• Nie Znaleziono Wyników

Widok Potrzeba wychowania do wartości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Potrzeba wychowania do wartości"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

A

R

T

Y

K

U

Ł

Y

R O C Z N I K I N A U K S P O Ł E C Z N Y C H T o m X X V I, z es z y t 2 - 1998 KS. EDWARD WALEWANDER Lublin P O T R Z E B A W Y C H O W A N I A D O W A R T O Ś C I

W IV części D ziadów ks. M arek zw raca się do G ustaw a, m ów iąc Jesteś ty chrześcijanin [...]!

Znasz ty Ewangelią? (w. 139).

Dziś człow iek często nie chce słyszeć tego pytania. Szuka innej religii. Jednak cała rzeczyw istość pyta go, jak im i w artościam i kieruje się w życiu?

C złow iek rozwijający się n o rm aln ie nie m oże obyć się bez takich n a c z e l­ nych wartości, ja k prawda, dobro, spraw iedliw ość, piękno, w olność czy s z c z ę śc ie 1. O tym, co jest w a rto ścią oraz j a k m o żn a osiągnąć wartości w ż y ­ ciu ludzkim, mówi m.in. pedagogika. K lasyfikuje ona te wartości, dzieli na autentycznie lub pozornie dobre oraz n a w artości względne. D latego w p r o ­ cesie w ycho w aw c zy m zm ierza się do w yro b ie n ia w w yc how anku um iejętności dokonyw ania w yboru tego, co najlepsze w śród róż nie pojętych propozycji. Celem procesu w ychow aw c zeg o je s t n a tom iast h arm onijne z in tegrow anie wybranych wartości w konkretnym , osobistym życiu człow ieka. P ed ag o g ik a jest więc ukierunkow ana aksjologicznie, tzn. ku w artościom .

M odyfikując typologię o sobow ości niem ieck ieg o psychologa i ped a g o g a E. Sprangera (1882-1963), m ożem y n astępująco usystem atyzow a ć wartości: a) fizyczne - piękno cielesne, siła i zdrowie; b) ekon o m icz n e - w szelkie bogactw o i dobra materialne; c) społeczne - praw o i ład, sp raw iedliw ość i postęp; d) estetyczne - sztuka i jej dzieła, literatura, m uzyka itp.; e) intelek ­

1 Por. M. R u S e c k i, Co to są wartości chrześcijańskie?, [w:] Problemy współczesnego Kościoła, red. M. Rusecki, Lublin 1997, s. 511-520; K. O s t r o w s k a , W poszukiwaniu wartości, Gdańsk 1994.

(2)

tualne - u m iło w an ie nauki, odk ry w a n ie i zdobyw anie prawdy; f) m oralne - dobro, m iłość, cnota, postęp o w a n ie zgo d n ie z sum ieniem , pośw ięcenie dla innych; g) religijne - zjednoczenie z B ogiem ja k o S tw órcą i celem n ad p rzy ­ ro d z o n y m 2.

W y c h o w a n e k w cześniej czy później będzie miał do czynienia z k w e stiono­ w aniem w artości n aczelnych. Spotka się z przekonaniem , że w artości p ozosta­ j ą c z y m ś w istocie swej subiektyw nym .

K a rtezju sz (R. D escartes 1596-1650) tw ierdził, że w artości są wieczne. C zło w iek nie je st ich twórcą, o d k ry w a j e tylko i w prow adza w życie. K a rte­ zjusz uw ażał, że nie należy lękać się ich głoszenia w szędzie, że praw a te u stan o w ił B óg w naturze, tak ja k w ład c a ustanaw ia praw a w swoim pań­ stw ie3.

W X IX stuleciu F. N ietzsche (1844-1900) usiłow ał głosić światu, że to c z ło w ie k je s t je d y n y m k reatorem wartości. W ra z z tym proklam ow ał m oral­ ność nadludzi w p rz eciw ień stw ie do m oralności niew olników , w yw odzącej się z chrześc ijań stw a . Za n asz ych cz asów pogląd, że to człow iek sam stwarza w artości, głosił francuski filo zo f J. P. Sartre (19 0 5 -1 980)4. R elatyw izm w a r­ tości la n su ją m odne dziś w obiegu h asła w rodzaju „róbta co ch c e ta ”, „luz” czy też „nie to dobre, co faktycznie dobre, ale co ja lub ię”5.

