• Nie Znaleziono Wyników

Wiara i kościół w świetle modernistycznych poglądów Izydora Kajetana Wysłoucha

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiara i kościół w świetle modernistycznych poglądów Izydora Kajetana Wysłoucha"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Gajewski

Wiara i kościół w świetle

modernistycznych poglądów Izydora

Kajetana Wysłoucha

Echa Przeszłości 10, 219-232

(2)

Stanisław Gajewski Wydział Prawa i Administracji

Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie

WIARA I KOŚCIÓŁ W ŚWIETLE

MODERNISTYCZNYCH POGLĄDÓW

IZYDORA KAJETANA WYSŁOUCHA

Izydor K ajetan Wysłouch (1869-1937) należy do pokolenia, które n a przeło­ mie XIX i XX w. n a ziemiach polskich wypracowywało nowe programy dotyczące życia społecznego i politycznego. Program Wysłoucha opierał się n a założeniach religijnych, z których wyprowadzał kontrow ersyjne wnioski, szczególnie w la­ tach 1904-1910, bulwersujące jednych, a znajdujące uznanie wśród innych.

Syn Antoniego Wysłoucha, średniozam ożnego szlachcica, który udział w pow staniu styczniowym przypłacił zdrowiem, a w końcu i życiem, urodzi! się n a Polesiu w 1869 r. Po ukończeniu w 1893 r. studiów filozoficzno-histo- rycznych w U niw ersytecie W arszaw skim w stąpił do k laszto ru ojców kapucy­ nów. Był jedynym nowicjuszem zakonnym w K rólestwie Polskim (poza p a u li­ nam i), k tórem u władze carskie po 1864 r. n a to zezwoliły. W Nowym Mieście n ad Pilicą, razem ze starszym w spółbratem bł. H onoratem Koźmińskim, uczestniczył w tw orzeniu „podziemnego” życia zakonnego w Królestwie Pol­ skim. W okresie rewolucji 1905-1907 r. należał do grona znanych publicystów, którzy opowiadali się za reform am i społecznymi. Był ideologiem rodzącego się w Królestwie ruch u ludowego i sym patykiem obozu liberalnego. Po wydaniu przez papieża P iu sa X encykliki Pascendi Dom inici gregis (8 w rześnia 1907) potępiającej m odernistyczną myśl teologiczną, opuścił zakon w 1908 r. W nie­ podległej Polsce pracował jako dyrektor dep artam en tu w M inisterstw ie Opieki Społecznej. Był jednym z pierwszych adeptów polskiego w olnom ularstw a, kie­ row nikiem loży-m atki Kopernik. Zm arł w 1937 r. w W arszaw ie1.

1 O s ta tn ie p ra ce n a te m a t życia i d z ia łaln o śc i I. K. W ysłoucha: S. G ajew sk i, Iz y d o r K a je­

ta n W ysłouch 1 8 6 7 -1 9 3 7 , T N K U L , L u b lin 1995, s. 262; J . M a z u re k , K s ią d z Iz y d o r K a jeta n W ysłouch - w sp ó łtw ó rca m y śli p ro g r a m o w e j ru c h u lu d o w eg o w K ró lestw ie P o ls k im , [w:] K u ltu r a n a ro d o w a i K ościół k a to lick i w tysią cleciu p a ń s tw a p o lsk ieg o , re d . W. W ażn iew sk i, IHAP, S ied l­

(3)

Dorobek publicystyczny W ysłoucha, piszącego zazwyczaj pod pseudoni­ m em A ntoni Szech, obejmuje 68 pozycji, z którego połowę stanow ią druki samodzielne. Ich tem atyk a, p isa n a w stylu młodopolskich literatów , to reflek­ sje n a tu ry religijnej (M istrz z N azaretu, W arszaw a 1905), zadum a n a d prze­ m ijaniem i w łasną sam otnością (Z krainy ruin , W arszaw a 1906), fascynacje w ydarzeniam i 1905 r. (W imię Ojczyzny, K raków 1905; R esurrecturis, Kraków 1905), które m iały prowadzić do zm ian społeczno-politycznych (Uwagi o so­

cjalizm ie, K raków 1906; P rzyjdź Polsko, K raków 1906) i do reform wew nątrz-

kościelnych (O pracy katolickiej, Kraków 1906; W sprawie m ankietnictw a, K raków 1906). Broszury pisane w burzliw ych lata ch rewolucji dotyczyły je d ­ n ak nie walki, a form ow ania nowych postaw życiowych, zdolnych do zapro­ w adzenia spraw iedliw ości społecznej opartej n a przekonaniach religijnych, zgodnych z m odnym wówczas n u rte m m odernizm u teologicznego. Jego bro­ szury z la t 1908-1910, w ydaw ane głównie w W arszawie, ja k H ańba, W czym

nadzieja, N a sąd was w zyw am , K atolicyzm a polskość, O całość duszy lu d z­ kiej, Religia ludzkości, Być albo nie być, cechuje wrogi stosunek do Kościoła

katolickiego i lansow anie poglądów potępionego m odernizm u. Po 1910 r. nie kontynuow ał swej działalności pisarskiej, a poglądy w yrażał tylko wobec nielicznych, koncentrując się n a pracy w M inisterstw ie i kierowanej przez siebie loży.

Przedm iotem poniższych analiz będ ą poglądy I.K. Wysłoucha, którym i u zasad n iał swój stosunek do ówczesnej rzeczywistości społecznej, w ym agają­ cej daleko idących reform. Walkę o ich przyjęcie - w takiej formie, w jakiej je proponował - determ inow ały jego przek onania religijne, ja k również postaw a życiowa. Poniższe analizy oparte zostały głównie n a jego publikacjach, pole­ m ikach prasowych, które odnaleźć m ożna w wielu wychodzących wówczas periodykach, obejmujących różne opcje polityczne i światopoglądowe. Należy zaznaczyć, że jego głównym celem była popularyzacja poglądów, które rodziły się w zachodnioeuropejskiej m yśli teologicznej. Nie przeszkodziło to jed n ak K. G órskiem u uznać W ysłoucha (Antoniego Szecha) za jedynego przed staw i­ ciela m odernizm u katolickiego w Polsce2. Innych przedstaw icieli tego k ie ru n ­

ku, którzy nie występowali przeciw oficjalnem u n au czan iu Kościoła, nazyw a­ no „m odernizującym i” lub „m odernizantam i”3. Wszyscy jed n a k próbowali do­ stosowywać dogm atykę i m oralność k atolicką do w ym agań współczesnego św iata, który opierając się n a zdobyczach ówczesnej wiedzy, kwestionow ał stanow isko Kościoła w wielu spraw ach.

