NEOLOGIZM Y W T E O R II S T Y L IS T Y C Z N E J CYCERONA I K W IN T Y L IA N A
Cyceron i K w intylian, zajm ując się w swych dziełach re to ry czn ych zagadnieniam i stylistycznym i, osobno b ad a li efekty osiągane za pom ocą wyrazów pojedynczych, osobno im presje, k tó ry c h źródłem są zespoły w yrazow e1. T rzy kategorie w yrazów p o jed ynczych m iały dla nich w artość środków sty listy czn ych , m ia
now icie: archaizm y, neologizmy i słowa użyte przenośnie.
W ynika to z takiego choćby sform ułow ania C ycerona: Ita f i t ,
ut omnis singulorum verborum virtus atque laus tribus exsistat ex rebus: si aut vetustum verburn s it... aut fa c tu m ... aut translatum ...
„T ak więc wyraz pojedynczy okazuje się cennym i w artościo wym tylko w trzech w y p a d k ach : gdy je st albo arch aizm em ... albo neologizm em ... albo p rz e n o śn ią ...“ (De orat. 3, 170). Z aga dnienie archaizmów omówiłem ju ż gdzie in d ziej2. T u z kolei zajm ę się neologizmami.
Problem em neologizmów w teorii Cycerona i K w in ty lian a zajm o wano się ju ż wielokrotnie. T ra k tu ją o nim przede w szystkim książki poświęcone całokształtow i zagadnień stylistyki, g ram aty k i i re to ryki, jak im i są np. prace J. M arouzeau, M. Leuma-nna i J. B. Hof- m anna oraz R. V olkm anna, albo dzieła egzegetyczne, wśród k tó ry ch wysuwa się na czoło potężny kom entarz do K w intyliana, pióra J . Cousin a *. Osobną p racą poświęconą wyłącznie tem u zagadnie niu jest, a rty k u ł K. B arw ick t, p i. Q uintilians Stellung zum dem
Problem sprachlicher Neuschopfungen, „ P h i l o l o g u s XCI (1936)
1 Cf. C ic e r o , D e orat. 3, 149 i K w i n t y l i a n , In st. 8, 3, i.
2 W artykule: A rchaizm y to teorii Cycerona i K w in tylia n a , ..Roczniki H um a n isty c z n e “, IV /2 (1953) 1 —16.
3 0 MARIAN NAGNAJEWICZ
89 —1134. Lecz m ateria ły zaw arte w znanych m i p racach nie wy cz erp u ją w szystkich dan ych, któ ry ch na.p o ru szan y tu te m a t d ostar czają czołowi przedstaw iciele re to ry k i rzym skiej. Podejm uję więc p roblem w yrazów now ych w teo rii retorycznej Cycerona i Kwin- ty lia n a n a płaszczyźnie lingw istyczno-stylistycznej w nadziei, że do spostrzeżeń cudzych u d a m i się dorzucić coś niecoś od sie bie. Będzie to możliwe p rzy ja k najszerszym uwzględnieniu te k stów.
P rze d p rzystąpieniem do analizy ty c h tek stó w trze b a się poro zum ieć co do term inologii i zaznaczyć stanow iska, z jakich n a now otw ory leksykalne p a trz y n a u k a dzisiejsza. To zapobiegnie nieporozum ieniom , u łatw i należyte ujęcie niesprecyzowanego mia- now nictw a starożytnego, zakreśli ram y niniejszej pracy i ukaże we właściwym świetle dórobek m yśli antycznej.
T erm in „neologizm y“ je s t dziś chw iejny; zakres jego byw a pojm ow any szerzej lu b węziej. J e d n i5 przez neologizm y rozum ieją wszelkie innow acje językow e (gram atyczne i słownikowe), d ru d z y 6 wszelkie nowości leksykalne, in n i7 now otw ory słowotwórcze i sem antyczne, jeszcze in n i8, a je st ich bodaj że najwięcej, tylko innow acje słowotwórcze. T akże pojęcie nowotworów leksykal n ych , k tó re będzie nam tu szczególnie potrzebne, nie je s t należy cie ustalone.
W ty m stanie rzeczy w ydaje się rzeczą w skazaną, choćby dla celów doraźnych, przeprow adzić k ilk a prak ty czn y ch uściśleń. U czynim y to opierając się n a dy sty n k cjach term inologicznych, przeprow adzonych przez dwóch uczonych polskich — S. R osponda i J . K uryłow icza. S. R o sp o n d 9, przyjąw szy jak o p rin cip iu m
divi-* A rtyku ł B a r w i c k a m a charakter w yb itn ie filologiczn y i zajmuje się głów nie źródłam i, n a których K w intylian ew entualnie oparł poszczególne elem en t y sw ojej teorii.
6 N p . J . M a r o u z e a u , Lexique de la terminologie linguistique, Paris 1946. * N p . M. C o h e n , Le langage, Paris (1950), s. 120.
7 S. R o s p o n d , Nowotwory czy nowopotioory językow e, „Język P olsk i“, X X V (1945) 4 , s. 100.
8 N p . J . K u r y ł o w i c z , J ę zy k a człowiek, 1948, s. 3 * L oc. cit.
sionis tra d y c y jn y schem at g ram atyczny i w prow adziw szy n a d
rzędne pojęcie „innow acji“, podzielił wszelkie możliwe nowości językow e (nowotwory językow e w sensie szerszym) n a :
1. innow acje gram atyczne, k tó re o b ejm u ją: innow acje fone tyczne, słowotwórcze, fleksyjne i składniow e;
2. innowacje słownikowe, k tóre znów ro zp ad ają się n a : zap o życzenia, kalki, tj. zapożyczenia znaczeniowe, now otw ory sem an tyczne i skróty. Do nowotworów w ścisłym słowa znaczeniu zali czył uczony wrocławski innow acje słowotwórcze i sem antyczne. J . K uryłow icz10 po zwięzłym om ówieniu sposobów odnaw iania zasobów językow ych k o n klu duje: „Inaczej m ówiąc m am y do czynienia: 1. ze zm ianam i znaczenia, 2. z now otw oram i, 3. z p o życzkam i, 4. z tzw. kalkam i (tj. kopiow aniem obcego ję z y k a )“. Przez now otw ory lingw ista krakow ski rozum ie w yrazy nowe, u tw o rzone ze składników rodzim ych. W ym ienione przez niego prze jaw y odnaw iania się jęźy k a dotyczą właściwie słow nictw a i ja k o tak ie w ym agają ogólniejszego m iana. W ydaje m i się, że ujęcia obu uczonych m ożna z pożytkiem pogodzić, jeżeli, n aru szając sztuczną granicę m iędzy słownikiem i g ram aty k ą, rozszerzym y term in R osponda „innow acje słownikowe“ i n a now otw ory sło wotwórcze i ta k pojęte innow acje słownikowe przeciw staw im y innow acjom gram atycznym , p rzy k tó ry ch po zostałyb y nowości fonetyczne, fleksyjne i składniowe. P oza ty m w schemacie R osponda „ sk ró ty “ należałoby zastąpić szczęśliwszym term in em „skrótow ce“ , którym posługuje się M. D łu sk a11. Nie m a również uzasadnionego powodu do hołdow ania zbytecznem u ty m razem puryzm ow i i un i k an ia w yrazu „neologizmy“ , synonim u słowa „now otw ory“, prze ciwko którem u m ożna b y tak że w ysunąć zastrzeżenia. D ocho dzim y w te n sposób do potrzebnej n am t u szczególnie p a ry w y godnych i sprecyzow anych term in ów : innow acje słownikowe (lub leksykalne) i neologizm y (lub now otw ory) słownikowe, term in y , któ re zwolnią n as od uciążliwych dodatków , w ro d z aju : „w sen sie szerokim “, „w sensie w ąskim “. Jeżeli zaś chodzi o neologizm y,
10 Loc. cit.
3 2 MARIAN NAGNAJEWICZ
to będziem y rozróżniać dw a ich rod zaje: sem antyczne i słowotwór cze. Do innowacji słownikowych będziem y zaliczać: neologizmy obu rodzajów , zapożyczenia, kalk i i skrótowce.
