• Nie Znaleziono Wyników

Obraz śmierci w kazaniach z czasów Księstwa Warszawskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Obraz śmierci w kazaniach z czasów Księstwa Warszawskiego"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Monika Hamanowa

Obraz śmierci w kazaniach z czasów

Księstwa Warszawskiego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 5, 163-175

1999

(2)

B óg w o jn y i su p lik a S arm aty. F ra n c isz e k Ignacy N a ro c k i p rz e d N a p o le o n e m 163

Petycja N aro ck ieg o pozostaw ia bez w ątpliw ości dw ie sprawy. P ierw szą je s t k u n sz t re to ­ ryczny (złączony z rzadką cnotą zw ięzłości, zapew ne w aru n k o w an ej realiam i cesarskiej audiencji) i u m ie ję tn o ść połączenia najbliższego sercu Sarm aty m o ty w u ew angelicznego ze stylizacją w ojskow ą. D ru g ą — nadzieje w obec N a p o le o n a ja k o zbaw cy Polski.

O b ie zostały przez oficjalną propagandę przekształcone i stonow ane. C zasy Sobieskiego ja k o o kreślenie party k u larn e doo k reślo n o , najpraw dopodobniej w pośp iech u , n o n se n so w ­

n y m ch ro n o lo g iczn ie przy w o łan iem odsieczy W iednia, co — ja k w idzieliśm y — m iało dalsze k onsekw encje dla legendy N arockiego. W yelim inow ano rów nież m otyw y biblijne, zastępu­ ją c je p rz y p o m n ie n ie m A leksandra M acedońskiego. Postać ta, aczkolw iek P olakom znana, nie w zb u d zała tych sam ych refleksji co figury historii republikańskiego R zy m u , bliższe naw et w tragicznych konotacjach w o je n d o m o w y ch czasów C ezara czy O ktaw iana. A leksander W ielki to je d n o stk a , zdobyw ca, je d y n o w ład c a — skojarzenia po lsk iem u m yśleniu szlachec­

k iem u obce i w rogie zbiorow ości, stabilności pokoju i w spólnej m ądrości R zeczy Pospolitej. C ó ż , kiedy z d o stę p n y ch paraleli antycznych ta najściślej pasowała do B onapartego idącego p rzez świat, by czynić go sobie p oddanym .

W zm ian k i o dobro d ziejstw ach p o p rze d n ich w ład có w u N aro ck ieg o w ogóle nie m a — w w ersji oficjalnej u ro sła ona jeszcze do postaci kom entarza w ym ieniającego kw otę przy zn a­ ną przez skąpego króla Prus. To tylko tło, na k tórym nie m a być w id o cz n a zdjęta z karabeli, złożona do p rośby garść obdarow anego, lecz ho jn a d ło ń sypiącego zło tem suw erena.

K ońcow e zdanie je s t k u n sz to w n y m — zbyt francuskim — k o m p le m e n te m pod adresem N ap o le o n a, przenoszącym zn o w u akcent logiczny na je g o osobę. Z auw ażm y, że w tej w ersji korona cesarskiej chw ały nie zaw iera żadnego szczegółu, który by był w ażn y dla polskiego m ów cy — g łu ch o o w sk rzeszen iu Polski i nadziejach Polaków

W słow ach N aro ck ieg o był w ięc N a p o le o n w skrzesicielem Polski g o d n y m m esjańskich aluzji — w oficjalnej, podanej do w ierzen ia w ersji cesarz to nie zbawca, lecz przed e w szystkim zdobyw ca. D la prezentacji takiego obrazu na francuską m o d łę nie w ah a n o się skłam ać; podkreślając przesadnie akcent odsieczy W iednia zagubiono je d n o cz eśn ie je g o sakralne znaczenie, oczyw iste i p ierw szo rzęd n e dla każdego Polaka.

„D alsze losy N aro ck ieg o nie są znane, nie w iadom o, ile lat pobierał ze skarbu francuskiego w spaniałą re n tę starczą. U p a d k u N ap o le o n a pew nie ju ż nie d o ży ł” — przypuszcza dalej

'if) . . . . .

.

Szenic . Ź ró d ła p otw ierdzają udział N aro ck ieg o w konfederacji barskiej od 1 4 II 1769 i je g o 31

pob y t w T obolsku na Syberii w latach 1772-1774 . O sta tn i ro k życia b iogram określa na 1809, zapew ne za w zm ian k ą W ójcickiego o N o w ak o w sk im z akwareli. Tym czasem artykuł W olffa o dłu g o w ieczn y ch m ieszkańcach stolicy w y m ien iał liczbę piętn astu lat w stecz, co

30 S. S zenic, tamże.

31 Z ob . biogram pióra Wacława S zczygielskiego, Polski Słow nik Biograficzny, t. 22, W rocław 1977, s. 545 (daty: 1690-1809; badacz n ie p ow ołu je się na p rzytoczon y pow yżej w yciąg metrykalny, sporządzony 26 X 1769 w U cia n ie, gdzie N arocki dotarł niew ątpliw ie wraz z oddziałem Jana B achow skiego); F.-A. T h esb y de Belcour, Konfederaci barscy na Syberii (1774), w yd. A. [Kraushar,] Kraków 1895 (odb. z dw utyg. „Świat”) — rejestr nazw isk k onfederatów s. 15-160; s. 47: N arocki Franciszek z konfederacji warszawskiej.

(3)

164 Ja c e k W ó jcick i

czyniłoby ro k 1814 lub 1815. O siem d ziesięcio letn i p u łk o w n ik barski, sto sied em n asto letn i oddaw ca petycji, d o k o n ałb y zatem żyw ota w sto dw udziestej piątej w iośnie?

I tu m o ż e m y posłużyć się źró d ła m i w spółczesnym i o ró żn y m sto p n iu w iarygodności — ja k d ostrzegam y na przykładzie działań p ropagandow ych w obec petycji N aro ck ieg o — ale w n iek tó ry ch szczegółach n iezastąpionym i i nie m ającym i p o w o d u kłam ać, zw łaszcza w n e k ­ rologii. W „G azecie W arszaw skiej” z 13 stycznia 1816 istotnie je s t w iad o m o ść o zgonie

32

„w tych d n ia c h ” N aro ck ieg o . P o tw ierdzałoby to słow a W olffa i daje asu m p t do ujęcia tak aktyw nego życia je d n e g o z sarm ackich rycerzy d atam i 1690-1816.