Znaczna część ówczesnych zwolenników liberalizm u politycznego i gospo­ darczego, k tórzy n a g ru zach in sty tu cji feudalnych przejęli s te r rządów w w ielu państw ach lub współrządzili z innym i ugrupow aniam i politycznymi, za in te g ra ln ą część swej doktryny u zn ała również liberalny światopogląd,

2 K. G ó rsk i, P olscy in teg ry ści. N ie z n a n a k a r ta d zie jó w k a to lic y z m u p o lsk ie g o , „ Z n ak ” 1980(32), n r 5 -6 , s. 729. Por. też: Z. P o n ia to w sk i, A n to n i S ze c h (I. W ysłouch) i m o d e rn izm

k a to lick i w P olsce, [w:] S tu d ia o m o d e rn ista c h k a to lick ic h , W a rsz a w a 1968, s. 1 6 9 -2 3 6 .

(4)

który kłócił się z d oktry n ą katolicką. W alkę o nowy k sz ta łt k u ltu ry prom ow a­ ły n aw et instytucje państw ow e, np. w czasie K ulturkam pfu. Kościół m usiał więc zająć stanow isko wobec w ielu problemów, np. ewolucjonizmu, m etody historyczno-literackiej zastosowanej do tekstów biblijnych, odkryć archeolo­ gicznych prowadzonych n a W schodzie czy w ierzeń religijnych ludów afry k ań ­ skich i azjatyckich, które wówczas odkrywano i analizow ano. W tym k o n tek­ ście próba w prow adzenia uzgodnień m iędzy w ia rą i wiedzą, a także w ytrące­ n ia broni światopoglądowym adw ersarzom , sk łan iała wielu teologów do in ­ tensyw nej refleksji, k tó ra przyjęła k sz ta łt m odernistycznej teologii.

W świetle powyższych uw arunkow ań historycznych przedstaw ione zosta­ n ą kolejno poglądy W ysłoucha n a te m a t problem u w iary religijnej (1), później n a te m a t wynikającego z niej sto su n k u do organizacji kościelnych, szczegól­ nie do Kościoła katolickiego. Poglądy dotyczące Kościoła uk azan e zostaną najpierw w takiej formie, w jak iej w erbalizow ał je przed w ystąpieniem z zakonu w 1908 r. (2), n astęp n ie zaś w lata ch 1908-1910 (3). W ostatniej części pracy (4) a u to r spróbuje ukazać konsekwencje w ynikające z toku rozu­ m ow ania Wysłoucha.

1. Podstawowym problem em w ielu m odernistów, także i W ysłoucha, były

rozw ażania n a te m a t wiary. N ajbliższym i w czasie u stalen iam i n a te n tem at były dokum enty Soboru W atykańskiego I z 1870 r. W dokum entach tych czytamy, że Bóg „może być poznaw any w sposób pewny przy pomocy n a tu ra l­ nego św iatła um ysłu z rzeczy, które zostały stw orzone”. Możliwość poznania Boga opierano więc n a rozum ie. Je d n a k w iara Kościoła, zdaniem soboru, „różni się od n a tu ra ln e j wiedzy o Bogu”. J e s t ona „cnotą nadprzyrodzoną, przez k tó rą [...] wierzym y w prawdziwość rzeczy objawionych przez Boga [...] z powodu au to ry tetu samego Boga objawiającego”. W iara przychodzi więc do człowieka „z zew nątrz”, z przyjętego O bjaw ienia i Tradycji. Sobór równocze­ śnie wykluczył ze społeczności wierzących tych, którzy uważaliby, że nie Objawienie Boże, lecz tylko w łasne w ew nętrzne dośw iadczenia lub pryw atne objaw ienia są wyłącznymi k ry teriam i w iary religijnej4.

U stalen ia Soboru W atykańskiego I opierały się n a arystotelesow skiej definicji prawdy, k tó ra polega n a zgodności um ysłu z poznaw anym przedm io­ tem oraz zak ład a możliwość poznania praw dy przez człowieka. W XIX w. zaczęto jed n a k kwestionow ać tę możliwość, ja k też prawdziwość u sta le ń wy­ nikających z Biblii, k tó rą traktow ano jako dzieło historyczno-literackie i sto­ sowano do jej analizy poznane m etody badawcze. Ponieważ n a u k a s ta ra ła się wypierać religię z różnych dziedzin życia, wielu teologów zaczęło uzasadniać ją w nowy sposób. Drogę w skazyw ała im filozofia Im m anuela K anta (1724-1804), który możliwość poznania naukowego ograniczył tylko do zjawisk, do dośw iad­ czenia. Isto ta rzeczy, „rzecz sam a w sobie”, pozostaw ała niepoznaw alna.

4 B r e v ia r iu m F idei. K o d e ks d o k tr y n a ln y w y p o w ie d zi K ościoła, P o z n a ń - W a rsz a w a - L u ­

(5)

W ten sposób podważono dotychczasową teologię racjonalną opierającą się na dowiedzionych przesłankach. Naukowo bowiem („czysty rozum ”) w spraw ach m etafizyki nie m ożna się wypowiadać, nie m ożna więc dowieść istnienia, jak i nieistnienia Boga. Dopiero nakaz „rozumu praktycznego”, który zakłada wol­ ność i nieśm iertelność człowieka, prowadził K an ta do nowej m etafizyki, której naukowo nie m ożna udowodnić, m ożna jed n ak wiele jej tez uzasadnić, w yka­ zując ich zgodność z postulatam i staw ianym i przez życie i ludzkie działanie5.

Teoria K a n ta dla wielu teologów sta ła się zasadniczą p rzesłan k ą rozum o­ w ania. Skoro w spraw ach religijnych należało wycofać się z dowodzenia w ła­ ściwego nauce, zaczęto opierać się n a w ew nętrznym przeżyciu, uczuciu, zmy­ śle religijnym tkw iącym w człowieku. Do Boga dochodzimy więc, ja k mówio­ no, nie rozum em , lecz przez w łasne dośw iadczenia życiowe, w trakcie k tó­ rych Bóg objawia się w n as jako odczuw ana konieczność.

Wysłouch znał z pewnością filozofię K anta. Studiow ał przecież n a wy­ dziale filozoficzno-historycznym U niw ersytetu W arszawskiego. Rozumowanie m odernistycznych teologów było m u zapew ne bliskie. Dlatego w swych bro­ szurach w iarę utożsam iał z in sty n k tem religijnym , który je s t źródłem u św ia­ dam ianych sobie przez człowieka ideałów. J a k Duch Boży ukształtow ał św iat z chaosu - pisał - ta k ideały wszczepione w n a tu rę ludzkiej duszy, stopniowo u św iadam iane, k sz ta łtu ją osobowość człowieka6. W procesie uśw iadam iania sobie tych ideałów, a także w procesie ich realizacji człowiek spotyka Boga, który je s t P raw dą, Dobrem i Sprawiedliwością. D ążenie do ideałów je s t więc dążeniem o charak terze religijnym , bez względu n a to, czy człowiek uśw iad a­ m ia to sobie, czy nie. Tak więc ludzie uw ażający siebie za religijnych, jeżeli nie realizu ją w spom nianych ideałów, faktycznie religijni nie są, n ato m iast ludzie podejm ujący n aw et w alkę z Kościołem, ale dążący do Prawdy, Dobra i Sprawiedliwości, są z pewnością religijni. Takimi mogą być i potępiani libera­ łowie (w znaczeniu światopoglądu liberalnego), ja k i socjaliści, „męczennicy idei”, którzy n a przykład w toku rewolucji 1905 r. podjęli walkę o spraw iedli­ wość społeczną. To oni są napraw dę szczęśliwi, „bo godni nazwy człowieka”7.

