• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Bajda, Henryk Skorowski,

Zbigniew Sareło, Alojzy Marcol,

Aniela Dylus

Biuletyn teologicznomoralny

Collectanea Theologica 59/4, 101-115

(2)

B I U L E T Y N Y

I

R E C E N Z J E

C ollectan ea T h eologica 59 (1989) fa se. IV

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

Z aw artość: I. W Y PO W IED ZI P A P IE S K IE . 1. G odność i p o w o ła n ie k o b iety . ■— 2. Z a g a d n ien ie reg io n a lizm u . II. O PR A C O W A N IA . 1. N e w A g e w o cen ie ch rześcija ń sk iej. — 2. S u m m a re lig io n is C hristianae... III. SPR A W O Z D A N IA . W ok ół p o d sta w k a to lic k ie j n a u k i sp o łeczn ej. S ym p ozju m w A u g sb u rg u * .

I. W Y PO W IED Z I P A P IE SK IE Î. G od n ość i p o w a la n ie k o b iety

L ist A p o sto lsk i M u lie ris d i g n i t a t e m sta n o w i p ew n ą n o w o ść na tle do­ ty ch cza so w ej tra d y cji k o ścieln eg o n au czan ia. J est to d ok u m en t p o św ięco n y e x p r o f e s s o k o b iecie, tra k tu ją cy te m a t w sposób teo lo g iczn y w p ełn y m tego sło w a zn aczen iu . O czy w iście ta „ n ow ość” d o jrzew a ła w ew n ą trz M agisterium K o ścioła, zw ła szcza p ocząw szy od P iu sa X II, poprzez Sobór .W a ty k a ń sk i II, n a stęp n ie F am iliaris consortio, w re sz c ie p race S y n o d u 1987 roku, aby u ja w ­ n ić sw ój p e łn y k szta łt w R oku M aryjn ym 1988, W ła śn ie .syn od p o św ięco n y sp raw om la ik a tu w sk a z y w a ł n a „^konieczność p o g łęb ien ia p o d sta w an tro p o lo ­ g iczn y ch i teo lo g iczn y ch , rzu tu ją cy ch n a sen s b y cia k ob ietą i b y cia m ężczy z­ n ą ”. P a p ież u jm u je to n a stęp u jąco: „chodzi tu o zro zu m ien ie p rzyczyn i s k u t­ k ó w p o sta n o w ien ia S tw ó rcy , ab y isto ta lu d zk a b y to w a ła za w sze i jed y n ie jako k o b ieta i jako m ężczyzn a” (MD 1).

R ysu jąc teo lo g iczn ą w iz ję tem a tu k ob iety, p ap ież w y ch o d zi od b ib lij­ n ego w ą tk u „ n ie w ia sty ”, k tó ry zn a jd u je sw o je u c ie le śn ie n ie w osob ie B oga­ rod zicy. T e n w ą te k u k a zu je n a jp ierw w k o n te k śc ie ta jem n icy stw orzen ia, a: n a stę p n ie o m a w ia jako sk ła d n ik in teg ra ln ej, „od w ieczn ej p raw d y o czło­ w iek u : m ężczy źn ie i k o b ie c ie ”, w ś w ie tle ta jem n icy S ło w a W cielon ego (M D 2). O b ja w ien ie w y zn a cza k ieru n ek r e fle k sji a n trop ologiczn ej. „B iblia prze­ k o n u je nas o tym , że n ie m oże istn ieć a d ek w a tn a h erm en eu ty k a człow ieka, cz y li tego, co «ludzkie», b ez w sp ó łm iern eg o o d w o ła n ia się do tego, co «kobiece». P o d o b n ie jest też w zb a w czej ek o n o m ii Boga: je ś li c h cem y ją w p e łn i zrozu m ieć w o d n iesien iu do c a ły ch d ziejó w czło w iek a , to z pola w id zen ia n aszej w ia r y n ie m ożem y zagubić ta jem n icy «niew iasty»: d z ie w ic y — m a tk i— o b lu b ie n ic y ” (M D 22). W te n sposób k ob iecość w y r y w a się z ram n ie ­ isto tn ej p rzyp ad łości i sta n o w i k a teg o rię a n tro p o lo g iczn o -teo lo g iczn ą o p od ­ sta w o w y m zn aczeniu.

J e śli k o b ieco ść je s t w e w n ę tr z n y m sk ła d n ik iem B ożego p lan u w o b ec lu d z­ k ości, to jest to o c z y w iste g łó w n ie p oprzez role' M aryi. W łaśn ie M aryja — N ie w ia sta ·— zn a jd u je się w cen tru m zb aw czego sa m o o b ja w ien ia się Boga (MD 3), o sią g a ją c poprzez u d zia ł w ty m w y d a rzen iu (m acierzyń stw o) n a j­ w y ż sz e zjed n o czen ie z B o g iem (tamże ). M aryja o siąga tu n a jw y ż sz e sp e łn ie ­ n ie lu d zk ieg o p o w o ła n ia i w tej m ierze r ep rezen tu je całą lu d zkość, dla k tó ­ rej je s t w zo rem (MD 4). R ó w n o cześn ie ow o n a jw y ż sz e zjed n o czen ie z B o g iem Wiąże się z cechą, k tóra m oże być u d zia łem ty lk o n iew ia sty : z m a cierzy ń ­ stw em , je s t to b o w iem zjed n o czen ie M atk i z S y n em ( t a m ż e ) . .

* R ed ak torem n in iejszeg o b iu le ty n u jest ks. A lo jzy M а г с o 1, W arsza- w a -N y sa .

(3)

W o d n iesien iu do teg o zjed n oczen ia p ap ież rozróżnia, a zarazem śc iśle łą czy to, co „osob ow e” i to, co „k ob iece”. O b y d w ie te treści tw o rzą ce szcze­ g ó ln ą sy n tezę p o d m iotow ą o sią g a ją w n ie j sen s teo lo g a ln y , jak iego d om a­ ga się w ła ś c iw e rozu m ien ie term in u T h e o tó k o s. J est to k o n se k w e n tn e sto so ­ w a n ie zasad y o rela c ji ła sk i do natury.

M ężczyznę i k o b ietę c ech u je rów n ość isto to w a , w y n ik a ją ca ze stw o rzen ia ob ojga n a obraz B oży (MD 6). Z op isu b ib lijn eg o w y w o d z i p ap ież p raw d ę ó „osob ow ym ch arak terze is to ty lu d z k ie j”. O sob ow a form a istn ie n ia w yp rzed za lo g ic z n ie cech ę b y cia m ężczyzn ą i kob ietą; d la teg o „ czło w iek je s t osobą: w rów n ej m ierze m ężczy zn a i k o b ieta ” (MD 6). R ów n ość je s t ponad tym , co różni, a le zarazem je s t to rów n ość, k tóra n ie odrzuca e le m e n tu różn icy poza d efin icję isto ty , lecz ją (różnicę) p rzy jm u je w ew n ą trz sa m ej d e fin ic ji cz ło w ie czeń stw a . P e w n y m p rzy b liżen iem do teg o za g a d n ien ia je s t drugi opis b ib lijn y stw o rzen ia (Rdz 2, 13—25) p o zw a la ją cy w y ró żn ić (na g ru n cie e ty ­ m o lo g ii tak że) k o b ietę jako „drugie «ja» w e w sp ó ln y m c z ło w ie c z e ń stw ie ”

(tam że). S tą d p o ja w ia się w sa m y m p o jęciu c z ło w ie c z e ń stw a w y m ia r w s p ó ł-

b y cia . O soba n ie jest ty lk o jed n ostk ą w „ o góln ie” p o jętej n a tu rze ludzkiej: je s t p od m iotem w e w sp ó ln y m czło w ie c z e ń stw ie . Ta w sp ó ln o ta osób — m ę ż ­ czyzn y i k o b iety — p rzy zy w a ją ca sw o je c z ło w ie czeń stw o jako jedno, w sp ó l­ n e i n iep o d zieln e, je s t m a łż e ń stw e m . J e st w ię c ono stru k tu rą antrop ologiczn ą, daną (u stan ow ion ą) p rzez B oga w sa m y m stw o rzen iu m ężczy zn y i k o b iety (M D 6). Ta „jedność d w o jg a w e w sp ó ln y m c z ło w ie c z e ń stw ie ” m ó w i już — choć jeszcze n ied o sk o n a le — o p o d o b ień stw ie czło w ie k a do B o sk iej „K om unii O sób” — do T rójcy Ś w ię te j. „To p o d o b ień stw o zo sta ło w p isa n e jako w ła ś c i­ w o ść o so b o w eg o b ytu o b o jg a , m ężczyzn y i k o b iety — ró w n o cześn ie jako w e ­ z w a n ie i zad an ie. W ob razie i .p od ob ień stw ie B ożym , k tóre rodzaj lu d zk i n o si w sob ie od «początku», tk w i fu n d a m en t ca łe g o e t o s u l u d z k i e g o ” (M D 7).

W ty m k o n te k śc ie (K om unii Osób) p o ja w ia się p o jęcie in teg ra cji i tu w ła ś n ie le ż y jego p ra w id ło w e zn aczenie: in teg ra cji tego, co „ m ęsk ie” i tego, co „k ob iece” w sa m y m c z ło w ie c z e ń stw ie , na p o d sta w ie zam iaru S tw ó rcy . O w a in teg ra cja d ok on u je się n a p oziom ie oso b o w eg o daru, w e w n ą tr z r ela c ji o b lu b ień czej. Z atem c z ło w ie k n ie m oże bez u szczerb k u d la sw eg o c z ło w ie ­ c z e ń stw a rea lizo w a ć sen su p łci poza p łaszczyzn ą ob lu b ień czego etosu .

