Jan Stępień
Przemówienie Jego Magnificencji
prof. dr hab. Jana Stępnia Rektora
ATK na inauguracji r. ak. 1972/73 :
tekst autoryzowany
Studia Theologica Varsaviensia 11/2, 3-15
Stu d ia T heol. V ars. 11 (1973) nr 2
PRZEMÓWIENIE
JEGO MAGNIFICENCJI KS. PROF. DR. HAB. JANA STĘPNIA REKTORA ATK
NA INAUGURACJI R. AK. 1972/73
(tekst autoryzow any)
W tezach pro g ram u rozw oju działalności badaw czo-rozw ojo w ej i kształcenia k a d r z w yższym w ykształceniem d la gospo d a rk i narodow ej, w y danych w ro k u 'bieżącym przez M in ister stw o N auki, Szkolnictw a W yższego i Techniki, m ow a je s t o h a rm o n ijn y m rozw oju bad ań poznawczych, o podniesieniu, ran g i n a u k społecznych, ze szczególnym uw zględnieniem zadań, kształcenia zadań osobowości ludzkiej i w ychow ania jednostki, lu d z k ie j.
P o stu la tem k ształcenia i w ychow ania człow ieka zain tereso w ana je s t w stopniu szczególnym nasza uczelnia, A kadem ia Teologii K atolickiej. W realizacji tego w łaśnie p o stulatu , zw ią zanego nierozew alne z żyw otnym i potrzebam i naszego k raju , w idzim y nasze k o n k re tn e zadanie n a n ajbliższy okres, a głów nie na rozpoczynający się rok akadem icki 1972/73. T ym b a r dziej, iż p am iętam y , że rok 1973 ogłoszony został jako rok. na u k i polskiej, że czcić w nim będziem y 500 rocznicę urodzin M ikołaja K opernika, 200 rocznicę ustanow ienia K om isji E d u k acji N arodow ej i 100 rocznicę p o w stania Polskiej A kadem ii. U m iejętności.
P ro b le m a ty k a antropologiczna p od jęta zostanie na naszych, trzech W ydziałach, zgodnie z n au k ą Soboru W atykańskiego II, zaw artą zwłaszcza w k o n sty tu cji duszp astersk iej o Kościele· w świecie w spółczesnym . Człow iekow i dzisiejszem u, p y ta ją cem u o swój początek i sens życia, d a m y odpow iedź ludzi w ie
-4 KS. PRO F. DR. H A B. JA N ST Ę P IE Ń [2]
rżących, u k azu jąc n iezw y k łą godność osoby ludzkiej — ja'ko o b razu Boga. Będzie to jed n ak odpowiedź ludzi w ierzących w d ru g ie j połow ie X X w. P a m ię ta ją c o w skazaniach o statn ie go Soboru, zaw arty ch w d ek laracji o w ychow aniu chrześcijań skim , ab y dziedzictw o m ądrości chrześcijańskiej przekazane przez przodków rozw ijać w duchu dialogu rów nież z nie- chrześcijan inam i, p rzy u w zględnieniu postępu nauk i, odpo w iedź naszą przy sto su jem y do pojęć i potrzeb współczesnego nam człowieka.
U każem y przede w szystkim n ajisto tn iejsze, k o n sty tu ty w n e elem en ty człow ieczeństw a: wolność i odpowiedzialność. Z w ró cim y uw agę na sum ienie, w k tó ry m człow iek odkryw a obo w iązujące go p raw o m iłow ania i czynienia dobra a unikania zła, sum ienie, k tó re czyni człow ieka odpow iedzialnym nie tylko za siebie, ale i za bliźnich, i to w szystkich, któ ry ch m a m iło wać, szan u jąc ich i prag nąc im służyć.
