzystał ze swoich znajomości, by ułatw ić znalezienie pracy polskim uczonym, jak filolog klasyczny A leksander Turyn. Należał też do kom itetu przy nowojorskiej Fundacji Kościusz­ kowskiej niosącej pomoc polskim pracownikom nauki w Ameryce.

Gdy w dniu 20 października 1944 roku Polski In sty tu t Nauki i Sztu­ ki w Nowym Jorku zorganizował w Columbia U niversity posiedzenie dla

uczczenia pamięci Marii Skłodowskiej-Curie w związku z 10 rocznicą jej zgonu, F ajans wygłosił po angielsku referat o odkryciu radu 53. Odczyt ten został w 1967 roku, z drobnymi zmianami, przedrukow any w „Pro­ blem ach” w polskim przekładzie 54.

68 K. F a j a n s : D iscovery o f ra d iu m and th e m o d ern d e v e lo p m e n t o f c h e­ m is tr y and physics. „Quaiterly B ull. P o lish I n s titu te of A rts and Sciences in A m e ­ r i c a ” 1945 t. 3 s. 223—245.

(20)

Do bio g r a fii K . F a ja n sa

399

W ykłady F ajansa cieszyły się w Ameryce równie w ielkim powodze­ niem jak w Niemczech, choć początkowo mówił on po angielsku (ame­ rykańsku) z silnie cudzoziemskim akcentem . Jeżeli stu d en t m iał tru d ­ ności w opanowaniu m ateriału w ykładanego przez Fajansa, profesor py­ tał go, czy dobrze rozumie jego wymowę angielską. Zwykle odpowia­ dano, że w ystarczyło pół godziny, by się do jego akcentu przyzwyczaić. Raz tylko pewien student oświadczył, iż nie rozum ie jego angielskiego.

— A jakich jeszcze słucha pan wykładów? — pyta Fajans.

— Wykładów elektrochem ii profesora Fergusona — pada odpowiedź. — A jego angielszczyznę pan rozumie? — rzuca nowe pytanie Fajans. — Też nie. —

— To znaczy, że nie chodzi tu o wymowę, lecz o luki w pańskiej zna­ jomości chemii.

Dodajmy, że profesor Ferguson — to rdzenny A m erykanin ze stanu Michigan.

Gdy wiele lat później (rok 1967) F ajans otrzym ał zaproszenie na sym ­ pozjum w W arszawie z okazji stulecia urodzin Marii Skłodowskiej-Curie z propozycją wygłoszenia odczytu, napisał do mnie, pytając się, czy ma mówić po angielsku z polskim akcentem, czy po polsku z akcentem an­ gielskim. W rzeczywistości jednak kilkudziesięcioletni pobyt za granicą nie w yw arł żadnego wpływu na jego polską wymowę.

Skoro tylko w arunki mu na to pozwoliły, F ajans podjął w Ann A rbor kontynuację tem atyki m onachijskiej, zajm ując się głównie budową czą­ steczek. Stara się ją wyprowadzić z jonów, uw zględniając ich w zajem ną deformację. W 1943 roku w raz ze swym doktorantem Theodore’m B er­ linem sform ułow ał pojęcie k w a n ty k u ły 55. Do końca życia rozw ijał teo­ rię kw antykul

Poza licznymi publikacjam i poświęconymi kw antykułow ej teorii w ią­ zania chemicznego, wygłosił wiele odczytów n a ten tem at. Szczególną aktywność pod tym względem rozwinął w 1958 roku. W kw ietniu miał w ykłady na uniw ersytetach szwajcarskich: w Bazylei, F ryburgu i Zu­ rychu. W pierw szej połowie maja, na zaproszenie Polskiej Akademii Nauk, miał w W arszawie cały cykl wykładów sem inaryjnych, których wysłuchało około 300 pracowników nauki. Była to jego pierw sza powo­ jenna w izyta w K raju. W drugiej połowie m aja i w czerwcu wygłosił podobne odczyty w oddziałach Polskiego Tow arzystw a Chemicznego: w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu. Wygłoszone odczyty stały się podstawą obszernej publikacji ogłoszonej w następnym roku w szw ajcarskim miesięczniku „Chim ia” 56. Najobszerniejszą mono­

55 K. F a j a n s , T. B e r l i n : Q u a n tiza tio n o f m olecules, in te r- and in tr a ­ m olecular forces. „The P h y sica l R eview ” 1943 t. 63 s. 309—312.

59 K. F a j a n s : Q u a n tik e l-T h e o rie d er ch e m isc h en B indung. „C h im ia” 1959 t. 13 s. 349—366.

(21)

400

J. H u r w i e

grafię o teorii kw antykuł opublikował F ajans po polsku 57. Wygłoszone w ykłady uzupełnił tu w yczerpującą częścią poświęconą zagadnieniom polaryzacji jonów w cząsteczkach i kryształach. N astępnie podał w u ję­ ciu kw antykułow ym wzory i reakcje z w ybranych rozdziałów trzech polskich podręczników akademickich: chemii nieorganicznej Edwarda Józefow icza58 oraz chemii nieorganicznej Włodzimierza Trzebiatowskie­ go 59 i chemii organicznej Bogusława Bobrańskiego i Stanisław a Tołłocz- k i 60.

