• Nie Znaleziono Wyników

Analiza logiczna a analiza gramatyczna jako zasadnicza metoda filozofii według Ludwika Wittgensteina

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Analiza logiczna a analiza gramatyczna jako zasadnicza metoda filozofii według Ludwika Wittgensteina"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Srzednicki

Analiza logiczna a analiza

gramatyczna jako zasadnicza metoda

filozofii według Ludwika

Wittgensteina

Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio F, Nauki Filozoficzne i Humanistyczne 21, 67-81

(2)

A N N A L E S

U N 1 V E R S I T A T I S M A R I A E C U R I E - S K Ł O D O W S K A

L U B L I N — P O L O N I A

VOL. X X I, 3 SECTIO F 1966

Z K a te d ry F ilozofii Społecznej W ydziału E konom icznego UMCS K u ra to r: doc. d r B ohdan D ziem idok

J a n S R Z E D N I C K I

Analiza logiczna a analiza gramatyczna jako zasadnicza metoda filozofii w edług Ludwika W ittgensteina

Л огический и грам м атический а н а л и зы к а к основной ф и лософ ск и й метод у Л ю двика В иттгенш тейна

L ’an a ly se logique e t l’an a ly se g ram m atic ale com m e u n e m éthode fo n d am en tale de la philo so p h ie selon L ouis W ittgenstein

W ittg e n stein p raw ie nigdy nie w y k ład ał swoich poglądów , raczej s ta ra ł się w ciągnąć czytelników czy słuchaczy w po d jętą tem atyk ę, za­ znaczyć tru d n o ści i zagadki, rzucić pew ne sugestie. O statecznie naszki­ cowawszy m etodę pozostaw iał problem czytelnikom . Nie znajdzie się w jego p racach form alnego p rzedstaw ien ia żadnej dziedziny badań. Gdy p isał T ractatus, m ając określoną teo rię filozoficzną, ta m etoda sp o ra­ dycznych drogow skazów i m igaw ek filozoficznych u tru d n ia ła zrozu­ m ienie w y k ła d u .1

W sw ej filozofii późniejszej W ittg en stein nie m iał już tak w yraźnej, sy stem aty czn ej teorii, m ając ty lk o ogólny pogląd n a to czym jest p ro­ blem filozoficzny; sp raw iało to, że sty l jego w y kładu b y ł bard ziej zw ią­ zany z jego sty lem filozofow ania. Pom im o to pozostaw iał w iele m iejsca n a różne in te rp re ta c je w łasne i w iele powodów do różnicy zdań na te ­ m a t jego poglądów .

B iorąc pod uw agę, że W ittgen stein w okresie późniejszym nie u w a­ żał sy stem aty czn ej teo rii za rzecz w ażną, nie m a powodu przypuszczać, aby poszczególne uw agi, rozsiane w różnych m iejscach jego prac, były p om yślane jako człony czy elem en ty jed n ej a rg u m e n ta c ji popierającej o kreślony system filozofii. Ten b rak system u jest w idoczny w

(3)

sophical In vestig a tio n s 2, choć dzieło to m a w y raźn e oblicze, w szczegól­

ności tam , gdzie W ittg en stein w sk azu je n a źródła błędów i pom yłek. P ra w d ą jest chyba, że jego rozproszone a rg u m e n ty i uw agi m a ją w y ­ ra ź n y w spólny c h a ra k te r, i że zachodzą m iędzy n im i w ażkie i ciekaw e pow iązania.

T em atem niniejszej p rac y są e le m en ty stanow iska W ittgensteina, k tó re w zięte razem w y jaśn iają, jak ie m oty w y pow odow ały W ittg e n - steinem , gdy porzucił stanow isko ty p u russelow skiego rep re z en to w a ­ ne w T ra cta tus i przeszedł na stanow isko przeciw ne, rep rezen to w an e w Philosophical Investigations. S ta ra m się p rzedstaw ić te rozw ażania jako tw orzące pew ną całość, k tó ra m a zasadnicze znaczenie dla zrozu­ m ienia późniejszej filozofii W ittg en steina. Chodzi m i tu o: a) tak zw an y „ P riv a te language a rg u m e n t” 3, b) k ry ty k ę prób w y ja śn ia n ia i o p ieran ia reg uł, np. językow ych czy m atem aty czn y ch, n a in n y ch przepisach czy reg u łach 4, c) k ry ty c z n e n astaw ien ie W ittg en stein a do logiki f o rm a ln e js.

S zukając k ry ty k i W ittg en stein a w a rto zapoznać się z poglądem M. Dummetta.® W edług niego, w m yśl zasad W ittg en stein a nie podobna w ykazać, dlaczego m ożem y porozum iew ać się za pom ocą języka. Chodzi tu głów nie o tw ierdzen ie, że o ile n aw et m am y jak ą ś reg ułę, w sk azu ją­ cą np. jak m am y liczyć, to jed n a k ktoś może stosow ać ją system aty cznie, a inaczej, i na to nie m a ju ż w łaściw ie żadnej rad y , w każdym razie w ram ach dow odu form alnego. W edług D u m m etta w ty ch w a ru n k a ch każde zastosow anie sym bolu byłoby zupełnie dow olne, co prow adzi do załam ania system u. W ittg e n stein tw ierd zi 7, że niepodobna podać re g u ły zastosow ania w odniesieniu do reg u ł podstaw ow ych, w eźm y strzałk ę:

P y tam y , k tó ry k ie ru n e k w sk azu je strzałka? Będzie zrozum iałe, że rysow anie dalszych strz a łe k nie prow adzi do niczego, bo i one będą w ym agały p o d o b n e g o w y jaśn ien ia. W ittg en stein p y t a s, co zro­ bim y o ile ktoś dodaje norm aln ie od 1 do 100, potem d odaje po 2 do 199, po 3 do 299 itd. Nie m ożem y go przekonać o niesłuszności postępow ania. Pogląd te n może się w ydaw ać nieuzasad n io ny i b y łb y taki, g d yby n am chodziło o p roblem a ry tm ety c zn y , bo w ted y odnosim y się do p rz y ję ty c h i ogólnie zrozum iałych sposobów liczenia. G dy py tam y , na czym opie­ ra się liczenie i chcem y odpow iedzieć, że m am y zasadę: „dodaj je d e n ” ,

■* L. W i t t g e n s t e i n : P hilosophical In ve stig a tio n s, O x fo rd 1953. • Ibid., s. 242.

4 Ibid., s. 80—82; id:. R e m a rk s on th e F un d a tio n s o f M a th em a tics, O x fo rd 1956.

6 U w agi w R em a rks... i innych.

• M. D u m m e t t : W ittg e n ste in ’s P h ilo so p h y o f M a th em a tics, „ P h ilo so p h i­ cal R eview ” 1959, vol. L X V III, n r 3, s. 324— 348.

