W I Ę K S Z O Ś C I Ą !
http://dlibra.ujk.edu.pl
Większością!
W ' \V
V* v Ä ÛI*pp)V)j£jł y/spppppppjv.
•ATA TOM III. vK'" 3 ¿ W * * ^ ■" . ,« K L i e ł a e s f eI # -'
> W A R S Z A W A .
DRUKARÎÎIA A. T. J e z i e r s k i e g o 4 7 . N o W f - Ś w a t + 7 .http://dlibra.ujk.edu.pl
jI,03B0JieH0 Il£H3ypOíO.
http://dlibra.ujk.edu.pl
/íriur
IX.
Do późnej n o cy c z e k a ła pani Ś w ie tn o sk a p r z y ja zd u m ęża i syn a z m iasta po w iato w ego ; d rę c z y ły j ą p rze z c a ły dzień n ie m iłe p rz e c z u c ia , że sp ra w a w y borów w e źm ie z ły obrót w sta ro stw ie, że sy n a i m ę ża n arazi to na n ie p rzyje m n o ści i n ie m iłe z a jś c ia ... N iepokoiło j ą don iesien ie lo k a ja , że p a ch cia rz, S za ja , d o p y ty w a ł się o pana, g d y ż kto w ie , c z y ż y d z i z m ia ste c z k a n ie p r z y s z li po o sta te cz n ą od p ow ied ź? W ie czo rem o p ad ła ją tro sk a o zd ro w ie i ca ło ść m ęża i syn a?... M oże konie p o n io sły ? ... M oże p o w óz Bię w y w ró c ił? ... M oże p rz e z ię b i się syn na chłodnym w ie c zo rn y m w ie trz e , bo p o je c h a ł w le k k im p a lto cie.
Z m ęczo n a sm utkiem i z łe m i p rze czu ciam i, p o sz ła w r e s z c ie do sw e g o p o k o ju i u sn ę ła.
Do rannego śniad ania z ja w ili się obaj panow ie, ja c y ś o so w ia li i p rzygn ęb ien i.
— W ładziu , m oże k a w y ?
— D zię k u ję m am ie, w o lę filiżan k ę h e rb a ty z c y try n ą .
— I ty , S te fk u , n ie p ije s z k a w y ?
— C zu ję się ja k iś n ie sw ó j, w y p iję ty lk o h erb aty .
— C z y je s te ś c ie ch o rzy? — s p y ta ła z tr o s k li w o śc ią .
N a te s ło w a za ś m ia ł się B o leś. — C zeg o się śm iejesz?
8
— Bo, p ro szę m am y, to z w y k ła ch o ro ba po w inie.
W s z y s c y , b ę d ą cy p r z y stole, z a ś m ie li się cicho, z w y ją tk ie m o jca i syna.
O jc ie c za ch m u rzo n y z a w o ła ł:
— Cicho, sm a rk a czu , n ie zn asz się na tern i m ó w isz g łu p s tw a ... W ie sz , C elin k o , je d liś m y obiad w re sta u ra cy i, a te ich tłu s z c z e z a w s z e m i szk o d zą.
— A ty, W ła d ziu , ja k się c zu je sz?
N ie szcze g ó ln ie . T e ku ch n ie na p ro w in cy i są ohydne.
— M oże dać w am k le ik u ? — N ie, n ie !— z a w o ła li obaj. — K a ż ę na obiad zro b ić krup nik.
W ie sz, C elin k o , ju ż lep ie j b a rszcz, a le c z y sty , p ra w d a , W ła d ziu ?
— T ak, papo.
— A ch , b arszcz!... d o b rze — u śm iech n ęła się l e ciutko.
Po c h w ili m ilcze n ia sp ytała :
— D la c z e g o p r z y je c h a liś c ie ta k późno?
Hm... d la c z e g o ? — r z e k ł pan Ś w ie tn o sk i i sp o j r z a ł n a syn a.
— Z a p ro siliśm y , m am o, k ilk u u rzęd n ik ó w ze sta ro stw a n a k o la c y ę , a ta p r z e c ią g n ę ła się do p ó źn a.
— W y, z u rzęd n ik am i n a k o la cy i? — r z e k ła z le k k ie m oburzeniem . — I d la tak m iłe g o to w a r z y s tw a — u śm iech n ęła się z iro n ią — p o z w o liliś c ie m i c z e k a ć do p ó łn o cy z k o la c y ą , a sam i p r z y je c h a liś c ie nad ran em ... T eg o nie sp o d zie w a ła m się, z w ła s z c z a po tobie, W ład ziu .
— P ro s z ę m am y, ci p an ow ie b y li i są nam b a r dzo potrzebn i: oni k iś r u ją w yb o ram i...
— C z y b y ł z w am i starosta? — d o p y ty w a ła się pan na Iren a.
— N ie, sta ro sta n ie b ył.
9 — W ię c z kim z a b a w ia liś c ie się tak d ł u g o ? _ m ó w iła żon a z p rze k ą se m .
— B y ł kom isarz S iln ick i i pan O ciesk i.
d o syć o tern— r z e k ł m ą ż .— N ie ro zu m ie c ie się na w y b o ra ch ... A ch cą c m ieć p o p arcie, t r z e ba b y ć z k ażd ym d obrze... C zy nie b y ł kto do m nie w c z o ra j?
— D o p y ty w a ł się S z a ja k ie d y p r z y je d z ie s z do domu.
— C óż to now ego? P r z e c ie ż n ie p o je ch ałem za m orze.
N ie w iem ; w id o czn ie m iał p iln y in teres do c ie b ie ... C z y p o sła ć po n iego?
Sam p o ś lę — o d p arł chm urny.
P ap o , z S z a ją n a le ż a ło b y p o m ów ić, p a p a w ie d la c z e g o ...
Hm .. to p o ślij, C elinko; n iech p r z y jd z ie po ob ied zie.
— D obrze.
— N ie b y ł n ikt w ię c e j?
P r z y je ż d ż a ł S tę p a lsk i z W ik to ró w k i.
P ew n o po p ie n iąd ze na w y p ła ty ... N ic, t y l ko c ią g le trzym a j rę k ę w k ie sz e n i i p ła ć.
— Zato później b ie rze się gru b e sum y od k u p c ó w — u śm iech n ął się syn.
— N ie ż y c z ę ci ta k ich dochodów , mój W ład ziu . K o p a p s z e n ic y w tym roku daje za le d w ie tr z y ć w ie rc i
1 to ź le o c zy szcz o n e g o ziarn a.
C h ybi p szen ica , z o sta je żyto i ja r z y n a . — Et, m ó w isz, aby m ów ić; g d y b y ś się d otkn ął 8am, z a ś p ie w a łb y ś in a cze j.
— M oże się k ie d y ś i dotknę — u śm iech n ął S1§ syn .
I j a nie ż y c z ę ci te g o — w e stch n ę ła m atka. — A n i j a — d o d ała panna Iren a.
G o sp o d aro w ałb ym w inn ych w aru n kach , a n i e l i papa.
C h o ciażb y, mój W ła d ziu — o d e z w a ła się m at
http://dlibra.ujk.edu.pl
10
k a ;— nie m asz p o jęcia, ile tro s k , k ło p o tó w , z w ła s z c z a ze słu ż b ą ...
Na ten tem at ro zm o w a bardzo się o ż y w iła , p o n ie w a ż k a ż d y z ro d zin y m ia ł coś do za rzu ce n ia tem u lub te j.
W ie c z o re m do k o la c y i sia d ła pani S w ie tn o sk a, w id o czn ie w zb u rzon a. S p o s trz e g ł to m ąż i z a p y ta ł :
— Co się sta ło , C elinko?
— A, mój ko ch an y, ch łop i, d zięk i tw o jej w y r o zu m iało ści, są ta k ro zzu ch w ale n i, że n a re s z c ie nie b ę dzie m ożna w yśó po za obręb dw oru.
— A le co ta k ie g o ? N ic n ie w iem .
— O n egd aj n aśm iew ali się z n ow ej k lu czn icy , g d y w r a c a ła z k o ścio ła.
— Bo te ż ona z tą p reten syo n a ln o śe ią do m ody zabaw n ie w y g lą d a — u śm iech n ął się. — Sam a mi m ó w iła ś.
— Co w olno nam , n ie w olno chłopom ; u szło im to jed n o na sucho, d ziś rz u c ili się na B o lcia .
— N a n iego? — s p o jrz a ł n a puste k rz e sło . — G d zież on?
— P rz e b ie r a się z p olow ania; op ow iad ał mi p r a w ie ze łz a m i w o cza ch , ja k ie j d o zn ał z n ie w a g i.
— M ó w że raz.
— Id zie B o le ś, on sam n alep iej w sz y stk o ci opow ie.
— Cóż, zd ró w je s te ś ? C a ły ? — u śm iech n ął s ię .— O p o w ied z, ja k to b yło .
C h ło p iec u sia d ł na k rz e ś le i n a b ie ra ją c z p ó łm i sk a, m ów ił:
— P o sze d łe m d ziś na p rze p ió rk i... — Z a b iłe ś choć jed n ę ?
— D w ie i je d n e g o c h ru ś cie la , a le N ero je s t ju ż za stary, ź le w y sta w ia ; b y łb y m m iał k ilk a ku ro p atw , a le s p ło s z y ł je .
— A gd zie s p o tk a łe ś k u ro p a tw y ? — s p y ta ł o jc ie c za in te re so w a n y .
11 — N a p s ze n iczy sk u , za k a p lic z k ą na rozd rożu ... — T a k, tak, tam są one ro k ro czn ie . A z a ją c a n ie w id z ia łe ś ?
— B y ły d w a w kartoflisku ; cóż, k ie d y N ero p o b ie g ł n ap rzód i nie p r z y s z ły m i na strz a ł.
