• Nie Znaleziono Wyników

Stary Testament o małżeństwie : ideał i rzeczywistość

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stary Testament o małżeństwie : ideał i rzeczywistość"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Bielecki

Stary Testament o małżeństwie :

ideał i rzeczywistość

Kieleckie Studia Teologiczne 2, 83-101

(2)

S

t a r y

T

e s t a m e n t o m a ł ż e ń s t w i e

.

I

d e a ł i r z e c z y w i s t o ś ć

W Starym Testamencie bogata problem atyka dotycząca m ałżeństw a jest ujm ow ana w w ielu aspektach. Ten, który najbardziej narzuca się na początku lektury, to ideał w spólnoty małżeńskiej ukazany w K siędze Rodzaju 1-2.

Z punktu widzenia literackiego dwa opowiadania o stworzeniu świata (Rdz 1, 1-2, 4a; 2, 4b-25), dopełnione opow iadaniem o upadku człow ieka (3, 1 -24), są ow ocem mądrościowej refleksj i nad ludzką egzystencj ą, nad obecnością zła i śmierci, nad początkam i m ałżeństw a i jego podstawach. Rzeczyw istość m ał­ żeństw a z oddalaniem żony, z cudzołóstwem i innymi nadużyciam i pobudzały naród w ybrany do przyw ołania m ałżeństw a odpowiadającego pierw otnem u zamysłowi Bożem u, czyli m ałżeństwa idealnego1.

1. Ideał małżeństwa według Rdz 1-2

O ba opow iadania o stw orzeniu świata i ludzkości są bardzo różne nie tyl­ ko, jeśli chodzi o form ę literacką, lecz rów nież o zasadniczą treść2. Pierw sze opow iadanie (Rdz 1, 1-2, 4a) je st późniejsze od drugiego (2, 4b-25) i zawiera idee bardziej dopracowane. Należy do tradycji kapłańskiej (V I-V w. przed Chr.) i nosi w łaściw e jej charakterystyczne cechy. Jest ono schem atyczne, bogate w treść, niew iele zaś w nim antropomorfizmów. Opow iadanie m a charakter teologiczny3 i jest uroczystym i przemyślanym pod względem kompozycji hym ­ nem ku czci B oga Stwórcy4.

W Rdz 1, 1-2, 4a w spom ina się o specjalnej interwencji B oga przy stwa­ rzaniu człow ieka. Już decyzja Boga: Uczyńm y człow ieka na N a sz obraz,

podobnego Nam (1, 26) wynosi człowieka ponad w szystkie poprzednie dzieła.

1 Por. D. Tettamanzi, II matrimonio cristiano, Milano 1979, s. 29n; A. Ammassari,

Unprofilo biblico del matrimonio, Roma 1977, s. 13. Różnice pomiędzy opowiada­

niami podaje: S. Łach, Księga Rodzaju. Wstęp - Przekład z oryginału - Komentarz, Poznań 1962, s. 181.

2 Por. J. Salquero, La rivelazione biblica o la storia della salvezza, Roma 1977, s. 47. 3 Por. M. Adinolfi, Ilfemminismo della Bibbia, Roma 1981, s. 36.

4 Por. S. Wypych, Wprowadzenie w myśl i wezwanie ksiąg biblijnych. 1. Pię­

(3)

W 1, 27: Stw orzył więc B ó g człow ieka na sw ój obraz, na obraz B oży go

stworzył: stw orzył m ężczyznę i niewiastę uderza trzykrotne użycie tego sa­

m ego czasow nika „stw orzył - bara”, w yrażającego w yłączne i charaktery­ styczne działanie Boga. W ten sposób hagiograf chce zasygnalizować, że tu osiągnęło się szczyt i cel, ku którem u zdążało całe dzieło stwórcze5.

N ależy zw rócić uw agę na uniw ersalny charakter przesłania Rdz 1, 27. N a obraz Boga zostali stworzeni bez w yjątku w szyscy ludzie, niezależnie od naro­ dowości, rasy, religii czy światopoglądu. Fakt ten w skazuje na niekw estiono­ w aną godność przysługującą każdem u człow iekowi jako stw orzeniu Bożemu. To zaś z kolei stanowi solidne uzasadnienie praw człowieka6.

W yższość człow ieka nad wszelkim innym ziem skim stworzeniem pocho­ dzi z faktu, że Bóg stworzył człow ieka na swój obraz (por. 1, 27). G dy chodzi 0 m ałżeństwo, podstaw ow e znaczenie m a wyrażenie: „stw orzył m ężczyznę 1 niew iastę” . Różnica płci oddana została tu nie przez term iny isz - iszszah (mężczyzna - kobieta), lecz zakar - neąuebah (osoba męska - osoba żeńska). W odniesieniu do zw ierząt dobrze oddają to term iny: „sam iec - sam ica”7.

Z Rdz 1, 27 „stw orzył m ężczyznę i niew iastę” bezsprzecznie wynika, że różnica płci przynależy w ścisłym znaczeniu do porządku stworzenia8. W od­ niesieniu do m ałżeństw a szczególne znaczenie m a nie tylko w zm ianka o zróż­ n ic o w a n iu płci, le cz i n ak az B oży: B ą d źcie p ło d n i i ro zm n a ża jcie się,

abyście zaludnili ziem ię (1, 28). Płodność jako fundament instytucji m ałżeń­

stwa je st darem B oga oraz owocem Jego błogosław ieństw a9.

Pierw sze opow iadanie o stworzeniu podkreśla doskonałą rów ność ije d - nakow ą godność m ężczyzny i kobiety, którzy jako obraz B oga są szczytem stworzenia. W spólnie m ają czynić sobie ziem ię poddaną i panow ać nad zw ie­ rzętam i10. W Rdz 1, 27-30 nie m a najm niejszych podstaw do rozróżniania

5 Por. G. von Rad, Genesi, Brescia 1978, s. 67.

6 Por. J. Synowiec, Na początku. Wybrane zagadnienia Pięcioksięgu, Warsza­ wa 1987, s. 133.

7 Por. M. Adinolfi, IIfemminismo..., dz. cyt., s. 30n; M. Filipiak, Problematyka

społeczna w Biblii, Warszawa 1985, s. 128.

8 Por. H. Baltensweiler, Il matrimonio nelNuovo Testamento, Brescia 1981, s. 28. 9 Por. M. Filipiak, Problematyka społeczna., dz. cyt., s. 128, który dodaje, że „płciowość nie może być przedmiotem pogardy, z drugiej strony nie może też być ani ubóstwiana, ani przeceniania. Jako «stworzenie» nie jest czymś boskim i nie może być - jak w wielu cywilizacjach starożytności - przedmiotem czci kultowej. A ponadto - żadna z obu płci nie może przekazywać życia sama, każda z nich jest zdana na drugą (...). Płciowość zawiera w sobie również element niedoskonałości, niepełności, niewy- starczalności”, s. 129.

10 Por. M. Adinolfi, „Ab initio a u te m . fuitsic". Osservazionisullaproblemati-

(4)

stopni w ażności m iędzy m ężczyzną a kobietą. M ówi się natom iast o dwóch odrębnych i różnych bytach przeznaczonych do tw orzenia jedności. W łaśnie w tej jedności w zajem nie się dopełniają11.

Form uła końcow a zaw ierająca aprobatę całego dzieła stworzenia: B óg

widział, ze wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (Rdz 1, 31) zakłada, że

również m ałżeństw o12 je st dobre, ponieważ pochodzi od Boga. M imo że pierw ­ sze opowiadanie o stworzeniu koncentruje się głównie na różnicy płci, niemniej jednak m ożna dostrzec w nim pew ne dane dotyczące w zajem nych relacji m ię­ dzy m ężczyzną a kobietą. M ężczyzna i kobieta połączeni m ałżeństwem dzięki ich więziom z Bogiem, tw orzą wspólnotę. Ponadto fundamentami takiej w spól­ noty są: doskonała równość i identyczna godność m ężczyzny i kobiety (stw o­ rzeni na obraz Boży; człow iek oznacza zarówno mężczyznę, ja k i kobietę), błogosław ieństw o Boże: „Bóg im błogosław ił” (1, 28) i ich w spólne przezna­ czenie: „abyście zaludnili ziemię” (1, 28).

