• Nie Znaleziono Wyników

"Okno na Barcza" : (o powieści Juliusza Kadena-Bandrowskiego "Generał Barcz")

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Okno na Barcza" : (o powieści Juliusza Kadena-Bandrowskiego "Generał Barcz")"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Łukasz Goss

"Okno na Barcza" : (o powieści

Juliusza Kadena-Bandrowskiego

"Generał Barcz")

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 100-111

2008

(2)

k atastroficznych. D aw ały nadzieję w w ym iarze g lobalnym na popraw ę jakości w spółczesnego życia:

A je d n a k p rzyznaję się, A m eryka zaw ażyła na m nie m ocno. W ielbicielem je j stać się nie m ogę. Z a bardzom p o grążon w Europie, ale w idzę j ą co raz ja śn iej i chw ilam i estym uję! Myślę też, że je ś li eu ro p ejsk a b uda się zaw ali, a zaw alić się m usi, nie ma idei żadnej, to A m eryka może zacząć n o w ą erę biatej c y w ilizacji93.

S tąd też nie dziw i je g o m yśl o podróży do K alifornii w celu leczenia, snuta niedługo przed śm iercią94.

R ey m o n ta przerażały urbanizacyjne giganty, „żelazo b eto n o w e w ięzienia” , alien acja czło w iek a w pracy. R ów nocześnie m iał szacunek dla ew olucji tech­ nicznej, w ynalazczości, industrializacji służącej popraw ie w arunków życia. A m e­ ryka ja k o m u ltikulturow a cyw ilizacja ludzi sukcesu p rzy ciąg ała go i odpychała zarazem .

Sławom ir Sobieraj

Amerika des Reymont. Emigration und die Neue Welt

(Z usam enfassung)

D er A utor versu ch t verschiedene Z u sam m enhänge von W ładysław S tanisław R eym ont und A m erika, sow ie seine K u ltu r vorzustellen, indem er sich a u f d ie so genannten „am erikanische E rz äh lu n g en ” (P o w ró t, K siężniczka, S pow iedź), Presseveröffentlichungen und andere Q uellen (vor allem A rchivalien) stützt. Z u erst spricht m an in diesem A rtikel über d ie R eisen des Schriftstellers nach A m erika. A nsch ließ en d b esch reib t m an sein Interesse fü r d ie P ro b lem e polnischer Em igration in den V erein ig ten S taaten, sow ie das am bivalente V erhältnis R eym onls zu der Z ivilisation der N euen W elt.

93 L ist do W ojciech a M oraw skiego z dn. 1 X 1921, K O R , s. 370. 94 L ist do W ojciech a M oraw skiego z 27 X 1925, K O R , s. 418.

(3)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O Z Y I E N S I S

F O L IA L IT TER A R IA P O L O N IC A 11, 2008

Ł u k a s z G o s s

„Okno na Barcza”

(o powieści Juliusza Kadena-Bandrowskiego Generał Barcz)

G eneral B a rcz Juliusza K adena-B androw skiego to opow ieść o dram acie władzy1. G łów nym i bohateram i tej tragedii są w spółpracow nicy g enerała (pisarz Rasiński i m ajo r Pyć, najbliższy doradca), ryw ale (K ryw ult i D ąbrow a) oraz bliscy (m atka, żo n a Jadzia i kochanka H anna D rw ęska), sc en erią zaś - Polska lat dw udziestych X X w.

Pow ieść ukazuje porażkę tytułow ego bohatera i drogę p row adzącą do jego upadku. P otw ierdzeniem klęski je s t zakończenie historii, rozpisane jak b y na dwie części. W pierw szej B arcz „rozw iązuje p ro b lem ” R asińskiego i Hańki (pozbywa się ich ze sw ego życia) oraz przeprow adza pożegnalną rozm ow ę z matką. W drugiej, gdy telefon do „P rzed m u rza” ostatecznie rozw iał jeg o nadzieje n a szczęście w życiu osobistym , spotyka się z P yciem i w spólnie w yruszają na festyn do E rneścina2.

W każdej z tych scen narrator w spom ina o oknie.

B arcz p rzez okno przygląda się ruchow i ulicznem u; kalkuluje, ja k w ielu ze swych daw nych tow arzyszy udało m u się pozbyć „ku zadow oleniu w szystkich” ; rozmyśla o n ieśw iadom ym tłum ie, którego zdrow iem i życiem w łada. Gdy nie może uw ierzyć, że H anna ju ż do niego nie wróci, w ypatruje przez okno czarnych chmur, zaw isłych nisko nad drzew am i. K iedy stary kam erd y n er D rw ęskich

1 Pierw sze ro zdziały G enerała B arcza ukazały się drukiem w „ K u rierze P o lsk im ” 9 IX 1922 r. Wydanie książkow e, w nakładzie 5 2 00 egzem plarzy, opublikow ano 4 IV 1923 r. Zob. lakże. J. K a d e n - B a n d r o w s k i , G enerał Barcz, oprać. M. Sprusiński, W ro cław 1984, BN II 223, s. XLII i n. R óżnie odczytyw ano G enerała B arcza. R az ja k o pam flet: por. M . S p r u s i ń s k i ,

Polityczny św ia t p r o zy Juliusza K adena-B androw skiego, [w:] P rozaicy dw u d ziesto lecia m iędzyw ojen­ nego, red. B. Faron, W arszaw a 1974; J. K a d e n - B a n d r o w s k i , op. cit., s. X LIX i n. Innym

razem ja k o p o lity czn ą szopkę: por. M. L u b e l s k a , S p o so b y lektury „ G enerała B arcza”, O lsztyn 1977. Także nieco bardziej „przew ro tn ie” : ja k o „plugaw y paszkw il n a w łasne w ojsko” czy „erotom anię nie w o ln ą od bezw iednej h um orystyki” . Por. M. S p r u s i ń s k i , Juliusz Kaden-

Bandrowski. Ż ycie i tw órczość, K raków 1971, s. 142-146. 2 Por. J. K a d e n - B a n d r o w s k i , op. cit., s. 2 9 9 -4 2 2 .