7 W i t g e n s t e i n : P hilosophical In ve stig a tio n s, s. 80—82. 8 W i t t g e n s t e i n : R em arks...

(4)

Z asad n icza m eto d a filozofii w edług L. W ittg e n stein a 69

to co jest g w a ra n cją że tak , a nie inaczej m am y stosow ać ową zasadę? R eguła „dodaj je d e n ” nie może tu być podstaw ą, bo niepodobna się w d an ej firm ie asekurow ać przed b a n k ru c tw e m tejże firm y.

Pow iedzm y: „ re p ro d u k u je m y serię liczb m echanicznie”, liczenie nie polega je d n a k n a p o w tarzan iu tego czegośm y się nauczyli na pam ięć. M usim y u m ieć rozw ijać serię. N a czym więc polega owa m echaniczność? O ile k ażde posunięcie byłoby identyczne, otrzy m alib y śm y serię: — 1, 1, 1, 1, 1, 1, ... 1. Człony serii m a ją się sy stem aty cznie różnić, m u si­ m y więc s t o s o w a ć jak ąś reg u łę p rzem ian, k tó ra m usi być jednoli­ cie stosow ana. D u m m ett p ro te stu je :

„M aszyna m oże bezb łęd n ie stosow ać p rzep is, gdzie w ięc człow iek u zy sk u je sw obodę, k tó re j m aszy n a nie posiada. R óżnicę ła tw o znaleźć, m aszyna w y k o n u je ru c h y , bo je s t sk o n stru o w a n a i n a sta w io n a w pew ien sposób, o in te rp re ta c ji nie m a tu m ow y. C złow iek s t e r u j e p rzepisy w m yśl i n t e r p r e t a c j i , k tó rą p rz y ją ł, gdy m ów im y, że czyni to m echanicznie, m am y na m yśli ty lk o to, że nie esiąg a on tej in te rp re ta c ji za każdym razem , gdy ją stosuje. P ro b le m został ro z­ w iąz an y ju ż p rze d tem , a le rozw iązan y być m u sia ł.”

D u m m ett uw aża, że w edług W ittg en stein a m am y zupełną swobodę decyzji k ied y sto su je m y przep is w now ej sy tu acji. W rzeczyw istości W ittg en stein o w i chodzi chyba o to, że żadna in te rp re ta c ja przepisu nie je st l o g i c z n i e konieczną. N ie przeczy jed n a k tem u, jakoby jak aś in te rp re ta c ja b y ła n a tu ra ln a lub w jak im ś sensie w łaściw a. Poniew aż zarzu tem w ittg en stein o w sk im je s t w łaśnie in te rp re ta c ja , wobec tego t o , ż e n i e m o g ą , nie je st zarzu tem przeciw jego pozycji. D um m ett m iałb y ra c ję ty lk o w tedy , gdyby w ykazał, że tak ie podstaw y są nieosią­ galne na żadnej in n ej drodze. Tu W ittg en stein m a in ne koncepcje, o k tó ­ ry ch m ow a poniżej. P a m ię ta jm y , że a rg u m e n t W ittgen steina odnosi się do gw aran cji fo rm u łow an ych w przepisach czy też definicjach. W yda­ je się jed n a k jasn e, że m uszą istn ieć jakieś inn e podstaw y, na k tó ry ch o p iera ją się np. języ k czy a ry tm ety k a .

Pow yższy a rg u m e n t k ry ty c z n y odnosi się m u ta tis m u ta n d is do w szel­ kich prób oparcia re g u ł na ty m czy in ny m w y r a ż e n i u t e g o czy innego s f o r m u ł o w a n i a . T akie w y rażenie m usi być przecież zro­ zum iałe i tu leży cała trudność. M ożna b y więc postaw ić p y tan ie w sty ­ lu kanto w sk im . W iem y, że liczenie, porozum iew anie się itp. jest m ożli­ we. P y ta m y : „ J a k liczenie, porozum iew anie się itp. jest m ożliw e?”

P ew n e poszlaki n a tem a t odpowiedzi n a to p y ta n ie z a w arte są w sły n ­ nym „ p riv a te lang u age a rg u m e n t” dow odzącym , że język, którego sło­ w a i zdania znane są p ry w a tn ie ty lk o jed n ej osobie, n i e m o ż e i s t ­ n i e ć .

Chodzi tu o możliwość g w a r a n c j i konsekw entnego postępow a­ nia. P rz ed sta w iam te n arg u m en t, uży w ając stw ierd zeń na tem a t owych

(5)

gw arancji, a chodzi m i o c h a ra k te ry z ac ję sy tu a c ji p ry w a tn e j i istn ie ją ­ cych w n iej elem en tó w ograniczających. T w ierdzeniem zasadniczym jest to, że w tak ie j sy tu a c ji nie m a powodu przypuszczać, że robię w łaśn ie to, co m i się w y daje, że robię. Nie mogę np. w iedzieć czy słow a użyłem w łaściw ie, czy ty lk o m i się w ydaje, że go użyłem właściw ie.

M usim y m ieć jak ieś podstaw y do sądzenia, że czynim y to w łaściw ie. W ittg en stein zgadza się w raz z D um m ettem .

K luczem do dow odu są n a stęp u jące tw ierd zenia: 9

„Z rozum ieć zdanie, to to sam o, co zrozum ieć język. Z rozum ieć język, to to s a ­ mo, co posiąść u m iejętność (technikę w y k o n a n ia )”.

„N iem ożliw e jest, aby w yd arzy ło się raz tylko, że ktoś zastosow ał się do p rz e ­ pisu. N iem ożliw e jest, aby w ydarzyło się raz tylko, że ktoś w y d ał rozkaz, albo to, że ktoś zdał spraw ozdanie, że k to ś je zrozum iał etc.”

„[...] m ożna pojąć przep is n i e za pom ocą w łaściw ej i n t e r p r e t a c j i , ale w sposób taki, że nasze zrozum ienie tego p rze p isu je st w idoczne w tym , co w od­ pow iednich w y p ad k ach n azyw am y «stosow aniem się do p rze p isu » , albo « ła m a ­ niem p rze p isu » .”

„W obec tego «stosow anie się do p rzep isu » je s t też p ra k ty k ą . A jeżeli kom uś się zdaje, że się sto su je do przep isu , to nie je st to rów n o zn aczn e z tym , że się istotnie stosuje do p rz e p isu .”

U żyw anie język a je s t stosow aniem p ra k ty k lingw istycznych. T a k i­ m i p rak ty k a m i są np. — stosow anie słow a „czerw on y” d la o k reślenia pew nego koloru; stosow anie słowa „ je st" dla określenia, że coś istnieje, lub jest obecne; stosow anie „n ie” dla przeczenia i w iele inny ch p ro s­ tych lub su b telny ch i skom plikow anych p ra k ty k . P ra k ty k ą nazyw am tu w ielokrotne czynienie tego sam ego w podobnym celu.

