• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 36, listopad 2009

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 36, listopad 2009"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

>s c

_ro

o . N a» _Q N

_ro

o .

E

<v N a i OJ <j\

o

o

r\| -O

ro

o .

o

■I-1 vo' m i— c cr> ■ 't I fN m un LO I L K M

agazyn studentów

^

Krakowskiej Akademii im. Andrzeia Frvcza Modrzewskieao

Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego

Tymon Tymański:

-

Ńie bądźm y p e d a ła m i

(2)

Spis treści

A..psik!

Ponad 3,5 tys. pierw szoroczniaków „M edia i polityka w XXI w ieku”

- M am prawo chodzić z podniesionym czołem,

bo coś pożytecznego zrobiłem...

Plebiscyt na największe sukcesy wolnej Polski „Lista Skarbów ”

Zdobyć doświadczenie już n a studiach.

Kontrowersje wakacji

LUTOSPHERE, czyli Lutosławski po now em u „Delikatesy”

„Śmiałek”, czyli electro rock kabarett „Oko za oko, ząb za ząb”. ..

Każdy m oże coś dla siebie z ro b ić ... Być dobrze ubranym , czyli jak? Film, teatr, jazz

- Nie bądźm y pedałam i czyjejś twórczości...

„Oto koniec utopii”

Później m o ż n a już zdobywać tylko prawdziwe szczyty Przez w ątrobę do sztuki

- Coś takiego ja k polityka historyczna Unii Europejskiej

nie istnieje...

Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycu Modrzewskiego

redaktor naczelny

Bartosz Walat

redakcja

Grzegorz M akuch M irka Kędzierska D orota Zdechlikiewicz Kinga Zielińska M arta W awrzyniak M ateusz G radziński Maciej Topinek

zdjęcia

Łukasz Ż ołądź

dtp i layout

Mateusz Janusz (hussars.pl)

adres

mixer_ksw@interia.eu

druk

D ru k a rn ia Cardigan

.nakład

GOŚĆnuroeru

T

y m o n

T

y m a ń s k i

'opieka redaktorska

Maciej M alinow ski

(W ydział Politologii i K om unikacji Społecznej)

Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania tekstów oraz zm iany ich tytułów. Redakcja nie zwraca tekstów niezam ówionych.

(3)

Wolę być dyktatorem w redakcji

,

w której nikt nie chce pisać,

niż demokratą w cyklicznie działającej korporacji

A...psik!

ypie się puch z poduszki, m om entalnie robi się z niego b ru d n a breja. Dzieci, które się w łaśnie narodziły, myślą, że nie m a sło ń ­ ca - tak wygląda opis zimy w „Bełkocie” Sławka Shutego. M oż­ na by oczywiście k o n trargum entow ać i doszukiw ać się bardziej optym istycznych aspektów, ale po co? Skoro zim a ta k właśnie wygląda.

W listopadow ym num erze M ixera natraficie n a dwie trafne pointy, jeden d o b ry wywiad, kilka przeinaczonych faktów i m oże jakiś błąd języko­ wy, którego zapew ne nie znajdziecie.

Pokłony należą się M ateuszow i i Januszowi, którzy odkurzyli szatę graficzną, a także pani Marcie, która uchyliła konieczność zapłaty faktury na 1500 zł, jakie zażądała za wymyślenie trzech lotnych nazw dla m ixero- wych rubryk.

(4)

„Gaudemus igitur" w Krakowskiej Akadem ii im. Andrzeja Frycza M odrzew skiego

Ponad 3,5 tys.

pierwszoroczniaków

QUOD BONUM, FELIX, FAUSTUM FORTUNATUMQUE SIT! (czyli oby wypadło dobrze, szczęśliwie

i pomyślnie) - tymi słowami rektor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego

prof. Jerzy Malec zakończył wystąpienie podczas inauguracji kolejnego roku akademickiego.

8

października uczelnia rozpoczęła dzie­br. nasza siąty rok akadem icki. Ta jubileuszow a inauguracja była jednocześnie p ie rw ­ szą po uzyskaniu statusu

akadem ii i zm ianie nazw y z K rakow ­ ska Szkoła Wyższa im. A ndrzeja F ry­

cza M odrzewskiego n a Krakowska A kadem ia im. A ndrzeja Frycza M o ­ drzewskiego. Była też pierw szą dla p o ­ n ad 3,5 tys. pierwszoroczniaków, k tó ­ rzy rozpoczęli naukę na 9 wydziałach, 22 kie ru n k a ch i 50 specjalnościach.

Uroczystą inaugurację zaszczycili obecnością goście, przedstawiciele a d ­

m inistracji państwowej, sa m o rz ąd o ­ wej, k o rp u su dyplom atycznego, służb m undurow ych, krakowskiej palestry oraz liczne grono rektorów uczelni Krakowa. W ś ró d gości z zagrani­ cy obecni byli profesor h onorow y Krakowskiej A kadem ii im. A n d rz e ­ ja Frycza M odrzew skiego Jo Carby

Hall z U niw ersytetu w Hull (Wielka

Brytania), przedstaw iciel rektora U n i­ w ersytetu Państwowego w B aranow i­ czach (Białoruś) oraz delegacja p o li­ cji z H u m b ersid e (Wielka Brytania). G ościem hon o ro w y m był Andrzej

Wajda, k tó ry wygłosił w ykład in a u g u ­

racyjny nt. „K ultura w czasach tr a n s ­ form acji społecznej i gospodarczej”.

(5)

/ /

Media

i

polityka

w XXI

wieku"

Konferencja naukowa

zorganizowana przez Wydział

Politologii i Komunikacji

Społecznej Krakowskiej

Akademii im. Andrzeja Frycza

Modrzewskiego

W

październiku br. w K ra­kowskiej A kadem ii od b y ­ ła się dw udniow a konfe­ rencja naukow a zorganizow ana przez W ydział Politologii i K om unikacji Społecznej, pośw ięcona m ed io m i p o ­ lityce w XXI wieku.

- Chcieliśmy się zająć problemami,

które w tej dekadzie okazały się najcie­ kawsze, czyli inw azję nowych mediów i zw ią zka m i m ediów z politykę - mówi

dziekan prof. d r hab. Katarzyna Po- korna-Ignatow icz.

- To właśnie media m uszę prze­

kazywać pluralistyczne idee, koncepcje i poglądy. Jeżeli m am y z tym pluralizmem do czynienia, to znaczy, że wszystko jest w porządku - podkreślała podczas wy­

kładu prof. Bogusława Dobek-Ostrowska. - O bawiam się, że dziennikarz

niewiele m oże zrobić, by zachować nie­ zależność zarów no od polityki, ja k i od innych ważnych czynników - podw ażał

to stanow isko prof. Jerzy Jastrzębski. Spotkanie było także pretekstem do porozm aw iania na tem at m ediów

cyfrowych, które obecnie są zagroże­ niem dla tradycyjnych nośników in ­ formacji.

- Internet stał się głów nym m e­

dium , z którego korzystaję m łodzi lu­ dzie. W Stanach Zjednoczonych wśród osób m iędzy 19.-21. rokiem życia aż 90 proc. społeczności czerpie infor­ macje wyłącznie z Internetu - tłu m a ­

czyła d r Agnieszka Zwiefka-Chwałek. Sceptycy podkreślali, że In ter­ n et m a także wady. - A ndrew Kiner

pisał, że m łodzi ludzie coraz częściej należę do pokolenia „Ctrl C ” i „CtrlV”. Nie wiem, skąd bierze się przekonanie, że to, co się znajduje w sieci, jest właści­

wie nikogo - podkreślała d r M agdale­

na Szpunar.

Zakres tem atyczny poruszony podczas sesji daleko wybiegał poza ram y czasowe przeznaczone n a w y­ kłady i dyskusję. M iejm y nadzieję, że będziem y mieli jeszcze okazję p o ­ now nie spotkać się z gronem w ybit­ nych medioznawców.

Norbert Kaczmarczyk

Gen. Wojciech Jaruzelski

w Krakowskiej A kadem ii

-

M am prawo

chodzić

z podniesionym

czołem, bo coś

pożytecznego

zrobiłem ...

października br. gościł w Krakowskiej A kadem ii gen. Wojciech Jaruzelski. Prezydent RP w latach 1989-90 zainau­ gurował cykl spotkań „Prezydenci i prem ierzy III RP”.

- Cykl nie jest pom yślany p o to, aby przekazać gotową

receptę na przeszłość, bo to by było sprzeczne z istotę uczelni.

Chodzi nam o ukazanie różnych opcji i różnych możliwości

- stwierdził prof. H iero n im Kubiak w odpow iedzi na p y ta­ nie o celowość całego wydarzenia.

Podczas wystąpienia gen. Jaruzelski pow racał do lat dzieciństwa. - Całe m oje wychowanie odbywało się w duchu

a ntykom unistycznym i antyradzieckim, a po latach zostałem I sekretarzem partii kom unistycznej - wyjaśniał.

Zainteresowani studenci mieli możliwość zadania n u r­ tujących ich pytań. Na jedno z nich usłyszeliśmy następującą odpowiedź. - Ja jestem■ człowiekiem lewicy i tego nie zm ie­

nię. Kiedyś znane było powiedzenie Józefa Piłsudskiego „Wy­ siadłem na stacji „Niepodległość” z czerwonego tramwaju". Ja pozwolę sobie to sparafrazować i stwierdzam, że ja nie w y­ siadłem z czerwonego tramwaju na przystanku „Demokracja”, ale przyczyniłem się do zm iany kursu tego tramwaju i tego, że motorniczy będzie wybierany w sposób demokratyczny.

