kim na poziom ie wyższym, przy ujawnieniu się duże go wzrostu aspiracji edukacyjnych i efektywnego, bo popartego gotow ością do ponoszenia optat, popytu na kształcenie. Liczba studentów p odw oiła się w ciągu zaledwie kilku lat. Jednocześnie wydatki państwa na kształcenie uległy obniżeniu. W 1996 r. były one realnie o 10 punktów niższe niż w 1989 r. W latach 1997-98, a przede wszystkim w budżecie na 1999 r. w idać już ozna ki pozytywnej zm iany w podejściu do problem u nakła dów państwa na kształcenie. Do tego czasu najbardziej obniżono w ydatki w szkolnictw ie wyższym - o ponad 20 punktów w porównaniu z początkiem okresu trans form acji. W zrost kształcenia na poziom ie wyższym do konuje się w ięc całkow icie kosztem indyw idualnych d och od ów ludności oraz kosztem pogorszenia w arun ków kształcenia w uczelniach publicznych, gdzie rela cja liczby studentów, przypadających na jednego na uczyciela akadem ickiego, w zrosła przeciętnie trzykrot nie, a na niektórych kierunkach ponad dziesięciokrot nie, np. na kierunkach ekonom icznych.
U jaw niony pęd do kształcenia się je st zjaw iskiem wielce pozytyw nym . S koncentrow any jest on jednak tylko w części społeczeństw a, głów nie m łodzieży po chodzącej ze środ ow isk tzw. ludności pracow niczej oraz pracującej na rachunek w łasny i zamieszkałej w m iastach. M łodzież zam ieszkała na wsi i pochodząca z rodzin utrzym ujących się z rolnictw a nie ujawniła tego zw iększonego popytu na kształcenie. Przeciwnie. Na skutek pogorszonej sam ooceny m ożliw ości m aterial nych ograniczyła swe aspiracje edukacyjne. W kon sekwencji dziecko ch ło pskie m a obecnie dziesięcio krotnie m niejsze szanse zostać studentem niż w la tach osiem dziesiątych.
Kom ercjalizacja kształcenia ogranicza rów ny dostęp do edukacji i sprzyja tw orzeniu się oraz utrw alaniu nie równości społecznych. Jest to nie tylko problem etycz ny, lecz także rozwojowy. Bez m asow ego podniesie nia kwalifikacji m łodej populacji w rolnictw ie nie prze prowadzi się w nim korzystnej restrukturyzacji. Ko m ercjalizacja ogranicza ponadto m erytokratyczną se lekcję; w system ie szkolnym m ożna g u b ić talenty, a w złej jakościow o części system u szkolnego zm arnotra wi się ludzki kapitał.
Debata nad tym problem em , którą rozpoczęto przy form ułow aniu zapisów do now ej konstytucji w spra wie odpłatności za edukację, nie d op ro w ad ziła do je d noznacznych w niosków . Zapis w konstytucji w praw dzie mówi o tym , że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna, lecz zaraz w następnym zdaniu dodaje się, że niektóre usługi edukacyjne m ogą być o d p ła t ne. Zostaw ienie takiej „fu rtk i” utrwali p ra w d o p o d o b nie obecne tendencje. Powstaje w związku z tym py tanie: jak w różnicującym się coraz bardziej społeczeń stwie pokonam y dystans e dukacyjny do krajów Unii Europejskiej? Kraje te upow szechniły edukację p o d stawową na przełom ie w ieków XIX i XX, a średnią - po drugiej w ojnie światowej. W tym czasie w Polsce reali zowano plan w alki z analfabetyzm em , a upow szech nienie średniego w ykształcenia było tylko am bitnym zamierzeniem największego program u reform atorskie go w edukacji z początków lat siedem dziesiątych, któ rego szybko zaniechano.
M am y do pokonania duży dystans. G dybyśm y edu kacji nadali priorytet w polityce społecznej państwa, to ze środków publicznych m usielibyśm y przeznaczać na nią 8% PKB przez co najm niej 10 lat.
MIĘDZYPOKOLENIOWE PRZEPŁYWY
WPROWADZENIE
M ówiąc o rodzinie ekonom ista najczęściej pod kre ś la nie związki em ocjonalne łączące jej członków, lecz relacje ekonom iczne, jakie się w ew nątrz niej pojaw ia ją. Najwięcej uwagi pośw ięca się zazwyczaj korzyś ciom w ynikającym z zakładania rodzin oraz w spó lne go z a m ie szkiw a n ia i g o s p o d a ro w a n ia , ko rzyściom związanym z podziałem pracy, efektam i skali, dostar czaniem d ó b r ko le k ty w n y c h , rozkład e m ryzyka na większą liczbę o sób itp. [Ekert-Jaffe, 1997]. Rodzina bow iem zawsze była m iejscem intensyw nego obrotu dób r i usług, niezależnie od - a czasam i pom im o - różnorodności jej struktur.
