• Nie Znaleziono Wyników

Autobiografia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Autobiografia"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Eugeniusz Rybka\

AUTOBIOGRAFIA *

Urodziłem się 6 m aja 1898 r. w Radzyminie jako syn W ładysława i Leokadii z domu Chromińskiej. Ojciec mój był tam organistą przy ko­ ściele parafialnym . W 1900 r. rodzice moi przenieśli się do Skierniewic, gdzie ojciec objął takie samo stanowisko. W Skierniewicach rodzice w raz ze swymi dość licznymi dziećmi mieszkali do 1905 r. P rzy pomocy sta r­ szych ode mnie sióstr nauczyłem się pisać i czytać, przy czym um iejętność tę uzyskałem nie chodząc do szkoły. Na wiosnę 1905 r. cała rodzina prze­ niosła się do Ozorkowa położonego w powiecie łęczyckim. Tu ojciec mój objął stanowisko organisty przy rzym sko-katolickim kościele parafial­ nym. Ja w dalszym ciągu uczyłem się w domu czytając przy tym wiele książek. Do szkoły zapisano mnie w 1907 r. W 1911 r. ojciec mój podjął starania o umieszczenie mnie w gimnazjum. Spraw a ta nie była łatw a do zrealizowania. W prawdzie były pryw atne gim nazja polskie w W ar­ szawie i Łodzi, ale na ulokowanie mnie w nich rodziców nie było stać. Zabiegi poszły więc w innym kierunku. Na wiosnę 1911 r. zawieziono mnie do Warszawy, gdzie przez pewien czas pobierałem lekcje pryw atne, które umożliwiły mi zdanie egzaminu do II klasy rosyjskiego gim nazjum państwowego na Pradze. Pomimo pozytywnie zdanego egzaminu do tego gim nazjum mnie jednak nie przyjęto z powodu braku miejsc. W ydano mi tylko zaświadczenie o pozytywnie zdanym egzaminie. Tymczasem do rodziców dotarła wiadomość, że staraniem zboru ewangelickiego w po­ łożonym w połowie drogi między K utnem a Płockiem Gostyninie zosta­ je otw arte gimnazjum. Starania mojego ojca poparte zaświadczeniem o zdanym egzaminie do gim nazjum spowodowały przyjęcie mnie do III klasy tego świeżo otw artego gimnazjum. Uczęszczałem do niego w latach

1911-1914 przechodząc z klasy do klasy z nagrodami.

W ybuch pierwszej w ojny światowej pociągnął za sobą likwidację tego gimnazjum. Ja zostałem z promocją do klasy VI w ręku. Już na początku 1915 r. doszedłem do wniosku, że nie można liczyć na szybkie

(4)

czenie w ojny i na kontynuację nauki w szkole. Z uwagi na to, że( ojca mego nie było stać na ulokowanie mnie w polskiej szkole średniej w Łodzi, a tym bardziej na zaangażowanie nauczycieli do przerobienie ze mną kursu klas VI-VIII, postanowiłem zdobyć m aturę drogą samouctwa. W Łodzi udało mi się zdobyć drukow any ram ow y program jednego z n a j­ lepszych polskich gimnazjów. Zaopatrzenie się w odpowiednie podręczni­ ki nie sprawiło już większych trudności. Rozpocząłem więc system atycz­ ne uczenie się wszystkich przedmiotów wyszczególnionych w program ie planując ukończenie nauki do jesieni 1917 r. Opanowanie tego całego m a­ teriału zabrało mi 30 miesięcy. W tym czasie nastąpiły w ydarzenia sprzy­ jające mej pracy, bowiem Niemcy utw orzyli związane z nimi państwo polskie, na czele którego stanęła Tymczasowa Rada Stanu K rólestw a Polskiego. Radzie podporządkowano szkolnictwo a przy niej utworzono komisję, k tóra miała prawo organizować egzaminy m aturalne.

W 1916 r. rozpocząłem pisanie dziennika, w którym odnotowałem ważniejsze w ydarzenia codzienne. Dziennik ten prowadzę do chwili obec­ nej. (Gdy piszę te słowa jest lu ty 1987).

W październiku 1917 r. zakończyłem przygotowywanie się do m atu ry i udałem się do W arszawy dla załatwienia spraw związanych z egzami- , nem m aturalnym dla eksternistów. Świadectwo dojrzałości otrzym ałem

17 listopada 1917 r. Z nim wróciłem do Ozorkowa. Zapisanie się na w yż­ szą uczelnię trzeba było oczywiście odłożyć do jesieni 1918 r.

Nie zaniedbywałem też moich obowiązków jako Polaka i jeszcze przed egzaminem m aturalnym zgłosiłem się do Polskiej Organizacji Wojsko­ wej. W 1918 r. powierzono mi dowództwo oddziału P.O.W. w Ozor­ kowi e.

O uzyskaniu m atury doniosłem mieszkającemu w Krakowie memu wujowi (bratu matki), na co otrzym ałem od niego list z zaproszeniem do Krakowa, gdzie ułatwiono by mnie zapisanie się na U niw ersytet J a ­ gielloński. K ierunek studiów miałem już sprecyzowany, gdyż jeszcze przed m aturą zainteresow ałem się astronomią.