Za podsumowanie całego wydarzenia może posłużyć wy­ powiedź gen. Wojciecha Jaruzelskiego udzielona Telewizji KT VI. - Wiem, że moja osoba jest kontrowersyjna, budzi różnego rodza­

ju opinie - ja to rozumiem, ja to szanuję, staram się być wierny sobie i nie mówić, że byłem inny niż byłem. To nie znaczy, że nie mam świadomości swoich błędów i grzechów, których żałuję i nad którymi ubolewam, ale nieskromnie sądzę, że mam prawo chodzić z podniesionym czołem, bo coś pożytecznego zrobiłem.

Październikowe spotkanie było początkiem dyskusji, która k o n tynuow ana będzie podczas kolejnych spotkań z prezydentam i i prem ieram i III RP.

M agdalena O leszkow icz/ KTVI

(6)

Plebiscyt na największe

sukcesy wolnej Polski

„Lista Skarbów"

STUDENCKIE

RADIO

FRYCZ

ynek pracy zm ienia się w zastraszają­ co szybkim tempie. Pracodawcy coraz częściej w ym agają już o d nas nie tylko sam ego dyplom u poświadczającego ukończenie studiów i obronę pracy m agisterskiej, ale również d o d a tk o ­ wych um iejętności.

Jak wobec tego m łodzi ludzie mają sobie z tym poradzić? Jak znaleźć pracę, w której w ym agane jest kilkuletnie doświadczenie? Gdzie je zdobyć? Na studiach?

Tak, na studiach! Po części takim rozw iązaniem jest zaangażow anie się w w olontariat, w działalność koła n a ­ ukowego lub pracę na rzecz organiza­ cji studenckich. N a pew no zaprocen­ tuje to w przyszłości, po ukończeniu studiów, znalezieniem lepszej posady.

Działające p rzy Krakowskiej A ka­ dem ii im. A ndrzeja Frycza M o d rzew ­ skiego Studenckie Radio „Frycz” daje kapitalną szansę po zn a n ia w arszta­ tu, a tym sam ym zdobycia do św iad ­ czenia przyszłym dziennikarzom , ale i ludziom innych profesji.

lis top a d 2009 | m iX e r

stronie internetow ej 20latRP.pl ro z­ począł się plebiscyt n a największe sukcesy wolnej Polski. Głosować m ożna w trzech kategoriach: „Czło­ wiek”, „Dzieło” i „Otoczenie”. Zwy­ cięzcy stworzą „Listę Skarbów ”.

Plebiscyt prow adzony jest w skali ogólnopolskiej i regionalnej dla każdego wojew ództw a oddzielnie. W każdej z trzech kategorii m ożna od d ać m aksym alnie trzy głosy. G łoso­ wanie zostało u ru ch o m io n e z okazji 20.rocznicy pow stania rządu Tadeusza Mazowieckiego. W skali ogólnopolskiej nom in o w an e są takie w ydarzenia, jak przystąpienie Polski do NATO, UE czy reform a sam orządowa.

W głosow aniu sukcesów regionalnych w w ojewództwie m ałopolskim w k a te g o rii „Człowiek” znaleźli się m .in. kardynałow ie Stanisław Dziwisz i Franciszek M acharski, pisarze Stanisław Lem i A ndrzej Stasiuk, poetka Wisława Szymborska, politycy Jacek M ajchrowski i A ndrzej Zoll, m u z y ­ cy Krzysztof Penderecki i Nigel Kennedy. Łącznie są to nazw iska 24 osób, z których tylko jeden jest sportow cem . To R obert Kubica.

W k a te g o rii „ D zieło” w śród nom inow anych znalazły sie niektóre k r a ­ kowskie uczelnie, W isła Kraków za k ilkukrotne m istrzostw o kraju, szalom na Szerokiej, W ianki, Coke Live M usic Festival czy stowarzyszenie „U Siem achy”. B ezkonkurencyjnie prow adzi A kadem ia G órniczo-H utnicza, która zg ro m a­ dziła 1800 głosów, czyli p o n a d połowę.

D o „O toczenia” nom in o w a n o m.in. sa n k tu ariu m w Ł agiewnikach, re n o ­ wację Rynku Głównego i przebudow ę ro n d a Mogilskiego.

W plebiscycie m ożn a głosow ać do końca listopada.

(7)

W Krakowskiej A kadem ii to realne!

Zdobyć doświadczenie

już na studiach

- Takie radio

ja k „Frycz"

niewątpliwie

ułatwia start

młodym ludziom

marzącym o pracy

w mediach - mówi

Michał Rejduch,

który pracuje

dziś w Radiu

Eska (wcześniej

były RMF Maxxx

i Radio Galicja),

a zaczynał we

„Fryczu"

To nie tylko sam o przygotow anie i prow adzenie program ów . - To rów­

nież załatw ianie spraw adm inistracyj­ nych, organizacyjnych, kwestie zw ią ­ zane z inform atykę, gd yż radio nadaje za pomocą Internetu, tworzenie grafiki i żeby ktoś nas słuchał - reklama i PR

- mówi M arcin M ucha, redaktor n a ­

czelny SRF.

N iedaw no pow stały w radiu nowe działy: R eportażu (Daniel M ikuliń- ski), Reklamy i PR (Ewelina Golba) oraz M uzyczny (Krzysztof Sokalla). To zm iany organizacyjne i osobowe po to, żeby jeszcze bardziej uspraw nić pracę całego radia, przygotowywać coraz lepsze pro g ram y i zaktywizować do w spółpracy nowe osoby.

W pierwszym etapie rekrutacji do radia dołączyło kilkanaście osób: - Wybrałam radio „Frycz" dlatego, że bardzo lubię pracę w zespole. Ponad­ to od zawsze miałam sentyment do tego medium. Liczę na to, że „Frycz" odkryje przede mną kuchnię dziennikarską i za ­

wiłości realizowania technicznego progra­ mów, a tym samym otworzy nowy roz­ dział w moim życiu - mówi Ania Bielawa,

studentka I roku dziennikarstwa KA. - Już kilka dobrych lat zajm uję się

DJ-ką i produkcją m uzyki, a od niedaw­ na również realizacją dźw ięku. M u z y ­ ka zaw sze była obecna w m oim życiu, od tych kilku lat nabrała zupełnie innego wymiaru. Postawiłem wszystko na je d ­ ną kartę i chcę iść z m uzyką przez całe swoje życie - zdradza Kamil Pacierz

zdobywający um iejętności w K rakow ­ skim Studium Realizacji Dźwięku.

- To dopiero początek, aczkolwiek

m am j u ż za sobą zrobienie pierwszego w yw iadu - cieszy się M agda Kumała.

- Cały czas myślałam: „Jak sobie p o ­

radzę? Co będzie, ja k się zatnę bądź pom ylę?”. Był to megastres. Na szczę­ ście nie byłam sama, wspierała m nie

doświadczona koleżanka i... udało się. We „Fryczu” koleżanki i koledzy są w y ­ rozumiali, sympatyczni, zgrani, otwarci na nowych ludzi i ich pomysły. To bar­ dzo cenne...

W szyscy nowi ludzie o d razu zo ­ stali w ypuszczeni na głęboką wodę, gdyż Studenckie Radio „Frycz” stawia na sam odzielność. R eporterzy uczą się na własnych błędach, ale tym sam ym szybciej przychodzą sukcesy. M ichał Rejduch pracuje dziś w Radiu Eska (wcześniej były RMF M axxx i Radio Galicja), zaczynał je d n ak we „Fryczu”. Oto, co mówi:

- Takie radio ja k „Frycz” niew ąt­

p liw ie u łatw ia start m ło d y m ludziom m a rzą cy m o pracy w mediach. M im o że, przych o d zą c do „Frycza”, m iałem j u ż wcześniej k o n ta k t z kilkom a sta ­

cjami, wiele się ta m nauczyłem . Swoją drogą d ziw ię się, że takie fa jn e radio nie nadaje jeszcze w eterze, ale sądzę, że to tylko kw estia czasu, bo stu d e n ­ ci są zdeterm inow ani, d ążą do celu i p rze d e w szystkim do tego żeby to ra­ dio żyło. Są zakręceni i p o zy ty w n ie n a ­ stawieni. A takich napraw dę żyw ych stacji je st w K rakow ie niewiele...

Może zatem w arto nie m arnow ać studenckiego czasu po zajęciach na beztroskie życie i skorzystać z p ro p o ­ zycji, jaką dała Krakowska Akadem ia, tworząc Studenckie Radio „Frycz”?

Jeśli jesteś zdeterm inow any i n ie­ banalny, przyjdź do nas koniecznie i spróbuj, jak się robi internetow e radio studenckie (redakcja@radiofrycz.pl).

Ewelina Golba

(8)

Kontrowersje wakacji

1. Wystawa „Dogs are g u ilty!”

W wakacje w Galerii BB m ożna było podziw iać wystawę „Dogs are

guilty!”, która dystansow ała od p r o ­

blem ów polskiej rzeczywistości. Pies jest ciągle obecną w języku m etaforą człowieka. Mówimy: wierny ja k pies,

głodny ja k pies, zbity pies, pies na baby.

Psy nazyw am y „najlepszymi p rzy ja ­

ciółm i” człowieka. N iektórzy głoszą,

że m ożna się upodabniać do swojego psa. N adszedł czas, by wszystkiem u w inne były psy. O rganizatorzy przy­ znają, że wystawa „W sz y stk ie m u w in n e są psy!” była pretekstem do opisania ludzkich postaw i sk o m e n ­ tow ania relacji pom iędzy obywatelem a władzą świecką czy duchową. To próba opisania naszej rzeczywistości w sposób metaforyczny.

