116953
LUDWIK KULCZYCKI
LWÓW
Z DRUKARNI UDZIAŁOWEJ WE LWOWIE 1912.
UGODA POLSKO-RUSKA
LWÓW
Z DRUKARNI UDZIAŁOW EJ WE LWOWIE 1912
.
Stosunki polsko-ruskie w Galicji są obecnie osią, koło której obraca się cała polityka w kraju naszym. Wyciskają one silnie swoje piętno na wszystkich ważniejszych sprawach bieżących.
Bez ich uzdrowienia, mowy być nie może o prawidłowym fun
kcjonowaniu sejmu krajowego, o doprawadzeniu do końca re
formy wyborczej. O tym, źe tak jest istotnie mało kto poważnie dziś wątpi. Mimo to jednak społeczeństwo polskie w Galicji nie chce, czy też nie umie wyprowadzić z tego faktu należytych kon
sekwencji.
Pomijając podolaków, którzy nie chcą słyszeć nawet^o ugo
dzie polsko-ruskiej, oraz narodowych demokratów, którzy zgodni są z nimi w tym względzie i radziby niedopuścić do żadnej akcji mającej na celu załagodzenie antagonizmów narodowych w|,Ga
licji, zauważyć należy, że nawet znaczna część tych co myślą, w tej sprawie inaczej — nie okazuje dostatecznej energji, ani za
pału dla przedsięwzięcia kroków stanowczych, mających na celu zaprowadzenie jakiegoś modus vivendi pomiędzy obu narodami, zimieszkującymi Galicję. Zwolennicy ugody polsko-ruskiej z na
szej strony nie mają dość odwagi, aby ją przeforsować. Zdaje im się, że nie poruszając spraw drażliwych, uda się jakoś ją prze
prowadzić. Tymczasem strona przeciwna (wrogowie ugody) robi wszystko, aby ją uniemożliwić. W tym celu rozpuszcza najfał- szywsze wieści o samej ugodzie, wyzyskując najmniejsze nawet wypadki i przekręca je na jej niekorzyść i t. p.
Utopją jest przypuszczać, że można będzie zjednać zwolna podolaków i narodowych demokretów dla reform, mających na celu złagodzenie antagonizmów polsko ruskich w Galicji.
Historja nasza obfituje w fakty zdumiewającego krótkowidz- twa politycznego. Od XVI. wieku począwszy, aż do końca XVIII.
zrobiliśmy szereg nadzwyczajnych błędów politycznych, znanych powszechnie, o których niema potrzeby pisać tu szczegółowo.
Dość wspomnieć, dopuszczenie do rozrostu Prus, nieudolną po
litykę wobec Moskwy za Zygmunta 111., która, zamiast doprowa
dzić do rozszerzenia kultury zachodniej daleko na Wschód, nie- tylko nie dała nam żadnych korzyści, lecz w rezultacie stała się, w znacznym stopniu, powodem późniejszych klęsk; w sprawach wewnętrznych nie okazaliśmy więcej rozumu, zniszczyliśmy dobro
byt miast, nie umieliśmy wytworzyć silnego rządu centralnego, a państwo nasze stało się widownią bezprzykładnej anarchji; za
miast zużytkować kozactwo dla obrony państwa i zaprowadzenia w nim ładu, wszczęliśmy z nim walkę, która, przy braku silnej organizacji państwowej, musiała się skończyć naszą klęską; wre
szcie kiedy lepsza część narodu zrozumiała zło i poczęła myśleć 0 reformach, a później je przeprowadzać — to i wówczas zdo
byliśmy się tylko,na półśrodki; konstytucja 3. maja, w wielu pun
ktach bardzo dobrze pomyślana, była dla wsteczników za rady
kalna, a szerokich mas ludowych nie zdołała poruszyć, były bo
wiem zbyt przybite i mało có zyskiwały bezpośrednio przez nią, przyszła zresztą zbyt późno, wśród okoliczności dla nas niepo
myślnych.
Oczywiście wszystko ma swoje przyczyny, więc i przebieg dziejów naszych także, jak również i nasza polityczna lekkomyśl
ność. Fakt jednak pozostaje faktem.
W ciągu dziejów porozbiorowych zmieniliśmy się pod nie
którymi względami dużo, pod innymi mało. Pod względem po
litycznym skorzystaliśmy niestety bardzo mało ze smutnych do
świadczeń dziejowych. Tak np. podczas sejmu 1831 roku nie uwłaszczono włościan, zlekceważono reformy Wielopolskiego 1 rozpoczęto lekkomyślnie powstanie 1863 roku.
Jak w wieku XVII. i w większej części XVIII. społeczoństwo nasze znajdowało się pod potężnym wpływem frazesów i afory
zmów nie wytrzymujących żadnej krytyki, tak też jest i obecnie.
Zmieniły się tylko frazesy. W epoce naszego upadku nie można było krytykować liberum veta i elekcji, obecnie nie wolno pod
dawać w wątpliwość „naszego stanu posiadania". Dawniej sądzi liśmy, że korzystamy ze specjalnej opieki niebios, która nam gwa
rantuje zachowanie niepodległego bytu; dziś nie mamy już na- ogół tej pewności, sądzimy jednak, że utraciwszy byt niepodległy możemy jednocześnie walczyć ze wszystkimi, w nadziei, że „ja
koś to będzie".
Dawniej i dziś uważaliśmy się i uważamy za naród jakiś wyjątkowy, który nie podlega ogólnym prawom rozwoju społe
czeństw. Przypuszczaliśmy, w epoce upadku, że sąsiadując z pań
stwami, mającymi silne rządy i armję, możemy istnieć bez nich;
obecnie sądzimy, że chociaż jest rzeczą naturalną, że wszędzie różne narody zatrzymane w swym rozwoju, przez podbój i wy
narodowienie się klas wyższych, budzą się do życia samodziel
nego, to jednak proces ten, na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej jest nienaturalny, i że wytworzyły go tylko intrygi naszych wro
gów, że wreszcie możemy go usunąć, albo powstrzymać na czas dłuższy.
Słowem spotykamy się z tą samą naiwną, prostą i upartą psychologią, co w końcu XVII. i w pierwszej połowie XVIII. w.
Tak jak dawniej niepodobna było przekonać szlachcica polskiego, że liberum veto jest złe, tak dziś niepodobna przekonać podolaka, że należy zrobić Rusinom poważne ustępstwa, że należy zerwać z reprezentacją kurjalną.
Nasi narodowi demokraci są równie uparci, jak podolacy, tam, gdzie chodzi o interes ich stronnictwa i jego członków.
Opierając się przeważnie na urzędnikach, nie chcą oni, aby Ru- sini zyskiwali więcej praw, obawiając się zmniejszenia liczby po
sad dla „prawdziwych Polaków" w Galicji. Z tych względów, byłoby dużą naiwnością czekać z przeprowadzeniem ugody pol
sko-ruskiej do chwili, w której podolacy i narodowi demokraci zostaną przekonani o jej pożytku.
Nie dla przekonania też ludzi należących do tycn obozów piszę tę pracę.
W społeczeństwie naszym są ludzie nawet bardzo liczni, którzy nie wyrobili sobie jeszcze jasnego punktu widzenia na sprawę ruską w Galicji, którzy ulegli częściowo suggestji i fra- zeologji wszechpolskiej, nie w tym stopniu jednak, aby zatracili w zupełności wszelki krytycyzm ; są też i tacy, a jest ich nie mało, co pragnęliby załagodzenia antagonizmów narodowych w naszym kraju, ale nie mają żadnej jasnej koncepcji ugody, i odrzucają, bez bliższego rozbioru, postulaty Rusinów. Do tych żywiołów w społeczeństwie naszym należy się zwrócić i przekonać je, że ugoda polsko-ruska jest potrzebna, możliwa, i że trzeba ją prze
prowadzić szybko.
„Nowa Reforma" w końcu 1911 roku poświęciła jej kilka artykułów. Dopóki omawiała jej pożytek dla obu stron, zdawało się, że pragnie jej istotnie, słusznie też wykazywała, że można ją przeprowadzić nie z fnoskalofilami, lecz z tymi co stoją na grun
cie narodowej odrębności Rusinów (z Ukraińcami). Po tak za
chęcającym jednak wstępie nastąpił bezpośrednio artykuł końco
wy, w którym odrzucone zostały najbliższe postulaty ruskie bez żadnego nawet ich rozbioru, jako „zbyt wygórowane". W rezul
tacie więc okazało się, że i „Nowa Reforma" właściwie nie pra
gnie na serjo przeprowadzenia ugody polsko-ruskiej.
Ważność tej sprawy wymaga wszechstronnego jej omówie
nia bez żadnych obsłonek, bez żadnych niedomówień. Znaczenie jej przekracza granice Galicji i Austrji i rozpatrywane być musi nie tylko w stosunku do interesów społeczeństwa polskiego w kraju naszym, lecz i w innych dzielnicach.
