„p óźn o odkryty k lasyk ” (ein er verdrängten M o d ern e), b ęd zie m ógł d op om óc rów nież now ej liryce n iem ieck iej w zn alezien iu n o w eg o kanonu estety czn eg o , którego ta ostatnia szuka o d śm ierci C elana.
Z refero w a łem tak ob szern ie ten stosu n k ow o krótki szkic n ie tylko ze w zględu na zaw artą w nim ciekaw ą próbę ustalenia m iejsca N orw ida w tym , co nazyw a o n „kano n em literatury św ia to w ej” , ale także d la teg o , ż e Jauss jak o autorytet niem ieckiej kry tyki i nauki o literaturze zap ew n ia N orw id ow i sw ym sąd em , jak się w yd aje, to w łaśnie m ie jsc e , przynajm niej w opinii n iem ieckich uczonych. C zy i n iem ieccy p o eci pójdą za je g o radą - p o k a że przyszłość, ch oć m ożn a sądzić, że b ęd zie to zależało w dużej m ierze o d jak ości tłu m aczeń N orw id a, k tóre u kazały się ostatn io lub ukażą niebaw em .
S ło w em - m am y d o czynienia z w ydaw nictw em z e w szech miar godnym p ochw ały, k tó reg o zn aczen ie w id zę zw łaszcza w tym , ż e dzięki szkicow i Jaussa m oże przyczynić się d o dalszego zain teresow an ia N orw id em m łod ych kom paratystów niem ieckich.
G rażyna H a l k i e w i c z - S o j a k - S P Ó R O M E S J A N IZ M N O R W ID A
Zofia T r o j a n o w i c z o w a . Ostatni spór romantyczny. Cyprian Norwid - Julian K laczko. Warszawa 1981 ss. 160.
Z o fia T rojan ow iczow a za jęła się p olem ik ą m ięd zy C yprianem N orw idem a Julianem K laczk ą, m iędzy pisarzem z trudem docierającym do w spółczesnej mu czytającej pu bliczności a popularnym krytykiem i p olityk iem zw iązanym z H o telem Lam bert. Z per spektyw y w sp ółczesn ej ranga an tagon istów zm ien iła się zasadniczo. N orw id stał się - jeśli n ie d o sk o n a le p ozn an ym - to w każdym razie często cytow anym pisarzem , a K la czk o p ostacią d ość d o k ła d n ie zapom nianą. C hoćby z teg o w zględu od tw orzen ie tam tego sporu jest tem atem ciek aw ym . N ie stan ow i to w szakże dla autorki jed y n eg o p ow odu, by d o n ieg o sięgn ąć. - Pisarstw o K laczki zn ik n ęło z ży w eg o ob iegu literackiego, jeg o n azw isk o za częło p ojaw iać się g łó w n ie w zw iązku z życiem N orw ida, a przede w szystkim - z je g o tw órczością. Jest to k on tek st dla krytyka bardzo niekorzystny. W ypow iedzi je g o , przytaczane np. w kom entarzach G o m u lick iego d o P ism w szystk ich N orw ida, o d b iera się jak o g ło s niew rażliw ej krytyki i opinii p o lsk iej, ja k o g ło s głu ch ego na n ie sza b lo n o w e zjaw iska w sztu ce. T o w rażenie w zm acniają sądy N orw ida o nieuchronnym k on flik cie krytyki z p o etą przynoszącym n o w e prop ozycje artystyczne i intelektualne, sądy zaw arte w p oetyck ich refleksjach V ade-m ecu m , pow tarzane w korespondencji, ro zw in ięte w 1 od czy cie O J u liu szu S ło w a ck im . M im ow oln e lek cew ażen ie u m ysłow ego form atu K laczki prow adzi d o degradacji c a łe g o konfliktu. D o n io sły , zw łaszcza dla N orw id a, antagonizm sk łon n i jesteśm y interpretow ać w ów czas jako „p otyczk ę” , a nie „d ysk u sję” 1. T ym czasem n orw id olod zy dostrzegali k on ieczn ość opracow ania zagadnie n ia, którym zajm u je się T rojan ow iczow a, jak o n iezb ęd n eg o dla badań nad w ielostron nym i zw iązkam i tw órczości N orw ida z w sp ó łczesn ą m u krytyką2.
1 Określenie Norwida. C. N o r w i d . Pisma wszystkie. Zebrał, tekst ustalił, wstępem i uwagami krytycznymi opatrzył J. W. Gomulicki. T. 1-11. Warszawa 1971-1976. T. 4: Dramaty. Część pierwsza. Warszawa 1971 s. 533 (dalej cyt. PWsz z odesłaniem do odpowiedniego tomu).
2 Z. Jastrzębski pisał: „Stosunek myśli Klaczki do myśli Norwida wymagałby szczegółowego stu dium; okazałoby się wtedy, ile było między nimi nieporozumień - obu łączyła w wielu przypadkach
W yraźną intencją rozprawy jest w ięc rehabilitacja sporu. A u tork a realizuje ten zam ysł w dw ojaki sp osób . P o pierw sze - przypom ina ro zleg łą d ziałaln ość polityczną i pisarską K laczki, przytacza szerok o o p in ie o nim form u łow an e za życia. P o drugie - bierze w naw ias to , co w dyskusji w yn ik ało z osob istych up rzed zeń i d ociera d o m e rytorycznej w artości argum entów . N ie stara się przy tym o cen ia ć i w yróżniać którejś z przytaczanych racji. Trudno w ięc n iejed n ok rotn ie op rzeć się w rażen iu , że m am y tu do czynienia ze starciem postaw rów norzędnych, z „białą traged ią” ob u in telek tu alistów w ynikającą z tragedii narodu i jeg o kultury.