— C z y papa nie m a inn ego w y ż ła ? — sp y ta ł pan W ła d y s ła w .
— N ie.
— G d ybym w ie d z ia ł, b yłb y m w z ią ł szczen iak a, k tó reg o m i o fia ro w y w a ł h rab ia F red zio.
— A ch , ja k a szkod a, że n ie w ią łe ś go dla mnie! — z a w o ła ł B o leś z żalem .
— A ja k ie j r a s y s z c z e n ia k ? — s p y ta ł o jc ie c . — K r e w czysto fran cu ska.
— T a k i dob ry ty lk o na su ch e pole; b y le d eszcz, rosa, ju ż nie id zie — r z e k ł o jc ie c tonem z n a w c y .
— P rz y u c z o n y b y łb y z a w s z e le p s z y od N erona— p o w ie d zia ł B o le ś .— P ro s z ę cię, W ładziu , ja k ty lk o d o sta n ie sz, daj m i go. Już j a go w y u czę .
— C óż b yło d a le j? — s p y ta ł ojciec?
— G dy n a n a szy ch p o lach ju ż nic nie m ogłem zn a le ź ć ...
, — Boś w y p ło s z y ł, koch an ku — p r z e r w a ł pan S w ietn o sk i.
— N ie ja , papo, a le N ero ... W ięc p o szed łem n a zago n y ch łop skie. W id zę, że N ero w y sta w ia , i coś gru b ego , bo stoi, ja k w ry ty . Od p sa d zieliło m nie k ilk a za go n ó w ow sa. N ie tr a c ą c czasu , idę p rze z o w ies, a tu n ag le z boku w y s k a k u je ja k iś ch łop i w r z e s z c z y do m nie: »Nie tę d y d ro g a !” P o w iad am mu: „ B ą d ź cicho, bo s p ło s z y s z z w ie r z y n ę !” A ten dopiero w k rz y k , że tratu ję mu zb o że , że te go nie d aru je, że o d b ierze m i strz e lb ę , ż e to je g o p o le ...
— C ó że ś zrobił?
— S p okojn ie p rz e sz e d łe m p rze z ow ies, bo w i dzę, że p ie s je s z c z e w a ru je , a le z a le d w ie z b liż y łe m się na ja k ie sto k ro kó w , ja k w y rw ie się kot, ty lk o się za k o tło w a ło .
12
H m ... Szko d a. M ożebyś b y ł i z a b ił. A le napew no, papo, g d y b y n ie ten głu p i
ch ło p . r
— No, nie stało się, C elin k o , n ic straszn e go , a s w o ją d ro gą, c h ło p a sk a rc ę z a śm iało ść.
— A le ż , B o lciu , ty m i op o w iad ałeś, że sp o tk ał cię taki w sty d , h a ń b a ...— o d e zw a ła się m atka.
— M oja m am o, c z y ż nie d osyć, że ch ło p śm iał m nie z a trz y m y w a ć , k r z y c z e ć n a m nie, g r o z ić m i?
— J a k on w y g lą d a ł? — s p y t a ł o jcie c.
k a żd y ch łop — o d p arł z uśm iech em Bo- — w zg rzeb n em ubraniu, w k ap elu szu , m ia ł sierp w ręku .
— D ob rze, że n ie r z u c ił się na c ie b ie — dodała m atka.
— N iech b y ty lk o sp rób ow ał. M iałem strze lb ę nabitą.
To, B olciu , n ie b e zp ieczn a g r a — zro b ił brat u w agę.
A le ż , W ład ziu , w obronie osobistej mam p r a w o, i sąd u w o ln iłb y m nie.
— A g d zie św ia d k o w ie ? — z a rz u c ił brat.
W s z c z ę ła się ż y w a d y sk u sya na ten tem at; p r z e rw a ło j ą w e jś c ie lo k a ja , n io sąceg o n a ta c y g a z e ty z p o cz ty i lis t z N auheim u.
W s z y s c y ś le d z ili z u w a g ą w y ra z tw a r z y c z y t a ją c e j , ch cą c w y w n io sk o w a ć , ja k ie n o w in y p r z y s z ły . W re sz c ie sk o ń c z y ła pani lis t i sk ła d a ją c go , r z e k ła z u śm iech em , p a trz ą c na syna:
— Z a c z te r y dni p r z y je ż d ż a W andzia.
— To bardzo s z c z ę ś liw ie — r z e k ł, u śm iech ając się m ą ż .— N a re s z c ie z je j p rzy ja zd e m sk o ń cz y się to w ie c z n e p o rząd ko w an ie.
— C z y ż ci, S tefku , nie je s t p rzy je m n ie , że w s z ę d zie ta k ele g a n ck o ?
No tak, z a p e w n e , a le za dużo h a łasu i n ie p o ko ju .
C zy n ie p isze cio cia W andzia, którvm nn ciągiem p r z y je d z ie ? — z a p y ta ł pan W ła d y s ła w
kow a. ’ W ładZiU' D ° p ie r° ^ S r a f u j e z K r a -B y le nie za p o m n ia ła — o d e zw a ł się m ąż
d y a ła w -a !? deptak t o ż e *
na sta cyę , a b y ło b y w styd K 8 y P^ J Za ™
ła n asze go po w ozu. a s ta '
P a m i6to .7 Hm(:' » r 0t m0ŻIiWe' " ~ r z e k ł pan Ś w ie tn o sk i.— P am iętasz, C elm k o , w r a c a ją c d w a la ta tem u z W ie dnia, m u siałe m n a ją ć konie, ch o ciaż te le g r a fo w a łe m na o sie m n a ście godzin p rzed p rzy ja zd e m n a s t a ^ ę
To b y ła w in a p osłań ca. M oże b yć to sam o i te raz.
, . ~ B o lc;u — r z e k ł brat s ta r s z y — idź do m ee o do -n S ™ — v l6Ży rozkład Jazdy w sza re j op raw ie- P zy m e s m i. Z a ra z zo b a czym y, m am o, k tó rym p o c ią giem m oże cio cia p rz y je c h a ć do nas.
w cze śn ie ^ Źe za teleS ^ f u je dość
chodzą depesze ą’ ““
mle8Zkajile “ WBi’ Wie i ak
— Z a p e w n e, m am o, a le d la b e zp ie cze ń stw a szei m ndv WC‘ a p e w n o 1b e d zie m iała suknie n a jśw ie ż - Iren a ~ ° d e s w a ła Sie z w estch n ien iem p an n a su ia ^ Ch0™ ' W ięc E w c i« nie in te re -su ją te ra z m o d y— zro b iła a w a g ę m atka.
d ™
r Tf k
ZnÓW o b io in ie nie Jest chorą cio cia W an-W ła d y s ła w PeW“ y ’ ^ * " * * InM 8t™Je - ^ e k ł pan s io s t r a ? KtÓraŻ Z naS ni8 lu b i?- r z e k ła z u śm iech em B o leś p r z y n ió s ł p rzew o d n ik k o le jo w y . Po o b li czen iu o k a za ło się, że praw dopodobnie pani R o k ic k a ń zie ści na StaCy? ° g0 ilzin ie dwunastej m inut c z te r— P rz y jd z ie , c z y nie p rz y jd z ie d ep esza, w y ś le m y po w óz na s ta c y ę — r z e k ła m atka.
— P o jad ę j e p r z y ją ć — dodał syn. — Z ro b isz mi tern p rzyje m n o ść.
R o zm aw iano d a le j o p rz y ję c iu pani R o k ic k ie j. P an W ła d y s ła w p rop onow ał:
— P r z y je ż d ż a ją z w ie lk ie g o i m odnego św iata, n a le ż a ło b y m oże za ch o w a ć fo rm y i do obiadu z m ie n ia ć to a le ty .
— I ja tak m y ś lę — p o tw ie rd z iła siostra. — Hm ... a co ty , S te fk u ? — s p y t a ła m atka. — N igd y n ie ro b iliśm y te go , niem a p o trze b y i teraz.
— A le to p r z y ję te w n aszym św ie c ie — u p ie ra ł się syn.
— A ch o ćby w s z y s c y p rz y ję li, m nie nic to nie obchodzi, i nie zm ien ię... I pow iadam ci, C elinko, obiad m usi b yć o sw o je j p o rze ... K to do m nie p r z y je ż d ż a , niech sto su je się do m nie.
— M oże pap a m a s łu s z n o ś ć — w trą c iła c ó rk a .— N ie zm ien ia się na za w o ła n ie z w y k łe g o tryb u ż y cia , bo to słu żb a n ie p rz y z w y c z a jo n a , p o bałam u ci się, i na co nam kłopot?
— T ak, ta k — dod ał pan W ła d y s ła w — ten p o rz ą d ek sta ro p o lsk i nada n aw et n aszem u dw orow i p e w n ą cech ę p a try arch aln ą .
Z a w ią z a ła się dość ożyw io n a rozm ow a o dod at nich i u jem n ych stronach po rząd ku p o siłk ó w d z ie n nych; o s ta te cz n ie za trzym a n o d aw n y: śn iad anie, n a stęp n ie le k k a p rze k ą sk a , obiad, w k ilk a godzin h e r b ata lub k aw a , w re s z c ie w ie c z e r z a go rą ca.
— Mamo, c z y w ich p o ko jach w szy stk o w p o r z ą d k u ? — s p y ta ł syn.
— P ra w ie . B ra k u je ty lk o dyw aników 7, których n ie p rzy słan o d o tych czas, i k siąże k .
— P rz y w io z łe m trochę w czo ra j, a le to za m ało; ta k a p ro w in cy o n alu a k się g a rn ia n ie m a w yboru.