Stosunki polsko-ruskie mogą być należycie zrozumiane tylko w perspektywie historycznej. Dlatego też będę musiał, w pracy niniejszej, nieograniczać się tylko do teraźniejszości, lecz również
zwrócić się i do przeszłości, nie poświęcając jej jednak zbyt dużo miejsca.
Oczywiście praca moja nie rości sobie pretensji do wyczer
pania przedmiotu tak rozległego. Zadanie jej jest skromniejsze i polega na ujęciu, w głównych zarysach, sprawy ugody polsko- ruskiej w Galicji na tle życia obu narodów.
*
Co należy rozumieć w chwili obecnej, przez ugodę polsko- ruską w Galicji?
Zdaniem moim, oznacza ona porozumienie obu narodów, -w kraju naszym, w sprawach dziś najbardziej aktualnych, nieusu- wające wprawdzie wszystkich antagonizmów, zmniejszające je je
dnak znacznie na czas dłuższy. Porozumienie takie, nie może więc być ani wieczne, ani bezwzględne, nie może też zadowolić wszystkich; musi jednak opierać się na pewnej ogólnej podsta
wie, musi być wynikiem oKreślonej koncepcji politycznej, doty
czącej współżycia obu narodów w kraju naszym. Ugoda w rozu
mieniu powyższym nie może polegać na paru albo kilku konce- syjkach na rzecz Rusinów, lecz musi być wyrazem pewnego ogólnego planu, systemu w stosunkach polsko-ruskich przeprowa
dzonego ze stron obu konsekwentnie. Powyższe określenie ugody pomiędzy obu narodami zamieszkującymi Galicję, nadaje jej cha
rakter praktyczny, realny i uwalnia ją od różnych czynionych jej zwykle zarzutów.
Tak np. upadają, skierowane przeciwko niej, argumenty:
że nie warto nad nią pracować, gdyż nie zadowoli wszystkich Rusinów; że nikt nam nie zaręczy, że późniejsze pokolenia nie uznają jej za obowiązującą; że nie usunie ona całkowicie wszel
kich starć w stosunkach pomiędzy obu narodami i t. p.
Zachodzi teraz pytanie, czy tak pojęta ugoda, częściowa tylko i przejściowa jest możliwa i pożyteczna ?
Nie ulega wątpliwości, że wszelkie doniosłe reformy, o ile odbywają się bez rewolucji, w czasach zwykłych, dochodzą do skutku dlatego tylko, że czynią zadość pewnemu chwilowemu kompromisowi, że usuwają na plan dalszy sprawy najbardziej sporne, niedające się w danym czasie rozwiązać. Nawet stronni
ctwa skrajne muszą się godzić na taki sposób załatwiania różnych antagonizmów społeczno-politycznych i narodowych, i dlatego np. współczesne partje socjalistyczne mają zawsze w swoim programie żądanie minimalne, zastosowane do obecnego ustroju społecznego, zrealizowanie których nie narusza bynajmniej jego
podstaw i maksymalne, obejmujące już zupełnie nowy ustrój spo
łeczny, różny od obecnie istniejącego.
Każdy naród pozbawiony bytu samodzielnego musi także liczyć się z rzeczywistością i zdobywać stopniowo prawa dla sie
bie, gwarantujące mu jego samodzielność narodowo-kulturalną, ekonomiczną i społeczno-polityczną w rozmaitych formach.
Oczywiście, czasami walka narodowościowa przyjmuje formy bezpośredniej walki o niepodległość państwową, nie zawsze je
dnak tak bywa i nie zawsze walka taka osiąga swój cel. Rezultat:
jej bowiem zależy od wielu bardzo okoliczności. Wszystko to co osiągnęły już narody zamieszkujące Austrję osiągnięte zostało na drodze wzajemnych kompromisów, reform częściowych, które za
pewniały im możność swobodnego rozwoju. Prawda, że i obe
cnie walka narodowościowa nie zniknęła, że nawet często zao
strza się. Mimo to jednak nie da się zaprzeczyć, że, zarówno dla państwa austrjackiego, jak i dla poszczególnych zamieszkujących je narodów, te różne częściowe reformy i kompromisy były bar
dzo pożyteczne.
Nie tylko jednak w Austrji sprawy narodowościowe regu
lowane były na drodze kompromisów. Widzimy to samo w An- glji w stosunkach irlandzko-angielskich, w Belgji w konflikcie flamandzko-walońskim i t. p.
Częściowe choćby reformy w zakresie stosunków narodo
wościowych mają tę dobrą stronę, że ograniczają do pewnego stopnia sprawy sporne, że usuwają je na plan dalszy, do cza
sów, w których rozwiązanie ich będzie albo łatwiejsze, albo też przybierze inną formę, niż to się przypuszcza w danym momencie.
Walka obu narodów w Galicji przybrała obecnie formy gwałtowne i pochłania ze stron obu ogromną ilość energji.
Rusini dążą, w dalszej przyszłości, do podziału Galicji na ruską i polską i do wytworzenia z niej dwu odrębnych prowin
cji, posiadających swoje sejmy, statuty krajowe, odrębne admini
stracje i t. p.
Publicyści polscy narodowo demokratyczni i inni, przeciwni zawarciu obecnie ugody polsko-ruskiej, powołują się na ten po
stulat Rusinów, dotyczący podziału Galicji, aby wykazać, że wszel
kie porozumienie pomiędzy obu narodami zamieszkującymi nasz kraj jest niemożliwe.
Rozumowanie takie nie wytrzymuje żadnej krytyki, gdyż nie uwzględnia tej okoliczności, że fakt że Rusini nie mają wszyst
kiego tego, co im się należy w Galicji, jest jednym z głównych powodów wysuwania dziś przez nich sprawy podziału Galicji.
Nieznaczy to oczywiście, aby zapewnienie Rusinom znacznych koncesji narodowych spowodowało abdykację ich z tego postu
latu, lecz to tylko, że unormowanie stosunków polsko-ruskich w kraju naszym za pomocą szerokich reform, zapewniających Rusinom możność swobodnego rozwoju, usunęłoby sprawę po
kter. Nie jest nawet wykluczoną okoliczność, że całkowite prze
prowadzenie równouprawnienia Rusinów z Polakami w Galicji, zapewnienie im zupełnej samodzielności w ich własnych spra
wach kulturalno-narodowyęh, zadowoliłyby na czas bardzo długi olbrzymią ich większość, i że tylko część ich mniejsza domaga
łaby się ciągle podziału kraju.
Narodowym demokratom i podolakom chodzi nie o obronę polskości w Galicji od rutenizacji lecz o utrzymanie panowania naszego nad Rusinami.
Niedawno „Słowo Polskie", w artykułach p. Grabskiego wy
raźnie to zaznaczyło twierdząc, że musimy utrzymać całkowicie uzyskaną po przodkach naszych przewagę nad Rusinami. Twier
dzenie powyższe jest tylko pustym frazesem.
Każdy naród dąży do tego, co jest dla niego pożyteczne,, co zapewnia mu korzyści w teraźniejszości i przyszłości. Nie może on więc w polityce swojej krępować się dziedzictwem otrzymanym z przeszłości. Nie zawsze zresztą pewien „stan po
siadania", pewien przywilej jest dla narodu korzystny; niezawsze też można go, pomimo największej chęci utrzymać. Rozwój dzie
jowy jest procesem, w którym ciągle czyjś stan posiadania jest naruszony.
Zamiast bezmyślnych frazesów p. Grabski lepiejby zrobił, aby spróbował wykazać, że Polacy mogą w Galicji, należącej do Austrji, państwa konstytucyjnego i demokratycznego, utrzymać wiecznie swój stan posiadania.
W jednym z artykułów publicysta ten powiedział, że Wie
deń żąda koncesji dla Rusinów ze względu na swoją politykę zagraniczną. Otóż jeżeli tak jest istotnie, co nie ulega wątpliwo
ści, to utrzymanie polskiego stanu posiadania w Galicji kosztem Rusinów jest tylko trudniejsze. Rusini stanowią nie wiele mniej, niż połowę ludności Galicji (znaczna część Żydów zaliczonych do Polaków nie jest wcale spolonizowana), w czasach ostatnich zrobili ogromne postępy na polu organizacji ekonomicznej, kul- luralno-narodowej i politycznej. Ruch ruski jest bardzo demokra
tyczny, co nadaje mu wielką siłę i żywotność.
Trudno więc zrozumieć w jaki sposób, za pomocą jakich środków, Polacy mogą w państwie nie własnym, utrzymać całko
wicie „swój stan posiadania11. Wszak nawet Niemcy, mający od wieków przewagę w Austrji, nie utrzymali go, chociaż dynastja, stanowiąca jeszcze pierwszorzędny czynnik w życiu tego państwa jest niemiecka, chociaż poza nimi jest potężne państwo niemieckie.