O dtw orzenie przebiegu i klim atu p olem ik i przynosi k o ń co w y rozdział pt. „Spór” . A utorka w yróżnia dw ie fazy konfliktu. P ierw sza, przypadająca na lata 1850-1852, została zapoczątkow ana felieto n o w y m i starciam i na łam ach „G o ń ca P o lsk ie g o ” i roz prawą K laczki W ieszcze i w ie sz c zb y odebraną przez N orw id a ja k o atak n a w łasną tw ór czość literacką; zakończona N orw id ow ym S ło w em z g o d y , a w biografii p o ety - w y jazdem d o A m eryk i. D ruga rozegrała się p od k o n iec lat pięćd ziesiątych . G ło s K laczki rozbrzm iewał w ów czas głó w n ie w „W iadom ościach P olsk ich ” , N orw id od p ow iad ał w w ierszach i rozprawach: O sztu ce. (D la P o la k ó w ), O Ju liu szu S ło w a ck im . O dczytam i o Słow ackim replikow ał p o eta na w cześn iejsze w ykłady K laczki o M ickiew iczu. Z d a niem autorki rozpraw y, była to jed n o cześn ie kulm inacja i finał sporu. T rojanow iczow a nie ogranicza się d o zrelacjonow ania k olejn ych ogniw dyskusji. Stara się rów nież uch w y cić, jak zm ieniała się ocen a k ażd ego z uczestn ik ów p olem ik i w o czach an tagonisty, w jaki sposób wym iana p ogląd ów w p ływ ała na krystalizow anie się od m ien n ych diagnoz polskiej sytuacji i w ynikających stąd dw óch różnych k on cep cji sztuki n arod ow ej, jakie m otyw acje d om inow ały w obu p ostaw ach. O statni rozdział książki stanow i zaled w ie piątą część rozprawy. Z o sta ł p om yślan y ja k o k onkluzja rozw ażań. N a tom iast ca łe stu dium zaw iera szerszą problem atykę, niż sugeruje to tytu ł. C zy jest to w ada w konstrukcji w yw odu, czy raczej rezultat „norw id ow sk iego” spojrzenia na prob lem - tak by z p ersp e ktywy szczegółu , historycznoliterackiego ep izo d u , ogarnąć ro zle g le obszary historii idei X IX w .? A m oże w ynika z charakteru badanej problem atyki?
B y o d p ow ied zieć na te pytania, trzeba dostrzec znam ien n y paradoks w sporze N o r wida i K laczki. P olem ika m iędzy nim i toczyła się przez c a łe d z ie się c io le c ie , jej tem aty w racały w ielok rotn ie w zb ogacon e now ym i argum entam i, a jed n o cześn ie poglądy na sprawy n arod ow e, na w ybór drogi do n iep o d leg ło ści b yły uderzająco zb ieżn e. Obaj kw estionow ali celow ość pow stańczych zryw ów , byli rzecznikam i rom antycznych k o n cepcji pracy organicznej, opow iadali się za reform am i sp ołeczn ym i n ie w yprzedzającym i historycznych p rocesów . Propagow ali zw rot ku rzeczyw istości, ku k on k retow i, k osztem m arzeń i w izji. U w ażali chrześcijańską tradycję za etyczny drogow skaz. N a leżeli poza tym d o teg o sam ego p o k o len ia i teg o sam ego nurtu p olskiej em igracji. T yle ż e p o d o b n e sform ułow ania program ow e b yły różnie k o n k retyzow an e, a generacyjna p rzynależność, tak istotna dla N orw ida, nie zn ajd ow ała odbicia w pisarstw ie K laczki. R ek on stru k cję p rzebiegu dyskusji kom plikuje i to , że N orw id - zw łaszcza w drugiej fazie sporu - na publicystyczne w ypow iedzi antagonisty reagow ał w p o ezji i p o e z ją , a w ięc często za
ta sama troska, z tą różnicą, że sądy Klaczki były mniej przemyślane” (Pamiętnik artysty. „Roczniki Humanistyczne” 6:1958 z. 1 s. 18. (Prace o Norwidzie)). Natomiast B. Zakrzewski, podkreślając do niosłość pracy Trojanowiczowej w badaniach nad stosunkiem krytyki do twórczości Norwida, korzysta z wielu ustaleń autorki (Norwid wśród zoilów. „Pamiętnik Literacki” 74:1983 z. 4 s. 79-108).
szyfrow aną aluzją. W o b ec p o w y ższeg o autorka u zn ała za kon ieczn e przyw ołanie sze ro k ieg o k on tek stu b iograficzn ego i id e o w e g o dla o b u b ohaterów rozpraw y. T em u k on tek sto w i w ła śn ie je s t p o św ięco n a przew ażająca część książki.