N ieu stan n ie kon fro n to w an y z w arto ściam i pozornym i człow iek musi w p ro c esie w y c h o w a w c z y m , ja k ie m u jest pod d aw an y w szkole, w rodzinie czy w innym kon tek ście społecznym , w którym się obraca, zetknąć się z ja s n y m - w pełni dlań zrozum iałym - pojęciem wartości absolutnych6. W ią ż e się to z je g o uśw iad o m io n y m i lub nie uśw iadom ionym i aspiracjam i o sią g n ię c ia szczytu sw oich m o ż liw o ś c i7. A jest to niczym innym ja k realiza­ cją z a m ia rów B oga S tw órcy w stosunku do stw orzenia. C złow iek bowiem nie

2 E. S p r ä n g e r, Lebensformen

,

Tübingen 1950, s. 18 n.; D. M. B e i t 1, Das Bild des Jugendlichen in der Psychologie des Jugendalters von Eduard Spranger und in der heuti­ gen Jugendforschung, München 1967, s. 13; E. C r o n e r, Główne kierunki współczesnej pedagogiki. Pedagogika i psychologia humanistyczna. Edward Spranger, Lwów 1936, s. 24-33.

3 Rozprawa o metodzie - właściwego kierowania rozumem i poszukiwania prawdy w naukach, W arszawa 1981, s. 49 n.

4 K. P o m i a n, Sartre - filo z o f ludzkiej egzystencji, Warszawa 1962, s. 330. 5 Por. J. M. J a c k o w s k i, Bitwa o prawdę, t. II, Warszawa 1997, s. 157-159. 6 Por. S. W i t e k , Chrześcijańska wizja moralności, Poznań 1982, s. 73-114 oraz M. K o n o p c z y ń s k i , Rodzinne form y opiekuńczo-wychowawcze. W poszukiwaniu opty­ malnego modelu, „Pro Patria”, 1997, nr 8/9, s. 6-9.

7 Por. U. W i c k e r t, Der Ehrliche ist der Dumme. Über den Verlust der Werte, Ham­ burg 1994.

(3)

m oże św iadom ie zakreślać sobie celu, który kończy się w pól drogi. M oże nie osiągnąć szczytu, ale nie p ow inien go tracić z oczu. Ku tem u m a p r o w a ­ dzić proces w ychow aw czy.

G dyby przyjąć, że w artości s ą w zględne, a w raz z tym z m ien n e i zależne od kaprysu człow ieka, wtedy straciłyby sw ą moc o b o w iąz u ją cą. Byłyby śmiertelne. N atom iast gdy zdajem y sobie sprawę, że źródłem w artości jest Bóg, wtedy m usim y uznać ich trwałość oraz głęboki autentyzm , to znaczy to, że są one o b iektyw nie niezniszczalne, n aw et gdyby je cz ło w ie k porzucił, i są wartościam i bez alternatywy, czyli nie m ożna ich zm ienić na inne. W y c h o w a ­ nek m a zrozum ieć, że źródłem w artości jest tylko Bóg, a nie człow iek. C z ło ­ wiek natom iast w inien te w artości zagospodarow ać. B óg stw orz ył cz ło w ie k a do wolności i człow iek je s t za te w artości odpow iedzialny. D ziałając w im ie ­ niu Boga i Jego m o cą w pro w ad za ją c te w artości w życie n iejako j e w s p ó ł ­ tworzy, bierze tym sam ym udział w akcie stw órczym Boga. M łody cz ło w ie k nie zawsze wie, gdzie są au tentyczne w a rto śc i8. Żyje, dzisiaj zw łaszcza, w okresie zakłam ania i oferow ania mu różnych p seudow artości. W sw oim otoczeniu styka się z tym, co śm iało m o żn a nazw ać c h o r o b ą ak sjo lo g ic z n ą 9. W spółczesne zagrożenie p rz ejaw iające się w za k ła m y w an iu w artości m a różnorodny charakter. P rze ja w ia się on często jak o im m oralizm przece n ia jący wartości ciała, w szelkiego używ ania, posiadania oraz d o ra źn y ch zysków czy też doznaw ania w szelkiej przyjem ności. W sz ystko to o c z y w iśc ie w p ew nym stopniu jest zrozum iałe w życiu ludzkim , ale tylko wtedy, k iedy nie zastępuje wartości naczelnych, takich j a k B óg, sum ienie, godność ludzka itd.