P ra c a na ty m odcinku została już rozpoczęta. P ro b le m a ty k a antropologiczna w idoczna jest w zaplanow anych na rok n a j bliższy zajęciach na naszej Uczelni. P o stara m y się, aby ją jesz cze bardziej w yeksponow ać w w ykładach i publikacjach, za p raszając w szystkich zainteresow anych tą problem atyką, w tym i niew ierzących, do dialogu na te n ta k w ażny dziś w świecie całym i u n a s w k ra ju tem at kształcenia ludzkiej osobowości. M am y nadzieję, że uda nam się dojść do ustalen ia pew nych w spólnych stw ierdzeń, k tó re nam pom cgą nie tylko przeciw staw iać się skutecznie dehum anizacji, ale stw orzą także realn ą bazę dla harm on ijn eg o rozw ijania i owocnego wzbogacania n a szej k u ltu ry narodow ej.
M am powód do radości szczególnej, że ta k i w łaśnie program p rac y naszej U czelni n a najbliższe lata, pro gram odpow iada jący potrzebom k ra ju , a jednocześnie ja k n ajbardziej zgodny z posoborow ą d o k try n ą katolicką, m ogę p rzedstaw ić dzisiaj i to w obecności naszego W ielkiego K anclerza, K siędza K a rd y n a ła P ry m asa. P ra g n ę bow iem prosić Go w tej chw ili o p rzy jęcie d a ru z okazji 25-lecia Jego sa k ry biskupiej, d aru , k tó ry je s t naszym dziełem zbiorow ym w yd an y m przez U czelnię pod red a k c ją ks. bpa doc. B ohdana Bejze. T ym d a re m to książka:
[3] PRZEM Ó W IEN IE 5
więzi łączącej U czelnię z W aszą Em inencją, naszym W ielkim K anclerzem , oraz św iadectw em naszego pojm ow ania służby Kościołowi i krajo w i.
W czasie in au g u ra cji m am y też zwyczaj żegnać odchodzą cych n a e m e ry tu rę profesorów . W ty m ro k u to pożegnanie m a c h a ra k te r szczególny. O dchodzącym na e m e ry tu rę jest nasz długo letni rek to r, ks. prof, dr Józef Iwanicki, k tó ry od r. 1965 kierow ał naszą Uczelnią, zdobyw ając dla niej to m iejsce i znaczenie, jakie posiada dziś w k ra ju i za granicą.
Dla u w y d atn ien ia osągnięć ustępującego księdza re k to ra niech m i będzie wolno podać choć k ilk a cyfr. Od r. 1965 do chw ili obecnej liczba stu d en tó w w zrosła przeszło pięcio krot nie: z 206 na 1172. P racow ników etatow ych naukow ych, biblio tecznych i ad m in istra c y jn y ch było 96, a obecnie jest 260 w ty m naukoiwych odpowiednio: 51 i 77. W latach 1965— 1972 przeprow adzono n a A TK 29 przew odów h ab ilitacy jn y ch . W r. 1964/65 opublikow ali nasi pracow nicy naukow i 70 prac, a w ro k u ubiegłym 136, w ty m k ilk a pozycji w języ ku fra n cuskim . Od k ilk u la t w ychodzi reg u la rn ie w języ k u polskim i fran cu sk im B iu le ty n In fo rm a c y jn y o działalności U czelni. S tan biblioteki zw iększył się o 21 tysięcy w olum inów ; ilość czasopism w zrosła trz y k ro tn ie (było 167, a jest 496), w ty m czasopism zagranicznych p raw ie czterok ro tnie (było 79, a jest obecnie 308).
W przyszłym ro k u ks. prof, d r Józef Iw anicki będzie obcho dził 40-lecie p racy naukow ej, będzie dobra okazja, aby ukazać w sposób w y czerp u jący jego dorobek naukow y, jego w ielki w k ład w organizację nau k i nie ty lko n a ATK i na KUL, gdzie był rek to rem w tru d n y c h niezw ykłe lata ch od 1951 do 1956, lecz także w S em inariach D uchow nych w e W łocław ku i w W ar szawie. Tym czasem te k ilk a słów, a zwłaszcza cyfr uprzedn io podanych proszę p rzy jąć ja k kw iaty, k tó re prag n ąłb y m dołą czyć do tej w iązanki, jak ą przedstaw iciele naszej m łodzieży w ręczą w tej chw ili ks. rek to ro w i Józef owi Iw anickiem u jako w y raz naszego najw yższego u zn an ia i szczerej, serdecznej wrdzięczności.
