• Nie Znaleziono Wyników

Poglądy Romualda Hubego na przestępstwo, winę i karę

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poglądy Romualda Hubego na przestępstwo, winę i karę"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Л С Т А U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO LIA IURID ICA 35, 1988

A n d r ze j Ząbik

POGLĄDY ROMUALDA HUBEGO N A PRZESTĘPSTWO, W INĘ I KARĘ

N ie w ielu m ieliśm y u czon ych w X IX w., o k tórych w y g łaszan o by tak sp rzeczn e op in ie, jak o R. Hube. Ze w zględ u na jego karierę w urzędniczej i n auk ow ej hierarchii carskiej Rosji zarzucan o mu w p rost zap rzań stw o na rod ow e, reak cy jn o ść i w steczn ictw o p ogląd ów . W z w ią -zku z u działem H ubego w K om isji K ody fik acyjn ej k od eksu z 1847 r. jego da w n y k o lega u n iw ersyteck i F. Skarbek, w y b itn y p en iten cjarysta i ek on om ista , znan y ze sw eg o g o rąceg o patriotyzm u i liberalizm u , n a-p isał o nim, że „olśnio n y zn aczen iam i i za szczytam i [...] w ya-p a rł się w ia ry n au kow ej i ob o w ią zk ów w o b ec o jczyzn y, ab y n ap isać p raw o tak n ieod p o w ied n ie, ob rażające n ie w ątp liw ie zaró w n o rozum jako lud zk o ść i sp ra w ied liw ość" 1. N a w et A. W ielo p o lszk i tym g łó w n ie m o ty w o -w a ł d ym isję R. H u b ego ze sta n o-w isk a d yrek tora K om isji O ś-w iecen ia, że tak zn aczą cy b ył jeg o u dział w p racach K om isji K od yfik a cyjn ej2. Po tej dym isji zajął się Hube pracą n auk ow ą i usun ął w cień życia p ub licznego. N iec h ę ć ó w czesn y ch Polak ów i d ystan s do n ieg o b y ły p o -w szech n e, jedn akże op in ie o jeg o t-w órczo ści n au k o-w ej i o nim sam ym w p ó źn iejszej d obie p rzyn iosły mu w y b a c zen ie n iejed n eg o kroku i zro-zu m ien ie jeg o m o tyw a cji p o lity czn y ch i ż y c io w y c h w nader sk om p li-k ow an ej sy tu a cji p olity czn ej i sp ołeczn ej, w jali-k iej p rzyszło mu żyć i działać. W ym ien ia jąc p olsk ich p isarzy prawa k a rn eg o od XVIII w. do 1933 r., S. G laser napisał, iż „prawdziwą w artość nauk ow ą mają

do-piero prace XIX w iek u . I tak, na p ierw szy p lan w y su w a się w y d a n e w roku 1830 d zieło Rom ualda H ubego: O g ó ln e z a s a d y p r a w a k arn ego;

1 F. S k a r b e k , D z i e j e P ols ki, t. 3, b.m. i r.w., s. 156.

2 A. M. S k a ł k o w s k i , A. W i e l o p o l s k i , t. 3, b.m. i r.w., s. 350, podają za: W . S o b o c i ń s k i , W y d z i a ł P r a w a w U n i w e r s y t e c i e W a r s z a w s k i m (1816— 1831) i w S z k o l e G ł ó w n e j (1862— 1869). St ud ia z d z i e j ó w W y d z i a ł u P r a w a U n i w e r s y t e t u W a r s z a w s k ie g o , W ar sza w a 1963, s. 115— 116.

(2)

niem al każdą w ażn iejszą k w estią zajm uje się autor z e stan o w iska fi-lo zoficzn eg o, h isto ryczn eg o i d ogm aty czn ego" 3. W n apisan ym w szc z e-g ó ln y m o k resie p olity czn ym p odręcznik u Pra wo k arn e Polski L ud owej, jeg o autorzy w ym ien iają H ub ego jako w y b itn ego p rzed staw iciela szk o ły k la syc zn ej w kraju p ozb aw ionym w łasn ej p a ń stw o w o ści4. Inni u w a -żają zaś, n ie bez pow odu, H ub ego za „ojca nauki p o lsk ieg o prawa k ar-n e g o ”5. Zar-nakom ity badacz XIX w., prof. W ł. S obociński op isu ją c d zie-je U n iw er sy tetu W a rszaw sk iego i Szk oły G łów nej pod zab orem ro sy j-sk im w n ieco żartob liw ej form ie, zauw aża że ,,z n ajm łod szy ch profeso rów [U n iw ersytetu W a rszaw sk iego — przyp. A. Z.] «udał się» zw ła -szcza Rom uald Hube..."6

W y d aje się, iż przed p rzystąp ien iem do p rezentacji p o g ląd ó w tak n iejed n o zn a czn ej p ostaci, w arto p rzed staw ić rys b io graficzny, k tóry b yć m oże p o zw oli u ch w ycić k on tek st sy tu a cy jn y i o so b o w o ściow y , w k tórym k ształto w ały się i zm ien iały p ogąd y R. H ub ego7.

Rom uald Jan Ferdynand H ube u rod ził się w dniu 7.02.1803 r. w W arsza w ie w rod zinie szlach cica i urzędnika są d o w eg o w słu żb ie pruskiej. W yk szta łce nie p o czątk ow o p obierał w Dreźnie, g d zie o jciec jego, M ichał, pracow ał w S ek reta ria cie Stanu. Tem u o k reso w i p rzyp isać chyb a n a leży w szech stron n ą i sw ob od n ą zn ajom o ść języ k a n ie -m ieck iego. Od roku 1814 u czy ł się w gi-m nazjach w a rsza w sk i-m i k ra-kow sk im , które u k oń czył w 1818 r. N a stęp n ie stu d io w ał p raw o w W arsza w ie (od 1818 r. do 1821 r.) i u zy sk a ł tam ty tu ł m agistra ze szc ze -g óln ym odzn aczeniem . R ów n ież w W arsza w ie odb ył ap lik ację sądow ą i po zdaniu eg zam in u p rak tyczneg o w 1823 r. został m ia n ow a n y a se so -rem. Chcąc p o szerzyć sw o je h o ry zon ty m y ślo w e, od jesie n i 1823 r. do p o ło w y 1825 r. stu d iow ał prawo i filo zo fię w Berlinie. S zczeg ó ln ie p il-n ie słuch ał w yk ład ó w H egla i S av ig il-n ego , a z tym ostatil-nim p ozosta w a ł w sto su nk ach osob istych , w iod ąc d ysk u sje na uk ow e. Tak też H egel, jak i S av ign y ch ętn ie p rzeb yw ali z m łodym praw nikiem , w y p y tu ją c go o ó w cz esn e p olsk ie stosunk i, o h isto rię p ań stw a i narodu p olsk iego. Po p ow ro cie do W arszaw y, od 1825 r. został H ube lektorem na UW

3 S. G l a s e r , P o l s k i e p r a w o ka r n e, K rak ów 1933, s. 84— 85. 4 I. A f l d r e j e w , L. L e r n e 11, J. S a w i c k i , P r a w o k a r n e PRL, W a rs za w a Î954, s. 172; p od o bn ie K. O p a ł e k , W. W o l t e r , N a u k a t il o zo li i i p r a w a k a r n e g o w P o ls c e , K rak ów 1948, s. 23. 5 I. A n d r e j e w , Z. Z d r ó j k o w s k i , N a u k a p r a w a k a r n e g o w ś r o d o w is k u w a r s z a w s k i m w d o b i e S z k o ł y G łó w n e j , „R oc zn iki U W ” 1964, t. 5, z. 2, s. 103. 6 S o b o c i ń s k i , W y d z i a ł Pr awa..,, s. 91.

7 Zaryis b io gr afic zn y R. H u be go op ar ty je s t na St u di um b iog r a li cz n o -b ib łi og r a - t i c z n y m K. Dunina, po p rze dz ają cym P is m a R. H ub eg o (W ar szaw a 1905, s. V — LXXXIX) o ra z n a h a ś le R. H ube , n ap is an ym przez W . S o b o c i ń s k i e g o w P o ls k im S ł o w n ik u B i o g r a l ic z n y m (t. 2, W a rs za w a 1975, s. 70— 73; patrz literatu ra tam pod ana).

