• Nie Znaleziono Wyników

Plebejskie "potkania" z niechcianym żołnierzem : na przykładzie wybranych komedii polskich z początku XVII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Plebejskie "potkania" z niechcianym żołnierzem : na przykładzie wybranych komedii polskich z początku XVII wieku"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Pirecki

Plebejskie "potkania" z niechcianym

żołnierzem : na przykładzie

wybranych komedii polskich z

początku XVII wieku

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 231-238

2006

(2)

Piotr Pirecki

Plebejskie „potkania” z niechcianym żołnierzem —

na przykładzie wybranych kom edii polskich

z początku XVII wieku

N

ajpierw d ro b n e w yjaśnienie. „P otkanie" nie je s t s p o t k a n i e m , a je śli, to tylko przy­pad k o w y m i k o n fro n ta cy jn y m , w zgiełku b ite w n y m . C ałkow icie bez tow arzyskiego w ątku oraz bez w id o k ó w na przyszłość, sp raw ność osiąga je d y n ie w z d e rzen iu z tru d n ą rze­ czyw istością, która d ro b n e potyczki p o d n o si do rangi w artej literackiego u p am iętn ien ia. Aż do tego stopnia, że „p o tk an ie” stało się m o ty w e m p rz e w o d n im d w u plebejskich k om edii z p oczątku X V II w , pracow icie zebranych przez Karola B adeckiego w e w sp ó ln y m to m ie K o ­ media lybałtow ska1. Sam te rm in „kom edia plebejska” zastępuje dotychczasow y „lybałtow ska”

ze w zg lę d u na bardziej p o je m n ą fo rm u łę te rm in o lo g ic zn ą , która lepiej przystaje d o zaw arto ­ ści poszczególnych u tw o ró w i która w pełni oddaje bogactw o świata lu dow ego na w spak — w b re w w szy stk iem u i w szystkim . W tym paradygm acie m ieści się w szczególności in te re su ­ jąca nas postać żołnierza, ja k okazuje się w praktyce — żołnierza zgoła przypadkow ego, zde­ g radow anego i zdegenerow anego. N asz e rozw ażania idą tym w łaśnie szlakiem , pokazując, że n ie k tó re sp o śró d k o m e d ii plebejskich bawią się groteskow ą, acz n iebezpieczną figurą żo łn ie­ rza, ale ró w n ież i ostrzegają p rze d licznym i n ieb ezp ieczeń stw am i, m ięd zy in n y m i przed w szc zy n a n iem b u rd przez sk o n fed e ro w a n y ch , k tórzy nagle, n aw et bez w łasnej winy, zostali p ostaw ieni poza naw ias społeczeństw a i w now ej dla siebie sytuacji nie b ard zo potrafili się o d ­ naleźć. N a d o d atek spotykali się, całkiem zresztą słusznie, z niechęcią chłopów , któ rzy za tro ­ skani o swój d o b y tek potrafili z d eterm in a cją w alczyć o w łasne dobra, rabow ane przez

niekar-1 W tom ie zebrane zostały ró żnoim ienne utwory, nieraz nietrafnie włączone w ramy „rybałtow skie" (np. p o ­ m ieszczono dwie kom edie dworskie: Piotra Baryki Z chłopu kró l oraz anonim ow ą M a ra iic ję). N ie było zatem m etodologii, która klasyfikowałaby utw ory do w ybranego paradygm atu (por. P olsko k o m e d ia ly b a łto w sk a , opr. K. Badecki. Lwów 1931).

