• Nie Znaleziono Wyników

"Tułacz polski nad Renem. Literatura i sprawa polska w Niemczech w latach 1831-1845", Piotr Roguski, Warszawa 1981 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Tułacz polski nad Renem. Literatura i sprawa polska w Niemczech w latach 1831-1845", Piotr Roguski, Warszawa 1981 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Martuszewski, Edward

"Tułacz polski nad Renem. Literatura

i sprawa polska w Niemczech w

latach 1831-1845", Piotr Roguski,

Warszawa 1981 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 410-413

(2)

4 1 0 R e ce n zje i omówienia

nien być zap ew ne „p ałac”, p rzy czym dziwi polska nazw a m iejscowości w r e ­

jonie F ry d lą d u . Jeszcze b ardziej dziw na jest in fo rm acja o tym, że „18 czerwca dyw izję D ąbrow skiego ściągnięto z Nidzicy [w 4 dni po b itw ie pod F ry d - lądem!], dyw izję Zajączka skierow ano na G rodno” . J. N adzieja w sw ej książce o Z ajączku pisze: „W D obrym Mieście 17 czerwca Zajączek o trzy m ał w iado­ mość o zw ycięstw ie pod F rie d la n d em oraz rozkaz m arszu przez M azury w stro ­ nę G ro d n a” . W praw dzie Zajączek z Dobrego M iasta m u siał n a jp ie rw przejść przez W arm ię (21 czerwca zatrzy m ał się w Reszlu), ab y móc dotrzeć do m a ­ zurskiego K ętrzy n a, ale ta niedokładność jest niczym w p orów naniu ze „ścią­ gnięciem dyw izji D ąbrow skiego z Nidzicy” .

J. P achoński i J. N adzieja są zgodni co do tego, że D ąbrow ski i Zajączek spotkali się 22 czerwca w K ę trzy n ie i że 24 czerw ca w spólnie w ym aszerow ali do Giżycka (J. N adzieja jest w ty m m iejscu b ardziej szczegółowa), lecz na te ­ m at dyslokacji oddziałów w rejo n ie G ołdapi, Olecka, E łku i S u w ałk rozbież­ ności m iędzy a u to ra m i są stanowczo zbyt duże (ss. 446—447, 450 u Pachoń- skiego, ss. 351—352 u Nadziei). A utorow i książki o D ąbrow skim należy jeszcze w y tk n ąć błęd n e sform ułow anie na s. 448, jak o b y u tw orzone w T ylży K się­ stwo W arszaw skie „zajm ow ało część zab o ru pruskiego bez Śląska i W arm ii”. Pom inięto niesłusznie P om orze Gdańskie, dodano rów nież niesłusznie Śląsk, k tó ry nie mógł być objęty pierw szym rozbiorem Polski, jako że wcześniej został z a b ra n y przez P ru s y A ustrii.

Je s t rzeczą zrozum iałą, że a u to r książki o wodzu Legionów nie ma obo­ w iązku w daw ać się w trzeciorzędne (z jego p u n k tu widzenia) szczególiki, mimo to jed n ak pow inien być p recy zy jn y w ich kom asow aniu i uogólnianiu.

L ek tu ra książki' J. Pachońskiego każe m i pow tórzyć zachętę, jak ą w y ­ raziłem w sw ojej recenzji książki J. N adziei (KMW, 1976, n r 3, ss. 434—435). W y korzystując źródła, k tó re um ożliw iają pisanie o J. H. D ąb row skim i J. Za­ jączku oraz uzup ełn iając je in fo rm acjam i o d ru k o w an y ch i n ied ru k o w an y ch źródłach w schodniopruskich, zupełnie przez J. Pachońskiego i J. N adzieję nie zauw ażonych (np. książki G regoroviusa czy T rin k era, nie m ów iąc już o archiw aliach), należałoby ukazać te epizody w życiu obu generałów , jakim i był ich p o b y t na M azurach i W arm ii w szerszym u jęciu tem atycznym , p oka­ zując działania polskich dyw izji w chodzących w skład a rm ii N apoleona w 1807 ro k u na tere n ie ówczesnych P ru s W schodnich.

|£ d m q r d M artuszew slci|

P io tr Roguski, Tułacz polski nad R en em . L itera tu ra i sprawa polska

w Niem czech w latach 1831— 1845, P a ń stw o w y In s ty tu t W ydawniczy,

W arszaw a 1981, ss. 290.