— M oże n a d e jd ą ze L w o w a ...
s y łk i. P o w in ily ’ b° z a ^ d alem n aty ch m iasto w ej p
rze-S
K
f
f
Ä
W
Ä
ä
rozmafÄrtgotoTad’T d
8Zybk° WŚród
p rze k o n a ™ i i . ’ bo dopiero w ostatn iej ch w ili■ » “
i - i *
na d ziT ń rp i e d C nerkiWani U m ęże zy zn - P » y » » ła d ep esza niem Z Z i E ° ki<Skich * ~ k o w y n T ^ 1^ 01^ ’ W e le ^anckim g a rn itu rze m aryn
ar-° z y v L ’ w Z ; : z T : r ią\
i k u zy n k ę p ,,™ i s *a c y S’ aby P o w i t a ć cio cię n a d w o rzec. “ La pod ku fry P o je c h a ła w cześn iej
N a d je c h a ł p o cią g z e stron y K ra k o w a .
g la d a ł 0?« dysław> wioźywszmonok], p iln ie p r z y g lą d a ł Się w agon om p ie rw s z e j k la s y , u p a tru iac nart Z ad n yeh d rz w ic z e k w agon u ¿ ie o tw o rz y ł kondukto r' g ie T e s k „ c SP°rS tr Z e g luP aa W ład y s ła w . ż e z k la s y dr«-’ pani k n l l t Zgrabnie po scP °d k a c h ja k a ś m łoda ła k ilk a 1 ? CZDy p o sta w iła n a ziem i i przem ów i- w a g ó lu ° 8° by StarSZeJ' st0« cej w d m ™o>> to ,i„ • niośe to one?... T a fe rty c z n a m a ła
°v " P a n n a , 8ł “ ż 1 c a - Że te ż ta k ie bogate oso oy je z d z ą drugą k la są ...
cvch ^ dZą° j ed n ak ’ źe Pró cz dw u pań, sto ją- P a n ń J " Im r k o lej ° w y m i w y s ia d ło ty lk o k ilk u ku nań,*0™ 2 T 1" ży d ó w 1 W d ó w e k , p o d sze d ł w ię c * k o l Z 7 h ? J 7 m bu kietem dobranych k w iató w ^ i ^ s p y ta} ym> Skł0nił s i^ b ardzo u p
— C z y m am z a s z c z y t p o w itać p an ią R o k ick ą ? — T a k je s t — o d p o w ied ziała troch ę zd ziw ion a. — W ła d y s ła w S w ietn o sk i. M am a p o le c iła m i, bym p o w ita ł w je j im ieniu cio cię i k u zy n k ę , co s p e ł niam z n a d zw y cza jn ą p rzy je m n o ścią . — W y g ło s iw s z y to, u c a ło w a ł j e j ręk ę.
— To pan... S y n C elin k i?... E w ciu , pan... — W ła d y s ła w S w ie tn o sk i— p r z e d s ta w ił się c ó r ce i p o d ając bukiet, dodał: — R a czy pan i p r z y ją ć te k w iaty , ja k o sym bo l poddania się B ru śn ik a i je g o m ie szk a ń có w n a ła s k ę i n ie ła s k ę pań.
S p o jrz a ła n a n iego b ystro sw em i ciem no -p iw ne- m i oczym a, i le k k o zaru m ien ion a, w z ię ła bukiet:
— D zię k u ję . B ardzo ła d n e k w ia ty — m ów iła, p r z y p a tr u ją c i n a p a w a ją c się d elik atn ym zap ach e m .
P an W ła d y s ła w s k in ą ł na o c ze k u ją c e g o lo k a ja w lib e ry i, a g d y ten szyb ko się z b liż y ł, r z e k ł do niego:
— W eź ten k u fe re c z e k — a p o d ając ram ię pani R o k ic k ie j:— C io cia p o zw o li...
— J e st je s z c z e k u fe r e k drugi — o d ezw a ła się E w c ia d źw ię czn y m gło sem .
— M yślę, że zn a jd zie się ich w ięcej — r z e k ł z u śm iech em — a le tam te z a b ie rz e furm anka.
— M am y ty lk o ten je d e n — r z e k ła pani R o kicka , k o b ie ta szc zu p ła , n izka, z tw a rz ą zm ęczon ą, na k tó rej b ły s z c z a ły w y ra z is te , ciem ne o czy. — D aj, E w ciu , k w it w y d a w c z y .
P an W ła d y s ła w w z ią ł k w it i w r ę c z y ł lo k ajo w i: — O ddasz P io tro w i niech od bierze i p rz y w ie z ie . — S łu ch am , ja ś n ie panie.
— J a k że cio ci p o słu ży ło N auheim ? — N ie szcze g ó ln ie .
— To szkod a, ż e cio cia je ź d z iła ta k d aleko . — N ie ża łu ję , bo E w cia tro ch ę się r o z e r w a ła n ow em i w rażen iam i.
— Z a p e w n e k u zy n k a b y w a ła często na rau tach , p ik n ik a c h ? — z a o y ta ł, u śm ie c h a ją c się do m łodej p a n n y .
17 N ie b yła m na żadnym — o d p o w ied ziała w e s o ło .— Mamę b yło b y to m ęczyło ; w re s z c ie żadnej p r z y je m n o ści nie zn ajd u ję w obcem pod k ażd ym w z g lę dem to w a rzys tw ie .
R ozum iem to. C h ociaż je s te m m ę żczy zn ą , b yw am w to w a rz y s tw ie m i rów nem , a w k ą p ie la ch b y w a ją lu d zie z ró żn ych sfer.
— M yślałam ty lk o o ró żn ic y n aro d ow ościow ej — o d p ow ied ziała.
— T a je s t n a jw a ż n ie js z a — p r z y ś w ia d c z y ł z u z n a n ie m .— Oto nasz po w óz... C io cia r a c z y z a ją ó m ie js c e ... P an ie w sia d ły , n a p rze c iw pan W ła d y s ła w , i k o n ie r u s z y ły .
— B ru śn ik daleko od sta cyi?
— N ie, ciociu, nie c a łe d w ie m ile. B ę d zie m y na m iejscu za dobrą go d zinę.
— J a k ż e zd ro w ie m am y? T a k daw no nie w i d z ia ły śm y się.
D zię k u ję cioci; m am a dosyó zd ro w a, a o c io ci n ie b yło dnia, by nie w sp om in ała, r o z c z u la ją c się nad m iłą c h w ilą zo b acze n ia cioci i k u zyn k i.
— O bie tego p ragn ie m y, a le ja w ię c e j, bo zb o c z y ła m z drogi, b y le z o b a c z y ć C elin k ę.
— M am a i m y w s z y s c y je s te ś m y te ż cioci n a d z w y c z a j w d zięczn i i cen im y w y so k o ten dow ód p r z y ja ź n i i n ie w y g a s ły c h sto su n ków p o krew ień stw a .
Po ch w ili m ilcz e n ia sp yta ła : — P an sta le na w si?
— C iociu, d la c z e g ó ż pan?— z a w o ła ł z ż a le m .— C h o ciaż n ie m iałem s z c z ę ś c ia zn ać cio ci o so biście, bo nie lic z ę tego, gd y b yłem d zieckiem , a le n a u c z y łem się od m am y cio cię k o ch ać i sza n o w ać... P r o szę cio ci tu u c a ło w a ł je j rę k ę — niech cio cia zrobi m i tę ła s k ę i m ów i do m nie „ t y . ”
J ak się b liże j p oznam y... T eraz k rę p o w a ło b y m nie m ów ić „ t y ” takiem u d ojrzałem u m ę żczy źn ie .
Bibliotek**. - T ‘<¡13.
n
18
P ro szę b ardzo... m oże k u zy n k a w sta w i się za m ną.
Tu ty lk o m am a ro zstrzy g a ; co do m nie, m e lu bię n a g ły c h serd e czn o ści.
— K tó ż m a p raw o do tego, je ś li nie k re w n i b liz c y , a m am a m oja je s t p r z e c ie ż p o cio te czn ą sio strą cioci?
— Z a jm u je się pan ge n e a lo g ią ? — s p y ta ła z uśm iech em p an n a R o kicka.
To są n asze sk arb y rodow e; ale te ra z znów k u zy n k a m ów i mi „ p a n !”
— J a k że m am m ów ić? — z a ś m ia ła się — n asze p o w in o w actw o nie u p o w ażn ia m nie do inn ego p r z e m ów ien ia.
W ię c dla m am y niech cio cia r a c z y mi m ó w ić „ t y ; ” panie obie b y ły ś c ie z a w s z e w ta k ie j p r z y
jaźn i. .
J e ś li ju ż k o n ieczn ie, i C e lin ce zrobi to p r z y je m n o ś ć — m ó w iła z w ahaniem .
A le ż c io cia u s z c z ę ś liw i m am ę, bo b ęd zie to n ow ym dow odem dobroci c io ci... A te ra z ch y b a mi k u zy n k a nie m oże m ó w ić pan!
Mam zu p e łn ą sw obodę pod tym w zg lę d e m ze stron y m am y i będę m ó w iła, ja k u w a żam za sto
so w n e... , .
A w ię c „ t y ” — p r z e r w a ł je j z u śm iech em . — N ie , ty lk o „ p a n .”
C iociu, p rzyn a jm n iej n iech cio cia w y p ro si dla m nie ty tu ł p rz y n a le ż n y : k u zyn a.
— To z a le ż y od E w ci.
J e ś li panu ta k bardzo z a le ż y , bym m ó w iła w trz e c ie j osobie, m ogę m ów ić „ k u z y n ie ,” ch o ciażb y dla ć w ic z e n ia się w g ra m a ty ce i u w ad ze.
— Z ja k ic h k o lw ie k po w od ów , je s te m je d n a k bar-dzo w d z ię c z n y k u zy n ce.