T rojan ow iczow a zajm u je się najpierw K laczką. P o nakreśleniu bogatej w sukcesy biografii krytyka, p o w p row adzeniu w p olityczny i id eo w y charakter je g o działalności skupia szczególn ą u w agę na o k resie pracy w redakcji „W iadom ości Polskich” , pism a H o telu L am bert. W ted y w ła śn ie dyskusja K laczki z N orw id em o siągn ęła punkt, w którym p ogląd y obu pisarzy w yk rystalizow ały się i w yrażone zo sta ły najp ełn iej. K laczko był p o n a d to w sp ółtw órcą (o b o k W aleriana K alinki) polityki kulturalnej H o telu L am bert, sform u łow ał na łam ach w sp om n ian ego pism a k o n cep cję rozw oju kultury polskiej - p o lem iczn ą, nie zaw sze in ten cjo n a ln ie, w o b ec p o m y słó w N orw ida na ten tem at. T en pro gram dla narodow ej kultury b ył - zd an iem autorki studium - rezultatem dośw iadczeń w ielk op olsk ich i galicyjskich lat 1846 i 1848, n iesp ełn ion ych nadziei zw iązanych z w ojną krym ską oraz ek on om iczn ych przem ian w ynikających z rozw oju kapitalizm u na zie m iach p olskich. J eg o istota p o leg a ła na p o łą czen iu dw óch elem en tó w , k tóre od czasu p ow stan ia styczn iow ego są przez P olak ów od czu w an e jak o sprzeczne i n ie dające się harm onijnie god zić. Praca organiczna oraz w ielk a p o ezja rom antyczna m iały w kon cep cji K laczki a zarazem k on cep cji „W iadom ości P olsk ich ” stanow ić kom plem entarne i k orygujące się naw zajem w artości, na których zam ierzano oprzeć p olityk ę kulturalną o b o z u . P o ezja rom antyczna m iała w tym u jęciu słu ży ć heroizacji i u w zniośleniu pro za iczn ej, lecz ja k że p otrzebnej d ziałaln ości p rodukcyjnej, ośw iatow ej, handlow ej. O b ron a „rządu d u sz” sp raw ow an ego przez p o e z ję w ieszczą została uznana przez K lacz k ę za p o d sta w o w e zad an ie. L iteratura rom antyczna n ie b yła przez n ieg o traktowana ja k o zjaw isk o w y łą czn ie czy p rzed e w szystkim estety czn e. Im plikow ała p ew ien stosunek w o b ec św iata uznany za d o n io słą w artość. Z agrożen ie tej w artości dostrzegał redaktor „W iad om ości P olsk ich ” w filo zo fii narodow ej aspirującej do przejęcia d uchow ego przy w ód ztw a p o w ielkiej p o ezji rom an tyczn ej, w literaturze tw orzonej w kraju i na em igracji p o 1848 r ., w rozw oju sztuk plastycznych.
A n ty filo zo ficzn a kam pania K laczki w iąże się zap ew n e z antyfilozoficznym stano w isk iem M ickiew icza w prelek cjach paryskich. Inspiracji tej nie należy jednak prze cen iać. D o p ie r o b ow iem rozw ój i znaczna popularność filozofii w latach czterdziestych i pięćd ziesiątych m o g ły utw ierdzić krytyka w p rześw iadczeniu, że zagraża on a priory teto w i p o ezji. K laczko atakow ał filo zo fię za p rzed ło żen ie racji uniw ersalnych nad na ro d o w e. Z arzucał, ż e popularyzuje taki sp osób w idzenia rzeczyw istości, w którym sp ek u lacja niszczy em o cjo n a ln ą w ięź z e św iatem i czło w ie k iem , a to prow adzi d o w e w nętrznej dezintegracji. W yjątek czynił dla C ieszk ow sk iego, uznając go za jed yn ego g o d n eg o teg o m iana m yśliciela i w prow adzając O jc z e n asz d o kanonu rom antycznych arcydzieł.
N o w a literatura w yrastała - zd an iem K laczki - z inspiracji filozofii narodow ej oraz z d ążen ia do k on tyn u ow an ia filozoficzn ych asp ek tów tw órczości S łow ack iego i Krasiń sk ieg o . Z a g łó w n e g o przedstaw iciela tej ten d en cji redaktor „W iadom ości P olskich” uw ażał N orw ida. K o n sek w en tn ie odrzucając je g o pisarstw o, kw estion ow ał Klaczko języ k N orw id ow ej w yp ow ied zi p o ety ck iej, który kojarzył m u się z język iem p o jęć o g ó l n ych , a w ięc rów n ież z term in ologią i charakterem rozw ażań filozoficznych. Już w W ie
Przeczyłem tylko temu [...] aby poeci mieli prawo, jak to teraz wielu czyni, w miejscu harmonijnych zgłosek podać jakieś dziwaczne hieroglify i z poezji, tej tęczy przymierza między niebem a ziemią, zrobić jakąś łunę żarzącą, co mózg wypala i serce spopiela3.
A tak ow ał rów nież uniw ersalną, w jeg o term inologii: „ k osm op olityczn ą” , p ersp ek tyw ę, z której N orw id w idzi sprawy sw ojej w sp ó łczesn o ści i p olskiej historii.