W ychow anek staje dziś też w obliczu haseł racjonalizm u, który uznaje rozum człow ieka za n a jw y ż sz ą w artość. T y m cz asem za chodzi tu w ielkie n ieporozum ienie, bow iem za w s p a n ia łą często fa sad ą roz um nośc i kryje się pow ierzchow ność, brak roz ezn a n ia istotnej materii życia i p ły c iz n a a rg u m e n ­ tacji mających uzasadnić postęp o w a n ie człow ieka.

Zagrożeniem dla w yc h o w an ia m oże być też estetyzm , dla k tórego je d y n ą religią jest sztuka. N ależy tu w y m ienić też fanatyzm , dla którego w y z n a w c ó w

8 Tymczasem charakter i osobowość krystalizują się wokół wartości. Szczególnego zna­ czenia sprawa ta nabiera, gdy się ma do czynienia z młodzieżą dojrzewającą. W tym wieku bowiem najsilniejszy jest głód ideału, największa niechęć do pustki duchowej. Źle jest, gdy szkoła nie może zaszczepić w młodzieży wiary i przekonań właśnie wtedy, gdy zaczynają interesować ją zagadnienia religijne, moralne, filozoficzne, społeczne i polityczne. Jest jeszcze gorzej, gdy wychowawcy młodzieży takiej wiary i takich przekonań nie mają - zob. B. N a- w r o c z y ń s k i , Zasady nauczania, Wrocław 1957, s. 119-122.

9 R. R y b i c k i , Wprowadzenie do pedagogiki chrześcijańskiej, Częstochowa 1997, s. 13.

(4)

idolem jest dobro roz um ia ne egoistycznie, z punktu w idzenia rasy, partii, narodu, a także religii. G roź ne są zw łaszcza w szelkie kierunki fundamentalis- tyczne. C h o ro b a ak sjologiczna w y ra ża się też w m aterializm ie, według które­ go to, co n ajw ażniejsze, to w artości ekonom iczne. C złow iek jest tu podpo­ rz ą d k o w a n y pracy i produkcji. T ak ie przekonanie starała się budzić w w ycho­ w a nku p ed a g o g ik a okresu m in io n e g o - kom unistyczna. Nie trzeba jednak ulegać złudzeniu. To, co u m o w n ie nazyw am y kapitalizm em , co przez lata było p rz ed m io te m naszej tęsknoty, nie różni się niczym od kom unizm u, jeśli chodzi o ubó stw ien ie sukcesu ekonom icznego. Jed y n a różnica polega na szczerości, m ó w ien iu otw arcie o tym, o czym kom uniści myśleli po cichu: ja sam dla siebie, dla moich osobistych celów z dobyw am dobra, a nie dla szczytnych ce lów ogólnoludzkich. K apitalizm więc odrzucił ca łą otoczkę k łam stw a, ale nie odrzucił sam ej idei konsum pcjonizm u.

Polska szkoła była przez w iele lat poddana utopijnej, totalitarnej wizji za p ro g ra m o w a n ia cz ło w ie k a w ten sposób, by stał się on posłuszny strażni­ kom „szczęścia lu d z k o śc i” , „ m e s ja s z o m ” doczesnego raju. Nie chodziło w niej o k ształto w a n ie zm ysłu w artości, ale - w prost przeciw nie - o jeg o ca łk o ­ wite zdeptanie, aby cz ło w ie k m ógł bez zastrzeżeń poddać się władzy totalitar­ nej. T a próba z a p ro g ra m o w an ia cz ło w ie k a - nie udana dzięki ogrom nej rze­ szy n ajczęściej a n o n im o w y ch n au czycieli i w y c how aw c ów , którzy tego pro­ gram u nigdy nie zaakceptow ali - przyniosła je d n a k w konsekwencji dużą p asy w n o ść , g otow ość wielu ludzi do poddania się „zdalnem u sterow aniu” . C zekanie na „ g o to w e ” , stan zniew olenia, szczególna dyspozycyjność wobec osób m ających w ład z ę - to tylko niektóre z przejaw ó w manipulacji pozostałej po sy stem ie totalitarnym .