Uczucia religijne nie potrzebują dogm atyzow ania przeżyw anych praw d. Zależą one bowiem od m entalności i w ykształcenia człowieka. M ają jed n a k zawsze c h a ra k te r etyczny. Religia więc nie objaw ia się w system ach dogm a­ tycznych, je s t realizacją praw d m oralnych. Dlatego też ludziom należy u k a ­ zywać m o ralną stronę religii8. Do Boga idzie się bowiem „nie wysiłkiem rozum u, ale podnosząc się sam i w ew nętrznie, lepszym i stając się ciągle. I ten Go pozna, kto duszę podniesie, ulepszy”9. Te wielkie ideały m uszą zwyciężyć,

5 W. T atark iew icz , H isto ria filo zo fii, t. 2, W arsz a w a 1917, s. 1 7 2 -1 7 8 ; S. K ow alczyk, W ieki

o B o g u , W rocław 1986, s. 3 0 3 -3 0 6 .

6 A. Szech, W yja śn ien ia , W a rsz a w a 1908, s. 2; idem , U w agi o so c ja lizm ie , K ra k ó w 1906, s. 71; idem , Z p o d a ń w sc h o d u , „S fin k s” 1908 (4), s. 2 3 6 -2 4 8 .

7 A. Szech, S zc zę śliw i, W arsz a w a 1905, s. 14. 8 A. Szech, W yjaśnienia..., s. 54.

(6)

gdyż rodzą się w głębinach ludzkiej duszy, są więc wynikiem głosu samego Boga10.

Głoszenie i konieczność realizacji praw d m oralnych należało do zasad n i­ czych wątków w rozw ażaniach W ysłoucha-Szecha. N u rt te n dominował też w całej m odernistycznej i m odernizującej refleksji teologicznej. D la nowej apologetyki, n au k i uzasadniającej w iarę, ukuto n aw et now ą term inologię. O ile s ta r ą nazyw ano „racjonalizm em dogm atycznym ”, now ą określano jako „dogmatyzm m oralny”, odwołujący się do praw d serca, a nie racjonalnego dowodzenia11.

Taka postaw a nie była zresztą czymś nowym. Odwoływał się do niej już św. A ugustyn (354-430) i współczesny m odernistom k ard . J. N ew m ann (1804-1890), k tóry źródło w iary przenosił ze sfery rozum u w sferę sum ienia. Twierdził on, że „chcieć narzucać ludziom w iarę za pomocą argum entów je st tak ąż sa m ą niedorzecznością, ja k j ą narzucać za pomocą to rtu r”. Od niego też pochodzi zdanie: „Nie wierzę w w artość sylogizmu, gdy chodzi o naw raca­ nie, pragnę mieć do czynienia nie z m ędrkującym , lecz z tęskniącym ”12. Podobne stanow isko zajął współczesny New m annow i filozof i teolog rosyjski W łodzimierz Sołowjow (1853-1900), dla którego Bóg nie był „faktem ze­ w nętrznym , narzucającym się n am pomimo naszej woli, lecz praw d ą we­ w nętrzną, m oralnie n as obowiązującą do jej przyjęcia”13. W litera tu rz e w ątek te n rozwijał Fiodor Dostojewski (1821-1881), którego bohaterow ie dochodzili do Boga n a podstaw ie dostrzeżonej potrzeby istn ien ia ład u m oralnego. N a podobnych założeniach oparł się pro testancki pasto r i filozof F riedrich Schle­ ierm acher (1769-1838), później C harles S ecretan (1815-1895), który Boga utożsam iał z porządkiem m oralnym . P ostaw a m odernistycznych teologów nie była więc nowa. Nowością n a to m ia st był p o stu lat całkowitego odrzucenia „racjonalizm u dogmatycznego”, a oparcie się wyłącznie n a „dogmatyzmie mo­ raln y m ”. Tak przynajm niej czynili sztandarow i przywódcy tego kierunku. Obecny je s t on też w rozw ażaniach Wysłoucha.

Z ta k skonstruow anej doktryny w ynikały daleko idące konsekwencje. Skoro in sty n k t religijny je s t podstaw ą ludzkiej wiary, a dusza ludzka m iej­ scem objawiającego się Boga, niepotrzebne staje się objawienie zew nętrzne, czyli praw dy biblijne. Biblię traktow ano więc ja k każde inne źródło historycz­ ne, a form ułow ane n a jej podstaw ie dogm aty staw ały się tylko praw dam i względnymi, uznanym i przez chrześcijan danej epoki, których świadomość w m iarę rozwoju dziejów poszerzała się, a w raz z n ią zm ieniały się i dogmaty. Poglądy te dotyczyły również Osoby C hrystusa. D la wielu (np. A. Loisy’ego) C hrystus nie był Synem Bożym, ja k rozum iała to dogm atyka katolicka. Do

10 A. Szech, P r z y jd ź K rólestw o Twoje, K rak ó w 1906, s. 1 0 0 -1 0 1 . 11 M. Z dziechow ski, P estis p e rn icio siss im a , W a rsz a w a 1905, s. 71.

12 C yt. za: M. Z dziechow ski, P e s y m iz m , ro m a n ty z m , a p o d s ta w y c h rze śc ija ń stw a , t. 1, W a rsz a w a 1993 s. X II (fotooffset). Por. też: J . K elner, H e r m a n S c h e ll - n iem ie ck i m o d e rn ista

k a to lic k i, „ S tu d ia R eligioznaw cze” 1970, n r 3, s. 95.

(7)

tak ich wniosków dochodził też i Wysłouch. Przed 1908 r. postulow ał porzuce­ nie sporów dogm atycznych i położenie n acisku w n au czan iu n a etyczny wy­ m iar religii1 4. W b roszurach w ydanych po 1908 r., wypowiadając się o chrze­ ścijaństw ie, pisał już, że zainicjował go Je zu s z N azaretu, człowiek tylko, chociaż o wielkiej wrażliwości religijnej.