To je d n a k nie koniec archiw alnych odkryć. W w arszaw skiej B ibliotece N aro d o w e j, g ro ­ m adzącej zbiory daw nej B iblioteki K rasińskich, zachow ał się pod sygnaturą 2.019.802 (daw ­ niej Kras. 56393) d w u k artk o w y d ru c z e k u lo tn y bez daty: Wiersz na pochimłę Wielkiego N apo­

leona Cesarza Francuzów, Króla Włoskiego, przez Franciszka Ignacego Narockiego, niegdyś' wojsk polskich porucznika, a teraz w wieku sto dziewiętnastym będącego, po odebraniu od N[ajjas'niejszego] Cesarza naznaczonego do życia funduszu w dowód wdzięczności. D atą d ru k u m ó g łb y być ro k 1808

lub 1809, m iejscem niew ątpliw ie W arszawa. O to je g o treść: S tw órca Najw yższy, który św iatem w łada, D ary dzielności w p rzezn aczen iu składa; C esarzu Francji oraz królu w łoski, Tyś Jego d ziełem , n a m ie ś n ik je s t Boski, 5 M o c ci nadana p rzy tw ym sław nym tronie,

Byś zrządził krajm i sam , N ap o le o n ie . Takiego w łaśnie gdy n am i potrzeba, W ięc cię zesłały najłaskaw sze nieba, Byś chciw e strącał, znikłe w skrzeszał rody, 10 D u m n y m zlał kary, p o k o rn y m swobody,

A żeś je s t m ężny, dla ludzkości tkliwy, Pew nie ró d ludzki zostanie szczęśliwy, Twoja przy B ogu je s t szczera opieka, D o której każdy ch ę tn ie się ucieka, 15 P rz eto ja k P olak w iek iem osiw iały

U d a ć się do cię byłem łatw o śmiały. Sto dziew iętnaście lat życia liczący, Z aw sze ojczyzny p o w ro tu życzący, D ziękując B ogu, że m e życie zw lekał, 20 U m r ę spokojny, gdym się jej doczekał,

O czym gdy ju ż w iem , w idzę, czuję, słyszę, Teraz ci stan m ój pożycia opiszę:

32 Z ob. S. Szenic, Cm entarz Pow ązkowski 1790-1850. Z m a rli i ich rodziny, Warszawa 1979, s. 1 2 5 -126; autor powtarza tu w zarysach poprzednie w zm ian ki o N arock im (zob. ten że, L arum na traktach Warszawy, op. cit.) bez podtrzym ania przypuszczeń dotyczących „blagierskiej” supliki i uściślając dane biograficzne.

(4)

B óg w o jn y i su p lik a S arm aty. F ra n c isz e k Ignacy N a ro c k i p rz e d N a p o le o n e m 165

M ło d e m e siły w w ojsku pośw ięciłem I tam też szczupły m ajątek straciłem , 25 Służąc za króla naszego polskiego

Świętej pam ięci A ugusta Trzeciego. P óźniej po barskiej nieszczęśliw ej doli B yłem w m oskiew skiej przez lat sześć niew oli, Z której na w olność chociaż w ypuszczony, 30 Lecz z sił opadły, w n ie m o c obarczony,

N ie m ogąc więcej mej ojczyźnie służyć, S poczynku w roli starałem się użyć. K rytyczne czasy w ciąż dla nas nastały, G dy p rze m o c obca i nierząd władały, 35 Z ycie p o d m ieczem , m ajątki pożarom ,

P odległe były n ie lu d zk im poczw arom , J e d n a k nadzieją słodką się cieszyłem ,

K tórą dziś ledw ie szczęśliw ie przeżyłem . W żądanej uldze n ik t nam nie zaradził, 40 C ieb ie B óg przecież za zbaw cę sprow adził,

S pieszno w ięc b ied n y gdym zw iedził tw e progi, Żyjąc w ojczyźnie, je d n a k ż e ubogi,

G d y m z prośbą w y rzek ł „Rogo Caesar panem ”, W lot się tw a d o b ro ć w zniosła nad m y m stanem ; 45 W ty m je s t w id o czn a spraw y Bożej w ładza,

G dy n am ojczyznę i nędze osładza O jcow ska żądna tw a ludzkości dusza, K tóra nad losem dzieci sw ych się w zrusza. O k ry ty łaską w sił zdrow ia się w zm agam , 50 Z a ciebie Boga, m ój cesarzu, błagam ,

Składając te m u m e p o k o rn e dzięki, Z e n am P olakom zesłał z swojej ręki. R ządzić ci państw y należy je d y n ie,

Z w łaszcza w szech w ład n y w każdej ju ż krainie; 55 K ażdy ci naród h ołdow ać gotow y

P od tw ą łaskawość zniżą sw oje głowy, Ile gdy B óg cię na te n św iat objaw ił,

W ięc rów nie zrządził, byś się na n im w sław ił. P anuj sw obodnie na szczęśliw ym tronie, 60 W ielki i zbaw co nasz N ap o le o n ie .

Te je d n o sta jn y m są ju ż w szystkich głosy, K tóre ci szlem y p o d sam e niebiosy. N a ró d nasz polski gdy za tw oją spraw ą Z w ró c o n y będzie, z daw ną sw oją sławą

(5)

166 Ja c e k W ó jcick i

65 Z agoi sm u tn e zadane m u blizny,

Stanie się w dzięczny, w ielki, m ężny, żyzny, Te m e żądanie z rodakam i łączę,

N aten czas życie ju ż szczęśliw y skończę.

W iersz N arockiego, je śli nadal, ja k w przypadku petycji, zało ży m y jeg o w łasne au to rstw o , p o tw ie rd z a w yglądający na przesadny opis w „Gazecie W arszaw skiej”, że ów Z agłoba naw et

33

„przytacza a u to ró w klasycznych rozsądnie i do rzeczy” . O to bo w iem dziękujące za p rzy ­ w ró cen ie ojczyzny w yrazy po d adresem N a p o le o n a (w. 9 -1 0 ) to w yraźne echo sław nych przykazań dla R zym ian, w yrażanych przez W ergiliusza w Eneidzie (VI, 852-854):

R zym ianinie, z innej tw a szkoły p łynie sława! Ty b erłe m św ietn o w ład n y m pisz po k o ju prawa, Ty losem w o jen szafuj, a głow y po k o rn e Łaskawie tuląc, ścieraj um ysły o p o rn e 34.