K ażd y z w ym ienionych ty p ó w innow acji m ożna rozpatryw ać n a płaszczyźnie językoznaw czej i stylistycznej. Najlepiej opra cow anym i przez sty listy k ę są dziś neologizm y słowotwórcze i zapo życzenia z języków obcych. W ‘p racy niniejszej interesują nas głównie now otw ory słowotwórcze, ponieważ <iiie właśnie, ja k zoba czym y, za jm u ją czołowe miejsce w śród wyrazów, które teore ty c y rzym scy określali m ianam i: nova, novata, facta i fic ta (verba). S taw iają one przed lingw istą problem y: morfologiczno-seman- ty czn y , genetyczny i poprawnościowy. Z p u n k tu widzenia popraw ności odróżnia się neologizm y udane, tj. utw orzone zgodnie z du chem języka, n a którego gruncie pow stają, i nieudane, chybione, czyli zbudow ane wbrew m odelom słowotwórczym danego idiomu. Z genezą i fu n k cją now otw orów wiąże się podział n a neologizmy językow e i neologizm y literackie lu b stylistyczne. Te ostatnie k a te gorie, nazw ane w sposób m ogący wywołać nieporozum ienie, w ym a g ają definicji. Różnicę m iędzy nim i ta k ujm u je S. S kw arczyńska: „N eologizm stylisty czn y to je s t słowo utw orzone w celach sty li stycznych, a więc dla doraźnych celów wypowiedzenia. Odróż n iam y je od neologizm u językow ego, czyli słowa nowopowstałego w języ k u , k tó re stw orzyła now a potrzeba społeczna, nowe fak ty rzeczyw istości społecznej, nowe treści m yślow e“ 12. Nieco inne św iatło rzuca n a te tzw . neologizm y literackie E. Riesel, gdy kla sy fik u jąc now otw ory z p u n k tu widzenia ich trw ałości n a trzy grupy, o pierwszej z nich pisze: „Nowe słowa, które powstawszy w określonym celu sty listyczn ym ja k o tw ory jednorazow e w jakim ś dziele literackim , w jak iejś p ra cy naukow ej lu b publicystycznej, nie zd rad zają ten d en cji do w ejścia n a stałe do zasobu słownego ję z y k a narodowego. O kreśla się je zwykle jak o tw ory okoliczno ściowe (Gelegenheitsbildungen), jak o neologizmy pisarskie (choć to określenie je s t za wąskie!). N ajtrafniejszy m może by łb y term in
12 S. S k w a r c z y ń s k a , W stęp do nauki o literaturze, Warszawa 1954, t. II, s. 298.
'neologizm y sty listy cz n e'“ 13. Co do funkcji neologizmów sty li stycznych, to o k re śla ją w yraźnie T. Milewski w sło w a c h :.. .„w języ k u istnieją jeszcze inne sposoby w zm acniania walorów im presyw nych mowy artystycznej. Je d n y m z nich je s t odświeżanie słow nictw a przez tworzenie wyrazów now ych, czyli tzw. neologizmów, k tó re nie będąc jeszcze w y tarty m i, konw er cjonalDymi znakam i wywo łu ją w nas poszczególnymi s-Aymi elem entam i plastyczne sko jarzenia. Neologizmy te pow stają bądź drogą kom pozycji dwu istniejących już w yrazó w ... bądź p rzy pom ocy deryw acji s u f i k - s a ln e j...“ 14.
Po ty c h najniezbędniejszych uw agach w stępnych przejdziem y do analizy wypowiedzi, zaw arty ch w dziełach retory czny ch Cyce rona i K w intyliana.
Zaczniem y od Cycerona. Podstaw ow ym dla naszego zagadnie nia m iejscem u tego au to ra je s t: De oratore 3, 154. C zytam y ta m co n astęp u je : Novantur autem verba, quae ab eo, qui dicit, ipso gignun-
tur ac f iu n t, vel coniugendis verbis ut haec: 'T u m pavor sapientiam omnem m i exanimato expectorât'. 'A n non novisti huius versutïlo- quas m a litia s'..., videtis enim et 'versutiloquas et 'expectorât' ex coniunctione facta esse verba, non nata; sed saepe vel sine coniun- ctione verba novantur, ut ille 'senius disertus', ut ’di genitales', ut 'bacarum ubertate incurvescere'. Słowa samego Cycerona — tłu m a
czenie cytatów jest t u zbędne — należałoby przełożyć m niej wię cej następ u jąco : „Neologizmy zaś pow stają jak o płody i tw ory samego używ cy mowy przez łączenie wyrazów, ja k np. t e : [ . .. ] , widzicie bowiem, że zarówno versutiloquus ja k i i expectorât są w yrazam i, k tóre pow stały drogą łączenia, a nie p ierw otn ym i; ale często pow stają neologizmy także bez łączenia, ja k senius di
sertus, ja k di genitales, ja k bacarum ubertate incurvescere“ .
J e s t rzeczą oczyw istą, że autorow i przytoczonej wypowiedzi chodzi o now otw ory pow stające w -wyniku dwóch znanych proce sów słowotwórczych : kom pozycji, określonej słowam i coniunctio i coniungere, i deryw acji sufiksalnej, oznaczonej tu negatyw nie
13 E . R i e s e l , A briss der deutschen S tilistik , M oskau 1954, s. 122. 14 T. M ile w s k i, Z arys językoznaw stw a ogólnego, cz. I, 1947, s. 176.
3 4 MARIAN NAGNAJEWICZ
w yrażeniem sine coniunctione. Pierw szy ty p słowotwórczy ilu stru je Cyceron p rzy k ład am i: versutiloquus, n ib y 'chytrom ow ny' i expectorare 'usu nąć, wypłoszyć z piersi', drugi zaś próbkam i:
senius, może 'staro w in a, staru szek ', genitalis 'tw órczy' i incurves- cere ^zakrzyw iać się, uginać się'. O statn i przykład, incurvescete,
zaliczam y dziś nie do deryw atów , ja k to czyni Cyceron, ale do w yrazów złożonych, ja k o że prep ozy eja in, podobnie ja k i ex, w idoczna w ' zacytow anym p od kom pozycją expectorare, może w ystępow ać sam odzielnie. Ciekawe, że Cyceron, zabierając głos ja k o te o re ty k wym ow y, sięga po przy k ład y neologizmów nie do mówców i prozaików , lecz do poetów , i to archaicznych*5. Nie w szystkie zresztą z cytow anych próbek przy p ad ały m u do g u stu : w yraźne zastrzeżenia w ysunął gdzie indziej co do złożenia versu
tiloquus18. T a k sform ułow anie teoretyczne, ja k i dobór ilu stru ją
cych je przykładów w skazuje n a to , że Cyceronowi chodziło nie ty le o ak tu aln e p róbk i nowotworów , ile o ty p y słowotwórcze, i że interesow ały go nie neologizm y w ogóle, lecz indyw idualne tw ory pisarzy, czyli, ja k to dziś m ówim y, neologizm y stylistyczne.
W te n sposób ujm ow ał neologizmy leksykalne ju ż A ry sto te les w swej Poetyce (rozdział 21). W idać to z jego definicji, k tó ra brz m i: „N ow otw orem je s t w yraz p rzedtem nieużyw any przez nikogo, a utw orzony przez samego poetę, bo, ja k się zdaje, tu należy kilk a w yrazów , np. 'w y ro stk i' (ernyges) zam iast 'ro g i' (kerata), a zam iast 'k a p ła n ' (hiereus) — '(bogo) m ódica' (uréter)17“. A ry stotelesow e przyk łady pochodzą z Iliady. O ba ty p y słowotwórcze, z k tó ry m i spotkaliśm y się w om aw ianym m iejscu Cycerona, wspo m ina ju ż tak że A ry sto teles18 p od nazw ą diplá onómata kaí pepo-
iéména jak o je d n ą z kategorii glos, czyli w yrazów osobliwych,
niezw ykłych.
16 P ierw szy z dw u za cytow an ych przez Cycerona uryw ków (z expectorât) p ochod zi z A lcum aeo E n n i u s z a , drugi (z versutiloquus), c zy ta n y przez R i b b e c k a nieco in aczej, z traged ii nieznanego autora; przykłady luźne zaczerpnięte zo s ta ły z różn ych utw orów E nniusza.
» Cf. Orat. 164. 17 Przekład T . S in k i. « Rhet. I I I 2.
Skoro mowa o poglądach staro ż y tn y c h n a sposoby p o w sta w ania neologizmów słownikowych, nie od rzeczy będzie zapoznać się Z' ty m , co pisze n a te n te m a t Cyceron w swoich Partitiones ora-
toriae, w ydanych o ro k później od cytow anego wyżej dzieła De oratore. Otóż w interesujący m nas m iejscu (5, 16) tego podręcznika
om awia au to r z różnych stanow isk ty p y w yrazów , trzy m a ją c się szablonowego podziału tworów m ow y n a w yrazy pojedyncze i zespoły wyrazowe. I ta k o w yrazach p ojedynczych pisze co n a stępuje : Sim plicia verba partim nativa sunt, p a rtim reperta. „W yrazy pojedyncze są po części pierw otne, po części w tó rn e “. P ierw otne definiuje słowam i: N ativa ea, quae sign'ficata sunt
sensu. To zagadkowe określenie staje się całkiem jasn e dzięki K w in-
tylianow i, k tó ry cy tu jąc je (In s t. 8, 3, 36) w staw ia w yraz prim o. D efinicja cycerońska brzm i zatem z k o m en tarzem K w in ty lian a ta k : nativa, id est, quae significata sunt prim o sensu — „pierw otne, to je st te , którym nadane zostało pierwsze znaczenie“. Z resztą sam Cyceron w yraża swoją m yśl jaśn iej, gdy gdzie indziej, prze ciw staw iając w yrazy należące do podstaw ow ego zasobu słów neo logizmom i w yrazom przenośnym , pow iada: „A za te m posługu jem y się albo ty m i w yrazam i, k tó re są właściwymi i niejak o s ta łym i nazw am i rzeczy, pow stałym i razem z sam ym i rzeczam i, albo ty m i, które się przenosi i ja k b y um ieszcza w obcym m iejscu, albo ty m i, które odnaw iam y i tw orzym y sam i (novamus et fa cim u s
ip si)“. (De orat. 3, 149). Ale w racajm y do rozpoczętej p a rtii P arti tiones. Cyceron, rozw ijając swoją m yśl dalej, pisze z kolei o w y ra
zach w tórn ych: reperta ea, quae ex iis fa cta sunt et novata aut sim i-
litudine aut imitatione aut inflexione aut adiunctione verborum —
„w tórne są now otw oram i pow stałym i w oparciu o pierw otne n a drodze analogii albo naśladow nictw a głosów n a tu r y 19, albo dery- wacji, albo łączenia słów“ . P oza znanym i n am ju ż z De oratore spo sobam i odnaw iania słow nictw a w ym ienia t u Cyceron jeszcze dwa inne, m ianow icie: analogię i naśladow anie dźwięków p rzyrody. Omówione zaś poprzednio procesy słowotwórcze m ają odm ienne nazw y: kom pozycja, określona ta m w yrazam i coniungere,
3 6 MARIAN NAGNA.TEWICZ
ctio, tu zwie się adiunctio verborum ; deryw acja natom iast, która w De oratore własnej nazw y nie posiadała, w Partitiones figuruje pod m ianem inflexio. W arto również zwrócić uwagę n a to , że pro ces tw orzenia i pow staw ania w yrazów now ych określa Cyceron we w szystkich przytoczonych m iejscach dwom a czasownikami: facere e t novare, novare e t facere, gigni e t fieri. Szkoda, że p ro cesów odnaw iania leksyki, k tó re spotykam y t u po raz pierwszy, nie zilustrow ał au to r p rzykładam i. Szczególnie ciekawa byłaby dla n as ilu stra c ja analogii. Ale te n b ra k m ożem y powetować sobie w in n y sposób.