K ilka ostatnich lat n asz eg o b u d o w a n ia s p ołeczeństw a posttotalitarnego ukazało w yra źnie, że zagu b ie n ie zm ysłu w artości nie m oże być odniesione je d y n ie do u w a ru n k o w ań p łynącyc h z przeszłości i nie m oże być jedynie skutkiem totalitaryzm u. D ziś w ielu ludzi ze zdziw ieniem , z pew nym n iepoko­ jem , a m o że n a w e t z lękiem odkryw a, że tzw. budo w a n ie dem okracji m oże od b y w a ć się bez odw o łan ia do określonego system u w a rto ś c i10.

M ó w im y tu o o g ro m n y m za gubie niu m oralnym w spółczesnego człowieka. N ie d a w n o tak to ujął syntety cz n ie psychiatra V. Franki (1905-1997):

W o d ró ż n ie n iu od z w ie rz ą t p o p ę d y i in sty n k ty nie m ó w ią czło w ie k o w i o tym , co m u si ro b ić , a w o d ró ż n ie n iu od czasó w d a w n ie jsz y c h , trad y c je i w artości

10 J. N a g ó r n y, Chrześcijańskie wychowanie do wartości moralnych, „Seminare” (K raków -L ąd-Ł ódź), 10(1994), s. 71.

(5)

nie m ó w ią m u ju ż , co p o w in ie n ro b ić. O tó ż n ie w ied z ąc , co m usi ro b ić an i co p o w in ie n ro b ić, n ie k ie d y nie w ie n aw e t, co w ła śc iw ie ch ce ro b ić . Z a m ia st tego, chce ro b ić to, co ro b ią in n i, co je s t k o n fo rm iz m e m , lub robi to , co inni chcą, by ro b ił, co je s t to ta lita ry z m e m 11.

C hrześcijaństw o w yc h o w u je do pełnego uniw ersalizm u, czyli ciągłego otw ierania się na w artości pow sze chne, o d k ry w a n e ciągle na now o. W y c h o ­ wanie w duchu chrześcijańskim pro w a d zi do b e z inte resow ne j m iłości. P o z w a ­ la uchronić człow ieka przed c h o ro b ą aksjologiczną. D e kla ra cja o w ych o w a n iu

ch rześcija ńskim Soboru W a tyka ńskiego II m ów i dobitnie, iż

dzieci i m ło d z ie ż m a ją p raw o , aby p o b u d z a n o ich do o ceny w a rto śc i m o ra l­ nych w edle p ra w id ło w e g o su m ie n ia i d o p rz y jm o w a n ia ow y ch w a rto śc i p rzez o so b isty w y b ó r, a ró w n ie ż do d o s k o n a lsz e g o p o z n a w a n ia i m iło w a n ia B oga. D lateg o u siln ie p ro si w sz y s tk ic h , k tó rz y s p ra w u ją w ład z ę nad n a ro d a m i albo też k ie ru ją w y c h o w a n ie m , aby d zięk i ich tro sc e n ig d y nie p o z b a w io n o m ło ­ dzieży te g o św ię te g o praw a. S ynów za ś K o śc io ła z a c h ę c a d o w sp a n ia ło m y śln e j pracy w całej d z ie d z in ie w y c h o w a w c z e j, w tym sz cz eg ó ln ie ce lu , aby n ależ y te d o b ro d z ie jstw a w y c h o w a n ia i n a u c z a n ia m o ż n a b y ło sz y b cie j ro z c ią g n ą ć na w szy stk ich ludzi ca łe g o św ia ta (nr 1).

