• Nie Znaleziono Wyników

W sprawie pracy Stanisława Gwiaździńskiego: Warmia i Mazury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W sprawie pracy Stanisława Gwiaździńskiego: Warmia i Mazury"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Wrzesiński, Wojciech

W sprawie pracy Stanisława

Gwiaździńskiego: Warmia i Mazury

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 163-169

1958

(2)

Rok 1950 — przyrost 16 pouńatóu;, ubytek 4 pouńaty -j~ 10 015 Rok 1951 - 3 17 Я

--

20 476 Rok 1952 - 10 „ 10 » + 280 Rok 1953 - 9 U » — 250 Rok 1954 - 16 4

+ 11489 Rok 1955 - 9 U „ — 5 575 » и 9 » — J 517 Z m iana gran ic w w ojew ództw ie przez oddanie rejon u B ań M azurskich w ojew . białostockiem u w płyn ęła na u jem n e sald o ruchów m igracyjnych . Nie m a pow iatu, w którym nie w ystąp iłoby u jem n e sald o w ędrów ek ludnościo­ w ych w jedn ym choćby roku poza pow iatem Działdowo, w którym u jem ny

b ilan s w ędrów ek ludnościow ych w ystępow ał trw ale.

O m aw iane z jaw isk a dem ograficzne p ozw alają w yciągn ąć szereg w niosków tak co do dalszego zaludnien ia w ojew ództw a, jak i polityki gospodarczej, k tóra pow inna zapew nić odpow iednio atrak cy jn e w arun ki p racy, płacy, k o ­ sztów u trzym ania, czy w reszcie stosunków m ieszkaniow ych. T ak a polityka p rzy sp ieszy w rastan ie człow ieka w teren i pow iąże skutecznie ludzi m iędzy

sobą.

M ateriały pow yższe posłużą też do om ów ienia stosunków m iędzy grupam i ludności i oceny ich poten cjalnego i faktyczn ego w k ładu w zagospod arow a­ nie W arm ii i M azur.

DYSKUSJA I POLEMIKA

W OJCIECH WRZESIŃSKI

W SP R A W IE P R A C Y ST A N ISŁ A W A G W IA Ź D Z IŃ SK IE G O : W ARM IA I M A ZU RY . O dbudow a Ziem O dzyskanych, p raca zbiorow a. In stytu t Zachodni 1957 s. 417 - 483.

W końcu 1957 ro ku In sty tu t Zachodni w ydał zbiorow ą p racę: „O dbudow a Ziem O dzyskanych” pod re d ak cją K azim ierza P iw arskiego i S tan isław y Z aj- chow skiej, jak o VI — ostatn i tom cyklu zatytułow anego „Z iem ie Staro p o l­ sk ie ” . Bardzo staran n ie i bogato w ydana książka, zaopatrzona w liczne ilu strac je, m apy i w yk resy sk ład a się z odrębnych części, pośw ięconych poszczególnym regionom , a w łaściw ie w ojew ództw om Ziem O dzyskanych. J a k w yn ika z przedm ow y, p u b lik acja m iała za zadanie z jed n ej strony p o­ k azać cały dorobek P olski na Ziem iach O dzyskanych, przy uw zględnieniu w szystkich m om entów pozytyw nych i negatyw nych p rocesu odbudowy, a z dru giej strony przeciw staw ić się prop agan dzie rew izjonistycznej p ro ­ w adzonej w N iem ieckiej R epu blice F ed eraln ej. T ak ie założenia pozw alały z góry przypuszczać, że p rzew agę w p racy b ęd ą p o siad ały elem enty p ro p a­ gandow e. W łaściw ie p raca ta w inna być odpow iedzią na częściow o już zre a­ lizow ane kon cepcje In stytu tu im ienia H erdera w Niem czech Zachodnich, który p rzystąpił do opracow ania i w ydania serii prac opatrzonej tytułem „D eutschland unter frem den V erw altu n g” .

Nie je st moim celem om ów ienie całej p u b lik acji. Chcę się jedynie z a ­ trzym ać n ad artykułem G w iaździńskiego, pośw ięconym w ojew ództw u ol­ sztyńskiem u. W całej p racy przyjęto zasadę (której w ierny m u siał pozostać także G w iaździński) op atryw ać poszczególne artyk u ły tytułam i w ziętym i z nazw geograficznych, pod którym i u k ryw ają się poszczególne w ojew ódz­

twa. J e s t to stara u tarta d r o g a 1). T ym czasem teren om ówiony w artyku le Gw iazcizińskiego p ok ryw a się z gran icam i w ojew ództw a olsztyńskiego, nie od pow iad ającego ani geograficznem u ani historycznem u regionow i m azu r­

sko-w arm iń skiem u.

J) W yjątek stanow ią tu prace: Zbigniew Jan u szk o , P rzeobrażenia i o sią g ­ nięcia gospodarczo-społeczne w ojew ództw a olsztyńskiego, P rzegląd Z achod­ ni 1954 r. N r 9/10, s. 109—133, oraz Zbigniew Jan u szk o, M aria K iełczew sk a- Z aieska, W ojewództw o O lsztyńskie, W arszaw a 1955 r.

