• Nie Znaleziono Wyników

View of Szkice z dziejów formowania się polskich kongregacji żeńskich oraz ich programu społecznego w w. XIX

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Szkice z dziejów formowania się polskich kongregacji żeńskich oraz ich programu społecznego w w. XIX"

Copied!
54
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C ZN IK I H U M A N ISTY CZN E T o m X H , z. 2 1964 EWA JABŁOŃSKA-DEPTUŁA S Z K IC E Z D Z IE JÓ W F O R M O W A N IA S IĘ P O L S K IC H K O N G R E G A C JI Ż E Ń S K IC H O R A Z IC H P R O G R A M U S P O Ł E C Z N E G O W W. XIX.

Początków i wczesnego rozw oju X IX -w iecznych polskich zgrom adzeń żeńskich niepodobna badać, rozpatrując każde z osobna w oderw aniu od innych. P rogram y i m etody działalności podejm ow anej wówczas przez posz­ czególne kongregacje (większość z nich m iała c h a ra k te r czynny) w ykazyw ały ogromne podobieństwo i zbieżności w arunk ow ane układem stosunków społecz­ nych i politycznych, w którym te g ru p y zakonne pow stały. Co w ięcej, znaczna część założycieli (wzgl. założycielek), kierow ników , w ybitniejszych członkiń oraz protektorów om aw ianych kongregacji pozostaw ała ze sobą w kontaktach, a naw et ściślejszych pow iązaniach środow iskow ych. Między zgromadzeniami względnie środow iskam i, z k tó ry ch one w yrastały, istniała bezustanna w ym iana ludzi, poglądów, koncepcji program ow ych, elem entów duchowości i organizacji. W h istoriografii (tworzonej głów nie przez zakon­ ników i zakonnice) relacje te ujm ow ano zw ykle w aspekcie sporów o siłę i kierunek wpływ ów jednostek na jednostki i o p rio ry te t koncepcji zakonodaw - czych, dbając usilnie w w ielu w ypadkach o możliwe „w y preparo w an ie” osób założycieli i ich myśli z kontekstu środow iska społecznego i n u rtu jąc y ch go prądów ideowych. Jednakże podjęcie badań porów naw czych w edług określo­ nego kw estionariusza wiążącego historię tych zgrom adzeń z całym ich — bynajm niej nie tylko polskim — podł ożem środow iskow ym n astręcza w iele trudności technicznych. W ypływ ają one z rozproszenia archiw ów zakonnych (niekiedy archiw um główne zgrom adzenia m ieści się poza granicam i Polski) p rzy b ra k u publikacji o charakterze i treści zbiorów , n astęp n ie z nierzadko fatalnego stanu tych archiw ów uniem ożliw iającego efektyw ne ich w ykorzy­ stanie, a rów nież z postaw y niektórych zgrom adzeń obaw iających się zdjęcia z piedestału (choćby w form ie zwykłego uczłowieczenia) „św iętych m atek lub ojców”. Dlatego też podejm ując prace w om aw ianych dziedzinach trzeba się jeszcze ograniczyć do porów nań w węższym zakresie p rz y czym tru d n o uniknąć wspom nianej już problem atyki „w pływ ologicznej” zrelacjonow anej jednostronnie do kontaktów m iędzy poszczególnym i osobami.

W niniejszych szkicach pragnęłabym postaw ić pew ne zagadnienia zw ią­ zane z form ow aniem się w X IX w. polskich kongregacji żeńskich oraz k ry s ta ­ lizowaniem się program ów ich działalności społecznej. W ysunięcie tej p ro ­ blem atyki będzie tu splecione ze zreferow aniem n iek tó ry ch m ateriałów arch i­ w alnych naśw ietlających relacje m iędzy zgrom adzeniam i oraz cen tram i ru ch u zakonodawczego i ich analizą, w dużej m ierze pobieżną ze w zględu n a cha­ ra k te r w ykorzystyw anych źródeł. W ydaje się jednak, że p rz y obecnym sta­ nie badań rozszerzenie inform acji o tego ty p u zw iązkach, n aw et p rzy dużych brakach w kw erendzie, może mieć pow ażne znaczenie dla p ow stania postulo­ wanego wyżej kw estionariusza.

(2)

142 EW A JA B Ł O Ń S K A -D E P T U L A 1. U PODSTAW RUCHU

Pow szechnie znanym zjaw iskiem jest gw ałtow ny rozwój kongregacji żeńskich w w. X IX . P o ro k u 1815 pow stało przeszło 200 zgrom adzeń, z k tó ­ rych większość posiadała k o n k re tn y program społeczno-apostolski. Ruch ten był niew ątpliw ie pow iązany z głębokim i przem ianam i pozycji kobiet w spo­ łeczeństw ie. Zachw ianie się s tru k tu r stanow ych, w ram ach których wy­ chow anie kobiety było w przew ażającej m ierze wychowaniem domowym, a jej życie koncentrow ało się w yłącznie na p ra cy w domu i opiece nad dziećmi, spow odow ało (w w ielkiej m ierze w w yniku presji ekonomicznej) podjęcie przez k obiety p racy zawodowej i coraz potężniejący ich pęd do w ykształcenia na wyższym poziomie. W ram ach organizacyjnych Kościoła proces ten przejaw ił się w dwóch aspektach. Z jednej stro n y kobiety w łą­ czają się czynnie w ru c h zakonny afirm ując na drodze tw orzenia nowych kongregacji, w znacznym stopniu niezależnych od zakonów m ęskich, swą now ą pozycję i podejm ując n a tej płaszczyźnie szereg dzieł społecznych. Z d rugiej — Kościół dążąc do opanow ania ruch u em ancypacyjnego inicjuje w zględnie popiera zaw iązyw anie kom órek zakonnych nastaw ionych na różne form y działalności (zwłaszcza wychowawczo-oświatow ej) w śród kobiet. Cel w ychow aw czo-społeczny dom inuje w yraźnie zwłaszcza w drug iej fali tw o ­ rzenia się kongregacji żeńskich kulm inującej w połow ie stulecia.

W Polsce już w pierw szej połowie X IX w ieku sp raw a kobieca wyrosła do roli kap italn eg o problem u społecznego, przede w szystkim w zaborze ro­ syjskim , a w szczególności n a tere n ach K rólestw a Kongresowego. W ielki k ry ­ zys ro ln ic z y l, k tó ry o garnął te ziem ie po w ojnach napoleońskich, zachw iał

dotychczasow ą pozycją m ateria ln ą w ielu rodzin ze średniej szlachty. Stanęły one wobec konieczności podjęcia p racy zarobkow ej. Groźba całkowitego b an­ k ru c tw a kazała pom yśleć rów nież o przyszłości m łodych dziewcząt wspo­ m nianych środow isk i sta ra ć się zaradzić tem u, by n ie znalazły się zupełnie bezradne wobec now ej sy tu acji ekonom icznej.

Obok kryzysu rolniczego znaczną rolę w owym procesie odegrało pow ­ stan ie listopadow e. C iekaw e św iatło rzuca na tę spraw ę pam iętnik K saw ery z Brzozowskich G rocholskiej, k tó ra o b ankructw ie średniozam ożnego zie- m iaństw a i oficjalistów ziem skich ta k pisze:

P olityczne i ekonom iczne w strząśnienie, jakiem u kraj uległ po listopa­ dow ym pow staniu, postaw iło w nędzy liczną rzeszę obojga płci osób, którym uczciwa praca dawała przedtem skrom ne utrzymanie. Słudzy i ofi­ cjaliści zam ożniejszych obyw ateli, którym pokonfiskow ano majątki, szlachta zagrodowa, co przyjąw szy udział w w alce narodowej, całkiem gospodar­ stw o sw e zrujnowała, tak, że otrzym awszy w olność w skutek am nestii nie m iała już do czego powracać, w reszcie w dow y i sieroty po tych, co w boju polegli, lub do sybirskich kopalni zapędzeni zostali; cały ten zastęp w y­ dziedziczonych lub w ykolejonych biedaków rozpełznął się po kraju z że­ braczym i nieraz torbami, szukając zajęcia na przyszłość, obecnie choć łyżki ciepłej straw y szuka, aby ogrzać i posilić strudzone ciało” 2. 1 Rozpoczął się w pierw szym dziesięcioleciu X IX w ieku, kulm inując w latach 1823—1825 (Cz. S t r z e s z e w s k i , K r y z y s roln iczy na ziem iach K się stw a W arszaw ­ skiego i K r ó le stw a K on gresow ego, 1807— 1830, Lublin 1924; o fali bankructw ma­ jątk ów ziem skich w latach 20-tych zob. tamże, s. 131 i in.).

(3)

KONGH fcGACJE Ż E Ń SK IE W x i X W.

W powyższym u ryw ku K saw era G rocholska nie w spom ina o dużej liczbie skom prom itow anych politycznie łudzi, któ rzy zm uszeni byli szukać schronienia zagranicą.