R ed ak cja przytoczonego m iejsca Partitiones opiera się pośre dnio lu b bezpośrednio n a jakim ś źródle greckim , którego dziś ści śle oznaczyć nie p o trafim y . U żyte w Partitiones term in y w n astę p u jący sposób odpow iadają greckim : sim ilitudo == analogia, imi-
tatio — mimesis phdnés, inflexio — paragoge, adiunctio verborum = synthesis. T a id e n ty fik a c ja je s t możliwa dzięki tem u, że we frag
m en tac h re to ra doby augustow skiej T ryfona ( I I I , 196, 12) wśród siedm iu sposobów tw orzenia słów (czyli onom atopei sensu lato) zn ajd u jem y onom atopeje: kata analogian i kata synthesin, a u De- m etriusza {De elocutione. 94—97) spoty k am y ononpatopeje: kata
m im esin phonSs oraz katá paragógén. O nom atopeję kata analo gian ilu stru je T ryfon Sofoklesowym gerontagógo, utw orzonym na
wzór paidagogd20. T a k więc b ra k p rzy kładu n a sim ilitudo u Cyce ro n a w ynagradza n a m przykład, którego d ostarcza Tryfon n a ono m atopeję kata analogian. T rzeba je d n a k zaznaczyć, że owa sim i
litudo czy analogia, jeśli ją pojm ow ać, ja k to czynią starożytni,
ja k o ja k ą ś kategorię słowotwórczą, równoległą do kom pozycji i deryw acji, nie m a ra cji b y tu , je s t fik cją , gdyż b ra k jej pokrycia w rzeczyw istości językow ej. A nalogia tk w i u podstaw y nie tylko każdego procesu słowotwórczego, lecz tak że wszelkiej tw órczo ści językow ej. P ow staw aniem w yrazów drogą naśladow ania gło sów n a tu ry w ypadnie zająć się szerzej p rz y K w intylianie. Cyce ro n , pom ijając w sw ym najdojrzalszy m dziele retorycznym wym ie
30 Cf. R . V o l k m a n n , D ie R hetorik der Griechen und Römer, 2 w yd. s. 2 4 5 —6 i J . C o u s in , Éludes su r Q uintilien, t . I , 1936, s. 443.
nione w późniejszych Partitioned sim ilitudo i imitatio, w ykazał właściwe wyczucie realności i produktyw ności ty p ó w 'o n o m ato p ei', które wyliczały źródła. Owa rozbudow ana 'on o m ato p eik a', któ rej ślady odkryw am y w Partitiones, wywodzi się nie od A ry sto te lesa, lecz, ja k się zdaje, od jego ucznia i k o n ty n u a to ra — Teo- fr a s ta 21. >.
Śledząc wypowiedzi Cycerona o ch arak terze lingw istycznym n a tra fia m y na ta k ą w zm iankę: fa ctu m [scii. veibum] vel coniunc-
tione vel novitate, in quo item est auribus consuetudinique parcen- dum — „neologizm pow stały n a drodze kom pozycji lub dery-
wacji, p rz y którego tw orzeniu trz e b a się tak że liczyć z uchem odbiorców i zwyczajem językow ym “ (De orat. 3, 170). Pierw sza część tej wzmianki je st ciekawa, ponieważ proces deryw acji sufik- salnej je s t w niej określony s.owem n o v itas, druga zasługuje n a uwagę dlatego, że zaw iera przestrogę n a tu ry popraw nościow ej, aby now atorzy językow i uw zględniali modele stru k tu ra ln e m owy ojczystej ta k w zakresie fo nety ki ja k i morfologii.
Omówiwszy w ten sposób czysto językoznaw czy asp ek t neo logizmów w teorii Cycerona, przechodzim y do stro n y stylistycznej. Do niej zresztą odnosi się ju ż właściwie c y ta t, przy toczon y n a sam ym wstępie niniejszego arty k u łu . T u n a p o ty k a m y n a tr u d ność techniczną, k tó ra w ynika stąd , że o fu nkcji stylistycznej i zasięgu użycia nowotworów , archaizm ów i przenośni Cyceron mówi zawsze łącznie. Nie sposób więc pisać o w artości a rty sty c z nej neologizmów w ujęciu tego a u to ra i nie potrącać rów nocze śnie o środki funkcjonalnie pokrew ne, tj. o archaizm y i w yrazy użyte przenośnie. W artość stylistyczną ty c h tw orów językow ych określają trz y następujące wypowiedzi Cycerona: „T rzy są zatem rodzaje w yrazów , k tóre stosuje m ówca, gdy chce przyozdobić swój sty l i dodać m u blasku (ad illustrandam atque exornandam oiatio-
nem): albo w yrazy niezwykłe [tj. archaizm y], albo odnowione,
albo przenośne“ (De oiat. 3, 153). „S tyl stanie się pow abny tak że w tedy, gdy użyjesz jakiegoś w yrażenia albo niezw ykłego, albo d o tąd niesłyszanego, albo nowego“ (Part. orat. 6, 22); „ trz eb a w yko
3 8 MARIAN NAGNAJEWICZ
rz y sta ć efekty w yrazów pojedynczych (singulorum rerborum insi-
gnibus), k tó re posiadają najw ięcej uroku, a więc często stosować
now otw ory albo archaizm y, albo przenośnie“. (Ibid. 21, 72). T ak sam o u jm u je funkcję neologizmów nieznany a u to r Retoryki ad
H erennium , gdy pisze: „lecz jeśli ktoś użyje ich właściwie, nie
ty lk o nie urazi nowością, ale n aw et przyozdobi (ornabit) sty l“ (4, 31, 72). P osługując się tak im i słowami ja k : illustrare, ornare
orationem, suavis oratio, insignia verborum, Cyceron chce powie
dzieć, iż neologizm y p o tęg u ją im presyw ność i sugestyw ność stylu, głównie dzięki k o ntrasto w i, ja k i tw orzy słownictwo c h a rak tery styczne n a tle wyrazów zw ykłych i codziennych.
O bok stro n y czysto teoretycznej uw zględniała sty listy k a re to ry c zn a szeroko stronę p rakty czn o -d y d ak ty czn ą i regulow ała uży cie środków językow ych ścisłym i przepisam i. Przepisy te były sum iennie uzasadniane. Poniew aż omówiłem szczegółowo całą tę spraw ę we w spom nianym arty k u le o archaizm ach, ograniczę się t u do przypo m nien ia n iek tóry ch ty lk o m om entów i uw ydatnię to , co ta m odłożyłem do poruszenia w arty k u le o nowotworach. O tóż stosowanie neologizmów, podobnie ja k i innych wyrazów, podlegało ograniczeniom , k tó re w ypływ ały nie tylko z samego c h a ra k te ru środka, ale także z rodzaju u tw o ru lub jego części. T rzeba bow iem p am iętać, że zarówno neologizm y ja k archaizm y i w yrazy użyte przenośnie uw ażali re to rzy raczej za elem enty poetyckie. W skazują n a to m iędzy innym i tak ie słowa Cycerona: „Lecz w obydw u w ypadkach [tj. w doborze i układzie słów] większą swobodę m ają poeci, bo częściej i śm ielej-tw orzą przenośnie, chętniej u ży w ają archaizm ów i obficiej posługują się neologizm am i“. (Or. 202). Szczególny u m iar w stosow aniu ty c h w szystkich kategorii wyrazów trz e b a było zachować n a terenie wym owy sądowej i dorad czej. Ale i t u d y d a k ty k a stylistyczn a czyni różnicę pomiędzy poszczególnym i kategoriam i, gdy chodzi o stopień ich, że ta k pow iem , .stosowalności. W idać to z takiej choćby wypowiedzi C ycerona: „U w ażam je d n a k za w skazane p rz e s trz e c ..., abyśm y przenośni używ ali często, neologizmów ty lk o czasem, archaizmów zaś tak że rz ad k o “ (De orat. 3, 201). A zatem pozycja neologizmów i archaizm ów je s t analogiczna: użycie jed n y ch i drugich je st ogra
niczone; w yrazy przenośne n ato m iast za jm u ją stanow isko u p rz y wilejowane. Ale czy ta k je st zaw sze? Nie. S y tu a cja bow iem zm ie nia się radykalnie, gdy staniem y n a gruncie w ym ow y okolicz nościowej lub, ja k ją określali staro ż y tn i, popisowej. Dow odzą tego cytow ane ju ż częściowo słowa C ycerona: „A poniew aż w ty c h w ystąpieniach [tj. w m owach, k tó ry ch treść stanow i pochw ała lub n ag an a] prawie w szystko je st nastaw ione n a wywołanie roz koszy i przyjem ności estetycznej słuchaczy, trz e b a się w nich p o sługiwać stylem kunsztow nym i w ykorzystać efek ty w yrazów pojedynczych, k tóre posiadają najwięcej u roku, a więc stosować często albo now otw ory, albo archaizm y albo przenośnie“ (Part.
orat. 72). Z tego w ynika, że n a terenie wym owy popisowej Cyce
ro n w yznacza neologizmom i archaizm om ta k ie sam o miejsce, jak ie przenośniom przypadało i w pozostałych rodzajach kraso-
mówstwa.