Analizując w spółczesne rodziny należy zw rócić uwa gę na fakt, iż coraz większe znaczenie dla zrozum ie nia ich funkcji e konom icznych m a znajom ość m echa nizm ów funkcjo no w a n ia m ię dzypokoleniow ych prze pływów. Terminem tym określa się wszelkie d o b ro w o l ne św iadczenia dokonyw ane przez je d ne go członka rodziny na rzecz innych jej członków bez oczekiw a n ia (n a ty c h m ia s to w e j) e k w iw a le n tn e j g ra ty fik a c ji. W zależności od przekonań badaczy zajm ujących się om aw ianym problem em m ówi się o braku gratyfikacji - m am y w ów czas do czynienia z m odelem altruistycz- nym - bądź o braku natychm iastow ej gratyfikacji - w
CZASU
Piotr Szukalski
Uniwersytet Łódzki tym przypadku opisuje się m odel ąuasirynkow y (ryn kow y z odroczeniem zapłaty, np. rodzice otrzym ują w ypła tę o czekiw an eg o ekw iw alentu za o piekę nad dziećm i - w postaci utrzym ania na starość).Jakie m iejsce zajm ują w spo m n ian e transfery mię- dzygeneracyjne w ram ach znanych klasyfikacji eko nom icznych? Ekonom ii znany jest podział system ów g osp o d a ro w a n ia na syste m y opa rte na: przem ocy, zasadzie w ym ia ny i zasadzie integracji społecznej. Pierwsze - to system y jed no kierun ko w ych , w ym u szo nych transferów; drugie polegają na dwukierunkow ych, ekwiw alentnych przepływ ach; ostatnie zaś - to sys tem y d obrow olnych przepływ ów jed no kierun ko w ych
[Stacewicz, 1996: 50].
O czyw iście przepływ y m ię dzyp o kolen iow e należy powiązać z system em bazującym na integracji sp o łecznej, na więzi łączącej człon ków tej sam ej sp ołecz ności, w tym przypadku na relacjach w ew nątrz „sieci krew niaczej” (kinship netw orks) w ram ach m odelu al- truistycznego, bądź z system em p rzepływ ów dw ukie runkow ych, przy czym pom iędzy przepływ em w je d ną stronę a ekwiw alentną „o d p o w ie d z ią ” m oże upły nąć dłuższy okres. Teoretycznie m ożliw a je st również trzecia ewentualność, tj. przepływ y oparte na przym u sie, w sytuacji, g dy np. przepisy prawa zm uszają do utrzym ywania dzieci, w nuków, rodziców czy dziadków.
Zazw yczaj je d n a k zaktada się, że w zdecydow anej w iększości p rzyp ad ków sytuacja taka nie występuje, a sam e przepływ y przym usow e św iadczą o patologii społecznej.
1. UWARUNKOWANIA INTERGENERACYJNYCH TRANSFERÓW CZASU
Kwestia przepływ ów m iędzypokoleniow ych wzbudza we w spółczesnym św iecie coraz większe zaintereso wanie, aczkolw iek ogranicza się ono najczęściej bądź do przepływ ów w artości sym bolicznych (np. kwestia w pływ u w zorców fu nkcjonow ania rodziny na postępy edukacyjne potom stw a, przenikanie w zorców zacho wań, języka od jednej generacji do drugiej), bądź do p rzepływ ów w artości m aterialnych (związanych np. z utrzym yw aniem dzieci przez rodziców , w olum enem i znaczeniem s p ad ków - zarów no ich grom adzenia, jak i o trz y m y w a n ia -d la funkcjonow ania dzisiejszej go spodarki św iatow ej).
Jako przykład dotyczący drugiej g rupy m ożna przy to czyć szacunki doko na ne w USA w 1993 r., z g o d nie z którym i koszt utrzym ania dziecka do ukończe nia przez nie osiem nastego roku życia w yceniono na 170 900 USD do 334 600 USD, w zależności od d o ch o d ó w rod zicó w (przy założeniu stałej 6% inflacji) [M ergenhagen, 1995: 6 3-65 ],
W dalszej części artykułu om ów ię pom ijane zazwy czaj p rz e p ły w y n ie m a te ria ln e g o zasobu, jakim jest czas. W szystkie bezpłatne usługi, w ykonyw ane w e w nątrz rodzin, związane są z „w ydatkow aniem ” tego właśnie zasobu. M im o że nie będzie to, niestety, sys tem atyczny w ykład tem atyki, jed na k - jak się w ydaje -
prezentacja w yników, rozrzuconych zazwyczaj w lite raturze, m oże się przyczynić przynajm niej do przybli żo n e g o p rz e d s ta w ie n ia skali a na lizo w a n e g o p ro b lemu.
