ISSJ*t?32-6494
marzec 2005
Krakowskiej Szkoły Wyższej im. A. Frycza M odrzew skiego
CLZ^ytl AtlLcLeSLtÓLU
B A N R
POLSKI
E K O-jH
3 5 0
r-D Z lE S ll^ Z
I N D E K S
E d y t o r i a I
\ n
M
m
.m a g c u L t j n \ i u d e - / i t o w
miesięcznik studentów Krakowskiej Szkoły Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego
re dakto r n acze ln a:
G ab riela Kózka
z - c a redakto r naczelnej:
M ic h a ł Kraus
re d a k c ja :
Jan Bielecki (foto) M arcin G n a t Piotr Koziarz M ac ie j Kozicki Piotr Krakowiak M ic h a t Krzywda Bartłomiej Misiniec Mateusz Peszka P aw eł Pluta M artyna Polak A nn a Słowiakowska Dom inika W idłak Agnieszka Zawiłowicz Katarzyna Żołna korekta: A g a ta C zarnota s k ta d /ła m a n ie : M ic h a ł Kraus adres do korespondencji: mixer@kte.pl w y d a w c a :
Krakowska Szkoła Wyższa
im. A ndrzeja Frycza M odrzewskiego ul. Kanonicza 9, 31-002 Kraków
druk: drukarnia lntrom ax tel. 290 07 01 nakła d: 800 egzem plarzy o kła d k a: Jan Bielecki
R edakcja zastrzega sobie p ra w o d o re d a g o w a n ia tekstów oraz zmiany
tytu łó w .
R edakcja nie zw ra ca tekstów nieza m ó w io nych .
W NUMERZE:
A
p er itif
P u W a G a P o lity ^ r^ c Vvc.':ne G a d a r
I SOCRATES/ERASMUS 2005/2006
4I K ra k ó w nie m a szczęścia...
K
r
. - r ó w O D o
I „Szisza C lu b ” - lokal
z sułtańskim p rz e p ry c h e mI W a ż n a a k c ja
I „ M a r n y m ż y c ie m ż y je c ie ”
) Kino „ d o m o w e ”
O ' ! A : c ; ' . , _ ; ' - n i
I D ziennikarstw o: z a w ó d c z y misja?
9
I Nie d zię ku ję - nie c z y ta m
9
I Polska - m o j d o m - m ó j kraj
10
I „DNI KARIERY” - T w oja d r o g a d o sukcesu
11
I P ryw atny wstyd
12
V i I l I l y ł k A : i " . ,| >, <
\
S tu d e n t z n a c z y z a r a d n y
1 4\
Beksińskiego p a m ię c i r a p s o d ż a ło b n y
14I F e n o m e n G ris h a m a
\
Ulica m ie js c e m życia
\
Airsott - z a b a w a w strzelanie
\
R ecenzje, re c e n z je , re c e n z je
18
y j .I „Bij d r e c h a "
20
I O s ta tn ia k o la c ja - wszystko o nas
\
Fetysz, czyli d ia m e n t o w a spinka d o k r a w a t a
R
Starter
A p e r iłif
C z e ś ć ludzie!!!
Jak d o brze, że już marzec! Jak d o b rze, że już p o sesji!
Licząc, ze wszyscy uporaliście się z egzam inam i, popraw k am i i zbieraniem a u to g rafó w szanow nych w ykładow ców , oddajem y w W asze ręce kolejny n u m e r „NLxera” . 23 strony tego, co siedzi w stu d entach KSW. Jak zaw sze tro ch ę h u m o r u , ale i pow ażnej dyskusji, jak chociażby te m at g łó w n y serw ow any p rzez m ieszkankę p e w n e g o stawu, Żabę. P ro b le m b e z p o śre d n io dotyka nas wszystkich. Ludzi, którzy z ró żn y ch p o w o d ó w stali się atom am j braci studenckiej KSW. I nie wierzę, że są p o ś r ó d nas tacy, k tó ry m ten te m at jest całkowicie o b o ję tn y ...
N a koniec p rz y p o m n ę raz jeszcze, że drzw i naszej redakcji są zawsze o tw arte dla chętnych d o współpracy. C zekam y rów nież na przejawy waszej literackiej tw órczości, w iersze oraz opow iadania. M ożecie je przesłać na adres m ix er@ k te.pl
Gabriela Kózka redaktor naczelna
Kalendarium:
Przerw a św iąteczna trwać będzie
od 24 do 30 marca
O ficjalne i d o p u szczaln e w agary
21 marca
-(
w i o s n a
!!!)
H o n o ro w a środa -
WAMPIR! AD A - 6 kwietnia
Wybory najmilszej studentki KSW
Ju ż w m aju o d b ę d ą się w y b o ry N ajm ilszej Studentki K rakow a. Swoją cegiełkę d o w y b o ró w d o ło ż y ró w nież KSW, wybierając N ajm ilszą S tud en tk ę K rakowskiej Szkoły Wyższej, k tó ra będzie nas rep rezen to w ać p o d c z a s w y b o ró w krakow skich. W y b o ry o d b ę d ą się p o d c z a s im p rezy p rz e d juwenaliami, organizow anej prz e z S am orząd S tu d e n tó w KSW.
W y b o ry N ajm ilszej S tu d en tk i K S W zaczynam y już teraz. W szystkie stu d en tk i zapraszam y d o u d ziału w eliminacjach. A by wziąć w nich udział w ystarczy d o 15 kw ietnia zgłosić swTą kandydatkę wysyłając e-mail p o d adresem sam o rzad @ k te.p l lub m ixer@ kte.pl albo przyjść d o p o k o ju S am orządu S tu d e n tó w (043) w g o d zin ach dyżurow ania.
mixer@kte.pl
samorzad@kte.pl
PoWaGa: P o lity c z n ie W a ż n e G a d a n ie
Socrates/Erasmus 2005/2006
W ro k u akadem ickim 2 0 0 5 /2 0 0 6 K rakow ska Szkoła W yższa uczestniczyć będzie w kolejnej edycji p ro g r a m u S o c ra te s/ E ra s m u s . S tu d e n to m um ożliw i się w ten s p o s ó b wyjazd do zagranicznych uczelni p artnerskich K rakowskiej Szkoły Wyższej i podjęcie tam studiów trwających od 3 m iesięcy d o 1 roku akadem ickiego.
O soby, k tóre c h c ą wziąć udział w program ie, p o w in n y złożyć w D ziale W sp ó łp ra c y M iędzynarodow ej (ul. K a n o n ic z a 9, pokój 305) kw estionariusz zg łoszeniow y z d o łą c z o n y m d o n iego ośw iad czeniem (d o s tę p n y jest na stro n ie in ternetow ej w części p o św ięconej w s p ó łp r a c y m ięd zynarodow ej w ww .ksw.edu.pl,' d o k u m e n ty /e ra s m u s 3 .p d f). P o d czas w y b o ru u czelni z a g ra nicznych, w k tórych kandydaci p lanują podjąć studia, z listy p a r t n e r ó w w ra m a c h p r o g r a m u S o c r a t e s / E r a s m u s należy uw zględnić dziedzinę w sp ó łp ra c y oraz język wykładowy.
R ekrutacja będzie przebiegać w e d łu g n astępującego h a r m o nogram u:
- 23 m arca (środa), g o dz. 12.10 - 13.45 - spotkanie inform acyjne (sala 227, ul. G. H. G ru d z iń s k ie g o 1)
- 14 kw ietnia - ostateczn y te rm in składania kw estionariuszy z g łoszeniow ych i ośw iadczeń
- 4 maja - o g ło szen ie listy o s ó b zakwalifikowanych
- 5 - 20 maja - składanie d o k u m e n tó w w ym aganych p rz e z uczelnie zagraniczne
Zasady rekrutacji
- 10 czerw ca - po tw ierdzenie akceptacji przez uczelnię zagraniczną
K o m isja rekrutacyjna:
P ro r e k to r K rakowskiej Szkoły Wyższej prof. dr hab. Jerzy Malec D z ie k a n /P ro d z ie k a n k ie ru n k u /s p e c ja ln o śc i (...)
K o o r d y n a t o r U c z e l n i a n y S o c r a t e s / E r a s m u s m g r J e r z y M arcinkow ski
Sekretarz Kom isji m g r A gata |u sty n a Krawiec.