2. AntyRadio poryw ało w Krakowie

AntyRadio przeprowadziło w K ra­ kowie now ą kam panię reklamową. Tym razem słuchacze m ogli liczyć na spektakularne porw anie.

- Porywaliśmy tylko w piątki, ale

zabawa była rozbudowana. N a p o ­ czą tku m u sie liśm y nastraszyć. Tylko odważni słuchacze wygrywali atrak­ cyjne nagrody - kom entuje akcję R o­

bert Jastrzębski, prezenter stacji. - To

kolejna prowokacja, na jaką nie może sobie pozwolić żadne m edium oprócz nas. Jesteśm y rockowo b e z k o m p ro m i­ sow i i nasi słuchacze oczekują takich sy tu a cji - dodaje.

Do po rw a ń dochodziło m.in. na przeciw ko te a tr u Bagatela, gdzie parę m in u t przed szesnastą podjechał

3. „Psychodancing” Macieja Maleńczuka

- „Psychodancing” to całkowicie

faszystow ski band oparty na hierarchii. K ażdy wykonuje to, co do niego nale­ ży, i nie ma równych stawek - stw ier­

dził kiedyś Maciej M aleńczuk pytany przeze m n ie o specyfikę jego psycho- projektu.

Podczas „Jesieni K urdw anowa” dow iódł, że „Psychodancing” przycią­ ga ludzi, którzy chcą zobaczyć TEGO M aleńczuka. No i grał M aleńczuk b al­ lady, oj grał. Nie zabrakło hitów: „Wa­ kacje z blondynką”, „Bo to się zwykle tak zaczyna” i „Płonąca stodoła”.

Wydarzenie „Jesień Kurdwanów ‘09” przyciągnęło emerytów, rencistów, matki z dziećmi, przedstawicieli w szyst­ kich pobliskich szkół i całą rzeszę

gre-- W szystkiem u winne są psy!

- twierdzi w spółtw órca instalacji Krzysztof Walaszek. - Jeśli nie ja, nie

ty, nie on, to kto?! Czem u nie pies?! - dodał.

Wystawa podw ażała ideały chrze­ ścijańskie, patriotyczne i to ż sam o ­ ściowe, nie zm ienia to je d n a k faktu, że we współczesnych czasach już nic nie budzi w odbiorcach oburzenia. W ie­ le w artości dewaluuje się na co dzień - taki chyba w niosek pow inien p rzy ­ słonić tę akcję. Nie da się je d n a k ukryć, że instalacja sprawnie resetowała światopogląd każdego. Podejrzewam , że śmiech i zawstydzenie pojawiły się zarówno na twarzy konserwatysty, jak i liberała. Może w yznacznikiem now atorstw a nie jest już liczba sk a n ­ dalicznych opinii, ale refleksja, której skali nijak zbadać się nie da...

m asyw ny h u m m e r z u z b ro jo n y m i o c h ro n ia rz a m i, którzy bez w iększe­ go nam ysłu rzucili się na słuchaczy m anifestujących tran sp a ren te m swoją wolę.

- Złapana osoba została publicz­

nie przesłuchana, skuta kajdankam i i wywieziona do siedziby radia, gdzie na żyw o musiała odpowiadać na p y ta ­ nia prezentera. Podczas samego z a trzy­ mania też odbywała się bezpośrednia relacja na antenę, gdyż w hum m erze podróżowali radiowi wysłannicy - w y ­

jaśnia Jastrzębski.

A n ty R a d io w a ak cja u d o w o d ­ niła, że m o ż n a u n ik n ą ć sz ta m p y p o d c z a s k a m p a n ii rek la m o w y ch . W y starcz y p o m y sł, p asja i o d w aga, b y n ie p o zw o lić n a n u d ę n a a n te n ie najlepiej ro ck u jącej stacji w n a s z y m m ieście.

m ium , które równie dobrze m ogłoby się w ybrać na koncert Bajmu. Cóż, Festyn. Bohater zam ieszania postarał się odnaleźć w klimacie, wygłaszając słowa: „Ja n azy w am się M ich ał W i­ śniew ski. Niżej o d e m n ie są tyłko ceny w „Tesco” oraz „ Z ro b ię w am tu Jesień K u rd w a n o w a” (W chodząc w głąb interpretacji, w arto dodać, że d ru g a riposta o dnosi się w prostej linii do cytatu z filmu Pulp Fiction, który brzmi: Zrobię ci z dupy jesień

średniowiecza!). Nic dodać, nic ująć!

Na szczęście pow szechnie w ia­ dom o, że kariera to jedno, a am bitne m uzykow anie i dusza artysty nadal są w przypadku Macieja M aleńczuka niezachwiane. - Obecnie przebyw am

w Krakowie od strony sceny. Jeżeli je­ stem tu prywatnie, to przychodzę do „Alchemii”.

(9)

M uzyczna propozycja na zim ę

w Filharm onii Krakowskiej

LUTO

SPHE

c z y l i

Lutosławski

po nowemu

- Lutosławski to gigant kom pozy­

cji - stwierdził A ndrzej Bauer p o d ­

czas konferencji prasowej pośw ięco­ nej w ydarzeniu artystycznem u pn. LUTOSPHERE w F ilharm onii K ra­ kowskiej.

LUTOSPHERE to projekt trzech artystów z trzech różnych muzycznych światów: Leszka Możdżera, Andrzeja

Bauera i m.bunio.s. Platformą do ich

spotkania stała się muzyka Witolda Lu­ tosławskiego, artysty bezkompromisowe­ go, twórcy własnego, muzycznego języka. Twórcy zgodnie przyznają, że w ich m u­ zyce jest tylko 50 proc. Lutosławskiego.

- W projekcie wykorzystaliśmy

m u zyk ę kom pozytora do stworzenia własnej m u zyki - tłum aczył A ndrzej

Bauer w o dniesieniu do faktu, że sam Lutosławski patrzył restrykcyjnie na swoją m uzykę i rzadko godził się na eksperym entalne aranżacje własnych utworów.

Leszek M ożdżer dodał, że orygi­ nalność projektu wcale nie m a związ­ ku z określonym przedziałem w ieko­ w ym odbiorców. - Nie gram y ani dla

młodych, ani dla starszych, ani dla no­ worodków - tłum aczył. - Zrobiliśmy to, bo to nasz żywioł, bo chcieliśmy się czegoś nauczyć z wypowiedzi, m uzyki i przemyśleń samego mistrza.

- M u zyk a naszego bohatera jest

bardzo skrzętnie opracowana, składa się z budulców, z których m ożna zrobić coś innego. M y postanow iliśm y zrobić to po swojemu - skwitował Andrzej

Bauer.

- Tak napraw dę g ra m y swoje,

m .bunio.s p o w y c in a ł tylko m ałe fr a g ­ m e n ty z twórczości Lutosławskiego, które p rze tw o rzył, choć w rze czy w i­ stości w p ełn i b azują one na orygi­ nałach - w y jaśn iał Leszek M ożdżer.

- W projekcie Lutosphere wcale nie

chodziło o prow okację, ale o to, by zrobić coś nowego. By spotkać się w takim , a nie in n y m składzie. B y­ śm y mogli stw o rzy ć taką fo rm u łę , która by nas sam ych usatysfakcjo­ now ała. W edług m n ie to się udało, bo stw o rzyliśm y coś świeżego i do tej p o ry nieodkrytego - spointow ał.

(BW)

Nowe miejsce na mapie

kulturalnej Krakowa

„Delikatesy"

W

Krakowie pow stała now a instytucja, która zam ierza wesprzeć działania m łodych kreatywnych.

- Nowoczesną kulturę traktuje­

m y całościowo, dlatego postanow ili­ śm y założyć wielozadaniową in stytu ­ cję, której zadaniem je st budowanie różnorodnej platform y współpracy i w ym iany kulturalnej - podają o r­

ganizatorzy przedsięwzięcia. „Delikatesy” to inicjatywa M artyny Sztaby, byłej prezeski k o r­ poracji H alart, wspieranej przez część zespołu wydawnictwa, za­ przyjaźnionych managerów kultu­ ry, artystów i pisarzy. Wydawnictwo wydaje m łodą literaturę; miejsce 2D + 3D to punkt spotkań, księgarnia, concept storę z designem i gale­ ria - miejsce, gdzie spędzając czas, możemy oglądać dzisiejszą sztukę, poznać nowy design i brać udział w panelach, dyskusjach i wykładach.

Miejsce to także przestrzeń 2D działająca w irtualnie, czyli por- tal-platform a w ym iany inform acji o wydarzeniach kulturalnych an i­ m owanych przez nas, ale także przez naszych partnerów. - Działania „De­

likatesów” to misja edukacyjno-wy- stawiennicza, którą z powodzeniem realizujemy od lat w różnych insty­ tucjach prywatnych i państwowych. - Planujemy serię spotkań autor­ skich, paneli dyskusyjnych, ale także wszelkie działania w przestrzeni m ia­ sta zarówno dla dorosłych odbiorców kultury, ja k i dla dzieci.

„Delikatesy” należą do p o l­ skiej sieci Eurośródziem nom orskiej Fundacji D ialogu K ultur im. A nny Lindh.

www.delikatesy.org

(10)

W arto posłuchać

„Śmiałek",

czyli

electro

rock

kabarett

„Śmiałek” to alternatyw ny zespół rockow y założony w Krakowie w 2005 roku przez aktora i wokalistę Karola Śmiałka oraz autora tekstów i k o m p o ­ zytora Pawła Szarka. „Śmiałek” sk u ­ tecznie wym yka się dookreśleniom i etykietom gatunkow ym , pozostając p rzy utw orzonej na potrzeby własne definicji Rock Berlin K abarett Theater. Bywa nazyw any również „industrial k abarett” lub „electro rock k abarett”.

