• Nie Znaleziono Wyników

"Powinne poszanowanie", czyli co winien jest wszytkiej Rusi samodzierżca wojewodzie sandomierskiemu : oracja weselna na ślubie Dymitra Iwanowicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Powinne poszanowanie", czyli co winien jest wszytkiej Rusi samodzierżca wojewodzie sandomierskiemu : oracja weselna na ślubie Dymitra Iwanowicza"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

"Powinne poszanowanie", czyli co

winien jest wszytkiej Rusi

samodzierżca wojewodzie

sandomierskiemu : oracja weselna

na ślubie Dymitra Iwanowicza

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 127-138

2006

(2)

Tt/rws

Seria X II 2006

Małgorzata Trębska

„Powinne poszanow anie”, czyli co w inien jest

wszytkiej Rusi samodzierżca wojewodzie

sandom ierskiem u. Oracja w eselna na ślubie

Dymitra Iwanowicza

S

lub i w esele D y m itra S am ozw ańca i M ary n y M n isz k ó w n y sam e w sobie, pom ijając w szystko, co nastąpiło po nich, stanow iły w ydarzenie, a raczej serię zdarzeń, k tóre odbiły się szero k im e c h e m w śród ów czesnej szlachty. Z je d n e j strony, ja k pisze W acław Sobieski:

d u m ę szlachty polskiej łechtało n iezaw o d n ie to w yniesien ie je d n e j z jej có rek na tak w ysoką g o d n o ś ć 1,

p rzepisyw ano do ksiąg d o m o w y ch spisy u p o m in k ó w ofiarow anych pan n ie m łodej, zw ła­ szcza że zadziw iały w y ra fin o w a n ie m 2, w y daw ano panegiryki i epitalam ia3; z drugiej zaś — nie obyło się bez k o m e n ta rz y krytycznych po d ad resem d u m n e j carow ej, która prezen to w ała się w sposób go d n y je j now ego ty tu łu 4.

U ro c zy sto ści rzeczyw iście odbyły się z w ielką p o m p ą i p rzepychem . Ałła A ro n o w a dzieli je na pięć części: ślu bpcrprocum w K rakow ie, p o d ró ż ślubnego orszaku przez Rosję, uroczysty

1 W. Sobieski. D y m itr S a m o zw a n ie c a P olska, w: idem . S tu d ia h isto iy c zn e , Lwów 1912. s. 143; J. M aciszewski, i :W-

ska a M o s k w a 1 6 0 3 - 1 6 1 8 . O p in ie i sta n o w isk a szla c h ty p o lskiej. Warszawa 1968, s. 89.

: Zob. |. M aciszewski, op. cit., s. 89.

’ U tw'ory okolicznościow e p rzedstaw iaj. M aciszewski (op. cit.. s. 86-96.). Badacz om aw ia pokrótce utwory: Jana Zabczyca (M a r s m o sk ie w sk i k r w a w y . Kraków1 1605), Jana Jurkow skiego (H y m e n a e u s N a ia ś u iijs ze g o M o n a r ­

chy D y m itr a I w a n o ir ic z a Kraków 1605). Stanisława G rochow skiego (P ie śn i na fest u c i e s z u y . Kraków 1606). Podobnie J. N ow ak-D lużew ski, O k o lic zn o śc io w a p o e zja p o lity c zn a w Polsce. Z y g m u n t I I I , W arszawa 1971,

s. 189-198. ^

(3)

w jazd do m iasta, ślub i koronacja w so borze U sp ie n sk im na K re m lu oraz uroczystości p o ­ ślu b n e w M o sk w ie 3. Jak tw ierdzi A ronow a:

D w o rsk i ce rem o n ia ł D y m itra S am ozw ańca łączył w sobie z a ró w n o tradycyjne to rm y (koronacja, pełna p rze p y ch u uczta), ja k i n ow e (ślu bperprocura, k o ro n a ­

cja carow ej, bankiet z m uzyką, rycerskie w alki, sz tu cz n e ognie, tańce).

„D w o rsk ie innow acje S am o z w a ń ca’1, ja k określa ow e n o w in k i badaczka, n azn ac zo n e były w id o cz n y m p ię tn e m ren e san so w y m i ciążyły ku k u ltu rz e za ch o d n io e u ro p e jsk ie j0. W esele M a ry n y stanow iło zatem sw oistą m ieszankę d w ó ch ró ż n y c h d w o rsk ich tradycji, zaś p rz e k ro ­ czenie granicy przez orszak w7eselny oznaczało p rze n iesien ie w z u p e łn ie nowy, fascynujący pam iętn ik arzy św iat innej kultury. Polscy goście w eselni planow ali ją w zbogacić o d o d atk o w e ele m e n ty stricte szlacheckie.

Pod datą 12 m aja ro k u 1606 (w szystkie uroczystości odbyw ające się tego dn ia m iały ju ż ch a rak te r w sc h o d n i — ruski) Stanisław N ie m o je w sk i w sw o im D iariuszu drogi spisanej i róż­ nych przypadków pociesznych i żałosnych prow adząc córkę Jerzeg o M niszcha, M arynę D ym itrowi Iw a- now iczow i w roku 16067 zapisał tekst niezw ykle ciekawej oracji w eselnej. N o si ona z n a m ie n n y

tytuł: Przem ow a do Najaśuiejszego z łaski B ożej Dymitra Iw anow icza, cesarza moskiewskiego, wszy- tkiej Rusi samodzierżce, imienietn Ja śn ie W ielmożnego Jeg o Miełości Pana, PanaJerzego M n iszka, woje­ wody sendomierskiego, lwowskiego, samborskiego, meudeuickiego etc., etc., starosty, za przyprow adze­ niem córkiJej Miełości, a poślubionej cesarzowej Jeg o Miełości m ałżonki, w mieście stolicznym M oskw ie, 12 maja w roku 1606 napisana. Z p u n k tu w adzenia tak historyka, ja k i badacza o ratorstw a w esel­

nego p rz e m ó w ie n ie to stanow i b ard zo interesujące źró d ło — d odajm y: ź ró d ło niem al zagad­ kow e. N ie m a l w szystko, co zw iązane je s t z ty m te k ste m , ja w i się ja k o albo niejasne, n ie p e w ­ ne, albo co n ajm niej intrygujące: au to rstw o , o k oliczności pow stania, sam tytuł, a naw^et p o ­ szczególne sfo rm u ło w an ia w tekście m owy, czy m otyw y, k tó ry m i kierow ał się autor, p o d e j­ m ując k olejne decyzje in w en cy jn e, dyspozycyjne i elokucyjne.