W obec tego, że m ożna się dziś czasem sp otkać z tw ierdzeniem , jak o b y re to rzy rzym scy odnosili się do neologizmów negatyw nie, chciałbym m iędzy innym i zwrócić uwagę n a n astęp u jące słowa ostatniego cytatu* „efekty w yrazów pojedynczych, k tó re posia d ają najw ięcej czaru“, słowa, k tóre odnoszą się ta k do przenośni i archaizm ów ja k i do neologizmów. Nie m ożna m ieszać n a tu ra l n ych ograniczeń, k tó re staw ia środkom językow ym decorum , z oceną w artości stylistycznej ty c h środków. S taro ży tn i teo re ty cy , odczuwając doskonale w alory im presyw ne tw orów m owy, w swych przepisach d y daktyczn ych określili, w ja k ic h w aru nk ach m ogą te w alory zabłysnąć.
Stw ierdziliśm y wyżej, że w yznaw ana przez Cycerona d o k try n a daw ała w tw orzeniu neologizmów leksykalnych w iększą swobodę poetom niż mówcom. Tę swobodę potw ierdzi w net po etom H oracy w znanych słowach swej Poetyki: L icu it semperąue licebit signatum
praesente nota producere nomen. „W olno było i będzie zawsze poe
tom , ilekroć zajdzie p o trzeba, kuć nowe w yrazy znaczone stem plem współczesności“ (58—9 )22. Stw ierdziliśm y p o n ad to że Cyce ron przyznaw ał now otw orom i archaizm om więcej m iejsca w
4 0 MARIAN NAGNAJEWICZ
■wie popisowej niż w innych jej rodzajach. Treść obu ostatnich stw ierdzeń znajdu je w yjaśnienie i uzasadnienie w przekonaniu staro ż y tn y c h o pokrew ieństw ie funkcji poezji i wymowy popi sowej. W yrazem tego przekonania są dwa m iejsca u K w intyliana, z k tó ry c h jedno określa rolę w ym owy epidejktycznej, drugie rolę poezji. Do w ym ow y epidejktycznej odnoszą się słowa: Namque
illus genus ostentalioni compositum solam petit audientium volupta- tem ideoque omnes dicendi artes aperit ornatumque orationis exponit, ut quod non insidictur nec ad victoriam sed ad solum, fin e m laudis et glorioe tendat. „Bo ta m te n rodzaj, stw orzony dla pokazu, dąży
jed y n ie do w yw ołania u słuchaczy przyjem nych przeżyć este ty czn y ch i dlatego w ystaw ia w szystkie środki krasomówcze i roz tacz a blask sty lu , jak o że celem, do którego m a zm ierzać, je s t nie usidlanie i zwycięstwo, lecz ty lk o zdobycie u znania i chw ały“ (8, 3, 11). A oto słowa tego samego K w intyliana o funkcji dzieła poetyckiego, wypowiedziane o dwie księgi d a le j: genus ostenta-
tioni comparatum e t... solam petit voluptatem ... (10, 1, 28
).
Słowa te , ja k b y żywcem w yjęte z przytoczonej wyżej wypowiedzi, są fragm entam i dłuższego w yw odu, w k tó ry m a u to r konfrontuje ze sobą cele i środki poezji oraz w ym owy sądowej i doradczej. Z m yślą o przedstaw icielach obu ty c h rodzai w ym ow y pisze Kwin- ty lia n nieco dalej: „N ato m iast m y stoim y ja k żołnierze pod bro nią i walcząc o spraw y najw yższej wagi, dążyć m usim y z całym w ysiłkiem przede w szystkim do zw ycięstw a“ (10, 1, 29)
23. Podo bieństw o celów suponuje stosowanie podobnych środków. S tąd właśnie w ypływ ała jednakow a swoboda w tw orzeniu now ych słów d la poetów i mówców w ygłaszających przem ów ienia okoliczno ściowe 24.To w szystko, o czym b y ła m ow a d o tąd w zw iązku z Cyce ronem , odnosi się właściwie do . neologizmów słowotwórczych. T en bow iem ty lk o ty p inow acji słownikowych m a on n a myśli, gdy w p a rtia c h stylistycznych sw ych dzieł retorycznych wymię
-23 Przekład M. B r o ż k a , w którego tłum aczeniu przytaczam w szystkie c y ta ty z I , I I i X księgi K w in tylian a.
n ía : facta verba, novata, facta et novata, nova. Ale znany m u by ł jeszcze jeden ty p . N apom yka o nim n a m arginesie zupełnie inn ych zagadnień w I księdze swego dzieła De oratore. M am n a m y ś l słowa K rassusa, z któ ry ch dow iadujem y się, iż sław ny te n m ów ca m iał w czasie swych m łodzieńczych studiów retory czny ch tłum aczyć dla w praw y w Wymowie utw ory najw y bitniejszych mówców grec kich n a łacinę, przy czym nie ty lko czerpał z u ta rte g o słow nictw a, ale tak że uciekał się do tw orzenia zgodnych z duchem języ k a ojczystego kalek: sed etiajn exprimerem quaedam verba imitando,
quae nova nostris essent, dum modo idónea (1, 155). C y ta t w skazuje,
że Cyceron uważał kalki za neologizm y słowotwórcze. Ze sta n o wiska formalno-językowego m iał rację, o ile oczywiście p od p o ję cie kalki nie będziemy podciągać w yrazów łacińskich od daw na zadomowionych, ale obarczonych w pew nym m omencie dodatkow o znaczeniam i greckimi. W p ra k ty c e bowiem sam Cyceron tw o rzył czasem w yrazy nowe dla oddania term inów greckich (np.
qualitas, medietas), i stary m w yrazom n adaw ał znaczenia gre
ckie (np. ars — téchné, ratio — logos) 25. N a ty m kończym y p rze gląd m ateriału, którego dostarcza Cyceron.
Z kolei przejdziem y do K w intyliana. K w in ty li an trz y k ro tn ie w swej Institutio oratoria zatrzym uje się dłużej p rzy problem ie wzbogacania zasobu leksykalnego: 1. w swoim przeglądzie zagad nień gram atycznych (1, 5, 71 — 72); 2. w specjalnym wykładzie poświęconym odnaw ianiu języ k a (8, 3, 3 0 —37); 3. p rzy om aw ia n iu tropów (8, 6, 31—33). P oza ty m sp o ty k am y się z kilkom a dłuższym i lub krótszym i wzm iankam i.
Interesujące nas tu tw ory językow e określa .K w intylian m ia n am i: nova (1, 5, 71; 8, 3, 34), fic ta (8, 3, 24) i pepoiéména (8, 6, 32). Zaraz n a wstępie trz e b a zaznaczyć, że K w intylianow e
pepoiéména, zwłaszcza gdy się je rozum ie szeroko ja k to czyni
B ar w iek20, odpow iadają naszym neologizm om , n ato m iast n o v a
35 Cf. A . M e i l le t , E squisse d ’une histoire de la langue latine, 3 w y d ., P a ry ż. 1933, s. 2 1 3 - 1 5 .
36 Op. cit. s. 9 4 —95, gdzie znajdujem y tak że przegląd różn ych u ż y ć teg o term ina.
4 2 MARIAN NAGNAJEWICZ
i f ic ta p rzekraczają ra m y nowotworów i p o d padają raczej pod kategorię innow acji lek sy k aln y ch 27.
Proces tw orzenia w yrazów now ych oznacza nasz au to r cza sownikiem fingere (uży tym k ilk akrotnie 8, 3, 30—37) albo rze czow nikiem fictio (8, 6, 32). Czy określeniem tego procesu jest tak że u ż y ty 8, 6, 31 przez K w in ty lian a term in grecki onomato-
poiia, przetłum aczony po łacinie w yrażeniem fic tio nom inis, jest
rzeczą w ątpliw ą. Niejasność te k stu K w in ty lian a oraz istnienie dw óch tra d y c ji greckich w użyciu w yrazu onomatopoiia sprawiły, że filologowie k o m en tu ją w spom niane miejsce dwojako.. Jedn i, j a k W. K roll, H ereu s i Coussin, zd ają się przyjm ow ać, że Kwin- ty lia n , zgodnie z T ryfonem (R h. Gr. 3, 196, 12 Sp.), użył 8, 6, 31 w yrazu onomatopoiia w jego sensie etym ologicznym , szerokim, „tw orzenie w yrazów now ych“ , d rudzy zaś, do k tó ry ch należy B arw ick 28, tw ierdzą, że nasz re to r, podobnie ja k Anonim (Rh. Gr. 3, 210), Gregorios z K o ry n tu (R h. Gr. 3, 249), Kokondrios (R h. Gr. 3, 231) i Charisius (3, 274: onomatopoeia est dictio ad im i-
tandum vocis confusae f i c t a ...), posłużył się w om aw ianym miejscu
term inem onomatopoiia w jego znaczeniu w ąskim (wyraz dźwięko naśladow czy). P o wielu w ahaniach au to r niniejszego arty k u łu zdecydow ał się n a tę drugą in terp retację. W te n sposób u nika się wpraw dzie rozdźw ięku m iędzy K w intylianow ym 1, 5, 72 i 8, 6, 31, lecz przy jm u je się odm ienny sens w yrażenia fic tio nominis 8, 6, 31 i 8, 3, 19.