(3)

W gran icach w ojew ództw a olsztyń skiego są pow iaty, które n igdy nie leżały w gran icach W arm ii i M azu r (Nowe M iasto, M orąg, P asłę k , Iław a, Górow o Iław eckie, B artoszyce), a inne pow iaty m azu rsk ie (Ełk, Gołdap i Olecko) leżą w gran icach w ojew ództw a białostockiego. Nie w y stę p u ję tu taj p rzeciw u żyw an iu n azw y W arm ia i M azury 'w ogóle, a p o d k reślam tylko kon w en cjonalny ch arak te r tej nazw y i konieczność w tego ro d zaju o p ra­ cow aniach, gw oli ścisło ść n au k ow ej, u żyw ania nazw y w ojew ództw a o l­ sztyńskiego.

N ajb ard zie j ch araktery sty czn ą cechą arty k u łu G w iaździń skiego je st p o­ kazyw an ie osiągn ięć w e w szystkich dziedzinach życia gospodarczego i k u l­ turaln ego, przy nieom al całkow itym p o m ijan iu naszych błędów , braków i niedociągnięć. W w yw odach au to ra na p lan p ierw szy w ysu w a się jego m etoda argu m e n tacji. N ajp ie rw sta ra się u kazać stan gospo dark i w okresie p rzed 1939 rokiem , n astęp n ie przechodzi do sc h arak tery zo w an ia sy tu acji w 1945 roku i w końcu cm aw ia poszczególne dziedziny w ed łu g ich poziomu w 1955 roku , się g a ją c do m ateriałów z okresu dziesięciolecia (1945— 1955) ty lk o w nielicznych w yp adkach , p rzew ażn ie d la u zasad n ien ia tezy o n iep rzer­ w an ym rozw oju poszczególnych dziedzin gospo darki. W yjątek stanow i

rozdział pośw ięcony om ów ieniu stosun ków ludnościow ych. Nie m a m owy o próbie p rzep row ad zen ia pełnej an alizy ekonom icznej, u k az u jące j rozw ój w ojew ództw a olsztyń skiego w sposób dynam iczny. W su m ie doprow adziło to do zubożenia treści p ra c y i uniem ożliw iło pełne pokazan ie procesu od ­ budow y. I tu tkw i zasad n icza różnica m iędzy p racą N eum an na a G w iaździń- skiego. N eum ann, p racu jąc na p olsk ich m ateriałach drukow anych, sta ra ł się p okazać dyn am ikę zachodzących procesów , rzecz ja sn a z odpow iednim z a­

b a rw ie n ie m 2). G w iaździń ski, m ając y dostęp do obfitszych m ateriałów , u j­ m u je om aw iane zagad n ien ia, m im o pew nych pozorów , w sposób statyczny.

J a k pow yżej zaznaczyłem , au tc r dla w y jaśn ien ia zachodzących przem ian w w ojew ództw ie olsztyń sk im ch arak te ry zu je w iele procesów gospodarczych w P ru sach W schodnich. Przy om aw ian iu sy tu acji przed 1845 ro kiem uderza czyteln ika w yo lbrzym ienie wpływm położenia m ilitarn ego P ru s W schodnich na całokształt stosun ków ekonom icznych p row in cji. Znaczenie m ilitarn e P ru s W schodnich dla całego p ań stw a n iem ieckiego było znaczne, co n a j­ lepiej u w ypu kliło się w 1939 roku, ale nie ono decydow ało w sposób o sta ­ teczny o życiu w ew nętrznym P ru s W schodnich. A u tor stw ierd za dw a z ja ­ w isk a cech u jące ekonom ikę P ru s W schodnich w okresie m iędzyw ojennym — zaham ow anie rozw oju życia gospodarczego i b rak dopływ u k ap itału , pow o­ d u jącego n iedoinw estow an ie w szystkich gałęzi życia gospodarczego prow incji. Stw ierd zen ie to je st słu szn e dla lat 20-tych X X w ieku, ale nie odpow iada sy ­ tu a c ji w latach 30-tych. G łów nych przyczyn zasto ju gospo d ark i P ru s W schod­ nich w 1920 roku au to r u p a tru je w m ilitary zacji p row in cji. M ilita­ ry z a c ja zdan iem G w iaździń skiego była przyczyną zjaw isk a, o którym pisze: „W w aru n k ach gosp o d ark i k ap italisty czn ej, k tó rą rządziło p raw o m ak sy ­ m aln ego zysku, an g ażo w an ie k a p itału w tak n iepew ne i n ierentow ne p rzed­ sięw zięcia b y n ajm n iej nie od pow iad ało interesom niem ieckich k ap italistów . Z jaw isk a te były w ięc poniekąd ham ulcem w rozw oju życia gospodarczego b. P ru s W schodnich” (str. 428).

W okresie dw ud ziestolecia m iędzyw ojenn ego w szystkie prow in cje roln i­ cze p ań stw a n iem ieckiego p rzeżyw ały trw ały kryzys. Złożył się na to cały sze reg przyczyn, ja k sy tu a c ja na m iędzynarodow ym rynku, n ap ływ taniego zboża am erykań skiego , czy w zrost ceny siły roboczej. K ry zy s rolnictw’3 w P ru sach W schodnich w y stępo w ał siln iej, niż w innych p row in cjach , gdyż głów n e ryn ki zbytu były bard zo oddalone. P ru sy W schodnie chcąc sp rze­ daw ać sw e p ro d u k ty rolne, były zm uszone do w yzbyw ania się po cenach p an u jący ch w okręgach p rzem ysłow ych P ań stw a N iem ieckiego, bez w zględu na dodatkow e w ysok ie k oszty tran spo rtu. A z d ru giej strony m usiano kupo­ w ać w szy stk ie p rod u k ty p rzem ysłow e w edług cen ogólnoniem ieckich, do których dochodziły koszty tran spo rtu. T ak że w im porcie i eksporcie P ru sy W schodnie były nieom al że niew olnikiem ogólnoniem ieckiego rynku. Ze w zględu n a całą p olityką zagran iczn ą P ru sy W schodnie nie m ogły unieza ­ leżn iać się od innych ryn ków niem ieckich, poprzez n aw iązyw an ie bezpo­ średnich k on tak tów z sąsied n im i pań stw am i.