Narodowi demokraci i podolacy nie są politykami, lecz cia
snymi fanatykami i doktrynerami. Narodowi demokraci są jeszcze demagogami, którym chodzi oto, aby przedstawić się za zbawców narodu Dlatego też grają na strunach szowinizmu narodowego- tumaniąc społeczeństwo szkodliwą frazeologią polityczną, pozba
wioną wszelkich podstaw realnych. Jest jeszcze jedna „teorja“
nacjonalistyczna dotycząca sprawy ustępstw w obec Rusinów, której pominąć tu nie można.
Polega ona na twierdzeniu, że możemy robić Rusinom wtedy tylko koncesje, jeżeli jednocześnie i my zyskiwać będziemy nowe zdobycze, tak, aby nasza przewaga nad nimi istniała zawsze.
Pogląd ten jest zupełnie nie możliwy do konsekwentnego zrealizowania, gdyż pociągnąłby za sobą niesłychane wydatki, których nie mogłoby ponieść państwo, a tymbardziej kraj, oraz wymagałby przekształceń prawno-państwowych, na które niktby się w Austrji, prócz Polaków, nie zgodził. Istotnie, gdyby zasto
sowano powyższą zasadę np. do uniwersytetu ruskiego, to oka
załoby się, ze utworzenie go musiałoby pociągnąć za sobą za
łożenie conajmniej trzeciego uniwersytetu polskiego w Galicyi.
Mówię conajmniej, gdyż stosunek 3 do 1 jest nieskończenie mniej szy od 2 do 0.
Na każde nowe gimnazjum ruskie przypadaćby musiało 6 albo 7 polskich i t. p.
Wyobraźmy sobie, że zasady powyższe zechcą teraz stoso
wać wszystkie narody w Austrji. Niemcy musieliby żądać w za
mian za otwarcie jednego uniwersytetu włoskiego co najmniej czterech niemieckich i t. p. Widzimy więc, że zasada powyższa jest wprost humoryslyczna.
Nie możemy, należąc do państwa austrjackiego, stosować jednych zasad prawno-publicznych do Galicji, innych do Szlązka i całej Austrji. Skoro uważamy, że nie mamy prawa zmniejszać naszego „stanu posiadania", na korzyść Rusinów w Galicji Wschod
niej, nie możemy żądać od Niemców, aby zmieniali swój stan posiadania na naszą korzyść na Szlązku, nie możemy także do
magać się od państwa, aby przez rozszerzenie autonomji naszego kraju, uszczuplało swój stan posiadania,
Austrja nie jest na szczęście Rosją, dlatego też metody pań
stwowości rosyjskiej są w niej obecnie niedopuszczalne. Nie je
steśmy narodem wybranym i musimy się liczyć z koniecznością historyczną, polegającą na tym, że Rusini rozwijają się szybko w różnych kierunkach, i że nasza nad nimi przewaga musi się coraz bardziej zmniejszać.
Tak więc ugoda polsko ruska, polegająca na ustępstwach w obec Rusinów, musi nastąpić.
Ale może nie jest ona aktualną, może niema powodu spie
szenia się z nią ? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy roz
patrzeć najbliższe zadania polityki krajowej i państwowej, współ
czesne stosunki polityczno-narodowościowe w Rosji, oraz obecną sytuację międzynarodową.
Na porzątku dziennym mamy obecnie w Galicji sejmową reformę wyborczą, po której kolej przejdzie na przekształcenie
tiaszej administracji gminnej, powiatowej i krajowej, na połączenie obszarów dworskich z gminami i t. p.
Wzrastające potrzeby kulturalne Galicji wymagają znacznego zwiększenia jej dochodów, co nie da się uskutecznić bez odpo
wiedniego rozszerzenia samodzielności finansowej naszego kraju, złączonej ściśle ze zwiększeniem zakresu jego autonomji. Sprawy te są bardzo pilne i nie cierpią zwłoki, odraczanie ich jest ciężką stratą dla Polaków. Wszystkie one nie dadzą się załatwić bez ja
kiegoś porozumienia się z Rusinami, opartego na szerszych pod
stawach.
Obstrukcja ruska w Sejmie w 1910 r. sparaliżowała w sto pniu znacznym jego działalność. Wprawdzie nie doprowadziła ona do unieważnienia jego uchwał, ale z tego bynajmniej nie wynika, aby i na przyszłość czynności jego, odbywające się w wa
runkach tak nienormalnych, doprowadzone być mogły do końca.
„Słowo Polskie" ma na to gotową odpowiedź. Liczy ono na słabość płuc niektórych posłów ruskich i dlatego obstrukcji się nie boi. Sejm z roku bieżącego mógł bardzo mało zdziałać z po wodu postawy Rusinów. Z drugiej strony zauważyć należy, że i dla Rusinów załatwienie reformy wyborczej, administracyjnej, finansowej oraz zaspokojenie wielu kulturalnych potrzeb Galicji, jest rzeczą wagi pierwszorzędnej; że zużywanie ogromnej masy energji przeważnie na walkę narodowościową przynosi im zna
czne sfraty.
Obstrukcja może sparaliżować czynności sejmu, nie może jednak sama przez się zmusić jego większości do przeprowa
dzenia pożądanych, dla Rusinów, reform w różnych dziedzinach życia.
Stosunki polsko-ruskie nie kończą się na Galicji, lecz od
grywają nader ważną rolę w państwie rosyjskim.
Rosja niezawodnie, pomimo panującej w niej reakcji i anar- chji, weszła już na drogę przekształcania się z państwa absolu- tystycznego na konstytucyjne.. Narody zamieszkujące jej rozległe teryiorjum dążą i dążyć będą do zdobyeia dla siebie praw coraz szerszych, dąjących im możność swobodnego rozwoju.
Jakkolwiek rozbicie centralizmu rosyjskiego i wytworzenie na jego miejsce decentralistyczno autonomicznego ustroju polity
cznego wymagać będzie dużo sił, długiej i natężonej walki ze strony zainteresowanych w tym grup ludności, należących do róż
nych narodów; niezawodnie jednak nastąpić będzie musiało. Isto
tnie, skoro tylko ustali się ustrój konstytucyjny w Rosji, chociażby nawet tylko ściśle centralistyczny, to narody zamieszkujące pań
stwo rosyjskie pozyskają stały teren do walki o swoje prawa.
Nawet wedle rosyjskiej statystyki urzędowej i fałszowanej na ko
rzyść rządu — nie więcej jak 43 proc. ludności państwa należy do narodowości rosyjskiej. Okoliczność ta utrudni jej, przy ustroju konstytucyjnym, zatrzymanie na czas dłuższy całkowitej hegie-
monji w państwie, tymbardziej, że podczas rewolucji świadomość,, narodowościowa wśród wszystkich narodów i ludów zamieszku
jących państwo rosyjskie wzrosła znacznie.
Nie mogę tu wchodzić w szczegóły tego ciekawego zresztą procesu, chodzi mi tylko o zaznaczenie go- Wśród narodów za
mieszkujących terytorjum państwa rosyjskiego Polacy i Rusini (Ukraińcy) zajmują pod względem liczebnym miejsce pierwsze.
Od rozwoju więc tych dwu narodów głównie zależeć będzie roz
bicie centralizmu rosyjskiego. Polacy i Rusini będą musieli, wraz z innymi podbitymi przez Rosję narodami, oraz z opozycją ro
syjską, walczyć wspólnie przeciwsko rządowemu i nacjonalistycz
nemu centralizmowi rosyjskiemu.
Na stosunki polsko-ruskie w Rosji stosunki wzajemne obu narodów w Galicji mają i mieć będą wpływ znaczny.
Zapominać też nie należy i o tym, że im szybszy będzie rozwój narodowy Rusinów w Galicji, tym raźniej rozwijać się będzie proces narodowego uświadomienia wśród Rusinów w pań
stwie rosyjskim.
Z faktu tego, że obecnie rusiński ruch narodowy w caracie jest bez porównania słabszy niż w Galicji i w Austrji w ogóle, nie należy wyprowadzać wniosku zupełnie błędnego, że nie ma on tam zupełnie znaczenia i przyszłości przed sobą.
Rewolucja rosyjska rozbudziła znacznie dążności narodowe wśród Rusinów w caracie, na co mnóstwo posiadamy dowodów, a chociaż reakcja obecna tamuje te dążenia, to jednak nie zani
knęły one, lecz raczej tylko przycichły i ukryły się częściowo.
Agitacja rewolucyjna w Małorosji już na lat kilka przed rewolucją przybrała znaczne rozmiary. Śledztwo rządowe skonstatowało ją po wielkich rozruchach agrarnych w połtawskiej i charkowskiej gnbernji w 1902 r. Była ona prowadzona wśród włościan w ję
zyku ukraińskim (rusińskim). W latach następnych, działalność wśród ludu ukraińskiego na wsi i w miastach rozwijała się cią
gle, ideja autononiji Małorosji (Ukrainy w szerokim znaczeniu tego wyrazu) występowała coraz wyraźniej w programach najważniej szych partji politycznych, które ją wówczas wysuwały.
