K
R
O
N
I
K
A
UROCZYSTOŚĆ DEDYKOWANA WIKTOROWI DEDZE
Muzeum Ziemi w W arszawie było w dniu 27 października 1984 r. m iejscem spotkania K om itetu R edakcyjnego „Kwartalnika H istorii Nauki i T echniki” z prof. drem med. W iktorem Degą — autorem ogłoszonej w „K w artalniku” (1984 nr 2 s. 259—322) kolejnej autobiografii naukowej. W uroczystości uczestniczyli ponadto zaproszeni Goście, w tym Rodzina Autora. Jako pierwsza zabrała głos Redaktor N aczelna „K w artalnika” — prof. dr Irena Stasiew icz-Jasiukow a. M ówiąc o w y stę pujących w e w spółczesnym św iecie różnych kryzysach, tj. ideologii, kultury, ety ki, podkreśliła ona, iż mimo w szystko osobowe wzorce istnieją, czego dowodem są m iędzy innym i autobiografie naukow e w ybitnych polskich uczonych, publiko w ane na łamach „Kwartalnika Historii Nauki i Techniki” od lat dziesięciu. A uto biograficzne zapiski W iktora Degi — kontynuow ała Redaktor N aczelna — opierają się na określonych zasadach etycznych, które mogą być wzorcem, propozycją m y ślenia i postępow ania nie tylko dla lekarzy, lecz rów nież dla tych w szystkich, k tó rym egocentryzm nie przesłania pola w idzenia innego człowieka.
Pierwsza podstaw owa zasada, znajdująca swój wyraz w całej autobiografii W iktora Degi, to konieczność uświadom ienia sobie w spółzależności brania i daw a nia. W spółczesny człowiek, człow iek X X w ieku — m ów iła I. Stasiew icz-Jasiuk o w a jest zachłanny, chce brać jak n ajw ięcej, n ie zastanaw iając się często, w jakim celu i przy pomocy jakich środków. Co.gito Profesora Degi: branie czyli k ształce n ie się i ustaw iczne sam okształcenie — to tylko pożyczka otrzym ana od społe czeństwa, którą trzeba zwrócić społeczeństw u z procentem. W przypadku uczo nego, a jednocześnie lekarza-praktyka, n ależy zwrócić ludziom w iedzę poszerzoną i pogłębioną o w łasn e doświadczenia.
Następna zasada, którą odnajdujem y w autobiografii Profesora Degi, m oże być adresowana rów nież nie tylko do lekarzy, chociaż do nich przede w szystkim . Obcując z chorym — podkreśla W iktor Dega n iem al na każdej stron ie swej pięk nej autobiografii —■ trzeba pam iętać, że jest to n ie tylko chory, lecz także czło wiek, którego n ależy nie tylko leczyć, lecz także szanować tak sam o jak człow ie ka zdrowego. N ieprzypadkowo — kontynuowała Redaktor Naczelna — Wiktor D e ga podkreślił w ielokrotnie, że chirurgia i rehabilitacja są nierozdzielne, że lecząc chorego trzeba starać się, ażeby jak najszybciej w ym ienić m u praw o do choroby na prawo do norm alnego życia w społeczeństw ie — niezależnie od w ieku pacjen ta, naw et sędziw ego, n iezależnie od rodzaju choroby. Kończąc sw e reflek sje prof. I. Stasiew icz-Jasiukow a wydobyła jeszcze jedno credo W iktora Degi: n ie ma i nie m oże być rozdźwięku m iędzy gabinetem uczonego a szpitalem, m ięd zy tzw. w ie l ką nauką a codzienną, społecznie użyteczną praktyką. Dobrym, a n aw et znako m itym specjalistą w sw oim zaw odzie można być tylko wów czas, gdy w iedza ta opiera się na w ielow ym iarow ym spojrzeniu na św iat, gdy łączy się z w rażliw ością
na otaczającą nas rzeczywistość.
408
K ron ikaJako w yraz w dzięczności za piękną, mądrą autobiografię Redaktor N aczelna w ręczyła Profesorow i Dedze specjalnie opraw ny egzem plarz „K w artalnika” z pod pisam i w szystkich uczestników spotkania. Po w ystąpieniu Ireny S tasiew icz-Jasiu- kowej prof. A leksander Bardini odczytał niem al w całości Pana Cogito Zbigniewa Herberta. Ten cyk l w ierszy w niezm iernie interesującej interpretacji A. Bardinie- go w yw arł na słuchających w ielk ie wrażenie.