P ra w d a o b ja w io n a o c z ło w ie k u — n ieza leżn ie od a n trop om orfizm ów ję­ z y k a b ib lijn eg o — p o zw a la n a p e w n e p rzy b liżen ia do „ta jem n icy o d w ieczn eg o rod zen ia, k tó re n a le ż y do w e w n ętrzn eg o ży cia B o g a ” (MD 8). W ła śn ie ta ta jem n ica , k tóra zresztą n ie im p lik u je ja k ich ś cech „ m ęsk o ści” czy „k ob ie­ c o śc i” w sa m y m B ogu , rzuca isto tn e św ia tło na p o w o ła n ie m ężczy zn y i k o ­ b ie ty (m ałżeń stw a): „ p ow in n o s ię u p a try w a ć w B o g u a b so lu tn y p ierw o w zó r w sz e lk ie g o «rodzenia» w ś w ie c ie isto t lu d zk ich ” ; to rod zen ie w B o g u jest w sposób „ ca łk o w icie B oży c z y li d u ch o w y ” (MD 8). D la teg o w stw orzon ej „K om u n ii O sób” ro d zen ie, jak o p ostać o so b o w eg o daru, m ó w i o p o d o b ień stw ie do B oga. O czy w iście m iarą p o d o b ień stw a do tego, co „ a b so lu tn ie B o że i du­ c h o w e ” jest sto p ień u d u ch o w ien ia tego, co lu d zk ie; d ochodzi tu do gło su szczeg ó ln a rola sa k ra m en tu jako źródła p o w o ła n ia o jco w sk ieg o i m a cierzy ń ­ sk ieg o , o czym jed n ak n ie m ożem y tu szerzej m ów ić.

G rzech n a ru szy ł w p o w a żn y m sto p n iu jed n o ść m ężczy zn y i k o b iety w n o ­ sząc w ich w z a je m n y sto su n ek e le m e n t rozbicia, a n tagon izm u , a zarazem za­ leżn o ści, a n a w e t n ie w o li, sk u tk ie m rozp ętan ia sił, k tóre za p a n o w a ły n a d czło ­ w ie k ie m . O fiarą tego n ieła d u pada p rzed e w sz y stk im k ob ieta. P o n iżen ie k o b iety oznacza jed n ak r ó w n o cześn ie degrad ację m oraln ą m ężczy zn y . W cho­ dzi tu b o w ie m w grę w za jem n a o d p o w ied zia ln o ść n a p o d sta w ie stw órczego p lan u B oga, k tó ry p o w ierza m ężczyzn ę k o b iecie, a k o b ietę m ęż c z y ź n ie (MD 9— 10). S y tu a cja u p ad k u i rozb icia zagraża k o b iecie u tratą tego, co je s t d la n ie j w ła śc iw e , co ją w y ró żn ia i sta n o w i w ła sn ą drogę jej o so b o w eg o sp e łn ie ­ nia: ch od zi o jej kob iecość. (MD 10).

M ocą Chrystusa·—O d k u p iciela zo sta je p rzezw y ciężo n e zło w y ra ża ją ce się

(4)

B I U L E T Y N T E O L O G I C Z N O M O R A L N Y

w rozb iciu w e w n ętrzn ej jed n o ści m ężczy zn y i k ob iety: „w szyscy... je s te śc ie k im ś jed n y m w C h ry stu sie J e z u sie ” (Ga 3, 28). Z d rugiej stron y kobieta, o w a N ie w ia sta z P r o to e w a n g e lii i z N azaretu , zo sta je w yróżn on a: „w N iej m a sw ój p o czą tek N o w e i o s ta te c z n e P rzym ierze B oga z lu d zk o ścią ” (MD 11). Odtąd w ła śn ie M aryja jest „n ow ym p o czą tk iem god n ości i p o w o ła n ia k ob iety, w sz y stk ic h k o b iet i k a żd ej” (tam że). W M aryi n a stęp u je o b ja w ie n ie p e łn i k o ­ biecości, c a łeg o b o g a ctw a osob ow ego k o b ieco ści, „całej o d w ieczn ej o ry g in a l­ n o ści «N iew iasty», tak iej, jak ą B óg chciał: o sob y dla n iej sam ej, a która ró w n o cześn ie od n ajd u je sie b ie p oprzez b e z in te r e so w n y dar z sieb ie sa m e j”

(MD 11). ,

W p rzed w ieczn ej M iło ści B oga (MD 13), w sa m y m sercu B oga (MD 14) zn a jd u je s w o je o sta teczn e źródło p ełn ia k o b iecej o so b o w o ści M aryi, D z ie w i­ cy·—M atki. T e d w a w y m ia r y p o w o ła n ia k o b ieceg o w sp ó łistn ie ją w N iej, w z a je m n ie się tłu m aczą i d op ełn iają (MD 17).

M a cierzy ń stw o jako p o w o ła n ie je s t szczególn ą form ą sp ełn ien ia sie b ie przez dar sieb ie. M acierzyń sk a sp e c y fik a daru p o leg a na o tw a rciu się na n o w ą osob ę w ta k i sposób, k tóry jest w y łą c z n y d la k o b iety . M acierzyń stw o b u d zi w św ia d o m o ści k o b iety p oczu cie u c z e stn ic tw a „w w ie lk ie j ta jem n icy o d w ieczn eg o ro d zen ia ” — n a g ru n cie u c z e stn ic tw a w stw ó rczej m o cy B oga (MD 18). M a cierzy ń stw o jako w y d a r z e n ie n ie zam yk a s ię w p łaszczyźn ie b io fizjo lo g iczn ej. P r zeciw n ie, jako fe n o m e n lu d zk i d zieje się n a p oziom ie osoby: „jest zw ią za n e z osob ow ą stru k tu rą k o b ieco ści o,raz z o so b o w y m w y ­ m iarem d aru ” (tamże ).

P rzew a g a k o b iety z p u n k tu w id zen ia jej u d ziału w r o d z ic ie lstw ie n ie tłu ­ m a czy się w y łą c z n ie fizy czn ie. „M acierzyń stw o za w iera w so b ie szczeg ó ln e o b co w a n ie z ta jem n icą ży cia , k tóre d ojrzew a w ło n ie k o b ie ty ”. S tw a rza to szczeg ó ln e o d n ie sie n ie do czło w ie k a w ogóle, k tóre g łęb ok o ch a ra k tery zu je całą o sob ow ość k o b iety (MD 18). K ob ieta posiad a p ierw szeń stw o ta k że w d zie­ l e w y c h o w a w c z y m , k tó re je s t d u ch o w y m w y m ia r e m r o d zicielstw a (MD 19). M a cie rzy ń stw o p o jęte w se n sie o so b o w o -e ty c z n y m oznacza bardzo don iosłą tw órczość, w której k o b ieta zasad n iczo góru je nad m ężczyzn ą, sta w ia ją c m u zarazem w y m a g a n ie d orastan ia do coraz w y ższeg o poziom u w zak resie sw eg o o jcostw a.

N a jw y ższy m w y n ie sie n ie m k o b iety je s t B oże M a cierzy ń stw o M aryi, przez k tóre w s z e lk ie „ m a cierzy ń stw o k o b iety zo sta ło w p ro w a d zo n e w porządek p rzym ierza, ja k ie B óg za w a rł z c zło w ie k iem w J e z u sie C h ry stu sie” (MD 19). W św ie tle teg o P rzy m ierza k ażd e m a cierzy ń stw o jest zn a k iem P rzym ierza z B ogiem , w y ra ża „ w słu ch a n ie się w sło w o B oga Ż y w e g o ” i g o to w o ść „za­ c h o w a n ia teg o sło w a , k tó re jest sło w e m ży cia w ie c z n e g o ” i jest (m acierzyń ­ stw o) o b jęte p la n em B oga przyb ran ia rodu lu d zk ieg o za „dzieci B o że” (J 1, 12) i „ob jaw ien ia się sy n ó w B o ży ch ” (Rz 8, 19 — MD 19).

W k o n tek ście N o w eg o P rzym ierza ró w n ież d ziew ictw o jest „drogą k o b ie­ t y ”, n a której sp ełn ia ona, choć w in n y sposób, sw ą k o b iecą o so b o w o ść (M D 20). „W d o b ro w o ln ie w y b ra n y m d z ie w ic tw ie k ob ieta p o tw ierd za sie b ie jako osobę, c z y li tę isto tę, której S tw ó rca od początk u ch ciał dla n iej sam ej, ró w n o cześn ie zaś r ea lizu je osob ow ą w a rto ść sw ej k o b ieco ści sta ją c się «bez­ in te r e so w n y m darem » d la B oga... d arem o b lu b ień czy m ” (tam że). T a m iło ść o b lu b ień cza k sz ta łtu je się jako szczególn a rela c ja do C h rystu sa w D uch u Ś w ię ty m i sta n o w i ca łk o w ic ie d u ch o w e zjed n o czen ie (por. 1 K or 8, 17 —

t am że).

D z ie w ic tw o n ie jest w żad n ym razie izolacją: rezy g n a cja z m a łżeń stw a o tw iera drogę do „ m a cierzy ń stw a w e d le D u ch a ” (MD 21), w k tó ry m k ob ieta zjed n oczon a z C h rystu sem , J eg o M iłością, a zarazem w ła sn ą , osob ow ą, ogarn ia k ażd ego c zło w ie k a w duchu słu żb y i p o św ięcen ia oraz św ia d e c tw a e w a n g e lic z ­ n ego. T en k sz ta łt m a cierzy ń stw a d u ch ow ego sta n o w i zarazem św ia tło u k a ­ zu jące k ieru n ek rozw oju m a cierzy ń stw a w o góle, a w ię c tego, które w y w o d zi się z m a łżeń stw a . W ten sposób u ja w n ia się sp ójn ia i k o m p lem en ta rn o ść

(5)

p om ięd zy m a łż e ń stw e m a d ziew ictw em , szczeg ó ln ie w k o n tek ście ta jem n icy K o ścio ła (MD 21— 22).

N ow a w ię ź jaka z a istn ia ła m ięd zy C h rystu sem i K o ścio łem rzuca o s t a ­ te c z n e św ia tło n a eto s w z a jem n y ch o d n iesień p om ięd zy m ężczyzn ą i k ob ietą. „W ielka ta je m n ic a ” B oża stoi u p o d sta w w sz e lk ie g o p o w o ła n ia do m iło ści (MD 23) p odnosząc n a p oziom nad p rzyrod zon y (C h rystu sow y) ten eto s m i­ ło ś c i ob lu b ień czej, k tó ry z o sta ł u sta n o w io n y „na p o czą tk u ” (MD 24). M ężczyz­ na i k ob ieta p rzed e w sz y stk im n a leżą do C h rystu sa i na tej zasad zie są so b ie „ w za jem n ie p od d an i w b ojaźn i C h ry stu so w ej” (E i 5, 21; M D 25). W ś w ie tle „ w ielk iej ta je m n ic y ” b y cie „ ob lu b ien icą” sta je się sy m b o lem ogóln olu d zk im . W szyscy są p o w o ła n i, aby stać się O b lu b ien icą C hrystusa, O d k u p iciela św ia ta (tam że). M iłość C hrystu sa do K o ścio ła — O b lu b ien icy zn aj­ d u je sw ój szczeg ó ln y znak w E u ch a ry stii (MD 26), a k o b iety m ają sw ó j b o ­ g a ty u d ział w k a p ła ń stw ie w sp ó ln y m (M D 27).