N a tem at w spólnoty m ałżeńskiej znacznie więcej znajdujem y w drugim opow iadaniu o stw orzeniu (Rdz 2, 4b-25), które w raz z następującym opow ia­ daniem o upadku człow ieka (3, 1-24) należy do tradycji jahw istycznej. Swymi początkam i sięga ona czasów Salomona (X w. przed Chr.). Opowiadanie to charakteryzuje się żywością, prostotą, obrazowością, konkretnością, sztuką narracji i introspekcją psychologiczną. Ponadto m a upodobanie w antropomor- fizm ach13. W yodrębnić w nim m ożna trzy części: stworzenie mężczyzny (2, 4b- 7), um ieszczenie go w ogrodzie (2, 8-17), pow ołanie do istnienia kobiety (2, 18-25). Zauw aża się zatem, że w centrum uw agi znajduje się człowiek.

C harakter Rdz 2, 4b-3, 25 nie je st kronikarski, lecz m ądrościow y typu maszal oraz etiologii historycznej. „Jako m aszal je st objawieniem etyczno- -religijnym i zarazem enigmatycznym, które staj e się bardziej lub mniej j asnym jedynie w wyniku głębokiej refleksji. Jako etiologia historyczna Rdz 2-3 w ska­ zuje na przyczyny instytucji i sytuacji ludzkich - nie fantastycznych, lecz real­ nych, które m iały miejsce w czasie rozstrzygającym dla ludzkości - nawet jeśli były one widziane, dostrzegane wyłącznie przez hagiografa w świetle natchnio­ nej refleksji” 14.

11 Por. H. Baltensweiler, IImatrimonio..., dz. cyt., s. 27.

12 Należy wyjaśnić, że w Rdz 1, 27nn hagiograf nie używa rzeczownika „małżeń­ stwo” z oczywistego względu. Tekst hebrajski Starego Testamentu nie ma słowa, które odpowiadałoby naszemu pojęciu „małżeństwo” ; por. K. Romaniuk, Małżeństwo i ro­

dzina w Biblii, Katowice 1981, s. 5.

13 Por. M. Adinolfi, Ilfemminismo..., dz. cyt., s. 36; S. Wypych, Wprowadzenie

w m y ś l., dz. cyt., s. 59.

14 M. Adinolfi, „Ab initio... ”, dz. cyt., s. 462; por. także L. Alonso Schokel,

(5)

Drugie opowiadanie o stworzeniu ukazuj e Boga, który „czyni” ziemię i nie­ bo (por. Rdz 2, 4b), lepi człowieka z prochu ziemi i tchnie w jego nozdrza tchnie­ nie życia (por. 2, 7). A ntropom orfizm przedstaw iający Boga jako garncarza podkreśla „pełną w olność B oga w dziele stworzenia, człow ieka zaś ukazuje jako istotę z natury słabą, poniew aż zbudow aną z substancji podlegających rozpadow i i tak zależną w swym istnieniu od Stwórcy, ja k naczynie gliniane zależne je st od garncarza” 15. Zarów no w w ersecie Rdz 1, 27, ja k i 2, 7 - ja k ­ kolw iek w różny sposób - zgodnie podkreśla się wyjątkowość człowieka na tle całego stworzenia, gdyż Bóg obdarzył go cząstką samego siebie16.

Bóg um ieszcza człowieka w ogrodzie, który zasadził (por. 2, 8). Następnie B óg zauw aża, że nie j e s t dobrze, że b y m ężczyzna b ył sam, u czynię mu

zatem odpowiednią dla niego pom oc (2, 18). Podobnie ja k postępuje ojciec

rodziny w stosunku do dorosłego syna, tak Bóg je st zatroskany z pow odu sa­ m otności m ężczyzny i podejm uje inicjatyw ę, by znaleźć m u pom oc, która - dosłow nie oddając tekst - byłaby m u podobna.

W kontekście w ersetu 18 prezentacja zw ierząt uzyskuje charakter pew ­ nego poszukiw ania, które Bóg dokonuje na rzecz człowieka. Stwierdzenie, że

nie znalazła się pom oc odpowiednia dla m ężczyzny (2, 20) w skazuje, że to

poszukiwanie zakończyło się negatywnie. W tedy Bóg kształtuje kobietę i przy­ prow adza do Adama, tak ja k to czyni ojciec rodziny w odniesieniu do córki, którą zdecydow ał w ydać za mąż. O braz zaślubin je st w yraźnie obecny w w er­ secie 2, 24: D la teg o to m ężczyzna opuszcza ojca sw ego i m atkę sw oją

i łączy się ze sw ą żoną tak ściśle, że stają się je d n ym ciałem 11.

O kreślenie kobiety „pom oc odpowiednia dla mężczyzny” zawiera w sobie zarówno ideę identyczności natury, ja k i kom plem entarności18. Rola kobiety

15 J. Synowiec, Na początku..., dz. cyt., s. 154.; por. także S. Wypych, Wprowadze­

nie w m y ś l., dz. cyt., s. 59n. Warto zauważyć, że dla ukazania wyraźnej linii podziału

pomiędzy wyznaj ącymi zdrową naukę a propagatorami i zwolennikami błędu, autor Listu do Tymoteusza posługuje się następującą metaforą: W wielkim domu - czyli w Koście­ le - znajdują się więcej lub mniej szlachetne naczynia: „Przecież w wielkim domu znaj­ dują się naczynia nie tylko złote i srebrne, lecz i drewniane, i gliniane: jedne do użytku zaszczytnego (eis timen), a drugie do niezaszczytnego (eis atimian)” (2 Tm 2, 20).

16 Por. T. Hergesel, Rozumieć Biblię. 1. Stary Testament. Jahwizm, Kraków 1990, s. 187n.

17 Do treści wersetu Rdz 2, 24 w Starym Testamencie nawiązuje Tb 8, 6-7 i Ml 2, 15-16. Natomiast w Nowym Testamencie fragment ten - poprzedzony Rdz 1, 27 - przywoływany jest w dysputach Jezusa z faryzeuszami na temat oddalania żony ( por. Mt 19, 5n; Mk 10, 7-9). Również w kontekście problematyki małżeńskiej przytacza go św. Paweł w 1 Kor 8, 16; Ef 5, 31.Także wdyskusjach starożytnego judaizmu interpre­ tacje Rdz 2, 24 zajmowały znaczące miejsce.

(6)

jako „pom ocy” dla m ężczyzny nie sprow adza się do jakiegoś zwyczajnego narzędzia pracy, ani też nie ogranicza się w yłącznie do stosunków seksual­ nych. K obieta je st doskonałą „przeciwfigurą” mężczyzny, partnerem m ężczy­ zny w harmonijnej wspólnocie życia małżeńskiego przeżywanego we wszystkich aspektach zarówno psychicznych, ja k i fizycznych. Tożsamość natury i równa godność kobiety i m ężczyzny plastycznie przedstaw ione zostały przez obraz pow ołania do istnienia kobiety z żebra m ężczyzny (por. 2, 2 2 )19.

W zm ianka o tym, że w tym pierwszym m ałżeństw ie sam Bóg przyprow a­ dził kobietę do mężczyzny oznacza, że m ałżeństwo j est instytucj ą dobrą i świę­ tą. Jest instytucją Bożą20. W okrzyku radości m ężczyzny po przedstaw ieniu m u kobiety: Ta dopiero je s t kością z m oich kości i ciałem z m ego ciała” (2 ,2 3 ) je st zaw arta idea równości kobiety z m ężczyzną oraz podkreślony fakt, że m ałżeństw o nie je st jedynie przyjaźnią, lecz również w spólnotą ciał21. Wy­ rażenie „m oja kość i m oje ciało” używ ane w innych miej scach Starego Testa­ m entu w skazuje na relację pokrew ieństw a rodzinnego lub szczepowego (por. Rdz 29, 14; 2 Sm 19, 14)22.

G dy chodzi o w spólnotę m ałżeńską, szczególne znaczenie m a treść w er­ setu 2, 24: D latego to m ężczyzna opuszcza ojca sw ego i m atkę sw oją i łą­

czy się ze sw ą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. Całe opowiadanie

jahw istyczne zm ierza ku tem u w ersetowi, który nie je st zw ykłą kontynuacją, lecz stwierdzeniem zawierającym podsumowanie i zamknięcie wywodu. M ożna pow iedzieć, że w tym w ersecie całe opow iadanie osiąga swój szczyt, ku któ­ rem u od początku był ukierunkowany. Charakter etiologiczny drugiego opo­ wiadania o stworzeniu wyraża się w tym, że wyj aśnia, skąd pochodzi taj emnicza i pow szechna rzeczyw istość m iłości, która doprow adza do w yrzeczenia się w ięzi z rodzicami. Według Rdz 2, 1nn, ta w zajem na w ięź uczuciow a m ałżon­ ków w ynika z faktu, że u początków m ężczyzna i kobieta tworzyli jedno ciało. Poniew aż Bóg uczynił kobietę z żebra mężczyzny, dlatego dążą oni do tego, by ponow nie się połączyć. We w spólnocie ciał m ałżonkow ie stają się ściślejszą jednością niż rodzice i dzieci w rodzinie. W m iejsce jedności rodu i w spólnoty rodzinnej wchodzi now a - m ałżeńska wspólnota m ężczyzny i kobiety. Jest bar­ dzo znaczące, że w łaśnie m ężczyzna opuszcza swego ojca i m atkę, by połą­ czyć się ze sw ą żoną23.