P odtrzym ać też należy u zn a n ie dla św iadom ości retorycznej (m niej zaś poetyckiej) autora. O to b o w iem w spom inając audiencję N aro ck i przytacza w oryginale (w. 43) łacińskie słow a oracji, dając znać nie tylko, że był to szczególny i w nikający w pam ięć m o m e n t spotkania z C z ło w ie k iem W ieku, ale że m iejsce to w petycji au to r dopracow ał staran n ie ja k o m o m e n t kulm in acy jn y krótkiego tekstu. W z m o c n ien iu tego efektu na p ew n o o prócz figury m yśli (treści w ezw ania O jca O jczyzny) służyła nieprzypadkow a figura słow na (rytm tro c h e - iczny i aliteracja): „a restauratore etpatrepatriaepeto panem”.

W edług tych sędziw ców — pisze o starcach W arszawy początku X IX w ieku K azim ierz W ładysław W ójcicki — nauka i książka przystaw ała je d y n ie księdzu je zu ic ie ; dla szlachcica dosyć tego, czego się w szkołach w yuczył, a po dw o rach p an ó w do św iad czen iem i otarciem douczył. L iteraturę ich całą składał k alen ­ darz, N ow e Ateny, kilka k ro n ik polskich, h erbarz Paprockiego lub N iesieckiego i Volumina legum35.

N aro ck i, w yjątkow y ja k o bios, nie w y ró żn ia się szczególnie ja k o logos, ale nie m ieści się też w tak zarysow anym stereotypie — być m oże po p ro stu płytkim i niespraw iedliw ym .

★ ★ ★

N a p o le o n spotykał jeszcze zapew ne nieraz okazy d ługow ieczności — ja k w ro k u 1811:

33 D od atek d o „Gazety K orespondenta” nr 17 z 28 II 1807 (sobota), s. 268.

34 T łu m . A dam a N aru szew icza [w:] tenże, D zielą, t. 4: Tłumaczenia, s. 233 (Niektóre fragmenta z not Tacyta

tłumaczonego wyjęte — D o R zym ia n z W iręiU ijuszal).

(6)

B óg w o jn y i su p lik a Sarm aty. F ra n c isz e k Ignacy N a ro c k i p rz e d N a p o le o n e m 167

W je d n y m z m ałych h o le n d ersk ic h m iasteczek m iejscow i notable poprosili C esarza, aby zezw olił przedstaw ić sobie starca, który dożył stu je d e n lat. C esarz polecił go przyw ołać. Był to m ężczyzna jeszcze czerstwy, daw ny żołn ierz gw ardii stadhoudera: stanąw szy przed C esarzem złożył m u prośbę o z w o ln ie­ nie od słu ż b y w ojskow ej je d n e g o z w nuków , który był p o d p o rą je g o starości. N a[jaśniejszy P an odpow iedział m u przez tłum acza, że nie pozbaw i go w nu k a. M arszałek D u ro c zaś na polecenie C esarza zostaw ił te m u starcow i nam acalny d o w ó d m onarszej szczodrości. (...)36.

N ig d z ie je d n a k pew n ie nie spotkał tak zasługującego na m ia n o sw ojego „starego w iaru sa” żo łn ierza ja k ó w „dziarski k o n fed e ra t b arski” spod W ilna, k tó rem u po setce z hakiem chciało się jeszcze utrw alić n iep o ra d n y m , serdecznym w ierszem radość z p o w ro tu za spraw ą N a p o ­ leona swojej ojczyzny, tej Polski tak okrojonej i tak w ów czesną „tęczę F ra n k ó w ” w patrzonej.

Polacy, ci F rancuzi Północy, dzielni i lekkom yślni ja k my, m ów ili naszym ję zy k ie m ; kochali nas ja k braci, ginęli dla nas z w iernością, w której p o b rz m ie ­ w ała nienaw iść d o Rosji. F rancja zgubiła ich ongi; p o w in n a była przyw rócić im życie: czy nie należało się te m u narodow i, w ybaw cy ch rześcijaństw a?37

16 L. W C onstant, Pamiętniki kamerdynera cesarza Napoleona I, przeł. T. Evert, przedm . i przyp. J. Skow ronek, Warszawa 1972, s. 188 (rozdz. X X ).

37 F .-R . de Chateaubriand, Pamiętniki z z a grobu, w y b ., przekł. i kom ent.J. G u ze, Warszawa 1991, s. 329 (cz. III, ks. X X , rozdz. 12 Cesarz wyprawia się do Rosji. — Sprzechvy. — B łąd Napoleona).

(7)
(8)

n A W S

Seria V 1999

M on ik a H am an ow a

O braz śm ierci w kazaniach z czasów

Księstwa W arszawskiego

W

sk ro m n ej liczbie publikacji, jak ie ukazały się w latach istnienia Księstw a W arszaw ­ skiego, dość znaczna je s t p roporcja w ydanych d ru k ie m kazań. Są to albo w ygłoszone z ró żn y ch okazji pojedyncze kazania, które ich autorzy uznali za g odne d ru k u , albo zbiory kazań. Te ostatnie zaw ierają kazania rzeczyw iście w ygłoszone oraz takie, które napisane zostały tylko p o to, by służyć ja k o w zó r lub źró d ło inspiracji m niej elo k w e n tn y m p ro b o ­ szczom czy w ikarym . W n iektórych zbiorach znajduje się oba rodzaje tych tekstów. W śród je d n y c h i d ru g ich p ro b lem śm ierci zajm uje poczesne m iejsce, dotyczy to zw łaszcza kazań w ygłaszanych podczas m szy żałobnych i w D n iu Z ad u sz n y m . T ru d n o b yłoby się te m u dziw ić — ów czesna w ysoka śm iertelność, na któ rą nakładały się jeszcze straty w o jen n e , sprawiała, że śm ierć była w sze ch o b e cn y m , co d z ie n n y m n iem al ele m e n te m ludzkiego życia.

W K rakow ie w 1806 r. ukazała się książeczka p o d p rzy d łu g im ty tu łe m N auka praktyczna

dla pasterzów dusz ludzkich, podług której postępować mają z chorymi umierającymi i na śmierć publiczną wyrokiem sprawiedliwosa wskazanymi. B yło to d o k o n an e przez In n o ce n teg o K oncze-

w icza polskie tłu m ac ze n ie w ydanego piętnaście lat w cześniej w M o g u n c ji dziełka księdza G. K oehlera, p ro feso ra teologii ta m ż e 1. P rzynosząc rady dla księży, udzielających ostatniej pociechy, książeczka ta w yw arła, ja k sądzić m ożna, p ew ien w pły w na treść kazań p o d ejm u ją­ cych p ro b le m śm ierci.