Nie każda p ra k ty k a je s t lingw istyczna. M ożna prak ty k o w ać: grzecz­ ność dla ułagodzenia szefa: picie „dla co u rag e’u ” ; sp acery dla zdrow ia, itp . itp. O graniczym y się jed n a k do p ra k ty k lingw istycznych.

Pow iedzm y, że m ożem y się znaleźć w różnych sytu acjach:

i, i,

S

, ...S /,

N a te sy tu a c je m ożem y reagow ać w różne sposoby:

Rt Ii

·, fi

3li, Rn

R eakcje te są odpow iednio celowe. P rzep is Pj będzie polegał n a u sta ­

leniu p ra k ty k i reagow ania w pew ien sposób w pew nej sy tu a c ji. P rz y j­

m ijm y:

P. ... Si «1

P

3 ... S 2 fi2

p, ... s 3 fi3

(6)

Z asad n icza m etoda filozofii w edług L. W ittg en stein a 71

P< S<

U,

P n ...S n R n

Stosow anie się do przepisu Pi polega na reago w aniu R l w sytuacji S lt Stosow anie się do P2 polega na R 2 w 6’2 itd. itd. O ile powiem , że p ra ­

k ty k u ję P 1( to w y nika z tego, że w sytuacji 5 X rea g u je R u nato m iast n ie­

praw d ą jest, że rea g u ję R 2 w S it albo 1?! w i '2. O i l e n i e m o g ę s t w i e r d z i ć , ż e w każdym w ypadku, gdy m am zam iar stosować się do P], reag u ję w rzeczywistości P 1 w i ’1, t o n i e m o g ę s t w i e r ­

d z i ć , że w rzeczywistości stosuję P,. Sam a chęć reak cji R t w nie

w ystarcza dla u form ow ania Pj. S to su je się to m u ta tis m u ta n d is do w szel­ kich p rak ty k .

S p ró b u jm y te ra z stw orzyć języ k p ry w a tn y . S kłada się on z p ry w a t­

nych p ra k ty k językow ych, k tó re m u sim y stosow ać konsekw entnie,

i w i e d z i e ć , ż e j e s t o s u j e m y k o n s e k w e t n i e . P rz y j­ m u jem y , że: przepisy, sy tu a c je i reak cje, o k tó re n am chodzi, są p ry ­

w atne. ’

P rz y jm u je m y więc stanow isko sk ra jn e , aby było jasne, że nie może być m ow y o w pływ ie języ k a obiektyw nego i publicznego na nasz p ry ­ w a tn y .

P ry w a tn e p ra k ty k i polegają tu n a ty m , że n a d an ą p ry w a tn ą sy tu a ­ cję re a g u je m y zaw sze w p ew ien określony, p ry w a tn y sposób, za w y ­ jątk ie m w ypadków , kied y rozm y śln ie łam iem y naszą p rak ty k ę . Niech znaczek „ p ” oznacza pryw atność, p rzy jm u jem y :

P p i S p i R p i

P p 2 ... S';i2 R p2

P p 2 ... Sp 2 h ’p3

Ppi Spi Rpi

P p il ... S p n K p n

S ytu acje S pi — S pn, reakcje R pi — R pn i przepisy Ppi — Ppn są dos­ tęp n e ty lk o jed n ej osobie, a m ianow icie tem u, kto stosuje owe przepisy, n ik t in n y nie może wiedzieć czy sytuacje S pi m a m iejsce i czy ja na nią rea g u ję R Pi w m yśl zasady Ppi.

W iem y, że czasam i popełniam y om yłki, że zdaje się nam , że zrobi­ liśm y to i owo, gdy w rzeczyw istości nic podobnego nie m iało m iejsca. W iem y też często, że nie jeste śm y w błędzie. Te obie m ożliwości są ściś­ le ze sobą zw iązane, bow iem m ogę wiedzieć, że by łem w błędzie ty lk o w tedy, gdy się tego b łęd u ju ż pozbyłem .

N orm alnie, o ile podejrzew am y, że jesteśm y w błędzie (np. że pod­ legam y h alu cy n acji), sto su jem y spraw d zian y. G dy nie m am y zaufania

(7)

do w zroku, zw racam y się do innych zm ysłów. G dy p rzed m io tu w idzia­ nego nie m ożem y dotknąć, czując ty lk o pustkę, m am y dowód błędu. G dy zm ysły lub pam ięć zawodzą, odw ołujem y się do opinii innych. G dy n ik t nie p a m ię ta tego, co m y w id z im y , to pew nie jesteśm y w b łę­ dzie. W ram ach p ry w atn eg o języ k a nie m ożna się odwołać do zdania innych, trzeb a więc polegać na w łasn ych zm ysłach i pam ięci.

J a k tu odpowiedzieć n a p y tan ie: „Czy m oja pam ięć i zm ysły nie zaw iodły w ty m w y p ad k u ?” Nie m a tu sp raw dzianu , sw oja opinia nie w y starcza, a c udza jest n iek o m p eten tn a.

W eźmy na przykład, że widzę czerw oną m głę (Spi). Później w ydaje mi się, że w ty m w łaśnie czasie w idziałem zieloną m głę (Sp2). Czy mogę stw ierdzić, że m oja p ierw otna opinia (O ^ była słuszna, a obecna ( 0 2) jest fałszywa? Rozważm y parę możliwości:

a) O, w czasie ł t była słuszna, Spi m iała m iejsce. W czasie t2w ydało mi się, że SP2, a nie Spi m iała m iejsce. W obec tego 0 2 w czasie t2je s t błędna.

b) O, w czasie ł, nie by ła słuszna: nie Spi, a Spi m iała m iejsce, w obec tego 0 2 w czasie <2 je st słuszna.

c) W czasie ł, Sp2 m a m iejsce. W tym czasie m am opinię O ix słuszną, tj. u w a­ żam , że Sp2 m a m iejsce. W czasie <2 „p am iętam " że Sp2 m iała m iejsce w t „ n ato m iast uw ażam m ylnie, że w tym czasie m iałem o pinię fałszyw ą Spi. 02w t2 je s t słuszna w odniesieniu do sytuacji m ającej m iejsce w l,, n iesłu szn a w o d n iesien iu do m ojej o p i­ n ii w tym czasie.

W ariantów tak ich m ożna uform ow ać w ięcej, każdy zaś m usi być tra k to w a n y pow ażnie, w czasie t-ź, niem ożliw e jest bow iem w y k azanie w sy tu a c ji p ry w a tn e j, k tó re z tych „w y ja śn ie ń ” je s t słuszne. N ie mogę więc wiedzieć, czy m am rację, czy się m ylę, gdy coś n a te n te m a t są ­ dzę. WT ty ch w a ru n k a ch jiie m ogę też wiedzieć, czy się konsekw en tnie stosuję do d anej p rak ty k i, czy ty lk o m am w rażenie, że się do niej sto ­ suję.