Podczas odbyw ającego się w dniach 27 V III— 2 IX 1973 ,r.
w Salam ance
dziesiątego zgrom adzenia generalnego M iędzynarodow ej F ed eracji
U n iw ersy tetó w K atolickich
została p rz y ję ta w poczet pełn o praw n ych członków tej F ed eracji
A K A D EM IA TEO LO G II K A T O L IC K IE J W W ARSZAW IE
jako d ru g a — po K U L — polska wyższa uczelnia k ato lick a. W zgrom adzeniu
uczestniczył J. M. Ks. R ektor P ro f. D r J a n S t ę p i e ń
S tu d ia T heol. Vars. И (1973) nr 2
PRZEMÓWIENIE
JEGO EMINENCJI KS. KARD. STEFANA WYSZYŃSKIEGO PRYMASA POLSKI
WIELKIEGO KANCLERZA ATK NA INAUGURACJI R. AK. 1972/73
(tekst autoryzow any)
Zazw yczaj dość tru d n e zadanie m a człowiek, do którego n a leży słow o końcowe. Ale też p op raw ia ono atm osferę każdego zebrania, bo to je s t słowo ostatnie. J a rów nież nie m am za m ia ru długo mówić. N asza in au g u ra cja in m edio ecclesiae łączy m isteriu m o fiary — o łtarz z m isteriu m życia, k tó re nie może być bez ofiary. T w orzy w ten sposób pew nego ro dzaju u niv ersu m — całość, k tó re j sercem je s t m ądrość i miłość: ve-
rita te m fa cientes in caritate (Ef 4, 15).
In au g u ru jąc now y ro k p racy A kadem ii Teologii K atolickiej sk u p ia się w św iąty n i, w kuźni m ądrości i m iłości. W skazuje n am to, że cały w ysiłek tej U czelni m a iść po linii m ądrości i miłości. Ma ogarnąć całego człow ieka. Z astanaw iając się n a d k ieru n k a m i rozw ojow ym i n a u k i katolickiej, dostrzegam y dzi siaj p o stu lat, w k tó ry m się w oła o rów nom ierne m iejsce dla m yśli, w ia ry i czynu.
O w ł a ś c i w e m i e j s c e d l a n a u k f i l o z o f i c z n y c h
N iezm iernie doniosłą rzeczą dla norm alnego rozw oju każdej dziedziny n a u k i je s t uw zględnienie w łaściw ego m iejsca dla fi lozofii. K atolicka n a u k a p o stu lu je w y trw a le określone m iejsce
8 K S. K A R D . ST E F A N W Y SZ Y Ń SK I [2] filozofii w system ie nauczania i w ychow ania, w rozw oju n a u kow ym człow ieka i w rozw oju jego osobowości. Coraz częściej dochodzim y do w niosku, że dopiero życie o parte o filozofię osoby ludzkiej g w a ra n tu je no rm aln y rozw ój człow ieka i życia społecznego. Osoba u k ształto w an a filozoficznie — chociaż życie nie kończy się n a filozofii —· zn ajd u je doskonałe ram y, w k tó re m oże włożyć całą sw oją specyfikę, sw oje życiowe zadanie. U czelnie katolickie zawsze czuw ają n ad tym , aby w system ie w ychow ania pierw sze m iejsce zajęła filozofia; a w naszych czasach jest p o stu latem niezw ykle doniosłym , aby to była fi lozofia osoby ludzkiej.