Kryteria k w alifik acji obejm ują:
- spełnienie w y m o g ó w form alnych - z n ajo m o ść języków obcych - śre d n ią o c e n
- uzasadnienie w yjazdu (opisane w kw estionariuszu z g ło sz e n io wym;
- p o m o c w inicjatywach realizow anych przez D ział W sp ó łp racy M iędzynarodow ej
- działalność na rzecz uczelni np. w kołach naukow ych
- uczestnictw o w w ykładach w językach obcych wr K SW (do kw estionariusza zg ło szeniow ego należy dołączyć potw ierdzenie tego faktu, p o d p is a n e przez prow adzącego)
Uczelnia Dziedziny współpracy i Język wykładowy
Hochschule Harz - Hochschule fur angewandte Wissenschaften. Niemcv
E
D WERNIGE01
administracja publiczna, zarządzanie i marketing, turystyka międzynarodowa
niemiecki
Fachhochschule Ludwigshafen am Rhein Hochschule fur Wirtschaft. Niemcv E
D LUDWIGH01
zarządzanie i marketing niemiecki, angielski Evangelische Fachhochschule Berlin. Niemcv
E
D LUDWIGH01
praca socjalna, zarządzanie i marketing
niemiecki Hoaskolan Dalarna. Falun. Szwecia
E S FALUN01 politologia, komunikacja społeczna szwedzki angielski Kvmenlaakson Ammattikorkeakoulu. Finlandia
E
SF KOTKAO6
nauki o rodzinie fiński angielski Fachhochschule St. Polten. Austria
E
A ST-POLT03
komunikacja społeczna niemiecki Universita deaii Studi del Molise. Wtochv
E ICAMPOBAOI praca socjalna turystyka politologia włoski Kodolanvi Janos Foiskola. Szekesfehervar. Wearv
E HU SZVAR01 turystyka komunikacja społeczna stosunki międzynarodowe węgierski, angielski Universite Jean Monnet. Saint-Etienne. Francia
E
F ST-ETIE01
zarządzanie i marketing francuski Universitv of Plovdiv Paisii Hilendarski. Butaaria
E
BG PLOVDIV04
prawo bułgarski
PoWaGa: Politycznie W ażne Gadanie
Kraków nie m a szczęścia...
M IX E R : W jed n y m z w y w ia d ó w strwierdził p a n p rofesor: „C zu ję s ię K r z y sz to fe m In g a r d e n e m , p r z y p a d k o w o a r c h ite k te m ” . D l a c z e g o p rzy p a d k o w o ?
Prof. K r z y sz to f In gard en : M ło d y człow iek, k tó ry m a 18 lat i p rzed
sobą m a tu rę, b a rd z o często nie zdaje sobie spraw)- z tego, na czym polega przyszły k ie runek stu d ió w i zaw ód, jaki obiera. B ard zo często są to decyzje o p a rte n a intuicji, a nie na wiedzy na te n tem at. W obec tego kiedyś żartując, stw ierdziłem , że przy p ad k o w o w ybiera się kierunek, stu d ió w i że także m ój w y b ó r był przypadkow y. Oczywiście jest to tro ch ę p rz esad zo n e, b o jednak tro ch ę się w tym o rientow ałem . W mojej rodzinie były tradycje architektoniczne. J e d n a k o esencji tego zaw odu, tzn. jaki jest ch arakter tw órczości architektonicznej, w iedziałem w tedy b a rd z o niewiele.
M: A c z y k to ś d o r a d z a ł p a n u st u d io w a n ie architektury?
K.I.: A rchitektam i w rodzinie są Jan u sz i M arta Ingardenow ie.
W idziałem , jak oni ciężko pracują, często d o p ó ź n a w nocy, jakie m ają p ro b le m y z w ykonaw stw em projektów . A jednak w y b rałem ten zaw ód, mając nadzieję, że w p rzy szłości będę m ó g ł działać w lepszych niz oni w arunkach.
M: I na s z c z ę ś c ie tak w ła ś n i e s ię sta ło . Jak p a n o c e n ia za is tn ia łe p rzem ia n y ?
K.I.: U w ażam , że m o je pokolenie, jak i m ło d sz e , należy określić
m ia n e m szczęśliwych, p o n iew aż jesteśm y w stanie zakładać nasze biura p o 1989 ro k u w innej rzeczyw istości g o spodarczej. Jeżeli ta zm iana u stro ju g o s p o d a rc z e g o nie m iałaby miejsca, zarówTn o ja, jak i w iększość m oich kolegów znaleźlibyśmy zatrudnienie gdzieś p o za granicam i Polski. Z m o jeg o pokolenia b ard zo d u ż o o só b studiow ało za g ran icą albo p o u k o ńczeniu studiów7 pracowrało p o z a Polską, żeby zdobyć inny tvp dośw iadczenia zaw o dow ego niż był m ożliw y do zdobycia w7 kraju. G dy b y sytuacja w Polsce się nie zm ieniła, p ra w d o p o d o b n ie nigdy by nie w7rócili d o Polski. J e d n a k wiele o só b w raca i - co w ażne - m a możliw7ość zało żen ia biura i w miarę n o rm a ln e g o funkcjonow ania na rynku, k tóry na p o c z ą tk u lat 90. był b a rd z o dynam icznie rozw ijającym się.
M: P an a stryj, J a n u sz In g a r d e n , z a p r o je k to w a ł h o te l „ F o r u m ” . Z d a je s ię , ż e te n h o t e l o d n ie d a w n a m a n o w e g o w ła ś c i c ie l a , k tóry raczej n ie b ę d z ie t e g o o b ie k tu r e m o n t o w a ł, ale g o w yburzy.
K.I.: K ażd y ob ie k t arch itektoniczny m a o g ra n iczo n y okres sw ojego
życia. N a w e t piram idy egipskie p o p a d a ją w7 ruinę. B ard zo często zm ienia się charakter użytkow ania i jest to rzecz naturalna, że jakiś b ud y n ek p o pew7n ym czasie przestaje funkcjonow ać. Szkoda tylko, że ak u rat te n b u d y n ek i p o tak k rótkim czasie. Wydaje m i się, że dla k rajobrazu K rakow a, dla tamtej części n a b rzeża w iślanego, będzie to strata, b o to d o b ra konstrukcja, o b a rd z o eleganckich p ro p o rcjach , o czytelnej dyspozycji funkcjonalnej i k om pozycyjnej, jeden z najlepszych przykładów 7 architektury m o dernistycznej ta m te g o czasu.
M: N a py ta n ia d o ty c z ą c e c e n tr u m „ M a n g g h a ” o d p o w i a d a ł p an p r o fe s o r p e w n ie już w ie le razy, ale jest to b u d y n e k , który kojarzy s ię z p o c z ą t k i e m lat 90., z ta m ty m i c z a s a m i. T o tak a s w o ista w iz y tó w k a ta m t e g o o k resu . W 1999 roku “M a n g g h a ” o tr z y m a ła ty t u ł n a jle p s z e g o b u d y n k u K rakow a z b u d o w a n e g o w p o p r z e d z a ją c y m k o n k u rs d z ie s ię c i o le c i u . M y ś lę , ż e o tak ą r ea liza cję w arto raz je s z c z e z a p y ta ć.
K.I.: To praw da. B udow la iest absolutnie wyjątkowa, choćby dlatego,
że p o w sta ł chyba pierw szy w Polsce bud y n ek o funkcji kulturalnej, zbudow 7any p o w ojnie przez in w estora pryw atnego. C o istotne: był to b u d y n e k w zniesiony dla sztuki p rz e z artystów7 i przez inw-estora, który jest artystą. C h o d zi tu przecież o A n d rzeja W'ajdę, k tó ry od p o czątk u w iedział, że nie bu d u je m y czegoś kom ercyjnego, tylko m usim y skupić się na w artościach artystycznych. To jest rzecz wyjątkow7a. P rzew ażnie in w e sto r m a inne perspektywy, in n e cele.
M: W sp ó łp r o je k to w a ł p a n ten b u d y n e k z p a n e m A ratą I s o z a k im , u k tó r e g o o d b y w a ł p a n prak tyk ę w la ta c h 1984-85 w je g o ja p o ń s k im b iu rze. Jak s ię ta w s p ó łp r a c a u k ła d a ła ?
r o z m o w a z pro f. dr. h a b . arch. K r z y s z t o f e m I n g a r d e n e m
K.I.: B ard zo d o b rz e , w ręcz m odelow o. G d y w lQS"’ ro k u
dow ied ziałem się, że A ndrzej Wajda zam ierza zbu d o w ać C e n tru m Sztuki Japońskiej, zasug ero w ałem m u, zeby o p ro jek t zw rócić się do A rata Isozakiego, architekta specjalizującego się w o b iektach m uzealnych, k tóry jest w stanie takie zadanie w ykonać idealnie. A ndrzej Wajda przyjął propozycję, a Isozaki z kolei zaprosił m n ie do w spółprac}7. W 1990 roku na dw a miesiące p o je ch ałem d o biura Isozakiego z przy-g o to w an y m p ro g r a m e m tej inwestycji i w tedy pow staw ała koncepcja budynku. P o te m nasze krakow skie biuro opracow ało d o k u m e n tację b u d o w la n ą i wykonawczą.
M: D o k to r a t u z y s k a ł p a n w 1987 roku. O c z y m by ła praca? K.I.: T o była praca z pogranicza architektury i estetyki - o funkcji
reprezentacji w7 architekturze. Jej te m atem była m iędzy innym i teoria znaków7 Charlesa Sandersa Peirce'a, filozofa am erykańskiego, który w yróżnia! trzy kategorie znaków : ikom czne, sym boliczne i tzw. indeksy. M o im z a d a n ie m b y ło z n a le z ie n ie o d p o w ie d n i k ó w architektonicznych takiego p o działu, ale też krytyczne spojrzenie na ta k ą klasyfikację w odniesieniu d o dzieła architektonicznego.
M: Z a p r o je k to w a ł p a n p ro fesor b ib lio t e k ę i k a m p u s PAT. B ib lio te k a p o w s ta je . C o z k a m p u s e m ?