Ten sam d o kum ent precyzuje:

W szy scy ludzie ja k ie jk o lw ie k ra sy , stanu i w iek u m a ją ja k o c ie sz ą c y się g o d n o śc ią o so b y n ie n a ru sz a ln e p ra w o d o w y c h o w a n ia , o d p o w ia d a ją c e g o ich w łasn em u ce lo w i, d o sto s o w a n e g o do w ła ś c iw o śc i w ro d z o n y c h , ró ż n ic y p łc i, kultu ry i o jc z y sty c h tra d y c ji, a ró w n o c z e śn ie n a s ta w io n e g o na b ra te rs k ie z innym i n aro d a m i w sp ó łż y c ie dla w sp ie ra n ia p ra w d z iw e j je d n o śc i i p o k o ju na ziem i.

P ra w d z iw e z a ś w y c h o w a n ie z d ą ż a do k sz ta łto w a n ia o soby lu d z k ie j w k ie ­ ru n k u je j celu o sta te c z n e g o , a ró w n o c z e śn ie dla d o b ra sp o łe c z n o śc i, k tó ry ch cz ło w ie k je s t c z ło n k ie m i w k tó ry c h o b o w ią z k a c h , gdy d o ro śn ie , b ę d z ie brał u dział.

Z godnie z trzem a p o d s taw o w y m i potrzebam i: pew ności sw ych racji, w z ro s­ tu i uznania w zajem n ie się d o p ełn iają w artości n aturalne i n adprzyrodz one, ziem skie oraz eschatologiczne. T e w artości, które ukształtow ały Europę, takie jak otwartość, pom oc w zajem na, solidarność, od p o w ied z ia ln o ść, dobroć, a przede w szystkim w iara religijna, są ogólnie nadal uznaw ane. Ś m iało m ożna powiedzieć, że tam, gdzie cz ło w ie k od B oga się oddala, tam zanika p o ś w ię c e ­

(6)

nie i sp raw iedliw ość, a górę bierze w yg o d n ictw o i egoistyczny indyw id u a­ lizm.

D z ia ła ln o ść w y c h o w a w c z a je s t sk u te c z n a , je ż e li p o b u d z a i u k ie ru n k o w u je d o jrz e w a n ie w celu w sz e c h stro n n e g o ro zw o ju je d n o stk i i u rz e c z y w is tn ie n ia je j m o ż liw o śc i. D o k o n u je się o n a w atm o sfe rz e k sz ta łto w a n e j w du ży m stopniu p rz e z p o sta w y i w arto śc i u z n a w a n e p rz e z w y ch o w aw c ó w za słu szn e i k o n se k ­ w en tn ie p rz e z n ic h re a liz o w a n e .

A żeb y p ra w id ło w o ro z w ią z y w a ć p ro b le m y w y ch o w aw c ze i nie d o p u szczać do n a ra sta n ia z a b u rz e ń , n a le ż y p a m ię ta ć , że rozw ój c z ło w ie k a to sk o m p lik o w a ­ ny p ro c e s w z a je m n e g o o d d z ia ły w a n ia ta k ich je g o asp ek tó w , ja k sp raw n o ść m o to ry c z n a , p ro c e sy in te le k tu a ln e i p rz e ż y c ia em o cjo n a ln e . P rz e b ie g a on pod w p ły w em w y c h o w a w c ó w i śro d o w isk a , p rze d e w szy stk im ro d zin n e g o , oraz p o b u d z a n y je s t p rz e z a k ty w n o ść w ła s n ą w y ch o w an k a , a w ięc je g o z a in te re so ­ w a n ia , p o trz e b y i w ie lo s tro n n ą d z ia ła ln o ść . C elem tego p ro cesu je s t p rz e k sz ta ł­ ce n ie n ie d o jrz a łe j je d n o stk i w h a rm o n ijn ie ro z w in ię tą i d o jrz a łą o so b o w o ść , r o z u m ie ją c ą i r e a liz u ją c ą sens sw eg o ż y c ia w św ietle sp o łe cz n y ch i m o raln y ch w arto śc i. D la w y c h o w a n ia c h rz e ś c ija ń s k ie g o n ac ze ln e w arto śc i stan o w iące treść i u k o ro n o w a n ie d o jrz a ło śc i c z ło w ie k a zn a jd u je m y w E w an g e lii. C hry sto - c e n try z m , h u m a n iz m i m o ra liz m to id ee k ie ro w n ic ze tego w y c h o w a n ia 12.