C e le m niniejszego a rty k u łu nie je s t u d ziele n ie o d p o w ied z i na w szystkie pytania, które m o ż n a postaw ić po le k tu rze P rzem ow y ..., ale p rzede w szystkim ukazanie jej ja k o sw oistego

o rato rsk ieg o fe n o m e n u w eseln eg o na tle ó w czesnego u zu su i szeroko pojętego obyczaju. Z asa d n ic zo P rzem ow a... je s t typow ym p rzykładem je d n e g o z d w ó ch najw ażniejszych

i cieszących się najw iększym p re stiż e m g a tu n k ó w szlacheckich m ó w w ese ln y c h — o d d aw a­ nia p a n n y od rodziców . O ra cję taką w ygłaszano w d n iu ślu b u , n ajp ra w d o p o d o b n iej ju ż p o je - go zaw arciu. O d p o w ied z ią na nią było dziękow anie, z k tó ry m w ystępow ał re p re z e n ta n t

ro-^ A. A ronow a, Ś lu b D y m itr a S a m o zw a ń c a i M a r y n y M n is z c h ó w n y : śirięto europejskiego c h ro m m on a rszeg o na rosyjskiej

scenie, tłum . I. O b u ch o w a-Z ieliń sk a, „Pinakotlieke. C zasopism o koneserów i am atorów sztuki"’ N r 20-21,

M oskw a 2005, s. 9-10.

Ib id e m , s. 9.

7 S. N iem ojew ski. D ia r iu s z drogi spisa n ej i ró żn y ch p r z y p a d k ó w po cieszn ych i ża ło sn ych p ro w a d zą c córkę J e rzeg o

M n is z c h a , M a iy n ę D y m itr o w i Iw a n o w ic z o w i w ro ku 1 6 0 6 , wyd. R. K rzywy Warszawa 2006 (Polonika w Z biorach

(4)

d żin y ob lu b ień ca. Z ad an ie reprezen tacji ro d ó w p o w ierzan o najczęściej najgodniejszym cz ło n k o m ro d zin y lub cieszącym się p o w sze ch n y m szacu n k iem p rzyjaciołom dom u*. J e d n a k w tym w y p ad k u doszło do przem ieszan ia oratorskiej k u ltu ry szlacheckiej z oratorską k u ltu rą d w orską, czego skutki okazały się dość niezw ykłe.

J u ż sam tytuł budzi kontrow ersje. Jak z niego w ynika, „przem ow a" została 12 maja 1606 ro ­ ku „napisana", nie m a tu natom iast ani je d n e g o określenia, które m ogłoby wskazywać, iż istot­ nie została w ygłoszona. N a te n brak pew ności w skazują obaj w ydaw cy Diariusza drogi spisanej —

i A leksander H irschberg, i R o m an K rzyw yJ. C o więcej, zarów no w e w sp o m n ie n ia ch sam ego N iem ojew skiego, jak i w jed y n y c h zapiskach, k tóre d o ró w n u ją im dokładnością w opisie w yda­ rzeń — A braham a R ożniatow skiego10, nie znajdujem y na ten tem at żadnej w zm ianki.

Z b adań nad obfitą w eselną m aterią o ratorską w ynika, iż teksty m ó w ty tu ło w a n o bardzo różnie. N ajczęściej były to nagłów ki, w któ ry ch zaznaczano, kto k o m u i za kogo lub za co dziękow ał, e w e n tu aln ie kto k o m u kogo lub co oddaw ał. P rzew ażnie d o d aw an o określenia czasu (dzień, m iesiąc, rok), m iejsca (np. w W ilanow ie, w C z arn k o w ac h ). W w ielu przy p ad ­ kach tytuły je d n o z n a c z n ie w skazują na fakt w ygłoszenia: M ow a na weselu JM Pana A ndrzeja Kryszpiua Kirszensztejna, pisarza polnego IV X. L ., z jtjin cią Panną Rachelą Brzostowską, referenda- rzówną W. X. L . dziękując za pannę. M iana p rzez mię pod alegoryją łotrów. W Wilnie A nno 1692 die 13 Ju lii.11 lub M owa, w którejem dziękow ał za Pannę młodą od P. młodego die 2 9 Octobris 1 6 5 3 {2. Jeśli

n ato m ia st przygotow ana o racja o statecznie nie doczekała się actiouis, ró w nież czasem to o d ­

notow y w an o . O to kilka przykładów : M otra J P A ndrzeja M aksym iliana Fredrą, wojewody podo­ lskiego na weselu J P J a u a Wielopolskiego, podkanclerzego kor, który się pieczętuje Białym Koniem , gdy pojm ow ał we L w ow ie JejniśPannę margrabiankę dA rquian, we Francyi urodzoną, siostrę rodzoną N a - jaśniejszej Król owy Jejm ości, die 2 Iuuii A nno D ni 1678, op atrzo n a dopiskiem : „ale nie m ów io­

n a ” 1'; Ta mowa miała się mówić, ale nie jest mówiona. D ziękow an ie za p a n n ęJM P Stanisłairoiri L u ­ bomirskiemu, staroście spiskiemu, w dzień sam N ow ego L a ta u itd. Teksty oracji pow staw ały w ięc

w zw iązku z k o n k re tn y m i m ającym i zaistnieć okolicznościam i w eselnym i, ale nie zaw sze b y­

K O p inie badaczy odnos'nie m o m en tu oddaw ania panny i dziękow ania dość się różnią. Zob. A. Briickner. Bfoe-

Ic, hasło w: idem . E n c y k lo p e d ia staropolska, t. 2, Warszawa 1939, s. 859: J. Bystroń, D z ie je o b yc za jó w w d a w n e j P o l­ sce, t. 2: ITui’A’I 7-Л1 I I I , W arszawa 1976, s. 92-94; K. M roczek. E p ita la n iiu n i staropolskie. M ię d z y tradycją literac­ k ą a o b rzę d em w e se ln y m , W rocław 1989, s. 58: Z. Kuchowicz, O b y c za je staropolskie W 7/-.YI I I I w ie k u , Łódź 1975.

s. 194-198; |. N iedźw iedź. N ie śm ie rte ln e teatra sław y. Teoria i p r a k ty k a tworczos'ci p a n e g iiy c z n c j na L itw ie

w X I 71- X I I I I w ie k u , K raków 2003, s. 176-178. ’ 4 S. N iem ojew ski, op. cit.. s. 52.

111 Zob. D ia r iu s z lVacłau>a D y a n ie u to w sk ie g o ( 1 6 0 5 - 1 6 0 9 ) . w: P olska a M o s k w a w p ie rw s z e j p o ło w ie ir ie k u X I 11.

Z b ió r m a teria łó w do historii sto su n k ó w p o lsk o -ro sy jsk ic h z a Z y g m u n ta I I I . wyd. A. H irschberg. Lw ów 1901. N a te­

m at autorstw a diariusza zob.: W. Kętrzyński, D ia r iu s ze lla c ła w a D ya n ie u to w sk ie g o i M a rcin a S ta d n ickieg o o w y p ra ­

w ie cara D y m itr a , „Przegląd H istoryczny" 1908, s. 265-275; D. Synowiec, R o ż n ia to w s k i ( R o ź iń a to w s k i) A b r a h a m , P o lsk i s ło w n ik bio g ra ficzn y t. 32. W roclaw 1991, s. 455; R. Krzywy, W p r o w a d ze n ie do le ktu ry, w: S. N iem ojew ski,

op. cit.. s. 14.

11 Rps Biblioteki Z akładu N arodow ego im. O ssolińskich we W rocławiu (dalej: O ssol.) 348. k. 11-11 r.

12 Rps O ssol. 2291/1. s. 72.

' Rps O ssol. 287, k. 1-2 v.

u Ib id e m , k. 3 -4 r.