W sty listy czn y ch p artia p h swojego dzieła (8, 3, 30—37 i 8, 6, 31) K w in ty lian odróżnia i om aw ia cztery sposoby odnaw iania słow nictw a, a m ianow icie: 1. onom atopeję sensu stricto; 2. kom po zycję; 3. deryw ację su fik saln ą; 4. kalki. Te cztery procesy m ają u niego osobne nazw y. Co do piątego sposobu, rysującego się 8, 6, 33, m ożna wobec uszkodzenia te k s tu snuć tylk o dom ysły2®. 87 K w in ty lia n o w e nova i f ic ta są o ty le szersze w sw ym zakresie od naszych in n ow acji lek syk aln ych , że obejm ują także form alnie w yrazy onom atopeiczne. P iszę „form alnie“, bo, ja k zobaczym y przy przeglądzie m ateriałów odnoszą c y c h się do on om atop ei, K w in ty lia n zdaw ał sobie sprawę z nieproduktywności teg o źródła.
18 Op. cit. s. 93.
Ale gdy spojrzym y n a w ykład K w intylian a oczym a dzisiejszego lingw isty i poddam y skrupulatnej analizie filologicznej 8, 3, 34— 35, gdzie autor bez specyfikacji przytoczył liczne n o v a n a p o p a r cie tezy , że i w nowszych czasach weszła do łacin y pew na liczba neologizmów, wówczas znajdziem y ta m tak że neologizm y sem an tyczne, zapożyczenia jaw ne i jeden now otw ór flek syjny .
Po ty m w prow adzeniu ogólnym w w ykład K w in ty lian a z a j m iem y się szczegółowym przeglądem m ateriałów odnoszących się do w ym ienionych wyżej ty pó w innow acji językow ych. P rz y sto sow aniu klasyfikacji współczesnej nie obejdzie się, rzecz oczy wista, bez naruszenia to k u wywodów naszego a u to ra i pow tórzeń. Zaczniem y od onom atopei, określonej w Institutio oratoria dw u krotnie (1, 5, 72 i 8, 6, 31) term inem greckim onomatopoiia. K w in- ty lia n podkreśla kilkakrotnie, że tw orzenie w yrazów dźwięko- naśladow czych to źródło zasilania słow nictw a łacińskiego h isto rycznie skąpe, aktualnie zaś m artw e. Do tego dodaje szereg szcze gółów, k tó re w arto poznać z tek stu . O to jego słow a: „Ale tu ta j n am w łacinie nie wolno pozw alać sobie n a onom atopeję. K tóż bowiem zniósłby w yrazy, k tó re b yśm y się w ażyli utw orzyć n a wzór ta k słusznie podziw ianych w yrazów greckich, ja k linxe biós30, tj . świsnął łuk, albo sidzen opthalmós31, zasyczało oko. Z pew no ścią też nie używ alibyśm y ta k śmiało w yrazu balare, beczeć, albo
hinnire, rżeć, gdyby one nie zadomow iły się w naszym języ k u
ju ż w epoce archaicznej“ (1, 5, 72). Gdzie indziej znów cz y ta m y : „O nom atopeję, tj. tw orzenie słów (dźwięko-naśladowczych) przez Greków bardzo wysoko cenioną, u nas dopuszcza się z tru d em . Ale bardzo wiele tego ro dzaju w yrazów u kuli owi pierw si tw órcy m owy, biorąc za podstaw ę głos uzew nętrzniający uczucia. Bo s tą d wyszły
mugitus, ry k , sibilus, syk, i m u rm u r32, pom ruk. P o te m jed n ak , ja k
gdyby w yczerpały się ju ż w szystkie możliwości, nie m am y odwagi zdobyw ać się sam i n a żad ną inicjatyw ę w ty m zakresie, gdy ty m czasem wiele wyrazów dźw iękonaśladow czych, utw orzonych w cza
30 Iliada 4, 125. 31 Odyseja 9, 394. 1
32 Trzy ostatn ie w yrazy przytacza w form ach czasow nikow ych jako przy k ład y na im itatio ju ż autor Rhet. ad H erennium (4, 31, 42).
u
MARIAN NAGNAJEWICZsach daw nych, z d n ia n a dzień w ym iera“ (8, 6, 32). Trzecią wzmiankę n a te n sam te m a t poznam y później, gdy będzie m owa o stosunku R zym ian do innow acji w ogóle. A by w yczerpać wszystko, co o w yrazach onom atopeicznych znajdujem y w Institutio oratoria, n ależy wspom nieć i o ty m , że K w intylian, zastanaw iając się w ram ach w ykładu o k ry te ria c h popraw ności m owy n ad rolą etym ologii, a ta k u je pogląd W arrona, jak o b y w yraz gragulus wywodził się stą d , że kaw ki gregatim volant, la ta ją stadam i, i w yjaśnia, że pow stał on jak o re z u lta t naśladow ania głosu ty c h ptaków . P o nad to mimo chodem zauw aża, że czasow niki: stertere, chrapać, i murmurare, m ruczeć, są tak że pochodzenia onom atopeicznego (1, 6, 37).
Proces słowotwórczy, w w yniku którego po w stają w yrazy zło żone, określa K w in ty lian czasow nikam i iungere i coniungere i w księ dze V I Í I ilu stru je go trze m a ty lk o p rzykładam i: expectorare, exa
nim are (8, 3, 31). oraz septentriones33 (8, 6, 33). Pierw szy z nich
spotkaliśm y ju ż u Cycerona. Szerzej omówił te n problem Kwin ty lia n w księdze I (5, 68—70), gdzie przytoczył dość dużo m ate riału ilustracyjnego i w konkluzji zaznaczył: „W szystko to jed n ak u daje się raczej w języ k u greckim. Nasz języ k mniej dopuszcza ta k ic h złożeń“.
To, co dziś zw ykliśm y nazyw ać deryw acją su fiksaln ą i dery w atam i, K w inty lian określa różnie: raz połączonym i rzeczownikam i
tractus et declinatio (8, 3, 32), innym razem dw om a czasownikam i derivar;e flectere (8, 3, 3 2)M, to znów pojedynczym czasownikiem declinare (8, 6, 32). T a różnorodność określeń n a to sam o zjaw i
sko językow e n asuw a p y tan ie, czy nie k ry je się za nią jak aś spe cyfik acja, ja k a ś typologia deryw atów . B adanie sam ych term inów prow adzi do odpowiedzi raczej negatyw nej. A naliza leksykogra- ficz n a bow iem w ym ienionych w yrazów ja k o term inów lingwi stycznych z jed nej stro n y odsłania ich szerokie możliwości sem an ty czne w pism ach gram atyków , z drugiej zaś stro ny wskazuje n a zacieśnienie znaczeniowe i synonim iczność w interesujących nas te k sta c h K w intyliana. Jedy nie połączenie tractus et declinatio,
33 M oże w brew in ten cji antora um ieszczam te n w yraz wśród złożeń. 34 M iejsce, to , gdzie m . in . czy ta m y : at derivare, flectere, coniungere, je s t kłop otliw e.
dosłownie „wzdłużenie deryw acyjne“ lu b „deryw acja w zdłużająca“ m ożna b y uważać za odpow iednik naszej „deryw acji postęp ow ej“ . Jeżeli zaś odwołam y się do treści w ykładu naszego re to ra , to z w y pow iedzi: „w yrazy pochodne by ły tw orzone nie ty lk o od czasow ników, ale i od im ion“ (8, 3, 32) oraz z ilu stru ją cy ch j ą p rz y k ła dów wolno nam wnosić, że odróżniał on deverbativa i denominativa. To są jed y n e przebłyski typologii w yrazów pochodnych u Kw in- tyliana.
P róbek, wyraźnie skw alifikow anych przez K w in ty liana jak o d eryw aty, znajdujem y w śród znacznej liczby jego przykładów n a innow acje tylko osiem. W spom nianą wyżej „deryw ację wzdłu- ża jącą“ ilu stru ją dw a neologizm y C ycerona: beatitas i beatitudo35, zaopatrzone uw agą: „wprawdzie (Cyceron) odczuw a je ja k o rażące, lecz je d n a k uważa, że przez używ anie m ogą się one u trz e ć “ (8, 3, 32). Za ilustrację deryw atów utw orzonych od im ion w łasnych posłużyły K w intylianow i: Cyceronowe sullaturit ( = s ta ra się n a śladować Sullę) i proscripturit ( = chce dokonać proskrypcji) oraz Pollionowe Fim briatus (— ta k i, k tó ry stał się F im brią) i Figula-
tus (== ta k i, k tó ry sta ł się F igulusem )36. Do tego dochodzą dw a
bezimienne d enom inativa: laureatus, k tó re zdobyło sobie praw o obyw atelstw a, i chybione viare, podróżować.