W koncertach zespołu, zakorze­ nionych w tradycji obscenicznego, berlińskiego kabaretu lat trzydzie­ stych, przeplatają się elem enty te ­ atru, fetish perform ance’u, ale przede w szystkim współczesnej rewii k lu ­ bowej, inspirowanej d okonaniam i europejskich dadaistów w ub. wieku. Każda koncertow a produkcja zespołu to nieprzew idyw alny show: hybryda hałasu i liryki, retro i nowoczesności.

Z espół „Śmiałek” to cztery ele­ m enty: głos, bas, perkusja i fortepian + program m ing. K ażdem u k o n ­ certowi towarzyszą nieo d m ien n ie tzw. fantom y-brygada perform erów wprowadzających elem ent chaosu i zakłócających przestrzeń koncertu. Ich zachow ania regulowane są w y ­ łącznie przez elem entarne wytyczne scenariusza i granice ich własnej w y­ obraźni.

M uzyka zespołu „Śmiałek” łączy cechy przedwojennej kabaretowej m u ­ zyki europejskiej, z ciężkimi b rzm ie­ niam i rockow ym i oraz elem entam i industrialu, jazzu, electro i piosenki aktorskiej.

http://www .m yspace.com/smialek

Quentin Tarantino w filmie „Inglorious Basterds'

(„Bękarty wojny") zaskakuje niespodziewanymi

przejściami w miejscu i czasie do równoległych

wydarzeń, ale bez przesady, tak aby widz mógł

w pełni zrozumieć fabułę

(11)

A

merykańscy Żydzi brutalnie mordujący nazistów we Fran­ cji podczas niemieckiej oku­ pacji... Taki film mógł nakrę­ cić tylko Quentin Tarantino. W „Bękartach” pokazuje to, cze­ go się zwykle nie pokazuje, i wy­ chodzi mu to bardzo dobrze. Film rozpoczyna sekwencja, w której n ie­ m iecki oficer SS H ans Landa (Christopher Waltz) przybywa wraz ze swym odziałem d o francuskie­ go chłopa, by znaleźć i zabić ukrywających się u niego Żydów. C haryzm atyczny H ans, nauczony dobrych m anier, oczytany, elokwentny, rozpoczy­ na fascynującą i pełną grozy psychologiczną grę z Francuzem ... i z widzami. Nie tylko chce zdobyć swą zwierzynę, ale i udow odnić, kim są i jacy są Żydzi, pragnie zabłysnąć intrygującym i sp o strz e­ żeniam i przed swym rozm ów cą i sobą samym. W końcu chłop p o d wpływem presji ze strony p u ł­ kow nika przyjm uje reguły gry oficera, a niem iecki o ddział w kracza i m orduje, a le ... nie wszystkich. M łodej S hoshannie udaje się uciec, dzięki o d ro b i­ nie szczęścia.

W tym m om encie akcja przenosi w idzów do nieznanego m iejsca w Europie. P ułkow nik Aldo Raine (Brad Pitt) z przesadnym am erykańskim akcentem oznajm ia swym żydowskim żołnierzom , że będą m ordow ać, grabić i skalpować Niemców, bez cienia współczucia. D obitnie przedstaw ia swój plan tym i słowami: „Nie zn a m was, ale jestem

pewien, że tak sam o ja k ja chcecie przebyć cholerne 500 tys. m il wody, przejechać p ó ł cholernej Sycylii i skoczyć z pieprzonego samolotu, żeby nauczyć n a ­ zistów człowieczeństwa". Po przem ow ie p u łk o w n i­

ka rozpoczyna się główna akcja filmu.

Zachwyca gra aktorska. Brad Pitt stworzył przekonywającą postać pew nego siebie pułkow ­ nika A ida R ainea, k tóry dow odzi oddziałem tytułow ych „bękartów ” i przyświeca m u jeden cel - oskalpow ać jak najwięcej Niemców. „Aldo Apacz”, bo taki przydom ek nadają m u Niemcy, to człowiek, który widzi świat w czarno-białych b a r ­ wach, wie, co dobre, a co złe, a tym złem na pew no są naziści.

C h risto p er Waltz zagrał rolę swojego życia. W ykreował zimnego, wyrafinowanego, p e w n e ­ go siebie oficera SS, który dzięki przenikliw em u spojrzeniu i sztuce prow adzenia psychologicznej rozm ow y potrafi złam ać każdego. Jest on niefor­ m alnym przeciw nikiem Aida R ainea i p o d o b n ie jak on, m a je d en cel - znaleźć i zabić jak najwię­ cej, ale Żydów.

G o d n i uwagi są rów nież aktorzy d ru g o p la ­ nowi. M elannie Laurent (Shoshanna Dreyfus) za­

grała popraw nie, D aniel Bruhl (Frederick Zoller) stworzył ciekawą postać m łodego niemieckiego żołnierza, am an ta Shoshanny. Stopniowo u k az u ­ je w idzom dw ulicowość swojej postaci przykrytą p o d kam uflażem dobrego w ychow ania i czułych słów. D ianę K ruger (Bridget von H am m ersm ark) zagrała niem iecką aktorkę (fikcyjną) i zarazem tajnego agenta działającego dla A m erykanów. D o ­ dała pikanterii oraz wzbogaciła swą osobą jedną z długich i pełnych napięcia se k w e n c ji.

Tem po filmu prow adzone jest z wyczuciem , są zarów no pełne akcji sceny, jak i dłuższe, psycholo­ giczne konfrontacje m iędzy bohateram i. A tm os­ fera i em ocje towarzyszące kolejnym sekwencjom nie są jednoznaczne. H u m o r i groza kolejno po sobie następują, a kiczowate napisy zapełniające % ekranu w niektórych m om entach filmu wywołują uśm iech na twarzy. T arantino także i w „Bękar­ tach” zaskakuje niespodziew anym i przejściam i w miejscu i czasie do równoległych wydarzeń, ale bez przesady, tak aby w idz m ógł w pełni zro z u ­ mieć fabułę. Fani reżysera znajdą odw ołania do jego poprzednich filmów, ja k choćby strzelanina w podm iejskiej francuskiej knajpie, która przy­ p o m in a końcow ą scenę „Wściekłych psów ”, a rzeź na N iem cach w kinie to przecież krw ista m asakra z ostatnich scen pierwszego „Killa Billa”.

Trzeba pochw alić reżysera za dbałość o szcze­ góły. A ktorzy zależnie od roli posługują się p ły n ­ nie obcym i językami: francuskim , niem ieckim , angielskim czy w pew nym m om encie naw et... w łoskim . M u n d u ry żołnierzy oraz uzbrojenie są w ierne o ryginałom , a w nętrza francuskich restau­ racji b ądź kam ienic nadają specyficzną atm osferę i przenoszą widza w świat tam tych lat. Scenariusz napisany przez reżysera rów nież należy ocenić bardzo dobrze. Nie zabrakło intrygujących dialo­ gów podszytych h u m o rem , groteską i absurdem oraz błyskotliwych przem yśleń bohaterów. O d strony technicznej bez zarzutów, zarówno praca kamery, opraw a w izualna, jak i rep e rtu a r m uzycz­ ny, charakterystyczny dla twórcy nie zawodzą. Je­ dynym pow ażnym m in u sem jest przetłum aczenie tytułu. Inglorious Basterds nijak się m a do „Bękar­ tów w ojny”. ..

Filmy traktujące o II wojnie światowej, które przestrzegały, w zruszały czy skłaniały do refleksji ju ż były. T arantino nie jest w ierny historycznym faktom , ale pozostał w ierny sobie jako artysta, re żyser. Stworzył bardzo d o b ry film i utrzym ał wy soki poziom artystyczny. „Bękarty wojny to no woczesna wizja starotestam entow ej zasady „oko za oko, ząb za ząb” w krw istym cieście, polanym sosem słodko-kw aśnym , z wisienką h u m o ru na szczycie

(12)

J

Tańczące, śpiewające oraz

szlifujące lód „gwiazdy"

stają się dla wielu z nas

wyznacznikiem w walce

ze zbędnymi kilogramami

Każdy

może coś

dla siebie

zrobić...

C

oraz ludzie dbają o linię. Si­częściej młodzi łownie pękają w szwach, a zdrowie i dobra kondy­ cja zaczynają odgrywać w życiu ważną rolę. Powstaje jednak pytanie, czy jest to tylko przejściowe stadium, czy też prawdziwa rewolucja w walce z największą bolączką dotykającą ówczesnego człowieka, czyli z otyłością.

O d pewnego czasu w Polsce zauwa­ ża się rozwijającą się m odę na zdrowy i aktywny tryb życia. O grom codzien­ nych stresujących sytuacji sprawia, że szukamy skutecznego sposobu na wy­ ładowanie negatywnych emocji. D ocho­ dzi do tego także problem odpowiednie­ go zadbania o zdrowie, wygląd i sylwetkę. Dlatego też coraz więcej wokół nas nowo powstających klubów fitness oraz osób chcących poprawić swoją kondycję za­ równo fizyczną, jak i psychiczną.