K ryzys w artości n a tom iast za p o w ia d a zm ierzch kultury i życia, a co za tym idzie - upad e k au tentycznej w olności. Stąd postulat w ychow ania ku w a rtościom , k tóre m a być fo r m a c ją k onkre tne go człow ieka. Trzeba realizować p o w o łan ie życiow e w e dług w y b ra n eg o system u wartości. T akich przede w szystkim , które są w stanie życie lu dzkie całościow o prz ebudow ać ku dobru. B o chrześcijanin je st p o w ołany, by życie mieć i to w obfitości (por. J 15, 8). W ten sposób w y c h o w a n e k i k aż d y cz ło w ie k w ogóle jest w stanie prz eciw ­ staw ić się k ry z y so w i wartości. A k c e p to w a n ie autentycznych w artości winno się p rzejaw iać w działaniu.

W p e rsp e k ty w ie ch rześc ijańskie j w e zw an ie do wartości człow iek ro z p o zn a­ je ja k o p o w o łan ie p ły n ące od o s o b o w e g o Boga, który w chodzi w dialog z cz ło w ie k iem i staw ia go p rzed w o ln y m w yborem L\ Stąd chrześcijanin, ro z­

1 Z. S ę k o w s k a , W spółzależność wychowania i rozwoju dziecka, [w:] Wychowanie w rodzinie chrześcijańskiej, red. F. Adamski, Kraków 1982, s. 114.

13 Św. Augustyn pisze w swoich Wyznaniach (Warszawa 1978, s. 71): „Ty światłością jesteś trwałą, tą właśnie, którą zapytywałem o te wszystkie rzeczy: czy one są? czym są? jaką należy im przypisać wartość? W odpowiedzi słyszałem Twoje pouczenia i nakazy. Często przeprowadzam takie badanie. Zachwyca mnie ono, więc ilekroć mogę się na pewien czas oderwać od koniecznych zajęć, oddaję się tej rozkoszy. Wśród wszystkich jednak dziedzin, jakie przebiegam w badaniu, szukając Twojej rady, tylko w Tobie znajduję dla mojej duszy

(7)

poznając świat ludzkich w artości, o dczytuje je je d n o c z e śn ie po p rz ez C h ry s tu ­ sa. Czyni to w świetle Jego Ew angelii. W p unkcie w yjścia jest to w y b ó r całkow icie wolny. Popatrzm y j a k C hrystus ro z p o c z y n a dialog ze s p otkanym i ludźmi od tego zdania, które jest pełne szacunku dla ludzkiej w olności: „Jeśli chcesz być moim u c z n ie m ” lub „Jeśli kto chce pójść za M n ą ” (por. np. M k 8, 34 i Mt 5, 48). K iedy je d n a k człow iek w y b iera C h ry stu s a ja k o sw ego Mistrza, pow inien kon sek w e n tn ie przyjąć tę w izję życia lu d zkiego i tę h ie ra r­ chię wartości, której uosobieniem jest w łaśnie Jezus C hrystus, B óg-C zło w iek , a której streszczeniem jest K a za n ie na G órze (M t 5-7).

