ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom X X X m , m zy t 3 - lW ł
ROBERT ROMAN CHODKOWSKI
UDZIAŁ BÓSTWA
W PODEJMOWANIU DECYZJI BOHATERA TRAGICZNEGO U AJSCHYLOSA*
świat tra g e d ii g re c k ie j w ogóle, a tr a g e d ii Ajschylosa w szczególności, Jest pełen bogów, podobnie Jak poematy Home ra. Wprawdzie po dzień d z is ie js z y wśród teoretyków dramatu i filo z o fó w trwa spór o stosunek tr a g e d ii do r e l i g i i 1, to nie ulega Jednak w ątpliw ości, że twórczość tego poety z is t o t y swej ma charakter r e l ig ij n y . Można pow iedzieć,*że jego te a tr je s t wzniosłą lit u r g ią , k tóra k ieru je m yśli widza ku bóstwu, którego najwyższym uosobieniem je s t Zeus, określony w "O res te i" jako navotTioę navepyŚTnę . W związku z tym ro d zi się pyta n ie: Czy u Ajschylosa, podobnie jak u Homera, bogowie in te r weniują w d ziałan ia bohaterów i czy podobnie wpływają na ich postępowanie? Inaczej mówiąc, czy w utworach twórcy tr a g e d ii, tak samo jak w " I l ia d z i e 11, bohaterowie mają ograniczoną m ożli wość wyboru?
B. S n ell w swym d z ie le o narodzinach myśli europejskiej stwierdza: "U Homera człowiek n ie je s t świadomy tego, co on może spontanicznie, sam z s ie b ie , z własnego ducha myśleć lub d ziałać. To, co mu przychodzi na myśl [ . . . ] , je s t dane z zewnątrz i j e ś l i go n ie determinuje żadna widoczna przyczyna zewnętrzna, wówczas przy jego boku występuje bóstwo, które u d ziela mu swej rady, na szczęście lub na szkodę. Wynika z tego, że lu d zie Homerowi d z ia ła ją w niezachwianej pewności, że n ie obarcza ich żaden skrupuł ani w ątpliw ość, żadna osobis ta odpowiedzialność za postępowanie słuszne czy niesłuszne. W tragedia.ch Ajschylosa człowiek b ie rz e na s ie b ie osobistą odpowiedzialność za swój czyn ze świadomością własnej wolnoś c i. [. . . ] . Musi on ze swej strony sam s ię zastanowić, co je s t słuszne, a co niesłuszne. Otwiera się przed nim coś nowego, ludzkiego i naturalnego: świadomość wolności i autonomicznego d ziałan ia"^ .
20 KOSSmT R, CHODKOWSKf
V lanejt wcześniejszej pracy Sn®11 podkreślał, że postę powanie bohaterów Ajschylosą Jest aktem ich wolnej woli, odby wającym się w trzech etapach: zastanowienie - wybór - deoyz- ja^. Uczony t a i oczywiści® nie negował nigdy w ielkiej r o li bo gów w tyciu śmiertelnych i podkreślał ich. supremację nad n i mi'*. Interwencja bóstw w działania ludzkie nie e liminuje jed nak - jego zdaniem - wolności człowieka, ponieważ bogowie sta wiają przed nim alternatywę, która stwarza możliwość dokonania wyboru. Podobne stanowisko z a ją ł 1S.R. Dodde, szczególnie w in terp retacji wolności wyboru Agamemnona w Aulidzie w parodosie pierwszej części "Orestei"**.
Koncepcję Snella natomiast zaatakował ostro francuski uczony A. E iviar w obszernym artykule "Remarąues sur l e nne- eesaire" et l a "necessite" chaz Sschyle* . Według niego boha ter tragiczny u Ajschylosą nie ma żadnej możliwości wyboru między dwiema możliwościami. 0 jego decyzji zawsze rozstrzyga konieczność - ananke narzucona. przez bogów. Ele ma. tu miejsca ani na zastanawianie się , ani na wybór; istn ie je jedynie de cyzja wymuszona przez bogów. Człowiek je s t zmuszony (piaobetę) do uznania konieczności porządku religijn ego i od n ie j nie mo że uciec. Jest to jedyna droga, jaka się przed nim otwiera. "Konieczność ta [..0 je st ciężarem strachu 1 czci dla najwyż szego obiektu kultu relig ijn eg o , w którym sacrum je st jeszcze
O
tremendumR . Decyz j a bohatera tragicznego u AjBchylasa nie opiera się więc na wyborze między alternatywami, lecz na akcep ta c ji konieczności. Sie je s t akt«® autonomicznego, podmiotu. Jest ona dziełem człowieka no woli skrępowanej i wolności uwa-
q
runkowanej".
Pośrednie stanowisko między tymi dwoma skrajnymi tezami zajmuje propozyc ja rozwiązania problemu przedstawiona przez A. Iesky’ egc;i0. Pen wybitny znawca tragedii greckiej uznając determinującą rolę s i ł Wyższych, w działaniu bohatera tragicz nego stara się jednak zachować autonomię ludzkiego podmiotu przez pozostawienie miejsca dla jego wolnej inicjatywy. By cel ten osiągnąć, oparł się na stworzonej wcześniej przez siebie t e o r ii podwójnej motywacji czynów bohaterów Homera11. Analiza dramatów Ajschylasa pod tym kątem doprowadziła go do dwu nas tępujących wniosków: 1) "że istn ie je ś c is ły związek między ko niecznością narzuconą przez bogów i osobistą decyzją działa nia. len związek pozostawia jednak nieco miejsca d la woli jed nostki, lecz równocześnie ogranicza ją "; 2) "że ludzkie dzia łanie odznacza się dwuznacznością: ono może być wypełnieniem
UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 21
powinności, posłuszeństwem wobec bogów 1 równocześnie straszną zbrodnią"12.
Te trz y różne stanowiska nie wyczerpują oczyw iście wszyst kich możliwości rozwiązania zagadnienia, Jakie znajdujemy w bo ga tej lite r a tu r z e problemu; można je jednak umaj za najbar d z ie j charakterystyczne i reprezentatywne1^. H ajszerszą akcep ta c ją , Jak się wydaje, w ostatnioh latach c ies zy się propozyc ja R iv ie ra 1^. Ponieważ mnie osob iście wywody francuskiego uczo nego n ie t r a f ia ją do przekonania, d latego n in ie js z y artykuł
je s t w głównej m ierze polemiką z jego argumentacją. Hie znaczy to jednak woale, że całkowioie akceptuję wspomnianą te o rię S te lla .
Zasługą R iv ie ra j e s t n iew ątpliw ie zwrócenie uwagi, że in te rp re ta c ja S n ella op iera się na współczesnym pojmowaniu pro cesu podejmowania d e c y z ji, charakteryzowanym wspomnianą wyżej trójetapow ością, podczas gdy starożytność grecka n ie znała na wet jeszcze p o ję c ia w o li jako t a k ie j1^. W swej krytyce jednak wpada w drugą skrajność, odmawiając całkow icie jak iejk olw iek wolności wyboru bohaterom tr a g e d ii Ajschylosa. Moim zdaniem ananke, k tó re j uczony francuski p rzyp isu je r o lę decydującą w akcie podejmowania d e c y z ji, fak tyczn ie n ie ma takiego znacze nia. Hie wszyscy bowiem bohaterowie d z ia ła ją pod przymusem zew nętrznym, a j e ś l i nawet powołują s ię na ananke, to n iekon iecz n ie mają na myśli nacisk wywierany p rzez bóstwo. Jak wykazał Veraant, ananke może oznaczać np. predyspozycje charakteru
16
p osta ci . By wykazać słuszność naszego stanowiska, musimy się odwołać do konkretnych s y tu a c ji w te k śc ie tr a g e d ii. Zacznijmy od rozważenia s y tu a c ji Orestesa w " Chosforach", k tóra wydaje się n ajb ard ziej przemawiać na korzyść te z y o. braku możliwości wyboru przez bohatera tragiczn ego.