(5)

ły w ygłaszane, na przykład z p o w o d u nieoczekiw anej nieo b ecn o ści m ó w cy na uroczystości zaślubin.

D o p ise k odnoszący się do daty p ow stania (czyli napisania) P rzem ow y... je s t je d y n y m zn a­

n y m tego typu. N ie zdarza się b o w iem , aby kopiści czy au to rz y podaw ali takie in fo rm acje w nagłów kach oracji. M o z ę to oznaczać, iż N ie m o je w sk i nadał taki ty tu ł lub go skopiow ał (w ty m m o m e n c ie n ie je s tto isto tn e), poniew aż m o w a nie została w ygłoszona: data p ow stania zam iast tradycyjnie od n o to w y w an ej daty w ygłoszenia. O czyw iście je s t to tylko p rzy p u sz cz e­ nie, je d n a k pozostaw ienie tek stu p rze m ó w ien ia je d y n ie w n otatkach, bez p u b lic zn e g o z nią w ystąpienia, zdarzało się nierzadko. B iorąc w ięc p o d uw agę b ra k ja k ic h k o lw ie k info rm acji na te m at actio tej m owy, nie je s t to p rzypuszczenie bezzasadne.

D ru g a isto tn a kw estia w iążąca się z nag łó w k iem to ty tu latu ra. D y m itr je s t tu o k re śla n y ja - ko: „najaśniejszy z łaski Bożej D y m itr Iw anow icz, cesarz m oskiew ski, w szytkiej R usi sam o - d zierżc a.’'J a k w iad o m o , od d łu ż sz e g o ju ż czasu toczył się d y p lo m a ty c zn y sp ó r o tytuły n ależ­ ne S am o zw ań co w i ja k o w ładcy Rosji: R zeczpospolita odm aw iała żą d an io m D y m itra , aby ty ­ tu ło w a ć go „ c arem ”, „cesarzem ” „cezarem A u g u ste m ”, czy „ im p e ra to re m ” ' 3. Z kolei sam D y ­ m itr reagow ał na taki d esp ek t k o n se k w e n tn ie i stanow czo: w ysłany w styczniu 1606 ro k u w poselstw ie do Z y g m u n ta III Iw an B iezo b razo w został p o in stru o w an y , aby nie przy jm o w ać w o d p o w ied z i żadnych listów, k tó re by nie zaw ierały sto so w n y c h tytułów , zaś k anclerz carski Afanasij W łasiew o d m ó w ił przyjęcia listu p rzy w iezio n eg o przez poselstw o w orszaku M a ry ­ ny, k o m e n tu ją c b rak sto so w n y ch tytułów 7 następująco:

Tu nie m asz nijakiego kniazia w szytkiej R usi, tylko Je g o M ajestat C esarski D y ­ m itr Iw anow icz w szytkiej R usi na sw ych przesław n y ch h o sp o d a rstw a ch i ce­ sarstw ie. W y te n list w eźcie d o siebie i d o n ieście go d o sw ego h o sp o d a ra 16.

M im o iż sp ó r o ty tu latu rę szybko przestał być sp o rem czysto fo rm a ln y m , gdyż w grę w ch o d z iły au ten ty c zn e am bicje S am ozw ańca, w P rzem ow ie. .. je s t on ty tu ło w a n y zgodnie

z żądaniam i dyplom acji m oskiew skiej. P rzem ow a... m iała b o w iem zostać w ygłoszona nie

w im ie n iu króla polskiego, ale im ie n ie m Je rz e g o M n isz c lia , ojca carskiej m ałżo n k i. M n iszec h ju ż od dłuższego czasu w7 k o resp o n d e n cji zw racał się d o D y m itra per „Wasza C esarska M i­

ło ść” 17, był osobą pryw atną, w ięc w tym w yp ad k u nie d o c h o d z iło do k o n flik tu n a tu ry d y p lo ­ m atycznej. D o d ać tu należy, iż w m o w ie p ow italnej w ygłoszonej „od p an ó w przyjaciół i w szy- tkiego d w o ru ” przez M arcin a S tadnickiego, o ch m istrza M aryny, ró w n ież z n a jd u je m y ty tu ł

^ Sam D y m itr np. list do Z y g m u n ta III z 16 grudnia 1605 roku zaczął od słów: „ N o s sera iissim u s et iiw ictissim u s

m onarcha D e m e tr iu s J o a m iis D e ig ra tia im p e r a to r D o m im is et R e x se re n is sim o p r in c ip i D o m in o S ig ism u n d o D e ig ra tia R e ­ g i P o lo n ia e ... ” — zob. W. Sobieski, op. cit.. s. 78. N a tem at sporu o tytuły: ib id em , s. 77, 94: D ia r iu s z drogi K róla J m ci Z y g m u n ta I I I od szc zę śliw eg o w y ja z d u z W iln a p o d S m o le ń s k w ro ku 1 6 0 9 a die 1 8 A u g u s ta i fortunnego p o w o d z e n ia p r z e z lat d w ie do irzięcia z a m k u S m o le ń s k a w ro ku /6 / /, opr. J. Byliński. W rocław 1999, s. 25; |. M aciszewski,

op. cit., s. 85.

1(1 S. N iem ojew ski. op. cit.. s. 66. 17 W. Sobieski, op. cit.. s. 147.

(6)

„Powinno poszanow anie", czyli co w inien jest wszytkiej Rusi sam odzierzca... 131

cesarski. Także w panegirykach, n ajp ra w d o p o d o b n iej in sp iro w an y ch przez M niszchów , m ó ­ wi się o „carze D y m itrz e ”18.

W ygłoszenie P rzem ow y... m iało być w ięc całkow icie pryw atnym aktem orato rsk im , ijak o

taka m ow a ta została sk o m p o n o w an a. Je st to dość isto tn e dla dalszych rozw ażań. O rację przy od d aw a n iu p an n y w ygłasza się z zasady w im ie n iu ro d zic ó w lub o piekunów 7 panny. W tym p rzypadku, m im o iż m o ż n a sobie w yobrazić taką sytuację, o b lu b ien ica była o d daw ana nie od króla R zeczypospolitej ja k o je g o p oddana, ale od w o jew o d y san d o m iersk ieg o ja k o córka. A u ­ to r mowy, k tó ry m być m oże był sam N iem o jew sk i, stanął przed niezw ykle tru d n y m zada­ niem : chciał zastosow ać szlachecką n o rm ę o ratorską w zasadniczo nieadekw atnej sytuacji. D o d ać tu należy, że raczej p ró ż n o by szukał w zo rcó w reto ry czn y cii, któ re m ó g łb y im itow ać, p rzy okazji oddaw ania szlachcianki w ładcy obcego państw a. P ostanow ił w ięc w ja k iś sposób w ykorzystać w zo rce sobie znane.