W r o zw ią zy w a n iu p ro b lem ó w p rak tyczn ych , w y ła n ia ją c y c h się n a tle d zi­ sie jsz y c h przem ian , n a leży o d w o ły w a ć się do tego, co n ie z m ie n n e (MD 28). A n iezm ien n e i is to tn e jest to, że c zło w ie k jest p o w o ła n y , aby u rzeczy w istn ić w życiu lu d zk o ści ten p o rzą d ek m iło ści, k tóry m a sw e źródło w życiu w e ­ w n ętrzn y m B oga sam ego i w ty m w ła śn ie p o w o ła n iu rola k o b iety jest c en tra l­ na i p ierw szorzęd n a. „Na gru n cie od w ieczn ego za m ierzen ia B ożego k ob ieta jest tą, w której zn a jd u je p ierw sze za k o rzen ie n ie porządek m iło ści w stw o rzo n y m św ie c ie osób ” (MD 29). M iłość ta s ta je się u d zia łem lu d zi przez D u ch a Ś w ię ­ tego. K ob ieta od n ajd u je sie b ie w ty m porządku m iło ści n a jp ierw jako o so ­ ba, a le ta k że z e w zg lęd u n a sw ą kob iecość, k tóra sta n o w i w a rto ść o z a się ­ g u ogóln olu d zk im , i ró w n ież — w św ie tle L istu do E fezja n ■— za w iera p ew ien ry s p ro fety czn y . K ob ieta o b ja w ia w sz y stk im p raw d ę b y cia ob lu b ien icą. „Ten p ro fety czn y ry s k o b iety w jej k o b ieco ści zn a jd u je sw ó j szczy to w y w y ra z w B ogarod zicy D z ie w ic y . W stosu n k u też do N iej zo sta je u w y d a tn io n y n a j­ p ełn iej i n a jtra fn iej ś c isły zw ią zek teg o porządku m iło śc i — k tóry w obręb św ia ta osób lu d zk ich tr a fia poprzez k o b ietę ·— z D u ch em Ś w ięty m . P rzy zw ia sto w a n iu w N a za recie M aryja słyszy: „D uch Ś w ię ty zstą p i na C ieb ie” (Ł k 1, 35; MD 29).

K ob ieta o d p o w ied zia ln a za o b ja w ie n ie M iłości,, zo sta je zarazem p o sta ­ w io n a w cen tru m w a lk i ze zlern, w a lk i o dobro, o czło w ie k a , o jego z b a w ie­ n ie (MD 30). B óg „w szczeg ó ln y sposób za w ierza jej c z ło w ie k a ”; jej m oc p ły n ie w ła śn ie z św ia d o m o ści teg o za w ierzen ia . Jej rola w y ją tk o w o w ażna, zw ła szcza dziś, k ie d y jed n o stro n n y p ostęp p row ad zi do „zaniku w r a żliw o ści na czło w iek a i na to, co isto to w o lu d zk ie”. Od n iej za leż y o c a len ie tej w r a ż ­ liw o ś c i na czło w ie k a i na praw d ę, że „ n a jw ięk sza je s t M iło ść” (1 K or 13, 13; M D 30).

ks. J e r z y B a jd a , W a r s z a w a

I

Q 4 B I U L E T Y N T E O L O G I C Z N O M O R A L N Y

2. Z a g a d n ien ie reg io n a lizm u

E n cy k lik a Jana P a w ła II S o ll ic i tu d o r e i soci alis je s t p o w szech n ie znana w za k resie sw ej treści. Z ostała b o w iem w ielo ra k o o m ó w io n a w liczn y ch a rty k u ła ch i k om en tarzach , k tóre p o zw o liły w y d o b y ć w s z y s tk ie p ła szczy zn y i a sp ek ty zasad n iczego jej problem u, ja k im jest teo lo g iczn a r e fle k sja nad w sp ó łczesn ą k o n cep cją rozw oju c zło w ie k a i sp o łeczeń stw a . W k o n te k śc ie teg o p rob lem u poru szon e zo sta ły przez p ap ieża różn e za g a d n ien ia szczeg ó ło w e, k tóre stoją w ścisłej łą czn o ści z za g a d n ien iem ro zw o ju osob y i sp o łeczeń stw a . J ed n y m z n ich jest p rob lem region alizm u , k tóry w d o ty ch cza so w y ch k o m en ta ­ rzach p ozostał p ra w ie n ie za u w a żo n y . W isto c ie je s t to jed n ak za g a d n ien ie w a żn e n ie ty lk o w o d n iesien iu do w ła śc iw e j k o n cep cji ro zw o ju , a le tak że w o d n iesien iu do n orm aln ego fu n k cjo n o w a n ia sp o łeczeń stw a . C hociaż o b ję­ to ścio w o z a g a d n ien ie to n ie za jm u je w d o k u m en cie w ie le m iejsca , a n a w et

(6)

B I U L E T Y N T E O L O G I C Z N O M O R A L N Y

105

jest p ra w ie n ied o strzeg a ln e, co je s t z u p e łn ie zrozu m iałe, b iorąc pod u w agą w io d ą c y tem a t e n cy k lik i, to treścio w o są to stw ierd zen ia o ogrom n ym ciężarze g a tu n k o w y m . W k o n te k śc ie o ż y w io n ej dziś d y sk u sji n ad w sp ó łczesn y m r e ­ n esa n sem r eg io n a łn o ści g ło s pap ieża, rozu m ian y jako n a u cza n ie sp o łeczn e K ościoła, w y d a je się god n y za u w a żen ia i o d n otow an ia. S p rób u jm y zatem w y d o b y ć z e n c y k lik i m y śli, k tó re d otyczą te m a ty k i reg io n a lizm u , chociaż sam term in „ reg io n a lizm ” je s t n ieo b ecn y w o m a w ia n y m dokum encie.

P r a w d z iw y rozw ój, o k tó ry m m ó w i p a p ież w d ok u m en cie, m u si o sta ­ teczn ie d op row ad zić do z n ie sie n ia różn ic p om ięd zy p o szczeg ó ln y m i częściam i św ia ta , a le przed e w sz y stk im p om ięd zy p o szczeg ó ln y m i p a ń stw a m i, n arod am i i lu d am i, a ty m sa m y m p om ięd zy p o szczeg ó ln y m i lu d źm i. D ok on u jąc g łęb o ­ kiej. a n a lizy w sp ó łczesn ej rzeczy w isto ści, autor e n c y k lik i u k azu je w ielo ra k ie p ła szczy zn y różn ic w y stę p u ją c e p om ięd zy n arodam i. Są to różn ice w za k resie p rod u k cji i rozd ziału ży w n o ści, h ig ie n y i zd row ia, w a ru n k ó w m ieszk a n ia i p racy itp . (nr 14). S ą to zasad n icze ró żn ice w p ła szczy źn ie ek on om iczn ej i sp ołeczn ej. Z n iesien ie ty ch różnic, zd a n iem p ap ieża, m oże b y ć o sią g n ięte w y łą c z n ie w p ła szczy źn ie jed n o ści sp o łeczn o ści lu d zk iej i to zapów no w w y ­ m iarze sp o łeczn o ści o g ó ln o św ia to w ej, ja k i sp o łeczn o ści p o szczeg ó ln y ch p ań stw i narod ów . M ożna za tem p ow ied zieć, że a u ten ty czn a k on cep cja ro zw o ju oso- ' b y i sp o łe c z e ń stw a zak ład a jedność rod zin y lu d zk iej — sp o łeczn o ści św ia to w e j. S tąd też w ie lo r a k ie . a p ele p ap ieża o jed n ość rodzaju lu d zkiego, jed n ość św iata oraz m ięd zy lu d zk ą solid arn ość (nr 9, 28).

J e st rzeczą zn a m ien n ą , że w m y ś l dok u m en tu an i jed n ość sp ołeczn ości o g ó ln o św ia to w ej jak o w a ru n ek p ra w d ziw eg o rozw oju , a n i z n ie sie n ie różnic jako w y n ik teg o ż rozw oju , n ie sto ją w sp rzeczn ości z różn orod n ością. Jed­ n ość sp o łeczn o ści n ie ozn acza b o w iem jej u jed n o licen ia i jed n o sta jn o ści, zaś różn ic n ie u to żsa m ia się z różnorodnością. P o ję c ie różnic m a b o w iem w en ­ cy k lic e zn a czen ie n e g a ty w n e , tzn. o d n o si się do d ysp rop orcji i p od ziałów w p ła szczy źn ie ek o n o m iczn o -sp o łeczn ej, gd y ty m cza sem p o jęcie różnorodnoś­ ci d otyczy p ła szczy zn y p o d m io to w o ści i to żsa m o ści p o szczeg ó ln y ch n arod ów i lu d ó w (nr 14, 15) i jest p o jęciem ze w szech m iar p ozy ty w n y m . A u ten ty czn y za tem rozw ój, k tóry m a p rzeb iegać w jed n o ści rod zin y lu d zk iej i m a dopro­ w a d zić do zn ie sie n ia różn ic, w żad en sposób n ie m oże . p rzek reślić różnorod­ n o ści w ram ach ży cia społeczn ego; w ręcz p rzeciw n ie, o w ą różnorodność za­ k ład a i dom aga się jej. T en w ła śn ie p rob lem różnorodności je s t w gru n cie rzeczy szerok o rozu m ian ym p rob lem em region alizm u , k tó ry p ap ież u jm uje w k ilk u p o d sta w o w y ch tezach.