Znów u m ilkli. P an W ła d y s ła w p rzyp o m n iał so bie p ie rw s z e p y ta n ie i rz e k ł:
— P y t a ła cio cia, c z y m ieszk a m sta le na w s i...
http://dlibra.ujk.edu.pl
N ie, p ro szę cio ci, sta le m ieszk am w e L w o w ie , ja k o u rzęd n ik n am ie stn ictw a ... D w óch g o sp o d a rzy b y ło b y tro ch ę z a w ie le na n asz m a ją te k .
— N am ie stn ictw o ? To podobno in s ty tu cy a r z ą d o w a...
— T ak je s t ... N am iestn ictw o to n a jw y ż s z y rz ą d w k ra ju . W s z y s tk ie inne u rz ę d y p o d le g a ją n a m iestn ik o w i, k tó rym je s t o becnie h rab ia — tu w y m ię n ił n azw isk o .
— S ąd ziła m — o d e zw a ła się E w cia — że sejm i w y d z ia ł k ra jo w y r z ą d z ą G a lic y ą .
— P an i m a słu szn o ść, bo sejm z w y d zia łe m g o sp o d a rz ą k ra je m , są c zcm ś w ro d zaju inten den ta b o gatego d w o ru , a le n ap raw d ę w s z y s tk ie n ici tak rząd zen ia, j a k i p o lityk i, z b ie g a ją się ty lk o w n am iest n ictw ie .
— To m usi b y ć je d n a k b ard zo p rz y je m n ie p a tr z e ć ta k b lizk o na c a łą m ach in ę rzą d o w ą , w id zieć n a k rę ca n ie sp rę ży n , ru ch k ó łe k , ce lo w o ść k ażd e j śru b k i— a có ż dopiero u c z e s tn ic z y ć w tern w sz y stk ie m czyn nie!
— Z ty c h sam ych p o w odów p o rzu ciłe m , k u zy- n eczko , w ie ś i z a p r z ą g łe m się do p ra cy , bo i m nie n ęci n ie ty lk o b liz k o ś ć m ach in y rzą d o w e j, a le i m o żn o ść p o z y s k a n ia w ła d z y , zo stan ia m ech an ik iem , j e śli nie c a ło ś c i, to p e w n e j c z ę ś c i.
— C z y w n a m iestn ictw ie słu ż ą P o la c y ?
— S am i P o la c y , ciociu, i to z n asze j sfe ry p rze w a żn ie ; czase m ty lk o p rze z s z c z e g ó ln ą p ro te k cy ę d ostan ie się kto in n y.
— W tak im ra z ie n am iestn ictw o je s t n ap raw d ę in s ty tu c y ą p o ls k ą — o d e z w a ła się E w c ia — i pan m oże w ie le z d z ia ła ć dobrego d la k raju .
— N atu ralnie, k u zy n e czk o . P o zo rn ie je ste śm y : n ib y z a w iś li od m inisteryurn w ie d e ń sk ie g o , a le w r z e
c z y w is to ś c i rz ą d z im y G a lic y ą sam o d zieln ie.
— J e ś li tak, d lacze g ó ż G a lic y a m a opinię k r a ju tak u b ogiego i zru jn ow an ego?
20 /
To w ina po c z ę śc i sejm u, a w zn aczn e j c z ę ści z a w d z ię cza to n iepotrzebn em u d u alizm o w i r z ą d z e nia. N ap ra w d ę w y s ta r c z y ło b y d la G a lic y i n am iest n ictw o , a te u rzęd y auton om iczn e są n ie p o trze b n e.
A ja tak dużo dobrego n asłu ch a ła m się o p ra cy sejm u , w y d z ia łu ...
T a k w y g lą d a p o zo rn ie, a le kto w e jr z y w ar-k an a rząd ze n ia, w ie, że punar-kt c ię ż ar-k o śc i le ż y w n a m iestn ictw ie.
P o c h w ili o d e z w a ła się pani R o kicka:
— A ch, E w ciu , spuść w o a lk ę , o p alisz się, i ta
ki p y ł na d rodze. •
— U m y ję się, mam o, i d ob rze będ zie, a ta k a c ie k a w a je ste m o k o licy.
Po w s p a n ia ły ch w id o k ach za gra n icą tu te jsze w y d a d z ą się k u zy n c e m arnem i.
W o lę n a sze w idoki; one m ają dla m nie du żo w d zięk u m elan ch o lijn e go .
— Jakto, nie z a c h w y c iły k u zy n k i N iem cy? — N ie, ty lk o im pon uje mi ich p r z e m y s ł i zdol ność ła tw e g o gro m a d zen ia się.
— To p raw da; d la nich w y s ta rc z y , ab y w lad a pokoiku z e s z ły się p an n y i k ilk u m ło d ych , za ra z ta ń ce , za b a w y ... Nam p o trze b a kom fortu, sali b a lo w ej , d o sk o n ałej m u zyk i i ca łe g o o to cze n ia p o e zy i, m a rze ń ...
— N ie m iała m na m y śli za b a w u śm iech n ęła się z le c iu tk ą iro nią. .
— R ozum iem k u zy n k ę . Isto tn ie, ci N iem cy, n a w e t u nas, w e L w o w ie , m ają sw e w ła s n e k n a jp y , stammtiscii e, k rę g ie ln ie ...
— I tego ro d za ju s to w a rz y s z e ń nie z n a m - z a śm iała s i ę . - M y ś la ł a m o ich to w a r z y s tw a c h p o lit y c z n ych , sp o łe c zn y c h , ek on om iczn ych ; m a ją s z c z e g ó ln y dar w ią za n ia się w gro m a d y.
T ak, ta k , to ich w ie lk a za le ta , to n ie tak, ja k u nas ¿ d z ie co g ło w a , to rozum . N ie m ów ię
21 0 innych sfe ra ch , a le w n a sze j, n a jd o jrz a ls z e j, tru dno o zg o d ę i je d n o ść .
— P an m ów i o sfe ra ch — r z e k ła z le k k im od cieniem niesm aku — a ja o n aro d zie. W N iem czech stro n n ictw o cen tru m lub w o ln o m yśln e um ie się z o r g a n izo w a ć , nie o g lą d a ją c się na s fe ry .
— P ra g n ą łe m dać je d y n ie p rz y k ła d ja s k r a w y — u s p ra w ie d liw ia ł s ię — le c z je ś li id zie o stron nictw a, to, bądź co b ądź, m am y jed no w p ra w d zie , ale siln e, e n e r g iczn e i św iado m e celó w , to n asze, za ch o w aw cze , k tó re od czasu k o n sty tu cyi potrafiło c a ły rzą d za g a rn ą ć w sw e rę c e i d yktu je p ra w a w sejm ie, w w y d z ia le , w n am iestn ictw ie, n aw et w rad zie pań stw a.
— A k u zyn m ó w ił, że sejm zn a czy tak n ie w ie l e — z d z iw iła się.
— Bo sejm i n am iestnictw o, to je d n a rę k a , i tu 1 tam m y rząd zim y.
— A m iasta? A lud?
— D a je m y im n aszy ch k an d yd ató w ; aż nadto honoru dla n ic h l— u śm iech n ął się d rw iąco. — W ła śn ie p ap a k an d yd u je z k u ryi w ło śc ia ń sk ie j na p o sła do sejm u.
— O jcie c pana b ęd zie po słem ? — s p y ta ła z p e w n ym szacu n kiem .
— T a k je s t. W y b o ry odbędą się w ty c h dniach. — M asz s z c z ę ś c ie , E w c iu — u śm ie c h n ę ła się m a tk a — p ra g n ę ła ś poznania w si z polskim ch łop em , z a proszono nas do B ru śn ika; m a rz y ła ś o p rzyjrzen iu się w ybo rom i są w yb o ry.
— I j a będę m o g ła w id z ie ć , s ły s z e ć m ow y k a n d ydatów , p o zn ać z a b ie g i i sta ran ia o g ło sy ? ... L e d w ie w ie rz ę tem u — m ó w iła za cze rw ie n io n a ze w z r u szen ia.
— J ak n a jb liż e j, k u zyn k o , bo o jc ie c je s t k a n dydatem , b ęd zie p rz e m a w ia ł na w iecu , a za d zie się ć dni w ybo ryI
— Z o stan iem y, m am o, dobrze?
— N ie w iem , m oje d ziecko ; czek am listu od
http://dlibra.ujk.edu.pl
22
ojca, ja k w iesz; w r e s z c ie m o żem y zro b ić za dużo k ło potu C e lin ce .
Jak cio cia m oże n a w e t p o m y śle ć, aby nam s w o ją osobą zro b iła ja k ik o lw ie k kłopot; to się n ie go dzi; m y w s z y s c y ta c y u sz c z ę ś liw ie n i, ż e cio cia r a c z y ła nas o d w ied zić i nie p u ścim y ta k p ręd ko od nas, z B ru śn ika .
— Nie u w ię z ic ie n as— u śm ie ch n ę ła się.
— P rze c iw n ie , ciociu , p r z y s łu g u je nam to p r a wo, jak o w y n a g ro d ze n ie za ta k d łu g ą n ieob ecn ość.
— Co to z a w ie ś ? — s p y ta ła E w cia .
— M aniow iee, n ie g d y ś w ła s n o ś ć P o p ie le ck ich , dziś, n ie ste ty, ro zp a rce lo w a n a p o m ię d zy ch łopów .
— D la c z e g o „ n ie s te ty ? ” — z d z iw iła się.
To b y ło bardzo m iłe s ą s ie d z t w o ... Otóż B ru śn ik.
— G d zie?
— T e n las n a p ra w o , a z g ó ry zo b a czy m y i dw ór.