Orestes przybywa do Argos, aby na wyraźny rozkaz Apollona dokonać zemsty na zabójcach swego ojca . R iv ie r tw ie rd z i, że przemówienie, ja k ie Orestes wygłasza tuż po scenie rozpoznania, teru w. 269-305, wskazuje, że n ie ma on wolnego wyboru, ponie waż rozkaz Apollona poparty groźbami in te rw e n c ji E ry n ii je s t rozkazem zastraszającym, n ie pozwalającym na wybór między
pos-* 17
łuszeństwem a odmową jego wykonania . Przywołanie E ry n ii -zdaniem R iv ie ra - "podkreśla [ , . . ] charakter konieczny, "anan- k aion ", czynu, którego s ię od niego ( t j . Orestesa - R. Ch.) wymaga"18. Podobne stanowisko w in te r p r e t a c ji tego przemówie n ia z a ją ł S. Srebrny. W k sią żce "Wort und Gedanke b e i Aischy- lo s " p isze: "O restes u s iłu je z rozpaczą wykazać, że on m u s i
22 ROBERT R. CHQDROWSäU
teg© ü A o ea S , że on nie ms innego wyjścia, on usprawiedliwia
«ö
się: przecież ni# noże być nieposłuszny" * ,
Hie nożna zaprzeczyć, że Orestes mówi a wyraźnym rozkazie boga (por. w.269-270: Aoęiou . . . xpuapoi xeXtdwv) , Walety więc przede wszystkim odpowiedzieć na pytania: czy rozkaz boga wy klucza wolność działaniu «ło w isk a? Czy wyrooznie,* którą czło wiek otrzymuje, je s t element** % giry przesądzającym o przysz łych. zdarzeniach? n a jle p iej oczywiście będzie, j e ś l i odpowiedź m&jdzie^y w s t » j "Otresiei". Oto w je j ostatniej części, w "Bameuldaoh” , w ..ceni# sądu. ten. sam Apollo chcąc wywrzeć na cisk na sąd złośćmy * ludzi wypowiada następującą groźbę:
wsywyc xP^opouc xouę ipouę te wal Atoę
sapße'iv m e X c u w pT)&' ¿xapzi&covc K-ttoai. (w. 713-714). Powołany przez Atenę sąd stoi więc pod taką samą presją jak Orestes, Jeżeli ne nasze pytania odpowiedzielibyśmy twier dząca, -to sąd, który odbywa się nad Orestes«», byłby aktem po zornym, bez żadnego znaczenia, j e ś l i w ogóle nie parodią. Cała odmienność rozwiązania sprawy Orestesa przez Ajschylosa zosta łaby zakwestionowana: j e ś l i 1 tak musi się spełnić wola Apol lo n », ta le p ie j byłoby zgodnie z tradycją poprzestać na oczysz czeniu rytualnym bohatera w Delfach. Oczywiście można argumen tować , że poecie chodziło o stworzenie pretekstu dla wprowa dzenia do t r y lo g ii sprawy przemiany Erynii w Eumenidy oraz o nawiązani® do try lo g ii lokalnej, według której Orestes był
20
niegdyś sądzony na wzgórzu Arasowym . Al® i przy tym założe niu poeta ni® mógłby dać motywacji pozornej dla tak ważnej
sprawy, jaką je s t zastąpienie sądu boskiego sądem ludzkim. Sens tego sądu byłby przecież całkowici# podważony, gdyby sę dziowie n i« mieli pełnej wolności działania i rozstrzygania sprawy według własnego sumienia. Dodajmy ponadto, że gdyby by ło inaczej, Erynie musiałyby protestować, ponieważ ich sprawa byłaby od początku przegrana.
Wniosek z tego wypływa oczywisty: ani wyraźny rozkaz Apol lons, ani jego wyrocznia zapowiadająca ostateczne rozstrzyg nięcie sprawy w przekonaniu Ajschylosa nie pozbawiają człowie ka wolności działania 1 możliwości wyboru. Hależy tu jeszcze dodać, że wyrocznia boga delfickiego zapowiadająca przyszłe uwolnienie Orestesa pochodzi od samego Zeusa, co je st podkreś lone w cytowanym wierszu 713 i następnie jeszcze raz wyekspo nowane przez P allas Atenę:
aXk* ck &ió( Tfap Xapxpa pap topi a xaprjv, a i t ó ę . 9’ b ypńaaę aitoę Ąv & papTvpfiv,
UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU D E C r?jI 23
wę iawt' 30p€ottjv ópwwts nil pXaftac I'xtiv. (v .797-799)» Jeśli przyjmiemy dobrze vaotywotreną sugestią H.D.P. Kitto że sędziów ludzkich faktycznie było Jedenastu, a M a s » dopeł n iała tradycyjnie dwunastoosobowy skład zespołu (według trady c j i ateńskiej Orestesa, sądziła dwunastu bogów), za czym prze mawia i układ, 1 troić wypowiadanych słów towarsyssąeyah akcji składania głosów (w.711-743)21, to okazuj« się , te «ędziowi« ludsoy s i e l i nie tylko teoretyczną wolność decyzji, ale 1 w praktyce z n iej skorzystali: Apolla przecież do nich, nie da Ateny, zwracał się ze swym wyraźnym rozkazem i p r z y p o m n i « ! « . istn ie jąc ej wyroczni.
Powtórzmy więc istotny dla nas wniosek: według Ajschylosa śni wyraźny rozkaz boga, ani istnienie wyroczni, mającej za sobą nawet autorytet samego Seusa, ni® pozbawiają człowieka wolności działania i podejmowanie decyzji. A zatem fakt, że Apollo przez swoją wyrocznię nakazał Orestesowi dokonanie zem sty na zabójcach ojca, nie oznacza wcale, iź bohater został postawiony w sytuacji koniecznej, bez możliwości decydowania 0 swoim dalszym postępowaniu. Sytuacja Orestesa w "Ghoaforach" 1 sędziów w "Bumemidaeh* je st analogiczna: wyznaczają ją te same określenia słowne - ntkećw ora* xpr*epós. J e ś li sędzio wie nie są z góry zdeterminowani do jednoznacznego działania,
to wolność działania zachowuje także Orestes, chociaż w obyd wu wypadkach ostatecznie dzieje się wola bogów i spełniają się wyrocznia.
Wróćmy do argumentacji Riwiera. Podstawą jego rozumowania fes Orestes sto i przed koniecznością narzuconą przez boga, je st argument, iż "przywołanie Erynii i kar przewidzianych na wypa dek zaniechania zemsty [... ] podkreśla w sposób hyperbolicz- sy charakter »konieczny«. , ¿voykbTov , czynu którego się od
09
niego żąda" . Meta. zdaniem należy rozumowań wprost przeciwnie So że Apollo, jak czytamy w tekście, musiał kilkakrotnie pow tarzać swoją wyrocznię i do tego wzmacniać ją groźbami, świad czy, iż jego wola n i e ma dla Orestesa mocy absolutnego naka zu. Można więc powiedzieć, że bohater je s t co najwyżej pwaCÓ-
pevoę, ale nie pioażetc 2^, B&stępni« wzmianka o Eryniach - według Riwiera - ma szczególnie podkreślać, konieczność do konania zemsty na zabójcach. J e ś li tak byłoby rzeczywiście,
to tak samo "konieczne" je s t zaniechanie tego czynu, ponieważ Orestes je s t w pełni świadomy, że po zabiciu matki również będą go prześladowały Erynie zrodzona z je j krwi. Wynika z tego, że bohater wcale nie s to i przed koniecznością poddania
24 KOWEKT R. CHODK0WSK1
się woli boga, lecz poeta umieszcza go w sytuacji typowo tra gicznej , gdy każda z wybranych, dróg prowadzi da zguby. «Winę tragiczną - pisze & Spieler - w którą bohater »popada« , ra czej to charakterymje, Ze katda z treści, należących do z a - k r e s u jego a o Z 1 i w e g o wyboru, która się przed nim zarysowuje, je st a grzesznym* działaniem lub zaniedbaniqp czegoś, tak Ze Wskutek tego bohater przed j a k 1 mś rodza jem wizy nie aa ucieczki 1 pada k p a l e c s a l e je j o - fia rą nawet przy Wyborze tego, co względnie »najlepsze* 2^. Jest to jednak tzw. konieczność tragiczna, do której powrócę w końcowej ozęśoł artykułu.
Wspomniałem o stanowisku S. Srebrnego, który w odmienny niż Riwier sposób próbuje wykazać, Ze Orestes musi dokonać czynu. Tan wybitny znawca tragedii greckiej rzekomemu przymu sowi daje uzasadnienie psychologiczne. «Orestes - twierdzi
S. Srebrny - u siłu je z rozpaczą dowieść tego, co m u s 1, że
nie aa innego wyjścia, on usprawiedliwia się: przecież nie moż na byś nieposłusznym (?. 279: totoóc xpnan°tę apo xpn « “ zoiSevai. } , j e ś l i za nieposłuszeństwo grozi tak straszna ka r a !* 2®. Czy rzeczywiście jednak przemówienie Orestesa uzasad n ia twierdzenie, że bohater w wyroczni Apollona szuka uspra wiedliwienia swego czynu, który ma spełnić. Czy rzeczywiście z jego słów można wyczytać, że w poleceniu boga delfickiego choćby tylko subiektywnie znajdował element przymusu, który by go usprawiedliwiał we własnym sumieniu, jak sugeruje Srebr ny?26.
Zauważmy przede wszystkim, że w tekście nie ma wcale mo wy o posłuszeństwie wyroczni. Greckie zdanie: totoóe xpnopott 3pa XP*1 zczoctivai, (w. 297), które Srebrny tłumaczy po nie- mieoku: "men kann do oh nicht ungehorsam e e in "2^, takiego sen su nie zawiera. Użyta forma Kcsocftcvai bowiem ma znaczenie: ■zaufać*, "uwierzyć komuś", "polegać na kimś" i tylko w ta kich znaczeniach występuje u Ajschyloea' . Większość tłumaczy na języki nowożytne tak też to miejsce przekłada” . Orestes z&ten woale tu nie wyraża przekonania, że musi być posłuszny wyroczni Apollona, a po prostu pyta, czy w takie groźby (xpno-
poC mają tu takie znaczenie) można wierzyć. Zwróćmy te ż uwa gę, że użyta w jogo pytaniu partykuła ¿pa nie wyklucza od powiedzi przeczącej^0. Qdyhy Orestes był przekonany wewnętrz nie o konieczności podporządkowania się rozkazowi boga (oczy wiście przy założeniu, że ■feepoithenai” aa znaczenie "być pos łusznym* ) , wówczas musiałby użyć przecież partykuły wyklucza
UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 25 ją c e j odpowiedź negatywną. I s t n ie je duża różnica między przek ładem: "Czy trzeba być posłusznym takim wyroczniom" a tłuma czeniem Srebrnego: "Man. kann doch n ich t ungehorsam s ein ". Uczony ten wyraźnie nagina te k st do swej te zy , traktując pyta n ie Orestesa jako retoryczn e, a takim ono n ie je s t .