D ążenie to zaznacza się nie tylk o w życiu w ia ry i teologii, ale także w życiu społecznym . Może bow iem ulec zagrożeniu cały rozw ój k u ltu ry osobowej, k u ltu ry narodow ej i społecznej, a n a w e t politycznej, jeśli zab raknie m iejsca dla n a u k filozo ficznych, a zwłaszcza dziś — dla filozofii osoby ludzkiej. Z nany je st i w naszym środow isku rodzinnym sp ó r o m iejsce dla filozofii osoby. P o d k reślan o n aw et szczęśliw ą sytu ację, w ja kiej jest katolicyzm , p osiadający w łaśnie ta k ą filozofię. Sy tu ac ja ta jest teologicznie uzasadniona, albow iem C h rystu s, Bóg-Człowiek, u k ieru n k o w ał się ku osobie ludzkiej. M iał do n iej ogrom ne zaufanie i w ielki szacùnek. Nie czynił różnicy m iędzy ludźm i dobrym i a grzesznikam i, m iędzy M arią i M artą z B etanii a S a m ary tan k ą przy studni. W idział p rzed sobą czło w ieka i jego w ysoką godność.
Nie m ożna m ówić o zag w arantow an iu p raw a do szacunku osoby ludzkiej bez filozofii. D latego pierw szym postulatem każdej n au k i i każdego p ro g ram u w ychow aw czego m usi być m iejsce dla n a u k filozoficznych. R ad u jem y się, że w uczelniach katolickich p ro blem p ry m a tu dla tej gałęzi w iedzy znajduje szerokie uznanie zarów no na K atolickim U niw ersytecie L u belskim , ja k i w A kadem ii Teologii K atolickiej, czy też w e w szystkich sem inariach duchow nych, gdzie czteroletnie stud ia teologiczne poprzedzone są d w u letn im i stu diam i filozoficznym i.
P am ię ta ć należy, że pod in sp iracją Soboru W atykańskiego II K ongregacja rzy m sk a dla S p raw W ychow ania K atolickiego .w specjalnej in stru k c ji w ydanej dla sem inariów i w yższych
[3] PRZEM Ó W IENIE 9
uczelni akadem ickich m ów i o zagw aran to w aniu m iejsca dla fi lozofii; kształto w anie m yśli, usp raw n ian ie porządku m yślow e go zapew ni bow iem w ejście w dziedzinę n a u k teologicznych.
N a K o ś c i ó ł t r z e b a p a t r z e ć t e o l o g i c z n i e C hociażbyśm y nie chcieli mówić, że filozofia je s t „służebni cą teologii” ·— jak ongiś się pow szechnie m ówiło, to· jed n ak jest rzeczą pew ną, że nie m ożna prow adzić rzeteln ie stud iów teologicznych bez uprzedniego należytego pogłębiania in fo r m acji filozoficznej. Ale w ty m m om encie idzie mi o to, aby u k ształtow an a, należycie w ychow ana i u prządk ow an a m yśl w sposób w olny i u m ie ję tn y m ogła podejść do teologii, aby dostrzegła w łaściw y przedm io t teologii, k tó ry n ie zm ienia się, chociaż stale się pogłębia.
W czasie prac soborow ych często mówiono o tym , że Kościół m usi spojrzeć na siebie, jako na in sty tu cję , now ym i oczyma, w sposób nowoczesny. P rzez to sam o nie zd y skw alifiku je się dotychczasow ych spojrzeń, k tó re m iały m iejsce n a Soborach, nie odrzuca dotychczasow ych osiągnięć m y śli teologicznej na uczelniach katolickich. Je d n a k uw ażam y, że to ob iectu m circa
quod w iedzy teologicznej, ta k w sp an iale i sy n tety czn ie u jętej
w k o n sty tu c ji dogm atycznej o Kościele, p o stu lu je od w szyst kich, aby teologii nie zastępow ać socjologią. We w spółczesnych bad an iach socjologicznych istn ieje pokusa, aby z pola w idze nia Kościoła usunąć w iedzę teologiczną, zastępu jąc ją socjolo gią. Podchodzenie socjologiczne do życia i m yśli teologicznej w iąże się w łaśnie z tak im niebezpieczeństw em .