P i e r w s z a d otyczy z a g a d n ien ia p o d m io to w o ści p o szczególn ych sp o łe ­ czeń stw , a za tem sam ej isto ty region alizm u . P a p ież w y ch o d zą c od a n a lizy w sp ó łczesn ej r z eczy w isto ści, w k tórej d ostrzega się, ż e „naród zo sta je ró w n ież p ozb a w io n y sw ej p od m iotow ości, czy li od p ow iad ającej m u su w e r e n n o śc i”, (nr 15), zd ecy d o w a n ie p od k reśla fak t, że k ażd y naród, n arod ow ość i lu d jest o k reślo n y m b y tem p o d m io to w y m i jako b y t posiad a św iad om ość sw ej pod­ m io to w o ści (nr 26).

P o jęcie p o d m io to w o ści oznacza z jednej stron y w o ln o ść istn ie n ia i d zia ­ łan ia, z d ru giej zaś stron y szeroko rozu m ian ą su w eren n o ść w zn a czen iu po­ lity czn y m , sp ołeczn ym , ek on om iczn ym , a ta k że k u ltu ro w y m . N ie m ożną tu m ó w ić o su w eren n o ści ty lk o i w y łą c z n ie w jed n ej p a łszczy źn ie. W szy stk ie one b o w ie m w ży ciu o k reślon ego sp o łeczeń stw a sta n o w ią n iep o d zieln ą je d n o ść (nr 15). P ra w d ziw a zatem p od m iotow ość n arod ów czy lu d ó w to m o żliw o ść sw ob od n ego istn ien ia i d ziałan ia, a ta k że a u ten ty czn eg o sta n o w ie n ia o sobie w e w sz y stk ic h p ła szczy zn a ch cod zien n ego życia.

W p ra k ty ce oznacza to, że żaden, naród, n arod ow ość czy lu d n ie m oże być poprzez żadne p ro cesy sp o łeczn o -ek o n o m iczn e p ozb a w io n y m o żliw o ści rzec z y w iste g o istn ien ia i sta n o w ien ia o so b ie czy to w sk u tek ca łk o w iteg o w c h ło ­ n ięcia przez sp o łeczn o ści w iek sze, czy też w sk u te k sp row ad zen ia go na p ła sz­ czyzn ę p rzed m iotow ych m a n ip u la cji (nr 15).

(7)

P ra w d ziw a p o d m io to w o ść p oszczególn ych sp o łeczn o ści jest p ierw szą pod­ s ta w o w ą tezą z zak resu reg io n a lizm u w n au czan iu Jana P a w ła II, za w a rtą w e n cy k lice.

D r u g a teza n a u cza n ia p a p iesk ieg o o sc y lu je w o k ó ł p ojęcia tożsam ości k u ltu r o w e j, która p ozostaje w śc isłe j rela c ji do p ojęcia p od m iotow ości, cho­ cia ż się z n ią n ie u tożsam ia. J e st to ta k że is to tn e za g a d n ien ie w za k resie reg io n a lizm u . P rzed e w sz y stk im p ap ież stw ierd za , że k ażd y naród, n a ro ­ d ow ość i lu d jako is tn ie ją c y b y t p osiad a sw o ją k u ltu ro w ą to żsa m o ść i m a jej św iad om ość: „ Ś w iad om ość, o k tórej m ow a, w y stę p u je n ie ty lk o u jed ­ n o ste k , a le ró w n ież u n a ro d ó w i lu d ów , k tó re jako b y ty p o siad ają ok reślon ą tożsam ość k u ltu r o w ą ” (nr 26). O b iek ty w n ą cech ą tej to żsa m o ści jest cało­ k szta łt d zied zictw a k u ltu ry m a teria ln e j i d u ch ow ej w fo r m ie d zieł sztu k i, li­ tera tu ry , języ k a itp., a le ta k że ca ło k szta łt d zied zictw a h isto rii, w ierzeń re­ lig ijn y c h i w a r to śc i m o ra ln y ch (nr 32, 33). S u b ie k ty w n y m zaś elem en tem jest sam a św ia d o m o ść i p oczu cie k u ltu ro w ej tożsam ości. F a k ty czn e p o sia d a n ie to żsa m o ści k u ltu ro w ej p rzez p o szczeg ó ln e gru p y sp o łeczn e zak ład a z k o lei a u ten ty czn ą m o żliw o ść k u lty w o w a n ia sw eg o cen n eg o d zied zictw a , tzn. tego w sz y stk ie g o , co w ła sn e i sp ecy ficzn e, a le ta k że sw o b o d n eg o n im k iero w a n ia , ożyw ian iaj ro zw ija n ia i u b o g a ca n ia (nr 26).

W p r a k ty c e oznacza, to ż e ża d en naród, n aro d o w o ść czy lu d poprzez ża d ­ n e p ro cesy sp o łeczn o -ek o n o m iczn e n ie m o ż e b yć p o zb a w io n y m o ż liw o śc i r z e ­ c z y w iste g o sta n o w ien ia , tzn. k u lty w o w a n ia i ro zw o ju tego, co sta n o w i o jego is to c ie i od ręb n ości czy to p op rzez św ia d o m e n iszczen ie, zu b ożan ie i w c h ła n ia ­ n ie, czy p rzez n a r zu cen ie in n e j k u ltu ry . S ło w a p ap ieża są tu zn a m ien n e: „Na p ła szczy źn ie m ięd zy n a ro d o w ej, c z y li sto su n k ó w m ię d z y p a ń stw a m i lu b — u ż y ­ w a ją c potoczn ego o k reślen ia —· p o m ięd zy ró żn y m i św ia ta m i, k o n ie c z n e jest p e łn e p o sza n o w a n ie to żsa m o ści k ażd ego lu d u z jeg o cech a m i h isto ry czn y m i i k u ltu r o w y m i” (nr 33). P o sza n o w a n iu to żsa m o ści p rzeciw n e je s t ja k ie k o l­ w ie k n a rzu ca n ie in n y m w ła sn e g o sp osob u ży cia czy w ła sn e j k u ltu ry m a te ­ ria ln ej i d u ch ow ej (nr 32).

N a k a n w ie ty c h d w óch p o d sta w o w y ch tez o p o d m io to w o ści p oszczególn ych n a r o d ó w i ich to żsa m o ści k u ltu ro w ej fo rm u łu je p ap ież k o n k retn e p raw a p rzy słu g u ją ce p o szczeg ó ln y m sp ołeczn ościom . K o d ek s ty c h p ra w jest tr z e ­ cim e le m e n te m te m a ty k i reg io n a lizm u w n a jn o w szej en c y k lic e . D o p o d sta ­ w o w y ch , n a tu ra ln y ch p ra w n arodów , n aro d o w o ści i lu d ó w należą: p raw o do istn ien ia , p o d m io to w o ści i su w eren n o ści w p ła szczy źn ie p o lity czn ej, sp o ­ łecz n e j i ek o n o m iczn ej (nr 15); p raw o do to żsa m o ści k u ltu ro w ej; p raw o do za ch o w a n ia , k iero w a n ia i ro zw o ju w ła sn e g o d zied zictw a (nr 26); p raw o do p o sza n o w a n ia w ła sn e g o sp osob u życia; p raw o do o tw iera n ia się na rzeczy ­ w isto ść tra n scen d en tn ą ; p raw o do w ła sn ej w ia r y relig ijn ej (nr 32). W reszcie pod k o n iec fo rm u łu je p a p ież jeszcze p raw o do d yn am iczn ego z a a k c e n to w a ­ n ia sw o jej r z eczy w istej o b ecn o ści w w ie lk ie j ro d zin ie lu d zk iej. J est to pra­ w o w n o szen ia w ła sn y c h w a r to śc i k u ltu ro w y ch d o k u ltu ry ogóln olu d zk iej: „K rajom pod w zg lęd em ek o n o m iczn y m sła b szy m bądź z tru d em u trzy m u ją ­ cy m się p rzy ży ciu n a leży z p om ocą in n y ch lu d ó w i w sp ó ln o ty m ięd zyn aro­ d o w ej u m o żliw ić ta k ie w n o sz e n ie do w sp ó ln eg o dobra w k ła d u w ła sn y c h w a r ­ to ś c i lu d zk ich i k u ltu ro w y ch , k tó re w p rzeciw n y m ra zie p rzepadną na z a w sz e ” (nr 39). W szy stk ie w y m ie n io n e tu przez p ap ieża p raw a m ają w sp o ­ sób rze c z y w isty za g w a ra n to w a ć p rzetrw a n ie i is tn ie n ie p o szczególn ych n a ro d ó w w w ie lk ie j rod zin ie lu d zk iej.

W p od su m o w a n iu n a leży p od k reślić, że e n cy k lik a S o ll ic i tu d o rei socialis w n o si isto tn y w k ła d do w sp ó łczesn ej d y sk u sji nad region alizm em . P od ejm u jąc p o d sta w o w y p rob lem w sp ó łczesn eg o św ia ta , jak im jest a u ten ty czn y rozw ój o sob y i sp o łeczeń stw a , który m oże się d okonać ty lk o i w y łą c z n ie w jed n o ści rod zin y lu d zk iej i k tórego w y n ik ie m w in n o b yć z n ie sie n ie różnic d zielą cy ch łu d z i i sp o łeczeń stw a , autor jed n o cześn ie a k cen tu je k o n ieczn o ść za ch o w a n ia różn orod n ości w zak resie życia sp ołeczn ego. R óżnorodność oznacza tu po

(8)

B I U L E T Y N T E O L O G I C Z N O M O R A L N Y

107

prostu p o sza n o w a n ie p o d sta w o w y ch p ra w n a r o d ó w i lu d ó w do istn ie n ia i sa m o sta n o w ien ia , k tóre m ogą im za g w a ra n to w a ć ich h istoryczn ą, sp ołeczn ą i k u ltu ro w ą tożsam ość, a w ię c to, co w ła s n e i sp e cy ficzn e. T a k rozu m ian a różnorodność n ie m oże b y ć n iszczon a poprzez żad n e p ro cesy sp o łeczn o -ek o ­ nom iczn e. N ie m oże jej te ż n iszczy ć p otrzeb a w sp ó łczesn eg o rozw oju: „Do­ p raw d y, ta k i m o d el rozw oju , k tó ry b y n ie sza n o w a ł i n ie p o p iera ł p raw lu d zk ich , o so b isty ch i sp o łeczn y ch , ek o n o m iczn y ch i p o lity czn y ch , łą c z n ię z p ra w a m i n a ro d ó w i lu d ó w , n ie b y łb y god n y c z ło w ie k a ” (nr 33).