następnie bohater dając sam odpowiedź na to pytanie stwierdza: keI on ztnoi&a, Toopyov &jt* ipyaoxeov. (w .298). Zauważamy, że je s t to modus r e a lis , a n ie I r r e a l is czy nawet p o te n tia lis . Gdyby Orestes b ył wewnętrznie przekonany, że Apol lo już wszystko za niego ro zstrzygn ą ł, musiałby p rze cie ż n ie posłuszeństwo wobec niego traktować jedyn ie h ipotetyczn ie. Dlatego te ż Srebrny konsekwentnie musiał wbrew greckiemu teks towi tłumaczyć: "A gdybym nawet n ie b ył (posłuszny) - muszę to u c z y n ić "^ . Inaczej mówiąc, gdybyśmy tłumaczenie Srebrnego oddali po grecku, otrzymalibyśmy zupełnie inny te k st, n iż znaj dujemy u Ajsehylosa.
lak więc, jak się wydaje, tek st przemówienia, które ana lizujem y, n ie upoważnia do stw ierdzenia, że Ajschylos kompo nując je zakładał, i ż jego bohater n ie ma już możliwości wy boru. Co w ię c e j, w te k ście tym n ie można znaleźć uzasadnienia subiektywnego przekonania Orestesa, że czynu musi dokonać. Znaczenie słów, jak i gramatyczna forma wypowiedzi przemawia ją za te zą , że bohater n ie tra k tu je rozkazu boga i jego wy roczni jako czynnika narzucającego nru w sposób konieczny j e dynej drogi postępowania. Poza zdaniami przed chwilą an alizo wanymi za tezą tą przemawia ogólny ton przemówienia.
Zaczyna s ię ono bardzo charakterystycznymi słowami: Olfcol xpoću0Ek Ao£:ou neirao-&£vT)s
XpT)Opbę kcXeuuv ióvóe xivfiuvov ncpav, (w. 269). "P rz e c ie ż potężna wyrocznia Apollona, nakazująca dokona n ie tego niebezpiecznego czynu, n ie za w ied zie". Orestes n ie stwierdza: "muszę dokonać zemsty, ponieważ tak mi nakazał A p o llo ", le c z jedyn ie wyraża przekonanie, że chyba może l i czyć na poparcie boga d e lfic k ie g o , j e ś l i ten powtarzał swoje polecenie w ielo k rotn ie i wzmacniał je groźbami, łych gróźb bohater n ie trak tu je jaka element przymusu, le c z jako dowód, że zaangażowanie boga po jego stron ie j e s t poważne. Kluczowe słowo upoówoei będzie p od jęte przez Apollona w "Eumenidach" (w. 64: outoi npoótSau ) , gd zie bóg zapewnia syna Agamemnona o swym poparciu. W drugiej c zę ś c i przemówienia Orestes dopusz cza możliwość, że Apollo go zaw iedzie (w .298: xel un xe-
26 ROBERT R. CHODKOWSKI
Za jego dokonaniem przemawiają bowiem inne motywy ( "t^epo i ) , a mianowicie: rozkaz boga, w ielka krzywda ojcowska, pozbawie n ie ojcowizny oraz fa k t, że zdobywcy Illo n u muszą znosić nad sobą władzę podłych lu d zi, t j . A jg isto s a i K litajm estry. I tu rzecz ciekawa, że rozkazy boga - eyeTpcti s3 wyliczane wśród innych względów przemawiających za koniecznością dokonani^ czy nu. Nie stanowią one d la Orestesa więc elementu ro zstrzyga ją cego, l e c z razem z innymi motywami złączone w jedną całość (p or. w. 299: elę £v aupłUTvouoiv ) skłan iają go do podjęcia d ec y zji^ 2. Decyzja ta zapadnie pod koniec kommosn, jak słusz n ie to przyjmuje za Wilamawitzem Srebrny oraz L e s k y ^ , gdy padną dramatyczne słowa: "Z ab iję ją l [ . . . ] Potem niechaj z g i n ę !" .
Kolejnym tekstem, na którym R iw ier opiera swoją tezę o decydującej r o l i Apollona dla postępowania Orestesa, są wier sze 899-903. Bohater po za b ic iu A jg is to s a s ta je przed matką. K lita jm es tra odwołuje s ię do jego uczuć synowskich. Orestes waha się i wtedy zwraca s ię do towarzysząc mu Pyladesa z dramatycznym pytaniem:
flukcióti, i i ópaowy pęTep’ al&eoró x ia v civ ; (w .899). W pytaniu tym i w odpowiedzi Pyladesa R iw ier w id zi po tw ierdzenie swej te zy , że wyrocznia je s t czynnikiem decydują cym. Zgadzam s ię z jego wywodem, że is t o t a pytania n ie le ż y - jak s ą d ził S n ell - w p ierw szej c zę śc i zdania (tC ópaow;) le c z w d ru giej ( pętep* alóeató xxavetv; )54. Sądzę jednak, że pytanie Orestesa dowodzi, i ż nadal decyzja należy do niego, że nadal ma możliwość wyboru. Oto s to i przed nim matka, którą postanowił zabić. Decyzja spełn ien ia zemsty zapadła w kosmo s ie , le c z te ra z trzeba ją wykonać. Orestes n ie je s t ślepym narzędziem zemsty, le c z żywym człowiekiem. Budzą s ię w nim w ątpliw ości. Potrzebuje kogoś, kto by dopomógł mu je przezwy c ię ż y ć . Nie chodzi tu o przerzucenie na p rz y ja c ie la ciężaru d e c y z ji, le c z o wyjaśnienie w ątpliw ości. Orestes więc pyta: "Czy należny wzgląd na matkę ma mnie powstrzymać od j e j zabi c ia ? " interwencja Pyladesa, p rzed sta w iciela d e lfic k ie g o boga, n ie wkracza w sam akt d e c y z ji, le c z w s fe rę motywacji postępo wania. Przypomina on, że wyrocznia Doksiasza n ie dopuszcza tylk o częściowego spełn ien ia zemsty: j e ś l i Orestes n ie za b ije matki, n ie sp ełn i w o li boga i będą mu g r o z iły przepowiedziane konsekwencje. Ostateczną decyzję poeta pozostawia synowi Aga- memnnna, k tóry wysłuchawszy o p in ii p rzy ja cie la , akceptuje ją. Użyte w w.903 słowa xpivw oraz *apaivetę wyraźnie
nóżaicu-UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 27 ją r o le p rz y ja c ió ł: Pyladee daje radę, Brestes rozstrzyga.
Byó może ma rację R.H. Beck, który p is ze , że według pog lądów starożytnych Greków człowiek może być zmuszany przez bo gów Jedynie do czynienia z ła , do czynienia dobra mógł być t y l ko nakłaniany^. Dlatego te ż Jego zdaniem Apollo dla Orestesa
Jest raozej przewodnikiem, który wskazuje mu właściwą drogę postępowania, aby był wykonawcą ZeusoweJ sprawiedliwości. W każdym bądź ra z ie tek st "Choefor" zdaje się potwierdzać tego rodzaju ro lę boga d e lfic k ie g o w czynie Orestesa. Ha pytanie o rzeczyw isty u dział Apollona w d e c y z ji bohatera możemy znaleźć odpowiedź w p ieś n i chóru (Choe. w.940-41). Pada tam stwierdze n ie , że Orestes osiągnął swój ostateczny c e l zachęcany przez boga dobrymi radami:
eA.axe ó* tó *av 6 #v$ćxpROToę ęwyhs
$eó&ev tu <ppaóoucHv ¿ppnpćuoę.
Użyte w tych wierszach słowa: «u$óxPhotoę - ab oraculo Pyth ico in citatu s oraz ¿ppTjpeyoę - in c it a t u s ^ n ie wskazują - jak to in te rp retu je błędnie S. Said - że "A p ollo nakazał Orestesowi, co ma c z y n ić " ^ , le c z Jedynie wyznaczają inspiru jącą i doradczą ro lę boga.
Także Orestes w swoim przemówieniu nad marami K lita ja e s - tr y i A jg isto s a stwierdza, że zachętę do swego zuchwałego czy nu zn alazł w wyroczni Loksiasza. Użyte przez niego słowo ętX- ipa - incitamentum (w .1029) ponownie eksponuje jedynie jedynie in spiru jącą ro lę bóstwa.
Wielu uczonych chce widzieć w O restesie człowieka bez w i ny, który za b ija K litajm estrę jedynie dlatego, że taki o trz y mał rozkaz od Apollona'58, a sąd uwalnia go ze względu na brak rozeznania w s y tu a c ji z jego strony, biorąc pod uwagę jego wy rzuty sumienia . "le c z takie in te rp re ta c je - słusznie zauwa ża Said - które robią z Orestesa chrześcijan in a przed czasem, n ie znajdują żadnego poparcia w te k śc ie "Choefor" i "Eumenid". To, że w "Eumenidach" Apollo je s t uznany za współwinnego ( pt- TouTioę - w.467)40, a nawet sam uznaje swoją winę41, n ie oz nacza, że Orestes je s t niewinny. Bóg d e lf ic k i zgodnie z prawem ateńskim, odpowiada za zabójstwo jako jego in s p ira to r - & pou- Asioas Orestes natomiast jako ópuv ^2. Dlatego te ż - powtórz my za Said - odpowiedzialność Apollona w żadnym momencie n ie je s t w "Eumenidach" wykorzystana dla ograniczenia odpowiedzial ności Orestesa. [...] Bóg i człowiek p ozostają tu więc jedna ko odpowiedzialni, Jeden z r a c ji , że był inspiratorem
("bou-l d e ("bou-l a ” ) , drugi, jako wykonawca ("drań" ("bou-lub " e'rdein") i żaden n ie uważa, że je go odpowiedzialność je s t pomniejszona przez od powiedzialność d ru gie go ^ .
