• Nie Znaleziono Wyników

Problem wymiaru antropologicznego i prawnego w rozumieniu zgody małżenskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem wymiaru antropologicznego i prawnego w rozumieniu zgody małżenskiej"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Grzegorz Erlebach

Problem wymiaru antropologicznego

i prawnego w rozumieniu zgody

małżenskiej

Ius Matrimoniale 4 (10), 7-28

1999

(2)

ROZPRAWY I ARTYKUŁY

Iu s M a trim o n iale 4 (1999)

K s. G rzeg o rz E rleb a ch

Problem wymiaru antropologicznego i prawnego

w rozumieniu zgody małżeńskiej*

W prowadzenie

Przymierze małżeńskie jest polem szczególnego zetknięcia między rzeczy­ wistością głęboko ludzką a prawem, co znajduje wyraz w legislacji, refleksji kanonistycznej i w orzecznictwie sądowym. Prawo kościelne i w tej materii wciąż na nowo podlega przeformułowaniom, choćby nieznacznym tylko na pierwszy rzut oka. Wyrazem tego w ostatnich czasach był proces rewizji obo­ wiązującego prawa, naznaczony wyraźnie nauką Soboru Watykańskiego Π1 i zwieńczony promulgacją obowiązującego dziś kodeksu Jana Pawła Π.

Z kolei punktem stycznym między prawem a innymi dyscyplinami, które umożliwiają pogłębiony wgląd w rzeczywistość ludzką małżeństwa, sąpro- cesy o nieważność małżeństwa. Obok tradycyjnego odwoływania się do bie­ głych z zakresu szeroko pojętej medycyny i psychologii pojawia się w nich potrzeba korzystania z dyscyplin szczegółowych w sensie recepcji wyników badań i koncepcji teoretycznych.

Pomimo zasadniczej legalności tej nowej praktyki2, zapewne nadużycia występujące w niektórych krajach w deklarowaniu nieważności małżeństw z powodu niezdolności psychicznej skłoniły Ojca św. Jana Pawła II do

grun-* Jest to poszerzony tekst referatu w ygłoszonego dnia 19 października 1998 r. na m iędzyna­ rodow ym sym pozjum kanonistów w Sikorzu k. Płocka.

1 Co do rozum ienia m ałżeństw a, zob. zw łaszcza konst. Gaudium et spes, lin. 47- 52. 2 Niezależnie od postanowień normatywnych (por. kan. 1982 kpk 1917; art.139 instr. Pm vida

Mater) już Pius XII w swym przemówieniu do Roty z dnia 3.10.1941 mimo potwierdzenia zasadni­

czej słuszności odwoływania się do nowych teorii psychiatrycznych i psychologicznych, przestrzegał jednak, by należycie upewniać się co do prawdziwie naukowego charakteru nowych propozycji, tak by unikać przyjmowania zwyczajnych hipotez albo nie potwierdzonych teorii (AAS, 33 [ 1941 ], s. 423).

Syntetyczne dane na tem at ewolucji korzystania z danych psychologicznych i psychiatrycz­ nych w procesach o niew ażność m ałżeństw a podaje A. STA N K IEW ICZ, Breve nota sulla legit-

timita dell 'applicazione della scienza psichialrica e psic o lo g ica nelle cause di nullità m atrim o­ niale p e r incapacita psichica neW accezione giurisprudenziale, Periodica, 85(1996), ss. 67-81.

(3)

townego podjęcia tej problematyki w swych przemówieniach do Roty Rzym­ skiej z 1987 i 1988 r.3 To co nas tu szczególnie w nich interesuje, to wskaza­ nie na istotne znaczenie podstaw antropologicznych nauk szczegółowych z punktu widzenia możliwości odwoływania się do nich przez sędziego ko­ ścielnego. Biorąc następnie pod uwagę zróżnicowane kierunki uprawiania psychologii i psychiatrii, dla właściwego zrozumienia między sędzią kościel­ nym a biegłym jest istotne, by ten ostatni podzielał te same przesłanki antro­ pologiczne co sędzia kościelny4, albo przynajmniej niesprzeczne. W tym ujęciu podkreśla się znaczenie aspektów antropologicznych przede wszyst­ kim ad extra wobec systemu prawa kanonicznego, jako istotny czynnik we właściwej komunikacji między sędzią a przedstawicielami innych dyscy­ plin.

To skłania je d n a k do refleksji n ad znaczeniem rozum ienia w ym ia­ ru antropologicznego konsensu m ałżeńskiego a d intra, tzn. w obrę­ bie sam ego praw a kanonicznego. Z ainteresow anie tą k w e s tią je s t spo­ w odow ane o statecznie re flek sją n ad p ra cą sędziego. Łatw o bow iem m ożna przew idzieć, że silne podkreślenie aspektu personalistyczne- go m ałżeństw a faw oryzuje u znanie niew ażności takiego czy innego m ałżeństw a konkretnego, które przy bardziej przedm iotow o zaakcen­ tow anej w izji m ałżeń stw a z trudem być m oże byłoby uznane za n ie­ w ażne. C hodzi w ięc o próbę przedstaw ien ia relacji istniejącej m ię­ dzy w y m iarem an tro p o lo g iczn y m i praw nym w ro zum ieniu zgody m ałże ń sk ie j.

Biorąc pod uw agę ograniczone ram y niniejszego studium, jako punkt wyjścia obiera się kodeksow e D e matrimonio (kpk 1983), a więc prawo ustanowione. By jeszcze dokładniej sprecyzować ramy niniejszego te­ matu, rzecz idzie ostatecznie o to, czy i na ile w izja antropologiczna m ałżeństwa, którą postuluje nauka K ościoła i zakłada prawodawca5, m a

3 D okładnie rzecz biorąc chodzi o przem ów ienia z 5 lutego 1987 r. (AAS, 79[ 1987], ss. 1453- 1459) i 25 stycznia 1988 r. (A A S, 80[1988], ss. 1178-1185).

Gdy idzie o szczegółowe omówienie pierwszego ze wspomnianych przemówień, zob. Z. GRO- CHOLEWSKI, II giudice ecclesiastico di fronte alle perizie neuropsichiatriche e psicologiche. Consi-

derazioni sul recente discorso del Santo Padre alla Rola Romana, Apollinaris, 60(1987), ss. 183-203

[w języku polskim: Sędzia kościelny wobec ekspertyz neuropsychiatrycznych i psychologicznych. Roz­

ważania nad ostatnim przemówieniem Ojca Świętego w Rocie Rzymskiej, tłum. T. Pieronek, Prawo Kanoniczne, 31,1988,3-4, ss. 75-98]; G. VERALD1, Momentum et consectaria Allocutionis Ioannis Pauli II ad Auditores Romanae Rotae diei 5 februarii 1987, Periodica, 77(1988), ss. 109-148.

4 Por. AAS, 79(1987), ss. 1454s., nn. 2s.

5 O graniczenie się do takiej tylko antropologii je st zrozum iałe sam o przez się, inaczej byłaby najpierw do przedyskutow ania m ożliw ość przyjęcia w porządku kanonicznym konkretnych ujęć odm iennych od uznanej antropologii chrześcijańskiej.

(4)

wpływ na dzisiejszą interpretację norm określających ważne (bądź n ie­ ważne) zawarcie małżeństwa.

Aspekt antropologiczny

Powszechnie wiadomo, że zw łaszcza w tej najbardziej podstawowej i zarazem ogólnej refleksji nad człow iekiem , czy rzeczyw istością ludz­ ką, a więc w antropologii, m am y do czynienia z daleko posuniętą różno­ rodnością ujęć. N a w e tje śli ze względu na specyficzny zakres um ow y małżeńskiej wyłączym y poza nawias naszych zainteresowań antropolo­ gię przyrodniczą a naw et i antropologię społeczną, to i tak p ozostają obszerne i różnorodnie ujm owane działy antropologii filozoficznej, bi­ blijnej i teologicznej6. Dodatkow ym czynnikiem kom plikującym jest ła­ twość w w ysuwaniu i zm ienianiu w niosków w poszczególnych ujęciach antropologicznych, zwłaszcza tych bardziej filozoficznych, opierających się na wynikach innych nauk7.

Nie jest to jednak problem nie do pokonania, bowiem w zakresie któ ­ ry nas interesuje m ożna by się ograniczyć jed y n ie do określonych ko n­ kluzji antropologicznych, w yselekcjonow anych w edług pew nych k ry ­ teriów. D w a podstaw ow e kryteria to niesprzeczność z danym i objaw ie­ nia i bezpośrednia przydatność dla stw orzenia m ożliw ie pełnej w izji konsensu m ałżeńskiego. W zakresie treściow ym , w dziedzinie zgody małżeńskiej istotne są dla kanonistyki te treści antropologiczne, które dają podstaw ow ą w izję człow ieka i chrześcijanina, następnie niezby ­ walne elem enty refleksji filozoficznej i podstaw ow e dane psych olo ­ giczne o człow ieku, w reszcie pogłębione rozum ienie sam ego m ałżeń­ stwa. W ostatnich dziesięcioleciach w iele zostało dokonane w o stat­ n im z w ła s z c z a a s p e k c ie : w o p a r c iu o m e to d ę f i l o z o f i c z n ą personalistycznego ujęcia człow ieka jak o takiego i w odniesieniu do

6 Na gruncie polskim godne uwagi je s t syntetyczne om ów ienie wspom nianych antropologii, czy sposobów jej upraw iania, w Encyklopedii K atolickiej (v. A ntropologia, AA. W , vol. I, Lublin 1985, koli. 679-702).