ks. H e n r y k S k o r o w s k i SDB, W a r s z a w a - Ł o m i a n k i

II O P R A C O W A N IA

1. „ N ew A g e ” w o cen ie ch rześcija ń sk iej

W śród z ja w isk sp ołeczn ych , k tóre m uszą pobudzać do r e fle k s ji znajduje s ię d zisiaj ru ch z w a n y N e w A g e. C echą n ajb ard ziej ch a ra k tery sty czn ą dla p rezen to w a n ej p rzezeń id e o lo g ii jest p rzek on an ie, że w k ra cza m y w now ą ep o k ę, k tóra je s t o w o cem n ie ty le św ia d o m y ch i w o ln y c h lu d zk ich d ziałań, co bard ziej sk u tk iem w p ły w ó w k o sm iczn y ch m o cy . P od ob n e p o g lą d y p o ja w ia ły s ię w d ziejach lu d zk o ści ju ż n iejed n o k ro tn ie, d la teg o sam a id eo lo g ia New! Age, a c z k o lw ie k ze w zg lęd u n a b o g a ctw o sw y c h ra d y k a ln y ch tw ie r d z e ń jest ona w su m ie dość o ry g in a ln a to jed n a k n ie n a ty le , ab y n ie m ożn a b yło jej nie d ostrzec. N a to m ia st czy n n ik iem , który n ie p o zw a la przejść o b o jętn ie obok ruch u N e w A g e , je s t za in tereso w a n ie, ja k ie w zb u d za on w e w sp ó łczesn y m św ie c ie . W yrazem teg o są m . in. p u b lik a cje, jak ie p o ja w ia ją się na tem a ty z w ią za n e z id eo lo g ią N e w A ge. P r zy k ła d o w o w R F N ob licza się, że w o sta t­ nich la ta ch k sią ż k i z te j d zied zin y sta n o w ią 10% c a łe g o o b ro tu w ie lk ic h księgarń .

W zrastający za sięg o d d zia ły w a n ia zw o le n n ik ó w New. A g e m u si ja w ić się dla K o ścio ła jak o zn a k czasu, k tó ry n a le ż y od czytać i n ań od p ow ied zieć. J e st to ty m p iln iejsze, że ruch te n w y r a ź n ie d ek la ru je sw ą n iech ęć w o b ec K o ścioła. W ych od ząc n a p rzeciw p o trzeb ie sp ojrzen ia n a to z ja w isk o przez p ryzm at E w a n g elii, w y d a w n ic tw o H erd er p oprosiło K arla L ed ergerb era i P e ­

tera B ieri o n a p isa n ie k sią ż k i >na te m a t r e la c ji n a u k i ch rześcija ń sk iej do p o g lą d ó w N e w A g e . 1

A n a lizę p od jętego p rob lem u au torzy p op rzed zili k rótk ą h isto rią p ocząt­ k ó w N e w A g e oraz p rezen ta cją jego p o d sta w o w y ch id ei. W śród ty ch o sta t­ n ic h o m ó w ili m . in . d ą żen ie ku n o w o ści, p o sz u k iw a n ie św ia to p o g lą d u ; e z o te ­ ry czn e p ozn an ie, gnoza; sto su n e k ezo tery czn eg o p ozn an ia do w ia y y i m iłości. W u jm o w a n iu g łó w n y c h r y s ó w teg o ru chu au to rzy a k c e n to w a li te ich w ą tk i, k tó re p rzez te o r e ty k ó w N e w A g e są św ia d o m ie p r z e c iw sta w ia n e K o ścio ło w i. J e st to ty m b ard ziej zn a m ien n e, że 95% z w o le n n ik ó w N e w A g e u w a ża s ię za lu d zi r e lig ijn y ch . J e st to jed n a k r e lig ijn o ść poza K ościołem .

P o d sta w ę w za jem n ej n ie c h ę c i p om ięd zy N e w A g e i K o ścio łem autorzy u p atru ją p rzed e w s z y stk im w o d m ie n n y m n a sta w ie n iu obu ty c h sp ołeczn ości do przem ian . N e w A g e je s t ru ch em , k tó ry p rogram ow o g ło s i n ow ość: n o w y cz ło w ie k , n o w a lu d zk ość, n o w e m y ś le n ie , n o w e n ieb o i n o w a ziem ia. D ą żen ie do n o w o śc i je s t w y r a z e m n ie za d o w o len ia z tego, co stare. W y m ien ia się n a stęp u ją ce a sp ek ty n a szeg o św ia ta , k tó re rodzą rozcza ro w a n ie i d latego n a leży c zy n n ie za a n g a żo w a ć się w ich przem ianę: przerost praw a, sk o s tn ie ­ n ie sta ry ch k o n w en a n só w , p oczu cie bezrad n ości, p r z e c iw ie ń stw a n ie m a l w e 1 K arl L e d e r g e r b e r — P e te r B i e r i , W as g e h t N e u A g e d ie C h ris te n

an? B r ü c k e n zum. g e g e n s e i ti g e n V e r s t ä n d n is , F reib u rg i. Br. 1988, V erla g

(9)

/108 B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

w sz y stk ic h zak resach życia, a g resy w n o ść oraz w ro g o ść p om ięd zy rasam i, p a ń stw a m i, sta n a m i i relig ia m i. K o śció ł zaś, w o c e n ie zw o le n n ik ó w N e w Age, je s t in sty tu cją , która łęk a się w sz e lk ie j n ow ości; jest bardziej p rzy w ią za n y do d o g m a tó w n iż do praw d y. Z tej p rzy czy n y oczek u ją o n i n o w ej ziem i i n o ­ w e g o n ieb a , ale b ez K ościoła, chociaż ich w izja tej rze c z y w isto śc i jest zb ie ż ­ n a z k on cep cją b ib lijn ą.

W n a stę p n y m ro zd zia le autorzy p róbują ukazać, że ezo tery czn e p oznanie, k tó re p o stro n ie K ościoła rod zi n a jw ię c e j za strzeżeń w sto su n k u do N e w Age, n ie jest czym ś is to tn y m d l a . teg o ruchu, a ró w n o cześn ie n ie m u si ono być w op o zy cji do B oga. W sw e j arg u m en ta cji w sk a zu ją n ajp ierw , że e z o tery cz­ n e p o zn a n ie n ie d oty czy w ia ry , lecz w ied zy o św ie c ie . U p o d sta w teg o tw ie r ­ d zen ia zn a jd u je się za ło żen ie, ż e c a ły k osm os jest jed n ością, w k tórej istn ieje d a lek o id ą c e p o w ią za n ie o ch arak terze p rzy czy n o w o -sk u tk o w y m p om ięd zy p o szczeg ó ln y m i częściam i. N a p ła szczy źn ie m n iejszy ch org a n izm ó w czło w ie k zd o b y w a w ied zę o o w y ch za leżn o ścia ch m eto d a m i tra d y cy jn y m i. N a to m ia st gdy chodzi o za leżn o ści w n a jw ię k s z y c h całościach , tu ta j n arzęd zia pozn aw cze, ta k ie jak in te le k t i to w szy stk o , co je d y n ie u sp ra w n ia lu b p rzed łu ża jego zasięg, ok azu je się n iew y sta rcza ln e. W ty m m o m en cie rozp oczyn a się p o ­ zn an ie ezo tery czn e, które, zd an iem z w o le n n ik ó w N e w A g e, u m o żliw ia dostęp do p ra w d y u k rytej w e w sz e c h św ie c ie i w człow ieku .

N a stęp n y ch arg u m en tó w , p o tw ierd za ją cy ch m o żliw o ść p ogod zen ia ch rześ­ cija ń sk iej w ia r y i p ozn an ia ezoteryczn ego, au torzy szu k a li w tek sta ch b ib lij­ nych. U w y d a tn ili g łó w n ie w y p o w ie d z i św . P a w ła o p o jed n a n iu w szy stk ieg o w C h ry stu sie (K ol 1, 20), w ty m ta k że u p a d ły ch m ocy, k tó re z o sta ły rozb ro­ jon e (K ol 2, 15). Jezu s C h rystu s przez sw o ją śm ierć i zm a r tw y c h w sta n ie sta ł się p o n o w n ie P a n em w sz y stk ic h stw orzon ych b y tó w . T ak w ię c w sz e lk ie stw orzen ia, ich zd an iem , są w C h ry stu sie w y w y ż sz o n e jako człon k i u n iw e r ­ sa ln eg o B ożego ciała. O b ejm u je ono ró w n ież św ia t k o sm iczn y ch , d u ch ow ych m ocy, k tó re są p rzed m iotem p ozn an ia a strologiczn ego i ezo tery czn eg o w o g ó l­ n ości. W k o n k lu zji jed n a k stw ierd za ją , że w p ra w d zie n ie m a p o d sta w dla d em o n izo w a n ia ezo tery czn eg o p oznania, a le m oże ono stać się za grożen iem dla w iary; Istn ie je b o w iem n ieb ezp ieczeń stw o , że o w e k o sm iczn e en erg ie będą tra k to w a n e jako b ó stw a , a nie, ja k je s t w r z e c z y w isto śc i,.. jako B oże stw o rzen ia . D obra jest, ich zd an iem , zn ajom ość p o za zm y sło w y ch m ocy, ale s zk o d liw e je s t b ezgran iczn e od d an ie się n o w y m p rzeżyciom . In n y m a rg u m en ­ tem p rzem a w ia ją cy m p rzeciw p rak tyk om ezo tery czn y m jest stara praw d a, ż e czło w ie k sta je się d osk on ałym , g d y jeg o „ p o ży w ien ie” w za k r e sie du­ ch o w y m je s t p roste. 'N ajw yższe b o w iem p ozn an ie o sią g a się p rzez m iłość, a n ie w y szu k a n e tech n ik i.

W d alszych rozd ziałach au torzy p rób ow ali n a k o n k retn y ch p rzyk ład ach uk azać zb ieżn ość p o g lą d ó w N e w A g e z n au k ą ch rześcijań sk ą. W tej części sw y c h w y w o d ó w z a sto so w a li o n i w sp ó ln y sch em a t dla p rezen ta cji k ilk u k w e stii takich, jak p o jęcie całości, tran sform acji, d u ch o w o ści i św iad om ości. N a jp ie r w k rótk o p r z e d sta w ia li ch a ra k tery sty czn ą dla N e w A g e sp ecy fik ę w u jm o w a n iu ty ch zagad n ień , aby n a stęp n ie, w o p arciu o te k s ty b ib lijn e, w y k a za ć n iem a l ca łk o w itą ich zgod n ość z O b jaw ien iem . U w y d a tn ili przy tym , że id ee IVeu; A g e są w w ie lu przyp ad k ach je d y n ie sp ły c e n ie m n a u k i ch rześ­ cija ń sk iej.