M oda na fitness przywędrowała do nas całkiem niedawno. Jeszcze kilkana­ ście lat tem u trudno było znaleźć osobę wiedzącą, co to jest jogging, aerobic czy spinning. Obecnie, oprócz tego, że wie­ my, co te czynności oznaczają, coraz czę­ ściej je wykonujemy. Stresy, niezdrowe odżywianie, brak czasu na odpoczynek i relaks oraz szybkie tem po życia przy­ czyniają się do tego, że nasza sprawność

fizyczna ulega znacznem u pogorszeniu oraz, co gorsza, nasze zdrowie zostaje m ocno osłabione. Samo zaniedbanie kondycji powoduje nie tylko zaokrągle­ nie sylwetki, ale także staje się przyczyną chorób serca, bólu kości i stawów oraz nieprawidłowego metabolizmu.

Aby zaoszczędzić sobie tak wielu problemów, należy jak najszybciej za­ przestać tego wszystkiego, co tak na d o ­ brą sprawę stopniowo doprowadza nas do samodestrukcji oraz wyniszczenia organizmu, a więc skończyć z siedzącym trybem życia. Musimy częściej spacero­ wać i zdrowo się odżywiać. Te na pozór proste czynności mogą być czasem zba­ wienne w skutkach.

Obecnie młodzi ludzie rezygnu­ ją z wieczornego przesiadywania przed ekranami komputerów oraz sami bądź z grupką znajomych decydują się na wyj­ ście na siłownię. Nie jest to już tylko sport dla bogaczy w modnych markowych b u ­ tach i strojach gimnastycznych. Kupno miesięcznego karnetu to wydatek rzędu „wagonu” papierosów, więc nie powinien znacząco uszczuplić i tak m ocno już n ad ­ szarpniętego portfelu studenta. Godziny spędzone na siłowni dobrze wpływają na zwiotczałe mięśnie, ale także w znaczny sposób regenerują zdrowie psychiczne, osłabione po wymagających przygotowa­ nia egzaminach.

Nowo powstające kluby zapewniają wiele różnorodnych sposobów na p o p ra­ wę kondycji. Jeśli ktoś na przykład nie przepada za intensywnym treningiem si­ łowym, może wybrać nieco łagodniejszą jego formę, a więc aerobik, zajęcia w w o­ dzie czy też po prostu taniec. Natomiast ci, dla których zwykła gimnastyka to za mało, mogą wybrać zajęcia pochodzące z całego świata: hinduską jogę, chińskie tai-chi, brazylijską capoeirę czy arabski taniec brzucha. Nowoczesne siłownie zapewniają także wiele czynności z za­ kresu odnow y biologicznej. Po ciężkim treningu m ożna w łatwy sposób zrege­ nerować siły w saunie, jacuzzi czy w so­ larium. Jeżeli naszym celem jest zrzuce­ nie kilku zbędnych kilogramów, warto pracować pod czujnym okiem profesjo­ nalnego trenera oraz diabetyka, którzy z pewnością zaproponują najwłaściwszy plan treningowy oraz odpowiednią die­ tę, a także będą nas w chwilach zwątpie­ nia i piekielnego zmęczenia motywować do dalszych działań.

Najciężej jednak wyzbyć się z głowy stereotypu tzw. człowieka z siłowni. Dla przeważającej liczby osób człowiek taki to najczęściej wytatuowany, napakowa- ny łysielec w czarnym BMW, wygląda­ jący nie inaczej niż recydywista przed m om entem wypuszczony z zakładu kar­ nego. Niestety, w Polsce jest z tym nadal spory kłopot, inne narodowości przy­ wiązują dużo większą wagę do ćwiczeń, zdrowia i dobrej sylwetki. W naszym kraju natomiast nadal panuje przekona­ nie, że albo jesteś karkiem, albo nic ze sobą nie robisz.

Oczywiście, dla wielu z nas trudno jest znaleźć czas na trening, gdyż trze­ ba się liczyć z przeznaczeniem około trzech godzin, by plan treningowy zre­ alizować na sto procent. Każdy z nas w trakcie dnia przebywa na uczelni, czę­ sto ze względu na dość specyficzny roz­ kład zajęć rano i wieczorem. Spora część tych osób również pracuje popołudnia­ mi, co tak na dobrą sprawę uniem ożli­ wia znalezienie czasu dla siebie. Musimy jednak pam iętać o tym, że dbanie o d o ­ brą kondycję to nie tylko wyjście do klu­ bu fitness, kolejna „niesamowita” dieta czy m ocno intensywny trening. Wystar­ czy, że postanowimy więcej czasu spę­ dzać na wolnym powietrzu, postawimy na więcej ruchu, zamienimy „cztery kół­ ka” na „dwa”. A gdy dodam y do tego o d ­ powiednie odżywianie się, a więc posiłki o równych porach, dobrze zbalansowaną dietę oraz niejedzenie na zapas, poprawę samopoczucia dostrzeżemy szybciej, niż m ożna by się tego spodziewać.

Pamiętajmy również, że nie m usi­ my rezygnować przy tym ze wszystkich przyjemności, jakie umożliwia nam życie studenckie, choć na pewno pale­ nie oraz częste alkoholowe wojaże nam w tym nie pomogą. I tak na przykład, szalejąc w piątkowy wieczór na klubo­ wych parkietach, wykonujemy spory wysiłek fizyczny, który poprawia naszą kondycję i samopoczucie, choć z tym drugim , jak wiemy, bywa czasem różnie, zwłaszcza następnego poranka.

Jak wiadomo, wszystko należy w y­ konywać z umiarem. Nie inaczej jest w przypadku siłowni. Wiele jest osób, które nieco przesadziły w dążeniu do ideału i dziś mają liczne problemy zwią­ zane ze spadkiem odporności. Jeśli już decydujemy się na jakąś aktywność fi­ zyczną, m usimy „mierzyć siły na zam ia­

(13)

Trendy na jesień i zim ę 2 0 0 9

Być dobrze ubranym,

czyli jak?

ry”, a więc dostosować trening do swo­ ich możliwości. Jeżeli pom iniem y ten aspekt, skutki mogą być zgoła odw rot­ ne. Zamiast stracić na wadze, jeszcze więcej zyskamy, nabawimy się kontuzji kręgosłupa, a stosując nieodpowiednią dietę lub wysoko ryzykowną głodów­ kę, znacznie osłabimy swój organizm, co w konsekwencji może się stać przyczy­ ną powstania wielu schorzeń i chorób.

Moda na fitness widoczna jest przede wszystkim w świecie celebrytów. Tańczące, śpiewające oraz szlifujące lód „gwiazdy” stają się dla wielu osób wy­ znacznikiem w walce ze zbędnym ba­ lastem kilogramów. Na naszych oczach dokonywała się metamorfoza tak wielu znanych osób, które pod koniec edycji programów, w których to z lepszym lub gorszym skutkiem wykonywały wymie­ nione przeze mnie wyżej czynności wy­ glądały jak połowa z siebie tuż przed roz­ poczęciem programu. To właśnie ci sami ludzie potem stają się propagatorami zdrowego i aktywnego trybu życia, a ich twarze, co już w ocenie pozostaje kwestią subiektywną, widnieją na billboardach, przypisane do tak modnych obecnie pro­ duktów z serii „fit”, „light”, „bio” itd.

Aby nie zagubić się w tym wszyst­ kim i także za bardzo nie przesadzić, należy pamiętać, że najważniejsze jest to, by czuć się ze swoim ciałem estetycz­ nie. Niewątpliwie przeżywamy obecnie największą rewolucję w kwestii zainte­ resowań wokół własnej sylwetki. W dzi­ siejszych czasach, kiedy dobry wygląd i kondycja są gwarancją niejednego sukcesu, m usimy o nie po prostu dbać. Nie chodzi oczywiście o to, by zamęczać swoje organizmy w taki sposób, do któ­ rego zmuszone są osoby zarabiające na życie dobrym wyglądem, jak aktorzy, piosenkarze, modelki. Wystarczy zna­ lezienie tylko chwili na to, by aktywnie zregenerować ciało i umysł po cało­ dniowym wyścigu z czasem, a znacz­ nie polepszymy swoje osiągi w szkole, w pracy i z pewnością zapobiegniemy wielu schorzeniom czyhającym na nas przez całe życie.

Pamiętajmy, że ciało nie może być więzieniem dla naszej duszy, ale musi być jej atrybutem, bo dobrze wiemy, że to, jaki stan m a nasze ciało, świadczy o tym, w jakim stanie znajduje się nasza dusza.

Mateusz Gradziński

Być ub ran y m zgodnie z w łasnym i u p o d o b an iam i i w d o d atk u m odnie to wielka sztuka. Jak się ubierać tr e n ­ dy i zachować w łasny styl w czasach, gdy zasypują nas m asow e kreacje?

Na te pytania odpowiadają projek­ tanci m ody oraz styliści z krakowskie­ go świata mody, reprezentanci swojej własnej m arki „Terytoria M ody” Iza

Ziółkowska i Piotr Czachor

- Co to z n a c zy być fa jn ie

u b r a n y m ?

Piotr Czachor: - To inaczej czuć

się dobrze i pew nie w d anym p o łą ­ czeniu różnych części ubioru.

Iza Ziółkowska: - ... Być fajnie

ubranym to włożyć na siebie coś, co przykuw a uwagę ludzi. M oże to być form a albo kolor czegoś. W arto za­ dbać o oryginalność.

- C zy je s t to tru d n e z a d a n ie w y ­

różniać się d zisia j ubiorem ? Z w ykle m ło d a d zie w c zyn a m a niew iele p ie ­ n ię d zy do w y d a n ia w sklepie...

I.Z.: - Trzeba chcieć to zrobić.

