178 RECENZJE–SPRAWOZDANIA Cezary Marasiński (rec.): Benjamin R.
Barber, Skonsumowani. Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli, przeł. H. Jankowska, Warszaw-skie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2008, ss. 530.
Benjamin R. Barber, politolog, człowiek in-stytucja (niegdyś doradca prezydenta Billa Clintona), znany jest w Polsce przede wszyst-kim z książek Dżihad kontra McŚwiat (1997) oraz Imperium strachu. Wojna, terroryzm i demokracja (2005).
Tytuł recenzowanej tu pozycji sprawia wrażenie mikrostreszczenia zawartości dzieła, przez co pozwala wyrobić sobie wstępne wyobrażenie o jego zawartości me-rytorycznej. Można powiedzieć, że jest to „stary zwyczaj autora”, tyle że – moim zda-niem – w przypadku Skonsumowanych peł-ny tytuł raczej oddala nas od istoty tekstu, miast naprowadzać na zasadnicze idee dzie-ła, albowiem widząc jeszcze książkę na pół-ce sklepowej, sądziłem, że mam do czynie-nia z utworem o znacznie lżejszych ambi-cjach, niż okazało się to po jego „skonsumo-waniu”. Zgadywałem wówczas, że będzie to rodzaj krytycznie nastawionego do rzeczy-wistości, swobodnego eseju, wypełnionego demaskującymi analizami licznych przykła-dów „perfi dnych reklam”. Możliwe nawet, że opisy te będą przejawiały pewną skłonność do przesady i demonizacji.
Na szczęście Barber wykracza zdecydo-wanie poza to, co można by określić jako mądre narzekania byłego doradcy byłego (demokratycznego) prezydenta na ten po-psuty (przez republikańskiego prezydenta)
świat. W rzeczywistości jego najnowsza książka stara się ogarnąć ustrój polityczno--gospodarczy, który kształtował się w Sta-nach Zjednoczonych od kilkudziesięciu lat i stanowi 1/5 całej historii amerykańskiego kapitalizmu, którego dzieje, wg Barbera, przedstawiają się następująco: 1) anarchicz-ny „kapitalizm twórczy”, 2) burżuazyjanarchicz-ny „ka-pitalizm inwestycyjny”, 3) „ka„ka-pitalizm libe-ralny”, 4) „kapitalizm menedżerski” i 5) „ka-pitalizm konsumpcyjny” – nasz bohater.
Źródła ostatniej fazy ustroju są, wg książki Barbera, podwójne: z jednej strony kapitalizm zatriumfował, stając się dominu-jącym ustrojem na świecie, z drugiej – nie mając konkurencji, a będąc na konkurencję nastawionym – przystąpił do „konsumpcji samego siebie” lub – jeszcze inaczej – z jed-nej strony kapitalizm zdobył świat burząc rozmaite „mury berlińskie”, z drugiej – pod-czas wyczerpującego wyścigu militarno-go-spodarczego olbrzymią część tego świata uczynił tak nędzną, że musiał ją niejako „wyrzucić z rynku”. Tak powstał nowy po-dział świata na część rynkową i pozarynko-wą; na część konsumującą i część niezdolną do konsumpcji. Barber zwraca uwagę, że jest to sytuacja niemal katastrofalna, i to także dla tej bogatej części, bowiem rynek kapitalistyczny z natury musi być ekspan-sywny, aby w ogóle istnieć, a tu gwałtownie rozrastające się obszary beznadziejnej nę-dzy (zarówno na odległych kontynentach, jak i wewnątrz konsumujących obszarów) zmuszają do wycofania się. Co robić? Po-wstała polityka ochrony i rozwoju kon-sumpcji, prawdziwa rewolucja kulturalna! Konsumpcja ponad potrzeby stała się cnotą,
179 RECENZJE–SPRAWOZDANIA
„ratunkiem dla świata”. Dalej jednak nie bę-dę streszczał fascynującej, acz szokującej i smutnej książki Barbera.
Chciałbym po tym wprowadzeniu wspomnieć o kilku zaletach Barberowskie-go podejścia, które nadają dziełu jeBarberowskie-go wyjąt-kowy charakter.
Pierwsza to ujmowanie rzeczy od strony humanistyczno-etycznej. Chociaż książka nie stroni od ekonomii i polityki, najdogod-niejszym sposobem wyjaśnienia sytuacji zdaje się dla autora właśnie płaszczyzna ak-sjologiczna opisywanych zjawisk. Kluczem do uchwycenia istoty zarówno poprzednich faz kapitalizmu, jak i obecnej jest przywoła-nie odpowiadającego każdemu okresowi etosu. Mamy więc kolejno: etos twórczej, wręcz awanturniczej, anarchii (odpowiada fazie „kapitalizmu twórczego”), etos asce-tyczny, zgodny z „etyką protestancką” Maxa Webera (faza „kapitalizmu inwestycyjne-go”), etos radykalnego indywidualizmu („kapitalizm liberalny”), etos organizacji i oszczędzania („kapitalizm menedżerski”) i wreszcie, stanowiący zasadniczą treść książki, etos infantylizacji (odpowiada kon-sumpcyjnej fazie kapitalizmu).