2) R ecenzja p racy R u d o lfa N eum anna, O stpreu ssen unter polnisch er und so w jetisch er V erw altun g, W ojciech W rzesiński, K o m u n ik aty M azu rsko-

W arm ińskie N r 3/58, s. 174— 181,

(4)

D rugą przyczyną tego zjaw isk a był brak kapitałów . A le czy można się zgodzić, że niechęć inw estow ania k ap itału n iem ieckiego w in w estycje na terenie P ru s W schodnich b yła rezultatem p olityk i Niem iec, w idzących rclę prow in cji tylko w e k sp an sji na w schód (str 428)? Ożyw ienie ekonom iczne N iem iec po p ierw szej w ojn ie św iatow ej było w dużym stopniu rezultatem n ap iyw u k ap itału zagranicznego, który angażow ał się nie w rolnictw o lecz przem ysł, p rzynoszący szybkie zyski.

Rolnictw o było p ostaw ion e n ieom al w yłącznie dla k ap itału rodzim ego. P ru sy w schodn ie jak o prow in cja w ybitnie rolnicza nie m iały w arunków n atu raln ych pozw alających na w ybudow anie w ielkich zakładów przem ysło­ wych. R egion w sch odn io-p ru ski nie p osiad ał w ielu w łasnych potentatów finansow ych. W ielcy w łaściciele ziem scy sw oje uszczuplone ze w zględu na k ryzys rolnictw a k ap itały lokow ali częstokroć w zakładach przem ysłow ych poza terenem prow incji, oczekując na jak n ajb ard ziej szybkie zyski.

W Drew tezom autora przygotow an ia w ojen n e od egrały znaczną rolę w ożyw ieniu życia gospodarczego prow incji. Przygotow an ia w ojenne to nie tylko budow a k oszar czy fo rty fik acji, ale i przygotow yw anie zaplecza pod w zględem ekonom icznym . Przecież po 1933 roku, w okresie n ajb ard ziej intensyw nych przygotow ań do w ojny, n astąpiło szczególnie w yraźn ie oży­ w ienie się życia ekonom icznego P ru s W schodnich. O bserw u jem y w ów czas rozbudow ę w ielu zakładów przem ysłow ych np. w K rólew cu, E lb lągu i Wy- stru ciu oraz n apływ k ap itałó w i to nie tylko k ap itałó w państw ow ych.

M ów iąc o uw agach G w iaździńskiego, dotyczących problem ów okresu sprzed 1945 roku, trzeba rozpatrzyć jeszcze jed n ą spraw ę. G w iaździń ski m ó­ wi o rozbudow ie gosp o d arstw w ielkochłopskich (ok. 100 ha) naw et kosztem m ajątk ów ju n k iersk ich po dojściu H itlera do w ładzy (str. 429). Sp raw a ta b yła przew ażn ie rozp atryw an a na płaszczyźnie n azistow skiej p olityki sp o­ łeczn ej i w pełni niedoceniana. T ym czasem w edług pan u jących kon cepcji źródło tego tkw iło w założeniach ekonom icznych, dążności do ja k n ajd a le j id ącej in ten sy fik acji rolnictw a. W edług ów czesnych przekon ań tak a stru k ­ tura rolna m iała doprow adzić poprzez in ten sy fik ację do zw iększenia p ro­ d u k cji tow arow ej rolnictw a w schodnio-prufskiego. Ocenę ów czesnej p o li­ tyki roln ej m ożna przeprow adzić dopiero po zapoznaniu się z lin iam i roz­ w ojow ym i w sch odn io-p ru skiego rolnictw a, w sk azu jący m i w yzaźnie, że u sta ­ wy h itlerow skie, dążące do stw orzen ia go spo d arstw w ielkochłopskich, były w yrazem n ad an ia form praw nych procesow i daw niej zapoczątkow anem u, dla którego był ch arakterystyczn y stały sp adek liczby w ielkich m ajątk ó w i m ałych gospodarstw .