7 W szczególności m ożna pow iedzieć o antropologii katolickiej, iż poza danymi antropologii biblijnej i teologicznej przyjm uje ona «w szystkie pew ne w yniki nauk szczegółow ych z zakresu wiedzy o człow ieku, zachow ując ostrożność jed y n ie w obec rezultatów hipotetycznych... N ieco inny je st stosunek antropologii teologicznej do antropologii filozoficznej, poniew aż spotyka się tutaj z system am i, których propozycje rozw iązań problem u człow ieka nic zaw sze są zgodne z da­ nymi objaw ienia chrześcijańskiego» (W. GRANAT, v. Antropologia teologiczna. Stosunek do

(5)

drugiego (relacja interpersonalna) zaczęto dogłębniej analizować dy­ nam ikę m iłości oblubieńczej, co nie m ogło pozostać bez w pływ u na rozum ienie zgody m ałżeńskiej8.

Trzeba jed n ak dodać, że z punktu w idzenia poprawności m etodolo­ gicznej i integralności ujęcia o wiele dokładniejsza byłaby m etoda przy­ ję ta przez L. M. Rulla, który w oparciu o m etodę transcendentalną B. J. F. Lonnergana sform ułował konkretną propozycję antropologii interdy­ scyplinarnej (opartej o perspektywy filozoficzne, teologiczne i psycho- socjalne), pom yślanej jako przesłanka do pogłębionego rozum ienia po­ wołania chrześcijańskiego, głównie kapłańskiego i zakonnego, co w sen­ sie szerszym zachow uje sw oją ważność i dla m ałżeństw a, zw łaszcza sakram entalnego9.

Tak pojęta antropologia integralna, czy tylko zbiór treści antropolo­ gicznych, dostarcza przede wszystkim zespołu informacji i zasadniczo determinuje określoną w izję małżeństwa. Ze względu na m etodę filozo­ ficzną, ubogaconą o elementy natury teologicznej, tak rozumiana antro­ pologia zm ierza w dziedzinie matrymonialnej do ukazywania potencjal- ności m ałżeństw a (popularnie mówiąc: m ałżeństw a idealnego), do od­ krywania jego głęboko osobowego wymiaru w przestrzeni nie tylko czysto ludzkiej ale i transcendentnej, niezależnie od jeg o urzeczyw istnienia w konkretnym zw iązku małżeńskim. Krótko m ówiąc, antropologia uka­ zuje pew ną w izję m ałżeństw a o silnej tendencji do ukazyw ania m ożli­ wości zawartej w relacji oblubieńczej. N ie sposób tu dokonać szczegó­ łowego przedstaw ienia antropologicznych podstaw chrześcijańskiej w i­ zji małżeństwa. Już sama próba ustalenia kryteriów formalnych wskazuje, iż ta kwestia w ym aga osobnego studium.

Już na tym etapie nasuw ają się pierwsze refleksje w odniesieniu do prawa kanonicznego:

a) antropologia jest logicznie uprzednia, jak o że opisuje rzeczywistość norm ow aną przez prawo. N ależy bowiem zakładać, iż ustawodawca naj­

8 Charakterystyczna je s t w tym w zględzie nie tylko innow acyjna nauka Soboru W atykań­ skiego II (por. konst. G audium et spes, nn. 48n.), ale i konsekw entne m agisterium Kościoła, zw łaszcza O jca św. Jana Paw ła II w jego katechezach środow ych (zob. JA N PAWEŁ II, M ężczy­

zną i niewiastą stw orzył ich. K onferencje wygłoszone podczas środow ych audiencji ogólnych 5.

IX. 1979 r. - 2. IV. 1980 r., Cittâ del Vaticano 1980), gdzie w idać kontynuacją m yśli Wojtyły - filozofa i moralisty.

9 Zob. L. M. RU LLA , Antropologia della vocazione crisliana , vol. I, Basi interdisciplinari, Bologna 19972.

(6)

pierw w yrabia sobie określone rozum ienie m ałżeństwa, a potem dopiero formułuje norm y prawne; analogicznie sędzia w w ykonyw aniu w łaści­ wej sobie funkcji;

b) antropologia sama w sobie nie m a -wartości norm atyw nej, choć w wym iarze pogłębienia filozoficznego nie m ożna wykluczyć, że będzie w stanie naśw ietlić pew ne aspekty praw a naturalnego dotyczące m ał­ żeństwa;

c) w lekturze kodeksowego De matrimonio, nie m ożna oprzeć się w ra­ żeniu, że kanony 1055, § 1, i 1057, § 2, zaw ierająpo części sform ułow a­ nia o charakterze ściśle antropologicznym 10. W przypadku kan. 1055, § 1, chodzi o sform ułowanie uważane pow szechnie za definicję m ałżeństw a, określonego tam jako «przymierze, przez które m ężczyzna i kobieta tw o ­ rzą ze sobą w spólnotę całego życia, skierow aną ze swej natury do dobra m ałżonków oraz do zrodzenia i w ychow ania potom stwa». Bardziej je s z ­ cze dochodzi do głosu ów specyficznie antropologiczny charakter w § 2 kan.1057, gdzie zgoda m ałżeńska zdefiniow ana jest w prost jak o «akt woli, którym m ężczyzna i kobieta w nieodw ołalnym przym ierzu w za­ jem nie się sobie oddają i przyjmują w celu stworzenia małżeństwa», gdzie akcent swoiście antropologiczny je st położony na wyrażenie «w zajem ­ nie się sobie oddają i przyjm ują»11.

Aspekt prawno-kanonistyczny

Gdy idzie o drugie pojęcie kluczow e om awianego tematu, m ianow i­ cie o sam o praw o kanoniczne, to i tu nie sposób przejść obok konieczno­ ści poczynienia uwag wstępnych. Jest rzeczą znamienną, że właśnie w do­ bie Vaticanum II wywiązała się szeroka dyskusja nad koncepcją prawa

1(1 W gruncie rzeczy do kategorii antropologicznych (antropologii filozoficznej, w zględnie też teologicznej) należałoby rów nież zaliczyć stw ierdzenie kan. 1056, iż «essentiales m atrim onii proprietates sunt unitas et indissolubilitas». Chodzi tu jednak o stw ierdzenie tak «zadom ow io­ ne» w praw ic kanonicznym i powszechnej m entalności chrześcijańskiej, pom im o praktyki ro z ­ wodów, że bez uszczerbku dla dalszej refleksji m ożna pom inąć aspekt antropologiczny tego kanonu.

11 Taka interpretacja znajduje potw ierdzenie w e w spom nianym przem ów ieniu ta n a Paw ła II do Roty Rzym skiej z dnia 5 lutego 1987 r. M ów iąc o elem entach istotnych antropologii chrze­ ścijańskiej, w sensie specyficznym Papież m ów ił o «concetto cristiano dei m atrim onio com e „intim a com unitä di vita c di am ore coniugalc” , in cui i coniugi „m utuam ente si danno c si ricevono”» (A A S, 79[ 1987], s. 1456, n. 6).v

(7)

w Kościele. Bez wchodzenia w m eritum tamtych debat12 i ograniczając się jedynie do aspektu, który dotyczy bezpośrednio naszego tem atu, w y­ daje się konieczne podkreślenie dwóch podstawowych wym iarów nor­ m y prawnej: jej obowiązywalności i znaczenia teleologicznego.

Obowiązywalność prawa jako takiego i względem ogółu osób jest jedną z cech, które pozwalają na odróżnienie działalności legislacyjnej od jakiej­ kolwiek innej formy działalności ludzkiej. Ustawodawca, zamierzając regu­ lować określone aspekty podległej sobie społeczności, formułuje normy praw­ ne: nakazuje, zakazuje, deklaruje wprost lub milcząco treść i zakres prawa bożego (stanowionego lub naturalnego), ustanawia kary do aplikowania w ra­ zie zawinionego przekroczenia obowiązującego prawa. W systemie prawa temu samemu celowi są podporządkowane normy pomocnicze, które np. definiują pojęcia prawne czy ustanawiają określone procedury postępowa­ nia (np. prawo procesowe). Ta zasadnicza imperatywność prawa jest mody­ fikowana, ale bynajmniej nie usunięta przez nonny o sformułowaniu wyra­ żającym formalnie zachętę czy zalecenie, albo i przyzwolenie13.

Gdy idzie o znaczenie teleologiczne prawa, mamy na myśli jego ukierun­ kowanie na cel (finis), któremu m a służyć określona norma, względnie cały system prawny. Jest to aspekt, który dobitnie i specyficznie kształtuje sys­ tem prawa kanonicznego, w którym prawodawca deklaruje wprost, iż zba­ wienie dusz winno być zawsze najwyższym prawem w Kościele (kan. 1752). Co należy więc sądzić w tym kontekście o wspom nianych treściach antropologicznych kann. 1055, § 1, i 1057, § 2? W szczególności jaw i się pytanie o skutki prawne tych kanonów, zwłaszcza w zestawieniu z in­ nymi, dotyczącym i bezpośrednio nieważności zgody m ałżeńskiej. Z a­ nim przejdziem y do tego kluczow ego pytania należałoby się jednak za­ trzym ać nad celami bliższymi, które zda się realizować kodeksowe De m atrimonio.