Ł upem zjad liw ego pióra krytyka p ad ały rów n ież utw ory z u p e łn ie in n eg o nurtu. Z pasją atakow ał pow ieść krajow ą za etyczny m inim alizm , brak w artości id ealn ych , zw łaszcza tych, które m ieściły się w kręgu rom antycznie rozu m ian ego patriotyzm u. Jaskrawym teg o przykładem jest recenzja K rew n ych K o rzen io w sk ieg o . P ob łażliw ie natom iast traktow ał tw órczość ep igoń sk ą, ale z p iety zm em naw iązującą do w ielkiej p oezji rom antycznej, zw łaszcza d o tradycji m ick iew iczow sk iej4.
R ozw ój sztuk plastycznych w P o lsce w latach czterdziestych u b ie g łe g o w iek u i p ó ź niej oraz tow arzyszące m u zain teresow an ie p u bliczności b y ło k o lejn y m p o w o d em n ie p ok oju Klaczki. Z a krytyką p rzedlistopadow ą przyjął b o w iem , że sztuki p ięk n e n ie b yły i nie są tą dziedziną, w której P olacy czy ogóln iej: S ło w ia n ie, zd oln i są w yrazić istotę ducha narodow ego. Przyznawał tu zd ecyd ow an e p ierw szeń stw o sło w u p oetyck iem u i uparcie go bronił. W takim u jęciu sztuki plastyczne i zw iązana z ich w zrastającą p o pularnością artystowska atm osfera zo sta ły u zn an e za fałszyw ą nam iastkę tw orzącą z łu dne poczucie kulturow ej w ięzi narodu, a w gruncie rzeczy - ja k o zjaw isko k o n k u ren cyjne w o b ec w ielkiej p oezji w ieszczej - niszczące tę w ięź. M alarstw o i rzeźba w yd aw ały się K laczce dziedzinam i sztuki, k tóre ju ż ze sw ej natury p ropagują przyziem ny realizm , w yrażają zg o d ę na zastaną rzeczyw istość i sk ło n n o ść d o jej utrw alania. Ich o d d zia ły w anie zm ierza w ięc w tym sam ym kierunku, c o od d ziaływ an ie krajow ej p ow ieści. Ł atw o zauw ażyć, ż e koncep cje publicysty „W iadom ości P olsk ich ” stan ow iły o d w ró cen ie p o stulatów N orw ida dotyczących roli sztuki w św iad om ości n arod ow ej. O ile K laczko w e w szystkich atakow anych dziedzinach w idział czynnik dezintegracji kultury, o tyle N orw id sform ułow anej ju ż w P ro m eth id io n ie k on cep cji sztuki-pracy przypisyw ał ró żn o rodne w łaściw ości integracyjne. P od staw ow e za ło że n ia program u zaw artego w „W ia dom ościach P olskich” , który zm ierzał d o zach ow an ia n ien aru szon ego autorytetu p o ezji rom antycznej traktow anej ja k o pod staw ow y czynnik n a ro d o w eg o w ych ow an ia, m usiały w ięc nieuchronnie spotkać się z p rotestem N orw ida. D ą ż ą c h eroicznie do stw orzenia now ej p o ezji, uznaw ał N orw id najbliższą p rzeszłość literacką za punkt w yjścia, który m ożna i n ależy przekroczyć.
R ekonstrukcja z ło żo n eg o k on tek stu tw órczości N orw id a jest zad an iem sk o m p lik o wanym . Jego m iejsce w literaturze ep o k i m acierzystej w ciąż jeszcze p o zo sta je spraw ą dyskusyjną. O d w ołajm y się w tym m iejscu d o rozpraw y, d o której naw iązuje rów n ież autorka O statniego sp o ru ro m a n tyczn eg o . W artykule N o r w id o w s k i ro m a n ty zm Z ofia Stefanow ska pisała:
3 J. Kl a c z k o . Wieszcze i wieszczby. Rys dziejów nowszej poezji polskiej. W: Pisma z lat 1849
-1851. Zebrał B. Erzepki. Poznań 1919 s. 35.
4 T e n ż e . Kontuszowe pogadanki i obrazki z szlacheckiego życia przez Konstantego Gaszyńskiego. Tamże s. 62-79.
Określając znaczenie pisarza nawiązujemy zwykle do opinii jego współczesnych, nawet jeśli opinie te w niejednym korygujemy. Ale w wypadku Norwida i nawiązywać do czego nie ma5.
T rojan ow iczow a przypom ina w ła śn ie i interpretuje op in ie w sp ółczesn ego pisarzowi krytyka, p od ejm u jąc tem at w sp ó łza leżn o ści artysty i je g o epoki. M yśl sp ołeczn ą N or w ida zestaw ia z kon cep cjam i T ren to w sk ieg o , L ib elta, a przede w szystkim C ieszkow skie go ja k o jed en z rom antycznych w ariantów program u pracy organicznej. G en ezę ów czesn ych program ów organicznikow skich upatruje w cyw ilizacyjnych przem ianach i w o b a w ie przed jed n ostron n ością rozw oju życia narodow ego.