K.I.: N a sz e biu ro w ygrało k onkurs na k am p u s i bibliotekę, k tóra jest
pienyszym e tap em b u d o w a tego kam pusu. Sam a biblioteka została po d zielo n a na dw a etapy budowy. W tej chwili realizujemy pierw szy o pow ierzchni 10 tys. m . W następnej kolejności p o w sta n ą obiekty dydaktyczne, akadem iki, a na sam ym k o ń cu d ru g a częśc biblioteki. N a razie realizacja inwestycji postęp u je w7olniej niż to bvło planow ane.
M: M o ż e w ta k im razie z d e c y d u je się p a n o c e n i ć , jak w y p a d ła b u d o w a k a m p u s u KSW na Z a b ło c iu ?
K.I.: Pow7stał racjonalnie pom yślany bud y n ek o zaskakująco w ysokim
standardzie w ykończenia jak na b u d y n ek szkolny. Myślę, że to jest p e łe n sukces.
M: C o c zu je p a n profesor, jako architekt, g d y w id z i, jak rośn ie za p r o je k to w a n y p rzez p a n a b u d y n ek ?
K .I.: Z p u n k tu w id z e n ia p ro je k ta n ta k ażdy o b ie k t m o ż n a
zaprojektow ać i zrealizow ać lepiej. N a s z e projekty d o końca dopracow ujem y, także w trakcie budowa7, aby jak najlepie| zrealizować myśl projektow ą. Je s t to walka z rzeczyw istością o zrealizowanie ideału. N ie zaw7sze się to udaje. J e d n a k b u d y n ek p o zakończen iu b u d ó w jest juz skończony, żyje w ła sn y m życiem. A o te niezrealizow ane pom y sły czy idee należy toczyć bój w n astępnych projektach.
M: N a d c z y m p a n p ro feso r pracuje teraz?
K.I.: O b e c n ie pracujem y n ad polskim p aw ilonem na E x p o 2005
w Japonii. Je s t to efekt w ygranego konkursu. Będzie to obiekt now atorski i ek sp erym entalny o elew7acji z wikliny, której płaszczyzna w ygina się dw ukierunkow o. Zaprojektow aliśm y to w oparciu o system stalow ych ram ek, które stan o w ią m o d u ły tej elewacji. W iklina w yplatana jest na każdej ram ce przez rękodzielników z rejonu R udnika n ad Sanem . T a elewacja to efekt stosow ania now ych technologii w p ro jektow aniu i w ykorzystania tradycji rzem ieślniczej z ta m te g o rejonu. T o p o łą czen ie high-tech z low -tech.
M: W trakcie n a szej r o z m o w y p o d ją ł s ię p a n sw o istej o c e n y d w ó c h b u d y n k ó w . Jakie s ą w ta k im razie kryteria o c e n y dobrej architektury? C zy is tn ie je jak ieś u n iw e r s a ln e kryterium ? K.I.: Myślę, że każdy architekt m a na to pytanie w ła s n ą odpow iedź.
N ie m a uniw ersalnych kryteriów, niem niej m o ż n a określić d o b re prop o rcje, stwierdzić, czy rozw iązania są funkcjonalnie, czy d o b rz e za p ro jek to w an o detale itp. P o n a d to b u d y n ek m usi przekazyw ać jakąś, nazw ijmy to p ro sto , myśl. Jeżeli jej nie przekazuje, jest martwy.
M: P r o s z ę w t a k im r a z ie k r ó tk o o c e n i ć w s p ó ł c z e s n ą architekturę Krakowa.
K.I.: N iestety, generalnie K ra k ó w nie m a szczęścia d o d o b ry c h
obiektów^, szczególnie w prestiżow ych miejscach, istotnych dla p a n o ra m y miasta. T ak więc w sp ółczesnej krakowskiej architektury nie m o g ę ocenić pozytywnie.
Kraków od spodu
„Szisza Club”
- lokal z sułtańskim przepychem
K a ż d y m ę ż c z y z n a , k tó r y m a r z y ł o ty m , a b y p r z e n ie ś ć się w sułtańskie cza s y , ro zs ią ś ć się w y g o d n i e n a k a n a p i e w y ł o ż o n e j stosami p o d u s z e k i p o d z i w i a ć p lq s a jq c q p r z e d nim p ó ł n a g ą pię k n o ś ć w y k o n u j ą c ą „ t a n ie c b r z u c h a " , m o ż e u z n a ć to miejsce z a s p e łn ie n ie swoich snów.
P o m im o że K ra k ó w słynie z b o g actw a knajp, p u b ó w i ró ż n e g o rodzaju lokali rozryw kow ych, to w szystkie w zasadzie wyglądają p o d o b n ie . R ó żn ią się elem entam i w ystroju, detalam i dekoracyjnym i, stylem itp., ale nie m a w nich niczego takiego, co w z n o siło b y je p o n a d inne. N ie m a w nich o d ręb n eg o , w ysublim ow anego klimatu, który sprawiałby, że baw iący się tam goście przenosiliby się w inną rzeczyw istość. I w łaśnie te n sam, w szech o b ecn ie panujący, nijaki klim at krakow skich p u b ó w sprawia, że każdy, k to lubi spędzać czas w takich miejscach, p o pew nym czasie zaczyna się nudzić.
N iek tó rzy zapew ne uważają, że napić się piw a m o ż n a wszędzie. Tym jednak, któ rzy m yślą inaczej, p ro p o n u ję coś n o w eg o i na swój delikatny sp o só b ekstraw aganckiego. Tym m iejscem jest „Szisza C lu b ” , k tóry p o w sta ł n iedaw no na M ałym Rynku. Miejsce to najbardziej ucieszy fan ó w o rientu, którzy m ają hop la na p unkcie k u lt u n Bliskiego \X schodu. Ju ż sam o wejście d o lokalu przen o si nas w świat „Księgi tysiąca i jednej n o c y ” . U n oszący się w pow ietrzu a ro m a t fajki w odnej, orientalna, burząca krew w żyłach m uzyka i nieopisany klimat są z niczym nieporów nyw alne. L okal u rz ą d z o n o z sułtańskim p rzepychem . Z najdziem y tam w itraże, po d w ieszan e m ateriały przy suficie, rz e źb io n e stoliki, ró ż n o r o d n e dywany i delikatne lampiony. M ożem y się rozsiąść w ygodnie na kanapie w y łożonej stertą p o d u c h lub na niskich tradycyjnych pufach.
Jeśli ktoś m a o c h o tę na m a łą o d m ie n n o ść kulinarną, lokal oferuje w achlarz tradycyjnych śró d z ie m n o m o rs k ic h potraw. A zw ykłe sp o tkanie „przy piw ie” m oż e urozm aicić azjatycka fajka w o d n a lub, jak kto woli, szisza czy nargile. D o s tę p n e są ró żn e rodzaje a ro m aty czn eg o tytoniu, któ ry p o b u d z i nasze zmysły. D o d a tk o w o w piątki o raz sob o ty o dbyw a się profesjo n aln y p o k az „tańca b rz u c h a ” w w ykonaniu tancerki w tradycyjnym , nieco skąpym stroju. D la każdej z kobiet, oczarow anej spraw nym i i zw innym i ru ch am i tańczącej, o rg anizow ane są specjalne w arsztaty oraz kursy, na k tó ry ch m o ż n a ćwiczyć sztukę tego specyficznego tańca. Bez wątpliw ości jednak kobiety w y c h o d z ą p o takim pokazie rów nie (o ile nie bardziej) zado w o lo n e co mężczyźni.
T o w szystko składa się na klimat tego miejsca, któ re jest napraw dę wyjątkowe i sprawia, że na chwilę zapom inam y, gdzie jesteśmy. Spędzając tam w ieczór, przen o sim y się do ciepłych, orientalnych krain „ m io d e m i m lekiem płyną cy ch ” i nie myślimy przez m o m e n t o codzienności. Serdecznie polecam!
„ S z is z a C lu b ”
M ały Rynek 2 f wejście przez Casa D ella Pizza)
Dominika Widłak
Już samo wejście d o Szisza C lub przenosi nas w świat „Księgi tysiąca i jednej nocy"
Zw ykle spotkanie „p rz y p iw ie " może urozm aicić a zjatycka
fajka w o d n a lub, jok kto w oli, szisza czy nargile Lokal u rzą d zo n o z suttańskim przepychem
Kraków od spodu
Ważna akcja
A m n e s t y In t e r n a t io n a l jest n a jlic z n ie js z y m ś w i a t o w y m ru c h e m d z i a ł a j ą c y m n a r z e c z z a p o b i e g a n i a n a r u s z e n i o m p r a w c z ł o w i e k a
K rótko o ruchu
R uch \m n e s ty In te rn a tio n a l zostai zapoczątkow any przez brytyjskiego praw nika Petera B enensona. W ro k u 1961 opublikow ał o n a rty k u ł n aw o łu jący d o u w o lnienia d w ó c h p o rtu g a ls k ic h studentów , którzy zostali aresztow ani p o w zniesieniu toastu za w oln o ść w sw oim kraju. T en z p o z o r u d ro b n y incydent z a p o czątkow ał p ow stanie p o w sz e c h n e g o ru c h u m ięd zy n aro d o w eg o i o g ro m n e j organizacji.