Rozpocząłem zatem zabiegi o zezwolenie na w yjazd do Krakowa. Było ono wymagane, gdyż K raków znajdował się wówczas w granicach mo­ narchii austro-w ęgierskiej. Wspomniane zezwolenie zostało początkowo wpisane do mojego paszportu, ale później je skreślono. Udałem się prze­ to do W arszawy, gdzie po parotygodniowych zabiegach uzyskałem 21 paź­ dziernika 1918 r. upragnione zezwolenie na wyjazd. Opiewało ono w praw ­ dzie na Lwów, ale to nie miało znaczenia, gdyż chodziło tylko o prze­ kroczenie granicy Galicji. Najbliższej nocy w yjechałem do Krakowa. W armii niemieckiej panowało już zupełne rozprężenie i po drodze nikt mnie nie pytał o zezwolenie na przyjazd. Do K rakow a przybyłem 22 paź­ dziernika wieczorem. N azajutrz rozpocząłem załatw ianie formalności związanych z zapisaniem się na U niw ersytet i 24 października byłem już

(5)

studentem . Zapisałem się na wydział filozoficzny z zam iarem studiow a­ nia m atem atyki. Od 25 października zacząłem uczęszczać na w ykłady. Trwało to zaledwie kilka dni, gdyż 30 października rozpoczęło się roz­ brajanie żołnierzy austriackich i przejm ow anie w ładzy przez pow stające urzędy polskie. Nie zostałem na uboczu i przyłączyłem się do studentów pełniących dyżury na dworcu kolejowym. W tym czasie rozeszła się w ia­ domość, że we Lwowie w ybuchły w alki między U kraińcam i i Polakami. Wszczęto więc propagandę, aby utw orzyć krakow ski oddział akademicki, k tó ry w yruszyłby na pomoc walczącym we Lwowie rodakom. Rozpoczę­ ła się rejestracja ochotników, wśród których i ja się znalazłem. 19 listo­ pada w yruszyliśm y specjalnym pociągiem jako I kompania pod dowódz­ tw em paru oficerów do Przemyśla, skąd na drugi dzień specjalny po­ ciąg zawiózł nas do stacji Sądowa Wisznia położonej w połowie drogi między Przem yślem a Lwowem. Po paru tygodniach naszą kompanię przeniesiono do pociągu pancernego „Śm iały”. Pod koniec 1918 r. ten pociąg pancerny skierowano na front litew sko-białoruski, przedtem jed­ nak zorganizowano nam we Lwowie, k tó ry w tedy był już w polskich rękach, szkołę podoficerską, którą ukończyłem w stopniu kaprala.

Na froncie litew sko-białoruskim pociąg pancerny Śm ia ły rozpoczął swe działania od odcinka na wschód od Baranowicz a zakończył w Bob- ru jsk u nad Berezyną. W drugiej połowie 1919 r. powierzono mi kierow ­ nictw o kancelarii pociągu pancernego. Na pierwszą połowę 1920 r. zo­ stałem zwolniony z wojska w celu kontynuow ania studiów. Jednakże gdy w lipcu 1920 r. wojska radzieckie w w yniku niefortunnej w ypraw y Piłsudskiego na Kijów podeszły pod W arszawę, zgłosiłem się do w ojska i zostałem skierow any do szkoły oficerskiej w Poznaniu.

W listopadzie 1920 r., po ukończeniu szkoły oficerskiej, zostałem zwol­ niony z czynnej służby wojskowej i mogłem wrócić do studiów w U ni­ wersytecie Jagiellońskim. W tedy to zapadła u mnie ostateczna decyzja poświęcenia się astronomii.

K atedra astronom ii od wiosny 1919 r. była obsadzona przez prof. Ta­ deusza Banachiewicza, który właśnie powrócił z Rosji do Polski. P rzy jął on zaproszenie władz U niw ersytetu Jagiellońskiego, by objąć katedrę astronom ii w akującą od 1916 r. w skutek śmierci prof. M aurycego R udz­ kiego. W styczniu 1921 r. Banachiewicz w ykładał mechanikę nieba. Uczę­ szczałem na te w ykłady jako jeden z bardzo nielicznych studentów . W trakcie jednego z wykładów w lutym 1921 r. Banachiewicz p rzy jął mnie podczas przerw y i zaprosił mnie do odwiedzenia go w Obserwa­ torium Astronomicznym mieszczącym się przy ul. K opernika 25, u w ej­ ścia do Ogrodu Botanicznego. Zaraz na drugi dzień skorzystałem z tego zaproszenia. O bserwatorium mieściło się na II piętrze; za oknem była stacja meteorologiczna, a druga taka stacja mieściła się w Ogrodzie Bo­ tanicznym . O trzym ałem od Banachiewicza propozycję objęcia posady w

(6)

O bserwatorium , gdzie od 1 czerwca 1921 r. dano mi stanowisko rachm i­ strza naukowego oraz mieszkanie w Obserwatorium. Mogłem więc w y­ prowadzić się z mieszkania w ujostw a Chromińskich przy ul. Radziwił- łowskiej i rozpocząć samodzielną pracę zawodową będąc nadal studentem U niw ersytetu Jagiellońskiego. Na początek Banachiewicz powierzył mi w ykonywanie obserwacji meteorologicznych i w yszukiw anie w katalogu gwiazdowym pozycji gwiazd, które mogły być zakryte przez Jowisza. Banachiewicz wprowadził mnie też w arkana korzystania z literatu ry astronomicznej, głównie z „Astronomische N achrichten”. Wkrótce zaczą­ łem wieczorami obserwować zakrycia gwiazd przez Księżyc. I choć for­ malnie byłem na etacie rachm istrza naukowego, to przecież staw ałem się i obserwatorem.

P raca w obserwatorium odbijała się ujem nie na przebiegu mych stu ­ diów uniw ersyteckich, lecz jej zaletą było to, że staw iałem już pierwsze kroki jako zawodowy astronom. Zresztą braki w studiach mogłem uzu­ pełniać metodą samouctwa, która tak dobrze zaowocowała w moich przy­ gotowaniach do m atury.

W arto tu wspomnieć, że w czasie swej pracy w Kazaniu Banachie­ wicz wyspecjalizował się w klasycznej, vpozycyjnej astronom ii i w tej dziedzinie kontynuow ał swą działalność naukową w Krakowie. Poza tym był dobrym rachm istrzem propagującym stosowanie arytrom etrów , dla których opracował metodę rachunkow ą zwaną później rachunkiem k ra­ kowianowym. W tych pracach brałem aktyw ny udział. Banachiewicz w y­ magał też w ykonywania obserwacji lunetam i. Jego dewizą była traw e- stacja w yrażenia K artezjusza „cogito ergo sum ” brzmiąca „observo ergo sum ”. Starałam się więc mój try b życia w O bserwatorium tej zasadzie podporządkować.