(3)

232 P iotr Pirecki

ne w ojsko i licznych m aruderów . Ten p ro b le m nab rzm iew ał, aż znalazł dość zabaw ne, ale i pouczające ujęcie wr k o m ed iach . W św iecie p e łn y m sprzeczności, na o p ak i w ro zk ro k u , gdy „p o tk an ie” w cale nie je st sp o tk a n ie m 2, i gdy h a rm id e r w szczy n an y wr w iejskim k u rz u go rące­ go, letn ieg o p o ranka przez biegające w bezładzie k u ry byw ał nie do zniesienia, a w d o d atk u rw etes w yw oływ any h isterią ko b iet zatroskanych obaw ą u traty g odności tw orzył obraz zgoła niezwykły, p o tężn eg o chaosu i niem al końca świata, poza k tó ry m istnieje ju ż tylko piekło. A w szystko za spraw ą w inow ajcy w szystkich nieszczęść — polskiego żołnierza, głod n eg o i o b dartego, k tó ry w reszcie zgiełk b ite w n y zapragnął za m ie n ić na d o m o w e zacisze, ale który n ajpierw m usiał odbyć długą d rogę w iodącą przez w iejskie p odw órza.

A okazji d o grabieży nie brakow ało. R a b u n k o m sprzyjała specyficzna i zgoła n ietypow a sytuacja społeczna. W p o czątkach XVII w w śró d przyczyn licznych nieszczęść n aw ied za­ ją cy c h R zeczpospolitą w y m ie n iało się b rak ze stro n y w ładzy królew skiej zainteresow ania p o ­ ło ż en ie m w ojska, które po w o jn ac h i konfliktach, trapiących n o to ry c z n ie ojczyznę, p o zo sta­ w ało bez środków 7 do życia i bez zaw odow ych perspektyw . Jeszcze d o b rze w yglądała sytuacja w śró d szlachty, k tóra m iała dokąd w rócić, ale żo łn ierze niskiego stanu n ie rz ad k o p rzed łu żali sobie stan w o jen n e j tułaczki, i w ów czas ich aktyw ność zw racała się nie przeciw' n ajeź d źc o m , a p rze ciw p o b raty m co m , któ ry ch n ie m iło sie rn ie łupili z i tak z u bogiego d o b y tk u . To był p ro b le m narastający przez całą p ierw szą p ołow ę XVII w. Aż dziw bierze, że polski sejm , tak b ard zo ro zg orączkow any i rozpolitykow any, nie b ard zo um iał znaleźć w yjście z zaistniałego k o n flik tu , w każdej chw ili grożącego w y b u c h e m w o jn y d o m o w ej lub, na szczęście tylko, lo ­ kalnych poty czek 3.

Z astanaw ia rów n ież fakt dosyć w ątłego odbicia owej pro b lem aty k i w bogatej tem aty czn ie g ru p ie k o m e d ii plebejskich. N ie w ia d o m e były p o w o d y tak zdaw kow ego p o trak to w an ia spraw n u rtu ją c y c h głów nie śro d o w isk o chłopskie. Być m o ż e ciągle słabą rep rezen tacją w ba­ ro k u i słabo słyszalnym głosem , k tó re m u n o śn o ść p ró b o w ały nadać dw ie sp o śró d w ielu k o ­ m edii — chyba najlepsza literacko K om edia rybałtowska nowa (1615) oraz N iepospolite ruszenie, abo gęsia wojna (1621). K ontekst społeczny o b u u tw o ró w był podobny, różnice dotyczyły je d y ­

nie kw estii stricte w o je n n y c h — K om edia iybałtoii’ska nowa w prow adza k o n tek st reperkusji spo­

łecznych sław nej II D y m itria d y (okres 1608-1613), gdy p o zo staw io n e sa m em u sobie n ie k a r­ ne w ojsko, ju ż po p rze k ro c zen iu granic R zeczpospolitej, d o k o n y w ało zajazdów i g w ałtów na lu d n o śc i p olskich wsi i m ia ste cz ek 4. Tacy w łaśnie m a ru d e rz y byli p raw d ziw y m u tra p ie n ie m — nie dosyć że pozb aw ien i złu d z e ń i ja k ic h k o lw ie k nadziei, nie m ieli żadnych skrupułów , aby kradzież i rozbój uczynić ź ró d łe m u trzy m an ia , to je szc ze w ykazyw ali się w o b ec w łościan w yjątkow ą b rutalnością. P rzerażen ie ro zp a san ie m konfederatów , k tó rzy p o stępow ali niczym

2 Sam term in p o tk a n ie posiadał w staropolszczyźnie rozległą sem antykę oraz bogaty' wachlarz rozw iązań fraze­ ologicznych. Wiele było definicji słowa p o tk a n ie : dla naszych celów najw ażniejsze są dwa — 1. 'zgrom adzenie', ‘zjazd’, ‘schadzka’; 2. ‘walka’, 'bitw a’. Pośw ięcono m u w S ło w n i k a p o ls z c z y z n y X \ 7 w . niem al trzy strony (t. 28:

P o sk a k a ć — p o ty k a n ie , red. K. Wilczewska, L. W oronczakow a, Warszawa 2000, s. 377-379).