Kryzys gospodarczy, przyczyny polityczne, a także re p resje w ładz za­ borczych spow odow ały zupełnie w yjątkow ą sytuację kobiet określonych w arstw społecznych w latach m iędzypow staniow ych. Ziem iaństw o, nieliczne oświecone mieszczaństwo oraz inteligencja m iejska zostały pozbaw ione sw ej elity m oralnej i intelektualnej. Odpowiedzialność za w ychow anie młodego pokolenia spadła praw ie wyłącznie na b ark i niew iast. Oto jak ch a rak tery zu je sytuację w swym pam iętniku Zygm unt Szczęsny Feliński:

„...Moralna zato strona wychowani^ w najopłakańszym znajdowała się stanie, gdyż tak religijne jak towarzyskie obowiązki u ogromnej większości klas oświeconych całkiem zapoznane były... Śmiało rzec można, że jeżeli społeczeństwo nasze przetrwało zwycięsko ten duchowy kryzys, nie utraciwszy możebności odrodzenia się moralnego, to dzięki jedynie k o b i e t o m , które nierównie wyżej pod tym względem stały. Po wiej­ skich zwłaszcza dworach niewiasta polska zaszczyt narodowi przyno­ siła, wówczas nawet gdy męska połowa w moralnym błocie się tarzała. Dzięki to kobiecie związki rodzinne u nas się nie rozprzęgły, dzieci do szkolnego przynajmniej wieku po chrześcijańsku wychowane były, w domu panował ład i porządek, a nawet pracowitość i oszczędność, o ile mąż temu nie przeszkadzał. Toteż cześć i uznanie należy się ówczesnej ko­ biecie od najpóźniejszych pokoleń”

3-R elacja ta jest oczywiście dość jednostronna, niem niej m aluje specy­ ficzną sytuację, w k tó rej kobiety w spom nianych wyżej środow isk m usiały zdawać sobie spraw ę ze sw ej wyższości i odpowiedzialności. Wo>bec m arazm u i m iernoty mężczyzn zachw iany został wobec „płci p ięk n ej” ich au to ry te t intelektualny i m oralny. P ew ną rolę odegrać tu niew ątpliw ie m usiał dom i­ nujący wówczas w literackiej i artystycznej k u ltu rze polskiej rom antyzm — głoszący k u lt kobiety.

Je st rzeczą charakterystyczną, że niew iasty „w arstw oświeconych” tego okresu, naw et reprezentując konserw atyw ne stanow isko społeczno-obyczajowe, przez sam fa k t sw ej wzmożonej aktyw ności w życiu narodow ym przyczyniły się do dokonania zasadniczej zm iany w sw ej dotychczasowej pozycji.

W K rólestw ie w latach 30-tych i 40-tych X IX stulecia rozw inął się też pierw szy polski zorganizow any ru c h fem inistyczny, k tó ry z czasem przenosi się do Wielkopolski. Publiczna dyskusja w prasie, w kw estii w ychow anią i w ykształcenia kobiet, zw iązana głów nie z nazw iskam i Eleonory Ziem ięc- kiej i N arcyzy Żm ichowskiej, mocno podkreśla potrzebę rozszerzenia pro­

gram u nauczania dla dziewcząt, a przede w szystkim w szechstronnego pie­ lęgnow ania ich w alorów ludzkich i przygotow ania do sam odzielnego życia 4. Dyskusja ta znajdow ała stopniowo odźwięk i w innych zaborach. Na w ielką skalę podejm ą ją po pow staniu styczniow ym pozytywiści.

Potw ierdzeniem wyżej sform ułow anej te z y ,' iż żeński ru ch zakonny pow iązany był z ruchem em ancypacyjnym , pozostaje fakt, że i u nas w Polsce

3 Z. S. F e l i ń s k i , P am iętn ik i, t. 1, K raków 1897, s. 9.

4 J. H u l e w i c z , Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w w ieku XI X, Kraków 1939, s. 70—95.

(4)

144 EW A JA B ŁO Ń S K A -D E P T U Ł A

przy b ierał on n a sile w okresach, gdy społeczeństwo szczególnie silnie uśw iadam iało sobie „problem kobiecy”.

Je st rzeczą znam ienną, że pierw sza jego fala łączy się środowiskowo przede w szystkim z ziem iam i wchodzącymi w skład pań stw a rosyjskiego (felicjanki, niepokalanki, Rodzina M aryi; tylko służebniczki — wielkopolskie).

N asilenie polskiego ru ch u zgromadzeniodawczego przypada u nas na połowę la t 50-tych ubiegłego stulecia, przerw an e następnie tragicznym zry­ wem pow stańczym ro k u 1863. Ruch ten rozw ijał się dalej w niezw ykle tru d ­ nych dla Kościoła polskiego latach popowstaniowych, przy tak niesprzyja­ jących w aru n k ach , jak ie tw orzyła kasata zakonów w zaborze rosyjskim i „ K u ltu rk a m p f” w zaborze pruskim .

W okresie międzypowstanio^yym ważnym ośrodkiem polskiego odrodzenia religijnego była em igracja. W ychodźstwo skupiło w sobie różnorodne żywotne elem enty. Nic więc dziwnego, że podobnie jak wiele haseł politycznych i spo­ łecznych stam tąd rów nież wyszło hasło odnowy religijnej społeczeństwa pol­ skiego. Na em igracji założone zostało zgrom adzenie zm artw ychw stańców , k tó re pow stało na przecięciu k ilk u nu rtó w ideowych: reform atorskiego, po- •siadającego podłoże socjalne, dążącego do reform społecznych i gruntow nej przebudow y s tru k tu ry narodu, n u rtu religijnego, w którym naw arstw iały się w pływ y polskich trad y c ji patriotyczno-religijnych, jak rów nież bardziej re a­ listycznego p rą d u odnowy katolicyzm u w zachodniej Europie.

W yrazicielem powyższych postaw był Bohdan Jań ski, z wykształcenia ekonom ista, dobrow olny em igrant, k tó ry przez dłuższy czas był utopijnym socjalistą 5.

U Jańskiego cel re lig ijn y sp la ta ł się ściśle z celem ekonomiczno-społecz­ nym i z celem patriotycznym . Z dużym rozm achem nak reślił ram ow y pro­ gram odrodzenia duchow ego zarów no polskiego kleru, jak i laik atu i w ciągnięcia tego ostatniego do twórczego, odpowiedzialnego udziału w kształtow aniu dalszych losów katolicyzm u polskiego, z czym wiązał rów ­ nież gospodarczy, a zwłaszcza przem ysłow y rozwój k ra ju , w zrost powszech­ nej ośw iaty oraz rozw iązanie kw estii społecznej w ram ach wielkiego związku w spólnot zawodowych, przenikniętych ideam i k a to lic k im i6. „Apostoł Emi­ g ra cji” p ragnął znaleźćć grupę ludzi odpowiednich do stw orzenia jądra kry-5 M yśl i działalność Bohdana Jańskiego nie doczekała się dotąd wyczerpują­ cego opracowania. Jedną z przyczyn tego faktu b yły n iew ątpliw ie duże trudności, jakie robili zm artw ychw stańcy w udostępnieniu jego pism. Z podstawowych do­ tychczasow ych opracowań n ależy w ym ienić: E. C a l l i e r , Bogdan Jański, P ie rw ­ szy P oku tn ik ja w n y i A postoł em igracji p o lsk iej w e Francji. Szkic biograficzny U stęp z pierwszej dekady dziejów em igracji polskiej 1831—1840, Poznań 1876; Wł. K o s i ń s k i , G eneza ducha i m y śli Z grom adzenia Z m artw ych w sta n ia Pań­ skiego, M aszynopis, arch. oo. zm artw ychw stańców w Rzymie; P. S m o 1 i k o w - s k i, O budzenie ducha religijn ego w śród P olaków w X I X w., Kraków 1925; t e n - ż e, H istoria Z grom adzenia Z m a rtw yc h w sta n ia Pańskiego. Podług źródeł ręko­ piśm ien n ych , t. 1, Kraków 1892; t e n ż e , P ie rw szy zakon przez P olaków w R zy­ m ie założon y (1837—1842), „Przegląd P olsk i” t. II (1892) 393—440, 565—624, t. III 125— 169, 305—347, 548—598; t e n ż e , S tosun ek A dam a M ickiew icza do X X . Z m ar­ tw y c h w sta ń c ó w , Kraków 1898, s. 12—32; B. Ż u l i ń s k a , S yste m w ych o w a w czy Bahdana Jańskiego, W arszawa 1936.

6 Por. S m o l i k o w s ki , O budzenie się..., s. l l —21; t e n ż e , Stosunek A. Mic­ kiew icza..., s. 14—31, J. G i e c e w i c z , O dbudow a i ro zw ó j Zgrom adzenia Z m ar­ tw yc h w sta n ia P ańskiego, K raków 1936, s. 3—6; C a l l i e r , op. cit., s. 85—101; Wł.

K w i a t k o w s k i , Co n am daje religia i K ościół, Albano 1940 (na prawach rę­ kopisu), s. 114—124.

(5)

K O N G R EG A C JE Ż E Ń S K IE W X IX W . 1-45 stalizacyjnego dla ruchu odrodzenia religijnego. P rzedw czesna śm ierć (t 1840) uniemożliwiła m u przekształcenie założonego w spólnie z A dam em M ickiew i­ czem w 1835 r. „B ractw a Służby N arodow ej” w planow aną wielogałęziową organizację duchow nych i świeckich. W krótce po zgonie B ohdana najbliżsi jego w spółpracow nicy pow ołali do życia kongregację zm artw ychw stańców (1842 r.) m ającą na celu realizow anie p ro g ram u „M istrza”. K ongregacja owa pragnęła stan ąć na czele ru c h u odrodzenia religijnego na em igracji, a na­ stępnie w k ra ju . Jednak zm artw ychw stańcy mimo, że w niedługim czasie stali się „spow iednikam i W ielkiej E m igracji”, od początku zaw ęzili szeroki program Jańskiego. W swych szeregach skupili w iele w ybitnych jednostek, k tó re różniły się m iędzy sobą przekonaniam i polityczno-^połecznym i, poglą­ dam i filozoficznymi, indyw idualnościam i oraz opiniam i co do zadania i ch a rak ­ teru zgromadzenia. K ongregacja tw orzyła w p ra k ty c e coś w ro d zaju fe d era­ cji autonom icznych kręgów , skupionych przy poszczególnych je d n o stk a c h 7. W dodatku silne pow iązania z jednej stro n y z wyższą h iera rch ią kościelną, a zwłaszcza z k u rią rzym ską, z drugiej — z ludźm i obozu C zartoryskiego, spowodowały stopniowe przechodzenie jej przyw ódców , w szeregu w ypadkach ludzi w yznających daw niej radykalno-dem okratyczne idee — n a pozycje zde­ cydowanie reakcyjne społecznie i u ltram o n tań sk ie p o lity c z n ie 8.