W op ra co w a n iu ty m z n a jd u jem y jeszcze z a g a d n ien ie C hrystu sa K o sm icz­ n eg o oraz o m ó w ie n ie id ei n o w eg o n ieb a i n o w ej ziem i. W p ierw szej z tych k w e s tii au torzy u k a z a li p o d o b ień stw a i w p e w n y m sto p n iu za leżn o ść m ięd zy p o gląd am i P. T eilh ard a de C hardin a czo ło w y m i teo rety k a m i N e w A g e. N a ­ to m ia st w d ru gim za g a d n ien iu u k a za li przede w sz y stk im sp ecy ficzn ą d la t e ­ go ru ch u in terp reta cję b ib lijn y ch te k stó w a p o k a lip ty czn y ch .

A u to rzy o m a w ia n ej p u b lik a cji n ie k ryją sw e j sy m p a tii do ru ch u N e w Age. To n a sta w ie n ie u ja w n ia się też w tr e śc i ich w y w o d ó w . W y ra źn ie b o w iem da się dostrzec, że celem , do k tórego dążą, jest z n ie w o le n ie bądź p rzyn ajm n iej

(10)

B I U L E T Y N T E O L O G I C Z N O M O R A L N Y

zm in im a lizo w a n ie różnic, .jak ie is tn ie ją p om ięd zy id eo lo g ią N e w A g e i n au k ą ch rześcija ń sk ą . W k ilk u przyp ad k ach fo rm u ło w a n e p rzez n ich w n io sk i n ie m a ją w y sta r c z a ją c e g o u za sa d n ien ia w p rzesłan k ach , na k tóre się p ow ołu ją. M im o to k sią żk a dość dobrze o d d aje zarów n o b lisk o ść, jak i p rzepaść m ięd zy K o ścio łem i N e w A ge. L ek tu ra tej p u b lik a c ji jest w sta n ie sk ło n ić ch yb a k ażd ego cz y te ln ik a do z a sta n o w ie n ia się, d laczego lu d zie, g ło sz ą c y tezy n iem a l zgod n e z ra d y k a ln y m i w y m o g a m i ew a n g elicz n y m i, od cin a ją się od K ościoła. ks. Z b i g n i e w S a r e l o S A C , O l t a r z e w 2. „S u m m a r elig io n is ch ristia n a e...”

K a to lick a m y ś l teo lo g iczn a n a te m a t c h a ry ta ty w n ej d zia ła ln o ści K ościoła w o sta tn im d w u d ziesto leciu n a cech o w a n a jest p ew n ą rozb ieżnością sta n o w isk . Z jed n ej stro n y w szęd zie tam , gd zie refle k to w a n o n ad sa m o p o jm o w a n iem się K o ścio ła , a w ię c zarów n o p od czas V a tica n u m II, ja k podczas r eg io n a ln y ch i lo k a ln y c h sy n o d ó w , dochodzono do w n io sk u , że d iak on ia sta n o w i fu n d a ­ m e n ta ln y p rzeja w ży cia K ościoła; ob ok p rzep o w ia d a n ia i sp ra w o w a n ia li­ tu r g ii w id zia n o w n iej zasad n iczą fu n k c ję K ościoła. Z d rugiej stron y tem a ty k a ta, a b stra h u ją c od n ie lic z n y c h w y ją tk ó w (A. D eissler, K. L ehm ann, B. W eite), w teo lo g ii, a ta k że w szereg u n o w szy ch u jęć ek lezjo lo g ii, p ra k ty czn ie n ie o d g ry w a r o li g od n ej u w a g i. W te o lo g ii sy stem a ty czn ej u ch od zi ona jako z a g a d n ien ie u b oczne, k tórego m ie jsc e u p a tru je się raczej w śród p rak tyczn ych d y scy p lin . B y ć m oże atra k cy jn o ść te o lo g ii w y z w o le n ia m. in. w y w o d z iła się z tego d eficy tu k o n se k w e n tn e g o n a św ie tle n ia i o k reślen ia m iejsca d ia k o n ii w teo lo g ii.

G dy chodzi o teo lo g ic z n e u za sa d n ien ie słu ż e b n o -c h a r y ta ty w n e j d z ia ła ł-, n o ści K ościoła, to n ie w ą tp liw e za słu g i p o ło ży ł u czeń teo lo g a -m o ra listy , pro­ feso ra R. E gen tera, R ichard V ö 1 к 1. N ie rezy g n u ją c z p o d k reślen ia zn aczen ia in d y w id u a ln ej m iło śc i b liźn ieg o , w sk a z y w a li w y tr w a le n a jej e k le z ja ln y w y m ia r. Jego zd an iem , c h rześcija ń sk ie i k o śc ie ln e ż y c ie o g n isk u je się w o k ó ł p rzyk azan ia m iło śc i b liźn ieg o . O ile R ah n er m ó w ił o „an trop ologiczn ym zw ro ­ c ie ” w teo lo g ii, o „p rak tyczn ym p ry m a cie m iło śc i b liź n ie g o ”, V ö lk l w sw o jej m y ś li i tw ó rczo ści o d z w ie r c ie d lił ten „ an trop ologiczn y zw ro t” te o lo g ii k a to ­ lic k ie j, w ię c e j ■— w y p ro w a d ził k o n se k w e n c je z niego.

O bok w c z e śn ie jsz y c h jego p ra c (B o ts c h a f t u n d G e b o t d e r L ie b e , F reib u rg 1964; D ie n e n d e K i r c h e — K i r c h e d e r L ie b e , F reib u rg, 1969; D ia k o n ie und

C a rita s in d e n D o k u m e n t e n d e r d e u ts c h s p r a c h i g e n S y n o d e n , F reib u rg 1977).

z o k a zji 65 roczn icy jeg o u rodzin (4.12.1986) i za k o ń czen ia d zia ła ln o ści pro­ fe so r sk ie j n a ry n k u k sięg a rsk im p o ja w ił się w y b ó r jego p u b lik a cji, k tóre n ie sta n o w iły sa m o istn y ch p o zy cji k sią żk o w y ch , pod o g ó ln y m ty tu łe m

N ä c h s te n l ie b e ■— d ie S u m m e d e r c h r i s tl ic h e n Religio n? B e it r ä g e z u r T h e o lo ­

gie u n d P r a x i s d e r C a rita s, w y b r a ł i w stę p e m p op rzed ził M ich ael M a n d e r ­

s c h e i d , F reib u rg 1987, s. 271.

P u b lik a c ję o tw iera p rog ra m a ty czn y refera t, ja k i R. V ö lk l w y g ło s ił na W yd ziale T eo lo g iczn y m w e F ryb u rgu w c h w ili ob jęcia (na og ó ł n ie sp o ty ­ k a n ej 1 w ram ach w y d z ia łó w teo lo g iczn y ch ) k ated ry „d ok tryn y Caritasu i c h r z e śc ija ń sk ie j d zia ła ln o ści s p o łe c z n e j” (s. 21—31). Z am yk a zaś serię z a ­ sa d n iczy a rty k u ł, b ęd ą cy d o k tryn aln ą sy n tezą te o lo g ii caritasu , a op racow an y jako hasło dla S t a a t s l e x i k o n — n a jn o w szej e n cy k lo p ed ii n ie m ie c k ie j (s. 267—· 268). R am y d la sied em n a stu w y b r a n y c h a r ty k u łó w pióra R. V ö lk la stw o rzy ł jeg o uczeń, M. M a n d e r s c h e i d . Z jed n ej stron y p isze on w p ro w a d zen ie (s. 6— 20), u m ie ję tn ie łą czą c e le m e n ty b io g ra ficzn e V ö lk la z rzeczo w y m b i­ la n se m jeg o d zia ła ln o ści oraz z p o stu la ta m i pod a d resem te o lo g ii sy ste m a ty c z ­ n ej. T w órczość o m a w ia n eg o au tora b o w ie m w w ię k sz o ś c i p rzy p a d k ó w u k a ­ z y w a ła się w p erio d y k a ch C aritasu, a w ię c z d ala od g łó w n y c h tra k ta tó w teo lo g iczn y ch . Z d ru giej stro n y M. M a n d ersch eid sporządza b ib lio g ra fię V ö l­ k la (s. 268— 271) z la t 1956— 1986, tj, p o czą w szy od doktoratu, tłu m acząc

(11)

zarazem , 'dlaczego teo lo g ia Caritasu V ö lk la n ie sp otk ała się z p ełn iejszą recep cją: n a jczęściej b o w ie m p o ja w ia ła się w ró żn y ch „ sło w a ch w s tę p n y c h ” do in n y c h op ra co w a ń alb o w o d św ię tn y c h p rzem ó w ien ia ch , które n ie sta n o w ią n a jlep szeg o k o n te k stu d la w y k ła d u teo lo g iczn eg o (por. s. 6).

C elem , k tó ry a u to ro w i p r zy św ieca w e w sz y stk ic h a rty k u ła ch , je s t w y ­ k azan ie, że m iło ść b liźn ieg o jest ró w n o w a żn a m iło ści B oga. B y ła b y fa łs z y ­ w y m w e rty k a lizm em , g d y b y od m iło śc i w z g lę d e m w id zia ln eg o b rata ch cieć u c ie c do m iło w a n ia n ie w id z ia ln e g o B oga (s. 95). D o w o d zi teg o m . in. scen a są d u o sta teczn eg o (M T 25, 31— 46), która p om oc n ie sio n ą n a jm n ie jsz y m ch ara­ k tery zu je jako słu żb ę P anu. T a m y śl, u za sa d n ia ją ca ch rześcija ń sk ą ch ary­ ta ty w n ą pom oc, u ja w n ia zarazem , że z a a n g a żo w a n ia n a rzecz p o trzeb u jących n ie m ają n ic w sp ó ln e g o z tzw . h o ry zo n ta lizm em , skoro p er se jest to służba C h rystu sow i, d ecy d u ją ca o z b a w ie n iu a lb o od rzu cen iu (s. 96).

