• Nie Znaleziono Wyników

"Wspomnienia zakopiańskie (1910-1923)", Konstanty Stecki, Kraków 1976 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wspomnienia zakopiańskie (1910-1923)", Konstanty Stecki, Kraków 1976 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

166 Recenzje

w umysłach kolegów, a także zrozumieć, jak oni sami przyjmują osiągnięcia innych. Bardzo charakterystycznym przykładem okazuje się wzmianka M. W. Łomonosowa о I. Newtonie i R. Kartezjuszu w jego przedmowie do Wolfiańskiej Fizyki eksperymentalnej: „Kartezjusz — pisze Łomonosow — ośmielił się obalić system Arystotelesa i uczyć zgodnie z własną wiedzą i rozumem". Newtona Ło-monosow traktuje razem z Keplerem, Galileuszem, Huyghensem „jako autora odkryć astronomicznych". Można z tego wyciągnąć wniosek, że Łomonosow przej-muje pewne rysy stylu swego myślenia fizycznego od swojego nauczyciela Christiana Wolfa.

Wpływ Fauniiera dokładnie daje' się prześledzić w kształtowaniu się nauko-wego światopoglądu W. Thomsona, przedstawiającego frazę z dzieła Fouriera Analityczna teoria ciepła jako epigraf do napisanego przez Thomsona wspólnie z Taitem Traktatu o filozofii naturalnej. Przejęcie metody Thomsona przez jego młodszego przyjaciela Maxwell a niedwuznacznie podkreślone jest przez tego ostatniego we wstępie do Traktatu o elektryczności i magnetyzmie.

Przedmowy do dzieł klasyków przyrodoznawstwa stanowią piękne potwierdze-nie tezy o kolektywnym i internacjonalnym charakterze nauki. Nie przypadkowo największe i najwspanialsze osiągnięcia są dziełem tych uczonych, którzy obra-cali się w szeroko pojętych kręgach naukowych. Światli uczeni zawsze podkreślali wagę kontaktów, szczególnie z przedstawicielami szkół „konkurencyjnych". Tak na przykład I. P. Pawłów w swoim wstępie do monografii Dwadzieścia lat badań wyższych czynności nerwowych zwierząt z goryczą pisze o niemożności sipotkania się w tym czasie z przedstawicielami amerykańskiej szkoły psychologicznej, ma-jącej ten sam przedmiot badań, lecz pracuma-jącej innymi metodami, zasadniczo odmiennymi od przyjętych w fizjologicznej szkole Pawłowa.

Czytając książkę, mimo woli pogrążamy się w burzliwą atmosferę „dni tworzenia", stajemy się świadkami zdarzeń dalekiej przeszłości. Autor antologii nieprzypadkowo widzi w swoistej poetyce formy i treści przedmów pewnego rodzaju pole wzajemnego oddziaływania i zjednoczenia się dwóch równoważnych elementów — życia i osobowości uczonego-twórcy.

Słowa wstępne i przedmowy są bardzo trudnym gatunkiem prozy. Poddając pracę swojego życia pod sąd społeczności naukowej, autor koniecznie powinien zatroszczyć się o to, aby krótko i dokładnie sformułować główną ideę naukową swego dzieła* jego miejsce w szeregu odkryć naukowych przeszłości i teraźniej-szości. Autor przedmowy jest zainteresowany tym, jak zostanie przyjęta i zrozu-miana jego praca, jak ustosunkują się do niej inni uczeni — zwolennicy i prze-ciwnicy. Musi on ponadto rozwiązać wiele złożonych, nie tylko naukowych ale i społeczno-psychologiicznyeh problemów jeszcze przed ukończeniem słowa wstęp-nego. Na końcu zaś musi napisać, podobnie jak to uczynił w zakończeniu przed-mowy do książki Rozmyślania o silach poruszających mięśnie L. Galvani: — „Tak więc, po wszystkim, co wyłuszczyłem, rozpoczynam...".

