• Nie Znaleziono Wyników

Czy Maurycy Mochnacki koncertował, grając na klawikordzie? Uwagi na marginesie wiersza Jana Lechonia.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy Maurycy Mochnacki koncertował, grając na klawikordzie? Uwagi na marginesie wiersza Jana Lechonia."

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO LIA L1TTERARIA POLONICA 2, 2001

Jerzy W iśniewski

C Z Y M A U R Y C Y M O C H N A C K I K O N C E R T O W A Ł , G R A JĄ C NA K L A W IK O R D Z IE ?

U W A G I NA M A R G IN E S IE W IE R S Z A JA N A L E C H O N IA

Świat przedstaw iony utw oru literackiego m a c h a ra k te r fikcyjny. N ie jest więc niczym dziw nym , że w tej całkow icie „sz tu c zn ej” rzeczyw istości, będącej p o ch o d n ą suwerennej w yobraźni au to ra , m o g ą się pojaw iać rzeczy m ało p ra w d o p o d o b n e lub fantastyczne. Z g o d a n a tę zasadę św iata p rz ed -staw ionego nie w yklucza jed n ak dociekania sensu rozw iązań przyjętych przez a u to ra jakiegoś utw oru. W początkow ej fazie tych dociekań m o żn a więc staw iać pytania, k tó re m ają na celu weryfikację praw dziw ości tego, co zostało zobrazow ane w dziele.

D latego uzasadnione w ydaje się pytanie: czy poetyckie zobrazow anie koncertu m uzycznego z wiersza M ochnacki Jan a Lechonia jest p ra w d o p o d o b -ne? Staw iam je, chcąc zająć się tylko jednym z elem entów św iata przed-staw ionego tego wiersza: klaw ikordem - instrum entem m uzycznym , n a którym gra jego bohater; pierwsze zdanie wiersza brzm i bowiem:

Mochnacki ja k trup blady siadł przy klawikordzie 1 z wolna jął próbow ać akord po akordzie.

M ochnacki z wiersza Lechonia zasiada do tego właśnie instrum entu, by koncertow ać przed publicznością. Czy sytuacja ta k a była p ra w d o p o d o b n a?

„W roku 1832 M aurycy M ochnacki koncertow ał w M etzu ” - inskrypcja ta poprzedza wiersz L echonia, pochodzący z to m u K arm azynow y poem at, a w ydrukow any po raz pierwszy w „P ro A rte et S tu d io ” w lutym 1919 r. Pierw ow zorem b o h a te ra tego wiersza jest oczywiście postać historyczna, M aurycy M ochnacki, krytyk literacki, publicysta, działacz polityczny, a w cza-sie p ow stania listopadow ego - jed en z przyw ódców T ow arzystw a P atrio ty cz-nego i żołnierz. Był on także muzykiem (o umiejętnościach im prow izatorskich)

(2)

i krytykiem m uzycznym . Z obrazow any w wierszu L echonia k oncert odbył się napraw dę - 23 III 1832 r. w sali Société Philharm onique, a zorganizow any został na cele dobroczynne. M ochnacki wystąpił wtedy jak o solista w koncercie n a fo rte p ia n i o rk ie strę J o h a n n a N e p o m u k a Ilu m m la . „ H is to ry c z n y ” M ochnacki był więc p ianistą i koncert ten zagrał na fortepianie. O pis jego w ystępu zachow ał się w liście M ichała P odczaszyńskiego d o rodziców M ochnackiego z m arca 1832 r.:

I’o śpiewach, po symfoniach, po solach na arfie i klarynecie, pan Solleral wprowadził na scenę naszego delikwenta. I ysiąc okłasków, tysiąc lorynetek błyszczały zewsząd przy rzęsistym świetle, powitali go tysiącznymi okrzykami, a ile było loż, tyle baterii perspektyw. Za nic G rochów, za nic Ostrołęka, co tam było strachu dla Maurycego. Ale się nie zląkł i grał koncert Hummla [...]. Że grał doskonale, to nie nowina, że po każdym solo, po każdym pasażu rzęsiste sypano brawo, to nic dziwnego. Wszystko mu się udało dobrze. Pan Solleral, stojąc za nim, nieraz o mało nosem o fortepian nie uderzył, tak się nachylał, wykręcał, raz naw et wybijając takt w ferworze muzykalnym wyciął w głowę Maurycego, szczęściem, że mało k to widział. M aurycy 23 m arca był królem dnia w Metz; o nikim nie mówiono, tylko o n im 1.