Słuszność tego tw ierd zen ia jest oczyw ista, gdy zw rócim y uw agę na tru dność podobną do tej, na k tó rą W ittgen stein zw racał uw agę w w yżej d yskutow anych posunięciach. O ile chcielibyśm y się odwołać do jak ich ś reg u ł czy przepisów , k tó re m ogłyby być podstaw ą ko nsekw entnego sto ­ sow ania p ry w a tn y c h przepisów , to i owe re g u ły m uszą być stosow ane konsekw entnie. O ile i one m ają być p ry w a tn e , w racam y do początko­ w ej trudności. P rzep is zaleca lu b u stan aw ia p rak ty k ę . Pojęcie p ra k ty k i jest więc logicznym p rere k w iz y te m pojęcia przepisu. Istn ien ie p ra k ty k i

n ato m iast zależy od m ożliwości sp raw d zenia naszego postępow ania

i stw ierd zenia, że p o stęp u jem y w ten, a nie in n y sposób. W sy tu a c ji cał­ kow icie su b ie k ty w n e j nie m ogą istnieć an i spraw dziany , ani przepisy, an i p rak ty k i.

Zauw ażm y, że pow yższy re z u lta t stan o w i o zerw an iu z m etodą a n a ­ lizy logicznej, o ile bow iem analiza logiczna m ia ła b y być m etodą filo ­

(8)

Z asad n icza m e to d a filozofii w edług L. W ittg e n stcin a 73

zoficznie w y starczającą, to p o d staw y p o rozum iew ania się i n ajb ard ziej d ogłębna an aliza tego fen o m en u m uszą być fo rm uło w an e w sposób p re ­ c y z y jn y i arty k u ło w a n y .

„ P riv a te lan g u ag e a rg u m e n t'’ w yk azu je, że niepodobna zrozum ieć n a czym polega porozum iew anie się, język, zjaw iska lingw istyczne o ile nie w iem y n a czym polegają nasze przepisy, p ra k ty k i i reguły, w czym są u g ru n to w a n e i ja k sp raw d zalne. O ile nie w ie m y ,c z y je sto su jem y w sposób w łaściw y, n ie m ożem y sobie rościć p re te n s ji do zrozum ienia zjaw isk a polegającego n a tym , że ro b im y coś konsek w entn ie. Biorąc pod uw agę resz tę a rg u m e n tó w W ittg en stein a w yżej p rzedstaw ionych widać, że nie m ożem y dojrzeć podstaw arty k u ło w an ego porozum iew ania się w reg u łach, jakk olw iek b y one n ie b y ły form ułow ane. Logika zaś nie

m oże istnieć bez p recy zy jn y ch form u łow ań w yraźn y ch przepisów

i stw ierd zeń . W obecnej tru d n o ści ta k a m etoda nie zda się na nic, a obec­ n a tru d no ść w y g ląda na zasadniczą tru d n o ść filozoficzną. W ittgen stein m u si szukać odpow iedzi n a in n ej drodze.

S tanow isko tak ie m usi prow adzić do ro z b ra tu z atom izm em logicz­ n ym . J e s t on przecież re z u lta te m w y m o g ó w 'p recy zy jn eg o i jednoznacz­ nego fo rm u ło w an ia kw estii podstaw ow ych połączonych z opinią, że m e­ toda tak a w y starcza w zasadzie dla uzysk ania odpow iedzi na w szelkie p y ta n ia filozoficzne. N ie tw ierdzę, że atom izm je s t sk u tk ie m koniecz­ n y m p o staw y analityczno-logicznej. J e s t on jed n a k jej sk u tk iem n a tu ­ ra ln y m i rzeczyw istym . Z porzuceniem ow ej postaw y może on w n a j­ lepszym w y p ad k u pozostać w zaw ieszeniu aż do chw ili w ytw o rzenia now ych m etod i now ej postaw y. W ittg en stein porzuca go całkow icie.

J a k w idać, te posunięcia W ittg enstein a, na k tó re zw róciliśm y u w a ­ gę, m ają zasadnicze znaczenie dla jego filozofii. Je ste śm y jeszcze daleko od pozytyw nego rozw iązania, m am y jed n a k n a stę p u jąc e w ytyczne:

1) a rty k u ło w a n a m yśl itp. m usi m ieć jakieś podstaw y;

2) podstaw y te m uszą um ożliw ić nam stosow anie p ra k ty k w sposób k o n sek w en tny ;

3) podstaw tak ich nie m ożna szukać w dalszych a rty k u ło w an y ch sform ułow aniach;

4) p o d staw y tak ie m ogą istnieć ty lk o w sy tu a c ji publicznej.

P ierw szy m w nioskiem w y n ik ający m z powyższego jest chyba to, że p odstaw , o k tó re nam chodzi, m usim y szukać w ja k ie jś publicznej sy tu ­ acji nie językow ej. N azw ijm y ją sy tu a c ją społeczną.

W niosek tak i popiera jeszcze W ittgen stein trochę innym i uw agam i, a m ianow icie: ktoś, k to nie zna jeszcze języka, nie jest w stan ie pojąć tłum aczen ia, on nie m a n aw et pojęcia o n azy w aniu i stw ierdzan iu. Do zrozum ienia należy go więc naprow adzić drogą niejęzykow ą. W te n spo­ sób nasze pierw sze pojęcia lingw istyczne, tj. arty k u ło w an e, są u w ik ła ­

(9)

ne bezpow rotnie w niejęzy k ow ej sy tu a c ji społecznej. Przypuszczać n a ­ leży, że język jak o ta k i je s t podobnie uw ik łany . W ittg en stein pow iada np. „G dy w iesz jak słowo stosować, wiesz co znaczy”, pom yślm y tu o słow ie „pom ocy” i jego „ u ż y tk u ” .

To w szystko w ym aga in te rp re ta c ji, łatw o też o nieporozum ienia. Je d n y m z ty ch nieporozum ień jest pogląd, k tó ry sam kiedy ś p rzy jąłem , że znaczenie słów, zdań itp. jest zależne od zastosow ania (use) u w a ru n ­ kow anego ogólnie p rz y ję ty m uży tk iem (usage) językow ym . Z p u n k tu w idzenia W ittg en steina ta k być nie może, bow iem p rz y ję ty u ży tek ję ­ zykow y polegać może jed y n ie na tym , że istn ie je jak aś zgoda n a k on ­ se k w en tn e postępow anie, a więc coś podobnego do istn ien ia reg u ł. To już w ym aga podstaw w sensie w yżej d y sk u to w an y m , podlega więc k r y ­ tyce o podobnym ch ara k te rz e. Chodzi w p ro st o uży tek, w prost o za­ stosow anie w ram ach nielin gw isty czn ej sy tu a c ji społecznej.