W. P. Karcew (ZSRR — Moskwa)

Konstanty S t e c k i (senior): Wspomnienia zakopiańskie (1910—1923). Kra-ków 1976. Wydawnictwo Literackie. 146 s. ilustr.

Kilka lat temu ukazały się wspomnienia Władysława Szafera1. Obecnie

wy-dawcy zadbali o driuk wspomnień innego botanika. Obaj zresztą właściwie nie przyjaźnili się. Nazwisko Szafera w pamiętniku Steckiego nie pojawia się, mimo

1 Władysław Szafer: Wspomnienia przyrodnika. Moi profesorowie — moi

(3)

Recenzje 167 iż obaj moglli się uważać za uczniów Mariaina Raciborskiego. Owe pominięcia

w publikacji osób, z którymi pamiętnik arze byli blisko związani — są bardzo wymowne. Szafer nie wspomniał w ogóle o Walerym Goe'tlu. Stedki nie wymieni! np. byłego dyrektora Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem — Juliusza Zborow-skiego, z którym przez pewien czais łączyły go wspólne zainteresowania etnograt-ficzne oraz praca w jednej instytucji.,

Wśród bywalców Zakopanego opowiadano kiedyś, że Stecki zakpił sobie n,a publicznym zebraniu z kompetencji naukowych Zborowskiego. Z treści pamiętnika wnosić można, że raczej był skory do różnorodnych figlów. Tym razem miał to być jakiś garnek spiski ze szkłem z lampy naftowej w środku. Został on uznany przez Zborowskiego za zabytek z XIX w. Po referacie Zborowskiego na temat znaczenia odkrycia Stecki miał sprostować błąd i rozbijając eksponat wykazał, że ten atrak-cyjny okaz to falsyfikat. Być może jesit to< jedno z opowiadań, których wiele opo-wiadano o Steckim. W środowisku edilty intelektualnej Zakopanego tego typu przypadki do dziś nie są jednak czymś wyjątkowym. Faktem jest, że Zborowski w rozmowach nigdy nie Wspomniał o Konstantym Steckim (seniorze) i jego pracy w Muzeum Tatrzańskim, mimo iż działalność pamiętnikarza w tej instytucji była bardzo owocna.

W omawianej książce został opisany trzynastoletni okres pobytu w Zakopa-nem byłego asystenta botaniki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor trafił do sanatorium Dłuskich w 1910 r. i po zakończeniu dhoroby poziostał stałym miesz-kańcem Zakopanego. Przez pewien czas uczył w miejscowym gimnazjum a także był kustoszem Działu Przyrodniczego Muzeum Tatrzańskiego. Działał wtedy również w sekcjach Ochrony Tatr, Przyrodniczej i' Ludoznawczej Towarzystwa Tatrzańskiego', a talkże w Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Kontaktował się z wieloma osobami, a m.in. Marią Skłodowską-Curie (o czym pisze obszerniej), Mieczysławem Limanowskim, Wiktorem Kuźniarem, Marianem Raciborskim, Walerym Goetlem, Janem Gwalbertem Pawlikowskim, Alfredem Li-tyńskim i wieloma innymi. Jednych znał przede wszystkim jako współtoojownik o ochronę Tatr przed dewastacją, innych z racji badań przyrodniczych. Dlatego też wspomnienia autora o tyeih ludziadh mają dużą wartość poznawczą. Rygory utworu drukowanego w Wydawnictwie Literackim zdecydowały — być może — że autor starał się ubarwić niektóre zdarzenia nawet zasłyszanymi ploteczkami. Bez wątpienia czynią orne pamiętnik dostępny dla szerszego grona czytelników, ale obniżają zarazem jego wartość jako źródła do historii nauki i kultury.

Z rozdziałów, które mają właśnie wartość szczególną dla badań nad dziejami nauki w Polsce wymienię przede wszystkim: „Z działalności Sekcji Ochrony Tatr Towarzystwa Tatrzańskiego". Jakkolwiek szkic ten był drukowany nieco w od-miennej wersji kilkanaście lat temu w „Chrońmy Przyrodę Ojczystą" - to został on tu wzbogacony niektórymi danymi odnoszącymi się zwłaszcza do działalności na tym polu Wiktora Kuźniara, Tadeusza Korniłowicza, a także Jana Gwalberta Pawlikowskiego.