Polska monografia F ajansa powstała w sposób następujący. Na pro­ pozycję autora, omówiwszy z nim plan monografii podczas jego pobytu w Warszawie, przygotowałem ją do druku, gdy Fajans znajdował się już z pow rotem w Ameryce. Komunikowałem się więc z nim koresponden­ cyjnie. K ażdy szczegół był przez niego przejrzany i został w ydrukow any w zaakceptow anej przez niego postaci. W ymieniliśmy w tej spraw ie po kilkadziesiąt listów. Miałem w tedy możność bezpośrednio się przekonać o pedantycznej wręcz systematyczności i staranności Fajansa, który ogro­ mną ważność przywiązywał do precyzji sformułowań. Zwracał uwagę na każdy znak. Tę skrupulatność przejaw iał zresztą i w odniesieniu do samych listów, pisanych czytelnie rów nym pochyłym pismem. Gdy przez pomyłkę napisał niewłaściwą literę, zalepiał ją małym kawałkiem pa­ pieru z odpowiednią literą.

Teoria kw antykuł nie zdobyła większej popularności wśród chemi­ ków, którzy wiązanie chemiczne w yjaśniają obecnie na podstawie me­ chaniki k w a n to w ej61. Trzeba jednak zauważyć, że koncepcja Fajansa usunęła pewne trudności, z którym i inne teorie nie mogły sobie pora­ dzić, i w pewnych przypadkach daje niezm iernie proste w yjaśnienie bu­ dowy cząsteczki.

W październiku 1967 roku, jak już wspomnieliśmy, Fajans ponow­ nie, niestety po raz ostatni, był w Polsce, uczestnicząc w sympozjonie zorganizowanym w Warszawie z okazji setnej rocznicy urodzin Marii Skłodowskiej-Curie. W niezm iernie interesującym odczycie podzielił się z uczestnikam i tej im prezy swymi wspom nieniami wiążącymi się z

dziei-57 K. F a j a n s : K w a n ty k u ło w a teoria w iązania chem icznego. W p orozum ie­ n iu z a u to re m do d ru k u przygotow ał J. H urw ic. WNT, W arszaw a 1961.

86 E. J ó z e f o w i c z : C hem ia nieorganiczna. W ydanie II, p o p raw ione i u zu ­ pełnione. PW N, W a rsza w a 1962. O dsyłacze do p o d ręc zn ik a Józefow icza w m ono­ g rafii w ym ien io n ej w p rzypisie 57 odnoszą się do p o przedniego w ydania.

59 W. T r z e b i a t o w s k i : C hem ia nieorganiczna. W arszaw a 1959.

60 B. B o b r a ń s k i , S. T o ł ł o c z k o : C hem ia organiczna. K siążk a opraco­ w a n a n a p o d sta w ie w y d a n ia V II daw nego p o d ręc zn ik a L. B ru n e ra i S. Tołłoczki, uzupełnionego przez B. B obrańskiego. PW N, W arszaw a 1957.

81 J. H u r w i c : K w a n ty k u ło w a teoria w iązania chem icznego, czyli tragedia uczonego (W 10 rocznicą śm ierci K a zim ierza Fajansa). „W szechśw iat” 1985 t. 86 s. 169—172.

(22)

Do bio g r a fii К . F aja nsa

401

jam i nauki o promieniotwórczości. Odczyt ten z pew nym i skrótam i za­ mieścił później miesięcznik „Problem y” 62, a następnie przedrukow ała w przekładzie rosyjskim radziecka „P riroda” 63.

Na zakończenie przypom nijm y, że uw zględniając olbrzymi w kład K a­ zimierza F ajansa do nauki i jego związki z krajem ojczystym, Polskie Towarzystwo Chemiczne nadało mu w 1959 roku godność Członka Ho­ norowego 64.

Recenzent: Bogusława Jeżowska-Trzebiatowska

A rtykuł w płynął do redakcji w lipcu 1986 r.

Ю. Гурвиц К БИОГАФИИ КАЗИМИРА ФАЯНСА Сто лет тому назад, 27 мая 1887 года, в Варшаве, в полонизированной еврейской семье родился будущий великий химик. В 1904 году, после окончания средней школы Казимир Фаянс покинул Польшу, чтобы изучать химию в немецких университетах: в Лейпциге и Гей­ дельберге. П отом поселился в Карлсруе, где откыл закон радиоактивных смещений — его величайшее достижение. В 1917 году получил звание профессора в Мюнхенском универси­ тете, где начал исследования строения молекул и кристаллов. В 1927 году ему предложено перейти в Варшавский университет, но он был вынужден отказать из за отсутствия там необ­ ходимых условий для продолжения его исследований. Поэтому он остался в Мюнхене. Одна­ ко, в 1935 году гитлеровскими властями, по поводу еврейского происхождения, он был лишен своей должности. В то время естественно-математический факультет Львовского универси­ тета пригласил его на кафедру неорганической химии. К сожалению, этого ему не удалось осуществить из-за антисемитизма некоторых кругов тогдашнего польского общества. В та­ кой обстановке Фаянс согласился принять должность профессора в американском универси­ тете в Анн Арбор, где проживал и работал до конца жизни. Его целая научная карьера развивалась вне Польши, но он никогда не потерял связи с родиной. Он часто посещал Польшу, читал лекции на польском языке, публиковал статьи в польских журналах, и т.д. В 1929 году Академия Наук в Кракове избрала его иностранным членом. В 1959 году Польское Химическое Общество присвоило ему звание почетного члена. J. Н u rw ie A LA B IO G R A PH IE DE K A SIM IR F A JA N S

