• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 55, czerwiec 2012

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 55, czerwiec 2012"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

IS

SN

1

7

3

2

-6

4

9

4

nr

5

5

,

cz

e

rw

ie

c

2

0

1

2

e

g

z

e

m

p

la

rz

b

e

z

p

ła

tn

y

(2)

Spis

TEMAT Z OKŁADKI

Wakacje tuż tuż ...4

„Wszystko, czego dziś chcę,

pamiętaj o tym, dolecieć raz, TAM

IZ POWROTEM, więcej mi nic nie

trzeba, nie trzeba" ...4

Wpatrywanie się. Rzecz o podróży ...5

Nie ma sensu podróżować ...6

SPORT

Czas odpalić lont! ...7

KRAKOWSKA

AKADEMIA

Dialog ekonomiczny,

czyli ekonomia humanizmu ...8

Kierunek Gospodarka Przestrzenna

KAAFM na Festiwalu Nauki

w Krakowie ...10

HISTORIA

Dyskretny urok ogródków

działkowych ...12

FESTIWALE

Miłość, przyjaźń i muzyka, czyli

Najpiękniejszy Festiwal Świata ...14

PORDÓŻE

Podróż do Ziemi Świętej ...16

Ciemności nad wylęgarnią

wampirów ...18

IKONY POPCOOLTURY

Był sobie król ...20

NOWOŚCI

...22

K R A K Ó W R R

Kraków PR we współpracy z Krakowską Akademią

K rak ó w PR ro z p o c z ę ło w sp ó łp ra c ę z K rak o w sk ą A k a d e ­ m ią im . A n d rz e ja Frycza M o d rz ew sk ieg o , W ra m a c h w spó!- nych d ziaJań S to w a rz y sze n ie o b e jm ie p a tr o n a te m s tu d ia 0 sp ecjalizacji p u b łk t d a tio n s n a k ie ru n k u D z ie n n ik a rs tw o 1 K o m u n ik a c ja S p o łeczn a.

D o zadań Stow arzyszenia będzie należało w sp ieran ie K rakow skiej A k ad em ii im . A n d rzeja Frycza M odrzew skiego w przygotow aniu i w d ro żen iu p ro g ram u nauczania stu dió w PR na W ydziale Politologii i K om unikacji Społecznej. C elem podjętej w spółpracy jest o p raco w an ie p ro g ra m u d ydaktyczne­ go, dostarczającego ab so lw en to m nie tylko w iedzę teoretyczną z zakresu k o m u n ik acji społecznej i mediów , ale u z u p ełn iają c e ­

go teorię o duża daw k^ praktyki, zw iększając kapitał zaw odow y m łodych a d e p tó w p u b lic rd a tio n s n a ry n k u pracy.

Powstająca specjalizacja będzie dru g ą rekom endow aną przez Stow arzyszenie propozycją Krakowskiej A kadem ii, po u nikalnych studiach podyplom ow ych „M iędzykulturow e Public R elations” realizow anych przy w spółpracy z uznanym i w ykła­ dow cam i zcalei Polski ora* praktykam i lJR z kraju i zagranicy.

K rakow ska A k a d em ia w łączy się tak że ak ty w n ie w d z ia ­ łalność Kraków PR, Jako oficjalny p a rtn e r uczeln ia będ zie w spierać S tow arzyszenie w o rg a n iz o w an iu cy k liczn y ch s p o ­ tk ań i k o n feren cji o ra z p ro m o w a ć p ro jek ty e d u k a c y jn e o rg a ­ nizacji.

(3)

OD REDAKCJI

m iX er

m a g a z y n s tu a e n to w

R E D A K C JA : R e d a k to r naczelny: Macie; Saskowski m a c i eks as ko w sk i@op. pf Zespół: Beata Buc Jacek Cierniak Jakub Harańczyk Anna Kamińska Kinga Szydło Katarzyna Stańczyk Wioletta Zając N u m er w spółtw orzyli: Jakub Bartłomiej Skoczek Arkadiusz Stosur Studenci Gospodarki Przestrzenne] Kaafm O k ła d k a FOTOGRAF: Patryk Tomaszewski (M a n ne q u In - P hotog ra phy .pl) MODELKA: Agata Nika D t p i la/out Mateusz Janusz [hussaripl] Adres mixer_ka@ńnteria.eu Druk Drukarnia KTE N akład 1000 egzem plarzy

RecJakcjii ZAsfr&ga s^obit- prawo do

redagowania tekstów ofdj zwiany ich tytułów. Redakcja me zwr-aca tekstów niez.nnowionyeh

Dołącz do REDAKCJI!

Piszna adres; m i« f kaainŁena.eu # , I MiKermagaiyn studentów t a C e D O O K Krakowskiej Akademii

P

ew nego razu zachodni turyści postanow ili wejść na M o u n t E verest W ynajęli Szer­pów, hy nieśli ich bagaże. Posuwali się szybko w górę, ale w pew nym m om encie Szer­ pow ie siedli i nie ruszają się

y.

m iejsca, - C o sit; stało? - zapytali zdziwieni turyści. - Nic - spokojnie stw ierdzili Szerpowie, - Po prostu szliśmy za szybko i nasze dusze zostały z t y ł a Teraz m usim y na nie poczekać. J p o to m o że N4 wakacje, By przystanąć i zaczekać na duszę, która została gdzieś za nam i.

Lubię p o d ró ż e - pom ijając c h o ro b ę lo k o m o cy jn ą, m o rsk ą , bóle k rę g o słu p a, n u d ę , ciągle n iew y sp an ie, straszliw ą tę s k n o ty k tó ra o g a rn ia m n ie z araz p o p rz e k ro c z e n iu p r o ­ gu, zazw yczaj ju ż nu sch o d a c h , w szystko in n e sp raw ia m i szalony p rzy jem n o ść, D o tego sto p n ia lubię p o d ró ż e , że często p o przybyciu, po w yczerpującej d ro d ze, d ó h o te lu - rz u ­ c am bagaże i w łó czę się do n o c y p o m ieście lub okolicach, p o w o d o w an y ja k im ś d z iw n y m n iep o k o jem , jakbym czegoś szukał, b ard zo in te n sy w n ie a kiedy w rócę, c h o d zę do ran a po p o k o ju . C zęsto p o te m rz u c am się po łóżku, nie m ogąc p rzestać szukać n aw et we śnie.

W sp ó łczesn e p o d ró żo w an ie jest raczej tu ry sty k ą niż praw dziw ą po drożą. Praw dziw a p o d ró ż p o w in n a b ow iem zaw ierać w sobie niesp o d zian k ę, elem en t nie przew idyw alności, p o w in n a być p rzed e w szystkim długa. Po d ro d z e zaś m u si się n a m przydarzyć tak n a ­ praw dę całe dru g ie życie. Z naki, przem iany, sym b o liczn e śm ierci i sym boliczne narodziny, przekraczanie granic, sch o d zen ie w głąb siebie, swej p o d św iad o m o ści, p o d św ia d o m o ­ ści narodow ej i regionalnej, d o ty k an ie gen iu s loci, spotkania, strach, niebezpieczeństw a, olśn ien ia i n u d a. n u d a, n u d a - to wszystko p o w in n o się n a m przydarzyć, jak przekonują badacze podróży, an tro p o lo d zy k u ltu ry i ich m ąd re księgi. Ci zaś, k tó rzy p o p ro s tu się na- jeździli, t i um ączą to tak: d w orce, autostrad)', bilety, kolejki, celnicy, m ęczący w spół p o d ró ż ­ ni, upał i p rzem o k n ięte buty, paszporty, b ra k m iejsc, tłu m y turystów , zatru cia pok arm o w e, rach u n k i końcow e zawsze w j'zsze o nieprzew idziane koszty, ciężkie walizki, zm ęczenie, zm ęczenie, zm ęczenie.

P rzed e w szystkim p o w in n iśm y o d p o cząć. Ten odpoczynek, to po p ro stu zm ian a m iej­ sca i otoczenia. Często nie m a on więc wiele w spólnego 1

.

leżeniem na traw ie czy w h am aku - w m o d zie są takie pojęcia, jak aktyw ny w ypoczynek. P rzy p o m in a to zw ro ty lego lypu, co w egetariański schabow y i w ietrzę w ty m jakiś podstęp: czy w y po czy n ek m usi być aktyw ny lu b bierny, zam iast u d a n y lu b nieudany? W każdym razie po w in n iśm y zm ienić śro d o w i­ sko, zo staw ić p ro b le m y w d o m u , p o n iew aż ju ż dość. Po prostu* dość. Słowem - w akacje d la d ucha. N asz d u c h m eczy się o k ru tn ie banałem , czyli p o w tarzaln o ścią i nudą. Ponieważ w ierzę w

genius loci

, w id zę (oczym a w yobraźni) naszego ducha, jak w y ru sza w po d ro ż i gdziekolw iek stąpnie, zaraz zaczynają przylepiać się do niego in n e duchy, lokalne, nie- w idoczne dla nas. N asz duch z nim i o b cu je i swawoli, podczas gdy m y w ylegujem y się na plaży, g ra m y w ringo, śpim y w bungalow ie, tań czy m y taniec h u la-h u la z sześciom a piękny­ m i tan cerk am i, k u p u iem y sobie torebkę u C h an el czy w reszcie - co najw ażniejsze - o b że­ ram y się m iejscow ym serem . Nasz d u c h zadaje się z m iejscow ym i, albo z d u ch am i innych przyjezdnych, i z tego zadaw ania się m ogą w yniknąć całkiem dla nas nieprzew idziane, nieoczekiw ane, a czasem naw et niepożądane okoliczności. Nasz duch w ra ca z takiej w y ­ praw y b ard zo zm ęczony, znękany i p o dupadły, a przecież w ypoczyw aliśm y; biernie i a k ­ ty w n ie, zm ien iliśm y otoczen ie i tańczyliśm y hula-hula, A le on, tam na m iejscu, n ap atrz)! sie takich rzeczy, dow iedział się tyle, w ystraszył się (w ystraszyły go in n e duchy) i niezw ykle zm artw ił, i to w ystarczyło, żebyśmy w racali z k lap nięty m d u c h em . W ówczas okazuje się, jak b ard zo k o ch am y nasz d o m , nasze m iasteczko, nasze u lice 1 nasz piękny kraj. Nawet nasz n ied o jrzały ser p o żeram y na kolację z w yraźną ulgą.

M aciej S ask o w sk i R E D A K T O R N A C Z EL N Y M IX ER A

(4)

TEMAT Z OKŁADKI

„Wszystko, czego dziś chcę,

pamiętaj o tym, dolecieć raz,

TAM

I Z POWROTEM,

więcej mi nic nie trzeba, nie trzeba”

W

a k a c j e

t u i t u ż

L

ato. W akacje. U p ra g n io n y u rlo p t d a w n o zap lan o w an y w yjazd. „W k o ńcu o d p o c z n ę - m yślisz - u w o ln ię się od pracy, stre su , o b o w ią z ­ ków, zegarka i kalendarza! ‘ C zy je d n ak (en k ró tk i czas n a p ra w d ę pozw oli zre- gjenerow ać siły i n ab rać e n erg ii na cały rok? W szy slk o zależy od tego, jak z o r ­ g anizujesz w y jazd i czy u m ie m y o d p o ­ czyw ać?

