• Nie Znaleziono Wyników

Dotychczasowy stan badań nad etnografią polską i dalsze ich kierunki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dotychczasowy stan badań nad etnografią polską i dalsze ich kierunki"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

III ZJAZD HISTORYKÓW POLSKICH W KRAKOWIE.

(SEKCYA IV.)

D o t y c h c z a s o w y s t a n b a d a ń

N A D E T N O G R A F I Ą P O L S K Ą

i d a l s z e ich kierunki.

Referent

S ta n isła w Z d zia rsk i

ze Lwowa.

Nie bez pożytku będzie, jeśli się zrobi dokładny obra­ chunek, dokąd, do jakiej mety, doszła ta czy owa nauka, ja ­ kie rezultaty wydała i jak a dla niej na przyszły czas droga jest wskazana. Nie bez pożytku i korzyści będzie taki suma- ryusz, bo w ten sposób tem łatwiej uniknąć można dawnych błędów i wytknąć pewien kierunek, w jakim postępować na­ leży. Szczegółowy obrachunek tego, co się w tej czy innej ga­ łęzi wiedzy zrobiło, nie da się pomieścić w ramach ściśle ogra­ niczonych; zanim więc historya etnografii polskiej, nad którą pracuję, da dokładny przegląd wyników badań na polu ludo- znawstw^a, niechaj mi wolno będzie streścić z tego miejsca po krótce najwybitniejsze fakta, jakie zaszły w tej nauce, która teraz właśnie, kiedy wiek dobiega kresu swojego, kończy pier­ w szy wiek istnienia.

Nie ulega żadnej dziś wątpliwości, że etnografię polską stworzył prąd romantyzmu w poezyi, który stawiał swoim zw o­ lennikom za zasadę, ażeby z poezyi ludowej czerpali barwę i tony dla nowej, odradzającej się pieśni. W ślad za tym postulatem — jeszcze zanim ujrzał światło dzienne pierwszy tomik utworów Mickiewicza — poszedł ruch na polu etnografii, dość w swoich początkach gorączkowy, którego najsilniejszą podporą był Adam Czarnocki. Słowa jego, wyrzeczone w roz­ prawie »0 Słowiańszczyźnie przed Chrześcijaństwem« (r. 1818), iż * trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w ró­ żnych odległych stronach, trzeba spieszyć na jego uczty, za­ bawy i różne przygody« — rozległy się szerokiem echem

(2)

i znalazły chętnych wykonawców, wnet bowiem pojawiają się w ówczesnych czasopismach pieśni ludowe — niestety prze­ ważnie obce — bądź litewskie, ruskie czy estońskie. Pierwsze tedy trzy dziesiątki XIX w. nie wydały ani jednego zbioru pieśni czy podań ludowych p o l s k i c h , boć przecież trudno brać w rachubę wydaną w r. 1830 książkę L. Gołębiowskiego p. t. »Lud polski*, która nie była rezultatem prac etnografi­ cznych, lecz raczej kompendium wiadomości zaczerpniętych z dzieł innych autorów. Pierwszą dopiero większych rozmia­ rów pracą były »Pieśni polskie i ruskie ludu galicyjskiego«, wydane w r. 1833 przez W acław a Zaleskiego. Co prawda, można tu znaleźć wiele śpiewów pochodzenia nie ludowego; bądź co bądź jednak przyznać należy, iż zarówno sposób ich zapisania, jak nie mniej dołączone melodye, miały cechę w y­ bitnie naukową, która znika już mniej lub więcej w zbiorach następnych, a więc Wójcickiego »Pieśni ludu« (1836) i Żegoty Paulego (1838). Lata następne wydały plon niewielki, bo oprócz kilku rozpraw, podań i pieśni w noworocznikach i czasopi­ smach literackich, pojawiają się Konopki »Pieśni ludu krakow­ skiego «, »Studya nad literaturą ludową« Berwińskiego (roku (1840), »Piosnki ludu Wielkopolskiego« Lipińskiego (1842), jakoteż »Pieśni ludu śląskiego* Dra J. Rogera i K. Ko­ złowskiego »Lud« (1867). Etnografia tedy polska w pierwszej połowie XIX wieku ograniczała się tylko do zbierania pieśni. Poza tem zrobiono tak mało, że trudno pracę w innych dzia­ łach ludoznawstwa brać pod uwagę. Dopiero z wystąpieniem

Kolberga (1857) nastaje zwrot w badaniu ludu, w pracy bo­ wiem tego człowieka 23 tomów obejmującej, uwzględnione zostały nie same pieśni tylko, — »Lud« Kolberga to pierwsza monografia zawierająca opisy strojów, mieszkań, pożywienia, ornamentyki, stosunków społecznych, zw yczajów rodzinnych i t. d. i t. d., słowem praca przeprowadzona gruntownie, w sposób naukowy. Jeśli zaś dodamy do tego »Mazowsze« (5 tomów) — ujrzymy, jak wielkie były zasługi Kolberga, który sam jeden dźwignął taki ogrom badań.