19 Por. M. Adinolfi, „Ab initio... ”, dz. cyt., s. 363n.

20 Por. E. Schillebeeckx, Il matrimonio, realta terrestre e mistero di salvezza, Roma 1980, s. 43.

21 Por. H. Baltensweiler, Il m atrim onio., dz. cyt., s. 25. 22 Por. A. Ammassari, Unprofilo..., dz. cyt., s. 15.

23 Por. G. von Rad, Genesi, dz. cyt., s. 104. Zaskakuje fakt, że to właśnie męż­ czyzna, a nie kobieta opuszcza ojca i matkę. Taka postawa kontrastuje z rodzinnymi stosunkami w Izraelu. To właśnie kobieta przeprowadza się od rodziców do domu męża.

(7)

Fakt, że w tym celu m ężczyzna zryw a najgłębsze w ięzi rodzinne w yklu­ cza jakiekolw iek lekceważenie kobiety. Całkiem przeciwnie, do tego stopnia ją kocha, zaś ta m iłość otrzym uje takie znaczenie, że doprowadza m ężczyznę do zerwania w ięzi z rodziną, do opuszczenia wszystkiego z miłości do swej kobie­ ty - by tak pow iedzieć - aż do opuszczenia samego siebie, by tw orzyć z żoną w m ałżeństw ie jedno ciało24.

Sformułowanie „stają się jednym ciałem ” 25 w tym kontekście m a znacze­ nie fundamentalne. W skazuje ono na w spólnotę osób o identycznej naturze i równej godności, która m a charakter całkow ity i niepodzielny26. Stanie się jednym ciałem nie ogranicza się do samego aktu seksualnego, lecz stw arza - jeśli można tak powiedzieć - now ą całość bytu ludzkiego w małżeństwie, w któ­ rym w zajem ny dar ciał stanowi tylko jeden z aspektów. W takiej w spólnocie m ężczyzny i kobiety istotną je st nie tylko jedność ciał, ale rów nież jedność woli, uczuć i dążeń27. Warto przy tym podkreślić, że stawanie się „jednym ciałem ” nie dokonuje się autom atycznie, lecz zakłada udział człowieka. N ie je st czymś, co osiąga się natychm iast i na sposób trwały. Stawanie się je d n o ­

ścią zakłada długi proces, który w ystaw iany je st na różne zakłócenia28. Chodzi zatem o całkowite i niepodzielne zjednoczenie małżonków. W ta ­ kiej w spólnocie każdy z m ałżonków dostrzega sw ą doskonałą realizację, po ­ nieważ jedynie w obec kobiety m ężczyzna rzeczyw iście czuje się m ężczyzną, tak ja k ije d y n ie w obec m ężczyzny kobieta czuje się rzeczyw iście kobietą29. Znakiem tej w ew nętrznej jedności było to, że chociaż m ężczyzna i je g o żona

byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu (Rdz 2, 25). Ponieważ ciało

ludzkie jako dzieło Boże je st dobre, dlatego samo z siebie nie m oże być pow o­ dem w stydu30.

W drugim opowiadaniu o stworzeniu m ówi się tylko o jednym mężczyźnie i o jednej kobiecie. W łaśnie oni - w edług Rdz 2 - ukazani są jako prototyp

24 Por. H. Baltensweiler, Ilmatrimonio..., dz. cyt., s. 25n; M. Adinolfi, „Ab ini­

tio... ”, dz. cyt., s. 364.

25 M. Filipiak, Problematyka społeczna., dz. cyt., s. 131 zwraca uwagę, że w wy­ rażeniu „jedno ciało” akcent spoczywa na słowie „jedno” . „W Biblii słowo «ciało» oznacza całego człowieka, wyrażenie więc «jedno ciało» nie zacieśnia bynajmniej tego połączenia do sfery tylko cielesnej w naszym tego słowa rozumieniu (to jest w odróż­ nieniu od sfery «duchowej»). Tego rodzaju rozróżnienie nie mieściłoby się w ramach antropologii, jaką zakładają konsekwentnie niemal wszystkie księgi Starego Testamentu”.

26 Por. M. Adinolfi, Il femminismo..., dz. cyt., s. 43.

27 Por. H. Baltensweiler, Il m atrim onio., dz. cyt., s. 26; T. Hergesel, Rozumieć

B ib lię ., dz. cyt., s. 190.

28 Por. M. Filipiak, Problematyka społeczna., dz. cyt., s. 131. 29 Por. M. Adinolfi, Il fem m inism o., dz. cyt., s. 43.

(8)

i jako ideał m ałżeństw a ustanow ionego przez Boga. Charakterystycznym i cecham i tego zw iązku są nierozerw alność i monogam ia. Warto zauważyć, że jedność i nierozerwalność dotyczą w szystkich bez w yjątku praw dziw ych m ał­ żeństw, a nie tylko m ałżeństw chrześcijańskich.

N iestety, ta idealna w spólnota m ężczyzny i kobiety trw ała do pierw szego grzechu.

2. Ideał m ałżeństwa staje sie trudny do realizacji

(Rdz 3, 1-24)

Z opow iadania o upadku (Rdz 3, 1nn) w ynika, że pierw szy grzech31 nie je st grzechem jakiegoś abstrakcyjnego człowieka, który stanąłby przed B o­ giem w samotności indyw idualnego sumienia. Przeciw nie, hagiograf kładzie nacisk na społeczny charakter grzechu. Chodzi o grzech popełniony przez dwie osoby, przez pierw szą p arę m ałżonków 32. Z głęboką znajom ością człow ieka h agiograf przedstaw ia w 3, 1-7 dram at utraty niew inności i szczęścia przez pierw szą parę ludzką33.

Po upadku następuje przesłuchanie (por. 3, 8-13), zakończone ogłosze­ niem w yroku (por. 3, 14-24). Przesłuchanie zaw ierające ciąg pytań i odpow ie­ dzi m a na uw adze w łaściw ą ocenę przestępstw a. N ajpierw Bóg dom aga się od m ężczyzny w ytłum aczenia się z popełnionego grzechu (por. 3, 9-11). Ten stara się zrzucić w inę na kobietę, ta zaś na w ęża (por. 3, 12-13)34.

Jeśli w popełnianiu grzechu istniała pew nego rodzaju solidarność pierw ­ szych małżonków, to po grzechu znika ona natychmiast. M ężczyzna i kobieta, którzy przed przekroczeniem zakazu Bożego żyli w doskonałej wspólnocie, po utracie niewinności w odm ienny sposób reagują na sw ą nagość. Przed grze­ chem pom im o nagości nie dośw iadczali w stydu (por. Rdz 2, 25), co było

31 Na temat natury grzechu w Rdz 3, 1nn: por. S. Lyonnet, The Notion o f Sin, w: S. Lyonnet - L. Sabourin, Sin, Redemption andSacrifice. A Biblical and Patristic Study, Roma 1970, s. 5-11.

32 Por. M. Adinolfi, „Ab initio... ", dz. cyt., s. 373; P. Grelot, La coppia umana

nella Sacra Scrittura, Milano 1981, s. 40. M. Filipiak, Problematyka społeczna.,

dz. cyt., s. 132n zauważa, że „relacja o upadku (Rdz 3) stała się dla autora biblijnego jeszcze jedną okazją dla podkreślenia równości między mężczyzną i kobietą. Oboje w równym stopniu byli świadomi, wolni i odpowiedzialni za swój los, oboje w równym stopniu popełnili grzech i zostali skazani na cierpienia, aczkolwiek każde z nich w in­ nym aspekcie, dostosowanym do ich natury”.