Stosunek etyki do polityki i ekonomii jest u Barbera złożony. W żadnym wypadku nie mamy tu do czynienia z determinowa-niem etosu przez dwie ostatnie dziedziny; to raczej on sam stanowi jedną z głównych sił współtworzących sytuację.
Warto zwrócić uwagę na to, że kluczowe pojęcia, którymi posługuje się Barber, od-noszą się równocześnie do różnych sytuacji czy różnych grup ludzkich, w rezultacie się dopełniając i tworząc „polifoniczną pełnię
znaczenia”. Np. skonsumowani to niewątpli-wie ludzie, których kapitalizm pogrążył w nędzy i odrzucił, ale nie tylko, gdyż skon-sumowanymi są również ci, którzy stanowią serce konsumującego, bogatego świata i dla-tego musieli (lub chcieli) poświęcić swoje rzeczywiste tożsamości oraz obywatelski wy-miar życia na rzecz zinfantylizowanej men-talności konsumenckiej, bezkrytycznej i nie-świadomej swoich faktycznych potrzeb.
Inny przykład to słowo prywatyzacja. Prywatyzuje się nie tylko wszelką działal-ność produkcyjną i wszelkie usługi, nawet te, które z natury mają w sobie coś publicz-nego, jak – zdaniem Barbera – jest m.in. z ochroną zdrowia i edukacją. Prywatyzacja jest zarazem stanem umysłu konsumenta, który eliminuje wszystko, co w jego życiu publiczne i obywatelskie na rzecz chwilowe-go „ja chcę”.
Kolejną, moim zdaniem bardzo warto-ściową, osobliwością książki jest wprowa-dzenie pojęcia indeterminizmu technolo-gicznego. Determinizm ten eksponuje wiel-kie wynalazki jako punkty zwrotne w dzie-jach ludzkości, która żyje jakby od wynalaz-ku – do wynalazwynalaz-ku. Nowa technologia po-zwala pokonać nowe bariery, zarazem de-terminując ściśle kształt kultury. Barber zajmuje stanowisko odwrotne i odmawia czynnikowi technologicznemu tej wiodącej roli. Wskazuje, że w fazie konsumpcyjnej wynalazki służą przede wszystkim etosowi infantylizacji. Nie chodzi o to, czy jest to cał-kowita prawda, lecz niewątpliwie wizja współczesnej cywilizacji z tak pomniejszo-ną rolą czynnika technologicznego należy w dzisiejszych czasach do prawdziwej
rzad-180 RECENZJE–SPRAWOZDANIA kości i dlatego m.in. warto przeczytać
ostat-nią książkę Barbera.
Koncentracja na problematyce humani-styczno-aksjologicznej sprzyja pogłębieniu fi lozofi cznemu wywodu. Mimo że książka przeznaczona jest dla szerokiego grona od-biorców, autor śmiało czerpie z dorobku takich myślicieli, jak: Max Weber, Th omas Hobbes, Zygmunt Freud, Alexis de Tocqu-eville, Erich Fromm, John Dewey, Wilhelm von Humboldt, Karol Marx, John Stuart Mill, Neil Postman, Jean Jacques Rousseau, Jean Baudrillard, Michel Foucault, Hannah Arendt…
Istnieje także druga strona medalu: znaczna część dzieła to treści powtórzone. Paradygmaty społeczeństwa konsumpcyjne-go czy kultury masowej, które przedstawia Barber, są tymi samymi, z którymi stykamy się u Baudrillarda czy Fromma. Autor by-najmniej nie stara się tego ukryć, ale nie bez znaczenia pozostaje fakt, że niemal ¼ książ-ki to „powtórka”.
Do interesujących refleksji prowadzi spojrzenie na Skonsumowanych z polskiej perspektywy, ponieważ wiele „haseł” wyja-śnianych przez Barbera funkcjonowało i funkcjonuje w naszych mediach. Przykła-dowo od dwudziestu lat słyszymy o ko-nieczności prywatyzacji, którą określało się często jako „powrót do normalności” czy po prostu „dekomunizację”. U Barbera prywa-tyzacja jest wręcz formą dekapitalizacji, sta-nowi przejście do kapitalizmu płaskiego jednowymiarowego.
Z całkowicie osobistej perspektywy chciałbym dodać, że jestem pod wrażeniem krytycznego odniesienia się Barbera do
koncepcji karnawalizacji rynku. Według niej rynek ponowoczesny, pełen niesfornych reklam, swobody i gwarantujący jednostce wolny wybór, jest dziedziną życia, gdzie do-chodzą do głosu elementy karnawałowej kultury śmiechu. Zwolennicy tej koncepcji odwołują się do paradygmatu średniowiecz-nego i renesansowego karnawału, który w XX w. wyszedł spod pióra rosyjskiego fi -lozofa-literaturoznawcy Michaiła Bachtina. Barber polemizuje z tezą o pokrewieństwie ponowoczesnego rynku globalnego i daw-nego karnawału: analogia jest powierz-chowna i w rzeczywistości złudna. Barber zwraca uwagę, że, wg Bachtina, świadomość uczestnika dawnego święta śmiechu prze-kraczała granice indywidualnego, jednost-kowego istnienia i stając się częścią jedno-cześnie umierającego i odradzającego się, a przez to wiecznego, tłumu, odważnie spo-glądała śmierci w oczy. Tymczasem „zasadą” bycia konsumentem jest żywienie infantyl-nego, „ja chcę”, a chcące czegoś ja utwierdza się w skończonej jednostkowości i najbar-dziej w świecie boi się śmierci.