Podczas samej rewolucji, narodowy ruch ukraiński uwido
cznił się silnie wśród ludu wiejskiego w szeregu uchwał gminnych domagających się np. szkół z językiem wykładowym ukraiń
skim (rusińskim). W 1. dumie państwowej powstał klub autono- mistów dążący do zaprowadzenia w Rosji ustroju decentralisty- czno autonomicznego, do klubu tego weszli Ukraińcy (Rusini).
Powstało dużo ukraińskich instytucji gospodarczo-oświato- wych, zjawiły się pisma ukraińskie.
Z chwilą zapanowania reakcji w Rosji, rząd zaczął prześla
dować wszelkie objawy ruchu wolnościowego i narodowego. Na ruch ukraiński posypały się represje. Władze zawiesiły niektóre
pisma ukraińskie, pozamykały różne stowarzyszenia, prawie wszyst
kie oddziały „Proświty“ zostały rozwiązane.
Mimo to jednak narodowy ruch ukraiński w różnych swoich odcieniach rozwija się, pomimo warunków niepomyślnych dalej.
Okres rewolucyjny pozostawił po sobie niezatarte ślady, poru
szył głęboko ludowe masy ukraińskie, uświedomił je nie tylko pod względem socjalno-politycznym, lecz także i narodowym.
Oczywiście i dziś jeszcze, na ogół, lud ukraiński w Rosji posiada mniejszą znacznie samowiedzę narodową niż w Austrji, w każdym jednak razie zrobił w tym kierunku ogromne postępy, i robić je będzie dalej. Jeszcze przed wybuchem rewolucji sto sunki pomiędzy Rusinami z Austrji i z Rosji zaczęły się coraz więcej ożywiać, podczas samej rewolucji stały się one częstszymi i trwalszymi. Dużo Ukraińców z Rosji przyjechało do Galicji i Bukowiny, zapoznawało się ze stanem ruchu narodowego w tych krajach, ucząc się wielu rzeczy pożytecznych i utrwalając się w po
czuciu swojej odrębności od Rosjan. Nie ulega wątpliwości, że im ruch narodowy rusiński osiągać będzie większe zdobycze w Galicji i Bukowin:e, tym szybciej rozwijać się będzie w ca
racie.
Jakkolwiek nie buduję całej przyszłości narodu polskiego na jakiejś raptownej katastrofie z państwem rosyjskim, jak to ro
bią niektórzy, to jednak sądzę, że mogą zajść, w bliższej lub dalszej przyszłości, takie okoliczności w stosunkach międzynaro
dowych w Europie Wschodniej, przy których, naród nasz może wiele zyskać, posługując się umiejętnym ich wyzyskaniem. Być może, że nadejdzie czas, w którym naród nasz będzie mógł wystąpić na szerszą arenę polityczną. Otóż nie ulega wątpliwo
ści, że jednym z warunków powodzenia takiej akcji Polaków jest zapewnienie sobie współdziałania Rusinów przeciwko cara
towi, albo tylko choćby życzliwej ich neutralności.
Walka polsko ruska w Galicji w tej formie w jakiej dziś się odbywa, uniemożliwiłaby nam wszelką szerszą akcję polityczną, zarówno w tym kraju, jak i w graniczących z wschodnią jego częścią powiatach Królestwa Polskiego.
Zaprowadzenie ugody polsko ruskiej wzmocni nasze stano
wisko w Wiedniu. Publiczną jest tajemnicą, że często Koło Pol
skie nie może silnie domagać się pewnych koncesji na rzecz Ga
licji, obawiając się, aby rząd centralny, nie chcąc ich udzielić, nie poruszał spraw ruskich.
Tak więc, jest bardzo wiele powodów, dla których zawarcie ugody polsko-ruskiej, mającej na celu zaprowadzenie pewnego rodzaju modus vivendi pomiędzy obu narodami w Galicji, jest bardzo pożądane, Nie ulega równieś wątpliwości, że taka ugoda już dziś jest sprawą naglącą.
Fakt, że w czasach ostatnich istniały tendencje polityczne zbliżenia się Rosji do Austrji nie obala tego, co powiedziałem
wyżej, gdyż nie nie wiadomo : 1. czy tendencje te doprowadzą istotnie te państwa do porozumienia się; 2. czy porozumienie takie, gdyby nastąpiło, byłoby trwałe wobec sprzecznych interesów tych państw.
Austrja ma tak sprzeczne interesy z Rosją, zarówno na pół
wyspie Bałkańskim, jak i na granicy północno wschodniej, że tru
dno jest przypuścić, aby porozumienie austrjacko-rosyjskie mogło być bardzo trwałe. Powtarzam, nie opieram swoich nadziei poli
tycznych wyłącznie na wojnie pomiędzy Austrją a Rosją; co wię
cej nawet zdają sobie sprawę z tych trudności, na które wojna taka napotkaćby musiała ze strony Hohenzollernów, sprzyjają
cych w gruncie rzeczy, wbrew interesom Niemiec, caratowi; twier
dzę jednak, że starcie takie może się trafić w przyszłości, i że po
winniśmy je mieć na względzie w kształtowaniu polityki naszej w obec Rusinów w Galicji.
Ale przypuśćmy nawet na chwilę, że w Rosji nie ma zupeł
nie Rusinów, to i wówczas jeszcze powinnibyśmy umożliwić im rozwój narodowy w Galicji, zważywszy, że są w niej moskalofile popierani przez rząd carski, którzy w każdej chwili gotowi są mu służyć w sposób rozmaity.
Tworzą oni dla nas poważne niebezpieczeństwo, które zwal
czać można skutecznie tylko wówczas, jeżeli, oprócz zwykłych środków obronnych, używanych przez każde państwo (w danym wypadku przez Austrję), popierać będziemy narodowy ruch ru
ski, jeżeli nie będziemy stawiać trudności tworzeniu się wyższej kultury Rusinów.
Gdyby nawet nie było ruchu rusińskiego, to, wobec istnienia Rosji i jej propagandy w Galicji, należałoby go wytworzyć sztu
cznie, o ileby to tylko było możliwe.
Niestety, są u nas ludzie zaślepieni, którzy albo nigdy nie stykali się z uciskiem rosyjskim, albo, znając go poprzednio, za
pomnieli o nim; ludzie ci mają fantastyczne pomysły polityczne;
zdaje im się, że współdziałając z Rosją, w tłumieniu narodowego ruchu rusińskiego, zjednają ją dla sprawy polskiej i popchną prze
ciwko Niemcom Powyższa koncepcja zdradza zupełny analfabe
tyzm polityczny. Celem uniknięcia mniejszego dla Polaków nie
bezpieczeństwa ze strony Rusinów, doradza ona rzucenie się w objęcia Rosji, co byłoby dla nas niebezpieczeństwem istotnym.
Współdziałanie nasze z Rosją przeciwko Niemcom musiałoby z konieczności wytworzyć antagonizm pomiędzy nami a Austrją, co naraziłoby nas na nieobliczone straty polityczne i kulturalne.
Austrja jest jedynym państwem, w którym możemy się roz
wijać swobodnie, i z którym mamy interesy wspólne; tylko pod osłoną monarchji Habsburgów możemy się wzmacniać należycie narodowo, politycznie i kulturalnie; powinniśmy więc współdziałać sile tego państwa, a nie podkopywać go przez pomaganie Rosji.
Ale może powyższa kombinacja polityczna niedoprowadziłaby do zerwania naszego z Austrją ?
Niemcy w Austrji i dziś jeszcze stanowią żywioł w państwie najsilniejszy i dlatego kombinacja polityczna obliczona na wszel
kie współdziałanie nasze z Rosją, w walce jej z Niemcami, mu
siałoby doprowadzić do antagonizmu pomiędzy nami a państwem Habsburgów. Pozatym w ogóle wzmocnienie Rosji byłoby dla nas szkodliwe.
Z punktu widzenia szerszych ogólno-narodowych interesów Rusinów byłoby również pożytecznym zawarcie ugody z Pola
kami. Pomimo wszelkich błędów polityki polskiej, pomimo za
ostrzenia się walki narodowościowej w Galicji nie ulega żadnej wątpliwości, że Polacy są mniej niebezpieczni dla Rusinów niż Rosjanie. Już sam fakt, że jest nas tylko 22,000 000 a Rosjan 70,000.000 mówi bardzo dużo. Następnie uwzględnić należy i to, że, w Rosji, Rusini i Rosjanie są prawosławnymi, że wojsko wyna radawia, że wreszcie ustrój państwowy w caracie utrudnia rozwój narodowościowy.
Zapominać też nie należy i o tym, że Polacy w Galicji na
wet zacofani, nie są przeciwni ani ludowej szkole rusińskiej, ani Towarzystwom ich oświatowym i t. p., że natomiast w Rosji na
wet wśród żywiołów radykalnych spotkać się można bardzo czę
sto ze zdaniem, że nie należy tolerować języka rusińskiego (ma- łoruskiego).