33 Por. S. Synowiec, Na początku..., dz. cyt., s. 166. 34 Por. T. Hergesel, Rozumieć B ib lię ., dz. cyt., s. 196.

(9)

znakiem ich wewnętrznej jedności. Po grzechu w styd je st znakiem pow aż­ nego zaburzenia, które dotyka całe człow ieczeństw o, poczynając od jego cielesności35.

U kryw anie nagości (por. 3, 7) w skazuje, że m ężczyzna i kobieta naw za­ je m uw ażają się za obcych. Samotność, w ew nętrzna separacja, a naw et w ro­ gość, w jak iej znaleźli się pierw si rodzice, przenika rów nież odpow iedź m ężczyzny: N iewiasta, którą posta w iłeś p rzy mnie, dała m i ow oc z tego

drzewa i zjadłem (Rdz 3, 12). Tego rodzaju deklaracja - pełna niew dzięczno­

ści - kontrastuje z tą z Rdz 2, 23: Ta dopiero je s t kością z m oich kości i cia­

łem z mego ciała! Z jednej strony stanowi ona oskarżenie Boga, z drugiej jest

znakiem zniszczonej w spólnoty m iędzy m ężczyzną a kobietą. Wobec w iny pierwsi rodzice nie okazują się solidarni. Grzech popełniony przez nich razem, w rzeczywistości ich podzielił i poróżnił36.

N aruszenie porządku Bożego w prow adza podział w ew nątrz w spólnoty małżeńskiej. Według Rdz 2, 18, kobieta została dana m ężczyźnie jako odpo­ w iednia m u pomoc. Z pom ocy dla m ężczyzny, kobieta stała się jego uw odzi- cielką. Przed nieposłuszeństw em okazanym Bogu bez różnicy zarówno do mężczyzny, ja k i do kobiety skierowany został nakaz panow ania nad światem. Po grzechu Bóg przesłuchuje kolejno: najpierw m ężczyznę (por. Rdz 3, 9-12), następnie kobietę (por. 3, 13). Również kara została ogłoszona indywidualnie, inna dla kobiety (por. 3, 16), inna dla m ężczyzny (por. 3, 17nn).

W yrok Boży ogłasza w ieczyste konsekwencje grzechu pierw szych rodzi­ ców i w szystkich par m ałżeńskich, które pow staną z ich potom stwa. K onse­ kw encje te ciężko dotk n ą w spólnotę m ałżeńską, rujnując ją. M ężczyzna stw orzony jako pierw szy i dany kobiecie jako głowa, zw iedziony przez nią, zstępuje za n ią na drogę zła. W szystko to w skazuje na dalsze zepsucie w spól­ noty małżeńskiej. Relacje m ężczyzny i kobiety - zam iast gw arantować im głę­ boką j edność w klim acie wzajem nej m iłości - charakteryzują się panow aniem mężczyzny nad kobietą i kierowaniem kobiecych pragnień ku mężczyźnie (por. 3, 16b). Zadanie głow y w yznaczone m ężczyźnie uległo degradacji do w ładzy uj arzmienia. M iłość pomocy odpowiedniej dla m ężczyzny przerodziła się w po-żądliw ość37.

Zatem porządek ustanow iony przez B oga został naruszony do tego stop­ nia, że m ężczyzna i kobieta zam iast być „jednym ciałem ” i panow ać nad światem, znajdują się w nieoczekiwanej pozycji: m ężczyzna staje się tyranem dla kobiety („on będzie panow ał nad tobą” ; Rdz 3, 16), natom iast ziem ia rodzi dla m ężczyzny cierń i oset (por. 3, 18).

35 Por. G. von Rad, Genesi, dz. cyt., s. 112. 36 Por. tamże, s. 113.

(10)

Zatem idealna w spólnota m ałżeńska została ciężko zraniona przez grzech. M ężczyzna i kobieta nie uznali Boga jako kam ienia węgielnego ich jedności38. W konsekwencji nastąpiło pęknięcie m iędzy tymi, którzy zostali stworzeni, by być „jednym ciałem” . Pomimo tej trudnej sytuacji coś pozostaje z rajskiej wspól­ noty małżeńskiej: małżeństwo j ako takie pozostaj e dobre, pozostaj e miłość i płod- ność39. Przede w szystkim zaś pozostaje nadzieja przyszłego odkupienia (por. 3, 15). W spólnota m ałżeńska zraniona przez grzech potrzebuje odkupienia. „Prawie każda karta Biblii pokazuje człowieka, który upada, i Boga, który w spa­ niałom yślnie przebacza i stara się w yprow adzić człow ieka z grzechów ”40.

3. M ałżeństwo w życiu codziennym narodu wybranego

N a realiach m ałżeństw a w starotestam entalnym Izraelu w yciska piętno grzech opisany w Rdz 3, 1nn, który zniszczył harmonię między m ężczyzną a ko­ bietą. Prawodawstwo izraelskie i praktyka życiow a często naw iązyw ały do idei podporządkowania kobiety mężczyźnie zawartej w Rdz 3, 16 i były dalekie od idealnej w spólnoty małżeńskiej ukazanej w Rdz 1-2. Z pow odu grzechu idea godności kobiety i jej równości z m ężczyzną uległa zaciem nieniu i zeszła na dalszy plan w świadom ości Izraela. N aruszenie harm onii w e w spólnocie małżeńskiej ujawniało się w różny sposób.

N a profil wspólnoty małżeńskiej znaczący wpływ wyw ierała troska - nie­ kiedy zbyt przesadna - o płodność i zapewnienie sobie potomstwa. Wielodziet- ność - zwłaszcza, gdy byli to synowie - stanow iła gw arancję ciągłości rodu w Izraelu i uw ażana była za znak błogosław ieństw a Bożego (por. Rdz 24, 60). Przeciwnie, niepłodność była znakiem przekleństwa i kary Bożej (por. Jr 18,21). Liczne potom stw o - tem u celow i zostały przyporządkowane w szystkie inne wartości rzeczyw istości małżeństwa. Oczywiście nie w olno zapominać, że dla Izraelitów m ałżeństw o je st również w spólnotą życia i pracy (por. Prz 5, 18n), przy czym dzieci, które oznaczały zwiększone możliwości na polu pracy, ocze­ kiw ane były rów nież z tego względu41.

Taka wizj a małżeństwa była źródłem wielu negatywnych zj awisk, które osła­ biały wspólnotę małżeńską. Troska o potomstwo ze strony mężczyzny wpływała ujemnie na pozycję kobiety we wspólnocie małżeńskiej. Idea równej godności m ężczyzny i kobiety - stanowiąca fundam ent idealnej w spólnoty małżeńskiej - w praktyce życia codziennego w iele razy nie była brana pod uwagę.

38 Por. M. Adinolfi, IIfemminismo..., dz. cyt., s. 53.

39 Błogosławieństwo Boże dotyczące płodności (Rdz 1, 28) nie zostało zniesione przez grzech. Ewa po urodzeniu Kaina powiedziała: „Otrzymałam mężczyznę od Pana” (4, 1).

40 S. Wypych, Wprowadzenie w m y ś l., dz. cyt., s. 62. 41 Por. H. Baltensweiler, Ilmatrimonio..., dz. cyt., s. 30.

(11)

W Starym Testamencie kobieta podlegała w ładzy m ężczyzny; najpierw jako córka w ładzy ojca albo brata, potem jako żona w ładzy męża. Podczas zaw ierania m ałżeństw a przechodziła spod w ładzy oj ca pod w ładzę m ęża (por. 1 Sm 18, 17.19). W pierw jednak m ężczyzna pow inien zapłacić za narzeczoną ojcu albo bratu (por. Rdz 34, 11nn; Sdz 1, 12; 1 Sm 17, 25; 18, 25). M imo to nie m ożna m ów ić o m ałżeństw ie izraelskim jako w yłącznie o kontrakcie kupna - sprzedaży42. Byłoby błędem uważać, że kobieta była zaw sze ofiarą władzy m ężczyzny i że nie istniały m ałżeństw a z m iłości43. Jest rzeczą znam ienną, że w Izraelu - podobnie ja k w M ezopotam ii - samo zaw ieranie m ałżeństw a m ia­ ło w ym iar czysto świecki i nie było potw ierdzane żadnym aktem religijnym44. Dyskryminacja kobiety przejawiała się również w praktykowaniu podwójnej moralności, jednej - bardzo tolerancyjnej - dla m ężczyzny, drugiej - rygory­ stycznej - dla kobiety. Tak, na przykład, m ężczyzna winien był cudzołóstwa jedynie w przypadku naruszenia praw innego m ężczyzny żonatego (por Kpł 20, 10; Pwt 22, 22). N atom iast każdy stosunek seksualny zamężnej kobiety z innym m ężczyzną ściągał na n ią karę śmierci45.

