KOK I I WARSZAWA LISTOPAD - GRUDZIEŃ
/W i C ( i — '?
<
1949 N r 5 (9)
POLONISTYKA
CZASOPISMO DLA NAUCZYCIELI
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
T R E Ś Ć N I J M E K U P I Ą T E G O
Od R e d a k c ji ... 1
\ A r t y k u ł y i r o z p r a w y 1. S te fa n Ż ó łk ie w s k i — P rzed zjazdem p o lo n is tó w . . . . 4
2. F r y d e r y k E n g e ls — O drodzenie i s z tu k a Renesansu . . . 8
3. K a z im ie rz B u a z y k —• M a te r ia ły do h is to r ii lit e r a t u r y w . X V I I 10 P r o g r a m y i p r a k t y k a s z k o l n a J a n Z y g m u n t J a k u b o w s k i — P o s tu la t w zm ożenia a k ty w n o ś c i p o lo n is ty ...' ... 5. S te fa n W y rę b s k i —- D y d a k ty k a n a u k i o w y ra z ie w je de nasto le tn ie j szkole j J n o lite j ... 6. Z d z is ła w L ib e ra — K o n s p e k t le k c ji ję z y k a po lskie go pośw ię conej o m ó w ie niu K o rd ia n a J. S łow ackiego . . . . . . 37 38 40 42 44 46 B . Czasopism a 13. A rk a d iu s z M irk o w ic z — L it e r a t u r a R a dzie cka n r y 1, 2, 3 . . 47
14. Ire n a K u c h a rs k a —- Z czasopism społeczno - lite r a c k ic h . . 50
■% K r o n i k a 15. Ire n a K u c h a rs k a —- S p ra w a k o s m o p o lit y z m u ... 55
16. J . K . — Rocznice B a lz a k a i G o e th e g o ...57
17. W spółczesne życie lite r a c k ie ... 59
18. S k rz y n k a p o lo n is ty c z n a ... 64 7.
8.
9.
10.
11. 12.
O c e n y i A . K s ią ż k i W a n d a Żółkiews R o czn ik Z a k la d i A lin a B ro d z k a W a n d a L ip ie c - szkoły p o d s ta w o w e j
J e rz y K r a m — „W ie d z a Pow szechna“ o ję z y k u
A rk a d iu s z M irk o w ic z — , H a n n a P uczyń ska - W e n tla n d to w a K s ią ż k a w p ra c y i ż y c iu c z ło w ie k a ...
• o 5Z3g
zif¥ w z n o w ie n ia . int. O ssolińskich ris k i Ś cie gienn y .
d z jik K s ią ż k a i lite r a t u r a n a p o z io m ie 28
30
34
ROK I I WARSZAWA LISTOPAD - GRUDZIEŃ 1949 N r 5 (9)
POLONISTYKA
W Y D A W A N E N A ZLECENI E MI N I S T E RS T WA O Ś W i A T Y PRZY WSPÓŁPRACY INSTYTUTU BADAŃ LITERACKICH
Niejednokrotnie na łamach Polonistyki dawaliśmy wyraz przeko
naniu, że n ie m o ż n a o d r y w a ć n a u c z a n i a j ę z y k a o j c z y s t e g o od w i e l k i c h s p r a w n a s z y c h c z a s ó w , że t r z e b a n a j g ł ę b i e j p r z e m y ś l e ć t w ó r c z e i o p t y m i s t y c z n e k o n s e k w e n c j e , j a k i e d l a k u l t u r y n a r o d o w e j w y p ł y n ę ł y ze z w y c i ę s t w a k l a s y r o b o t n i c z e j , że t r z e b a u ś w i a d o m i ć s o b i e n a j m o c n i e j k o n k r e t n o ś ć i t r w a ł ą w a r t o ś ć i d e o l o g i i p o s t ę pu, i d e o l o g i i s o c j a l i z m u n a u k o w e g o . Dlatego na czoło numerów Polonistyki wysuwaliśmy problemy (jak np. wielką akcję w obronie pokoju, uwagi w związku z trasą W— Z, z tym wielkim czynem budownictwa socjalistycznego itp .), które odsłaniają szczególnie wyraź
nie żywą historię naszej współczesności. Sądzimy, że pogłębiona refleksja nad wybranymi zagadnieniami wielkiej historii naszych czasów -— to sprawa niezmiernie ważna, w naszych polonistycznych, codziennych i żmudnych zabiegach dydaktycznych niezbędna.