Teoretycznie droga p o d p o rz ąd k o w an ia się cz ło w ie k a w a rto ścio m a b so lu t­ nym , czyli transcendentnym , jest łatw a, są to bow iem pojęcia o czyw iste, które nie w y m ag a ją dow odów ; d o w o d e m jest tu sam człow iek, j e g o natura, a s p ira ­ cje duchow e i przeznaczenie zarów no ziem skie, j a k i esc hatologiczne. Jeśli człow iek m im o to nie chce się tym w a rtościom p o d p o rz ąd k o w ać , a czyni to przede w szystkim przez za n egow anie B oga i je g o p orz ądku, to głó w n y m m otywem działania w ydaje się tu być obaw a, że będzie m usiał płacić koszty tego podporządkow ania. I - j a k dobrze w iem y - koszty w cale niem ałe. D la te ­ go w y c how anie do w artości n aczelnych nie m oże być ich teore tycznym w p a ­ janiem , ale musi stanow ić a tra k cy jn ą zachętę do ich p ra ktykow ania. W p r z e ­ ciw nym razie w y c h o w an ek zda m oże świetnie egzam in przed k o m isją e g z a m i­ nacyjną, ale p rz epadnie z k retesem w życiu.

W ychow anie do w artości napotyka na s ilną i o p e r u ją c ą sk utecz nym i ś ro d ­ kami kontrakcję. C hodzi tu p rz ede w szystkim o n ieuleganie uw odzicielskiej propagandzie, dem ag o g ic zn y m hasłom fałszyw ych pro ro k ó w czy kapryśnej m odzie, by nie stać się n iew olnikiem chwili. Jan P aw e ł II często w z y w a młodych, by dem askow ali slogany i p o zorne w artości, aby o drzucali u łudę i drogi p row a dząc e donikąd. P rze m a w iając 3 c z erw c a 1997 r. do m ło d zieży w Poznaniu, mówił: „Nie dajcie się zniewolić! Nie d ajcie się skusić pseudo- wartościam i, p ółpraw dam i, urokiem miraży, od których później będz ie cie się odw racać z ro zczarow aniem , poranieni, a m oże n a w e t ze złam a n y m ż y ­ ciem ” 14. Jeśli więc człow iek nie zd o b y w a się n a o d w a g ę takiej w alki ze zm iennośc ią tego świata, w tedy przestaje być sobą.

Przekaz ew angeliczny ciągle daje przykłady p e da gogii p ro w adzącej do właściw ego w artościow ania. W obe c w yb o ru najw y ż szy ch wartości C hrystus

bezpieczną przystań - w niej się mogą znowu skupić rozproszone części tego, czym jestem, gdy żadna z nich nie odrywa się od Ciebie”.

14 V pielgrzymka Jana Pawła II do ojczyzny. Przemówienia i homilie, Sandomierz 1997, s. 69.

(8)

staw ia też ap ostołów , kiedy ich pyta, co m ó w ią ludzie o Synu C złow ieczym (M t 16, 33). S to ją oni tu przed w y b o re m innych wartości, m oże też cennych. C h ry stu s o w e p y tanie brzmi: „Czy i wy odejść ch c ecie?” (J 6, 67).

W procesie w y c h o w a w c z y m potrzebny jest ró w n ie ż um iejętnie prow adzony dialog w artościujący, tak by w y c h o w an ek sam przez w łasne zaangażow anie poznał swój ideał i tym sam ym św iad o m ie dokonał wyboru. Z atem w artoś­ cio w a n ie to d ro g a i proces, a wartości są celem i metą. C hodzi więc o to, aby w y c h o w a n e k był gotów bez p rz y m u su opow iedzieć się po stronie najw y ż­ szej w artości - ew an g eliczn e j perły (por. Ł k 15, 8-10) sprzedać wszystko i pójść za N au czy c ie le m (M t 19, 21).

T ylko autentyczni chrześcijanie, w pełni p rz yjm ując y C hrystusow e w artoś­ ci, pro w a d ząc d ialog z inaczej m yślącym i ludźm i dobrej woli, m o g ą być je d n o c z e śn ie „ so lą z iem i” i „św iatłem św iata” (M t 5, 13 n.). Czy jed n ak d z i­ siejszy świat, tak bard zo nastaw iony sceptycznie, m oże znieść chrześcijan prz ek o n an y c h , iż dzięki o b jaw ieniu się B oga w C hrystusie Jezusie docierają oni do p ra w d y absolutnej, niezm iennej, ciągle aktualnej?