Il y a cen t ans, le 27 m ai 1887, le f u tu r célèb re chim iste, v it le jo u r à V a r­ sovie d an s u n e fam ille ju iv e polonisée. A près av o ir te rm in é en 1904 dans c e tte v ille ses étu d es secondaires, K a sim ir F a ja n s étu d ie la chim ie d an s les u n iv e rsité s

62 K. F a j a n s : W sp o m n ien ia zw ią za n e z d zie ja m i n a u k i o p ro m ie n io tw ó rczo ­ ści. „P ro b lem y ” 1968 t. 24 s. 392—403.

68 K. F a j a n s : V o sp o m in a n ija sv ja za n n y e s isto riej n a u k i o ra d io a k tiv n o sti. „ P riro d a ” 1973 n r 10 s. 74—82. R osyjski p rz e k ła d pozycji w y m ien io n ej w p o p rze d ­ nim p rzypisie, dokonany przez S. M ic h alak a pod re d a k c ją I. M. F ra n k a .

64 J. H u r w i c : K a zim ie rz F ajans (K ro n ik a ży cia naukow ego). „W iadom ości C hem iczne” 1959 t. 13 s. 446.

(23)

402

J. Hurwic

allem an d es de L eipzig et Heidelberg-, Il s’in sta le en su ite à K a rlsru h e où il réa lise son plus g ra n d exp lo it: il d écouvre la loi des d ép lacem en ts radioactifs. E n 1917 il est nom m é p ro fe sse u r de chim ie p h y siq u e à l ’u n iv e rsité de M unich où il com ­ m ence ses rec h erch es s u r la s tru c tu re des m olécules e t des cristau x . E n 1927 on lui propose une ch a ire à l’u n iv e rsité de V arsovie, m ais il re fu s e n ’a y a n t pas là des possibilités su ffisan te s p o u r co n tin u er efficacem en t ses recherches. Il re ste donc à M unich ju s q u ’en 1935 q u a n d son o rigine ju iv e p ro v o q u e son licen ciem en t p a r le p o u v o ir h itlerien . L a F a c u lté des Sciences de L vov l ’in v ite alors po u r la ch a ire de chim ie m in é rale . M a lh eu reu sem e n t, cette in v ita tio n n ’e u t pas de suite à cause de l ’a n tisé m itism e d an s ce rta in s m ilieu x polonais à l ’époque. P a r con­ séquent, le s a v a n t accepte le poste de p ro fe sse u r q u e lu i propose l’u n iv e rsité a m érica in e à A nn A rb o r où il d em eu re e t tra v a ille ju s q u ’à la fin de sa vie.

T oute sa c a r riè re sc ien tifiq u e s ’est d éro u lée hors de la Pologne, m ais il n ’a ja m ais p e rd u le c o n ta c t avec son pays n a ta l. Il s ’y re n d a it souvent, il do n n ait des conférences en polonais, il p u b lia it des a rtic le s dans les jo u rn a u x polonais, etc. En 1929 il est élu m em b re é tra n g e r de l ’A cadém ie des Sciences à C racovie e t en 1959 la S ociété C him ique de P ologne lui o ffre le titr e de m em b re o’honneur.

(24)

Do bio grafii K . Faja nsa 403

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

[r]

As the gap and the ratio metal to magnet are already minimal, only the number of magnets, height of magnets, remanent flux density and fly height can improve the stiffness of

Tutaj kształtują się: poczucie odpowiedzialności za grupę, umiejętności pracy zespołowej oraz umiejętności organizacyjne uczniów – tu budowana jest samorządność.. Na

sonic velocity caused by viscosity and surface tension changing the pressure at the bubble wall has been neglected. This effçt is always much

Pracę, na której oparty był referat, znało już wielu z uczestników sesji (praca doktorska obroniona w 1968 r. na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu

Konstytucyjnym obowiązkiem Beneša w tej sytuacji było rozwiązanie rządu i powierzenie Gottwaldowi jako przewodniczącemu największej partii, zgodnie z wynikami ostatnich

Prawdopo- dobnie część stanowiska znajduje się w partii zadrzewionej i obecnie określenie stopnia zniszczenia pozostałej substancji kulturowej przez korzenie drzew jest