"Wiadomości Polskie" : pożegnanie z
czytelnikami
Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 32/1, 115-117
M
A
T
E
R
I
A
Ł
Y
Kwartalnik Historii Prasy Polskiej X X X II 1 PL IS S N 0 1 3 7 -2 9 9 8
„W IADOM OŚCI POLSKIE” - POŻEGNANIE Z CZYTELNIKAMI
W stęp Rafat Habielski
Pożegnanie redaktorów „W iadomości Polskich” - M ieczysław a G rydzew skiego i Zygmunta N ow akow sk iego z czytelnikam i, m im o że jest jedynie skromnym przyczynkiem do d ziejów pisma, zasługuje na uw agę z dw óch pow odów . Po pierw sze dlatego, że o pożegnaniu tym, rozkolportow a nym prawdopodobnie w bardzo ograniczonym nakładzie, daleko m niejszym od liczby prenumerato rów , nie wspom inają autorzy niemałej liczby prac pośw ięconych pismu, w tym także autor nin ie jszych słó w 1. Po drugie zaś dlatego, że ów nie znany pow szechnie list zaliczyć należy do dobrej tradycji tygodnika szczególn ie dbałego o kontakt z czytelnikami.
W ydaniu pierw szego numeru „W iadomości Literackich” w styczniu 1924 r. tow arzyszył, opub likow any osob no, sw ego rodzaju manifest redakcji. Sym bolicznym , choć nie zam ierzonym pożegna niem najpopularniejszego tygodnika II R zeczypospolitej był numer przygotowany do druku w ostat nim tygodniu sierpnia, a kolportowany w pierwszych dniach września 1939 r. z dołączonym doń w ierszem Kazimierza W ierzyńskiego, napisanym na w ieść o wybuchu wojny. Ponow nie w itały się z czytelnikam i już „W iadom ości P olskie”. W czerwcu 1940 r. żyw ot pisma przerwały wkraczające do Paryża oddziały Wehrmachtu, w lutym 1944 r. decyzja ministra informacji Rządu Jego K rólew s kiej M ości, wstrzymująca tygodnikow i przydział papieru. M iędzy tymi datami - 1 9 4 0 -1 9 4 4 - rozpięta jest historia „W iadom ości Polskich”, a także ściśle dotycząca pisma ew olucja tzw . sprawy polskiej, której miernikiem był zarówno stosunek tygodnika do polityki brytyjskiej, jak i rządu brytyjskiego do prasy polskiej w Anglii.
W iosną i latem 1940 r., zaraz po zainstalowaniu się w Londynie, „W iadom ości P olskie”, piórami najlepszych publicystów , stawiały W ielką Brytanię za wzór państwa nie tylko przeciw sta w iającego się przem ocy N iem iec, ale i w yposażonego w godne naśladowania instytucje życia sp ołeczn ego i politycznego. Szacunek, jaki okazywało pismo kulturze brytyjskiej, oraz stosunki z rządem polskim zapowiadały - jak się wydawało - w olny od konfliktów żyw ot tygodnika. Już w rok później sytuacja uległa jednak zasadniczej zmianie. Od momentu podpisania układu Sikors- k i-M ajsk i, „W iadom ości” krytycznie odnosiły się do polityki wschodniej rządu, co ustaw iało je zarazem w opozycji do polityki brytyjskiej wobec Stalina. Jesienią 1941 r. na pism o spadły pierw sze represje. Cofnięta została dotacja, przyznawana mu z Funduszu Kultury Narodowej. W rok później, także z inicjatyw y rządu polskiego, zm niejszono tygodnikowi przydział papieru.
Od początku 1943 r. w „polskim ” Londynie coraz pow szechniej zaczęto zdawać sob ie sprawę z położenia, w jakim znalazła się polityka polska, tj. z zamiarów Stalina i sprzyjających mu reakcji Zachodu. W tej sytuacji „W iadomości Polskie” zaczęły coraz ostrzej w ystępow ać w obronie racji, które zdecydowana w iększość emigracji uważała za niezbywalne. N iezłom ność pisma, broniącego nie tylko kształtu Polski sprzed 1 września 1939 r., ale także stanowczo sprzeciw iającego się planom pow ojennego podziału Europy na strefy w pływ ów , stała się przyczyną jego końca.