J ech a li w m ilcze n iu . P a n W ła d y s ła w okiem z n a w c y p r z y p a tr y w a ł się p an nie. O czy ciem no-p iw ne, ła d n e , ży w e ; p łe ć n ie zb y t u sza n o w a n a , troch ę opa-. ło n a, a le św ieżh i w d o b rych k o lo rach ; w ło s y c iem no blond m a ją ła d n y odcień z ło ta sta rego , z a le ż y j e dnak od fr y z u r y , c z y um ie się czesa ć? S z a ry k a p e lu sik , te go k oloru co p ła s z c z y k , z a sła n ia fry z u rę ; m o że tro ch ę za n izk a , a le zgru bna; w id z ia ł n ó żk ę m a łą , gd y z e s k a k iw a ła z w a go n u ... B ard zo ład n a nóżka w p a n to fe lk u i czarn e p o ń czo szk i. S u k ie n k a p o p ie la ta, m a te ry a ł n ie s z c z e g ó ln y , le k k a w e łn a , m oże jed n a k k ró j d o b ry... Z o b a czy to w s z y s tk o w dom u... T ylko nudna okropnie z tą p o lity k ą i p o w ażn ą rozm ow ą; m ó w ił z n ią ja k p ro fe so r, u śm iech n ął się d rw iąco sam z siebie, a le m oże ona ty lk o ta k a w o b ec m atki, k o b ie ty , z d a je się dobrej i u le g łe j; a m oże m a ta k p rze w ró co n ą g ł o w ę ... N o , z tego ju ż on j ą w y le c z y ...
O sta te czn ie w c a le ładna d zie w czy n a , ś liczn e na
http://dlibra.ujk.edu.pl
u sta, zą b k i rów ne, m oże zb yt szczu p ła , a le p rzy je j w zro ście , to w ła ś n ie dobrze, no i bogata, k o losaln ie bogata, ja k na G a lic y ę ... T rzy sta ty s ię c y rubli... Nie m a c o , ożen ię się z nią; trudno z n a le ź ć b o gatszą a św ie żą , m ło d ą i ład n ą.
P an i i pan S w ie tn o sk i raze m z c a łą ro d zin ą o c z e k iw a li go ści na .ganku. P an S w ietn o sk i z w ie lk ą g a la n te ry ą p o d ał w y sia d a ją c e j pani rę k ę i w p ro w a d ził na ga n ek . Tu ob ied w ie pan ie p a d ły sobie w ob ję c ia , z a c z ę ły ścisk a ć się i cało w a ć ze łz a m i w o cza ch ,
w y p ro s to w a ły się, p r z y p a tr y w a ły się sobie ch w ilę i zn ów się ś c is k a ły , p o w tarza ją c:
— T y le lat... ty le la t...
U eż zm ian z a s z ło , C elinko, od o statn iego n a sze go w id zen ia! P rz e d s ta w ż e m i s w o je d zieci; to p e w no Ire n k a ? ...
P an na I r e n a , w ład n ej ró żo w e j s u k ie n ce , z m in k ą n ie w in ią tk a za w sty d zo n e g o p o d e sz ła do pani
R o kickiej i u c a ło w a ła je j ręk ę.
A le ż u ro sła ś , w y p ię k n ia ła ś , Irenko; tw o ja fo to grafia nie d aje w y o b ra że n ia o tw ej p ię k n o ści i w d zię k u .
R ó w n o cześn ie pani Ś w ietn o sk a w ita ła z ro z cz u len iem E w cię:
— M oja ukochana, a le ż ty ś p anną d o ro słą, . a zn ałam cię ta k ą m alu tką; ja k to czas p ły n ie ... Już
w ó w c z a s za p o w ia d ała ś, że b ę d zie sz p ię k n ą . P o zw ó lze się u c a ło w a ć , u śc isk a ć , m oje d ro gie d ziecko .
Z p ew n em sk rę p o w an ie m w ru ch ach i tw a r z y p o d d ała się E w cia czu ło ścio m .
P an i... c io cia — p o p ra w iła się — z b y t ła s k a w a na m nie.
B y ły ś m y z tw o ją m am ą n a jle p s z e m i p r z y ja c ió łk a m i; m am n a d z ie ję , że i ty z Ire n k ą u trzy m a c ie d a w n ą tra d y c y ę ... Iren ko , p r z y w ita ła ś się?
P r z y s z ła z m iną n aiw n ą i u c a ło w a ła E w ę b a r dzo czu le, o d b ie ra ją c dość obojętn e u ściśn ie n ie. r.
K o le j p r z y s z ła na m ło d sze d zieci, a pan Swie~
http://dlibra.ujk.edu.pl
tn oski, g d y B o leś razem z E dziem p r z y b liż y li się, m ó w ił z uśm iech em :
— T o n asz w ie lk i ło w c z y , B oleś; c a ły d zień na p o lo w an iu .
— B ardzo zd ro w e i h y g ie n ic z n e z a ję c ie — rz e k ła p ani R o kicka. — S pod ziew am się, że po ko sztu ję tw e j z w ie r z y n y .
— C h yba w ró b li— z a śm ia ł się o jciec.
— Z ab iłem , papo, w tym ro k u s z e ś ć p rz e p ió re k , d w a ch ru ście le i je d n e g o z a ją c a , n ie lic z ą c d ro b n ych p taszą t.
— To bardzo p ię k n ie — u śm ie ch n ę ła się.
— A ten je s t n aszym k o n iu szym — m ów ił, w s k a z u ją c na szc zu p łe g o , b la d a w e go ch ło p ca . — G dzie E d z io ? W stajni lub p o p ę d z ił na koniu w pole.
— Z a m iło w an ie do koni o d z ie d z ic z y ł za p e w n e po ojcu.
— T a k, tak, p a u i d obro dziejko, bo i co w art s z la c h c ic bez konia?
— I j a lubię k o n ie — dodała g rz e c z n ie .
— To w isu s A daś, ogro dn ik od ow o có w , a ta m a ła H ala sie d z ia ła b y d zień c a ły w m alin ach — tu w s k a z a ł na d w oje n ajm ło d szy ch .
E w c ia p o z n a w a ła ró w n ie ż s w y c h k u zyn ó w , p o d a ją c każd em u rę k ę do u ścisk u ; ty lk o m a łą H alę u ca ło w a ła .
— P o zn a łaś, W andziu, c a łą m oją rodzinę. W sza k d o syć ićh?
— J ak u w a s w eso ło i przyje m n ie! Co to za ż y c ie , g w a r, h a łas, g d y się zjad ą , ja k te ra z , na w a- k a c y e ... Z a zd ro szczę ci, C elinko.
— H m ... w ie pani d obro dziejka, za duże to sk arb y, a le h a ła só w i k ło p o tó w z nim i w d w ójnasób... C z ło w ie k cią g n ie , bo m usi, ale coraz c ię ż e j, bo rosną.
— Jed n ak j a w am z a z d ro sz c z ę . U m nie w do mu ta k cicho, sp o k o jn ie, ja k b y ż y c ie m iało u sta ć... J ed yn ą m oją p o cie ch ą to E w cia .
— I, c h w a ła B ogu, u ro sła p ię k n a ’ i św ie ża , ja k
http://dlibra.ujk.edu.pl
25 k w iat w p o lu — r z e k ł pan Ś w ietn o sk i z u śm iech em .— T oż m u szą s z a le ć m łod zi...
— I j a to m ów ię — d o rzu ciła pani C elin a . — Z b yt w cze śn ie nie m ożna córki w y d a w a ć z dom u... T y ś pew no zd ro żona, W andziu, a m y ciebie ta k d łu go tu trzym a m y. P ro szę cię, chodź do sw eg o p o k o ju , od p oczn iesz i k a ż ę p o d aw ać obiad.
— Bo to, pani d ob ro dziejko, u nas po staropol- sku. N a to B ó g d ał p o łu d n ie , aby c z ło w ie k po p r a c y o d p o czą ł i zjad ł.
— Iren ko , za p ro w ad ź E w cię do je j p o k o ju ...— m ó w iła pani S w ietn o sk a, id ą c z p an ią W an d ą do p o k o jó w go ścin n ych .
— A w a s z e k u fry ? — sp ytała .
— N ie w iem , ciociu. K u fe re k za b ra ła podobno fu rm an ka, a n asz r ę c z n y g d zie ś z n ik ł... M oże z o s ta ł w p o w o zie.
— P ew n o lo kaj za n ió sł do w a s z y c h p o k o jó w — d o rzu ciła Iren a.
W e s z ły do p o ko jó w g o ścin n y ch .
— A le ż u c ie b ie zb ytk i, m oja C elin k o . J ak ie ła d n e p o rty e ry , go to w aln ia... W id zisz, E w ciu , n aw et b ib lio te cz k a n ow ości.
— G d zie, mamo? — T am w rogu.
— W i d z ę — i s p o jrz a ła na t y t u ły — sam e k sią żk i fra n cu s k ie i n ie zn a n y ch mi autorów .
— M asz i u sieb ie, E w ciu , k sią żk i. To W ład zio d o b ierał — o d ezw a ła się Iren a — a le nie lu bię tych autorów .
O bie p r z e s z ły do są sied n ie g o pokoju. E w cia z r z u c iła s z a ry p ła s z c z y k i sta n ęła w skrom nej popiev la te j su kien ce, k tó ra u w y d atn iła je j zg ra b n ą postać i figurę.
— Ile ż tu flakonów , p u d e łe cze k ,, perfum !
śm iała się w eso ło . — N igd y w ż y ciu nie m ia ła m \ fa k zaopatrzon ej go tow aln i i nie znam n aw et ich użytku>~i
Iren a u śm iech n ęła się z p o litow an iem i m iała
http://dlibra.ujk.edu.pl
zam iar tłó m a c z y ć k u z y a c e ta je m a ice flak o aó w i p u d e łe k , gd y p rzy szło je j a a m yśl, że a a p e w a o k u z y a k a u daje, ab y o k azać się a ie w ia ią tk ie m .
— W ie sz, E w ciu , ja, ż y ją c a a p ro w ia cy i, tem m aiej za am się na ty ch rze c za c h ; co ia a e g o ty, k tó ra p r z y je ż d ż a s z z w ie lk ie g o świata..