1 Z ob. J. Topolski. D z ie je P o lsk i. Warszawa 1976, s. 282. 4 Ib id e m , s. 283.

(4)

szlacheccy „ so b iep a n o w ie” w szędzie tam , gdzie pojawiali się n atrę tn i złoczyńcy ro d e m z ro z ­ fo rm o w a n eg o w ojska, budziła ich determ in a cja w ucieczce przed gło d em i coraz p o w sze­ chniej dosięgającą nędzą'1.

N a p ew ną b ie rn o ść i bezrad n o ść polskiego sejm u i króla w obec k o n fed erack ich zaborów w iejskiego m ien ia p lebejusze reagow ali na szczęście w sobie tylko znany i u m ie ję tn y sposób. W iedząc, że praw dziw a terapia kryje się w śm iec h u , postanow ili na niepraw ości tego świata i je g o bo lesn e spraw y reagow ać z lekkością, z p rz y m ru ż e n ie m oka i na w sp ak r>. Tem atyka ko ­ m ed io w a (K om edia tybaitowska now a) była zw ykle p o d o b n a — konfederat przybyw a do w ioski, w której p an u je głód (ro zm o w a M agistra i K antora z G o sp o d arze m ), ale n aw et i taki stan rze­ czy nie przeciw działał ro zb o jo m i k radzieżom . W ręcz p rzeciw n ie — stanow ił dosyć p rze­ w ro tn ą i specyficzną zachętę do czynienia zła, na któ re istniało dość p o w szech n e p rzy zw o le­ nie, a m o że tylko społeczna o bojętność. J a k o je d e n z c u d e m ocalałych z m oskiew skiej rzezi li- sow czyków (sam o sobie pow iada, że je s t „m o sk w ic n ie m ”) zdobył p rześw iadczenie o w łasnej bezkarności i p o stę p o w an iu w zgodzie z u sta n o w io n y m tylko przez siebie k o d ek sem m ło - d zieńca-barbarzyńcy.

T erm in „ k o n fe d erat” w d ru g im dziesiątku lat X VII w. nabrał znaczenia pejoratyw nego i nieco błazeńskiego, w łaśnie na w spak, gdy w pow ażną tem atykę w p lec io n y zostały n ie ­ szczęsne losy karykaturalnie o śm iesz o n eg o bohatera. W cale lub praw ie w cale nie oznaczał tylko stro n n ik a konfederacji, ale każdego pospolitaka, k tó iy odw ażył się m ie n ić żołnierzem .

„P otkanie” w K om edii lybałtoirskiej nowej m ieni się w ielo b arw n y m pejzażem konfliktów ,

w' któ re z k onieczności w kraczali b o h atero w ie utw7oru . O d sam ego początku na plan pierw szy w ysuw ała się niespodziew ana persw azja erystyczna, której charakterystycznym z n a m ie n ie m była d ążność do o p anow ania sytuacji w ew n ątrz d ram aty czn eg o konflik tu . O d sam ego p o ­ czątku jego oś sym etrii przebiegała k o n se k w e n tn ie : G o sp o d arz, G o sp o d y n i, K antor i K lecha rep rez en to w ali w iejską społeczność, na przeciw ległym b ieg u n ie sytuow ał się sa m o tn y K on­ federat. Z a rz e w ie m w szystkich p eiypetii i zdarzeń były słow a G ospodarza, k tó re od n o siły się d o w cześniejszych nieszczęść zw iązanych z p rze m arsze m m oskiew skich w ojsk, a je d n o c z e ­ śnie będące z w ia stu n e m tego, co d o p ie ro nastąpi, z w ielo k ro tn ie w iększą intensyw nością:

O b ró c ili d o m o stw o , zjedli kury, gąski. B rogi puste, stodoły; ow ce, woły, skopy P otraw ili, do znaku w yniszczeli chłopy. Bodaj się byli z M o sk w )' nigdy nie w rócili, N iże li nas, ubogie, w niw ecz obrócili (w. 6 0 -6 5 ).