R ady te dają się sprow adzić do zalecenia, aby kierow ać się w każdych okolicznościach troską o zbaw ienie w ieczn e d usz ludzi, odchodzących z tego świata. Tak w ięc ksiądz w ezw any d o łoża ciężko cho reg o p o w in ie n nakłonić go do przyjęcia ostatn ich sa k ra m en tó w naw et

1 Im ię autora: G regor lub Georg; zob. K. Estreicher, Bibliografia polska X I X stulecia, t. 2, Kraków 1874, s. 401: „K oehler G rzegorz (Jerzy?)”.

(9)

170 M o n ik a H a m a n o w a

w ów czas, gdyby m iało to spow odow ać niepokój chorego, a tym sam ym przyspieszyć je g o śm ierć. C h o ry m , którzy boją się śm ierci, należy przedstaw iać ją ja k o rad o sn y m o m e n t triu m fu . C zyż m o ż n a b o w iem w ierzyć w szczęśliw ość w ieczną i obaw iać się w iodącej d o niej drogi, prosić Boga co d zień o nadejście Jego K rólestw a i drżeć, gdy się zbliża?

Przy skom plikow anych p o ro d ach ksiądz p o w in ie n nalegać na rodzące, by nie bacząc na swe w łasne zdro w ie poddały się operacji cesarskiego cięcia po to, by dziecię ich nie zm arło bez c h rz tu . A je śli kobieta zm arłaby w czasie p o ro d u , zanim dziecko przyszło na świat, p o w in n o się dokonać cięcia i w ydobyć je z łona m atki, by je ochrzcić, n aw et w aru n k o w o , w razie gdyby nie daw ało o zn ak życia. A utor p o su n ą ł się w ręcz do tego, by zalecać księżom

• • *2

nauczenia się na w szelki w ypadek w ykonyw ania takiej operacji .

K siądz asystujący skazan em u na śm ierć p o w in ie n przekonyw ać go, by nie b u n to w a ł się p rzeciw ko orzeczonej n ań karze, lecz przyznał, że na nią zasłużył przez złe uczynki, i w yraził skruchę. Szczera sk rucha skazańca je s t b u dującym p rzykładem dla w szystkich g rzeszników i m o że zaw rócić ich ze złej drogi. Jeśli zaś egzekucja je s t publiczna, ksiądz m oże przem ó w ić d o zg ro m ad zo n eg o tłu m u , a p o d w p ły w em w id o k u okropnej kaźni słow a je g o m ogą spraw ić w iele dobrego.

P ro b le m o w i śm ierci pośw ięcony je s t w dużej m ierze drugi to m kazań krakow skiego franciszkanina Jó z efa M ę c iń s k ie g o '. W iedząc z dośw iadczenia — o czym pisał w e w stępie — ja k tru d n o w k ró tk im czasie przy ch o d zi kazno d ziejo m przygotow ać p o trze b n ą m o w ę, o p ra­

cow ał o n w zo ry kazań p o grzebow ych na różne okoliczności. Z n a jd u je m y w ięc w ty m tom ie kazanie na p ogrzebie kapłana, m łodzieńca, m łodej panienki, „białogłow y szlachetnej w śred ­ n im w iek u zm a rłe j”, obyw atela i w d o w y w w ieku podeszłym , naw ró co n eg o libertyna i n a­ w ró c o n eg o heretyka, osoby zm arłej nagłą śm iercią, a także zm arłego lekarza lub aptekarza. R óżnice stanow e odzyw ały się ech em w e w zo rach kazań na pogrzebie zm arłego w ieśniaka lub ubogiego żebraka, któ ry „um iera w esoło, nie doznając goryczy um ierającego bogacza”4. K azania w ygłoszone na pogrzebach lub w rocznicę śm ierci, a następnie ogłoszone d ru k iem , dotyczyły z reg u ły zm arłych pochodzących z w yższych klas społecznych. U w aża n o zapew ne, że tylko o n e w arte są ro zpow szechnienia.

B ez w zg lę d u na to, czy m am y do czynienia z w zo ram i kazań, czy z k o n k retn y m i kaza­ niam i, w e w szystkich w yraża się ta sam a postaw a w obec śm ierci. A u to ró w kazań nie in teresuje śm ierć sam a w sobie. N ie zadają sobie pytania, czy należy ją traktow ać ja k o zjaw isko n a tu ra l­

2 P o d a n y je st n aw et op is, jak n a le ż y ją w ykonać: „W ziąwszy dobry n ożyk , którym się pióra tem p er u je...”, s. 128.

3 J. M ęciń sk i, M o n y kaznodziejskie w różnych nabożeństwa (osobliwieparafialnego) okolicznościach..., t. 2, Kraków 1808.

4 W innych przejrzanych przeze m nie zbiorach kazań tem at śm ierci był tylko je d n y m z p odejm ow anych problem ów . S zczeg ó ln ie interesujące je st d zieło Filipa N eriu sza G olańskiego, pijara, profesora teologii U n iw ersy tetu W ileńskiego Materiał kaznodziejski dla pomocy zbawiennego opouńadania Słowa Bożego..., W ilno 1813. Kilka to m ó w kazań opublikow anych przez kaznodzieję przem yskiego, franciszkanina Konrada Kawa- łew skiego stanow i ciekawe źródło dla historii m entalności ze w zg lęd u na prezentow ane w n ich lu d ow e podejście d o wiary chrześcijańskiej.