Jeśli p lan u jesz p o d ró ż sw oich m a ­ rzeń, p a m ię taj, aby być w yjątkow o d o ­ k ład n y m i p rzezo rn y m .

Koniecznie

sp ra w d ź w szystkie m ożliw e w arianty, W p rz y p a d k u w y jazd u n a dłużej, n icze­ go nie planuj. Po p ro stu ro złó ż m ap ę, w y zn acz cel i k u p bilet w je d n ą stro n ę. Zdaj się na in tu icję o ra z n a w szystko, co p rzy n iesie k a żd y kolejny d zień . M oże b id z ie to p o c zą te k w ielkiej przygody lu b now ego życia, n a m ia rę w ypraw y K rzysztofa K olum ba 520 lal tem u ?

Ten, k to m a w sobie pasję pod ró żn i* ka i od k ryw cy , nigdy n ie o d p o c zn ie , le ­ żąc na plaży. Stale b ęd zie czegoś p o sz u ­ kiwał i nic u sied zi n a m iejscu . A m a to r n ie za p o m n ia n y c h w rażeń nie zadow oli się u ro k ie m h o telo w y ch w n ę trz czy t a ń ­ cem w n o c n y m klubie, n a to m ia st c z ło ­ w ieka, k tó ry n ie p o sz u k u je n o w y ch h o ­ ryzontów* z p ew n o ścią n ik t n ie nam ów i n a n ie z a p o m n ia n ą p rz e p raw ę przez dziki ląd i frajd ę sp raw3 m u już sam o p o p ijan ie d rin k a w basenie, A jak im Ty jesteś u rlo p ow iczem ? B ez tro sk im p la ż o ­

w iczem czy z a p a lo n y m g lo b tro terem ? P rzed w yjazdem w a rto dow iedzieć się nieco w ięcej na te m a t m iejsca, d o któ rego się w ybieram y. To zawsze p o m aga. D o brze jest także zab rać ze sobą o d w a ­ gę i o p ty m iz m oraz p am iętać o o s tro ż ­ ności i rozw adze, z a ró w n o na w ło sk im w ybrzeżu, jak i w tro p ik aln y c h lasach, Na p e w n o p rz y d a się jeszcze o rie n ta c ja w te re n ie i u m ie ję tn o ść p o słu g iw an ia się k o m p asem (alb o m apą). N ie m a rtw m y się jed n ak , jeśli n ie u d a się n a m sp ełn ić tych w szystkich w arunków , p o n iew aż - jak m ó w i stare p o rzek ad ło - „ k o n iec języka za p rz e w o d n ik a 1'. W p rz y p a d k u „ b ra k u “ języka, zaw sze z p o m o c ą przyj- d ą n a m rę c e _

A zatem na w akacje, g o to w y do p o d b o ju św iat czeka n a odkryw ców !

W io le tta Z ając

Z

aw sze c h c ia ła m p o d ró ż o w a ć i o d k r y w a ć ś w i a t Już w d r u ­ giej k la s ie s z k o ły p o d s ta w o ­ w ej, p o d c z a s d w u ty g o d n io w e j k o lo ­ n ii n a d B a łty k ie m , o d k r y ła m sw o je ż y cio w e p o w o ła n ie : z o s ta n ę p o d r ó ż ­ n ic z k ą ! O d ta m te j p o r y n ie u s t a n n ie s n u ję w izje m ie js c , d o k tó ry c h c h c i a ­ ła b y m w y je c h a ć . C h o ć A m e ry k i je sz c z e n ie o d k r y ła m , je s te m d u m n a z m o ic h m a ły c h w o jaży , z teg o , że p o z n a ła m Iz ra el o ra z w ie le k ra jó w w E u ro p ie . M ia ła m sz c z ę śc ie p r z e ­ b y w ać i m ie s z k a ć w m ie js c a c h , g d z ie n ie b y ł n ik t z m o je j ro d z in y . P o z n a ­ ła m fa n ta s ty c z n y c h lu d z i z ró ż n y c h k o n ty n e n tó w , a w iele z ty c h z n a jo ­ m o ś c i p r z e r o d z iło się w tr w a ją c ą d o d ziś p rz y ja ź ń . D z ię k i p o d r ó ż o m z d o b y ła m s p o re d o ś w ia d c z e n ie i n a ­ u c z y ła m się b a r d z o d u ż o się o s o b ie sam e j i o ży ciu .

P o lsk a - W ło c h y . T am i z p o w r o te m , bo z a w sz e p o w ra c a m , P o lsk a - S z w a jc a ria . B y ła m , w r ó c i­ ła m n a ja k iś czas. S p ę d z iła m p iec n a d z w y c z a jn y c h lat w k ra ju z e g a r­ ków, b a n k ó w , ż ó łte g o s e ra i p y szn e j c ze k o la d y , G e n e w a to d la m n ie d r u ­ g i d o m (k a ż d y k o le jn y „ d ru g i" d o m w s p o m in a m ró w n ie m iło ) . D e c y ­ zję o w y je ź d z ić d o a lp e jsk ie j k ra in y p o d ję ła m sz y b k o i z e n tu z ja z m e m ! Z n a la z ła m się w e f r a n c u s k ie ; c z ę ­ ści H elw ec i i z w id o k ie m n a M o n t U lane. N a p o c z ą tk u z a p la n o w a ła m p ó łr o c z n y p o b y t, a p o te m b y ło je s z ­ cze d z ie w ię ć ta k ic h sez o n ó w . C zas m ija ł b a r d z o szy b k o , w k ró tc e n a d e ­ szła p o ra z m ia n . N ie s p o k o jn y w ia tr z n ó w c h c ia ł m n ie g d z ieś p o n ie ś ć , Po raz k o le in y z n a la z ła m się w z ie m i w ło s k ie j. Po p e w n y m c za sie, w ra z z h a ln y m , p rz y w ia ło m n ie d o K ra ­ k o w a . C ie k aw e , g d z ie m n ie je s z c z e

p o n ie sie ? To d la m n ie śp iew a Iz a b ela T ro ja n o w s k a : „ W sz y stk o , c ze g o d z iś ch cę, p a m ię ta j o ty m , d o le c ie ć ra z , ta m i z p o w r o te m , w ięcej m i n ic nie tr z e b a , n ie trz e b a " Z a m y k a m w ięc oczy, o d p ły w a m w d a L . K o c h a m p o d r ó ż e i ży cie w d r o ­ dze. L u b ię n o w e, n ie z n a n e d la m n ie lądy. G d y d o c ie r a m d o w y z n a c z o ­ n e g o celu , c z u ję , że żyję, C ie sz ę się, k ie d y p o z n a ję n o w y c h lu d z i i o d w ie ­ d z a m d a w n y c h z n a jo m y c h , a Se nie lu b ię

pożegnań,

b o p rz e c ie ż p o w r a ­ c a m . N ig d y się n ie g u b ię , n o s e m w y ­ c z u w a m w ła ś c iw y k ie r u n e k . M ogę o p ro w a d z a ć w y c ie c z k i p o P a ry ż u , R zy m ie czy L o n d y n ie , W ie m , g d z ie n a jle p ie j p o je c h a ć w A lpy i c z e ­ go w a r to ta ra s p ró b o w a ć . C z u ję się o b y w a te le m ś w ia ta , p ie lg rz y m e m n a u ta r ty c h sz la k a c h . M am j e d n ą o jc z y ­ z n ę , ale w ciąż n ie je d e n d o m N ie t r a ­ cąc n a d z ie i, s z u k a m s w o je g o m ie js c a n a z ie m i, w m y śl słów , że d o m je st ta m , g d z ie d o b rz e m ej d u szy . N ik t z n a s n ie z n a p rz y s z ło ś c i i n ie w iem y , co n a s s p o tk a . W iele je d n a k z a le ż y o d n as s a m y c h . W a r­ to m ieć m a r z e n ia i w ie rz y ć w siebie] N ie tr z e b a b y ć b o g a ty m , ż eb y z a ­ p la n o w a ć w y ja z d . W y sta rc z y m o t y ­ w acja 1 Bez p ra g n ie n ia z w ie d z a n ia , d z isia j n ie c z u ła b y m s a ty s fa k c ji ze z re a liz o w a n y c h p o d ró ż y . G d y b y m się b a ła i z re z y g n o w a ła je sz c z e na s ta r c ie , n ie m ia ła b y m ty lu w s p o ­ m n ie ń i n ie z b y w a ln e j u m ie ję tn o ś c i p r z e tr w a n ia w n a jtr u d n ie js z y c h sy ­ tu a c ja c h . P o d r ó ż e k s z ta łc ą , d la te g o w a rto p o d e jm o w a ć w y z w a n ia ! N iech w z o re m b ę d ą n asi p o ls c y p o d r ó ż n i ­ cy ; T o n y H a lik , E lż b ie ta D z ik o w sk a , W o jciec h C e jro w s k i, B eata P a w li­ k o w sk a , T o m e k M ic h n ie w ic z o ra z w ie lu in n y ch - K ażd y m a sw o ją d r o ­ gę, n a jw a ż n ie js z e , a b y ją o d n a le ź ć j p o d ą ż a ć n ią , n ie b o ją c się w ie lk ic h m a rz e ń . W io le tta Z a ją c 4 czerwiec 2i ' ! mi Ker

(5)

TEMAT Z OKŁAD

~ V T • p atrzy sz za siebie, je d z ie s z ,.. Jesteś w p o -1 ^ dróży. O d p u n k tu d o p u n k tu , w y p ełn iasz - L ^1 X V m a p ę szlakiem w ę d ró w k i N ajp ierw p a ­ kow ania bagaży, e ta m bagaży od raz« . Plecak w ystarczy, czasem zab ieram ap arat fotograficzny i d o b re , w y g o d n e buty. N ie k a żd y lubi c h o d zić , ja lubię. P o trz e b u ję iść, k ro k za k r o ­ kiem , p a trz e ć w ziem ię, na p rzesy p u jące się z ia r n a piasku, lekkie kam ienie, w y sc h n ię te żd żh ła traw. To m oje m iejsca, które o d n a jd u ję . Tu n ie m a lu d zi. O b se rw u ją m n ie za to z leśnych gąszczy sarny, jelenie i zające, Boją się, to p ew n e, d lateg o nie p o d c h o d z ą bliżej, fa też się boję, d la te g o idę. Na p rz e k ó r w szy stk iem u .