(4)

w yjaśni: „Jaśn ie pani w yjechała...” , B arcz pozam yka w szystkie ok n a i stanow­ czym krokiem w yjdzie na m iasto3.

C zytelnik pierw szy raz spotyka m ajora P ycia n a schodach, podczas jego rozm ow y z R asińskim . D yrektor A gencji Pies, „ w y św iech tan y ” , „w ytarty” i „ w y sz arz a ly ” , stoi w e fram udze okna. G dy R asiński spotka się z Dąbrową, pułkow nik rozm yśla, w yglądając przez okno, o sw ym „p lan ie prostym , dosko­ n ały m ” . K iedy pisarz zjaw i się u B arcza, narrator tak przedstaw i generata: „w y so k a postać, tyłem odw rócona do o k n a” 4.

K aden nieprzypadkow o każd ą z w ażnych postaci ukazuje, po raz pierwszy, na tle okna. W w ielu kluczow ych scenach autor nie om ieszka poinformow ać nas o oknach - u m ieszczo n y ch gdzieś w tle dialogów i w ydarzeń - przez które p ostacie p rzy g ląd ają się św iatu5. O kno w ielokrotnie po jaw ia się także w zakoń­ czeniu scen. N a przykład, gdy Pietrzak zatam uje się n a w ieść o śm ierci Jadzi i m dleje w o bjęciach m ajora P ycia - ten, po pow rocie do sw ojego biura, o tw iera okna:

B iura byty ju ż puste. M ijat k ręte korytarze i czarne przejścia stareg o g m achu, n iecąc długie echa. D opiero w b iu rz e odpoczął. R ozw aliw szy się n a oberw anym karle, m acając sw ą otorbioną w ątrobę, d y szał w ygodnie.

P otem o tw o rzy ł o b a okna.

N oc w ielkiego o g ro d u z szum em w płynęła do pokoju. [364]6

C hoć n arrato r w spom ina o oknie praw ie p ięćdziesiąt razy, o w ielkim zna­ czeniu tego m otyw u decyduje nie częstotliw ość, z ja k ą się pojaw ia, lecz funkcja, ja k ą pełni.

P rzed e w szystkim organizuje przestrzeń w ydarzeń. S tanow i tło dla poczynań bohaterów . K aden przyw iązuje dużą w agę do opisu tego tła. C hce w yrazić za jeg o p o m o cą „co ś w ięce j” . Ja k zauw aża B arb ara S ienkiew icz, drzw i mogą

u niego odgryw ać w ażn ą rolę:

Ich ty m czasow ość [tym czasow ość m iejsc, w których B arcz sp ęd za w olny czas] szczególnie w yraźnie sugeruje o b raz holu h otelow ego i szklanych, o b rotow ych drzw i, które tw o rzą tylko iluzję o d d zielen ia o d św iata. K aden kilkakrotnie w raca do tego sam ego o b razu. E k sp o n o w an e drzw i stają się tu n iem al sy m b o lem i do pew nego stopnia u zyskują byt au tonom iczny’ .

C o oznacza zw rot: „b y t autonom iczny” ? Jak sadzę, to nic innego jak q uasi-sym bol zaw ierający w sobie dodatkow e pojęcia i znaczenia. D la wymowy

3 Ib id em , odp o w ied n io , s. 404, 405, 411, 414, 415. 4 Ib id em , odp o w ied n io , s. 10, 26, 49.

5 Ibidem , odp o w ied n io , s. 89, 95, 171, 228, 223, 255, 302, 337, 404. 6 Ibidem , odp o w ied n io , s. 4 6 , 99, 82, 87, 110, 217, 229, 325, 362, 402. 7 B. S i e n k i e w i c z , L iterackie teorie w idzenia w p ro zie dw u d ziesto lecia m iędzyw ojennego, P oznań 1992, s. 98.

(5)

„Okno na B a r c z a " (o p o w ie śc i Juliusza K adena-B androw skiego „ G eneral B a r c z ”) 103

powieści te now e odniesienia są kluczow e - dzięki nim au to r w skazuje na rzeczy dla niego najw ażniejsze.

P ow yższy c y tat p o chodzi z artykułu, w któ ry m S ienkiew icz analizuje m alar­ skie fascynacje B androw skiego. Badaczka tw ierdzi, że „K aden w pełni św iadom ie buduje obraz na podobieństw o obrazu m alarsk ieg o ” 8. Jeśli tak, to w jakiej konwencji m alarskiej utrzym any je s t G eneral B a rc z! Jak w ynika z artykułu Sienkiewicz, n a poły ekspresjonistycznej.

H erbert K ühn tak pisze o tym kierunku sztuki:

W przypadku ekspresjonizm u, m iędzy tym , co m a być przedstaw ione, a sam ym przedm iotem istnieje głęboka przepaść. Przedstaw iony przedm iot nie je st pro stą p ro je k cją tego, co prezentuje, lecz zaproszeniem do zrozum ienia tego, co rzeczyw iście p rzedstaw ia9.