W tym czasie postanowiłem urządzić też swe życie osobiste. Od 1920 r. miałem w W arszawie narzeczoną, M arię Cecylię Sierakowską, urodzoną w 1895 r. Pobraliśm y się 9 w rześnia 1922 r. i jako młode małżeństwo w y­ jechaliśm y do górskiej stacji O bserwatorium na górze Łysinie na po­ łudnie od Krakowa. Po powrocie do K rakowa przydzielono nam pokój w budynku należącym w zasadzie do Ogrodu Botanicznego. Tam spędzi­ liśm y zimę 1922/1923.

W 1922 r. przybył do K rakow a Michał Kamieński, specjalista od ob­ liczania orbit komet, którego Rewolucja Październikowa zastała we wschodniej Syberii. Stam tąd poprzez Japonię przyjechał do Polski. Tu został m ianowany dyrektorem O bserwatorium Warszawskiego. Postano­ wiłem tam się przenieść. Gdy w lipcu 1923 r. urodził się nam syn P rze­ mysław, Banachiewicz zgodził się na moje przeniesienie do Warszawy, z tym jednak zastrzeżeniem, że pracę doktorską wykonam pod jego kie­ rownictwem a przewód doktorski przeprowadzę w Uniwersytecie Jagiel­ lońskim.

(7)

1 października 1923 r. rozpocząłem pracować jako asystent w O bser­ w atorium Warszawskim. Na razie nie otrzym ałem m ieszkania w Obser­ w atorium , zamieszkaliśmy więc we trójkę u rodziny żony przy ul. Ma­ zowieckiej, skąd dochodziłem do pracy w O bserw atorium mieszczącym się w Alejach Ujazdowskich między Ogrodem Botanicznym a Łazienka­ mi. Moje obowiązki w O bserwatorium polegały głównie na w ykonyw a­ niu rachunków astronomicznych klasycznym i metodami stosowanymi przez prof. Kamieńskiego oraz na rachunkow ym opracowywaniu m ej p ra ­ cy doktorskiej. Dotyczyła ona obserwacji zakryć gwiazd przez Księżyc przeprowadzonych w Polsce, głównie w Warszawie, na początku XX w ie­ ku. P raca w O bserwatorium W arszawskim nie była lim itow ana w czasie. W lecie 1925 r. zwolniło się mieszkanie w O bserwatorium zajmowane do tej pory przez Jana Krassowskiego, k tó ry przed w yjazdem K am ień­ skiego zabiegał o kierownictwo O bserwatorium Warszawskiego. M ieszka­ nie to przyznano mnie i sprowadziłem się tam z moją rodziną.

W tym czasie m iałem już gotową rozpraw ę doktorską i zajmowałem się opanowywaniem obszernego m ateriału z astronom ii i m atem atyki wskazanego mi przez Banachiewicza. W połowie m arca 1926 r. odbył się pomyślnie mój przewód doktorski w Uniw ersytecie Jagiellońskim i otrzym ałem stopień doktora filozofii. Uzyskanie tego stopnia sprawiło, że zostałem mianowany starszym asystentem O bserwatorium W arszaw­ skiego.

Wróciwszy do swych norm alnych zajęć w O bserwatorium W arszaw­ skim rozszerzyłem je na oceny wizualne gwiazd zm iennych cefeid. Cały m ateriał obserw acyjny zgromadziłem dla gwiazd TU Cas i XZ Cyg. P raca o pierwszej z tych gwiazd ukazała się w „Acta A stronomica”.

W latach 1921-1929 sporo czasu poświęciłem też problemom, przed którym i stało Towarzystwo Miłośników Astronomii.

Kamieński w ystarał się dla mnie o stypendium naukowe na w yjazd za granicę. W ybrałem Lejdę, aby pod kierunkiem profesora E jn ara H ertzsprunga zaznajomić się z fotom etrią fotograficzną gwiazd w tedy jeszcze mało upraw ianą w Polsce. W Lejdzie spotkałem się z życzliwym przyjęciem a owocem mojej działalności tam były 4 prace naukow e opu­ blikowane tam przeze mnie. Największa z nich obejmowała obszerny k a­ talog fotom etryczny gwiazd w gromadzie kulistej M3. Pobyt mój w Lejdzie trw ał od połowy stycznia do połowy lipca 1930 r.

Powziąłem zam iar zorganizowania w O bserw atorium W arszawskim regularnych obserwacji z zakresu fotom etrii fotograficznej i w tym celu zamówiłem w w arsztatach O bserwatorium Lejdejskiego m ikrofotom etr do mierzenia klisz, ale nieoczekiwanie dla m nie plany te uległy zmianie. W racając koleją z Lejdy do W arszawy spotkałem się na dworcu w P o­ znaniu z profesorem Józefem Witkowskim, dyrektorem O bserwatorium Poznańskiego, który tam właśnie na mnie czekał. Podczas krótkiej roz­

(8)

mowy, jaką z nim odbyłem podczas postoju pociągu na poznańskim dwor­ cu dowiedziałem się, że czeka na mnie katedra astronom ii w U niw er­ sytecie Jana Kazimierza we Lwowie zwolniona właśnie przez śmierć pro­ fesora M arcina Ernsta.

W tej sytuacji zrozumiałem, że trzeba szybko pomyśleć o habilitacji. Banachiewicz proponował, abym zajął się wyznaczaniem orbity świeżo odkrytego Plutona, ale tej pracy nie podejmowałem się, gdyż nie po to wyjeżdżałem do Lejdy, aby po powrocie do Polski zajmować się oblicza­ niem orbit.