W argumentacji R iv le ra na rzecz braku wolności wyboru w akcie podejmowania d e c y z ji przez bohatera tragicznego, jak już wspomniałem, is to tn ą r o lę odgrywa ananke - konieczność wyższe go rzędu. Wskazałem ju ż, że to , co R iv ie r w odniesieniu do 0- restesa w "Choeforach" nazywa "koniecznym" - âvayxatov, wcale
nim n ie je s t , ponieważ równie "konieczne" j e s t coś zupełnie przeciwnego. Potwierdzeniem tego może być również użycie tego słowa w "Błagalnicaoh".
Bohaterki t e j tr a g e d ii, Danaidy, ścigane przez A jg ip t ia - dów, przybywają na okrętach ze swym ojcem do Argos i tu chro n ią s ię przy wspólnym ołtarzu, bogów, znajdującym s ię na wybrze żu morskim. Władca krain y, Eelazgos, chce dowiedzieć s ię , co oznacza ten niezwykły tłum k oh iet. Bo c h w ili rozmowy z nimi zo s ta je poinformowany, że prześladowane c ó rk i Danaosa szukają w ziem i swej pramatki la ochrony przed synami A jgip tosa, k tórzy w każdej c h w ili mogą s ię pojawić. K ró l zn a la zł s ię więc w sy tu a c ji bardzo trudnej, ponieważ z jedn ej strony u d zielen ie po mocy błagalnikom, k tó rzy są pad szczególną opieką Zeusa Hlke- siosa, je s t nakazem re lig ijn y m , z dru giej zaś u d zielen ie azylu Danaidom je s t równoznaczne z narażeniem k raju na wojnę z A jg ip - tiadami, Pelazgas musi podjąć- szybko jednoznaczną decyzję, a przedtem głęboko s ię zastanowić (p ar. w.407 nn. ) .
Określając dramatyzm tego p ołożen ia używa m.in. następu jących słów: * „ ,x „ ,
ą Toiç T) tois xoXepov aipecôai peyav nSs i m ’ avôyxt) . . . (w .439-440).
Jak wynika z t e j wypawiedzi, d la Pelazgosa n ie ma łatwego w yjścia, alternatyw y narzucają mu s ię z jednakową koniecznoś c ią . Słowo "ananke" n ie służy tu wcale do wyrażenia ja k ie jś wyższej konieczności, le c z pa prostu określa trudność położe n ia bohatera. Użycie tego słowa n ie oznacza wcale uwolnienia bohatera od trudu p od jęcia d e c y z ji, a jedyn ie podkreśla tr a giczn y j e j sens: każda d ecyzja spowoduje n ie s zc zę ś c ie , jak to dwa w iersze d a le j uświadamia- sobie k r ó l z rozpaczą:
aveu ôè Xuxtjç ouôapou xaTaatpo<pT) (w. 442).
Rozpoczynające drugie przemówienie Pelazgosa słowa: nat óf) zóppaopai (w .438) n ie oznaczają w cale, jak to in terp retu j e R i v i e r ^ , że bohater ju ż zakończył proces zastanawiania się nad sytuacją, stw ierdzając niemożność p od jęcia d e c y z ji (
UDZIAŁ BÓSTWA V PODEJMOWANIU DECYZJI 29
x a v ia ). U życie perfectum, n ie aorystu, wskazuje na trwanie procesu w te ra źn ie js zo ś c i. Słowa t e więc n ie oznaczają, że k r ó l już zastanowił s ię nad położeniem, le c z - że Jeat ono c ią g le przedmiotem Jego tro s k i: "p rz e c ie ż c ią g le się nad tym zasta nawiam". Paktem Jest Jednak, że i drugie przemówienie Eelazgo- sa n ie kończy s ię postanowieniem. O statnie zdania wydają się wskazywać., że k ró l wolałby d e c y z ji n ie podejmować. la k w każ dym ra z ie rozumie je chór i wobec tego jego przewodnik g r o z i, że Danaidy powieszą się na posągach bogów i w ten sposób ścią g ną na miasto "zmazę n ie do usunięcia” (w .455 nn.) . Wobec t e j groźby Pelazgos ustępuje, stw ierd zając, że musi uszanować gniew Zeusa, opiekuna błagalników:
0'pwę fi* żvayxTi Znvóę a ló c io ftc u x óxov
tKTłipos-u<|>».axoę Y&p ¿V ppotoU <pópoę. (w .478-479). Czy jednak ta k ie rozwiązanie dylematu oznacza, że P ela z gos podejmuje decyzję tylko d latego, że zo s ta ł do tego zmuszo ny przez szantaż Danaid? Tak sąd zi R iw ier i moim zdaniem bar dzo upraszcza sprawę. P rze c ie ż gdyby Pelazgos rzeczyw iście p odjął decyzję ustępując przed szantażem Danaid, okazałby się człowiekiem słabym, a n ie bohaterem tragicznym, k tó ry w nas tępnej c zę ś c i t r y l o g i i ma ponieść konsekwencję swego tr a g ic z nego wyboru. Groźba ta służy poecie do zupełnie innego celu.
J e ś li zanalizujemy całą scenę, a n ie ty lk o poszczególne zdania czy te ż pojedyncze słowa, wówczas nietrudno zauważyć, że poeta tak ją komponuje, by dać bardzo dokładny obraz w a lk i, jaka rozgrywa s ię w duszy k ró la . Jak to zauważył Lesky, obraz w alki wewnętrznej i przeżyć psychicznych władcy Argosu je a t o w ie le p e łn ie js z y n iż np. w " P ilo k t e c ie " S ofokłesa, gdzie w podobnej s y tu a c ji j e s t ukazany młody Naoptolemos^'’ . Decyzja Pelazgosa dojrzewa powoli. Najpierw choe on zrzu cić z s ie b ie trud rozstrzygan ia trudnej sprawy, tw ierdząc, że musi przed tem zasięgnąć rady wszystkioh Argejozyków (w .365-369 i 397-401). Gdy jednak Danaidy mimo to nadal b ła gają go o decyzję natych miastową, stwierdza, że sprawa wymaga głębokiego namysłu
(w .407 nn.) . Kiedy decyzja ta wciąż n ie zapada, wtedy dziew częta uciekają się da szantażu. Wydaje s ię jednak, że ten mo tyw pofrzebny b ył poecie do uwypuklenia pewnych cech charak te ru dziewcząt, k tóre w ten sposób okazują, się, osobami zdecy dowanymi na wszystko, n iż da wykazania braku w olności wyboru u króla. C iągle podkreśla s ię , że desperacki czyn Danaid ś c ią g nąłby na Argos zmazę. Zapomina się jednak, że również samo odmówienie ochrony błagalnikom spowodowałoby ten sam skutek
30 ROBERT R. CHODKOWSW
(p or. w.366). Wynika z tego, że groźba chóru faktycznie n ic n ie zmienia w motywacji d e c y z ji, n ie waoBi żadnego nowego ar gumentu natury r e l i g i j n e j . Należy ra czej p rzyjąć, że przez awą drastyczność uświadamia Pelazgosowi, w Jak krytycznej sytu acji dziewczęta s ię znajdują i w ten sposób przyspieszają jego de c y zję . Nie znaczy to jednak, że stanowi ona element ro zs trzy gający. Nie można więc tw ie rd z ić , że k ró l "ustępuje przed kon kretną groźbą ś c ią g n ię c ia zmazy"*^. W swym przemówieniu zamy kającym tę część sceny k ró l jeszcze ra z zestawia argumenty za i przeciw (w .468-479) i dochodzi do wniosku, że musi uznać wyż szość r a c j i natury r e l i g i j n e j , ponieważ n ie chce ściągać na s ie b ie gniewu Zeusa, opiekuna błagalnlków. N ie lęk przed groź bą Danaid, le c z bojaźń przed gniewem Zeusa, je s t d la niego mo tywem rozstrzygającym dla p o d ję te j d e c y z ji. J e ś li ten motyw, wysuwany od początku p rzez Pelazgosa, wówczas n ie ja w ił się mu Jako konieczność, choć o k re ś la ł go on słowem "ananke", to nie ma podstaw do tw ierdzenia, że w końcowym przemówieniu zdanie:
o\un<i 6 ’ ovÓyx»i ZT)vóę alócioftai hotov lxti)poę (w .478-479) ma wyrażać myśl, że "k ró l ustępuje przed koniecznością"*^.
S ie konieczność zmusza Pelazgosa do p od jęcia d e c y z ji, le c z on sam ją podejmuje, uznając motyw r e l i g i j n y za rozstrzygający. Wolność wyboru Pelazgosa polega więc na tym, że ma on możliwość dogłębnego przemyślenia s y tu a c ji i swobodnego wyboru jednej z alternatyw . N ik t inny, le c z on sam musiał zdecydować, czy na ra zić kraj na wojnę z AJgiptiadami czy te ż na gniew Zeusa. Gdyby n ie był człowiekiem pobożnym, le c z uppiaxąę zlekcewa
żyłby ra c je r e li g i j n e i p o stą p ił zupełnie In aczej. Takim "g rze sznikiem", człowiekiem, k tó ry pogw ałcił normy re lig ijn o -m o ra l ne i wyżej nad n ie postaw ił własne ambicje, okazał s ię Agamem non w pierw szej c zę ś c i "O re s te i".