12 N a m arginesie pragnę jedynie zasygnalizow ać dw ie m onografie: C. R.M . REDELL1, II

concetto d i diritto della Chiesa nella riflessione canonistica tra Concilio e Codice, M ilano

1991; T. Ga ł k o w s k iC. P., Il «quid ius» nella realtà umana e nella Chiesa, [A nalecta Grcgoria-

na, 269], R om a 1996.

11 Przyw ołanie na uw agę zasadniczej im peratyw ności praw a w jeg o aspekcie legislacyjnym ma tu na celu ułatw ienie odróżnienia treści ściśle praw nych kodeksu praw a kanonicznego od treści innych kategorii: antropologicznych czy teologicznych. D odatkow ym kryterium form al­ nym je s t zw rócenie uwagi na to czy treść norm y należy pierw otnie do system u praw nego, albo je st w obec niego uprzednia.

Sam o ustalenie pierw otnego charakteru treści norm y jako treści antropologicznej nic sprze­ ciw ia się bynajm niej wtórnem u nadaniu tej treści znaczenia praw nego przez w łączenie jej w tekst ustawy.

(8)

Z punktu widzenia logicznego, zasadniczy corpus (w sensie system a­ tycznym, niekoniecznie ilościowym) kodeksowego praw a małżeńskiego stanowi przygotowanie do zawarcia małżeństwa, samo zawarcie m ałżeń­ stwa i następnie określenie praw i obowiązków małżonków. Całość jest uzupełniona podjęciem «patologii» małżeństwa (konwalidacja, nieważne zawarcie, separacja małżonków) i jego ustania (śmierć jednego z m ałżon­ ków) względnie rozwiązania (dyspensa od m ałżeństwa ważnego a niedo­ pełnionego, przywilej wiary). W szystko to określone je st zespołem norm, odpowiadających niewątpliwie zwyczajnej technice legislacyjnej, a więc ma charakter sam w sobie normatywny.

Wspomniane powyżej treści antropologiczne kann.1055, § 1, i 1057, § 2, m ają odmienny charakter. M amy tu do czynienia z mniej lub bardziej formalnymi definicjami, które m ają za przedmiot nie określone pojęcia samego systemu prawnego, ale rzeczywistość regulow aną przez prawo - nawet nie tworzoną przez prawo. Z punktu widzenia rygorystycznie poję­ tej techniki legislacyjnej, usunięcie tych treści nie naruszyłoby konsysten­ cji całej systematyki prawa małżeńskiego. Co więcej, na pierwszy rzut oka te treści, pomimo swej trafności materialnej, spraw iają wrażenie formal­ nie niespójnych z tekstem legislacyjnym, jako definicje nawiązujące do innej metodycznie dyscypliny ze związanymi z tym trudnościam i, jak zna­ ki zapytania co do hannonijnej interpretacji całej ustaw y kodeksow ej14, czy kw estią możliwości modyfikacji ich w przyszłości w razie sform uło­ wania ulepszonych ujęć na polu antropologii katolickiej.

Z drugiej jednak strony nie sposób nie dostrzec, iż w łaśnie dzięki tym dwom normom ustaw odaw ca w prow adził objętościowo nieznaczną, ale jakościow o bardzo bogatą i dynam iczną treść, która ze swej strony uła­ twia interpretację następujących potem norm. Stało się tak praw dopo­ dobnie pod naciskiem dezyderatów, by nauka Soboru W atykańskiego II i w tej m aterii znalazła swój w ydźw ięk w prawie kanonicznym 15, przez co została poprawiona trudno akceptowalna form uła kan. 1081, § 2, kpk

H D otyczy to nic tylko relacji w spom nianych dw óch kanonów do pozostałych norm ściśle kanonicznych, ale rów nież rozum ienia tych kanonów sam ych w sobie, zw łaszcza gdy idzie o w y ­ rażenia «totius vitae consortium » (кап. 1055, § 1) i «sesc m utuo tradunt et accipiunt» (кап.

1057, § 2), które niełatwo rozum ieć w edług w łasnego znaczenia słów w m yśl kan. 17. 15 Por. C om m unicationes, 3(1971), s. 70. Z resztą niezależnie od m otyw ów , które do tego doprowadziły, opis przym ierza m ałżeńskiego zaw arty w kann. 1055 § 1, 1056 i 1057 § 2, odpo­ w iada syntetycznie soborowej w izji małżeństwa, zawartej w konst. G audium et spes, n. 48; por. R. L. B U R K Ę, Vaticano II e legge m atrim oniale: la prospettiva d e l canone 1095, w: A A .W . ,

Vaticano II: bilancio eprospeltive. Venticinque anni dopo (1962-1987, red. R. Latourelle, A ssi­

(9)

1917, zawierającego wyrażenie «ius in corpus», i кап. 1013, § 1, tegoż samego kodeksu definiującego niezbyt szczęśliwie cele m ałżeństw a16. M otyw em sprzyjającym w ypracow aniu dzisiejszych kann. 1055, § 1, i 1057, § 2, przez Kom isję do spraw rewizji kpk mogła być też potrzeba praktyczna dokonania syntezy uznawanej i nauczanej w K ościele wizji małżeństwa, by uzyskać jasny punkt odniesienia dla nowych formulacji prawnych.

W reszcie m ożna by dopatryw ać się i znaczenia w pełni autonom icz­ nego przytaczanych treści antropologicznych w kodeksie Jana Paw ła II. Tytuł V II księgi czwartej kodeksu rozpoczyna uporządkow ana w i­ zja m ałżeństwa, gdzie w kanonach 1055-1057 zostały zredagowane sfor­ m ułow ania o znaczeniu fundam entalnym dla szczegółow ego opraco­ w ania norm atyw nego. C iekaw e je st odnotow anie ja k owe treści antro­ pologiczne przenikają się i tow arzyszą z jednej strony recepcji treści dogm atycznej (w kan. 1055), a z drugiej strony dojrzałem u sform uło­ w aniu kan. 1057, § 1, który stanow i swoisty punkt w yjścia dla ko n­ strukcji czysto praw nej. C echą specyficznie w łasną użytych sform uło­ w ań antropologicznych w ydaje się być jednak niepow tarzalne po łą­ czenie skierow ania uw agi na m ałżeństw o jako p rzedm iot regulacji praw nej i zarazem na m ałżeństw o jak o potencjał zaw arty w relacji ob­ lubieńczej czy to w odniesieniu do m om entu konstytutyw nego konkret­ nego m ałżeństw a (gdzie uw aga kierow ana jest na praw dę głęboką zgo­ dy m ałżeńskiej, w ykraczającą daleko poza zaspokojenie m inim alnych w ym ogów praw a), czy tym bardziej w odniesieniu do m ałżeństw a in fa c to esse, gdzie owa początkow a w spólnota całego życia w inna stop­

niow o nabierać pełni wyrazu. Tak rozum iejąc owych treści antropolo­ gicznych m ożna by się dopatrzeć rów nież dodatkowej funkcji dzisiej­ szego D e m atrim onio, m ianow icie funkcji swoiście dydaktycznej, albo inaczej stymulującej, która znajdow ałaby ostateczną rację w trosce usta­ w odaw cy o autentyczną recepcję norm kodeksow ych ze w zględu na niepom ijalnąia/M j· anim arum . W ten sposób na płaszczyźnie pastoral­ nej została uw ypuklona pow aga kroku, jakim jest zaw arcie m ałżeń­ stw a i pobudzone zainteresow anie każdego we w łaściw y dla niego spo­ sób, by m ałżeństw o było poprzedzone odpow iednim przygotow aniem ,

16 C iekaw ą rzeczą je st odnotow anie, ja k pew ne rozum ienia antropologiczne tracą z czasem sw ą aktualność. W ydaje się, że rów nież kan. 1013, § 1, kpk 1917 stanowi w całości sform ułow a­ nie natury antropologicznej, które jed y n ie w tórnie stało się norm ą praw ną przez kodeksow ą kanonizację.

(10)

by celebracja jeg o zaw arcia odpow iadała doniosłości tego sakram entu, i by m ałżonkow ie podejm ow ali ofiarnie w ym ogi w ynikające z tej n o ­ wej rzeczyw istości.

N a tym etapie naszych rozw ażań jaw i się w ięc istotna, m im o iż wciąż jeszcze częściowa konkluzja. K onieczne w ydaje się przyjęcie do w iado­ mości, iż kodeksowe postanowienia, dotyczące zgody m ałżeńskiej, sta­ now ią realizację zróżnicowanej celow ości praw a kanonicznego w tej materii (aspekt teleologiczny), innymi słowy podejm ują różne aspekty małżeństwa jako takiego i to na sposób w gruncie rzeczy pozytywny. N ic nie wskazuje na to, by problem atyka patologii m ałżeńskiej, w szczegól­ ności nieważnego zaw arcia tego związku, m iała zajm ow ać stanowisko uprzywilejowane i stanowić niem al klucz do interpretacji całego prawa małżeńskiego. W szczególności zaś przytoczone treści antropologiczne w ydają się służyć określonej wizji małżeństwa, stanow ić elem ent dyna­ miczny i ukierunkow ywujący dla m ałżeństw a planow anego, zaw ierane­ go i następnie realizowanego. Ew entualna m ożliw ość aplikacji tych tre­ ści antropologicznych w problem atyce niew ażności m ałżeństw a pozo­ staje do określenia17.