(3)

P og lą d y R om ualda H ub ogo 197

(d zisiejszy asy sten t). Już w 1829 r. d o k to ryzo w a ł się p rzedstaw iając pracę o k ra d zieży w starożytn ym Rzym ie i w tym sam ym roku objął fun kcję profesora na W y d ziale Prawa UW . W rok p óźn iej na pisał w sp om n iane już O gó ln e z a sa d y p ra w a karn ego. W d ziele tym zaw a rł dojrzały, sp ójn y system p og lą d ów na praw o karne m aterialne, n oszą -cy w szelk ie znam iona o ryg in a ln ości i d ow o d zą -cy rozległej h isto r yc z-nej i filozoficzn ej w ie d z y autora. O prócz prawa karnecro, up raw iał ó w czesn y m zw ycza jem h istorię p o w szechn ą praw a, h isto rię prawa p ol-sk ie go i sło w ia ń ol-sk ieq o oraz p raw o k ano niczn e. W ow ym cz a sie p o ło ży ł też w ielk ie zasłu gi dla p olsk iego cza sop iśm ien n ictw a p raw n iczego, za ło ż ył bow iem p ierw sze p olsk ie pism o p raw n icze ,,Them is Polska", w y -daw aną i red agow an ą p raw ie w ca ło ści przez n ieg o od 1828 r. W 1830r. został człon kiem przybranym W a rsza w sk ieg o T o w arzystw a P rzyjaciół Nauk. W ch w ili w yb u ch u Pow stan ia L istopa do w ego od b y w ał podróż naukow ą, p og łęb iają c studia i op racow u jąc źródła praw a w e Fran cji i w e W ło szech . Do W arsza w y p ow rócił na w io sn ę 183] r. Od razu też w łą cz y ł się w nurt p ow stan ia i zajął w rządzie p ow sta ń czym sta n o w is-k o referendarza stanu. Biorąc u dział w życ iu p o lity czn y m is-kraju, zb liży ł się do orien tacji za ch ow aw czej, p rezen tując sw o je p o gląd y w od c zy cie p ublicznym na tem at K on stytu cji 3go M aja. Po upadku p o w sta -nia obaw iając się represji, jak w ielu innych , u ciek ł do Prus. Po p ow rocie do W a rszaw y, pom im o śled ztw a p olicy jn eg o i sta w ia n y ch mu za -rzutów, utrzym ał się jednak w słu żbie carskiej. Gdy w ram ach rep resji p o p o w stan io w ych zam kn ięto U n iw ersy tet W a rsza w sk i, H ube zosta ł prokuratorem przy sąd zie krym in alnym w arszaw skim . W ła ściw ie od tego m om entu zaczął się drugi ok res jego d ziała ln o ści — okres u c ze st-nictw a w pracach k o d y fik a cyjn y ch nad n ow ym k od eksem dla K rólstw a Polskiego. W zw iązku z tym został w 1833 r. p rzen iesio n y do P etersburga, g d zie p rzeb yw ał przez n astęp n e 30 lat. Już na p oczątku p o -bytu zosta ł człon k iem k om isji po w o łan ej do p rzy go tow an ia n o w eg o praw a dla K rólestw a (zw anej potem K om isją K odyfikacyjną), za ś od 1856 r. p o w o ła n y je st na jej prezesa. R ów n ocześn ie brał czy n n y u dział w pracach k o d y fik a cyjn y ch dla cesarstw a ro sy jsk ieg o, p row ad zon ych przez II oddział o sob istej k an celarii carskiej, i stop n io w o aw a n so w a ł coraz w y żej w carskiej h ierarchii urzędn iczej. N ie zan iech a ł p rzy tym p racy d yd ak tyczn ej i n au k ow ej. W latach 1841— 1845 p row ad ził w y -k ład y z prawa -k arn ego i adm inistracji na U n iw er sy te cie Petersb urs-kim dla stu d en tów z K rólestw a P olskiego, u w zględ n iając w n ich p ra w ie w y łą cz n ie h istorię prawa p o lsk ieg o. G łów nie zajm ow ał się w ó w cza s H ube p rzygotow an iem k od ek su z 1845 r., k tó ry op arty b y ł na m ateria-łach ro sy jsk ich i p rzy g o tow y w a n y pod k ieru nk iem rosy jsk ich p raw od aw ców . Jak się w y od aje, prób ow ał H ube jeodnak p ogood zić w arun ki ro

(4)

-sy jsk ie z n ow ym i prądam i z Zachodu. K odeks ów w form ie sk rócon ej i przerobion ej nadan o K rólestw u jako k o dek s kar g łó w n y ch i p opraw -czych w 1847 r. N ie d oszło n atom iast do u ch w alen ia projek tów no w ej p rocedu ry karn ej i prawa cyw iln eg o , jak rów nież n ow ej organ izacji sąd ow nictw a, na skutek siln eg o i solida rneg o oporu kom itetu p ra w n ik ów w a rsza w sik ich, p o w o ła n eg o do rozpatrywan ia p rojeik tów p rzy go -tow y w a n y ch w Petersburgu.

W sp om nian a w y ż ej działalno,ść H ubego w Petersburgu w y w ołała silną n iech ęć środow isk p olsk ich w K rólestw ie, p o niew aż prawa ro -sy jsk ie u zn aw an o w całości jako z g óry narzu cone i w steczn e, nie od p ow iad a jące ani warunkom sp ołeczn ym , ani narodow ym . W końcu zn iesion o jedn ak K om isję U staw od aw czą, traktując ów fakt jako u stęp -stw o n a rzecz auton om ii K róle-stw a. W zw iązku z tym H ube p ow rócił w 1861 r. do W arszaw y, wraz z całym p erson elem tej kom isji. Po d y -m isji W ielop olsk iego , Hube zaj-m ow ał przez kilka -m iesięcy stan ow isk o g łó w n eg o dyrektora Kom isji W yznań R eligijn ych i O św iecen ia Pu blicznego. Po u su n ięciu g o z teg o stan ow iska sp raw ow ał (od 1850 r. — t y -tularnie) fu nkcje w w arszaw skim dep artam encie X rządzącego Senatu i Radzie Stanu, gd zie p rzew o d niczył w w y d ziale spornym . Po zn iesien iu Rady Stanu przeszedł od k w ietn ia 1867 r. na em eryturę. Zachow ał ty -tuł senatora, a w rosyjsk iej hierarchii stopień rzeczy w istego ta jn ego rad-cy. Od tego czasu H ube p o św ięcił się licznym europ ejskim podróżom n auk ow ym i tw órczości w d zied zin ie historii prawa po lsk ieoo, sło w ia ń sk ieg o i zachodn ioeu rop ejsk iego; p row adził ponadto rozlea łą k o resp o n -d en cję naukow ą z licznym i prawnikam i, historyk am i i filoloaam i w kraju i za granicą. O w ocem podróży nau k ow ych b y ło od krycie n iezn an ych źró-deł praw a frankońskiego, co też u czy n iło g o w yb itn ym sp ecjalistą z d zied zin y historii prawa. W 1867 r. nab ył m ajątek Stobiecko oozied Raziedom -skiem , g d zie zgrom adził obszerną i w arto ściow ą b ib liotekę naukowa. Po sprzed aży tego majątku p rzen iósł się do W arszaw y, od zie p rzebyw ał aż do śm ierci (9.08,1890 r.). W sw oim testam en cie przekazał w darze B ibliotece Ja giello ń sk iej znaczną część książek, iak i sw o ie osob iste papiery, a w tym i pam iętnik obejm u jący jecro ży c ie do 1847 r., w y k o -rzysta n y później w studium biograficzn ym przez K. Dunina.

W y d a je się, że tw órczość i ż y c ie H ub eao m ożna n o d /i^ ić na dwa ok resy; m łod zień czy — ob ejm u jący iea o prace w Rządzie Powstańczym aż do upadku Pow stania Listopad ow ego i n óźn iejszy — ok res stab ili-zacji, próby p rzystosow ania się do w aru nk ów porozbiorow ych. N as jednak najbardziej in teresu je ok res m łodzień czy, z uw ani na tw órczość zw ią zan ą z prawem karnym . Chodzi tu przede w szystkim o w spo m n ia-n y już podręczia-nik, jak i obszeria-ną rozpraw ę O teoriach prawia-n k rym iia-n a l-nego, w k tórej m ięd zy inn ym i dał ob szern y przegląd teorii karnych d o

(5)

ty-czą cy ch pojęcia p rzestęp stw a i kary, od XVII w. do lat d w u dziestych w iek u X IX 8. I w reszcie — dzieło czło w iek a dojrzałego, a zarazem po-w rót do zain teresopo-w ań teorety czn ych i d ogm atyczn y ch — n apisan e w 1863 r. Studia nad k o d ek se m k a rn ym 1818 r.9, stan o w iące w dużej m ierze w y w ód nowatorski. Cała reszta to na o g ó ł drobne p rzyczynki o charakterze do gm atyczn y m 10.

Zastan aw iając się nad całok ształtem tw ó rczości H ubego, n ie sposób przecenić jego tytan iczną p racow itość i w ielostron n ość zain teresow ań. G łów nym przedm iotem jego d zieł b y ły prace histo ryczn e. Zajm ował się w nich zarówno historią prawa państw zachod niej Europy, jak i państw słowiańskich ,

I. POJĘCIE CZ Y NU I PRZESTĘPSTW A

C harakterystyczną cechą nauki prawa k arn ego w X IX w. b yło to, że ca łościo w y w yk ład p ogląd ów d anego u czo n eg o zw iązan y z w ęz ło -w ym i problem am i pra-wa k arnego z reg uły znajd o-w ał się -w p odręcz-niku, inne zaś drobn iejsze prace m iały charakter przyczynkarski.

H ube n ie b ył tu w yjątkiem i sw oich p ogląd ów w y p o w ied zian y ch w O q ô ln yc h zasadach, późn iej już n ie zm ienił. D lateao też rekonstrukcja tych p on lądów opierać się b ęd zie przede w szystk im na jeg o p odręcz-niku. Miarą trudności w opracowaniu teg o b y ł fakt, że jeno podręcznik b y ł p ierw szym takim dziełem w Polsce. N a sze zap óźnien ie w yw od zą ce się jeszcze z XVII i XVIII w. p ow od ow ało, że H ube m usiał tw orzyć w ła ściw ie n ow ą term in ologię polską dla prawa karnego.

Jak się z teao zadania w yw iązał? U w a gę zwraca przede w szystk im on óln e zało żen ie teoretyczn e, k tóre n ie ma odpow ied nika w ów czesn ej literaturze przedmiotu. Autor traktuje m ian ow icie p o jęcie przestęp stw a iako jedną iednolitą całość, jako p ew ien fenom en, zaś czyn, w in a i kara sa tylko elem entam i tecro p ojęcia oqôlneqo, stan o w iącego przedm iot prawa karneqo. Jak się zdaie, nikt d otychczas n ie zw rócił na to u w a gi w doktrynie. Dopiero w 100 lat oó źn iei można spotkać podob ne za ło -żenia, przede w szy stk im w fin alizm ie u B. W ró b lew sk iego i H. W elzla, u k tóry ch cała nauka o p rzestęp stw ie opiera się na og óln ej definicji celow eq o czynu , zaś b ezpraw ność i w ina stan ow ią zarazem atrybuty i eV m en ty tak u jętego czynu.