D z ia ła n ie
A m nesty In te rn a tio n a l organizuje k am panie ogólnośw iatow e, których celem jest zw rócenie uwagi spo łeczn o ści m iędzynarodow ej na p ro b le m łam ania p raw człowieka. C zęsto organizo w an e są p u bliczne wystąpienia i dem onstracje. C zło n k o w ie ru chu w ysyłają listy oraz petycje d o w ładz broniących praw człowieka. M a to na celu m ożliw ie jak najszersze p o in fo rm o w a n ie o tych zdarzeniach i ro zp ro p a g o w a n ie akcji i kam panii A l. D o p o d staw ow ych celów organizacji należy: przeciw staw ianie się przetrzym yw aniu ludzi w więzieniach bez w y roków sądow ych i prześlad o w an io m za p rzek o n an ia polityczne, religijne, kolor skóry, pleć, orientację seksualną, n aro d o w o ść czy rasę. C zło n k o w ie A l chcą, aby wszyscy w ięźniowie polityczni byli uczciwie i szybko sądzeni. W szelkie form y to r tu r i nieludzkiego traktow ania p o w in n y być zaprzestane. W roku A l otrzy m ała P o k o jo w ą N a g ro d ę N o b la za „w k ład w u m a cnianie p o d sta w w olności, sprawiedliwości, a tym sam ym p o k o ju na całym świecie” .
A m n e sty jest organizacją b e z stro n n ą , niezależną od rządów , partii politycznych, g ru p w yznaniow ych. N ie udziela poparcia ani nie przeciw staw ia się ż ad n em u system ow i politycznem u czy pog lą d o m o sób, k tórych praw7 broni.
C zło n k o w ie A m nesty p o d e jm u ją także działania bieżące, tak zw ane „Pilne A kcje” , czyli apele miesiąca. Są to interw encje w spraw ach ludzi, którzy p o trz e b u ją natychm iastow ej pom ocy. K ażda taka akcja dotyczy konkretnej osoby. C zło n k o w ie piszą w tedy petycje d o w ła d z z w yrazam i zaniepokojenia czy tez w ezw aniem do zw olnienia uw ięzionego człowieka. N a specjalnych ulotkach jest p o d a n y adres oraz fo rm y g rzecznościow e w języku angielskim, gdyż m o ż n a pisać p o polsku, \ p e l e są n astaw io n e n a ilość - liczy się liczba listów, im jest ich więcej, tym w iększe p ra w d o p o d o b ie ń s tw o , że p rzy n io są on e jakiś skutek. Są w yrazem tego, że los p o k rzyw dzonych ludzi nie jest innym o b o ję tn y i k toś się nim i przejmuje.
W K rako w ie
K rakow ska G r u p a U z n a n a n r 11 powrstała w 2000 roku. D o jej zadań należy organizacja akcji stolikowych po d czas k o n c e rtó w w klubach studenckich (czyli zbieranie p o d p is ó w p o d apelami i petycjam i), happeningów , paneli dyskusyjnych (głów ne w ydarzenia kam panijne). D o o statnich g ło śnych działań A l w naszym mieście należą m.in. m anifestacja w o b ro n ie praw7 człow ieka w Czeczeni, p o d c z a s wizyty p rezydenta Rosji W ładim ira Putina, w ystaw a zdjęć w ięźniów reżim u Fidela Castro, k tó rą m o ż n a było zobaczyć na Rynku. O b e c n ie swoje w ysiłki czło n k o w ie skupiają na p ro w adzeniu kam panii "Sprawiedliwość dla każdego w Federacji Rosyjskiej".
W ram ach g ru p y działa Z e s p ó ł ds. E dukacji Praw C złow ieka prow adzący w arsztaty na te m at praw człow ieka w gim nazjach i liceach, gdzie zakłada Szkolne G ru p y A m n e sty In tern atio n al, oraz g ru p a ds. L G B T (Lesbian, Gay, Bisexual, T rasgender) w ystępująca w o b ro n ie o só b dyskrym inow anych z p o w o d u orientacji seksualnej. W planach jest w sp ó łp ra c a ze środow iskam i kościelnymi.
O p ie n ią d z a c h
Je d n ą z podstaw 7o \\y c h zasad ru ch u je stn iep rzy jm o w an ie z zasady fu n duszy ze ź ró d e ł rządow ych, m iędzyrządow ych, ani też o d jakichkolwiek g ru p interesu. Pozw ala to na działalność niezależną, zapew niając tym sam ym o b ro n ę p rzed p o są d z e n ie m o stro n n ic zo ść lub reprezen to w an ie interesó w kogokolw iek. G łó w n y m ź ró d łe m finansow ania d ziałań A l są składki członk o w sk ie oraz d o b ro w o ln e w p ła ty sym patyków ruchu.
Z apro szen ie
A m nesty In te rn a tio n a l zaprasza chętnych i ciekawych na swoje spotkania. M o ż n a tam sp o tk ać osoby, k tó ry m los bliźnich nie jest obojętny. Ludzie ci z czystej m iłości d o d rugiego człow ieka p ośw ięcają swój czas, niosąc p o m o c , oraz ukazują, że pow in n iśm y p atrzeć na otaczający nas świat nie tylko jak na coś pięknego.
W ięcej szczeg ó łó w znajdziecie na stronie w ww .amnesty.krakow.pl
ko
A m n esty In te rn a tio n a l
Kraków od spodu
M u s i a ł o u p ł y n ą ć 1 0 0 lał, ż e b y ś m y z r o z u m i e l i , ja k b a r d z o jest n a m bliski A n t o n i C z e c h o w
„M arnym życiem żyjecie”
W zeszłym ro k u m in ęła setna rocznica śmierci A nton ie g o Czechow a. Trzecie już „ D E D Y K A C J E ” w Teatrze im. S ło w ackiego w K rakow ie (na p rz e ło m ie listopada i g ru d n ia ub. roku) p o św ię c o n o w łaśnie jego tw órczości. P ro g ra m o b ejm o w ał cztery polskie i zagraniczne spektakle teatralne, ekranizację najw y bitniejszych d ra m a tó w oraz sem inarium naukowe.
A n to n i Czechow, znako m ity rosyjski pisarz i dram aturg, zm arł w kwiecie w ieku, m ając zaledwie 44 lata. Już za życia był znany, szanowany, po w szech n ie łubiany, ale św iatow ą sławę (jak inni mistrzow ie) zyskał d o p ie ro p o śmierci. M im o niesłabnącej p o p u la rn o ści, zachw ycania się now ych pok o le ń tw órczością C zechow a jego sztuki są rzadko w ystawiane. D o p ie ro od niedaw na m o ż n a je oglądać na d eskach polskich teatrów. D laczego? Wydaje się, że p o w o d e m jest to, iż jego dram aty prow7o k u ją d o refleksji, są tr u d n e w7 o d b io rz e i niełatw e d o wyreżyserow ania, a zatem d o c ie ra ją d o nielicznych.
„M ew a” , kom edia w trzech aktach, zap rezen to w a n a p odczas „ D E D Y K A C J I ” przez Teatr Rosyjski z Rygi, m o ż e się wydawać sz tu k ą o m iłości, ale to nie d o k o ńca praw da. Myślą p rzew o d n ią te g o u tw o ru jest konieczn o ść posiadania w życiu celu i nieustanne dążenie d o niego. A u to r zaw arł w sztuce mysi, że „ludzie ob d arzeni niezw ykłym talentem są skazani na n ie zrozum ienie i s a m o tn o ś ć ” . Biografia p o p u la rn y ch dzisiaj poetów , pisarzy czy k o m p o z y to ró w d o b itn ie po tw ie rd za ten pogląd. T akże i teraz słow a C zechow a są aktualne, b o ch o ć w o statnich czasach tak d u z ą wagę przywiązuje się do indyw idualizm u, nie brakuje ludzi cierpiących z p o w o d u swej „ in n o śc i” , ludzi w yobcow anych, n ie docenionych i osam otn io n y ch , ludzi nieszczęśliwych, nie w idzących dla siebie sensu życia, których
stać jedynie n a d ro b n e i m a ło znaczące gesty. Sztuka pozw ala zgłębić w iedzę o nas samych.
Z kolei je d n o ak tó w k a T eatru Telewizji sprzed w ielu lat pt. „O św iad czy n y ” w reż. Je rz e g o A n tc z a k a w iro niczny s p o só b o b n aża wady ów czesn eg o społeczeń stw a, w e w n ę trz n ą pustk ę inteligencji, jej egoizm i pychę. Myślę, że dzisiaj jest p o d o b n ie , b o ludzie się przeciez nie zmienili, z ty m że w sp ó łc z e s n y człow iek zwraca jeszcze m niejszą uwagę na zasady m o raln e i etyczne, nie do cen ia ojcow skich w skazań, ignoruje w artości nadrzędne. S k o n centrow any jest w yłącznie na sobie, interesuje g o p rz e d e w szystkim p o g o ń za sukcesem , m arzy o zdobyciu dużych pieniędzy w k rótkim czasie.
M o ż e zabrzm i to banalnie, ale uw ażam , że m u siało up ły n ą ć sto lat, żebyśm y zrozum ieli, jak b a rd z o Czechow7 jest n a m bliski. J e g o dzieła, należące d o skarbnicy literatury światowej, wciąż są aktualne niezależnie o d epoki, w której się żyje. Pisarz apeluje d o każd eg o z nas, abyśmy zatrzymali się na chwilę, popatrzyli na swe życie i uczynili je lepszym , piękniejszym , tw órczym : „Przyjrzyjcie się sobie wszyscy i zobaczcie, jakim złym , jakim m a rn y m życiem żyjecie...” . Myślę, że nikt nie p o w inien przejść o b o k tych słó w obojętnie.