S ied em n asto w ieczn i teoretycy zalecają, aby k o m p o n o w a ć m o w ę p rzy o d d aw an iu p anny w oparciu o kilka p odstaw ow ych p u n k tó w tem atycznych: w stęp i pochw ała m ałżeństw a lub przyjaźni m ałżeńskiej, pochw ała p an n y i jej ro d u , oraz zakończenie, w k tó ry m oddaje się p a n ­ nę, prosi się o szacu n ek dla o b lu b ie n ic y i jej ro d zin y oraz składa ży czen ia1 \ P aradygm at ten

był m o d y fik o w an y zależnie od okoliczności tow arzyszących ce rem o n ii, zw łaszcza je śli na uroczystości o b ec n y był król. W ów czas początkow ą laudację zw iązku m ałżeńskiego zastępo­ w an o lub p o p rz e d z a n o o b sz ern y m e n k o m io n e m w ładzy królew skiej i osoby m onarchy, zw łaszcza tradycyjnie przypisyw anych m u cnót, takich jak: spraw iedliw ość, łaskaw ość, m i­ łość do p o d d an y c h etc. W takiej sytuacji nierzadko tez ograniczano pochw ałę samej pan n y do

■ ■ 2(1

m in im u m .

A nalogicznie postąpi! w ięc au to r oddaw ania M niszchów ny. W ystąpienie otw ierają słow a m ające w yrazić radość Je rz eg o M n iszch a z d o b reg o zdrow ia D y m itra i m iłości p o d d an y c h do n ow eg o władcy:

N ie m ogło się nic pocieszniejszego tem i czasy stać Jaśn ie W ie lm o ż n e m u Jego M iełości P anu W ojew odzie, M ielościw y N ajaśniejszy C esarzu , Panie, Panie M iełościw y, niczego i też od Pana Boga gorącszem sercem nie żądał nad tę p o ­ ciechę, aby W aszę C esarską M ielość w d o b re m z d ro w iu , spokojnie z w ielką sła­ w ą na ojczystej stolicy z m iełością w szytkich p o d d an y ch m on arch ijej m o ­

s f. M aciszewski. op. cit., s. 95-96.

|l' Zob. rps Biblioteki C zartoryskich w Krakowie 1884; rps Biblioteki Kórnickiej PAN 616: rpsy Biblioteki N a ­ rodow ej w Warszawie 6742 i 6864: rps Biblioteki U niw ersyteckiej w Warszawie 2021 (wykład zawarty w tym kodeksie na kartach 205-206 r. został niem al dosłow nie przedrukow any przez Sam uela Wysockiego w jego zbiorze: O ra to r P o lo n u s P rim o a liquot In stu ctio n ib iis de C o m itiis, L e g a tio n ib u s, M ilitia , Politico; D e iu d e O ccasioiiibus

ibidem diceudi, m odis, m ateriis, ex em p lis et su p p le m e u tis I n fo r m a tu s ..., Warszawa 1740): K. M roczek, op. cit., s. 58;

M. Trębska. M o w y w eselne na tle staropolskiego o b rzę d u weselnego. N a p o d sta w ie rękopiśm iennego zb io ru „ P enu S y n o p ­

tic ia n " S ta n isla ira R ó życ kieg o , „Barok. H istoria — Literatura — Sztuka" IX /1-2 (17-18) 2002, s. 131—146; ttłt/c/;/. O d k o n k u r ó w do z r ę k o w in . G r z e c z n ie i n ie g rzec zn ie w oracjacli w eselnych „N apis" seria 10 (2004), s. 65-80 i in.

;o Zob. M. Trębska. Teoria i lizu s. P r a k ty c z n e realizacje p a ra d yg m a tó w g a tu n k o w y c h staropolskich oracji w eseln ych , w:

(7)

skiew skiej należących w idzieć i oględać m ógł. C o iż m u Pan B óg dać raczeł, im ię Je g o św ięte za to chw ali i szczęśliw em się być ro z u m ie 21.

Po tym m ó w ca p o d ejm u je te m a t b ard z o charak tery sty czn y dla oddaw an ia panny, a m ia ­ now icie satysfakcji i zadow olenia z p o w o d u realizacji planów :

Bo cóż pocieszniejszego k o m u się stać m oże, ja k o kiedy w id zi szczęśliw y sk u ­ tek, pożądany k o n ie c zam ysłów, prac, trudów , kosztów , w ażenia zd row ia i w szytkich fo rtu n w szczęśliw em i p o żą d an e m porcie i ju ż od w szelakich n a- w ałności o b w aro w an e m p o sta w io n y c h -2.

P o d o b n e rozw ażania pojaw iały się niem al w e w szystkich m o w ac h w ygłaszanych p rzy o d ­ d aw an iu lub d zięk o w an iu za p an n ę. M iały am p lifikow ać te m a t radości z zaw iązyw anego w ła­ śnie m ałżeń stw a i przygotow yw ać słuchacza na je g o pochw ałę. M a m y tu w ięc klasyczne dla g atu n k u sfo rm u ło w an ia i m o ty w y :,.p ożądany k oniec zam y słó w ”, „pożądany p o r t”, do k tó re ­ go w pływ a się z nieb ezp ieczn eg o m o rza sa m o tn e g o życia. J e d n a k ty m razem te n stały zestaw został u z u p e łn io n y o „koszty” i „w ażenie zd ro w ia ” ja k o e le m e n ty całkow icie obce o racjo m w eseln y m . I tym razem zu p e łn ie in n a je s t je g o w ym ow a.

T radycyjnie refleksja taka o d n o siła się p rze d e w szystkim do ob lu b ień ca, k tó ry p o w in ie n się cieszyć, w idząc „pożądany ko n iec zam y słó w ”, to znaczy odbierając now7o p o ślu b io n ą m a łżo n k ę z rąk teścia lub szwagra. Tym czasem w P rzem ow ie... m ów ca opisuje radość ojca

panny. To b o w iem M n iszec h „szczęśliw em się być ro z u m ie ”, w idząc ow oce sw oich prac i skutki sw oich zabiegów. O c z y w isty m je st, że m ów ca w sposób b yn ajm n iej n iezaw oalow any w sp o m in a o tru d ac h i kosztach p o d ró ży d o M o sk w y p o n ie sio n y c h przez w o jew o d ę sa n d o ­ m ierskiego, ale nie je st w y k lu cz o n e, że to także aluzja d o faktu ud zielen ia p o m o c y i p rotekcji D y m itro w i w S am borze i później, za n im ten objął carski tro n .

M a m y w ięc do czynienia nie tylko z w id o czn ą i b ezp reced en so w y m odyfikacją tradycyj­ nej części refleksyjnej o d daw ania panny, ale także ze sw oistym p rz y p o m n ie n ie m p an u m ło ­ d e m u o je g o zobow iązaniach w o b ec teścia.

W ym ow ę tego fra g m en tu osłabia nieco p o d su m o w a n ie tej części, któ re stanow i zapo­ w ied ź p ochw ały władcy:

Z a taką d o b ro ć i łaskę N aw y ższe m u w p rz ó d dzięki oddaw szy, o p atrzn o ści i spraw iedliw ości Jeg o św iętej przeciw 7 ch y tre m zam ysłom lu d z k iem nad W aszą C esarską M iełością tylko się pod ziw o w ać p rzy jd zie23.