A tym czasem w ażną je s t rzeczą, ab y zdobyć m ożliw ie w olny, swobodny, a jed n a k teologiczny sposób w idzenia Kościoła. D o tychczas bardzo często było to w idzenie zbyt jurydyczne, nie kiedy polityczne, a w spółcześnie — socjologiczne. Na Kościół trzeb a p atrzeć przede w szystkim teologicznie. T rzeb a w głębiać się m yślą w jego istotę, k tó rą znam y z objaw ienia. A więc ·— m yśl i w iara. D opiero w ted y ,.z w ia ry waszej, czyn wasz będzie” .
10 K S. KAR D. ST E FA N W Y SZ Y Ń SK I [4] C z y n c o d z i e n n e g o ż y c i a
Socjologia — czyn — zdobyw a sobie dzisiaj rozległe i do niosłe m iejsce w w ielu dziedzinach współczesnego życia spo łecznego, gospodarczego i politycznego. G dy k ieru jem y nasz w ysiłek ku człow iekow i, k u osobie ludzkiej, zawsze p am iętam y 0 praw ie człow ieka do pełnej w olności m yśli, do pełni w ia ry 1 do w olności czynu. Czyn d o jrzały nie je s t tylko poryw em , napięciem , nam iętnością chw ilow ą, lecz p rzejaw em d ojrzałoś ci człowieka, k tó ry um ie m yśleć i w ierzyć.
Takie jest zam ów ienie dla katolickiej n au k i na w szystkich poziom ach współczesnego życia, poczynając od k atech izacji i nie kończąc n a n ajb ard ziej n aw et specjalistycznych studiach w yższych. W szędzie — zdrow a, dobrze u k ierun ko w ana m yśl m usi dochodzić do w iary , niezależnie od tego, czy będzie to w ia ra teologiczna, czy też p rak ty czn a, stosow ana w życiu i m oż liw ościach człow ieka. D opiero n a tak im fundam encie m oże się zrodzić w olny, k onsekw entny, w y trw a ły , cierpliw y i błogosła w iony czyn codziennego życia.
Sądzę, że w y siłek ten m ożna dostrzec rów nież w książce, k tó rą ofiarow ała m i A kadem ia Teologii K atolickiej jako ju b ile u szowy d ar. Składam serdeczne podziękow anie D ostojnem u Se natow i, chociaż K siądz R ek to r wie, że w szelkie ju'bileusze są w m oim osobistym życiu elem en tem obcym. A le jest tak a oko liczność, k tó ra usp raw ied liw ia W asze postępow anie. W ybaczcie md tę w ym ów kę, ja k ja W am w ybaczam W asz czyn. Boję się jubileuszów nie dlatego, że one p rzy p o m in ają człowiekowi, ile la t posiada, lecz dlatego że jubileusze są zazwyczaj gorzkim rac h u n k iem sum ienia, którego każdy z nas się lęka. J a się też go boję. I m am nadzieję, że jest to o statn i mój ju b ileu sz i w ię cej o ty m m ów ić się nie będzie.
S ł o w o d o u s t ę p u j ą c e g o R e k t o r a
A o czym w a rto jeszcze w spom nieć? Pozwólcie, że b ędę n ie konsek w entn y . M am przed sobą człow ieka odznaczonego przez w ładze państw ow e, k tó ry m a ogrom ne zasługi dla nauk i k a to
[5] PRZEM Ó W IEN IE 11
lickiej i k tó ry odchodzi z A kadem ii w przekonaniu, że d am y m u św ięty spokój. J e st to chyba złudzenie, K sięże R ektorze! M o gę ta k pow iedzieć w im ię naszego koleżeństw a i w spólnej p ra cy, k tó ra łączy n as od w ielu lat.