S y tu acja społeczna nie jest staty czn a, pełno w niej poczynań i p ro ­ jektó w podejm ow anych przez różne g ru p y i różnych ludzi. O ile p a rę osób chce np. w ybudow ać m u r, to m uszą zsynchronizow ać sw oje d zia­ łanie. Tu już m am y potrzeb ę czegoś w ro d za ju konw encji. S kąd w iem y, że konw encja je s t stosow ana w łaściw ie? W ystarczy spojrzeć jak postę­ p u je budow a. K onw encja je st czym ś w ro d za ju narzędzia, celem jego jest np. um ożliw ienie w s p ó l n e j budow y m u ru .

Częścią owej k on w en cji może być używ anie słów . K toś m ów i „ce­ m e n t”, ktoś p odaje cem ent. Skąd w iadom o, że osiągnięto porozum ienie? Z tego, że słow a u ła tw ia ją w spólną akcję. K ażde słowo je s t tu czym ś w ro dzaju narzędzia lub elem en tem narzędzia. Z danie u ła tw ia w spół­ pracę w pew nym zakresie, p is to r ia w ieży B abel w sk azu je znakom ite zro­ zum ienie tej zasady. M am y więc p o zy ty w n ą odpowiedź: U ż y t e k s ł ó w p o l e g a n a u ż y t k u w s y t u a c j i s p o ł e c z n e j , a k r y t e ­ r i u m w ł a ś c i w o ś c i s t a n o w i t u s k u t e c z n o ś ć . D ylem at D u m m etta jest rozw iązany.

U w ikłanie język a rozw iniętego (np. polskiego) w sy tu acjach społecz­ nych jest skom plikow ane, w ielow arstw ow e, często tru d n e do odkrycia. A jedn ak zasada W ittg en stein a o dkryw a p raw dę zasadniczą odnoszącą się jednakow o do każdego języka. Ta narzędziow a użyteczność d a je nam podstaw y do rozróżnian ia w łaściw ych i niew łaściw ych zastosow ań lin ­ gw istycznych. G dy ktoś liczy: 98, 99, 100, 102, 104... itd. m yli się, bo za­ łam u je k o n tak t z innym i. G d yby jed n a k w szyscy ta k liczyli, to w te d y byłoby to w łaściw e.

J e s t to więc poprostu sp ra w ą w yboru. W ittg en stein pow iada: „S p ró ­ b uj powiedzieć «jest mi zimno» i rozum ieć przez to «jest m i gorąco». G dy języ k ju ż istnieje, to to co ro zu m iem y przez d an e słow a owego języka jest u stalone, i nie m am y p raw a w yboru.

(10)

Z asad n icza m eto d a filozofii w edług L. W ittg en stein a 75

W ittg e n stein tw ierd zi, że takiego „ k ry te riu m ” n ie podobna w yrazić fo rm aln ie, d efin icy jn ie. C elem język a jest uzyskanie re z u lta tó w p ra k ­ tycznych, a n ie w y k azanie zależności pom iędzy sym bolam i. G dy zw ró­ cim y uw agę n a języ k polski np., sp ra w a się k om plikuje. T u ta j sam a skuteczność n ie d ecy d u je o popraw ności — np. rozum iem w yrażenie: „P olska została poćw iarto w ana na trz y n ieró w n e połow y".

T est p ra k ty c z n y m ógłby się tu odnosić w sposób p ro sty do sam ego języ k a jak o in sty tu cji, ale język je s t sy stem em p ra k ty k pow iązanych w sposób taki, że żadna z nich nie m ogłaby być skuteczną sam a w so­ bie. Słow a i z w ro ty m ają zróżnicow ane zastosow ania w szerokim w a­ ch larzu sy tu acji. Ta w ieloaspektow a ro la m ożliw a je s t ty lk o w pow ią­ zaniu z resz tą języka, k tó ry m a s tr u k tu rę decyd ującą o w łaściw ości za­ stosow ań. Sukces w y rażen ia błędnego je s t częściowy. O becne zastoso­ w anie było skuteczne, ale nie m am y ra c ji przypuszczając, że dalsze po­ dobne zastosow ania też się udadzą. Pow yższe może być źródłem ty ch błędów , przeciw ko k tó ry m W ittg en stein p ro te stu je . R ozum ow anie to odnosi się bow iem li tylko do elem entów rozw iniętych s tr u k tu r język o­ wych jako takich. Biorąc sobie za zadanie analizę tej czy in n ej s tru k tu ry w języ k u polskim , m ożem y się odw oływ ać do wym ogów form alnych tego języka.

O ile p y tam y: na czym polega p ra k ty k a językow a jako taka? — nie m ożem y się odwołać do s tr u k tu ry języka, bo form alnie m ożem y w ykazać zależności pom iędzy sym bolam i i zw rotam i istniejącego sys­

tem u, nie m ożem y n ato m iast w y jaśn ić czym jest sym bol.

Tu analiza logiczna zostaje zastąp io na analizą gram atyczną. Za po­ m ocą g ra m a ty k i b adam y bow iem zjaw iska językow e jako takie. T erm in „ g ra m a ty k a ” b y ł u ży w an y przez W ittg en stein a niejasno, z jed nej stro ­ n y tw ierd z ił często, że używ a go w sensie dosłow nym , a co n a jm n ie j raz podał jego d efin icję s ty p u la ty w n ą (we w czesnym okresie), p rzy jm ijm y go n a razie w znaczeniu ja k n ajbliższym norm alnem u. T ak sta ra m y się zrozum ieć istotę języka, rozum iejąc ją zaś, rozum iem y też nasz system porozum iew ania się, stw ierdzan ia, notow ania, ob jaśnian ia itp.

M ożna się nie zgadzać (i słusznie) z tym , że filozofia m ogłaby się opierać na gram aty ce. Pom im o to ów pogląd je s t w ażn y i ciekaw y. G dy m ów im y o an alizie logicznej, odnosim y w rażenie, że dow iem y się ja ­ kim języ k być pow inien, że zn ajdziem y język doskonały. G dy m ów im y 0 analizie g ram aty czn ej, m usim y sobie zdać spraw ę, że właściwość 1 niew łaściw ość g ram aty czn a ograniczone są do postępow ania w m y ś 1 r e g u ł d a n e g o j ę z y k a . Ję zy k jako całość m oże być lepszym lub gorszym narzędziem , ale nie m oże być bardziej w łaściw ym lub m niej w łaściw ym językiem . N ie je st konieczne w yrażać się w te n lub in n y

(11)

sposób, n ato m ia st konieczne jest w yrażać się w te n oto sposób w ram ach tego oto języka.