A ch , mój w ie lk i św ia tl? — z a ś m ia ła się w e so ło — To p e a s y o a a t w W a rsza w ie , m a łe k ó łk o k o leża- a e k , dom ro d z ia a y i k sią żk i.
— Jakto, a ik t a ie b yw a u w as? — Od czasu do czasu sąsied zi. — A b ale, zab aw y?
— B y ła m dw a r a z y a a balu, a le to śre d a ia p rz y je m a o ść... R ozm o w a b aa ala a , a za b a w a szablo- uow a...
W e s z ła B ro aia, p o k o jó w k a , i s ta a ą w s z y p rz y d rzw ia ch , p y ta ła :
— Co ja s a a p a a ie a k a k aże ? — D zięk u ję, uic mi a iep o trze b a.
— E w ciu , daj s u k ie a k ę w y trz e p a ć z k u rzu — od e z w a ła się m atka z p r z y le g łe g o pokoju.
— D obrze, m am o. . , « B ro a ia p o d eszła, aby pom ódz ro zp ią ć i zd ją ć su k aię.
— D zię k u ję , sam a się rozbio rę. — M oże u c z e sa ć ja s u ą p a n ie ak ę?
— N ie, sam a się u c z e sz ę ... P ro s z ę m i p r z y g o tow ać w odę w m ied a icy .
— Ire a k o l— z a w o ła ła je j m atka z k o ryta rza. — Idę, m am o... Do w id ze a ia , E w ciu ...
— K ie d y obiad u w a s? — sp ytała , zd ejm u jąc sta- a ik su k iea k i i sta a ę ła a a środku po ko ju w p o p ielatej h a lce , w k o szu li w y g o r s o w a a e j, bogato h a fto w a ae j, s k rz y ż o w a w s z y b e z w ie d a y m ruch em b ia łe rę c e a a piersiach .
Obiad b ęd zie w k ró tce ... Ew ciu! ty aie a o sisz g o rse tu ?— z d z iw iła się sz c z e rz e .
— N ie.
27 — A le d laczego ?
— I ta k dosyć ucisku, po cóż m am je s z c z e s a m a się u c is k a ć !— z a śm ia ła się.
N ie rozum iem , ja k m ożna o b ejść się bez g o r se tu ... N a w e t nie w y p a d a ...
— A je d n a k się obchodzę — o d p o w ied ziała, r o z w e se lo n a zd ziw ien ie m Ire n y . r
Iren ko — r z e k ła pani S w ietn o sk a, u c h y liw s z y d rzw i—chodź, po trzebu ję ciebie.
Z a w o ła n a o d w ró ciła się szyb ko i w y s z ła .
E w c ia po u m yciu się, z a c z ę ła c z e s a ć sw e bujne w ło sy , w s z y s tk ie w gó rę z czo ła , u p ią w sz y w a rk o cz
sto sow n ie do m ody à la Venus.
C zy ś go tow a? — s p y ta ła m atka, w ch o d ząc z p r z y le g łe g o po ko ju.
— C ze k am su kien ki.
— J a k ż e ci się podoba w B ru śn iku ? — N ie w iem , m am o.
— A Irenka? — B ardzo ład n a.
Praw da, E w ciu , ja k a cio cia C e lin k a m iła i dobra... i ja k a szc z ę ś liw a , że m a w s z y s tk ic h p rzy
sobie i ty le d zieci.
Ilo ści d zieci nie za z d ro sz c z ę cio ci w c a le r z e k ła , z a ś m ia w s z y się w e so ło . — M atka sz e ś c io rg a d zie ci n iczem z a ją ć się nie m oże, o n iczem p o m yśle ć, ty lk o o ty ch sw o ich d zieciach .
— N ie zn asz ży cia , m o ja koch an a. O ile ż b y łab y m s z c z ę ś liw s z ą — w e stch n ę ła — g d yb ym m iała w a s
czw o ro . ,
— J e s z c z e czw o ro , i to od je d n e g o razu , ao y odhodow ać i pozbyć się, niech id ą w św ia t z o s t a ło b y z a w s z e dosyć czasu na w a ż n ie js z e r z e c z y ale sze ścio ro , od ta k ie g o w ie lk ie g o W ła d y s ła w a do m ałej H ali, to zm arn ow an ie ca łe g o ż y cia , bo co które odro-śnie, je s t n o w y kłopot.
W e s zła B ronia z o c zy szcz o n ą su k ien k ą i k ła a ą e j ą na k rz e ś le , rz e k ła :
28
— P ro s zę ja s n e j panny, ju ż gotow a... — Jak się n a zy w a sz?
— Bronia.
— P ro s zę cię, Broniu, nie m ów do m nie ja sn a , nie lubię tego.
— S łu ch am ja s ... pan ienko — od p o w ied ziała z a ru m ie n io n a .— C zy panie r o z k a ż ą co je s z c z e ?
— D zię k u je m y , Broniu; nic nie p o trze b u je m y. Po je j w y jś c iu zro b iła m atka uw agę:
— M oja E w ciu , je ś li tu je s t z w y c z a je m dom o w ym ta k p rze m a w ia ć...
— To> m am o, żaden pow ód, abym z n o siła ta k ie ty tu ły i udaną po ko rę słu żb y.
— P o m y ślą je s z c z e , ż e ch ce sz im dać naukę - p o w ie d z ia ła z w estch n ien iem m atka.
— Ja, im, n au k ę?!— za śm iała się w e s o ło .— A le ż , m am o, n ik t n aw et nie za u w a ż y , ja k p rze m a w ia s łu żb a do m nie.
Już ubrana, o g lą d a ła suknię w lu strze , p o p ra w ia ją c i p ro stu ją c tu i ow dzie.
Zapukano cicho do d rzw i. — P ro szę.
D rz w i u c h y liły się i z a jr z a ła Iren k a .
— M yślałam , że je s z c z e nie je s te ś go tow a, d la tego w o la ła m p r z y jś ć sam a, aby cię p o p ro sić na obiad.
— J e ste śm y go tow e.
P r z y stole n a p ie rw sze m m ie jscu u sia d ła pani R o kicka, po . je j p ra w ej stronie pani domu, a za nią E w c ia i Iren ka, n a p rze c iw panow ie, a dalej d zieci.
R o zm aw iano o zb iorach te g o ro czn y ch , Podolu, sto sunkach go sp o darskich , n astępn ie o k u ra cyi w Nau- h eim ie i u tru d zające j podróży.
Po o bied zie obie p an ny p o s z ły do ogrodu, gd y starsi z a sie d li do czarn e j k a w y , k tó rą pan W ła d y s ła w szyb ko w y p ił, z a p a lił cyg a ro i za pannam i p o sze d ł... U jrz a ł j e p o m ięd zy koszam i kw iató w ,
u m ieszczo n em i na uboczu od głó w n ej a le i, nad którem i k ied y n ie k ie d y n a c h y la ły się i ro zm a w ia ły
W6S0ł 0. i \
— W ied ziałe m , że p an ie tu zastanę — rze y z u śm iech em pan W ła d y s ła w - bo rów n y s r a k a ro-W“ e S ° ' - T a k d a le ce nie czu je m y ró w n o ści p o m ię d zy iip. tem i bratkam i, lub glad yo lu sam i a nami.
Bo te ż k u zy n k a n ie je s t ró w n a tym zw y-k ły m y-kw iatom , le c z , ja y-k dla m nie, je s t podobna do
te g o rza d k ie g o gatunku iry só w p o p ie la ty ch , a Iren ka do k ie lich a a lp e jsk ie g o .
D o sk o n ałe p o r ó w n a n i e — z a w o ła ła Iren a, ir y s tak i m a w sobie coś e te ry c zn e g o , n ie z w y k łe g o , ja k ty, E w ®lu - to obraz d u szy k u z y n e c z k i, o d ch ylo ne liś c ie dla św iata, d la lu d zi - w s k a z a ł na k w iat l i l i o w eg o iry s u — a le p ra w d ziw e sk a rb y u k ry w a się z a zd ro śn ie i le d w ie p rzez sz c z e lin y w id ać ten k raj ma-rZ6n E w c t a ’ s łu c h a ła o b ojętn ie, p rzy p a tru ją c się obok r
0
snącym^kwiatom.^a_dujeg^ Eweiu_ żet0
porównanie jest, n \ y tafty Kła w p o w ie d zia ł o iry s ie ład n ie, m oże p iękn ie, a le nie lu bię sym b o lik i w ży ciu ; cenię SZCZe™ ÓA leżrak u zyn k o , ja m ó w iłem s z c z e r ą praw dę. — Jakto, k u zyn n ap raw d ę u w a ża m nie za kw iat iakiś? M oże o ra n ż e ry jn y ? — z a ś m ia ła się.— C zy m o ja w tem w ina, że k u zy n k a , i w ogó- le p a n n y n asze j sfery robią w raże n ie k w iató w ?
— Ja a kw iat? — u śm iech n ęła się z ironią. R o ślin y w ogóle są n iższem i o rganizm am i w naturze,
i nie w iem d la cze g o , ja , k ob ieta, m am byó ozem niższem , bo p rze c ie ż o ku zyn ie me p o w iem , ze robi w ra ż e n ie , d ajm y n a to, b ratka, czy olean dra.
O bie panny z a śm ia ły się sw obodn ie.
http://dlibra.ujk.edu.pl
— C zy k u zy n k a nie lubi k w iató w ? — sp ytał z ró w n ą u p rzejm o ścią, ch ociaż je j sło w a n iem ile go d otkn ęły.
— Ę ardzo lubię.
— A ja p rzep ad am za k w iatam i — m ó w iła I r e na z udanym en tuzyazm em . — G dybym m iała dom w ła s n y , cod zien nie m u sia ły b y b yć św ie że k w ia ty w salonie, w syp ia ln i w sp a n ia łe b u k ie ty, ró w n ie ż w jad a ln y m pokoju, aby zapach k w iató w z a b ija ł z a p a ch y potraw ; o ta czała b ym się k w iata m i i w dzień i w n ocy.