Podobnie ja k w spom niane p rzez Sienkiew icz drzw i, rów nież okno je s t dla Kadena bardzo istotnym elem entem dzieła - słow em -kluczem . N ie pojaw ia się tylko po to, aby być „p ro stą p rojekcją” , lecz stanow i „zaproszenie do zro­ zumienia teg o ” , co au to r chce przekazać czytelnikow i. K aden stosuje więc zabiegi, m ające sw oje źródło w ekspresjonizm ie. W p ro w ad za elem enty pejzażu em blem atycznego i m etaforyzuje doznania oraz m yśli bohaterów . N a przykład, scena w rozdziale czw artym je s t w tym kontekście bardzo czytelna. M etafora „m ocow ania się z ch o lew am i” , w „skosie niem iłosiernej iro n ii” , ukazuje próby uporania się B arcza ze sw ym życiem osobistym i p o lity czn y m 10. M etafory nie służą jed n ak psychizacji św iata. Raczej zw roty takie, jak : „radość z odzyskanego śm ietnika” , „czarn e skarby p odłości” , „m ario n etk i” , którym i baw i się Pyć, służą wyrażeniu stanow iska au to ra".

* * *

U życie w pow ieści zw rotu, który funkcjonuje niczym sym bol, je s t jednym z podstaw ow ych chw ytów literackich K adena - w yznacznikiem intencji auto­ rskich.

S zczególnie ciekaw ie te intencje autorskie prezentuje scena w rozdziale piątym. R o zg ry w a się ona na przyjęciu u hrabiego B ogulickiego. Z a kilka dni rozpocznie obrady now y sejm. B arcz, nim to nastąpi, ch ce „skończyć z D ąb­ rową” :

Pod g ro źb ą przeprow adzonego śledztw a w spraw ie zam achu usunie D ąbrow ę ze stolicy i okleiw ­ szy na państw ow ym balu „zgodę narodow ą” - rzuci spiskującego na w schodni front - czerw onego - przeciw czerw onym . [217]

H Ibidem , s. 77. 9 Ibidem .

10 Por. J. K a d e n - B a n d r o w s k i , op. cit., s. 166. 11 Ibidem , s. 46, 99, 82, 87, 110, 217, 229, 325, 362, 402.

(6)

104 Ł ukasz G oss

G enerałow ie przep ro w ad zają w ięc w ażną rozm ow ę:

R ó w nocześnie sk ład a się, że z prokuratury polow ej... - rozdeptał na ścieżce p a p ie ro s a . - Że z pro k u ratu ry w płynęło o sk arżenie, które przeczytaw szy... C óż ci m am m ów ić?!... S chow ałem pod sukno. N a razie leży so b ie pod tym suknem ... I p u ch n ie...12

Ten szantaż n ie p rzeraził D ąbrow y:

K to w ie, m oże b y m się u cieszył z tego aresztow ania?!...

- C zyś ty zw ariow ał. D ąbrow a?... - W je d n ej chw ili bow iem w szy stk ie o strza gry wypadły B arczow i z rąk. - A m o ż e tylko, po prostu m ów iąc, m asz syfilisa i w szystko ci ju ż jed n o ?... [218]

D ąb ro w a nie m iał jed n a k syfilisu. Z gadza się w yjechać na w schodni front, p oniew aż nie akceptuje poczynań Barcza:

- Front... Jed y n e, b racie, lekarstw o - front... [...]

- Ja to też uw ażam - skrzyczał D ąbrow a. - Bo gdy się patrzę, ja k budujesz... Jak my b udujem y - na tej krw i... [...]

- Że teraz sejm ... T łu ści starzy za biednych głupich gadać zaczną... [...] - Za biednych głupich... T a k ja k ty za m nie m y ślisz i gadasz w arm ii... Bo m oje czo ło za n iskie je sz c z e prawda?...

[...]

- T o b ie ju ż w szystko je d n o , Barcz, co się m yśli... Już nie ty, a inni straszą św iat młodością!... Ju ż inni chyłkiem k rew tu leją - a ty spokojnie j ą m ierzysz, ja k b arszcz chochlą... Inni tu przez śm ierć sw o ją p rotestują, gdy ty!!...

[·■·]

- G d y ty - D ąbrow a skoczył przez tró jk ąt św iatła - gdy ty cu d z ą śm ie rcią w szystko zgodnie podpisujesz... [2 1 9 -2 2 0 ]

Jedynym bohaterem , który trafnie charakteryzuje p ostępow anie B arcza, jest D ąbrow a - św iadczy o tym m.in. pow yższa scena, w której zw ykłą, ludzką miarą ocenia on czyny i sło w a generała. N ie potrafi mu się p rzeciw staw ić, zdaje sobie spraw ę, że je s t na to zbyt słaby, ale odkryw a praw dę o B arczu, który okazuje się nieczuły na krzyw dę, bezkom prom isow y i cyniczny. T a scena, w której skonfron­ tow ane zostały dw ie postaw y: silna i bezw zględna o raz słaba, lecz pełna człow ieczeństw a, kończy się rozm ow ą D ąbrow y ze zw ykłym i szoferam i:

W podlotach tej m yśli zdało się D ąbrow ie, że m oże on sam , g łosząc rzeczy proste?... Spoczął na ław eczce, niedaleko św iateł ulicy, kazał zatrzy m ać m aszynę i usiąść przy sobie szoferom . D ał im po papierosie. Z apalili razem , w e trzech, przez kosm ate płaty śniegu - od jednej zapałki.