2. N a u k a o wierze, O bjaw ieniu i C hrystusie determ inow ała poglądy Wy­ słoucha n a Kościół, ulegały one stopniowej ewolucji. W zakonie powinien otrzym ać stosowne n a te n te m a t w ykształcenie. W stąpił tam jed n a k w n a ­ dziei, że w te n sposób poszerzy możliwości swego oddziaływ ania społecznego. Po zapoznaniu się z nowym prądem teologicznym idea służby społecznej n a b ra ła dla niego innego w ym iaru. W yprowadzał j ą bowiem ze zm ysłu reli­ gijnego człowieka, przez który Bóg objaw ia współczesnym nowe idee do re a li­ zacji. Za naczelną wówczas ideę, „znak czasu”, u znał Wysłouch walkę o sp ra ­ wiedliwość społeczną. Temu celowi w szczególny sposób powinny służyć in ­ stytucje religijne i ludzie z nim i związani.

N ajw iększą liczebnie in sty tu cją religijną w K rólestwie Polskim był Ko­ ściół katolicki, który mógł formować poglądy wielu swych wyznawców. Zada­ n ia Kościoła zostały więc przez W ysłoucha przew artościow ane. Skoro naczel­ nym zadaniem je s t w prow adzanie spraw iedliw ości społecznej w świecie, je st to również zadaniem Kościoła. Kościół był dla niego społecznością realizu jącą ideał K rólestw a Bożego n a ziemi. Królestwo to jed n a k form ułował nieprecy­ zyjne. U w ażał bowiem, że będzie nim „taki s ta n rzeczy w ludzkości, gdzie krzyw dy nie będzie”1 5. Zdawał sobie spraw ę, że chociaż realizacja tego ideału

nie je s t w pełni możliwa, w tym k ieru n k u należy stale działać, n a tym bowiem polega „wieczny postęp” ludzkości. W kontekście tych zadań poszerza Wysłouch pojęcie Kościoła: „Kościół to ludzkość cała, wszyscy ludzie, co p raw ­ dę kochają, co do praw dy dążą. Więc dobro ludzkości je s t dobrem Kościo- ła”16 . Dobro ludzkości utożsam iał jed n a k z zaspokajaniem n a tu ra ln y c h po­

trzeb ludzkich, które m iały być realizow ane przez posługę Kościoła. W tym duchu in te rp re tu je więc prośbę z M odlitw y Pańskiej: „Przyjdź Królestwo Twoje”, k tó rą powinni realizować wyznawcy C hrystusa. J e s t ona bowiem wezwaniem chrześcijan do zlikw idow ania niespraw iedliw ych s tru k tu r spo­ łecznych, do usu w an ia zła z życia społecznego. Zasadniczym celem Kościoła m iała więc być w alka o sprawiedliwość społeczną.

P o stu la t w alki o spraw iedliw ość społeczną, jako wyraz b u n tu wobec zastanej rzeczywistości i jako zadanie dla współczesnego Kościoła, nie był ta k ostro podnoszony w zachodnioeuropejskiej m yśli m odernistycznej. Dlatego też w ybitny znaw ca tej problem atyki, papież B enedykt XVI, sekularyzację

14 A. Szech, W yja śn ien ia ..., s. 53.

15 A. Szech, P r z y jd ź K rólestw o Twoje..., s. 5 -6 . Por. idem , U w agi o so cja lizm ie, K rak ó w 1906, s. 48.

16 [I. K. W ysłouch], D o braci k a p ła n ó w , K rak ó w 1906 s. 15. Por.: A. Szech, O p ra cy

(8)

idei K rólestw a Bożego w XIX- i XX-wiecznych sporach teologicznych wypro­ w adza dopiero z dyskusji toczonych po II Soborze W atykańskim 17, gdzie idea „regnocentryzm u” bliska je s t postulatom Wysłoucha.

W m odernizm ie zachodnioeuropejskim za najw ażniejsze uznaw ano pro­ blem y zw iązane z egzegezą Biblii, z synchronizow aniem nau czan ia kościelne­ go z w ynikam i współczesnych b a d ań naukow ych i nowymi koncepcjami filo­ zoficznymi. Jedynie we Włoszech, gdzie po zjednoczeniu k raju (1860-1870) nędzy ludzkiej nie było wcale mniej niż w połowie XIX w., akcentowano również problem atykę społeczną. Dlatego też w alka o spraw iedliw ość spo­ łeczną była jednym z zasadniczych motywów twórczości A. Fogazzaro, piszą­ cego w duchu m odernistycznych koncepcji teologicznych18. Jeżeli już porów­ nujem y poglądy Wysłoucha z poglądam i m odernistów włoskich, to godną odnotow ania je s t postać m odernizującego b isk u p a G erem ia Bonomellego (1831-1914), który w trzecim tomie swej apologetyki znacznie poszerzył za­ kres pojęcia Kościoła. Za jego członków uw ażał bowiem w szystkich godnie żyjących ludzi, bez względu n a wyznanie: „Kościół m a swych członków wśród heretyków, wśród schizmatyków, wśród sam ych n aw et pogan, wszędzie, gdzie są dusze uczciwe, kochające, szczerze szukające praw dy i cnoty, gotowe pójść za głosem Boga, skoro da się im usłyszeć”19. D la Bonomellego, który podej­ mował również wiele inicjatyw społecznych, Kościół nie jaw ił się jed n a k jako ludzkość, k tó ra w szczęściu doczesnym m iała oczekiwać swych eschatologicz­ nych przeznaczeń. Do jego zad ań n ależała pomoc w poszukiw aniu praw dy i cnoty, a nie realizacji szczęścia n a ziemi, które miało w ynikać z działań podjętych przez Kościół. Poglądy W ysłoucha różniły się więc od początku od ogółu polem izujących z nim publicystów i teologów katolickich.

W erbalizow ana przez W ysłoucha miłość do ludzkości i w alka o udział Kościoła w akcjach zm ierzających do zaprow adzenia sprawiedliwości społecz­ nej zjednała m u zwolenników podejm ujących głos w jego obronie. Poglądy W ysłoucha w tym czasie tru d n o było bowiem w pełni ocenić. Przyjm owały często formę młodopolskich utworów literackich, trak to w an e były nie ja k tra k ta ty teologiczne, ale ja k wypowiedzi n a ak tu aln e problem y społeczne i religijne. Oceniający te poglądy arcybiskup lwowski J . Teodorowicz i biskup w ileński E. Ropp uznali tylko, że podyktowane były gorliwością zakonnika, podane w podniosłej formie, jedn ak że „wiedza i w ytraw ność um ysłu m u nie dopisały”. Podobnie oceniali W ysłoucha w 1906 r. jego przełożony bł. H onorat Koźm iński i znany teolog francuski J e a n B aptiste B ertier (1840-1908)20.