Prawodawstw o izraelskie dopuszczało m ożliw ość oddalania żony. Tego rodzaju praktyka kontrastow ała z zam ysłem Bożym dotyczącym małżeństwa, szczególnie zaś z charakterystyczną cechą idealnej w spólnoty m ałżeńskiej, to je st z jej nierozerw alnością. Z Pwt 24, 1: Jeśli m ężczyzna p o ślu b i kobietę

i zostanie j e j mężem, lecz nie będzie je j darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze j e j list rozwodowy, w ręczy go je j, p o ­ tem odeśle j ą o d siebie w ynika, że instytucja oddalania żony ju ż istniała i nie

podlegała dyskusji46, przy czym trzeba zaznaczyć, że stawiała ona m ężczyznę na pozycj i uprzywilej owanej. Wyłącznie mężczyzna decydował o oddaleniu żony, tak ja k to czyniono zazwyczaj w tym kręgu kulturowym. O gólnikow y charak­ ter wyrażenia: „znalazł w niej coś odrażającego” daw ał m ężom sposobność do różnych nadużyć47.

42 Por. W. Plautz, Die Form der Eheschliesung im Alten Testament, ZAW 16 (1964), s. 298nn; A. Tosato, Il matrimonio israelitico, Roma 1982, s. 84-111.

43 Na kartach Starego Testamentu napotyka się liczne przykłady udanych i szczę­ śliwych związków małżeńskich opartych na miłości. Oto niektóre z nich: Izaak - Rebe­ ka, Jakub - Rachela, rodzice Samuela, pary małżeńskie ukazane w Księdze Tobiasza.

44 Por. R. de Vaux, Le istituzioni dell’Antico Testamento, Torino 1977, s. 43. 45 Por. K. Romaniuk, Małżeństwo..., dz. cyt., s. 38n.

46 Por. H. Baltensweiler, Il matrim onio., dz. cyt., s. 40.

47 W epoce rabinackiej trwały zacięte dysputy nad treścią tego wyrażenia. W cza­ sach Nowego Testamentu szkoły Szammaja i Hillela zajmowały odmienne stanowiska przy interpretacji tego wyrażenia. Szkoła Szammaja utrzymywała, że mężczyźnie nie wolno rozwieść się z żoną, chyba że odkrył, że jest mu niewierna. Według szkoły Hillela, która wyrażenie to rozumiała w sensie „cokolwiek odrażającego”, wystarczającym

(12)

Z drugiej strony przepisy Pwt 24, 2-4: Jeśli ona w yszedłszy z je g o domu,

p ó jd zie i zostanie żoną innego, a ten drugi też j ą znienawidzi, w ręczy j e j list rozw odowy i usunie j ą z domu, albo je ś li ten drugi mąż, który j ą p o ­ ślubił, umrze, nie będzie m ógł p ie rw szy j e j mąż, któ ry j ą odesłał, wziąć j e j p ow tórnie za żonę ja k o splugaw ionej. To bowiem budzi odrazę u P a ­

na, a ty nie m ożesz dopuścić do takiej niepraw ości w kraju, który ci daje w posiadanie Pan, B óg twój w pew nym sensie chroniły praw kobiety.

List rozw odow y regulow ał sytuację żony oddalonej. Była ona w olna i po ­ nownie m ogła wyj ść za mąż. Ponadto prawo zabraniało m ężczyźnie ponow ne­ go poślubienia oddalonej żony. Przepis ten m iał na uw adze, by uderzyć w sam ow olę m ężczyzny, nie zaś w kobietę. W iedząc, że oddalenie żony je st definityw ne, m ężczyzna nie m ógł podejm ow ać decyzji zbyt pochopnie48. N a podstawie ksiąg Starego Testamentu nie m ożna powiedzieć, ja k często m ę­ żowie izraelscy korzystali z praw a oddalania żony.

Jak oddalenie żony uderzało w nierozerw alność w spólnoty m ałżeńskiej, tak poligam ia stała w sprzeczności z m onogam icznym charakterem idealnego małżeństwa. Instytucja poligam ii dobrze osadza się w izraelskiej koncepcji małżeństw a, według której w szystko pow inno być podporządkowane pro- kreacji. Stąd poligam ia zasadniczo była praktykow ana dla zapew nienia sobie potom stw a lub dla pow iększenia jego liczby.

G dy chodzi o ocenę moralną, należy zaznaczyć, że nigdzie nie m a potępie­ nia ani też zasadniczej krytyki poligamii. Poligam iczne m ałżeństwo nie je st ani doradzane, ani odrzucane. Stary Testament rejestruje jedynie fakt jego istnie­ nia. W żadnym przypadku praw o nie dom aga się zaw arcia tego rodzaju m ał­ żeństwa, ani nie daje m u się uzasadnienia teologicznego49. Jeśli są zastrzeżenia w zględem poligam ii, to w ynikają one z faktu, że żony - cudzoziem ki m ogą wystawić na niebezpieczeństwo m onoteistyczną religię m ęża (por. Pwt 17, 17).

Stary Testament podaje, że poligam ia była ju ż praktykow ana w bardzo odległych czasach. W epoce patriarchów raczej um iarkowana, intensyfikuje

powodem do oddalenia żony był nawet źle przygotowany posiłek. Jeszcze dalej posu­ nął się rabi Akiwa, który powołując się słowa: , jeśli nie będzie jej darzył życzliwością”, utrzymywał, że każdy może oddalić żonę tylko dlatego, że znalazł piękniejszą od niej kobietę; por. A. Kohen, Talmud. Synoptyczny wykład na temat Talmudu i nauk rabi­

nów dotyczących religii, etyki i prawodawstwa, przekład R. Gromadzka, Warszawa

1999, s. 179.

48 Por. H. Baltensweiler, Il matrimonio..., dz. cyt., s. 41; S. Łach, Księga Powtó­

rzonego Prawa. Wstęp - Przekład z oryginału - Komentarz - Ekskursy, Poznań 1971,

s. 220nn; M. Filipiak, Problematyka społeczna., dz. cyt., s. 121n; S. Szymik, Małżeń­

stwo i rodzina w Biblii, w: Zycie społeczne w Biblii, red. G. Witaszek, Lublin 1997,

s. 220n.

(13)

się w okresie sędziów i królów 50. Posiadanie w ielu żon było znakiem nie tylko wysokiego poziom u ekonomicznego, społecznego i politycznego, lecz również kosztow nego luksusu51. Właśnie fakt, że tylko nieliczni mogli pozwolić sobie po­ ślubić więcej niż jedną żonę, sugeruje, że u przeciętnych Izraelitów istniała co naj­ wyżej bigamia, a być m oże w iększa część m ałżeństw była m onogam iczna52.

Jest rzeczą oczywistą, że instytucja poligamii zagrażała - oprócz wierności religijnej - m iłości i zgodzie w rodzinie. O becność w ielu żon uniem ożliw iała stworzenie doskonałej i całkowitej w spólnoty małżeńskiej, przewidzianej przez Stwórcę, a opisanej w Rdz 2, 1-25. Względy męża okazywane dla jednej z żon, nie ułatwiały pokojowego współżycia w rodzinie (por. Rdz 16, 4n; 30, 1; 1 Sm 1, 5n).

W istnieniu różnych form poligam icznych m ałżeństw dostrzec m ożna taki sposób traktow ania kobiet, który powoduj e utratę przez nie poczucia swej oso­ bowości. Tendencja obniżająca wartość kobiety ujawnia się w szczególny sposób w instytucji konkubinatu. Zjawisko konkubinatu znajduje uzasadnienie nie tyl­ ko w pragnieniu licznego potom stw a (por. Rdz 16, 1-4, 30, 1-13), lecz również w b ra n iu kobiet w n ie w o lę podczas w ojen (por. Pwt 21, 10-14). Pozycja spo­ łeczna konkubin była niższa o tej, która przysługiw ała żonom. M ożna pow ie­ dzieć, że grubiańskie traktowanie kobiety przez m ężczyznę (por. Sdz 19, 25; 2 Sm 3, 7; 16, 21) osiąga tu swój szczyt53.