„N ie ma takiej dziedziny życia społecznego — pisał Paweł H o ff
man w Kuźnicy (nr 33, 1949) — i nie ma takiego odcinka działalności kulturalnej, gdzieby rewolucyjne zadania naszych czasów mogły być spełnione — a choćby tylko podjęte — bez gruntownego opanowania i świadomego zastosowania teorii i metody marksizmu-leninizmu. I nie
1
będzie na pewno przesady w stwierdzeniu, że np, tak liczne nieporozumie
nia i trudności, jakie raz po raz powstają u nas w związku ze skompliko
waną problematyką twórczości literackiej i artystycznej, w krytyce, przy formułowaniu nowych norm i kryteriów estetycznych, byłyby o wiele mniej liczne i mniej kłopotliwe, gdyby nasi twórcy i krytycy umieli le
piej posługiwać się teorią i metodą socjalizmu naukowego” . Uwagi te (można je — rzecz prosta — zaktualizować i w pracy nauczyciela języka polskiego) padły w związku z historyczną uchwałą Komitetu Central
nego PZPR w sprawie podjęcia pełnej edycji dzieł Lenina i Stalina w ję
zyku polskim. Coraz powszechniejsze staje się przekonanie, że b e z z n a j o m o ś c i m a r k s i z m u - l e n i n i z m u , t e j n o w o c z e s n e j , n a u k o w e j m e t o d y i n t e r p r e t a c j i r z e c z y w i s t o ś c i , t e j f i l o z o f i i p e ł n e j s a m o w i e d z y c z ł o w i e k a , n i e m o ż n a n a p r a w d ę o r i e n t o w a ć s i ę w n a j w a ż n i e j s z y c h p r o b l e m a c h n a s z y c h c z a s ó w .
* sfc sfr
Miesiąc pogłębiania przyjaźni polsko-radzieckiej przyniósł wiele materiału rozszerzającego i utrwalającego naszą wiedzę o imponujących osiągnięciach Związku Radzieckiego w dziedzinie kultury. Otrzymaliśmy nowe przekłady z literatury radzieckiej. Dzieła wielkich pisarzy, jak np. M. Gorkiego, A. Tołstoja, M. Szołochowa, przenikają coraz głębiej w świadomość kulturalną współczesnego Polaka. Odczytujemy słowa poe
tów radzieckich w coraz nowych przekładach, słowa klarowne i nasycone piękną troską i czujnością, aby służyć sprawom ludzkim (jak np. w pro
stym wierszu Stefana Szczipaczowa — cytujemy w przekładzie Sewery
na Pollaka):
„ I cóż z wieszczenia! To stulecie Na pewno taki wiersz zapomni, K tóry w próżności swej poeci Piszą dziś z myślą o potomnych.
Jeszcze bezludne tam pustynie,
Tu — wszystka radość z bólem, z trwogą,.
Ja wierzę w wiersze te jedynie, Bez których ludzie żyć nie mogą” .
* * *
Miesiąc pogłębienia przyjaźni polsko-radzieckiej i X X X II roczni
ca W ielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej uświadomiły nam głębiej niż dotychczas wielką prawdę historyczną naszych czasów:
S p r a w a p o k o j u i k u l t u r y j e s t n a j ś c i ś l e j z w i ą-
z a n a z b u d o w a n i e m s o c j a l i z m u w ś w i e c i e. Nie można też przeoczyć zasadniczego faktu, że budowanie socjalizmu, two
rzenie podstaw do wielkiego rozkwitu kultury i szczęścia ludzkiego mo
żna dokonać jedynie korzystając z doświadczeń Związku Radzieckiego.