K ongregacja zm artw ychw stańców od początku w ykazyw ała w iele zain te­ resow ania sp raw ą pow ołania do życia polskiej k ongregacji żeńskiej. Idea w łą­ czenia kobiet do planow anego wielkiego ru c h u zakonnego inspirow anego przez ludzi em igracji polistopadow ej, n u rto w a ła stale k rą g osób bliskich Mickiewiczowi, krąg, z którego wyszli w łaśnie re zu re k cjo n iśc i9. P rzyjęcie program u Jańskiego z konieczności prow adziło rów nież do zajęcia się kw estią kobiecą. D ziałając we Włoszech i F ra n c ji zm artw y chw stań cy m usieli się stykać z now ym i kongregacjam i sióstr, ta k kontem placyjnym i, ja k w p ierw ­ szym rzędzie czynnym i — zaangażow anym i w różnorodną p ra cę społeczną, zwłaszcza oświatowo-wychowawczą. Ludzie ci m usieli w jakim ś stop niu dostrzec i przem yśleć w yraźnie już w owym okresie n u rtu ją c y zachód E uropy — problem kobiecy. In teresujący m faktem jest np. naw iązanie przez pierw szych zm artw ychw stańców bliższych stosunków z w yb itn ym pedago- - giem francuskim , biskupem D upanloup 10, k tó ry w ychodząc w sw ych pism ach

7 Zgromadzenie zm artw ychw stańców posiada bogatą literaturę, pisaną jednak głów nie przez członków tej kongregacji i stąd przy bogactw ie faktografii — mało obiektywną. Podstaw ow ym opracowaniem jest H istoria Z grom adzen ia S m o l i - k o w s k i e g o (T. 1—4, Kraków 1892—1896), n iestety nie dokończona, oraz z n ow ­ szych pozycji Wł. K w i a t k o w s k i e g o , H istoria Z grom adzenia Z m a rtw yc h ­ w stan ia Pańskiego 1842—1942, Albano 1942, na prawach rękopisu. G eneralną próbą rewizji poglądów na dzieje zgromadzenia jest cytow ana praca o. Jana K onstan­ tego od Krzyża (Giecewicza). Jest ona n iestety rów n ież jednostronna, jednak, jak się w ydaje, ukazuje praw idłow o proces odchodzenia zm artw ychw stśńców od za­ łożeń pierwotnych. Pew ną próbą popularnej syntezy dziejów zm artw ychw stańców w X IX w. jest mój artykuł pt. Z m a rtw y c h w sta ń c y w nr 6 „Więzi" z r. 1961, s. 22—36.

8 Można by próbować w iązać ów proces z ew olucją postaw ideow ych ludzi związanych w cześniej z pism em „l’A ven ir”, pod których w pływ em , i opieką dłuższy czas znajdowali się zm artw ychwstańcy.

9 Por. np. punkt 7 i 11 adresowanego do M ickiew icza „Projektu założenia Zakonu Wychodźców przez bezim iennego korespondenta”, w : Wł. M i c k i e w i c z , Ż yw o t A dam a M ickiew icza, t. II, Poznań 1931, Dodatek IX, s. 540.

19 F. Dupanloup (1802—1876) od 1837 r. p iastow ał godność przełożonego w m a­ łym seminarium św. M ikołaja w Paryżu, w 1848 r. zostaje biskupem Orleanu, od 1854 r. był członkiem A kadem ii Francuskiej, a w r. 1875 zostaje członkiem 10 — Roczn. human. t. XH, z. 2

(6)

146 EW A JA B Ł O Ń S K A -D E P T U Ł A

z założeń tradycjonalistyeznych ostro jednak w y tk nął błędy w dotychcza­ sowej fo rm acji dydaktyczno-pedagogicznej dziewcząt — b ra k gruntow nego

w ykształcenia i w ychow anie w duchu p różniaczy m n . Zim ą 1841/42 jeszcze jako w ikariusz gen eraln y p ary sk i chciał on ściągnąć do swego zakładu Pio­ tra Sem enenkę i H ieronim a Kajsiewiiazia12, ludzi, k tó rzy następ n ie najsilniej oddziałali n a now o pow stające kongregacje żeńskie w Polsce.

E m igracja stw arzała podatne w a ru n k i do podjęcia pracy w śród kobiet. W środow iskach em igracyjnych przy pew nym zm niejszeniu ciśnienia trad ycji obyczajowej k ra ju , a jednocześnie dużej wadze wzorów literackich silnie u w y d atn iały się indyw idualności kobiece. W iele też kobiet z tak zwanego „tow arzystw a” przybyw ało zagranicę z P olski w celach zdrowotnych, a w m iarę upływ u la t — szukając w ykształcenia i wiedzy nieosiągalnych dla nich pod zaboram i. P oniew aż n a obczyźnie g arnęły się one do ośrodków polskich, zm artw ych w stańcy posiadający dom y ta k w P aryżu, jak w Rzymie, m ieli możność zetknąć się z szerokim w achlarzem typów kobiecych, zwłaszcza w okresie, gdy w pew nych kręgach em igracji byli bardzo „m odni”. (Z cza­ sem ich w pływ uległ znacznem u zacieśnieniu). Dzięki tym kontaktom ojco­ w ie m ieli możność przeprow adzenia pewnego doboru kobiet dla zamierzonego dzieła założenia nowej kongregacji. Mogli też przekonać się jak one widzą potrzebę pow ołania do życia takiego zgrom adzenia, perspektyw y dopływu pow ołań i w a ru n k i pracy. T rzeba tu jed n ak zaznaczyć, że ich inform atorka- m i były głów nie kobiety pochodzenia ziemiańskiego, co niew ątpliw ie odbiło się n a późniejszym p rogram ie społecznym kongregacji żeńskich będących pod zasięgiem w pływ ów zm artw ychw stańców .

O derw anie od k ra ju i społeczeństw a zaciążyło w sposób zasadniczy na zakonodaw czej działalności zm artw ychw stańców . Zakonny ru ch żeński przez nich inspirow any m iał być nastaw iony na k o n k re tn ą pracę w w arunkach polskich, a jego p ro g ram y w eryfikow ane w polskiej rzeczywistości. Tym cza­ sem przy intensyw nym zakorzenieniu się zm artw ychw stańców na em igracji, p rz y jednoczesnym w z rastan iu oporów przed pow rotem do Polski (możliwości ta k ie otw ierały się p rzed nim i w Galicji), ooraz trud niejsza staw ała się tran sm isja do k ra ju koncepcji w ypracow anych zagranicą, zwłaszcza że oj­ cowie dążyli do zarezerw ow ania sobie k iero w nictw a akcją. Ponadto re k ru ­ tacja i form acja ośrodków zakonnych żeńskich przebiegała w środowiskach płynnych, nieustabilizow anych i niejednolitych, choć w przew ażającej m ie­ rze — ziem iańskich. S tąd oparcie inicjatyw przede wszystkim na kontaktach jednostkow ych i osobistych duchow ych związkach, uzależniające w stopniu niezw ykle silnym rozw iązanie w ielu kw estii od indyw idualnych cech współ­ działających p artn eró w .

W śród zm artw ychw stańców , któ rzy zaangażow ali się w tw orzenie no­ w ych k ongregacji żeńskich, należy w ym ienić A leksandra Jełowickiego, Hie­ Senatu. Jego działalność była nader wszechstronna: literacka, pedagogiczna, spo­ łeczna i duszpasterska, znany jest zwłaszcza jako klasyk katolickiej pedagogiki francuskiej. Por. L. S i e m i e ń s k a , G łów ne kieru n ki w spółczesn ej pedagogiki.

P edagogika k a to lick a w św ie tle badań Fr. H ovre’a, L w ów 1936, s. 19—24.

11 Jego dzieło: O w y k szta łc e n iu k o b ie ty , tłum aczone na polski i w ydane w Kra­ k ow ie w 1880 r., jeszcze w ów czas w yw arło znaczny w p ływ na przełam anie w ielu oporów w k w estii szkolnictw a kobiecego w tradycjonalistyeznych i katolickich kręgach galicyjskich,

12 H. K a j s i e w i c z , P a m ię tn ik ; o początkach Zgromadzenia Zm artwychwsta­ nia Pańskiego, w: t e n ż e , P ism a, t. III, Berlin 1872, s. 425.