Treści antropologiczne a nieważność m ałżeństwa

Po zasygnalizow aniu szerszej perspektyw y elem en tów an trop olo­ gicznych m ałżeń stw a w kodeksow y m D e m a trim o n io dochodzim y teraz do kw estii centralnej, zaw ężonej ju ż do sam ego zaw arcia m ał­ żeństw a, co w ięcej do sam ych tylko w ym ogów do je g o w ażnego z a ­ warcia. D la w iększej ja sn o śc i w ydaje się celow e w yró żn ien ie kilku aspektów tej kw estii.

17 W szczególności opieranie sw oistego tytułu niew ażności «niew ystarczającego konsensu»

(defective consent) о кап. 1057, § 2, w ydaje się nieuzasadnione. Jeśli w określonym przypadku

rzeczywiście brak aktu woli zaw arcia m ałżeństw a i zarazem nie zachodzi żadna form a symulacji (kan.l 101, § 2), w ów czas pod w arunkiem pokonania dom niem ania, o którym w k an .l 101, § 1, winno się odwoływ ać w prost do kan. 1057, § 1, i brać pod uw agę elem enty istotne, względnie minimalne, zgody m ałżeńskiej. Innymi słow y nie m ożna argum entow ać za brakiem ważnej zgo­ dy przez to, że w danym przypadku upatruje się w niej braku oddania i przyjęcia kontrahentów, którzy być m oże w ogóle nie zdają sobie spraw y z takiego znaczenia m ałżeństw a, mając na uwadze jakiś model o w iele bardziej elementarny. W ostateczności istotna je s t sam a w ola zaw ar­ cia prawdziwego małżeństwa.

(11)

a) Przymierze a kontrakt

Od IX w. do lat dw udziestych tego wieku nie było żadnej trudności w ujmowaniu konsensu małżeńskiego jako kontraktu18. G łosy przeciwne teorii kontraktualistycznej, które pojaw iły się stopniow o w okresie m iędzyw ojen ny m , p rz y b rały na sile i znalazły n ow e naśw ietlen ie w konst. Gaudium et spes Soboru W atykańskiego II, która zam iast p o ­ ję c ia contractus używ ała konsekw entnie term inu fo e d u s (przym ierze), w prow adzonego następnie do kan. 1055, § 1. D ługoletnie dyskusje, m im o iż pew nie nie zaw sze zakończone zgodnym i konkluzjam i, w yda­ j ą się nie pozostaw iać ju ż dziś cienia w ątpliw ości co do natury kon-

traktualnej konsensu m ałżeńskiego w aspekcie praw nym , co nie prze­ kreśla bynajm niej odm iennego ujm ow ania m ałżeństw a z innych punk­ tów widzenia.

Zdaje się, że u podstaw zasygnalizow anych dyskusji tkw i spora doza nieporozum ień. M ałżeństw o jako takie je st bow iem rzeczyw istością w ieloaspektow ą: ma w ym iar społeczny, kulturalny, biologiczny, psy­ chiczny, etniczny, religijny, prawny; posiada też w ym iar osobistego za­ angażow ania afektyw nego i w ejścia w określoną relację m iędzyosobo­ wą, ukierunkow aną na stw orzenie wspólnoty całego życia. N ic dziw ­ n ego w ięc, że O jco w ie S o b o ro w i, k tó rz y m ieli n a u w a d ze cele pastoralne, odeszli od w ym iaru tylko prawnego i użyli pojęcia znacze­ niow o o w iele bardziej pojem nego (foedus), nieobcego zresztą tradycji Kościoła. W ten sposób nie zaprzecza się jed n ak bynajm niej w ym iaru praw nego, usankcjonow anego zresztą i w sam ym kodeksie Jana Pawła II w yrażeniem «m atrim onialis contractus» w kan. 1055, § 2 19. Błędna byłaby też tendencja przeciw na, gdyby m ianow icie ktoś chciał wyrazić ca łą rzeczyw istość m ałżeństw a w term inologii kontraktualistycznej. Ta ostatnia zachow uje sw oją aktualność w ściśle określonym znaczeniu: w rozum ieniu praw nym struktury m ałżeństw a, bez w ykluczania innych aspektów, m. in. sakram entalnego, którego nie sposób w yjaśniać w ka­ tegorii kontraktu20.

18 W tym punkcie podejm uję, z nielicznym i zm ianam i, tezy zawarte w artykule J. F. CASTA- NO. P , II m atrim onio è contraito?, Periodica, 82( 1993), ss. 431-476.

19 Gdy idzie o użycie rzeczow nikow e tego w yrażenia w kpk 1983, por. rów nież kann. 1086, § 3, i 1097, § 2.

20 Temu nie stoi bynajmniej na przeszkodzie kan. 1055, § 2, według którego m iędzy ochrzczo­ nym i nic może zaistnieć w ażna um ow a małżeńska, która by tym samym nic była sakram entem .

(12)

Samo zresztą pojęcie kontraktualności konsensu małżeńskiego domaga się odpowiedniego rozumienia, odbiegającego od tego jakie występuje w prawie prywatnym, a więc stosowanego głównie w kwestiach rzeczo­ wych, patrymonialnych. Przedmiotem um ow y małżeńskiej nie jest bowiem «coś», nawet nie osoby samych małżonków wzajemnie sobie przekazywa­ ne i przyjmowane na sposób rzeczy, jakby to mogło wynikać z pow ierz­ chownej lektury kan. 1057, § 221. Wydaje się, że trafnie m ożna mówić w sensie prawnym o konsensie małżeńskim, rozumianym zwłaszcza jako matrimonium in fieri, jako kontrakcie ze względu na zgodną, co do istoty, wolę obu stron, prawnie do tego zdolnych, należycie wyrażoną, która m a jako przedmiot założenie małżeństwa. Obie naw et strony m ogą być nie­

świadome skutków prawnych swojej decyzji, wyrażonej zwyczajnie w for­ mie ślubowania. Istotne jest to, by były zgodne (w zakresie elementów konstytutywnych małżeństwa) co do wejścia w związek - względnie do stworzenia związku - w którym stają się dla siebie nawzajem m ężem i żo­ ną. Ta zgoda jest prawnie prawdziwym kontraktem.

C echą specyficzną zgody m ałżeńskiej jako kontraktu je st nie tylko jej przedmiot, ale i określony zespół cech pozostających poza zakresem roz- porządzalności kontrahentów. Aby ich konsens pow ołał do życia praw ­ dziwe (czyli ważne) m ałżeństw o, m usi m ieć jako przedm iot nie tylko dobro ich sam ych jako małżonków oraz dobro ew entualnego potom stw a (dwa aspekty esencjalne), ale nie m ogą w ykluczać pozytyw nym aktem woli jedności i nierozerw alności ich zw iązku m ałżeńskiego.

Tak więc należy podkreślić zasadniczą niesprzeczność dwóch różnych ujęć zgody małżeńskiej (a naw et i samego m ałżeństw a): jako przym ie­ rza i jako kontraktu. Co więcej, to rozróżnienie je st użyteczne dla peł­

21 N ic dziwnego, że w jurysprudcncji rotalncj w yrażano nieraz głosy krytyczne przeciw uprosz­ czonej interpretacji w yrażenia «sesc m utuo tradunt et accipiunt» kan. 1057, § 2. Zob. np. «Eni- mvero, prout om nibus sane liquet, iuridicc nemo catcnus dc se disponit ut possit iuridicc se tradere alteri tantoque m inus potest quis alterum sibi iuridicc acceptare. A dde quod, etiamsi quis forte possit haec m ira efficere, neutiquam apparet quonam ex iure divino aut hum ano nupturien­ tes debeant totalitatem sui largiri vel com paris exigere. Q uinim m o, si rc vera posceretur ad vali­ ditatem matrim onii ut nupturientes inter se traderent ct acceptarent sem et ipsos, totalitatem su­ arum pcrsonalitatum aliavc huiuscem odi, perpauca - si ulla quidem - exstarent m atrim onia va­ lida causaeque nullitatis m atrim onii brevi trasform arentur in sim plices recognitiones cessationis „relationum ” infclicium » (c. Egan, w yrok z dnia 29.3.1984, RR D ec., 76[ 1984], s. 205, n. 3; cytat pow tórzony w w yroku с. Funghini, z dnia 18.12.1986, Salutiarum , n. 5); c. Burkę, wyrok z dnia 11.4.1988, RR D ec., 80(1988), s. 214, n. 7.