Po przełomie tym praca poszła raźnym krokiem, bo wnet powstaje z inicyatywy Komisyi antropologicznej Akademii Umiejętności krakowskiej (1878 r.) wydawnictwo p. n. »Zbiór wiadom. do antr.«, które w 18-tu tomach zawarło ogromną ilość prac z najróżnorodniejszych gałęzi etnografii, a dziś prze­ mienione na »Materyały antr.-archeol. i etnograf.« (4 tomy) przynosi z rokiem każdym obfite owoce badań. Wszystkie atoli te publikacye m iały na oku tylko gromadzenie surowych

(3)

pło-a

dów twórczości ludu, o syntezie jakiejś nie było mowy. Do­ piero kiedy w r. 1887 powstało w W arszawie pismo fachowe

» W isła «, wtedy dopiero zaczęły się z jej łamów ukazywać rozprawy syntetyczne. To też zasługą jej jest, iż etnografia polska zaczęła obudzać żywsze zainteresowanie się ogółu, 14 zaś tomów tego pisma, jakoteż »Biblioteka W isły« udowodniły sceptykom, iż na polu etnografii da się jeszcze wiele zdziałać. Taką samą rolę odegrało w Galicyi Towarzystwo ludoznawcze, założone we Lwowie w r. 1895, które w kwartalniku »Ludzie« (6 t.) podało wiele rozpraw naukowych i materyałów, a nadto wykazało, ile sił ochoczych do pracy, nawet bezpłatnej, kraj posiada. I to już wszystko najważniejsze, że dodać tylko w y­ gada monografie z konkursu muzeum Dzieduszyckich i prace Świętka p. n. »Lud nadrabski« i Ciszewskiego »Krakowiacy«, ażeby przegląd najważniejszych dzieł był skończony.

Oprócz tych prac mieliśmy jeszcze kilka, jak Siemień- skiego »Podania i legendy«, Wójcickiego »Zarysy domowe«, » Klechdy« i »Stare gawędy«, Zmorskiego " »Podania i baśnie« i »Bajarza« Glińskiego, te atoli trudno ściśle brać w rachubę, skoro zważymy, iż zbieracze dopełniali częstokroć baśnie lu­ dowe własną fantazyą, skutkiem czego korzystanie naukowe z nich jest bardzo utrudnione.

Dorobek to tedy niewielki — przez wiek cały można było zdziałać więcej, znacznie więcej. Gdybyśmy się zaś za­ pytali o przyczynę takiego stanu rzeczy, — to odpowiedź nie trudnoby znaleźć — wymienićby bowiem można cały szereg ludzi takich, jak: Barącz, Grabowski, Nowosielski, Pauli i Za­ leski, którzy zajmowali się etnografią rusko-ukrairiską, i takich, jak : Brzozowski, Czeczot, Federowski, Weryho i in., którzy pracowali nad folklorem białoruskim i litewskim, wymienićby można dalej długi spis prac, zamieszczonych w »Zbiorze wia­ d om ości» M ateryałach « , »W iśle«, i »Ludzie«, które traktują o etnografii obcej — nie polskiej. Wprost dziwnem wydaje się, dlaczego my, cośmy tak mało zrobili dla polskiej etnografii, co czujemy dobrze jej braki i niedostatki, wobec których ni­ knie wprost nasz dotychczasowy dorobek, tak gorliwie odda­ waliśmy się i oddajemy ciągle pracom nad etnografią innych narodów?

Co się tyczy ludu samego, jego strojów, pożywienia, na­ rzędzi, zajęć, stosunków społecznych, muzyki i t. p. szczegó­ łów — to tych do Kolberga nikt nie tykał prawie. Konieczną jest tedy rzeczą, ażeby raz przecież zająć się gorliwie niemi, czas bowiem i postęp {sic! przyp. autora) grozi im niechybną

(4)

i rychłą zagładą. W szak każdy przyzna, źe dawne ubiory chłopskie nikną ciągle, co można zauw ażyć chociażby na chło­