(7)

K O N G R EG A C JE Ż EŃ SK IE W X IX W. 147 ronim a Kajsiewicza, a przede w szystkim najczyniejszego na tym po lu P io tra Semenenkę. O. P iotr, bardzo zdolny i rzutki, był przez blisko pół w ieku spiri­ tus m ovens nieom al w szystkich poczynań kongregacji. Um ysł w szechstronny, ale chaotyczny, indyw idualność niezw ykle bogata, ale przy tym n a tu ra m iękka a zarazem despotyczna, w prow adził do życia w ielu środow isk kościel­ nych i świeckich em igracji i k ra ju , oprócz niezaprzeczonego w k ład u tw ó r­ czego — wiele też ferm en tu rozkładowego. Mimo, że najlep iej pojm ow ał m yśl Jańskiego, na sk u tek s k ra jn e j dekoncentracji swych w ysiłków i zam ierzeń, zmienności usposobienia, połączonej z oderw aniem od rzeczywistości teo re- ty ka-intelek tu alisty oraz nam iętnym pragnieniem „rządu dusz” — nie po­ tra fił ani stw orzyć z kongregacji zw artego ośrodka em igracyjnego życia re li­ gijnego, ani naw et utrzym ać p restiżu w śród sw oich w sp ó łb ra c i13.

P redylekcja do kierow ania sum ieniam i kobiet była jedn ą z cech ch a rak te­ rystycznych o. P iotra. S potykam y się z n ią przez cały czas jego działalności zakonnej. Ogrom na ilość kontaktów , jak ie naw iązał n a tej płaszczyźnie, s ta ­ nowiła podstaw ę przeszło czterdziestoletnich w ysiłków Sem enenki n ad stw o ­ rzeniem filialnej kongregacji żeńskiej i utrzym aniem n ad n ią d yrekcji du­ chowej H.

13 Osoba o. Piotra Sem enenki posiada bogatą literaturę. Z obszerniejszych opracowań można w ym ienić: Wł. K o s i ń s k i CR, P etro S em enenko, Vienna 1952; Wł. K w i a t k o w s k i , La v ita d i P etro S em enenko Fundatore della Con- gregazione della R ezurrezione de N.S.G.C., C on su ltatore d elle S. Congregazioni Rom ane d elle U fficio e d ell’ Indice ec., Roma 1953; P. S m o l i k o w s k i , K s. P io tr Sem enenko jako filozof, teolog, asceta i m is ty k , Chicago 1921. W iększe prace poświęcone jego m yśli i działalności pisane b yły z reguły przez zm artw ychw stań­ ców. Charakter apologetyczny dyskredytuje pow ażnie ich w artość naukową. Spo­ tykane także w literaturze sądy zdecydow anie niechętne Sem enence (poza w spo­ mnianą pracą Jana Konstantego od Krzyża, np. publikacje ks. O bertyńskiego — por. przypis 21), mimo rów nież pew nej jednostronności oparte na dość m ocnych podstawach. Ocena nasza w yp ływ a z porów nania w spom nianych sądów zarysow a­ nych w historiografii, a w sposób szczególny bazuje na lekturze D ziennika Sem e­ nenki, o którym bliżej m owa w przypisie następnym .

14 Rozważania m oje skoncentrow ały się w okół osoby Piotra Sem enenki z na­ stępujących powodów: I o Wkład tej w ybitnej indyw idualności w działalność i m yśl zakonodawczą zm artwychwstańców był n iew ątpliw ie w yjątk ow y. 2° D otychcza­ sowa literatura dotycząca w pływ u zm artw ychw stańców na polski ruch zakonny żeński w w ieku X IX zajm uje się głów nie inicjatyw am i i koncepcjam i Sem enenki (nawet prace dyskredytujące te in icjatyw y i koncepcje). 3° Przy ogrom nym bo­ gactw ie m ateriałów archiwalnych dotyczących wspom nianej problem atyki próba pewnego przeglądu dzieł w oparciu o źródła m usiała w iązać się z selek cją tych ostatnich. Podczas kwerendy w archiwum głównym oo. zm artw ychw stańców w Rzym ie w roku 1959 (Via di S. Sebastianello U ) m iałam m ożność przebadać D ziennik o. Piotra Sem enenki, źródło szczególnie reprezentatyw ne dla całokształtu interesujących nas tu zagadnień, ale jednocześnie koncentrujące uwagę na osobie autora. Z D ziennika tego (w całości nie drukowanego) tylko fragm enty ukazały się drukiem, w opracowaniu ks. Edmunda E 1 1 e r a (Sem enenko P iotr, P a m ię t­ nik, R zeczy polskie i słow iań skie, wybrał... R o zp ra w y, Szkice, M a teria ły h istoryczn e, t. 2, Rzym 1955). Dziedzina powiązań z kongregacjam i żeńskim i nie została tam uwzględniona. Korzystałam z kopii m aszynow ej, bez sygnatury, posiadającej na każdej kartce m aszynopisu konkordację, poświadczoną podpisem generała zgro­ madzenia. Opieram się tu częściowo też na innych źródłach publikow anych w zglę­ dnie archiwalnych, głów nie z archiwum ss. niepokalanek w Szym anow ie (pod Warszawą). D ziennik Sem enenki nie jest źródłem łatw ym do w ykorzystania mimo, że dostarcza ogromnej ilości inform acji. Zapiski są chaotyczne, z licznym i p ow tó­ rzeniami. Ich dobór tem atyczny jest niejednokrotnie zupełnie przypadkowy, po­ m ijane są często spraw y dużej wagi, o których w iem y z innych źródeł, a poru­ szane błahe. Pełno niedom ówień, skrótów m yślow ych, ogólnikow ych sform ułowań

(8)

148 EW A JA B ŁO Ń S K A -D E P T U Ł A

2. W KRĘGU INICJATYW OJCA SEMENENKI

P ierw szą pró bę założenia żeńskiego zgrom adzenia podjął Sem enenko na początku 1843 roku. Ciągnęła się ona przez kilka lat — nie przynosząc ża­ dnych pozytyw nych owoców 15. Można wskazać kilka istotniejszych powodów tego fiaska: dość przypadkow y dobór kandydatek (W ielkopolanki: Ju lia B ar­ toszewicz i M elania Szołdrska oraz pochodząca z W arszaw y L udw ika Mo- sztyńska16), żła d y re k cja ze stro n y bardzo jeszcze młodego o. P iotra, niechętny stosunek innych braci, w idzących w rozw ijanej akcji rozpraszanie sił zgro­ m adzenia — będącego wówczas dopiero w stadium konsolidacji i krzepnię­ cia 17, na koniec m om ent bardzo istotny dla w szystkich inicjatyw zm artw ych- w stańczych — w ątpliw e persp ektyw y na przeniesienie nowej kongregacji do k r a ju i podjęcia przez nią tam kon k retn ej działalności. Sem enenko spot­ k ał się z w ażkim i i jak się zdaje słusznym i zarzutam i (szczególniej ze strony o. Hubego i Jełow ickiego) zaniedbyw ania sw ych obowiązków przełożeńskich n a korzyść dy rekcji sum ieniam i kobiet oraz bolesnym i ale m erytorycznie niepow ażnym i (w k tó ry ch fabrykow aniu odegrała znaczną rolę słynna Ma- k ry n a M ieczysławska) — gorszenia braci. W rezultacie zm uszony do ustą­ pienia z przełożeństw a i postaw iony przez pew ien okres poza nawiasem żyw otnego n u rtu życia zgrom adzenia — przeżył silny w strząs psychiczny, którego jednym z w yników było porzucenie na jakiś czas om awianego kie­ ru n k u działania — inicjatyw a przeszła wówczas w inne ręce.

W 1845 roku przybyła do P aryża, a hastępnie do Rzymu w spom niana już M akryna M ieczysławska. M istyfikatorką zajął się o. A leksander Jeło- wicki, człowiek skądinąd trzeźw y. Dzięki niem u uw aga zm artw ychw stańców skoncentrow ała się na okres k ilk u la t n a k lasztorku bazylianek, kierow anym przez „św iętą”. D opiero nieodpow iedzialne w ystąpienia M akryny zakończyły tę dość ko m prom itującą a f e r ę 18.

Z kolei pod w pływ em i kierow nictw em o. H ieronim a K ajsiew icza po­ w staje w Rzym ie w latac h 1850—1856 zalążek kongregacji sióstr niepoka- lanek, na którego czele stanęła początkowo Józefa K arska 19.

W ydaje się, że w sy tu acji wyżej nakreślonej, punktem zw rotnym była dla Sem enenki sp ra w a re g u ły sió str służebniczek. Zgrom adzenie to (o którym będziem y jeszcze m ówić szczegółowiej) zajm ujące się głównie ochronkam i w iejskim i rozpoczęło sw ą działalność w W ielkopolsce w 1850 roku. Założy­

św iadczy o tym , że zapiski te nie b yły przeznaczone dla szerszego ogółu. Rzuca się w oczy bezustannie zmiana opinii autora na osoby i sprawy, gonitwa różnych pom ysłów i koncepcji, rozstrzelenie uwagi. Mimo tych trudności — Dziennik w konfrontacji z literaturą w nosi w iele zupełnie nowego m ateriału do dziejów polskich zgrom adzeń żeńskich, w zględnie pozwala m odyfikować obraz wydarzeń już znanych.

15 S m o l i k o w s k i , H istoria Zgrom adzenia..., t, III, s. 182—203.

15 M oszyńska po tej próbie w stąpiła do ss. Sacré Coeur. Szołdrska wróciła do W ielkopolski, gdzie prowadziła zakład dla ubogich dziewcząt (t 1849 r.).

17 O. A leksander J e ł o w i c k i pisał 18 stycznia 1854 roku do Kajsiewicza: „M ówię o tym staraniu, tak dla m nie niepojętym o siostry Zm artwychwstania. — Daj Boże, z braćm i dać sobie radę — a nie damy rozryw ając tym sposobem siły ducha naszego... D w ie nieszczęśliw e Siostry są grzechem śm iertelnym naszego Zgromadzenia, m ęczarnią naszą i ofiaram i naszym i”... ( S m o l i k o w s k i , H istoria Zgrom adzenia..., t. III, s. 203).