E sencjonalna w yp o w ied ź G o sp o d arza p o kazuje og ro m zniszczeń, ja k ic h d o p u śc iło się w ojsko w e w siach będących na d ro d ze ich stacji. To niem alże ludow a A pokalipsa bez udziału

5 Tak zwal się szlachcic należący do konfederacji, ale potocznie każdy zuch „do kord a i puchara, s'mialek z dzielną m iną i odw ażną wymowną” (por. Z. Gloger, hasło: K o n fe d era t w: idem . E n c yklo p e d ia sta ropolska , wst. (. Krzyżanowski, t. 3. Warszawa 1978, s. 76.

(5)

234 P iotr Pirecki

sił n a d p rz y ro d z o n y ch , pozostaw iająca w łościan na pastw ę losu i bez nadziei na p o p raw ę egzy­ stencji. D u ż o w niej em ocji m ającej zw iązek ze sztuką retorycznej persw azji, ale nade w szy st­ ko w yziera na p o w ierz ch n ię to n racjonalnego u p o rzą d k o w a n ia w y d arzeń , to n racjonalnej h a rm o n ii. Posiadał on p ie rw sz o rz ęd n ą w agę — bez p ró b y racjonalnego o p an o w an ia m ik ro - rzeczyw istości w iejskiego p o d w ó rz a n ie m o żliw e byłoby p o g o d n e p rze trw a n ie, ja k ż e ch a rak ­ terystyczne dla środow iska plebejskiego, n aw e t abstrahując od tego, że o b c u je m y ze św iatem k om edii. To em ocja pozbaw iona d y sty n k ty w n y c h zn a m io n , em ocja będąca w y n ik iem p o g o ­ d zen ia z losem , bo przecież zm ian nie należy się spodziew ać. Są raczej n ie m o żliw e, a na n ie ­ spraw iedliw ość trzeba reagow ać śm iec h em osw ajającym i sw o b o d n y m , ś m ie c h e m -ra tu n - kiem p rze d kalekim u rzą d zen iem św iata7. To d o p ie ro zarys takiej postaw y; uzyska o n a w d al­ szej części całkow ite ro zw inięcie i akceptację środow iska plebejskiego.

C h ę ć racjonalnego opan o w an ia rodzącego się w pełn i k o n flik tu p ro w o k u je K onfederatę, k tó ry w ręcz nie potrafi p o godzić się z tak tem , że je g o p ojaw ienie w e wsi nie w yw ołuje stra­ ch u , a p rze ciw n ie — je d n o c z y w łościańską społeczność. To staw ia go na pozycji p rzegranej, i sam z napastnika i łow cy staje się ofiarą sytuacji, w ja k ą zabrnął z b łę d n eg o ro ze zn an ia rz e ­ czyw istości i sw oich, dosyć w ątłych, m ożliw ości. Z n a k o m ite są słow a K onfederaty, w yraz p row okacyjnej persw azji, mającej na celu w yw ołanie 11 plebejuszy w spółczucia i żalu. Z atem zn ó w e m o cjo n a ln y ton, tym razem jed n ak w yraża b ez rad n o ść w ojaka w o b ec w iejskiej w ię k ­ szości. G d y pow racał m yślam i do „utarczek z M o sk w ą ” (w. 145), w ów czas na plan pierw szy w ybijały się takie o to tu rp isty c zn e o b r a z y — rem in isce n cje II D ym itriady, szczególnie m a k a­ b ry cz n e akty kanibalizm u:

Jeśli pies albo kotka, żarliśmy, co dano.