Jed n ak nie tylko ten przekaz przesądza o rodzaju instru m en tu , n a którym m ógł grać M ochnacki w M etzu. D odatkow ych argum entów dostarczyć m o g ą w iadom ości o praktyce wykonawczej m uzyki w tam tych czasach i np. historia klaw ikordu, będącego - w pewnym sensie - poprzednikiem fortepianu. K law ikord w swoich długich dziejach (od średniow iecza d o k o ń ca X V III w.) nigdy nie był solowym instrum entem koncertow ym ; jego dźw ięk był zbyt cichy. Służył jedynie do solowego lub zespołowego m uzykow ania dom ow ego, a w latach trzydziestych X IX w. był ju ż w zasadzie instrum entem zap o m -nianym , zastąpionym przez „d o m o w y ” fortepian pionow y (w form ie biblio-teczki, „ży rafy ” albo „liry ” ). Oczywiście, teoretycznie m ożliw a byłaby gra „histo ry czn eg o ” M ochnackiego na klaw ikordzie - np. w jakim ś bogatym w stare in stru m en ty do m u , ale n a pew no nie n a koncercie w M etzu w latach trzydziestych X IX w. N apisany n a fo rtepian i orkiestrę koncert H u m m la - w iedeńskiego ko m p o zy to ra z przełom u X V III i X IX w., nie m ógł być w ykonany inaczej, niż na ówczesnym fortepianie. F a k tu ra tych k oncertów w ym agała jed n ak fortepianu o szczególnych cechach. H um m el pisał n a p ro d u k o w an e w W iedniu instrum enty Steina-Streichera, k tó re - co w arto tu przyw ołać za C urtem Sachsem, „urzekały [...] brzm ieniem , za-chow ującym jak o ść i subtelność dźw ięku daw nego k law ik o rd u ” . H um m el stw ierdzał, że „n a wiedeńskim fortepianie z łatw ością m o żn a grać najbardziej naw et delikatnym i rękam i. Zezw ala on pianiście na wszelkiego rodzaju n iuanse, o dpow iada natychm iastow o, m a krągłe, fletow e brzm ienie [...] i nie

1 List do rodziców Mochnackiego iv Galicji. 27 III 1832, [w:] Listy Maurycego Mochnackiego i brata jego Kamila [...] do rodziców swoich iľ Galicji, Poznań 1863, s. 104-105.

(3)

jest zbyt tw ardy, oporny, by m iało to niekorzystnie wpływać na płynność g ry ” 2. U tw ó r H u m m la w ym agał więc specyficznego fo rtep ian u , k tórego brzm ienie przypom inałoby subtelny i selektywny dźwięk klaw ikordu. K w estią o tw a rtą pozostaje rodzaj fortepianu, n a jak im grał w M etzu M ochnacki; czy był to fortepian w iedeński, czy też zupełnie inny w brzm ieniu, prze-zn a czo n y d o w y k o n y w an ia utw o ró w B eeth o v en a, angielski in stru m e n t B roadw ooda, czy teź francuski fortepian Erarda? N a pewno jednak M ochnacki n a koncercie w M etzu grał n a fortepianie.

Czem u zatem b o h ater wiersza Lechonia koncertuje przed publicznością w dużej sali n a klaw ikordzie? Co m ogłoby m otyw ow ać przyjęty przez poetę w ybór instrum entu?