W pożegnaniu z czytelnikam i, jeg o autor, w edle w szelkiego prawdopodobieństwa Zygm unt N ow ak ow sk i, w skazał jako inicjatora likwidacji „W iadom ości” władze radzieckie. Piszącem u te słow a na podstawie kwerendy przeprowadzonej w Archiwum Instytutu P olskiego i M uzeum gen. Sikorskiego w Londynie nie udało się potwierdzić prawdziwości tego podejrzenia. Sprawa zam knię cia tygodnika stała się przedmiotem interpelacji skierowanych do ministra informacji na najbliż
1 D zieje „W iadom ości Polskich” rekonstruuje książka R. H a b i e l s k i e g o , N iezło m n i, n ie
116
MATERIAŁYszym (1 6 lutego 1944 r.) posiedzeniu parlamentu. O dpowiedzi Brendana Brackena także nie dają podstawy do potwierdzenia supozycji N ow akow skiego. Postawa „W iadom ości Polskich”, uchodzą cych za najpow ażniejszy i najbardziej w p ływ ow y periodyk polski w W ielkiej Brytanii, była solą w oku nie tylko A nglików i Rosjan2, ale i rządu polskiego, nie cieszącego się sympatią pisma. W grę w chod zić zatem m ogła także inspiracja polska.
N ależy w ątpić, by A nglicy, w mniej lub bardziej czytelny sposób dali do zrozum ienia, że działali z poduszczenia obcego. D o ulegania w pływ om zewnętrznym rządy, zw łaszcza rządy m o carstw, przyznają się niechętnie, tak samo jak niechętnie im ulegają. M ożna to uznać za czynnik podważający wiarygodność, choć nie wykluczający tezy N ow akow skiego, tym bardziej że inter pelow any przez posłów Bracken zaprzeczył, jakoby zamknięcie tygodnika nastąpiło z inspiracji radzieckiej. Z podobnych pow odów odrzucić m ożna przypuszczenie o inspiracji rządu polsk iego, który m ógłby zm usić „W iadom ości” do milczenia bez odw oływ ania się do pom ocy gospodarzy. Pozostaje zatem inicjatyw a czysto brytyjska3, której ostrość i stanow czość musi budzić zastanow ie nie. „W iadom ości P olskie” były pismem o nakładzie nie przekraczającym 7 tys. eg z., m ogącym uchodzić za znaczący jedynie w relacji do liczby przebywających na wyspach Polaków (ok. 2 5 - 3 0 tys.). B y ły zatem tygodnikiem nie tylko nie znanym szerszym kręgom opinii brytyjskiej, ale także wydaw anym w nie znanym jej języku. Trudno, biorąc to pod uwagę przypuszczać, aby decyzję o zam knięcu pisma podyktow ały obaw y o w pływ tygodnika na m yślenie społeczeństw a brytyjskiego, tym bardziej że przeciw polskim postulatom w sporze ze Stalinem w ystępow ała zdecydow ana w ięk szo ść prasy brytyjskiej, bez w zględu na dzielące ją różnice polityczne4. W szystko wskazuje w ięc na to, że zam knięcie „W iadom ości” było jednym z pierw szych sym ptom ów polityki brytyjskiej w ob ec P olski budowanej na ustaleniach konferencji teherańskiej. Przyjęte tam uzgodnienia zo b o w iązyw ały Churchilla do podjęcia działań wymuszających na rządzie polskim w Londynie akcepta cję żądań Stalina. W sw ym , wielokrotnie cytowanym , wystąpieniu w Izbie Gmin 22 lutego 1944 r. Churchill stw ierdził, że terytorialne roszczenia Stalina „nie wykraczają poza obręb tego, co jest rozsądne i spraw iedliw e”5. Wyprzedzająca o tydzień m ow ę Churchilla decyzja o wstrzymaniu „W iadom ościom Polskim ” przydziału papieru nosi zatem cechy posunięcia ubiegającego sp odzie waną reakcję tygodnika, a przy tym praktycznego przejawu stanow czości A nglików . Koniunktural- n o ść tej decyzji, dyktowanej bieżącym i racjami polityki brytyjskiej w ob ec P olski, potwierdza fakt reaktywowania pisma w kwietniu 1946 r. bez jakichkolwiek przeszkód formalnych i politycznych. Pod nazwą „W iadom ości” tygodnik ukazywał się nieprzerwanie do 1981 r. w alcząc o „sprawę polsk ą” i wypełniając tym obietnicę złożoną czytelnikom w ostatnich słowach pożegnania.