- C oście w y za je d n i? - spytał. - S zoferzy, panie generale. - N iepraw da! [...]

- N iepraw da - ry k n ął - bydło! L udzie jesteście! [221]

(7)

,,O kno na B a r c z a " (о p o w ie śc i Juliusza K a dena-B androw skiego „G eneral B a r c z " ) 1 0 5

W ten w łaśnie sposób, ponow nie w spom inając zw yczajny przedm iot, K aden nadaje mu now e, sym boliczne znaczenie. P apieros w ypalony z szoferam i, w o dniesieniu d o tego, którego zd ep tał B arcz, staje się ja k b y sygnałem w yrażającym ludzki w ym iar w alki o w ładzę w G enerale Barczu. D ąbrow a troszczy się o zw ykłego człow ieka. R ów ność, spraw iedliw ość - hasła, które mu przyświecają, idee, z którym i się utożsam ia, są rzeczyw iście obecne w jego życiu.

D ąbrow a surow o ocenia sw ojego politycznego przeciw nika. Już w jednej z pierw szych scen pow ieści stw ierdzi:

B arcz - to żelazn a ręka, to podporządkow anie drugich i sieb ie p otężnej św iadom ej woli... D ąbrow a ofu k ał te pochw ały krótkim i przytykam i: - T eraz żelazn e ręce?! - h e he... Całe żelazo św iata, panow ie, po czterech latach w ojny do czego d oprow adza?... D o czego doprow adza człowieka żelazo?!... T eraz potrzeba serca - serca... [16]

P ułkow nik, później generał, D ąbrow a nie spraw dza się jed n a k w roli wodza. Nie radzi sobie w politycznej rozgryw ce. W yraźnie ustępuje sprytow i i bez- kom prom isow ości P y cia i B arcza. Św iadczy to o tym, że K aden nie zam ierzał wyw yższać jed n e g o bohatera kosztem drugiego, akcentow ać jednej idei, a kom ­ prom itować innej. W istocie, ani lew icow e poglądy D ąbrow y, ani praw icow e Barcza nie są w pow ieści n ajw ażniejsze13. D latego też nie je s t ona w pełnym tego słow a znaczeniu pow ieścią polityczną. K aden odsłania inny problem , związany z w ładzą, a sygnalizuje to także w pow yższej scenie: konfrontacja Barcza i D ąbrow y rozpoczyna się od inform acji, że obaj dow ódcy stanęli w e framudze okna. Z naczenie tego m otyw u uw ydatnia także inny fragm ent powieści.

Siódm y rozdział rozpoczyna się dialogiem , który w iele m oże pow iedzieć o osobow ości B arcza i Pycia. M ajor inform uje g en erała o krytycznym stanie zdrowia Jadzi:

- W ięc proszę, słucham . - B arcz popraw ił się na krześle. - B o m ajorze, pan sam posunął rzeczy tak dalek o , że m oje pryw atne spraw y m u szą być treścią nieom al że służbow ego m eldunku...

Pyć przeczek ał z oczym a utkw ionym i w okno. D opiero po długiej, dręczącej ciszy zaczął sw ą relację rzeczow ą, n au k o w ą poniekąd, tak ą ja k ą składa przełożonem u s z e f sztabu o operacji, którą dysponował, która się udała, lecz w której zginął bardzo cenny dow ódca liniow y. [322]

Zw raca uw agę brak em ocji. N arrator nie inform uje o p sychicznych stanach bohaterów. Jednak c zytelnik dom yśla się tych nam iętności, które - tłum ione - czasam i w y dobyw ają się na pow ierzchnię:

u D latego też nie interesuje m nie rozszyfrow yw anie pow ieściow ego klucza. M etoda montażu faktu i fikcji, k tó rą posłużył się K aden do zbudow ania sw ych bohaterów , pow oduje, że poszczególne postacie w zorow ane są na historycznych odpow iednikach. Jed n ak sam a p ow ieść nic je s t zw yczajnym rozliczaniem p o szcze g ó ln y ch ideologii, ja k np. P rzedw iośnie Ż erom skiego. I dlatego nie ma znaczenia, czy B arcz to rzeczyw iście Piłsudski, a K ryw ult to Jó zef D ow bór-M uśnicki.

(8)

Patrzyli w zajem na siebie - straszliw ie znużeni...

B arcz p o dniósł się z krzesła: - 1 na có ż się to w szystko p rzy d a panu, m ajorze?... T a cala „św ięto ść" m ego pry w atn eg o życia?... [322]

W tej scenie nie zabrakło w zm ianki o oknie: Pyć inform ując B arcza o stanie jeg o żony, w patruje się w okno. G dyby ktoś zechciał prześledzić różne kon­ figuracje, w jak ic h okno w spom inane je s t w książce, to zorientow ałby się, że P yć nigdy, z w yjątkiem pow yższej sceny, nie je s t ukazyw any przodem do okna. nigdy p rzez okno nie przyglądał się o to czen iu 14. T a z pozoru nieistotna infor­ m acja m a duże znaczenie. Jakie? W yjaśnię za chw ilę.

* * *

O kno to charakterystyczny tem at sztuki m alarskiej drugiej połow y X V III w. O tw arte, przez które często w ygląda postać ludzka, w idziana tyłem , od wnętrza pokoju, w yraża rom antyczną nostalgię. Jak w yjaśnia L o ren z E itner, to próg i bariera, łącznik o raz granica pom iędzy dw om a w rogim i o b szaram i15. Cirlot określa okno ja k o sym bol św iadom ości i rodzaj otw oru, który m oże służyć kom unikacji m iędzy św iatem doczesnym i n ad p rzy ro d zo n y m 16.