17 J o s e f R a tz in g e r [B e n ed y k t XVI], J e z u s z N a z a r e tu , K ra k ó w 2007, s. 5 6 -5 8 .

18 M . N o w aczy k , P o g lą d y re lig ijn e i sp o łe czn e A n to n io F o g a zza r o , W a rs z a w a 1974; A. N ow icki, A . F oga zza ro i E. B o u n a iu ti. D zieje m o d e r n iz m u w łoskiego, [w:] S tu d ia o m o d e rn i­

sta c h k a to lic k ic h , W a rsz a w a 1968 s. 154, 1 59-162.

19 G. B onom elli, L a C hiesa, M ilan o 1900, s. 92.

20 J . T eodorow icz, B r o s z u r y S z e c h a , „ P rz e g lą d P o w s z e c h n y ” 1907 s. 24; A rc h iw u m O.O. K ap u cy n ó w w W arsz aw ie. A rc h iw u m o. H. K oźm ińskiego, L is ty bp. R o p p a i o. H . K o źm iń ­ skiego do g e n e ra ła z a k o n u z m a ja i czerw ca 1907 r.

(9)

Poglądy Wysłoucha przed 1908 r. nie były bowiem aż tak radykalne i trudno było odróżnić jego wypowiedzi, w których występuje jako polemizujący publi­ cysta czy zatroskany o poprawność wypowiedzi teolog.

Zmysł religijny można było traktować nie tylko jako źródło wiary, lecz również jako naturalną dyspozycję do jej przyjęcia. Sugeruje to zresztą mak­ syma Tertuliana: Anim a naturaliter christiana. Aprobata dla „dogmatyzmu moralnego” nie m usiała wykluczać „racjonalizmu dogmatycznego”, co przy­ znawali i ci, którzy przed 1907 r. uchodzili za modernistów. Nawet racjonali­ styczne rozważania na tem at Chrystusa nie prowadziły koniecznie do zerwa­ nia z Kościołem. Zaczęto bowiem odróżniać Chrystusa historycznego, którym interesowała się nauka, i Chrystusa wiary, co nie wykluczało Jego Bóstwa. Oczywiście z tych założeń można było wyciągnąć i bardziej radykalne wnio­ ski, czego jednak Wysłouch przed oficjalnym potępieniem modernizmu nie zrobił. Czy czynił to w sposób zamierzony, czy było to tylko wyrazem przyję­ tej przez niego taktyki - trudno stwierdzić z całą pewnością. Niewielu jednak modernistów przemyślało do końca skutki wynikające ze wszystkich założeń i osiągnięć tego kierunku. Zresztą takich ogólnie przyjętych założeń, obowią­ zujących wszystkich, którzy domagali się zmian w Kościele, nie było i być nie mogło. Zwarty system pojawił się dopiero na kartach encykliki Pascendi

Dominici gregis z 8 września 1907 r. i we wcześniejszym dekrecie Świętego

Oficium Lam entabili z 3 lipca tegoż roku. Potępione w tych dokumentach tezy to przede wszystkim poglądy A. Loisy’ego. On bowiem, jako jeden z nielicznych, wyciągnął wszystkie wnioski z tez, do których dotarł w swych badaniach. Stworzył więc system. Miał też pełną świadomość nieortodoksyj- ności swych poglądów. W Kościele pozostawał tylko dlatego, że uważał go za „wychowawcę ludzkości” i z tego miejsca, do chwili potępienia doktryny, mógł najskuteczniej oddziaływać i na Kościół, i na „ludzkość”21 . Jeżeli do takich wniosków doszedł także Wysłouch, nie przekazał ich ani w wydawanych wówczas broszurach, ani w swych wystąpieniach publicznych.

3. Broszury Wysłoucha opublikowane po jego wystąpieniu z klasztoru noszą inny charakter. Kościół uznał on wówczas za instytucję niereformowal- ną, która „zabija umysłowość, energię, szlachetność duszy, krzewi ciemnotę”. Nie ma więc szans na przetrwanie i jest już tylko „trupem rozkładającym się - mumią przeszłości”22. W imię zdrowego rozsądku należy więc z nim ze­ rwać, uwolnić ludzi „z mroków klerykalnego więzienia, a Polskę od zależno­ ści od Rzymu”. Nie trzeba zresztą, według Wysłoucha, długo na to czekać. Stracił on bowiem siłę moralną i niedługo zakończy swój żywot23. Podejmu­ jąc tę tematykę, określał on równocześnie, czym jest właściwie rozumiana

21 M. Loisy, C hoses p a ssée s, P a r is 1913, s. 308-309 (w ypow iedź z czerw ca 1904 r.).

22 A. Szech, B y ć albo n ie być, W a rsz a w a 1910, s. 18; id em , K a to lic yz m a p o lsk o ść, W a rsz a ­ w a 1909, s. 14.

(10)

religia. „Jest ona uśw iadom ieniem , rozwinięciem religijnego uczucia”2 4. D la­ tego też syzyfowymi p racam i nazyw ał n a u k i Kościoła, które dla współ­ czesnych są niemożliwe do przyjęcia. Ludzkość bowiem stale rozwija się, a w duszach ludzkich dokonują się zmiany. Tymczasem Kościół nie chce przystosować się do nowych warunków, do ewolucji ducha. Tłum i życie reli­ gijne w duszach i lekceważy osiągnięcia współczesnej cywilizacji2 5. Cytowane tek sty o statn ich bro szu r kw estionują więc Objawienie, przekazyw ane przez Kościół prawdy, w tym potrzebę U rzędu Nauczycielskiego w Kościele.

K rytyka W ysłoucha nie ograniczała się do Kościoła katolickiego. Obejmo­ w ała ona w szystkie w yznania, które nie pozw alają n a rozwój duszy i n a rz u ­ cają różne formy zniewolenia. Każdy bowiem „system at religijny”, przez k tó­ ry rozum iał w yznanie religijne, z biegiem czasu przypisuje sobie nieomylność swych tw ierdzeń. Nieomylny je s t jed n a k tylko zmysł religijny, ujaw niający się w powszechnym dążeniu ludzkości do staw ianych przez siebie celów. Tymczasem nieomylność p rzypisują sobie władze poszczególnych wyznań. W ładze te jed n a k nie realizu ją powierzonych im zadań, tj. rozwoju ducha, dążenia do postępu. Szczególnie katolicyzm próbuje zam azywać różnice m ię­ dzy religią a wyznaniem . Id ealn a byłaby sytuacja, gdyby pojęcia te mogły być zbieżne. Możliwe byłoby to tylko wówczas, gdyby uznano je d n ą powszechną religię ludzkości, k tó rą m ożna by zbudować n a założeniach sformułowanych przez m odernistów2 6. Ponieważ aktualnie je st to niemożliwe, należy popierać te systemy, które najbardziej odpowiadają dążeniom ludzkości do postępu. W epoce liberalizm u systemów tych może być coraz więcej. W ielu ludziom nie będą bowiem odpowiadały ich dotychczasowe w yznania i tworzyć będą m niej­ sze grupy religijne, tzw. sekty. Gdy pojawiały się one w przeszłości, miało to również i negatyw ne skutki, prowadziło bowiem do w aśni religijnych. W obec­ nych czasach, będąc ja k i dawniej wyrazem intensywnego rozwoju uczucia religijnego, nie grożą natom iast konfliktam i: „Wszak pokój religijny panuje w krajach, gdzie roi się od sekt niezlicznych”2 7. Wielu jednostkom - kontynu­