W k u rz u , sło ń cu , deszczu , z a n u rz a m się w łąki i lasy. M i­ jam świętą w ieś słow acką i z n ik a m , za g ra n ic ą św iata, k tó ry d o b rz e znasz. A przecież tu nic n ie jest takie jak się w ydaje. P o m ięte dom y, stare auta. K ościół, k tó ry kołysze się na w ie­ trze jakby p rzy czep io n y nitką u p a łu J o zm ęczo nej ziem i. O d m iesiąca n ie b yło tu deszczu. K lną m ieszkańcy, nie m o g ą tego zro zu m ieć, - P an B óg o n as zap o m n iał, czy jak- m ru c z ą p o d nosem , spluw ając n a z esc h n ięte g ru d y lessu. Jesteś p o d ró ż ­ n ik iem o b se rw a to re m św iata, k tó ry p o jaw ia się, trw a przez chw ilę i znika, ro zp ły w a się p o m ię d z y c h m u ra m i albo gdzieś w yżej. Bywasz tutaj i p o jakim ś czasie o d jeżd żasz albo o d ­ chodzisz. Poznajesz d rzew a, krzaki, łąki, w zn iesien ia i s tru ­ m ienie, W sło ń cu w szy stk o zyskuje sw ój m etaliczny blask. Jaśnieje i d o jrzew a, jak d rz e w o ro d zące ow oce. K ażda p o d ró ż jest p ierw szą i o statn ią, m a sw ój o so b n y sm ak , in n ą trasę i p o trz e b ę p o z n an ia . D roga rozgrzesza cię, jest d o m e m i cza­ sem . Tu jesteś zaw sze we w łaściw ej chw ili i we w łaściw ym m iejscu , u siebie. Ho d ro g a należy d o każdego. P o d ró żn icy p rz y n o szą tu w łasn e h istorie. Ty też dzielisz się o po w ieścią lip co w eg o p o ra n k a . W sło ń cu w szystko jest ro zg rzan e, nikt cię tu nie p o trzeb u je, nikt n ie w ygania, festes jeszcze je d n y m o b c y m c iałem , jak Upal, p o w ie trz e p rz y n o szą ce zap ach g o ­

tow anej kapusty, sm ró d b en zy n y nap ęd zającej zu ży te auta. Kiedy p rzy siad asz w cien iu , p o d w y sokim d rz e w e m m o żesz sp o k o jn ie, z uw agą p a trz eć n a po w o ln e, k o n sek w e n tn e i n ie ­ z m ie n n e życie w ioski W k ażd y m d o m u k o b iety p rz y g o to w u ­ ją o b ia d na p o p o łu d n ie i p rz e tw o ry n a zim ę, w ieszają p ran ie, p o rz ą d k u ją g rząd k i w arzyw , u sp o k ajają w rzeszczące dzieci, M asz nad zieję, że zobaczysz coś niezw ykłego. Ale tuta; św iat jest taki sam od wieków. Z m ien ia ją się tylko im io n a dzieci i w iz e ru n k i b o h a te ró w n a ro d o w y ch n a b a n k n o ta c h . Nikt stąd nie w y jeżd ża i n ie w raca. P ro w in cja jest ojczyzną u tr a ­ coną. Z a p o m n ia n y m rajem , który każdego d n ia trzeb a o d z y ­ skać. P am ięć w y p ełn ia się ślad am i w ędrów ek.

Buty m a ją co ra z tw ard szą p o deszw ę, w p o rtfe lu m asz ju ż w ięcej b a n k n o tó w , k a rty k re d y to w e , zd jęcia d o ra s ta ją c y c h d z iec i i stę sk n io n e j żony czek ający ch na tw ój p o w ró t. Każde u tr a c o n e m iejsce p o z o sta w ia w p a m ię c i zatarty, n ie w id o c z ­ n y ślad. P ojaw ia się now e, in n e m ie jsc e o b ję te te ra ź n ie js z o ­ ścią, C zas, w k tó ry m się z m ie n ia sz , d o ra s ta s z i sję starzejesz je s t p o w iek ą zam y k a ją cą się n a o b ra z y m iejsc, z d a rz e ń i Ju­

dzi, co o d c h o d z ą , stają się n ie p o trz e b n e . Ryć m o ż e k o lejn a p o d ró ż jest p ró b ą o d z y sk a n ia lego, co u tra c o n e . B u n te m w o b ec z m ie n n o śc i św iata, ch ęcią stab ilizacji, z b u d o w a ­ n ia k o le jn e g o d o m u , w k tó ry m zam ieszk a się n a ja k iś czas 1 p o rz u c i go w ra z ze stary m i b u ta m i, p le ca k ie m , p o ta rg a n ą m a p ą, p o d a rtą k u rtk ą i Z epsutą latarką. K ażd a p o d ró ż to n am y sł n ad tym co było i stra ch p rz e d ty m , co będzie. Te b o ia ż n m o ż n a zagłuszyć ty lk o p rzez o d k ry w a n ie k o lejn y ch m iejsc, k tó re i tak u tra c im y . Kiedy d o jd z ie m y do g ra n ic y p o c z u je m y sp e łn ie n ie , m o ż e coś na k ształt n ie d o w ie rz a n ie . B o życie jest k w estią w ia ry w to, że w y p ełn i n ie w szyst­ kie p u n k ty n a m a p ie . Z ostaw i się ślad. M ały, n ie p o zo rn y , w sło ń c u p raw ie niew idoczny.

Arkadiusz Stosur

Zdjęcia: M adej Saskowski

(6)

TEMAT Z OKŁADKI

G

oryczkowe szukanie najtańszych biletów, wyrabianie

paszportu i rezerw ow anie wycieczek. Lm l/ie wpadjj w szat. Skrupulatnie planują, gdzje pojadą, z k im i za ile. Ci, którzy nie jadu nigdzie, frustrują się coraz bardziej. Zupełnie niepotrzebnie, przecież podróże n i o mają sensu.

Poszerzanie horyzontów, doskonalenie języka, poznawanie innych kultur? Współcześni Marco Polo i Amerigo Vespucri po­ czują się rozczarowani; wszystko, co można było odkryć, zostało już odkryte i znajduje się na Urnach National Geographic. Nic da się nauczyć włoskiego na autokarowej wycieczce z setką Polaków, Jeśli w samym centrum Rzymu usłyszycie coś więcej niż turystów (przeważa łamana angielszczyzna), to tylko pogratulować, Zamiast tracić czas w kolejce pod Koloseum, można by pójść do szkoły ję­ zykowej, Przyspieszony kurs wakacyjny? Intensywna nauka, 7 go­ dzin dziennie, w pięknych klimatyzowanych salach, Czyż nie brzmi zachęcająco? Z drugiej jednak strony, po co tracić czas na naukę języka, skoro nigdzie się nii1 wybieramy? Może lepiej porzucić m a­ rzenia o zostaniu poliglotą. To całkowicie bezużyteczne, W telewizji przecież wszystkie filmy są tłumaczone.

Podobnie jak inne «starożytne" kraje. Pomyślcie sami. Płaci­ cie tysiąc złotych za oglądanie sierty rozpadających się kamieni?

trochę gruzu, pęknięta kolumna Egipt? Znów kamienie, tyle. że w formie stożka, Nic nadzwyczajnega Krzywa wieża w Pizie? Nie trzeba wyjeżdżać z Polaki, żeby oglądać architektoniczne „wpadki". Dlaczego nikt nie robi zdjęć naszym krzywym drogom? Zbom bar­ dowane budynki, spalone kościoły, cmentarze i pomniki przyrody - czy naprawdę was to interesuje? W dobie Google wszystko mamy pod ręką. Możemy bez problemu wyświetlić sobie na ekranie albo nawet zapisać na komputerze zdjęcia dzieł sztuki z Luwru. 1 to b ar­ dzo dobrej jakości!

Położone nad morzem piaszczyste tereny są zgubę dla ludzko­ ści. Gorący piasek parzy w stopy, woda jest albo za zim na (Bałtyk) albo pływają w niej niebezpieczne stworzenia (Oceany. Morze Śród­ ziemne). Leżenie bez ruchu w skąpym stroju, powszechnie zwane opalaniem, lo wyższa forma masochizmu. Dobrowolnie narażać sic na podrażnienia, schodzącą skórę i wygląd dojrzałego buraka? Do tego wiatr w oczy i nadwaga współtowarzyszy niedoli. Ciała, które z jakiegoś powodu były ukrywane przez cały rok, teraz bezkarnie wylewają się spod kostiumów kąpielowych, psując krajobraz. Myśli­ cie, źe na plaży można wypocząć? Nie dii się nawet zdrzemnąć, bo morze zbyt głośno szumi

Na wyjazdach się nie je. Je się w domu. To, co sprawdzone, zdrowe, pożywne i nie zatruwa, Z pewnością do jedzenia nie na­ dają się szkockie batony smażone w głębokim tłuszczu, francuskie

foir grus, czyli otłuszczona gęsia wątróbka, stek z kangura, ślima­

ki, robaki, dżdżownice. To przecież nie może być dobre. Lepiej nie próbować także lodów, wszystkiego, co miało styczność z nieprze- gotowaną wodą oraz obranych wcześniej owoców. Inaczej skoń­ czymy zwiedzając publiczne toalety. Seria zdjęć z Тоі-Тоі’а wyko­

nana lustrzanką kupioną specjalnie na wyjazd? Rrzmi zachęcająco. Będzie się czym pochwalić, Co nam pozostaje, jeśli jednak musimy coś zjeść? Niezawodny McDonald mekka zagubionych obcokra­

jowców, Jedyne miejsce godne zaufania na obczyźnie smaków. Czy nic lepiej zamiast RigMaca wp&ńttwie, gdzie nikt mis nie rozumie,

zjeść schabowego przy kuchennym atak we własnym mieszkaniu?

Samoloty podobno się nie rozbijają. Podobno. Czy jesteście pewni, że mniecie posługiwać się maskami ratunkowymi, które ste­ wardessy w tak uroczy sposób prezentują przed startem? Jeśli nawet maska zadziała, czy pomoże wam ta odrobina powietrza na chwilę przed śmiercią? „Szanowni Państwo, zapalił się silnik, jesteśmy nad Oceanem; pozostaje jedynie,., oddychać" Na zagranicznych dro ­ gach odnotowuje się coraz więcej wypadków autokarów, ponieważ polscy kierowcy są nieprzyzwyczajeni do równej powierzchni asfal­ tu. W pociągi się nie wsiada, Wychowany na PKP, szanujący polskie koleje obywatel, nie powinien relaksować się w innych konkuren - c^nych taborach. W łasnym samochodem do Chorwacji? To prze­ cież męczarnia. Gorąco, duszno i nie wiadomo, ile będzie kosztować benzy na. |eśli gdzieś jechać, lo tylko do ulubionego supermarketu. Droga lest znana, a napotykane budynki wyglądają o wiele przyjaź­ niej niż to obwieszone reklamami w dziwnych dialektach.