M ów iąc o przepływ ach m iędzypokoleniow ych mam na myśli przede w szystkim transfery od rodziców do ich potom stw a. Jednocześnie jed na k - zgodnie z po daną w cześniej definicją - pod powyższe m iano p o d padają przepływ y w kierunku przeciw nym , tj. od dzie ci do ich rodziców , a także transfery pom iędzy dziad kam i a w n u ka m i czy p ra dzia dka m i a praw nukam i. M ożna założyć, że w raz z w ydłużaniem się trw ania ży cia ludzkiego i popraw ą stanu zdrow ia osób starszych, te ostatnie przepływ y będą coraz częściej spotykane. W edług obliczeń A. C herlina i F. Fusterberga juniora, szansę d o ż y ć d o n a ro d ze n ia się w n u ka (wnuczki) przed sw ym zgonem m iało w USA, o koło 1870 roku, 37% m ężczyzn i 42% kobiet, w 1930 roku odp ow ied nio 63% i 77% [Boutilier, 1993: 151], a obecnie w skaź niki te są jeszcze wyższe.
Za pun kt w yjścia dalszych rozważań przyjm uję eko nom iczne teorie płodności, gdyż tłum aczą one skłon ność do posiadania potom stw a w kategoriach różne go rodzaju nakładów i korzyści. Zgodnie z tw ierdze niem H. Leibensteina, istota ekonom icznej analizy płod ności oparta je st na założeniu, że rodziny przed p o d jęciem decyzji o w ydaniu na św iat n-tego dziecka sta rają się określić, czy korzyści i koszty, przypisywane posiadaniu te g o dziecka, będą się rów now ażyć. W przypadku, g dy koszty nie przekraczają korzyści, ro dziny d e cyd u ją się na kolejne dziecko. Koszty związa ne są z ubytkiem zasobów, znajdujących się w d yspo zycji rodziny, w śród których ważne m iejsce zajm uje czas. W ażność (i rów nocześnie w artość) tego zasobu w zrasta zarów no w okresie prosperity, którem u tow a
rzyszy dostatek d ostępnych finansow o d ó b r i usług czasochłonnych, tj. takich d ó b r i usług, czerpanie po żytku z których łączy się nierozerw alnie z koniecznoś cią pośw ięcenia im czasu (cóż z tego bowiem , że ro dzina m a np. dom ek letniskow y lub ją na niego stać, jeśli brakuje czasu na korzystanie z niego), jak i w okre sie kryzysu (w tym przypadku, chcąc ch ro nić poziom życia rodziny, jej członkow ie są skłonni do pracy w w ydłużonym czasie).
Przepływy czasu pom iędzy generacjam i pow odują zwiększenie zasobów osób o bd arow anych w trzech aspektach. Po pierw sze, sta no w ią one su bstytucję usług nabyw anych na rynku, a zatem pozw alają na zm niejszenie wydatków. Po drugie, um ożliw iają sko rzystanie z usług, na które danego gospodarstw a d o m ow ego w inny sp osó b nie b yło by stać. Po trzecie, w swej najczystszej form ie, pozw alają obdarow anym na odm ienne w ykorzystanie ich w łasnego czasu „uw al n ia ją c ” go. D latego m ożliw a je s t w ycen a rynkow ej w artości tego typu transferów intergeneracyjnych, za
pom ocą oszacow ania opportunity costs.
W ielkość zasobów czasu przekazyw anego innym generacjom oraz w ybór pokolenia, które otrzym uje ten dar, zależą od fazy cyklu życia, w jakim dana jed no st ka się znajduje. O podjętej decyzji alokacyjnej decy dują nie tylko jej m ożliw ości, lecz rów nież potrzeby potencjalnych beneficjentów. Z fazą tą bow iem zazwy czaj ściśle wiążą się fazy cyklu życia generacji przod ków (rodziców , d zia dkó w ) oraz p o to m k ó w (dzieci, w nuków ) danej jednostki, a co za tym idzie, specyficz ne potrzeby tych osób, potrzeby, których jed ną z form zaspokajania są przepływ y czasu.
1.1. Przepływy rodzice-dzieci
Dziecko, jako ą ua sidobro ekonom iczne, utożsam ia ne jest często z dobrem c za so ch ło n n ym . W szelkie ko rzyści odnoszone z faktu p osiadania potom stw a są bowiem obecnie (wobec niew ielkiej p o m o cy państwa oraz ustaw odaw stw a zakazującego pracy nieletnich) ograniczone do sfery psychicznej i czerpane są za zwyczaj - z w yłączeniem potom stw a o skłonnościach niechętnie w idzianych przez społeczeństw o i rodzinę - w całym okresie życia rodzica po urodzeniu się po tom ka. Traktując potom stw o jako d o b ro czasochłon ne przytaczam w yniki badań w skazujące na w olum en czasu (jego zasób), przeznaczany przez jednostki po siadające potom stw o na opiekę nad sw ym i dziećm i.