Z astan aw iała m nie zawsze w życiu K siędza R e k to ra Iw anic kiego jego rze teln a fo rm acja filozoficzna. Może z pew nego ro dzaju odcieniem platońskim , bo K siądz R ektor w każdym kon takcie u p raw ia ł filozofię m etodą dialogu p latcń sk o -so k raty cz- nego. T ru d no go było w łaściw ie rozeznać. Ale ja znałem go bliżej od daw na i odnoszę w rażenie, iż rządził się głębokim poczuciem odpow iedzialności za w szystko, co czynił. W ym agał od siebie i n ieła tw y był dla innych, od k tó ry ch też w iele w y m agał. Ale k ierow ał się n iezw y k łą sum iennością. M ógłbym przypom nieć dzisiaj w iele zdarzeń :z naszej w spólnej pracy w w yd aw n ictw ie A te n e u m w W łocław ku, w k tó ry m K siądz R ek to r adm inistrow ał, gdy ja redagow ałem pismo. W idzieliśm y wówczas podziw u godne p rzy k ład y jego sum ienności i odpo w iedzialności za każdy grosz. Te sam e cechy c h a ra k te ru u ja w nił K siądz R ek to r później w swej p ra c y n a K atolickim U ni w ersytecie L ubelskim , a przez o statn ie la ta — n a A kadem ii Teologii K atolickiej.
T a sum ienność ekonom iczna m a n a pewno głębszy fu n d am e n t w rzetelności m yślenia, w rzetelności n a u k i i odpow iedzialności za naukę, w rzetelności m o raln ej, a więc w tym , co stanow i o m yśli, o w ierze i czynie. D lateg o p rzyłączam się dzisiaj do w szystkich słów uznania, k tó re K siądz R ektor usłyszał ze s tro ny w ładz p aństw ow ych i A kadem ii Teologii K atolickiej, doda jąc n a zakończenie te słow a — kolegi i p rzy jaciela ·—■ k tó rem u , ja k ufam , K siądz R ekto r wybaczy.
S t a r a n i a o l e p s z e w a r u n k i p r a c y A T K
C hciałbym dotknąć jeszcze jed n ej spraw y. Jeżeli U czelnia m a się rozw ijać w sposób n o rm aln y i zdrow y, m usi m ieć odpo w iednie w a ru n k i. J a k m atk a ro zw iązuje dziecko z pow ijaków ,
1 2 K S. K A R D . ST E F A N W Y SZ Y Ń SK I [6]
ż tak zwanego becika, bo . dziecko ju ż w yrosło, ta k sam o A ka dem ia Teologii K atolickiej m ogłaby ju ż doczekać się w yjścia z ciasnych pow ijaków , w jakich się doitąd znajduje.
W iele n atru d ziliśm y się m yśląc o ty m przez o statn ie lata. T eren, na k tó ry m p rac u je obecnie A kadem ia, je st w łasnością archidiecezji w arszaw skiej i przeznaczony jest na konieczną budow ę nowego S em in ariu m D uchow nego. Gm ach stojący tu ta j przed kościołem chcieliśm y przed w ielu la ty odbudow ać i do tej p o ry by łby już na pew no ukończony, g dyby nie pew ne tru d ności nie dające się przezw yciężyć. W tej sy tu acji — jako o r d y n ariu sz diecezji — w y stąp iłem z propozycją pew nego rodzaju kondom inium . A kadem ia otrzym a część te re n u archidiecezji, tę część, na k tó re j stoi gm ach zajm o w any dziś przez A kadem ię, a na d ru g iej części, na w p ro st kościoła i dalej — rozb u d u je się S em in arium M etropolitalne W arszaw skie.
W iem , że K siądz R ek tor Iw anicki podejm ow ał w tej spraw ie rozm ow y. Nie d ały one dotychczas spodziew anego rez u lta tu . N atom iast ja, jako biskup diecezji, stoję n ad al na ty m sta n o w isku i chętnie bym poszedł na to kondom inium , oczywiście pod w aru n kiem , że A kadem ia Teologii K atolickiej i S em in ariu m M etropolitane będą m ogły zagospodarow ać te teren y , k tó ry ch b y śm y sobie użyczyli. P ra g n ą łb y m tego, bo w y d aje m i się, że w ten sposób w ładze państw ow e m ogłyby stw o rzy ć ko rzy st niejsze w a ru n k i dla A kadem ii, a w ładze kościelne — w ydobyć sw oją m łodzież duchow ną z ciasnych pom ieszczeń stareg o gm achu pozakonnego przy K rakow skim Przedm ieściu.