Nie na darm o mówi się: nic ma jak w dom u. W domu fest nai lepiej. Bezpiecznie, znajomo i swojsko. A gdyby tak zostać w domu? Nacieszyć się nową podłogą z Ikei, rozkoszować zapachem środków do dezynfekcji. Zatrzymać się na chwilę, zamyślić. Przyjrzeć się jak wiruje pralka, obejrzeć telewizję. To przecież właśnie w czasie wa­ kacji emitowane są powtórki odcinków wszystkich waszych uiubio- nych seriali. Możecie na nowo przeżywać przygody zdradzonych kobiet i bezrobotnych mężów, dostrzec nowe. ukryte wątki, zapo­ znać się z reklamami, które na ekranie pojawiają się jedynie w sezo­ nie letnim i umknęłyby wam na zawsze, gdybyście zdecydowali się na przykład na Maroko, Kolejna, wspólnie oglądana reklama sprzy­ ja rodzinnej integracji. Jeśli jednak rodzina popełni błąd i wyjedzie wbrew waszym namowom?

Czyż to nie cudowne? Perspektywa spędzenia czasu w ukocha­ nym mieszkaniu, bez nikogo. To okazja do zrealizowania marzeń, Piec tosty nago. otworzyć lodówkę i przyglądać się jej przez godzinę, nie zakręcić kranu w łazience, nie opuścić deski w toalecie. oglą­ dać stare odcinki „Mody na sukces" w których Ridge Forrester nie byl jeszcze ojcem swojej matki. Bez skrępowania, zbędnych pytań i komentarzy1. Gzy7 lo me piękna wizja? Czy świat bez podróży nie wyglądałby lepiej? Moglibyśmy wszyscy spokojnie i powoli gnu- śnieć, zatracać się W kolejnych odcinkach „Trudnych spraw4 i raz w tygodniu zwiedzać centra handlowe. Spokojnie, bez wiz, paszpor­ tów i biletów dożyć późnej starości. Bez IftłcJm Рісііш, wodospadu Niagara. Kremla, Taj Mahal i wieży l:ill1a, Kez świeżo zerwanych pomarańczy, białych plaż Zanzibaru, tradycyjnej pizzy i karnawału w Rio. Nie opłaca się. Przecież drzewa są wszędzie takie same.

Beata Buc

(7)

SPORT

Czas

lont!

- | k w ietn ia 2007 ro k u g o d z in a 11:45 sala ratu sza I m iejsk ieg o w C ard ilf, M ichel P latini ro zry w a J L k o p ertę, w ielu z n a s p rz e d telew izo ram i, o ile o g lą d ało tran sm isję, m yśli a raczej jest p rz e k o n a n e , że

wybór

p a d n ie n a W łochów , ew en tu a ln ie n a w sp ó ln e E uro W ęgrów i C h o rw atów . W k ażd y m razie n a w szystkich ty lk o n ie n a nas. My, z n aszy m i d ro g a m i? sta d io n a m i? tra n s p o rte m ? M ieliby­ śm y o rg an izo w ać m istrz o stw a E uropy? O g ó ln y p e sy m izm c a ­ łego n aszeg o n a ro d u w tej w łaśn ie chw ili d o stał n ie la d a p o ­ liczek, b o C i, k tó rzy og ląd ali, słu ch ali, p o p ro stu zam arli, gdy sze f UEFA w y ciąg n ął k a rtk ę z n a p ise m Polska i U k ra in a . S ta­ ło się, je d n a k w iększość naszego n a ro d u i tak m ó w iła, że n a m o d b io rą m istrz o stw a, że nie d am y ra d y ... (jak ie to polskie!) Pisząc te n a rty k u ł m ogę z czy sty m s u m ie n ie m pow iedzieć: p an o w ie i p a n ie E uro się odbyw a! Pozostaje tylko p y tan ie, ja k w y p a d n iem y o rg an izacy jn ie, i c o w ażniejsze, sp o rto w o ?

8 czerw ca na in au g u rację zagraliśm y z G recją. N a analizę tego m eczu ja k ró w n ie ż kolejnych (m iejm y n ad zieję n ie tylko dw 'óch) p o k u szę się w n a stę p n y m n u m e rz e. Póki co zn am y kadrę, m o ż n a ją k o m en to w ać, czepiać się b ą d ź nie czepiać poszczególnych zaw odników , w k a żd y m razie m u sim y p rz y ­ jąć d o w iad o m o ści fakt, że to S m u d a d e cy d u je i o n bierze

p e łn ą o d p o w ie d zia ln o ść, a czas ro zliczeń w łaśn ie n a d ch o d z i. O statn ie sp a rin g i p rzed m istrz o stw am i, k tóre ja k to zw ykle byw a, n ie p o k azały zbyt w iele p ię k n a tej dyscypliny, p o z w o ­ liły na lekką n u tk ę czy to o p ty m iz m u czy też n iep ew n o ści. W n aszy m p rz y p a d k u je st to m in im a ln y o p ty m iz m , zresztą m u sim y w ierzyć, b o jak w ia d o m o nie o d dziś, w iara czyni c u d a . P o dczas u k a za n ia się tego a rty k u łu b ę d zie m y ju ż w ie­ dzieć, ja k zag raliśm y i czy aw an so w aliśm y z grupy.

M oim z d an ie m a tm o sfera w k a d rz e jest b a rd z o d o b ra . O czyw iście k to ś pow ie, że nie jesteśm y z n im i n a co d zień , w ięc nie wiemy. To p raw d a, ale p o d c za s w yw iad ó w czuć p e w ­ n o ść chłopaków , o n i w iedzą, o co grają i co w ażn e gd zie grają. M am y także nasze trio z D o rtm u n d u . O czyw iście n ie m o ż e ­ m y o p ierać na nich całego su kcesu, ale n a p e w n o o n i p o m o ­ gą, a p rz y n a jm n ie j d a d z ą p e w n o ść k ib ico m i reszcie z a w o d ­ ników . M ów iąc k ró tk o , w reszcie m a m y k im straszyć! Jestem przek o nan y, że o d d a w n a G recy, R osjanie i C zesi o g lądali ta ­ śm y i zastan aw iali się, „jak kryć R o b erta? ”, „jak uciec Piszcz­ kow i?” i „jak zablokow ać ofensyw ę K uby?”. Ale to nie w szyst­ ko, o p ró c z n ich m am y p rzecież „ m ło d e w ilki” i to p o k azu je

siłę tej kadry, a szczególnie jej zró żn ico w an ie. D o św iad czen i ch o ć m ło d z i zaw o d n icy są n iesam o w icie w aleczni i ż ą d n i gry, p rz y k ła d e m m o że być ch o ćb y W olski, K a m iń sk i czy też n ie ­ zw ykle im p o n u ją c y w ofensyw ie K am il G rosicki. Pochw ała dla Franciszka S m u d y za słow a, iż m ając d o w y b o ru d w ó ch p o d o b n y c h zaw odników , w y b ierał m ło d szy ch , b o ja k sam p o d k re śla n a E u ro św iat się nie k o ń c zy i jak i by nie był w ynik, k o lek ty w d ru ż y n y p o zo stan ie. M istrzo stw a E u ro p y to tu rn ie j i n a p ra w d ę w szystko m o że się w ydarzyć. W 2004 ro k u G recy, tak że w m eczu o tw arcia zagrali z g o sp o d a rz a m i tam tejszych m istrz o stw czyli P o rtu g alczy k am i i w ygrali, co było se n sa ­ cją. C h y b a n ik t n ie sp o d ziew ał się, że zag rają n a tych sam ych m istrz o stw ac h raz jeszcze z g o sp o d arza m i i to w finale, i p o ­ n o w n ie zw yciężą, zostając m istrz e m Europy. W ielu znaw ców m ów i, że grali an ty fu tb o l, to ta ln ą defensyw ę o p a rtą n a s z u k a ­ n iu okazji p rz y stały ch frag m e n ta ch gry, ale czy k to ś jeszcze 0 ty m p a m ię ta? W ynik p o szed ł w św iat i ju ż n ik t n ig d y im teg o nie zabierze, że byli m istrz a m i Europy. Z resztą b ąd źm y szczerzy, m y tak że m u sim y liczyć na o kazję ze stałych frag ­ m en tó w , k o n tra ta k ó w i o p ie ra ć nasz ew en tu a ln y sukces na św ietn y m p rz y g o to w a n iu fizycznym (czego b ra k o w ało n a p o ­ p rz e d n ic h tu rn ie ja c h ) i w k o ń cu na szczęściu.

P ierw szy „sukces” m a m y za so b ą, n o si o n nazw ę Jarzę­ b in a, u tw ó r w łaśn ie tych pań „ K oko K oko E uro sp o k o ” z a ­ grzew a naszą re p re z e n ta c ję ... W yniki k o n k u rsu , p o d o b n o d e m o k ra ty cz n e , są tak ie i m u sim y się z tym p o g o d zić, zresztą to m y m ieliśm y n a nie wpływ. Jedyny a rg u m e n t p rz e m a w ia ­ jący za ta k im a nie in n y m w erd y k tem to czas w y b o ru h itu na Euro, m ian o w icie d łu g i w eek en d - czas g rillo w an ia, im p rez 1 św ietnej zabawy. R esztę niech każdy d o p o w ie so b ie s a m ... N a szczęście festynu ciąg dalszy nie nastąp i p o d c za s m eczu z G re k am i, gdyż p a n ie n ajp ra w d o p o d o b n iej n ie pojaw ią się oso b iście n a sta d io n ie a ten n iew ątp liw y „ h it” zab rzm i z g ło ­ śn ik ó w o b ie k tu n a ro d o w eg o w W arszaw ie.

Podsum ow ując, życzę nam w szystkim , żebyśm y oszaleli dosłow nie m ów iąc i żeby o tym Euro chciało się jeszcze m ów ić długo, bardzo długo p o jego zakończeniu, nie tylko o grze in ­ nych zespołów; lecz przede w szystkim o organizacji i św ietnym wy stępie OrłówT Smudy. Kiedyś nic m ieliśm y praw a śnić, później m ogliśm y tylko m arzyć, a dziś m am y Euro w naszym kraju.

)a k u b H a ra ń c z y k Z d jęc ia : N a ta lia C io s

(8)

KRAKOWSKA AKADEMIA

Dialog

ekonomiczny,

czyli ekonomia

humanizmu

Na styku p o g lą d ó w ro d zą się now e idee. N asza

Alm a

Mater

stała się tyglem p o g ląd ó w i o so b o w o ści w ykładow ców ,

dując m i - stu d en to w i szansę na o d k ry c ie now ych z a le ż n o ­ ści i in sp iracji d o p o szu k iw ań w p rzestrzen i e k o n o m ii i o b ­ szarach z n ią zw iązanych,

Postulat ekonomicznego dialogu

E k o n o m ia jest n ic ty lk o n auką o ty m , w jaki sp o só b z a ­ spokoić n ie z m ie rz o n e ludzkie p o trz e b y p rz y p o m o c y o g ra ­ niczonych środków . Jest płaszczyzną n au k o w eg o dialo g u p o m ię d z y ścisłym i, m atem aty czn y m i re g u ła m i, a o p isy w an ą przez nie h u m a n is ty c z n ą treścią. D latego d o ek o n o m iczn eg o d y sk u rsu należy zaprosić w szelkie in n e d z ie d z in y n a u k i, aby zacząć d o strzeg ać, opisyw ać i an alizo w ać w zajem n e p o w ią ­ zania oraz zjaw iska, które w y stęp u ją jed y n ie n a sty k u tych d zied zin . D o p iero takie, h o listy czn e ujęcie, p o z w a la bliżej p rzyjrzeć się m e ch a n iz m o m teo rety czn y m , w y tw o ro m lu d z ­ kiej myśli (n ie tylko e k o n o m iczn ej), a także w zb u d zać w ię k ­ szą św iad o m o ść e k o n o m ic zn ą u ludzi, szczególnie stu d en tó w różnych k ie ru n k ó w - o tw a rty c h na w iedzę i sk ło n n y ch p o g łę­ biać św iad o m o ść sw ojego istn ien ia.