W ed łu g w sp om n ian ych m yślicieli, w latach czterdziestych ta jed n ostron n ość p o le g a ła na dom inacji id ea łu nad w ym ogam i rzeczyw istości, na przedkładaniu przez spo łe c z e ń stw o czyn ów o charakterze p olitycznym i rew olucyjnym , zw łaszcza działań k on spiracyjnych, nad prace p ozw alające uczestniczyć w rozw oju europejskiej cyw ilizacji. Już jed n a k w latach p ięćd ziesiątych , a szczeg ó ln ie p o pow staniu styczniow ym ocena zm ien ia się. T a zm iana w ynika z p rzek on an ia, że spopularyzow ane i uproszczone kon c ep cje pracy organ iczn ej, prow adzące d o uznania m aterialnego rozw oju kraju za w y łą czn y c e l, są te ż jed n ostron n e i zagrażają b ytow i narodow em u. P orów nując refleksje filo z o fó w , N orw ida oraz publicystykę „W iadom ości P olsk ich ” autorka konkluduje:
I jakkolwiek w każdym z przywołanych tu przypadków mamy do czynienia z innym typem wypowiedzi, jakkolwiek w każdym z nich główny akcent spoczywa na nieco innej motywacji (u Cieszkowskiego i Libelta dominuje motywacja filozoficzna, u Norwida - biblijno-religijna, w „Wiadomościach Polskich” - narodowo-polityczna), to w gruncie rzeczy niepokój jest ten sam, wspólna jest obawa przed rozwojem jednostronnym, zwłaszcza zarysowującym się jako realna groźba - jednostronnie materialnym, gro żącym degradacją człowieka, obniżeniem jego wartości duchowych, ideałów6.
T a n iep ok ojąca antynom ia b yła p rob lem em cyw ilizacyjnym i politycznym , ale jed n o c ześn ie k ierow ała ku szerszej, transcendentnej persp ek tyw ie. W koncepcjach filozofów n arodow ych krytyka w sp ó łczesn ej cyw ilizacji prow adziła d o harm onijnej w izji przyszłe g o św iata, a jed n o cześn ie z ow ej filozoficzn ej projek cji przyszłości w ynikała ocen a te raźniejszości. K on sek w en cją tak iego stanow iska b yła w iara w to , że celem finalnym lu d zk ości jest osiągn ięcie K rólestw a B o ż e g o w p lan ie historii i zn iesien ie tym samym sp rzeczności m ięd zy historią a esch atologią dzięki pośrednikow i (M esjaszow i) m iędzy lu d zk ością a B o g iem . W p od ob n ym k o n tek ście p roblem ow ym um ieszczał myśl spo łe c z n ą N orw ida A n d rzej W alicki7. A u to rk a O statn iego sp o ru ro m a n tyczn eg o , akceptu jąc w ie le je g o u staleń , p o lem izu je z e stw ierdzeniam i dotyczącym i stosunku N orw ida d o m esjanizm u. O ile W alick i, badając an alogie m iędzy koncepcjam i filo zo fó w naro d ow ych a refleksją N orw id a, d ob itn ie w skazuje rów nież na różnice stanow isk, o tyle w yw ód Troj ano w ieżow ej te różnice pom n iejsza. W alicki tw ierdzi, ż e N orw id nie przyjął
5 Z. S t e f a n o w s k a . N orw idow ski rom antyzm . „Pamiętnik Literacki” 59:1968 z. 4 s. 3-23. 6 T r o j a n o w i c z o w a , jw. s. 93.
7 A. Wa l i c k i . Filozofia a mesjanizm. Studia z dziejów filo zo fii i myśli spoleczno-religijnej ro m antyzm u polskiego. Warszawa 1970 oraz t e n ż e . Cyprian Norwid: trzy wątki myśli. W: M iędzy filozofią, religią i polityką. Warszawa 1983 (przedruk z Archiwum Filozofii i Myśli Społecznej. T. 24. Wrocław 1978).
nigdy za w łasn e teorii m illenaryzm u i m esjanizm u, „krytykow ał m esjan izm (n ie tylko m esjanizm M ickiew icza, lecz rów n ież, ch o ć w m niejszej m ierze, K rasińskiego i C iesz kow skiego) z trzech punktów w idzenia: religijn ego, h isto rio zo ficzn eg o , n a ro d o w eg o ”8. K rólestw o B o ż e uw ażał za transcendentne w o b ec h istorii, a każdą ziem sk ą form ę reali zacji w artości - za skażoną nied ostatk iem . O drzucał k o n cep cję n o w eg o ob jaw ien ia, uznając ob jaw ien ie Chrystusa za jed n orazow e i zadane ludzkości d o realizacji. R e w o lucjom w planie historii, a cudom w p lanie esch atologicznym przeciw staw iał reh ab i litację p ow szedniości i ew olucyjny historyzm . W św ietle takich p o gląd ów praca m iała być procesem um ożliw iającym czło w iek o w i p ow rót d o pierw otnej d o sk o n a ło ści, d o utraconego raju zdobyw anego św iadom ym w ysiłk iem .