Kolejny rozdział o poważnym znaczeniu dla historyków nauki nosi tytuł „Nomen omen". W całości został poświęcony Mieczysławowi Potędze, nauczycie-lowi w Łodzi — wielce zasłużonemu przyrodnikowi i pedagogowi, twórcy ogrodiu botanicznego w tym mieście i kierownikowi tamtejszego muzeum. Nie bez war-tości są także inne rozdziały: „W Zakopanem przed pierwszą wojną światową", „Jak profesor Jan Gwałbert Pawlikowski odkrył i opisał Grotę Lodową". W ostatnim z tych rozdziałów, podobnie jak i w niektórych innyęh pamiętnikarz nieco beletryzuje fabułę. W końcowych rozdziałach, na kanwie wspomnień, zaj-muje się w ogóle problematyką ludoznawczą.

(4)

168 Recenzje

Wspomnienia zakopiańskie prof. Steckiego nie m a j ą taMej wartości ź r ó d ł o w e j j a k p a m i ę t n i k i Władysława S z a f e r a . P a m i ę t a ć j e d n a k należy, że zostały zawężone tylko dio k r ó t k i e g o okresu żyoiia aiutora. W p ł y n i e t o z pewnością na. p o p u l a r y z a c j ę oryginałów i ludzi n a u k i p r z e b y w a j ą c y c h w Z a k o p a n e m w pierwszym ć w i e r ć wieczu bieżącego stulecia. Nie o d d a j e j e d n a k bogactwa zdarzeń dotyczących r o z -w o j u n a u k i -w Polsce, n a d a l p r z e c h o -w y -w a n y c h -w pamięci liczącego 91 lat autora. W a r t o by inne w y d a w n i c t w o zatroszczyło się o p a m i ę t n i k Steckiego z okresu jego' pracy na Uniwersytecie P o z n a ń s k i m zarówno w okresie m i ę d z y w o j e n n y m , jak i po o s t a t n i e j wojnie. Podnosząc to m a m nadzieję, że publikowany w przyszłości p a m i ę t -nik z tego okresu zostanie zaopatrzony w indeks nazwisk, którego we Wspom-nieniach zakopiańskich b r a k u j e .

Zbigniew Wójcik

(Warszawa)

A n d r z e j M a c h a l s к i: Od młota kamiennego do rakiety kosmicznej. W a r -szawa 1973. W y d a w n i c t w o N a u k o w e Techniczne. 395 s. ilustr.

O p r a c o w a n i e j e d n o t o m o w e j historii t e c h n i k i o b e j m u j ą c e j całokształt t e j dziedziny ludzkiej działalności od czasów n a j d a w n i e j s z y c h do współczesności j e s t zadaniem niezmiernie kłopotliwym, żeby nie powiedzieć w p r o s t —• n a d e r t r u d n y m . Dzieło tafcie z naitury rzeczy przeznaczone jest dla szerokiego k r ę g u czytelników różnych . zawodów, poziomów wykształcenia, . wieku; p o w i n n o też o d p o w i a d a ć w y m o g o m zupełnie ze sobą sprzecznym. Obfitość m a t e r a ł ó w skłania do o g r a n i -czania się dó f a k t ó w , dharaikter p o p u l a r y z a t o r s k i —• do szerokiego w y k o r z y s t a n i a m a t e r i a ł ó w anegdotycznych; nieodzowną ścisłość t r z e b a godzić z niezbędną p r z y -stępnością w y j a ś n i e ń m e r y t o r y c z n y c h ; t r z e b a mieć jednocześnie na u w a d z e , za-r ó w n o konieczność koza-rzystania z ogólnie , p za-r z y j ę t e j teza-rminologii technicznej» j a k i posługiwania się językiem zrozumiałym dla Czytelnika, k t ó r e m u żargon zawodowy jest obcy.