K alki Die stanow iły u staro ży tn y ch , ja k to zauw ażyliśm y ju ż przy Cyceronie, odrębnej kategorii innow acji i m ieściły się u nich w ram ach neologizmów słowotwórczych. K w inty lian je d n a k om awia przy deryw acji kalk i o podkładzie greckim i określa je słowam i: ex Graeco form ata nova; równocześnie inform uje, że pow staw ało ich w łacinie wiele i że forsował je zwłaszcza niejak i Sergius Flavius, osobistość bliżej nam .nie znana, k tó ra 2, 14,2 i 3, 6, 23 w ystępuje pod im ieniem P lautus. Ja k o próbki rzekom o
Ser-36 Oba te rzeczow niki zjaw iają się u Cycerona tylko jeden raz (D e nat. deor. 195), a to w tak im kon tek ście: ista beatitas sive beatitudo dicenda est, utrumque om nino durum , sed usu m ollienda nobis verba sunt.
36 Cycerońskie desiderativa: sullaturit i p roscriptu rit pochodzą z listu do A tty k a (9, 10, 6). Efem eryczne tw ory A zyniuszą T oU iona przypom inają sw oją form acją i duchem niem ieck ie coventriert, od coventriercn, zbom bardow ać jako C oventry, ukute podczas drugiej w ojn y św iatow ej.
4 6 MARIAN NAGNAJEWICZ
giuszowych replik, z k tó ry ch wiele m iało budzić zastrzeżenia, przy tacza K w in ty lian ens i essentia, tłum aczenia, ja k się tego łatwo dom yślić, greckich słów: to ón i ousia. Piszę „rzekom o“, bo skąd in ą d 37 słyszym y, że pierwsze utw orzył ju ż Cezar, drugie Cyceron íu b naw et ktoś w cześniejszy38. Zagadnienie kalek porusza przygod nie K w in ty lian przy innej jeszcze okazji, mianowicie 2, 14, 1—2, gdy om aw ia p ró b y oddan ia rodzim ym brzm ieniem greckiego w yrazu
rhetorike. K alkow anie nazyw a tam po p ro stu tłum aczeniem — in L a tin u m vertere lub interpretado. Odnośne miejsce brzm i ja k n astę
p u je : „ R e to ry k a — to w yraz pochodzący z język a greckiego. W tłum aczeniu łacińskim jed n i n azyw aja ją oratoria, inni oratrix, i ja wcale nie zam ierzam odebrać im należnej chw ały, że próbo wali wzbogacić zasób słów języ k a łacińskiego. Ale nie wszystko, co bierzem y od Greków i chcem y przerobić n a nasze, poddaje się n aszym palcom , podobnie ja k i Grekom nie u d a ją się próby w yra żan ia w łasnym i słowam i pojęć rzym skim (2). Tłum aczenie to jest więc nie m niej surowe niż w owych p lautyńskich w yrazach essen
tia, queentia, a p rzy ty m naw et niedokładne“ . W ty m uryw ku,
chlubnie św iadczącym o zmyśle lingw istycznym K w intyliana, n a tra fia m y n a trzecią próbkę kalki łacińskiej, mianowicie na
queentia, za pom ocą którego, w spom niany wyżej Sergius-Plautus
sta ra ł się oddać greckie exusía lu b dynam is.
P oza om ówionym i d ó tąd p ró bk am i onom atopei, złożeń, d ery w atów i kalek, k tó re K w in tylian m niej lub więcej w yraźnie skwa- lifikow ał jak o ta k ie , je s t jeszcze pew na ilość wyrazów, określo n y ch przez naszego re to ra ogólnym m ianem nova. Zasługują one tak że n a poznanie i w ym agają specyfikacji. Spotykam y tu n a j
37 Cf. 1, 5, 58. Cezarowi przypisuje autorstw o form y ens Pryscian (G. I ../ I I I , 239 K .).
38 Form a ta przyjęła się, ja k w iadom o, dopiero później i zrobiła karierę w łacin ie scholastycznej w ieków średnich. 0 autorstw ie w yrazu essentia pisze Seneka (E p is t. 58, 6): cupio, s i f i e r i potest, p ro p itiis auribus tu is ’essentiam’ dicere; s i m in u s, dicam et iratis. Ciceronem auctorem huius verbi habeo, pulo locupletem. S i recentiorem quaeris, F abianu m , disertum et ellegantem ... Q uid enim f i e t , m i L u c ili? Quomodo dicetur o u s i a res necessaria, natura continens fundamentum om nium ? Rogo itaque p erm ittas m ihi hoc verbo uti.
pierw dw a deryw aty nowsze: reatus (sta n oskarżenia) i m unerarius
( — te n , k to urządza igrzyska gladiatorskie), z k tó ry c h pierw szy
m iał utw orzyć Messala, drugi — A ugust. T rzy n astęp n e p rz y k łady stanow ią wym ienione obok siebie rzeczow niki: piratia, m úsica,
fabrica, K w intylian zauw aża, że użycie ich budziło zastrzeżenia
jeszcze jego nauczycieli. Rzeczownik fabrica je s t deryw atem , k tó ry spotykam y u różnych autorów , m iędzy in nym i i u Cyce rona, od czasów P la u ta. Jak ie więc objekcje w ysuw ali przeciw ko niem u m istrzowie naszego re to ra, tru d n o odgadnąć. Dziwniejsze je st to , że n a jednej płaszczyźnie z rodzim ym słowem fabrica p o sta wił K w intylian pirática i m úsica, k tó re są w praw dzie ta k ż e d ery w atam i, ale pow stałym i właściwie n a gruncie greckim . Cała tw ó r czość (fic tio ) i now atorstw o R zym ian polegały w ty m w y p ad k u n a nieznacznym ty lk o zeswojszczeniu, fonetycznym i m orfolo gicznym , gotow ych form greckich. T ak więc m iędzy innow acje, op arte zresztą n a elem entach językow ych łacińskich, w trącił nasz re to r dw a zapożyczenia, mimo g,e te ostatn ie omówił jak o o drębną kategorię (peregrina) w księdze I. Stw ierdzone t u pom ieszanie kategorii nova (z opozycją usitata) i peregrina (z opozycją L atina), gdzie indziej (1, 5, 55—64 i 1, 5, 71) skru p u latn ie rozgraniczonych, je st dowodem rozciągliwości K w intylianow ego term in u nova, zbli żającego się zakresem do naszego te rm in u „innow acje“ .
Skoro natknęliśm y się n a zagadnienie zapożyczeń, w ypada choć w kilku słowach powiedzieć, ja k ustosunkow ała się do n ich reto ry k a rzym ska, zwłaszcza, że K w in ty lian m iał n a te n te m a t wiele do powiedzenia. „Zapożyczenia językow e“ — to , w u ję ciu nauki dzisiejszej, term in językoznaw czy. W stylistyce odpo w iada m u term in „b a rb a ry z m y “ . Zjawisko, o k tó ry m m owa, m a n a obu płaszczyznach swoją p ro blem aty kę, w k tó rej szczegóły wchodzić t u nie możem y. W yraz obcy, u ż y ty w k o nk retnej w ypo wiedzi, zwłaszcza dla osiągnięcia zam ierzonego efek tu, je s t p rzed m iotem stylistyki. T en sam zaś elem ent ja k o a k tu a ln y lu b a k tu alizujący się składnik system u leksykalnego danego ję z y k a n ależy do językoznaw stw a. B arb ary zm y m ogą pełnić różne funkcje, k tóre dadzą się sprow adzić do trze ch p u n k tó w : o dtw arzanie kolo r y tu historycznego, narodowego i społecznego, w yw oływ anie efek
4 8 MARIAN NAGNAJEWICZ
tó w kom icznych oraz urozm aicanie i ożywianie s ty lu 39. Pisarze łacińscy, zw łaszcza poeci, um ieli, ja k wiadom o, wykorzystyw ać te możliwości b arbaryzm ów dla sw ych celów artystyczny ch. A s ta nowisko teo rii retorycznej wobec zapożyczeń z języków obcych? R e to ry k a uw zględniała właściwie ty lk o aspekt lingw istyczny poży czek. B arb a ry zm — to w oczach retorów staro ży tn y ch niepo- praw ność zachodząca w w yrazach pojedynczych. Je d n y m z trzech rodzajów b arb ary zm u , k tó re analizuje K w in ty lian 49, są właśnie w yrazy obce. Szkoła rzym ska zw alczała zapożyczenia jak o ele m en t zanieczyszczający język. Pierw szym wym aganiem , jakie staw iała te o ria prozie reto rycznej, b y ła popraw ność i czystość je j ję z y k a (L atine dicere, sermo pu rus, Latinitas). Ideałem języko w ym b y ła urbanitas, w ytw orność właściwa stolicy. Owa urbani-
tas charakteryzow ała się w zakresie słow nictw a brakiem ru sty -
cyzm ów i słów cudzoziem skich, głównie greckich, bo te szczegól nie groziły łacinie zalewem. D latego Cyceron, zdecydow any pury- s ta w p ra k ty c e i w teorii, naw ołują w swoim M ów cy: bonitate po-
tius nostrorum verborum utam ur quam splendore Graecorum (164).