— O strożnie, Ire n k o — r z e k ła panna E w a — k w ia ty m a ją te ż tru ją c e w łasn o ści.
— A ch, u m rzeć ch cia łab ym na k w iata ch , ty lk o na k w ia ta ch .
— I ja p o d zielam upodobanie sio stry — o d e z w a ł się m ięk k im g ło s e m , to w a rz y s z ą c pannom , k tó re s z ły w kieru nku cien istej ale i — i m arzę o ta- k iem ż;yciu p e łn em kw iató w , a le nie tych z n ik o m ych p o słań có w w iosn y, le c z trw a ły c h , w ie czn y ch , k w iató w u czu ć; te za w sz e są p ię k n e , św ie że i w onne.
— J e ś li w o g ó le u czu cia są trw a łe i n ie zm ien n e — dodała panna E w a.
— K u z y n k a m nie nie zn a — r z e k ł tonem sm u tnym — i nic d ziw n ego, że sąd zi m nie w e d łu g in n ych m ę żczy zn , a le je ś li pokocham k ie d y k o lw ie k , to ra z na c a łe ż y cie .
— A ch, w ię c ku zyn , m ów iąc o u czu ciach , m iał na m y śli ty lk o m iłość!?
— T ak, k u zyn k o , z e w s z y s tk ic h u czu ć, to jed no je s t n ajw sp a n ia lsze i n a jszla ch e tn ie jsze , to słoń ce, a re sz ta u czu ć ty lk o k się ży ca m i, k tó re bio rą b la sk od n ie g o .
— N ie znam m iło ści, w ię c nie m ogę sąd zić, o ile k u zyn m a słu szn o ść.
— I j a nie zn a m — d od ała szy b k o Iren a.
http://dlibra.ujk.edu.pl
m iło ść p rzy ch o d zi cicho, n ie p o s trze że n ie , n a g le o w ła -da c a łą duszą, m y ślą i w olą.
— D zię k u je m y z a o strze żen ie — z a ż a rto w a ła E w c ia — a le w ą tp ię, c z y s k o rzy s ta m y z ty c h p r a k ty c z
n ych w sk a zó w e k . .
— Co do m nie, nie w ie rzę w n a g ły w yb u ch m i ło śc i; a ty , E w c iu ? — s p y ta ła panna fren a .
— A n i ja . . . .
K ie w ie r z y c ie mi, a je d n a k w ży ciu i w po-e z y i ta k b yw a , żpo-e od p ipo-e rw szpo-e g o sp otkan ia ja k iś d ziw n y d re szcz trw o gi i rad ości o w ła d a, n astęp u je ja k ie ś sp araliżo w a n ie w o li, i ju ż się czu je , ze ty - ko te p iękn e, b ły s z c z ą c e o czy s ta ją się całym
S z li cien istą a le ją i p rzez ch w ilę m ilcze li. P an W ła d y s ła w ro zw a ża ł, c z y dość w y ra źn ie za z n a cz y ł cudow ne d ziałan ie m iło śc i na niego i sp o jrza ł b ad aw czo na E w cię , c z y zro zu m iała, że on ty lk o ją m a na ^ T w a rz je j je d n a k b y ła zu p e łn ie, obojętna i nie zd ra d za ła żad nych w zru szeń . D rażn iło go, że on, le w flirtu, nie n atrafił d o tych czas u m ej na stru ny, na k tó rych u m iałb y g r a ć i w zru szać. P o stan o w ił zm ien ić rozm ow ę i rz e k ł:
C zy k u zy n k a c z y tu je n o w szych autorow i' — Jakich ?
V e rla in , L eco n te de L is ie , M irbeau...
— Nie, w yb ó r k s ią ż e k fran cu skich zostaw iam m arn ie^ ^ gamQ^ .&k .ft _ o d ezw ał a się Iren a — bo w ty c h n o w szy ch au torach z n a jd u ją się podobno r z e c z y n iestosow ne dla panien. r .
K to ś po inform ow ał cię m y ln i e — r z e k ł z usm ie-ch em bo w ie d z ia ł, ż e siostra n ie ch ętn ie c z y tu je wo- g ó le - Z ap ew n e, że n ie któ re p o w ieści i n o w ele są tro chę d ra sty czn e , ch ociaż n ap isan e w sp an iale, a le inne m o g ła b yś b e zp ie czn ie c z y ta ć , i rad zę k u zy n c e uprosić m am ę o p o zw o len ie.
— M ama je s t dla m nie tak dobra, że nie w ątp ię, iż p o zw o liła b y m i c zy ta ć , ale ja sam a nie ch cę...
— J e śli k u zy n k a p r z e c z y ta ty lk o je d n ę ta k ą po w ie ść , ju ż w s z y s tk ie inne k sią żk i, pró cz n ajn o w szeg o kieru nku , ob rzyd n ą k u zyn ce.
-— T ak dalece? — u śm iech n ęła się n ie d o w ie r z a ją co .
— P o p io stu otw iera się p rzed czyteln ik iem św iat now y, u ro cz y, p e łe n su b teln ych u czu ć, ta je m n iczych za ga d n ień , n ieznanych nam d o tych czas za k ą tk ó w d u szy ... i w te n czas dopiero rozum ie się, c ze g o od ż y c ia w y m a g a ć m am y, co je s t je g o t r e ścią..,.
— To ty lk o w y , m ę żc zy źn i— r z e k ła , śm ie ją c się Ir e n a — p o trze b u je cie k s ią ż e k , aby po zn ać, co stanow i tre ść ż y cia , a k ażd a z nas w ie sam a, czeg o chce w p rz y s z ło ś c i.
— J e śli w iesz, Irenko, w ię c po w iedz. — N ie; ty p ie rw szy .
— T ak, k u zyn p ie r w s z y — p o tw ierd ziła E w cia. — A le i k u zyn k a nam pow ie, ja k w y o b ra ża so bie ży cie ?
— P ow iem .
— U sią d źm y tu na ła w c e — w s k a z a ł e le g a n c k ą kan ap ę ogrodow ą, u m yśln ie na p rz y ja z d g o ści sp raw io n ą— bo k o n fe re n c y a p o trw a dość długo.
— S iad a jm y, E w ciu .
— Otóż g d y b y w ró żk a c za ro d zie jsk a — z a c z ą ł, u sia d łszy na k rz e s e łk u n a p rze ciw panien — sp ytała m nie o m oje ży cze n ie , o d p ow ied ziałb ym : „ S p e łń m a rzen ie m ego ż y cia . D aj mi zam ek, a le nie ten sta ry , feu d alny, a le w y k w in tn y, na ja k i m oże ty lk o zd o b yć się c y w iliz a c y a d z is ie js z a . Z am ieszk am tam z u kochan ą kobietą. N iech tam będą gro ty z n ie zw y- k łe m św ia tłem , zap o życzo n em z za św iató w ; je z io ra głę b o k ie , po k tó rych p ły n ą ło d zie, ciągnion e p rze z ła b ę d zie ; m u zyk a tak cicha, rze w n a , a tak p rzejm u ją
ca, ja k za p a ch k w iató w , lub h uczna i ro zgło śn a , że d rż a ły b y kam ien ie; i k a żd e m e ży cze n ie n iech s p e ł nią n ie w id zia ln e isto ty. Tam , p r z y boku ukochanej kobiety, w p atrzo n y w je j oczy, c ich y i pokorny, ja k niew olnik, d o zn aw ałb ym z nią razem w zru sze ń ta k su b teln ych , ja k zap ach kw iatu , ja k p y ł m o tyla... D opiero b yłb y m s z c z ę ś liw y ... s z c z ę ś liw y ... s z c z ę
ś liw y !... 4
— Ł ad n e m a rze n ie — r z e k ła E w cia grzeczn ie . — Ja mam o w ie le sk ro m n ie jsze — m ó w iła I r e n a, p ro stu ją c się i p o p ra w ia ją c czarn e w ło s y ,— C h cia łab y m b y ć k ró lo w ą, nie tak ą k orono w an ą, o, nie! ta k a m a z a w ie le kłopotów z rząd zen iem k raju , ale u zn an ą p rzez w szy stk ich . S alon y m oje b y ły b y naj- p ie rw s z e i n a jp ię k n ie jsze , b yła b y m w ie c zn ie m łodą, k ażd e m oje ż y c z e n ie , n aw et p o m yślan e, b y ło b y s p e ł nione, c z y to balu, m u zyki, teatru, p o d róży, k w iató w , c z y klejnotów". Żadne zm artw ien ia, k ło p o ty, braki n ie m o g łyb y m nie dosięgn ąć, i ż y c ie p rz e s z ło b y mi, ja k u ro cz y sen, ja k cudow ne m arzen ie... Ach, g d y b y z n a le źć k w iat paproci, gd yby!
— I j a ch cia łb y m go dostać — o d e zw a ł się pan W ła d y s ła w — a le nie w iem , c z y dop om ógłby m i on do p o zysk a n ia serca drogiej osoby.
— Z d aje m i się, że k w iat paproci k a żd y m oże p o siąść, je ś li tego s z c z e r z e ch ce — r z e k ła z u śm ie chem .
— P od aj mi sposób! — z a w o ła ła Iren a.
— Z k u zyn k i istn a c z a ro d z ie jk a , je ś li to p o tra fi— dod ał pan W ła d y s ła w .
— R o zu m ie cie m nie fa łs z y w ie ; w id oczn ie ź le się w y ra z iła m , ale się w y tłó m a czę .
— P rzed tem je d n a k k u zy n k a po w ie nam, ja k w m arzen iu k u zy n k i w y g lą d a ż y cie .