Lechoń - ja k podaje R om an L o th 3 - nie znał praw dziw ego przebiegu koncertu w M etzu. Stw orzył jego w łasną wizję: M ochnacki gra sam i im -prow izuje w łasną kom pozycję, k tó ra zgodnie z rom antycznym i i n eorom an- tycznym i ujęciam i m uzyki m oże być nasy co n a w ielom a subiektyw nym i treściam i pozam uzycznym i - np. em ocjonalnym i i obrazow ym i. M uzyka wchodzi bowiem w liczne i skom plikow ane związki z m alarstw em , lite ratu rą , teatrem i w kontekście tych sztuk m oże staw ać się nośnikiem bardzo wielu treści. K om pozycjaim prow izacja M ochnackiego jest więc swoistym p rz ed -stawianiem, jest „m uzyką sytuacyjną” . B ohater im prowizując ujmuje w m uzykę pewien obrazow o-em ocjonalny program . Stąd obecne w wierszu zd ania w skazujące n a treść tej gry. S kładnikam i jej treści są więc początkow o w iosna, św iergot ptaków , plusk wody w strum ieniu, krople rosy, czerw one róże, k tó re ro sn ą i usychają; walc - w spom nienie ta ń c a z kobietą w białej sukni; potem kroki kaw alerzysty, odgłosy bitw y, tajem nicze nazw isko; m azurek - taniec szlachty, kontusze, pasy, karabele; i w końcu - nagła cisza i czerwień ro z p o zn an a przez p rzerażoną publiczność ja k o krew.

P ozostaw iając na uboczu kwestię znaczenia w m uzyce i ew entualną m ożliw ość kom u n ik o w an ia w sposób jednoznaczny czy chociaż sugerow ania za p om ocą jej dźw ięków jakichś konkretnych treści, zauw ażyć trzeba, iż o p isan a przez L echonia gra M ochnackiego m a bard zo d u żą rozpiętość w yrazow ą. M ochnacki m a nie tylko, poprzez zastosow anie dość łatw ych do zagrania muzycznych onom atopei, zasugerować jakieś dźwięki natury i odgłosy bitwy. M usi także odd ać za p om ocą odpow iednich figuracji ruch osób i przedm iotów ; w ykorzystując barw ę poszczególnych rejestrów skali in-stru m e n tu (np. dźw ięków sopran o w y ch i basow ych) m usi przed staw ić określone i wielorakie treści em ocjonalne, zróżnicow ać dynam icznie grę, a więc zastosow ać bardzo wiele środków w yrazow ych. O to kilka cytatów

1 C. S a c h s , Historia instrumentów muzycznych, K raków 1989, s. 372.

3 Zob. przypisy d o wiersza Mochnacki, [w:] J. L e c h o ń , Poezje, oprać. R. Loth, Wrocław 1990, s. 17.

(4)

z wiersza, w których spotykam y m etaforyczne sform ułow ania opisujące ró ż n o ro d n o ść w yrazow ą gry M ochnackiego:

Rozpędził blade palce świergotem w wiolinie I mały, smutny strumień spod ręki mu płynie. Raz w raz rosa po białej pryska klawiaturze I raz po raz w wiolinie kwitną polne róże.

[...]

1 nagle się rozpłakał po klawiszach sztajer,

[...]

Więc ucieka do basu i tępo weń tłucze,

[...]

Ostrogą spiął melodię, a akompaniament

Szaleje, krzyczy w basie, rośnie w straszny zamęt - K u sali bagnetami już mierzy, już blisko -

1 ton jeden uparcie wybija - nazwisko!!! Wciąż czyste, w rozszalałe wplątuje się głosy I wali, wali w basie murem Saragossy,

Oszalałych Hiszpanów wyciem, darciem, jękiem I znów wraca ku górze załzawionym dźwiękiem

-[...]

A on, blady jak ściana, plącze, zrywa tony 1 kolor spod klawiszy wypruwa - czerwony.

N a jak im instrum encie klawiszowym byłoby m ożliw e o ddanie tak sze-rokiego zakresu m uzycznych figur, barw i dynam iki? O dpow iedź w ydaje się d ość oczywista: n a fortepianie, który od początku X IX w. był instrum entem w najw iększym stopniu kształtującym życie m uzyczne. „Jego m ożliw ości ekspresyjne obejm ow ały skalę od w yrafinow anych niuansów kolorystycznych d o dynam iki, k tó rą m o żn a poró w n ać z brzmieniem orkiestry. Skala środków technicznych sięgała najwyższego poziom u w irtuozostw a, a jednocześnie stał się on wyrazicielem najbardziej intym nych, subiektyw nych przeżyć” 4.