Zanim jednak przejdziem y do rozważania s y tu a c ji Agamemno- na zatrzymamy s ię na chwilę nad zagadnieniem stosunku d ec y zji Pelazgosa do uchwały zgromadzenia ludowego w Argos. Łesky w cytowanym artykule sąd zi, że decyzja ludu argejskiego n ie ma większego znaczenia*8. Byłoby to prawdą, gdyby "B łagaln lce" n ie miały kontynuacji Jako pierwsza część t r y l o g i i . J e ś li pow
szechnie przyjmowana h ipoteza, że Pelazgos zo s ta je za b ity w b itw ie z Ajgiptiadam i między pierwszą a drugą częścią t r y l o g i i , Jest prawdziwa, to konstytucyjna pozycja ludu nabiera znacze n ia*^, a tym Bamym wyeksponowanie r o l i uchwały ludowej w "Bła- galnicach" urasta do rangi motywu dramatycznie znaczącego: n ie ty lk o k r ó l, le c z c a ły lud Jest odpowiedzialny za
gwarautowa-UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 31 n ie ochrany córkom Danaosa, a zatem i po śm ierci Pelazgosa Da- naidy pozostają pod ochroną miasta Jako b ła galn ice. Temat p o lis wprawdzie n ie ma aż tak w ielk iego znaczenia, ja k ie przypisuje mu A.J, Podlecki*^, jednak niew ątpliw ie n ie je s t marginalny'’ 1. Świadczy o tym również fa k t, że władca Argos już na początku rozmowy z błagalnicami podkreśla, i ż ich sprawę n ależy przed stawić ludowi, ponieważ n ie znajdują się one przy jego prywat nym ognisku domowym, le c z przy o łta rzu należącym do miasta
(w. 365 na.) . Sak więc o wprowadzeniu motywu uchwały ludu zade cydowały n ie ty lk o względy p o lityc zn e - których n ie wykluczam - le c z przede wszystkim ra c je natury dramaturgicznej; dylemat Pelazgosa je s t jednocześnie dylematem miasta, potrzebne są więc
Cp decyzje obydwu stron, jak to mamy fak tyczn ie w sztuce .
Przejdziem y te ra z do rozważań nad sytuacją, w ja k ie j zna l a z ł s ię Agamemnon w A u lid zie, W p ierw szej c zę ś c i "O res te i" moment podejmowania d e c y z ji przez bohatera należy do przedakcji sztu ki, bo do Aulidy przenosi nas opowiadanie chóru starców argejsklch , k tó rzy w oczekiwaniu na w ie ś c i spod T ro i s ięga ją pamięcią do wydarzeń sprzed d z ie s ię c iu la t y . Razem z chórem przenosimy się do Aulidy, gd zie f l o t a Argiwów zo s ta ła za trzy mana przez przeciwne w ia try zesłane p rzez Artemidę. Warunkiem w ypłynięcia j e j z portu je s t zło że n ie o fia r y z córk i wodza na czelnego, młodej I f i g e n i l . W ten sposób Agamemnon s ta je przed dylematem: zaniechać wyprawy, czy te ż poświęcić ży cie dziecka. Tak więo Ajschylos ponownie stawia swego bohatera w s y tu a c ji, gdy trzeba podjąć decyzję. I przed badaczami znowu s ta je pyta n ie o wolność wyboru. P rzegląd lit e r a t u r y problemu wskazuje,
że padały tu rćżne propozycje in terp retacyjn e. Ponieważ zagad nieniem. tym zajmowałem s ię już gd zie in d z ie j, obecnie ograni czę s ię jedynie do spraw najważniejszych. Uważam, że podobnie jak w poprzednich tragediach, również 1 tu poeta ukazuje swe go bohatera w s y tu a c ji typowo tr a g ic z n e j, gdy musi on wybrać jedną z dwu możliwości postępowania, p rzy czym każda z nich narzuca s ię z jednali ową koniecznością. Choć Jest to wybór tr a giczn y, bo w każdym wypadku pociąga za sobą n ie s zc zę ś c ie , to jednak je s t wyborem wolnym, ponieważ ostateczna decyzja nie zo s ta je narzucona przez czynniki zewnętrzne. Sytuacja Agamem- nona je s t o ty le ła tw ie js z a do określen ia, że poeta n ie tylko ją opisu je, a le słowami chóru daje natychmiastową ocenę jego postępowania w kategoriach religijn o-m oraln ych . Przejdźmy do k r ó tk ie j an alizy.
32 ROBERT SL CHODKOWSKI
ma przed sobą dwie drogi postępowania: zaniechać wyprawy albo złożyć żądaną ofiarę. Obydwie te możliwości określa jednakowo jako "ciężki lo s" - 0apele xrip (w .206). Po namyśle decydoje się jednak na złożenie o fiary z córki, ponieważ dochodzi do przekonania, że "godzi się" rozlać krew dziewczyny dla uspoko jenia wiatrów. Inne je st jednak zdanie chóru, który to rela cjonuje. Starcy argejsoy komentując tę deoyzję swego ukochane go władcy nazywają ją "bezbożną 1 nieśwlętą zmianą sposobu myś len ia” : ępevoę [ . . . ) óuooe0T) Tpoxatav avayvov, avCcpov. (w .219 -220). Ponieważ jednak chór decyzję Agamemnona równocześnie na zywa "jarzmem konieczności” (w. 216), stąd Rivier, jak i wielu uczonych przed nim, uznał, że faktycznie Atryda nie miał wybo rni - d z ia ła ł pod przymus en ze strony s i ł wyższych^. Lesky, który chce ratować przynajmniej pozory wolności decyzji boha tera, sądzi, że wprawdzie działa on rzeczywiście pod przymusem, ale równocześnie ta konieczność " je s t nie tylko akceptowana,
C A lecz 1 namiętnie pożądana przez Agamemnona" .
Nowsze badania prowadzone przez uczonych różnych ośrod ków^ wykazują Jednak, że Artemida wcale nie zmusza Agamemnona
do złożenia o fiary ponieważ - odmiennie ad tradycji epickiej, jak i od dwu pozostałych tragików - Ajschylos pomija motyw wi ny króla wobec te j bogini. Artemida naszemu poecie je st potrzeb na do postawienia bohatera przed dylematem^*. J e ś li zaś chodzi 0 wyrażenie "jarzmo konieczności", które d la Riviera je s t głów nym dowodem interwencji s i ł wyższych w akt decyzji Atrydy, to nie musi ono woale odnosió się do samego postanowienia bohate ra, lecz do sytuacji, jaka z aistn iała po jego podjęciu. Już wcześniej zauważyli to S nell, Dodds i Hammond"'. Chór przecież wyraźnie mówi (w. 219-221), że jarzmo konieczności król nałożył na siebie wówczas, gdy w duszy Jego dokonała ślę bezbożna zmiana, polegająca na tym, że od t e j chw ili będzie już ważył się na wszystko, gdyż raz popełniona hybris rozzuchwala ludzi 1 prowadzi do zguby. Gdyby przyjąć interpretację Riviera, wów czas nie można by mówić o żadnej zmianie w sposobie myślenia bohatera: on przecież pozostał sobą, bo zadecydował ktoś inny. Hie miałoby także sensu zdanie wyjaśniające, w jakiej sytuacji ludzie stają się zuchwali, gotowi popełnić każdy grzech. Niez rozumiałe byłoby także potępianie ze strony chóru: j e ś li król musiał tak postąpić, jak postąpił, to nie ma podstaw do robie nia mu tak ciężkich zarzutów a bezbożność. Przecież spełnienie woli boga nie może być czynem bezbożnym.
argu-men.ty w strukturze słownej wypowiedzi chóru. I tak za wszelką cenę dąży do wykazania, że wyrażenie: ezei 6’ avayxaę e6v \exaó-
vov wskazuje na bierną postawę Agamemnona. Tłumaczy je : "gdy on miał rzemień jarzma konieczności nałożony na s z y ję ". Bezpod stawność przypisywania tego rodzaju znaczenia czasownikowi óuo-
wykazała już Said^8. Ze swej strony pragnę dodać, że w ca ło ś c i wypowiedzi chóru k r ó l wcale n ie je s t przedstawiony jako osoba b iern ie poddająca s ię cudzej w o li, le c z przeciw nie - jako postać aktywna. Takie czasowniki, Jaki eóu, xvewv, nexćyvw, cxka
wskazują na pełne zaangażowanie emocjonalne bohatera i d zia ła n ie świadome. Dla Agamemnona ży cie i miłość do córki p rzestały się lic z y ć z chwilą, gdy s ta ły się przeszkodą do kontynuowania wyprawy przeciwko T ro i. le c z d e c y z ji zło że n ia o fia r y n ik t za niego n ie p od jął, ani go do n ie j n ie zmusił. Tekst sztuki wy raźnie mówi, że Agamemnon miał przed sobą dwie możliwości do wyboru, że b ył świadomy, i ż decyzja za leży od niego i sam ją podjął według własnego uznania. Poeta w wierszach 205-2t7 p las tyczn ie przedstawia walkę w duszy bohatera, a takie wyraźnie wskazuje na motywy psychologiczne, k tóre zadecydowały o dokona nym wyborze: pragnienie wojny i sławy są d la k ró la ważniejsze n iż życie dziewczyny, nawet j e ż e l i je s t ona je go własną córką. A więc również w "Agamemnonie", mimo że poeta używa słowa "ko nieczność” , wcale n ie znaczy to, że pozbawia bohatera wolności wyboru.