P rzez okno m ożna obserw ow ać otoczenie, nie angażując się bezpośrednio. Pozostając w zam knięciu, za m urem czy ścianą, m ożna podglądać życie po drugiej stronie. O kno daje w ięc szansę połączenia się z tym , co na zewnątrz - n iew ykorzystaną jed n ak i dlatego pow odującą tęsknotę i nostalgię.

U w ażam , że okna odgryw ają w pow ieści tę sym boliczną rolę łącznika między dw iem a w ykluczającym i się sferam i: sferą „gry po lity czn ej” i rzeczyw istością zw ykłego człow ieka.

Pierw szy z tych obszarów , najsilniej w książce obecny, je s t całkowicie podporządkow any regułom gry politycznej. W szelkie enklaw y ży cia osobis­ tego b o h a teró w są sy stem aty czn ie z aw łaszczan e p rzez in te res polityczny. B ohaterow ie m u szą pozostaw ić sw oje życie osobiste i spraw y rodzinne na m arginesie, a w razie potrzeby pośw ięcić je dla celó w politycznych. N aj­ w ięcej pośw ięcić m usi B arcz. D la sw ego projektu „stalow ych ram ” rezygnuje z H a ń k i17; dla doraźnych celów i politycznych sukcesów „w y zy sk ać” musi tragedię ż o n y 18.

D ru g im obszarem je s t sfera niepolityczna. Szarego, zw ykłego człowieka, m ieszk ań ca W arszaw y, K rakow a, Przem yśla, rzem ieślnika, sklepikarza, szofera. T ajem niczego, nieobecnego tłum u - odgłosy je g o krzątaniny i codziennego

14 Ibidem , odpow iednio, s. 10, 398, 343, 344.

15 Por. J. B i a ł o s t o c k i , Sztuka cenniejsza n iż złoto. W arszaw a 1969, s. 615. 16 Por. J. E. C i r l o t , S łow nik sym boli, przeł. I. K ania, K raków 2 0 00, s. 284. 17 P or. J. K a d e n - B a n d r o w s k i , op. cit., s. 407—415.

(9)

„Okno na B a r c z a " (o p o w ieści Juliusza K adena-B androw skiego „ G eneral B a r c z " ) 107 życia d o latu ją do bohaterów w postaci dalekiego echa; w pływ ają do rzą­ dowych g abinetów przez otw arte drzw i i uchylone o k n a 19. I tylko w taki sposób ta sfera funkcjonuje w książce. N iepolityczna przestrzeń dla boha­ terów nie je s t istotna. Społeczeństw o nie interesuje najw ażniejszych w pań­ stwie.

Problem em zbiorow ości zajm uje się na m arginesie sw ego artykułu S ien­ kiewicz;

Tak zdaje się rozum ie m asę także K aden. To rozum ienie nie zostało w praw dzie w pow ieści zw erbalizow ane, je s t nato m iast im plikow ane: czytelne w sposobach p rzedstaw iania tłum u. Pisarz eksponuje bio lo g iczn o ść je g o reakcji; rozbudow uje tropy tlum realizujące. T u szczeg ó ln ie w ydaje się on bezro z u m n ą, po zb aw io n ą ludzkich reakcji i rysów m asą20.

T akie przedstaw ienie społeczeństw a, najczęściej uzupełnione o figurę p a rs pro toto, k tóra podkreśla skrajną unifikację jed n o stek w obrębie tłum u, pom aga Kadenowi ukazać, w jak i sposób głów ni b ohaterow ie pow ieści postrzegają zbiorow ość - przede w szystkim Barcz:

W o czekiw aniu o b iadu przyglądał się ruchow i ulicznem u z tym sam ym uczuciem , ja k ie mu często tow arzyszyło podczas długich godzin urzędow ania... Ż e się tam za oknam i ludzie krzątają, biegają, rzeczy, sienniki, w ozy, m aszyny, zajdy i sznury ze so b ą w loką, a nie wiedzą, iż krok ich, czas, życie, siły i zdrow ie policzone je s t w tekach m obilizacyjnych... [4 0 4 -4 0 5 ]

P olska z pow ieści K adena zdaje się teatrem , obyw atele m arionetkam i, którymi m anipuluje - rządzi - grupa polityków . B arcz, który góruje nad społeczeństw em , przedm iotow o postrzega tłum m aszerujący pod jeg o oknam i. Ze zdziw ieniem przypatruje się jeg o nieśw iadom ości - on, tak św iadom y i czujny.

O kno je s t najczęściej przyw oływ ane w książce ja k o sym bol ju ż nie połą­ czenia tych dw óch sfer, lecz raczej jak o znak oddalenia bohaterów pow ieści, rywali w w alce o władzę, od tłum u, którego pow inni być reprezentacją. Nie chce w ten sposób K aden krytykow ać takich czy innych poglądów politycznych, raczej pokazuje ułom ność sam ego m echanizm u władzy.

Pyć odw rócony tyłem do okna - tak, ja k w tej w ażnej scenie otw ierającej siódmy rozdział. N iby nieistotny szczegół o takim czy innym usytuow aniu bohatera, a je d n a k o grom nie w ażny; w św ietle w cześn iejszy ch rozw ażań - sym boliczny. M ajor przynależy zupełnie do św iata w ładzy. N aw et czas wolny spędza w biurze. N ie m a dla niego innej rzeczyw istości. K aden m ani­ festuje tak ą k o n stru k cję sw ej postaci, p rezen tu jąc P y c ia tyłem do okna. O dw róconego od drew nianej fram ugi, tak sam o, ja k odw róconego od zw ykłego życia.