Z reguły pojawia się jakiś trend, w tym sezonie np. dom inują getry i wąskie spodnie. M ożna uczynić to bazą całej kombinacji, którą sami stwarzamy. To, co wisi na wieszakach w sklepach, jest eksponowane na wy­ stawie i decyduje o tym, co najchętniej się kupuje. Np. w m arce H&M m ożna znaleźć zarówno linię klasyczną ub io ­ ru, jak i zupełnie sportow e zestawie­ nia. Jeśli ktoś czuje się dobrze w takich ciuchach, nie musi odwzorowywać strojów m anekinów z wystawcy.

P.Cz.: - Poza tym w arto kupow ać

rzeczy w różnych sklepach, czy nawet w secondhandach. Nie m uszą to być k om pletne ubiory, ale detale, które uatrakcyjnią nasz wygląd.

- K to w y zn a cza tre n d y w K ra ­

kowie?

I.Z.: - Myślę, że Rynek Główny

ew entualnie „Galeria Krakowska”. Z tym że w ry n k u nosi się to, co kupiło się w „Galerii Krakowskiej”, w sklepach sieciowych. W związku z tym m nóstw o dziewcząt m a na so ­ bie p o d o b n e i w kolorze, i w form ie ubrania. Nie zwracają one za bardzo uwagi na to, czy jest to odpow iednie dla ich sylwetki czy nie. M am w ra ­ żenie, że im m łodsze klientki „Ga­ lerii”, tym m niej zadają sobie tru d u , żeby się odróżniać, żeby podkreślić swą indyw idualność czy charakter. Powtarzają to, co widzą n a m a n ek i­ nach. W arto zwracać uwagę na panie nieco starsze: jak one świetnie w yglą­ dają, jak m ają kolorystycznie dobrze d obrane ubrania, jak przewiązane apaszki, jak są subtelnie um alow ane, ja k dbają o włosy. W szystko bow iem składa się na nasz atrakcyjny wygląd, a nie to, czy wciskam y się w m ło d zie­ żowe trendy.

- M ło d zie żo w e tre n d y sta ły się

ostatnio dość krzykliw e. K iedyś m ło ­ d zie ż w yg lą d a ła ponuro, d z iś e w i­ d e n tn ie św ieci koloram i. C zy to je s t dobre? C zy to p o w o li p r z e ra d za się w kicz?

I.Z.: - Taki jest trend, m o c n o k o ­

lorowy. Zresztą m o d a balansuje teraz na granicy kiczu. O n w ystępują w d e­ talach: paskach, biżuterii etc., ale to właśnie jest trendy!

P.Cz.: - N o ale kiedy się tak nie

ubierać ja k nie w m łodości? To ideal­ ny czas na eksperymenty.

- C zy je d n a k nie m a w ty m p r z e ­

sytu?

I.Z.: - Z koloram i jest trochę

tak jak z panterką. O n e w każdym sezonie próbują się przebić. Ciągle pojawiają się w propozycjach pro jek ­ tantów. W tym sezonie np. panterki m ają być kolorowe, a nie ta k jak do ►

(14)

tej p ory w oryginalnych barw ach. Ko­ lory wybierają chętniej m łodzi ludzie po to, żeby zwracać na siebie uwagę. M im o wszystko tej zimy dom inow ać b ędą szarości, beże i czerń. U zupełnio­ ne kolorow ym i detalam i, ożywią nasz ubiór.

- Co je szcze je s t na topie w ty m

sezonie?

I.Z.: - Zdecydow anym hitem będą też spodnie chow ane do butów. Bez względu na ich szerokość na dole.

- Wrócą dzw ony?

I.Z.: - Był taki m o m en t, k ie­ dy dzw ony ponow nie próbow ały się przebić, ale zdecydow anie w yparły je spodnie rurki. Teraz m o d n e są też spodnie z obniżonym krokiem , ta ­ kie, które są jednocześnie i spódnicą, i spodniam i. Ale dzw ony i tak do nas wrócą, na w iosnę i lato w wielu w er­ sjach materiałowych. To jest bardzo d obry model. O soby mające problem z dopasow aniem rurek odetchną, wkładając na siebie dzwony.

- Co na głowę?

I.Z.: - Zdecydow anie obcisłe czapki dzianinow e. W śró d nich d o m i­ nują te z grubym splotem. Poza tym m o d n e są pilotki chętnie w zestawie z okularam i oraz wielkie futrzane cza­ py, które stworzą przeciwwagę do p u ­ chowych ku rtek i ciężkich płaszczy.

- A na nogi? W idać, że od la t r z ą ­ d zą kozaki...

I.Z.: - Mało tego, im kozaki są dłuższe, tym lepiej! Jeśli sięgają za k o ­ lano, to fantastycznie. D o tego tylko getry, tu n ik a lub sweter otulający nas z każdej strony. Ważne, żeby b uty były kolorowe. D om inującym kolorem b ę ­ dzie je d n a k natu ra ln a skóra. Najlepiej z fikuśnym obcasem i szeroką cholew ­ ką. W ysokość obcasa jest bez znacze­ nia.

- Jeśli m o w a o butach, to co z to ­

rebkam i?

I.Z.: - Nie obowiązuje już zasady, że jaki kolor butów, taki kolor torebki. Na co dzień lepiej korzystać z dużych, ciężkich torebek, poniew aż jesienią i zim ą cala nasza sylwetka wydaje się większa, cięższa. Na wieczór nie k o ­

niecznie m uszą to być kopertówki. Lepsze są małe, okrągłe torebki zakła­ dane na dłoń. Najlepiej zdobione, żeby zastępowały biżuterię.

- W sp o m n ia ła ś o cięższej sy lw e t­

ce. Co to znaczy?

I.Z.: - Korzystajmy z wszelkiego rodzaju otulaczy. M am na myśli o b ­ szerne, grube szaliki, kołnierze łączo­ ne ze swetrami. W szystkie elem enty dzianinow e, które pozwalają się m otać wokół szyi, są obecnie hitem.

- A ja k a fo r m a d o m in u je w d z i­

siejszych ubiorach?

I.Z.: - Nie m a jednej formy. Są wcięcia, plisowania, przenikające się części tkaniny. G eneralnie zauważa się sporo improwizacji.

- A ja k ą fo r m ę za p ro p o n o w a ła ­

byś szc zu p ły m d zie w c zyn o m , a co ty m trochę p r z y kości?

I.Z.: - Dziewczyny mające n ad w a­ gę p ow inny przede wszystkim zadbać o swoje ciało, a dopiero po te m o u b ra­ nie. Kiedy je d n ak nie m ają wpływ u na sylwetkę, warto, żeby ek sponow a­ ły to, co jest ich zaletą, a ukryły to, co w ich m n iem a n iu wydaje się za duże czy za szerokie. Należy odpow iednio dopasować strój, ale nie w olno się przy tym kierować naśladow nictw em , choćby koleżanek. Na etapie bycia nastolatką w zależności od grupy, w której się przebywa, powiela się pewne schem aty po to, żeby poczuć łączność z grupą i wtedy niekoniecznie lustro d e­ cyduje o tym , czy się dobrze wygląda... Co się zaś tyczy dziewczyn szczupłych, to m am nadzieję, że etap chorobliwie chudych dziewczyn już się kończy. W kolorowych m agazynach czy rekla­ m ach widać, że m odelki nabierają b a r­ dziej krągłych, kobiecych kształtów. W życiu zbyt chuda dziewczyna p o ­ w inna - w sposobie ubierania - dążyć do zachow ania klasycznych proporcji. O wszem , m o ż n a podkreślić bardzo wąską talię, ale dobrze by było zasta­ nowić się n ad tym, co z ram ionam i i z dołem . Jaka długość jest najlepsza dla danej sylwetki, żeby owej nadm iernej chudości nie eksponować, żeby nadać swoim kształtom więcej kobiecości. Poza tym, biorąc p o d uwagę trendy na jesień i zimę, bardzo łatwo to zrobić,

poniew aż m am y znow u w ypychane poduszkam i ram iona. Nie w spom nę już o możliwościach biustonoszy, które dziś m ogą po prostu wszystko. W sprzedaży są też m ajtki w ypycha­ ne gąbką, które tw orzą superzgrabną pupę.

- O statnio dość p o p u la rn y m z ja ­

w iskiem je s t o d m ła d za n ie się nieco starszych osób p r z e z noszenie ciuchów za re zerw o w a n y ch dla m ło d zie ży...

- Panie po pięćdziesiątce przede

w szystkim m uszą wyglądać z klasą. Kobiety pow inny zadbać o to, żeby stosownie do w ieku być atrakcyjną. Jeśli np. dojrzała pani w kłada zbyt krótką górę i wystaje jej brzuch, to musi sobie zdawać sobie sprawę z tego, że ten wygląd jej nie przystoi. Na p ew ­ no nie jest w tedy m łodsza, ale wręcz odw rotnie - zwraca uwagę i naraża się na śmieszność. O tym, czy starsze panie się odm ładzają, decyduje rów ­ nież oferta w sklepie. W iększość z nich sprzedaje rozm iary młodzieżowe, k o ­ lorystykę siłą rzeczy także. O tym , co jest w sklepie, decyduje stopa sprze­ daży, a najwięcej jest kupującej m ło ­ dzieży. T ru d n o się zatem spodziew ać odzieży o liniach klasycznych w przy­ stępnej cenie.

- C zym się różni stylista od trend-

settera?