Wiem oczywiście, że Rusini w Galicji to co osiągnęli za
wdzięczają, oprócz własnej pracy, w stopniu znacznym, a może nawet przeważnie Wiedniowi, nie można jednak twierdzić, aby Polacy zawsze przeciwdziałali zdobyciu przez Rusinów wszyst
kich, choćby nawet najelementarniejszych instytucji narodowo kul
turalnych.
Rusini uwzględnić powinni i to jeszcze, że Polacy są ze wszystkich- stron silnie naciskani, że ciężkie ich położenie naro
dowe zmusza ich do energicznej obrony posterunków swoich na kresach.
Rusini zrozumieć powinni, że obecnie cała Wschodnia Ga
licja nie może być uważana, na podstawie reminiscencji history
cznych, za ich kraj wyłącznie, co uzasadnię szczegółowo później, w pracy niniejszej, że więc nie można traktować Polaków jako nielicznych przybyszy. Słów tych nie piszę bynajmniej pod adre
sem wszystkich Rusinów, lecz mam tu na myśli tylko skrajnych z pośród nich szowinistów.
Zaślepienie w walce narodowościowej w Galicji ujawnia się zarówno z polskiej, jak i rusińskiej strony. Zważywszy jednak, że Rusini są stroną słabszą, że na ogół są mniej wyrobieni po
litycznie od Polaków, myśmy pierwsi zdobyć się powinni na możliwie objektywne rozpatrzenie tego zatargu narodowościo
wego.
Sejm w r. 1912 nic prawie nie zdziałał, wątpliwe jest, czy bez jakiej takiej ugody polsko ruskiej zbierze się jeszcze w roku bieżącym. Jeżeli zaś ugoda taka nie nastąpi, to i rok następny 1913 nie będzie lepszy od bieżącego. Na takim zaś zastoju, jak to już zauważyłem wyżej, tracą oba narody bardzo wiele, czas jest więc najwyższy po temu, aby zastanowić się ze stron obu, czyby nie można zrobić sobie wzajemnych ustępstw, któreby, na czas pewien, przynajmniej umożliwiły pokojowy rozwój stosun*
ków narodowo-politycznych i gospodarczo-kulturałnych w naszym kraju.
Rozwój narodowy Rusinów.
Prasa wszechpolsko-podolska, od szeregu lat, zrobiła wszystko co tylko mogła, celem zaciemnienia sprawy ruskiej w Galicji.
Nie było takiego nonsensu historycznego, albo politycznego, któregoby nie użyto celem wykazania, że żądania Rusinów w Ga
licji są zupełnie bezpodstawne. Tymczasem odrodzenie się na
rodowe Rusinów nie różni się niczym od odrodzenia się Słowian Południowych, a także Czechów, Polaków na Szlązku, wreszcie Flamandczyków w Belgji.
Chcąc należycie zrozumieć charakter narodowego ruchu rusińskiego w Galicji, należy, choćby w rysach najogólniejszych rozpatrzeć stan Rusinów w przeszłości.
Historycy rosyjscy, już to świadomie, już to nieświadomie, zawsze jednak pod wpływem tendencyjnych koncepcji politycz
nych, rozpatrują dzieje Wszechrosji jako coś jednolitego Tym
czasem taki punkt widzenia jest zupełnie błędny.
Ruś kijowska, w szerokim znaczeniu tego słowa, to znaczy obejmująca wszystkie pokrewne sobie plemiona (małoruskie), już w czasach przedhistorycznych stanowiła pewną całość odrębną pod względem kulturalno-politycznym. Nie znamy oczywiście szczegółów wewnętrznego jej bytu, z powodu braku źródeł, wiemy jednak, że nawet przez współczesnych była ona wyróż
niana; nie ulega też wątpliwości, źe już i wówczas istnieć mu
siały różnice językowe pomiędzy Małorusinami, a inną Rusią.
Późniejsze dzieje wyodrębniły jeszcze bardziej plemię Małoruskie od Wielkoruskiego i Białoruskiego.
Małorusini mają w sobie bardzo znaczną domieszkę krwi plemion Tiurkskich, podczas gdy Wielkorosjanie — Fińskich. Antro
pologicznie Małorusini różnią się wybitnie od Rosjan współczes
nych i Polaków. Od tych jednak różnic ważniejsze były socjalno- polityczne, które zarysowały się już wyraźnie w XII i XIII. wiekii.
Kulturalno-politycznym centrem plemienia Wielkorosyjskiego, z którego wytworzył się naród rosyjski stał się początkowo Wło
dzimierz, położony nad rzeką Klaźmą, który wkrótce ustąpił miej
sce Moskwie.
Stosunki socjalno polityczne i kulturalne w W. Ks. Moskiew
skim w XII. i XIII. w. były zupełnie inne, niż w Kijowszczyźnie, a zwłaszcza na Rusi Czerwonej.
Skutkiem całego szeregu okoliczności gieograficznych i po
litycznych, jak również pewnych faktów historycznych, których szczegółowe omawianie wymagałoby specjalnej pracy, władza Wielkoksiążęca najpierw we Włodzimierzu, a później w Moskwie, była absolutna. Wobec niej siły samego społeczeństwa, były sto
sunkowo nikłe.
Okoliczność ta, na czas bardzo długi, wycisnęła swoje piętno na dziejach państwa Moskiewskiego, a później Rosyjskiego.
W Kijowie, do katastrofy tatarskiej, władza W. ksiącia, jak
kolwiek nie była prawnie ściśle ograniczona, faktycznie jednak nie miała tej siły co w Moskwie, i musiała się liczyć stale z bo jarami, którzy, choć nie zwarci i nie wyrobieni politycznie, w rze
czywistości byli czymś więcej, niż tylko doradcami jak później w Moskwie.
Nawet tradycja wieców ludowych w Kijowie była żywa, i jakkolwiek stopniowo traciła na znaczeniu, to jednak nie zani
kła w XIII. w. Na Rusi Czerwonej struktura socjalna była naj
bardziej zróżniczkowana. Tamtejsi bojarowie przypominali już ówczesnych magnatów polskich i węgierskich. Stosunki ekono
miczne były tam inne zupełnie niż w Wielkorosji.
Historyk rosyjski, Sołowjow robi słus^pą uwagę, że ciągłe ubieganie się o tron wielkoksiążęcy w Kijowie książąt dzielnico
wych, ciągłe ich przenoszenie się z jednej dzielnicy do drugiej, ze swoją drużyną i z bojarami, — utrudniało osiedlenie się ich w poszczególnych dzielnicach, powstrzymało więc proces wy
twarzania się latyfundjów i zwartej warstwy magnatów, zdoby
wającej dla siebie prawa.
Książęta panujący na Rusi Czerwonej, skutkiem oddalenia, oraz stopnia swojego pokrewieństwa z linjami wielko-książęcymi w Kijowie — wcześnie już odpadli jako ich konkurenci, i, nie współubiegając się o prastary gród nad Dnieprem, siedzieli usiebie.
Skutkiem tego, stosunki socyjalno-polityczne w księstwie ha
lickim, a później i we włodzimiersko-halickim ustalały się: boja
rowie zagospodarowywali się i zaczęli prowadzić dość wyraźną i stałą politykę, zmierzającą do faktycznego ograniczenia władzy księcia.
Walka pomiędzy księciem a nimi zaostrzała się coraz bar
dziej, nie doprowadziła jednak do wyraźnego prawnego ograni
czenia jego władzy. Państwo halickie upadło i weszło w skład Polski; Ukraina, Podole i Wołyń wcielone zostały w skład W. ks.
Litewskiego. Tak więc księstwa zaludnione przez plemię Mało
ruskie nie skonsolidowały się ostatecznie i nie wytworzyły jednej
państwowości. Jak wiadomo w końcu i Wołyń, i Podole i Ukra
ina przyłączonymi zostały do Korony. Nietylko jednak układ sto
sunków socjalnych był na ogół inny na te in ie plemienia Mało- ruskiego niż — Wielkorosyjskiego; tu i tam oddziaływały te?
inne wpływy kulturalne.
Na ogół, poziom kulturalny plemienia Małoruskiego — był, w czasach od IX. do XIII w. i później, o wiele wyższy niż Wiel
korosyjskiego, co ujawniało się w obyczajach, twórczości ludo
wej i t. p.
Wpływy grecko-bizantyjskie oddziaływały tu i tam; na tere
nie jednak Kijowsko-Wołyńsko Czerwonoruskim były one daw
niejsze, bardziej bezpośrednie i spotykały się, zwłaszcza w pań
stwie halickim, z przeciwwagą wpływów zachodnich.
Wszystko to, przy uwzględnieniu odrębności warunków gieo- graficznych, domieszek rasowych, języka domowego — wytwa
rzało zawiązki innej narodowości.
Z chwilą, kiedy plemię Małoruskie znalazło się pod władzą państwa polsko-litewskiego, jego stosunki socyalno-polityczne i kulturalno narodowościowe uległy zmianie. Przedewszystkim proces ich zrózniczkowania się zaczął postępować coraz szybciej:
klasy wyższe (magnaci, częściowo potomkowie udzielnych ksią
żąt, szlachta i wyższe duchowieństwo), jak i również i średnie (średnia szlachta, bogatsze mieszczaństwo) zaczęły się nader szybko polonizować...