I!ł Ibidem , odpow iednio, s. 292, 398, 405.

(10)

Pow tórzę:

- W ięc p roszę, słucham . - B arcz popraw ił się na krześle. - B o m ajorze, pan sam posunąt rzeczy łak d alek o , że m oje p ryw atne spraw y m u szą być treścią nieom al że służbow ego meldunku...

P y ć przeczekał z o czym a utkw ionym i w okno. D opiero po długiej, dręczącej ciszy zaczął swą relację rzeczow ą, n au k o w ą poniekąd, tak ą ja k ą sk ład a p rzełożonem u sz e f sztabu o operacji, którą d y sponow ał, która się udała, lecz w której zginął bardzo cenny d o w ódca liniow y. [322]

M ajor - w cielony „ ży w io ł” w ładzy - przynależy zupełnie do św iata poli­ tycznego. T en drugi obszar - zw yczajnego życia - je s t m u obcy. T e smutne chw ile, gdy m usi naw iązać z tym „in n y m ” kontakt, jak o ś „p rzeczek a” ...

* * *

N arrator, w spom inając o oknie, nie dookreśla ani je g o kształtu, ani faktury, ani koloru. K aden pisze po prostu: „stanęli w e fram udze o k n a” albo „Dąbrow a podszedł d o o k n a” , albo „B arcz zapatrzył się w ok n o ” .

D latego to słow o czytelnik kojarzy raczej jed n o zn aczn ie: z szybą i drew­ nianym k w adratem lub prostokątem - ram ą okienną.

N ow a, odzyskana, niepodległa Polska jes t śm ietnikiem - ja k w uniesieniu k onstatuje R asiń sk i21. A by oczyścić ten „śm ietn ik ” i uform ow ać kraj na nowo, B arcz m usi pew nie kroczyć „w ielk ą d ro g ą” : b ezkom prom isow o wprow adzać w życie sw oje plany. K ształtow ać P olskę chce przy pom ocy sw ych „chirur­ gicznych, prostych ram ” 22:

W szystkie rozm ow y z oficeram i utw ierdziły Barcza w przekonaniu, że nic się tu nie zm ieniło przez cały ten czas. P o w stan ie - entuzjazm - spisek... Przebrnąw szy stepy krw aw ego entuzjazm u od P etersb u rg a do P o d w o ło czy sk , m arzył w łaśnie o czym innym ... O gład k ich , pełnych chirurgicznej prostoty ram ach... T w arz m u się zsiadła w martw ym uśm iechu. - No, a zresztą, co słychać, Rasiński?... [50]

Istnieje zw iązek pom iędzy tymi stalow ym i ram am i, a fram u g ą - ram ą okna. Z w raca uw agę nie tylko pokrew ieństw o sem antyczne. Z w roty te spełniają funkcje w zajem nie zależne. I tak, ja k ram a je s t c zęścią okna, tak i te dwa sym bole d ookreślają się.

R am a sym bolizuje granicę, zam knięcie, odizolow anie pew nego obszaru, ale także tw arde, niezbyw alne reguły, poza które niepodobna w ykroczyć. W powieści jes t bezpośrednio odnoszona do modelu świata, który B arcz chce w cielić w życie:

P raw n o ść ta, rów nym i iskram i rozsiana, zda się, po w idoku całym , i na śniegach, i chyba w sercu sam ym , układała w szystkie spraw y w potężny, zim ny ład... gładko - w ybory, sejm , nowy gabinet, p o b ó r św ieżych roczników ... N acisk na front - w ygrana w ojna... W tedy - szkoły wojskowe od góry d o dołu, silny aparat w ew nętrzny - kucie m ocnych, gładkich, platynow ych ram ... [186]

21 Ib id em , s. 46. 22 Ibidem .

(11)

,,О кпо па B a r c z a " (o p o w ieśc i Juliusza K adena-B androw skiego ,.G en era ł B a r c z " ) 109 Polska u form ow ana przez gładkie, pełne chirurgicznej prostoty ramy - to największe m arzenie B arcza, to cel, ku którem u dąży niestrudzenie, mimo przeciw ności, gotów na najw iększe pośw ięcenia. O d pierw szej sceny, gdy czytelnik p oznaje generała, po epizod ostatni - w szystkie decyzje i wybory podporządkow ane są tem u ideałow i. O to w ielka droga, k tó rą podąża.

Jednak na drodze tej czyni pew ne ustępstw a:

B arcz postanow i) ustąpić, coś tam zatw ierdzić, podpisać, pew ien, że g ład k ie chirurgiczne ram y zniosą tę je d n ą p la m k ę z łatw ością... [69]

W ten sposób n arrato r kom entuje pierw szą sytuację, w której B arcz narusza swój ideał. O d tego m om entu dążenie ku niem u w ym agać będzie coraz bardziej bezkom prom isow ych działań, coraz więcej pośw ięceń. C hirurgiczna ram a stanie się, tak ja k i okno, znakiem tych trudnych w yborów . G dy zrezygnuje z Hanki, znajdzie B arcz p o cieszenie w sw ej idée f ix e :

B arcz zrazu chw ytał tylko znużone szelesty liści. L ecz niebaw em cisza szem rząca urosła do tak d źw ię czn y ch ro zm iaró w ... Jak gdyby z sam ej du szy tę ży ły się w noc c z arn ą ram y proste, aż niepochw ytne, tak gładkie... Ich sztyw na oschłość zaprow adziła stanow czy ład w spoj­ rzeniu generała. [412]

Ram y stalow e są także znakiem rozpoznaw czym silnego państw a, którego niezachw iany porządek B arcz chce rozciągnąć na całą niep o d leg łą Polskę.