Jeśli nie zaw sze m acie czas (i ochotę) sięgnąć p o książki czy dram aty C zech o w a, obserw u jcie p rzy najm niej życie k u ltu raln e Krakow'a i w ybierzcie się o d czasu d o czasu na takie imprezy, jak „ D E D Y K A C J E ” w Teatrze im. Słowackiego. Studiow anie w królew skim mieście to nie tylko chodzenie na w ykłady w K S W czy w kuw anie d o eg zam inów przed sesją. To także przeczytanie czasem d o b reg o , starego C zechow a czy pójście do „Słow ackiego” , „S ta rego” bądź „B agateli” na jego sztukę. \X a rto o tym pam iętać.
Agnieszka Wasztyl
Kino „ d o m o w e ”
A m o ż e sale d la je d z q c y c h i n i e j e d z ą c y c h ?
Z asiadam w7 w y g o d n y m fotelu. L udzie powoli, aczkolwiek żw awo sch o d z ą się do sali. Św iatło stopniow 7o gaśnie. N a stę p n ie p r z e z k ilk a n a śc ie m i n u t o g lą d a m b e z w iększego zainteresow ania zw iastuny k in o w ych now ości oraz kilka reklam. N ie m a r nując te g o czasu, u k ła d a m się w fotelu, spraw dzając przy okazji ró żn e w ariant)' om inięcia głow y kolegi z p rz o d u . N iecier pliwie czekam na fi lm ...
N o i się zaczyna! N a jp ie rw walka z z am k n iętą niczym sejf paczk ą chipsów. M a ło p rak tyczne o p akow anie nie daje tak łatw o za w ygraną. Szarpanina kończy się jednak sukcesem z a d o w o lo n eg o zdobyw cy p o s k r o m io n e j, szeleszczącej i d o p ro w a dzającej m n ie d o szału paczki skąpanych w tłu s z c z u z ie m n ia c z a n y c h plasterków 7. Później już tylko dźw ięk torebeczki do ostatn ieg o chipsa i c h r u p ... c h r u p ... c h r u p ...
Sąsiad p o drugiej stronie. M o ż n a by z a p y tać, jak d ł u g o z a m ie rz a p o z o s t a ć w kinie. D w a dni? D łu żej? Zestaw p o p c o rn plus napój gazow any w w ydaniu
super-hiper-mega. N ie robi, co praw7da tyle hałasu, co chips, ale niestety p o p c o r n nie jest całkowicie b e z d ź w ię c z n y . ISia d o m i a r z ł e g o k to ś p rz y p o m n ia ł sobie, że m a batonik. O tw ie ranie p rz y p o m in a m anew ry w ojskow e. Szum, cisza i badanie reakcji przeciwnika. Jeszcze raz i chyba się udało, b o o d g ło s niem al ucichł.
P o p c o rn i chipsy są z solą. W iem , nie o d k ry ła m A m eryki, jednakże iak p o w sz e chnie w iadom o, sol W 'zmaga pragnienie. T o też p o p o siłk u p rz e ch o d zim y d o drugiego etapu „odżyw iania w kinie” . Picie. N ie k oniecznie ciche. N ie pom ijając faktu, ze gaz n a g r o m a d z o n y w g a sz ą c y m p ra g n ie n ie w id zu musi jakoś w ydostać się n a zew nątrz, bo biedak zapew ne podzieliłby los sm oka wawelskiego. N a tu ra ln y m o d ru c h e m jest beknięcie. Ż e b y jeszcze cichcem ... Jeśli n a to m ia st kilka sąsiadujących z gazow ym w u lk an em rzędów odczuje lekkie trzęsienie p o d ło g i, to już in n a historia. N ie w s p o m inając o ryku, jaki w ydobyw a się z o tc h łan i kinowej ciemności.
B ard zo p o p u la rn e są ró w n ież u ro czo
brzęczące tic-taki i cukierki w „ o rta lio n o w y c h ” papierkach. G dyby to były dzieci, to jestem w stanie zrozum ieć. C h o ć m o ż e i nie. G dyż należałoby w łaśnie dzieci uczyć, że kino to nie pub, b ar szybkiej o b sługi etc. Kiedyś tego m e było - tak tw ierdzi m oja m a m a i jej wierzę. M o d a na jedzenie p o dczas seansów filmowych z o stała im porto w an a. K inow e m olochy k u szą kolorow ym i fast- -foodam i, p ro p o n u ją c jednocześnie p r z e kąski, k tó re w n o sim y na salę.
W yjściem bez w ątpienia byłby p o d z ia ł na sale dla jedzących i niejedzących. Z akaz spożyw ania p o k a rm ó w b o w iem nie w chodzi w ogóle w rachubę. Lecz patrząc na ogólną ap ro b atę p o d ziału na miejsca dla palących i tych b e z n a ł o g u , to wrprow 7a d z e n ie sw oistego p o d z ia łu w kinach byłoby d o s k o n ały m rozw iązaniem . I jeszcze jedno. Po p e łn y m w rażeń seansie uw ażnie patrzcie p o d nogi. Poślizg na rozlanej pepsi-coli czy mnej fancie z d o m ie sz k ą p o p c o rn u to napraw dę nic przyjem nego. Przy okazji p o zdraw iam tych, co ch o d z ą do k in a ...
Gabriela Kózka
StuDnla: studencki drogowskaz in telek tu a ln y
Dziennikarstwo: zawód czy misja?
Ubie gły rok był dla środowiska publicystycznego wyjqtkowo niefortunny. Odeszli dw aj świetni dziennikarze, obaj w tragiczny sposób. Zabity w Iraku legen darn y korespondent wojenny, W a ld e m a r M ile w ic z i pokonany p rz e z b a rd z o rzadkq chorobę nowotw orow ą, preze nter „Faktów" M arcin Pawłowski. Udowodnili nam, iż dziennikarzem się nie bywa, ale się nim jest...
W pierwszej piątce laureatów nagród G r a n d P re s s 2 0 0 4 , w p le b isc y c ie na D z ie n n i k a r z a R o k u , d e c y z ją k o le g ió w redakcyjnych prasy, radia i telewizji z całej Polski, z n alazło się d w ó c h nieżyjących dziennikarzy. Pierw szym i d w o m a miejscami zostali u h o n o ro w a n i p o śm ie rtn ie M arcin Paw łow ski i W aldem ar Milewicz.
N a g ro d ę D ziennikarza R oku przyznają sami dziennikarze za w ybitne osiągnięcia w pracy, p ro m o w a n ie św iatow ych stan d ar d ó w i p rzestrzeganie etycznych k a n o n ó w zaw odu. Tym razem redakcje niewątpliwie c h c ia ły ta k ż e o d d a ć h o ł d o d w a d z e i pośw ięceniu, dzięki k tó ry m obydwaj laureaci udow odnili, iż to, co robili, nie było tylko z a w o d e m , s p o s o b e m n a z d o b y w a n i e pieniędzy, ale czym ś więcej. C zym ś na tyle w ażnym , że pozostali te m u w ierni do końca, że podporząd k o w ali i poświęcili te m u życie.
W d zisiejszych czasach szczeg ó ln ie tr u d n o na d łu z sz ą m e tę o jakiś w iarygodny
a u to ry te t, w z ó r d o n aśla d o w a n ia . D la fascynatów i adeptów' tej trudnej sztuki, jaką jest upraw ianie rzem iosła dziennikarskiego, n ie z ło m n a i rzetelna postaw-a znaczy bard zo wiele. P o m aga uwierzyć w sens tej pracy i w7 to, że „nie sam ym chleb em człow iek żyje” . N ierzad k o poszu k u je się i wymyśla fanta stycznych bohaterów'. N ie d o strzegając, że praw dziw i żyją w śró d nas. O c z y otw ierają się n am d o p ie ro p rzy naśw ietleniu ich życiorysów p o śmierci. Pow inniśm y się uczyć do strzegać i doceniać ich już za życia. I dążyć d o tego, by stać się nie tylko rów nym i, ale naw7et lepszym i o d nich, bo oni sami zapew ne tego by sobie życzyli.
W tym m iejscu rzecz sprow adza się d o po w szech n ie z n a n eg o i starego jak świat dylematu: być czy mieć? Ju ż na tym etapie życia, jakim są studia, kształtujem y się w określo n y m k ie runku i po d św iad o m ie d o k o n u je m y w yboru. Istnieją dwie zasa dnicze drogi, ch o ć m o ż n a też poszukiw ać
zło te g o środka: być, ale tak, zeby tez coś mieć. Sądzę, że to całkiem sensow ne, zważywszy jednak, iż b a rd z o rzadko o k o liczności pozw alają na w ybranie takiej opcji. Tym bardziej p o tr z e b n e są więc przykłady h ero iczn eg o pośw ięcenia, byśm y nie utracili wiary we w łasn e ideały juz na starcie, co jest raczej d o m e n ą zrezygnow anych rutyniarzy w pew nym w ieku, k to reg o dla w łasn eg o b ezp ieczeństw a dokładniej tu nie określę...
D la dw ó ch ludzi, których zdecydow ałem się tu w spo m n ieć, dziennikarstw o było misją i sen sem życia, jednakże na co dzień stykam się z dziesiątkami takich, którzy traktują to zgoła inaczej. T ru d n o jest wytrw ać przy o b ran y m kursie przy takich p roporcjach. Jed n a k ż e w iem , że nie jest to tylko mój p ro b lem , ale i wielu innych, którzy prag n ą realizować swoje dziennikarskie pow ołanie. A to dodaje skrzydeł...