Z jad ł dru g i ud ziec w ięźnia, ja k najlepszej sarny,

W zdychając, biadał na się, i na ten czas m a rn y 8 (w. 152-154).

N ie dziw i w ięc zd e fo rm o w a n a i zdegradow ana psychika K onfederaty. Po takich p rze ży ­ ciach ja sn e się staje, że zatarciu u le g ła je g o w rażliw ość, że n o rm ą p o stęp o w an ia stała się m a - chiaw eliczna zasada celu uśw ięcającego środki. Tyle że kom ed ia św ietnie p o kazuje liczne sp o ­ soby w alki z w ojskow ym i m a ru d e ra m i-p ie n ia c z a m i, i czyni to w fo rm ie p rzypom inającej słynną R ejow ą R ozpm i>ę m iędzy trzema osobami. N arze k an ia K onfederaty na m oskiew ską rze­

czyw istość od razu zbijane są ró w n ie d ram a ty cz n y m i opow ieściam i o gw ałtach i sam ow olach żołnierzy, dla któ ry ch fraszką było zadaw anie krzyw d b e z b ro n n y m pleb eju szo m :

C o się im od żo łn ierstw a krzyw d gw ałt zadziałało! N ie zachodząc daleko, w L uborzyczy klecha,

7 R óżne spojrzenia na kategorię śm iechu pro p o n u je Adam Karpiński (Tragedia p iy w a tn o ś c i, w: L ite ra tu ra p o lsk ie ­

g o b aroku. W kręgu idei. R eferaty z konferencji zo rg a n izo w a n e j p r z e z K a te d rę L ite ra tu r}’ S ta ro p o lskiej K a to lickieg o U n i ­ w ersytetu L u b elskieg o w K a z im ie r z u n a d l lis ią 18 - 2 2 X 1 9 9 3 . red. A. N ow icka-Jeżow a i in.. L ublin 1995, s. 382.

s W szystkie cytaty z obu kom edii podaję za: K o m e d ia ryb a łto w ska n o w a , N ie p o sp o lite ru sze n ie abo gęsia iro jn a . w:

(6)

Stanislaus 011 w ielki, trzy w ierd u n k i z m iecha l a k m u pięknie w y m k n ęli, w d ro d ze go potkawszy,

H oircndc go obuszki po grzbiecie w ezbrawszy.

N a kogoż m iał iść skarżyć, w iatr po św iecie łapać,

M usiał się do wsi z płaczem nieboras przyczłapać (w?. 165-170).

W sofistycznyrn sporze, gdzie je d e n a rg u m e n t zostaje zastąpiony k o n tra rg u m e n te m , tru d n o uzyskać przew agę i zw ycięsko w yłożyć sw oje racje. A je d n a k tak je s t tylko na pozór. K om edie zaw sze przedstaw iają stanow isko bliskie au to ro w i bądź śro d o w isk u lu d o w e m u — akcent subiektyw nej sym patii decyduje w ięc, czyje racje okazują się zw ycięskie i ja k i z nich w ynika p o ży tek dla o gółu \ Im bardziej plebejscy b o h atero w ie przerzucają się a rg u m e n tam i u dow ad n iający m i żołnierskie niepraw ości, tym częściej pow staje w rażen ie zorganizow anego chaosu i an archii prow adzącej do w n io sk u , że w reszcie pora położyć kres g w ałtom i zajazdom i dać d o b rą nauczkę K onfederatow i. Pow odów , aby nauczyć zuchw ałego żołnierza m o resu , było n ader w iele, p rze d e w szystkim b ardzo częste „stacyje”, w ykorzystyw ane przez n iekarne w ojsko w n a d m ia rz e 1'1. K antor, p rze ra żo n y perspektyw ą R zeczpospolitej w okow ach m a te ­ rialnych roszczeń arm ii zdem o ralizo w an y ch m aru d eró w , ro zsn u w a niepokojący o braz kraju ow ład n ięteg o niem ocą. Z n ó w w fo rm ie p arodystycznego w y n atu rz en ia i am plifikacyjnej d e ­ form acji, aby m ożliw ie jak najdokładniej p rzedstaw ić śm iec h em i karykaturą bezw iad R zecz­ pospolitej:

Ale w asze, w Z ie lo n k ac h bioręcy stacyją, W zięli też S ym onow i petycyją.