Podsumowując, chciałbym podkreślić, że za sprawą Barbera dociera do nas pewna teoria kapitalizmu. Jej zasadnicza teza brzmi: kapitalizm wyewoluował z napięcia między tym, co obywatelskie i wspólne a tym, co indywidualne i prywatne i w każ-dym momencie istnienia tego ustroju oby-dwa pierwiastki powinny dochodzić do głosu. Są to treści bardzo w Polsce potrzeb-ne, gdyż przez 20 lat wprowadzania tu ustroju, w którym bezwzględną przewagę ma drugi czynnik (prywatny), stało się nie-mal regułą, że „dla wygody” przypisano
181 RECENZJE–SPRAWOZDANIA
kłamliwie wielu typowym dla postawy oby-watelskiej treściom etykietę „pozostałości komuny”.
Innym powodem, dla którego uważam Skonsumowanych za książkę wartościową i nowatorską, jest domaganie się nowego stosunku do Trzeciego świata. Dla bogatego Zachodu to jedno z zadań rangi ewolucyj-nej: skoro kapitalizm zwyciężył (gdyż wszystkie rynki zostały zdobyte), lecz z tego powodu pogrążył się w kryzysie, musi za-cząć się zmieniać od wewnątrz.
Cezary Marasiński
Karolina Garczyńska-Grabowska (rec.): Małgorzata Gawrycka, Julita Wasilczuk, Patrycja Zwiech, Szklany sufi t i ruchome schody. Kobiety na rynku pracy, Warszawa 2010, Wydawnictwa Fachowe CeDeWu, ss. 134.
Książka pt. Szklany sufi t i ruchome schody. Kobiety na rynku pracy dotyczy problematy-ki związanej z najbardziej istotnymi różni-cami pomiędzy sytuacją kobiet i mężczyzn w zakresie ich funkcjonowania na polskim rynku pracy. Obejmuje zmiany, jakie zaszły w latach 1995–2004, związane ze strukturą i poziomem zatrudnienia oraz płac, a także przedsiębiorczością i bezrobociem.
Tytuł opracowania – choć banalny (me-taforyka „szklanego sufi tu” upowszechniła się do tego stopnia, iż jej wybór można po-strzegać w kategoriach redakcyjnego „strza-łu w stopę”) – jest też znaczący, bowiem sugeruje istnienie głównie barier w pracy zawodowej kobiet. W tym kontekście
pod-tytuł (Kobiety na rynku pracy) wydaje się zbędny, gdyż ograniczenia te dotyczą tylko jednej części populacji. A określenia takie jak „szklany sufi t” czy „ruchome schody” stosuje się wyłącznie, by opisać sytuację ko-biet, nawet jeśli odnoszą się (jak w przypad-ku „ruchomych schodów”) do uprzywilejo-wanej pozycji mężczyzn.
Autorkami są trzy ekonomistki, co zresz-tą nie pozostaje bez wpływu na prezentację danych (o czym będę jeszcze wspominała). Małgorzata Gawrycka zarówno zawodowo, jak i w recenzowanej pracy bada zmiany w poziomie i strukturze bezrobocia oraz czynniki determinujące wzrost zatrudnie-nia (rozdz. 1 i 4). Z kolei Patrycja Zwiech – specjalistka od dyskryminacji kobiet i ich sytuacji na rynku pracy, analizuje (w rozdz. 2 i 3) zróżnicowanie wynagrodzeń kobiet i mężczyzn oraz formy segregacji zawodo-wej kobiet. Natomiast Julita Wasilczuk zaj-muje się motywami rozpoczynania działal-ności gospodarczej, zagadnieniami związa-nymi ze wzrostem małych fi rm. Opracowa-ła temat związany z przedsiębiorczością kobiet (rozdział 5).
Praca obejmuje wprowadzenie i pięć ar-tykułów. Pierwszy, autorstwa Gawryckiej, należy potraktować jako wstęp do proble-matyki zatrudnienia kobiet w Polsce. W analizach użyte zostały dwa ważne mier-niki: współczynnik aktywności zawodowej oraz wskaźnik zatrudnienia. Badania wska-zują, że w całym monitorowanym przez au-torkę okresie (czyli od 1995 do 2004 roku, skądinąd w tekście nie znajdziemy uzasad-nienia wyboru właśnie tego przedziału cza-sowego) oba wskaźniki są bardzo