Tablica 1
Czas p ośw ięco ny tygodniow o na zajęcia i prace dom ow e w zależności o d liczby potom stwa,
we Francji w latach pięćdziesiątych
Liczba dzieci Liczba godzin
Wieś Miasto 0 48,1 42,5 1 63,1 65,7 2 71,7 77,7 3 lub więcej 79,8 83,2 Ź r ó d t o: Sauvy (1975), s. 245.
W yniki z tabl. 1 św iadczą o w zroście czasu pośw ię canego przez kobiety na prow adzenie gospodarstw a dom ow ego i o spadku przyrostów czasu wraz ze zwięk szaniem się liczby posiadanych dzieci. Pierwsze dziec ko w ym aga tyg o d n io w o 13,3-15,0 dodatkow ych g o dzin, drugie 8 ,6-11,9 godzin. W arto zw rócić uwagę na różnicę, jaka w ystępuje pom iędzy terenam i wiejskim i a zurbanizow anym i odnośnie do czasu pośw ięcane
go potom stw u. Na obszarach m iejskich każde kolej ne dziecko w ym a ga w zględnie i bezw zględnie w ięk szego w ydatku czasow ego niż na wsi. Przyczyn tej praw idłow ości jest kilka: po pierwsze, trad ycyjna o b y czajow ość w iejska znacznie szybciej w ym usza sam o dzielność u dzieci w zakresie w ykonyw ania podsta wowych, życiow ych czynności; po drugie, fakt, że w ięk szość rodzin w iejskich zam ieszkuje w dom ostw ach posiadających o grod zon e podw órze, w połączeniu z m niejszym ruchem na w iejskich drogach, znacząco odciąża rodziców z obow iązku baczenia na poto m stwo; po trzecie, starsze dzieci na wsi uczestniczą w pracach d om ow ych w w iększym stopniu niż dzieci w m iastach, co oszczędza czas ich rodzicom .
W Polsce p rze prow a dzo no badania, aby uzyskać inform ację, w jaki sp osó b i w jakim zakresie pojawiają się m arginalne przyrosty czasu pośw ięcane na w ych o wanie dzieci. Badania przeprow adzono w d w óch sub- p opulacjach: ko biet pracujących oraz kobiet biernych zaw odow o. W yniki badań zam ieszczono w tabl. 2.
Tablica 2
Średni czas p o ś w ię c o n y przez kobiety codziennie dzieciom w zależności o d ic h liczby
Kobiety pracujące Kobiety niepracujące Liczba Czas łączny (h) Czas średni Czas łączny (h) Czas średni na dzieci na jedno dziecko (h) jedno dziecko (h) 1 2,33 2,33 3,13 3,13 2 2,59 1,29 4,20 2,10 3 3,02 1,01 5,14 1,71 4 i więcej 4,01 0,57a (1,00)t 5,07 1,12a (1,17)b
a Średnia liczba dzieci 4,2;
6 Średnia liczba dzieci 4,0. Ź r ó d ł o : Szuman (1995), s. 174.
W edług danych z tabl. 2, w idoczne je st zm niejsza nie się średniej liczby godzin pośw ięcanych na o pie kę nad potom stw em w raz ze zwiększaniem się liczby posiadanych dzieci. Oznacza to, że koszt alternatyw ny każdego kolejnego dziecka je st niższy, na co skła da się np. efekt skali, w zrost dośw iadczenia osobiste go matki w rozwiązywaniu problem ów opiekuńczo-w y chow aw czych (a zatem form a know -how). Należy je d nak zaznaczyć, iż wraz ze w zrostem liczby dzieci w zra sta rów nież pra w d o po do bie ństw o , że w grupie dzieci znajdą się jed no stki starsze, bardziej sam odzielne, co w oczywisty sposób zm niejsza w ielkość krańcową, lecz jed n o c z e ś n ie fa łszuje p ra w id ło w o ś ć p om nie jsza jąc w artość wskaźników .
Tablica 3
Przeciętny koszt d odatkow y dziecka w okresie pierw szych osiem nastu lat je g o życia, w USA
w latach 70.
Zmiana dotycząca Zmiana dotycząca Wyszczególnienie godzin prac godzin pracy
domowych zarobkowej Matka + 5680 -4 4 5 0
Ojciec + 640 + 1410
Ź r ó d ł o : van Dalen (1992), s. 20.