Jedynie lud i drobnomieszczaństwo pozostały ruskie.
Przez czas jakiś nieliczne wyjątki z magnaterji n. p. Ostrog- scy, uważali się za Rusinów i to jednak później w XVII. w. ule
gło zmianie. Jedne rody ruskie wymarły, inne przyjęły unję i osta
tecznie spolszczyły się.
Z drugiej strony u dołu, to znaczy wśród ludu, a po części i drobnomieszczaństwa, odbywał się proces wprost przeciwny.
Chłopi polscy, rzadziej drobni handlarze, albo rzemieślnicy, a nie
kiedy nawet podupadli szlachcice — postawieni przez warunki życiowe, przeważnie gospodarcze, na nizinach społecznych, wcho
dząc w to morze ruskie, zatracali powoli swoje poczucie naro
dowościowe i łączyli się solidarnie z masą włościan i drobno- mieszczan ruskich. Dużo krwi ruskiej płynie w żyłach magna
terji i szlachty polskiej, jest też nie mało polskiej w żyłach ludu rusińsko ukraińskiego.
Lud wiejski i drobnomieszczaństwo nie odgrywały i odgry
wać nie mogły roli politycznej w Rzeczypospolitej, jak i w ogóle klasy niższe w państwach znajdujących się na takim szczeblu rozwoju jak Polska w XVI., XVII. i XVIII. wieku.
Dlatego też i narodowa, że tak powiem, barwa tych klasr nie zwracała na siebie uwagi, nie ujawniała się w życiu publicz
nym, lecz występowała tylko wyraźnie na tle wewnętrznego życia tych grup ludności. Z faktu tego jednak bynajmniej nie wypływa^
2*
aby wśród ówczesnych Rusinów nie było poczucia narodowej odrębności. Przeciwnie było ono i ujawniało się tam, gdzie mo
gło się ujawniać. Wyrazem jego były t. z. bractwa religijne, które odgrywały wśród Rusinów doniosłą rolę: wywoływały pewien ruch umysłowy, stwarzały pewną idejologję i utrzymywały, a nawet akcentowały poczucie odrębności narodowej Ten fakt, że bractwa te miały przedewszystkim charakter religijny, nie za
przecza temu, co powiedziałem wyżej, gdyż w wiekach ubiegłych, nawet bardzo wyiaźne dążeni? socjalno-polityczne, przybierały wszędzie barwę religijną. Dziś już żaden poważny historyk nie traktuje reformacji, w rozmaitych krajach; jako ruchu wyłącznie religijno-teologicznego. Otóż tak samo i bractwa religijne ruskie miały zarazem i narodowy, a nawet po części socjalno polityczny charakter.
W XVI. i XVII. w. istnieje cała literatura religijno-polemiczna wśród Rusinów. Wychowańcy tej literatury później, w drugiej połowie XVII. i XVIII. wieku, spełniali misję kulturalną w pań
stwie moskiewskim, wywierając tam znaczny wpływ umysłowy.
Unja brzeska niezawodnie osłabiła, w pewnym stopniu, po
czucie odrębności narodowej tych grup ludności ruskiej które ją przyjęły, nie usunęła jej jednak całkowicie.
Małoruski (rusiński) ruch narodowy w Rzeczypospolitej, kon
centrujący się w miastach, w których przybierał formy religijne, znalazł po części sojusznika w kozaczyźnie, a później w buntach chłopskich, które się z nią łączyły. Nie mogę tu, dla braku miej
sca, zatrzymywać się nad gienezą kozaczyzny, zaznaczę tylko:
że już dawno, przed wybuchem wojen kozackich, istniała ona w rozmaitych formach, że była zjawiskiem przez długie wieki stałym prawie, że, za czasów zwiększonej znacznie kolonizacji, pod rządami polskimi zmieniła tylko swój charakter; że warunki socjalno-polityczne na terenie ówczesnej Ukrainy, polegające prze
dewszystkim na utrwaleniu się pańszczyzny, na ziemiach daw
niej od niej wolnych, nadały jej szczególne znaczenie. Kozaczy
zna skupiała w sobie różne żywioły, włościańskie, drobnomiesz- czańskie, rzadziej już szlacheckie, już to wykolejone, już to z tych albo innych względów niezadowolone z rządów polskich. Pod względem barwy narodowej, ogromną w niej przewagę miały żywioły małoruskie.
Szlachta polska walczyła z kozaczyzną przedewszystkim jako z żywiołem socjalnie niebezpiecznym dla jej panowania;
kwestja narodowa nie odgrywała tu prawie żadnej roli.
Sami kozacy nie byli także bynajmniej patrjotami ruskimi, okoliczności jednak tak się złożyły, że między nimi, a ludem ru
skim oraz bractwami religijnymi zawiązał się sojusz, wciągnięci oni zostali w walkę, która, rozpoczęta na gruncie socjalno-poli- tycznym, zabarwiła się zwolna narodowo. Walki te zarazem wzmocniły poczucie narodowe Rusinów.
Wynikiem starć Rzeczypospolitej z kozaczyzną i buntami chłopskimi, była utrata większej części Ukrainy, którą zabrała Moskwa. Na przynależności do państwa moskiewskiego Ukraina nic nie zyskała: autonomja, którą miała początkowo, więcej zresztą teoretycznie niż praktycznie, została zniesiona z biegiem czasu zu
pełnie; centralizm zniweczył całkowicie jej odrębność, poddań
stwo się rozwinęło w formach równie ciężkich, a może nawet cięższych niż w Rzeczypospolitej; ruch narodowy osłabł znacznie, a w wieku XVIII., napotkał na takie przeszkody ze strony rządu carskiego, jakich za panowania polskiego nie znał.
W granicach Rzeczypospolitej poczucie odrębności narodo
wej Rusinów (Małorusinów) było znacznie większe niż w Ukra
inie moskiewskiej, chociaż i tu polonizacja robiła znaczne postępy.
Nie należy jednak ich przeceniać. Nawet we Lwowie, w którym kultura polska pulsuwała silnie, mieszczaństwo ruskie, choć w znacz
nej swej części posługiwało się i w domu nawet językiem pol
skim — stanowiło przecież coś odrębnego od mieszczaństwa poi- suiego, które też wyczuwało to dobrze. Tak więc na dnie duszy tych powierzchownie spolonizowanych mieszczan rusińskich spo
czywały przytłumione tylko pierwiastki odrębności narodowej.
Fakt ten zaznaczył słusznie historyk nasz Władysław Łoziński w pracy swej p. t. „Patrycjat Lwowski*.
W końeu wieku XVIII, poczucie odrębności narodowej wśród Małorusinów żyjących w państwie rosyjskim, było bardzo słabe. Potomkowie starszyzny kozackiej przeobrazili się w szlachtę rosyjską i zrusyfikowali się; lud wiejski i czf;ść miejskiego miał pewne poczucie swojej odrębności narodowej, ale było ono na
der słabe, tymbardziej, że jedność wyznaniowa przeciwdziałała mu Polegało ono tylko na: innych tradycjach, na nieokreślonych westchnieniach do kozaczyzny, przywiązaniu do miejscowych oby
czajów, odrębnej mowy.
Takie było tło ogólne. Tu i ówdzie jednak, na tym bezna
dziejnym zdawało się podkładzie stosunków, występowały jed
nostki z pośród duchowieństwa, drobnomieszczaństwa, a nawet drobnej szlachty, których poczucie odrębności, że tak powiem, lokalnej było o tyle silne, że były one przywiązane bardzo do swojej mowy, do tradycji, i że tworzyć zaczęły w języku mało- ruskim. W końcu XVIII. i w początkach XIX wieku powstały utwory literackie w języku małoruskim (rusińskim) wartości nie
małej, napisane i wydane w państwie rosyjskim, co miało ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju ruchu narodowego.
Utwory dramatyczne miały też szczególne znaczenie ze względu na to, że ukazywały się później w teatrach i rozbudzały poczucie narodowe w szerszych kołach.
Równolegle z powstaniem tych utworów literackich, obu
dziła się wśród Małorusinów dążność do zbierania materjałów dotyczących przeszłości własnego kraju i narodu. Poczęto gro-
niadzić pieśni ludowe, podania, różne dane etnograficzne, co wszystko razem miało doniosłe znaczenie
Jeżeli już w owych czasach masa ludowa, wśród ludności małorosyjskiej w Rosji, nie poruszyła się, jeżeli ruch narodowy nie wstrząsnął nią, to tłumaczy się to tylko przez to, źe, jak to wykazali niektórzy uczeni rusińscy, poziom kulturalny tej masy chłopskiej był niesłychanie nizki, źe pod rządem rosyjskim po
siadała ona stosunkowo w wieku XIX. mniej szkół niż w XVII.