„In form acje z a w a rte w ty tu le i w p o d ty tu le książki, m im o iż k o n k re ty - zują p rzedm iot badań, czas h istoryczny oraz obszar, mogą w ydać się czytel­ nikow i nie do końca jas n e ” .

Jak o re cen zen t postaw iłbym spraw ę inaczej: in fo rm acje z aw a rte w lite­ rackim ty tu le i w n au k o w y m p o d ty tu le są ta k bardzo niejasne, że a u to r m usi kontynuow ać sw oje „uw agi w s tę p n e ” w ten sposób: „P o b y tu Polaków n a ziemi niem ieckiej po klęsce p o w stania listopadow ego nie m ożna oczywiście o g ra ­

(3)

41 1 niczać ty lk o do tere n ó w n a d reń sk ic h — — D latego też R en w ty tu le pełni w yłącznie fun k cję h a sła ” .

Osobiście nie ty lk o „R en ”, ale i „tułacza” n a zw a łb y m — w tym p rz y ­ p a d k u a tra p ą . N iech jed n a k będzie hasło. A utor tłu m aczy się dalej w ten sposób: „P ew n e w ątpliw ości może n asuw ać użycie te rm in u lite ra tu ra , któ ry w ty m kontekście sp raw ia w rażenie niezb y t sprecyzow anego” . Racja.

„N iew ątpliw a wieloznaczność sfo rm ułow ania jest w n in iejszym p rz y p ad k u w ró w n y m stopniu zabiegiem celowym, ja k i w y nikiem niem ożności w y ­

p u n k to w an ia w ty tu le mnogości zjaw isk obecnych w d an y m czasie i na d a ­ n y m obszarze, k tó re s ta ra m się re je stro w a ć i opisywać. Będzie bow iem w książce m ow a zarów no o lite ra tu rz e polskiej tłum aczonej n a język nie­ miecki, jak i o lite ra tu rz e niem ieckiej sięgającej po te m a t polski. W k ręg u m ojego zaintereso w an ia znalazły się p o nadto ta k ie zjaw iska, jak twórczość Polaków w języku niem ieckim oraz sp raw a d r u k u książek polskich w w y ­ d a w n ictw ach niemieckich.

T ak szeroko n ak reślo n e pole b a d ań sp raw ia, że książka z konieczności n a b ie ra c h a ra k te ru niejednolitego. Dla sp ecjalisty będzie to z pew nością jej w adą. Dla czytelnika m niej obeznanego z p ro b lem am i epoki, w łaśnie tak ie stanow isko badaw cze może okazać się cenne. — — K siążka z pew nością nie może rościć sobie p re te n sji do w yczerpującego opracow ania w ielu problem ów , szczególnie w zakresie lite r a tu r y niem ieckiej. P o d e jm u je ona jed n a k — pio­ n iersk ą w p iśm iennictw ie polskim — p ró b ę kom pleksow ego om ów ienia tem a ­ tu, czynioną głów nie na u ż y tek czytelnika polskiego” .

Podjęcie p ró b y jest n iew ątp liw y m faktem , n a to m ias t słowa „ p io n iersk a” i „k o m p leksow a” św iadczą o sam o k ry ty czn y m sam o chw alstw ie a u to ra (przede w szystkim n a u ż y tek czytelnika polskiego).

Mimo licznych m eandrów , n ie tylko w e w stępie, książka Roguskiego może być w y k o rzy stan a n a w e t przez specjalistów , o ile p odejdą do n iej krytycznie.

Z m etodycznego p u n k tu w idzenia sporo w ątpliw ości budzi d ru g a data w pod ty tu le. W y d aje się, że a u to r pow inien b y ł albo ograniczyć się do la t 1831— 1833 (potem b yła już n ie tułaczka, lecz em igracja), albo doprow adzić „ lite ra tu rę i sp raw ę p olską” do 1848 roku.