Stosu n kow o n ajlep szy rozdział rozpraw y G w iaździń skiego — to rozdział pośw ięcony om ów ieniu stosunków ludnościow ych. A utor w pew nym sto p ­ niu p o k azu je dynam ikę zachodzących procesów , a rów nocześnie p rzep ro ­ w adza ciekaw ą analizę ów czesnego (tzn. 1955 r.) stan u zaludnien ia regionu. i\'a w stępie rozdziału autor zatrzym uje się n ajpierw n ad stosun kam i ludno­ ściow ym i przed 1945 rokiem , zw racając uw agę na stosunkow o dużą em i­ g ra c ję m iejsco w ej ludności do Niem iec. P roces ten au tor ilu stru je p o k az a ­ niem cy ir dotyczących w zrostu śred n iej gęstości zaludnien ia w Niem czech i porów naniem tego do stan u w P ru sach W schodnich (str. 432). C yfry te nie p o k azu ją w pełni całego ruchu em igracyjn ego. Proces ten był b ard ziej silny, niż m ożna by sądzić na p odstaw ie podanych cy fr — bo trzeba zw ażyć, że w P rusach W schodnich w porów naniu z całym państw em niem ieckim p rzy­ rost n atu raln y był bardzo w ysoki, a w pew nych okresach n aw et najw yższy. R ozdział zaw iera w iele danych statystycznych, ale ich zestaw ienie i po­ dan ie czytelnikow i budzi pew ne zastrzeżenie. A utor ogranicza się do p od a­ nia tylko rocznej daty, nie d ając daty m iesięcznej, a nie w szystkie dane są bran e z tych sam ych m iesięcy. Po drugie G w iaździński zaw sze p rzy jm u ­ je za podstaw ę w spółczesne gran ice w ojew ództw a olsztyńskiego, co ze w zglę­ du na przyłączenie w 1950 roku p ow iatów n ow om iejskiego i działdow skiego zaciem n ia zachodzące procesy ludnościow e. N ie je st zrozum iałe, dlaczego au to r om aw iając gru p y ludności, k tó re zasied liły w ojew ództw o, p om ija cał­ kow itym m ilczeniem bard zo odrębną gru pę ludności u k raiń sk ie j. C ały p ro ­ ces zasied len i’a je st u jęty jedn ak tylko od strony cjdrow ej. N ie pokazano polityki osiedleń czej i w alki m iejscow ych w ładz o opanow anie żywiołowego w pierw szym okresie procesu osadniczego. C ech uje to zręszta całą pracę G w iaździń skiego — obracan ie się w zam kniętym kręgu pew nych cyfr, nie d ających kom pletnego obrazu, a p ozw alających na udokum entow anie pewnych tez. W yraźnie w y stęp u je to w p artiach pośw ięconych om ówieniu

(5)

stosun ków ekonom icznych, w których au to r dążąc do p okazan ia naszych o siągn ięć, nie d a je je d n ak gen eraln ej odpow iedzi, w ja k im stosun ku z n a j­ dow ała się go sp o d ark a w ojew ództw a olsztyń skiego w 1955 r. do okresu sprzed 1945 r. G w iaździń ski dla p orów n an ia osiągn ięć w roln ictw ie w latach 1945—4955 p rz y jm u je stan w 1945 r. za zerow y (str. 443). C z y „ słusznie? R a ­ czej nie. V»7 dotychczasow ych opracow aniach nie zw racano u w agi na fakt, że d la roln ictw a w O lsztyń skiem rok 1946 był b ard ziej ciężki niż 1945, co przy Dliższej an alizie nie w y d aje się w cale dziwne. W 1945 roku m iano do sp rzętu stosun kow o dużą ilość zasiew ów dokonanych jesien i ubiegłego roku, ob sie w ając tylko nieznaczny procent ziem ornych, p o zo staw iając bardzo dużo odłogiem A ponadto p raw d ziw ą k lęsk ą dla roln ictw a w 1946 r. była p la g a gryzoni, niszczących zboża na priiu. W przem yśle i rzem iośle w 1946

t o k u m ożna było zaobserw ow ać p opraw ę, ale w rolnictw ie trudno o niej

m ówić. T rzeba tu podkreślić, iż au to r bardzo słu sznie zaznaczył, że w yniki osadn ictw a w roln ictw ie w O lsztyńskiem dały się zauw ażyć dopiero w 1P47 roku.