18 K a j s i e w i c z , P am iętn ik..., s. 438—444.

18 E. J a b ł o ń s k a - D e p t u ł a , P ow stan ie zgrom adzen ia niepokalanek i jego społeczne oblicze, „Roczniki H um anistyczne”, X I (1962), s. 2, 164, 171—174.

(9)

K O N G R EG A C JE Ż E Ń S K IE W X IX W. 149 ciel — Edm und Bojanowski, człowiek św iecki — nie czując się kom petentnym do zredagow ania reguły, zw rócił się w tej spraw ie — za ra d ą i pośrednic­ twem Ja n a Koźmiana, świeckiego b ra ta zm artw ychw stańców — do ich p la­ cówki rzym skiej. Na podstaw ie szkicu Bojanowskiego opracow aniem reguły zajęli się Sem enenko i K a jsiew ic z20. Można sądzić, że d la o. P io tra p raca ta była silnym bodźcem do podjęcia zarzuconej sfery działalności. Z etknął się z problem atyką zaangażow anej społecznie, p racującej już w k ra ju żeń­ skiej g ru p y zakonnej, m usiał przem yśleć zasady jej życia w ew nętrznego i organizacji zew nętrznej, a uznanie w łasnego au to ry te tu — jak o rzeczo­ znawcy w tych spraw ach — niew ątpliw ie m usiało podnieść go n a duchu. P onadto zarysow ała się przed nim droga, k tó rą w późniejszych latac h będzie kroczył: oprócz prób tw orzenia w łasnej nowej kongregacji w pływ anie na już istniejące, poddaw anie ich (względnie ich odłamów) sw ojem u w pły­ wowi i kierow nictw u.

M usimy w tym m iejscu dotknąć bardzo skom plikow anej kw estii sto­ sunku o. Sem enenki i w ogóle zm artw ychw stańców do kongregacji niepoka- lanek. P roblem atyka w zajem nych relacji obu zgrom adzeń została w aspekcie stosunków m iędzy o. Kajsiew iczem (do r. 1873) i o. S em enenką (zwłaszcza w późniejszej fazie) a m. D arow ską — dosyć szczegółowo choć niekoniecznie bezstronnie naśw ietlona w szeregu k o ntrow ersyjnych p u b lik a c jiS1. N ie w cho­ dząc w drobiazgowe dane o zacieśniających się zw iązkach a n astęp n ie silnym rozłam ie m iędzy kongregacjam i (mało znany D ziennik Sem enenki wnosi tu szereg nowych m om entów naśw ietlających przebieg n arastającego sporu oraz jego podłoże), pragniem y zwrócić uw agę tylko n a niek tó re kw estie.

W ydaje się, iż koncepcja celów i form w w ypad ku niepokalanek w ypły­ nęła z k ilk u źródeł. Gdy w 1850 ro k u przybyła do R zym u Józefa K arska, uśw iadam iała już sobie ona nie tylko potrzebę tw orzenia now ych instytu cji służących wychow aniu dziewcząt „w arstw wyższych” w duchu re lig ijn o -p a­ triotycznym , ale rów nież potrzebę zw iązania tego ro dzaju działalności z dzie­ łem zakonnym. P rag n ęła też sam a poświęcić się takiem u dziełu. N ietrudno zrozumieć podłoże środow iskow e myśli i zam ierzeń K arskiej. O bracając się przez szereg la t n ajp ierw w śród m łodzieży ziem iańskiej a n astęp n ie w śród sfer młodej inteligencji w arszaw skiej, m usiała zapew ne zetknąć się z w spo­ m nianą już polem iką społeczno-em ancypacyjną la t czterdziestych, w k tó rej nieco wcześniej T ańska a następnie Eleonora Ziem ięcka w ypow iadały się za ścisłym powiązaniem nowego w ychow ania kobiet z religią. B rak i w

ykształ-20 Por. A. B r z e z i ń s k i , W spom nienie o śp. E dm undzie B ojan ow skim , Fun­ datorze Zgrom adzenia S łużebniczek B ogu rodzicy N iepokalanej, zebrał... Poznań 1872; oraz Wł. M u c h o w i c z , Ż y w o t E dm unda B ojan ow skiego za ło życiela ochro­ nek na ziem iach polskich i Z grom adzenia ss. S łu żebn iczek B.R.N.P. (Dębica 1933).

21 O zagadnieniu sporu pom iędzy niepokalankam i a zm artw ychw stańcam i tr a k ­ tują następujące pozycje: Z. O b e r t y ń s k i , Z m a rtw y c h w sta ń c y a N iepokalanki. Próba doku m en tacji w za jem n ej zależności, t. 1—2, W arszawa 1949; Wł- K w i a t ­ k o w s k i CR, M atka M arcelina D arow ska w św ie tle sw e j korespon den cji z lat 1854— 1872, Wiedeń 1952, (wyd. jako manuskrypt); E. E 1 1 e r, C zy nie chybiona próba? Na m arginesie dzieła ks. prof. dr Z d zisła w a O bertyń skiego: „Z m a rtw ych ­ w stań cy a Niepokalanki...", Rzym 1953; Z. O b e r t y ń s k i , Super sen ten tias RR. PP. W ladislai K w ia tk o w sk i CR et E dm undi E lter SJ iąpu gn an tiu m opus ipsius de relatione m utua in ter C ongregationem R esu rection is D om ini D.N.I.C, et Filiarum Im m aculatae C onceptionis B.M.V. cui in scribitu r: Z m a rtw yc h w sta ń cy a N iepokalanki... „Collectanea Theologica”, T. XV, 1954,

(10)

150 EW A JA B ŁO Ń S K A -D E P T U Ł A

cenią a tak że form acji relig ijn ej odczuwała żywo sam a. W kieru n k u nato­ m iast życia zakonnego prow adziło ją kierow nictw o duchowe kapucynów w arszaw skich, a zw łaszcza o. P rokopa L eszczyńskiego22.

P rzy jaz d Józefy do Rzymu zbiegł się z końcem kilkuletniego kryzysu w dziejach kongregacji zm artw ychw stańcze], w którego opanow aniu pier­ w szoplanow ą rolę odegrał pow racający ze swego „w ygnania” Semenenko. On to zredagow ał d ru g ą z kolei regułę zgrom adzenia. N aw iązując do pro­ gram u Jańskiego zgrom adzenie postaw iło sobie jako jedno z głównych za­ dań — w ychow anie młodzieży. Z aw ierającą ten postulat część II reguły opracow ał w b rulionie o. Kajsiew icz. P rac y dydaktycznej zgromadzenia m iał przyśw iecać cel religijno-społeczny, trak to w a n a jest ona w regule jako jedna z form a p o s to la tu 2S. Naczelnym i ideam i pedagogicznym i były tu: za­ sadnicza jedność w ykształcenia i w ychow ania oraz zw arta form acja religijna jako podstaw a i re z u lta t w szechstronnego rozw oju w ychow anka. Gdy w 1858 ro k u fcajsiew icz adap tu je do w ym agań zgrom adzenia żeńskiego regułę zm artw ychw stańców z 1850 roku, do reguły niepokalańskiej przeszły zaw arte w niej teorie wychow aw cze (w raz ze szczegółowszymi wskazaniam i). W ten sposób w e w skazaniach dla niepokalanek znalazł się p ro gram społeczno- pedagogiczny, p rz y którego sform ułow aniu K ajsiew icz i Sem enenko wzo­ ro w ali się na pedagogice ks. L iau tard , re fo rm ato ra szkolnictw a francuskiego po 1815 roku oraz kierow nika Collège Stanislas w P aryżu, gdzie obaj swego czasu byli zaangażow ani jako w y ch o w aw cy 24.

Od początku sw ego pobytu w Rzymie K arska znalazła się w prom ieniu oddziaływ ania g ru p y zakonnej, dla k tó rej praca n ad młodzieżą i kw estia społecznej doniosłości te j p ra cy była jednym z centralnych punktów zainte­ resow ań i przem yśleń, co m usiało od początku rzutow ać na p ro jek t założenia zgrom adzenia żeńskiego zw iązanego ze zm artw ychw stańcam i. S praw a prio­ ry te tu w u stalen iu zasadniczych w ytycznych p rog ram u p racy niepokalanek jest bard zo tru d n a do rozstrzygnięcia, a w ysiłki w k ieru n k u zupełnie jedno­ znacznego jej w yjaśnienia w y d ają się w dużej m ierze jałowe. Sem enenko od sw ego pow rotu w r. 1850 do życia czynnego w kongregacji był w ośrodku

» Okres życia Józefy Karskiej do 1850 roku posiada bardzo nikłą dokumentację źródłową. G łównym źródłem są t u jej retrospektyw ne Sprawozdania duchowne, pisane w R zym ie na rozkaz K ajsiew icza 30 m aja 1853 — lu ty 1856 (Arch. ss. nie­ pokalanek w Szym anow ie, sygn. P.2.1.1.4; liczne cytaty zostały zamieszczone w pracy K a j s i e w i c z a , Żywot Józefy Karskiej ze Zgromadź. SS. Niepok. Pocz. N.M.P., K raków 1916). P ew n e w zm ianki autobiograficzne rozsiane są w jej korespondencji znanej jednak dopiero od roku 1851. Do bardzo interesujących należą kontakty K arskiej z radykalno-dem okratycznym m yślicielem i pisarzem H enrykiem Kam ieńskim , nawiązane jeszcze przed jego w yw iezieniem na Syberię w roku 1845. N iestety, zachow ały się tylko n ikłe ślad y tych kontaktów i to w późnej Korespondencji z roku 1852. (Arch. ss. niepokal., sygn. P.2.2.XXII. 11—2 oraz papiery rodzinne Zofii T rzcińskiej-K am ieńskiej, Warszawa, ul. M yśliw iec­ ka 10). Osoby K arskiej (bez podania nazwiska) dotyczą, jak się zdaje, pew ne ustępy pam iętników K am ieńskiego — rzecz do dokładniejszego zbadania.