8 R. H u b e, O te o r ia c h p r a w a k r y m i n al n eg o . R z e c z c z y t a n a na p u b l ic z n y m p o -s ie d z e n iu K r ó l e w -s k i e g o U n iw e r -s y t e tu dnia 19 w r z e ś n i a 1827 r., Pi-sm a, t. 1, -s. 77—-115.

9 R. H u b e , Studia nad k o d e k s e m k a r n y m 1818 т., W ar s za w a 1863. 10 P ełn a bib liog rafia w: H u b e , P ism a, i. 1, s . LX XX VI— LXXXTX.

(6)

Tę, b yć m oże ryzy k ow n ą, h ip otezę potw ierdza już sama konstrukcja O gó ln y ch zasad. Au tor dek laru je na w stęp ie, że w różn ych krajach uprawia się ju rysp rud encję prawa karnego, zależnie od przyjętej w da-nym kraju m etody. W e Francji i A n glii na skutek ,,w ięcej ob udzon ego życia p o lity czn ego i w alk i parlam en tarnej przyjm uje się b adanie prawa k arn ego [...] pod w zg lęd em p olityk i czasowej", czy li u w zględ n iając punkt w id zenia p raktyczny (polityka krym inalna) i d ogm atyczny. W N iem czech natom iast teo re ty cy ,,śledzą od erw an e nauki p o jęcia ”, ,,tworzą filozofię'' (prawa), albo „śledzą okiem sk rzętn ego badacza d aw -n ych praw k ar-nych dzieje", cz yli stosują m etod ę h isto rycz-n o-teoretycz- ną. Autor twierdzi, iż „każden z ty ch sp osobó w pojm owania osobno u w a żan y ma i sw oje w ielk ie za lety i w ielk ie sw e wady". Jedni zajm uia się interpretacją prawa zgod n ie z aktualnym i potrzebam i praktyki, inni (m etoda historyczna) „starają się ok azać p ow od y d aw n ych liczn ych zm ian [...], a filo zof [dżisiaj p o w iem y — teoretyk prawa karneqo] nie m ając w zględ u ani na teraźn iejszość, ani na u p łyn ion ą p rzeszłość, prag n ie w y n a leźć b ezw zpraględ n e nauki zasady. W szak że p odzielona czy n -n ość -n ie dozwala żad-nem u z p rzyw ied zio-n ych stro-n-nictw , w y -n a leźć o gó ln y ch i w szech stro n n ych nauki pojęć". I dalej, p ow ołując się na szczeg óln ą sytu ację kraju, p ow iada Hube, że „nasze szczectólne pod w zględ em praw odaw czym p ołożen ie, potrzeba zajęcia się nauka w s z y -stk ich n ieom al znak om itszych Europy prawod aw stw , nadto u s o o s o - b i e n i e w ł a ś c i w e n a r o d u [podkr. A.Z.] rad ziły mi w idok i

róż-norodn e w jeden spoić system i jedną w szy stk ie rozrodzone części natchnąć duszą. U ważałem , że różne p ow yżej odznaczon e kierunk i praw karnych, w za jem n ie dopełn iają się f...]. Tak p ow stał sp osób trak tow a-nia dotąd w zak resie nauki prawa k arn ea o n iedośw iad czon y" 11.

P ierw szy też H ube sto su je m etodę nową, a tak często dzisiai st o -sow aną, proponując dokonać an alizy instytu cji części o a óln ej z tych ? różn ych p u nk tów w id zen ia, a le co n a jw a żn ieisze — z takierco onladn przedm iotu, w y cią ga ją c k on sek w en cje, co do b u d o w y całej części onól- nej.

N a 482 stron y dzieła, aż 218 stron p ośw ięco n ych jest nrzedstaw ien iu h isto ry czn eg o u jęcia p rzestępstw a i kary, p oczyn ając od starożytnego W scho du i k ończąc na w sp ó łczesn e j mu teorii prawa k am en o Zachod-n iej Europy. Trzeba podkreślić, iż w sy tu a cii ów czesZachod-n ej dał oZachod-n iako p ierw szy w P olsce p ełen przealąd tych teorii na św iecie.

Zgodne z o góln ym założeniem są też i d alsze części, co znalazło sw ó j w yraz w intytulacji p oszczeg óln y ch rozdziałów , części i punktów. W yd a je się, że zbędna b y łab y tutaj dokładna analiza z p r z y t a c z a n i e m

(7)

P o g lą d y R om ualda H iibogo 201

dość skom plik ow anej k la syfik a cji tej pracy, warto jednak p rześled zić sam tok w yw od u w om aw ianym podręczniku. Zaczyn a się ó w p odręcz-nik og óln ym rzutem oka na p ojęcia przestęp stw a i kary, w k tórym zn aj-d uje w yraz pogląaj-d H ub ego na całok ształt tej g ałęzi prawa, a n astęp n ie autor rozpatruje w y w ó d szc zeg ó ło w y — zarów no filozoficzny, jak i h i-storyczn y i prawny. Sam „w ystępek" (termin p ropon ow any na ozn aczen ie o gó ln eg o p ojęcia przestępstw a) rozpatrzony został w 2 asp ek -tach — podm iotow ym i przedm iotow ym . C h arak terystyczn e jest, że ter-min „istota czynu b ezpraw nego" ostał się do dziś i u ży w an y jest za-m ienn ie z terza-m ineza-m „zespół znaza-m ion p rzestępstw a". Z k olei rozważania d o ty czące istoty, form i postaci w in y zam ieszczon e zo stały w rozdziale O w y s t ę p k u ze w zg lę d u na w olę, co d ow od n ie św ia d czy o rozpatry-w an iu p ojęcia rozpatry-w in y rozpatry-w obrębie sa m ego czynu. Dalej autor zajm uje się „działaniem zew nętrznym ", g dzie om aw ia h isto ry czn e i p orów n aw cze form y stadialne p rzestęp stw a, p óźniej zaś c ech y spraw ców , k tórzy mogą p opełnić p rzestęp stw o oraz podziałam i p rzestępstw . N astęp n ie ob szernie om ów ił istotę k ary i k atalog kar k o d ek sow y ch oraz u sta w o w y i są d o w y w ym iar kary. Podręcznik k oń czy analiza o k oliczn ości w yłącz ają -cych b ezpraw ność (obrona k onieczn a) oraz w y łą cza ją cyc h karalność w postaci przedaw nien ia i u łask aw ienia. C iek aw e jest, że o k oliczn ości w y łącz ają ce b ezp raw n ość jako co ś n iety p ow en o u m ieszczon e zo sta ły po u staw ow ym i sąd ow ym w ym iarze kary.

Trzeba pow ied zieć, iż o w iele p óźn iejsze podręczniki F. M a ciejo w -sk iego i S. Bu dziń-skiego m iały w p ew n ym sen sie charak ter w tórn y, p on iew a ż ich układ w zo row a n y b y ł w dużej m ierze na ó w czesn y ch opracow aniach n iem ieck ich i austriackich, d latego też cech u je ie w ięk -sza doza „szkolarskości" i m niej-sza d ysku rsyw n o ść w yw od u. Są one też o w ie le m niej erudycyj-ne12.

Próbując określić cech y czynu przestępnecio, zakłada Hube, że k a ż-d y człow iek ma prawo ż-do zachow ań ż-dow olnych, i ż-d ooók i nie naruszy cu d zego prawa jed n ostk ow ego, a zarazem nie w yrząd zi szk od y całem u sp ołeczeń stw u, zach ow u je się zaod n ie z prawem . W ch w ili iednak naru-szen ia tych praw i w yrządzenia szkody, m ożna m ów ić o zachow an iu się bezpraw nym , i to w trojakim sen sie. Po p ierw sze — o w a łci ono w ó w cza s w o lę prawną sp ołeczeń stw a, w k tó reao in teresie le ż y za ch ow anie p o rządku prawnego, po w tóre — narusza w ten sp osób w o lę p oszan o -w ania pra-wa przez całe sp ołeczeń st-w o, i -w reszcie, oo trzecie — ataku le przedm iot zam achu, czy li dobro praw ne jednostki. W ten soosób autor hierarchizuje niejako atak ow an e dobra, zaczy nając od najbardziej oa

ól-11 F. M a c i e j o w s k i , W y k ł a d p r a w a k a r n e g o w og ó ln o ś c i, W a rs za w a 1848; S. B u d z i ń s k i , W y k ł a d p o r ó w n a w c z y p r a w a k ar n e go , W a r sz aw a 1868.

(8)

n ego, a kończąc na szczególn ym . C zyn b ezp raw ny w p ow y ższym sen sie jest bezprawnym przedm iotowo, ze w zg lęd u na szko dliw e skutki, jed -nakże bezp raw ie — jak twierdzi H ube — ma 2 aspek ty: przedm iotow y i podm iotow y. ,,Natura podm iotowa" bezp raw n ości także przejawia się w trojakim sen sie. Sprawca ma na oku k on k retn y b ezp raw ny cel za-machu, a n astępn ie, że m ając ó w cel „w o g ó le ma bezp raw ną wolę" o w e go bezprawia w p rzedm iotow ym znaczeniu n ajog ólniejszym , i w r e-szcie, ż e zd aje sob ie sprawę ze sp ołeczn ej szk od liw ości sw eg o czynu (,,... m iał na oku chęć ubliżenia prawom całeg o tow a rzystw a ")13.