Bez patosu, po prostu trzeba stwierdzić: m i a r ą r z e t e l n e j oc e
n y z a s a d n i c z y c h p r z e ł o m ó w h i s t o r y c z n y c h j e s t z r o z u m i e n i e e p o k o w e g o z n a c z e n i a R e w o l u c j i P a ź d z i e r n i k o w e j i r ó ż n o r a k i c h o s i ą g n i ę ć Z w i ą z k u R a d z i e c k i e g o . Wielka ofensywa obozu socjalizmu i pokoju rozpoczęła się właśnie w październiku 1917 roku. „Zwycięstwo Rewolucji Październikowej -— mówił Stalin -— oznacza zasadniczy prze
łom w historii ludzkości, zasadniczy przełom w losach dziejowych kapi
talizmu światowego, zasadniczy przełom w ruchu wyzwoleńczym prole
tariatu światowego, zasadniczy przełom w sposobach walki i formach organizacji w życiu codziennym i tradycjach, w kulturze i ideologii mas wyzyskiwanych całego świata” .
* *
K t o n i e r o z u m i e t e j r o l i R e w o l u c j i P a ź d z i e r n i k o w e j i Z w i ą z k u R a d z i e c k i e g o , r o z m i n i e s i ę z n a j g ł ę b s z ą h i s t o r i ą n a s z e j e p o k i . W artystycznym kształcie ukazują tę prawdę dwa wielkie dzieła epickie literatury radzieckiej: Cichy Don Michała Szołochowa i Droga przez mę
kę Aleksego Tołstoja. Historia odrzuca i skazuje na klęskę Grzegorza Melechowa, kozaka dońskiego (bohatera Cichego Donu), człowieka, któ
ry (mimo wielkich walorów osobistych) nie potrafi zrozumieć wielkiej prawdy rewolucji, i walczącego o wolność i sprawiedliwość ludu. Pełne udręczeń i pomyłek, istotną „drogą przez mękę” są dzieje inteligencji ro
syjskiej przedstawione w powieści Tołstoja. Historia nie odrzuca jed
nak Iwana Tielegina, który połączył swoje losy z losami walczącego ludu i rewolucji radzieckiej, który staje w szeregu podejmujących się „prze
budowywać świat dla dobra” .
Warto i teraz, kiedy mamy już za sobą uroczystości rocznicowe, przeczytać i przemyśleć te dwa wielkie i piękne dzieła literatury radziec
kiej.
3
A R T Y K U Ł Y I R O Z P R A W Y
S T E F A N Ż Ó Ł K IE W S K I
PRZED ZJAZDEM POLONISTÓW
Polonista w nowej szkole boryka się z niepomiernymi trudnościami.
Program wymaga odeń nowej interpretacji literatury. Interpretacji, której nie znajdzie w tradycyjnych podręcznikach i monografiach.
A nowych podręczników nie ma. Nowe monografie nie powstają w takiej ilości, aby zaspokoić potrzeby. Jeśli zaś nawet w literaturze naukowej mamy nowoczesne, postępowe oświetlenie danego zjawiska, to prace te najczęściej utopione są w fachowych periodykach (jak np. Re
formacja w Polsce) i brak ich popularyzacji.
Szczególnie żywo daje się odczuwać brak historii literatury n a j
nowszej. Szkoły muszą korzystać z artykułów tygodników literackich nieprzystosowanych ani pod względem treści, ani zakresu, często nawet języka do potrzeb ucznia.
Jedyne fachowe czasopismo historyczno-literackie jest tak oder
wane od potrzeb życia i przyczynkarskie, iż nauczyciel-polonista nic w nim dla siebie nie znajduje. Nie zaspokoi też tych potrzeb w pełni i Polonistyka — służąca przede wszystkim praktyce szkolnej, rozporzą
dzająca zbyt szczupłym miejscem na prace o charakterze nowatorsko- naukowym, na materiały dyskusyjne.