T en ideał, przez który B arcz przygląda się św iatu je s t jak b y pryzm atem . Decyduje nie tylko o w yborach życiow ych, lecz w pływ a także na percepcję rzeczywistości. Św iat w idziany oczam i generała je s t zam knięty w ram ach, ograni­ czony w taki sam sposób, ja k krajobraz oglądany p rzez okno. R am y stalow e i ramy okienne w spólnie określają więc sytuację egzystencjalną głów nych bohate­ rów pow ieści. Jeśli przynależą oni do zam kniętej sfery politycznej, to podporząd­ kować m uszą się jej tw ardym regułom . R am y tną ich „ja k każdego innego” :

A d laczego - ciągnął dalej, gdy odbyli w spólnie krótką chw ilę żałoby - dlaczego ja się nie buntuję?... bo je ste m - w ram ach!!... T e ostre tw arde ram y tn ą m n ie ja k każdego innego... [403]

* * *

B arcz w jed n ej z ostatnich scen pow ieści, gdy w spólnie z P yciem przyjeżdża na festyn do E rneścina, w ypow iada znam ienne słowa:

- T ak , za godny się staje - w estchnął B arcz - za godny... T o straszne m oże być czasam i, wie pan?... T o tak, m ajorze, ja k b y ktoś chciał ująć coś w ram y z platyny, a m ógł tylko takimi tykami so sn o w y m i grodzić...

W ie pan? Ja je ste m teraz tak godny... - G enerał ściągnął brw i. - T ak godny, do tego stopnia już godny, że zostałem zupełnie sam ... [420]

(12)

110

Jest to najw ażniejszy m om ent historii g enerała B arcza, w którym syg­ nalizow ane przeze m nie problem y splatają się w je d n o i w skazują podstawowe zagadnienie, którego analizę przeprow adził K aden na kartach pow ieści23.

T o w E rneścinie, w tej m ałom iasteczkow ej scenerii, w ładza spotyka się z ludem . T o tutaj n astępuje jed y n e zetknięcie dw óch obcych sfer. Jest to jednak spotkanie rozczarow ujące. O kazuje się, że tych dw óch o bszarów nie sposób pogodzić. N ie istnieje m ożliw ość płynnego p rzejścia m iędzy nimi.

B arcz, ograniczony dotąd sztyw nym i ram am i politycznej rozgryw ki, nie jest w stanie w yzbyć się w ew nętrznych ograniczeń i prozaicznie, najzwyczajniej, cieszyć się, św iętow ać, napić się piwa, odetchnąć p ełn ą p iersią wiosennym pow ietrzem . O bserw ow anie rzeczyw istości p rzez okno - pośrednio - o tak, z tym nie m iał B arcz problem ów . Jednak z trudem przychodzi mu zetknięcie się ze św iatem bezpośrednio.

D otychczas przedstaw iciele św iata w ładzy i zw yczajni obyw atele m ogli się kontaktow ać jedynie dzięki uchylonym oknom i otw artym drzwiom. Teraz, gdy gra polityczna je s t ju ż zakończona, bohaterow ie próbują zrezygnow ać z tych ról, które m usieli odgryw ać. N ie je s t to jed n ak m ożliw e, nie sposób być ju ż częśc ią tłumu.

B arcz je s t w ięźniem św iata polityki24. T ak ja k Pyć, „sam a d usza w ładzy”, nie będzie m ógł ju ż nigdy w ydostać się z tego zam k n ięcia25. U czestniczyć w rzeczyw istości inaczej, niż obserw ując przez okno życie zw ykłych ludzi. Zaś sztyw ne ramy, które narzucił sobie i innym w politycznej rozgryw ce, ograniczają go także i w E rneścinie. C o w ięcej, ideał, ku któ rem u dążył, okazał się nieosiągalny. O fiary i w yrzeczenia, które należało ponieść, zostały zdeprec­ jo n o w an e. K aden po d w aża w ięc sens dokonyw ania takich w yborów - jeśli w rozrachunku p rzy n o szą nie zysk, ale stratę.

U w ażam , że G en era ł B arcz je s t w istocie głosem sprzeciw u w obec krzyw ­ dzenia jednostki w im ię „w yższych celó w ” . N ie chodzi tu jed n a k tylko o krzyw­ dzenie obyw ateli p rzez tych, którzy nim i rządzą. K rzyw da w yrządzona Rasińs- kiem u, którego „sum ieniem , d uszą” grano w „k o stk i” , nie je s t je d y n ą 26. Zakoń­ czenie pow ieści, gdy B arcz nie m oże w śród tłum u być zw ykłym człowiekiem i tak ja k zw ykły człow iek cieszyć się z m ałych przyjem ności, dobitnie świadczy o je g o osam otnieniu. A na najw ażniejsze pytanie: po co popełniono te wszystkie

23 N ie zg adzam się z B arbarą S ienkiew icz, która tw ierdzi, iż w pow ieści nie ma jednoznacznego rozw iązania. Por. B. S i e n k i e w i c z , op. cit., s. 108.