D la zilu strow an ia ja k różne m ogą być języ k i w eźm y narzecze K iw ai w południow ej N ow ej G w inei. C zasow nik m oże tu przy jm ow ać bardzo różne fo rm y posługujące się szeregam i p rzy ro stk ó w i przedrostkó w . Istn ie je aż pięć czasów (daleka przyszłość, przyszłość, teraźniejszość, przeszłość, d alek a przeszłość); te oznaczają ilość działających, ilość czyn ­ ności w dan y ch czasach w liczbie od jednego do trzech , choć istn ie ją ty lk o dw ie liczby 1 i 2. P rz y jrz y jm y się części odm iany:

odo — zryw ać

odo-ai — zryw ać je d n ą rzecz je d n o k ro tn ie id o -ai — zerw ać w iele rzeczy je d n o k ro tn ie

id o -a i-a m a — zerw ać dw ie rzeczy n a ra z je d n o k ro tn ie

id o -o -a m a — zry w ać przez pew ien czas po d w ie rzeczy n a ra z o d u -u ti — zryw ać je d n ą rzecz p ró b u ją c k ilk a k ro tn ie

odo-ai-w ad o — pow tórzyć czynność zry w an ia je d n ej rzeczy na ra z w w ielu różn y ch w y p ad k a ch .

To ty lk o część odm iany. O czyw iście pojęcia K iw ai nie p o k ry w a ją się z pojęciam i polskim i, a jed n ak u z y sk u ją te n sam cel. K iw ai m ożna przetłum aczyć n a polski.

G dy nazw iem y m etodę filozofii an alizą gram aty czną, pozbyw am y się ten d e n c ji do szukania i k o n stru o w an ia języków idealn ych i id eal­ nych form językow ych. N aw et i tu m ożem y konstruow ać sztu czne fo r­ m y porozum iew ania się i m ożem y się na ty m czegoś nauczyć. Ale czy­ n im y to już w in n y ch sposób, bo n ie szukaimy form y, k tó rą m usi po­ siadać każd y zad ow alający język, a po p ro stu tw o rzy m y w yspecjalizo­ w ane narzędzie o fu n k cji podobnej do fu n k cji języ k a n atu raln eg o . P o ­ ró w n u jąc je z ow ym językiem m am y n ad zieję odkryć to i owo d oty czą­ ce c h a ra k te ru i spraw ności owego języka. M ożem y też częściowo zm ie­ nić język n a tu ra ln y u sp ra w n ia jąc go z p u n k tu w idzenia pew nych spec­ jaln y ch zadań.

G dy zadam y sobie p y ta n ie czy m etoda filozoficzna, do k tó re j do­ szedł W ittgenstein, jest w istocie m etodą gram aty czną, odpow iedzieć m usim y n eg aty w n ie.10 Pow iada się czasam i, że W ittg en stein tw o rzy g ra ­

m aty k ę filozoficzną.

Celem tej m etody jest odkrycie jak ie są w łaściw ości, cel, c h a ra k te r, zastosow anie i m ożliwości język a i jego elem entów . Chodzi tu oczy­ w iście o język n a tu ra ln y . S ta ra m y się rozum ieć nasz język jako n a rz ę ­ dzie in te le k tu a ln e . Chodzi nam w ięc o logikę pojęć. W ittg e n stein u ży ­

10 W ystarczy tu p o rów nać P hilosophical In ve stig a tio n s z ja k im k o lw ie k po d ­ ręcznikiem g ram a ty k i.

(12)

Z asad n icza m eto d a filozofii w edług L. W ittg e n stein a 77

w a sk o n stru o w an y ch przez siebie gier językow ych i porów nań, np. po­ ró w n u je słow a do narzędzi. To nie je s t oczyw iście m etodą g ram aty k i i nie w y k azu je poszczególnych zależności istn iejący ch pom iędzy elem en­ ta m i danego języka. S y stem te n może n am jed n a k pokazać na uprosz­ czonym przykładzie, o ja k i rodzaj zależności, o jak ą fu n k cję, jak ie uw i­ k ła n ie w elem en tach nie językow ych tu chodzi. W te n sposób m ożem y się pozbyć fałszyw ych ten d e n c ji in te rp re ta c y jn y c h i u łatw ić zrozum ie­ n ie c h a ra k te ru p ra k ty k i lingw isty czn ej jak o ta k ie j.11

G dy zd ajem y sobie sp raw ę z pozycji i c h a ra k te ru fu n k cy jn eg o p ra k ­ ty k lin gw isty cznych jako takich, m ożem y zadaw ać b ardziej szczegó­ łowe p y ta n ia n a te m a t tej czy in n ej p ra k ty k i lub k lasy p ra k ty k . I tu p y ta n ia W ittg en stein a o k azu ją się p raw ie zaw sze tra d y c y jn ie filozoficz­

n y m i: Co to je s t pow ziąć decyzję? Co to je s t liczyć? Co to je st zrozu­ m ieć? itp., itp. M etoda stosow ana do rozw iązyw ania ty ch trudności jest w w ielk iej m ierze tak a sam a jak m etoda, k tó re j użyto do odpowiedzi n a p y ta n ia p ierw o tn e, ale dostosow ana do c h a ra k te ru p y tan ia. P y tam y : Co u zy sk u jem y ? O co n am chodzi? Do czego prow adzi? działan ie w m yśl odpow iedniej p ra k ty k i lingw isty czn ej, gdy 'n p . pow iadam : pow ziąłem decyzję, zrozum iałem , policzyłem itp.

Z adając p y tan ia , u ży w ając przy k ładó w porów naw czych itp. s ta ra ­ m y się pozbyć zakorzenionych nieporozum ień i dostrzec, co się dzieje w sposób św ieży, nie obarczony przesądam i, n aw y k am i i uproszczenia­ m i. S ta ra m y się dostrzec pozycję fu n k cy jn ą , istotę i znaczenie danej p ra k ty k i i je j zastosow ania. N ie je s t to łatw e, bo m usim y pam iętać, że c h a ra k te r naszej p ra k ty k i je s t zależy w znacznej m ierze od jej pow ią­ zań z inym i e lem en tam i języka.

N a ty m w ięc polega now a m etoda W ittg en stein a. N ie przep isu je ona szczegółowo, w ja k i sposób m am y uzyskać zrozum ienie tego, o co nam chodzi. Rzeczą zasadniczą je s t tu to, czego szukam y i to, czego m usim y u nikać, a m ianow icie form alizm u i tra d y c y jn y c h naw yków m yślow ych.

Te sp ra w y zasadnicze należy odróżnić od s ty lu W ittgensteina. Ma on bow iem sw oisty, in te re su ją c y i b ogaty sposób p rzed staw ian ia pro­

blem ów , u su w an ia up rzedzeń i zw racania uw agi na to, co uszło naszej uw adze. T en s ty l stano w i w w ielk iej m ierze o c h a ra k te rz e W ittgen ­ stein a. N ie n ależy go jed n a k m ylić z jego osiągnięciam i lub m etodą, k tó rą i in n i m ogą przejąć.