Rozdział o roln ictw ie ce ch u je b ra k w łaściw ych proporcji. B ard zo szeroko je st om ówiony problem sad ow n ictw a, a p raw ie że pom inięto zagadn ien ie spółdzielczości p ro d u k cy jn ej. A utor m ów i o P G R -ach , ale tylko od strony stru k tu ry o rgan izacy jn ej, bez p ok azan ia istotnego m iejsca w całej ekonom ice w ojew ództw a olsztyń sk iego, zw raca u w agę na u d ział P G R -ów w skupie k on traktow ym , a całkow icie p o m ija ich coroczny plan ow y deficyt i jegt przyczyny. M ówi o m ech an izacji roln ictw a, ale n ie p o k azu je faktu , iż w iele traktorów je st nieodpow iednich dla n aszego w ojew ództw a. Za ciężkie tra k ­ tory na lokaln e w aru n ki niszczą np. w iele u rządzeń m elioracyjn ych. A utor p ró b u je znaleźć odpow iedź na przyczyny n iedorozw oju go sp o d ark i hodow ­ lan e j w O lsztyńskiem w porów n an iu z m ożliw ościam i i potrzebam i. W y­ su w a cały szereg słusznych m om entów , lecz w y d a je się, że zbyt m ałą uw agę p rzy w iązu je się do zw iązku' n iedorozw oju hodow li z p olityk ą obow iązkow ych dostaw , zm u szających do prow adzen ia gospo d ark i zbożow ej i k lasy fik o w a ­ niem go sp o d arstw k ułack ich w edług ilości bydła. I d ru ga sp raw a — m elio­ ra c ja , k tóra w cale nie w y g ląd a tak dobrze, ja k m ożna by przypu szczać na p o d staw ie w yw odów au tora. Liczn e łąk i sk u tkiem złej k o n serw acji u rz ą ­ dzeń m elioracyjn ych zn alazły się pod w odą, w rezu ltacie czego n iedobór p aszy był bard zo duży. P rzeciw staw ien iem rozdziału G w iaździńskiego o ro l­ nictw ie może być arty k u ł B. W ilarnow skiego, k tóry p o ru szając tylko jedno zagadn ienie, p o k azu je rolnictw o w O lsztyńskiem w sposób b ard ziej pełny i dynam iczny, niż czyni to G w iaź d z iń sk i3). P rzy naw et n ajb ard ziej p o­ w ierzchow nych bad an iach okazu je się, że w latach 1949— 1955 rolnictw o w O lsztyńskiem przeżyw ało k ryzys pow odow any rozm aitym i przyczynam i. S p ra w a k ry zy su w roln ictw ie je st zagadn ien iem nie tylko om aw ianego r e ­ gionu, lecz sp ra w ą o ch arak te rze ogólnopolskim . Je d n a k k ry zy s ten w p o ­ rów nan iu z innym i regio n am i był znacznie siln iejszy . Bez szerokich badań nie m ożna odpow iedzieć n a p ytan ie, gdzie k ry ją się przyczyny. W ydaje się, że zasadn icza p rzyczyna łączy ła się z realizow an iem ów czesnej polityki roln ej. Z ak ład an o w ów czas, że na teren ie Ziem O dzyskanych, rozpoczyn ając p racę n iem al całkow icie od podstaw , n ależy szczególnie szybko dążyć do so cjalizac ji roln ictw a, bez liczen ia się z całym zespołem w arunków lo k a l- r.ycn. J a k i w pływ na p ogłębian ie się k ryzysu m iała stru k tu ra rolna, jak w p ływ ała atm o sfera tym czasow ości, tak siln a w pierw szych latach po w o j­ nie, nie tylko w śród lud n o ści autochton icznej, czy też ja k ie znaczenie m iało stosun kow o znaczne u pośledzenie ro ln ictw a w O lsztyńskiem pod w zględem in w estycji i zaop atrzen ia w naw ozy sztuczne, to pytan ia, na które trzeba znaleźć odpow iedź po gru n tow n ej an alizie ekonom icznej.

R ozaział, pośw ięcon y om ów ieniu przem ysłu, to przede w szystkim p rze­ gląd stan u dzisiejszego, poszczególnych gałęzi przem ysłu w O lsztyńskiem . A u tor nie p o k azu je je d n ak zasadn iczej roli przem ysłu w om aw ian ym re ­ gionie, a co w ięcej w y d aje się, że nie p o sia d a zdecydow anej kon cepcji w tej sp raw ie. Otóż z jedn ej strony G w iaździń ski dość sceptycznie w yraża się o tw orzeniu w ielkich zakładów przem ysłow ych w O lsztyńskiem w okresie plan u sześcioletn iego (str. 457—458), a rów nocześnie p odkreśla, że na terenie

;t) Bohdan W ilam ow ski, H am ulce rozw oju gospo dark i ch łopskiej w o je­ wództw a olsztyń skiego po roku 1945, K o m u n ik aty M azursko-W arm ińskie A r 3/58, s, 154— 163.

(6)

w ojew ództw a b rak je st „siln ie jsze go ośrodka przem ysłow ego, który g ru p u ­ ją c k lasę robotniczą, oddziaływ ałby odpow iednio n a , pozostałe m ia sta ” (str. 463). Czy trosk a o przebudow ę stru k tu ry k laso w e j w inna być argum entem d ecy d u jącym o p ow staw an iu k on cepcji rozw ojow ych ekonom iki w Ol- sztyń skiem ? W ydaję się, że pierw sze słow o winno należeć do ekonom istów , z w yw odów których w idać w yraźnie, że w O lsztyńskiem nie m a w arunków ani potrzeby stw arzan ia w ielkich zakładów przem ysłow ych. Przeciw pow ­ staw an iu w ielkich zakładó w p rzem aw ia an aliza p rod u k cji olsztyńskich „g i­ gan tów przem ysłow ych” . W ystarczy tu podać przykład z dodatkow ym i kosz­ tam i p rod u k cji w y n ik ający m i ze złej lo k alizacji zakładów w Rucianem , czy n iew yk orzystan iu pełnej mocy produ kcyjn ej fab ry k i konserw rybnych w G i­ życku. A utor, m ów iąc o p rocesie odbudow y przem ysłu, a w łaściw ie o kie- ' runkach odbudow y, podkreśla, że re alizu jąc p o stu lat p rzejścia od m ałych do dużych zakładów produkcyjn ych i p o stu lat podniesienia stan u kon cen ­ tra c ji przem ysłu, zrezygnow ano z odbudow y w ielu m ałych zakładów prze­ m ysłow ych (str. 457—458). T aki kierunek odbudow y był nie tylko w ynikiem pow yższych założeń, ale przede w szystkim w ypływ ał ze zm iany roli regionu w now ym organiźm ie państw ow ym po 1945 roku. Otóż, w iększość z tych zlikw idow anych zakładów przem ysłow ych, głów nie zw iązanych z p rzem y­ słem drzewnym , sięg ała sw ym i początkam i okresu sprzed p ierw szej w ojny św iatow ej. P ru sy W schodnie opierały w ów czas s w ą gospo darkę na sp ro w a­ dzan iu z R o sji i p rzerabian iu na m iejscu rozm aitych płodów rolnych, a n a­ stępn ie po przerobieniu, w yw ożeniu ich w form ie p ółfab ryk atów do Niem iec. W zw iązku ze zm ianam i politycznym i po p ierw szej w ojnie św iatow ej pod­ staw y gospodarcze przem ysłu w schodn io-pruskiego zostały rad yk aln ie pod­ ważone, a ro k 1945 zakończył w łaściw ie ten proces. Po zakończeniu działań wojennych nie było m ożliw ości skierow an ia przem ysłu w O lsztyńskiem na daw ne tory. Toteż o ile by p rzystąpion o do odbudow y i uruchom ienia w ielu z tych zakładów przem ysłow ych, to w iele z nich m u siałoby w k ró t­ kim okresie czasu um rzeć śm iercią n atu raln ą, ze w zględu na b ra k m iejsco ­ w ego surow ca. Ten słuszny proces w początkow ych założeniach poszedł je d n ak zbyt daleko i dziś nie m a m ożności przerobienia w gran icach n a­ szego w ojew ództw a w szystkich surow ców (np. m leczarnie), czy w yw óz n ie­ przerobionego drzew a do innych regionów.