D y m itr jaw i się ja k o Boży p o m azan iec, któ reg o S tw órca w y raźn ie w skazał i nam aścił na p raw o w iteg o w ładcę Rosji, czego d o w o d e m Je g o nadzw yczajna, w ręcz b udząca zdziw ienie łaska. M ów ca w ylicza fakty, k tóre tego dow odzą:

21 S. N iem ojew ski, op. cit., s. 52. 22 Ib id e m .

(8)

„Powinno poszanow anie", czyli co w inien je s t wszytkiej Rusi sainodzierzca... 133

Podał C i Pan B óg pod nogi nieprzyjacioły Twoje, zjednoczeł ro z ró ż n io n e serca, w ygasiel z m yśli ich ro zm a ite za m n ie m a n ia (za u d a n ie m przeciw n ie n iech ętli- w ycli Waszej C esarskiej M iełości), starł i z p le m ie n ie m n iespraw iedliw ego zdziercę i gw ałtow nika państw 7 T w oich. U w ik łał się sam w tych sidłach, które zastawiał, sługą będąc, na pana, n ie w o ln ik ie m , na d o b ro d zieja sw ego, o p ie k u ­ n e m n iesp raw ied liw em i n ie w ie rn e m nad d zieciną24.

Ta nieco zm etafo ry zo w an a iiarratio, naznaczona tru d n y m szykiem inw ersyjnym , daje

streszczenie tru d n e j drogi D y m itra do odzyskania n ależnego m u tro n u od m o m e n tu zam a­ c h u w U g lic zu , a je d n o c z e śn ie św iadectw o niew ątpliw ej opieki N ieb io s. W id o cz n e są tu alu ­ zje do spisku S zujskich i do śm ierci G o d u n o w a i jego syna Fiodora, zaś sam B ó g p rze d sta w io - n y je s tja k o spraw iedliw y strażnik p o rzą d k u feudalnego, któ ry w c u d o w n y sposób ratuje „pa­ n a ” p rzed za m a ch e m je g o „n iew o ln ik a”.

Tem at tych w y d arze ń i osobliw ości Bożej łaski je s t am plifikow any, także za p o m o c ą sto ­ so w n y ch cytatów biblijnych, w szystko zaś prow adzi do p o n o w n e g o w yrażenia radości w o je­ w o d y sandom ierskiego.

W dalszycłi słowacli m ów ca w k u n sz to w n y sposób w plata w' orację kolejne w ażkie kw e­ stie polityczne. R adość je s t b o w iem ud ziałem nie tylko sam ego M niszcha, ale całego świata chrześcijańskiego, czyli rzym skokatolickiego, k tóre o b iecuje „z daw nego o d erw an ia zje d n o ­ czenie w Kościele B o ż e m ”. S tanow i to w yraźnie zw erbalizow ane życzenie realizacji przez D y m itra w iązanych z jego p an o w a n iem przez papiestw o, ale żyw ionych także przez Z y g ­ m u n ta III nadziei na w łączenie Rosji w o rb itę w p ły w ó w R zym u. Dalej o ra to r przem aw ia w im ien iu n aro d ó w w p rz ęg n ięty c h w „jarzm o p o g ań sk ie”, których D y m itr m a być w ybaw i­ cielem , w szystkie zaś pow yższe m yśli bogato in k ru stu je cytatam i i parafrazam i z P ism a Św ię­ tego, szczególnie zaś z ksiąg p ro ro c k ich . W ybór cytatów nie je s t oczyw iście przypadkow y, m a je d n o z n a c z n ie w skazyw ać na p o w ołanie now eg o cara, k tórego czyny w pisują się w B oży plan:

O Tobie, p o tę żn y m o n a rc h a, takie tegoż p ro ro k a słow a i dalej ro z u m ie ć się m o ­ gą: „ O to m go dał św iadkiem n a ro d o m i w o d ze m uczyniłem . O to n aró d , k tó re ­ goś nie znał, pow ołasz, a narody, któ re cię nie znały, pobieżą do cieb ie”"0 . U c z e stn ik ie m pow szechnej radości je s t ró w n ież R zeczpospolita, gdyż:

takiego sąm siada, takiem i cn o tam i o ślachconego i o b d arz o n eg o , a zw iązkiem przyjaźni, s p o w i n o w a c e n i e m i u c z y n 11 o ś c i a m i o b o w i ą z a - n e g o [podkr. M . T.J, dostała, za czym ju z z u m y słó w lu d zk ich wygasywają one przez tak długi czas n ie p o d u tn o śc i m ię d zy o b iem a narody, a na czas zm y ­ ślona przyjaźń. Ju ż n astępują szczęśliw e czasy: m iasto ostrych b ro n i — m

ie-24 I b id e m , s. 53.

25 Wlas'c. „O tom go dal św iadkiem narodom , w id z e m i nauczycielom narodom . O to naród, któregoś nie znal, powołasz, a narody, które cię nie znały, pnbiezą do ciebie dla Pana. Boga twego, i Świętego Izraelow ego, że cię uw ielbił" (Iz. 55. 4, tl. J. Wujek).

(9)

łość, srogiej strzelby — d u fn o ść, o k ru tn e g o a praw ie pogańskiego rozlew ania krw ie — chęć przeciw k o sobie, m iasto ch y treg o podeścia — radości ze w szy- tkich po ciech zo b o p ó ln e, a jeśliby co p o d ejrz an e g o jeszcze zostaw ało, zw iązki ■ ■ ■ 2(i ' " '

i spow inow acenia gaszą .

Z g o d n ie z p o w szech n ą o p in ią n ie o d m ie n n ie w yrażaną w oracjach w eseln y ch ju ż od X V w ie k u w o racjach w łoskich h u m a n istó w , m a łże ń stw o p rzynosi kres w sze lk im w aśn io m , z n o ­ si niep rzy jaźń i w rogość, często jest w ięc p rze d staw ia n e nie ty lk o ja k o praw o n a tu ry i Boga, i spoiw o u trzy m u jąc e je d n o ś ć i całość w szechśw iata, ale ja k o cz y n n ik g w arantujący trw ałość sojuszu politycznego.

W ątki p olityczne, któ re o b se rw u je m y w tej p rze m o w ie w szczególnym n ag ro m a d ze n iu , m e były obce g atu n k o m w eseln y m . W ygłaszając oracje na p rze strzen i całego w iek u X V II, o d ­ dający lub dziękujący za p an n ę w ykorzystyw ali okazje, aby k o m e n to w a ć bieżące bądź n ie ­ d aw n e w ydarzenia polityczne, m ilita rn e zw ycięstw a i porażki, chw alić d em o k ra cję i ganić ty­ ranię, daw ać w yraz p rz e k o n a n io m religijnym . N ig d y oczyw iście nie czynili z tych g atu n k ó w o k o liczn o ścio w y ch sw oich m anifestów , n ie m n ie j takie ele m e n ty łatw o dają się zauw ażać w tekstach ep italam ijnych w ystąpień k rasom ów czych. P r z e m o w a ... z a p r z y p r o w a d z e n ie m cór­ k i. .. nie je s t zatem je d y n y m , choć niew ątpliw ie je d n y m z w cześniejszych znanych u p o lity cz­

n io n y c h p rze m ó w ie ń w eselnych. N ie oznacza to, że jej a u to r był p re k u rso re m p ew n y c h te n ­ d encji, a je d y n ie , że z pierw szej dekady XVII w iek u w iele te k stó w w ogóle nie się zachow ało.