Oryginał publikowanego P o żegnania jest przechowywany w Papierach M ieczysław a Grydzew- sk iego w Archiwum „W iadom ości” w Fundacji z Brzezia Lanckorońskich w Londynie.
W iadom ości Polskie (Polish N ew s) 229 - 231 H igh Holborn, London, W.C. 1 D o czyteln ik ów „W iadom ości Polskich”
Brytyjskie M inisterstwo Informacji rozporządzeniem z dn. 9 lutego 1944 r. pozbaw iło „W iado m ości P olsk ie” przydziału papieru, co w rzeczyw istości oznacza likwidację naszego pisma.
„W iadom ości P olskie”, założone - jako kontynuacja „W iadomości Literackich” - w Paryżu w marcu 1940 r., po upadku Francji zaczęły wychodzić w Londynie w lipcu 1940 r. i na nr 205 z dn. 13 lutego 1944 r. kończy się ich książeczka służbowa. Zamknięcie pisma nastąpiło w warunkach tak drastycznych, że uniem ożliw iono nam nawet pożegnanie się z czytelnikam i oraz zestaw ienie bilansu pisma.
W skrócie najbardziej ogólnym rzecz wygląda jak następuje. A ktywa pierw szego ch ronologicz
2 O krytycznym stosunku Rosjan do „W iadomości Polskich” i osoby Zygmunta N ow ak ow sk ie g o w spom ina m.in. S. К o t, por. R o zm o w y z Krem lem , Londyn 1959, s. 237 - 238.
3 Za przyjęciem tej tezy przemawiają ustalenia H. Ś w i d e r s k i e j , Z dziejó w p o ls k ie j p rasy
o p o zycyjn ej w L o n d yn ie 1 9 4 1 -1 9 4 5 , „Zeszyty H istoryczne”, 1992, nr 101, s. 5 6 -8 2 .
4 Pisze na ten temat W. B a b i ń s k i , Prasa angielska o spraw ach p o lsk ic h na p rzeło m ie lat
1 9 4 3/1944. „Zeszyty Histtoryczne”, 1971, nr 20, s. 3 - 33.
MATERIAŁY
117
nie, w iernego sprzym ierzeńca spadają rów nocześnie z wzrostem w p ływ ów sprzym ierzeńca, który do lata 1941 r. był sprzym ierzeńcem N iem iec. Dzisiaj potęga tego sprzymierzeńca jest tak w ielka, że niosąc w oln ość krajom okupowanym przez N iem ców , m oże w imię tej w oln ości, dom agać się zamykania niezależnych pism w W ielkiej Brytanii.Rozstając się z naszą placówką, pozostawiam y sąd o niej czytelnikom . Celem naszym było w edle sił naszych słu żyć sprawie polskiej i polskiej kulturze, zrujnowanej doszczętnie przez N ie m ców i Rosjan. Pragnęliśm y być głosem niezależnej opinii polskiej. D ążyliśm y do tego, by skupić dokoła „W iadom ości P olskich” ludzi najlepszej w oli i najlepsze pióra. Pism o nasze b yło pism em bezpartyjnym, otwartym dla w szystkich, którzy walczą o w olność, całość i niepod ległość Polski, o sprawę demokracji i postępu.
W tym pożegnalnym liście musimy podkreślić, że „W iadom ości P olskie”, pism o prywatne, w ychodzące od września 1941 r. bez subwencji rządowej, w alczyło z w ielkim i trudnościami finan sow ym i i że utrzymało się dzięki ofiarnej postawie w ydaw ców , którzy zachow ali jak najdalej idącą b ezinteresow ność, pozostawiając redakcji zupełną sw obodę działania.
N a zakończenie stwierdzam y, że łatwo jest zamknąć pismo, trudniej natomiast zamknąć sprawę, o którą to pism o w alczyło. Likwidacja polskiego pisma nie zamyka jeszcze sprawy granic R zeczy pospolitej, sprawy pomordowanych oficerów , sprawy dzieci polskich ginących z głodu w R osji, sprawy straszliwej krzywdy m ilionów Polaków.
Zam knięcie pisma czy nawet zamknięcie w szystkich pism polskich nie zamyka jeszc ze sprawy polskiej. Ona się zamknąć nie da. Ona jest otwarta, otwarta jak rana, która krwawi bez przerwy.
O tę sprawę w alczyć będziem y nadal, zaw sze, wszędzie.
Londyn, dn. 14 lutego 1944 r.