W Warszawie w tej spraw ie odbyłem szereg rozmów z K am ieńskim przedstawiając przy tym swe plany na najbliższą przyszłość. Kamieński podzielał moje stanowisko, że nie jest celowe, abym miał podejmować obliczenie orbity P lutona i proponował habilitację na podstawie prac w ykonanych przeze mnie w O bserwatorium Lejdejskim .

Po nadejściu z Lejdy m ikrofotom etru oraz obiektywowej siatki dy­ frakcyjnej zorganizowałem w O bserwatorium W arszawskim dział foto­ m etrii fotograficznej i rozpocząłem obserwacje fotograficzne. Jednak główny mój wysiłek skierow any był na spraw y związane z przeprow a­ dzeniem habilitacji. Tu podstawową moją pracą był w spom niany już katalog gwiazd w gromadzie kulistej M3.

W grudniu 1931 r. i styczniu 1932 r. odbył się w Uniwersytecie W ar­ szawskim mój przewód habilitacyjny. Jego zamknięciem był wygłoszo­ ny przeze mnie 19 stycznia w ykład habilitacyjny pt. Gromady K uliste

gwiazd. Zaraz potem odbyło się posiedzenie Rady Wydziału, na którym

jednomyślnie uchwalono mi veniam legendi w Uniwersytecie W arszaw­ skim.

Pod koniec stycznia 1932 r. udałem się do Lwowa, aby w rektoracie i dziekanacie omówić szczegóły związane z objęciem przeze mnie k atedry astronomii i Zakładu Astronomii. Zaraz też objąłem swe obowiązki — na razie jako zastępca profesora — oraz rozpocząłem wykłady.

Jednocześnie przystąpiłem do szukania mieszkania. Znalazłem je w domu przy ul. Zaścianek i w tedy sprowadziłem żonę z dziećmi. Miesz­ kanie to okazało się jednak bardzo złe, zimne i wilgotne, szybko więc zamieniłem je na dużo lepsze przy ul. Żyżyńskiej. Ale w 1935 r. prze­ prowadziliśmy się do jeszcze wygodniejszego mieszkania przy ul. S try j- skiej.

Zakład Astronomii był bardzo skromnie wyposażony. Zajmował on trzypokojowe pomieszczenie na trzech kondygnacjach w uniw ersyteckim budynku przy ul. Długosza 8. Nad najwyższym pokojem znajdował się taras o powierzchni 50 m 2, na k tórym stała drew niana budka kryjąca ekw atoriał z obiektywem o średnicy 135 mm. Nie było to dużo, więc gdy w krótce nadarzyła się okazja kupna od wdowy po miłośniku astro­

(9)

nomii w Olkuszu refrak to ra o montażu horyzontalnym zaopatrzonego w obiektyw o średnicy 12 cm., szybko z niej skorzystałem.

Zakład m iał tylko jednego asystenta a i to zaledwie na połówce etatu. Stanowisko to zajmował nauczyciel fizyki w Korpusie Kadetów, M arian Wojtowicz.

Bardzo skrom ne wyposażenie Zakładu Astronomii nie stw arzało w a­ runków do w ykonywania obserwacji o charakterze naukowym . Postaw i­ łem więc sobie za zadanie najpierw urządzić na tarasie porządne, choć z konieczności małe obserwatorium , a następnie dążyć do w ybudowania dużego obserw atorium za miastem. Na razie postanowiłem kontynuow ać tem atykę obserwacyjną rozpoczętą w W arszawie. Wobec powyższego n a ­ wiązałem korespondencję z profesorem Kazimierzem G raffem będącym wówczas dyrektorem O bserwatorium Wiedeńskiego. Zamówiłem u niego astrokam erę z obiektywem o średnicy 10 cm. Na tarasie postaw iłem dwie kopuły, jedną dla ekw atoriału, drugą dla astrokam ery. Pomiędzy nim i umieściłem podłużny pawilonik dla nabytego w Olkuszu refrak to ra, do obserwacji wysuwało się go na taras. W ażnym nabytkiem był też m ikro- fotom etr do mierzenia klisz. Teraz m iałem już możliwości prow adzenia obserwacji z zakresu fotom etrii fotograficznej.

Uzyskałem też nowe etaty asystenckie. Jeden z nich objął dr Jan M ergentaler, drugi m gr Antoni Opolski, k tó ry doktoryzował się tuż przed wybuchem wojny.

Tak rozbudowany Zakład został w 1935 r. przem ianow any na O bser­ w atorium Astronomiczne. W tym sam ym roku otrzym ałem nom inację na profesora nadzwyczajnego, co znacznie wzmocniło m oją pozycję w Uniwersytecie. W tedy zdecydowałem się podjąć staran ia o w ybudow a­ nie obserw atorium za miastem. Starania moje spotkały się z poparciem władz U niw ersytetu, tym bardziej, że obok nowego obserw atorium prze­ widziane było miejsce na ogród botaniczny. Z tego to powodu w spraw ie tej współpracował ze mną botanik, profesor Stanisław K ulczyński. Ży­ czliwe stanowisko zajęło też M inisterstwo W yznań Religijnych i Oświe­ cenia Publicznego godząc się na zakup dla obserw atorium teleskopu 0 średnicy 90 cm. W ybrany został leżący na Cetnerówce teren w olny w dużym prom ieniu od zabudowań. Był on własnością ormiańskich Panien B enedyktynek. P ertrak tacje o nabycie tego terenu ciągnęły się parę lat 1 zostały ostatecznie przerw ane przez w ybuch wojny.