Szerzej na tem at różnych kierunków orzecznictw a ratalnego w tej m aterii: C. BU RK Ę,M o g -

(13)

niejszej wizji małżeństwa, szczególnie w jego wym iarze sakram ental­ nym. Bowiem do godności sakram entu zostało wyniesione owo integral­ nie pojęte przymierze m ałżeńskie między ochrzczonymi (wykraczające daleko poza płaszczyznę samego prawa).

b) Ważność zgody jako kategoria prawna

Rozróżnienie zakresu stosowalności pojęć «przymierze małżeńskie» i «kontrakt małżeński» jest ogrom nie użyteczne z punktu widzenia m e­ todologicznego. Dalszym krokiem w tym kierunku jest przypomnienie, że pojęcie «ważności» lub «nieważności» małżeństwa - rozumie się w je ­ go punkcie początkowym czyli w odniesieniu do zgody małżeńskiej — m a swoje znaczenie w system ie prawa. Inne dyscypliny m ogą mówić, dla przykładu, o m ałżeństw ie udanym (psychologia), realizowanym (an­ tropologia), istniejącym (filozofia), uświęconym i uświęcającym (teolo­ gia), itp. Ważność natom iast lub nieważność danego związku m ałżeń­ skiego może być określona jedynie na płaszczyźnie prawa22. To jednak nie oznacza bynajmniej twierdzenia o samowystarczalności prawa. De fa c to prawo potrzebuje odw ołania się do dyscyplin pom ocniczych.

Zastanawiając się specyficznie nad ewentualnym wpływem ujęć an­ tropologicznych na osąd ważności lub nieważności zgody małżeńskiej, trzeba podkreślić nie tylko zasadniczą autonom iczność prawnej katego­ rii ważności um owy m ałżeńskiej, ale i przesunięcie omawianej proble­ m atyki na płaszczyznę prawa. Innymi słowy, jedynie w obrębie samego praw a kanonicznego w ydaje się możliwe ustalenie czy dane antropolo­ giczne wpływają, ew entualnie na ile wpływają, na deklarację nieważno­ ści zgody małżeńskiej. To bynajmniej nie przekreśla swoistej «godno­ ści» antropologii i właściwej jej roli oraz znaczenia dla praw a kanonicz­ nego. Trzebajednak jasno ustalić zasadę «kompetencji» metodologicznej, mimo użycia interdyscyplinarnych m etod badań23.

22 Wyraźnie, jeśli nie w ręcz radykalnie, w yraża tą myśl jed en z w yroków ratalnych: «Param é­ tra psychologica, anthropologica vcl ascetica in se nullam basim constituunt pro praxi iudiciali, nisi iudices possint ca metiri iuxta adaequatos tenninos iuridicos, qui nem pe praebent notionem iurium vel obligationum ideo praecisam ac determ inatam ut tribunal, proprium m unus adim ­ plens, de eis decisionem ferre possit» (c. Burkę, w yrok z d n ia 12.12.1996, Rom ana, n. 14).

23 U szczegółow ienie tej w łaśnie kw estii w ystępuje w relacji m iędzy sądzi a biegłym : eksper­ tyza biegłego je st czasem konieczna dla sędziego, tym niemniej rozstrzygnięcie spraw y należy ostatecznie do sędziego (por. kan. 1579, § 1 ).

(14)

c) Rola dom niem ań

Gdy koncentrujem y naszą uw agę na pojęciu ważności czy niew ażno­ ści zgody m ałżeńskiej jako kategorii prawnej, celow e jest podkreślenie różnego rodzaju założeń systemu praw a kanonicznego w zakresie, który nas tu interesuje. W zależności od ich charakteru m ożna je określić jak o założenia wstępne system u legislacyjnego lub, w w ydaniu konkretnym , domniemania o których w kan. 1584.

Przede wszystkim ustawodawca sformułował fundamentalne prawo każ­ dego człowieka do zawarcia małżeństwa, o ile inaczej nie ograniczone pra­ wem (kan. 1058). Cała konstrukcja kodeksowa jest następnie taka, iż zakła­ da poprawne działanie ludzkie, a więc tym samym zdolność do takiego dzia­ łania na miarę aktualnej kondycji z punktu widzenia naturalnego (np. co do używania rozumu i woli uzyskiwanych wraz z nabywaniem określonego wieku) i w zależności od aktualnej pozycji w Kościele. Technicznym wyra­ zem takiego podejścia jest praktycznie brak używania imperatywów co do ogółu wiernych; częściej można je spotkać w odniesieniu do wykonywania funkcji szczegółowych w Kościele. Natomiast działaniom odbiegającym od nonny przypisywane są skutki prawne (w dziedzinie zgody małżeńskiej bę­ dzie to jej nieważność) przez nonny, które m ają za przedmiot określone sytuacje faktyczne. A więc w sensie najdalszym można stwierdzić, że z za­ sady małżeństwo jest zawierane ważnie, a jedynie w ściśle określonych przy­ padkach — co stanowi wyjątek odbiegający od nonny - zgoda małżeńska jest nieważna24. Stąd tzw. fa vo r matrimonii (кап. 1060), znajdujący swoje racje bliższe w kan. 124, § 2, fonnułującym domniemanie o ważności aktu prawnego właściwie dokonanego w jego elementach zewnętrznych.

W doktrynie i jurysprudencji te swoiste inspiracje, czy założenia wstęp­ ne, przybierają charakter bardziej szczegółow ych sform ułowań. N iektó­ re z nich odnoszą się do ogółu przypadków, ja k np. stwierdzenia tego typu, iż m ałżeństw o jest przewidziane dla ogółu ludzi i dlatego nie m oż­ na stawiać zbyt dużych w ym ogów co do w ażności jego zawarcia, by nie

M Tak oczywiste stw ierdzenie m ożna by określić w ręcz ja k o truizm , gdyby nie zadziw iające przypadki niektórych procesów kościelnych o niew ażność m ałżeństw a, gdzie z lektury akt o d ­ nosi się wrażenie, że sędzia w ychodzi raczej z założenia niew ażności, a nam iastka procesu i sam wyrok służą jedynie jak o potw ierdzenie tego przekonania. Podobnie w odniesieniu do niektó­ rych biegłych, którzy w sw oich relacjach raczej potw ierdzają niezdolność strony do zaw arcia małżeństwa i od razu podejm ują kw estię dopuszczenia tej sam ej strony do ponow nego zaw arcia małżeństwa.

(15)

stało się ono dostępne tylko dla elity. Podobnie nie m ożna przyjąć jako m otywu nieważności takiego elementu, który by pociągał nieważność w iększości małżeństw. Inne natom iast są dość szczegółowe, formułowa­ ne w zakresie poszczególnych tytułów nieważności albo wręcz dotyczą szczegółowych aspektów dowodowych.

Te domniem ania są w yrazem doświadczenia powszechnego i ich sku­ teczność jest regulow ana prawem . Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby pew ne dom niem ania m ogły ulegać przeformułowaniu: modyfikacji albo wręcz likwidacji. Ponadto w m iarę zmieniających się warunków m ogą być formułowane nowe dom niem ania (praesumptiones hominis25) -. o charakterze generalnym, albo na użytek konkretnego przypadku.

Łatwo zrozumieć, że w tym procesie rewidowania i ciągłego dostoso­ wywania poszczególnych dom niem ań do stopniowo zm ieniających się warunków społecznych, dane antropologiczne m ają duże znaczenie. I tak np. jesteśm y świadkami procesu poważnych zmian albo i likwidowania dotychczas ważnych dom niem ań co do podzielania przez ogół wiernych nauki Kościoła na tem at m ałżeństw a26, zwłaszcza jego nierozerw alno­ ści. N aw et coś tak oczywistego dla m ałżeństwa, ja k dobro potomstwa, nie zawsze jest ju ż dziś de fa c to oczywiste. Ale istnieje też druga strona medalu: nabierają znaczenia nowe dom niem ania przem awiające za w aż­ nością małżeństwa. N a przykład ze względu na ogólnie zwiększone trud­ ności życiowe, jakim są poddaw ane nieraz m ałżeństwa, trudności nie tylko materialne ale i psychologiczne ze względu na rozpowszechnione koncepcje liberalistyczne czy agresywne wyzw ania społeczne, coraz ła­ twiej niestety o rozpad m ałżeństw a skądinąd ważnie zawartego. A więc większej mocy nabiera przekonanie, że małżeństwo nieudane niekoniecz­ nie jest m ałżeństw em nieważnym. Ponadto powszechne podniesienie poziom u kulturalnego, stym ulujące świadome relacje międzyosobowe, nie m ówiąc o coraz dalej posuniętym (choć nie zawsze wychowawczo szczęśliwym) uświadom ieniu seksualnym i przygotow aniu do m ałżeń­ stwa i rodziny, wszystko to rów nież prowadzi do wykluczania w wielu przypadkach praw dopodobieństw a zawarcia nieważnego m ałżeństw a27.

25 Por. kann. 1584,1586.

26 N a tem at św iadom ości społecznej w zakresie obow iązków m ałżeńskich w Polsce zob. R. SZTY CH M ILER, Istotne obowiązki m ałżeńskie, Warszawa 1997, ss. 279-343.