(10)

O b ra z śm ierci w kazan iach z czasó w K sięstw a W arsz aw sk ieg o 171

ne, część n o rm a ln e g o ry tm u ludzkiej egzystencji, czy też ja k o zesłaną przez Boga karę za ludzkie grzechy. W idzą w niej raczej furtkę, przez którą ludzie cn otliw i p rze ch o d zą d o życia w iecznego i w iecznej szczęśliw ości. W spom inają o starości, lecz m ilczą na te m at in n y ch kategorii osób, n ie m niej niż starcy zagrożonych rychłą śm iercią, a m ianow icie żo łn ierzy i kobiet w w iek u prokreacji. Postaw a k aznodziejów w ydaje się czysto in stru m e n ta ln a i peda­ gogiczna. N ie na d a rm o J ó z e f M ęciński w e w stępie d o drugiego to m u sw ych M ów kazno­

dziejskich stw ierdzał, że „m ow y na pogrzebach nad zw łokam i i grobam i u m a rły ch nie są tylko

dla n ich um arły ch , ale i dla żyjących przestrogi, nauki życia i śm ierci”. C ele takich k azań jasn o określił biskup A d am P rażm ow ski w kazaniu w ygłoszonym w W arszawie w 1815 r. na p o ­ grzebie A n n y Pociejow ej: śm ierć tej m łodej jeszcze, zaledw ie 35-letniej kobiety p o w in n a po pierw sze „zw rócić m yśli nasze na praw idła chrześcijańskiego życia”, po w tó re „zgon jej przykładny nauczyć nas, ja k ą je s t śm ierć praw ego chrześcijanina”5. W kazaniach często n ap o m in an o ro d zin ę i bliskich zm arłego, by nie pogrążali się w n ad m iern ej rozpaczy, n ie ­ godnej chrześcijanina.

Ksiądz Filip N e riu sz G olański przestrzegał, że kazanie na pogrzebie je s t w p raw d zie m ow ą pochw alną, lecz pochw ały zm arłego m u sz ą być zasłużone, a n aw et należy daw kow ać je oszczędnie. P rzykład człow ieka w oln eg o od w ad, słabości i o m y łe k byłby dla żyjących nieużyteczny, b o w iem niedościgły, nato m iast z o m y łek nieboszczyka żyjący czerpać m ogą przestrogi. K aznodzieja p o w in ie n w skazyw ać, ja k zm arły do b ry m i uczynkam i i cnotą o d k u ­ pyw ał sw oje słabości i b łę d y 6. W praktyce je d n a k kaznodzieje p rzew ażnie ograniczali się do pochw ał, nie u n ik n ą ł tego i sam ks. G olański. W kazaniu na żałobnym n abożeństw ie za d uszę Tadeusza C zackiego pow tarzał w praw dzie, że „i z o m y łe k ch w alebnych ludzi m iew am y dla siebie p rze stro g ę”, lecz je d y n y zarzut, ja k i staw ia zm arłem u , to zbytnie sk o n c en tro w an ie się na spraw ach L iceum K rzem ienieckiego7.

Z kazań w ygłaszanych na pogrzebach osób stanu szlacheckiego, w yższych urzędników , księży i u cz o n y ch w yłaniają się stereotypy tw orzące w zorce p rzykładnego życia. U d e rz a ich je d n o sta jn o ść, zw łaszcza w o d n ie sie n iu do kobiet. N ieb o szczk i p o ch o d ziły z reg u ły z d o ­

brych, je śli nie zn akom itych, ro d zin , a ich w ychow anie nacechow ane było pobożnością. Jako m ałżo n k i p o słu szn e i w iern e w spom agały sw ych m ę żó w i służyły im p ociechą w strap ie­ niach, ja k o w zo ro w e i o d dane m atki w ychow yw ały swe p o to m stw o w w ierze katolickiej. D o b re gospodynie, dbały o p o rzą d ek i oszczędność, służbę i d o m o w n ik ó w traktow ały łagod­ nie i spraw iedliw ie. Ich sto su n ek do sąsiadów charakteryzow ała dyskrecja i uczynność. Sza­ now ały księży i były h ojne dla Kościoła. C ierp liw ie znosiły ch o ro b y i cierpienia. D w ie cechy n ato m iast n ad e r rzadko są w sp o m in a n e w kazaniach w ygłaszanych na p o grzebach tych

5 [A. M . ] Prażm ow ski, K azanie na obchodzie pogrzebowym A n n y z Korzeniowskich hrabiny Pociejowej oboźnej

W. Ks. Litewskiego, zmarłej 12 maja, miane w kościele warszawskim O O . Kapucynów 10czenvca 1815... [b. m. r. dr.].

6 F. N . G olański, Materiał kaznodziejski..., op. cit., s. 348.

7 Z ob. tenże, Kazanie p rzy uroczystym obchodzie żałobnego nabożeństwa z a duszę sp. Tadeusza Czackiego... w kościele

(11)

172 M o n ik a H a m a n o w a

niew iast, a m ianow icie patrio ty zm i dobroczynność. Praw ie nigdy zaś nie m ó w i się o ich w ykształceniu i talentach .

M ężczy źn i rów n ież p o ch o d z ą z d o b ry ch rod zin , są do b ry m i katolikam i, w iern y m i i k o ­ chającym i m ężam i, su m ie n n y m i ojcam i, szczerym i przyjaciółm i, u cz y n n y m i sąsiadam i, łagodnym i i spraw iedliw ym i panam i, d o broczyńcam i ubogich, o p ie k u n am i sierot, h o jn y m i dla K ościoła i p ełn y m i uszanow ania w obec je g o sług. W zorce osobow e są je d n a k w ich w y padku bardziej u ro zm a ico n e , poniew aż bierze się pod uw agę zaw ód, ja k i w ykonyw ali w ż y c iu . O b o k szlachty ziem iańskiej \ m am y w ięc przykładnych k sięży1 , w zoro w y ch u rzę d ­ nik ó w pracujących z pośw ięceniem dla d obra w spóło b y w ateli11, sędziów znanych z

bez-*12 • • •

stro n n o śc i i uczo n y ch , k tórych życie i prace dostarczały dow odów , że szczera pobo żn o ść 13

d o b rze się godzi z d o sk o n a len iem um y słu i nau k o w y m i odkryciam i . W śród zalet n ie b o ­ szczyka przyw iązanie do religii katolickiej z reguły w y m ien ian e je s t na p ierw szym m iejscu. Tak na przykład w m ow ie w ygłoszonej 20 lutego 1810 r. w czasie obrząd k u p ogrzebow ego księcia Jó zefa C zartoryskiego biskup Ja n Paw eł W oronicz chw alił go p rzede w szystkim za „niezachw ianą żadnym i now ościam i staropolską p raw o w iern o ść”, podkreślając dalej je g o przyw iązanie d o w artości n a ro d o w y c h 14. Z poselstw a zagranicznego C z artoryski „wrócił w reszcie do O jcz y zn y nie cu d z o ziem c em , nie rozgorzałym obcych obyczajów m iło śn ik ie m , nie w yśm iew aczem sw ego gniazda i rodu. O ce n ił to, co tam d o b ry m i p rzy d a tn y m dla swojej

8 O b o k cytow an ego w yżej kazania na pogrzebie hrabiny Pociejowej na uwagę zasługują m .in.: J. M ęciński,

Kazanie podczas pogrzebowego obrządku Z o fii z Romiszowskich hrabiny M oszyńskiej w kościele krakowskim sit’. A n n y 6 października 1812 [b. m. r. dr.]; M . Łącki, Kazanie na pogrzebie... Katarzyny z hrabiów D zialyńskich hrabiny Małachowskiej wojewodziny mazowieckiej, miane w Borkowicach dnia 1 2 grudnia 1814 roku, R adom [b. r. ]. W tym

ostatnim kazaniu m ow a jest o patriotyzm ie nieboszczki, będącej bratową Stanisława M ałachow skiego. Ród M ałachow skich, przypom inał kaznodzieja, w sław ił się swą m iłością O jczyzny, Katarzyna była m u „w m iłości O jczyzn y pod ob na”.