Instytucja oddalania żony, poligam ia i konkubinat - m im o że pow ażnie uderzały w e w spólnotę m ałżeńską - w pew ien sposób przyporządkowane są prokreacji i przez to tolerowane przez praw odaw stw o izraelskie. Brakuje n a­ tomiast takiej tolerancji w stosunku do cudzołóstwa. Uważano je za wielki grzech (por. Rdz 20, 9), za w inę (por. 26, 10), za w ielką niegodziwość i grzech przeciw Bogu (por. 39, 9)54. Kodeks świętości kategorycznie zabraniał cudzołóstwa: Nie

będziesz obcow ał cieleśnie z żoną twego bliźniego (K pł 18, 20). To samo

czyni przykazanie Dekalogu: „Nie będziesz cudzołożył” (Wj 20, 14; Pwt 5 , 18)55.

50 Bardzo liczne potomstwo niektórych sędziów pozwala przypuszczać, że posia­ dali oni wiele żon (por. Sdz 12, 9.14). O liczbie żon królów por. 2 Sm 3, 2-5.13; 11, 27; 1 Krl 1, 3; 11, 3. Należy zauważyć, że król Salomon powodował zgorszenie nie tyle ze względu na liczbę żon, lecz dlatego, że pozwalał im czcić własnych bogów, a przez to skłoniły go do bałwochwalstwa i zaniedbywania kultu Jahwe (por. 1 Krl 11, 4n).

51 Por. M. Adinolfi, IIfemminismo..., dz. cyt., s. 88; R. de Vaux, Le istituzioni..., dz. cyt., s. 122.

52 Por. H. Baltensweiler, Ilmatrimonio..., dz. cyt., s. 37. 53 Por. tamże, s. 38.

54 Cudzołóstwo naruszało ówczesny porządek społeczno-prawny. „Wierność małżeńska gwarantowała jednoznacznie sprawę dziedzictwa. Cudzołóstwo żony po­ zbawiało mężczyznę pewności ojcostwa, burzyło fundamenty, na których budował przyszłość rodu”; T. Hergesel, Rozumieć B ib lię ., dz. cyt., s. 301.

(14)

Jako jed en z najcięższych w ystępków cudzołóstwo było karane śm iercią (por. K pł 20, 10)56. Jak zaznaczono, cudzołóstwo pojm owano jednostronnie, antyfe- m inistycznie. W ymagano absolutnej wierności jedynie od kobiety. Łatwo w y­ obrazić sobie, co w praktyce oznaczała dla w spólnoty m ałżeńskiej taka uprzywilejowana pozycja męża.

Z drugiej jednak strony - m im o zatw ardziałości serc narodu w ybranego - Bóg realizuje swój plan zbawienia. Dzięki przepowiadaniu prorockiem u doty­ czącego sym bolizm u oblubieńczego Jahwe - Izrael chce doprowadzić swój lud do głębszego zrozum ienia m iłości w zględem N iego, a pośrednio pobudzić do refleksji nad w spólnotą małżeńską.

4. Refleksja prorocka nad wspólnotą małżeńską

U kazując m ałżeństw o jako symbol w ięzi Boga z Izraelem , prorocy nie m ów ią o m ałżeństwie idealnym. Przeciwnie, biorą oni pod uw agę m ałżeństwo zranione przez grzech, z niewiernością, zdradą i oddalaniem żony. W księgach prorockich napotykam y paralelizm m iędzy przym ierzem m ężczyzny i kobiety a przym ierzem B oga z Izraelem 57.

N aw iązując do historii zbawienia, tego rodzaju ukazywanie m iało jako cel pogłębienie rozum ienia natury przym ierza m iędzy Jahwe a Izraelem. N aród wybrany ije g o Bóg są połączeni nie tylko przez elem enty prawne, lecz rów ­ nież za pośrednictw em serca58. N atom iast niew ierność Izraela stanowiła oka­ zję do podkreślenia bardziej tajem niczego aspektu historii zbaw ienia i m iłości Boga: Pomimo niewierności swego ludu Jahwe je st wierny. Jego m iłość jest wieczna i nieodwołalna. Dlatego nastąpią nowe zaślubiny: Ipoślubię cię sobie

znow u na wieki, poślubię p rze z spraw iedliwość i prawo, p rze z m iłość i m i­ łosierdzie. Poślubię cię sobie p rze z wierność, a poznasz P ana (Oz 2, 21n)59.

56 „W czym widziano grzeszność współżycia seksualnego poza małżeństwem? Zapewne nie tylko w samym czynie, ile w jego odniesieniu do małżeństwa. Szóste przykazanie chroni wierność małżeńską, oczywiście zgodnie z ówczesnym jej rozumie­ niem. Z pewnością o rozbudzeniu wielkiej miłości nowożeńców myślał prawodawca, gdy zapewniał im szczególny przywilej: «Jeśli mąż dopiero co poślubił żonę, to nie pójdzie do wojska i żaden publiczny obowiązek na niego nie przypadnie, lecz pozosta­ nie przez jeden rok w domu, aby ucieszyć żonę, którą poślubił» (Pwt 24, 5)”; T. Herge- sel, Rozumieć B ib lię ., dz. cyt., s. 300.

57 Por. B. Maggioni, Ilmatrimonio e la „historia salutis", RL 3 (1968), s. 318. 58 Por. P. Grelot, La coppia umana..., dz. cyt., s. 50n.

59 Por. B. Maggioni, Il matrimonio..., art. cyt., s. 319; J. Drozd, Księga Ozeasza.

Wstęp - Przekład - Komentarz - Ekskursy, w: Księgi proroków mniejszych. Ozeasza - Joela - Amosa - Abdiasza - Jonasza - Micheasza, Poznań 1968, s. 71.

(15)

Z drugiej strony relacje m iędzy Bogiem a Izraelem stają się w zorcow ym m odelem relacji m iędzy m ężczyzną a kobietą w m ałżeństw ie, to je st świętym archetypem ludzkiej pary60. Paralelizm ludzkiego małżeństwa i przymierza m ię­ dzy Jahwe a Jego ludem pojaw ia się pierw szy raz u proroka Ozeasza. Ten paralelizm je st do tego stopnia bliski, że prorok nazyw a B oga m ężem , a Izrael - żoną (por. Oz 2, 4.18) i przyrównuje niewierność narodu wybranego do nie­ w ierności m ałżeńskiej (2, 4nn). Prorok sięga tu do osobistych doświadczeń. O zeasz ożenił się, lecz żona nie dochow yw ała m u wierności. M im o to prorok przyjął j ą ponownie, a ta urodziła m u dzieci. N a uw agę zasługuje to, że pojęcie cudzołóstwa zostaje odniesione do całego narodu, który się go dopuszcza, gdy porzuca prawdziwego Boga i kłania się bogom obcym. N ależy zwrócić uw agę na rolę m iłości w relacjach m iędzy B ogiem a Izraelem 61.

M iłość B oga zdradzona (por. 2, 7) i nierozpoznana (por. 2, 10) za pośred­ nictw em serii kar (por. 2, 5-6, 11-15) dąży do zreflektowania się i doprowadze­ nia do w yznania przez niew ierną oblubienicę: Pójdę i wrócę do m ego męża,

bo wów czas lepiej m i było niż teraz (2, 9b). Lecz na końcu dram atu m iłość

zatryumfuje. Po oczyszczeniu winnej oblubienicy (por. 2, 16-19), Bóg odnowi w ięź małżeńską: I poślubię cię sobie [znow u] na wieki, poślubię p rze z spra­

w iedliw ość i praw o, p rze z m iłość i miłosierdzie. P oślubię cię sobie p rze z wierność, a p o zn a sz Pana (2, 21-22). M iłość i m iłosierdzie - to przym ioty

Boga, który zw iązał się z narodem w ybranym przez przym ierze i obietnice. O dpow iedzią Izraela je st w ierność i poznanie Boga.