W ydaje m i się to ta k n a tu ra ln e , ja k konieczność d an ia dziec ku większego u b ran k a, gdy z m ałego w yrosło. D latego i now e m u K siędzu R ektorow i, i sobie życzę, abyśm y naszą m łodzież m ogli w ychow yw ać w lepszych w a ru n k a ch i w odpow iedniej szych „ g a rn itu ra c h ” . Poniew aż m łodzież objaw ia entu zjazm w stosunku do ty ch propozycji, sprow okow any w aszym i b ra w am i chciałbym i W am M łodzieży, coś powiedzieć.
,jD e r e v o l u t i o n i b u s o r b i u m c a e l e s t i u m ”
[7] PRZEM Ó W IEN IE 13
W ydaje m i się że współczesne dążenie m łodzieży polskiej do pracy n aukow ej jest ja k n ajb ard ziej zdrow e i słuszne. Róż ne bow iem są dążenia m łodych. W czoraj w ieczorem naczytałem się straszn y ch bolesnych rzeczy w różnych pism ach stołecz nych, lecz nie m ożem y sw ych opinii stosow ać do całej m łodzie ży polskiej. P rofesorow ie uczelni w arszaw skich są pełni uzna nia dla zapału m łodych do n au k i. Mówią: gdy m y byliśm y s tu dentam i, uczyliśm y się gorzej aniżeli m łodzież dzisiejsza.
N iedaw no rozm aw iałem ze s ta ry m profesorem , em erytem , k tó ry na sw oje dobro m oże zapisać m iędzy in n y m i to, że w iele pokoleń m łodzieży uczył filozofii i estetyki. Otóż i on je s t pe łen uznania dla po staw y naukow ej współczesnej m łcdzeży ak a dem ickiej w Polsce. To sam o stw ie rd z ają nasi goście zagranicz n i w rozm ow ach o p rac y stu d en tó w polskich n a uczelniach zagranicznych. S k ład ają nam — choć nie nasza to zasługa — g ratu lac je z pow odu takiego sty lu naszej m łodzieży.
C hciałbym rów nież Tobie, D roga M łodzieży, życzyć, abyś od pow iedziała ocenom, k tó re słyszym y, i nadziejom k tó re w ypo w iadam y. W pierw czy później w ypchniesz nas z tego siodła, w k tó ry m m y, starsze pokolenie, siedzim y — nie w yłączając tro n u P ry m a sa Polski. T akie jest życie. Ma ono sw oje w y m a gania, sw oją d y n am ik ę.i trzeb a robić m iejsce innym , m łodszym . J a się do tego ju ż przygotow uję. T rzeb a ustępow ać W am, m ło d em u pokoleniu, k tó re w niesie w życie N arodu i K ościoła nowe w artości; ufam y, iż lepsze aniżeli te, k tó re m y przedstaw iam y. O dpow iada to W aszej postaw ie k ry ty cznej wobec w szystkiego, co czyni starsze pokolenie.
W olno W am zajm ow ać postaw ę k ry ty czn ą, byleby tylko była ona połączona z odpow iedzialnością osobistą za zadanie, jakie m acie do w ypełnienia. Życzę więc Tobie, D roga M łodzieży, abyś swoich studiów nie tra k to w a ła form alnie, abyś w yzw oliła siebie ze studenckiego s ty lu w ypow iadania się. N ieraz jeszcze się słyszy: m am egzam in ,,do fiz y k a ”, „do h isto ry k a ”, ,,do dog m a ty k a ” . Lepiej byłoby, żebyś Ty m iał egzam in ,,do życia” , a nie tylk o „do p ro feso ra” . Nie chodzi o to, aby tylk o coś. od
14 KS. K A R D . ST E F A N W Y SZ Y Ń SK I [8]
notow ać w indeksie, lecz także, aby coś um ieć. Lękaj się zbyt łatw ego zdobycia m ag isteriu m . Nie k o rzystaj z ułatw ień. Lękaj się łatw ych dyplom ów , łatw y ch d o k to rató w i h abilitacji.