Przegląd tematów nowych prac doktorskich i magisterskich nie świadczy bynajmniej, by uniwersytety zdawały sobie sprawę z pilnych potrzeb polonistyki, nauczyciela, życia literackiego.
Szkoła w tych warunkach nie może spełniać dobrze swych zadań wychowawczych. Nauczanie literatury ojczystej jest przedmiotem szcze
gólnie służącym wychowaniu nowoczesnego człowieka. Szkodzi tej spra
wie zarówno zacofana tradycyjna rutyna — jak i gorliwa ignorancja, prowadząca często do fałszowania prawdy o naszej kulturze. Bywają nauczyciele naiwnie interpretujący np. mieszczańskich humanitarystów pozytywizmu jako marksistowskich rewolucjonistów. Prowadzi to do zamętu pojęć, do szkodliwego zaciemniania faktu historycznej ograni
czoności postępowości mieszczańskiej pozytywistów. Rzecz równie szko
dliwa — jak np. przemilczanie postępowości Mickiewicza i farbowanie go na zachowawcę.
Elementów tego zamętu jest jeszcze wiele w naszym życiu poloni
stycznym, w szkole i poza szkolą. Maluję tu obraz dość czarny, bo taki
jest jeszcze. Trzeba wiele wysiłku, aby zmienić ten stan rzeczy.
Nie znaczy to jednak — iżby sytuacja "była zaniedbana, robimy wiele i od dość dawna, by spowodować pożądane zmiany. Akcja M ini
sterstwa Oświaty ma bardzo poważny zakres. Wypracowano nowe pro
gramy. Przeprowadzono masowe przeszkalanie nauczycieli. Duży nacisk kładziemy na unowocześnienie ośrodków metodycznych. Powołano do życia Instytut Badań Literackich, który ma za zadanie pracę nad nowymi podręcznikami i komentarzami do lektur szkolnych. Wypuszczono w świat wiele wydawnictw pomocniczych. Cały ten ruch jest żywy, objął dosta
tecznie szerokie kręgi. Już widzimy jego rezultaty, rok najbliższy winien przynieść dalsze.
Tym niemniej jednak poważne trudności scharakteryzowane na początku są upartym faktem. Przezwyciężenie ich — wymaga jak naj
szerszej aktywizacji całej masy polonistycznej, a przede wszystkim jego aktywu naukowego, W jego pracy pedagogicznej, naukowo - badawczej i popularyzatorskiej musi nastąpić przełcrp. Więcej powiem, badacze nasi muszą wykazać przynajmniej tyle odpowiedzialności obywatelskiej, co przodująca część nauczycielstwa. Muszą związać się z potrzebami spo
łeczeństwa i szkoły. Pomóc szkole, która wychowuje budowniczych so
cjalizmu. Chodzi nam o aktywizację naukową, ideową i polityczną poloni- stów-badaczy.
Należy oczekiwać, że jednym z czynników tej aktywizacji będzie . zapowiedziany na wiosnę 1950 r. ogólnokrajowy zjazd polonistów w Warszawie. Organizują ten zjazd Towarzystwo Literackie im. A. Mic
kiewicza i Instytut Badań Literackich. Projektowane czterodniowe dys
kusje zjazdu winny ustalić zasadnicze wytyczne pracy polonistycznej, naukowej i pedagogicznej w duchu prawdziwie nowoczesnym.
Śmiało można by tu sparafrazować hasło rzucone na szczecińskim zjeździe pisarzy: niechże polonistyka nasza współtworzy socjalizm w Polsce.