9 Ks. D o m in ik Łapiński, karmelita, w K azaniu w dzień pogrzebu Antoniego Skarbka Ważyńskiego podkomorzego

oszmiańskiego, 3 0 czerwca 1813, W iln o [b. r. ], nakreślił m o d e lo w y portret w zo ro w e g o ziem ianina, który

w testam encie znaczną część majątku przeznaczył na m odlitw y i jałm użny, a sw ym zacnym życiem d ow iód ł, że w każdym stanie m ożn a być cn otliw ym w b rew ro zp o w szech n io n em u m niem an iu , że lu d zio m m ajętnym trudno je st prow adzić życie praw dziw ie chrześcijańskie.

10 F. N . G olański (K azanie... p rzy uroczystym przeniesieniu zw ło k D awida Pilchowskiego biskupa..., W iln o 1805) kładzie akcent na m iłosiern e uczynki'biskupa w o b ec ubogich, chorych i w ięźn iów . Karol A rendt (Kazanie

podczas żałobnego nabożeństwa za ks. Marcina Krajewskiego proboszcza zambrowskiego, Warszawa 1809) podkreśla

w spółd ziałan ie proboszcza z w ładzam i administracyjnym i i wpajanie parafianom posłu szeń stw a w o b ec rządu, alb ow iem „religia i tron są na św iecie najm ocniejsze tw ierdze i tarcze naprzeciw ko nierządom i zuchw alstw u c zło w iek a ”.

" Z ob . Zbiór mów żałobnych na pogrzebie wielmożnego Seweryna B ończy Skarżyńskiego, radcy prefektury departamentu

łomżyńskiego mianych w Ł o m ży 1814 r., Łom ża 1814.

12 Z ob. J. W Łańcucki, K azanie w czasie pogrzebu M ikołaja Urbańskiego, [b. m . ] 1805; zm arły był sędzią Trybunału A pelacyjnego Galicji Z achodniej.

13 Z ob . A. Tom aszew ski, Kazanie za duszę sp. ... ks. Marcina Odłanickiego Poczobuta, W iln o 1810. Jezuita M arcin P o czo b u tt-O d la n ick i był, jak w ia d o m o , profesorem astronom ii U n iw ersy tetu w W ilnie, dokonał serii obser­ wacji planety M erkurego. Kaznodzieja A ugustyn Tom aszew ski był na tym że U n iw ersy tec ie profesorem teologii i historii Kościoła.

14 M o ty w y patriotyczne odgryw ały stosu n k ow o niew ielką rolę w ó w czesn ych kazaniach. Bliżej na ten temat: M . H am anow a, Tres'ci społeczne w kazaniach z okresu Księstwa Warszawskiego, [w:] Historia, idee, polityka. Księga

(12)

O b ra z śm ierci w kazaniach z czasó w K sięstw a W arsz aw sk ieg o 173

O jczy zn y znalazł, a pogardził tym , co się z d ostojną pow agą Polaka zgodzić nie m o g ło ”. D o w o d e m je g o p atrio ty zm u było dla kaznodziei polecenie w testam encie d w ó m n ie za m ęż­ n y m jeszcze có rk o m , by p oślubiły P olaków 15.

O so b n ą kategorię stanow ią kazania w ygłaszane z okazji śm ierci ludzi najbardziej zasłu­ żonych dla O jczyzny, ja k na przykład Tadeusz C zacki, lub zaliczanych d o g rona b o h ateró w n arodow ych, ja k książę J ó z e f P o n iato w sk i10. A kcent p o ło ż o n y był w ów czas na m otyw y p atriotyczne, na pośw ięcenie dla Ojczyzny, które to tem aty p o ru sza n o w in n y ch kazaniach na ogół rzadko i dyskretnie.

Pedagogika kazań p ogrzebow ych nie ogranicza się je d n a k do w pajania w ie rn y m zasad p rzykładnego życia, lecz zm ierza do nauczenia ich rów n ież sztuki dobrej śm ierci, artis bene

moriendi. O p o w iad a się zatem o o statnich chw ilach, jakie zm arli przeżyli p o b o żn ie i w zorow o.

D o b re uczynki tu na ziem i i ostatnie nam aszczenie zapew niają im zbaw ienie i życie w

iecz-17 ' • ✓ • • • •

ne . Ś m ierć nagła i n iespodziew ana bardziej je s t gorzka, gdyż nie pozw ala przygotow ać d uszy na przyjęcie w ieczności, i tylko ci, k tórzy m ają czyste su m ien ie, nie obaw iają się gw ałtow nego rozstania z życiem .

Pew ność śm ierci budzi nasz niepokój, który je s t ty m większy, że nie wiem y, kiedy i w ja k ic h okolicznościach przyjdzie ona nas zabrać, a dołącza się tu jeszcze obaw a zasłużonej kary. W olim y w ięc zapom nieć o śm ierci, nie m yśleć i nie m ów ić o niej. Z w ażyw szy je d n ak , że b o im y się nie tyle samej śm ierci, co tego, co czeka nas w życiu pozagrobow ym , m yśl o śm ierci skłania nas do cnotliw ego życia. Pijar Patrycy P rzeczytański w kazaniu w ygłoszo­ n y m w D n iu Z ad u sz n y m naw oływ ał w iernych: „M yślm y zatem o śm ierci, bo ta m yśl je s t

18

n am w ielce p o ży tec zn a” . A by m óc spokojnie um rzeć, trzeba p rzede w szystkim przestać być n a d m iern ie przyw iązanym do świata doczesnego. K aznodzieje kierow ali swe p o u cz en ia w tej spraw ie szczególnie do kobiet, ukazując im niebezpieczeństw a św iatow ego życia, k tóre nie pozw ala przygotow ać się d obrze do życia w iecznego, i zachęcając je , by przedkładały religię nad m o d ę i p o b o żn o ść nad próżność.