Inw en cy jn ą i dyspozycyjną k u lm in acją o ddaw ania p an n y ja k o g atu n k u m ow y w eselnej było zaw sze w p ro w a d ze n ie e n k o m io n u o b lu b ie n ic y i je j ro d u . W polskiej tradycji szlachec­ kiej pochw ała ta fo rm u ło w a n a była w zależności od w yzn an ia i god n o ści m ó w cy oraz sam ych ch w alonych. Zazw yczaj o tw ie ra n o laudację ogólną pochw ałą całego ro d u w raz z e n u m erac ją po szczególnych ro d zin i herbów , n astęp n ie w łączano k ró tsze lub d łuższe fra g m en ty narracy j­ ne dotyczące p o szczególnych k rew n y ch najp ierw po m ieczu, następnie po kądzieli. N a sa­ m y m zaś k o ń c u zalecano o sobiste p rzy m io ty sam ej m ło d e j; należały do nich: sk ro m n o ść , n ie ­ w in n o ść (czyli w sty d niew ieści i ru m ie n ie c pan ień sk i), p o b o żn o ść, p o kora i p o słu szeń stw o , n ierzad k o d o tego żelaznego spisu w łączano także rozsądek. Je d n a k w pew nycli o k reślo n y c h okoliczn o ściach rezy g n o w an o z rozw ijania e n k o m io n u i o g ran iczan o go d o ogólników . N a j­ częściej zabiegi takie były d o k o n y w an e , gdy m ó w cą był brat lub in n y bard zo bliski k rew n y p an n y (aby u n ik n ą ć za rzu tu m e sk ro m n o ści m ów cy, k tó re m u nie u ch o d z iło „pro d o m o s u a być T u liu sz e m ’') 27. C zęsto ograniczali en k o m io n y ró w n ież m ó w cy kalw ińscy i ariańscy. Z u p e łn ie inna m otyw acja przyśw iecała S tanisław ow i I lerak liu szo w i L u b o m irsk ie m u , k tó ry dziękując w 1678 ro k u Ja n o w i III i M arii K azim ierze za o d d an ą Ja n o w i W ielo p o lsk iem u M arię A n n ę de la G ran g e d ’A rq u ien , w pochw ale przodków 7 pana m ło d e g o w ypo w ied ział zaledw ie kilka zdań, co uzasadniał oryginalnie u ję ty m p o cz u ciem stosow ności:

2h S. N ie m o je w s k i. op. c it., s. 54.

(10)

„Powinno poszanow anie", czyli co w inien jest wszytki oj Rusi sam odzierżca... 135

A k tóżby śm iał przed S łońcem w ystaw iać gwiazdy, i by najśw ietniejsze H y tn e - na p o c h o d n ie niezw y ciężo n y m najaśniejszego Feba p ro m ie n io m w ym iatać przed oczy?2s.

G en e ra ln ie laudacja m a w ykazać ró w n o ść obojga o b lu b ie ń c ó w — to je s t jej podstaw ow y cel. W przy p ad k u ślu b u W ielopolskiego rów n o ści takiej fo rm a ln ie nie było, i podczas gdy re­ p re z e n ta n t p an n y m łodej cofał się w swej opow ieści o j e j p rzo d k ach d o śred n io w ie cz n y ch k ró ló w fran cu sk ich i analizow ał przep ły w błękitnej krw i w szesnastu albo i w ięcej p okole- n ia ch 21) — L u b o m irsk i zachow ał niezw ykle daleko p o su n ię tą pow ściągliw ość panegiryczną.

N ie c o p o d o b n ie uczynił a u to r oracji oddającej m ałżo n k ę carow i Rosji. N a jp ie rw chw ali 011 ogólnie ró d M n iszch ó w — ze w zględu na zacność, u rzęd y i godności będące w rodzinie i cn o ty rycerskie:

O b ra łe ś sobie d o spólnego pożycia, do u cz esnictw a łaski tej i błogosław iństw a, k tórego Pan Bóg Waszej C esarskiej M iełości h o jn ie użycza, tow arzysza w d o ­ m u Ich M iełości P anów M niszków , zacnem od w ielu lat w szytkiem i h o n o ra m i, ile ich je n o z daw na o z d o b io n e m nie tylko w ch rześcijaństw ie, ale i m ięd zy p o ­ g aństw em , a m oże się rzec: po w szytkiem św iecie słynącem ja k o w ielką d ziel­ nością i m ę stw em przeciw ko po g ań stw u , tak też i ro ztro p n o śc ią w zadzierży- w aniu i ro zszerzan iu chw ały m iełego Boga i spraw rzeczypospolitej ch rz eśc i­ ja ń sk ie j30.

N astęp n ie m ów ca stosuje częsty w takich sytuacjach zabieg odrzucenia p o trzeby pochw ały: Ale m n ie się z te m szerzyć m niej potrzeba, co tak w iele i daw nych, i taraźniej- szych h isto ry k ó w w ielą ksiąg p o zo stałem u w iekow i podało, a W asza C esarska M iełość saineś się przez n ie k tó ry czas przypatrzę!. P rz y p atrzy ć -e ś się zaraz ra- czeł w ty m d o m u w y ch o w an iu zacnego p o to m stw a w e w szytkich cnotach, w bogobo jn o ści, w w stydzie, w sk ro m n o ści u m atki tak św iętobliw ej, którą (m usi tak każdy m n iem ać, że choczaż w tak słebem zd ro w iu ) Pan B óg sam tyl­ ko chow a na przykład i w iz e ru n k stanow i białogłow skiem u. O zacności także i starożytności fam ilijej [ego M iełości nie chcąc się dla ścisłości czasu szerzyć, do tychże h isto ry k ó w od w o ły w an i się. je d n o tylko w spom nię: p rzed dw iem a sty lat król sław nej pam ięci W ładysław, m ając sobie w szytkich w iernych, to, co chciał m ieć natajem niejszego, je d n e m u z tej fam ilijej pow ierzeł31.

2S M o w a J a ś n ie W ie lm o żn e g o Jego M śc i P. S ta n isła w a H ra b i na 11 ’iśu ic zu i J a ro sła w iu L u b o m irskieg o , m a rsza łk a w ie lk ie ­

go koronnego, starosty spiskiego, dziękującego K ró lestw u Ich M o ścio m , im ie n ie m J a ś n ie W e l.J e g o M śc i P. P odkanclerzego K oronnego, na akcie Je g o M o ści W eseln ym w e L w o w ie , d n ia 19 lipca R o k u P a ń sk. 1 6 7 8 . k. nlb. 1 v.

2q Zob. rps. M u zeu m N arodow ego w Krakowie nr 52, s. 135-143. M ow a zatytułow ana jest: O d d a w a n ie Je jm sc P a n n y M a rg ra b ia n k i della g randę, R o d z o n e j kró lo w e j J e jm sc i P a n u J a n o w i W ie lo p o lskiem u , P o d k a n c le rze m u K o ro n n e m u , p r z e z J M c i P ana S ta n isła w a J a b ło n o w sk ie g o W ojew odę z ie m ruskich, h etm a n a polnego K o ro n n eg o w e L w o w ie 1 6 7 9 .