W edług danych z tabl. 3, decyzja o w ydaniu na świat d o d atko w eg o dziecka zm niejszała czas w olny matki średnio o 1230 godzin, a czas w oln y ojca - przecięt nie o 2050 godzin [van Dalen, 1992: 2 0-21 ], Ta zadzi w iająca na pierw szy rzut oka konstatacja (spodziewać m ożna by się raczej w iększych strat czasu po stronie matek) w ypływ a z faktu, że w przypadku kobiet de
cyzja o urodzeniu dziecka, a tym bardziej kolejnego dziecka, związana jest z czasow ą bądź stałą rezygna cją z aktyw ności zaw odow ej. N atom iast d la m ężczy zny dodatkow e dziecko oznacza konieczność uzyski w ania dodatkow ych środ ków na utrzym anie rodziny, zwłaszcza jeśli rodzina ta pragnie utrzym ać d o ty c h czasowy poziom życia. O ile w przypadku kobiet zwięk szone n akład y czasu, p o św ię ca n e w y c h o w y w a n iu potom stwa, były częściow o rekom pensow ane sp ad kiem godzin spędzanych w płatnej pracy, to s p o w o dow any tym spadek d o c h o d ó w rekom pensow any był tylko w niew ielkim stopniu przez pom oc pochodzącą z innych źródeł (zasiłki rodzinne, w ychow aw cze), co w połączeniu ze w zrostem w yda tkó w zm uszało „ojca rodziny” do podejm ow ania d odatkow ej pracy w nad g o d zin ach (przy założeniu n ie m o żn o ści s z yb kie g o znalezienia lepiej płatnej pracy).
Jako kolejne potw ierdzenie znanego w teorii ekono mii efektu skali d od ać należy, że podczas g dy poja w ienie się pierwszego dziecka sp ow od ow a ło - w edług cytowanych badań przeprow adzonych w U S A -w z ro s t czasu pośw ięcanego na prace d om ow e średnio o o ko ło 9000 godzin, to pojaw ienie się d ru gie go i trzeciego dziecka - jedynie o 4500 godzin.
Tablica 4
Udział o sób i d łu g o ść trwania o p ie ki nad dziećm i codziennie w rodzinach polskich, w 1996 roku
Rodziny z jednym dzieckiem Rodziny z dwojgiem dzieci Rodziny z trojgiem i więcej dzieci Udział osób opiekujących się dziećmi (w %)
38,9 37,2 41,3
Czas trwania opieki na jedną osobę opiekującą się dziećmi (w godzinach i minutach)
1:34 1 ;33 1;40
Ź r ó d t o : GUS (1998).
W idoczny w pierwszej części tabl. 4 niewielki sp a dek, a następnie w zrost częstości opieki nad dziećm i w ynika zapewne z faktu, że d o p ie ro w grupie m ał żeństw z co najm niej trojgiem dzieci najstarszy p oto mek jest w wieku, który um ożliw ia mu udzielanie po m ocy i opiekę nad rodzeństw em . W grupie wieku 1 0 - -1 7 lat - w edług om aw ianego badania - co siódm a osoba zajęta była opieką nad dziećm i. Zastanawia fakt, że praktycznie bez zm ian pozostaje czas pośw ięcany na opiekę nad dziećm i niezależnie od ich liczby.
Rozwód w pływ a niekorzystnie na ilość czasu poświę canego dzieciom . W edług J. R obinson, dzieci w y c h o wywane w rozbitych rodzinach am erykańskich, z je d nym rodzicem , otrzym ują ty g o d n io w o o 4 -6 godzin m niej opieki rodzicielskiej niż dzieci w ycho w yw a ne przez pary m ałżeńskie [Boutilier, 1993: 26]. Sam otni rodzice, zm uszeni do podjęcia pracy zaw odow ej, po odjęciu czasu niezbędnego na w ykonanie w szystkich koniecznych czynności, po prostu nie d ysp o n u ją taką ilością czasu, jak o soby żyjące w zw iązkach m ałżeń skich. Praw idłow ość ta została potw ierdzona w przed staw ionych w ynikach badań nad polskim i budżetam i czasu. W rodzinach u trzym yw anych przez je d n e g o rodzica m niejsza była zarów no częstotliw ość (o około 1/3), jak i czas opieki nad dziećm i (średni czas niższy o około 40-45% ).
P rzepływ y czasu na rzecz w łasn ych dzieci m ogą przybrać niekiedy szczególne form y. W opinii niektó rych badaczy [Prouteau, 1998: 65], część działalności w olontariuszy to zakam uflow ana fo rm a transferów in- tergeneracyjnych. Z dobrow olnej, nieopłacanej aktyw
ności rodziców w sferze kulturalnej, sportowej czy edu kacyjnej korzystają bow iem w rzeczyw istości nie tylko „o s o b y trzecie ” , lecz również potom stw o w olontariu szy.
1.2. Pozostałe m iędzypokoleniow e przepływ y czasu
Przepływ y m iędzypokoleniow e czasu obejm ują nie tylko czas pośw ięcany przez rodziców na zaspokaja nie potrzeb ich dzieci. W skład tego pojęcia w chodzą również przepływ y czasu od potom stw a do rodziców.