T rojanow iczow a, podejm ując dyskusję z W alickim , zauw aża, że na p rzeło m ie lat czterdziestych i pięćdziesiątych N orw idow ska „refleksja o sztuce b yła zm esjan izow an a”9 i jeśli postaw ę C ieszk ow sk iego m ożna ok reślić jak o „m esjanizm pracy organ iczn ej”10, to u N orw ida m am y w tym czasie d o czynienia z zarysem m esjanizm u sztuki-pracy. A utorka pisze, że N orw id
[...] nigdy nie był mesjanistą w duchu rewolucyjnego mesjanizmu Mickiewicza i Słowackiego, mesja nizmu wieszczącego nagłą i totalną przemianę świata zamkniętą terrestrializacją Królestwa Bożego - to pewne. Mniej już pewne, czy z a w s z e był również krytykiem mesjanizmu ewolucyjnego, ocze kującego - jak oczekiwali tego Cieszkowski i w pewnym okresie Krasiński - ziemskiego Jeruzalem, osiągalnego dzięki świadomej pracy ludzi i narodów, na drodze zmian powolnych, pokojowych, po czętych z ducha miłości, prowadzących w ostatecznym rezultacie do harmonijnego i wiecznego zje dnoczenia boskiego i ludzkiego porządku świata11.
W tw órczości N orw ida sprzed 1848 r. m ożn a zn aleźć p rzesłanki takiej h ip otezy. B a daczka o d w o łu je się do L istó w o E m igracji, listu d o Józefa B o h d an a Z a lesk ieg o z 6 stycznia 1851, a przede w szystkim d o 9 fragm entu p o em a tu P sa lm ó w -P sa lm u i fragm en tów N iew o li. K oncepcja jest now a i choćby d latego ciekaw a. N ie jest jed n ak p rzek o nująco uargum entow ana - z dw óch p o w o d ó w . P o p ierw sze - z nied ostatk u term in o logicznej precyzji. W e fragm entach rozw ażań autorka u żyw a ok reśleń „m esjanizm ” i „m illenaryzm ” , jak się w yd aje, zam ien n ie. T o by m o g ło św iadczyć, że utożsam ia te pojęcia. T ym czasem od w ołu jąc się d o k on cep cji W alick iego w yraźnie su geru je, że przyjm uje je g o rozum ienie tych term inów . W alicki n atom iast rozgranicza ich zakresy znaczeniow e.
Wiara w millenaryzm nie zawsze pociąga za sobą oczekiwanie na pośrednictwo jakiegoś Mesjasza, a wiara w Mesjasza [...] nie zawsze łączy się z millenarystyczną wiarą w totalne i ostateczne zbawienie ziemskie12.
Jeżeli w ięc T rojanow iczow a p o słu g u je się definicją W a lick ieg o , to przestaje być o czy w iste, czy 9 fragm ent P sa lm ó w -P sa lm u , zacytow any jak o „najbardziej bodaj m
esja-8 Tamże s. 19esja-8.
’ T r o j a n o w i c z o w a , jw. s. 106.
10 Termin Walickiego w: Filozofia a mesjanizm s. 98. 11 Tr o j a n o w i e ż o w a , jw. s. 107.
n istycznie eruptyw ny tek st p o e ty ”13, jest rzeczyw iście św iadectw em m esjanistycznych p rzekonań. M ożn a go w ów czas interpretow ać jed yn ie jak o wyraz m illenarystycznych oczek iw ań . M o żliw e , iż T rojan ow iczow a tak defin iu je m illenaryzm i m esjanizm , że sform u łow an e pow yżej za strzeżen ie n ależy uchylić, ale w tym przypadku niezbędne by b y ło w yraźne sprecyzow anie w rozpraw ie przyjętych term inów , tym bardziej że p o jęcia te nie są ostre. P o drugie - interpretacja u tw orów w ydaje się n iekiedy zbyt je dnozn aczn a, zan ad to p od p orząd k ow ana za ło że n io m . P osłu żm y się przykładem odczy tania w sp om n ian ego utw oru. F ragm ent 9 P sa lm ó w -P sa lm u otw iera wers:
...Ach! gdy te siedem słów ciałem się stanie w Ojczyźnie,
N a stęp n e zdania przynoszą „p oetyck ą w izję przyszłej w szechharm onii” 15. C zy ta w szech- harm onia je s t rów noznaczna z terrestrializacją K rólestw a B o ż e g o , zależy o d teg o , jak zinterpretujem y ok reślen ie „w O jczyźn ie” . M o że o n o - jak ujm uje to T rojanow iczow a - p rzyw oływ ać przestrzeń ziem sk ą i historyczną. A le O jczyzna to u N orw ida rów nież d zied zin a O jca w u n iw ersalnym , religijnym zn aczen iu , a w ów czas m ieści się w w ym iarze transcendentnym w o b ec historii. N ie m ożn a w ięc jed n ozn aczn ie uznać, że w izję przy sz łe g o raju u m ieścił p o e ta w przestrzeni ziem skiej i h istoryczn ej.