Wolności t e j bohater n ie je s t pozbawiony nawet wówczas, gdy c ią ży na nim przekleństwo, jak w wypadku Eteoklesa w "S ied miu przeciw Tebom". Oto jak przedstawia s ię sytuacja w t e j tr a g e d ii: Eteokles dowiaduje się od wysłańca, że atak na siódmą bramę miasta poprowadzi jego rodzony b ra t P o lin ejk es. W t e j wiadomości władca Teb rozpoznaje zgubne d la niego spełn ien ie s ię przekleństwa ojcowskiego, które Edyp r z n c ił na swych synów (w .653 m u ). Czy oznacza ta , że o d e c y z ji wystąpienia do w alki z bratem (w .674-675) ro zstrzyga konieczność, to znaczy ciążące na synach Edypa przekleństwa, jak s ię często In terp retu je? By na to pytanie odpowiedzieć, musimy krótko przeanalizować całą
scenę.
0 .wyborze bram przez wodzów strony atakującej zadecydowa ło losowanie. Hówi o tym zwiadowca już w prologu sztu ki (w .55 -5 6). Gdy w w.372 E teokles wychodzi na scenę n ie ma jeszcze żadnego konkretnego planu obsadzenia poszczególnych braa*^. Dopiero wiadomości przyniesione przez posłańca zmuszają go do p od jęcia odpowiednich d e c y z ji. Jak wynika z a n a lizy siedmiu
34 ROBERT R. CHODKOWSKI
par przemówień (w .375-676), Eteokles wyznacza wodzów w za le ż ności od opisanej przez gońca postawy przeciwników oraz ich godła na tarczach®0. Tę samą zasadę stosuje do sieh ie. Zrela cjonowane przez posłańca słowa Polin ejkesa oraz opis godła, ja k ie sofcie wybrał: Dike - Sprawiedliwość, która ma przywrócić mu władzę, zmuszają Steoklesa do przeciwstawienia s ię temu wy raźnemu wyzwaniu. K ie wiemy, jaką wersję sporu między synami Edypa p rz y ją ł Ajschylos®1. Paktem j e s t jednak, że to P o lin e j- kes musiał opuścić Tefcy. On te ż dochodzi te ra z swoich praw. Tak publiczne głoszen ie przez niego (p rzez godło i napis na tarczy), że sprawiedliwość s t o i po jego stro n ie, je s t więc w p ełn i wys tarczającym powodem, by E teokles czuł się zmuszony do pod jęcia rzuconej rękawicy. H ikt od niego n ie j e s t b ard ziej odpowiedni, by zadać kłam i postawie, i hasłu bojowemu siódmego wodza wro gów. Hie znaczy to jednak, że obrońca Teb k ieru je się motywami osobistymi, o co posądza go autor jednej z najnowszych
monogra-go
f i l poświęconej t e j sztuce . Kluczem do zrozumienia motywów d e c y z ji Eteoklesa je s t zdanie z jego przemówienia: ttę aXXoi (iaXAov evóiH(ixcpoę; (w.673). Występując przeciw bratu nasz bo h ater po prostu je s t konsekwentny i stosuje do s ie b ie tę samą zasadę, jaką posłużył s ię przy obsadzaniu Innych bram: wyzna czony wódz ma dać n ajlep sze gwarancje odniesienia zwycięstwa nadprzeclwnikiem. Ponieważ P olin ejk es butnie g ło s i, że Spra wiedliwość prowadzi go z wygnania i ona pozwoli mu odzyskać miasto i dom rodzinny, tylko Eteokles maże zadać kłam testu tw ierdzeniu, stając do w alki przy siódmej bramie . Decyzja p od jęta przez niego n ie je s t więc spowodowana koniecznością, le c z wynika z oceny z a is t n ia łe j s y tu a c ji. Eteokles n ie d la te go podejmuje ją , że czu je s ię zmuszony p rzez przekleństwo ro dowe do wybrania t e j d rogi postępowania, le c z dlatego, że ja ko odpowiedzialny wódz, a takim poeta przedstawia go już w prologu, in aczej postąpić n ie może. Prawdą natomiast je s t , że bohater podejmując to postanowienie od razu sobie uświadamia, i ż w ten sposób wypełni s ię klątwa ojcowska: wpoi, natpos ón
vuv ip a i TEitaęopoi (w .655). Ba tym polega tragizm jego sy tu a c ji. "Tragiczn e, posępne je s t męstwo Eteoklesa; wychodzi on na spotkanie swego losu bez drżenia i bez wahania, s ta je z własnej w o li do bratobójczego pojedynku, aby s p e łn iły się słowa klątwy Edypa, aby s ta ło się zadość n iedocieczon ej, okrut n ej w o li bóstwa" - p isze Srebrny . P o ls k i znawca tr a g e d ii
słusznie podkreśla wolność wyboru Eteoklesa. Gdyby bohater t e j wolności n ie m iał, nieuzasadniona byłaby cała scena,
UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 35 w k tó rej chór wszelkimi środkami atara s ię odwieść swego k róla od powziętego postanowienia (w .677 nn.) . P rze c ie ż dziewczęta tebańskie są w p e łn i świadome, że Eteokles je s t obciążony k lą t wą ojcowską, a jednak wcale n ie uważają, by, ten fa k t wszystko ro zs trzyga ł z góry» Przeciw nie, twierdzą, że Erynia zguby opuś c i dom, gdy bogowie otrzymają n a leżytą o fia rę (w.700-701). Nie mogę się zgodzie nawet z leskym, gdy przyjmuje on za swoje stwierdzenie Begenbogena, i i "E teokles i d z i e (do w a lk i), po nieważ on chce i musi"®^. Leeky, jak w poprzednich wypadkach, tak i te ra z, dostrzega w poBtępowanin bohatera podwójną moty wację, na którą składają s ię osob iste pragnienia człowieka i wyższa konieczność®®. Faktycznie jednak u Ajschylosa sprawa wygląda w ten sposób, że człowiek je s t wolny w sw oi» postępo waniu nawet wówczas, gdy je s t świadomy, że w ten sposób wypeł nia się również przeznaczenie. Element czasu, tak is to tn y dla myślenia naszego p o e ty k , j e s t tu decydujący. Eteokles w ie, że przekleństwo o jca musi się spełn ić, le c z ona sam decyduje, że epełn i się w określonym c za sie. Ta świadomość o konieczności wypełnienia się wyroków boskich (p o r. w.719: &ewv 6t.óóvte>v
ouh av iwpóyon wxnd) j e s t połączona w świadomości bohatera z przekonaniem, że od n iego samego za le ż y w dużej m ierze czas ich wypełnienia (por. w.695-697). To przekonanie swego k ró la p od ziela także chór, wzywając go, by się. n ie s p ie s z y ł ku włas nej zgubie (w .698).
Przeanalizowaliśmy c z te r y n a jb a rd zie j typowe sytuacje z tr a g e d ii Ajschylosa ukazująoe bohaterów w momentach tragiczn e go wyboru. Żadna z nich n ie wskazuje na to , by bohaterowie c l b y li pozbawieni przez s i ł y wyższe m ożliw ości decydowania. S ie konieczność porządku nadprzyrodzonego, l e c * on i sami ro z s tr z y gają o swym lo s ie . Nie je s t ta jednak wolność absolutna. Jest ona uwarunkowana różnymi okolicznościam i, jak: predyspozycje osobowościowe, przekonania r e l i g i j n e , uwarunkowania obyczajo we, obowiązki wynikające s pełn ion ej r o l i społeoznej. N ie moż na więc tw ierdzić jak R iv±er, że s i ł y nadprzyrodzone mają ro lę decydującą do tego stopnia, że pozbawiają one człowieka wol ności wyboru. Wprawdzie uczony ten n ie tw ie rd z i bynajmniej, że człowielę pod p resją tych s i ł je s t jedynte marionetką mechanicz n ie wykonującą rozkazy z zewnątrz, niemniej w podsumowaniu
swoich wywodów wyraźnie podkreśla, że "d e cy zja odpowiedzialna u Ajschylosa n ie je s t oparta na wyborze między dwiema m ożli wościami, le c z na akceptacji "k on ieczn ości", to je s t na akcep t a c j i porządku, k tóry narzuca się p rzez sam fa k t swego is tn ie
-3fc ROBERT R. CHODKOWSKJ
u la , a n ie na macy j e j zgodności z jakąś normą czy t e ż ze względu, na samą s iłę n a c ji, pod którymi podmiot może s ię pod-/TO pisać . Gdyby jednak w ew ie cie tr a g e d ii Ajschylosa rzeczywiś c ie wyższy porządek tak koniecznie narzucał s ią człowiekowi przez sam fa k t swego is tn ie n ia , n ie byłoby tam miejsca na wys tępek czy te ż nieposłuszeństwo wobec w o li bogów, fa k ty jednak temu przeozą. Podobnie nieposłuszna je s t inna próba określe n ia rzekomej "konieczności" wyw ierającej tak przemożny wpływ na d zia ła n ia lu d zk ie, a mianowicie, że konieczność ta je s t
"ciężarem strachu i szacunku, k tó ry k ie ru je s ię ku najwyższe mu przedmiotowi r e l i g i i , gd zie sacrum je s t jeszcze treman-
durn^. W rozważanych sytuacjach o ta k ie j konieczności można by najwyżej mówić w odn iesien iu do Pelazgosa, le c z np. co ma wspólnego z sacrum decyzja Agamemnona, nazwana p rzez chór ak tem występnym i świętokradczym?
lak że używanie przez Ajschalosa słowa "ananke" na okreś le n ie s y tu a c ji, gdy bohater podejmuje d ecyzje, wcale n ie oz nacza ja k ie jś s i ł y przymusu da wybrania z góry określonej o p c ji, ponieważ alternatywa przeciwna n iż wybrana przez n ie go może ty ć także określona jako "anankaion" i czasem tak je s t nazywana.