A utor słusznie podkreśla, że diużym błędem , który pogorszył położenie przem ysłu w O lsztyńskiem była lik w id ac ja zakładów rzem iosła in d yw i­ dualnego, zapoczątkow ana w 1949 roku (str. 457). W arto tu zwrócić uw agę na jeden mom ent. Prezydium M iejsk iej R ad y N arodow ej w O lsztynie jako jedyn e w P olsce zlikw idow ało Izbę R zem ieślniczą. D aje to w yraźne św ia ­ dectwo o stopn iu w alk i z pryw atnym rzem iosłem . P o w stałe spółdzielnie pracy w m iejsce zlikw idow anych pryw atnych zakładów p rzestaw iały sw ą pracę z dziedziny u sługow ej n a w ąsk ą p rodu kcję specjalistyczn ą, m ając ą n iejednokrotnie na celu zasp okojen ie potrzeb innych rynków polskich. T ym ­ czasem w ieś nie b yła w pełni zaspokojon a w sw ych drobnych, ale jak że istotnych potrzebach. B ył to jeden z czynników, który spraw ił, że m iasta zatracały stopniow o p ow iązan ia gospodarcze z terenem , staw ały się w sto su n ­ k u do okolicznych w si przede w szystkim ośrodkam i adm in istracyjn ym i,

W rozdziale pośw ięconym om ówieniu sp raw kom u n ikacji uw agę zw raca ocena g ę stej sieci dróg, jako w yn ik dostosow yw ania regionu do potrzeb m ilitarnych. T ak a ocena nie w y d aje się w pełni słuszna. W zasadzie o ile bu d u je się drogi do celów w ojskow ych, to m u szą one być dostosow ane do p rzejazd u po nich w ielu ciężkich pojazdów m echanicznych. Tym czasem , ja k przyzn aje sam au tor „a d m in istra c ja p ru sk a ogran iczała unow ocześnie­ nie dróg -wybudowanych w poprzednich stu leciach do zak ład an ia tylko p o­ k ry cia sm ołow ego na istniejących tłuczniów kach” (str. 465). A jeżeli chodzi o budow ę nowych dróg z w y jątk iem kilku głównych szlaków , to i one nie p osiadały naw ierzchni p rzystosow anej do ru ch u dla znacznej ilości ciężkich pojazdów m echanicznych. Z drugiej strony dzisiejsze dośw iadczenia p ok a­ zują, że w iele szlaków kom unikacyjn ych, które od 1945 roku nie były użytkow ane, ze w zględów czysto gospodarczych należy doprow adzić do s t a ­ nu pełnej używ alności. Nie można też uw ażać, że argum entem p rzem aw ia­ jącym za m ilitarn ym znaczeniem sieci kom u n ikacyjn ej, to porów nanie stan u zagęszczenia szlaków kom u nikacyjn ych w P ru sach W schodnich, a w Polsce przed 1939 rokiem , ja k to czyni autor. Znany był przecież niedorozw ój sieci kom u n ik acyjn ej w P olsce przedw rześniow ej, a przecież oba pań stw a były to organizm y polityczne, w y k azu jące mimo pewnych podobieństw w iele

(7)

róż-nic w ekonom ice. R olróż-nictw o w sch o dn io -p ru sk ie było o w iele b ard ziej to­ w aro w e niż rolnictw o polskie. A co zresztą je st tu n ajb ard ziej znam ienne, ja k p isze sam autor, n ajg ę stsz a sieć dróg w w ojew ództw ie olsztyńskim i jest w pow iecie n ow om iejskim , czyli w pow iecie, który n igdy nie wchodził w gran ice p row in cji P ru sy W schodnie, a do 1939 ro ku był w granicach P ań stw a P olskiego. A u tor pośw ięca nieco uw agi działaln ości Pań stw ow ej K o m u n ik acji Sam och od ow ej, lecz byłoby rzeczą konieczną p ok azać, że sieć linii autobusow ych n iejed n o krotn ie p ok ry w a się z unieruchom ionym i d aw ­ nym i lin iam i kolejow ym i. N ależy też p odkreślić, że n ieuruchom ienie p ew ­ nych połączeń k om u n ikacyjn ych pow odow ało n iejed n okrotn ie w yłączenie n iektórych ośrodków m iejsk ic h z ogólnego n urtu życia gospo darczego "wo­ jew ództw a.