ował Wysłouch - nie będzie odpowiadał żaden system religijny, żadne wyzna­ nie. System y konieczne są bowiem tylko dla mas. Jednostki bardziej sam o­ dzielne mogą obywać się i bez żadnej przynależności wyznaniowej. Ju ż samo dążenie do realizacji wielkich ideałów ludzkości, przede wszystkim do Dobra, Praw dy i Sprawiedliwości, włącza człowieka do „wielkiego kościoła dzieci Bo- żych”2 8. Dlatego też w procesie wychowawczym młodego pokolenia należy roz­

budzać szlachetne tęsknoty do nieskończoności, uczyć ukochania wielkich ide­ ałów prowadzących człowieka do wielkich poświęceń i do bohaterskich czynów. Należy też wychowywać ludzi do walki z takim i „system atam i religijnymi”, które stoją n a przeszkodzie w procesie rozwoju ludzkości.

24 A. Szech, K a to lic y z m a po lsko ść ..., s. 24. 25 A. Szech, W yjaśnienia... , s. 33, 89. 26 A. Szech, R e lig ia lu d zk o śc i..., s. 25. 27 A. Szech, K a to lic y z m a po lsko ść ..., s. 45. 28 A. Szech, R e lig ia lu d zko śc i... , s. 30.

(11)

4. Poglądy W ysłoucha n a tem a ty religijne m ożna by poddać wszech­

stronnej analizie krytycznej. Nie je s t to celem niniejszego opracow ania. U k a ­ zan a została tu tylko postać polskiego m odernisty katolickiego, jedynego, który po ogłoszeniu encykliki Pascendi znalazł się w wrogim Kościołowi obo­ zie, zm ieniając równocześnie treści swego przesłania. Zwrócę w tym m iejscu tylko uwagę n a widoczne niekonsekwencje zakodowane w jego doktrynie, których prawdopodobnie nie dostrzegał.

Pierw sza w ynikała z akceptowanej przez niego i w yrażanej we w szyst­ kich niem al publikacjach istoty w iary religijnej, wyrażającej się w u św iad a­ m ianiu sobie uczucia religijnego, w iary pochodzącej „od w ew nątrz” człowie­ ka, a nie „z zew nątrz”, czyli z przyjętego przez Kościół Objawienia. W latach 1893-1902 funkcjonowało w Królestwie Polskim tajn e zgrom adzenie księży, n a legalne organizow anie się zgrom adzeń zakonnych nie pozwalały bowiem władze carskie. Zgrom adzenie, pow stałe z inspiracji o. H. Koźmińskiego, w 1902 r. zerwało z nim k o n tak t, o czym Wysłouch był dobrze poinformowa­ ny. K sięża ci ulegali wpływom jednej z przełożonych zgrom adzeń ukrytych, Felicji Kozłowskiej (1862-1921), k tó ra budziła ich podziw swym ascetycznym życiem, a także treścią pryw atnych objawień. Kościół objaw ienia te u zn ał za nieautentyczne i n a k azał odsunięcie Kozłowskiej od wpływu n a duchowień­ stwo. Samo zaś zgrom adzenie zostało rozw iązane (1904).

W trakcie w ydarzeń rewolucyjnych w 1905 r. duchowni zwani m ariaw ita ­ m i zlekceważyli decyzję Świętego Oficjum i w lutym 1906 r. wypowiedzieli posłuszeństw o swym biskupom , tw orząc zręby nowego w yznania religijnego - m ariaw ityzm u. Powyższy problem nie został do końca w yjaśniony i czeka n a swego badacza. M ariaw ityzm zrodził się w w aru nk ach potrzeby reformy kleru, inicjatyw a znalazła więc wielu sprzymierzeńców. Do stow arzyszenia zgłosili się gorliwi księża, z których w ielu ukończyło stu d ia w petersburskiej A kadem ii Duchownej. Uchodzili powszechnie za „kw iat k leru diecezjalnego” i m ieli wielu sympatyków, którzy patrzy li n a nich jako n a realizatorów po­ stulow anej reformy. Reform a jed n a k nie u d a ła się. Duchowni ci znaleźli się poza Kościołem. Pociągnęli też za sobą w ielu w iernych, którzy przejm ow ali św iątynie i budynki należące do Kościoła katolickiego, co prowadziło do krw aw ych nieraz zaburzeń m iędzy zw olennikam i m ariaw ityzm u a k ato lik a­ m i pozostającym i w łączności z Kościołem.

Przyczyny zerw ania z Kościołem m iały wiele różnorodnych u w aru n ko­ wań. Jedny m z nich, chociaż nie akcentow anym w opracow aniach n a ten tem at, było uleganie niektórym przynajm niej zasadom m odernizm u katolic­ kiego. Zaakcentow ano bowiem znaczenie uczucia religijnego, które nie może być tam ow ane przez Kościół instytucjonalny. W yciągnięto przy tym wnioski z możliwości przeciw staw ienia się władzom kościelnym, jeżeli nie pozw alają one n a spontaniczny rozwój uczucia religijnego, m .in. przez przyjm owanie pryw atnych objawień, stanow iących formę rozwoju tego uczucia. Przywódcy tego k ieru n k u w konsystorzu lubelskim 6 lutego 1906 r. stw ierdzili więc w yraźnie, że „działanie ich je s t wypływem w sposób niezwykły objawionej im

(12)

Woli Bożej, skutkiem czego iurisdictio i missio canonica ich nie obowiązu­ je ”2 9. U w ażali, że ich działalność religijna nie w ym aga kościelnego zezwole­

nia, ponieważ objaw iona im wola Boża m iała pierw szeństw o przed w ładzą biskupa, w którego diecezji pracowali.

