320
Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost 1,
czyli seks w w ie lk im m ieście
„O pisać kobietę «od środka» jest n ie sposób. N a tym załam u ją się najw iększe ty ta n y lite ra tu ry . K obietę «od środka» m oże opisać tylk o k o b ie ta ”2. Tak p isał w przedm ow ie do 622 upadków Bunga Stanisław Ignacy W itkiew icz, po czym skreślił m izogin isty czn y p o rtre t rasowej fem m e fatale, A kne M ontecalfi. Pow stała dwie dekady później (opublikow ana dopiero po wojnie) powieść Jana Brzękowskiego 24 kochanków Perdity Loost jest in teresu jącą p róbą ro zra c h u n k u z m łodopolskim i fa n ta zm a ta m i dem onicznej kobiecości, a także spojrzenia na spraw y erotyki z n o wej (kobiecej) perspektyw y. K obietę „od śro d k a” opisał więc m ężczyzna - pytanie tylko na ile skutecznie.
P erdita Loost, rudow łosa Żydów ka, córka hiszpańskiego fab ry k an ta korków, m a w szelkie predyspozycje k u tem u , by stanąć w szeregu razem z postaciam i de
m onicznych kobiet, ta k ich jak W anda D unajew czy A kne M ontecalfi3, zwłaszcza
J. Brzękowski Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost, O ficyna Poetów i M alarzy, L ondyn 1961. C y taty z książki Brzękow skiego oznaczam w tekście skrótem „PL” i n u m erem strony w nawiasie.
S.I. W itkiew icz 622 upadki Bunga, W ydaw nictw o Z ielo n a Sowa, K raków 2005, s. 7.
N ależy z całą stanow czością zaznaczyć, że ze w zględu na d a tę w ydania 622 upadki Bunga nie m ogły być literac k ą in sp irac ją Brzękowskiego. Z d rugiej jed n ak strony b o h aterk i Pożegnania jesieni oraz Nienasycenia są kreow ane na w zór femme fatale zapoczątkow any w pierw szej powieści W itkacego, stąd też pozw alam sobie na w ykazanie polem icznego c h a ra k te ru Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost wobec kreacji dem onicznych kobiet au to ra Szewców.
2 3
jeśli zwrócić uwagę na sens im ienia „zatraconej w p o ż ą d a n iu ” b o h a te rk i4. D zieje się jednak inaczej. N a rra to r zagłębia się w „psychiczną flo rę” Perdity, oddaje jej głos, czym skutecznie d ek o n stru u je w spom niany w izerunek. O kazuje się bowiem , że d ziałania b o h aterk i, które przez m ężczyznę o określonej konsty tu cji psychicz
nej m ogłyby zostać odebrane jako przejaw rozm yślnego okrucieństw a, są najczę
ściej m otyw ow ane dość b łah y m i pow odam i lub, co gorsza, są w ynikiem n ie p rz e
m yślanych impulsów:
M ów iąc inaczej, o rytm ie i ch arak te rze życia em ocjonalnego człow ieka d ecydują czy n n i
ki m ające niew iele w spólnego z konw encjonalnie pojm ow aną m iłością (np. podniecenie nerwowe, egzaltacja) i w łaśnie na p rzed sta w ien iu ich w pływ u na d zia łan ia bohaterów k o n cen tru je się narrator. M ając przy tym św iadom ość, że przedstaw ienie owych tru d nych do uchw ycenia i płynnych czynników w ym aga odpow iednio dobranej m etody o p i
su, decyduje się na w prow adzenie do tek stu swoistej psychonarracji („wypowiedzi n a rra tora o św iadom ości p o staci”) oraz m onologu cytow anego („bezpośrednie p rzytaczanie m yśli p o staci”).5
O sią fab u la rn ą te k stu są kolejne rom anse, w które w ikła się m łoda Loostówna, przez co Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost m ożna interpretow ać jako powieść o d o jrzew aniu erotycznym . S eksualnem u ro zb u d z en iu tow arzyszy rów
nież rozwój psychiczny b o h aterk i, choć jest on p o traktow any raczej d ru g o p lan o wo. D laczego cielesność zostaje postaw iona na pierw szym planie? Taka k o n stru k cja pow ieści jest bezpośrednio podyktow ana p oglądam i sam ego Brzękowskiego:
C złow iek nowoczesny, po zach w ian iu w iary w stru k tu rę społeczną i w pew ne m oralne ideały będące jego podstaw ą, p rag n ął rzeczy kon k retn y ch , uchw ytnych dla jego rozum u i au to k o n tro li. S tąd zw rot ku sam em u sobie, rozwój lite ra tu ry analitycznej. D la człow ie
ka niew ierzącego, o ile p rzek reśla filozofię, ideały społeczne (które są rów nież m etafizy
ką), jedyną sposobnością do odczuw ania i transform ow ania zag ad n ien ia bytu jest miłość fizyczna.6
P erdita jest więc n ie tylko p o d d an ą krytycznej analizie figurą femme fatale, lecz p rzede w szystkim kobietą now oczesną, usiłu jącą nadać sens swojej egzystencji.