23 Rozdział: O rozszerzaniu Prawdy Bożej za pomocą Nauk potraktowany zo­ stał jako in tegralny składnik drugiej części Reguły: Zycie Apostolskie Zgroma­ dzenia, Por. zw łaszcza §§ 171 i 172 ( S m o l i k o w s k i , Historia Zgromadzenia, t. III, s. 376). W spraw ie redakcji tej reguły por.: K a j s i e w i c z , Pamiętnik, s. 460—461, J a n K o n s t a n t y o d K r z y ż a , op. cit., s. 6—7.

24 P isan y ręką K ajsiew icza oryginał Reguły Sióstr Niepokalanego Poczęcia N. M. Parmy z roku 1858 znajduje się w archiwum niepokalanek w Szym anowie (sygn. R,7,1.11). W spraw ie w p ływ ów Liautarda zob. S m ę l i k o w s k i , Obudzę-wije..,, s. 80,

(11)

K O N G R EG A C JE Ż E Ń S K IE W X IX W.

\§\

rzym skim jednostką szczególnie zainteresow aną szeroką p ro blem aty ką pe- dagogiczno-społeczną. Znam y jego ówczesne bliskie stosunki z w ybitnym i m yślicielam i i działaczami na ty m polu, teatynem o. V entu rą, a zwłaszcza o. d’Alzon założycielem zgrom adzenia assum pcjonistów , o pro gram ie aposto­ latu, w którym bardzo w ażną rolę odgryw ały sp ra w y w y ch ow aw cze25.

(Wpływ tych osób, zwłaszcza o. d’Alzon, z którego kong reg acją o m ało nie zlali się zm artw ychw stańcy w r. 1855, na pedagogikę obu naszych zgro­ madzeń nie był dotąd bliżej zbadany). Z drugiej stro n y jednak zalążek kongregacji niepokalanek form ow ał się pod w yłączną d y rek cją o. K ajsie- wicza, a sam a K arska, mimo zasadniczo b iernej n atu ry , reprezentow ała tu niew ątpliw ie nieprzeciętny um ysł i dużą sum ę w yw iezionych z k ra ju do­ świadczeń. Okoliczności w jakich w ykrystalizow ał się pierw szy p rogram przyszłej działalności sióstr zdają się niedw uznacznie w skazyw ać n a decy­ dującą rolę m atki Józefy w całościowym jego sform ułow aniu.

W 1854 r., k iedy M. D arow ska przybyła do R zym u i zadeklarow ała zw ią­ zanie się osobiste z m ającą pow stać kongregacją, koncepcja p ra cy zgrom a­ dzenia praktycznie jeszcze nie istniała. Po wyjeździe M arceliny D arow skiej do k ra ju K arska przechodziła okres w ielkiej depresji, w k tó ry m zw ątpiła niem al zupełnie w możliwość sw ojej roli jako tw órczyni nowego zgrom a­ dzenia i mimo nalegań (listownych) D arow skiej i nacisku K ajsiew icza nie była w stanie sform ułow ać żadnych założeń czy też w ytycznych. Przełom em były dla niej odbyte w październiku 1855 reko lek cje w klasztorze sióstr „Miłości Bożej” w Bracciano. Schorow ana Józefa (postępująca gruźlica) tęskniła do cichego życia kontem placyjnego i wówczas to w łaśnie zdobyła się na heroiczny akt rezygnacji ze swoich pragnień — godząc się z ro lą „ka­

25 O kontaktach Sem enenki z o. Venturą spotykam y liczn e notatki w D zienniku pod rokiem 1851. W ybitne zainteresow anie i uznanie dla o. d’A lzon i jego dzieła oraz nawiązanie z nim osobistej łączności przedstaw ia Sem enenko w następującej notatce z dnia 10 października 1852: „...X. d ’Alzon jest m oże pierw szy w e Francji, który nie tylko pojął potrzebę chrześcijańskiego w ych ow ania i w ypędzenia pogań­ stwa ze szkół, ale się jeszcze czynnie w ziął do tego. Pochodząc z rodziny znakom i­ tej na południu Francji, posiadając sam przeszło 80.000 franków dochodu m iał w swym ręku sposobność w ykonania sw ych zamiarów. Założył on naprzód w ro­ dzinnym swym m ieście w N im es dom w ychow ania. K iedym podczas m ojej ciężkiej choroby w 1846 i 47 roku w yjechał naprzód do południowej Francji, gdzie m nie w ysłali, bawiłem kilka m iesięcy zim owych w jego domu, było tam w tedy około 200 uczniów...”. (Następnie pod rokiem 1855 liczne zapiski o próbach fuzji z assum pcjonistam i — por. K w i a t k o w s k i , H ist. Zgrom ., s. 209).

26 Przebieg tego kryzysu i jego w pływ na zaham owanie procesu krystalizacji programu pracy zgromadzenia można odtw orzyć na podstaw ie korespondencji Karskiej z Marceliną Darowską z lat 1854—1855, zachowanej głów nie w archiwum niepokalanek w Szym anowie (Sygn. P.2.2.XXII. 1—9; P.4.1.II. 67—75) oraz w archi­ wum zm artw ychw stańców w Rzymie. (Fotokopie uw ierzytelnione listó w Kar­ skiej pochodzących z rzym skiego archiwum znajdują się rów nież w Szym anow ie bez sygnatury). Część tej korespondencji przytacza w zględnie referuje rów nież K ajsiewicz w Ż yw o cie M. Józefy, zam ieszczając tam także notatki z rekolekcji w Bracciano (.Żywot, s. 205—237). Tamże list do Rozalii D arow skiej przesłany na ręce M arceliny (s. 239—241). W spraw ie bezpośredniego w pływ u Sem enenki na sform ułowanie na przełom ie lat 1855/56 zadań zgrom adzenia m ożna tylko zazna­ czyć, że jego kontakty z m. Józefą do roku 1857 w ydają się nikłe, tak w św ietle jego D ziennika (b. nieliczne wzm ianki o Karskiej — pierwsza z dn. 26 sierpnia 1853, czyli w trzy lata po jej przybyciu do Rzymu), jak i korespondencji (tylko dwa zachowane listy Karskiej do Sem enenki sprzed roku 1857 m im o, iż częste w yjazdy lecznicze m. Józefy' z Rzym u tw orzyły okazję do kontaktu korespon­ dencyjnego, podczas gdy do K ajsiewicza jest ich z tego okresu ponad osiem ­ dziesiąt).

(12)

152 EW A JA B Ł O JiS K A -D E P T U Ł A

m ienia w ęgielnego” now ej kongregacji, za k tó ry kazał jej się uw ażać osobisty spow iednik i kiero w n ik duchow y — Kajsiewicz. Po kilkum iesięcznym okresie konsolidacji w ew nętrznej (w tym procesie znaczną rolę odegrał tru d n y do zidentyfikow ania zakonnik — O. A tanazy — w każdym razie n ie zm artw ych­ w staniec), w liście do Rozalii D arow skiej z dn. 127 stycznia 1856 r. K arska n ak reśliła zarys p ro g ra m o w y 28 działalności tw orzącej się kongregacji, zawie­ ra ją c y zasadniczo w szystkie najw ażniejsze elem enty koncepcji pracy zgro­ m adzenia.

N aczelnym zadaniem sió str m iało być w ychow anie dziewcząt „wyższej k lasy ” — ziem iaństw a. Na klasie tej spoczywa bowiem główna odpowiedzial­ ność za losy społeczeństw a polskiego, poniew aż b ra k w nim zasadniczo miesz­ czaństw a, a lu d jest nieośw iecony i bierny. P onadto ziem iaństw o jako klasa ponosi w inę za zło społeczne i m oralne dziejące się w k ra ju , m usi więc podjąć działalność ekspiacyjną. W ychow anie kobiet jest nie tylko konieczną częścią składow ą każdego większego dzieła socjalnego, ale posiada szczególne znaczenie w Polsce, ze w zględu n a sw oistą pozycję kobiety om awianych śro­ dowisk. Celem w ychow ania niepokalańskiego m a być przygotow anie dziew­ cząt do w łaściw ego spełniania obowiązków rodzinnych, ale także do pracy społecznej w śród lu d u ; pomocy m aterialn ej i lekarskiej, zakładania szkół i ochronek itp. N astępują także uw agi o program ie nauczania powiązanego ściśle z form acją religijno-m oralną. P ro g ram ten m a być całościowy, nie przeciążony erudycją, ale gruntow ny. Poza tym drugim celem zgromadzenia m a być pom oc kapłanom w rekolekcjach. P u n k t ostatni pozostaje niew ątpli­ w ie w zw iązku z propagow aniem przez zm artw ychw stańców akcji rekolek­ cyjnej, d o k tó re j w ielką w agę przyw iązyw ał Jańsk i. .

