¡asp*
212
R ecenzjena angielski, rozesłało do różnych czasopism naukow ych za granicą — w ten sposób d otarły one i do „K wartalnika Historii N auki i Techniki”.
Czy The S ecrets of A n cien t G eo m e try sp ełn ia am bitne zapowiedzi autora i w y daw ców , jest sprawą otwartą. W arto jednak zauważyć, że dzieło na tak, zdawałoby się, suchy tem at jak geom etria starożytna zostało w ylan sow an e n a w zór sensacyj n ych b e s ts e lle r ó w . Drobny to, ale interesujący przyczynek do narastania społecz nego zainteresow ania tem atyką historii nauki.
E. O.
LISTY GIRARDA DO LUBECKIEGO
Dr A niela Szw ejcerow a znalazła w A rchiw um G łów nym A kt D aw nych w ze sp o le ak t K om isji Rządowej Przychodów i Skarbu, zawierającym część korespon dencji m inistra Lubeokiego, trzy listy Filipa Girarda n iezw yk le interesujące dla historii techniki n ie tylko polskiej, ale i powszechnej. l i s t y te, pisane po fran cusku, opublikow ała dr Szw ejcerow a w nrze 1/1967 „Revue d’H istoiré des Sciences e t de leurs A pplications” (Trois le ttre s de P h ilippe d e Girard..., ss. 49—61), poprze dzając je krótkim w stępem . U w agi poprzedzające każdy list napisał Jacques Payen. Znakom ity francuski w ynalazca został — jak w iadom o — zaangażowany la tem 1825 r. przez Lubeckiego na stanow isko głów nego m echanika w W ydziale Gór n iczym K om isji Przychodów i Skarbu i już w czesną jesionią tego roku w ypraw io ny w raz z prof. Adam em Kitajewslkim i ¡Konstantym W olickim w dwuletnią podróż po krajach zachodniej Europy, m .in. dla zapoznania się ze stanem techniki w tych k ra ja ch 1. Ogłoszone obecnie listy są kolejnym i sprawozdaniam i Girarda z tej pod róży. M iały one na celu — jak pisze Girard w pierw szym liśc ie (s. 52) — szybkie
dostarczenie m ateriałów dla w ykorzystania przy decyzjach podejm ow anych odnoś n ie in w estycji w Polsce.
P ierw szy list w ysłan y z Ulm opisuje m.in. tężnie i w arzelnie soli, które Girard ogląd ał ze w zględu n a budujące się w ów czas analogiczne urządzenia w Ciechocinku. Drugi list adresowany z Rotterdam u om aw ia przede w szystkim w ielk ie zakłady h utnicze Cockerilla w Liège, sygnalizując m.in. n ie znane W P olsce m etody odlew n icze i zdając sp raw ę z pertraktacji w spraw ie zakupu m aszyn parowych. W reszcie trzeci list, z Londynu, zawiera sprawozdanie z sześciotygodniow ej pod róży po kopalniach i hutach W alii i K ornwalii, przy czym szczególną uw agę zwraca
Girard na silniki w odne i parowe, L ist kończy się zapowiedzią wyjazdu do rejonu fabryk w łókienniczych, w szczególności do Leeds. Girard pisze przy tym : „Widzia łem najlepsze w ytw ory ty ch fabryk; są one znacznie gorsze od tych, które produ k ujem y. Trzeba jednak przyznać, że jeśli m oglibyśm y nauczyć czegoś tych panów W zakresie jakości produkcji, m ożem y w iele nauczyć się od nich w zakresie organi zacji w ielkiej gałęzi przem ysłu, poniew aż nasze przędzalnie są zaledw ie m ałym i m o delam i, jeśli się je porówna z olbrzym im i fabrykam i w Leeds. Ten ogromny za sięg , jakie zdobyło sobie w A nglii przędzalnictwo lnu pomim o oczyw iście gorszego poziom u technologii, powiększa m oje nadzieje ujrzenia najbardziej, pom yślnego roz w oju tej gałęzi przem ysłu w P olsce” (s. 61).
V /
K onsekw entnie prowadzona przez rząd K rólestw a akcja podnoszenia
poziomu
technicznego produkcji, której fragm entem b yła podróż Girarda, przyniosła — jak w iadom o — w yraźne rezultaty. Z dum ą w ięc m ógł m iń. M ostow ski w exposé sejm
o-1 Życiorys Girarda w P olskim słow n iku biograficzn ym (t. 7. Kraków 1949— J'958, s. 475) daje w iadom ość n ieścisłą oraz zacieśniającą m arszrutę i cele tej pod róży: „W początkach 1826 r. w ysłan y został przez m inistra skarbu ks. Lubeckiego do A nglii dla zakupu m aszyn”.