27 Dla prześledzenia zmian, jak ie nastąpiły w tym zakresie w now szym orzecznictw ie ratal­ nym użyteczna je st m onografia G. Z A N O N I (M atrim onio e antropologia nella giurispntdenza

rotale. P resupposti e orizzonte deW approccio personalista, Roma 1995), choć trudno mi o po­

(16)

Ten aspekt dom niem ań prawnych form ułow anych przez sędziego jest dość interesujący. W praw dzie jego znaczenie praktyczne jest wyraźnie ograniczone, tym niemniej jest to specyficzna form a takiego wyrazu prze­ słanek antropologicznych, w której stają się one praw nie operatywne. Z naciskiem trzeba podkreślić, że - zakładając popraw ne sform ułow a­ nie określonych dom niem ań - nie m ożna z góry pow iedzieć, iż szczegó­ łowe dom niem ania b ędą sprzyjały albo nie sprzyjały orzeczeniu niew aż­ ności małżeństwa.

d) Antropologia a norma aplikowana

Szukając ew entualnych punktów stycznych m iędzy treściam i antro­ pologicznym i a aspektem ważności lub niew ażności zgody m ałżeńskiej, dochodzim y do punktu zasadniczego: do w yroku w sprawie o niew aż­ ność małżeństwa. Tu więc w ostateczności m oże dojść do głosu - o ile istnieje - specyficzny wpływ określonego w idzenia antropologicznego: interpretacji prawa i rozum ienia rzeczywistości ludzkiej.

Gdy idzie o pierw szy aspekt, mianowicie o interpretację praw a w sen­ sie jego aplikacji w wyroku sądowym, konieczne je st jeszcze cofnięcie się o krok wstecz, m ianowicie do samego ustanow ienia prawa. Funkcja sędziowska zakłada bow iem uprzednią aktyw ność prawodawczą. W tej właśnie perspektywie należałoby spojrzeć na praw o m ałżeńskie obow ią­ zującego dziś kodeksu, owoc długoletnich i szeroko zakrojonych prac gruntownej rewizji praw a kościelnego w oparciu o naukę Soboru W aty­ kańskiego II.

Wydaje się, że ze spokojem m ożna dziś podkreślić, iż Sobór W aty­ kański II w swej pastoralnej właśnie trosce odw ażnie nakreślił zasadni­ czo zrew idow aną w izję małżeństwa, choć wcale nie zm ienił natury m ał­ żeństwa, natury pochodzącej od jego Stw órcy28. U staw odaw ca z kolei miał niewątpliwie na w zględzie tę now ą wizję. W yrazem tego są nie tyl­ ko przytaczane wyżej kann. 1055, § 1, i 1057, § 2, ale i zrew idow ana systematyka tytułów nieważności. Z tego punktu w idzenia należy pod­ kreślić wprow adzenie nowego tytułu niew ażności z racji podstępnego

28 Por. A. DE JO RIO, II m atrim onio nel diritto canonico latino (totius vitae com m unio), w: AA.VV.; La deflnizione essenziale giuridica d ei matrimonio. A tti d ei colloquio rom anistico-

(17)

wprow adzenia w błąd (kan.1098) i zabronienie (pod sankcją nieważno­ ści) zawarcia m ałżeństw a pod warunkiem co do przyszłości (kan. 1102, § 1 ). Mniej lub bardziej wyraźnie zostały zmodyfikowane kanony o igno­ rancji (kan. 1096, § 1), błędzie praw nym (kan. 1099) i przym usie (kan. 1103). Sform ułowanie kan. 1095 m a oczywiście doniosłe znacze­ nie praktyczne, tym niemniej jest to nowość raczej techniczna w świetle kan. 1081, § 1, kpk 1917, um ieszczonego zresztąjako kanon wstępny do rozdziału poświęconego zgodzie małżeńskiej. Nie m iejsce tu na analizę bardziej dokładną dzisiejszej systematyki29.

Zrewidowany system tytułów nieważności m ałżeństwa m a znaczenie dla naszego tematu. W skazuje on na to, że recepcja nowych, jeśli tak m ożna powiedzieć, treści antropologicznych, dokładniej ich uw zględ­ nienie w zrewidowanym i obowiązującym dziś systemie prawa kanonicz­ nego, została ju ż dokonana i to u samych podstaw prawa, bo na drodze legislacyjnej. Dla sędziego oznacza to, iż jego wrażliwość na treści an­ tropologiczne w inna przejaw iać się w pierwszym rzędzie w dogłębnym zrozum ieniu nie tylko litery ale i ducha prawa, mając na uwadze przede wszystkim jaka jest ra d o legis.

Ostatnie stwierdzenie m oże się jednak spotkać z pytaniem , czy w ła­ śnie obowiązująca ustaw a kodeksowa, a więc prawo sform ułowane na skutek rewizji poprzedniego kodeksu w świetle nauki Soboru W atykań­ skiego II, nie pow inna być interpretowana właśnie w duchu tegoż Sobo­ ru. To dotyczyłoby nie tylko zasadniczych linii nowego praw a m ałżeń­ skiego, ale i poszczególnych kanonów, nie wykluczając tych dotyczą­ cych poszczególnych tytułów nieważności małżeństwa. Biorąc pod uwagę to, że sędzia kościelny w m niejszym lub większym stopniu musi doko­ nywać faktycznie interpretacji prawa w wyroku sądow ym 30, pytanie tak postawione nabiera ogrom nego znaczenia. Waga tej kwestii podkreślo­ na jest jeszcze przez to, że antropologiczne podstawy obecnego prawa małżeńskiego dotykają dość istotnych aspektów szczegółowych, nie obo­ jętnych dla norm kodeksow ych. W ystarczy wym ienić dla przykładu: ochronę wolności kontrahenta w zakresie wyboru stanu życia i osoby z którą zawrzeć ew entualnie m ałżeństwo, rozumienie osoby (por. błąd co do osoby i co do przym iotu drugiej osoby), określenie istotnych praw

29 K w estie bardziej subtelne m ogą dotyczyć np. interpretacji błędu co do przym iotu osoby

(kan. 1097, § 2) czy ew entualnej relacji kan. 1101, § 2, do kan. 1055, § 1. 30 Por. kan. 16, § 3.

(18)

i obowiązków m ałżeńskich, problem atyka podstępnego w prow adzenia w błąd, precyzacja w yrażenia «humano m odo» w kan. 1061, § 1, w rela­ cji do kan. 1084, § 1.

Ramy niniejszego opracowania nie pozw alają na gruntowne podjęcie tej szczegółowej kwestii: potrzebne byłoby bow iem zajęcie się również poszczególnym i tytułam i nieważności. N ie m ogąc jednak uniknąć usto­ sunkowania się do tej kwestii, pragnę ograniczyć się do zw rócenia uw a­ gi na linie w iodące, które w ydają mi się niezbyw alne dla sform ułow ania odpowiedzi definitywnej. I ta k należałoby wziąć zapew ne pod uw agę następujące aspekty:

aa) zdając sobie spraw ę z korzeni obecnego kodeksu, nie m ożna w y­ kluczyć a p riori zasadności a naw et i konieczności postulatu interpreto­ wania norm szczegółow ych prawa m ałżeńskiego w świetle nauki ostat­ niego Soboru pod w arunkiem jednak, że ta interpretacja będzie dokony­ wana zgodnie z w ym aganiam i techniki praw nej, a nie będ zie tylko pretekstem do interpretacji personalnej (co niekoniecznie oznacza «per- sonalistycznej») prawa;

bb) pom ijając oczywiste znaczenie interpretacji autentycznej31, trze­ ba mieć na uwadze zasady ogólne o interpretacji praw a32, zawarte w kann. 17-1833, w szczególności wym óg rozum ienia ustaw w edług własnego znaczenia słów w tekście i kontekście, cel i okoliczności ustawy oraz myśl prawodawcy, w reszcie obowiązek interpretacji ścisłej34;

31 Por. kan. 16, § 1.

32 Zw ażywszy, iż chodzi o interpretację, błędem byłoby ponow ne aplikow anie antropologii soborowej do poszczególnych norm kpk 1983 w sensie ich rcinterpretacji. Interpretacja służy bowiem do w ydobycia sensu norm y o ile nic w ynika on w prost z sam ego tekstu, określenia granic stosow alności norm y; nie może jednak zm ieniać znaczenia czy zakresu norm y w postaci interpretacji poszerzającej lub zaw ężającej, co w tej m aterii grozi w form ie zrew idow ania nor­ my obowiązującej w św ietle racji antropologicznych, które poprzednio ju ż zostały uw zględnio­ ne przez ustaw odaw cę.

33 Nic m a tu jed n ak m iejsca na odw oływ anie się do kan. 19, który dotyczy luki praw nej a nie interpretacji praw a niejasnego. U zasadnione je st natom iast - i w skazane naw et przez samego prawodawcę - odw oływ anie się do orzecznictw a ratalnego stałego (w czasie) i pow szechnego (wśród różnych A udytorów ); zob. art. 126 konst. apost. P astor bonus w części, która pow ierza Rocie Rzymskiej dbanie o jedność juryspradencji w K ościele ja k o jedno z jej zadań instytucjo­ nalnych.

w Stwierdzenie niew ażności m ałżeństw a niezależnie od zgody lub sprzeciw u strony pozw a­ nej dom aga się niew ątpliw ie interpretacji ścisłej norm praw a substancjalnego w m yśl kan. 18. Kanony stanow iące o niew ażności zaw arcia m ałżeństw a stanow ią bow iem w yjątek od zasady ogólnej w yrażonej w kan. 124, § 1, potw ierdzonej bardziej specyficznym kan. 1060.