Czy wobec tego n ależy w ogóle wykluczyć u dział bóstwa czy s i ł wyższych z d e c y z ji bohaterów Ajschylosa? Oczywiście, że n ie. Byłoby to sprzeczne z intencjam i i wypowiedziami sa mego poety. W n a js ta rs z e j z jego zachowanych tr a g e d ii, w "P er sach", znajdujemy stw ierdzen ie, że "Bóg przyłącza s ię , i l e kroć ktoś sam spieszy s ię do własnej zguby" - oiav o w e u ó t ii t ię a&Toę, xw a v v i«e t< H (w.742). Podobną myśl zawiera słynny fragment z n ie zachowanej sztu ki "Hiobe" ( f r g . 156 S
= 273 M):
( . . . ) deóę pev a ltia v tpuei ppototę oiav xan(akjat, óupa napnńór)v $eXt)'
W. Schadewaldt wyjaśnia go następująco: "Bóg n ie zsyła zguby z jasnego n ieba, le c z posiewa ("p h y e i") ziarno winy ( " a l t f a n " ) , [ . . . ] od samego człowieka za leży , czy da się zwa bić w zasadzkę hybris w c h w ili powodzenia""^®.
Również przykład K lłta jm e s try z "Agamemnona11 może być doskonałą ilu s tr a c ją tych m yśli. Wprawdzie bohaterka n ie je s t ukazana w momencie podejmowania d e c y z ji, jednak w kommosie, już pa zabójstw ie, poeta d aje bardzo wyraźną i jednoznaczną k w a lifik a c ję j e j czynu o raz wytycza granicę udziału s i ł nad przyrodzonych 1 podmiotu lu dzkiego. J e j zbrodnia na
Agamem-UDZIAŁ tk.'STWA W PODEJMOWANIU OECYZfJ 37 sonie je s t aktem dokonanym z całą premedytacją, obmyślonym dokładnie 1 przygotowanym w najdrobniejszych szczegółach. Morderczyni posłużyła s ię podstępem 1 kłamstwem, aby spryt n ie wciągnąć o fia r ę w zasadzkę. W t e j zbrodni mamy do czynie n ia z pełną świadomością środków i celu . A jednak okazuje s ię ,
że i ten czyn n ie zo sta ł dokonany bez udziału s i ł wyższych. Chór mianowicie uznaje winę i odpowiedzialność K lita jm es try, l e c z równocześnie przyznaje, że pomocnikiem królow ej b ył Alas- to r , duch zemsty rodowej. A nieco wcześniej c i sami starcy argejscy stw ierdzają, że wszystko d z ie je s ię z w o li Zeusa ja ka ostatecznej przyczyny i sprawcy wszystkiego:
Iw IT) Óiol A ib t
n av attC o u x a v e p y ex a '
tC yap ppotoTę $ v tv M os x ek eltai;
x t zuvÓ’ ofi ©cOHpavziv la z iv , (w .1485-i486). Można więc powiedzieć, że w św ieoie bohaterów Ajschylosa wszystko d z ie je s ię ostateczn ie zgodnie z przeznaczeniem i wolą bogów, le c z woale to n ie oznacza^ że człowiek je s t poz bawiony wolności d ziałan ia. Zbieżność a k c ji boskich i ludz kich, charakterystyczna d la wszelkiego myślenia r e lig ijn e g o , n ie pozbawia bynajmniej człow ieka zdoln ości 1 wolności wybo ru?1, Ilu s tra c ją tego stw ierdzenia może być fa k t przepowie dz enia przez Kasandrę, że K lita jm es tra wkrótce dokona zabój stwa. Wieszczka trojańska, d zia ła ją c a pod natchnieniem Apol- lona, odsłania d ro g i przeznaczenia: śmierć Agamemnona, przysz ł ą zemstę Orestesa i śmierć K lita jm es try . J ej w ieszczenie
jednak wcale n ie ogranicza zbrodniczej królow ej w j e j d zia ła niach. Podobnie - posłużmy s ię przykładem podanym przez Ham mond*- 2 - gdy Chrystus przepowiada P io tro w i, że ten wkrótce s ię go zaprze, wcale n ie znaczy, że P io t r musiał to uczynić. Należy ra czej p rzyją ć, że w kon cep cji r e l i g i j n e j Ajschy lo s a człowiek dopiero wówczas wstępuje na drogę konieczności, gdy przez swoje postępowanie naruszy ustalony porządek Zeuso- wej sprawiedliwości. Gdy Agamemnon w A u lid z ie dopuszcza się zbrodni, wzbudza do d zia ła n ia ducha zemsty i "nakłada na s ie b ie jarzmo konieczności". Zachwiana równowaga porządku re ligijn o-m oraln ego musi być przywrócona. 5ego domaga się Dike, córka Zeuse/ ' . Stąd b ie rz e s ię tak często powtarzane w "Ores- t e i " prawo, że "sprawca musi ponieść karę" - nateiv xbv ep-
Savta. fiozważając Bprawy wolności i konieczności w utworach Ajschylosa n ie możemy zapomnieć, że n ie są one ani trak tata mi moralnymi, ani te ż zbiorem praw. Mamy p rze cie ż do czyn
ie-38 ROBERT R. CHODKOWSKI
n ia z utworami lite ra c k im i a swoistym charakterze - tragedia mi, Jak już zauważył Scheler, is t n ie je istotn a różnica między winą moralną a winą tragiczn ą. "Vina moralna lhb » zawiniona«: le ż y w a k c i e w y b o r u ; wina tragiczn a lub niezawi niona ma źród ło już w s a m e j s f e r z e t e g o , c o m o ż n a w y b r a ó " . Z t e j różn icy ro d z i s ię tak zwana "konieczność tra giczn a ". Konieczność tragiczn a - p isze Sche l e r , k tó ry w dużej m ierze o p ie ra ł się w łaśnie w swych rozwa żaniach na A jsch y losle i Szekspirze , - je s t koniecznością tego rodzaju, że nawet p rzy współdziałaniu wszelkich "wolnych aktów, którymi człow iek maże rozporządzać, pomimo to wszystko id z ie swoim, torem. J e s t to konieczność, k tóra » l e ż y niejako ponad w o ln o śc ią « V tym sensie właśnie bohaterowi naszego poety są w olni w swych działaniach, chociaż padają często stw ierdzenia, że wszystka d z ie je s ię zgadnie z przeznaczeniem i wolą Zeusa. P ią tego t e ż chór w ostatnim zdaniu zamykającym "O resteję" maże stw ie rd zić , że "Sens wszystkowidzący i Modra tak oto razem s ię z g o d z ili” - Zeùç (&) navoztaç outu Hol pa tc auyxaTeßa (Eu. 1045-1046). A oznacza ona że chociaż Erynie do browolnie i jedyn ie pod wpływem przekonujących słów Bailas Ateny zaniechały swego gniewu i s ta ły się boginiami ż y c z li wymi d la mieszkańców Aten, n ie przeszkadza to Ajschylosowi w stwierdzeniu, że s p e łn iła się także wola Zeusa i dokonało s ię przeznaczenie. W tym zdaniu widzą potw ierdzenie słusznoś c i wywodów zawartych w n in iejszym artykule.
PHXTPISX
* K ln leszy artykuł j e s t pogłębioną wersją re fe ra tu wygłoszo nego na 1Î Z I Walnym Z ja źd zie HSS w Lu b lin ie 25 Ü 1984 r. 1 I . S ł a w i ń s k a . Współczesna r e fle k s ja teatraln a. Kra ków 1979 s. 68.
2 Ag. w .1484. S zerzej pisałem o tym w artykule "Myśl r e l i g i j na w "Orestel*' Ajschylosa" ("R o czn ik i Humanistyczne" 28 ! 1980
z. 5. s. 21 n u .}.
^ Die Entdeckung des G eistes. Studien zur Entstehung des eu ropäischen Denkens h ei den Griechen. 3. A u fl. Hamburg 1955 s. 171 n.
* Aisehylos und das Handeln im Drama. L e ip z ig 1928 s. 130-137. 5 Tamże s. 130 n.
® Moráis and f o l i t i o s in the O resteia. "Prooeedinga o f the Cambridge P h ilo lo g ic a l S o ciety" 6 : I960 s. 27 n,
? "Revue des Études Grecques" 8t t 1968 s. 5-39.
8 Tamże s. 37 n. 9 Tamże s. 39.
UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 39 10 Decision, and R esp on sib ility in the Tragedy o f Aeschylus. "The Journal o f H ellen ic Studies" 86 : t966 s. 78-85.
•i •]
G öttlich e und menschliche M otivation im homerischen Epos. "Sitzungberichte H eidelberger Akademie. P h il. h is t. K la s s e ". 1961 s. 4.