pakach powracających z wojska, dla których »waffenrock« i czapka z orzełkiem jest milsza od prostej sukmany i kape­ lusza słomianego ojców, że stroje kobiece przybierają postać coraz to więcej zbliżoną do ubrań »modnych« miejskich; każdy przyzna, że przemysł ludowy w wielu miejscowościach ustępuje ze stanowiska i dziś chłop kupuje dany przedmiot fabrycznego wyrobu, który nie tak dawno jeszcze sam w zimowe długie wieczory sporządzał; każdy przyzna, źe muzyka ludowa traci swój charakter skutkiem wpływu melodyj przyniesionych z miast, a pozbawionych tego uroku i tej ożywczej mocy, jak a wiała z prostych skrzypek i pastuszej fujarki. Że wszystko to musi zaginąć z czasem, o tem chyba nikt nie wątpi, — to też uratowanie ich od zagłady jest konieczne dla dobra nauki. Co się tyczy obrzędów rodzinnych, świątecznych i zw y­ czajów rolniczych, to tych zachowały zbiory materyałów sporą ilość taksamo, jak i pieśni, których tyle już zapisano, że tru­ dno chyba o pieśń nieznaną. Marnotrawstwem tedy papieru i czasu jest obecnie zbierać jeszcze pieśni dlatego, źe dawna pieśń będzie tylko waryantem wydrukowanej już dziesięć razy, po drugie dlatego, źe wszystkie inne działy folklorystyki w y­ m agają współpracowników, kiedy ten tymczasem jest bardzo dobrze opracowany. Skoro więc kto dziś zapisuje jak ą pieśń, niechaj przynajmniej drukuje te ustępy, które różnią się od znanych dotąd. Również i dział drugi twórczości umysłowej ludu t. j. legend, baśni, podań i anegdot jest dobrze reprezen­ towany w dotychczasowych materyałach. Nie da się atoli za­ przeczyć, iż zarówno on, jak nie mniej wierzenia i zabobony, obejmujące pojęcia religijne i o istotach nadnaturalnych, czary, lecznictwo, wróżbiarstwo, uroki i t. p. wymagają ciągłej i w y­ tężonej pracy, nieustannego badania, gdyż pod wpływem oświaty giną niepowrotnie, oświata zaś musi je ostatecznie wygubić do szczętu. To też praca na tem polu może przynieść obfite owoce, bo każdy wie, iż to, co dziś zapisze, za parę miesięcy, za lat parę, zniknie niepowrotnie.

Ażeby jednak praca ta postępowała naprzód szybko, do tego potrzeba jednego warunku niezbędnego, a tym jest popar­ cie ogółu. Tymczasem niestety! poparcia tego etnografia nie doznaje. Dość wspomnieć dwa fakty, zaszłe w ostatnich la­ tach — jednym z nich niska zapomoga dana »Wiśle« przez Kasę im. Mianowskiego, drugim fakt bolesny i smutny — Sejm krajow y odmówił jedynemu w świecie polskiemu Towarzystwu

(5)

ludoznawczemu i tak zbyt skromnej subwencyi 200 złr. Jak więc etnografia polska może się rozwijać, skoro na opłacenie współpracowników pism fachowych nie ma ani centa! Obie te instytucye chyba nie rozumiały wcale, jak wielkie jest zna­ czenie tej nauki, bo ani historyk nie może obejść się bez niej, ani historyk literatury polskiej XIX. w., ani lekarz, któryby chciał oddać się antropologii, ani prawnik, robiący studya nad stusunkami społecznymi lub prawem zwyczaj o wem, ani lin­ gwista, dla którego znajomość gwar ludowych jest konieczną. W interesie tedy wymienionych, w interesie społeczeństwa ca­ łego leży, ażeby uratowano zabytki przeszłości od zagłady, — i dwie tylko alternatywy dziś mamy: albo popierać pisma etnograficzne, albo zaniechać poparcia i oddać na pastwę ostrego zęba czasu szczątki dawnej kultury, bo tertium non datur! Ba­ czyć należy tylko, ażeby nie spełniły się wieszcze słowa, wy­ rzeczone przez śpiewaka »Wallenroda* o pieśni gminnej:

2>Arko! tyś żadnym nie złamana ciosem — Póki cię własny twój lud nie znieważy!....*

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sztambuchy znajdujące się w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu zawierają ciekawe przykłady haftów, które sygnalizują róż- ne koncepcje estetyczne: od stylu

Zwrócenie uwagi w tym przypadku na naturę pedagogiczną aktu wiary (fides qua) zrodziło nową relację z pedagogiką. Główny akcent został przesunięty w stronę pedagogicznego

się rzeczywiście stało” 31. W wyborach na przewodniczącego Komisji Zakładowej Bodnar wygrał z Mo- dzelanem uzyskując 68 głosów, zaś Modzelan dostał ich 48. Przebieg wyborów

Podejście system ow e do edukacji kulturalnej sprow adza się do uporządkow ania elem entów działań edukacyjnych funkcjonujących w strukturach system u ośw iaty 1 kultury..

Przejście między tymi dwoma etapami tożsame jest w gruncie rzeczy z proce- sem opisywanym jeszcze przez Jacquesa Rancière’a: emancypacja widza zaczyna się tam, gdzie kończy

Ponieważ w rozmowach tych pojawił się też problem samookreślenia zawodowego, a uzyska- ne odpowiedzi były interesujące, przeprowadziłam także nieco później 3 , już na po-

W piśm ie procesowym, w którym prosiłem Sąd Wojewódzki o zwol­ nienie powoda od kosztów procesu, motywowałem swój wniosek tym, że powód jest m ałym

Nie jest [plagiatem — przyp. M.K.] Historyja i wywód narodu cesarzów tureckich… z 1609 roku, bowiem na karcie tytułowej czytamy: „Wydana przez Wawrzyńca