W teg o ty p u r o zw a ża n ia ch a u to r n ie zam ierza b y n a jm n iej g lo ry fik o w a ć, cz y li p rzesa d n ie pod k reślać słu żb y c h a ry ta ty w n ej w zg lęd em czło w ie k a , z w ła ­ szcza n ie p o zw a la jej „ w y g r y w a ć ” p rzeciw k o in n y m p o d sta w o w y m zad a­ n io m K ościoła; p ra g n ie jed n a k w y r a ź n ie o zn aczyć jej m ie jsc e w d u szp a ster­ stw ie . Jego zd an iem , d iak on ia sta n o w i w ręcz k ry teriu m w a rto ści in n y c h fu n k ­ c ji p a sto ra ln y ch , sk oro bez czy n n ej m iło ści b liźn ieg o n ie is tn ie je w ia ry g o d n e i sk u teczn e p rzep o w ia d a n ie, n ie is tn ie je ż y w a w ia r a a n i p r a w d z iw e życie sa k ra m en ta ln e. D iak on ia je s t zarazem ró w n ie ż „ow ocem ”, bo w sz e lk ie za­ a n g a żo w a n ia n a rzecz d ru giego czło w ie k a n ie b y ły b y w y ra zem m iło śc i (ca­

rita s) , n ie b y ły b y a k ta m i sp e c y fic z n ie ch rześcija ń sk im i, g d y b y m o cy i p o sła n ­

n ic tw a n ie czerp ały z w ia ry , ze sło w a B ożego, z litu r g ii, zw ła szcza z E u ch a­ rystii.

W a r ty k u le N ä c h s te n l ie b e —· die S u m m e d e r c h r i s tl ic h e n Religion? (s. 122— 133), k tó ry k sią żce dał ty tu ł i k tórego p y ta jn ik sta n o w i w e z w a n ie do od p ow ied zi, czy ch rześcija ń sk a m iło ść b liźn ieg o sta ła się ju ż o g n isk o ­ w y m p u n k tem teo lo g ii, au tor jeszcze raz podkreśla,· ż e n ie m a m iło śc i B oga b ez m iło ści b liźn ieg o . N ie o m ieszk a ł p rzy ty m r ó w n ie m ocn o zaa k cen to w a ć, ż e w sz y stk ie w y s iłk i i so c ja ln e z a a n g a żo w a n ia b y ły b y n ic z y m b ez a g a p e —

c a rita s (1 K or 13, 3): n ie m a b o w iem m iło ści b liź n ie g o b ez m iło ści B o ­

ga (s. 133).

N a dow ód za sa d n o ści sw o je g o ro zu m o w a n ia V ö lk l p o w o łu je się na św . T om asza z A k w in u , k tó ry w S u m i e te o l o g ic z n e j m . in. zad aje sob ie p ytan ie, czy m iło sierd zie (m i s e r i c o r d i a ), to czy n n e lito w a n ie się, k tó re „w sp iera s ła ­ b ość d ru giego” i „łagod zi n ęd zę b liź n ie g o ”, je s t n a jw y ż sz ą cnotą, a n a stę p n ie w y ja śn ia : „A d secu n d u m dicen d u m , q uod su m m a r e lig io n is ch ristia n a e in m iseric o rd ia c o n sistit, q u a n tu m ad e x te r io r a opera; in terio r ta m en a ffe c tio char ita tis, q u a co n iu n g im u r D eo, p raep on d erat et d ilectio n i, e t m iser io cor- d ia e in p ro x im o s” (II — II, q. 30, a. 4, a d 2). B ez szk od y d la ran gą a b so lu tn ie n a jw y ższej m iło ści B oga „sum ą ch rześcija ń sk iej r e lig ii” w jej w id z ia ln y m k sz ta łc ie (q u a n t u m a d e x t e r i o r a ) je s t m iło sierd zie — „ czy n ien ie” i „reali­ z o w a n ie ” m iło ści.

J ed n o cześn ie autor w e w sz y stk ic h w y w o d a c h d o ty czą cy ch teo rii Cari­ ta su k o n se k w e n tn ie dąży do w y k a z a n ia w e w n ę tr z n e j p rzy n a leżn o ści do s i e ­ b ie p ra k ty czn ej m iło śc i i w sz e lk ic h fo rm k o śc ie ln o śc i i ży c ia k o ścieln eg o . W te n sp osób p r z e c iw sta w ia o n się k r y ty c z n ie ro zu m ien iu m iło ści, k tórej w ra m a ch ch rześcija ń sk iej e g z y ste n c ji w p ra w d zie p rzy zn a je się w y so k ą ra n ­ gę, a le p o czy tu je się ją ty lk o jak o zo b o w ią za n ie m o ra ln e in d y w id u a ln eg o c zło w ie k a (por. s. 26— 27, 31, 248). B y c ie K o ścio łem i ch a r y ta ty w n a d z ia ła l­ n o ść ty m cza sem ś c iśle n a leżą do sie b ie . T o zm u sza go do z a k w estio n o w a n ia i żąd an ia r e w iz ji is tn ie ją c y c h w ty m w z g lę d z ie p rzek on ań , k tó re w d ia k o n ii u p atru ją za d a n ie d la w y sp e c ja liz o w a n e g o zw ią zk u , zw ią zek , k tó ry za sa d n i­ czo jed n a k n ie p a rty cy p u je w isto tn y c h p ro cesa ch ży cia K o ścio ła . T ej p ro b le­ m a ty k i dotyczą p rzed e w sz y stk im artyk u ły: T h e o lo g isc h e O b e r le g u n d e n z u r

C a r it a s d e r G e m ein d e, (s. 79— 90) oraz Z u r E in h e i t v o n p a s t o r a le r u n d c a

(12)

B I U L E T Y N T E O L O G I C Z N O M O H A L N Y

r i t a t i v e r D ia k o n ie (s. 91— 96). C h a ry ta ty w n a słu żb a sta n o w i ta k że — a m oże

n a w e t n a d e w sz y stk o ■— o b o w ią zek ca łej g m in y ch rześcija ń sk iej i w szy stk ich jej człon k ów . A u tor n a w ią zu je tu do rozp o w szech n io n eg o pogląd u , w m y śl k tórego g m in a ch rześcija ń sk a (parafia) je s t k o n k retn ą p o sta cią K o ścio ła . P o ­ g lą d y V o lk la są przy ty m w y w a ż o n e i zgod n e z a k cen ta m i e k le z jo lo g ii S o ­ boru W a ty k a ń sk ieg o II i W sp óln ego S y n o d u W ürzburskiego.

S koro n ie s ie n iu p om ocy b liźn im w ram ach ży cia ch rześcija ń sk ieg o p rzy­ s łu g u je ta k w y b itn a pozycja, p o w sta je ta k że p y ta n ie, w czym le ż y sp e c y ­ fic z n ie ch rześcija ń sk a w a rto ść (p r o p r i u m ) teg o n ie s ie n ia p om ocy. O dpow iedź na to p y ta n ie w y d a je się n ieo d zo w n a dla le g ity m a c ji d ziałań ch rześcija ń sk ich w od różn ien iu od tzw . p om ocy sp o łeczn ej, k tórą o rg a n izu je u sie b ie k ażd e n o w o czesn e p a ń stw o . N a g lin ia n y c h n ogach sta ła b y diak on ia, g d y b y m iała m ie jsc e je d y n ie d latego, że p o zy cja K o ścio ła je s t na ty le siln a i sp ołeczn ie licząca się oraz, że p osiada o n p o trzeb n e n a to środki.

P rob lem p roprium ch rześcija ń sk iej d ob roczyn n ości R. V ö lk l p o d ejm u je w a r ty k u le C a r it a s — n u r „ f r o m m ” o d e r n u r „ tü c h t ig ”? (s. 97— 106). N ajp ierw , w sposób p ro sty i p rzek o n y w a ją cy , w y ja śn ia on p ierw o tn y sen s p ie ty sty c z - n ie ob ciążon ego term in u „p ob ożn y” (f r o m m ) i w sk a zu je, że n iep o ro zu m ien iem je s t a lte r n a ty w n e s ta w ia n ie sp raw y: p ob ożn ie a lb o d zieln ie (w sen sie: rzeczo­ w o). C h rześcija ń sk a d zia ła ln o ść c h a ry ta ty w n a m u s i się b o w ie m odznaczać jed n y m i d ru gim p rzym iotem : co do m o ty w u i c e lu m u si b yć „pobożna”, zaś w fo rm a ch sw o jeg o d ziałan ia p o w in n a b yć „ rzeczow a” (por. s. 106). Od

d i l e c t i o n a tu r a lis , k tóra ta k że p o tra fi zdobyć się n a w ie lk ie w y siłk i, caritas

różn i się trzem a m om en tam i: po p ierw sze, n ie s ie n ie p om ocy w sw o ich for­ m ach n ie ogran icza się do sp r a w ty lk o d o czesn ych ; to o zn a cza ło b y n ied o p u sz­ cza ln e p rzesu n ięcie a k c e n tó w i sk ró cen ie p e r sp e k ty w y (s. 101). P o drugie, c h rześcija ń sk a ca r i ta s odznacza się p e w n y m „ d y sta n sem ” w sto su n k u do s w e j e fe k ty w n o śc i, n ie ty lk o w ty m zn aczen iu , b y n ie upod ab n iać się do teg o „ św ia ta ”, le c z i w zn aczen iu g o to w o ści p on oszen ia porażek; działa p rzecież w c ie n iu krzyża. P o tr z e c ie c a r i ta s d zia ła n ie ty lk o z czysto h u ­ m a n isty c z n y c h pobudek; n a w e t bardzo rea ln ą i trafn ą („rzeczow ą”) pom oc n ie s ie z m o ty w ó w sa m arytań sk ich : m iło ści, w sp ó łczu cia i m iłosierd zia.