11 To w łaśn ie je s t celem początkow ych fra g m e n tó w P hilosophical I n v e s ti­ gations.

(13)

Р Е З Ю М Е Н астоящ ая статья является попыткой воспроизведения философ­ ского метода Л . Виттгенштейна, являющегося свидетельством его от­ хода от концепции Б. Рассела. По мнению автора, стиль философство­ вания Виттгенштейна характеризуется программным отсутствием сис­ тематичности и в этом заключается трудность предпринятой задачи. Автор сосредотачивает внимание в основном на процессе установления отличной и самостоятельной позиции Виттгенштейна, которую он р а з ­ бирает в схеме двух характерных для этого философа паботах: Тгас-

ta tu s Logico-Philosophicus (1922 г.) и Philosophical In ve stig a tio n (1945

г.). Все творчество Виттгенштейна посвящено de facto исследованию одной проблемы: установлению значения и ценности языка и его эле­ ментов. Однако выводы, к которым приходит Виттгенштейн в обоих вы­ шеназванных работах различны. В T ractatu s Виттгенштейн провоз­ глаш ает „образную теорию язы ка” (p ictu re th e o r y of language), ви­ дя смысл и значение предложений в их образном характере. В P hiloso­ phical In vestig a tio n Виттгенштейн отходит от этой концепции, так как считает, что значение символов и доказательства проявляются в про­ цессе их применения („use”, „ e m p lo y m e n t”, „application”). Если в Tractatus Виттгенштейн доказы вал, что понимание предложения обу­ словлено обязательным знанием названий („nam es”) этого предло­ жения, то в In vestig a tio n значение предложения отождествляется с его применением („usage"), что вытекает из его инструментального х ар ак ­ тера. Обстоятельства („circum stance”), при которых предложение бы­ ло выражено или высказано, означаю т для Виттгенштейна употребле­ ние или применение („usage”). Таким образом мы освобождаемся от гипотетичности утверждений, вводя при этом язык в нелингвистические ситуации. Автор настоящей статьи доказывает, что это связано с от­ вержением Виттгенштейном возможности выяснения утверждений (пра­ вил) путем отнесения их к другим утверждениям. В процессе постоян­ ного отнесения одних правил к другим нельзя получить точности аргу­ ментации. У тверждая непригодность формальной логики в акте общ е­ ния, Виттгенштейн доказывает, что понимание не должно обязательно связываться со способностью грамматически правильно ф ормулиро­ вать предложения. Понимание полностью исходит из применения об­ щественной ситуации любых утверждений. Т акая позиция Виттген­ штейна знаменательна для Philosophical In vestig a tio n . Автор статьи обращ ает такж е внимание на интересную и, по его мнению, очень в а ж ­ ную проблему замены Виттгенштейном логического анализа предло­ жения грамматическим анализом, позволяющим изучать языковые яв­ ления не в связи с другими символами, а такими, какие они есть е х

(14)

О сновной ф и л о со ф ск и й метод у JI. В иттгенш тейна 79 defin itio n e. По мнению автора статьи, это связано с отбрасыванием P riva te Language A rg u m e n t, что означает невозможность получения уверенности в агрументации в пределах частных языковых практик, тре­ бующих применения правил, которые в свою очередь не являются сами по себе достаточной гарантией правильного понимания. В этом заклю ­ чается отход автора статьи от логического атомизма Виттгенштейна, как от метода, который ищет верности в точных правилах, которых, по мнению английского ученого, нельзя создать. Стремясь к как можно полному представлению взглядов Виттген­ штейна, автор статьи полемизирует с М. Диметтом, доказы вая ограни­ ченность его интерпретации, содержащ ейся в работе Виттгенштейна

on F oundations on M athem atics. Изучая главный упрек Диметта о пол­

ной произвольности применения Виттгенштейном символа, что в свою очередь привело бы к релятивности всей теории английского ученого и не позволило бы получить гарантию настоящей интерпретации в рам ­ ках формальных доказательств, автор настоящей статьи подчеркивает важнейш ие аспекты этой проблемы. Автор показывает, что дело заклю ­ чается не в произвольном применении правила (что, по мнению ав­ тора, является самым существенным), а в отбрасывании необходимос­ ти логической интерпретации правила. Автор обращ ает такж е внима­ ние на то (чего Диметт не зам ечает), что Виттгенштейн отбрасывал возможность последовательного поведения в сфере всех артикулиро­ ванных формулировок, ищет этой уверенности в плоскости нелингви­ стической общественной ситуации. Изучая процесс отхода Виттген­ штейна от логического анализа и замены его грамматическим анали­ зом, автор статьи указы вает на отсутствие однозначности в примене­ нии английским ученым термина „грам м атика” . В заключение автор анализирует проблему инструментальной полезности как универсаль­ ного принципа Виттгенштейна, дающего возможность его применения в любом языке. R É S U M É

L ’a rticle est u n essai de rep ro d u ctio n de la m éthode philosophique de L. W ittgenstein , é ta n t l ’expression de son abandon de la conception de B. Russell. C ette in te n tio n ne sem ble pas facilem ent réalisab le aussi d u fa it que, com m e le d it l ’a u te u r de l ’article, le sty le philosophique de W ittg e n stein se c a ractérise p a r le m anq u e d ’esp rit de systèm e qui est dans le p rogram m e. L ’a u te u r se con centre su rto u t su r le processus de fo rm a tio n de l ’a ttitu d e d iv erse et in d ép en d an te de W ittgenstein e t il l ’envisage dans le cadre de deu x dissertatio n s ca ra c té ristiq u e s po u r ce

(15)

philosophe: T ractatus Logico-Philosophicus (1922) e t Philosophical I n ­

vestiga tio n (1945). L ’o euv re com plète de W ittg en stein est consacrée en

ré a lité à l ’ex am en du problèm e de défin itio n de l ’im p o rtan ce e t de la v a le u r de la lan g u e e t des ses élém ents. Les conclusions au x q u elles a rriv e W ittg en stein o n t p o u rta n t u n cara c tè re d iv ers d an s les d e u x d issertatio n s sus-m en tion n ées. D ans son T ractatus W ittg e n stein expose la „th éo rie p itto re sq u e du lan g ag e” (p ictu re th e o ry o f language) tro u ­ v a n t le sens e t la signification des m ots dans le u r c a ra c tè re fig u ra tif. Il abandonne cette conception dan s sa P hilosophical In ve stig a tio n con­ sid é ra n t que les significations des sym boles e t des affirm atio n s se fo n t co n n aître dan s le processus de le u r application („use”, „e m p lo y m e n t",