W wierszu Lechonia ekspresja M ochnackiego osiąga taki stan, iż zerw aniu ulega je d n a z sopranow ych stru n instrum entu:

I uderzył w instrum ent tą piekielną bronią, Aż struna się ugięła, ta w górze, płaczliwa. I cisza jest w wiolinie. Cisza przeraźliwa.

(5)

Spow odow anie pęknięcia struny w delikatnym klaw ikordzie nie jest niczym trudnym . Ale m ogło następow ać i w odniesieniu do fo rtep ian u pochodzącego z X IX w. F o rtep ian y rom antyczne były instrum entam i o wiele delikatniejszym i od budow anych n a przełom ie wieku X IX i X X , a zerw anie struny na koncercie bywało wpisywane w dram atu rg ię w irtuozow skiego popisu pian isty 5.

D laczego zatem w wierszu L echonia M ochnacki gra n a klaw ikordzie? Możliwości wyrazowe tego instrum entu pozwoliłyby na pew no na wygrywanie ono m ato p ei i na lekkie cieniow anie dynam iczne m elodii. Nie byłaby jed n ak m ożliw a w przyp ad k u najprostszych klaw ikordów (z przyczyn k o n stru k cy j-nych) gra akordow a; nie byłoby możliwe wyraziste różnicow anie barw y dźw ięku; w ąska sk ala klaw ik o rd u spow odow ałaby niesaty sfak cjo n u jące brzm ienie dźw ięków ściśle basow ych i ściśle sopranow ych; w końcu - nie d o o d d an ia byłby silny k o n trast dynam iczny. Czy w ybór tego instrum entu jest zatem zw ykłą pom yłką Ja n a Lechonia? Czy dość dobrze zorientow any w zagadnieniach m uzycznych poeta m ógłby np. pom ylić klaw ikord z p ro -dukow anym do końca X IX w. prostokątnym fortepianem stołowym , m ającym obudow ę nieco przypom inającą wcześniejsze klaw ikordy? (Nie jest przecież wykluczone, że właśnie takie fortepiany, na skutek skojarzeń w izualnych, nazyw ano błędnie klaw ikordam i). Niezależnie od staw ianych tu pytań w arto przypom nieć, że w sensie genetycznym, klaw ikord uznany być m oże za p ro to ty p fortepianu; za fortepian w najbardziej archaicznej, „zalążkow ej” postaci. Być m oże więc dla Lechonia historyczną nazw ą daw nego fortep ian u było słowo ‘k law ik o rd ’6.

5 „T ak jak pod palcami Beethovcna pękały delikatne struny wiedeńskich instrum entów, tak i Lisztowi na koncertach pękały struny paryskich i niemieckich fortepianów. W czasie występów w Berlinie w sezonie 1841/42 grał on na fortepianach E rarda lub Ecka z Kolonii. W czasie wykonywania Fantazji na temat ..Łucji z Lammermooru" pękła struna basowa, a na trzecim koncercie zostały uszkodzone dwa młotki. Podobnie też na koncercie w maju 1840 w Londynie Liszt, według relacji w „M usie Journal” , zniszczył częściowo dwa bardzo dobre fortepiany” . (Z. P o n i a t o w s к a, op. cit., s. 29).

6 Nie jest chyba do końca możliwe odtworzenie pola znaczeniowego tego słowa, jakie istniało w świadomości tworzącego wiersz Lechonia. Słowo ‘klaw ikord’ funkcjonowało w pol- szczyźnie XIX w. i w początkach wieku XX, o czym świadczą jego definicje, zamieszczone w Słowniku ję z y k a polskiego S. B. Lindego, t. 2, Lwów 1855, s. 369, w Encyklopedii powszechnej wydanej nakładem Orgelbranda, t. 14, Warszawa 1863, s. 744 oraz w M. A rcta Słowniku ilustrowanym języka polskiego, W arszawa 1916, s. 133. W myśl tych zapisów klawikord był postrzegany jak o dawny poprzednik fortepianu i jako pierwsze ogniwo ciągu rozwojowego instrumentów klawiszowych: klawikord - klawicymbał (czyli klawesyn) - fortepian. D wa pierwsze ogniwa to, w tych publikacjach, instrum enty prymitywne i niedoskonałe, które zostały wyparte „przez pyszny fortepian piano, o świetnym głosie i silnej budowie” (Encyklopedia Orgelbranda). Ponadto definicja zapisana w Słowniku M. A rcta sugerować może nie tylko pokrewieństwo klawikordu i fortepianu, ale nawet ich tożsamość: „klaw ikord, fr., dawny instrum ent muzyczny krótkiej budowy o strunach metalowych i klawiszach; podobnie jak