N ie tw ierd zę, że h ip o tezę n ależy odrzucić. A u tork a w skazała istotn e jej przesłanki, ale to , czy N orw id przed r. 1848 byw ał m esjanistą, w ym aga dokładniejszych badań. T ro jan ow iczow a sąd zi, ż e o d ch o d zen ie o d ew olu cyjn ego m esjanizm u za częło się w czasie p ob ytu N orw ida w A m ery ce. P o p ow rocie d o E uropy p o eta osiąga tw órczą dojrzałość. W p ływ filozofii n arodow ej na je g o k on cep cje m aleje. A n alizu jąc zw iązki autora N iew o li z filo zo fią narod ow ą i podkreślając ich d yn am ik ę, badaczka zwraca uw agę na pom ijany n iek ied y aspekt p o g lą d ó w N orw ida - na ich zm ien n ość i proces krystalizow ania się16. R e fle k s je p o ety n ie są w takim u jęciu z e sp o łe m statycznych przekonań, lecz trudnym p ielgrzym ow an iem do praw dy.
T rojan ow iczow a w yróżnia dw a nurty w yp ow ied zi N orw ida w sporze z Klaczką: p o ety ck i i dyskursyw ny. D o pierw szego zalicza tylko te w iersze, których gen eza b ez p ośred n io w iąże się z krytycznym i w ypow iedziam i p o lem isty , a w ięc: fraszkę K w iryty!,
S partaku sa i list p o ety ck i D o W alentego P o m ia n a Z . T em u ostatniem u utw orow i przy
zn aje szczególn ą rangę, traktując g o ja k o ostatn ie p o ety ck ie ogn iw o sporu. Z asadnicza część studium nosi tytuł „K om entarz d o aluzji zam ykającej V ade-m ecum ” . Interpretacja zak oń czen ia listu p o ety ck ieg o staje się, w takim u jęciu , zw ornikiem obszernej tem atyki ca łej rozpraw y. G n iew narastający w ostatn ich słow ach w iersza („. . . sercem tym - szk o łą tą - gardzę!” 17 został skierow any - sądzi T rojanow iczow a - przeciw ko szkole kry tycznej „W iadom ości P olsk ich ” , a w ięc g łó w n ie przeciw ko K laczce. Pogarda N orw ida
13 T r o j a n o w i c z o w a , jw. s. 110.
14 C. N o r w i d . Psalmów-Psalm. PWsz3: Poematy. Warszawa 1971 s. 414. 15 Określenie Trojanowiczowej, s. 111.
16 Walicki w studium Cyprian Norwid: trzy wątki myśli traktuje stosunek Norwida do mesjanizmu jako pogląd stały, chociaż zauważa np. wyraźną ewolucję koncepcji narodu.
odnosi się d o tych, którzy m um ifikują w ielk ą p o ezję rom antyczną i przekazują n astępnie jako jedyny obow iązujący w zorzec artystyczny i etyczny. R o d zi się w ątp liw ość, czy takie ograniczenie pofetyckiego nurtu p olem iczn ego jest u zasad n ion e. R eflek sje z ep ilogu V a
de-m ecu m m ożna odn aleźć w yrażone dyskursyw nie w e w stęp ie d o teg o zbioru, a ję z y
kiem poetyckim w w ierszu inicjalnym [K laskan iem m ając o b rz ę k łe p r a w ic e ...] . I w u tw o rze w stępnym , i w zam ykającym cykl p od ob n ie określa N orw id sw ój „m om ent gene- zyjski” - czas narodzin n ow ego p o e ty 18. W ob u w ierszach w yraża w iarę w spraw iedliw ą o cen ę w przyszłości19. R ozp oczyn ając V ade-m ecum sp od ziew a się pozyskać rozu m ie jącego czytelnika w p ok olen iu w nuków , a w ep ilogu zaw rze przekonanie:
[-]
Zwij więc, jak chcesz? - Współczesność minie niestateczna, Lecz nie ominie Przyszłość: K o r e k t o r k a - w i e c z n a ! . . . 20
U derzająca jest rów nież zb ieżn ość m otyw ów obrazow ych kreujących przestrzeń p o etycką. I w jed n ym , i w drugim utw orze p ojaw ia się m otyw cm entarza. W inicjalnym w ierszu pustynia - m etaforyczne m iejsce narodzin p o ety - w k olejn ych obrazach zo sta je nasycona rekw izytam i podkreślającym i m artw otę, u n ieru ch om ien ie, by w obrazie „ N ie w iast, zaklętych w um arłe form u ły” , ich „rąk m arm urow ych” i „fałd ubrania k am ien nych” , kojarzącym się z nagrobnym i rzeźbam i, zm ien ić się w przestrzeń cm entarza21. W ydaje się, ż e m artw otę cm entarnych p om n ik ów m ożn a u o g ó ln ić i o d n ieść n ie tylko do przekonań N orw ida na tem at k o b iet i ich n iesp ełn io n ej sp o łeczn ej roli, ale uznać za sym bol sk am ien iałego, zam k n iętego w form ułach p rzeszłości sp ołeczeń stw a. Jest w w ierszu i inny cm entarz - „katakom b korytarz” , syn teza cm entarza p rzeszłości i k o lebki now ej praw dy, przestrzeń dojrzew ania now ych w artości. W liście p oetyck im D o
W alentego P om ian a Z. znajdujem y natom iast m otyw „ P u b l i c z n o ś c i - p r y w a t n e j
- [.-.] nieru ch om ej” , a cel pisarskiego trudu w idzi N orw id w e „w skrzeszeniu p oru szo nych ludzi” . W końcow ym fragm encie w iersza krąg m otyw ów śm ierci i cm entarza
po-18 Określenie J. Trznadla z jego pracy Czytanie Norwida. Próby. Warszawa 1978 s. 13.