Z teg o w yw od u, w yn ika, że H ube próbuje p ołączy ć zn an y im pera-ty w k atego ry czn y K anta14, d o pera-ty cz ący istopera-ty p rzestępstw a i k ary z p glądam i H eg la ls na s p o s ó b r e a l i z a c j i czynu b ezp ra w nego w sp o-łeczeń stw ie. N atu raln ie jest to sta n ow isk o radyk aln ie in determ inistycz- ne. To jednak, co najbardziej uderza, to fakt, iż p o jęcie b ezpraw ności traktow an e jest przez H ubego jako skład ające się z elem en tó w zarów no p rzedm iotow ych, jak i podm iotowych. O b iektyw n y w y d źw ięk b ezp raw -n ości, w yra ża jący się w szk od liw ym skutku i sp rzecz-ności z prawem, oraz w o la p opełnienia i u św ia d om ienie sobie naruszenia prawa — to są tylk o 2 strony tego sam ego zja w isk a 1®. D ocenia przy tym autor „czyn zew n ętrzn y ” (Tatbestand), w y chod ząc od fundam entalnej zasad y cogita- tionis po en a m n em o pałitur, ale jed n ocześn ie w ielk ą w a gę p rzyw iązuje do w ew n ętrzn ej struktu ry czynu , jego strony p od m iotow ej, w y p rzed za-jąc o 80 lat w ielość, h eterog on ię i h ierarch ię ce ló w opracow aną do-k ładn ie w p sych olo gii przez W . W undta, w ydo-k orzystan ą p óźn iej przez

19 H u b e , O g ó l n e z a s ad y ... , s. 7— 10.

14 I b id e m , s. 12— 13. H u be daje w y ra z sw em u s ta n o w isk u w siposób n ie d w u zn a cz -n y pisz ąc , ż e ,,do c z e g o je d e-n c z ło w ie k u p o w aż -n io -ny m b y ć s ię c z u je z p ow o du s łu ż ą c e j mu w o g ó le w o ln o ś c i, do to go na w za jem i drugi je st u p ow aż n io ny , p rz yzn ają c s ob ie ja k ie praw o, pr z yz na jem y go n ie m niej tym sam ym i innym ".

15 I bi de m , s. 13— 14. „W s p o łe c z e ń s tw ie po rząd ek pr aw n y z a w is ł od z ach ow a nia harm onii, m ięd z y sferą w o ln o ś c i o s o b is te j k a żd e g o in dy w idu um a sfe rą w o ln o ś c i in n ych ind y w id u ów , c z y li c a łe g o sp o łe c ze ń s tw a . H arm onia ta poprze z p o p ełn io n y w y s tę p ek z o sta je zn isz czo ną, prz yn ajm nie j w c z ę śc i na dw er ężo ną , potrzeba ją w ię c pr zy w rócić" . I da le j na s. 15: „Po sp ełnien iu zatem w y stęp k u p o w in n y praw a p rz e d się -w z ią ć k o n ie c z n ie ta k ie dz iała nie , k tór e b y -w y k a z y -w a ło , iż n ie po t-w ier dz ają czynu b ez p ra w n eg o , ż e go u w a ża ją za p r ze c iw n y sta n o w i prawn em u, z g o ła p o w in n y tak d ziała ć, a b y u c h ylić , z n ieś ć d ziała nie bezpraw ne" .

16 U fin a lis tó w p r zy jęło to z n ac zn ie p óź n ie j p os ta ć s u b iek ty w n e g o be zpr aw ia (das su b je ktiv e R ec htsw id rigk e it), na tura lnie w ra z z k o n se k w e n c ja m i tak ie g o u ję c ia w d zied z inie nauki o p rz e stęp s tw ie. W cz as ac h H u b eg o sta n nau ki o p r ze s tę ps tw ie ud a re m n ia ł p rz ew idy w an ia k o n s e k w e n c ji ta k ie g o u ję c ia. Zob. B. W r ó b l e w s k i , P r z e dm i ot p r z e s tę p s t w a , z a m a c hu i o c h r o n y w p r a w i e k a r n y m , W iln o 1939,- H. W e l - г e 1, U m d ie final e H a nd lung s le hr e , B e rlin 1949,

(9)

fin alistów 17. N ied w u zn acznie św iad czy ć m oże o tym jego następu jąca w ypo w ied ź: „Kto działanie jak o w e przedsięb ierze, tw orzy przede w sz y -stkim w u m yśle sw oim obraz ca łego działania. Obiera i ocenia środki, pozn aje przedm iot, na k tórym działać zamierza, oznacza w idoki, które za p ośredn ictw em działan ia ch ce osiągnąć. A liści o cen ien ie tak ow e m oże b yć ła tw o nader fałszyw e. Środki, k tóre obiera, m ogą b yć w isto -cie inne jak osoba działająca m niem a"18.

Pow staje zatem p ytan ie, jak ie warunki k on ieczn e, a zarazem i w y -starczające musi sp ełn iać — zdaniem H ub ego — czyn, a żeb y można b y ło uzn ać g o za p rzestępstw o. W arunki te stanow ią triadę następującą: 1) czy n p ow in ien b yć w o ln y (autodeterm inacja), co um ożliw ia k iero w a -n ie -nim w olą sprawcy; 2) czy-n ów p ow i-nie-n -naruszać k o-nk ret-ny p rze-pis prawa, b ędąc zachow an iem się u zew n ętrzn ion ym w otaczającym św iec ie (nullum crimen...), i w reszcie 3) że ów czy n p ow in ien przeja-w iać się przeja-w p ostaci działania bądź zaniechania („u m yślne opuszczen ie" )1®. W konk lu zji p isze autor, że to co n azyw a ne b y ło w ów c zesn ej nauce corpu s delicti, oznacza „ogół w szelk ich w aru nk ów stan ow iących b ez -praw ność p op ełn ion ego czynu, cz y li sp rawiających , że czyn d ok on an y m usi b y ć u w a żan y za w ystęp ek . Tym sposobem nauka d e corpu s delicti z obrębu procedury przeniosła się w zakres nauki prawa k arn ego i tw o -rzy dzisiaj w tejże nau ce część w stęp n ą i zasadniczą, p-rzysposab iającą pozn anie natury w ew n ętrzn ej w y stęp k u ”20. K onstruując p ow yższą triadę, p olem izow ał autor z pojm ow aniem o gó ln e i i szczegó ln ej istoty cz y -nu (allgem einer und b esond erer Tatbestand) w ów czesn ej nau ce, w sz cze-g ó ln o ści u Tittm anna, Jarkę, W ächtera i sam ecze-go Feuerbacha, zau ważając, iż a czk olw iek taki podział stan ow ił krok naprzód, to iednak b ył za w ę-żo n y ty lk o do „w arunków zew nętrznych" , czyli strony przedm iotow ej p rzestęp stw a21.

17 W . W ii n d t, G r und ri ss d e r P s y c h o lo g i e , Leipziq 1911. 18 H u b e , O g ó l n e z as a dy. .. , s. 269— 270.

’• P rzy pom nie ć tuta] w yp a da , iż w d ok try nie p rz yjęło s ię do d zisiaj u w aż ać , że triad ę tę po raz p ie rw sz y s for m u ło w a ł K. B inding w s w e j g ło ś n e j k s ią żc e Die N o r m e n un d ihr e U e b e l r e t un g , w y d a n e j w 1872 r„ d op r ac ow a ł zaś i u ś c iś lił ją w sferz e d o g-m aty ki E. B oling w 1906 r w p rac y Die L ehr e v o n V e r b r e c h e n . R. H ub e b y ł tutaj w p ew n e j m ier ze pio niere m , p o n iew aż w s po m n ian ą triadę o p r ac o w a ł ja ko pie rw szy . 2 tym z a ga d nien iem łą cz y s ię n ie zm ie rn ie istotn a spraw a sto sun ku te g o autora do z a sa d y nu llum c rim e n. W sipom inając z ało że nia p od ręczn ika H u b ego , trafn ie z w rac aja na to u w a g ę K. B u c h a ł a i A. Z o l l p od k re śla ją c , że p od ob nie jak Л. F euerba ch, opiera ó w autor o d p o w ied zia ln oś ć karną na z a sa dz ie nul lu m c r i m e n s i ne le ge . (W stu- p i ę ć d z i e s ię c i o l e c ie ś m i e r c i Paula Johan a A n z e l m a F eue rba cha , „P aństw o i prawo" 1983, 7. 12, s. 30; patrz; H u b e , O g ó l n e za s ady ... , s. 332),

*° H u b e , O g ó l n e z a s ady ... , s, 232,

(10)

W n ik liw o ść, śm iałość i prek ursorstw o p ogląd ów H ubego, a ponadto teo rety czn e i szerok ie u jęc ie p o szczegó lny ch elem en tó w pojęcia czynu p rzestęp nego ocen ić można dopiero przez porównanie. W p olsk iej dok-tryn ie prawa k arn ego w XIX w. w zaborze rosyjsk im tylk o F. M aciejo-w sk i i S. Budziński zajm oaciejo-w ali się p rzedstaaciejo-w ieniem o g ó ln e go pojęcia czynu p rzestęp nego, jednakże zam ykali się na oa ół w eo z eq ezie ak tu al-n ej u sta w y karal-nej i h ołd ow ali w y łą czal-n ie form alal-nej defial-nicji, zm uszeal-ni d o tego carską cenzurą. I tak p isał F. M aciejow sk i, że „przestęp stw o jest o g óln y m w yrażen iem ozn aczającym w szelk ie d ziałanie w p raw ie za b ezp raw n e u zn ane i karą zagrożone''. Źródłem p rzestęp stw a jest w ola działania b ezp raw nego, form ę stan ow i działanie, przez k tóre objawia się p rzestępstw o, zaś skutkiem „jest obraza prawa k arneoo w yn ika iąca z n ad w erężen ia praw w o gó lno ści i każdem u w szczegó ln ości słu żą-cych, tudzież kara i ob o w ią zek w ynaq rod zen ia" 22. Zwraca u w aq ę Drak- ty cyzm i nadm ierna sk rótow ość w o p isie czynu. S. Budziński odw ołując s i ę do H eqla, stwierdza krótko, że „przestępstw o jest czynem p rze ciw

nym celom państwa i d la tego zakazany iest pod karą. Czyn jest to ob ja -w ien ie, czy li u ze-w n ętrzn ien ie -w oli, do czeq o zd olny jest tylk o ten, kto ma w oln ą w olę" 2S. W ła ściw ie w yp o w ied ź ta stanow i pow tórzenie n iek tórych w n io sk ó w H ubego, ty le że b ez próby u zasadn ienia i b ez p ow ołan ia się na om aw ian ego autora.