N u ż Ioannes, żak dobiy, co w B olechow icach, Po tym i K rystoferus w R aciborow icach,

C i w szyscy narzekają; także i z Fleszow a [ ...] (w7. 185-187).

Z a b ó r m ien ia był w ięc zjaw iskiem p o w sze ch n y m , m o ż n a d o m n ie m y w ać , że dla n ie k tó ­ rych sp o śró d żołdaków in tra tn y m sposobem na ż y c ie — ja k w p rzy p ad k u p lebejuszy p u b lic z ­ na błazenada i żebractw o.

W łaśnie żart stanow i najbardziej d o g o d n e i skuteczne a n tid o tu m na bolączki w yw ołane najazdam i. I nie tylko dlatego, ze tak nakazuje k o n w en cja kom edii. P lebejusze w te n sposób odciągają „złe m o c e ”, p oprzez k u ltu rę śm iec h u realizują sw oje przesłanie radosnego aktyw i- zm u w b re w w szy stk iem u i w szystkim , n aw et na p rze k ó r ciężkim czasom i niew esołej sytua­ cji. Ś m iecił ratuje p rzed bezradnością i brutalnością, cyw ilizuje i dodaje odw agi, pozw ala łączyć an ty n o m ie . W dialogu z K o n fed eratem M agister okazuje się od niego o w iele sp ry tn ie j­ szy, a dzięki te m u w ytycza ścieżki postęp o w an ia w o b ec uciążliw ego gościa. N a w e t zdobyw a

" Zob. L. D argiewicz, O definicjach lu d o w y ch g a tu n k ó w k o m ic zn y c h , w . G enologia literatury ludow ej. S tu d ia fo lklo ry­

styc zn i', red. A. M ianecki. V Wróblewska. T oruń 2002. s. 154-156.

(7)

się na akt nie byle jakiej odw agi, gdyż krytycznie rec en zu je nazbyt częste nakładanie przez żołnierza szatek n ie w in n o ści —

I ty tego nie w kładaj na konfederaty,

M o g ło tam być h u lta jstw o , a nie nasze ro ty (w. 181-182) — postanaw ia rzecz całą zam knąć p ija ń stw e m na zgodę w gospodzie.

K om edia nie byłaby kom edią, gdyby nie nagłe i n iesp o d ziew an e kom plikacje, któ re p o ja­ w iają się ja k deus ex machina, i to w sam ym zakoń czen iu niezw ykłego u tw o ru . Pojaw ienie

D ziada i Baby, „p o d o b n y c h d ia b ło m ’', w y w o łu je u K onfederaty praw d ziw y n iepokój, zaś K antor, K lecha i d z w o n n ik nabierają odw agi i postanaw iają nauczyć w o ja k a -n ic p o n ia m o re ­ su, szarpiąc go i bijąc, gdzie p opadnie:

K an to r k onfederata u jm ie za ram io n a z tyłu, a d z w o n n ik za szablę, klecha też d o gęby z pięścią.

Taki niebyw ały akt zbiorow ej odw agi w o b ec u zb ro jo n e g o przybysza m a w y raźn ie sygnali­ zow ane przesłanie, a b rz m i o n o , że nie należy przeciw staw iać się z d e te rm in o w a n y m p le b eju - szom , gdyż dla w yrządzającego krzyw dę rzecz cala m o że się źle skończyć. Ja k się okazuje, ar­ gu m e n tac ja była bardzo skuteczna, skoro K onfederat zrezygnow ał z kradzieży, błagając tylko sw ych o p raw có w o litość:

D ługoż m ie tak b ędziecie sobie p o n ie w ierać ?

C z y p o d o b n o z m o ic h szat chcecie m n ie obdzierać? (w. 3 2 5 -3 2 6 ).