N ajczęściej w ys tę p u ją c y m p rze pływ em je st czas pośw ięcany przez dzieci na pom oc rodzicom w zaku pach oraz w zajęciach i pracach dom ow ych. W edług przedstaw ionych już badań GUS, 34,5% nastolatków polskich (tj. o sób w wieku 10-17 lat) zajm ow ało się o b ró b k ą żyw ności, zaś 52% pracam i zw iązanym i z utrzym aniem porządku. O soba w ykonująca te czyn ności pośw ięcała na nie średnio odp ow ied nio 39 min. i 47 min. dziennie. C zynności z g ru py „zakupy i korzy stanie z u s łu g ” w ykonyw ało 15,6% pośw ięcając na to 41 m inut. O sobną grupą są nastolatki zajm ujące się ogrod nictw e m i opieką nad zwierzętam i dom ow ym i. C zynności takie w ykonyw ała co piąta osoba w wieku 10-17 lat, przeznaczając na nie średnio prawie g od zi nę dziennie (m ożna sądzić, że duża część tych nasto latków m ieszka na w si). Tak w ięc znaczna część dzie ci w ykon ują c pew ne czynności pow odow ała oszczęd ność czasu sw ych opiekunów , co pozwalało tym ostat nim przeznaczać zaoszczędzony czas na inne form y aktyw ności.
O pow szechności udzielania pom ocy rodzicom na starość przez człon ków ich rodzin m ogą św iadczyć dane p ochodzące z USA, gdzie 95% - nie znajdują cych się w sp e cja listyczn ych instytucjach o p ie k u ń czych - o sób starszych, cierpiących na jakąkolw iek fo rm ę zn ie d o łę żn ie n ia , o trzym u je opiekę ze strony członków sw ych rodzin. O cenia się, że około 7 min am erykańskich g osp od arstw d om ow ych perm anent nie angażuje się w udzielanie pom ocy starszym lu dziom . Typow ym opiekunem jest pracująca zaw odo w o 40-letnia kobieta (75% opiekunów to panie). Praca zaw odow a rzutuje na sposób sprawowania opieki. Tra dycyjne, preferowane przez kobiety form y pom ocy p o legające na przepływ ach w łasnego czasu, takie jak: gotow anie, sprzątanie czy robienie zakupów, wraz z podnoszeniem się w skaźników aktyw ności zaw odo wej kobiet, coraz bardziej przypom inają w krajach roz w iniętych fo rm y preferowane przez m ężczyzn - zaku pu czasu na w olnym rynku, substytucji sw ego czasu środkam i finansowym i, za które nabywa się usługi opie kuńcze św iadczone przez inne o soby [M ergenhagen, 1995: 102-104],
W spom inałem do tej pory jed ynie o przepływ ach pom iędzy rodzicam i a dziećm i. Tymczasem om aw ia jąc transfery intergeneracyjne nie m ożna pom ijać prze pływ ów , ja k ie m ają m ie jsce p o m ię d zy poko le nie m d ziadków a pokoleniem wnuków.
W św ietle w y n ik ó w p o ls k ie g o badania budżetów czasu z 1996 roku, 14,5% osób w wieku 5 5-64 lata oraz 10,3% o sób w w ieku 65 lat i więcej opiekow ało się dziećm i, pośw ięcając na to odp ow ied nio 1 godz. i 20 min. oraz 1 godz. i 41 min. dziennie. Zważywszy na fakt, iż udział osób w w ieku 55 lat i więcej, posiada jących potom stw o w w ieku w ym agającym opieki, jest niski, m ożna założyć, że przytoczone w artości infor m ują o przepływ ach pom iędzy pokoleniam i dziadków a w nuków . W arto zaznaczyć, że opisany rodzaj prze
pływ ów w rzeczyw istości tru d n o zakwalifikow ać, bo w iem słusznie m ożna by zrobić zastrzeżenie, iż w d u żej części byty to przepływ y czasu nie od dziadków do wnuków, lecz od dzia dkó w do rod zicó w wnuków. N iejednokrotnie przecież g oto w ość dziadków , a w za sadzie babć, do p o d ję c ia się o p ie ki nad w nukam i um ożliw ia rod zico m tych d zieci (przede w szystkim m atkom ) podjęcie pracy zawodow ej.
Z drugiej strony, rozm iar p om ocy udzielanej przez pokolenie w nuków sw ym dziadkom je st niewątpliwie mniejszy. W edług badania GUS, jed ynie 1,3% osób w wieku 10-17 lat oraz 1,6% osób w w ieku 18-24 lata opiekow ało się dorosłą osobą. C zynność ta zabierała im o dpow iednio 43 min. oraz 1 godz. i 3 minuty. Pew na część om awianych przepływ ów czasu dotyczyła za pewne opieki nad rodzicam i. Niem niej jed na k - zw a żywszy na kilkakrotnie większe p ra w dopodobieństw o ch orob y obłożnej u osób starszych niż u osób poniżej 65 roku życia - m ożna przyjąć, że w iększość transfe rów czasu była skierow ana ku dziadkom .