24 D ąbrow a, ch o ć p rzegrany - m usiał uznać w yższość B arcza i P ycia - nie je s t tak tragiczną postacią, m a sw ój dom rodzinny, żonę, dzieci. Z aw sze m oże do nich w rócić. W yrw ać się ze sfery politycznej i u czestniczyć w praw dziw ym życiu.

25 „S zarą, m a łą p rzew rotną” „sam ą duszą w ładzy” określa P ycia generał Barcz. Por. J. K a d e n · - B a n d r o w s k i , op. cit., s. 261. Jako pierw szy w ażność tej postaci do strze g ł J. N. M i l l e r .

Z araza w G renadzie, W arszaw a 1926, s. 183 i n. Pyć przynależy w zupełności do św iata władzy.

N aw et czas w olny sp ęd za w biurze. N ie m a dla niego innej rzeczyw istości. Por. J. K a d e n - - B a n d r o w s k i , op. cit., s. 416.

(13)

,,O kno na B a r c z a " (о p o w ie śc i Juliusza K adena-B androw skiego „G eneral B a r c z " ) 1 1 1

zbrodnie, po co tak w iele pośw ięcono, Pyć odpow iada w sposób paradoksalny: aby kiedyś nie było trzeba tego robić:

Żeby m ożna, n aw et m im o gw iazdek m inisterialnych i w szystkich o rd eró w i w stęg, z miłym ułatwieniem szczerości iść sobie gładko do ludzi... [422]

Oto w ięc paradoks będący osnow ą tej książki: w ładza, która staje się nieludzka, niem oralna - w ładza, w im ię której B arcz w prow adza w św iecie odgórny ład, niszcząc w szystkich, którzy do niego nie pasują, a w reszcie krzywdząc i sieb ie - ta w łaśnie w ładza dąży do tego, aby stać się ludzką, pomocną i n ied w u zn aczn ą m oralnie. A w szystko to d ro g ą m ałych ułatwień, którymi napraw iać m iałaby św iat i przypodobać się ludziom 27.

Kaden w pow ieści staje się rzecznikiem indyw idualizm u i obrońcą jednostki28. Każdej, bo o kazuje się, że ofiarą staje się każdy, każdego rani bezlitosny mechanizm władzy: i Jadzię, i m atkę Barcza, i Hankę, i R asińskiego. Paradoksal­ nie, ofiarą je s t i sam B arcz. Jego klęska nie jes t jed n a k spow odow ana „tryum fem politycznym ” , „który nie dokonał się w im ię dobitnie uśw iadom ionych praw jednostki, w im ię społeczne, którego nie m oże zastąpić slogan m ałych w ynalaz­ ków i m ałych u łatw ień” 29. Jego porażką je s t ju ż sam o u czestnictw o w system ie władzy. N ie m ożna być częścią takiego m echanizm u i nie ponosić przy tym ofiar, które i tak nie przybliżają ideału. Przeciw nie, ko m p ro m itu ją go raczej.

S ym bolika o k n a i ram y okiennej odgryw a w ięc w G enerale B arczu bardzo ważną rolę: u kazuje sam otność bohaterów , w chłoniętych p rzez „szary żyw ioł” władzy; bezzasadność pośw ięceń i ofiar; nieosiągalność ideału.

Łukasz Goss

“ T h e lo o k u p o n B a r c z ”

(a b o u t n ovel by J u lia n K a d e n -B a n d ro w s k i G e n era ł B a rc z)

G eneral B a rcz by K aden-B androw ski deals w ith the dram a o f pow er. The title character

experiences a painful failure w hen the sacrifices he has m ade eventually turn o u t to bring him nothing but solitude. B arcz becom es a p risoner o f politics. H is everyday existance is lim ited to observing co m m o n people and their ordinary lives.

O bserving them through the w indow . In m y article I am trying to show that K aden used the m otif o f the w indow and the w indow fram e and did it freq u en tly and purposefully. W hen we take into accounts these sym bols K aden’s book appears to be not only a sophisticated political novel but a tragedy w ith a universal meaning.

27 Ib id em , s. 421 i n.

M Por. M . S p r u s i ń s k i , Ju liu sz K aden-B androw ski..., s. 173.

29 N ie zg adzam się z interpretacją zakończenia pow ieści sform ułow aną, w taki w łaśnie sposób, przez Sprusińskiego. Por. ibidem , s. 176-177.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ekologiczne metody ochrony przeciwpowodziowej mają za zadanie nie tylko chronić przed powodzią, ale także umożliwić zachowanie natu- ralnych ekosystemów rzek i dolin

Rozumie potrzebę uczenia się przez całe życie oraz konieczność ciągłego rozwoju osobistego i zawodowego z zakresu stosowania systemów informatycznych w

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

Student definiuje wszystkie wymagane ogólne zasady prawa unijnego dotyczące stosowania prawa UE przez organy administracji publicznej, ale nie potrafi ocenić.. konsekwencji

P2 Cele i zakres prowadzonej działalności, zasady funkcjonowania, tryb pracy, metody i formy pracy poszczególnych wydziałów czy też wyodrębnionych komórek

1) Wykonania przedmiotu umowy. 2) Zorganizowania zaplecza budowy oraz urządzenia i zabezpieczenia na własny koszt terenu budowy oraz podjęcie niezbędnych środków

Umowa zostaje zawarta na okres 10 lat, licząc od dnia zawarcia niniejszej umowy. Wydzierżawiający zobowiązuje się oddać Dzierżawcy przedmiot dzierżawy i pozostawić go w

Wydatki na jedną osobę na cały pobyt i na jeden dzień pobytu w Łodzi i w regionie łódzkim z podziałem na turystów i odwiedzających