Temat ten podjęty został przez Jeremiasza (por. 2, 2.20-25; 3, 1-13; 31, 21-22). O kres w ędrów ki Izraelitów przez pustynię przyrów nany został do czasu zarę­ czyn (por. 2, 1-2). W Jr 3, 6-12 m ów i się o dwóch podzielonych królestwach, o Izraelu i Judzie jako dw óch siostrach zaślubionych z Jahwe. Słowa: Izrael-

-Odstępca okazał się sprawiedliwszy niż niegodziwy Juda (3, 11) Jeremiasz

głosił w Judzie za czasów króla Jozjasza (641-609 przed Chr.) w okresie odnowy religijnej, do której z pew nością znacznie się przyczynił. „Izrael i Juda oddają się bałwochw alstw u. Izrael - Odstępczyni otrzym ał «list rozw odow y» od Jah­ w e ze w zględu na popełnione niewierności. Separacja nastąpiła ju ż w 7 2 1 r., kiedy to Izrael utracił sam odzielność polityczną. Jerem iasz ostrzega w ięc kró­ lestwo judzkie przed podobną katastrofą, w zyw a do wierności. Przed u p ad ­ kiem Samarii niewierność Izraela piętnował Ozeasz (2, 4-25), lecz daremnie”62. Poniew aż odstępstwa, niewierności i zdrady Izraela stają się coraz w ięk­ sze, Bóg kieruje do niego przez Jerem iasza w ielokrotne w ezwania do naw ró­

60 Por. P. Grelot, La coppia umana..., dz. cyt., s. 51.

61 Por. W. Chrostowski, Bohaterowie wiary Starego Testamentu, Warszawa 1992, s. 125.

(16)

cenia, w którym konieczne j est uznanie grzechu, przyznanie się do upadku oraz w ola pojednania się z Bogiem. N aw rócenie m a swoje źródło w zaw ierzeniu Bogu i w Jego miłosierdziu: Czy Efraim nie je s t dla M nie drogim synem lub

w ybranym dzieckiem ? Ilekroć bow iem się zw racam p rze c iw niemu, n ie­ ustannie go wspominam. D latego się skłaniają ku niemu m oje w nętrzno­ ści; m uszę mu okazać m iłosierdzie! - wyrocznia Pana (Jr 31, 20)63.

Temat ten pow raca w rozdziałach 16 i 23 Księgi proroka Ezechiela. Cała historia narodu wybranego - od swych początków aż do realizacji obietnicy wiecznego przym ierza - przedstaw iona została w Ez 16, 1nn jako dram at m i­ łości. Protagonistami tego dram atu są: z jednej strony Jahwe-Oblubieniec, peł­ ny m iłosnego zatroskania o sw ą oblubienicę od chwili jej narodzin. Bóg ocala j ą od śmierci, sprawia, że w zrasta, a w końcu j ą poślubia. Z drugiej strony oblubienica - naród w ybrany i jego reprezentanta - Jerozolima, podrzutek, z li­ tości ocalona od śmierci (por. 16, 6), poślubiona przez B oga (por. 16, 8), przy­ ozdobiona i obdarow ana przez sw ego O blubieńca (por. 16, 10-14), która postępuje potem gorzej niż najgorsza z nierządnic (por. 16, 30-34). M imo to po darm ow ym przebaczeniu ze strony Oblubieńca, zostanie ustanowione nowe przym ierze, które odbuduje jedność i trw ać będzie na wieki (por. 16, 59-63)64. U kazując m ałżeństw o jako symbol relacji m iędzy Jahwe a Izraelem , p ro ­ rocy chcieli podkreślić, że centralne m iejsce w przym ierzu zajm uje miłość. D ram at spow odowany przez grzech, a przeżyw any przez w iele par m ałżeń­ skich ułatwiał zrozum ienie dram atu narodu wybranego, jego stanu obciążone­ go grzechem, j ego sytuacj i wobec Boga, j ego losu, który go czeka ije g o miej sca w historii zbawienia.

N atom iast prorok M alachiasz w prost podejm uje problem w spólnoty m ał­ żeńskiej, surowo potępiając praktykę oddalania żony: Pan nie p rzyjm ie z ręki

w aszej ofiary ( . ) . A w y się pyta cie: D laczegóż to tak? D latego że Pan był św iadkiem p o m ięd zy tobą a żoną tw ojej młodości, którą przeniew ier- czo opuściłeś. O na była tw oją tow arzyszką i żo n ą tw ojego p rzym ierza.

63 Por. L. Stachowiak, Księga Jeremiasza. Wstęp - Przekład z oryginału - Ko­

mentarz, Poznań 1971, s. 247n; J. Homerski, Powrót do Ojca. Refleksje egzegetyczno- teologiczne nad niektórymi wyroczniami Księgi Jeremiasza, w: Miłość jest z Boga. Wokół zagadnień biblijno-moralnych, red. M. Wojciechowski, Warszawa 1997,

s. 175nn.

64 Por. J. Synowiec, Prorocy Izraela, ich pisma i nauka, Kraków 1994, s. 241. Problematykę tę obszernie omawia W. Chrostowski, Prorok wobec dziejów. Interpre­

tacje dziejów Izraela w Księdze Ezechiela 16, 20 i 23 oraz ich reinterpretacja w Sep- tuagincie, Warszawa 1991, s. 120nn. Porównując teksty proroków Jeremiasza i Eze­

chiela o relacjach między Bogiem a narodem wybranym M. Gołębiowski, „Nowy

człowiek” według Jeremiasza i Ezechiela, w: Miłość jest z B o g a ., dz. cyt., s. 129

(17)

Czyż ów «jeden» nie d a ł przykładu, ten, którego ducha w yście sp a d ko ­ biercam i? A czegóż ten «jeden» p ra g n ą ł? P otom stw a B ożego! Strzeżcie się więc w duchu waszym: wobec żony m łodości twojej nie postępuj zdra­ dliwie! Jeśli ktoś nienawidząc oddalił [żonę sw oją] - m ówi Pan, B óg Izraela - w tedy gw a łt p o kryw a ł sw oją szatą. M ów i Pan Z astępów : Strzeżcie się więc w duchu waszym i nie postępujcie zdradliw ie! (Ml 2, 13-16).

W ydaje się, że w w ersecie 2, 15 - w którym napotyka się pow ażne trud­ ności przy rekonstrukcji tekstu hebrajskiego - prorok nawiązuje do pierwszego i drugiego stworzenia. Przez m ałżeństw o m ężczyzna i kobieta stają się jakby je d n ą istotą (por. Rdz 2, 24) przeznaczoną do rodzenia potom stw a (por. Rdz 1, 28). Warto zaznaczyć, że podobne w ykorzystanie w je d n y m logicznym sche­ m acie dw óch cytatów z opow iadań o stw orzeniu m a m iejsce w argum entacji Jezusa przeciw ko oddalaniu żony (por. M t 19, 4n; M k 10, 6nn). Pom im o trud­ ności z ustaleniem tekstu oryginalnego, komentatorzy tekstu są zgodni, że w Ml 2, 14-16 w yraźnie potępia się oddalanie żony65.

N auczanie M alachiasza, niezw ykle oryginalne ja k na czasy, kiedy to n a­ ród w ybrany utrzym ywał, że czymś legalnym je st oddalenie żony, ogłasza nie­ rozerw alność m onogam icznego m ałżeństw a66. Z drugiej strony, M alachiasz dem askuje przestępczy charakter tego rodzaju praktyk. „O ddalenie żony jest postępowaniem przewrotnym. Kto oddala sw ą żonę - jedyną swą żonę - rozbija m iłosną w spólnotę życia, która początkami sięga daleko w przeszłość i oddzie­ la się od bliskiej towarzyszki i współpracownicy. Oddalenie żony je st profana­ cją. Kto się go dopuszcza, popełnia świętokradztwo, poniew aż rozbija święte przymierze, które samo z siebie je st nierozerwalne, oraz zadaje gwałt instytucji Bożej, która sam a z siebie je st niepodzielna. Oddalenie żony je st w ystępkiem w ysoce ryzykownym. Ten, kto to czyni je st niesprawiedliwym i okrutnym gnę- bicielem, który m ógłby być naw et karany pozbaw ieniem życia”67.

N ależy zauważyć, że M alachiasz nazyw a m ałżeństw o przym ierzem oraz stwierdza, że sam Bóg je st św iadkiem m iłości m ęża i żony (por. M l 2, 14). On troszczy się, by od samego początku m ałżeństw o oparte było na Jego stałości i niezmienności. Żona została nazw ana tow arzyską m ęża (por. 2, 14), co w ska­ zuje, że współdziała z nim w codziennym trudzie i pracy dla osiągnięcia w spól­ nego celu68. M ożna zatem pow iedzieć, że fragm ent M l 2, 14-16 stanowi znaczący krok w pow rocie do ideału m ałżeństw a nierozerwalnego.

65 Por. A. Tosato, Ilripudio: delittoepena (Mal2,10-16), Bib 59 (1978), s. 548-553. 66 Por. M. Adinolfi, Ilfemminismo..., dz. cyt., s. 64; A. Tosato, Ilmatrimonio nel

giudaismo antico e nel Nuovo Testamento, Roma 1976, s. 64; A. Ammassari, Unpro- filo..., dz. cyt., 93nn.