„application”). T andis q u ’il ju g ea it dans le T ra ctatu s que la com pré­

hension d ’un e p h rase postule la nécessité de la connaissance des nom s

(„nam es”) de c e tte p h rase, dans son In ve stig a tio n la signification d ’un e

p h rase est id en tifiée avec son usage („usage”) ce q u i ré su lte de son cara c tè re in stru m e n ta l. Les circonstances („circum stance”) dan s les­ quelles une p h rase a été exprim ée ou prononcée sig n ifien t p o u r W ittg e n ­ stein l’em ploi ou l ’application („usage”). A insi on évite le c arac tère h y p o th étiq u e des constations e m b ro u illan t la lan g u e dans les situ a tio n s non ling u istiq ues. L ’a u te u r de cet a rtic le d ém o n tre q u e cela se lie avec la reno n ciation de W ittg en stein à la possibilité d ’explicatio n des a ffir­ m ations (règles) p a r le u r ap p licatio n à d ’a u tre s affirm atio n s. D ans le processus d ’application co nstante des règ le s unes au x a u tre s on n e p e u t pas o b ten ir de précision d ’arg u m e n ta tio n . En c o n sta n t l ’in u tilité de la logique form elle dan s l ’acte de com préhension. W ittg en stein d ém o n tre que l ’action de comprendrfe ne doit pas ê tre liée avec l ’a p titu d e de fo r­ m uler les p h rases c o rrectem en t du p o in t de v u e g ram m atical.

La com préhension ré s u lte to ta le m e n t de l ’app licatio n de to u te s les constatatio n s dans u ne situ a tio n sociale. C ette opinion est c a ra c té ristiq u e pour la Philosophical In vestig a tio n. O n a ttir e l ’a tte n tio n aussi à u n problèm e im p o rta n t e t in té ressa n t, à sav o ir celui de rem p lac e m e n t de l ’analyse logique de la p hrase p a r l ’an aly se g ram m aticale p e rm e tta n t d ’exam iner les phénom ènes lin g u istiq u es non d an s le u r re la tio n avec les a u tre s sym boles, m ais tels q u ’ils son t e x definitione.

Cela re ste en rap p o rt, selon l ’a u te u r de l’a rticle p résen t, avec le r e je t du P rivate Language A rg u m e n t. Ce qui signifie l’im possibilité d ’o b ten ir la c e rtitu d e de p reu v e dans le cercle des p ra tiq u e s lin g u isti­ ques privées ex ig ean t l’application des p rescrip tio n s qui, à le u r to u r, ne sont pas po u r ellem em es un e g a ra n tie su ffisa n te d ’u n raiso n n e m e n t correct. On d ém o n tre ainsi l ’aband o n fa it p a r W ittg e n stein de l’atom ism e logique en ta n t q u ’une m éthode c h e rc h a n t u ne c e rtitu d e d a n s les p rè

(16)

s-M éthode fo n d a m e n ta le de la p h ilosophie selon L. W ittgenstein 81 \

c rip tio n s précises q u i ne p e u v e n t pas, selon ce philosophe, ê tre con­ stru ite s.

T e n d a n t à u n e p rése n tatio n détaillée, a u ta n t qu e possible, des opi­ nions des W ittg e n stein dan s le p ersp ectiv e esquissée ci-dessus, on polé- m ise avec M. D u m ett, en d é m o n tra n t le c a ra c tè re borné de son in te r­ p ré ta tio n co n ten u e dan s W ittg e n ste in on Foundations o f M athem atics. E x a m in a n t l’objection fo n d am en tale de D u m e tt d é m o n tra n t une pleine lib e rté d ’ap p licatio n de sym bole (ce qui, à son to u r, a u ra it décidé du rela tiv ism e de la th éo rie e n tiè re de W ittgenstein) e t a ttir a n t l’a tte n tio n su r l’im p ossibilité d ’o b tentio n de g a ra n tie d ’u ne in te rp ré ta tio n convena­ b le d an s le cad re des preu v es form elles, on souligne les aspects plu s im p o rta n ts de ce problèm e. A insi donc on d ém o n tre q u ’il ne s ’agit pas ici d ’u n e lib e rté d ’applicatio n de la p rescriptio n, mais, ce qui sem ble p lu s essentiel, il e st question du r e je t de la nécessité d ’in te p réta tio n logique de la p rescrip tio n . On souligne aussi le fa it (non aperçu p ar D u m ett) q ue W ittgen stein, en re je ta n t la possibilité de la m anière d ’ag ir co nséquente dan s la sp h ère de to u tes les form ules articulées, rec h e rch e cette c e rtitu d e su r le p lan de la situ a tio n sociale n o n -lingu i­

stiqu e. E x a m in a n t le processus d ’abandon de la p a rt de W ittgen stein de l ’an aly se logique e t de son rem p lac e m e n t p a r l ’an aly se g ram m ati­ cale, on souligne qu e le term e „ g ra m m a ire ” em ployé n ’a pas u n e seule signification. En te rm in a n t, l ’a u te u r de l’a rticle an aly se le problèm e d ’u tilité in stru m e n ta le comm e p rin cip e u n iv erse l de W ittgenstein, p rin cip e q ui p e u t ê tre ap p liqu é à chaque langue.

P a p . d ru k . sat. III ki., SO g F o rm a t B5 (70x100) S tro n d ru k u : 18 A nnales UMCS, L ublin, 1986 D ru k a rn ia U niw ersy teck a w L ublinie Zam . n r 60/70 z dnia 31.111.70 710+ 25 egz. C -l M aszynopis o trzy m an o 27.111.70 D ru k ukończono: 10.07.70

Cytaty

Powiązane dokumenty

По отношение на сборник Рум280 логично изглежда и едно друго обяснение за следите от Княжеския изборник — че Слово на баща към сина си и псевдо-златоустовото

Друга част от личните имена са т.нар. Според авторките родителите дават защитно име на детето си с цел злите сили да не могат да му причинят зло. Например давайки

Do tytułu naukowego profesora wymaga się: książki „profesorskiej”, oryginalnej w swej koncepcji, wnoszącej novum do nauki, wypromowanie co najmniej jednego

same research, we distinguish four retirement strategies characteristic of the new pensioners. The interviewees were divided into four categories according to two dimensions that in

It is shown that microbaroms can be used in practice to obtain the traveltimes of infrasound through the stratosphere, which forms the basis for retrieving the wind and

Zolang er echter geen sprake is van een goede auteursrechtelijke of daarmee vergelijkbare bescherming, zal gebruik moeten worden gemaakt van andere mogelijkheden

The study reported in this paper is to be regarded as a first step in developing an understanding of safety management in expeditionary conditions. We studied one

Cesarz szukając wyjścia z trapiących go pro- blemów finansowych zdecydował się na sprzedaż zastawu miastu, jednak oprócz magistratu rozmowy były prowadzone z aktualnym