П. POJĘCIE W IN Y

Próba rekon struk cji rozw ażań H u bego o w in ie w ym aga kilk u u w ag w stęp n ych . Po pierw sze, naw iązu jąc do tłu m aczenia łaciń sk iego terminu culpa, autor traktuje jako „winę" i „zawinienie" tylk o cz y n y pop ełn ion e n ieu m yśln ie i n azw y te są za rezerw ow a ne w y łą cz n ie dla nieum yśln ości. Jeśli chod zi o w in ę um yślną, to zaw iera się ona w „czynach zam ierzo-nych" i „rozm yślierzo-nych", o k tóry ch naturalnie n ie m ówi, iż b y ły „za-win ione" , lecz w ła śn ie zam ierzone i rozm yślne. N ie jest to jednak k w estia li tylk o term inologiczn a, pon iew aż stanow i ona starann ie prze-m yślan y w y n ik założeń te orety czn y ch i prze-m etod olo gicznych. Po drugie — u p odstaw k ażd ego czynu (zarówno u m yśln ego, jak i nieu m yśln eq o) le

-ży w ola jeg o spraw cy, jednak skierow an a na różne cele, a w o b ec tego w szy st k ie p rocesy p sych iczn e rozgryw ają się w obrębie czyn u (ujmo-w a n eg o łączn ie ze skutkam i). Te p rocesy p sy ch iczn e mają (ujmo-w zależności

M a c i e j e w s k i , W y k ł a d p ra wa.. ., s. 31.

ю P o do bn ie B udziński w 38 lat po H ubem , c o w o w y m c z a s ie o z n a cz a ło już ca łą e po k ę po stęp u w ba da niac h te o re ty c z n y c h i pr a ktyc z ny ch w do k try n ie prawa ka rne go . B u d z i ń s k i , W y k ł a d p o r ó w n a w c z y . .. , s. 137.

(11)

od celu sp raw cy i skutku, ob jęteg o w o lą bądź św iad om ością, różną w artość prawną. Stąd też ch arak terystyczn y tytuł O w y s tę p k u ze w z g l ę -du na w o lę o so b y d zia ł ają c eju ma sw e u zasad n ien ie w rozpatryw aniu p ojęcia obeonej w in y u m yślnej w ram ach p ojęcia czynu . To g en eraln e założen ie m u siało jed nak p rzesądzić o sk om p likow an ej k lasy fik acji i n a-zew n ictw ie różnego rodzaju czyn ów . Biorąc pod u w a g ę ó w c zesn y stan teorii, jak i to, że H ube z k o n ieczn ości m usiał b yć twórcą o d p o w ied n ie-g o n azew n ictw a fa cho w eie-g o w język u polskim , an alizow anie tak ieie-go u jęcia w iny, rodziło problem y in terp retacyjne.

Zanim jednak p rześledzim y w spom n ianą k lasyfik a cję „winy" i c z y -n ó w rozm yśl-nych , trzeba p o w ied zieć, że za rów -n o dla w i-ny , jak i dla czynu istn ieje w sp ó ln e zało żen ie indeterm inizm u d o ty cz ące zachow ania się czło w iek a, k tóre im p liku je m o żliw ość przejaw iania na zew nątrz w o l-nej woli. Powołu jąc się na M icheleta i Stelzera, H ube twierdzi, że „im m n iejszy albo im w ięk szy udział ma w ola w cz y n ie sp ełnionym , tem m niejsze też albo tem w ięk sz e ma zn aczen ie czyn tak ow y w e w zg lę-d zie prawa"25. N a stęp n ie rozpatruje autor, n iejak o o czyszcza jąc sobie przedpole do rozw ażań o isto cie w in y, takie sta n y , które w yłącza ją jej poczytan ie. T akie czyn y n azyw a autor „bezw oln ym i", „bezw łasn ow o l- nymi" i „pom im owolnym i".

Do b ezw oln y ch w ścisłym zn aczen iu zalicza takie, „w k tórych w ola albo zu p ełnie jest zn iszczona w p ływ em ch orow iteg o um ysłu, albo p rzy-najm niej tak jest ogran iczona m om en talnie [ch w ilow o — A .Z .], iż roz-w inąć sił nie m oże"26. W chod zą tu roz-w grę cho rob y u m y słoroz-w e, k a le ctroz-w o fizyczne (głuchota, ślepota) i p sych iczn e (choroby u m ysło w e i zach o-w a n ie o-w e śnie).

C zyn y b ezw ła sn ow o ln e to takie, p rzy k tórych sp raw ca w o g ó le m oże przejaw ić w olę, lecz na skutek przym usu fizyc zn ego lub od d ziały -wania przypadku, sp raw ca jest n iejak o narzęd ziem i w ch w ili czynu n ie m oże objąć go w o lą (np. p op ch n ięty przez k ogo ś, inną osob ę zrani)2'.

I w reszcie czyn y p om im ow olne, w p raw dzie k ierow an e w olą bar-dziej an iżeli przy b ezw łasn ow o ln y ch , „w szakże sk ierow an e przez w p ły w zew n ętrzn ych p rzyczy n inaczej jak pragn ęliśm y"28. Do k la sy takich p rzy-czy n zalicza przypadek, błąd i przym us fizy czn y nieodporn y. W d zi-siejszy m rozum ieniu przypadek i błąd krzyżują się zakresam i. Jako przykład przypadku p od aje autoT sy tu a cję zabicia złodzieja, k tóry

za-*4 H u b e , O g ó l n e z as a dy. .., s. 251— 303.

25 R. M i c h e l e t , D as S y s t e m d e r p h i lo s o l i s c h e n M or al , B erlin 1828; S. S t e l z e r , Ü b e r d e m W i l le n , L eipzig 1817, Zob. ta k ż e H u b e , O g ó l n e z as a dy. .., s. 252.

26 H u b e , O g ó ln e z as ad y. .., s. 255. 27 Ib ide m , s. 267— 268.

(12)

kradł się na ogrodzony teren, na którym w ła ściciel p olow ał i n ie miał św iad om ości, że był tam ob ecn y złodziej. W ystęp u je tu jednak zastrze-żen ie natury podm iotowej, że „skutek l-..] działania przyp ad k ow ego jest za w sze tej natury, iż w ok oliczn o ścia ch , w jakich osob a działa, n ie m oże b y ć p rzew id zia n y’'29. Zdaniem H ub ego, tym się różni p rzyp ad ek od błędu, że „rzyprzyrzypadek jest ow o cem zew nętrzn ych ok oliczn o -ści, k tórych zja w ien ie się n ie od n aszej za w isło w oli, p rzeciw n ie — błąd leży w samej n aszej w oli" 30.

W ten sp osób p o czy tać m ożna sp raw cy tylk o cz y n y w oln e, k tóre od b ezw oln y ch tym się różnią, że „pobudki do czy n u ta k ow eg o n ie są u kryte w o k oliczn o ścia ch zew n ętrzn ych , ale w y czer p n ięte są z sam ej w oli [w y w od zą się — A. Z .], z poznania, rozsądku i rozumu, k tóre k ie -rują i za silają w olę" 31. C zy n y w o ln e są w oln y m i w różn ym stopn iu i za leżn ie od stopnia udziału w o li w c z y n ie d zielą się na p op ełn ion e „z w in y" (czyli, w ed łu g n om enk la tury w sp ó łczesn ej — n ieu m yśln ie) „zam ierzon e” i „rozm yśln e”, co od pow iada o b ecn em u p od zia łow i na p o stacie w in y u m y śln ej32.

P rzeciw n ie a niżeli w ob ecn ej d oktryn ie, rod zaje i p o sta cie w in y za -czyn a autor rozw ażać od stopn ia n a jn iższeg o w in y, cz y li od n ied b al-stw a i lek k om yśln o ści, n ie rozróżniając od sieb ie w y raźn ie ty ch 2 p o-staci w in y 33. A zatem „w ina osob y d ziałającej na tym p olega, że i m p li-cite w d eterm in acji do działania zaw arte jest i p rzy zw o len ie na sk u t-ki, które z działania w y n ik a ją ”, niem niej jedn ak „czło w iek n ie m oże b yć b ezw zględ n ie od p ow ied zia ln ym za w sz y stk ie skutki czynu, które w yr aźn ie nie pragnął i n ie ch ciał p ragn ąć”. Stąd też „działaniem b ez-prawn ym z w in y jest tak ie d ziałanie, które [w praw dzie — A.Z.] dob ro w oln ie p rzed siędobierzem y dobez ch ęci d okon an ia odob razy prawa, z k tó

-s* I bi de m , s. 269. 30 Ibide m . 31 I b id e m , s. 272. 3î I bi de m , s. 273.