K w intylian zaś, odsyłając czytelnik a po szczegółowe inform acje w spraw ie popraw ności i czystości języ k a do księgi I, pisze we w stępie do swej sty listy k i: Verurn illic tantum , ne vitiosa essent [sed. verba] praecepim us; hic non alienum est admonere, ut sint
quam m inim e peregrina (8, 1, 2). P rzy ta k im n astaw ieniu re to
ry k i tru d n o spodziewać się w dziełach naszych autorów uwzględ n ienia stylistycznego asp ek tu zapożyczeń. Mimo to znajdujem y u K w in ty lian a jedno spostrzeżenie n a tu ry stylistycznej. Oto bo wiem przy taczając p rz y k ład y w yrazów obcych u pisarzy rzym skich p ow iada: „ I Cyceron użył np. w yrazu mastruca, oznaczającego kożuch owczy, z języ k a sardyńskiego, ale zrobił to um yślnie dla efektu ośm ieszającego“ 41. (1, 5, 8).
W racajm y je d n a k do przeglądu pozostałych przykładów . Dwa dalsze podaje K w in ty lian w następującej opraw ie: „W yrazy favor
39 E . R i e s e l , op. cit. s. 145 — 151. Cf. także: S. S k w a r c z y ń s k a , op. cit. s. 2 9 3 —298, oraz M. R . M a y e n o w a , Poetyka opisow a, W arszawa 1949 s. 106 — 109.
40 1, 5, 6 - 1 0 .
i urbanus uważał za nowe Cyceron. Albowiem w liście do B ru tu s a 42 pow iada: E u m amorem et eum, ut hoc verbo utar, favorem in corv-
silium advocabo. A w liście do A ppiusa P u lc h cr'a pisze43. Te, kom i nem non solum sapientem verum etiam, ut nunc loquimur, urbanum “
(8, 3, 34—35). Swoje spostrzeżenie, że słowa favor i urbanus odczu wał Cyceron jako nowe, oparł K w intylian, ja k w idzim y, n a ty m , że użycie pierwszego uspraw iedliw ia form uła: u t boc verbo u ta r, użycie zaś drugiego w yrażenie: u t nu n c loquim ur. T rzeba dodać, że i gdzie indziej44 jeszcze Cyceron dał w yraz swoim skrupułom , gdy w ypadło m u posłużyć się w yrazem favor. W obec tego, że w zachow anych tek stac h favor przed Cyceronem nie w ystępuje, trudno definityw nie rozstrzygnąć, czy Cyceronowe uspawiedli- wianie użycia tego wyrazu należy położyć n a k a rb nowości sem an tycznej, czy słowotwórczej. N ow ożytni leksykografow ie opow ia dają się za jedny m i za drugim . P rzy m io tn ik urbanus nie budzi w ątpliw ości: w przytoczonym kontekście Cycerona je s t on neo logizmem sem antycznym . J e s t to bow iem w yraz sta ry , z czego chyba zdaw ał sobie sprawę i K w intylian. Możemy go śledzić od czasów P la u ta w znaczeniu „m iejski, stołeczny“ ; dopiero w epoce cycerońskiej otrzym uje w tórne, nowe znaczenia: „w ytw orny, dowcipny“ itp. N a m arginesie tego ostatniego w yrazu trze b a znowu zaznaczyć, że neologizmy sem antyczne om aw iają zasadni czo nasi autorzy gdzie indziej, a mianowicie w ram ach w ykładu o w yrazach przenośnych (translationes, translata)15. Nie będziem y jed n ak ty m razem naruszać ujęcia antycznego i w pogoni za pew nym i próbkam i nowotworów znaczeniow ych zapuszczać się w gąszcz teorii m etafor.
D alszym , bardzo ciekawym , przykładem je st słowo obscquium. K w intylian cytuje je , n a odpowiedzialność Cycerona, jak o neo logizm słowotwórczy Terencjusza. W ynika to niedw uznacznie
42 E p ist. frg . V III 9. 43 A d . fa m . 3, 8, 3.
44 M ianowicie w m ow ie P ro Sestio 115, gdzie czytam y: ei vero, qui pendet rebus levissim is, qui rumore et, ut ip s i loquuntur, favore p o p u li tenetur et ducitur, plausu m im m ortalitatem , sibilu m mortem videri necesse est.
46 C ic e r o , D e orat, 3, 155 — 168; K w i n t y l i a n , Inst. oral. 8, 6, 4 — 18.
5 0 MARIAN NAGNAJEWICZ
z n o ta tk i: Idem [sc. Cicero] p u ta t a Terentio p rim u m dictum esse
obsequium (8, 3, 35). Tym czasem ko nfro n tacja m iejsca Cycerona,
n a k tó ry m K w in ty lian oparł swoją n o ta tk ę , ze świadectwem D onata dow odzi, że jeżeli m ożna w w y pad ku w yrazu obsequium przypi syw ać Terencjuszow i jakieś now atorstw o, to nie n a tu ry słowo tw órczej, lecz sem antyczn ej46. Z kolei dow iadujem y się, że zda niem Cecyliusza Sisenna pierw szy m iał powiedzieć albenti coelo. W obec tego, że czasownik albere przytoczony tu został w formie przym iotnikow ej w połączeniu z rzeczownikiem , tru d n o dociec, czy now atorstw o Sisenny dotyczyło słow otw órstw a, czy morfo logii, czy frazeologii. J e s t to dla nas n ajstarsze użycie denomi- n a tiv u m albere. O statn i wreszcie przy kład podaje K w intylian w tak iej opraw ie: „F o rm y cervix, pierwszy, ja k się zdaje użył H o rte n zju sz47, bo u autorów daw niejszych słowo to w ystępuje w liczbie m nogiej“. (8, 3, 35) M am y tu do czynienia z innow acją nie leksykalną, lecz fleksyjną. N a ty m kończym y przydługą nieco analizę m ateriału ilustracyjnego u K w int) liana. U kazała n am ona w a rsztat naukow y K w in ty liana i pozwoliła w większo ści w ypadków sklasyfikow ać z dzisiejszego stanow iska różno rodne tw o ry językow e, k tó re re to r cesarstw a zgromadził pod nagłów kiem : verba fic ta lub nova.
U w ażny czytelnik dzieła K w intyliana m usi obiektyw nie stw ier dzić, że blado w ypadła w nim sty listyczna stro n a nowotworów.
49 Cyceron cytu je (L ael. 89) wiersz Terencjusza (A n d ria 68), w którym znaj duje się wyraz obsequium w takim kon tek ście: „Sed nescio quo modo verum est, quod in A n d iia fa m ilia ris meus dicit: „Obsequium amicos, veritas odium p a r it“. T enże Cyceron pisze nieco dalej: in obsequio auteih, quoniam Terentiano verbo lubenter utim u r, comitas ad sit, adsentalio, vitiorum adiu trix, procul am ovealur... Z ty c h słów w yw nioskow ał K w intylian, że Cyceron uw ażał Terencjusza za twórcę deverbativum obsequium. T ym czasem D on atus przy cytow an ym wierszu Teren cjusza zauw aża: fa lsu m esl aułem, quod Cicero p u ta t obsequium“ ,, p rim o dixisse T erentium , cum et P lau tu s et N aeviu s ante dixerint. W ty m stanie rzeczy trzeba przyznać słuszność Forcelliniem u, gdy pisze: F allitu r uterque, [tj. K w intylian i D o n a tu s]. N a m quod Terenitanum verbum appellat Cicero, non ideo fa c it, quod adhibitum p rim o a Terentio pu tet, sed quia ibi utitu r, ter in ilia significations, quam in ea sententia Terentius usurpaverat.
Pochodzić to może częściowo stą d , że sam K w intylian m niejszą w artość przypisyw ał efektom osiąganym za pom ocą w yrazów po jedynczych48, częściowo stąd , że odbiorcy rzym scy przyjm ow ali neologizmy w prozie retorycznej z rezerw ą i nieufnością. Do ty c h spraw w ypadnie jeszcze wrócić. N a to jed n ak , że K w in ty lian nie ignorował i stylistycznego asp ek tu innow acji językow ych, w ska zuje:
1. fa k t, że mimo poruszenia problem u w yrazów now ych na płaszczyźnie czysto lingw istycznej w księdze pierw szej, w raca do niego kilkakrotnie w księdze V II I, stanow iącej fu n d a m e n ta ln ą część jego sty listy k i:
2. je d n a k ró tk a, ale w ym ow na w zm ianka, rzucona m im ocho dem we w stępnych rozw ażaniach n a te m a t tzw . ornatus, czyli ję z y kowych środków im presji (8, 3, 19). Z auw aża ta m m ianow icie, że czasem łatw iej je s t w artość stylistyczną tw o ru językow ego odczuć niż ją rozumowo w yjaśnić, po czym p rz y tacza zdanie W er- giliusza (A e n . 8, 641): caesa iungebant foedera porca, w k tó ry m zam iast u tarte g o w yrazu porcus p o eta użył now otw oru porca. Neologizm te n uznał K w intylian za elegans fic tio nom inis, ponie waż uchronił wypowiedź od pospolitości. Do tego dochodzi jesz cze wskazówka n a tu ry p rakty czno-stylistyczn ej, udzielona p rzy omawianiu archaizm ów w księdze I : „A za te m : ja k z now ych wyrazów najlepsze będą te , które w śród nich są n ajstarsze, ta k ze starych te , które m iędzy nim i są najm łodsze“ (1, 6, 41).