Świadomość ekonomiczna,

ekonomia humanizmu

O becn ie, olbrzym iej p o trzeb ie św iad o m eg o , d y n a m ic z ­ nego i efektyw nego przeżyw ania» to w arzy szy nik le z ro z u m ie ­ nie zasiui rządzących n k tylko św iatem finansów , e k o n o m ii, ale ta k że psychologią i lu d zk ą p ercep cją, z ach o w an iam i s p o ­ łecznym i, k u ltu rą, życiem .

Św iadom ość e k o n o m ic zn a to nie tylko u m ie ję tn o ść o b lic z en ia realn y ch k o sztó w k re d y tu , p o p ra w n e w y p e łn ien ie zezn an ia p o d atk o w eg o , u g ru n to w a n e zd an ie o p ry w aty zacji w Polsce i O tw a rty c h F u n d u sz ac h E m ery taln y ch czy sukcesyw ne inw estow anie* O zn acza o n a ró w n ie ż p o z n an ie oraz u z n a n ie reguł ek o n o m ii, o sw o jen ie się z n im i, ich a n a ­ lizę i w eryfikację. To p o słu g iw a n ie się zd o b y tą w iedzą w o b ­ szarach p o z o rn ie n iezw iązan ych z ek o n o m ią, św ia d o m o ść e k o n o m ic zn a pozw ala n a przeżycie w św ięcie ryw alizacji i ukazuje prostszą dro g ę , w io d ą cą d o realizacji celu. Z a p e w n ia spokój o ra z stabilizację, in sp iru jąc d o p o szu k iw a ń i czyniąc

życie efektyw niejszym . W człow ieku, jak w soczew ce, k o n ­ ce n tru ją się e k o n o m ic z n e zależn o ści i elem en ty w szystk ich in n y c h a sp e k tó w życia co d zie n n e g o o raz ludzkiej a k ty w n o ­ ści n a p rzestrzen i dziejów. M owa tu o filozofii, p sychologii, socjologii, an tro p o lo g ii, szeroko p o jętej sztuce, etc. D zięki tak iem u tiięciu. m o ż n a m ów ić o e k o n o m ii h u m a n iz m u , czyli 0 g lo b aln y m sp o jrz e n iu n a u czestn ictw o m n o g ich c z y n n i­ ków z ew n ętrzn y ch w pro cesach e k o n o m ic zn y c h i o d w ro tn ie: o b ecn o ści

ekonomii

w każdej innej d z ie d z in ie lu d z k ie g o ży­ cia. U zn an ie roli ek o n o m ii h u m a n iz m u i tvagi św iadom ości ek o n o m ic zn e j pozw ala zro zu m ieć, d laczeg o d z ie d z in ę tę n a ­ leży tra k to w a ć p o w ażn ie i przyszłościow o. C zyniąc z m ej o b ­ szar b ad ań n au k o w y ch trzeba pam iętać, ż.e głów nym celem takich ro zw ażań iest stale dążen ie, aby u k azy w ać e k o n o m ie ja k o p o w sz e ch n ą i p rzy stęp n ą.

Odbicia ekonomii

- obszary zainteresowań

E k o n o m ia zn ajd u je o d b icie zaró w n o w p o k rew n y ch s o ­ bie n a u k a c h , jaki i w d z ied z in a ch b a rd z o odległych. P rz e n i­ kanie się e k o n o m ii

7.

biologią, a n tro p o lo g ią czy so cjo lo g ią pozw ala n a in te rp re to w a n ie jej w z u p e łn ie in n y m k o n te k ­ ście i p rzy k ład an ie „ek o n o m iczn ej m ia ry ” d o filozofii, religii 1 psychologii,

O p a trz e n ie e k o n o m iczn y ch m e c h a n iz m ó w h u m a n i­ sty czn y m tłe m czyni je p rzy stęp n iejszy m i, bliższym i, b a r ­ dziej zro z u m iały m i O d n a jd y w an ie n aw iązań d o ek o n o m ii w m uzyce, film ie, lite ra tu rz e pięknej czy p rezen to w an ie zaw i­ łości kateg o rii ek o n o m iczn y ch w o p arciu o przejaw y k u ltu ry w ysokiej (m alarstw o , rzeźb a teatr, o p e ra ) z p e w n o śc ią uczy n i je atrak cy jn iejszy m i i b ard ziej in sp iru ją c y m i, stając się p rz y ­ czy n k ie m d o z ro z u m ie n ia ich w h u m a n isty cz n y m zachw ycie.

Lekcja historii, wymiar społeczny

N ie m o ż n a m ów ić i p isać o e k o n o m ii o ra z jej o d b iciach w in n y ch d z ied z in a ch , bez u z n a n ia całego d o ro b k u h isto rii myśli e k o n o m ic zn e j, jak i d o k o n a ń w p o z o sta ły c h o b szarach , z k tó ry m i się ją zestaw ia, Z p ełn y m p o sza n o w an iem d la tych o siąg n ięć e k o n o m ia h u m a n iz m u pozw ala d o strzeg ać in te r­ d y scy p lin arn e zależn o ści na p rz e strze n i dziejów, uw y p u k

(9)

KRAKOWSKA AKADEMIA

iąc swój ew olucyjny i p o k o le n io w y ch arak ter. E k o n o m ic z ­ n e p o strz eg a n ie z m ie n ia się b o w iem i w y k azu je in n e cechy u lu d ó w p ierw o tn y ch , in n e w o k resie w ieków średnich,, by w reszcie m aterializo w ać sic w te o ria c h e k o n o m ii klasycznej, n a ni w spółczesne). Ew olucyjny w y m ia r cza?, u z n ajd u je sw e o d z w iercie d le n ie również, w skali m ik ro - w p o k o le n io w y m i je d n o stk o w y m w ym iarze. M yślenie e k o n o m ic z n e dzieci jest o d m ie n n e o d p rzed sięb io rczeg o sp o jrz en ia młodzież}', ludzi d o ro sły ch czy p o jm o w a n ia korzyści

przez

starców .

Ekonom ia h u m a n iz m u dom aga się, aby ewolucję zjawisk ekonom icznych i ró żn e poglądy na gospodarow anie ro zp atry ­ wać w kontekście analogicznego rozwoju wszelkich innych dzie­ dzin, z k tó ry m i ekonom ia się styka. Bazowanie na dośw iadcze­ niach m inionych epok i korzystanie z d o ro b k u historii pozw afe na bardziej św iadom e w ybory i rzetelniejszy analizę bieżących zagadnieńt a także trafniejsze prognozy na przyszłość, zarówno w w ym iarze globalnym , jak i jednostkow ym .

Alternatywne spojrzenia

Szczególnie b liskim i i p ełn y m i in sp iracji d la ek o n o m ii h u m a n iz m u p o zo stają te k ie ru n k i ek o n o m ii, k tó re w swych zało żen iach skupiają uw agę na człow ieku, jego zach o w a­ niach, uw zg lęd n iając dużą rolę czy n n ik a ludzk ieg o w o p isy ­ w anych m e c h a n iz m a c h .

E ko n o m ia ew olucyjna, leżąca u p o d staw a lte rn a ty w n e ­ g o p o strz e g a n ia p ro c e só w g o sp o d arczy ch , jest b u d o w a n a w o p arciu o p rz e n ik an ie się i w zajem n o ść u p ły w ó w biologii i ek o n o m ii. P o d k reśla o n a rolę b a d a n ia c z y n n ik ó w in d y w i­ d u aln y ch n a p o z io m ic psychorozw oju, sprzyjających d ą że n iu każdego człow ieka n ie tylko do zm ian , ale i p o le p sz e n ia s w o ­ jej sy tu acji, k o m fo rtu życia i p o szu k iw a n ia in n o w a c ji

E k o n o m ia p sy ch o lo g iczn a i psychologia e k o n o m ic z ­ na zajm u ją się b a d a n ie m p ro cesó w p sy chicznych, leżących u p o d sta w zach o w ań ek o n o m iczn y ch , czy n n ik ó w w a ru n k u ­ jący ch w ybór, decyzji k o n su m en c k ic h i p o czu cia d o b ro b y tu .

P o d o b n ie e k o n o m ia b e h a w io ra ln a ko rzy sta i b azu je n a b a ­ d a n ia c h n au k o w y ch n a tem at sp o łeczn ych , lu d zk ich , e m o ­ cjon aln y ch i k o gn ity w n y ch czynników , k tó re rz u tu ją m. in. na decyzje k o n su m en ck ie. E k o n o m ia h u m a n iz m u , k o rz y sta ­ jąc z d o ro b k u psychologii spo łeczn ej, p ró b u je ta k że m ów ić o e k o n o m ii lu d zk ich zach o w ań w w y m ia rz e o k azyw anych em o cji i uczuć, gdzie w o b sza ra ch z p o z o ru n ieracjo n aln y ch , m o g ą objaw iać się p e w n e praw idłow ości, przejaw iające z n a ­ m io n a in tereso w n ości czy p ró b y m ak sy m alizacji korzyści.

A lte rn a ty w n e sp o jrz en ie n a te o rie e k o n o m ii klasycznej (tzw. e k o n o m ii g łó w n eg o n u rtu ) p re z e n tu je e k o n o m ia per- so nalistyczna. P o ru sz a n e w niej ro z w aż a n ia n a tem at p o trz e b lu d zk ich , w olności w y b o ru , p o jm o w an ia p o d m io tu g o s p o ­ darczeg o i rołt pien iąd za w p ro cesie w y m ian y ry nk o w ej p re ­ zen tu ją całk iem n o w e sp o jrz e n ie na u ta rte schem aty, p rzy jęte w klasycznej e k o n o m ii To sytuuje e k o n o m ię p erso n ałisty cz- ną w p o b liżu e k o n o m ii h u m a n iz m u , która rów nież jaw i się jak o innow acyjna» o tw a rta i rzu cająca now e św iatło n a do~ tychczasow e p o jm o w a n ie kategorii e k o n o m iczn y ch .