J a k p o zw a la s ię zo rie n to w a ć z e sta w ie n ie b ib lio g ra ficzn e prac autora, w ię k sz o ść za m ieszczo n y ch w k sią ż c e a r ty k u łó w p o w sta ła w p ierw szy m d zie­ się c io le c iu po S ob orze W a ty k a ń sk im II. Z arów n o k ieru n ek za in tereso w a ń , ja k i m eto d y czn e p o d ejście do za g a d n ień n o si w y ra źn y ślad teg o czasow ego k o n tek stu . W te n sposób np. d o m in u je w tw ó rczo ści V o lk la zw ro t ku źród­ ło m b ib ilijn y m . N o rm a ty w n ą p o d sta w ę sta n o w ią d o k u m en ty soboru (choć n ig d zie n ie zam ieszczon o w y k a z u u ży w a n y ch sk ró tó w p o szczeg ó ln y ch dok u ­ m en tó w ). Z p u n k tu w id z e n ia a r g u m e n ta ty w n e g o te k s ty od n oszą s ię do d ia­ lo g u w e w n ą tr z k o śc ie ln e g o . W m n ie jsz y m n a to m ia st sto p n iu z a w iera ją one a n a lizy d o strzeżo n y ch zm ia n za ró w n o w se n s ie potrzeb, ja k i w se n sie sp o­ sob ów n ie s ie n ia pom ocy.

P ra ce R. V ö lk la w sz y stk im tru d zą cy m się w słu żb ie C aritasu dają m o­ ty w a c ję , o p a rcie i p ew n o ść, że ich d zia ła ln o ść je s t n ie ty lk o ich o so b isty m hobby czy w y ra zem o so b istej pob ożn ości, le c z je s t zad an iem , k tó re w y k o n u ją tak że za drugich, w im ie n iu dru gich , za zgod ą d ru gich i z p om ocą drugich.

ks. A l o j z y Mar col, W a r s z a w a - N y s a

III. S P R A W O Z D A N IA

W okół p o d sta w k a to lic k ie j n au k i sp o łeczn ej S y m p o zju m w A u gsb u rgu

K a to lick a n a u k a sp ołeczn a, n a ob szarze języ k a n ie m ie c k ie g o częściej o k reśla n a p rzy m io tn ik iem „ch rześcija ń sk a ”, jest d y scy p lin ą , k tóra na tr w a łe ju ż z a d o m o w iła s ię na te r e n ie n a u k i. W d y sk u sji m eta teo rety czn ej raczej

(13)

B IU L E T Y N T E O L O G T C Z N O M O R A L N Y

n ie k w e stio n u je się jej n a u k o w o ści. Z resztą n u rty sc je n ty sty c z n e w e w sp ó ł­ czesn ej filo z o fii n au k i u tra ciły sw ą d a w n ą d y n a m ik ę -i zn aczen ie. N ie zn aczy to jed n ak , że p o d sta w y tej „n au k i z p rzy m io tn ik iem ” z o sta ły raz na za w sze u sta lo n e i za d ek reto w a n e o fic ja ln y m i w y p o w ie d z ia m i U rzęd u N a u c z y c ie ls­ k ieg o . W yd aje się, że n a w e t p a p iesk a w y p o w ie d ź w o sta tn iej e n c y k lic e sp o ­ łecz n e j o jej p rzy n a leżn o ści do „ teo lo g ii”, a zw ła szcza „teo lo g ii m o ra ln ej” (Srs, 41) w sk a zu je raczej na p o k r e w ie ń stw o ty c h d y scy p lin (n orm atyw n ość, „teo lo g iczn o ść”) i a k c e n tu je jej n ie id eo lo g iczn y ch arakter, n ie o k reśla n a ­ to m ia st o sta teczn ie jej sta tu tu m eto d o lo g iczn eg o (bo te ż n ie jest to za d a n iem en cyk lik ).

P ro b lem a ty ce „ fu n d a m en tó w ”, a d ok ład n iej: o k reślen iu m iejsca ch rześ­ cija ń sk iej n a u k i sp ołeczn ej (C h ris tlich e G e se llsc h a ftsle h r e . Eine -O r t s b e s t i m ­

m u n g ) p o św ię c o n e b y ło sym p ozju m , zo rg a n izo w a n e p rzez C en tralę K a to lic ­

k iej N a u k i S p o łeczn ej z M ön ch en glad b ach , ja k ie od b yło się w d n iach 13— 15 p aźd ziern ik a 1988 roku w A u gsb u rgu . W śród u c z e stn ik ó w zn a jd o w a ła się czołów k a ch rześcija ń sk iej m y śli sp ołeczn ej obszaru język a n iem ieck ieg o , m . in. dobrze zn an i sp o łeczn o ści ak ad em ick iej A T K p ro feso ro w ie L. R o s s (B onn), M. S p i e k e r (O snabrück), H. J. T ü r k (N orym berga).

K o lejn e r e fera ty tw o r z y ły lo g iczn ą całość:

1. G o d n o ść o s o b o w a , w o ln o ś ć i ó d p o w ie d z i a ln o ś ć w u ję c i u c h r z e ś c ij a ń ­

s k i e j an tr o p o lo g ii (prof. dr J. R i e f , R atyzbona);

2. K a t o l i c k a n a u k a s p o ł e c z n a od L e o n a XIII. P o la p r o b l e m o w e , te n d e n c j e

r o z w o j o w e , w y z w a n i a (prof, dr A . R a u s c h e r , A ugsburg);

3. ,W okól p r a w n o n a t u r a l n y c h p o d s t a w k a to lick iej n a u k i sp o łeczn ej (prof, dr W. K o r f f , M onachium ); 4. M o d e le u z a s a d n ie ń p r o t e s t a n c k i e j n a u k i s p o ł e c z n e j (prof, dr Tr. R e n d - t o r f f, M onachium ); 5. „O pcja n a r z e c z u b o g ic h ” — p r e f e r e n c y j n a o r i e n ta c j a k a t o l i c k i e j n a u k i sp o ł e c z n e j (p,rof. dr H. В ü с h e 1 e, Innsbruck); 6. P o l i t y k a z w i a r y ? K a t o l i c k a n a u k a sp o ł e c z n a a te o l o g ia p o l i t y c z n a (prof, dr W. O c k e n f e l s , T rew ir).

Już z z e sta w ie n ia ty tu łó w w id ać, że te m a ty k a . re fę r a tó w została tąk dobranai, ab y dokonać m o ż liw ie p ełn ej ch a ra k tery sty k i ch rześcija ń sk iej n au k i sp o łeczn ej. N ie om ija n o p rzy ty m sp r a w k o n tro w ersy jn y ch i tru d n ych , jak np. p o d sta w y p ra w n o n a tu ra ln e, op cja na rzecz u b ogich czy sto su n ek do te o ­ lo g ii p o lity czn ej.

A d 1. „A n tro p o lo g iczn y ” p oczątek sy m p o zju m w sk a z y w a ł p ośred n io na

w a g ę tej p ro b lem a ty k i w k a to lick iej n a u ce sp o łeczn ej. P o d k reśla ją c śc isły zw ią zek trzech k ategorii u ję ty c h w ty tu le referatu , autor w y a k c e n to w a ł ich n o rm a ty w n y ch arakter. O czy w iście, n ie m ó g ł przy ty m om inąć p ro b lem a ty k i p ra w czło w ie k a , a zw ła szcza n a u cza n ia K o ścio ła w ty m w z g lę d z ie (historia i ew o lu c ja teg o n a u cza n ia oraz s t a t u s quo). J e ś li c z ło w ie k o w i p rzy słu g u je jed y n ą w sw o im rod zaju god n ość (a p rzy słu g u je!) i je ś li je s t on zd o ln y do p ozn an ia p ra w d y o so b ie (a jest!), to jego p o w in n o ścią je s t g o to w o ść do r e a li­ zacji poznanej p raw d y. Z a b ezp ieczen ie zaś m o żliw o ści tej rea liza cji n a leży już do p a ń stw a . K o n k retn y p orząd ek sp o łeczn o -p o lity czn y m u si w ię c sta n o w ić dla jed n o stk i o p arcie w d a w a n iu św ia d e c tw a sw ej godności.

A d 2. D o m in u ją ce jeszcze n a p o czątk u ła t sześćd ziesią ty ch , ta k że w śro­

d o w isk a ch teo lo g iczn y ch , n ie z a d o w o le n ie z k a to lick iej n a u k i sp ołeczn ej (w 1963 r. G. G u n d l a c h m ó w ił o m g le p rzesła n ia ją ce j tę d y scy p lin ę), a n a ­ w e t k w e stio n o w a n ie jej istn ie n ia (w e F ran cji, a p o tem w te o lo g ii p o lity czn ej i w y z w o le n ia ), zd a n iem prof. R a u s c h e r a w y d a je się o sta te c z n ie p rzezw y ­ ciężone. D e cy d u ją ce d la od zy sk a n ia u zn an ia b y ły zw ła szcza d w ie e n c y k lik i sp o łeczn e Jan a X X II I oraz k o n sty tu cja sob orow a G a u d i u m e t spes . U p rosz­ czen ie m je s t jed n a k p o m n iejsza n ie p rzed sob orow ego w k ła d u K o ścio ła do te o ­ rety czn eg o i p ra k ty czn eg o r o zw ią za n ia tzw . k w e s tii sp o łeczn ej. A u to r p rzy­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwrócono uwagę na synkretyzm pozytywizmu i jego od­ mienność w warunkach polskich: legalistyczne hasła pracy orga­ nicznej i pracy u podstaw, atakowanie tych

odbyła się w Krakowie sesja naukowa na temat mesjanizmu i sł owianofilatwa, poświęcona problematyce mesjanizmu i słowianofilstwa w Polsce, Francji i Rosji, od

Analiza tego mo­ tywu u Miłosza, poparta przykładami z Przybosia i Żeromskiego, została skonfrontowana z wyjaśnieniami poety na temat pochodze­ nia obrazu

Autora interesował zwłaszcza "paradoks kultury średniowiecznej", wynikający ze spotkania, wzajemnego oddziaływania, deformowania i przenikania się nurtu

Narracja i świat przedstawiony w “Dolinie Iesy“ zdominowane sę przez wyznaczniki epopeiczne: czas* miejsce i postać młodego Tomasza, poszukującego swej

Po omówieniu ambiwalentnego stosunku Kraszewskiego do "Pa­ miątek Soplicy", autor prezentuje podejmowane przez pisarza próby wielorakich przekształceń gawędy

Przedstawiając profil polityki kultural­ nej, zatrzymuje się nad problematykę treści wydawanych książek oraz mechanizmami kształtowania założeń wydawniczych

Autor przypomi­ na, że uczony zawarł je w monografii o bylinach, kilku artyku­ łach, recenzjach, hasłach w "Słowniku folkloru polskiego" oraz syntetycznym