Nauczycielstwo i ogół kulturalny oczekuje cd Zjazdu Polonistów, że zainicjuje on poważną i wszechstronną pracę nad ożywieniem, upo
wszechnieniem tradycji demokratycznej literatury polskiej, pracę nad nowoczesną interpretacją podstawowych problemów historii literatury, pracę nad przygotowaniem pomocy koniecznych do realizacji nowych programów. Przedstawi także w tym kierunku prace seminariów polo
nistycznych, instytutów literackich i młodych badaczy. R z u c i h a s ł o p l a n o w o ś c i b a d a ń p o l o n i s t y c z n i e h., p l a n o w e g o, z g o d n e g o z p o t r z e b a m i s p o ł e c z n y m i w y k o r z y s t y w a n i a k a d r n a u k o w y c h .
Zjazd powinien spopularyzować zasady marksistowskiej metodologii badań, uczynić te zagadnienia ośrodkiem swojej poważnej dyskusji.
5
Powinien zająć się intensywnie naukowymi podstawami realizacji programów szkolnych języka polskiego. Powinien przemyśleć drogi refor
my uniwersyteckiego nauczania- polonistyki. Przedyskutować merytorycz
nie gotowe projekty.
Dlatego też projektowana organizacja zjazdu przewiduje trzy sek
cje. H istorii literatury, która by przyniosła szereg wystąpień rewidują
cych tradycyjne poglądy na literaturę pozytywizmu. Umożliwiłoby to przykładowe, metodologiczne dyskusje nad nowatorską interpretacją literatury. Dalej sekcję organizacji nauki, gdzie przedmiotem rozważań byłaby realizacja programów szkolnych, reforma polonistyki uniwersy
teckiej, postulaty polonistycznej polityki wydawniczej, planowania prac badawczych, polityki kształcenia młodych kadr naukowych, stypen
diów itp. Wreszcie sekcję teorii literatury i metodologii, gdzie odbyłyby się zasadnicze dyskusje nad odnową naszej tradycji naukowopolonistycz- nej, postawionoby najpilniejsze postulaty badań historycznoliterackich, postulaty związku polonistyki z polityką kulturalną Polski Ludowej.
Sądzę, że należy stanowczo przeciwstawiać się próbom ciasnego podporządkowywania nauki o literaturze tylko praktycznym, bieżącym potrzebom szkoły i popularyzacji. Ale z drugiej strony nie ma prawdzi
wej nauki niezwiązanej z bieżącym życiem, z jego walką o postęp i refor
my społeczne, nie ma prawdziwej nauki, która by nie służyła czujnie po
trzebom społecznym, która by się tym i potrzebami, ich hierarchią nie rzą
dziła w planowaniu swych przedsięwzięć badawczych.
Sądzę, że nie wolno lekceważyć żadnych poważnych zainteresowań, nie wolno podporządkowywać nauki doktrynerstwu.
Ale uważam, że równouprawnienie wszelkiej problematyki poloni
stycznej i biograficznej, i historycznej, i estetycznej, wszelkiej problema
ty k i legitymującej się powagą naukową nie powinno prowadzić do lekce
ważenia z a s a d y w y b o r u p o p r a w n y c h m e t o d n a u k o w y c h w badaniu i z a s a d y h i e r a r c h i z a c j i s p o ł e c z n e j t e m a t ó w i z a d a ń b a d a w c z y c h .
Tymczasem polonistyka nasza często zapomina o tym.
Obrońcy równouprawnienia różnych p r o b l e m ó w badawczych—
jednocześnie żądają e k l e k t y z m u m e t o d o l o g i c z n e g o i a n a r c h i i w p o d e j m o w a n i u p r a c b a d a w c z y c h , a rezultatem tego stanu rzeczy są w dużym stopniu i trudności, o których mówiłem na początku.
Eklektyzm metodologiczny prowadzi do pseudonauki, do przenika
nia wrogich klasowo, reakcyjnych dążeń do badań polonistycznych.
Jak mówił Lenin „Ludzie istotnie przeświadczeni, że posunęli nau
kę naprzód, żądaliby nie wolności istnienia nowych poglądów obok sta
rych, lecz zastąpienia starych przez nowe” . (Co robić, str. 14).