I.Z.: - Stylista pom aga odnaleźć

swój własny styl zgodny z trendam i, tren d se tte r to osoba, która m a swoją grupę znajom ych - w różnych śro d o ­ wiskach. O dnajduje on jakieś p oje d y n ­ cze elem enty ubioru, które w tych g r u ­ pach ktoś zaczyna nosić, i p roponuje je innym . To m oże być kształt czapki, sposób w iązania szalika czy getry na spodniach. To w yszukane elementy, które p o te m przenikają do trendów.

- Kogo lepiej słuchać: sty listy czy

trendsettera?

I.Z. - Najpierw siebie! Potem sprawdzić, czy coś, co jest w trendach, odpow iada naszej sylwetce, n atu ra l­ nej kolorystyce i w łasnem u stylowi. D opiero wybierając coś pośredniego, m ożna stworzyć własny styl - je d n o ­ cześnie m o d n y i taki, który oddaje n a ­ szą osobowość.

R ozm aw iała Kinga Zielińska

(15)

Film, teatr, jazz

iędzynarodow y Festiwal Film ow y „Etiuda & A nim a” organizow any

w Krakowie o d 1994 roku jest najstar­ szą w Polsce im prezą filmową k o n fro n ­ tującą osiągnięcia stu d en tó w szkół fil­ m ow ych i artystycznych oraz dorobek tw órców anim acji artystycznej. Co roku głów nym p u n k te m im p re­ zy są dw a tytułow e konkursy, w ra ­ m ach których przyznaje się: w r y ­ walizacji studenckiej obejmującej etiudy fabularne i doku m en taln e - Złote, Srebrne i Brązowe D inozaury oraz Specjalnego Złotego Dinozaura dla najlepszej szkoły filmowej festiwa­ lu, a w rywalizacji tw órców anim acji - Złote, Srebrne i Brązowe Jabberwocky i dodatkow o Specjalnego Złotego Jab­

berwocky dla najlepszej anim ow anej,

studenckiej etiudy festiwalu. 16. edy­ cja Festiwalu odbędzie się w dniach

T l listopada-4 g ru d n ia br. Szczegó­

ły projektu dostępne są n a stronie

w w w .etiudaandanim a.com .

• 4 g ru d n ia br. w Krakowie rusza

2. odsłona M iędzynarodow ego Festi­

walu Teatralnego „Boska Komedia”,

będącego pierw szą w ielkoform atow ą im prezą teatralną w naszym mieście. Jak podają organizatorzy, festiwal jest niepow tarzalną okazją, by spojrzeć n a sztukę teatralną spoza europejskiej perspektywy, zobaczyć świat nieznany, „egzotyczny”, o d m ie n n y kulturow o. - Gościć będą artyści z całego globu, bo

m i X e r

czy nie jest dzisiaj tak, że axis m undi przesunęła się z Europy w inne rejony świata? Czy do naszej debaty o współ­ czesnej sytuacji człowieka nie p o w in ­ niśm y zaprosić tych, którzy zw ykle byli z niej w ykluczani ze względu na inne korzenie?- m ów ił Bartosz Szydłowski,

dyrektor artystyczny festiwalu.

odpow iedzi - p odają organizatorzy n a swojej oficjalnej stronie in te rn e ­ towej. Jedno jest pew ne, Jazz Juniors

to festiwal dla tych, którzy p oszu k u ­ ją czegoś ciekawego, zjawiskowego i nieszablonow ego w muzyce. Dla tych, którzy są m ło d z i z urody lub są m łod zi d uchem .

Podczas pierwszej edycji w ydarzenia d o Krakowa przyjechali artyści z Indii, RPA, Iranu i Kolumbii. W arto dodać, że „Boska K om edia” jest częścią p r o ­ jektu kulturalnego „6 Z m ysłów ”, zaini­ cjowanego przez U rząd m. Krakowa.

• „Jazz Juniors = Jazz M łodych” to

hasło przyświeca tegorocznej edycji festiwalu. U przedzam y lojalnie: b ę ­ dziem y się go konsekw entnie trzymać! Dlaczego? N a to pytanie m a m y kilka trafnych, niedających się podw ażyć

33. edycja M ięd zynarodow ego K on­

kursu M łodych Z esp ołów Jazzowych o d będzie się w dniach 3-5 g ru d n ia br.

W ty m roku p u n k te m specjalnym w y­ darzenia będzie występ Polish Brass

Ensem ble Tym ona Tym ańskiego z gościnn ym u działem Leszka M oż­ dżera. O rganizatorem w ydarzenia jest Stowarzyszenie C e n tru m Kultury „R otunda”.

(16)

-

Wydaje m i się, że ta cała działalność

w kulturze opierająca się n a zasadzie

pro publico bono to dość n aiw n a sprawa

-

m ów i Tym on Tymański

-

Nie bądźmy

pedałami

czyjejś

twórczości...

1

6

X

(17)

- T ym onie, jesteś m uzykiem , d ziennikarzem , poetą, sąsiadem w łasnego sąsiada. Skąd czerpiesz in ­ spiracje do tych w szystkich ról?

- Wiesz, to nie jest do końca takie złocisto pozytywne, bo chyba lepiej specjalizować się w czymś k o n k re t­ nym. Są dyscypliny typy triatlon lub decatlon, ale one nie są popularne, no i ja w łaśnie reprezentuję taką n ie ­ p o p u la rn ą drużynę. W Polsce nie jest docenianie bycie w szechstronnym , ale ja wywodzę się ze stajni m uzyków z lat ‘60, kiedy to bardziej liczyła się idea niż muzyka. Myślę, że dla F ra n ­ ka Zappy, M cC artneya czy grupy The W h o m uzyka była na d ru g im planie. Osobiście lubię zajmować się wszyst­ kim . W iększość m uzyków to idioci, a m nie zależy na tym , by jazzm en czy rockm an chodził do kina, czytał i in ­ spirował się sztuką. Oczywiście bez przesady z ty m sztukolubstw em - nie bądźm y p edałam i czyjejś twórczości...

- A wydaje ci się, że jesteś marką, która niejed nego doprowadziła od jazzu p o rock lub yess?

- M uszę przyznać, że od niedaw na m a m taki m o m en t, k tó ry m ożna n a ­ zwać cichym m o m en te m . N astał czas refleksji i sam nie wiem , czy to w szyst­ ko m a sens. To nie jest jakaś depresyjna refleksja, ale na pew no zbliżenie się do realizmu. Kończę na przykład przygo­

dę z p ro g ra m em kulturalnym „Łoss- skot”, k tóry wydaje się p o trzebny tylko p a ru osobom . Trzeba przyznać, że p o ­ stacie, które n im zawiadują, strasznie przeszkadzają, a w d o d atk u p rogram jest puszczany o zbyt późnych porach. Wydaje m i się, że ta cała działalność w kulturze opierająca się na zasadzie pro publico b o n o to dość n aiw na sp ra­ wa. W latach ‘90 wszystko było tw o ­ rzone z entuzjazm em m łodzieńczym . Coś się działo. Teraz m am m o m e n t zwątpienia, do czego p o trze b n a jest m i ta ciągła bitwa - to zresztą generuje m nóstw o pobocznych pytań: dlacze­ go w Polsce ludzie nie czytają książek? Dlaczego sprzedaje się ta k m ało płyt? Czem u ku ltu ra jest na notow ana na dziesiątym m iejscu p o d względem ważności?

- M oże nastały takie czasy, w końcu nawet M iłość, Trupy, Kury to już przeszłość, teraz zostały tylko w yzb yte e m o c jo n a ln o ś c i T ranzy­ story...

- Możliwe, choć ja nadal cz u ­ ję m iłość do m uzyki i ona m nie nie opuszcza. W tej chwili naw et reakty­ wuję na chwilę grupy M iłość i Kury. Powróciłem też do korzeni i zam ie­ rzam grać akustycznie na kontrabasie. Nie czuję, bym m o c n o odciął się od korzeni. To praw da, że Tranzystory to taki piosenkow y zespół, ale już z g ru p ą ►

(18)

► Tym ański Yass Ensem ble nadal gram klasyczny jazz. Entuzjazm i radość z m uzykow ania pozostała. M artwi m n ie tylko perspektyw a człowieka, k tóry po czterdziestce zaczyna się in ­ teresować tym , co się dzieje dookoła. Ja wiem , że ze m n ą jest dobrze, ale czy dobrze jest z Polską, to już w ątpli­ wa sprawa. Osobiście m a m wrażenie, że żyjemy w kurniku. Tu są napraw dę dobrzy i ciekawi ludzie, tw orzy się też do b rą sztukę, ale wszystko przem ija gdzieś bokiem , bo nie m a zaintere­ sow ania ze strony mediów. To m nie w kurw ia. Jeżeli m i m ówią, że liczy się oglądalność albo że z do m e n y „Uczmy i baw m y” trzeba bardziej postaw ić na „baw m y”, to wszystko się sprow adza do epoki wczesnego kapitalizm u i za­ chłyśnięcia się M cD onaldem .

- Zaprzestano kształcić gusty...

- N o tak, a w ty m w szystkim w y ­ starczyłoby tylko postaw ić n a r ó w n o ­ wagę. W iad o m o , że m usi być czas na bułeczkę z serdelkiem , ale p o zo staw ­ m y także p rze strze ń dla graham ki, czegoś w artościow ego, czegoś bio. O b ec n ie tego nie ma. Ja patrzę na w szystko z persp ek ty w y gościa z tele­ wizji, k tó ry n iestety m usi m o c n o orać w m aterii. P roblem polega na tym , że to wszystko, co się dzieje w około, p rz y p o m in a kał.

- Jest aż tak źle?