P ie rw sz y rozdział książki — Z ainteresow anie Polską (niem iecka Pólen-

literatur) i p iśm ie n n ic tw em p o lsk im w N iem czech przed r o k iem 1830 — za­

czyna się stw ierdzeniem , że przedm iotem rozw ażań a u to ra będą sp ra w y m iesz­ czące się m iędzy dw om a w y d arzen iam i politycznym i: w y b u ch em p o w stania i W iosną L udów . Wobec tego w p o d ty tu le p o w inna się znaleźć d a ta 1848, a n ie 1845. Sam ty tu ł rozdziału jest niejasny, poniew aż „przed rok iem 1830” może znaczyć dużo i mało. W ydaje się, że należało zdecydow ać się na ro k 1815, ew en tu a ln ie 1795, skoro a u to r d a je p re fe re n c je w ydarzen io m politycz­ n y m w sto su n k ach polsko-niem ieckich.

U ję ty w tak ie lub inne, dokład n ie jed n a k określone i logicznie uzasad ­ nione ra m y czasowe p ierw szy rozdział w tej w łaśn ie książce pow inien w s k a ­ zyw ać głów nie na genezę — n a zw ijm y to skrótow o — sym patycznego sto ­ s u n k u Niemców do sp ra w polskich n ie ty lk o po 1831 roku. P ow in ien też m ieć sw oją p a ralelę w rozdziale m ów iącym na zakończenie co z tego w szystkiego po 1848 ro k u pozostało? U w agi końcow e (ss. 178— 180) zadanie to sp ełn iają w sposób n a d e r niezadow alający, słusznie jed n a k postu lu ją w e ry fik a c ję i p eł­ niejszej u k azan ie (oby z bard ziej k o n k re tn y m i w nioskam i tem atycznym i).

(4)

4 1 2 R e ce n zje i omówienia

jej książki — P rzekła d y i recepcja literatury polskiej w N iem czech w latach

1831—1845 — pisząc: „ szczególnie isto tn ą zdobyczą tru d u szperackiego je s t w yjaśn ien ie nieporozum ień naro sły ch w okół konsp iracy jn y ch w y dań «Ksiąg n a ro d u polskiego i pielgrzym stw a » A dam a Mickiewicza oraz innych d ru k ó w polskich w Saksonii w ro k u 1833” .

Z apatrzo n y w ty tu ło w y ,,Re n ” (Saksonia leży po drodze) a u to r swego tru d u szperackiego nie sk ierow ał p ra w ie w cale n a d B ałtyk. Skoro jed n ak czytam y (s. 17), że „znaczną rolę w prop ag o w an iu lite r a tu r y polskiej w śród Niemców o degrał Ignacy K ra sick i” (niegdyś biskup w arm iń sk i, zm arły w 1801 ro k u w Berlinie), należało powiedzieć choć p a rę słów o królew ieckiej i g d a ń ­ skiej działalności K rzysztofa C elestyna M rongow iusza, k tó ry p ropagow ał w śród Niemców (choć ew angelik) nie tylko u tw o ry Ignacego Krasickiego, ale też całą polską lite ra tu rę — od R eja do M ickiewicza (pisałem o ty m szerzej w książce Polsce i niepolscy Prusacy).

Skoro a u to r zauw ażył Zachariasza W ern era i J a n a G o ttfry d a Seumego (ss. 20—21) pow inien był zauw ażyć też B ogum iła (nie: Gottlieba!) Golza, L u ­ dw ika von Baczko, E rn es ta T eodora A m adeusza H offm anna.

D ostrzegając ty lk o Idee des P o len tu m s F e rd y n a n d a G regoroviusa (a pom i­ jając m ilczeniem W erd o m a r u n d W ladislaw aus der W üste R o m a n tik i tom ik w ierszy Polen- u n d M agyarenlieder z w ierszem Der Polenzug 1832) a u to r w yeksponow ał fra g m e n t o T ow iańskim , n ie zw racając u w agi na spraw ę zasad­ niczą, na w pły w L elew ela na p o w stanie tej książki.

W ym ieniw szy G ustaw a Gizewiusza (s. 81) w gronie tych, k tó rzy „działali w dozwolonych przez w ładze g ra n icach ” (!?) i przyczynili się do p o p ularyzacji lite r a tu r y polskiej w Niemczech, a u to r przechodzi na s. 143 do konkretów , pisząc: „P a sto r G ustav Gizewiusz [dlaczego n ie Gustaw?] z n an y n ie tylko ze sw ej działalności d uszpasterskiej n a M azurach [powinno być: n ajm n iej znany ze sw ej działalności d u szpasterskiej — poniew aż niczym specjalnym jako p ro ­ boszcz jed n ej z w ielu p a ra fii n ie zasłynął] przetłu m aczy ł opow iadanie Czer­

wona s u k ien k a (Das rote Kleid) a w y d ru k o w ało je czasopismo «Rheinland»

w 1839 ro k u ”.