W ydarzenia wojenne we w rześniu 1919 r. przyniosły radykalne zm ia­ ny. Wschodnia część Polski została zajęta przez wojska radzieckie a n a ­ stępnie włączona do Związku Radzieckiego. Południowo-wschodnia część obejmująca Lwów została przyłączona do radzieckiej U krainy. W nowych w arunkach szybko został uruchom iony U niw ersytet. Początkowo nowe władze uniw ersyteckie zam ierzały zlikwidować katedrę astronom ii a mnie powierzyć zwolnioną przez ak u rat nieobecnego w k raju profesora H en­

(10)

ryka Arctowskiego kated rę geofizyki, ale na szczęście do tego nie doszło. S ytuację uratow ało zainteresow anie się O bserwatorium Lwowskim przez Akademię Nauk ZSRR w Moskwie. Zaraz zaproszono mnie na konfe­ rencję astronomiczną do Moskwy. W grudniu 1939 r. przybył do Lwowa astronom, akademik A leksander Jakowlewicz Orłów. To wszystko znacz­ nie wzmocniło moją pozycję, a tym sam ym i astronom ii w Uniwersytecie. Ostatecznie O bserwatorium Astronomiczne zostało zachowane a ja po­ zostałem jego dyrektorem . Z przedw ojennych współpracowników został ze mną starszy asystent, dr Ja n M ergentaler. Dr A ntoni Opolski powo­ łany latem 1939 r. do wojska podczas kam panii wrześniowej dostał się do niewoli niemieckiej.

W styczniu 1940 r. wydelegowano mnie do Kijowa na konferencję astronom iczną, skąd pojechałem jeszcze do Moskwy. Byłem serdecznie przyjm ow any przez astronomów radzieckich a udział w konferencjach bardzo mi ułatw iała dobra znajomość języka rosyjskiego wyniesiona jeszcze z czasów nauki w rosyjskim gim nazjum w Gostyninie.

W latach 1940-1941 parokrotnie wyjeżdżałem do Moskwy i Lenin­ gradu, był też planowany udział Obserwatorium Lwowskiego w obser­ w acjach całkowitego zaćmienia Słońca w K azachstanie jesienią 1941 r. R adykalna zmiana nastąpiła pod koniec czerwca 1941 r., gdy w w y ­ niku napaści Niemiec na Związek Radziecki wojska niemieckie w kro­ czyły do Lwowa. U kraińcy licząc na to, że Niemcy utw orzą we Lwowie ukraiński uniw ersytet, obsadzili zakłady uniw ersyteckie nie dopuszcza­ jąc do nich Polaków. Nadzieje te jednak nie spełniły się. Niemniej ja do września 1941 r. nie miałem w stępu do Obserwatorium.

Pow stała sytuacja była bardzo ciężka, zostaliśmy bowiem pozbawie­ ni środków do życia. Popraw a nastąpiła dopiero jesienią 1941 r. po w łą­ czeniu regionu lwowskiego do G eneralnego G ubernatorstw a. Tym samym O bserwatorium Lwowskie znalazło się na terenie podległym pod wzglę­ dem astronomicznym urzędującem u w K rakowie profesorowi K urtow i W alterowi. Dało to możność uruchom ienia O bserwatorium Lwowskiego, k tó re teraz mogło działać na podobnych w arunkach, jak obserwatoria w Krakowie i Warszawie. Nie było jednak dobrych w arunków do reg u lar­ nych obserwacji i system atycznej pracy naukowej. Ale można było za­ chować tę placówkę naukową i zapewnić byt jej pracownikom.

Sytuacja na froncie po bitwie stalingradzkiej nie była pomyślna dla Niemców. Powoli zaczynała zarysowywać się perspektyw a ich klęski. Na początku 1944 r. nie było już wątpliwości. Zdawał sobie z tego spraw ę W alter, gdyż w tym czasie w ydał mi polecenia ewakuowania instrum en­

tów astronomicznych O bserwatorium do Krakowa. Ja miałem przenieść się do Warszawy. Do tego zarządzenia W altera, k tó ry zresztą rzadko by­ wał we Lwowie, nie zastosowałem się. Ile się dało zwlekałem z pako­ w aniem instrum entów , a w czerwcu 1944 r., gdy były już zapakowane

(11)

do skrzyń, przez moje znajomości uzyskałem poświadczenie nadania ich n a kolej do K rakowa. Same skrzynie z instrum entam i ukryłem .

W końcu lipca do Lwowa wkroczyły w ojska radzieckie. Gdy front się już oddalił, zmontowałem instrum enty na ich poprzednich miejscach.

Czekałem, jak i inni profesorowie, n a ostateczną decyzję co do przy­ należności państw ow ej Lwowa. Gdy w sierpniu 1945 r. oficjalnie ogło­ szono, że Lwów pozostaje w granicach Związku Radzieckiego, zgłosi­ łem się na wyjazd. 28 w rześnia wraz z rodziną w yjechałem pociągiem repatriacyjnym ze Lwowa do Krakowa.

W pierwszych dniach października w yjechałem z K rakow a do W roc­ ławia. Tamtejsze O bserw atorium Astronomiczne nie ucierpiało w w y­ niku działań .wojennych. P rzed moim przyjazdem opiekował się nim d r Kazimierz K ordylew ski z Krakowa. O bserw atorium posiadało duży instrum ent przejściowy, koło w ertykalne, łam any in strum ent przejścio­ w y i refraktor z obiektywem o średnicy 20 cm. Drugie, dawniej p ry ­ w atne obserw atorium leżało w odległości kilkudziesięciu kilom etrów w Białkowie (niemiecka nazwa Belkawe) niedaleko Wołowa. N iestety obiektyw białkowskiego refrak tora (średnica 25 cm.) uległ zniszczeniu w czasie działań wojennych.

Załatwiwszy w Uniw ersytecie W rocławskim spraw y związane z moim przeniesieniem się do W rocławia wróciłem do Krakowa. Stam tąd po zor­ ganizowaniu sobie transportu kolejowego 10 listopada w yjechałem z ro ­ dziną i bagażem do Wrocławia, dokąd przybyłem nazajutrz rano. Za­ mieszkaliśmy w położonym w pobliżu O bserwatorium domu przy dzisiej­ szej ul. Dembowskiego 19.