W latach 1856—1859 zawiązek zgrom adzenia niepokalanek form uje się organizacyjnie i kanonicznie. Również i koncepcja jego p ra cy zarysow uje się coraz ko n k retn iej, przede w szystkim w zw iązku z w yjazdem K arskiej do K rólestw a latem 1857 roku. Je st to okres początków „odw ilży” po wojnie krym skiej'. W k ra ju otw ierają, się persp ek ty w y różnorodnej pracy, między innym i dla now ych zakonów żeńskich. D ziałają już tam felicjanki, powstałe w oparciu o środow isko kapucynów w arszaw skich — daw nych kierow ników duchow ych Józefy. P od Wpływem sw ej bytności w k ra ju K arsk a zdobywa się n a śm iałe w ystąpienie. P isze do Kajsiew icza, że jedynym sensem jej osobi­ stej ofiary i całej egzystencji zakładającego się zgrom adzenia jest jak n a j­ szybszy pow rót n a ziem ie polskie i podjęcie tam pracy. Opinię tę rozszerza rów nież i n a zm artw ychw stańców — nie przenosząc się do P olski n ie tylko gubią oni sw ój głów ny cel i zadanie, ale w ręcz kostnieją i odcinają sobie jed y n ą drogę rozw oju i głębszego oddziaływ ania n a społeczeństwo. Rozu­ m iała, że byłoby im tru d n o wrócić do zaboru rosyjskiego jako ciału zbioro­ w em u, ale uw ażała, że istn ieją jeszcze dw a inne zabory, a poza tym i w zabo­ rze rosyjskim istn ieją możliwości stara n ia się o indyw idualną am nestię ST.

17 L ist z dnia 14 sierpnia 1857 r. do Hieronim a K ajsiew icza cytow any przez niego w Ż yw ocie... (s. 299—301). Sform ułow ania Karskiej odnośnie zm artwych­ w stań ców i ich w rośn ięcia w em igrację są tu bardzo dobitne. Pisze ona np.: „Gdyby w P olsce kilka m iesięcy tak jeden posiedział, jak siedzi w Paryżu, ze­ brałby się dom cały koło niego. Rzym b ył dobry na kolebkę dla Was, ale gdy się Wam p ole otwiera, pole błogosław ieństw a w służbie Bożej, a Wy się kolebki odczepić n ie chcecie — n ie rozrośniecie się; daj Boże byście się w tej kolebce n ie podusili.”

(13)

K O N G R EG A C JE Ż E Ń S K IE W X IX W. 153 Zarysow uje się tu zasadnicza trudność w szystkich akcji zakonodawczych „spowiedników W ielkiej E m igracji” — zm artw ychw stańcy zaaklim atyzow ali się zagranicą i uważali, że mogą zdalnie kierow ać ruchem religijnym w Polsce, nie pojm owali natom iast, że społeczeństwo polskie przechodzi szereg przeobrażeń, za którym i oni nie są w stanie nadążyć, K ajsiew iez był przeciw ny planom K arskiej m ając rów nież na uwadze bardzo zły stan jej zdrowia.

W om awianych latach zaangażowanie Sem enenki w sp ra w y niepokalań- skie znacznie w zrasta, tak na płaszczyźnie k ierow nictw a duchowego jak wpływ ów program ow ych28 (m. In. pisze pierw szą regułę dla sió str św iec­ kich zgromadzenia). Było to zrozumiałe. Po kryzysie la t 40-tych zgrom a­ dzenie zm artw ychw stańców w ypracow yw ało now ą koncepcję swej pracy znacznie węższą od pierw otnej choć korzeniam i mocno jeszcze tkw iącą w program ie Jańskiego. Głównym teoretykiem tej koncepcji był w łaśnie o. P iotr. U dana próba pow ołania do życia kongregacji żeńskiej staw iającej sobie za cel pracę nad młodzieżą była dla braci bodźcem tak dla w yakcen­ tow ania powyższej dziedziny w sw ym w łasnym program ie (na k ap itule w M entorelli w r. 1857 29) jak i do żywszego zajęcia się siostram i. Dla S e­ m enenki otw ierała się tu szansa rekom pensaty za niepowodzenie z r. 1843. Wiele jego myśli znajduje odtąd bezpośrednie odbicie w ustaw ach zakon­ nych niepokalanek, treści w ew nętrznego studium prow adzonego w ich zgro­ madzeniu, pedagogice, dydaktyce i różnych publikacjach niepokalańskieh'. Jednakże rozwinięcie zasadnicze program u K arskiej, a przede w szystkim za­ adaptow anie go do w arunków krajow ych stało się dziełem nie zm artw ych ­ wstańców ale M arceliny Darow skiej — następczyni m. Józefy.

zakładami szkolnym i, szukając wzorów dla pracy sw ego zgromadzenia. W dwa lata później, bliska już śmierci, poleciła Darowskiej odwiedzenie p rzod u jącej'pen ­ sji żeńskiej w Galicji, prowadzonej przez F elicję z W asilew skich Boberską, in ­ spiratorkę i kierowniczkę ciekawego ruchu „klaudynek”, nastaw ionego m. in. na pracę „wśród ludu” — i zdanie następnie sprawozdania ze stosow anego tam programu i metod nauczania. Pozostaje kw estią otwartą skąd w ynikło owo zain­ teresowanie się Karskiej dziełem Boberskiej. (List z dn. 24 grudnia, arch. n ie­ pokalanek, sygn. P.2.2.XVII.43. O ruchu „klaudynek” zob.: Z. R o m a n o w i - c z ó w n a, K la u d yn k i, K a rtk a p a trio tyc zn e j pracy ko b iet w G alicji w d ru giej po ­ łow ie ubiegłego stulecia, Lw ów 1913).

W albumie F elicji Boberskiej w pisała pod datą Lwów 19 marca 1853 jakaś J. Karska sentencję z serdeczną dedykacją (Z b io ry R ękopisów B ib lio te k i G łów n ej U n iw ersytetu im . A dam a M ickiew icza w Poznaniu, sygn. 27.11, karta 195). Jest bardzo mało prawdopodobne, by Józefa przebyw ała w ów czas w e L w ow ie, cho­ ciaż pismo jest podobne do jej pisma. Gdyby jednak ekspertyza grafologiczna wykazała identyczność powyższych dwóch osób, to w św ietle bliskich związków Boberskiej i Karskiej godnym zbadania stałby się problem w p ływ u m yśli i inicja­ tyw kręgu Boberskiej nie tylko na szkolnictw o, ale na cały program społeczny niepokalanek. „Felisia” W asilewska figuruje ponadto w notatniku adresowym Jó­ zefy „Książka rachunkowa z. I 1852—1857”, arch. ss. niep., sygn. P.21.II.16).

28 Od roku 1857 zarówno notatki w D zienn iku jak i zachowana w archiwach korespondencja ujawniają coraz, żyw sze zainteresow anie Sem enenki m ałą grupką niepokalanek. Zaczyna on sporadycznie w yręczać K ajsiew icza w dyrekcji nad siostrami (D ziennik, zapiski pod datami 24 lipca 1858, 17 czerwca 1859, 29 w rześ­ nia 1860 r.). W m aju 1858 r. pisze regułkę dla sióstr dobrowolnych, tzn. św iec­ kich, tego zgromadzenia, dość krótką zresztą i ogólnikową (notatka pod dniem 25 m aja 1858 r„ oryginał znajduje się nie skatalogow any w arch. niepokalanek).

(14)

154 EW A JA B ŁO N S K A -D E P T U Ł A

Sem enenko zetknął się bliżej z D arow ską na początku r. 1859 w N ic e i30. W dn. 28 I dp 1 II odbył z nią długie rozmowy na tem at nowej kongre­ gacji. Treść tych rozmów obracających się m. in. wokół w ychow ania jako głów nej dziedziny działalności niepokalanek oraz celu wspom nianej działal­ ności — „podniesieniu kobiet” dla odrodzenia m oralnego społeczeństwa, zna- laizła sw e odbicie w napisanym dw a m iesiące później przez D arow ską t'zw. „tra k tacie nicejskim ” 3l. Sem enenko przyznał, że M arcelina przedstaw iła m u wówczas gotową i pogłębianą, choć zgodną z jego przem yśleniam i, kon­ cepcję duchowości i p ra cy sw ej k o n g re g a c ji32. P ro g ram D arow skiej, z jakim przystępow ała do kierow nictw a niepokalamkami, był rozwinięciem sform uło­ w ań K arskiej w oparciu o całokształt uw arunkow ań życiowych współzałoży­ cielki, jej dośw iadczeń socjalnych o w iele bogatszych od doświadczeń m. Józefy. M arcelina przeanalizow ała dokładnie swą form ację szkolną otrzy­ m aną na kosm opolitycznej pensji w Odessie, sw e stosunki środowiskowo- -ro d z in n e 33, a następ n ie prow adzoną (z k ró tk im i przerw am i) przez siebie aż do r. 1862 działalność w duchu „pracy organicznej” i „pracy u podstaw ” w m a ją tk u Żerdzie — na P o d o lu 34. Część tych przem yśleń znalazła swój w yraz w łaśnie w interesujący m rias „tra k tacie nicejskim ”. W dalszym rozw oju tego p rogram u głów ną d eterm in an tą będzie już (od r. 1863) k onfron­ 30 D ziennik, notatka pod dniem 25 stycznia 1859 r. Pierwsza notatka o Mar­ celinie pod dniem 21 października 1857 r.: „Przyjechały do Rzymu dwie nowe siostry do sióstr naszych: Pani M arcelina Darowska z domu Kotowicz, dawna nasza znajoma i już od tego czasu w ciągłych z nami stosunkach i p. Rozalia D arowska...”. Jednakże poznanie przez o. Piotra Darowskiej w ow ym okresie było „z najpiękniejszej strony, ale zawsze zewnętrznej tylk o” (Not. z 25 stycznia 1859. M yli się zatem ks. O b e r t y ń s k i, Z m a rtw yc h w sta ń cy a Niepokalanki..., t. 1, s. 17, że nastąpiło ono dopiero w Nicei). Jest to rzecz dziwna, bo Darowska była już w ów czas desygnowana na następczynię Karskiej. Za w łaściw e „wew­ nętrzne” poznanie uznał Sem enenko dopiero spotkanie nicejskie.