Wysłouch w 1906 r. nie przyjął jed n a k nowego „system atu religijnego”, mimo zbieżnych poglądów n a istotę religii. Polemice z m ariaw itam i poświęcił n aw et dwie w ydane w 1906 r. broszury. Twierdził, że w ierzenia ich oparte są „na b ałam u tn ych i dziwacznych objaw ieniach jak iejś kobiety”, które nazyw ał też chorobliwymi przyw idzeniam i. Krytykow ał odrzucenie przez nich decyzji papieskiej, co wynikało - ja k tw ierdził - z b ra k u pokory i posłuszeństw a należnego władzy kościelnej3 0. W drugiej broszurze31 problem te n ukazał

w kontekście koniecznej reform y kleru, nie zm ieniając jed n a k swych sądów, które wcześniej wypowiedział n a te n tem at. U znał więc potrzebę władzy kościelnej i potrzebę korygow ania przez n ią zasad wiary. W ypowiadając póź­ niej zupełnie inne sądy, nie zrewidował założeń, n a podstaw ie których je formułował. Istotę w iary dalej u p atry w ał w uczuciu religijnym , a sekty n a nim oparte za optym alne rozw iązanie n a dzień dzisiejszy. Tymczasem oparty n a tych zasadach Kościół m ariaw icki nie w erbalizow ał tak ich ja k on poglą­ dów religijnych i społeczno-politycznych. Wręcz przeciwnie - m ariaw ici jesz­ cze bardziej od Kościoła katolickiego odporni byli n a przyjm owanie nowych u sta le ń teologicznych, które zadowalałyby Wysłoucha. Wychodząc z podob­ nych poglądów n a istotę a k tu wiary, nie zgodziliby się z pew nością n a przy­ kład n a zbudowanie ogólnoludzkiej religii kosztem zasad wiary. Jak o „sekta” (używamy tu jego nazew nictw a) m ariaw ici mogli, co najwyżej, osłabiać spo­ łeczne i religijne oddziaływanie Kościoła katolickiego, którem u Wysłouch wy­ powiedział walkę. Najbliższy m u jed n a k przykład um ożliwiający wyciągnię­ cie wniosków z werbalizow anych przez niego poglądów nie prowadził do zakładanych przez niego wniosków i nie przekonał ludzi inteligentnych, do których się odwoływał. K rytycznie oceniając nowe w yznanie religijne, nie zrezygnował przy tym ze swych poprzednich u sta le ń dotyczących a k tu wiary. Nigdy ju ż zresztą, przynajm niej publicznie, do problem atyki tej nie powrócił.

N ieracjonalne, bo niezgodne z n a tu r ą człowieka, było pojmowanie Ko­ ścioła jako społeczności ludzi tylko doskonałych, społeczności, k tó ra m usi realizować uśw iadam iane sobie ideały i to w stopniu heroicznym. W starej apologetyce praw dy pochodzące „z zew nątrz”, praw dy objawione, człowiek mógł przyjąć lub odrzucić. Kościół stanow ił więc społeczność zróżnicow aną pod względem zachow ań m oralnych. Było w nim miejsce zarówno dla świę­ tych, ja k i dla tych, którzy potrzebują naw rócenia. W świetle nowej

apologe-29 S. G ajew sk i, D iecezja p ło c k a w la ta c h 1 8 6 4 -1 9 1 4 , „ S tu d ia P ło ck ie” 1975, s. 328 (c y ta t pochodzi z a k t k o n s y s to rz a lubelskiego).

30 A. W ysłouch, M a ria w ic i, W a rsz a w a 1906, s. 4 -1 1 .

31 A. W ysłouch, W sp ra w ie m a n k ie tn ic tw a , K rak ó w 1906. P ra c a u z y s k a ła p o z y ty w n ą r e ­ cenzję w o rg a n ie p ra so w y m m łodego d u c h o w ień s tw a d ążąceg o do w e w n ą trz k o śc ieln y c h reform . Por. „W iadom ości P a s te r s k ie ” 1906, n r 4, s. 256.

(13)

tyki Kościół jaw ił się jako społeczność ludzi praw ych. Ich etyk a świadczyć m iała o obudzonym zmyśle religijnym , wyrażającym się nie w form ułow aniu p raw d dogmatycznych, lecz w przykładnym życiu. W ielu członków Kościoła katolickiego Wysłouch uw ażał więc za niegodnych. S tąd g rem ialna k ry tyk a tych, którzy nie d o rastali do w erbalizow anych przez niego idei, szczególnie do zasadniczego posłannictw a Kościoła, czyli do idei przebudow y św iata i zaprow adzenia w nim spraw iedliw ości społecznej. Obowiązkiem katolików je s t bowiem sta n ą ć w szeregu tych, „co w alczą o przyszłość, o praw dę,

0 szczęście dla w szystkich”. Nie precyzuje jed nak , w ja k i sposób cele te należy realizować. A kcentuje tylko odwagę, z ja k ą m ają walczyć o swe ideały przeciw królom i władcom św iata, „przeciw tyranom w szystkim , i ducha 1 ciała”32.

Kiedy Wysłouch p isał powyższe słowa, odw agą ta k ą wykazywali się przede w szystkim bojowcy z PPS. Dlatego też zm ierzający do łagodzenia napięć społecznych katolicy w edług niego kom prom itow ali Kościół, chrześci­ jan a m i z ducha byli bowiem przede w szystkim socjaliści. Kościół m iał być przede w szystkim w spólnotą bohaterów z pełnym poświęceniem realizu ją­ cych ideały, które Wysłouch u znał za zgodne z duchem czasu. W środowi­ skach katolickich jego idee nie m iały więc szans n a akceptację. Tym bardziej że jego oskarżenia nie zawsze były uzasadnione. K rytykując Kościół za b rak odpowiednich reform , nie dostrzegał uw arunkow ań politycznych, w których przyszło m u działać. Sam bowiem, ażeby zostać przyjęty do klasztoru, m usiał zabiegać o to w P etersbu rgu . Do m in istra spraw w ew nętrznych dotarł dzięki protekcji osób trzecich, a w yrażona zgoda n a jego w stąpienie do klasztoru była n a tyle niezw ykła, że odnotow ana została jako wielkie w ydarzenie n a łam ach ówczesnej p rasy 33.

Reformy W ysłoucha prowadzić m iały również do uniezależnienia ducho­ w ieństw a od władzy diecezjalnej, k tó ra w edług niego nie zw racała uw agi n a społeczne cele swego oddziaływania. Tymczasem n a sk u tek rewolucji 1905 r. n astępow ała liberalizacja życia społeczno-politycznego w Królestwie Polskim , z której skorzystał i Kościół. W ielu duchownych, zwracających uw agę n a te sam e problem y co Wysłouch, wkrótce znajdzie się w szeregach hierarch ii kościelnej (M. F ulm an, J. Nowowiejski, Cz. Sokołowski), podejm ując rea liz a ­ cję wcześniejszych postulatów.