K ozdział pośw ięcon y w aru n kom bytow ym lud ności nie p o k azu je istotnej sy tu a c ji w O lsztyńskiem . A u tor zw raca dużą u w agę na zagadn ien ie u rzą­ dzeń kom unalnych, lecz p o d k reśla, że stosun kow o duża liczba urządzeń ko­ m unaln ych „w y m aga w iększych n ak ładów na ich k o n serw ację” (str. 471) G w iaździń ski nie p o k azu je je d n ak d ru gie j strony tego zagadn ienia. Wy­ starczy choćby zajrzeć do „R oczn ika S taty styczn e go ” . U rządzenia kom unalne w inny m ieć znaczny w pływ n a ogólny stan zdrow otności. Co się tym czasem o k azu je? Śm ierteln ość n iem ow ląt w O lsztyńskiem , w porów naniu z innymi w ojew ództw am i b yła p raw ie że n ajw ię k sz ą w k r a j u 4). W rozdziale tym w in ny zostać om ów ione sp raw y zarobków , m ający ch decyd u jący w pływ na w aru n k i bytow e ludności. T rzeba tu pow iedzieć, że w O lsztyńskiem był n ieom al n ajw yższy odsetek p racu jący ch m łodocianych poniżej 18 lat w ca­ łej Polsce. A rów nocześnie zarobki ludności stały znacznie poniżej p rze­ ciętn ej ogóln opolskiej. I tak , gdy w P o lsce p łace do 400 zł w e w rześniu 1955 roku, otrzym yw ało 3,5 proc. ogóln ej liczby p racu jący ch , to w Olsztyń- sKiem 5,1 proc., a p łace od 2000 — 2500 zł w P o lsce 3,8, w O lsztyńskiem 1,7 p r o c .5). C yfry te w sk az u ją w yraźn ie, że stopa życiow a w om aw ianym regio n ie m u sia ła być poniżej przeciętn ej w całej Polsce. Inną sp raw ą je st zn alezien ie przyczyn tego. M ożna ich szu k ać w stru k tu rze gospodarczej regionu — przew ad ze roln ictw a, m ałej ilości zak ładó w przem ysłow ych, ale dan ie pełnej odpow iedzi w y m ag a odrębnych studiów .

D zieje szkoln ictw a w O lsztyń skiem po 1945 ro ku w y k azu ją, że w tej dziedzinie m ożem y się poszczycić znacznym i osiągn ięciam i. O tych o sią g ­ n ięciach p isze G w iaździń ski. O siągn ięcia, których w yrazem są podane przez au to ra cyfry, nie w y cze rp u ją całego zagadn ienia. H istoria szkolnictw a po 1945 r. nie m oże się ograniczyć tylko do p ok azan ia rozw oju ilościow ego. W inna cn a pokazać cały sze reg w ew nętrznych przem ian. T ak np. w łaśn ie na przykładzie szkół m ożna zb ad ać w ytw arzan ie się now ego społeczeństw a z tak rożnych grup etnicznych. B ad an ia n ad szkolnictw em m ają też dać odpo­ w iedź n a pytan ie, dlaczego p rzestępczość w O lsztyń skiem w porów naniu do liczby m ieszkańców , b yła p raw ie n ajw ięk szą w k r a ju 0). Pow inny dać odpow iedź, dlaczego poziom n au czan ia nie w z rastał p rop orcjon aln ie do liczby szkół. O n isk im poziom ie n au czan ia m a ją św iadczyć poniższe cyfry, u ile w roku szkolnym 1954/55 w P o lsce w tej sa m e j k lasie n a drugi rok

zostało 10,5 proc. uczni, to w O lsztyńskiem 14,0 p rcc.

U m ów ienie życia k u ltu raln eg o ogran icza au tor do w sk azan ia na d ziałal­ ność olsztyń skich in sty tu cji ku ltu raln ych . K oń cząc sw ą rozpraw ę, G w iaź­ d ziń sk i sta ra się podsu m ow ać cało k ształt p rzem ian zachodzących w ekono­ m ice i w śród społeczeń stw a w ojew ództw a olsztyńskiego. Czy p raca G w iaź­ dziń skiego sp ełn iła sw e zad an ie? Odpow iedź na to pytan ie — w y d a je m i się — trzeba uzależnić od tego, w jak i sposób 'autor odpow iedział na n astę ­ p u ją c e problem y:

1) J a k i je st stan go sp o d ark i w O lsztyń skiem w porów naniu z okresem sprzed 1939 r.

2) W jak im stop n iu zostały dokonane p rzeobrażen ia w O lsztyńskiem w po­ rów n an iu ze stru k tu rą ekonom iki sprzed 19S9 r.

3) W jaK im stopn iu zostały w yk azan e specyficzne cechy w ojew ództw a ol­ sztyń skiego i ja k ie m iejsce za jm u je ono w organizm ie całego p ań stw a. -) W 1954 re k u w P o lsce na 100 urodzeń żyw ych przeciętn ie um ierało 8,3 proc. niem ow ląt, a w O lsztyńskiem 11,1, Rocznik statystyczn y 1956 r., s. 63.

°) Rocznik S taty styczn y 1956 r., s. 283. °) Rocznik Staty styczn y , s. 384.

(8)

4) W jak im stopniu obraz przedstav/iony przez G w iaździńskiego pokryw a się z praw dziw ą ogólną sy tu acją.