K om edia nie poprzestaje w yłącznie na nauce K onfederaty zasad w łaściw ego p o stę p o w a­ nia w je d y n ie skutecznej postaci — p o p rzez bijatykę. Idzie znacznie dalej — p o b ity żo łn ierz radykalnie zm ien ia swe stanow isko, i w ręcz m ów i, że b ędzie o ptow ał za z n iesien ie m stacji w o jsk o w y ch , co je s t h u m o ry sty c z n y m p rze jaw em ostatecznego zw ycięstw a plebejuszy:

P om ów ię z tow arzy stw em , skoro się zjedziem y, Aza też z tego sejm u płacą m ie ć będziem y. Słyszę, un iw ersały d o nas rozpisano,

Z e b y ju ż w ięcej stacyj z w o je w ó d z tw nie b ran o (w. 406 -4 0 9 ).

Z a te m o d rozpaczy do zw ycięstw a. O k a z u je się b o w iem , że w k o m e d ii w szystko je s t na opak, inaczej niż w życiu. B ezkarny żołn ierz nie m o ż e czuć się p ew nie, gdy spotyka się z g ro ­ m adą z d e te rm in o w a n y ch p leb eju szy p rzy g o to w a n y ch na w szystko. To g ro źn e o strze że n ie dla stacji w ojskow ych, że czas ich bezk arn o ści b e z p o w ro tn ie p rz e m in ą ł i pozostaje tylko k o m ­ p ro m is ja k o m e to d a rozw iązyw ania n arosłych problem ów .

W k o n w en c ji w yłącznie żartobliw ej pojaw iła się kw estia „gęsich ż o łn ie rz y ” — n ic p o n ió w

w Niepospolitym ruszeniu abogęsiej w ojnie (1621) Ja n a D zw otiow skiego. G dy p rzed laty polska

h isto ria i spektakularnie z o rie n to w an a polska k arykatura kreow ała w iz e ru n e k „kokoszych ry­

(8)

cerzy” i „w ojny k o k o sz ej”, w ów czas n ik t nie przypuszczał, że dalekie echo faktycznych w yda­ rzeń z ro k u 1537 pojaw i się w o d b ity m lu strze plebejskich ko m ed ii, p rze filtro w a n e d o d a tk o ­ w o przez krzyw e zw ierciadło. „W ojna gęsia” żyw o p rzy p o m in a w ydarzenia sprzed lat — ten sam rodzaj „niepospolitego ru sz e n ia ” — w o jaków z dziarską m in ą u zb ro jo n y c h w kije, k tó ­ rym niestraszn e były ani liście na d rzew ach, ani sady, w reszcie drzew a ow ocow e. O b ra z zgoła h eroikom iczny, o z d o b io n y p ełn y m i żartobliw ego rea lizm u przykładam i:

B ralić m i i w ogrodzie, darlić m i i śliwy. Z w łaszcza ow i ijacy, odarta piechota,

N ie m asz sam nic d o brego, każdy z nich n iecn o ta (w. 2 9 -3 1 ).

Ale w o jn a nie je s t tylko dalekim ec h em przeszłos'ci, w rytm ie co d zie n n eg o życia sięga n ie ­ m al chłopskich o p ło tk ó w („p o d o b n o tu Tatarzy byli kędyś b lisk o ”). N a w e t i w te d y nie zapo­ m in a n o o zakładaniu po w siacli stacji, k tó re m iały niew iele w sp ó ln eg o z przy g o to w an iam i do w o jn y w o b ro n ie R zeczpospolitej, w iele n ato m ia st z gw ałtam i na m iejscow ej ludności. Z w ła­ szcza zagrożone były m ło d e dziew częta:

D o b ro g ó w sz tu rm o w a li, a zw ozili harce,

N ie dali się na piec u w yspać i ku ch arce (w. 62 -6 3 ).

U tw ó r na tle tw órczości kom ed io w ej X V II w. w p ro w a d za je d e n całkow icie no w y w ątek. Je st n im realistyczny o brazek z życia parobka, który w zb u d z ił niech ęć w łościan p o rz u c e n ie m pracy w p o lu po p rzyłączeniu się do gro m ad y zbiedniałych w o ja k ó w Szybko stał się je d n y m z nich, przejął w ojskow e obyczaje i rytuały, nie w y staw iające by łem u p arobkow i najlepszego św iadectw a:

Był parobek, zuchw alec, ju ż praw ie niemały. D ziew ce złość w yrządziw szy, poszedł za swą w olą, W olał się z n im i pow lec, niźli orać rolą (w. 6 9 -71).