12
Decision and R esp o n sib ility s .
85-13 Krytyczne omówienie szerszej lite r a tu r y zagadnienia, w szczególności dotyczącej wolności wyboru Agamemnona w A u li- d zie, znajduje się w pracy: R.R. C h o d k o w s k i . Agamem non Ajschylosa. Studium nad strukturą tra g e d ii lir y c z n e j,
(lu b lin 1985).
Dobrą ocenę wystawił j e j lesk y (D ecision and R es p o s ib ility s. 78)v W iele z n ie j ,akceptuje J .-P . Vernant (Ebauches de la^ volon te dans l a tragedie grecque. W: Mythe e t tragedie en Grè ce ancienne. P a ris 1972 s. 43-74) oraz S. Said (La faute tra gique. Paris 1978 s. 177).
4C
•'Zagadnieniu temu dużo miejsca p ośw ięcił w swoim artykule Vernant (jw . s. 48-61). Tamże s. 68. Tamie s. 25. Tamże. Wrocław 1964 s. 61. 20 S r e b r n y. Wstęp do "O re a te i". W: A i s c h y 1 o s. Tragedie. P rz e ł. S. Srebrny. Warszawa 1954 s.306 n.
2^ Porm and Meaning in Drama. London - Hew York 1960 s. 65 n.
p p
Tamże s. 25.
2^ Używając tych form mamy na myśli różnicę między nimi, jaką się zwykle przyjmuje, a mianowicie, że pierwsze wyraża czyn ność niedokonaną, drugie czynność skończoną. Hie wchodzimy w głębsze subtelności znaczeniowe.
2^ 0 zjawisku tra giczn o ści. P rz e ł. z upoważnienia Autora R. Ingarden. W: A r y s t o t e l e s , D. H u m e , M. S c h e i e r. 0 tr a g e d ii i tra g ic zn o śc i. Wybór, przedmowa i opraco wanie W. Tatarkiew icz. Kraków 1976 s. 93.
2** Wort und Gedanke s. 61. Tamże s. 61 n.
2^ Tamże. ,
2® Tu zgadzam s ię całkow icie z Rivierem (jw . 3. 26), który daje szerszą argumentację i uzasadnienie.
Kp. ü. v. W ilam owitz-M oellendorff: "Darf ich bezweifen, was er sagt?", J.G. Droysen: "Solch einem Ausspruch muss man glauben und vertraun". Ale îf. Chambry: "He f a u t - i l pas obéir à t e ls o ra cls?".
J.D, D e n n i s t o n . The P a r tic le s . 2 ed. Oxford 1959 s. 46..
^1 A i s c h y l o a . Tragedie s. 405.
^2 Wynienienie tu "rozkazów boga" wskazuje, że w w. 297 n ie może chodzić o posłuszeństwa w o li boga, le c z jedyn ie o zau fa n ie do wyroczni. Jest to jeszcze jeden argument na słu sz ność naszej in te r p r e t a c ji tego wiersza.
40 ROBERT R. CHODKOWSKJ
33 S r e b r a y. Wort und Gedanke s. 55 m . ; A. L e s k y. Oie tragische Dichtung der Hellenen, Göttingen 1972 s. 120. 34 B i t 1 e r . Remarques s. 29.
33 A e s c h y l u s : Playwright, Educator. She Hague 1975
s. 105 n.
3^ Znaczenia ła c iń s k ie ze słownika G. I t a l i e . Index . Aeschyleus. Leiden 1955.
3^ La faute tragique s. 169.
30 Hp. B. D a u b e. Zu den Rechtsproblem in Alschylos "Aga memnon" . Basel 1939 S . 194.
3® D„ X a u f m a n n - B ö h l e r . B e g r if f und Punktion der Dike in der Tragödien des Aischylos. Bonn 1955 s. 99 n .; R. X u n n s. The Hause, the C ity and the Judge. The growth o f Moral Awereness in the O resteia. Sew York 1962 s. 29-61; H.J. D i r k s e n. Die aisch yleisch e G estalt des Orestes und Ih re Bedeutung fb r d ie In te rp re ta tio n der Euneniden. Börnberg 1956 s. 20-25, 82-84, 117-120.
40 Tekst manuskryptów przekazał formę t * a lt io s , le c z w ielu uczonych akceptowało poprawkę H. W eila na p c ta in o s . Bajnowsze wydanie D.L. Page*a (A esch ylei Septem quae supersunt tragoe- diae. Oxford 1972) zachowuje le k c ję manuskryptów. Por. te ż R.D. D a w e. Repertory o f Conjectures on Aeschylus. Leiden 1965 s. 165 oraz S a i d . La faute tragique s. 170.
41 "Eumenidy" w. 579-580.
42 "Cboefory" w. 2, 899, "Eumenidy" w. 611, 709 i 467. 43 La faute tragique s. 170.
44 Remarques s. 17 n.
43 Decision and R es p o n s ib ility s. 80. 43 R i v i e r . Remarques s. 18. 4"^ Tamże.
48 D ecision and R es p o n s ib ility s. 79.
43 A.P. G a r v i e. Aeschylus’ Supplioes: P lay and T rilo g y . Cambridge 1969 s. 153.
30 The P o l i t i c a l Background o f Aeschylean Tragedy. Michigan 1966 s. 52.
31 Por. np. G a r w i e. Aeschylus s. 154, 181; R.P. W i n- n l n g t o n - I n g r a m . The Danaid T r ilo g y o f Aeschylus. "The Journal o f H e lle n ic Studies" 61, : 1961, b. 145; H. P o h l e n I . Die griech isch e Tragödie. 2 .A u fl. Göttingen 1954 s. 19» H.D.P. X i t t o. Greek Trygedy. 3 ed. London 1961 s. 51.
32 G a r v i e. Aeschylus s. 154: "H is dilemma is r e a lly the dilemma o f the c i t y i t s e l f " .
33 Remarques s. 19 an.
34 D ecision and R es p o n s ib ility s. 81,.
55 Kp. S .E.. L a w r a n c e . Artemis in the "Agamemnon". "American Journal o f P h ilo lo g y " 97 : 1976 s. 109; J.J. P e- r a d o t t o. The Omen o f the Eagles and the Ethos o f Aga memnon. "Phoenix" 23 : 1969 s. 249 nn.; A.H. S o m m e r - s t e i n . Artemis in "Agamemnon": A P o s ts c rip t. "American Journal o f P h ilo lo g y " 101 : 1980 s. 168; H. H e i t a e l .
UDZIAŁ BÓSTWA W PODEJMOWANIU DECYZJI 41 Artemis md Agamemnon in dar Parodos des Aischyleischen "Aga memnon.". "Hermes" 107 : 1979 s. 10 zm.; L. B e r g s o n. Noohmals Artemis und Agamemnon. "Hermes" 110 : 1982 s. 139. Sam doszedłem do podobnych wniosków w artykule "T rzy problemy parodosu »Agamemnona* " ("R oczn iki Humanistyczne" 24 : 1976 s. 3 s. 7 ).
56 Tamże.
^ S n « 1 1 . Aischylos und das Handeln im Drama s. 143; D o d d s. Morals and P o l i t i c s 3. 28; S.O.L. H a m m o n d. Personal Freedom and I t s Lim itation s in the "O resteia". "The Journal o f H ellen ic Studies" 85 : 1965 s. 48.CO •
La lau te tragique s. 163 p. 73.
^ 1 e 8 k jr, Die Tragische Dichtung der Hellenen s. 92. Pisałem na ten temat w artykule " Jedność »Siedmiu przeciw Tebom «A jsch ylo B a ". W: Z zagadnień lit e r a t u r y g re c k ie j. Pod red. J. P lis z c z y ó s k ie j. Lublin 1978 s. 56.
61 A_ i s c h y 1 o s. Tragedia s. 228.
H. D o n C a m e r o n . Studies on the Seven against Thebes o f Aeschylus. The Hague - P a ris 1971 s. 38 n.
^ C h o d k o w s k i . Jedność "Siedmiu przeciw Tebom" s. 56. A i s c h y l o s . Tragedia, s. 229.
^ Decision and R esp o n sib ility s. 84; 0. R e g e n b o g e n . Bemerkungen zu den Sieben des Aischylos. "Hermes" 68 : 1933
s. 57. 66 Tamże.
^7 J. d e R o m i 1 1 y. Le temps dans l a tragedie grecque. P aris 1971.
6®' Remarques s. 38. 69 Tamże.
70 Die Niobe des Aischylos. "Sitzungsberichte der H eideiber gerischen Akademie. P h il.-B is to ris c h e K lasse". 1933-1934. Abh.3 p.10; H.J. Mette in aczej tłumaczy ten fragment, a mia n ow icie; "G ott s e lb s t s c h a fft den Menschen eine Schuld, wenn er ein Haus von Grund auf etttrzen w i l l " (Der verloren e Aischy lo s . B e rlin 1963 s. 45).
77‘ N.G.L, H a m m o n d . Personal Freedom and I t s Lim itation s in the "O res te ia ". W s A e ś c h y l . u s . A C o lle c tio n o f C ri t i c a l Essays. Ed. by Marsh H. Me C a ll, J r. Englewood C l i f f s . M.J. 1972 s. 93 nn.
72 Tamże.
7^ Szerzej na ten temat pisałem w artykule "Myśl r e li g ij n a w "O res te i" Ajschylosa" (s . 28 n a .).
74 Jw. s. 93.
7* T a t a r k i e w i c z , jw. s. 14. 76 Jw.