P raca G w iaździńskiego nie d aje m ożliw ości przeprow adzenia p o ró w n a­ nia ze stan em przedw ojennym , pokazu jąc tylko częściowo głów ne kierunki zm ian; nie u w y p u k lając jed n ak całej sp ecyfiki w ojew ództw a. Przy czym, w brew zapew nieniom na w stępie, au tor ogranicza się nieom al w yłącznie do p ok azan ia tylko osiągnięć. I w y d aję m i się, że w porów naniu do d aw ­ n iejszych p u b lik acji o podobnej tem atyce ro zp raw a G w iaździń skiego, poza now ym i m ateriałam i statystycznym i, nie rozw iązu je w ielu nowych zag ad ­ nień. uproszczony obraz w ojew ództw a olsztyńskiego w dużym stopniu w y­ pływ a ze stan u badań oraz z konieczności podporządkow ania się au to ra do ogoinego schem atu, p rzyjętego dla całej pracy. K ażd y z om aw ianych przez G w iaździń skiego problemów’, zanim zostan ie om ówiony w pew n ej syntezie — a wonna nią być ta rozpraw a — 7/y m aga n ajp ierw szczegôlov/ego ( w n ik ­ liw ego m onograficznego opracow ania. Głów ną zasługą au to ra je st tu za­ sygn alizow anie w ielu problem ów oczekujących na opracow anie. Praca jest jeszcze jedn ym sygn ałem konieczności zm obilizow ania badaczy do studiów naci tym i problem am i. Pow yższe u w agi nie są w yrazem jak iego ś n ieobiek­ tyw nego czarnow idztw a. O ile byśm y nie p okazali całego szeregu błędów, ogran iczając się tylko do uw ypuklenia sukcesów , otrzym alibyśm y obraz, który nie byłby zgodny z praw dziw ym p rocesem dziejow ym , a p race tak prow adzone nie w iele by m iały w spólnego z nauką.

TADEUSZ ORACKI

ODPOW IEDŹ NA R E C E N Z JĘ W ŁA D Y SŁA W A C H O JN A C K IE G O . z, sa ty sfa k c ją przeczytałem recen zję m ej k siążk i (Poezja ludow a W arm ii i M azur, 1957), pióra znaw cy zagadnień m azurskich dr W ładysław a C h oj­ nackiego, zam ieszczoną w pierw szym num erze (59) „K om un ikatów M azursko- W arm iń sk ich ” (1958). Z g ad zając się z kilkom a jego słusznym i zarzutam i, po­ p raw k am i i uzupełnien iam i — które p o staram się uw zględnić przy n astę p ­ nym w yd an iu tej k siążki — nie m ogę pozostać obojętny na niektóre uw agi recenzenta, budzące w ątp liw ości i zastrzeżenia. Omówienie w spom nianej k siążk i nazyw a C h ojn acki „luźnym i u w agam i” h istoryka „nie m ającym i ch arakteru kom petentnej recen zji” . To trochę w y jaśn ia niektóre jego uw agi. P rzejd źm y do faktów :

1) Za p u n kt w yjściow y p rzy jm u je recenzent stw ierdzenie, że p raca m oja nie spełn ia w arunków opracow ania naukow ego i w ytyka te n iedociągnięcia, których nie powinno je g o zdaniem p o siad ać opracow anie naukow e. P raca m o ja m a ch arak ter popularny, a nie naukow y. Piszę o tym w yraźn ie na stronie ö5, że k siążka „ je s t przeznaczona d la szerokich rzesz czytelników , m iłośników folkloru, n auczycieli i działaczy kulturaln o-ośw iatow ych. Celem w ydaw cy było przede w szystkim dążenie do zapoznania przeciętnego czy­ teln ika z b ogatą p oezją ludow ą W arm ii i M azur...” Z am ieściłem jedn ak „B ib lio g rafię do w stęp u ” (strona 328 do 329), oraz w ykaz źródeł, z których czerpałem utw ory, w chodzące w sk ład antologii (strona 64).

2) Nie w y d aje m i się również rzeczow y zarzut, że „rozpraw iłem się bez­ cerem on ialn ie” z au toram i lite ratu ry przedm iotu. N ieuzasadn iony je st także w zw iązku z tym zarzut, że m oja p raca „m iała być tą do sk on ałą” , skoro w rozdziale V II (str. 65) piszę m. in., że k siążka ta jest „p róbą syntetycznego u jęcia tw órczości ludow ej na W arm ii i M azurach” , ale „nie od daje je j peł­ nego o b razu ” .

3) Trudno się zgodzić z su gestiam i C hojnackiego, dotyczącym i artykułu J . J . O ssow skiego („Przyczynek do literatu ry m azu rsk iej”). Ossow ski, w o d ­ różnieniu od E streich era (z którym go p orów nuje recenzent), nie tylko p o ­ d a je pew ne fak ty (niezbyt ściśle), ale u siłu je je interpretow ać i nie d aje szczegółow ych opisów bibliograficznych.

4) Nie u w ażałem za konieczne w pierw szym rozdziale (Stan badań nad p oezją ludow ą W arm ii i M azur str. 7—19) om aw iać art. C yb u lsk iej, gdyż artykułów o podobnym ch arakterze z p ra sy codziennej nie uw zględniałem w ogóle. Zarzut, że korzystałem z je j artykułu nie p od ając źródła nie jest słuszny, sKoro w „B ib lio g rafii do w stęp u ” na str. 328 zam ieszczam m. in, je j arc. drukow any w „Słow ie na W arm ii i M azurach” .

Cytaty

Powiązane dokumenty