P o w ta rz ając zapew ne za L. K u rtz m a n n em (Die polnische L iter a tu r in

D eutschland bibliographisch zusam m engestellt, P osen 1881) in fo rm ację biblio­

graficzną, R oguski pom ija w zm iankę ze s. 19: „ ü b e rsetz te S k a rb e k ’s Dodoszynski, C zajkow ski’s R om ane [liczba mnoga!] u n d Al. R adziw ilPs D en k ­ w ü rd ig k e iten (s. seine Biographie in O rgelbrandt’s E ncyklopädie)”.

A skoro już jesteśm y p rz y encyklopediach — S ło w n ik p ra co w n ikó w książ­

ki polskiej, W arszaw a—Łódź 1972, u w zględnia nie tylko w rocław skich K o r-

nów, ale też ełckiego Menzla, m orąskiego H aricha, k w idzyńskich K a n teró w i królew ieckich H artu n g ó w . Szkoda, że książka Roguskiego w rozdziale N ie­

m ieckie ośrodki w y d a w n ic ze i ich rola w propagandzie książki polskiej pom ija

niem ieckie w y d aw n ictw a na wschód od dolnej Wisły.

Za p ro p ag an d ę książki polskiej należałoby uznać rów nież ogłoszenia h a n ­ dlowe, jak ie m.in. zamieszczała królew iecka gazeta „K öniglich P reussische S ta ats-K rie g s- u n d F rie d en s ze itu n g ” — w n u m erze 38 z 1842 ro k u . F irm a G räfe u n d U nzer zaw iadam iała, że są u n iej do n abycia w y d a n e w L ipsku u B a u m g a rtn era Podróże G ulliw era w nieznajom e kraje przez J o n a th a n a Sw ifta. P olskie w y d a n ie ozdobione 450 d rz ew o ry ta m i przez J . J . G ran dville z p rzy d an iem k ró tk ie j w iadomości o Sw ifcie z W altera Scotta przez J. N. Bo- brow icza” (dwa tom y w dużej ósemce, broszurow ane, w cenie 4 talarów ),

(5)

4 1 3 a w n u m erze 291 z 1845 roku: „ P r z y p a d k i Robinsona Krusoe przez D aniela Defoe. Ozdobione 206 d rz ew o ry ta m i przez J . J . G ran d v ille. N ow y p rz ek ład polski. I I u n d le tz te r Teil. gr. 8. P re is 2. T h aler (beide T eile k osten 4 Tlr). In K önigsberg zu h a b en bei T heodor T h eile” .

P raw do p o d o b n ie opłacało się zamieszczać polskie ogłoszenia polskich k sią­ żek w k rólew ieckiej gazecie, z m yślą zap ew ne n ie o polskich flis ak a ch (o k tó ­ ry c h w Prząśniczce S ta n isła w a Moniuszki) czy o m azursk ich ro b o tn ik a ch dniów kow ych (których spo tk ał w K ró lew cu m łody Bolesław Lim anow ski). Myślę, że opłaciłby się tr u d szperack i w sto su n k u do niem ieckich pism w G dań sk u czy w P ru s ac h W schodnich dla pełniejszego zobrazow ania „ lite r a tu r y i s p ra w y polskiej w N iem czech” i przed, i po 1831 roku.

I

E d w a rd M a rtu sz ew s ki

I

A d am Uziembło, W a lka o M azury, W ydaw nictw o Pojezierze, O lsztyn— B iałystok 1981, ss. 106, 2 nlb., tabl.