Śm ierć, któ rą człow iek p rzyjm uje bez o p o ru i bez lęku, zgadzając się z w olą Boską, je s t piękna i słodka. G d yby ludzie w k ró tk im sw ym życiu um ieli przygotow ać się do śm ierci, nie 19 traktow aliby je j ja k o kary, lecz ja k o spełnienie słodkich w y roków niebios i godzinę nagrody . Ś m ierć człow ieka cnotliw ego, n aw et najstraszliw sza, nie je s t nieszczęściem , lecz początkiem w iecznej szczęśliwości. W iara przynosi u m ierającem u p ociechę, której ro z u m nie je s t dać m u w stanie. Słabość ciała w zm aga siłę m o raln ą w ierzącego. M iłosierdzie B oskie tow arzyszy

15 J. R W oronicz, M owa w czasie obrządku pogrzebowego... księciaJózefa Czartoryskiego...[20 lutego 1810], [w:] tenże,

Pisma wybrane, opr. M . N esteruk , Z. R ejman, Warszawa 1993, s. 452 i n.

16 Tenże, K azanie na pogrzebie sprowadzonych do Warszawy zw ło k śp.... Józefa Poniatoivskiego...[ 10 września 1814], op. cit., s. 481 i n.

17 Z ob. B. Rok, Czloiuiek wobec śmierci w kulturze staropolskiej, W rocław 1995, s. 110.

18 R Przeczytański, K azania przygodne i pogrzebowe... na różnych miejscach miane, t. 5, Warszawa 1822, s. 156. 19 Z ob. M owa proboszcza Sułkońskiego na pogrzebie Seweryna Skarżyńskiego w Ł o m ży 2 sierpnia 1814, [w:] Zbiór

(13)

174 M o n ik a H a m a n o w a

g rzesznikow i n aw et na je g o łożu śm ierci. N aw ró ce n ie się heretyka lub niedow iarka, szczera sk ru ch a grzesznika w ostatn ich d n ia ch życia zapew niają im śm ierć p o b o żn ą i zbaw ienną.

Z auw ażyć trzeba, że ta pedagogika śm ierci odw o łu je się w w iększym sto p n iu do łagodnej persw azji niż d o straszenia. K aznodzieje więcej m ó w ią o B oskim m iło sie rd z iu niż o B ogu ja k o su ro w y m sędzi. Z achęcają w iern y c h do cnotliw ego życia raczej o b ietnicam i w iecznej

szczęśliw ości niż groźbam i w iecznego potępienia.

O d tej reguły byw ały je d n a k w yjątki. Ksiądz K awalewski głosił rychłe nadejście dnia Sądu O stateczn eg o , o czym w n o sił „z w ielości fałszyw ych i chytrych p ro ro k ó w (...), co są o dstępcy od w iary i K ościoła”, dalej „z rozruchów , w ojen, głodu, p o w ietrz a”, a także spustoszenia m iejsc św iętych, którego dośw iadczam y. Spraw iedliw ość B oska — głosił ks. K aw alew ski — skaże w szystkich grzeszników , a nied o w iark ó w w szczególności, na w ieczne m ęki piekielne. D la p o tę p io n y ch nie będzie żadnego m iłosierdzia i żadnej pociechy, cierpienia ich będą gorsze od w szystkiego, co ludzkie o k ru cie ń stw o m oże w ym yślić tu na ziem i, i trw ać będą bez końca. K ościół nie m o d li się za p o tęp io n y ch i n ik t nie m oże pytać, „czyż p o d o b n a, aby Bóg n iesk o ń czen ie do b ry tak się m iał srożyć całą w iecznością za krótko trw ające w y stępki?”,

20

poniew aż przem ijające cn o ty B óg nagradza n ieb em także na w ieczność . N ie m a dobrej śm ierci bez zacnego życia — podkreśla w ielo k ro tn ie te n kaznodzieja, który w je d n y m ze sw ych kazań w ykrzykuje: „ N ie c h u m iera libertyn, deista, m ason, żadnej w iary i religii w sobie nie m ający — niew ielka szkoda, bo o n naw et niew art, że żyje. N ie c h u m ie ra bezw sty d n y m łodzik, na sprośne lubieżności w ylany — niew ielka szkoda, b o o n sam szuka przyśpieszenia śm ierci przez zbytek rozpusty, niech u m iera p ró żn ia k (...), n ie ch u m ie ra niew stydliw a lubieżn a niew iasta, [którajeśli] ustępuje ze świata, ustają zgorszenia zaraźliw sze

21

nad sam o p o w ie trz e ” . N a żal zasługują tylko ludzie p o b o żn i i cnotliw i. S zczęściem dla w iern y c h były to poglądy raczej w yjątkow e, na ogół księża głoszący kazania w ykazyw ali więcej m iło sierd zia dla grzeszników .

M iło sierd z ie to przejaw iało się m iędzy in n y m i w częstych naw oływ aniach do m o d litw y za dusze przebyw ające w czyśćcu. Z m a rli m ają praw o do uroczystego p o grzebu, lecz to za m ało. C h rze śc ijan ie p o w in n i w sp o m n ie ć ich p rzynajm niej raz do ro k u i m o d litw ą w sp o m a ­ gać ich dusze, cierpiące być m oże jeszcze w czyśćcu. M o d litw a taka to chrześcijański o b o ­ w iązek, w ypływ ający z poczucia spraw iedliw ości i ludzkości, nie je s t ona nigdy darem na, n aw et je śli dusza, za którą je s t odm aw iana, dostąpiła ju ż zbaw ienia, a n aw et je śli została skazana na w ieczn e potępienie. M iłość bliźniego nie ogranicza się bo w iem d o św iata doczes­ nego, nasi zm arli bracia oczekują od nas pom ocy, w zyw ają nas, abyśm y w stawiali się za n im i do Boga. N asz e m o d litw y m ogą przyspieszyć ich zbaw ienie. D z ie ń Z aduszny, p o św ięcony w sp o m n ie n iu zm arłych i m o d litw ie za nich, m iał rów n ież swój aspekt pedagogiczny. W

ka-20 K. K awalewski, K azanie na niedzielę I IA d w e n tu , [w:] tenże, Rok I k a z a ń niedzielnych..., Przem yśl 1814. 21 Tenże, Kazanie p rz y pogrzebie N N : o życiu dobrym, cnotliwym, bogobojnym, które jest prostą drogą do s'mierci dobrej,

a s'mierćdobra jest bitym gościńcem dożycia przyszłego szczęśliwego, [w:] tenże, Rok I II kazań różnych..., t. 4, P rzem yśl

(14)

O b ra z śm ierci w k azan iach z czasów K sięstw a W arsz aw sk ieg o 175

zanłach, w ygłaszanych tego dnia, księża przypom inali w iern y m o obow iązku d ochow ania w życiu zasad w iary chrześcijańskiej, aby zasłużyć sobie na niebo.