10 S. N iem ojew ski, op. cit., s. 54. 11 Ib id e m , s. 54—55.

(11)

O ra to r podaje tutaj dw a w ażn e arg u m e n ty ; oba były szeroko stosow ane w szlacheckich m o w ac h w eseln y ch pierw szej p o ło w y X V II w ieku. P ierw szy to o d w o łan ie się do d aw n ie j­ szych dziejopisów , który u w iecznili na kartach k ro n ik resgesłae M n isz c h ó w i ich p o w in o w a­

tych — w o b ec istnienia tak rze teln y c h źródeł n ie k tó rzy m ó w cy dodaw ali n ierzadko: „gdzie każdy sobie doczytać m o ż e ”. O ra to r nie w idzi tu p o trze b y p o d ejm o w an ia p o n o w n ie ju ż raz w y konanej pracy, p o w tarzania faktów', k tóre w szystkim o b y w ate lo m R zeczpospolitej są d o ­ skonale znane. Ale car Rosji nie był obyw atelem R zeczypospolitej. O ile w p rzy p ad k u m ó w ­ có w w ystępujących na w eselach szlacheckich a rg u m e n t te n m ial realną p o d b u d o w ę , tu p ełni funkcję je d y n ie ozdobnika.

Z kolei o d w ołanie do dośw iadczenia o sobistego o b lu b ie ń ca to rm u ło w a n o najczęściej w w ystąpieniach tow arzyszących ślu b o m sąsiadów lu b dalekich p o w in o w aty ch , gdzie d łu ż ­ sza zn ajo m o ść p oprzedzała decyzje m a try m o n ialn e. W p rzy p a d k u p rz e m o w y kierow anej do m o n a rc h y obcego kraju a rg u m e n t byłby absurdalny, je d n a k w o d n ie sie n iu d o S am ozw ańca m iał sens z uw agi na je g o p o b y t w S am borze, d oskonałą zn a jo m o ść z a ró w n o sam ej panny, ja k i całej jej rodziny. D y m itro w i nie trzeba zatem zachw alać ani M aryny, ani jej ro d u , gdyż m iał o n sp o so b n o ść p rze k o n ać się osobiście o w ysokich c n o tac h i panny, i tego d o m u .

N ie zm ien ia to taktu, że z orato rsk ieg o p u n k tu w id zen ia a u to r Przem ow y trak tu je o d b io r­

cę e n k o m io n u p a n n y — czyli sam o d zierżcę W sze ch ru si — tak sam o ja k polskiego szlachcica z sąsiedniego d w o rk u . M o ż liw e je stje d n a k , że celem tw ó rcy oracji było w ykazanie p ew nej za­ żyłości m ię d zy k o ro n o w a n y m o b lu b ie ń c e m a ro d zin ą je g o w ybranki.

P otw ierdzałyby to n astępujące słowa:

Takich tedy ro d zic ó w i w szy tk iem i cn o tam i o z d o b io n ą panną, a ju ż p o ślu b io n ą W aszej C esarskiej M iełości m ałżonką, p rz y ja c h a łje g o M iełość Pan W ojew oda, choczaż w slabem zd ro w iu sw em , m niej sobie w ażąc odległość m iesca, n ie sp o - so b n o ść drogi, w ielkich p ociech się spodziew ając albo raczej p ew n ie sobie obiecując, ze chęć tę, którąś W asza C esarska M ieło ść w d o m u Jeg o M iełości znał, w d z i ę c z n o ś c i ą o d d a w a ć b ę d z i e s z r a c z e ł [podkr. M . T. ]32. N a jp ie rw d o ch o d z i do p rz y p o m n ie n ia tru d ó w p o d ró ż y d o M oskw y, k tó re znosił ojciec p a n n y m łodej (przypom nijm y, iż w pierw szych słow ach oracji m o w a je s t ró w n ież o k o ­ sztach), zagrożeń i p ro b le m ó w zd ro w o tn y c h w o jew o d y san d o m iersk ieg o . To w y liczenie m a zilu stro w ać bynajm niej nie p o k o rę w o b ec n o w o k o ro n o w a n eg o władcy, ale p o św ięcen ie star­ ca dla zięcia. Z a to w szystko, ale także za „ch ęć”, której d o zn a ł D y m itr w S am b o rze, w d o m y ­ śle: za p o m o c polityczną i m a teria ln ą w w y n iesien iu go na tro n , w k o ń cu także za o d d an ie m u M aryny, car w in ie n je s t M n isz c h o w i w dzięczność: „w dzięcznością oddaw ać będziesz raczeł”. Z w ro t te n był ab so lu tn ie sta n d ard o w o uży w an y w p rze m ó w ie n ia c h szlacheckich przez cały w iek XVII. Je d n a k za sto so w n y u zn ać go należy w o d n ie sie n iu do ro d z in p rzy n ajm n iej w zg lęd n ie sobie rów nych. O d d a w a n ie p o w in n o b o w ie m im plikow ać dziękow anie, z k tó ry m

(12)

„Powinno poszanow anie". czyli co w inien jest wszytkiej Rusi sam odzicrżca... 137

w in ie n w ystąpić re p re z e n ta n t pana m ło d e g o — z tej racji o b lu b ien iec, ja k o dziękujący, w p e r­ spektyw ie oratorskiej z założenia był w id zian y ja k o postaw io n y o stopień niżej w hierarchii. Tu je d n a k sytuacja była niezw ykle złożona — daw n y p ro teg o w an y M n isz c h ó w stał się teraz „cesarzem m o sk ie w sk im ’-, w ięc nie byli oni m u w n ajm n iejszy m sto p n iu ró w n i stanem , z drugiej stro n y fakt w spierania D y m itra przez w ojew odę san d o m iersk ieg o w d ro d z e po ko­ ro n ę pozostaw ał faktem pow szech n ie znan y m . T ru d n o określić, czy m ów ca istotnie w ierzył w carskie p o ch o d z e n ie D y m itra — u ro d z e n ie m czerniec nie m ógł n aw et m arzyć o m ie rzen iu się z M n iszch a m i, ci z kolei nie m ogli zgłaszać pretensji do rów n an ia się ze „wszystkiej Rusi sa m o d zierżc ą”.