E k o n o m ia h u m a n is ty c z n a to k ie ru n e k sk u p iaj ący u w ag ę n a czło w iek u o ra z p o trz e b ie sp o łec z n eg o d o b r o ­ b y tu i u trz y m a n ia o d p o w ie d n ie g o p o z io m u jak o ści życia. Z w o le n n ic y lego n u r tu tw ie rd z ą, iż e k o n o m ia , plasująca c zło w ie c ze ń stw o n a p ie rw szy m m ie jscu , p rzeciw staw ia się idei e k o n o m ii g łó w n e g o n u rtu , k tó ra staw ia p a rty k u la rn e korzyści m ajątk o w e p o d m io tó w ry n k u p o n a d in te re sy s p o ­ łeczne. U z n a n ie p ry m a rn e j ro li je d n o stk i lu d zk iej d z ia ła ­ jącej u1 p rzestrzen i g o sp o d arczej, z p o sz a n o w a n ie m dla jej

p o trz e b i z a c h o w a ń , czy n i z e k o n o m ii h u m a n is ty c z n e j k ie ­ r u n e k bliski e k o n o m ii h u m a n iz m u , n ie tylko b rz m ie n io w o i sem an ty czn ie.

Ujęcie całościowe

N ależy p rzy zn ać rację tym , k tó rzy stw ierd zą, ze w d z ie ­ d z in ie e k o n o m ii d o k o n a n o już w iele i każd e now e, a lte rn a ­ ty w n e sp o jrz en ie b ęd zie n a swój sp o só b p o w ielen iem części p o g ląd ó w i obserw acji któregoś z u z n a n y c h autorów , Nic m o ż n a je d n a k przypisać p a rty k u la rn y m o p ra c o w a n io m w agi syn kr etycznego sp o jrz en ia , o b e c n e g o w n u rc ie ek o n o m ii h u m a n iz m u , b u d o w an eg o o so b o w o ścią b ad aczy o tw arty ch n a d o strz e g a n ie z u p e łn ie now ej jakości t sp e k tru m zaró w no ek o n o m ic zn e j, jak i h u m a n isty cz n e j myśli. Takie p o d ejście n ie staw ia e k o n o m ii h u m a n iz m u w ysoko p o n a d inne d z ie ­ d zin y i k ie ru n k i ek o n o m ii, a pozw ala je d y n ie z szacu n k iem pochylić się n ad d o ro b k ie m w ybranych d z ied z in , by w ydobyć z ich m ie sza n in y z u p ełn ie n o w ato rsk ie treści.

E k o n o m ia h u m a n iz m u , z założenia, jest d zied zin ą na wrskroś in terd y scy p lin arn ą. Ujęcie całościow e pozw ala o d k ry ć to, co w b ad an iu poszczególnych elem entów pozostaje n ie z a u ­ w ażalne i pozb aw io n e całego bo g actw a treści i w a rto ś c i

D zięki ta k ie m u ujęciu, e k o n o m ia h u m a n iz m u daje s z e ­ rokie pole b a d a ń , rozw oju i now ych możltwrości, k tó re dla ek o n o m ii klasycznej - w ydaw ać by się m o g ło - pow oli się w y czerp u ją. R odzące się sp o strze ż en ia , zao b serw o w an e zja­ w iska i kiełkujące na jej g ru n c ie te o rie trzeb a je d n a k p o d d a ­ wać stałej k ry ty czn ej ocenie, aby nie p o z o sta ły o d e rw a n e od rzeczyw istości i realnych m ożliw ości p o zn aw czy ch o d b io r­ ców. O dbiorców , d la k tó ry c h język e k o n o m ii h u m a n iz m u m a być p rz y ja zn y i zrozum iały.

P o d z i ę k o w a n i a

N in iejszy m arty k u łe m ch ciałb y m złożyć p o d z ięk o w a n ia w ła d z o m U czelni o ra z W ydziału E kon o m ii i Z a rz ą d za n ia za trzy lata ak ad em ick iej p rz y g o d y w K rakow skiej A k ad em ii oraz w yrazić w dzięczn o ść w y k łado w co m za p rz e k az an ą w ie­ dzę, a także liczne e k o n o m ic z n e o raz hu m a n t styczne in s p i­ racje. fako staro sta roku sk ład am p o d z ięk o w a n ia D z ie k a n a ­ towi W ydziału E k o n o m ii i Z a rz ą d za n ia za zg o d n ą i o w o cn ą w sp ó łp racę, D ziękuję także K oleżankom i K olegom z g ru p y za w sp ó ln e lata studiów .

Jak u b B a r tło m ie j S k o czek jest stu d e n te m III roku E k o ­ n o m ii m en ed żersk iej K rakow skiej A k a d em ii im . A. Frycza- -M odrzew skiego.

(10)

lestiw al n au k i n ic polega w y łączn ie na p rezen to w a n iu rodnych d zied zin wiedzy. Jest to ró w n ież, a m oże p rzed e w szy stk im , d o b ra zabaw a dla w szystkich iego uczestników . W tym ro k u zap rezen to w aliśm y g o sp o d ark ę p rz e strze n n ą p rz y p o m o c y m ak iety przedstaw iające) b u lw a ry w iślane. W szyscy ch ętn i m ogli z ap ro p o n o w a ć w łasny po m y sł na ich zag o sp o d a ro w an ie . P rzy b o ry służące do p ro jek to w a- nia nie były zbyt .skom plikow ane. „ P ro je k ta n c i1 posługiw ali się m azakam i, p lu ste lin ą n ra z k lo ck am i l-ego. O w iele bardziej niż u m iejętn o ści plastyczne liczył się pom ysł i d o b ra zabaw a. Ile go łęb i n a k rak o w sk im ry n k u , tyle fan tasty czn y ch p ro je k ­ tó w p rzy b y ło na naszej m akiecie. Z k ażd y m z n ic h o ra z jego a u to re m w iązała się ciekaw a h isto ria . Pew ien starszy pan, w k ro czy ł do naszego n a m io tu ta n e c z n y m k ro k iem trik ó w i z ap ro p o n o w a ł stw orzenie... pływ ającej p la tfo rm y ta n e c z ­ nej. d o któ rej p rzek o n y w ał n as p o k a z e m tan eczn y ch . Koleina a n e g d o ta w iąże się z fan k ą sm o k a w aw elskiego. U w ażała, że je d en sm ok, n a d o d a te k żelazny, to za m ało i trz e b a stw o rzy ć jeszcze jedn eg o , p o d ru g ie j stro n ie Wisły. S m o k m ia l „żyć", czyli ruszać się* ziać o g n iem i p iln o w ać w a g a ru ją c y th s tu ­ dentów . N ajbardziej w ym yślne p o m y sły p rz e d sta w iły dzieci ze szk ół p o d staw o w y ch . Skały na W iśle, w yciągi n arciarskie, lo tn isk a zam iast o sied lu to tylko n ie k tó re z ich p ro p o z y c ji P o d su m o w u ją c, zabaw a była p rz e d n ia. W sp ó łp ra c a z in n y m i g ru p a m i w olo n tariu szy , w yjście poza m u ry uczelni i k o n ta k t z lu d źm i z z e w n ą trz stan o w iły b a rd z o c en n e d o św iad czen ie,

które m oże zap ro cen to w ać w p rzyszłości. Tego typu im p rezy p o w in n y być o rg an izo w an e częściej, w yjście z u czeln i m ied zy m ieszk ań có w K rakow a p o k azu je im czego m ło d e p o k o le n ie się uczy i w jaki sp o só b m o ż n a w y k o rzy stać tą w iedzę do z m ia n w iz e ru n k u m iasta,

K a ro lin a D ra b ik i M a g d a le n a B u rc z y - s tu d e n tk i III ro k u k ie r u n k u G o s p o d a rk a P r z e s trz e n n a w K A A FM ,

My, studenci k ieru n k u G ospodarka Przestrzenna, l i m aja n a Rynku G łów nym w Krakowie, reprezentow aliśm y K rakow ską A kadem ię na XII Festiwalu Nauki. O kazał się być niesam ow itym sukcesem. W iększość ludzi nie wie o ty m , że każ­ dy m oże w nieść jakiś pom ysł w organizację przestrzeni, która go otacza, I to właśnie My postaraliśm y się im to w y tłu m aczy ć

Festiwal iesi b ezap elacy jn ie św iętem nauki. Jak p rz y z n a ­ ją san n o rg a n iz ato rzy p ły ta głów na ry n k u zam ien iła się na „n au k o w e m ia stec z k o nam iotow e". O d 10 d o 1 2 m ają k ażdy kto ch ciał m ógł na w łasne oczy zobaczyć n iek tó re z „ cu d ó w ” nau k i oraz wy kon ać p ro ste d o św iad c z en ia . D o in n y c h a tra k ­ cji festiw alu zaliczyć należy: p a n e le dyskusyjne, w arsztaty, w ycieczki, w ystępy czy spektakle. W szy stk o to o d b y w ało się w m ilej i ciepłej atm o sferze tw orząc jedyny w sw oim ro d zaju n ie p o w ta rz a ln y klim at.

N a czas p rezen tacji zw iązanej z g o sp o d a rk ą p rz e strz e n n ą p rz y g o to w a n a zo stała m ak ieta p rze d sta w ia jąc a b u lw a ry w

(11)

KRAKOWSKA AKADEMIA

ślane n a o d c in k u od m o s tu D ęb n ick ieg o d o m o s tu K o tlar­ skiego, w łącznie

/

b u d y n k a m i K rakow skiej A k a d e m ii p rz y ulicy G u staw a H erlin g a - G ru d ziń sk ieg o . Z ain te re so w a n ie naszym sto isk iem było duże* D o teyo sto p n ia , źe tru d n o było z n aleźć wolno m iejsce p rzy m akiecie, a w m o m e n ta c h n a j­ w iększego n a tęż e n ia m c h u , b ra k o w ało m iejsca w nam iocie!

W iele o so b o d w ied zający ch nasze stoisko m e sp o tk ało sic w cześniej 7, te rm in e m g o sp o d a rk a p rz e strz e n n a dlatego

staraliśm y się w m ożliw ie najlepszy sp o só b przybliżyć te m a ­ tykę zw iązan ą

i.

g o sp o d a ro w a n ie m p rzestrzen ią.

C zy m iest g o s p o d a rk a p rz e strze n n a? Jest to dział n au k i, k tó ry n u zarząd zać ła d em p rz e strz e n n y m . W szyscy p e w n ie myślą, że m usi to być p ro ste jak bu lk a z m asłem . Niestety7 g o ­ sp o d aro w a n ie p rz e strze n ią jest n iesam o w icie ż m u d n ą pracą. P lanista zajm uje się b a d a n ia m i sp o łeczn y m i - dlaczego? Bo bez b a d a ń spo łeczn y ch p rz e strze ń nie istnieje. P rzestrzeń p u ­

b lic z n a n ależy d o lu d zil O p ra co w a n ie o ra z z b a d a n ie d o k ła d ­ nie u w a ru n k o w a ń p rz y ro d n ic z y ch . P o c o ? S koro ro ślin y n ie m ów ią. N asz świat jest w stanie b ez n a sz żyć, my n ie ste ty bez n ie^o nie, Z n a le zien ie synergii w p rzestrzen i, C o lo jest sy­ nergia? P ro sto 2+ 2= 5, co nie jest b łę d em , fest to z n alezien ie rozw iązań k tó re d a d zą n ajlepsze efekty i pozw olą n a k o m p o ­ n o w an ie p rz e strze n i.