Ruch narodowy, we współczesnym znaczeniu tego słowa, powstać może tylko przy pewnej choćby minimalnej demokratyzacji społe
czeństwa i kultury. Aż do końea XIX. i początków XX. w. masa ludu Ukraińskiego w Rosji nie posiadała tych minimalnych warunków, przy istnieniu których mogło się w niej rozwinąć poczucie na
rodowe Chłop małoruski w Rosji uważał się za coś odrębnego od polskiego i rosyjskiego pana i urzędnika, ale to poczucie odrębności ograniczało się do zakresu spraw jego domowo-ro- dzinnych, a w najlepszym już razie wioskowych. Szerszych aspi
racji nie miał, więc i to poczucie odrębności nie wychodziło po za te szranki.
Ale co mamy się dziwić, że tak było w Małorosji (w pań
stwie rosyjskim) a nawet i w Galicji w początkach jeszcze XIX.
wieku, czyż nasz lud na Szlązku miał wówczas silne poczucie na rodowe, czy je ma dziś na Mazurach pruskich? Czy miał je lud Flamandzki.aż do czasów ostatnich? Jednakże nawet Rosja zwolna się przeobraża i demokratyzuje, nawet w tym państwie carów kultura nowoczesna ogarnia coraz szersze koła, i dlatego widzimy, że już w końcu XIX. i na początku XX. wieku poczucie naro
dowe rośnie dość szybko wśród ludu Małoruskiego w Rosji, 0 czym wspomniałem już we wstępie. Co zaś do ruchu wśród inteligiencji, mieszczaństwa i poszczególnych grup szlachty, to ruch ten aż do siódmego lat dziesiątka wieku XIX był słaby, opadając 1 wznosząc się, na ogół jednak rósł.
Począwszy od 1847 r. tworzyły się kółka inteligiencji ukra- ińsuiej w Rosji (do pierwszego z nich należał i słynny poeta Szewczenko), które, zdając sobie sprawę z poczucia odrębności narodowej, marzyły nawet o przekształceniu Rosji na państwo federacyjne, w którym terytorjum małoruskie tworzyłoby odrębną całość autonomiczną. Kółka te, skutkiem ogólnego ruchu poli
tyczno-społecznego w Rosji, w początkach panowania Aleksan
dra I I , ożywiły się znacznie, i dopiero, w czasach reakcji po 1863 r. albo się rozpadły zupełnie, albo też prowadziły żywot suchotniczy. W czasie wojny rosyjsko-tureckiej ożyły na nowo.
Nie mogę tu, dla braku miejsca, opisywać powstawania ich i upadku, zaznaczę tylko, że już w drugiej połowie XIX. w w Rosji, pomimo ogromnych przeszkód, rozwinęła się jednak dość pomyślnie lite
ratura ukraińska (rusińska), która ma dziś swoich poetów, powie- ściopisarzy, nowelistów. Są i uczeni Rusini w Rosji, którzy jednak
2 powodu braku wyższych zakładów naukowych rusińskich, są nieraz profesorami w uniwersytetach rosyjskich. A jest ich nie mało
Mówiąc o odrodzeniu się narodowym Rusinów niepodobna zamilczeć o Michale Dragomanowie, który był wielkim patrjotą rusińskim, uczonym i publicystą, wpływ jego był bardzo duży zarówno w Rosji, jak i w Galicji.
Zarzucano mu, że starał się zbliżyć Rusinów z nauką i literaturą rosyjską, i przez to jak gdyby rusyfikował ich Otóż zarzut to zgoła niesłuszny. Dragomanow wyraźnie zaznaczał odrębność Rusinów od Polaków i Rosjan i wyprowadził z niej należyte kon
sekwencje.
Jeżeli doradzał Rusinom (zwłaszcza w Rosji a także w Ga
licji) zapoznawanie się z nową literaturą i nauką rosyjską, to ro
bił to dlatego, aby podnieść poziom umysłowy swojego narodu, dla którego język rosyjski nie jest trudny.
Dragomanow był radykałem, na modłę zachodnio europejską, i dlatego właśnie zalecał znajomość radykalnej literatury rosyj
skiej. W ogóle pragnął on, aby Rusini przejęli się współczesnymi idejami europejskimi, nigdy też nie starał się ich odciąć od wpły
wów polskich, które uważał wogóle za kulturalne.
Dziś nie ulega wątpliwości, że narodowy ruch rusiriski (ma- łoruski) w Rosji zrobił w oslatnich dziesięcioleciach znaczne po stępy, że wszystko przemawia za tym, że w czasach bliższych rozwinie się jeszcze więcej. Ruch ten, o ile chodzi o masy, od
bywa się najsilniej na wsi, dużo żywotności wykazuje w półtaw- szczyznie i w gubernji charkowskiej. O ruchu tym mało u nas wiedzą, gdyż w samym Kijowie nie odgrywa on wielkiej roli.
W mieście tym Rusini nikną w obec Rosjan i Polaków.
już w czasach rewolucji ruch ukraiński uwidocznił swoje cechy polityczne: Jest to ruch decentralistyczny, demokratyczny, nostępowy i konstytucyjny. Cechy te na czas jeszcze długi będą jego właściwością, co dla nas jest ważne, ponieważ, pomijając jakieś gwałtowne katastrofy w stosunkach międzynarodowych, tylko na drodze rozwoju konstytucjonalizmu, decentralizmu w Ro
sji, przy wzmocnieniu się partji postępowych i demokratycznych — możemy coś zyskać w granicach państwowości rosyjskiej, o ile naturalnie sami walczyć będziemy.
Mówi się zwykle, że narodowy ruch rusiński w Rosji nie ma przyszłości, gdyż prawosławie mu przeciwdziała. Niezawodnie wspólność religji odgrywa, zwłaszcza u włościan, ważną rolę.
Zapominać jednak nie trzeba o dwu okolicznościach : 1) ducho
wieństwo prawosławne w Małorosji, nie panuje już dziś bez
względnie nad umysłowością ludu: popi nie cieszą się na ogół jego miłością; 2) racjonalistyczna sekta sztundystów (pochodzenia niemieckiego) robi "zastrważające postępy wśród ludu małoruskiego, obecnie liczy ona już miljony zwolenników wśród niego.
Sekta ta ma dwa odcienie: jeden bardziej umiarkowany w duchu ewangieliczno-protestanckim, drugi radykalny, ujawnia
jący skłonność ku skrajnemu demokratyzmowi, graniczącemu nie
kiedy z socjalizmem ewangielicznym, na wskróś antyrządowy.
O sile sztundyzmu świadczą wyraźnie dokumenty urzędowe rosyjskie, skłonne na ogół raczej do optymizmu niż do pesy
mizmu, a więc do niedocenienia go niż przeceniania.
Ruch narodowy rusiński (ukraiński) w Rosji jest zjawiskiem nader ważnym, które powinniśmy obserwować bacznie, którego nam lekceważyć nie wolno.
Tymczasem dotychczas wiadomości nasze o nim pochodzą z trzecich, albo czwartych rąk, od osób zazwyczaj niekompetent
nych, już to przelotnie znajdujących się w Kijowie lub na Ukra
inie, już to mieszkających tam, ale nie znających tego ruchu.
Z tych mętnych informacji podolacy i narodowi demokraci wyprowadzają swoje wnioski.
Niektórzy wskazują na to, że w Rosji ruch ukraiński nie jest jakoby separatystyczny, że nie akcentuje silnie swojej odrębności, że przeciwnie często przekonywa rząd, że jest legalny i t. p.
Argumentacja powyższa jest wysoce naiwna. Istotnie trzeba sobie zupełnie nie zdawać sprawy z tego co się dzieje w Rosji, aby nie zrozumieć, że: ruch ukraiński w państwie carów, napo
tykając na tak wiele różnorodnych przeszkód, musi, w rozma
itych swoich objawach, do pewnego czasu politykować, że nie może występować zbyt jaskrawo. Można taktyki takiej, o ile idzie zbyt daleko, nie pochwalać, nie należy jednak wyprowadzać z niej wniosków błędnych.
Łotysze w Rosji aż do dziesiątego dziesięciolecia wieku XIX ogromnie politykowali z rządem. Pamiętam jak przykre na mnie robiły wrażenie rozmaite zjazdy łotewskie odbywające się pod pozorem różnych uroczystości carskich.
Zdawało się, źe Łotysze nienawidzą tylko Niemców i że gotowi są popierać rząd rosyjski zawsze. Tymczasem, po latach kilkunastu, ruch łotewski należał do najlepiej zorganizowanych, podczas rewolucji i do najsilniejszych w całym państwie.
Nie twierdzę oczywiście, aby za lat kilkanaście ruch ukra- .iński przybrał, na całym swoimr terenie, charakter ściśle rewolu
cyjny, i aby był tak świetnie, jak łotewski, zorganizowany. Chodzi mi tylko o to, aby wykazaś, że pożory niektóre jego lojalizmu (są i inne bardzo nielojalne jego objawy) nie dowodzą wcale istotnej jego lojalności, i ze w przyszłości zmieni się on i wzmocnię
Rusiński ruch narodowy w Galicji po jej przyłączeniu do Austrji.