W ym ow ę w ezw ania do w d zięczn o ści osłabia nieco zakończenie o racji, w k tó ry m prosi się o o b ró ce n ie tej w dzięczności w „u p rzejm ą m ie ło ść” do n o w o p o ślubionej m ałżonki. Po tym następują życzenia „rozszerzenia sławy im ie n ia ” Bożego, d o p ro w a d ze n ia do je d n o śc i K ościo­ ła, o statecznego pok o n an ia w ro g ó w i doczekania się licznego po to m stw a. W o sta tn ic h sło­ w ach m ów ca w ykrzykuje z em fazą:

N iechaj że szczęśliwie w pro w ad zo n a do tro n u Waszej Cesarskiej M iełości o b lu ­ bienica Twoja będzie! A dzień ten sprow adzenia ja k o szczęśliwy sobie obiecują życzliwi Waszej Cesarskiej M iełości, tak n iechętliw em niech będzie straszliwy! A nalizow aną Przem ow ę w łaściw ie tru d n o p orów nyw ać z jak ik o lw iek in n y m znanym tek­

stem . Istnieją liczne o racje d w orskie, lecz sytuacje, w k tó ry ch były o n e w ygłaszane, zgoła ró ż ­ niły się od om aw ianej w tym m iejscu. W typow ym w ystąpieniu d w o rsk im m ów ca oddaje p an n ę z frau cy m eru królow ej lub d ziękuje za nią, para królew ska w ystępuje zatem ja k o o pieku­ now ie oblubienicy. Z tej racji, ale przede w szystkim z p o w o d u swojej godności, są o ni głów ny­ m i postaciam i oracji, i wszystkie niem al elem e n ty enkom iastyczne odnoszą się do nich. M o n a r­ cha w każdym ujęciu, czy to w o d d aw a n iu czy d zięk o w an iu , je s t osobą, w o b ec której w yraża się w dzięczność, deklaruje się p o słu szeń stw o , w iern o ść i m iłość oraz o d d an ie m ajestatow i, lub u zasad n ien ie do tychże afektów i p o staw w zyw a. Idąc tym tro p e m , zasadniczo m ó w ca o d ­ dający M a ry n ę p o w in ie n dziękow ać D y m itro w i, że te n zechciał ją pojąć za żonę.

Przem ow a do N ajaśukjszego z łaski B ożej Dymitra Iw au ow icza... je s t tekstem niezw ykle in te­

resującym p rze d e w szystkim ze w zg lęd u na zm ie n n o ść to n u — obecn e są w niej oczyw iste ele m e n ty p anegiryczne, o bszerna ty tu latu ra, w skazanie na p o słan n ictw o now eg o cara p oparte cytatam i z ksiąg p ro ro c k ich i tak dalej, ale o b o k nich zn a jd u je m y także ele m e n ty pasujące zd e­ cydow anie bardziej do okoliczności w esela polskiego szlachcica z polską szlachcianką niż do oddaw ania p an n y w ładcy obcego kraju. N ie sposób określić, czy ta n ie ró w n o ść stylu była za­ m ie rzo n a, czy m o ż e w ynikała z p ew nych n ie d o m ag a ń u m ie ję tn o ści i w yo b raźn i mówcy. Z całą pew nością je d n a k zu p ełn ie nie pasow ała do spo so b u o b ch o d z en ia uroczystości w esel­ n ych i koron acy jn y ch w M oskw ie.

P o w róćm y zatem do pytania — czy p rze m ó w ien ie to m ogło zostać w ygłoszone, czy d o ­ czekało się actiotiis? Biorąc pod uw agę sztyw ność etykiety dw orskiej na uroczystościach

(13)

św iadków — m o ż n a w nosić, że nie p rze w id zia n o m iejsca na tego typu ce rem o n ię . O d d a w a ­ nia p a n n y nie d o k o n u je się p rzy okazji w zn o sz en ia to astu — je s t to osobny, n ie z m ie rn ie w aż­ ny o b rzęd , w polskiej k u ltu rz e szlacheckiej w ręcz k u lm in ac y jn y p u n k t w esela. T ym czasem , ja k w ynika z o p isó w pam iętnikarzy, nie nadarzyła się żadna okazja, aby z całą w ym aganą cele­

brą oddać M a ry n ę w im ie n iu ojca.

D ru g i a rg u m e n t przem aw iający za tą tezą to w n ie k tó ry ch m o m e n ta c h zbyt p o ufały to n mowy. Z w ażyw szy fakty: zaistniałego sp o ru ty tu latu ro w eg o , niezw ykle ścisłej k o n tro li p rz e ­ strzegania obyczajów d w o rsk ich , w k o ń cu n aw et p rzejaw ó w iiytacji D y m itra i p ro te k c jo n a l­ nego chw ilam i traktow ania przez niego teścia, m o ż n a w y su n ąć h ip o te zę , że m ó w ca m ógł sam zrezygnow ać z w ygłoszenia lub p ró b w ygłoszenia w cześniej przygotow anej przem ow y, która w tych o k o licznościach nie do koń ca spełniała zasady aptum.

S taropolscy p am iętn ik arze, je śli ju ż opisyw ali w esela (a czynili to zn acznie m niej detalicz­ nie, niż to m iało m iejsce w czasie g o d ó w m o sk iew sk ic h )33, to n ie m al z reguły w sp o m in a li o m ó w cy oddającym i d ziękującym za p annę. C z ęsto byw a to je d y n a bardziej ro zw in ię ta u w a ­ ga o dnosząca się d o danego ślubu. T ym czasem źródła m ilczą o w ygłoszeniu tej oracji — gdyby ta ce rem o n ia się dokonała, z pew nością zostałaby o d n o to w a n a przez Polaków, k tó rzy z a n u ­ rzeni w obcym i d ziw n y m dla n ic h obyczaju, dośw iadczyliby w reszcie czegoś zn an eg o i sw o j­ skiego.

D la m o w y ja k o takiej nie m a to w iększego znaczenia. I tak w eseln e o rato rstw o sta ro p o l­ skie p o zn a je m y je d y n ie p o p rze z teksty zapisane, któ re od te k stó w w y g ło szo n y ch m ogły się znacząco różnić.

33 Z ob. M. Trębska. S w a ty i sw a d a w staropolskich p a m ię tn ik a c h i d ia riu sza c h . „Barok. H istoria — Literatura — Sztuka" 2006 [w d ru k u ].

Cytaty

Powiązane dokumenty

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Spoglądając z różnych stron na przykład na boisko piłkarskie, możemy stwierdzić, że raz wydaje nam się bliżej nieokreślonym czworokątem, raz trapezem, a z lotu ptaka

Bywa, że każdy element zbioru A sparujemy z innym elementem zbioru B, ale być może w zbiorze B znajdują się dodatkowo elementy, które nie zostały dobrane w pary.. Jest to dobra

Następujące przestrzenie metryczne z metryką prostej euklidesowej są spójne dla dowolnych a, b ∈ R: odcinek otwarty (a, b), odcinek domknięty [a, b], domknięty jednostronnie [a,

nierozsądnie jest ustawić się dziobem żaglówki w stronę wiatru – wtedy na pewno nie popłyniemy we właściwą stronę – ale jak pokazuje teoria (i praktyka), rozwiązaniem

W przestrzeni dyskretnej w szczególności każdy jednopunktowy podzbiór jest otwarty – dla każdego punktu możemy więc znaleźć taką kulę, że nie ma w niej punktów innych niż

Zbiór liczb niewymiernych (ze zwykłą metryką %(x, y) = |x − y|) i zbiór wszystkich.. Formalnie:

też inne parametry algorytmu, często zamiast liczby wykonywanych operacji rozważa się rozmiar pamięci, której używa dany algorytm. Wówczas mówimy o złożoności pamięciowej;