R ozw ażając sposób ujm o w an ia p ro b le m u śm ierci w kazaniach z interesującej nas doby, nie sposób n ie w sp o m n ie ć o zagadnieniu śm ierci bohaterskiej. D o b a K sięstwa W arszaw skiego to w szak czas n ie u sta n n y ch w ojen , kiedy m łodzi m ężczyźni w szystkich stanów i w szystkich klas społecznych um ierają na polach b itew lub w sk u te k ran i tru d ó w w o jen n y c h . N ależałoby się w ięc spodziew ać, że śm ierć bohaterska zajm ow ać będzie p ierw szoplanow e m iejsce w w ygłaszanych w ów czas kazaniach. W rzeczyw istości — nic p o d o b n eg o , p ro b le m te n spraw iał klerow i najw idoczniej o g ro m n e trudności. N a w e t w kazaniach patriotycznych, ja k na przykład w kazaniu księdza K azim ierza H oszkiew icza, w ygłoszonym w P ozn an iu 16 li­ stopada 1806, w k tó ry m w zyw ał on do chw ycenia za b ro ń , by u b o k u N a p o le o n a walczyć

2P

o w yzw olenie Polski, nie m ów i się o od d an iu życia za O jczyznę

Z p o d o b n y m p ro b le m e m m usiał borykać się ben ed y k ty n ks. Paw eł S zulczew ski, w ygła­ szając w 1808 r. w K ościanie kazanie na n abożeństw ie żałobnym „za poległych w spraw ie

23

O jczyzny braci naszych P olaków ” . Po czternastu latach niew oli — m ó w ił on do w iern y ch — w ybiła godzina p o m sty Boga nad ciem iężycielam i i m iłosierdzia dla uciem iężo n y ch . Ręka Boga sprow adziła N ap o le o n a, nadzieja zaś zm obilizow ała Polaków do walki po d hasłem „ U m rz y jm y lub b ąd źm y P olakam i”. P raw o n atu ry każe kochać O jczy zn ę po n ad w szystko. C z ło w ie k boi się ran, kalectwa i śm ierci, ale „dla m iłości O jczyzny życie naw et na ofiarę łożyć praw o n atu ry p ozw ala”. P raw o to każe jej ofiarow ać m ajątek, życie w łasne i sw ego potom stw a. K aznodzieja cytow ał te sta m en t h etm an a Jana Z am oyskiego: „Jeżeli w ja k o w y m n ie b ez p ie­ czeństw ie R zplita p o trzebow ać będzie pom ocy, niechaj opiek u n o w ie m ego syna w yliczą dla niej sto tysięcy (...) gdyż m iłość O jczyzny nie kończy się ze śm iercią”, w n e t je d n a k pow racał na bezpieczniejsze i w y p ró b o w an e ścieżki przypom inając, że d o b ry m obyw atelem m o że być tylko do b ry chrześcijanin. To religia bow iem je s t „źródłem szczęścia lu d ó w i pom yślności n a ro d ó w ”. P ytanie, czy złożenie sw ego życia w ofierze O jczyźnie je s t ró w n ież zasługą przed B ogiem , pozostaw ało bez odpow iedzi.

S tw ierdzić je d n a k trzeba, że p ro b lem śm ierci bohaterskiej spraw iał o g ro m n e tru d n o ści nie tylko p olskim k aznodziejom , nie najlepiej radziła sobie z n im naw et zn a k o m ita skądinąd

24 "

francuska p ropaganda n apoleońska . Ś m ierć na polu bitwy, b ru taln a i gw ałtow na, nie dawała się w tłoczyć w ram y o d w iecznego i znajom ego rytuału, który p rzynosił p oczucie b ez p ie cz eń ­ stw a u m ie rają ce m u , je g o bliskim i rzeszy w iernych.

22 Z ob. K. H o sz k iew ic z, M owa patriotyczna miana do licznie zgromadzonych ohyimteli w Poznaniu w kościele X X

D om inikanów 16 listopada 1806 przez... plebana grodzieckiego, kanonika inflanckiego, członka N a jw yższej Rady Narodowej w r. 1794, Kalisz 1806.

23 Z ob . P S zu lczew sk i, D w a kazania żałobne, R aw icz 1809.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ścił na prawy brzeg Wisły wojsko, które mu trudnej przeprawy przez tę rzekę wzbraniać miało. Lecz kto pomni na to, że arcyksiążę Ferdynand nie mógł się

To Jemu powierzała swoje plany, uważała Go za Pana życia oraz Stwórcę świata (por. Etty Hillesum, Przerwane życie, Kraków 2000, 111), postrzegała Jego wolę jako różną od

Zazwyczaj, kiedy mówi się o komunikacji w liturgii i celebracji nie wychodzi się od teologii liturgii, lecz od kategorii socjologicznych: komunikowania, uspołecz- niania czy

i łatwość kontaktów z zagranicą sprawiła, że trzecia fala pojawiła się niemal natychmiast, w związku z czym przerwa między drugą a trzecią falą była niewielka i

Po- nieważ naukę o Trójcy Świętej uznaje większość chrześcijan, zatem wychowanie religijne zaproponowane przez Okszyca jest stosunkowo uniwersalne, a poniechanie przez Reja

Sama twórczość Schefflera, choć może stanowić wartość immanentną i samo- dzielną, stanie się w dużej części bardziej zrozumiała, jeśli powiąże się ją z okolicz-

chrześcijańska postawa, skupiającej się na tej trosce o to, jak dostać się po śmierci do nieba, spotkała się z krytyką ze strony Marcina Lutra i przyczyniła się z jednej strony

Zatem znajduje się tu wyjaśnienie, co to jest zespół Aspergera, jakie są umiejętności komunikacyjne, społeczne i ruchowe, jakie są reakcje na bodźce zmysłowe, jakie