B a r t ł o m i e j Misiniec
Nie, dziękuję - nie czytam
Jesteśmy d a le k o w tyle za Z acho de m , jeżeli c h o d z i o technikę. N ie n a d ą ż a m y z a pa ństw am i Europy, jeśli c h o d z i o jakość i ilość dró g s z y b k ie g o ruchu. W y p a d a m y tragic z nie , g d y p o ró w n u je m y z a ro b k i, jakość życia , k o m p u te ry z a c ję itd. C z y jest coś jeszcze, c z eg o m o ż e m y się w stydzić? N iestety, Polak już n ie ra z u d o w o d n ił, że jeśli chce, to po tra fi, i p o k a z a ł c ałem u światu, nie w ie d z ą c nawet, że w b ił sobie kolejn y g w o ź d ź d o trumny, iż c z ytan ie w kraju m ię d z y O d r ą a Bugiem jest rów nie p o p u la rn e jak... gra w k rykie ta .
M a g ia liczb
N a p o czątk u skupm y się na zagranicy. O d 1980 roku p o d w o iła się na świecie sprzedaż książek. W edług p ro g n o z y w- 2005 ro k u wydatki na książki wy n iosą 105 m ld dolarów". N ajwięcej czyta się na p ó łn o c y E uropy, a najbardziej oczytanym sp o łe c z e ń stw e m s ą Szw'edzi. "’l.S proc. ludzi zam ieszkałych w tym kraju regularnie sięga po książkę. Z araz za nim i m am y Finów' - 67 proc. i Brytyjczyków - 63.2 proc. Niestety’, przy p ó łn o c y d o ść słab o w ypada p o łu d n ie starego konty nentu. Jed n ak różnice w p o ło ż e n iu g eograficznym nie mają ż a d n e g o znaczenia. D w a odlegle o d siebie państw a, których śró d z ie m n o m o rs k i klim at o b d a rz y ł sw oich obywateli gorącym , aczkolw iek ró żn y m te m p e ra m e n te m , nie uchro n ił ich przed „ c h o ro b ą antyliteracką” - w Portugalii y p roc., a w G recji 46 proc. ludzi czyta regularnie. P o d o b n ie przedstaw ia się sytuacja z intelektualną k o n s u m p c j ą c z a s o p iś m ie n n ic tw a . P r z o d u j ą p ó ł n o c E u ro p y : w Skandynawii 7”7 proc. sp o łeczeń stw a sięga 5-7 razy w ty g odniu po gazetę. N a p o łu d n iu jest to o d 20 d o 24 proc. S praw dźm y zatem , co liczby m ó w ią o nas...
Co z tą Polską?
N a s z e sp o łe c z e ń stw o w ypada u 7 p o ró w n a n iu z E u r o p ą fatalnie. W ciągu ostatn ieg o ro k u p o ło w a z nas nie p rzeczytała A N I J E D N E J K S IĄ Ż K I! C o trzeci Polak sięga p o m ą sporadycznie. 30 proc. książek, któ re w p a d n ą nam w ręce, czytam y z konieczności - są to b o w ie m podręczn ik i szkolne. W ciągu o sta tn ie g o ro k u 63 proc. n aszeg o sp o łeczeń stw a nie d o k o n a ło zakupu żadnej książki, a gazety regularnie kupuje tylko 15 proc. D laczeg o nie kupujem y? Bo uważamy', że książki są za drogie. N arzekam y, że w' czasach PRL-u b yło taniej. Książki były w ted y faktycznie tańsze, ale dlatego, że p a ń stw o w yznaczyło sobie misje d o finansow ania wydawnictw. Teraz, w' d o b ie kapitalizm u, gdzie w szystko w ychodzi z pryw atnych rąk, a p a ń stw o m a p ro b le m z d o fin an so w an iem leków, książka
w7 twardej opraw ie kosztuje przeciętnie 40 zł. O db ija się to na dom o w y ch bibliotekach. 10 proc. gospodarstw ' w Polsce otw arcie przyznaje, że nie m a w d o m u ani jednej książki! Brak czytania w pływ a niekorzystnie na nasz intelekt. Badania naukow e udow odniły, że dzieci, któ ry m regularnie się czyta, m a ją w nauce o 30 proc. lepsze w yniki o d sw oich „nieoczytanych” rów ieśników 7. B rak opan o w an ia p ły n n e g o czytania d o 15 roku życia niem al eliminuje m ożliw ość zrozum ien ia w przyszłości najp ro stszeg o tekstu. B rzm i to strasznie, ale pam iętajm y, ze czytać nie znaczy kupow ać. Jeśli ktoś napraw dę chce zdobyć jakąś książkę, m o ż e bez p ro b le m u udać się d o biblioteki, któ ra pow'inna być w każdym , naw et m a ły m m iasteczku. P o n a d to każdy m a znajom ych, którzy chętnie p o ż y c z ą książkę. W ystarczy poprosić.
M a ło i c ią gle z a m ało...
O b e c n ie m a m y o 1200 bibliotek mniej niż 15 lat tem u. J e s t mniej, b o nie m a pieniędzy. K się g o z b ió r w' przeciętnej polskiej bibliotece m a powyżej 10 lat. Książki są stare i zniszczone, co oczywiście o d strasza o d odw iedzania tych miejsc. D o s tę p d o In te rn e tu g w arantują tylko n ie k tó re z nich. W Polsce kupuje się rocznie 6 now ych książek na 100 tysięcy mieszkańców 7. N ajgorzej jest na te ren ach wiejskich. Są jednak w Polsce p o d e jm o w a n e p ró b y m odernizacji bibliotek i przyciągnięcia d o nich ludzi. W' kilku m iastach Polski p o w sta ły już biblioteki, które p o z a książkami stw arzają m ło d y m lu d z io m m ożliw ość pracy na k o m p u te rz e o raz g ry na konsolach. Są o n e finansow ane p o p rz e z niewielki a b o n a m e n t, jaki zo b o w iązane są płacić o so b y korzystające z biblioteki, co zapew7nia jej p ły n n o ś ć finansow7ą. Je s t to b a rd z o do b re rozw iązanie, lecz niestety nie w szystkich stać, by płacić naw7e t m ałe sumy. Realia p o lskiego bytu często stawiają ludzi p rzed w yborem : na co p rzeznaczyć i tak m a łe pieniądze? M oim zdaniem (i zapew n e wielu z Was) to p a ń stw o pow 'inno d b ać o obyw atelską edukację i rozw ój m ło d e g o pokolenia, które przecież jest jego p rz y s z ło ś c ią ...
Pawet Pluta
StuDnla: studencki drogowskaz in telek tu a ln y
O b y w a t e l , k t ó r y b a j e k o s zk la n y c h d o m a c h m a ju ż dość, k t ó r y n i e p o s t r z e ż e n i e w y r ó s ł n a E u r o p e j c z y k a , d la k t ó r e g o f e u d a l i z m i p r z y w i ą z a n i e d o z ie m i to ż a d e n p o w ó d , b y znosić p o c z y n a n i a p a n ó w w d ro g ic h , d o b r z e s k ro jo nych g a r n it u r k a c h , z a n a s z e p i e n i ą d z e r o z b i j a j ą c y c h się li m u z y n a m i. ..
Polska - mój dom - mój kraj
Trzeci miesiąc 2005 ro k u d obiega końca.T ru d n o oceniać N O W Y ro k zaledwie p o tych kilkudziesięciu dniach, jakie u p ły n ę ły od szam pańskiej zabawy p o d ty tu łem sylwester. Poczucie radości skąpanej w p rom ilach zn iknęło. P o d o b n ie jak sy n d ro m prze- balowanej nocy. J e d n a k p rzeszło ść n ie w ątpliw ie determ in u je przyszłość. E c h o m inionych w ydarzeń niesie się w pow ietrzu. C h o ć w m o im o d czuciu to nie w sp o m n ian e echo, ale sw ąd afer, dym matactw, kurz i b ru d skandali, p o r o z u m ie ń p o d a w a n y c h p o d płaszczykiem „ n ie p o ro z u m ie ń ” ltd. W ym ie niać m o ż n a bez końca, jednak nie o to chodzi.
„ Z a o k n e m budzi się z letargu szary zwierz - m ój kraj” - śpiewa m ój ulubiony zespół. A ja bud ząc się rano, nucę p o d n o se m sm u tn e słow a, paraliżujące praw dziw ością, Dalej to leci tak „w gazecie czytam, że z n ó w coś zdarzyło się; k toś k ogoś ok rad ł tak że słów az brak; ktoś zrobił skok na bank, całkiem na blanc, a b an k to ja!” Słowa piosenki spisane sto su n k o w o daw n o okazały się w ręcz p rz e p o w ie d n ią dla dnia dzisie jszego. Śm iem naw et przypuszczać, ze dnia jutrzejszego i następnych. N ie zapytam jak pew ien Lis, b o jako m ło d a o so b a m a m inne pytanie, któ re ciśnie się na usta: co dalej? N ie będę się je dnak bawić w proroka. A czkolw iek cieszę się, ze stosy juz nie p ł o n ą . ..