Pozostało jeszcze przytoczyć dalsze wypowiedzi K w in ty lian a na te m a t k lim atu, w jak im rodziły się innow acje językow e n a gruncie łaciny i na ty m tle ukazać stanow isko samego a u to ra wobec prób wzbogacenia leksyki. Do dwóch wypowiedzi c h a ra k te ry zujących atm osferę wokół neologizmów, które poznaliśm y p rz y rozpatryw aniu onom atopei w węższym tego słowa znaczeniu^
48 Cf. słowa K w i n t y l i a n a : hoqu e de singulis verbis satis dictum , quae, ul alio loco oslendi, p e r se nullam virtulem habent. Sed ne inornata sunt quidem, n isi cum sunt infra rei, de qua loquendum est, dignitatem .. . (8, 3, 38). O dsyłacz zaw arty w pierw szym zdaniu odnosi się do słów: U ni verbo v itiu m sa ep iu s quam virtus inest. Licet enirn dicam us aliquod pro p riu m , speciosum, sublime, nih il tarnen horum n isi in complexu loquendi serieque con lin g il... (I , 5, 3),
5 2 MARIAN NAGNAJEWICZ
dojdą jeszcze dwie n astęp u jące: „W yrazów u ta rty c h używam y zupełnie bezpiecznie, -nowe tw orzym y nie bez pewnego ryzyka. Bo jeżeli zn ajd ą przychylne przyjęcie, niewielką chwalę przy noszą stylow i, gdy zaś sp o tk ają się ze wzgardą, wówczas stają się naw et przedm iotem d rw in “ (1, 5, 71). I gdzie indziej: „Two rzenie now ych w yrazów je s t, ja k powiedziałem w księdze pierw szej, bardziej dozwolone Grekom , któ rzy nie w ahali się naw et dopasow yw ać nazw y do głosów n a tu ry i uzew nętrznień uczuć, i to z ta k ą sam ą swobodą, z ja k ą owi pierw si ludzie nadaw ali m iana rzeczom . G dy zaś nasi a u to rz y przejaw ią odrobinę inicjatyw y i odw ażą się n a utw orzenie jakiegoś w yrazu złożonego lu b pochod nego, z tru d e m zdobyw ają za to należne uznanie. P am iętam , ja k za la t m ojej m łodości n aw et w przedm ow ach toczyła się między P om poniuszem a Seneką żyw a dy skusja, czy należało w tragedii powiedzieć gradus eliminat*9, w ychodzi poza p ró g “ (8, 3, 30—31). C zterokrotne podkreślenie tego sam ego fa k tu m a swoją wym owę50. W idać w yraźnie, że jeszcze za czasów K w intyliana panow ał w rzym skich sferach literackich lęk przed now otw oram i, jak o elem entam i, k tó re m ogły wywołać niepożądaną reakcję odbiorców, swego ro d za ju sankcja, k tó ra ham ow ała p ró b y now atorskie zwłaszcza w prozie retoryczn ej, ta k wrażliwej n a wszelki odruch niechęci ze stro n y publiczności. Źródła tej postaw y są n am znane: biorą one początek w działalności analogistów i a tty c y stó w 51. N ad poli ty k ą językow ą zaciążyło n a długo głośne hasło anąlogisty Cezara:
Habe semper in memoria et in pectore, ut tamąuam scopulum sic fu g ia s inauditum atque insolens verbum (Gellius 1, 10, 4).
A stanow isko K w intyliana ? K w intylian zaznacza swoje s ta nowisko pośrednio i bezpośrednio. Pośrednio, gdy p rzy tacza p rzy k ład y now otw orów z różnych epok i pokazuje, że pomimo istnie jący c h oporów innow acje językow e w łacinie pow staw ały i, co w ażniejsze, przyjm ow ały się, bezpośrednio — w swoich uwagach k ry ty cz n y ch i polem icznych. K w intylianow e p rzy kład y ju ż znamy.
49 W ty m cytacie z nieznanej sztu k i nieznanego tragika uderzało śmiałe p ołączenie słów.
60 Cf. S e n e k a , E p ist. 58, 1.
W idzieliśmy próbki now atorskie, najpierw bezim ienne z czasów najdaw niejszych, potem T erencjusza i Sisenny, dalej H orten- sjusza, Cycerona, A zyniusza Polliona, następnie A ugusta, Messali, i Sergiusza Flaw iusza, wreszcie w yrazy, k tó re nie były, jeszcze całkiem . u ta rte za czasów szkolnych naszego reto ra. P rzy taczając p rzykłady kalek w ypow iada K w intylian znam ienne słow a: „Nie widzę żadnego powodu, dla którego m ielibyśm y się odnosić do nich z t a k wielką pogardą, chyba że chcem y być niespraw iedli wym i sędziam i wobec siebie sam ych i dlatego cierpim y n a u b ó stwo językow e52. N iektóre wszakże now otw ory u trz y m u ją się. Bo z jednej strony w yrazy, k tóre są ju ż obecnie archaizm am i, były ongiś neologizmami, z drugiej stro n y w użyciu zn a jd u ją się niektóre słowa nader młode, ja k n p .. . “ (8, 3, 33—34). H istorycznie stw ierdzony fa k t ucierania się w yrazów now ych, m imo istn ie ją cych uprzedzeń, i świadomość p o trzeb ekspresji skłaniają Kwin- ty lian a do dw ukrotnego wypowiedzenia słów zach ęty p o d ad re sem now atorów i stanowczego p ro te stu przeciwko postaw ie A ulusa Korneliusza Celsusa: „T rzeba więc zdobyć się n a odw agę: nie .mogę bowiem zgodzić się ze stanow iskiem Celsusa, k tó ry za b ran ia m ówcom tw orzenia now ych słów ... Chociażby nam ju ż nie godziło się w ycho dzić poza zasób słów pierw iastkow ych, k tó re powołali do życia owi prości i pierwsi ludzie, to przecież nigdy nie wygasło praw o do tw orzenia różnych deryw atów i złożeń, praw o, k tó re kiedyś przyznano wyrazom pierw otn ym “ (8, 3, 35—36). „Mimo to trzeba się zdobyć na odwagę, bo ja k mówi Cyceron, w yrazy, k tó re robią z początku wrażenie tw ardych, łagodnieją potem przez sam o ich używ anie“ (1, 5, 71). Dochodzimy do kresu wywodów K w inty- liana. Z am yka je p rak ty czn a wskazówka, że w w y padk u użycia jakiegoś ryzykowniej szego neologizmu, należy zabezpieczyć go jed n y m z n astępujących w yrażeń: ut ita dicam, si licet dicere,
Ł2 Mniej więcej trzydzieści la t tem u skarżył się podobnie na ubóstw o ła cin y Seneka p iszą c: Quanta verbórum nobis pau peritas, immo eg estas sit, numquam magis quam hodierno die intellexi. M ille res inciderunt, cum forte de Platone loqueremur, quae nomina desiderarent nee haberent, quaedam vero, quae cum habuissent, fa stid io no stro perdidissent. Quis fe ra t in egestate fa s tid iu m l (E p is t. 58, 1) Słow a te są ty m ciekawsze, że rzucają także św iatło na opory wobec now otw orów .
5 4 MARIAN NAGNAJEWICZ
quodarn modo, perm ittite m ihi sic uti, — zabieg, zalecony również
p rz y śm ielszych p rzenośniach63. To marginesowe, że ta k powiem, pow iązanie kategorii wyrazów, określanych jak o nova lub fic ta , z k ategorią ty ch , k tó re nazyw ano translata, a k tó re są także inno w acjam i, ale pow stałym i drogą zm ian w ew nętrzno - językowych, św iadczy, iż teo re ty cy s ta ro ż y tn i odczuwali, że te oddzielnie przez nich trak to w a n e kategorie tw orów językow ych w ypływ ają z jednego i tego samego źródła — potrzeby spotęgow ania funkcjo n alnych możliwości mowy.
Stw ierdziliśm y dowodnie, że K w intylian, zabierając głos w spo rze o neologizm y, zajął stanow isko obiektyw nego obserw atora p ro c esu odm ładzania się m owy i że wbrew ty m , k tó rzy chcieli te n proces zaham ow ać sztucznym i tam am i sztyw nej do ktryn y, dopuszcza w yrazy nowe i w prozie retorycznej.
P róbow ano ju ż nieraz porów nyw ać stanow iska Cycerona i K w intyliana. Czyniąc tak ie porów nanie uczeni podnieśli, że K w in ty lian :
1. je s t liberalniejszy i bardziej to leran cyjny w stosunku do neologizm ów;
Z. w ykazuje jaśniejsze zrozumienie życia ję z y k a 54. W ydaje
się, że w świetle tego, co porów nyw ani autorzy napisali n a te m a t w yrazów now ych, należałoby raczej powiedzieć, że każdy z nich postaw ił problem n a innej płaszczyźnie, spojrzał n a ń z innego p u n k tu widzenia. I t a k Cyceron wysuw ał n a czoło zagadnienie w artości artystycznej w yrazów now ych i w arunków racjonalnego ich stosow ania w prozie retorycznej. Interesow ały go neologizmy słowotwórcze, i to , ja k dziś mówim y, neologizmy literackie. P rzy k ład y jego pochodzą z poezji archaicznej. J e s t to więc postaw a sty listy k a. K w in tylian rozwodzi się n a d sposobam i wzbogaca nia leksyki i ich produktyw nością, akcentuje nieprzychylną atm o sferę wokół now otw orów i angażuje się w polem ikę z przeciwni kam i now atorstw a językowego. K w estii funkcji stylistycznej led wie d o ty k a. Jego p rzykłady nie są wyłącznie neologizm am i sensu
63 8, 3, 37,
54 Cf. J . M a r o u z e a u , T raité de stylistique latine, Paria 1943, s. 177 oraz J . C o u s in , op. cit. s. 417.