Tolerowanie zamętu światopoglądowego, eklektyzmu metodologicz
nego w nauce jest symptomem je j upadku w świecie kapitalistycznym, jest wyrazem mieszczańskiej niewiary w naukę. Polonistyka nowa powin
na walczyć o postępowy światopogląd naukowy.
Równie groźną jest anarchia w podejmowaniu prac. Prace badaw
cze w polonistyce powinny być planowane.
Czy to znaczy, iż nawołuję do jednostronnych studiów nad ideolo
gią polityczną pisarzy? Bynajm niej! Sądzę jedynie, że możemy pocze
kać z rozprawą o rytmie prozy Świętochowskiego, a nie możemy czekać z interpretacją jego poglądów. Bo tego potrzebuje życie społeczne, szko
ła, przyswojenie przez masy kultury przeszłości.
Z a s a d ą p r z y s w a j a n i a s o b i e k u l t u r y p r z e s z ł o ś c i p r z e z n o w o c z e s n e s p o ł e c z e ń s t w o d l a c e l ó w d o s k o n a l e n i a j e g o ż y c i a — je ; s t w y b ó r .
Wybierać chcemy to, co w przeszłości było postępowe, humanistycz
ne, twórcze.
Najpierw więc musimy wiedzieć, którzy pisarze byli postępowi, a którzy wsteczni. To jest naukowo podstawowa i społecznie najpilniej
sza problematyka historycznoliteracka. A dalibóg — te problemy n a j
fałszywiej rozwiązywano w przeszłości i najmniej tej problematyce po
święca prac uniwersytecka polonistyka dzisiaj.
Musimy wiedzieć przede wszystkim za co ludzie budujący socja
lizm mają cenić tego lub innego pisarza, czego mają u niego szukać, co by im w tym budownictwie pomogło.
Musimy tym ludziom wyjaśnić dynamikę literatury, prawa jej roz
woju, przyczyny wzlotów i upadków, rolę ruchów masowych i zadania społeczne wielkich talentów pisarskich.
Każdy z nas odczuwa żywo brak takich prac. Wielu z niepokojem śledzi, iż tempo rodzenia się nowych rozpraw tego rodzaju jest powolne.
Widzimy, iż polonistyka nie nadążyła za rozmachem naszego życia, jego reform i zmian postępowych. Widzimy przy tym rozproszone w y
siłki jednostek, by było inaczej. W ysiłki godne najwyższego szacunku.
Musimy głośno ocenić sytuację, wytknąć sobie błędy, przez krytykę i samokrytykę utorować drogę naprawy. Postawić zadania, ułożyć plany i pilnować wykonania.
Rozproszone cenne wysiłki musimy zjednoczyć i zwielokrotnić przez ruch masowy. Po to właśnie musimy zjawić się na zjeździe. Zaspokojenia tych postulatów powinniśmy od zjazdu oczekiwać.
Powinniśmy uczynić wszystko, aby ze zjazdu rozjechać się w uspra
wiedliwionym przekonaniu, że odtąd polonistyka naukowa będzie praco
wać celowo, z rozmachem, że w yniki je j służąc prawdzie i słusznej ocenie wartości ideowych i artystycznych będą współbudować socjalizm, bro
nić pokoju, służyć lepszemu życiu prostego człowieka i najlepszym trady
cjom kultury narodowej.
7
M A T E R IA ŁY DO INTERPRETACJI EPOKI ODRODZENIA
FRYDERYK ENGELS
DIALEKTYKA PRZYRODY
O d ro d z e n ie i sztuka renesansu
„ . . . Nauki przyrodnicze i cała historia nowożytna datują się od epoki, którą Niemcy nazwali reformacją, Francuzi — renesansem, a Wło
si Cinquecento. Sensu tej epoki nie wyczerpuje żadna z je j nazw.