Podstawową moją pracą naukową było nadal wyznaczanie fotowi- zualnych wielkości gwiazdowych stanowiące kontynuację prac zainicjo­ w anych jeszcze w Warszawie. Do tej pory pracowałem metodą fotogra­ ficzną, teraz postanowiłem przejść na bardziej nowoczesną metodę foto- clektryczną. W celu zaznajom ienia się z tą metodą jesienią 1949 r. w y­ jechałem do Lejdy, gdzie w tam tejszym obserw atorium kierow anym wówczas przez Jan a H endrika Oorta nie tylko zapoznałem się z foto­ m etrią fotoelektryczną, ale też zamówiłem dwa fotom etry fotoelektrycz- ne, jeden dla Wrocławia, drugi dla filii w Białkowie. Planow ałem w y­

znaczenie standardów fotoelektrycznych w ybranych gwiazd w polach K apteyna, przy czym początkowo ograniczyłem się do gwiazd 6m klas widmowych A i K w polach K apteyna od bieguna do deklinacji + 7 5 ° — + 60°. Nawiązałem również kontakty naukow e z astronom am i radziecki­ m i. W tedy i latach późniejszych kilkakrotnie w yjeżdżałem do Moskwy. W tym czasie jednym z aktualnych radzieckich tem atów obserw acyj­ nych był K atalog Słabych Gwiazd. Koledzy radzieccy orzekli, że in­ strum en t przejściowy i koło w ertykalne O bserw atorium Wrocławskiego nadają się do tego celu i dlatego włączyłem O bserwatorium do tej te ­

(12)

m atyki obserw acyjnej. Zacząłem też brać aktyw ny udział w pracach Międzynarodowej Unii Astronomicznej. W 1948 r. brałem udział w K on­ gresie Unii w Zurychu, a na Kongresie w Rzymie w 1952 r. zostałem w ybrany w iceprezydentem Unii.

Zdrowie moje zaczęło jednak szwankować; zapadłem na wątrobę. Le­ czenie szpitalne nie dawało rezultatów , a więc w lecie 1954 r. odbyłem kurację w K rynicy a w listopadzie w yjechałem do K arlovych Varów. Tam zdarzył mi się nieszczęśliwy wypadek, k tó ry pociągnął za sobą zła­ manie jednego z dolnych kręgów. W Pradze założono mi gipsowy opa­ trunek, z którym na Boże Narodzenie wróciłem do Wrocławia. Tu le­ karze uznali za celowe zdjęcie gipsowego gorsetu i leżenie na wznak. Leżałem tak do drugiej połowy m arca 1955 r., ale kręgosłup zrósł się dobrze. Wypadek ten spowodował jednak, że nie mogłem wyjechać do Meksyku, dokąd zaproszono mnie na wykłady.

Odbyłem jeszcze dwie kuracje w K arlovych Varach, w 1955 r. i w 1956 r. W rezultacie tych wszystkich kuracji w ątroba moja została zu­ pełnie wyleczona i już więcej na nią nie zapadałem.

Okrzepnięcie to było dla mnie ważne, gdyż czekały mnie trudne spraw y w Obserwatorium. W czerwcu 1956 r. zupełnie dla mnie nie­ spodziewanie rozpętano w O bserwatorium akcję przeciwko mnie. Tu trzeba dodać, że jeszcze w kw ietniu 1956 r. M inisterstwo Szkolnictwa Wyższego na skutek moich zabiegów przemianowało O bserwatorium Astronomiczne na In sty tu t Astronomiczny o trzech katedrach, gdyż pra­ cowało tu już trzech profesorów. Teraz wszczęto akcję, abym nie zo­ stał dyrektorem tego Instytutu, co ostatecznie znalazło swój w yraz w mianowaniu przez Radę Wydziału profesora Jana M orgentalera dy­ rektorem .

Ta przykra dla mnie i krzywdząca sytuacja spowodowała, że gdy w krótce zaproponowano mi katedrę astronomii w Uniwersytecie Jagiel­ lońskim i kierow nictw o tam tejszego Obserwatorium, przyjąłem tę pro­ pozycję. Term in mojego przeniesienia się uzależniłem od mieszkania dla mnie. Znaleziono je pod koniec 1957 r.

W lutym 1958 r. przeniosłem się wraz z żoną do Krakowa, gdzie za­ mieszkaliśmy w świeżo w ybudowanym domu przy ul. Szopena 20. Umó­ wiłem się z prof. K arolem Koziełem, że personel O bserwatorium będzie podzielony na dwie grupy. Osoby zatrudnione przy rachunkach doty­ czących astronomii klasycznej oraz w dziedzinie radioastronom ii praco­ w ałyby przy katedrze Kozieła, natom iast osoby zajm ujące się tem atyką astrofizyczną pozostałyby przy katedrze- prowadzonej przeze mnie, przy czym ja byłbym dyrektorem O bserwatorium Astronomicznego.

Z uwagi na pogarszające się wciąż w arunki obserwacji w dotychcza­ sowym gmachu O bserwatorium przy ul. K opernika postanowiłem prze­ kształcić założoną jeszcze przez Banachiewicza stację obserwacyjną na

(13)

krakow skim Forcie Skała na główne obserw atorium Astronomiczne U.J., co zostało zaakceptowane przez rek to rat U niw ersytetu. Pew ną okolicz­ nością ułatw iającą zrealizowanie moich planów było zbliżanie się ju b i­ leuszu 600-lecia istnienia U niw ersytetu Krakowskiego. W szczególności było to pomocne przy uzyskaniu odpowiednich kredytów na budowę obserw atorium na Forcie Skała.

Swój program dotyczący fundam entalnej fotom etrii fotoelektrycznej postanowiłem realizować przy pomocy astronom ów radzieckich. Zabiegi 0 to rozpocząłem jeszcze w 1957 r. w yjeżdżając do K rym skiego Obser- • w atorium Astrofizycznego. Wkrótce rozpoczęły się tam obserwacje w y­ b ranych przeze mnie gwiazd klasy A i K. Głównym obserw atorem była Niekrasowa a opracowanie zostało w ykonane przez nas troje: N iekraso- w ą, Nikonowa i mnie. Rezultaty zostały opublikowane w krym skich

,,Izwiestiach”.