(6)

Jeśli jed n ak w ybór klaw ikordu nie jest pom yłką L echonia, to uspraw ied-liwić obecność tego in strum entu w wierszu m ogą jeszcze inne względy. Po pierw sze, słow o w klauzuli pierw szego w ersu u tw o ru - ‘k law ik o rd z ie’ tw orzy do k ład n y rym żeński ze słowem ‘akordzie’ - kończącym wers drugi. O jego w yborze m ogłyby zatem decydow ać względy k o n strukcyjno- -wersyfikacyjne. Po drugie, fo rtepian m ógłby nic przystaw ać d o naszkico-w anego naszkico-w naszkico-wierszu kolo ry tu danaszkico-w nej, historycznej epoki; ja k o instrum ent dobrze znany, nie byłby dobrym „rekw izytem ” w tej niezwykle teatralnej scenie rom antycznego koncertu. K law ikord instrum ent archaiczny i tajem -niczy dla dw udziestow iecznego odbiorcy sztuki - byłby o wiele lepszy od masywnego i czarnego fortepianu. K law ikord - krystalizujący się w wyobraźni odbiorcy w postaci dość mglistego obrazu jakiegoś bardzo starego instrum entu - po p ro stu lepiej pasow ałby do daw nej sali w stylu biederm eier, do daw nych strojów i daw nych „ty p ó w ” ludzkich, z których złożona jest publiczność opisanego w wierszu koncertu.

Jerzy Wiśniewski

WAS MAURYCY M O CHNACKI PLAYING T H E CLAVICKORI) AT T H E CONCERT? S O M E N O TES ADDED IN T H E MARGIN OF JA N L EC H O Ň ’S VERSE

( S u m m a r y )

The article deals with the question whether the poetic representation of the concert in the verse “ M ochnacki” by Jan Lechoń is probable. There is some d o u b t about one o f the elements making the world pictured in the verse - the instrum ent the protagonist is playing. We know the account given by a person present at the concert performed by M ochnacki in the Societć Philharm onique in Metz on M arch 23rd 1832 and that lets us point rather to a piano then to a clavickord as the instrum ent used for the concert. Our opinion is supported by the sound characteristics and the design of the instrum ent given by the poet in the verse. The clavickord is not able to achieve such a variety o f musical expression as Jan Lechoń says M ochnacki could yield. There is a strong probability th a t the instrum ent was a piano but the poet called it a clavickord (by mistake or on purpose) for style reasons.

(Translated by Zuzanna Poklewska-Parra)

fortepjan” (obok rysunek - szkic typowej sylwetki klawikordu, przypominającej także fortepian stołowy).

Cytaty

Powiązane dokumenty

На наш погляд, письменнику не йшлося про те, аби виправдати чи засудити зраду Юди.. Б1бл1йний

[r]

Nale­ ży bowiem zdawać sobie sprawę, że sprawowanie tak doniosłej funkcji, ja ­ ką byłaby funkcja pisarza hipoteczne­ go, wiązałoby się z ryzykiem

Stoeger particularly deals with three issues: understanding the laws of nature, seeking an epistemology adequate to all our knowledge and description of God's action in the world

Jak się zaś na tę interpretację zapatrywał Cieszkowski — tego, nie znając jego listów do Krasińskiego, określić dokładnie nie można. To tylko widać z

Mapy przestrzennego rozkładu parametrów termicznych wy- kreślone dla utworów jury górnej i karbonu dolnego (rysunki 8–11) pozwalają zaobserwować regionalne zróż-

These three parameters are affected by the experimental configuration, the interrogation procedure and its cri- teria and in turn depend upon: the mean concentration of

Można się spodziewać, że po przeczytaniu tego opracowania wielu badaczy, którzy do tej pory traktowali zjawisko nowej duchowości jako mało znaczące, przekona się o potrzebie