67 M. Adinolfi, Ilfem m inism o., dz. cyt., s. 70n.

68 Por. S. Kozioł, Obraz życia małżeńskiego i rodzinnego w świetle tekstów pro­

(18)

5. Księgi dydaktyczne o wspólnocie małżeńskiej

Temat w spólnoty m ałżeńskiej pojaw ia się w Pieśni nad Pieśniami. Inter­ pretacja tej w pew nym sensie „tajem niczej” księgi stanowi bardzo pow ażny problem dla egzegetów 69. Zasadnicze jej interpretacje oscylują m iędzy w y­ łącznym charakterem ludzkim (m ężczyzna - kobieta) a w yłącznym charakte­ rem teologicznym (Bóg - ludzkość) m iłości. N ie w chodząc w szczegóły tej kwestii, należy stwierdzić, że centralnym tem atem księgi jest miłość. Znam ien­ ne je st w yznanie m iłości przez oblubienicę: W prowadził mnie do domu wina

i sztandarem je g o nade mną je s t miłość. Posilcie mnie plackam i z rodzyn­ kami, w zm ocnijcie m nie jabłkam i, bo chora je ste m z m iłości (Pnp 2, 4n)

i oblubieńca: Siostro ma, oblubienico, oczarowałaś me serce jednym spoj­

rzeniem twych oczu (4, 9).

Taki profil Pieśni nad Pieśniam i w yraźnie kontrastuje z przyjętą wówczas koncepcją małżeństwa, w którym panow ała raczej poligamia, łatwo było m ęż­ czyźnie oddalić kobietę, zaś ta była zazwyczaj dyskryminowana. W sensie lite­ ralnym księga ta w ychw ala m iłość w zajem ną małżonków, nie wspom inając nigdzie w prost ani pośrednio aspektu płodności. W łaśnie przesadne pragnienie zapew nienia sobie potom stw a stanowiło źródło niektórych defektów w spólno­ ty małżeńskiej takich, ja k dyskryminacja kobiety, poligamia i konkubinat. Prze­ sunięcie akcentów z potom stw a na m iłość m a w pływ na obraz w spólnoty małżeńskiej w Pieśni nad Pieśniami.

M iłość oblubieńców je st spontaniczna, całkowicie niezależna i nie toleru­ ją c a ingerencji braci (por. Pnp 1, 6; 8, 8nn). Oblubieńcy tęsknią bardzo za sobą

(por. 2, 5; 3, 1; 5, 2.8) i są w yczerpani w zajem nym poszukiw aniem (por. 3, 2 n; 5, 6nn). Idea absolutnej w yższości m iłości nad w szystkim zaw arta je st w w y­ znaniu oblubienicy: Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią je j

rzeki. Jeśliby kto oddał za m iłość całe bogactw o sw ego domu, pogardzą nim tylko (8, 7). Pragnienie i pożądanie, jakie oblubieniec kieruje ku oblubieni­

cy, o którym m ow a w 7, 11, jest tym samym pragnieniem i pożądaniem, jakie - w edług Rdz 3, 16 - kobieta kieruje ku m ężowi. N ależy zauważyć, że w licz­ nych fragmentach Pieśni nad Pieśniami na tem at miłości niedwuznacznie poja­ w ia się m otyw godności kobiety i jej doskonała równość z mężczyzną70. M ożna zatem pow iedzieć, że w księdze tej podkreśla się w artość m iędzyosobowych relacji małżonków.

Pieśń nad Pieśniam i prom uje kobietę zaangażow aną w m iło ść oblubień­ czą całą sw oją osobowością. D ąży do tego, by m iłość ich była jedyna i trwała.

69 Por. J. Warzecha, Miłość oblubieńcza w Pieśni nad Pieśniami, w: Miłość jest

zBoga, s. 409nn.

(19)

O blubienica cieszy się przede w szystkim oblubieńcem i j ego obecnością. Jest to m iłość pełna, gdyż - chociaż nie eksponuj e się płodności - j est na n ią otw ar­ ta. M iłość je st ciągłym poszukiwaniem i odnajdywaniem pełniejszego i bezin­ teresownego daru z siebie. Stąd konieczność ciągłego oczyszczania jej z reszek egoizm u oraz bronienia jej przed zagrożeniami. W tym pow inni im pom agać bliscy i przyjaciele. Pieśń nad Pieśniam i - charakteryzująca się naturalnością, spontanicznością i prostotą - przybliża do tajem nicy miłości - m iłości w iernej, realizowanej w m onogam icznym zw iązku71.

W innych księgach m ądrościow ych tem at w spólnoty m ałżeńskiej pow ra­ ca wielokrotnie. D eklaracja Hioba: Zawarłem z oczami przym ierze, by na­

wet nie spojrzeć na p annę (Hi 31, 1) w pew nym sensie uprzedza słowa Jezusa: Słyszeliście, że pow iedziano: N ie cudzołóż! A Ja wam pow iadam : Każdy, kto p o żą d liw ie p a trz y na kobietę, j u ż się w sw oim sercu dop u ścił z nią cudzołóstwa (M t 5, 27-28).

Temat w spólnoty małżeńskiej pojaw ia się rów nież w K siędze Tobiasza. W spólna m odlitw a Tobiasza i Sary: Tyś stw orzył Adama, i stw orzyłeś dla

niego po m o cn ą ostoję - Ewę, je g o żonę, i z obojga p o w sta ł rodzaj ludz­ ki. I Ty rzekłeś: N ie j e s t dobrze być człow iekow i sam em u, uczyńm y mu p o m o cn ic ę p o d o b n ą do niego. A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę m oją za żonę, ale dla zw iązku praw ego. O każ mnie i je j miłosierdzie i p o ­ zw ól razem dożyć starości! (Tb 8, 6-7) przyw ołuje i w ychw ala idealną w spól­

notę m ałżeńska ukazaną w Rdz 2, 18-24. W yznają oni, że m ałżeństw o jako zw iązek dw ojga ludzi je st święty, bo zam ierzony przez B oga72.

Poem at o dzielnej kobiecie (Prz 31, 10-21) ukazuję j ą nie tyle jako niew ol­ nicę przy boku swego m ęża i pana, co jako osobę niezależną i odpow iedzialną i - zgodnie z ideą zaw artą w Rdz 2, 18 - jaw i się ona jako rów norzędna tow a­ rzyszka swego m ęża73. D zielna kobieta je st w zorow ą żoną, której m ąż m oże całkow icie zaufać i pow ierzyć jej zaopatrzenie dom u (por. Prz 31, 11-14). Po­ nieważ sama przykłada ręce do pracy, dlatego m oże się dzielić z potrzebujący­ mi. N ie tylko domownicy, ale i dzielna kobieta żyją dostatnio (por. 31, 19-22). D zielna kobieta zyskuje uznanie dzięki energii, mądrości w mowie i zapobiegli­ wości (por. 31, 23-27)74. Księgom m ądrościow ym nie je st obca tendencja przy­ w oływ ania ideału m ałżeństw a przez w ykluczanie oddalania żony, poligam ii i cudzołóstwa.

71 Por. J. Warzecha, Miłość oblubieńcza., art. cyt., s. 424nn.

72 Por. S. Grzybek, Księga Tobiasza. Wstęp - Przekład z oryginału - Komentarz, w: Księgi Tobiasza, Judyty, Estery, Poznań 1963, s. 112.

73 Por. M. Filipiak, Problematyka społeczna., dz. cyt., s. 136.

74 Por. S. Potocki, Drogi Mądrości (Księga Przysłów), w: Wprowadzenie w myśl

i wezwanie ksiąg biblijnych. 6. Mądrość starotestamentalnego Izraela, Warszawa

(20)

Podsum ow ując należy stwierdzić, że w spólnotę m ałżeńską w Izraelu p o ­ w ażnie osłabiał grzech. Z drugiej strony, przepow iadanie prorockie i refleksja mądrościow a coraz bardziej przybliżały ideał wspólnoty małżeńskiej z Rdz 1-2 oraz przygotow ały naród w ybrany do objaw ienia łaski w Jezusie Chrystusie. Jak w ejście grzechu na świat, tak również objawienie łaski w Jezusie Chrystu­ sie radykalnie zmieniały sytuacj ę człowieka. Łaska Boża daj e ludziom nie tylko ja sn ą znajom ość grzechu, lecz rów nież siłę do przezw yciężenia spow odow a­ nych przez grzech deform acji w spólnoty m ałżeńskiej oraz - co więcej - reali­ zacji ideałów z Rdz 1-2.

Cytaty

Powiązane dokumenty