19 [Klaskaniem mając obrzękłe prawice...] i D o Walentego Pomiana Z . Oba teksty w: PWsz 2: Wiersze s. 15, 157.
[••■]
I już ni miejsca dawano, ni godzin Dla nieczekanych powić i narodzin, Gdy Boży-palec zaświtał nade mną:
[...]
[...]
Oto, że w ś w i a t w c h o d z i ł e m , g d y w n a j w i ę k s z e j s i l e P o e t ó w t r z e c h (co właśnie zasnęli w mogile)
Ś p i e w a ł o ! - że milczałem - i znów pióro strzępię, Jak kłos o sierpu ostrze; [...]
[...]
20 D o Walentego Pomiana Z. s. 152. W tym samym aspekcie zestawiał te utwory Jastrzębski w cy towanej rozprawie, s. 18.
szerzą się. P o w sp om n ien iu o sam ob ójczych zgonach adresata listu i Felicjana Ł obeskie- g o pojaw ia się obraz grobu-pułapki. T en m otyw w ydaje się być m etaforyczną antytezą katakum b z fK la sk a n iem m ając o b r z ę k łe p r a w ic e ...] . W stęp z ep ilogiem łączy natom iast autotem atyczn a reflek sja, program n o w ej, porom antycznej - zdaniem N orw ida - poezji. W e w szystkich trzech tekstach p od ejm u je o n tem at w ielkich poprzedników jako punkt od n iesien ia w łasn ych k on cep cji literackich i sp ołeczn ych . Przy uznaniu dla w ielkości p o ezji rom antycznej, d ostrzega w niej jednostronność: „[...] szk oła ta, [...], nie m iała zap ew n e dosyć czasu , aby w utw orach jej strona o b o w i ą z k ó w , strona m o r a l n a , zn aczn e zajm ow ała m ie js c e ...”22.
Interpretując list p oetyck i D o W alentego P om ian a Z . T rojanow iczow a stwierdza, że sw ój cykl „N orw id otw ierał w ezw aniem : idź za mną! - a kończył ostrzeżeniem : tam nie id ź!”23. O tóż w ydaje się , że tych dw óch w ezw ań p o ety nie m ożna w ten sposób od- ' d zielić o d sieb ie. Przestroga: „tam n ie id ź!” , pow tarza się od początku cyklu i bez tego n egatyw n ego b iegu n a w ezw an ie zaw arte w tytule nie zabrzm iałoby w yraziście. Trudno w ięc uzn ać, ż e p o ety ck i nurt p olem ik i p o ety z e „ szk o łą ” krytyczną, do której należał K laczk o, ogranicza się d o w ierszy w ym ienionych przez autorkę studium . Jest istotny w całym V ade-m ecum i w ła śn ie tam , a n ie w w ykładach O Juliuszu S łow ackim osiąga kulm inację i kres.
A ndrzej T y s z c z y k - Ś W IA T W A R T O Ś C I N O R W ID A ?
Edw ard K a s p e r s k i . Świat wartości Norwida. Warszawa 1981 ss. 376.
K siążka, która ja k o pierw sza w literaturze norw idologicznej p ośw ięcon a została w ca ło ści - jak zapow iada autor w e w stęp ie - przekonaniom aksjologicznym p oety, budzić m usi zrozu m iałe za in teresow an ie. Z agad n ien ie to p o jem n e, w ielow ym iarow e, je g o sen so w n e opracow an ie stanow i zad an ie nader trudne zarów no w sferze spraw kon cep cyjn ych , jak i m etod ologicznych: od p ow ied n io do różnorodności problem atyki ak sjologiczn ej, różn orod n ości rodzajow ej afirm ow anych przez p o etę w artości, ich ukła du i hierarchii, sp o so b ó w afirm acji it p ., o d p ow ied n io w reszcie do całej złożon ej pro blem atyki pracy analityczno-interpretacyjnej nad bogatym i zróżnicow anym zesp ołem tek stó w , p ozostających w p olu zain teresow an ia badacza.
N a w stęp ie autor zap ow iad a, ż e tem atyka pracy n ie uw zględnia zagadnień este tyki i p o ety k i N orw id a, ogran iczon e zostają także „kw estie historycznoliterackie” oraz „k on tek st p orów naw czy” (s. 10). Z akres p rob lem ow y pracy form ułuje Kasperski nastę pująco:
Książka koncentruje się tedy, mówiąc prosto, na stosunku między tym, w co Norwid wierzył, co wy znawał i ku czemu chciał pociągnąć swoich współczesnych i potomnych, a tym, co przedstawiała lub pow inna przedstawiać sobą realna działalność ludzi, procesy zachodzące w epoce i w ogóle w historii
(s. 7).
22 C. N o r w i d . Do Czytelnika. PWsz 2: Wiersze s. 9. 23 T r o j a n o w i e ż o w a , jw. s. 79.