— T ak, tak, E w ciu , opow iedz.
— Jedno z drugiem m a ś c is ły z w ią z e k . — S łu ch am y, k u zy n eczk o .
Bibliotek — T. 215. 3
34
— Zdaniem ludu, k w ia t paproci daje św ia d o m ość skarb ów u k ry ty ch ; zam iast tego podstaw m y ś w ia dom ość ce lu ży cia . J e śli w ży ciu ktoś po staw i sobie ce l w ie lk i, szla ch e tn y , ja sn y , to on oprom ieni w s z y s t k ie z łą c z o n e z ż> ciem sm utki, k ło p o ty, ro zcza ro w a n ia . N ie m am . n ie stety, ja k Ire n k a i k u zyn , fa n ta zy i p o e ty c k ie j, biorę ż y c ie re a ln ie , ja k ono je s t, i w tych w a ru u k ach szukam drogi i sposobów , abym b y ła s z c z ę
śliw ą .
— T y m asz ju ż ja k i ce l ż y cia ?
Nie w iem , czase m zd aje mi się, że m am , czasem w ątp ię zn ó w ...
— K u z y n k i zd anie o ży ciu je s t bardzo p iękn e i o rygin aln e , i ja zg ad zam się w zu p e łn o ści z k u z y n ką, a to, co m ó w iłem , b yło ch w ilo w ym nastrojem , w k tó ry m nie w p ro w a d ziło oto czenie, ten ja s n y dzień, p rz e ja ż d ż k a na k o lej, sp otkan ie cioci i k u zy n k i, k w ia ty , ogród... T ak, ta k , m ieć cel w ży ciu w ie lk i i o s ią g n ą ć go je s t istotnem szczęściem .
T ro ch ę zd ziw io n a słu c h a ła go siostra, gd y ż p ie rw s z y raz m ó w ił o celu ży cia , jak o o szczę ściu , a d o tych czas je g o w y zn a n ie o za cza ro w an y m zam ku b yło dla niej p ra w d ą . W ręcz sp ytała :
— Mój W ładziu , ja k i m asz cel w ielk i?
— j a? — c h w ilę n a m y śla ł się, p rzy p o m n iaw szy sobie je d n a k w zm ian k ę E w ci o ponętach w ła d z y , gd y je c h a ł z n ią w pow ozie, rz e k ł: — C h cia łb ym p o siąść w ła d z ę o lb rzym ią, z g ią łb y m i u su n ął szk o d liw ych , p o d n iósłb ym i n a g ra d zał dobrych, k a rc iłb y m k ażd e n ad u ży cie , k a żd ą n ie sp ra w ie d liw o ś ć.
P rz y z n a m ci się, że nie w idzę s z c z ę ś c ia w e w ła d z y ... C zy ta k i n am iestn ik lub k ró l je s t s z c z ę ś li w y , ch o ciaż m a w ie lk ą w ład zę ?
— T y, Irenko, ja k o k ob ieta, nie ro zu m iesz t e go, że to je s t ro zk o sz sw eg o rod zaju czuć, że od m e go podpisu, od m ej w oli, od zm a rszcze n ia b rw i z a le ż y s z c z ę ś c ie i spokój in n ych . K ogo zech cę, to poni żę, lub w y w y ż s z ę , a w s z y s c y są z a le ż n i od m ej w o li.
K u z y n k a zgo d zi się ze m ną, że tak i c e l w a rt p ra cy ' “ “" l ^ r a p e w n e , o ile się tej w ła d z y u ży w a na u s z c z ę śliw ie n ie ^ M y n iy lb y m dla
ś„t.•^rsrtt-s^sst-iu , p apa się zd e cy d o w ał.
__ T y w id z ia ła ś , Iren ko . w y b o r y ? — s p y ta ła z zy W0Ś° ią_ N ie, bo p o lityk ą nie za jm u ję się, a sąd zę, że w y b o ry nie s ą in te re su ją ce .
_ N ie in te re s u ją c i e b i e ? - z d z i w i ł a się E w c ia .— N aw e t, g d y tw e go o jc a w y b ie ra ją ?
T v c łi te stem cie k aw a .
_ W ięc w ie s z , Ireu ko, p o je d zie m y i na w rec
1 - 3 S T L . p o .
r s r .
= r i »
bory^ z C y t ' I ł o ^ l T ł a t o y c ^ B t e o i d i ! ’ za p rzęgó w , w y stę p ó w ... T łu m y ch łop ów , m e z a w s z e trz e z w y
1 k ° U1! ! ' A ch , ja k ja się boję p i j a n y c h ! — z a w o ła ła Ir e n a .— A ty , E w ciu ?
I ia rów n ież.
N ad b ieg ł E dzio i z a w o ła ł je d n y m ‘ j* « ™
_ M ama i ciocia p ro szą Iren kę i E w cię , y saraz p r z y s z ły ^ o d b ieg a jącym .
__ w której k la s ie tw ój brat? — sp y ta ła pa na Ewa.
Edzio id zie po w a k a c y a c h do trze cie j gim na- zy aln ej w C h yrow ie.
— A starszy?
— B o leś pow inien p ó jść do szó stej, a le coś p rze • sk ro b a ł i z o s ta ł w p iątej.
— T a k ż e w C liyro w ie?
. 7~ By ł w C h yro w ie, a le teraz pap a m a zam iar o d esła ć go do gim n azyum w e L w o w ie.
P an W ła d y s ła w s z e d ł za niem i m ilcz ą c y , p r z y p a tru jąc się E w ci.
P o d o b ała mu się n ap raw d ę.
Jej zg ra b n a figura, chód e la s ty c z n y , sw obodn y
1 św ie żo ść je j, n atu raln o ść, u c z y n iły na nim w r a ż e nie. D o tych czas ow e flirto w e z w y cię z tw a , p o le g a ją c e na p rześlizg iw a n iu się, m uskaniu u czu ć i m y śli na sze rm ie rce słó w , d a ją cych p o le do n a jro zm aitszych dom ysłow , p rz y c h o d z iły mu d o syć łatw o , i ja k w p r a w n y ry b a k w ied zia ł, k ied y i ja k ą ponętę n a le ż y r z u cie, ab y r y b a c h w y ciła . T a je d n a sta w ia mu opór. rz y p u s z c z a ł, ż e ona, b ęd ąc d ośw iad czo ną w e flircie p o kazu je w ten sposób sw ą w y ż sz o ść nad nim i chce go pobić; a le m y li się: te ra z za czn ie j ą śc iś le o b se r w o w ać i o d n ajd zie je j sła b ą stronę, a w ó w cza s spró-s te b ie 7 , WJŻSZy * S iln iejszy ? U śm ie ch n ął się do Z P ra k ty k i ż y c ia n a b y ł p rzek o n an ia, że w s z y s t k ie k o b ie ty d adzą się p o d zie lić na tr z y k la sy . J e dnym im ponuje n a ta rczy w o ść, p ra w ie brutalność; inne w y m a g a ją p o słu sze ń stw a i u le g ło ści; w r e s z c ie trze cie lu b u ją się w d łu gich próbach cie rp liw o ści. Do k tó re go z tych trzech gatu n ków n a le ż y k u zy n k a , nie w ie d z ia ł na razie; a le zbada. Ona zo stan ie napew no do w yb o ro w , a w ięc ja k ie d zie się ć, d w an a ście dui- m a d o syć czasu, a sposobność się zn ajd zie.
Na gan ku s ie d z ia ły sta rsze panie, i do z b liż a ją cych się p rze m ó w iła pani R okicka:
m i V U ł c g ° b a w iły ś c ie w og ro dzie, m oje panny. T rze b a b yło po w as po syłać.
37 — Jesteśm y; co m am a k aże?
— E w ciii, m o że b y ś w z ię ła inną suknię?
— C zy ta zła ? — sp yta ła troch ę zd ziw ion a p a n na E w a.
— D o sk o n ała, E w ciu , d o sk o n ała — rz e k ła , u ś m ie ch a ją c się, pani Ś w ietn o sk a. — N ie w iem , d laczeg o ch ce sz, W an d ziu , aby E w cia się p rze b ra ła ; p r z e c ie ż je s t u k re w n y c h .
— J e ś li ch ce sz, E w ciu , to zo stań w te j... ale w y jm z k u fe rk a su kien ki; ja k p o le żą do ju tra zło żo n e ,
będą zm ięte .
— N atych m ia st, mam o.
— Ire n k o , k aż p r z y jś ć Broni; ona w am pom oże ro z p a k o w a ć k u fe re k .
— D o b rze, m am o.
P r z y pom ocy B ron i w y ję ła E w cia d w ie b ia łe , p ik o w e su k ien k i, le ż ą c e na w ie rz ch u w k u frz e i sp u ś c iła w iek o .
— T y lk o te d w ie ? — z d z iw iła się Iren a. — T am te m ogą le ż e ć , nie zem n ą się.
— C z y ja s ... c z y p a n ie n k a — p o p ra w iła się B ro n ia — k a ż e od p raso w ać?
— J e ś li m asz czas, to p ro siła b y m ,
— C za s m a, bo ona ty lk o na n asze u słu g i — r z e k ła d o ść szo rstk o Iren a.
— S ą d ziła m , że je s t te ra z za ję ta .
— W id zia ła ś, E w ciu , k sią żk i? — s p y ta ła Iren a, w s k a z u ją c na le ż ą c e na p ó łe c z c e w rogu .
— N ie je s z c z e .
— To ci sam i autorow ie, o k tó rych w sp o m in ał W ła d zio .
— T a k ? — E w c ia p o d e szła i z o b a c z y ła t y t u ł y .—
P ra w d a, ci sam i. *
— B ę d zie sz c z y ta ła ? — Z ap ytam się m am y.
— E w ciu , ty n ap raw d ę nie c z y ta s z nic bez p o zw o le n ia m am y?