Oczywiście głównym moim zadaniem w Krakowie było w ybudow a­ nie obserw atorium na Forcie Skała. Uroczyste otw arcie tego O bserwato­ riu m nastąpiło w m aju 1964 r. Stanęło w nim 5 kopuł, z których jedna pomieściła refrak to r ze starego O bserwatorium przy ul. Kopernika. Oso­ b n y budynek zaw ierał pracownię i salę wykładową. W dalszych planach by ł jeszcze teleskop o średnicy 74 cm., jaki miano mi wykonać w L enin­ gradzie, a m ający być głównym instrum entem Obserwatorium . Jednakże

do czasu mojego przejścia na em eryturę nie udało się zrealizować tego zamówienia.

Moja pisarska działalność dotyczyła głównie opracowywania nowych w ydań Astronom ii Ogólnej. Pierwsze dwa w ydania tego podręcznika przy­ gotowane przez mnie jeszcze we W rocławiu ukazały się w latach 1952 1 1957. Trzecie w ydanie opracowałem w K rakow ie w 1965 r. Różniło się ono dość istotnie od poprzednich wydań.

O bserwatorium Astronomicznym U.J. przestałem kierować 30 w rześ­ nia 1968 r. przechodzą w tedy na em eryturę. Nie oznaczało to jednak zakończenia mej działalności naukow ej i organizacyjnej. Nadal też b ra ­ łem czynny udział w pracach Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Będąc już na em eryturze zakończyłem prace nad fundam entalną fo­ tom etrią fotoelektrycznych gwiazd. Rozszerzeniem prac w ykonanych w K rym skim O bserwatorium Astrofizycznym było wyznaczenie przeze mnie fundam entalnych wielkości gwiazd słabych. Udało mi się to zorga­ nizować w bardzo dobrych w arunkach atm osferycznych w O bserwato­ rium A bastum ańskim (Gruzja) przy pomocy dyrektora tego Obserwato­ rium , prof. E. K. Charadze. Obserwacje powierzono pracownikowi tego O bserwatorium O. P. Abuładze. P lan tych obserw acji został rozszerzony w porów naniu z planem realizow anym w K rym skim O bserw atorium Astrofizycznym przez to, że w każdym polu K apteyna wyznaczono w iel­ kości fotoelektryczne nie dla pary gwiazd klas A i K, lecz jeszcze i dla

(14)

gwiazd klasy G. Podczas w ykonyw ania tej pracy Abuładze był ze m ną w stałym kontakcie, a raz naw et przyjechał do mnie do Krakowa. Wy­ niki tych obserwacji zostały ogłoszone w publikacjach O bserwatorium Abastumańskiego.

W latach 1964-1970 byłem prezydentem Komisji H istorii Astronomii (Komisja 41) M iędzynarodowej Unii Astronomicznej. W tedy zapropono­ wałem na tym forum w ydanie historii astronomii, co zostało rozpoczęte. Pracow ałem nadal nad podręcznikiem Astronom ia Ogólna przygoto- • w ując następne wydania. W 1983 r. ukazało się VII wydanie. W związku z jubileuszem U niw ersytetu Jagiellońskiego w ydałem w 1964 r. Four

hundred years oj the Copernican herigate. W 1972 r. z powodu zbliża­

jącego się roku Kopernikowskiego ukazała się moja książka Cztery w ieki

rozwoju m yśli Kopernikańskiej. Została ona potem przetłum aczona na

języki słoweński (Jugosławia) i rumuński.

W 1973 r. U niw ersytet B ratysław ski przysłał mi doktorat honoris causa. W roku następnym U niw ersytet Jagielloński wydelegował mnie do Stanów Zjednoczonych do uniw ersytetu w New B ritain (Massachusetts) na uroczystości Kopernikowskie.

Od 1975 r. zacząłem chorować. Najcięższy był rok 1983. N ajpierw z końcem stycznia moja żona zachorowała na zapalenie płuc. W końcu marca, po zakończeniu kuracji szpitalnej, zabrała ją do Wrocławia moja córka, Jadw iga Złotorzycka, gdyż ja nie byłem w stanie zapewnić jej n a­ leżytej opieki w domu. W czerwcu spadłem ze schodów i dotkliwie się potłukłem . Zaczęło też szwankować serce i musiałem poddać się kuracji w klinice kardiologicznej. Po wyjściu z niej wywiązał się u mnie pół- pasiec. Choroba ta przybrała znaczne rozm iary i w sposób zdecydowany podcięła moje siły. N astępstw em tej choroby stały się trudności w cho­ dzeniu i utrzym yw aniu równowagi. W tym stanie nie mogłem pozostać sam w swym krakow skim mieszkaniu i w listopadzie przeniosłem się do Wrocławia pod opiekę rodziny. N ajpierw zamieszkałem u mego syna Przemysława, jednakże dla niego jako mającego trudności z chodzeniem inw alidy II grupy opieka nade mną była dość uciążliwa. Przejęli ją lu ­ dzie młodsi. Po kilkumiesięcznym pobycie u mego w nuka Tadeusza Zło- torzyckiego zamieszkałem na stałe z drugim moim wnukiem , Piotrem Złotorzyckim, gdzie znalazłem dobrą opiekę.