O b ra z Polski, k raju-dom u niem al 40 m ilionów ludzi, nie napaw a opty m izm em . P raw o idzie na lewo. T rzeb a się starać, by się nie zabić na p o z o rn ie prostej d ro d z e zgodnie ze słowam i: „ulicą idę, a ta ulica m a - to chyba szwajcarski ser” . I na całkow ite p o d s u m ow anie, lecz nie o statn ieg o roku, ale 15 lat, m uszę dodać: „M iało być inaczej, wiem , chyba m e u d a ło się; ktoś p o d ro d z e ciała dał, zresztą p o p a trz sam!” .
C oraz częściej sp otykam się z op in ią m ło d y ch osób, które są p rzyszłością n aszego kraju, że nie czują się specjalnie zw iązane ze sw oją ojczyzną! A rg u m en ty popierające ich opinie nie są p o zb a w io n e sensu, chociaż n ie m iłosierne w sto su n k u d o Pani Polski. Zdezelow anej Pani Polski należy dorzucić, by p o d nie ść tragizm. O m czvm innym nie m o ż n a b o w iem m ów ić, jak tylko i w yłącznie o tragedii, której by się naw et G recy nie powstydzili. D laczego tak jest? W idzę jedną m ą d rą odpow iedź. Ludzie, którzy kiedyś, w prehisto ry czn y ch dla nich czasach, tj. o k o ło ro k u 1990, szli jak jeden m ąz do „ w sp ó l-n e g o ” , zboczyli z o b ra n e g o kursu, gdy na ścieżce pojaw iły się różn e w skazów ki, ze istnieje tez „ m o je ” . O w o „ m o je ” jest
MIXER: m a g a z y n stu d en tó w KSW
o w iele k o rzystniejsze. O czyw iście dla szczęśliwego, choć niekoniecznie uczciw ego posiadacza. N abyw anie stało się ulubionym zajęciem ludzi z p o szczególnych p o z io m ó w ziem skiego nieba. Scena polityczna p rz y p o m ina zoo. Z a c z ę ło się o d króla zwierząt, p o te m pojaw iła się d ro bniejsza zwierzyna, a stan ęło na p rzy d o m o w y m drapieżniku. Przerabialiśm y epizod z biżuterią, choć i tak m a m w rażenie, że to, co n o sz ę w uszach, trochę inaczej się pisze. Z asięg tem atyczny jest szeroki, w łączając w to rów nież dni tygodnia, jak i owoce.
Cyrk, jaki panuje w ś ró d tzw. elity, to w ręcz kraina m io d e m i m lekiem płynąca dla tych, którzy p o trafią kojarzyć fakty, o soby i zdarzenia, wymyślając w yszukane dowcipy. B ohaterow ie kawałów, cieszących się coraz w iększą popula rn o ścią, to niestety osoby, na któ re glosowaliśmy. Czy zatem nie śmiejemy się z samych siebie, podstaw iając jedynie odp o w ied n ie nazw iska d o kontekstu? N ie będę o d pow iadać na to pytanie. Bo m a m p ra w o w ybo rcze. Je d n o n a to m ia s t jest pew ne: nie jest jeszcze z nam i aż tak źle, skoro w ogóle się śmiejemy. C o innego, jeśli ch o d zi o p o w ó d d o śm iechu. Ż ało sn e. Ż a ło ś n i - to lepiej pasu]e. I nie piszę w tym m o m en cie o w yborcach. C zujem y w-- k ońcu so lid arn o sc w7 o b liczu w sp ó ln ej klęski, skądinąd na w łasn e życzenie. Ale m ądry Polak p o szkodzie, a i czasu się nie da c o f n ą ć ...
„M oj d o m to te szare ulice; m ój d o m to kolejka p o pracę; m ój d o m to ci sm utni lu d z ie ...” . Mój do m ? \X cale nie jestem p rz e k o n a n a . M im o że nie c h c ia ła b y m w yjeżdżać z Polski, by szukać szczęścia, godziw ych pieniędzy czy jeszcze czegoś innego. Patriotyzm ? N ie w iem . Po pro s tu „ to jest m ój kraj, mó] d o m , w k tó ry m żyję; piekielny raj, ja tu tkwię aż p o szyję; to jest m ój kraj, w szystko w nim jest możliwe: to jest m ój kraj, to jest m ój d o m ” . I chociaż sam a siebie pytam coraz częściej: o co chodzi, co się dzieje?, to m e chcę myśleć, że sytuacja s p o ł e c z n o - g o s p o d a r c z a m o g ł a b y m n ie zm usić d o o p uszczenia „ m o jeg o d o m u ” . N ie patrzę więc (jak co niektórzy na Polskę jak na w ynajm ow ane mieszkanie, takie na teraz, na jakiś czas, a p o te m się zobaczy. Raczej p o d p iszę się p o d słówkami brzm iącym i tak: „te b ru d n e dw'orce, gdzie sp otykam ją; te tłumy, któ re cicho klną; te n pijak, który m ru czy coś przez sen, że póki my żyjemy, ona żyje te ż ” .
Ż yczyłabym sobie oraz W am , m ło d y m Polakom , by sfera sacru m naszej w7ładzy
zeszła na ziemię. Ale nie jako zjawy z in ne go świata, k tó re niby to m ó w ią o Polsce, lecz nijak to pasuje d o tego, co widzi, czuje szary zjadacz polskiego chleba. Niezw^ykh o by watel. O byw atel, k tóry bajek o szklanych d o m a ch m a juz dość, któ ry niepostrzeżenie w y ró s ł n a E u r o p e j c z y k a , dla k tó r e g o feudalizm i przyw iązanie d o ziemi to żaden p o w ó d , by z n o s ić p o c z y n a n ia p a n ó w w drogich, d o b rz e skrojonych g arm turkach, za nasze pieniądze rozbijających się lim u zynami.
K to s m o ż e pow iedzieć, że tak jest praw ie w każdym państwie. R óżnica tylko taka, że na razie najzwyczajniej nas, pań stw a na to nie stać. M e lepiej odciąć d o p ły w finansów na dole, niż ruszyć d o b rz e sytuow aną górę. P rzepaść m iędzy bo g aty m i a b ie d m m i jest wielka, frustracja narasta i dlatego m ą d n inaczej „lubiący b rą z ” zyskuje na p o p u la r ności. Poza tym ro z p o c z ą ł się na całego p roces podziałów 1 na klasy. Śm iesznie to brzm i.
Praw 7d a n a t o m i a s t p r z e d s t a w i a się następująco. Ludzie, którzy sk o ń czą jakieś tam s tu d ia , ale o g ó ln ie m a ją w y ż sz e w ykształcenie, za rm k a ją się na plebs, nie obrażając nikogo. T o też pow7stająpólsw iatki. M \ to my, oni to oni. Świat nas otaczający robi się czarny albo biały, rzad k o się d o strzeg a b an v y pośrednie. K to ś jest z nam i albo przeciwko. Szkoda czasu na dyskusje. Tak albo nie. C zarny k o t czy biały pies? A i tak w iększość z nas wie, ze jeśli nie w iadom o, o co chodzi, to chodzi o pie niądze. .. Dragonfly
r r ?
tolof &taaa/
2 2 - 2 5 . 0 4 . 2 0 0 5 Wycieczka organizowana przez Samorząd Studentów KSWW p ro g ra m ie m in .:
- sp otkanie na U niw ersytecie K aro la
- zw iedzanie Pragi z p rzew o d n ik iem m.in. Stare Miasto: W vszehrad, B ram a P ro c h o w a , Z ło ta Uliczka, M o s t K aro la, K o śc ió ł Tyński, Rynek, W ieża R atuszow a
Swdadczenia zaw arte w7 cenie:
- tr a n s p o rt a u to k arem klasy lux, 1 nocleg w7 h o te lu na o b rzeżach Pragi
- w yżywienie (śniadanie, obiadokolacja) - opieka pilota i p rzew o d n ik p o Pradze,
ubezpieczenie K L i N N W
cen a: 260 z ł
Szczegół owych inform acji udziela Sam orząd Stu d en tó w w trakcie d yżurów (pokój 043)
StuDnla: studencki drogowskaz in telektu aln y
„DNI KARIERY"
Twoja droga do sukcesu
„ D ni K a r i e r y " o r g a n i z o w a n e p r z e z o r g a n i z a c j e A I E S E C z d ą ż y ł y w c ią g u 12 lat u g r u n t o w a ć s w o j ą p o z y c j ę n a ry n k u . W z e s z ł o r o c z n e j k ra k o w s k ie j ed y c ji w z i ę ł y
u d z i a ł 3 3 fi r m y i instytucje o r a z o d w i e d z i ł o je 12 ty s ię c y s tudentów.
R o k rocznie targi są d o s k o n a łą okazją dla licznej rzeszy s tu d e n tó w i abso lw en tó w krakow skich uczelni d o zap o zn an ia się z sze ro k ą g a m ą oferow anych przez w ystaw ców praktyk, stażów, czy n aw et o fe rt stałego zatrudnienia. - „ D n i K ariery ” , m im o iż odbyw ają się na A kadem ii E k o n o m ic z n e j, nie są skierow ane w yłącznie do stu d e n tó w nauk ek o n o m ic z n y c h ” - m ó w i K inga Jankow icz, z organizacji A IE S E C . - O p r ó c z b a n k ó w i firm konsultingow ych p rezen to w ać się b ę d ą firm y z bran ży spożyw czej, paliwowej, ubezpieczeniow ej oraz IT. C o b ard zo cieszy, o d w iedzają nas coraz liczniej studenci A G H oraz U niw ersytetujagiellońskiego.