M ię dzyp o kolen iow e p rze p ływ y czasu są efektem decyzji alokacyjnych, dotyczących w ydatkow ania cza su danej jednostki w sp osó b zapew niający jej m aksy m alizację u żyteczn ości i sa tysfa kcji w ram ach p o siadanego zasobu czasu. W artość te go zasobu zm ie nia się - w odczuciu jed no stki - zależnie od jej wieku i, co za tym idzie, fazy cyklu życia. Transfery czasu uw idoczniają się w najw iększym stopniu w przypadku
sandw ich generation, tj. osób w w ieku średnim , które
jednocześnie czują się zobow iązane do w s po m a g a nia zarówno sw ych dorastających czy rozpoczynają cych dorosłe życie dzieci, jak i w cho dzą cych w wiek zniedołężnienia rodziców i dziadków.
ZAKOŃCZENIE
M ogło by się w ydaw ać, że rola przepływ ów czasu będzie m aleć wraz z postępującą tercjalizacją g osp o darki, tj. m ożliw ością w ynajm ow ania osób, które fa chow o i odpłatnie w yręczą w pośw ięcaniu czasu człon kom rodziny. Niem niej jed na k m oże się okazać, że ich w aga nie tylko nie zm aleje, ale w ręcz wzrośnie. Przy śp ie szen ie te m p a p ro c e s u s ta rz e n ia się lu d n o ści, zwiększając grupę osób w ym agających stałej opieki, uwypukli w przyszłości ten problem . Z drugiej strony m ożna d om niem yw ać, że w zro st aktyw ności zaw o dow ej kobiet w płyn ie na ograniczenie liczby posia danych dzieci, głów nie z p ow odu zapracow ania i bra ku czasu.
Przeciw działać tej te n d e n cji m oże p o m o c innych członków rodziny, tzn. g oto w ość krew nych do d o k o nywania transferów czasu, bądź nabyw anie na rynku czasu innych, nie spokrew nionych ludzi. Ta ostatnia m ożliw ość p rzyp om ina udane p ró b y w ład z państw socjalistycznych podniesienia aktyw ności zaw odow ej kobiet poprzez dostarczanie im usług opiekuńczych (aczkolwiek zważywszy na relatywnie niskie płace re alne, jakie m og ły być oferow ane potencjalnym chęt nym, w celu zw iększenia atrakcyjności tej m ożliwości w spom niane usługi byty subw encjonow ane). Je dn o cześnie rośnie wktad dzieci do budżetu czasu ich ro dzin. W krajach rozw iniętych nastolatki coraz częściej są obciążane obow iązkiem zrobienia zakupów, co sta nowi substytucję czasu m atki czasem jej potom stwa.
Istnieją również przestanki do snucia przypuszczeń, że przekształcenia e konom iczne, które nastą piły w Polsce na początku lat 90., sp ow od ow a ły w zrost roli intergeneracyjnych transferów czasu. Jedna z dw óch
g łó w n y c h d o s to s o w a w c z y c h strateg ii g o sp o d a rstw d om ow ych , „stra te gia na je ż a ” , polega na utrzym y waniu pożądanego poziom u życia dzięki prosum pcji, czyli sam odzielnym w ykonyw aniu w szystkich m ożli w ych ustug, które w cześniej były nabywane na ryn ku [Beskid, Milic-Czerniak, Sufin, 1995: 80]. M ożna za łożyć, że w ram ach owej „m ikroekonom icznej autar- kii” gosp od arstw a d om ow e korzystają z m ożliwości, które w y ło n iły się w zw iązku np. ze znacznym zw ięk szeniem się liczby em erytów i rencistów, tj. kategorii o sób dyspo nu ją cych znacznym i zasobam i czasu w o l nego, a jed no cześn ie gotow ych do udzielania p om o cy generacjom sw ych dzieci i w nuków . W edług badań p rzeprow adzonych w 1997 roku [Daszyńska, 1998: 104-114], 6,6% o gó łu polskich gospodarstw d o m o w ych (w tym 8,4% g osp od arstw em erytów i rencistów) deklarowało fakt otrzym ywania pom ocy w form ie ustug, takich jak opieka nad o sobam i niepełnospraw nym i czy nad dziećm i. Najczęściej w ym ienianym źródłem po m ocy była rodzina (dla 80% w spom aganych g o sp o darstw).
Spośród g osp od arstw deklarujących korzystanie z pom ocy rodziny, prawie 23% w ym ieniło opiekę nad dzieckiem , 20% p o m o c w prow adzeniu d om u (sprzą tanie, zakupy), zaś blisko 8% pielęgnację chorej lub niepełnospraw nej osoby. Potwierdzenie faktu, że prze pływ y - w tym i czasu - idą w kierunku osób m ło d szych, m ożna znaleźć w danych dotyczących kwestii św iadczenia pom ocy. G ospodarstw a em erytów i ren cistów (obok najzam ożniejszych, należących do osób pracujących na w łasny rachunek) najczęściej dekla row ały w spieranie innych. O znaczeniu przepływ ów czasu - w ocenie beneficjentów - św iadczy fakt, że p om ocy w form ie usług przypisano największe zna czenie sp ośród w szystkich form w sparcia.