Podsumowując tę autobiografię zaznaczyć pragnę doprowadzenie do zamknięcia rozdziałów w dwóch dziedzinach mej działalności ze w ska­ zaniem drogi ich kontynuow ania. W spraw ie fundam entalnej fotom etrii gwiazdowej kierow ana przeze mnie praca Abuładzego doprowadziła do wyznaczenia wielkości gwiazdowych do 11,5, co stanow i podstawę dla fotom etrii gwiazdowej w polach K apteyna 1-43. Byłoby pożądane roz­ szerzenie tego obszaru dalej na południe, aby tym i standartam i foto- m etrycznym i objąć całe niebo. Drugi problem dotyczy Astronom ii

(15)

Ogól-nej. Tu celem mojej pracy było danie młodzieży studiującej podręcznika

ukazującego w stępnie i w ujęciu historycznym obrazu w szechświata. U kresu mego życia chciałbym w yrazić pragnienie, aby ta m oja p raca była kontynuow ana i doskonalona dając obraz szybko zm ieniającej się

astronomii. ~

A. Drukowane prace naukowe.

Ponad 100 publikacji naukow ych z zakresu fundam entalnej fotom etrii gwiazdowej, ocen jasności gwiazd zm iennych, obserw acji zakryć gw iazd przez Księżyc i historii astronomii.

B. W ażniejsze książki.

a) podręczniki dla szkół średnich (do 1958 r.), b) Astronomia Ogólna, 7 wydań, 1952-1983,

c) Four hundred years of the Copernican heritage, K raków 1964, d) C ztery w ieki rozw oju m yśli K opernikańskiej, PW N 1972.

Э. Рыбка АВТОБИОГРАФИЯ 1. Учеба в гимназии в г. Гостынине. 2. Прекращение учебы, вызванное началом первой мировой войны. 3. Аттестат зрелости в Варшаве, в 1917 году. 4. Вступление в Польскую военную организацию — 1918 год. 5. Выезд в г. Кракув на учебу в Кракувском универститете. 6. Участие в сражениях в 1918 г. 7. Ноябрь 1920 года — демобилизация, возобновление учебы. 8. Учеба и работа в Кракувской обсерватории. 9. Супружество в 1920 году и переезд в горную станцию Обсерватории на горе Лысине. 10. Переезд в Варшаву и работа в Вар­ шавской обсерватории. 11. 1926 — присвоение звания кандидата философских наук на Ягел- лонском университете. 12. Стипендия в Лейде и работы в области фотографической фото­ метрии звезд. 13. Создание отдела фотографической фотометрии в Варшавской обсервато­ рии. 14. 1931 год — защита диссетрации на высшую научную степень. 15. Перевод во Львов. 16. Вторая мировая война. 17. Выезд из Львова в 1945 году. 18. Начало работы во Вроц- лоавской обсерватории. 19. Участие в работах Международного Астрономического объе­ динения — Конгресс в Риме в 1951 году. 20. Руководство кафедрой астрономии в Ягеллон- ском университете и Обсерваторией Ягеллонского университета. 21. Открытие новой обсер­ ватории в Фовоци Скала. 22. Издание Общей астрономии. 23. Уход на пенсию. 24. Прис­ воение звания доктора honoris causa на Братиславском университете. E. R ybka AUTOBIOGRAPHY

1. Studies at a secondary-school at Gostynin; 2. Interruption o f those studies a t the outbreak of World War; 3. Exam ination for the secondary-school certificate in W arsaw in 1917; 4. Participation in the Polska Organizacja W ojskowa - P olish

(16)

M ilitary Organization - in 1918; 5. Departure for Cracow to study at the Jagiello- nian U niversity there; 6. Fighting at war in 1918; 7. Novem ber 1920 - dem obiliza­ tion, resum ption of studies; 8. Studies and work at the Cracow Observatory; 9. G etting m arried in 1920 and settlin g down at the observatory station on Mount Łysina 10. M oving up to W arsaw to work at the W arsaw Observatory; 11. 1926 - get­ ting the degree of the philosophy doctor at Cracow U niversity; 12. Scholarship in Leiden and w ork in the field of photographical photometry of stars; 14. 1931 - de­ fence of a thesis to quality as assistant professor; 15. M oving on to Lvov; 16. The World War II; 17. Leaving Lvov in 1945; 18. Taking up work at the W rocław Observatory; 19. Taking part in the activities of the International Astronom ical U n io n - th e Congress in Rome in 1951; 20. Becom ing head of the Chair of A stro­ nomy at Cracow U niversity and that of the Observatory there; 21. Opening of a n ew Observatory on F avoci Skała; 22. Publication of the book A stronom ia Ogólna - General Astronomy; 23. Retiring; 24. D octorate honoris cause at the U ni­ versity of Bratislava.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykonanie powyższych zmian umożliwi bezpośrednie otwarcie dziedzińca dla zwiedzających od strony ulicy Wałowej, nie tylko jako element trasy zwiedzania, ale również jako

Włączanie się do ruchu – należy pamiętać, że zawsze podczas tego manewru musimy ustąpić pierwszeństwa przejazdu innym pojazdom znajdującym się na drodze..

Jedna ze świata zachodniego, rozgraniczająca wyraźnie form alnie określony czas pracy od czasu wolnego, i druga koncepcja, reprezentow ana przez japońskiego

Czy jednak pozbycie się Żydów było trak- towane jako modernizacja (tak, o ile uznaje się ideę państwa narodowego.. i nacjonalizm za nowocześniejszy), czy też mimo posługiwania

Dalsza droga jest bardzo nudna, idzie się ciężko, robimy krótkie postoje bez zdejmowania plecaków, korzystając z podparcia na drzewach.. Przed dużym szałasem robimy

Podczas gdy fizycy koncentrowali się na pochodzeniu promieniowania, biologowie i geolodzy rozważali jego wpływ na procesy zachodzące na Ziemi i związane z tym skale czasowe.. W

Starałam się również dowieść zdolności propriów do precyzowania pory dnia w  prozie, przedstawiłam także nazwy własne jako środek przyśpieszający lub zwalniający

Po przyjściu księdza arcybiskupa Józefa Życińskiego wszystkie sprawy drażliwe udało się rozwiązać, twierdzi biskup prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej – Abel.. Jeszcze