Z chwilą przejścia Galicji do monarchji Habsburgów na
stały nieco pomyślniejsze czasy dla narodowego ruchu rusińskie
go. W epoce panowania t. z. „oświeconego absolutyzmu" za Marji Teresy i Józefa 11, rząd austrjacki usiłował podnieść p o ziom kulturalny Rusinów, jak i innych narodów monarchji; cho dziło mu jeszcze i o to, aby w Galicji oprzeć się na Rusinachr nie mających żadnych aspiracji państwowych i mieć w nich prze
ciwwagę w stosunku do Polaków, ciążących do istniejącej jeszcze, ale znacznie zmniejszonej, Rzeczypospolitej
Cesarzowa Marja Teresa założyła najpierw, dla duchowień
stwa ruskiego na Węgrzech, specjalne liceum. W 1774 r. zało
żone zostało seminarjum dla unitów w Wiedniu, zwane Barba- rerum. Józef II. założył takież seminarjum we Lwowie. W pow
stałym na nowo w 1784 roku uniwersytecie lwowskim utworzył kilka katedr rusińskich. W nowych szkołach ludowych w Galicji Wschodniej niższego i wyższego typu, wykładano początkowo po rusińsku.
Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo; następcy Józefa II mieli inne poglądy od niego na sprawę ruską w Galicji. Po części pod wpływem Polaków, język rusiński został usunięty ze szkół ludowych, jako wykładowy, pozwolono tylko na zakładanie równoległych klas z wykładowym językiem rusińskim, o ile lud
ność sobie życzyła. W 1808 r. zwinięto katedry z wykładowym językiem rusińskim w uniwersytecie lwowskim. Stało się to na żądanie duchowieństwa rusińskiego, gdyż rząd oceniał niżej kwa lifikacje tych, co słuchali wykładów w tym języku od innych, przechodzących kursy w języku łacińskim.
Pomimo tych różnych zmian, poczucie narodowe wśród Rusinów zaczęło się rozwijać żywiej, początkowo wśród drobnjcb.
kółek młodzieży, a potym i wśród szerszych.
Polski ruch wolnościowo-narodowy i demokratyczno-rewolu- cyjny nie pozostawał bez wpływu na Rusinów. Po powstaniu 1831 roku przybyło do Galicji wielu emigrantów z Królestwa, którzy na społeczeństwo galicyjskie wywarli wpływ znaczny. W latach następnych przenikać zaczęły do Galicji wydawnictwa emigracyjne z Francji.
Z drugiej strony, postępowa literatura niemiecka pełna wów
czas szlachetnego patrjotyzmu, odbiegającego tak od dzisiejszego nacjonalizmu, oddziaływała także, choć niezawodnie w stopniu mniejszym na najwrażliwszą i najinteligientniejszą część młodzieży rnsińskiej. Prace uczonych slawistów, jak Rakowieckiego, Linde
go, Szafarzyka, oddziaływały też na nią. Decydujący jednak wpływ miały zabronione utwory Kotlarewskiego i zbiór ukraińskich pie
śni ludowych Maksymowicza.
W początkach czwartego dziesięciolecia wieku XIX. ulwo rzyło się we Lwowie kółko patrjotów rusinskich, które stawiało sobie za cel: odrodzenie narodowe Rusinów, wyzwolenie ich z pod przewagi obcej. Przedewszystkim chodziło o to, aby in- teligiencja rusińska przyjęła język ludu, aby zbliżyła się do niego oświeciła go i podniosła jego ducha Na czele tego koła stała słynna, w dziejach ruchu rusińskiego, trójca składająca się z Mar- cjana Szaszkiewicza, Jakóba Hołowackiego i Iwana Wagilewicza Obok nich grupowali się inni, których było koło dwudziestu, ci znowu wywierali wpływ na swoich znajonych i przyjaciół. Byli to studenci filozofji i seminarzyści. Na początek postanowili oni wprowadzić język rusiński do kazań. Szaszkiewicz zrobił pierwszy krok w tym względzie we Lwowie. Na wsi zrobiono to z wię
kszą łatwością. W ogóle działacze ci starali się wszędzie posił
kować się językiem rodowitym. Zaczęli też zbierać pieśni ludo
we. Wzięli się także do pisania utworów literackich, które zgru
powali w zbiorku p. t. „Zorja“. Cenzor wiedeński polecił go do wydania, ale wyższe duchowieństwo rusińskie oburzone, że za
miast języka cerkiewno-słowiańskiego, użyto ludowego, sprzeci
wiło się drukowaniu go. Cenzor lwowski, biskup Lewicki, polecił zbiorek ten zniszczyć. Zajście to naraziło trójcę patrjotów na ró
żne przykrości i szykany ze strony władz. Nie ustawała jednak ona w pracy i w 1837 r. wydała w Peszcie zbiorek artykułów, pieśni ludowych i poezji p. t. „Rusałka Dnistrowaja“. Książka ta miała ogromne znaczenie dla ruchu narodowego Rusinów w Au- ] strji. Władze austrjackie skonfiskowały ją, jako objaw rewolucyjny, i dopiero w 1848 roku można ją było rozpowszechniać: ducho
wieństwo ruskie było oburzone na autorów, których z różnych stron prześladowano.
Represje te rozproszyły członków kółka zorganizowanego przez trójcę, niektórzy z nich zniknęli z widowni, pogrążeni w ży
ciu rodzinnym, inni walczyli ciężko o byt, inni wreszcie zmienili swoje poglądy. Mało kto wytrwał do końca. Władze austrjackie
wolucyjnego.
Taki stan rzeczy przetrwał do 1848 roku. Ruch jednak wy
żej opisany, jakkolwiek rozgromiony, nie pozostał bez znacznego wpływu na pewne koła rusińskie. Przedewszystkim język ludowy powoli zaczął wchodzić w użycie wśród nielicznej wówczas in
teligiencji; następnie poczucie jej odrębności narodowej wzmo
cniło się, wreszcie rozszerzył on widnokręgi umysłowe nielicz
nych kół patrjotów rusińskich. Nie ujawniając się na zewnątrz, wywarł on jednak wpływ na domowy, że tak powiem, byt pe
wnej części duchowieństwa, inteligiencji, drobno-mieszczaństwa i nielicznych włościan.
W czasie burzy, wywołanej przez rewolucję 1848 roku, ruch rusiński znacznie się ożywił. Warunki, w których dotąd rozwijał się, wycisnęły swoje piętno na nim. Ponieważ stosunki polsko- ruskie były od wieków naprężone i wytworzyły antagonizm mię
dzy dwo na narodami, więc ich porozumienie się, nawet w tak przełomowej chwili, jak rok 1848 było ogromnie trudne; Rusini w osobach swoich przywódców oficjalnych przyzwyczaili się pa
trzeć na rząd austrjacki i na dynastję jako na swych naturalnych opiekunów, skutkiem tego i rusiński ruch, w czasie rewolucji, odznaczał się pewnym konserwatyzmem, uniżonością dla rządu austrjackiego i niedowierzaniem względem Polaków. Już wówczas Rusini wysunęli szereg żądań, w pozozumieniu z gubernatorem Stadjonem, który, obawiając się ruchu polskiego, powrócił do 1 tradycji Józefa U. i powziął zamiar popierania, pod pewnym wzglę
dem, narodowego ruchu rusińsk ego.
Najważniejsze postulaty Rusinów były następujące:
1) Podział Galicji na Zachodnią polską i Wschodnią rusiń-
; ską; 2) wprowadzenie do szkół w Galicji Wschodniej języka ru
sińskiego ; 3) utworzenie instytucji kulturalnej rusińskiej na wzór Maticy.
Słabą stroną żądań rusińskich był zupełny brak jasnej kon- cepcfi konstytucyjnej, obojętność w obec swobód obywatelskich.
Zjednało im to nazwę Tyrolczyków Wschodu. Polacy w 1848 roku, nawet najradykalniejsi, którzy byli gotowi robić Rusinom pewne drobne koncesje językowe, dalecy byli od uważania ich za naród odrębny; tymbardziej, że czcili tradycje Unji lubelskiej, i po za ckliwe frazesy opierające się na jej wspomnieniach, nie wychodzili. Rewolucja 1848 roku została zgnieciona. Postu
laty Polaków i Rusinów nie były urzeczywistnione. Mimo to, Ru
sini uzyskali pewne zdobycze, które przyczyniły się nieco do wzmocnienia ich ruchu. Działalność wydawnicza rozwinęła się;
zjawił się szereg pisarzy, jak Mogilnicki, Zubrzycki, Ustjanowicz i inni; przy uniwersytecie powstała katedra języka ruskiego.
Po roku 1860, kiedy absolutyzm począł stopniowo ustępo
wać, Rusini, nie mając wyrobionych polityków, nie umieli wyzy