Recenzje
213
w ym w 1830 r. m ów ić m in . o w łók ien nictw ie b aw ełn y i lnu: „niektóre Wielkie przę dzalnie w tym rodzaju zaprowadzają się podług najnow szych udoskonaleń” 2.
L isty Girarda są jednak interesująoe n ie tylko dla p olskich historyków tech niki. Obraz techniki kilku krajów narysow any przez znakom itego w ynalazcę po zw ala na w yciągn ięcie szerszych w niosków . Tak np. z krytyczną oceną przędzalni w ¡Leeds k ontrastuje entuzjastyczny n iem al op is w ielk ich pieców, fryszerek i w a l cowni angielskich. Jak zaś zauważa J. Payen, „szczegóły, które Girard uważa za konieczne podać odnośnie działania m aszyn parow ych, w skazują, jak bardzo Euro- ,
pa k ontynentaln a była w ów czas opóźniona w porównaniu z A nglią” (s. 56). Eugeniusz O lsze w sk i JESZCZE O KAZIMIERZU GZOWSKIM
Z przyjem nością odnotować należy k olejn y fakt w ysokiej oceny zasług nasze go rodaka K azim ierza S tan isław a Gzowsfciego *, którego życiorys ukazał się jako
drugi z kolei w serii pośw ięconej w ybitnym inżynierom kanadyjskim , publikowanej z okazji stulecia K anady na łam ach czasopsma „The P rofessional Engineer and Engineering D igest” (maj 1967 r.). Biografia ta, pióra profesora u niw ersytetu w To ronto L. E. Jonesa, zaw iera zw ięzły przegląd działalności G zowskiego oraz próbę naszkicow ania jego sylw etki. D ow iadujem y się rów nież, że w 1967 r. postanow iono w znieść w pobliżu Toronto im ponujący pomnik ku jego czci i(w tek ście znajduje się reprodukcja projektu tego monumentu).
D o życiorysu w kradły się p ew ne błędy i nieścisłości. Tak w ięc G zowski n ie pochodził z rodziny hrabiow skiej, choć sam chętnie się do tego przyznawał, p onie waż im ponow ało to w ielce jego now ym rodakom za oceanem i przez to pomagało w interesach. Sprawy, czy Gzowski ukończył Liceum K rzem ienieckie i czy jego rodzina b yła w Petersburgu zaprzyjaźniona z dwom a k olejnym i w latach 40-ych X IX w . gubernatorami Kanady, lordem Sydenham em i Ch. Bagotem , którzy ćw ierć w iek u w cześn iej przebyw ali po k ilk a lat w stolicy Rosji, n ie zostały jeszcze jedno znacznie rozstrzygnięte. A już zupełnym nieporozum ieniem jest zdanie: „Interw en cja austriacka przyśpieszyła upadek pow stania w 1831 roku” (s. 51), nieporozum ie n ie to w yn ik ło zapew ne z faktu, internow ania G zow skiego w raz z in nym i oficera m i oddziału, który przekroczył granice G alicji, przez A ustriaków .
A le n ie w ym agajm y od K anadyjczyków zbyt dokładnej znajomości naszej h i storii i kontentujm y się w yraźnym podkreśleniem polskości w ybitnego pioniera
techniki kanadyjskiej.
B olesław O rło w sk i „AFDELING AGRARISCHE GESCHIEDENIS BIJDRAQEN”, ROCZNIKI 1953—1965
Prace badaw cze i w yższe studia rolnicze koncentrują się w H olandii w istn ie jącej od 1876 r W yższej Szkole Rolniczej (Landbouwhogesschool) w W ageningen nad Renem. Od k ilkunastu la t ośrodek ten w ydaje m in . rocznik pośw ięcony h i storii rolnictw a europejskiego, przede w szystk im holenderskiego, zasilany głów n ie pracami k ierow n ik a K atedry H istorii Agrarnej tej uczelni, Bernarda H. Slichera van B a th a 1 ii jego w spółpracow ników . Trzynaście tom ów rocznika z lat 1953— 1965
2 M ow a JW M ostow skiego... m iana na p ie rw śz e j se sji sejm ow ej... dn ia 28 m aja 1830 roku. W arszawa 1830, s. 19.
* Por. w nrze 3/11963 „K wartalnika” <ś. 475) inform ację o obchodzonym w Ka nadzie jubileuszu 150-lecia urodzin G zow skiego ¡(1813—1808), a w nrze 3—4/1964 (s. 421) — inform ację o polskich odgłosach tego jubileuszu.
1 Por. inform ację W iz y ta prof. B. H. Slich era va n B atha w Polsce w naszym „K w artalniku” nr 1—2/1965, ss. 237—239.