Z n a t u r y rzeczy k a ż d a t a k a pozycja m u s i być pewnego r o d z a j u k o m p r o m i sem — i k o m p r o m i s e m , t r z e b a powiedzieć u d a n y m , jest również książka p. A n d r z e -ja Machalskiego.

Autor o b e j m u j e istotnie całokształt historii techniki .poczynając, zgodnie z t y -tułem, od „młota kamiennego", kończąc zaś na podbojach kosmosu. Nasyca t r e ś ć b a r d z o dużą liczbą f a k t ó w , dat, n a z w i s k często z a p e w n e nieznanych nawet i n ż y nierom s p e c j a l i z u j ą c y m się w d a n e j dziedzinie (jako że korzyści płynące ze z n a jomości historii techniki — w szczególności inspiracja p o m y s ł a m i w y p r ż ę d z a -j ą c y m i możliwości realizacy-jne, n i e są u nas doceniane). Materiał anegdotyczny

u ł a t w i a j ą c y czytanie książki, a jednocześnie przybliżający czytelnikowi „ludzkie oblicze" teohniki i j e j t w ó r c ó w p o d a n y jest w należytej proporcji. Na pozytywną u w a g ę z a s ł u g u j e f a k t n i e sporadycznego przytaczania przez a u t o r a t e k s t ó w ze źródeł współczesnych opisywanym w y n a l a z k o m .

Dobrym uzupełnienie t e k s t u są ilustracje, bez k t ó r y c h tego r o d z a j u o p r a -cowania n i e podobna b y sobie wyobrazić.

P r z e p r o w a d z e n i e t e m a t u t a k i e j książki i w y w a ż e n i e proporcji w doborze m a t e r i a ł u jest zawsze rzeczą indywidualną i mieści się w marginesie swobody, j a k a p r z y s ł u g u j e autorowi. Dlatego, chociaż piszącemu t e s ł o w a b a r d z i e j o d p o w i a d a -łaby ogólna periodyzacja zgodna z periodyzacją p r z y j ę t ą w historii politycznej (np. starożytność — średniowiecze — czasy nowożytne — wiek X I X — współczes-ność), w r a m a c h k t ó r e j następowałby dopiero podział n a poszczególne dziedziny — a u t o r miał p e ł n e p r a w o p r z y j ą ć inny układ książki, który uznał za b a r d z i e j r a c j o -nalny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Struktura książki zdominowana jest rozważaniami zawartymi w teoretycznej, pierwszej części, w której Jacek Hołówka stara się interpretować zjawiska, skła- dające się na

Wspierała go piękna, ale niemądra Kasjopea, która swoją pychą obraziła nereidy, czyli nimfy wodne.. Poskarżyły się one Posejdonowi, groźnemu władcy

Опреде­ лялись цели и сроки работы по изучению литературных текстов, включенных в школьную программу с задачей выделить в них библейские

The following conclusions can be summarized: 2 − At the level of 10 mA/m surface area of the cross section of the conditioning environment in direction of current flow the stray

K.Z.: Niekonkluzywność stała się dzisiaj pewnym wskazaniem estetycznym, ale ona bywa wyrazem zwykłego tchórzostwa. Nie warto otwierać ust, żeby zostawić prawdę

Nie należy zapominać, że sprawa pełnego opanowania warsztatu w grafice jest momentem na równi ważnym, co koncepcja kompozycyjna, każde niedociągnięcie w tej dziedzinie ujawnia

W wyniku tych wzajemnych oddziaływań między dwoma elementami trójkąta epistemologicznego — zgodnie z przyjętą filozofią uczenia matematyki — krystalizuje się

Naczelny Komitet Narodowy wzywa wszystkich, którzy mają możność przybycia do Krakowa, wszelkie organizacye narodowe, ciała autonomiczne, powiatowe Komitety Narodowe i Koła Ligi