Ż o łn ie rz -z u c h w a le c rzadko kiedy gości na kartach naszej literatury, ty m bardziej w ięc cenna je s t figura parobka — in tru z a i burzyciela feu d a ln eg o po rząd k u , k tó ry o d rzu cił grabie i widły, i udał się w drogę w raz z żołn ierzam i. E w id en tn y d o w ó d na łatw ość społecznego aw ansu bez w ątpienia, tym bardziej oczyw istego, że w k rainie p rze m o cy p aro b ek czuje się ja k u siebie w d o m u .

Tak w sz e c h stro n n y obraz w ojskow ych niegodziw ości, ro zpatryw anych z pozycji ludu, m ógł wyjść tylko spod ręki pisarzy plebejskich. D zięki n im w p ro w ad zen i zostaliśm y w św iat kaleki i w ykolejony, w k tó ry m rządzą nie praw a stan o w io n e, ale siła. W iad o m o że taki p o ­ rząd ek m usiał spotkać się z o strą reakcją zainteresow anych.

Z askakuje bogactw o skojarzeń p lebejuszy zw iązane z żołn iersk im i a w a n tu ram i i b u rd a ­ mi. R ealizm udan ie w spółgra z h e ro ik o m ic z n y m o śm iesz en ie m , patos i pow aga z w y n a tu rz a ­ jącą groteską i parodią; słow em , pow staje m ieszanka p rze ró ż n y ch , sprzecznych ingrediencji.

(9)

238 P iotr Pilecki

W n im do sk o n ale w idać in teligencję k o m ed io p isarzy — sk ło n n o ść do o p an o w an ia rzeczyw i­ stości w ym ykającej się ra c jo n a ln e m u p o z n a n iu , w której nie m a m iejsca na gw ałty zadaw ane b ratu . Jeśli świata nie m o ż n a ogarnąć ro z u m e m , to pozostają in tu icja i zmysły, rzadko kiedy p row adzące do fałszyw ych ocen. Stąd w łaśnie w yrosła plebejska k u ltu ra śm iec h u , będąca św ietną o d tru tk ą na świat w sw ych fo rm a ch zd eg rad o w an y i w ykolejony, u rz e czy w istn io n y w yłącznie w k o nw encji na opak. Tylko w ten sposób daje się osw oić i poznać.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z cytowanych wyżej orzeczeń wynika tego rodzaju zasadnicze s ta ­ nowisko Sądu Najwyższego, że do pociągnięcia do odpowiedzialności za przestępstw o bójki

GETIJCENTRALE OOSTERSCHËLDE INHOUD INLEIDING» 1.. UITVOERING EN

Ocena cyklu życia – Interpretacja cyklu życia [34]. uchylono obowiązujące jeszcze do niedawna rozporządzenie 1980/2000 [39] z 2000 r., które normowało przepisy związane

Po- nieważ naukę o Trójcy Świętej uznaje większość chrześcijan, zatem wychowanie religijne zaproponowane przez Okszyca jest stosunkowo uniwersalne, a poniechanie przez Reja

Sama twórczość Schefflera, choć może stanowić wartość immanentną i samo- dzielną, stanie się w dużej części bardziej zrozumiała, jeśli powiąże się ją z okolicz-

chrześcijańska postawa, skupiającej się na tej trosce o to, jak dostać się po śmierci do nieba, spotkała się z krytyką ze strony Marcina Lutra i przyczyniła się z jednej strony

The contents associated with the interpretation of the data are preceded by theoretical issues referring to definitional and descriptive issues involving: crisis, critical

Zatem znajduje się tu wyjaśnienie, co to jest zespół Aspergera, jakie są umiejętności komunikacyjne, społeczne i ruchowe, jakie są reakcje na bodźce zmysłowe, jakie