31 S e m e n e n k o , D ziennik, notatka pod dniem 31 stycznia 1859 r. (retros­ pektyw na, w pisana w g słów Sem enenki 6 sierpnia 1860 r.). „Traktat o Zgroma­ dzeniu” (tzw. „nicejski”), spora rozprawka, datowana pod dniem 19 marca 1895 r„ oryg. arch. niepokalanek, sygn. P.4.2.IL61.

32 O niezależności drogi, na której D arowska doszła do sform ułowania zgod­ nych z jego przem yśleniam i poglądów na duchowość i program zgromadzenia w yrażonych w „traktacie nicejsk im ”, tak pisał w liście do Darowskiej z dnia 16 k w ietnia 1859: „Siostro, co do mnie, ja ci m ogę zaraz m oje zdanie o tych no­ tatkach powiedzieć. One się tak zgadzają z tym, co ja widzę i z tym, co nieraz m ówiłem , iż nie potrzebuję naw et m ówić, jak je przyjąłem, przeciwnie, czułem potrzebę jąk najm ocniej zapewnić kochanego Ojca (Kajsiewicza), że ja podczas m ego w N izzy pobytu, n ie m ogłem tak w płynąć na Ciebie, abyś odtąd po mojemu d ziałała i że w rzeczy samej w cale n ie w płynąłem ; że to w szystko w Tobie go­ tow e znalazłem , że się w praw dzie dziw ow ałem i dziwuję, jak m oje w idzenia zga­ dzają się z tym , co ty m ówisz, ale to wypada uważać za dzieło Boże, a ja w tym sam żadnego udziału nie mam. A zadziwiła m nie samego ta zgoda w tym szcze­ gólnie, co o kobiecie m ówisz i jej powołaniu i działaniu za pomocą naszego Zgromadzenia. To w szystko odnosi się do w agi i prawdziwości Twoich notatek” (arch. niepokalanek, sygn. P.6.1.I.32). Identyczną opinię w ypow iada (w sposób o w iele bardziej górnolotny i entuzjastyczny oraz pełen egzaltacji) w e wspomnianej notatce D ziennika, pod dniem 31 stycznia 1859.

33 M amy tego w yraźny ślad w spisanych w roku 1859 na polecenie K ajsie­ w icza w spom nieniach autobiograficznych D arowskiej, zatytułow anych Coś, co po­ przedziło, (autograf w arch. niepokal. sygn. P.20.1.1.1).

34 E. J a b ł o ń s k a - D e p t u ł a , P o w sta n ie zgrom adzenia..., s. 168—170. Por. też n ie uwzględnioną tam że M. D arow skiej „Notatkę o K asie Zapom ogowo-Pożycz­ kowej dla w łościan w Żerdziu z roku 1857—58” (Oryg. arch. niepokal., sygn. P.4.

(15)

K O N G R EG A C JE Ż E Ń S K IE W X IX W. 155 tacja z w arunkam i i potrzebam i pracy podjętej przez siostry w Galicji. W ydaje się, że w postępującym m iędzy zgrom adzeniam i rozłam ie jednym z za­ sadniczych czynników było w łaśnie oderw anie zm artw ychw stańców od k ra ju , brak wspólnego języka w ocenach, dyrektyw ach i decyzjach. Spraw ę osobistych powiązań w zakresie d yrekcji duchow ej należy uznać za częściowo przynajm niej w tórną.

K apitalną ilustracją słuszności takiej oceny pozostają m ało uw zględ­ niane w toczącej się polemice — relacje m iędzy zgrom adzeniam i zw iązane z pow stającym i rozw ijającym się szkolnictw em niepokalańskim .

W ro k u szkolnym 1863/64 niepokalanki otw orzyły pierw szy zakład w J a - złowcu z program em nauczania poddanym przez zm artw ychw stańców , a w pierwszym .„rzędzie przez Sem enenkę, którego a u to ry te t in telek tu aln y był dla nich ogromny. P rogram postulow ał m. in. w ykład tak ich przedm io­ tów jak : praw o, antropologia (filozoficzna nauka o człowieku), teodycea, m e­ tafizyka, h isto rio zo fia35. Świadczył on niew ątpliw ie w sensie pozytyw nym o rzadkim na owe czasy zaufaniu o. P io tra do um ysłu kobiecego i o odczuciu potrzeby rozleglejszej wiedzy dla dziewcząt. Był jed nak zupełnie nierealny, zwłaszcza gdy się weźm ie pod uwagę, że do I-szej k lasy p rzybyw ały dzieci W w ieku 9—10 lat, ze słabym przygotow aniem domowym, a zakład kończyły w w ieku 16 lat. Co więcej, Sem enenko przyrzekł siostrom dostarczenie p eł­ nego kom pletu „kursów ” i podręczników adekw atnych do w ym ienionego program u w raz z ogólnym kierow nictw em konsultatyw nym . P rzytłoczony sze­ regiem innych zajęć i obowiązków — nie był w stan ie w yw iązać się ze zo­ bowiązań. Przez szereg la t (ściślej do roku 1873) M arcelina D arow ska posiada­ jąca już w momencie otw arcia Jazłow ca w łasną in teresującą koncepcję p ro ­ gram u oraz m etody nauczania 36 borykała się z trudnościam i, realizacji p ro ­ gram u przyjętego od zm artw ychw stańców 37 spotęgow anym i jeszcze brakiem w ykw alifikow anego personelu nauczycielskiego. F ak t, że w łaśnie przez pierw ­ sze dziesięciolecie istnienia zakładu, m im o wysoce niesprzyjających w a ru n ­ ków zdołała sobie wyszkolić w łasną dobrą k ad rę dydaktyczną, um ożliw ił jej osiągnięcie znacznej autonom ii w spraw ach nauczania w latach następnych. Gdy w 1874 roku dochodzi do zaw arcia charakterystycznego „p ak tu o n ie­ agresji” m iędzy dwoma zgrom adzeniam i, w którym znalazło sw e odbicie całkow ite uniezależnienie kongregacji żeńskiej od braci, na sesji z dnia 25 m aja 1874 zaakcentow ano mocno rozbieżność w ynikłą w fiask a w za­ kresie pomocy i kierow nictw a naukow ego ze stro n y zm artw y ch w stań c ó w 3a.

* 35 Arch. niepokal., sygn. P.18.2.I.21—2,3.

36 Por. napisany przez nią ok. r. 1864 traktat O N aukach i W ych ow an iu w Za­ kładach Zgrom adzenia naszego, (autograf tamże, sygn. P.18.2I.13).

37 Por. listy Sem enenki do Darowskiej z 15 lipca i 6 listopada 1863 r. (zna­ ne mi tylko z kopii), z 29 listopada 1864, (arch. niepokal., sygn. P.7.2.I.108). 13 lipca 1866 r. (kopia, tamże, P.18.2.3a); listy Darowskiej do Sem enenki z dn. 22 czerwca' 1864 cytow any w pracy K w i a t k o w s k i e g o , M atka Marcelina..., s. 334), 8 września 1865 (arch. niepokal. sygn. P.5.2.II.232), 29 czerwca 1865 (arch. niepokal., sygn. P.7.2 III.143); Darowskiej do K ajsiew icza z dn. 26 lipca 1865 (cy­ towany u K w iatkow skiego, op. cit., s. 355), 29 sierpnia 1866 (arch. niepokal., sygn. P.5.3.I.250) i 24 października 1866 (ibid., sygn. P.5.3.I.252).

38 Por. następujące §§ w spisanym przez Darowską sprawozdaniu: •

„§ 8. Zgromadzenie (zm artwychwstańców) powinno m ieć całą bratnią gotowość pomagania zgromadzeniu sióstr, a m ianow icie:

Cytaty

Powiązane dokumenty

– Nazywam się Minia Zwiadowczyni, bzz, bzz – przedstawiła się Trampolinkowi?. – Szuka miejsc, gdzie jest mnóstwo, bzz,

[r]

patenty ofi cerskie z podpisem Stanisława Augusta znajdujące się w posiadaniu rodziny Louisa Lion de Lalande’a, jednego z bohaterów naszej publikacji, Francuza, ofi cera

Choć z jedzeniem było wtedy już bardzo ciężko, dzieliliśmy się z nimi czym było można.. Ale to byli dobrzy ludzie, jak

ROLA TEKTONIKI W FORMOWANIU SIĘ ZŁÓŻ GAZU ZIEMNEGO Na podstawie dotychczasowych badań przyjmuje się, że migracja węglowodorów nasycających solanki i osady

Cecha osobowa ojca, jaką stanowi poziom zróżnicowania Ja (badanie dwoje), okazała się istotna dla percypowanej przez mężczyzn spójności systemu rodzinnego obecnej i pożą-

Można się oczywiście zastanawiać, czy podobieństwo form nie wiązało z obecnością na ziemiach polskich ludności z ziem dawnych Wielkich Moraw, których migracja na

ślono standardowe wymogi faktury elektronicznej, HOPE brała udział w konsultacjach społecznych.. Można mieć nadzieję, że uproszczone