W przerw ie goście wraz z prof. W. D egą zw iedzili ciekaw ą i p ięk nie zapre zentow aną ekspozycję polskich m inerałów , znajdującą się w podziem iach Muzeum Ziemi.
,W, drugiej części spotkania, która upłynęła przy k aw ie i m uzyce (C ztery pory
roku A. Vivaldiego) zabrał głos prof. dr med. Tadeusz Brzeziński. Przypomniał
on sw ój p ierw szy kontakt z prof. W. Degą, a także stw ierdził, iż w ielu lekarzy m oże uważać się za uczniów autora naukow ych wspom nień, chociaż n ie m ieli z nim bezpośredniego kontaktu. D o uczniów takich zaliczył prof. T. Brzeziński także i siebie. Pozw ala na to postaw a prof. W. Degi, jego credo lekarskie, iż cho rem u trzeba n ieść przede w szystkim ulgę — i to n ie tylko fizyczną, ale również psychiczną, niejednokrotnie ważniejszą. T. Brzeziński przypom niał piękne słow a w ielkiego lekarza i hum anisty W ładysława Biegańskiego, który nakazuje, aby le karze pam iętali o tym, że chory nie jest to tylko ciek aw y przypadek patologii, lecz przede w szystk im cierpiący człow iek. Prof. W. Dega był zaw sze w ie m y tej pięknej zasadzie zaw odu medyka. Na zakończenie T. Brzeziński podziękow ał prof. W. D edze za w szystk o to, co autor autobiografii zrobił dla chorych, lekarzy, dla całej naszej m edycyny.
Po w ystąpieniu prof. T. Brzezińskiego głos zabrał Wiktor Dega. Przypom niał on pięcioletnią historię powstaw ania naukowej autobiografii i k ontaktów z R e dakcją „K w artalnika”, a przede w szystkim z Redaktor N aczelną — prof. I. S ta- siew icz-Jasiukow ą, z którą współpraca ukaładała się zawsze bardzo dobrze —> co jest w yjątk ow o w ażne — dodał prof. W. Dega. Stw ierd ził także, iż pow stanie je go autobiografii naukowej jest w dużej m ierze zasługą prof. I. Stasiew icz-Jasiu- kowej, której serdecznie podziękował, jak rów nież całem u Zespołowi Redakcji „K w artalnika”. W, dalszej części pięknego, sugestyw nego w ystąpienia prof. Dega op isał to, co zadecydowało bezpośrednio o zajęciu się przez niego ortopedią i reha bilitacją: była to I w ojna światowa, a raczej sk utki tej w ojn y — okaleczni lu dzie — psychicznie i fizycznie, którym trzeba b y ło pomóc w przystosowaniu się do życia w nowej rzeczyw istości. W spomniał także prof. W. Dega o stworzeniu i rozwoju w Polsce specjalizacji rehabilitacyjnej tak po I w ojnie, jak i po II w o j n ie św iatow ej, i o w ynikających z tego faktu nadziejach i trudnościach. Do pol skich in icjatyw należało w łączenie psychologii przy rehabilitacji kom pleksow ej. Projekt ten od 1970 r. jest obowiązujący w w ięk szości p aństw na św iecie. Koń cząc sw ą w ypow iedź prof. W. Dega podziękow ał raz jeszcze Redakcji, jak rów nież sw ojej Zonie za wyrozum iałość i w sparcie podczas pisania przez niego nau kowej autobiografii.
Żona — dr med. Maria Deżyna — zaproponowała, aby na zakończenie „oficjal n ej” części spotkania złożyć kw iaty, które otrzym ała podczas uroczystości, pod znajdującą się w Muzeum Ziemi tablicą upam iętniającą śmierć nieznanego pow
stańca w arszaw skiego z 1944 r. K w iaty złożył sy n Państw a Degów — mgr inż. M ichał Dega.
N a tym zakończyła się część oficjalna uroczystości, po której uczestnicy sp ot kania długo jeszcze prow adzili ożyw ioną rozm owę w gościnnym, jak zwykle, Mu zeum Ziemi.
P aw eł K om orow ski