Festiw al okazał się o g ro m n y m sukcesem . W iększość lu ­ dzi n ie zdaw ała sobie sp raw y l tego. że m oże zap ro p o n o w a ć jakiś p o m y sł d o tyczący o rg an izacji przestrzeni» któ ra ich o ta ­ cza. My - stu d e n c i GP, p o staraliśm y się sp ro sta ć z a d a n iu

P io tr A n to n iu k i M a k s y m ilia n P u s z k o - s tu d e n c i ł l l ro k u k ie ru n k u G o s p o d a rk a P r z e s tr z e n n a w K A A FM

O piekę m e ry to ry c z n ą nad p ro je k te m G o sp o d a rk a P rz e ­ strz e n n a n a XIJ Festiw alu N a u k i p e łn iła d r M ałg o rzata K acz­ m arska.

Z d jęcia: P io t r A n to n iu k

(12)

g ró d k i działkow e, zw ane też o g ró d k a m i pracowT‘ niczym i, zw an e l e i d z iałk am i, to coś, co s ta n o ­ wi zan ik ającą esen cję tej części Europy, n a której szczep io n o stalin izm , le n in iz m i d e m o k ra c ję lądową* To p raw d ziw e przeżycie p iękna - jed ziem y p o ciąg iem , a w zd łu ż to ró w m o żem y p o d ziw iać całą n iew y sło w io n ą p rz e d z iw n o ść m ik ro k o sm ic z n y ch parceli, o g ro d z o n y c h o g ró d k ó w z a lta n a ­ mi, b u d a m i, d rz e w k a m i o w ocow ym i, k rzew am i, g rząd k am i, alejk am i, blaszanym i g rzybkam i, zard zew iały m i baliam i, studniam i* ław eczkam i, k w ia tk am i i traw n ik am i. C zasem b a łag a n (bardziej n a w sch ó d ), czasem p o rz ą d e k (bardziej na zac h ó d ), czasem p o tw o rn y c h ao s roślin, desek, blach i k o lo ró w (jeszcze b ard ziej na zach ó d - aby u p o rz ą d k o w a ć nieco tę geografię, n ależało b y p rześled zić k ie ru n k i d e p o rta c ji n a ro d ó w i k u ltu r kultyw acji ziem i p o p o s ta n o w ie n ia c h ja ł­ tańskich w 1943 roku - z a d a n ie dla szaleń czo w y trw ałeg o h isto ry k a-etn o g rafa}, W szy stk o w p o m n ie jsz e n iu , w m in ia ­ turze, o d d a ją c e W ton sp o só b h o łd p o rz ą d k o w i św iata, b ęd ące refleksem boskiej i kosm icznej h ie ra rc h ii. M aleń k ie en k law y w olności i p ry w atn o ści, en k law y p ra c y i w y p o czy n k u , e n ­ klaw y w łasno ści p ry w a tn e j i sam o rząd n o ści. N iep o d leg ło ść działek, ot co! A n arch ia b a rw i kształtów , an arch ia in d y w id u ­ aln o ści, p rz e rasta ją ca sw oje o g ro d z e n ie, p rzerastające sw oją fo rm ą b o g a c tw o istn ien ia.

Z ap ew n e ta k ie było, tro c h ę freud o w sk ie i n iezw y ­ kle s p ry tn e ró w n o c ze śn ie, założenie w ładz: pozw olić lu~ dzio m na p o sia d a n ie w łasn eg o kaw ałka ziem i w ep o ce

kolektyw izacji i u p ań stw o w ien ia. Takiego te ry to riu m , na k tó ry m to on i będą w ładcam i i reg u lato ram i. W iązało się to tak że z o słab ien iem , u m ile n ie m i ro zład o w an iem napięcia i szoku p o p r ^ .t e f l e n i a c h , po m asow ej m igracji i u p rzem y sło w ien iu kraju M iliony ludzi z m ie n iło w ieś na m iasto i zostali zam k n ięci w klatkach bloków i sieci ulic. D o p ie ro działki daw ały im n a m ia stk ę tego, do czego tęskniły ich geny; d o rolniczej przeszłości, do natury, do ziem i, d o w si, d o g rzeb an ia w piachu, D ziałki były więc swego ro d zaju re k o m p e n sa tą za s tra c o n e k o rzen ie - m o ż n a było sp ró b o w ać zapuścić je na now o tam , przy to rach , w m ieście, n a ty m p ro sto k ątn y m kaw ałku ziemi, swojej ziem i. Niektórzy, opuszczając w ieś, opuszczali rów nież drzew a, sady, m archew i kapustę, opuszczali żonkile i króliki, opuszczali porzeczki i m otykę, i grabie. Teraz m ogli to odtw orzyć w m iniaturze. D ziałki stały się w ten sp o só b oaza dla em ery tó w i rencistów , któ rzy spędzali tam w iększość sw ego p o p ro d u k c y jn e g o życia. P racow nicy biegli tam zaraz p o pracy, D ziałki były hobby, z a ­ jęciem i pasją, w ym agały zach o d u - tysiące ludzi zostało w ten spo só b zag o sp o d aro w an e przez w la d /ę spędzali czas na ple­ w ieniu i sad zen iu , zam iast na ulicy lub p rzy radiu, 1 sp ęd z a ­ li ta m czas n ie bez przy jem n ości m id i w

końcu

tam swoją w olność, której nie było w kraju. Pow staw ały książki, p o ra d ­

niki działkow ca, stow arzyszenia i kluby, gazety - w szystko to angażow ało energię ludzką, łącząc zam iłow anie i szacunek d o p racy z form ą relaksu. Dla m ilio n ó w ludzi zam knięcie się n a działce, n a tym k w ad rato w y m poletku, było tak n ap ra w ­

(13)

HISTO

d ę w y jśd em z w ięzienia system u, sp o so b em o d reag o w an ia na ogran iczen ia i g n io tący ich zew sząd socjalistyczną rzeczyw i­ stość- Z resztą - co mieli robić? N ikt nie pracow ał do nocy, bo to i tak niczego n ie zm ien iało w ich p o ło ż e n ia Brak p e rsp ek ­ t y w a pracy zaw odow ej zastępow ali perspektyw ą działkow ą - ry tm e m sezonów , zbiorów ow oców, w zrostu d rzew i krzewów, p ro d u k cją d o m o w y ch przetw orów . Na działce n atu ra, którą sam i krzew ili, nadaw ała sens i o rg an izo w ała życie.

W ład z e w iedziały, co ro b ią - były p rzew id u jące. P la n i­ ści g o sp o d ark i socjalistycznej i ich m o c o d aw c y przew idyw ali p rzecież w swe j złodziejskiej d ałek o w zro cztto ści zjaw iska tak p o w szech n e o d p o c z ą tk u istn ie n ia lego c u d o w n e g o u stro ju , ja k głód, W ieś - jeśli jej n ie p rzeszk ad zać (ta k jak to u c z y ­ n io n o w latach d w u d z iesty c h i trzy d ziesty ch na sow ieckiej U k rain ie, z p o w o d z en ie m g ło d ząc m iliony ludzi), w yżyw i się jak o ś, m ając d o stę p d o ziem i i lasów. G orzej z m iastam i. Z a ­ o p a trz e n ie m ieszk ań có w w te m a łe spichlerze, p rzy d o m o w e w arzyw niaki było w ięc p o su n ięc ie m ze w szech m ia r p rze­ n ikliw ym . W ystarczy p rzy k ład kryzysu lat o siem d ziesiątych w PoUce, czy m ilio n ó w d ziatek ziem n iaczan y ch w Rosji, Bia­ ło ru si i na U k ra in ie , ratu jących życie m o sk w ian o m , m iń sz - c z a n o m czy kijo w ian o m .

U rz ąd z e n ie d ziałk i, co n ie tru d n o spraw dzić, zawsze w yglądało p o d o b n ie , w ed łu g dość p ro sty ch i g e n ialn y ch z a ­ razem p ro p o rcji. F u rtk a i zaraz przy niej stu d n ie , czy k ra n , i p o je m n ik na w o d ę, tak zw ana fałszyw a s tu d n ia (rza d k o m a m y do czy n ien ia z d ziałk am i z w łasny m u ję c ie m w ody, ale są i takie, icsl cale m n ó stw o nielegalnych, u k ry ty c h i z a m a ­ skow anych s tu d n i, sch o w an y ch p o d jakąś blachą, d e ch a m i, d aszk iem , b u d k ą itp.), u m ieszczan a w e d łu g p rzepisó w blisko fu rtk i, w zasięgu k o n tro li n a d z o ru (o ta k , m u siał istn ieć i n a d ­ z ó r d ziałek , na szczęście niezbyt g ro źn y ), ścieżka, w iększy lub

m n ie jsz y p o rz ą d e k (łu b ch ao s) krzew ów , d rzew ek i g rządek, ra b a te k k w iato w y ch , szp aleró w i diab li w ied zą jeszcze czego, n o i w reszcie a lta n a, b u d a. gdzieś n a d ru g im k o ńcu teren u . B uda n a n arzęd zia, w której m o ż n a sch ro n ić się p rz e d d e sz ­ czem , zjeść coś, z a m k n ą ć na ju tro , w reszcie w razie p o trz e b y z d rz e m n ą ć . W zależności od pasji i zam o żn o ści w łaścicieli w iększy lu b m n iejszy p a łac y k z firan eczk am i, albo krzyw a c h a tk a z byle czego, za k tó rą c h o d z i się za p o trzeb ą, W jakiś p o k rę tn y sp o só b u k ła d ten o d d a je h o łd ko sm o so w i, św iatu, krajow i, albo p rzy n ajm n iej w y o b raźn i działkow ca.

N ie w iedzieć czem u, w iększość d ziałek p la n o w an a była w łaśnie w zdłuż linii kolejow ych lub w zdłuż rzek, były to lak zw ane n ie u ż y tk i b ą d ź te re n y przy p rzem y slo w e, Z jak ieg o ś p o w o d u te d w ie siły: czas i przestrzeń* k oleje żelazne i o g ró d ­ ki działkow e, dw a relikty o d c h o d zą c eg o w p rzeszło ść p a te r­ n alistyczn eg o św iata, będą ju ż zaw sze połączone.