A utor w spom nień uro d ził się w P a ry ż u w 1885 ro k u , a z m a rł w W arsza­ w ie w ro k u 1971. S tu d io w ał lite r a tu r ę polską na u n iw e rsy tetac h lw ow skim i Jagiellońskim , uczestniczył w niepodległościow ym r u c h u socjalistycznym i zastępow ał kom isarza rz ą d u n a okręg p lebiscytow y w 1920 roku. O kres D rugiej Rzeczypospolitej spędził w Polsce. W lata ch d ru g iej w o jn y św iato­ w ej konsp iro w ał w W arszaw ie, a od w iosny 1940 ro k u w K rak o w ie. B ył członkiem PP S-W R N . P o ro k u 1945 p raco w ał w spółdzielczości w D zierżo­ niowie, a n a stęp n ie jak o nauczyciel w polskim liceum w P ary żu . Na po­ czątku la t pięćdziesiątych osiedlił się w M onachium , a od 1962 ro k u był lek to rem języka polskiego i w y k ładow cą lite r a tu r y polskiej n a U n iw ersytecie w T übingen. W iosną 1970 r o k u A. Uziembło pow rócił do Polski.

Z asadniczy te k s t książeczki (ss. 33— 96) je s t p rz ed ru k iem a r ty k u łu w spo­ m nieniow ego uczestnika a k cji plebiscytow ej w O lsztynie, opublikow anego pierw o tn ie w 1939 ro k u w „Niepodległości”. S ta n o w i on n iespełna 60% całości w ydaw n ictw a, p rz y czym w egzem plarzu zaku p io n y m przez bib lio tek ę I n s ty ­ tu tu H istorycznego U n iw e rsy tetu W rocław skiego b r a k u je stro n 81—92. Czy je s t to je d y n y w y b ra k o w a n y egzem plarz książeczki, czy też z d efek tem w y ­ dano cały n a k ła d (1000 egz.) pierw szego w y d a n ia, tego niżej p o d pisany nie mógł spraw dzić.

Poza tek s te m U ziem bły i spisem treści w y d a w n ictw o sk ład a się ż p rz ed ­ m ow y M ałgorzaty Szostakow skiej (ss. 2— 57), b ib lio g rafii (ss. 28—30) i S ło w ­

n iczka osób (ss. 97— 107). T y tu ł tej ostatn iej części s u g e ru je coś innego, niż to,

co część zaw iera. S ło w n ic ze k jest fak ty czn ie a lfa b ety c zn y m w y k azem nazw isk w y s tę p u jąc y ch w tekście U ziem bły i w przed m o w ie (w ty m o statn im w y p a d ­ k u b r a k jed n a k np. ojca i m a tk i A. Uziembły), u zu pełnionym n o tk am i bio­ graficznym i. Lepiej było jedn ak że ograniczyć się ty lk o do osób w ystęp u jący ch w tek ście w spom nień i umieścić je w przy p isach p rz y p ierw szy m w y s tę p o ­ w a n iu danego nazw iska. N ato m iast opraco w an ie w spom nień n ie pow in n o do­ tyczyć jed y n ie s tro n y o rto graficznej i in terp u n k cy jn e j, p rzedw ojennego p rz e ­ cież tek stu . W ciekaw ej i p rz ejrzy s te j sk ą d in ąd przedm ow ie cyto w an e są (zob. np. ss. 22— 26) w cale obszerne fra g m e n ty d ru k o w an y ch dalej w spom nień

Cytaty

Powiązane dokumenty

Our exact solution reveals diversified behaviors in intercon- nected networks, encompassing the case where the slightest coupling between network components results in a

Pixel-wise assessment of cardiovascular magnetic resonance first-pass perfusion using a cardiac phantom mimicking transmural myocardial perfusion gradients.. Milidonis, Xenios;

Different parameters were taken into consideration, including outlier percentage (effective number of points used divided by the initial amount of points in the point

W praktyce najmłodszego teatru pojęcie adaptacji w odniesieniu do dramatu jest stosowane przeważnie wtedy, gdy in- scenizacja wykracza intencjonalnie poza interpretację i

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 50/3-4,

Do urozmaicenia te- matyki pierwszej sesji pierwszego dnia konferencji przyczyniła się mgr Lidia Szczygłowska, zastępca dyrektora Biblioteki Głównej Politechniki

The relative error of the retrieved reflection response relative to the directly-modeled bandlimited reflection response (Figure 2) never exceeds 3% except for wavenumbers close to

Applied Ocean Research Coastal Engineering Composite Structures Computers and Structures.. Constmction and Building Materials Engineering Failure Analysis