- Wiesz, m oże sztuka wszędzie jest n a m arginesie, ale nie d a się ukryć, że m a m wytw órnię, któ rą sponsoruję od trzech lat, i m am problem , by ar­ tysta Bajzel sprzedał się w ilości w ięk­ szej niż trzysta egzemplarzy. O becnie dwa tysiące sprzedanych płyt to w y­ pas. N apraw dę uważam , że ściąganie z torentów skłania do sm utnej refleksji - a w inna te m u jest bieda i ci, którzy urabiają społeczeństw o do jakichś kiepskich schematów.

- N o chyba największym proble­ m em jest zrównywanie w szystkiego z kiep skim i średnim i...

- W łącz telewizor, a zobaczysz, co się dzieje. Przecież tak kiepsko nie było jeszcze nigdy. M am 120 program ów, ale jak się im przyjrzeć, to wszędzie są gwiazdy z lodem , gw iazdy na głodzie, gwiazdy robiący p o d siebie - to strasz­

nie bolesne, b o nie m a m iejsca n a fajne filmy. W szystko jest spychane za sza­ fę. Ja chciałbym zobaczyć w telewizji grupę D ick4D ick albo M itch&M itch, którzy nie pow stydziliby się swoich tekstów, m uzyki i p erfo rm an c eo w n a ­ wet za granicą.

- Tylko Czesław się przepchał...

- To jest OK. Czesław jest ew ene­ m entem , jest zjawiskowy, jest D u ń ­ czykiem, m a specyficzny akcent, to dobrze, że się przepchał. W latach ‘90 byli w „Dwójce” decydenci, którzy na szeroką skalę inwestowali w coś w ar­ tościowego, w Konja, Republikę, Voo Voo, M aleńczuka - ja to wszystko w i­ działem tam na żywo, a dziś kurw a kom pletnie nic. Był jeszcze czas, kiedy była Kukulska, Golce, a teraz totalna pustka, sam e lachociągi biznesowe. Ja napraw dę nie życzę źle artystom , którzy nie m ają sm aku, ale obecnie jest tego za dużo. Ja n a przykład sobie radzę jako postać, ale m oja m uzyka i m uzyka wielu osób nie m a szans się przebić.

- W takim razie na ile u tożsa­ m iasz się z „Łossskotem ”? W edług m nie był wytrychem w tym całym syfie...

- Ja też b ęd ę b r o n ił tego p r o ­ g ram u , b o u w ażam , że je st uczciwy, rzetelny, choć oczyw iście nie k ażdy o d c in e k był super. W telew izji bywa tak, że raz trafiasz, a raz nie. W s z y st­ ko zależy o d gw iazd, dyspozycji o raz m a teriałów , jakie się po sia d a. O g ó l­ nie rzecz bio rąc , u w ażam , że „Łoss- sk o t” trz y m a fason i fo rm ę , bo chyba n ajbardziej ciekaw e jest w n im s p o ­ tk a n ie z trz e m a ro zm ó w c am i, k tó ­ rzy to ta ln ie się ró ż n ią i są znaw cam i w sw oich d zied z in ac h : film u, lite ­ r a tu r y i m uzyki. To sytuacja w yjęta z boksu, p rz y trz e c h sędziach, k ażdy m o ż e z a p ro testo w a ć i dzięki te m u zyskuje się jakieś n o w e spojrzenie. Szczerze m ów iąc, w ydaje m i się, że tr u d n o by było znaleźć trze ch ró w ­ nie b łyskotliw ych m ężczyzn. M oże Skiba, K rauze i Pilch. I n ap ra w d ę nie m a to źle zabrzm ieć. O sobiście p rz y z n a m , że czas, jaki sp ęd ziłem z „Ł o sssk o tem ”, był b a rd z o tw órczy i go n ie żałuję. Czas je d n a k n a p o ­ w ró t do m uzyki.

- D o m uzyki czy do m uzyki z tekstem?

- Zawsze uw ażałem , że od p o ­ czątku ro c k a ro lla te dwie rzeczy były rów norzędne. P am iętam anegdotę 0 tym , ja k D ylan pow iedział do Len- nona: „Listen to the words m a n ”. Lennon był zdum iony, bo do tamtej p o ry słowa to były dla niego bla, bla, bla, a nagle przyszedł m ło d y Żyd i o d m ie ­ nił jego spojrzenie. Dla m nie oba w a­ lory są równie ważne. Tekst m usi być błyskotliwy, czasem sarkastyczny, ale bardzo zw racam na niego uwagę. Cała tradycja grania m a jakichś 50 lat i n a ­ praw dę przez ten czas tw orzono świet­ ne rzeczy, do których teraz m o ż n a się odnosić.

- Jestem z p okolenia ‘88 i m uszę przyznać, że dla m n ie fundam entem takiej tradycji n iek onieczn ie jest Lou Reed, ale choćby ty, w ięc m oże nie jest tak ź le ...

- No oczywiście, nie m a co p rz e ­ sadzać z tym narzekaniem . Ja po p r o ­ stu uw ażam , że ten kraj potrzebuje większego otwarcia, większego ro z p o ­ znania w Europie. O d zaborów p rze­ żywaliśmy tru d n e czasy. Ja k o m u n ę dośw iadczyłem w sześć lat, m iędzy 13. a 19. rokiem życia, to m i wystarczyło, by poczuć tam tejszy rodzaj u p o d le ­ nia. Brak paszportów , ciem ne ulice 1 w szechobecna wilgoć. To wszystko było przekleństw em i zarazem bło g o ­ sławieństwem. W edług m nie to d obrze zobaczyć, jaki świat m oże być smutny, orwellowski i podły. Z drugiej strony nie m o ż n a zapom nieć o tym fe rm e n ­ cie, jaki w tedy następow ał. W latach ‘90 czułem się ju ż świetnie, wiele rze­ czy m i się w tedy podobało. Był d obry M aleńczuk, Świetlicki, literatura Pil­ cha. Wydaje m i się, że w tedy n a s tę p o ­ wał mój rozwój światopoglądowy. Gdy teraz patrzę, jakie w archoły są w Sej­ mie i telewizji i w jaki sposób sp rze d a­ ją n a m gówno, to m a m dość. Uważam jednak, że będzie lepiej i że p rz e trw a ­ m y to wszystko. Jak siedzę w telewizji, to różnie to wszystko wygląda, ale jak w rócę do klubów, to się okazuje, że nic się nie zm ienia, że wielbicieli poezji nadal jest tysiąc trzydzieści pięć osób. N a szczęście jesteśm y w m om encie kulturow ego sam ostanow ienia się.

R ozm aw iał Bartosz Walat

(19)

Skwar: - Po części jest to także

związane z o b ch o d a m i 60. rocznicy pow stania Nowej Huty. To idealna okazja, by coś takiego zrobić.

- Słyszałem , że powstaje opera w Nowej Hucie. Czy to prawda?

Skwar: - To trochę za dużo p o ­

w iedziane. Nie bu d u je m y opery, bo już był taki jeden, co budow ał, ale teraz jest na „przedłużonych” w aka­ cjach. Budowanie op ery w Krakowie jest passe, ale Bartek Szydłowski n a ­ m ów ił nas do tego, byśm y stworzyli m uzykę do p oem atów A dam a W aży­ ka z 1957 roku. N o i ze względu na to, że Ważyk w tam tych czasach był anty i przeciw, postanow iliśm y się z jego tekstam i zmierzyć. Efektem jest płyta pt. „O pera now ohucka”.

Guzik: - Projekt klarował się

przez dw a lata. O becnie p o d e jm u je ­ my po prostu efekt tej walki.

- Czy m ateriał b ęd zie się skła­ dał z trudnych arii gitarowych?

Skwar: - W ręcz odw rotnie. Będą

arie wokalne i falsety. Miał być kastrat, ale w ostatniej chwili zrezygnował...

- ...ale Maleńczuk nie zrezygnował? Guzik: - Nie, M aleńczuk będzie.

Użyczy n am kilku partii wokalnych do u tw oru „Sępy abstrakcji”. Nie z re­ zygnował także M arkowski, Paweł M ąciw oda, O laf Deriglasoff i Piotr W róbel, wokalista grupy Akurat.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastanów się nad tym tematem i odpowiedz „czy akceptuję siebie takim jakim jestem”?. „Akceptować siebie to być po swojej stronie, być

Kiedy światło dociera do tylnej części oka, przemieszcza się wzdłuż wiązki nerwów znajdujących się w siatkówce.. Otrzymane obrazy są następnie przekazywane do mózgu

Składa się z 26 roz- działów, w których Hildegarda opisuje właściwości przyrodnicze i leczniczą przydatność wy- branych kamieni, w większości szlachetnych, i podaje przepisy

Następnie nauczyciel rozdaje malutkie karteczki i prosi uczniów, aby zapisali na nich wymyślone przez siebie imię i nazwisko, najlepiej takie, które zawierałoby litery

Częstym sposobem działania szpitali prywatnych, a zarazem elementem ich krytyki jest cream skimming (zjawisko spijania śmietanki – przyp. red.) – szpita- le te skupiają się

Katalońska Agencja Oceny Technologii Me- dycznych i Badań (The Catalan Agency for Health Technology Assessment and Research, CAHTA) zo- stała utworzona w 1994 r. CAHTA jest

Systemy Unit-Dose działają zazwyczaj w szpitalach mających powyżej 400 łóżek, w tej grupie liczba zautomatyzowa- nych systemów indywidualnej dystrybucji leków wzrasta już do

Za ska ku ją cy jest też wy nik in ter ne to wych ser wi sów plot kar skich, któ re oka zu ją się do brym me dium, pozwalającym do - trzeć do użyt kow ni ków z okre ślo