D ziałki istn ie ją wciąż, ale c o raz częściej zam ien ia się je na działki rekreacyjne, o b sian e traw k ą i słu żące d o grillow ania i p ik n ik o w a n ia z p rzy jació łm i N ikt n ie m a czasu ani o c h o ty spędzać p o ło w y życia dzióbiąc w ziem i. Nie m a n a to czasu ani potrzeby. Działki są sp rzed aw an e i likw idow ane, b u d u je się n a ich m iejscu c e n tra h andlow e, p ark in g i, m ag azy n y lu b p o p ro stu p a rk i rekreacji. Szkoda ty lk o dzieci, któ re ta m w ła­ śn ie sp ęd zały d zieciństw o, o b serw u jąc m o ty le i szczypaw ki, zryw ając c z a rn e p o rz e cz k i i p o d lew ając groszek i poziom ki. Szkoda dzieci, k tó re tam nau czy ły się świata, arch aiczn eg o św iata człow ieka i natury, po raz p ierw szy zobaczyły; czym jest czas i u łu d a p rzestrzen i. D ziadek o d ło ż y ł łopatę,

p rzed altan ą i zabrał się za o b ie ra n ie d la nas kalarepy k o zik iem . Ślim ak p rz e ch o d z i przez ścieżkę, jest wiełki, m ie m u to czas d o zm ierzchu,

M aciej S ask o w sk i

(14)

Miłość, przyjaźń

i muzyka, czyli

Najpiękniejszy

Festiwal Świata

1 Ttwtc N t c t i ^ y

ś ro d k u u p aln eg o polsk ieg o lata o d b y w a się n iezw y k le w ydarzenie: setki tysięcy ludzi w sp ó ln ie b aw ią się p rz e z trzy d n i się n a jed- n y m

z

n a jp o p u la rn ie jsz y c h p o lsk ich festiw ali m uzy czn y ch . „ P rz y stan e k W oodstock", bo o n im m ow a, b u d z i liczne k o n ­ trow ersje i w yw ołuje sp rzeczn e uczucia,

Jurek O w siak

Stworzy!

„W oodstock"' po tO> aby p o d z ię ­ kow ać w o lo n ta riu szo m za W ielką O rk ie strę Św iątecznej P o ­ mocy, W p rak ty ce, na festiw al przyjeżd żają rzesze ludzi, żeby p rzez kilk^ dni nasycili się jego specyficzną, hippisow ską a t­ m osferą.

H isto ria „P rz y stan k u W o o d sto ck ” ro zp o częła się w 1995 roku w C zy m an o w ie n ad jezio rem Ż a rn o w ie c k im , gdzie p rzez d w a d n i trzydzieści tysięcy fest iwa łow iczów b a w iło się przy m uzyce najw iększych ów czesnych g w iazd, ta k ic h jak [RA czy M yslovitz, K olejne festiw ale o d b y w a ły się w Szcze­ cinie, Ż a ra c h , Lęborku» O d 200^ roku gości o n w K ostrzynie n a d O d rą ,

Z g o d n ie z trad y cją * P rzy stan ek ” ro z p o c z y n a się o d sy­ g n a łu gw izdka zaw iadow cy kolejow ego - R o m an a P o lań ­ skiego. tuż p o n im n astęp u je h y m n «Glory, glory halleluiah" o d g ry w a n y przez O rk ie strę R ep rezen tacyjn ą Policji Polskiei- O d d w ó c h edycji n a d u c z e stn ik a m i „ P rz y stan k u 1’ przelatują sam o lo ty o d rz u to w e „Iskra", tw o rząc n a n ieb ie sm u g ę p rz y ­ p o m in a ją c ą p o lsk ą Hagę. W ub ieg ły m ro k u p re z y d e n t B ro ­

nisław K o m o ro w sk i w ystosow ał list d o w oodstockow iczów , nazyw ając ich festiw al „św iętem m uzyki, ra d o ś c i o ra z z a b a ­ wy” Kiedy w y b rz m ią o s ta tn ie dźw ięki h y m n u , ro zp o czy n a się w o o d stock o w e szaleństw o.

Jeśli przyjedziesz n a „Przystanek’! m ożesz nie tylko p o ­ słuchać dobrej m uzyki, ale tak że spędzić czas, leniuchując w cieniu parasoli w tzw. „wiosce piwnej", p o n ie w aż od czasów 2. festiwalu n a „W oodstocku” n ie obow iązuje prohibicja, choć w yznaczone są strefy w olne od alk o h o lu (m iędzy in n y m i pod d użą sceną, gdzie grają najw ażniejsze kapele}. Jeżeli lubisz czynnie spędzać czas w o ln y m ożesz w ziąć udział w ró ż n o ra ­ kich w arsztatach organ izo w an y ch n a teren ie p o ia w oodstoc- kowego, począw szy o d nauki gry na gitarze, poprzez w arsz­ taty kuglarskie, lekcje jogi, aktorstw a, ry su n k u , m alarstw a, na p ierw szej p o m o cy i m edytacji skończyw szy W wolnej chwili m ożesz przejść się pasażem h an d lo w y m , zakupić ręcznie r o ­ b ione pam iątki, wysłać k artk ę pocztow ą z p o z d ro w ien iam i albo ja k o w o lo n tariu sz o d dać krew w autobusie PCK.

N ad tw o im bezp ieczeń stw em będ zie czuw ać sp ecjaln ie w yszkolony p o k o jo w y p a tro l, policja, stra ż p o ż a rn a i p e rs o ­ nel m edyczny. W o zn ac z o n y ch n a m io ta c h na teren ie pola w o o d s to c ko w e go p o m o c zn ajd ą u zależn ien i, a p ra c o w n ic y M o n aru , terap eu ci, party- i S treetw orkerzy przybliżą w szy st­ k im c h ę tn y m n ieb ezp ieczeń stw a i z ag ro że n ia zw iązane z za- źyw an i e m n a rkotyków .

(15)

Z „W oodstockiem " n ie o d łą c z n ie k o jarzy się nic tylko m uzyka, ale i A k a d em ia S ztuk P rzep ięk ny ch , zw ana w sk rócie ASP, w ra m a ch której działają pow yższe p ro jek ty i lekcje, o raz, gdzie co roku o d b y w ają się sp o tk a n ia z n ajw y ­ b itn ie jszy m i p o stac ia m i polskiej sceny po lity czn ej, film o w ­ cam i, sp o rto w c am i i m u zy k am i. K ażde z ta k ic h s p o tk a ń g ro ­ m ad zi rzeszę s łu c h a c z y D o tej p o ry do w o o d sto ck o w iczó w p rzem aw iali m ięd zy in n y m i p rezy d en t Lech W ałęsa, akto rzy M orek K o n d rat, S tanisław Tym i Jan N ow icki oraz zn an y fa­ n o m p o lsk ieg o trash m e ta lu - T om asz „Titus” Pukacki, li­ d er zesp o łu Acid D rin k e rs. S p o tk a n ia z gw iazdą m ają fo rm ę d z ien n ik arsk ie g o wywiadu» ale d z ięk i sto ją ce m u n ied alek o sceny m ik ro fo n o w i, każd y z u czestn ik ó w festiw alu m oże za­ dać gościow i pytanie» n a które zaw sze o trz y m a o d p o w ie d ź.

„W oodstock” to ró w n ież te m a ty cz n e w ioski i m ia stec z ­ ka. W u b ieg ły m roku m o ż n a było o d w ie d zić m iasteczk o hi- malatstów', w k tó ry m odb y w ały się sp o tk a n ia z u c ze stn ik am i

polskich w ypraw n a najw yższe g ó rsk ie szczyty n a św-iecie. M o żn a było ta k że zażyć ru c h u , uczestnicząc wr tre n in g u w«*

dic watkingu*

K in o m a n i rów nież n ie m ogli czuć się zaw'ie-

dzeni - w szystko dzięki projektow i „Ł ódź Stock", b ę d ąc e m u

w

g ru n c ie rzeczy k in e m p o lo w y m T gdzie p re z en to w a n o c ie ­ kawe filmy ta b u larn e i bloki projekcji k ró t kom et rażow yc h.

,W o o d sto c k ” to także, w b rew n ie k tó ry m o p in io m , m ie j­ sce, gdzie m o ż n a sp o tk a ć się

i

B ogiem , Taką m ożliw ość daje „P rzy stan ek Jez u s1, gdzie księża p ro w a d zę k o n feren cje, in te­ ra k ty w n e zabawy i p re z e n tu ją filmy, R ów nolegle do ^P rzy ­ stan k u Jezus” d ziała „P okojow a W ioska Kriszny", o tw a rta d la w szystkich, któ rzy m iłu ją pok ó j i in teresu ją się h in d u sk ą k u ltu n j. K ultow ym stal się p o siłe k zw any «H arc p apką ' o raz ry tu aln y przejazd w ozu Kriszny, w okół k tó re g o k o lo ro w o u b ra n i ludzie ta ń cz ą i śpiew ają „H are K riszna!

O ficjaln ie festiw al kończy się k o n c e rte m lau reata „ Z ło ­ tego Rączka", czyli n ag ro d y p rzy zn aw an ej p rz e z sam ych w o­ o d stockow iczów . P rzez cały ro k g ło su ją n a n ajlep szy w edług n ich zespól.

Każdy, kto choć raz byt na „P rzy stan k u W o o d sto ck ” wTie, że pan ującej n a n im a tm o sfe ry w zajem nej p rzy jaźn i i o tw a r­ to ści, n ie d a się znaleźć mgdzLc in d ziej i z u tę sk n ien ie m czeka na k o lejn ą edycję festiw alu o ra z kolejny sygnał d a n y przez R om ana Polańskiego.

K a ta rz y n a S tań czy k

Cytaty

Powiązane dokumenty

poprawa ich kondycji dotyczy całej kategorii – nie tylko rośnie odsetek GMW o korzystnym profilu, ale zmniejsza się też odsetek jednostek najsłabszych.. Problematyczna

Ana- lizowano, czy otrzymywana przez nie dotacja przedmiotowa (otrzymywało ją 52,5% obserwacji z populacji) wpływa na sytuację organizacyjno-finansową podmiotów, czego wyrazem

Jednym z powodów odmowy rejestracji VAT (również przed wejściem w życie art. 4a ustawy o VAT) jest wskazanie adresu tzw. biura wirtualnego jako miej- sca siedziby podatnika.

At the policy level, subduing privatization, as a strategic instrument, to meeting tactical goals averts attention of decision-makers from creating optimal ownership structure of

Celem artykułu jest prezentacja wniosków z oceny wpływu struktury kapitału na raportowanie infor- macji niefinansowych w zakładach ubezpieczeń z polskiego rynku ubezpieczeniowego.

Ponieważ podmioty handlu HFT bardzo często występują po obu stronach rynku (tj. są nabywcami i sprzedawcami), najprostszym mechanizmem, który może zo- stać określony

Celem artykułu jest dokonanie próby weryfikacji modeli analizy dyskryminacyjnej, które składają się nie więcej niż z czterech wskaźników analizy finansowej, na przykładzie

In some tax systems, tax privileges in the form of the basic allowance or a reduced tax rate are phased out and thus not provided for a higher income.. This leads to an increased MTR