Przytoczone dane, po uprzednim porów naniu ich z rezultatami badania p rzeprow adzonego dekadę w cze śniej [Frątczak, 1989:3 6 -3 8,1 1 2-11 9], m ogłoby św iad czyć o zm niejszaniu się roli p rze pływ ów czasu dla w spółczesnych polskich rodzin. W roku 1988 bowiem, w śród o sób w w ieku 45 lat i w ięcej, ponad 20% kobiet i blisko 9% m ężczyzn deklarow ało chęć pom agania swym dzieciom w form ie prow adzenia bądź pom ocy w prowadzeniu gospodarstw a dom ow ego, zaś co piąty m ężczyzna i co trzecia kobieta twierdzili, że opiekują się w nukiem (wnukam i). Jednocześnie 20% badanych otrzym yw ało p o m o c od sw ych dzieci w postaci p ro w adzenia lub p o m o cy w prow adzeniu gospodarstw a dom ow e go , zaś 12% m ężczyzn i 17% kobiet - w for mie czynności opieku ńczych i pielęgnacyjnych. Nale
ży jed na k zachow ać o stro żno ść przy form u ło w an iu tego typu stwierdzeń, poniew aż przem iany gosp od ar cze ostatnich lat w yelim inow ały jed ną z podstaw ow ych form przepływ ów czasu, czyli p o m o c w dokonyw aniu zakupów innym członkom rodziny. Jednakże średni czas pośw ięcany na zakupy zm alał w latach 1984-96 o połow ę, przy czym zm iana ta w najw iększym s to p niu dotyczyła osób starszych [GUS, 1998: 147]. Rów nocześnie liczba urodzeń zm niejszyła się w ciągu ostat niego dziesięciolecia o ponad je d n ą trzecią, co po ciąga za sobą np. m niejszy „p o p y t” na opiekę d zia d ków nad w nukam i. Pom iędzy porów nyw anym i bada niami w ystępow ały rów nież znaczące różnice m eto dologiczne.
P rzedstaw ione uwagi d ow odzą, że istniejący w e wnątrz rodziny niew idzialny solidaryzm m iędzy p o k o leniami oddziałuje na g oto w ość człon ków rodziny do pośw ięcania sw ego czasu na rzecz innych jej człon ków. W ewnątrzrodzinne poczucie w spólnoty, obow iąz ku i w spólnego, dobrze pojętego interesu sprawia, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie należy się spodziew ać nagłego spadku znaczenia m ię dzyp o ko leniowych przepływ ów czasu.
LITERATURA
1. Beskid L., Milic-Czerniak R., Sufin Z. (1995) Polacy a nowa
rzeczywistość ekonomiczna. Procesy dostosowywania się w mikroskali, IFiS PAN, Warszawa.
2. Boutilier R. (1993) Targeting Families. Marketing To and
Through the New Family, American Demographics Books,
Ithaca.
3. van Dalen H.R (1992) Economic Policy in a Demographi-
cally Divided World, Springer Verlag, Heidelberg.
4. Daszyńska M. (1998) Korzystanie gospodarstw domo
wych z pomocy (w:) Zróżnicowanie warunków życia lud ności w Polsce w 1997, GUS, Warszawa.
5. Ekert-Jaffe O. (1997) La familie est-elie un bon assureur, „Problemes Economiques” , nr 2.537.
6. Frątczak E. (1989) Droga życiowa (biografia rodzinna, za
wodowa i migracyjna), GUS, SGPiS, Warszawa.
7. GUS (1998) Budżet czasu ludności 1996, Warszawa. 8. Mergenhagen P. (1995) Targeting Transitions: Marketing
to Consumers During Life Changes, American Demogra
phics Books, Ithaca.
9. Prouteau L. (1998) Les differentes facons d ’etre benevo-
le, „Economie et Statistique”, nr 311 (1).
10. Saw y A. (1975) General Theory of Population, Methuen & Co, London.
11. Stacewicz J. (1996) Megatrendy a strategia i polityka roz
woju, DW Elipsa, Warszawa.
12. Szuman A. (1995) Aktywność zawodowa matek a funk
cje społeczne rodziny w cyklu je j rozwoju, AE, Poznań.
ELASTYCZNE FORMY CZASU PRACY
W UNII EUROPEJSKIEJ
WPROWADZENIE
Problem atyką czasu pracy intensywnie zajm ow ały się w latach 90. instytucje Unii E uropejskiej, w tym Dyrekcja Generalna ds. Z atrudnienia i Polityki S ocjal nej (DG V) Komisji Europejskiej, gdzie pow ołano w tym celu stałe zespoły, zorganizow ano liczne konferencje, przygotow ano liczne spraw ozdania, którym nadano