33 M a c i e j e w s k i , ta kż e n ie od ró żniał je s zc z e p o sta ci w in y n ie u m y śln e j pisz ąc, ż e „w iną za ś w ś c isły m zna cze niu b ędz ie , g d y z jak ich bądź po bu dek p o w s ta je w o la działan ia b ez pr aw ne go , le c z nie w złym , a le w dobrym c elu , nie dla o s ią g n ię c ia n ie -pr aw n ych , a le w ła ś n ie -pr aw n ych , bo -prawu n ie p r ze c iw ny c h sk u tk ó w . Z n iej tw or zą s ię p r zes tę ps tw a n ie u m y ś ln e ”. ( W y k ł a d p raw a.. ., s. 43). P rz ec iw n ie B u d z i ń s k i (W y k ł a d p o r ó w n a w c z y . .. , s. 137), któr y o dróż niając u m y ś ln o ś ć od n ie u m y ś ln o śc i, stw ierd za „że c z ło w ie k odp o w ia da w o blicz u praw a ka rneg o n ie ty lk o w ó w c z a s, gd y c h c ia ł s k utk u (albo p r zy z w o lił na tak o w y ) i p r ze w id z ia ł go , le c z i w ó w cz a s, g d y d o p uś c ił s ię n ied b als tw a : 1. przez to, że n ie c h c ia ł sk u tk u, le c z go p rz e w id zia ł (lek k o -m y ś lno ś ć ), 2. albo przez to, że pr zed siębio rą c d z ia łan ie n ie s z k o d liw e , nie star a ł się p rz e w id zieć m o ż liw e g o z łeg o skutku, nic dz ia ła ł z n a le ży tą p rz ezo rn oś cią (nieo str oż -ność)" .

(13)

rego jednak p o w staje sku tek bezpraw ny, m ogący być z n aszej stron y p rzew id ziany, za d ołożen iem w ięk szej u w ag i" 34.

W racając na ch w ilę do o g ó ln ie jsz eg o i p ierw o tn ego p od ziału na cz y n y w o ln e i b ezw oln e, w y łą cza ją ce p o czy ta n ie, H ube tw ierd zi, iż „czyn z w in y ” jest „form alnie b ezw olny" , bo jego sk utki n ie b yły p rze-w id yrze-w a n e przez sp rarze-w cę, ch oć m ógł on je p rzerze-w idzieć. G dyby zaś n ie mógł, w ted y dopiero w ch od ziłb y w grę przyp ad ek, błąd lub przym us. W ten sposób czy n y n ieu m yśln e („z w in y ”) b lisk ie są czyn om pom im o- w olnym , zaś o rozgran iczeniu ich d ecyd u je k w estia faktu, i ty lk o s ę -dzia, rozpatrując kon kretn e fakty może dokon ać ta k iego ro zg ra n icze-nia, bo „jeśli zachod ziła m ożność poznania [p rzew id yw a n ia — A.Z.] natu ry p rzed sięb ran ego czyn u w d anych ok oliczn ościach , ted y czy n jest k arygo d n y z w in y, je śli n ie b yło m ożn ości [...] czyn jest pom im o- w o ln y i n ie u leg a karze"35.

Przejdźm y z k ole i do rekon struk cji p ojęcia u m yśln ości u H ubego. Pisze on, iż „czyn em zam ierzonym bezpraw nym , je st w sze lk ie n a d w erężen ie praw a, k tóre d ob row oln ie p rzedsięb ierzem y, w celu o sią g n ię -cia jak ow eg o in d y w id u a ln ego w id o k u [celu lub pobudki — A .Z.]''. I dalej, „...każden czy n liczn e m oże zrządzić skutki, różne zasp ok ajać w idok i, przeto czyn zam ierzon ym i w ów cza s będzie, g d y d zia łający bez ozn aczenia jed n ego p ew n ego w idok u, dla k tórego działa, sp ełn ia g o dom niem an ym sposob em , zezw alając na ja k ik o lw iek bądź sku tek tegoż czyn u" 3«. Trzeba p o w ied zieć, że taka defin icja łą czy ze sobą treść za -rów no zam iaru ew en tu a ln ego , jak i zamiaru n ieok reślo n eg o.

Pośród cz y n ó w u m yśln ych w ym ien ia tak że H ub e jako n ajcięższy stop ień u m yśln ości czy n y bezpraw n e rozm yślne, k tóre tym się różnią od zam ierzonych, że spraw ca „chce dopiąć to, co z istoty czyn u [...] wyn ik a" , czy li że „b ędzie [...] tak ie d ziałan ie, k tó re w tym celu p rzed -sięb ierzem y, aby p ew n ego gatun ku n ad w erężyć p raw a [w y p ełn ić zn

a-34 H u b e , O g ó l n e z a s ad y ... , s. 274.

35 Ib ide m , s. 275. P od ob n ie w y w o d z i R. H u b e w p ra cy O d zi ał an ia ch b e z -p r a w n y c h z e w z g l ę d u na w o l ę o s ó b dz ia ł a ją c y c h , „T hem is P olska" , t. 4 i t. 5. Is tn ia ły w ó w c z e sn e j te o rii i pr a ktyc e w ą tp liw o ś ci, c z y art. 228 ko d e k su karz ą-c e g o w y łą ą-c z a ł o d p o w ied zia lno ś ć za n ie u m y ś ln y w y s tę p e k (w zw ią zk u z art. 17 k.k.) w razie n ie p o c z y ta ln o ś c i, błędu c z y przy padk u, któr e to o k o lic z n o ś c i w y łą c z a ć m iały b y ty lk o z iały zam iar. R. H ube o p o w ie d z ia ł s ię za w y łą c z e n ie m , o d p ow ied nio in ter -pr etują c art. 17 lit. f. te g o ko d eks u.

36 H u b o, O g ó l n e z as a d y .. ., s. 277. T rafnie z a u w a ż y ł S o b o c i ń s k i , że „w ó w -c ze s n y -c h p o ję -c ia -c h o dr ó żn ie n ie dw ó -ch p o s ta -ci n ie u m y ś ln o ś -c i n ie b y ło w y r aź n e i przez «w inę» r ozu m ian o c za s em ty lk o n ie db als tw o, p od c za s g d y d zia ła nie lek k o m y ś ln e m og ło s ię m ies za ć z niżs zy m sto p niem n ie um y śln oś ci" . (W y d z i a ł Pr awa..., s. 235). R ó w n ież s łu s zn ie w s k a z u je S ob o c iń s k i na fakt, ż e u H ub ego d o lu s e v e n t u a l is w y -stę p u je ja k o je dna z po s ta ci d ol i i n d e te r m i na li , z aw ie r ają c zarazem p e w n e c e c h y le k k o m y ś ln o śc i, (ibidem ).

(14)

m iona typu ro d za jo w ego — A.Z.] ”37. T ak ie u jęcie sta n o w i od p o w ied -nik zamiaru b ezp ośredn iego, p on iew aż spraw ca ch ce p opełnić taki, a n ie

inny k on kretn y czyn zabron iony, i jest on je go celem ; jeśli za ś cel ma inny, to ma przynajm niej św iad om ość n ieu ch ron n ości skutku, zw ią -za n ego z tym czynem . Tutaj trzeba -za u w aży ć, ż e sfera d z iesiejszy ch pobud ek i m oty w ów oraz ce ló w jest u H ubego czym ś jedn olitym , a za razem p łyn nym , p rzen ik ającym się n aw zajem , ale też trudno mu c z y -nić z teg o zarzut, sk oro n aw et od p ow ied n iej term in ologii na o k re śle-n ie tych jak że różśle-nych od sieb ie p o jęć śle-n aó w czas w śle-n a u ce śle-n ie b yło.

Z k o le i czy n y rozm yślne d zielą się na p ośred n ie i b ezp ośred n ie. Czyn rozm yśln y p ośred n io ch arak teryzu je się tym , iż w y n ik a z n iego „inn y jak p ożądany skutek"38. Ilustru je te cz y n y p rzykład sp ra w cy, k tóry chcąc sk a leczy ć p o k rzyw d zon ego zada je mu śm ierć, a le m ógł w ch w ili czyn u p rzew id zieć sku tek w p o sta ci śm ierci. Zdaniem H ub e-go, ta o k o liczn o ść zbliża czy n y p ośred n ie rozm yśln e do c zy n ó w „z w in y ” (in ieum yślinych). Pisze in a stęp in ie autor, że „inadto sk u tek w y p ły w a -ją cy z czy n ó w p ośred nich rozm y ślnych raczej jest o w o cem sa m eg o p rzed sięb ra nego działania, w czyn ach zaś z w in y w ięc ej o k o liczn o ści otaczający ch zew n ętrzn y ch ”39. Czyn rozm y śln y b ezpośredn i zaś jest ta-ki, w k tórym sprawca sw o ją św ia d om ością i w o lą ob ejm u je w szy stk ie skutki sw eg o czynu.

Porów nując ze sob ą czy n y rozm yśln e p ośred n ie i b ezp ośred nie, H u-be zau w aża, iż „m iędzy jedn ym i a drugim i zach od zi n iem al to sam o p o w in ow a ctw o co p om ięd zy czyn am i zam ierzon ym i a czyn am i z w i-n y ”40. Chodzi mu tutaj o stosu i-nek św iad om ości i w o li sp raw cy do sk u t-k ó w w y n it-k ają cych z jeg o czy n u i ew en tu aln e rozm inięcie się o zn a czo-n eg o celu z rz ecz y w iśc ie o sią g czo-n ięty m skutkiem . S toso w czo-n ie do o m a-w ia n y ch p od zia łóa-w a-w yróżn ia autor do lus d irectu s i d olu s indirectus. „P ierw szy jest w tenczas, g d y zły skutek , k tóry z czy nu nastąpił, był p rzew idz ia n y i zam ierzon y, drugi zachodzi w ten czas, g d y w inn ym złym zam iarze czyn p rzed sięw zięty został, a in n y zły skutek, k tóry z on ego ż rz ecz y w iście w yn ik ną ł, podług na turalnego b ieg u rz eczy ła t-w o m ógł b yć p rze t-w id zia n y'41.