(19)

cc) trzeba mieć również na uwadze kwalifikację charakteru poszcze­ gólnych norm stwierdzających nieważność małżeństwa z punktu widze­ nia ostatecznego źródła ich obowiazywalności, tzn. czy chodzi o prawo Boże (stanowione lub naturalne35) o prawo tylko kościelne36, albo miesza­ ne (gdy prawodawca nie tylko potwierdza obowiązywalność prawa natu­ ralnego ale zwłaszcza określa jego granice37). W ostateczności chodzi o stwierdzenie elementów determinowanych przez samo prawo naturalne. W tym bowiem zakresie konieczna jest nie tylko interpretacja ścisła, wy­ magana choćby ze względu na prawo fundamentalne do zawarcia małżeń­ stwa38, ale z góry należy odrzucić możliwość modyfikującego wpływu an­ tropologii soborowej, bowiem nie sposób, by nawet podmiot najwyższej władzy w Kościele m ógł zmienić naturę małżeństwa. Pozostaje jedynie możliwość ewolucji w dokładniejszym poznawaniu faktycznych wym o­ gów prawa naturalnego, co nie zmienia jednak podstawowej zasady peł­ nego respektowania praw a naturalnego przez prawodawcę kościelnego. Natomiast interpretacja tych elementów prawa, które są niewątpliwie z usta­ nowienia tylko kościelnego jest potencjalnie bardziej podatna na uwzględ­ nienie uznawanych obecnie w Kościele przesłanek antropologicznych.

Istnieje jeszcze drugi poważny aspekt wrażliwości antropologicznej sędziego, m ianowicie jeg o rozumienie rzeczywistości ludzkiej w ogóle, a małżeńskiej w szczególności.

W tym względzie ju ż na samym wstępie należałoby odrzucić wszystkie zamierzenia, które choćby materialnie dobre i subiektywnie chwalebne, nie m ają jednak nic wspólnego z właściwie pojętą antropologią uznawaną w Kościele. Tak więc nie m ożna traktować na serio różnorako ujmowanej pseudo-wrażliwości pastoralnej, która za wszelką cenę, w tym i przeciw obiektywnie istniejącemu węzłu małżeńskiemu, domaga się wyroku stwier­ dzaj ącego nieważność nieudanego małżeństwa, zwłaszcza dla dopuszcze­ nia osób rozwiedzionych do nowego małżeństwa sakramentalnego oraz do pełnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Gorliwość sędziego kościel­ nego winna przejawić się raczej na drodze usiłowania pojednania małżon­

35 To ostatnie m oże też obow iązyw ać zw yczajnie ex natura rei, tzn. w ynikać z samej natury zgody m ałżeńskiej. Przykładem m oże być np. m ałżeństw o zaw arte pod w arunkiem dotyczącym przeszłości lub teraźniejszości (kan. 1101, § 2).

36 N p. w ym óg form y kanonicznej, albo sankcja niew ażności o której w kan. 1102, § 1. 37 Dla przykładu m ożna w skazać na kan. 1095, n. 3, w tym co dotyczy określenia przyczyny niezdolności (naturae psychicae).

3S Por. kan. 1060, druga część. W tym aspekcie ogrom nie istotne je st rozum ienie m ałżeństw a jako kontraktu.

(20)

ków, a jeśli to niemożliwe, dołożenia wszelkich starań o szybkie i właści­ we przeprowadzenie procesu, z uwzględnieniem jeśli trzeba konieczności uzupełnienia ex officio środków dowodowych, jeśli zagraża niesprawie­ dliwy wyrok. W podjęciu decyzji co do m eritum sprawy potrzebna jest uważna ocena środków dowodowych, tak by m ożliwie nie było rozdźwię- ku między praw dą obiektywną a tzw. praw dą procesową. Wyrok wreszcie pow inien zaw ierać nie tylko m o tyw ację praw nie w ystarczającą, ale i przekonywającą strony. W ten sposób naw et w yrok przeciwny skardze powodowej, tzn. nie uznający nieważności m ałżeństwa, będzie się m ógł przyczynić dla dobra zainteresowanych stron.

A cóż gdy idzie o właściw ie pojętą antropologię? Paradoksalnie rzecz biorąc, ta nie w pływ a m odyfikująco na efekt aplikacji prawa. Tę w grun­ cie rzeczy zakłada wykonywanie funkcji sędziow skiej w Kościele, gdzie właśnie praw da obiektyw na zw łaszcza co do stanu osobow ego w K o ­ ściele -- m a znaczenie dom inujące. A w ięc p op raw n a antropologia je st właśnie nieodzow na dla sędziego, by m ógł on w łaściw ie rozum ieć rze­ czywistość ludzką, k tó rą ma przed sobą, i aplikow ać do niej praw o w konkretnym przypadku. I na odwrót: błędne lub skrzyw ione rozu­ mienie rzeczyw istości ludzkiej sprzyja w yrokow aniu tendencyjnem u. W ostatnim w ypadku grozi bowiem , że sędzia utraci faktycznie sw ą autonom ię w obec w artości ludzkich albo, na odw rót, będzie niew rażli­ wy na bogactw o i konkret rzeczyw istości ludzkiej hołdując zw yczaj­ nemu ju ry dyzm owi. I dlatego bardzo istotne je st, by sędzia w ychodził nie tylko z w łaściw ych przesłanek antropologicznych w interpretacji normy, ale rów nież m iał na uw adze integralne i realistyczne39 ujęcie osoby ludzkiej i konsensu m ałżeńskiego, nie zapom inając o kondycji właściwej dla chrześcijanina.

w We w spom nianym przem ów ieniu do Roty w 1987 r. O jciec św. przypom inał konkretnie, żc pomimo dośw iadczenia sw oistego rozdarcia w ew nętrznego i różnorakich uw arunkow ań czło­ wiek cieszy się w łaściw ym sobie zakresem w olności, która pozw ala m u na bycie praw dziw ie osobowe i co za tym idzie, odpow iedzialne. Ponadto m ałżeństw o skłania do m iłości ofiarnej i podejm owania w ciąż na now o zw iązanych z nim obow iązków , co z kolei przyczynia się do dalszego dojrzew ania osobow ego. W szczególności, gdy idzie o ocenę ewentualnej niezdolności do zawarcia m ałżeństw a, Jan Paw eł II przypom ina, iż pew ien stopień trudności (m oderate diffi-

coltci) nic stoi w sprzeczności z norm alnym życiem m ałżeńskim , a w ocenie czy m am y do czy­

nienia ju ż z niezdolnością, albo tylko z trudnością choćby niem ałą, należy też uw zględnić na ile strony korzystały ze środków łaski. Ostatni elem ent je s t z pew n o ścią trudny do ocenienia, tym niemniej przypom ina konieczność uzupełnienia w izji tylko naturalnej człow ieka elem entam i właściwymi dla sytuacji, w ja k ie j znajduje się chrześcijanin (A A S, 79[ 1987], ss. 1456s.).

(21)

Zakończenie

Już ten pobieżny przegląd różnych aspektów omawianej kwestii - aspek­ tów bynajmniej nie wyczerpujących całość podjętej problematyki - poka­ zuje, że nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o rela­ cję wymiaru antropologicznego i prawnego w rozumieniu zgody małżeń­ skiej, nawetjeśli się ograniczymy jedynie do aspektu szczegółowego, jakim jest proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Odpowiedź jest zło­

żona jak i sam problem, na który usiłuje rzucić światło.

Przede wszystkim w ydaje się celowe zwrócenie uwagi na istnienie treści antropologicznych w systemie kanonicznego praw a m ałżeńskie­ go, traktowanych na ogół w sposób niespecyficzny, tzn. na równi z nor­ m am i ściśle prawnym i. Uwzględnienie charakteru własnego treści an­ tropologicznych jest ważne nie tylko dla samej poprawności m etodolo­ g ic z n e j, ale słu ży te ż n ie w ą tp liw ie u s ta la n iu w ła śc iw e j im roli i wydźwięku prawnego.

W ychodząc na płaszczyznę nieco szerszą, choć w ażną też dla szcze­ gółowej kwestii konsensu małżeńskiego, m ożna by schematycznie ująć om awiany problem w ram ach relacji, jak a występuje m iędzy trzem a ele­ mentami: rzeczyw istością ludzko-chrześcijańską (opisyw aną przez an­ tropologię), interw encją legislacyjną! konkretną aplikacją (ze strony or­ ganów władzy administracyjnej lub sądowej). Te trzy elem enty są zasad­ niczo uporządkowane linijnie w ten sposób, że następny elem ent zakłada poprzedni, z tym jed n ak zastrzeżeniem, iż dla aplikacji praw a decydują­ cy jest niewątpliwie elem ent legislacyjny40, który dokonuje w sposób konieczny wysiłku m ożliwie adekwatnego regulow ania rzeczywistości ludzko-kościelnej. Czynnik antropologiczny staje się więc elementem immanentym prawa, n aw etjeśli nie wynika to w prost ze sformułowania określonej norm y czy całej ustawy.