Władza królewska opierając się na miastach złamała siłę feudalnej arystokracji i zbudowała silne w istocie swej narodowe państwa, w któ
rych zaczęły się rozwijać nowożytne narody europejskie i mieszczaństwo.
I w tym czasie, kiedy arystokracja toczyła zacięty bój z mieszczaństwem, niemiecka wojna chłopska zapowiadała już nowe przyszłe wałki klasowe.
Przez nią bowiem wystąpili na arenę nie tylko zbuntowani chłopi — nie było w tym nic nowego — ale za nimi ukazywały się zaczątki nowożytne
go proletariatu.
W uratowanych podczas upadku Konstantynopola rękopisach, w wykopanych z rozwalisk Rzymu posągach powstawał przed zdumiony
mi oczyma Zachodu nowy świat — starożytność grecka. Przed świetlany- mi je j obrazami rozpływały się widma średniowiecza. Sztuka dosz’a we Włoszech do niebywałego dotąd ro zkw itu . . . We Włoszech, Francji i w Niemczech powstała po raz pierwszy nowożytna literatura. Anglia i Hiszpania przeżyły wkrótce potem swoją klasyczną epokę literacką. Ra
my starego Orbis terrarum zostały rozbite: d o p i e r o t e r a z w ł a ś n i e o d k r y t o z i e m i ę i położono fundamenty pod późniejszy han
del światowy. Rzemiosło przekształciło się w manufakturę, która z kolei była punktem wyjścia dla wielkiego nowożytnego przemysłu.
Duchowa dyktatura kościoła została złamana. Większość narodów
europejskich przyjęła protestantyzm, podczas gdy u narodów romańskich
zaczęła się zakorzeniać przyjęta od Arabów i filozofii greckiej swoboda myśli pełna radości życia, przygotowująca grunt pod materializm X V III wieku.
Był to największy przewrót postępowy, jaki do tej pory przeżyła ludzkość, epoka, której potrzeba było tytanów i która ją zrodziła.
Ludzie, którzy stworzyli nowożytne panowanie burżuazji byli wszystkim — tylko nie mieszczańsko ograniczeni. Przeciwnie _ byli mniej lub więcej owiani awanturniczym duchem czasu. Nie było wtedy ani jednej wybitniejszej jednostki, która nie odbywałaby dalekich podró
ży i nie znałaby czterech lub pięciu języków albo nie wyróżniałaby się w kilku dziedzinach twórczości (i to nie tylko w teorii, ale i w życiu pra
ktycznym). Leonardo da Vinci był nie tylko wielkim artystą, ale i wiel
kim matematykiem, mechanikiem i inżynierem, który poczynił odkrycia w różnych dziedzinach fizyki. Albrecht Dürer był artystą, grafikiem, rzeźbiarzem, architektem i wynalazł system fo rtyfika cji, zawierający szereg pomysłów rozwijanych później przez Montalamberta i nowszych inżynierów niemieckich. Macchiavelli był działaczem państwowym, histo
rykiem, poetą i poza tym pierwszym nowożytnym pisarzem m ilitarnym, o którym warto wspomnieć . . . Ludzie tych czasów nie byli jeszcze nie
wolnikami podziału pracy, którego ograniczające i kaleczące działanie zaobserwować możemy u ich następców. Lecz co jest dla nich szczególnie charakterystyczne to okoliczność, że wszyscy prawie żyją wszystkimi sprawami epoki, biorą czynny udział w życiu praktycznym i politycznym, stają po stronie tej lub innej p a rtii i walczą — jedni słowem, inni mie
czem, jeszcze inni jednym i drugim. Stąd owa pełnia i siła charakterów, która czyni z nich ludzi wielkich i pełnych. Uczeni gabinetowi byli wtedy w yjątkam i; byli to ludzie bądź o drugorzędnym znaczeniu, bądź rozważni filis trz y . . . ” .
Tłum. Wanda Lipiec
9
K A Z IM IE R Z B U D Z Y K