A jed n a k n a u k a to w ielka p an i i trzeba jej służyć na kola nach, cierpliw ie i cały m życiem. Ł atw izna, ułatw ienie, pro tekcja, poparcie, przejście przez „ucho igielne” — niech będą
W am obce. Bądźcie rze teln i w p racy i nie traćcie czasu bo każdy m om ent życia już się nie w raca. Nie traćcie czasu i e n e r gii :na g łu p stw a, n ie w yłączając n a w e t palen ia papierosów .
N asze w ładze państw ow e szczęśliwie bronią nas dzisiaj przed zadym ieniem w agonów , autobusów , m iejsc zebrań. C hcielibyś m y też obronić przed ty m i A kadem ię. M usicie w idzieć św iat jasno, trzeźw o, o tw a rty m i szeroko oczym a, a nie poprzez „za słonę d y m n ą”. Je śli m acie za dużo pieniędzy dajcie je n a różne cele in sty tu c ji społecznych czy państw ow ych.
Czuw ajcie więc n a d sobą, abyście nie naślado w ali tych, k tó rzy h o łd u ją niechw alebnym przyzw yczajeniom . Bądźcie w olni od nałogów , k tó ry m i się gorszycie. A w ted y nie zestarzejecie się przedw cześnie. Chcielibyśm y, abyście długo zachow ali sw o ją m łodzieńczość, świeżość, zdrow ie i siły. W szystko to bow iem m a służyć N arodow i i Kościołowi.
Nie w y p ad a tera z jeszcze zw racać się do K siędza R ektora, do S e n a tu i do pracow ników naukow ych, bo to ju ż przek racza m o je kom petencje. Na sk u tek zadań pow ierzonych m i przez S toli cę Św iętą, daw no odszedłem z k ręg u półek książek i p rac y n a ukow ej. M ało m am czasu na czytanie. Podobnie ja k pew ien lite ra t, k tó ry na pytanie: co p a n czyta? — odpow iedział: ja nic nie czytam , ja piszę.
Jeżeli jed n a k m am m ówić do pracow ników naukow ych, to w spom nę o jednym . Na horyzoncie pracy naukow ej staje w nadchodzącym ro k u w spom niana już w y b itn a postać M iko ła ja K opernika.
Położono m i w czoraj na stole p rac y w ielką księgę: rękopis dzieła M ikołaja K o pern ik a O obrotach — facsim ile, tom p ie r wszy. Zgłębiając ją, n ab ieram ogrom nego szacunku dla tej po staci. Rzecz ciekaw a, że człow iek n au k i i w iary , człow iek m yśli
[9] PRZEM Ó W IEN IE 15
pracę Toruńskiego T ow arzystw a N aukow ego, książki profeso ra M ariana B iskupa n a tem a t publicznej działalności M ikołaja K opernika. P rz y n ag la n y tw a rd ą w olą sw ojego w uja, b iskupa Ł u kasza W atzenrode z Lidzbarskiego zam czyska, m im o swoich prac n au k ow y ch K o p ern ik m iał jeszcze czas zajm ow ać się o r g anizacją społeczną i gospodarczą k sięstw a w arm ińskiego. W ty m celu odbyw ał długie podróże z L id zb ark a do K rakow a. Osobiście n a w e t zaw ierał k o n tak ty z im ig ran tam i, sp row adza nym i z M azowsza — z okolic M ławy, Ciechanow a, P u łtu s k a — n a te re n w arm iń sk i. U m iał łączyć m yśl z rze teln ą pracą; ucz ciw ą postaw ą osobistego życia człow ieka w ierzącego — z czy nem . I takich w łaśnie ludzi Polsce w spółczesnej potrzeba.
Kończę więc życzeniem , aby w św iecie polskiej n a u k i doko nało się coś de revo lu tio n lb u s o rb iu m caelestium w k ieru n k u zaślubin m yśli, w ia ry i czynu.