W łaściw a aplikacja norm y domaga się podzielania tych samych prze­ słanek antropologicznych, które miał przed oczym a ustawodawca. Jest to przesłanka dalsza do właściwego zrozum ienia (interpretowania) i na­ stępnie adekwatnego aplikowania normy prawnej.

40 Por. Ch. LEFEB V RE, Interférences de la jurisprudence m atrim oniale et de l'anthropolo­

gie au cours de l'histoire, Revue de droit canonique, 27(1977), ss. 84-102. Jest to artykuł napi­

sany ze sporą dozą mądrości. N ic om aw ia wpraw dzie ani orzecznictw a sądow ego ani antropolo­ gii w ścisłym tego słow a znaczeniu, ale ukazuje ja k rzeczyw istość ludzka m ałżeństw a stanowiła w ciągu w ieków w yzw anie dla praw odaw cy kościelnego, który w ychodził jej naprzeciw ustana­ w iając coraz to lepiej dostosow ane norm y prawa małżeńskiego.

(22)

Ta myśl zasadnicza, która faworyzuje na polu wykonawczym aspekt «obiektywny» norm y prawnej, nie uznając bezpośredniego w pływ u k on ­ cepcji antropologicznej na polu sądowym , zostaje jednak w pew ien spo­ sób m odyfikow ana przez m echanizm y korekcyjne przewidziane przez sam system prawa. M am tu na myśli dom niem ania, które (rozum iane jako praesum ptiones hominis) m ogą podlegać ewolucji wraz ze zm ie­ niającymi się warunkami społeczno-kościelnymi i indywidualnymi. Osob­ ną kw estią jest ew entualna m ożliwość interpretacji konkretnych kano­ nów kodeksowych w świetle antropologii soborowej. Takim czynnikiem indywidualizującym nie jest jednak zasada wolnej oceny środków d o ­ wodowych przez sędziego kościelnego, bow iem przedm iotem osądu sę­ dziego je st nie tyle treść ustawy, ile stan faktyczny w relacji do ustawy. Dalej z punktu w idzenia praktycznego nie m ożna nie doceniać znacze­ nia zaangażow ania sędziego w m ożliwie ja k najpełniejsze rozum ienie ocenianej rzeczywistości ludzkiej, tak by przy wykorzystaniu w szystkich środków, które daje do dyspozycji system praw ny uniknąć możliwie roz- dźwięku m iędzy tzw. prawdą, obiektyw ną a praw dą procesową, czego oczywiście nie m ożna mylić ze zwyczajnym nadużyciem prawa, choćby powodowanym racjam i subiektywnie słusznymi.

IL p ro b lem a d ella d im en sio n e a n trop ologica e g iu r id ic a n ella co n cezio n e del con sen so m a trim o n ia le

Som m ario

S ullo sfo n d o d e lle n o te A llo c u z io n i di G io v a n n i P a o lo II a lla R o ta R o m a n a n e - g li an n i 1987 e 1988, in cui u n o dei tem i c e n tra li έ s ta ta la q u e s tio n e dei p re s u p p o - sti a n tro p o lo g ic i c o m e e le m e n to in d is p e n s a b ile di u n re tto d ia lo g o fra il g iu d ic e e i p e riti p s ic o lo g i-p s ic h ia tri, 1’ A . h a d e lin e a to n e l l ’in tro d u z io n e l» o g g e tto d e llo stu d io , re la tiv o a lia q u e s tio n e di rile v a n z a (o m e n o ) d e lla v isio n e a n tro p o lo g ic a del m a trim o n io a ll ’in te rn o del siste m a del d iritto c a n o n ic o . P iù p re c is a m e n te , v e n - ne p o sta la q u e s tio n e fin o a eh e p u n to g li e le m e n ti a n tro p o lo g ic i, fo rm u la ti a n c h e n ella co st. G a u d iu m e t s p e s , p o s s a n o a v ere in c id e n z a n ei p ro c e ss i di n u llitâ m a tr i­ m o n iale.

N ella p rim a p arte d e ll’artico lo vien e seg n alata la d iffic o lta m eto d o lo g ic a nella de- term inazione dei co n ten u ti antropologici, v alidi n ella m ateria dei co nsenso m a trim o ­ niale. L ’A. c erca di in d iv id u are i criteri form ali, v a lidi p e r una cernita dei co n ten u ti elaborati n elle d ifferen ti a n tro p o lo g ie (fd o so fica , teo lo g ica ), con partico lare in d icazio - ne dei m eto d o trasce n d en ta le di L onergan, ad o p erato d a L. M . R u lla nella c o stru zio n e di una an tro p o lo g ia interd iscip lin are.

(23)

N e lla seconda p arte Г А . se g n ala la p resen za degli elem enti di n atura antropologica a ll’interno di alcuni can o n i del D e m a tr im o n io del C IC (in p a rtico lare nei cann. 1055 § 1, 1057 § 2) e q u in d i cerca di p recisare la loro fu nzione nel testo legislativo tenendo soprattutto co n to di d u e elem enti caratteristici d ella legge canonica, ossia della sua fm alitâ sp ecifca e ob b lig ato rietâ.

L a terz a parte a ffro n ta direttam en te il problem a. L’e sp o siz io n e é svolta atto m o aile seguenti q u estioni sp ecifich e:

a) la r e la z io n e f r a il « fo e d u s » e « c o n tr a c tu s» . L ’ A. accetta il concetto del m atrim o ­ n io integ ralm en te in teso { fo e d u s), tu ttav ia la stm ttu ra g iu rid ica del m atrim o n io viene defin ita in sin to n ia co n la teo ria co ntrattualistica;

b) la v a lid ità (о n u llità ) d e l c o n s e n s o m a tr im o n ia le c o m e c a te g o r ia g iu r id ic a ;

c) la fu n z i o n e d e lle p r e s u n z io n i ehe stanno a lia base del C IC n ella m ateria m atrim o ­ niale e in p artico lare d elle p resu n zio n i dette h o m in is fo rm u late dal giudice.

M entre le prim e c o n sid era n o la nu llità del m atrim o n io co m e eccezione, le altre sono so g g ette ad u n ’ev o lu zio n e g iu risp m d e n z ia le , risp ecch ian d o la realtâ u m an a concreta;

d) l ’a n tr o p o lo g ia e la n o r m a a p p lic a ta n e l f o r o c a n o n ic o . In p rim o luogo 1»A. fa p resen te ehe l ’in terp retazio n e d ella legge a m o d o di se n ten z a giu d iziale deve ten er conto del fatto ehe le e sig en z e a n tro p o lo g ich e n o n sono esterne alia legge in quanto p er o pera d ella re v isio n e del C IC sono calate n elle n u o v e n o rm e, sia di diritto sostan- tivo ehe pro cessu ale. D ’altro canto il giu d ice ecclesia stico , p er p o ter co rrettam ente ap p licare il diritto, n o n p u ó non co n d iv id ere qu ella v isio n e a n tro p o lo g ica del m atri­ m onio che h a il L eg islato re.

In questo m odo é stato posto sia il problem a d egli elem enti antropologici esistenti a il’ intem o del sistem a del diritto m atrim oniale canonico, com e la susseguente „canonizza- zione” legislativa delle constatazioni antropologiche. D i conseguenza ГА. ha cercato di determ inare quanto quegli elem enti siano rilevanti in m ateria di eventuale nullità del consenso m atrim oniale. L a p roposta soluzione ridim ensiona il problem a, risolvendolo piuttosto nel cam po d e ll’ interpretazione della legge, m a am m ette pure la legittim itâ di un a valenza diretta, bensi secondaria, delle esigenze di n a tu ra antropologica.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Współczesny rynek mediów charakteryzuje się nadmiarem produktów medialnych, obecnością coraz większej liczby sprzedawców/nadawców treści nastawionych na tych same

placówek resocjalizacyjnych oraz uczniów szkół publicznych – analiza porównawcza Kazimierz Pierzchała – Edukacja przywięzienna w perspektywie czasowej.. Ewelina Frańczyk

Błeszyńska, Małgorzata Orłowska, Joanna Salska McNeil – An inclusive potential of social art.. Joanna Dobkowska – The concept of a common core of language

Koszt zakupu materiałów zostanie rozliczany odrębnie na koniec każdego miesiąca zgodnie z miejscem ich montażu według średnich cen ogłaszanych przez SEKOCENBUD

33 J. Majka, Etyka życia gospodarczego, Warszawa 1980, s.. ści nie mogą istnieć bez ekonomicznego zabezpieczenia i bez eko- nomicznej niezależności. Ludzie będący w biedzie nie

Wolności i prawa ekonomiczne jednostki jako przedmiot ochrony w polskim systemie prawnym na tle Konwencji o ochronie praw.. człowieka i podstawowych wolności oraz Europejskiej

Stosunek lenny jako forma rozwojowa instytucji prawa rzym skiego ...125.. Zagadnienia w stępne

Współczesny rynek mediów charakteryzuje się nadmiarem produktów medialnych, obecnością coraz większej liczby sprzedawców/nadawców treści nastawionych na tych same