D zięki tej ró ż n o r o d n o ś c i o so b y uczestniczące w „ D n ia c h K a rie ry ” m o g ą p o ró w n a ć i ocenić ofert}- kilkudziesięciu p rz e d siębiorstw oraz instytucji, a dla firm to idealna okazja na ro zeznanie się na ry n k u pracy.
O b ie stro n y o d n o s z ą także in n e korzyści. F ir m o m targi pozw alają na bliższy k o n ta k t z przyszłym i pracow nikam i, a prz e z to także na tw orzenie p o zytyw nego w iz e ru n k u firmy. D la s tu d e n tó w esencją „ D n i K ariery ” jest b e z p o śre d n i k o n ta k t z przedstaw icielam i wystawiających się firm. D aje o n m ożliw ość p row adzenia otw artej ro z m o w y na te m a t zatrudnienia, kultury organizacyjnej, reali zow anych projektów 7 i a tm o sfery pracy. - W zeszłym ro k u d o sta ła m się na praktykę w je dnym z b a n k ó w - w s p o m in a D o m in ik stu d e n t IV roku. - D ecyzje o z ło żen iu aplikacji p o d ją łe m p o rozm ow ie z k o n su ltan tem , k tó ry p rz e k o n a ł m n ie d o pro g ra m u , dzięki, k tó rem u
z d o b ę d ę c e n n e d o ś w ia d c z e n i e ta k p o t r z e b n e s z c z e g ó ln ie w dzisiejszych realiach.
S tudenci cenią i chw alą sobie tę im prezę: - Jeszcze nie p o d ję ła m decyzji, gdzie bym chciała pracow ać w przyszłości, ale C V m a m g o to w e d o w ysłania - śmieje się stu d en tk a V ro k u A E . - Liczę, że dzięki o d w iedzeniu ta rgów do w iem się, na co firmy zw racają uwagę przy ro zm ow ie kwalifikacyjnej oraz jak wygląda cały p roces rekrutacji.
M e ry to ry czn ą częścią projek tu jest A kadem ia U m iejętności, o rg anizow ana za ró w n o p o d czas targów, jak i w innych term inach. W jej skład w c h o d z ą wykłady, szkolenia, p rezentacje firm czy też b a rd z o p o p u la rn e w śró d s tu d e n tó w stu d iu m p rzy p ad k u (Case Study). A kadem ia U m iejętności pozw ala stu d e n to m nie tylko zap o zn ać się z k o n k re tn ą o fe r tą po te n cjaln eg o pracodaw cy, ale także zd o b y ć w iedzę, któ ra p o m o ż e im odnaleźć się na dzisiejszym rynku pracy.
„ D n i K ariery ” o d b ę d ą się 22 m arca 2005 roku na A kadem ii E k o n o m ic z n e j w Krakowie.
Z apraszam y na nasza stronę: www.dnikariery.pl
AIESEC
Zeszłorocznq edycję o d w ie d z iło 12 tysięcy studentów. N E S T L E P o l s k a
a u dzia ł w zii
TEMAT Z OKŁADKI
Temat z okładki
Prywatny wstyd
C z y szkolnictwo p ry w a tn e w Polsce drastycznie różni się od państw owego?
Ile mają w sobie p r a w d y plotki na temat k u p o w a n ia wpisów, niskiego poziom u zajęć,
trudności z e zn alezien iem p racy „po p r y w a c ia r z u " i kto je tak n a p r a w d ę rozsiewa?
Student jaki jest, k a ż d y w id z i
Jakiś czas tem u na ła m ach „M ixera” pisaliśmy o żenującym p o z io m ie niektórych studentów . Jed n ak nie w prow adzaliśm y żadnych ro z ró z n ie ń na tych „ p a ń stw o w ych” i „ n iep ań stw o w y ch ” być m oż e dlatego, że takie podziały są zupełn ie nie logiczne. Przynajmniej w naszych czasach, kiedy zaciera się granica m iędzy „elitą” a p o zo stały m i uczelniam i.
S tu d e n t to nie jakiś o so b n y gatu n ek 0 określonych cechach fizycznych czy psy chicznych, chociaż... czasam i m o ż n a by było się pokusić o takie rozw ażania. W is to cie za tym określeniem stoi pojedynczy człow iek, każdy inny, każdy wyjątkowy. A b s o lu tn ą niep raw d ą są więc poglądy, jakoby na pryw atnych uczelniach m o ż n a b y ło s p o tk a ć sam y ch n ie u d a c z n ik ó w , n ie uków czy cwaniaków. W szystko zależy o d człowieka. O d jego nastawienia d o nauki 1 o d autorytetów , które w yniósł z d o m u . Tak jak na niepaństw ow ej tak sam o i na p a ń s t w o w e j u c z e l n i m o ż n a s p o t k a ć leserów, debili i b e zczeln ą „ z ło tą m ł o dzież” . N a im prezach jednak ludzie baw ią się ze sobą, nie legitymując in d eksem danej uczelni. W7tedy tak nap raw d ę dostrzeg a się, jak b a rd z o p o d o b n e są d o siebie o b a środow iska. I jedno, i drugie m a studencką, u ła ń sk ą fantazję. Ale z a ró w n o jedni, jak i drudzy, p o trafią przedstaw iać s o b ą że nująco niski po zio m .
Iluż to m am y wielkich przyszłych lekarzy, praw ników , filozofów z elitarnych uczelni, z k tórym i p o pierw sze nie b ard zo m o ż n a się dogadać, a p o drugie wstyd g d ziek o lw iek wyjść! N ie przyklejajm y lu d z io m etykietek ze w zględu na rodzaj finansow ania uczelni. P atrzm v na zaanga żow anie, am bicje, zachow anie oraz kulturę osobistą. N a pryw atnych uczelniach zarzu ca n a m się p o zerstw o, szpanow anie sa m o ch odam i, żerow anie na pieniądzach ro d z i ców. A i ow szem , i takiego b eztroskiego elem en tu u nas nie brakuje, co nie zm ienia faktu, że nie jest to postaw a przypisana niepublicznej uczelni.
K ażd y zna k ogoś takiego z jednej z tych
tak zw anych elitarnych uczelni. T am rów nież p e ł n o jest ro z p ie szczonych cwaniaczków, którzy „ c h c ą mieć jakiś pap ier” , żeby p o te m jak tata będzie załatw iał pracę, me świecił oczam i, że d z i e c k o ty lk o p o m a t u r z e . S tu d e n t jaki jest, każdy widzi, i nie p o trz e b a d o tego w glądu w indeks.
Poziom p o z io m o w i nie ró w n y
W edług najnow szych s o n d a ż y p o z i o m n a u c z a n i a na n i e k t ó r y c h k i e r u n k a c h np. s o c jo lo g ia, z a rz ą d z a n ie , b a n kow ość czy psychologiaj jest d z isia j z n a c z n i e w y ż s z y n a uczelniach pryw atnych. P ra w d o p o d o b n ie w ynika to z w iększego z a a n g a ż o w a n ia w y k ła d o w c ó w w prow ad zen ie zajęć oraz le pszych w a ru n k ó w pracy.
Szkoły p ry w atne zazwyczaj m ieszczą się w now oczesnych budynkach. Inw estu ją w sprzęt elektroniczny, zapew niają wyższe standardy nauki. K lim atyzow ane sale, d o stę p d o k o m puterów , e k ran ó w etc. p o m a g a prow adzić edukację w znacznie ciekawszy sposob. Jeśli tylko w ykładow ca p otrafi korzystać z takich u ła t w ień, m o ż e dosko n ale u ro z m a icić swoje zajęcia, a p rzez to lepiej dociera d o studentów .
M agda uczy się na jednym z bardziej p o p u la rn y c h k ie ru n k ó w na Uniw ersytecie jagiellońskim. M a jednak, w b re w p o z o ro m , b a rd z o d u ż o czasu dla siebie. Wiele zajęć się nie odbyw a, poniew aż nie m a w olnych sal. B ard zo sporad y czn e kolokw ia pisane są niekiedy na korytarzu. Kilka razy nie u d ało się też zrobić sesji zim ow ej, poniew aż w ykładow cy nie mieli albo czasu, albo miejsca. T o też egzam iny zo stały p rz e niesione na lato. N a niek tó re w ykłady M agda i jej koledzy m u s z ą się zapisywać kilka miesięcy wcześniej! K to pierwszy, ten
lepszy? K rz e sła na aulach trzeba zajm ow ać czasam i naw et g o d zin ę przed w ykładem , b o k to się nie zm ieści (a takich jest wielu) i będzie stał, jest w y p raszam z sali.
T o praw da, że uczelnie p ań stw o w e są niedoinw estow ane. je d n ak go rsze jest to, że jakiś czas te m u postaw iły na ilość, a nie na jakość. P rzechw alanie się liczbą kandy datów na jedno miejsce nie p o w oduje podniesienia p o z io m u , ale raczej spadek wydajności.
L czelnie n ie p u b lic z n e też czasam i b o rykają się z k ło p o ta m i, jednak zajęcia o d b jw a ją się regularnie. S tudenci nie czuja