31 H u b e , O g ó l n e z a s a dy . .. , s. 278. 38 I bi de m , s. 280.

38 I bid em , a ta kż e R. H u b e , O w y s t ę p k a c h w s z c z e g ó l n o ś c i , „T hem is P olska" , t. 4, s. 165 i n.

40 H u b e , O g ó l n e z a s a dy ... , s. 278— 280.

41 I bi de m . W y d a je s ię , ż e w p ro w ad z en ie p r ze b ie gó w p s y ch ic z n y c h s p ra w c y do p o ję c ia czyn u b y ło u H u b eg o k o n s e k w en tn e i oparte na s p ó jn y c h pr ze słan ka ch , u w z g lę d n ia ją c e ó w c z es n ą n ied o s k on a łą aparaturę p o ję c io w ą . J e ś li d o str zeg a m ó w fak t i pod k reś lam , ż e w y s tą p iło to w 100 la t pó źn ie j u fin a lis tów , n ie c z y n ię teg o b yn a jm nie j w pr zek ona niu , żie n a le ż y H ubem u p r z y p is y w a ć pre kur sors tw o w dz

(15)

ie-III. POJĘCIE KARY

W y czerp u jąco opisała p ogląd y H ubego na karę A. G rześk ow iak 42 w sw oim interesu jącym artyku le. Jeśli próbuję p o n o w n ie d okon ać re-konstru kcji p ogląd ó w H ubego w tej m aterii, to d latego, że w n iejedn ej k w estii inaczej rozum iem i interp retu ję te p og lą d y an iżeli autorka. Hube n ie należał do grona tych teo rety k ów , k tórych p og ląd y na karę można by om aw iać auton om iczn ie, w oderw aniu od ca ło śc io w e j k o n -cepcji prawa karn ego. Skoro b ow iem — jego zdaniem — działa on o w sp o łecze ń stw ie op ierając się na ce lo w o ścio w o u jętym czy n ie p rze-stęp nym , ob iek tyw n o -su b iek tyw n ej b ezp raw ności i w in ie rozpa tryw a-nej w obrębie tak u jęteg o czynu , zaś kara jest n astęp stw em czynu, to w takim razie m etod a a n alizy i struktura ca łeg o sy stem u m uszą się od n o sić tak że i do kary. M ożna by rzec, że ca ły ten system jest u jęty te łeo lcg icz n ie, a zatem i kara krym inalna p ow in na rządzić się za sad a-mi teleolo gii, p rzy czym k o ry go w a n e są o n e w zględ am i h um anitaryz-mu w ym iaru kary. W szy stk o to ma n atu ralnie w p ły w na o d czy tan ie n ie tylk o istoty i c eló w kary, ale i intencji H u bego w zb ud ow anej przez n iego hierarch ii ce ló w kary. Tym czasem A. G rześko w iak n ie u niknęła n ieb ezp ieczeń stw a rozpatryw an ia p ojęcia k ary u teg o autora w od erw aniu od p ozo stały ch elem en tó w jego teleo lo g ic zn eg o system u prawa karnego.

W y d a je mi się ponadto, iż próba tak ieg o od czytan ia n ie m oże w sp ie -rać się na zak resie i treści zn aczn ie p óźn iejszy ch w n auce p ojęć, ta-k ich jata-k istota, cel, fu nta-kcje i racjon alizacja w u jęciu B. W ró b le w sta-k igo, cży J. M ak arew icza, p on iew aż n ie b y łob y to trafne z punktu w id z e-nia p raw id łow ej m etody. U czyn iła tak A. G rześkow iak , d ostrzegając zresztą to n ie b ezp ieczeń stw o 43, i napotkała w sw ej a n a lizie k a teg o rie n ie m ieszczą ce się treścio w o i zak reso w o w ich w sp ó łczesn y m rozu m ie-niu. Stąd też w yn ikn ął d ylem at tej au torki, cz y p ogląd y H ubego na karę uzn ać za p ostęp o w e i n ow atorsk ie, czy też u znać je za k o n ser-w aty ser-w ne, aczk o lser-w iek zaa k cen toser-w a ła p rzede ser-w szystk im n oser-w ato rstser-w o w y p rzed zają ce w p ew n ym se n sie ep ok ę. T akie o c en y n ie ob ce b y ły i in -nym autorom . Na p rzyk ład J. Bardach u znał H u bego za k oniu n ktu

ra-d z in ie fina ln e j nau ki o c z y n ie ; k o n sta tu ję je ra-d y n ie, ż e p e w n e p o m y s ły i in tu ic je te o re ty c z n e m ia ły m ie js ce na ty le w c z e ś n ie, aż eb y teraz z ap om n ie ć o ich o d le g ły m ro d ow od zie . N ie w sp om n ia łem o tym w p ra cy C z y n a p r z e s t ę p s t w o c i ą g le (Łódź 1971), ch oć p o ś w ię ciłe m tam w ie le m iejs ca za ga d nien io m fin aln e g o u ję cia czy nu .

4- A. G r z e ś k o w i a k , P o g lą d y R om ua ld a H u b e go na k ar ę , „C z asopis m o Praw no-H is tor ycz ne " 1974, nr 26, s. 151— 166.

(16)

listę i k o n se rw a ty stę44, p odczas g d y I. A n d rejew i Z. Zd rójkow sk i u zn ają p ogląd y H ub ego za p ostęp o w e^ , co zresztą p otw ierdza tylk o w spo m -nianą już k on tro w ersyjn o ść p o staw y i po gląd ów teg o autora.

R ew o lu cyjn e m yśli, w yw od zą ce się z O św iecen ia, d o ty cz y ły p rze-de w szystkim spojrzenia na p o jęc ie kary. Na progu 2 ep ok, feud aliz- mu i kapitalizm u, form ow ała się szkoła k la sy czn a w p raw ie karnym , która tę m yśl o św iece n io w ą przem ien iała p o w o li w fu ndam en talne za -sad y prawa k arnego, n atu ralnie n ie b ez w alk i, i d latego też p o gląd y na k arę sta n o w iły prob ierz p ostęp o w o ści, czy też k on serw atyzm u i w steczn ictw a. Z tego też w zględ u u sta len ie p o gląd ów H ub ego na k a -rę je st spraw ą w ażną.

W sp ecy ficzn y ch warunk ach p olskich w o w y m o k resie ocena nie b yła b yn ajm niej sprawą prostą, o b ecn ie n atom iast d y stan s czasu zm ie-nia k ryteria o cen y. I tak też W. S obociń ski d ostrzega w p oglądach H ubego w sz y stk ie w ątk i p o stęp o w ej k ultury eu rop ejsk iej i k ultu ry p rawn ej, łączn ie z p ostulatem u nifikacji praw a k arn ego w skali całej Europy. W . S obocińsk i n apisał trafnie, że ,,było to dużo k osm o p oli-tyzm u, b ył n iew ą tp liw y oportunizm p o lity czn y, a le n ie w y p a rc ie się w iary n au kow ej, ani zdrada ojczyzn y" 46. T akie w ła śn ie p o rów n aw cz e i u n iw ersalne sp ojrzen ie na p o jęcie k ary cech u je b ow iem p oglądy R. H ubego. Zgodnie z tym, rozpatruje on p o jęcie k ary krym inalnej w u jęciu filozoficznym , h istory czn ym i prawnym . Te 3 a sp ek ty n ie m u-szą jednak za w sz e tw orzyć sp ójn ego p ojęcia, m ogą b ow iem prow ad zić do ek lek tyzm u, ja kże zresztą c zęsteg o w k on stru kcjach praw nych . W szk ole k la syczn ej fu n k cjon ow a ły teorie k ary b ezw zględ ne, w z g lęd -ne i m iesza n e47. H ube b ył bez w ątp ien ia k lasy k iem i zw olen n ik iem m ieszanej teorii k ary48, co trafnie zau w ażyła A. G rześkow iak 4*, zaś M. S enk ow sk a n apisała, że „pogląd y H ubego na za ga d n ien ie k ary p ozb aw ien ia w o ln o ści n ie w ych o d ziły poza ram y teorii szk oły k la sy cz -nej prawa k arn eg o”ro. Czy jed nak istotn ie n ie w ych od ziły, to k w estia otwarta. 44 J. B a r d a c h , N a u k a hist or ii p a ń s tw a i p r a w a w K r ó l e s tw ie P o ls k im d o b y S z k o ł y G łó w n e j, „R oczniki UW " 19G4, t. 5, z. 2, s. 118. 45 A n d r e j e w , Z d r ó j k o w s k i , N a u k a p r a w a ka rnego. .., s. 98 i n. 46 S o b o c i ń s k i , W y d z i a ł Prav.'a..., s. 116. 47 J. W a s z c z y ń e k i , N a u k a o k a r z e i inn y c h ś r o d ka c h p e n a l ny c h , Łódź 1983, s. 14— 22,

48 O dm ienni'- S o b o c i ń s k i , dla k tór e go H ube b y ł z w o le n n ik ie m re pr esji be z-w z g lęd n ej (W y d z i a ł Praz-wa..., s. 115J.

" G r z e ś k o w i a k , P o glą dy .. ., s. 153, 156; ta kż e B u c h a ł a , Z o l l , W stu- p ię ć d z ie s ię c io l e ci e .. ., s. 29.