W tym w ielkim sporze b u d o w a n ia św iata opartego na systemie wartości, z k tórego w yrasta nie tylko tożsam ość narodu polskiego, ale i całej Europy, w centrum p o zo stan ie zaw sze człow iek ze sw oją w o ln o ś c ią sum ienia, która zobo w ią zu je do p o sz u k iw a n ia i realizacji praw dy w duchu miłości. Dlatego też w y c h o w a n ie do w artości w chrześcijańskiej p erspektyw ie wiąże się ciągle przede w szystkim z p rz e m ia n ą m entalności każdego człow ieka, z naw róce­ niem j e g o serca.

Do tego p o trze b n y jest nauczyciel i w y c how aw c a, którego miłość ped a g o ­ giczna m a być „m iło śc ią d u s z ” - ja k m ówi J. W. D aw id (1 8 5 9 -1 9 1 4 ). „Jest to m iłość, bo c z ło w ie k w ychodzi poza siebie, troszczy się, bezinteresow nie czyni coś dla drugiego; jest to m iłość dusz, bo przedm iotem jej jest w e­ w nętrzna, d u c h o w a treść człow ieka, je g o dobro m oralne, jeg o ośw iecenie i ud o sk o n alen ie ja k o istoty d u c h o w e j” 15. D awid pisze o tym z przekonaniem i stwierdza: „T yp taki istnieje, typ nauczyciela, który kocha dusze ludzkie, dusze sw oich uczniów . T a m iłość dusz jest źródłem entuzjazm u, wiary w swe p o w o ła n ie ” 16.

15 J. W. D a w i d, O duszy nauczycielstwa, opracował, wstępem i przypisami opatrzył oraz do druku podał E. Walewander, Lublin 1997, s. 42.

(9)

THE NEED TO BE FORMED TO VALUES

S u m m a r y

In his process of development, man cannot dispense with such principal values as truth, good, justice, beauty, freedom or happiness. It is, among other things, pedagogy which speaks about that which represents each value. It says how to gain values in human life, and classifies them. It proves that some of them are authentic, others are often seemingly good, and there are also relative values. Thus the whole formative process tends to work in a pupil an ability to make a choice of that which is best among variously understood proposals. The formative process aims at a harmonious integration of the chosen values in a concrete, personal life of man. Pedagogy is thus axiologically oriented, i.e. towards values.

The pupil will sooner or later be confronted with the questioning of the principal values. He will face a belief that values are essentially subjective.

The man who is incessantly confronted with apparent values, must in the formative process, to which he is subjected while at school, in his family, or in another social setting, face a clear concept of absolute values, fully comprehended by him. This is linked with his aspira­ tions to reach the top of his potentialities, of which he is aware or not. And this is nothing but putting into practice of the plans of God the Creator He has in relation to His creation. For man cannot consciously tend towards his aim which ends half way. He may not gain the top, yet he should not lose sight of it. The formative process is to serve for this end, and this is the topic of the present work.

Cytaty

Powiązane dokumenty

najnowszych technologii, kreowanie rynków innowacji, dost Cp do nowych rynków, budowanie d Žugookresowych wiCzi opartych na przepŽywie wiedzy z jej dostawcami, klientami, a tak

Uzupełnij luki 1–3, wybierając jedną z podanych możliwości a, b lub c, tak aby otrzymać logiczny, spójny i poprawny językowo tekst.. My girlfriend likes

Informator Archeologiczny : badania 7,

Ta ostatnia nazwa by- łaby jednak nieadekwatna również z tego względu, że zamieściliśmy w tomie rozprawy dotyczące życia kulturalnego i literatury innych krajów europejskich

The positive aspects of remote education include an increase in digital competences as well as a discussion on further directions for the development of remote education in

He also doesn't really care about the safety or well being of his people, as he openly admits his willing to put his own knights on a fatal misson to rescue Fiona so he can

Tak umotywowaną w ogólnych zarysach propozycję odtworzenia inskrypcji, a tak­ że formy tablicy, przedstawiono na ryc. 9 .1 tym razem m inuskułą oznaczono część

Odpowiedzi na to pytanie należy poszukać w obowiązującym systemie prawnym naszego kraju. Niemniej jednak, należy zwrócić uwagę, iż za- gwarantowanie bezpieczeństwa