Niekonsekwencje w poglądach W ysłoucha dotyczyły także kw estii n a ro ­ dowej. Podejm ując krytykę chrześcijan za b ra k zainteresow ania problem aty­ k ą społeczną, nawoływał do aktyw ności w tym zakresie. Katolicy nie powinni więc „wstrzym ywać się od pracy narodowej, ale przeciwnie, uw ażać j ą za św iętą spraw ę, za spraw ę Bożą”34. Po roku 1908 n a to m ia st rozpoczął gw ał­ tow ną krytykę katolików, którzy podjęli ta k ą aktywność, ale w niewłaściwym

32 A. Szech, P r z y jd ź K rólestw o Twoje... , s. 30.

33 Por. „ P rz eg ląd K a to lic k i” 1897 (35), s. 153; „G azeta Ś w ią te c z n a ” 1897 (17), n r 846, s. 3. 34 A. Szech, O p ra c y ka to lickiej... , s. 75.

(14)

zdaniem W ysłoucha obozie politycznym. Ich działalność społeczną pod s z ta n ­ d aram i Narodowej Dem okracji (endecji) uznał za zdradę katolicyzm u. N a s tą ­ piło to jed n a k w chwili, gdy zbliżył się do środowisk liberalnych, do obozu określanego jako Postępow a D em okracja (pedecja). Katolicy w edług Wysło­ u c h a m ogli więc zajm ow ać się p ro b le m aty k ą narodow ą, oby tylko nie w szeregach endecji. Tymczasem p a rtia ta nie szu k ała w aśni z Kościołem, chociaż często jej członkowie nie zgadzali się z przedstaw icielam i Kościoła. W ielu jej zwolenników podzielało wówczas poglądy postępowej inteligencji n a religię i kościelne praktyki. Ale ju ż przed pierw szą wojną św iatow ą religię i w yznanie uw ażali za czynniki narodowo- i państwowotwórcze. Działalność społeczną podejmowali więc z pobudek narodow ych i pozyskiwali wielu zwo­ lenników, Wysłouch zaś działalność tę motywował racjam i n a tu ry św iatopo­ glądowej. Został więc osamotniony. U m ierał w chwili (1937), gdy krytykow a­ ny Kościół staw ał się coraz bardziej popularny wśród inteligencji, szczególnie wśród młodzieży akadem ickiej35. Do końca realizow ał n ato m ia st ideał służby społecznej, szczególnie jako naczelnik w ydziału w polskim już M inisterstw ie Opieki Społecznej.

* * *

Przedstaw ione wyżej poglądy W ysłoucha świadczyły o jego fascynacji ideą postępu. Zgodne też były z poglądam i tych m odernistów, którzy po antym odernistycznej encyklice opuścili Kościół. W wielu w ypadkach były też zgodne z antykościelną publicystyką inteligencji liberalnej, a także z poglą­ dam i tych ludzi, którzy kładli wówczas podwaliny pod ruch w olnom ularski w K rólestwie Polskim . Wydaje się jed nak , że zgodność poglądów z tym i o s ta t­ nim i dotyczyła raczej wyników rozum ow ania W ysłoucha (religia ludzkości, konieczność postępu, realizacja h u m an ita rn y c h ideałów ludzkości) niż jego przesłanek (an aliza a k tu wiary, n a tu ra ln y c h a ra k te r zm ysłu religijnego). Po­ glądy te stały w rażącej dysharm onii z n a u k ą Kościoła katolickiego.

W ielu krytyków W ysłoucha od samego początku dopatryw ało się w jego wypowiedziach doktrynalnych błędów. Ci o statn i po roku 1908 trium fowali, spraw dziły się bowiem ich zastrzeżenia. Nie znaczy to, że zawsze m ieli rację. N iedaleka przyszłość pokazała bowiem, że wiele jego postulatów sprzed 1908 r. doczekało się realizacji, inne są stałym postu latem nigdy nie kończącej się akomodacji Kościoła, zm ierzającej do przekazyw ania starych praw d w szacie zrozum iałej dla współczesnych.

35 Por.: S. G ajew sk i, C h rześcija ń sk ie organizacje a k a d e m ic k ie w Polsce (1 8 8 9 -1 9 3 9 ), W SP, R zeszów 1993; idem , P ostęp o w a D em o kra cja a K ościół w K ró lestw ie P o ls k im , „ C h rześcijan in w Św iecie” 1982, n r 6, s. 2 8 -3 7 ; id em , E n d e c ja a K ościół w K ró lestw ie P o ls k im , ib id em 1983, n r 2, s. 5 9 -6 6 ; idem , Iz y d o r K a je ta n W ysłouch wobec ru c h u lu dow ego i in telig en cji lib e ra ln ej

(15)

SUMMARY

Izydor Kajetan Wysłouch (1869-1937) was a member of a generation which developed new social and political programs on Polish territories at the turn of the 19th and the 20th century. Wysołuch’s program relied largely on religious ideology which prompted him to formulate rather controversial conclusions, especially betwe­ en 1904 and 1910, that found many followers, but proved to be shocking for others.

Wysłouch’s ideology testified to his fascination with progress. It was also consi­ stent with the views of the modernists who left the Church after the publication of the anti-modernist encyclical letter. In many cases, Wysłouch’s doctrine was also congruent with the anti-clerical publications of the liberal intelligentsia in the King­ dom of Poland, as well as the views of the founders of the Freemasonry movement in Poland. It may seem, however, that the latter supported only Wysłouch’s general beliefs (human religion, the need for progress, implementation of humanitarian ideals) rather than the grounds on which they had been built (analysis of the act of faith, naturalness of religious sense). Those views were in gross disharmony with the teachings of the Catholic Church.

Cytaty

Powiązane dokumenty

1 Grave nds and Final Neolithic settlements in Malopolska: a — Zlota culture cemeteries and single graves, b — Corded Ware culture barrows, c — Corded Ware culture cemeteries and

Dlatego musi ono być koniecznie uzupełnione poprzez specjalne duszpaster­ stwo czy apostolat o charakterze pozaparafialnym , a naw et ponaddiecezjal- nym, którego

W samych początkach Kościoła po­ jawiły się zatem dwie zasadnicze kwestie, których echa rozpozna­ jemy na kartach Nowego Testam entu, a następnie w piśmiennic­ twie

czytamy: „Celem Porozum ienia jest ustalenie zasad w spółpracy stron w przygotow aniu propozycji badań statystycznych, określenie czasu i sposobu pozyskiwania oraz

Zespół omawianych nauk jest jednak klasyczny i obejmuje paleografię (z fili- granologią), chronologię, numizmatykę, sfragistykę, ge- nealogię, heraldykę, geografię

Prawo cywilne obu krajów uznaje autonomię kościołów i związków wyznaniowych w regulowaniu kwestii przynależności kościelnej/wyznaniowej; wszelako to samo prawo stanowi,

W 1908 roku znów restauruje się kościół i w myśl zgubnej zasady puryfikacji stylu usuwa się niewątpliwie piękne rokokowe sprzęty powizytkowskie

Tu się uwidacznia podstawowa różnica – reformatorzy chcieli wykorzy- stania języka ojczystego – widzieli istotę tego, katolicy widzieli jedynie ko- nieczność odpowiedzi w ten