50 M. S e n k o w s k a , K ar a w i ę z ie n i a w K r ó l e s t w i e P o ls k im w p i e r w s z e j p o ł o -w i e X I X -w i e k u , W rocL i-w 1961, s. 58,

(17)

W ych od ząc z za ło żeń praw a natury, H ube zak łada51, że ,,dwa p ier-w iastk i ścierają się ier-w sp o łeczeń stier-w ie: jeden , n iezm ien n y — to zasad y p raw n e w y ższe nad czas i ok oliczn ości"f2, drugi zaś h istory czn ie zm ien ny — to dobra p o szcz egó ln yc h jedn o stek ludzk ich i ch ro n iący je p o -rządek praw ny. W tych w arunkach fun kcjonują też i zm ien ia ją się k onk retne norm y prawa karnego.

Z punktu w id zen ia filozoficzn ego , i s t o t a k ażd ej k a ry w yn ik a z im p eratyw u k ateg or yczn ego (E. Kant), k tóry jest prawem , a zarazem w yn ik ającym z n ieg o n akazem m oralnym ta k ieg o p ostęp ow an ia, co do k tóreg o czło w iek m ógłby ch cieć, aby stało się p raw em p ow szech n ym . Z tego zaś w yn ika , że kara n ie m oże b yć środkiem czem uś służącym , lecz „przym usem odw zajem niającym " . Czym że jest ów przym us o d w za -jem niający? J est on od w etem na in n y przym us, a m ia n ow icie na p rzymus w y w iera n y przez sp raw cę na inn ych ludzi (członk ów sp o łe czeń -stwa) i g w a łc ąc y ich sferę w o ln o ści, ok reślon ej przez d any p orządek prawn y33. Ó w zw iązek prawa z m oralnością jest u H ub ego bardzo w a ż-ny i rodzi p ew n e k o n sek w e n cje w u jęciu prawn ym kary; w tym m iejscu p olem izuje Hube z założeniam i Feu erbacha, które zu p ełn ie od ry w ają prawo od m oralności. Bez tego zw iązku n ie m ożna by sob ie w y -obrazić zagrożenia karą krym inalną p ew n ych c zy n ó w w praw d zie n a-gan ny ch , ale n ie za słu g ują cy ch na karę (np. w ejścia b ez zezw olen ia na teren cu d zego ogrod u)14. Z istoty kary u jętej filo zo fic zn ie jako p rzy mus od w zajem n iający w y w o d ził Hube u za sad n ien ie jej d ziałania, a za -razem w sk a zy w a ł na m echanizm o w eg o działania. U za sa d n ien ie to op ar-te b yło na znanej d ia lekty czn ej triad zie H egla (ar-teza-an tyar-teza-syn ar-teza), za pom ocą której Hube p róbow ał rozw inąć (podobnie jak Gans) o g ó l-n e tw ierd zel-n ie H egla l-na gru l-n cie prawa karl-nego.

Z gen eraln ej tezy H egla o w a lc e sp rzeczn ych ze sobą zjaw isk w e w sz ech św iecie, p rzeniesio n ej na zjaw isk a p rzestęp stw a i kary, w y w o -dzi Hube, iż przestępstw o będąc zap rzeczen iem w o li sp ołeczn ej, p rze-jaw iającej się w zakazach i nakazach prawa karn ego, je st n eg acją pra-wa przez fakt zap rzeczen ia tej w o li sp ołeczn ej. Żeby zatem p rzyw rócić za n ego w an y przez p op ełn ien ie p rzestęp stw a porządek p ra w n y („harm onię społeczną"), n a leży z k o lei zan eg ow ać p rzestęp stw o przez w y -m ierzen ie kary, i w ten sp osób p rzyw rócić porządek praw ny. W brew temu, co p ow szech n ie tw ierd zi się dzisiaj, kara n ie stan ow i w ten sp

o-S1 T rafnie w s k az u ją na to B u c h a ł a, Z o l l , W siu p ię ć d z ie s i ę c io le c i e. . ., s. 29. 6* H u b e, O g ó l ne z a s ad y. .., s. 2.

“ E, K a n t , U z a s a d ni e n i e m e t a fi z y k i m o ra lno ś ci , W a rs za w a 1953, s. 60.

54 H u b e , O g ó ln e za s ad y. .., s. 41; B u c h a ł a , Z o l l , W s tu p ię ć d z ie s i ę c io le c i e .. ., s. 30.

(18)

sób p ań stw o w ej lub pryw atn ej zem sty, lecz od w et na gw a łt zad an y przez sp rawcę, p ojm ow an y jak o od pow iedź na p o g w a łcen ie prawa przez sprawcę'"3. Z tym też zw iązan a je st fak tyczn a d o leg liw ość kary, p sy -chiczna i fizyczna, a zarazem praw n y punkt w id zen ia na karę. W tym rów nież p rzejaw ia się p rzeciw staw ien ie kary — nagrodzie.

Przy jęcie przez H ub ego d ialek tyczn ej triady h eg lo w sk iej tłu m aczy n ie ty le isto tę кату, lecz m e c h a n i z m i u z a s a d n i e n i e jej sto sow an ia. T akie u jęcie d ow od zi zarów n o założeń m etafizyczn ych , jak i p rzy jęcie praw a natury w p osta ci szc zeg ó ln ej u m ow y m ięd zy sp o łe -czeń stw em a spraw cą, k tóry p opełn iając przestępstw o łam ie tę um w ę, p olegającą na n iew k raczaniu w sferę praw innych człon k ó w sp ołeczeń stw a , zaw arow an ą przez praw o karne. Dodać trzeba, że honoru -je H u be za sad ę p rop orcjonalności ka ry do w agi p rzestępstw a, której miarą pow inn a b yć rzeczyw ista szk oda sp ołeczn a 5'6. Ta miara sp o łec z-nej szk od liw ości w idziana przez H ub ego w e w zg lęd n ych cela ch kary dow odzi, iż w yczu w a ł on p od staw ow y błąd H egla w racjon alizacji k

ry. Błąd ten p olega na tym, że tak, jak dzisiaj to p ostrzegam y, m ech a-nizm d ziałania prawa został zb u dow any przez H egla na apriorycznym i m etafizyczn ym założeniu , sta n ow iącym figurę czy sto logiczn ą, która n ie ma nic w sp ó ln ego z jej ew en tu a ln ą w eryfik acją em piryczną. C ho-dzi o g en er aln e założen ie, że kara m iałaby p rzy w ró cić „naruszony" przez p rzestęp stw o porządek prawny. D laczego ukaranie m iałoby resty -tu ow ać to, co już zo stało n ieo d w racaln ie naruszone? Spraw ca p rzestęp stw a w isto cie rzeczy n ie narusza ab strak cyjn ego porządku praw -nego, lecz w yrządza konkretn ą szkodę jed n ostce lub sp o łeczeń stw u , a w o b ec tego uw aru nk ow an ia k ary mają sw e k orzenie w szk od liw ości czynu , n ie zaś „naruszeniu" zakazu ob jęteg o normą.

W arto podkreślić, iż przy braku n aów cza s od p ow ied n iej ap aratury p ojęciow ej, a n aw et języ k ow ej, d ostrzegł H ube także i em p iryczn e u za -sad n ien ie kary w posta ci szk od liw ości sp ołeczn ej czyn u f7. Form ułując m ieszaną teorię kary, w yprzed ził H ube w sp ó łczesn ą naukę n iem ieck ą o k ilk a n a ście lat"8.

55 G. H e g e l , Z a s a d y filoz ofii p r a w a , W a rs za w a 1969, s. 106— 114. Por. H u b e , O g ó l n e za sa dy ... , s. 41, 385, 387, 439; t e n ż e , O teor iach... , s. 86— 88; t e n ż e , [w;] Stu d ia na d k o d e k s e m .. ., s. 144, zob. takż e G r z e ś k o w i a k , P o g l ą d y s 155— — 157.

56 H u b e , O g ó l ne z as a dy. .., s. 17

G r z e ś k o w i a k , (P og lądy..., s. 152) pisze : „P oglą dy H u be go na karę w y -kazu ją duże po m ies za n ie m aterii. Tak w ię c nie w y o d rę b n ił on w y ra ź n ie po jęc ia kary od jej ra c jo n a liz ac ji i c e ló w , a na dto nie w y d z ie lił z po prz ednic h za g ad nień pr ob le m aty ki isto ty kary, która zre sztą s iln ie sprz ęż ona je s t z jej ra cjona lizacją" .

“8 S ł u s z n y na to zw rac a u w a gę G r z e ś k o w i a k , p od ają c ja ko p rz y kła dy p o-g lą d y A. K ö stlina i R. Zi'm Bacha (P oo-g lądy.. ., s. 153).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nieporozumieniem jest utożsamianie błędu co do okoliczności stanowiącej znamię czynu zabronionego z brakiem umiejętności właściwej wykładni treści przepisu

Odwrotnie jest przy wtórnej nieświadomości, kiedy to sprawca na skutek błędu co do ustawowych znamion nie uświadamia sobie, że w konkretnym przypadku realizuje te znamiona, a

III/3.Materiały dotyczące ogólnie okresu okupacji (1939-1945) III/4.Materiały dotyczące ogólnie okresu po 1945

Wraz ze swoimi jednostkami przechodni szlak bojowy biorąc udział w walkach, o wyzwolenie Dolnego Śląsk i forsowaniu Nysy, przebijała się z okrążenia.na

jest mi znany(a) osobiście jako uczestnik(czka) (wymienić formację Ruchu Oporu, nazwę obozu lub więzienia, formację wojskową oraz okoliczności, w których

Materiały dotyczące ogólnie okreau sprzed 1939 r.. Nazwiskowe karty

Zostałyśmyzwolnione w ostatniej chwili,gdy już “ładowano” ludzi(w większości młodych) dosamochodówciężarowychtransportującychzatrzymanychdoobozu naMajdanku. Zabrano wtedy

mieszkali w Dęblinie, gdzie Wacław specjalizował się w bu­..