P oszukiw anie scenariuszy, w edle których jej p rag n ie n ie m ogłoby zostać zaspoko
jone, skupia się co praw da na dośw iadczeniach erotycznych, lecz m ają one służyć w yższem u celowi, którym jest zrozum ienie własnej istoty i celowości podejm ow a
W języku fran cu sk im czaso w n ik perdre znaczy „zgubić”, „stracić”; w angielskim zaś rzeczow nik perdition oznacza „zatracen ie ”. P odobny sens m ożna wyczytać
z nazw iska L oost - w w arstw ie brzm ieniow ej m ożna doszukiw ać się tu zarów no zw iązku z angielskim lost (stracony, zagubiony), jak i z lust (pożądanie).
A. W ojtow icz „Miłość” i cała „reszta”. Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost Ja n a Brzękowskiego, „Przegląd H u m an isty czn y ” 2008 n r 4, s. 46.
J. Brzękow ski N ow a powieść francuska..., cyt. za: P. M ajerski Boczny tor
awangardowego eksperymentu (O powieściach Ja n a Brzękowskiego), „R uch L ite ra c k i”
1999 n r 6, s. 649-662.
4
5
6
32 1
3 2 2
nych działań. W gw ałtow nie m o d e rn izu ją ce j się p rz e strz e n i m iędzyw ojennego Paryża, gdzie toczy się znaczna część akcji, świecie rozpływ ających się w pow ie
trz u zasad i ulatn iający ch w artości, nie jest to jed n ak łatwe.
„Kobiece” pragnienie?
L e k tu ra pow ieści B rzękow skiego uw zg lęd n iająca k ateg o rię p ra g n ie n ia bez w ątp ien ia daje interesu jące re z u ltaty 7. N ależy jed n ak zadać zasadne pytanie: na ile p rag n ie n ie P erdity jest arty k u lacją p rag n ie n ia kobiety, a na ile jest to projekcja p rag n ie n ia m ęskiego na kobiecą bohaterkę? P sychoanaliza lacanow ska uczy b o wiem , że o kobiecie mówić nie sposób, co w ynika b ezpośrednio z faktu, że takowa n ie istnieje. Te pozornie ab su rd a ln e form uły odnoszą się do pozycji, jaką kobieta zajm uje w ram ach d ia g ra m u różnicy seksualnej przedstaw ionej przez fra n cu sk ie
go psychoanalityka w se m in a riu m XX. W dość dużym upro szczen iu oznacza to, że p rag n ie n ie m ęskiego p o d m io tu skierow ane jest n ie k u „n ieistn iejąc ej” kobiecie (La), lecz k u l ’objet a będącym przyczyną p rag n ie n ia, tym , czego odzyskanie m ia łoby u zupełnić b rak po d m io tu , anulow ać sym boliczny m om ent k astra cji będącej w aru n k ie m m ożliw ości in te rn aliz ac ji praw a oraz w kroczenia w p o rząd ek sym bo
liczny. K obieta staje się tym sam ym „lite ra c k im ” w ytw orem fantazji, idealnym , lecz niepraw dziw ym ; obietnicą sp ełn ien ia, którego nie jest w stanie zagw aranto
wać. D latego też, jak zauw aża Paweł Dybel,
w szelkie m ów ienie o kobiecie jest, tak napraw dę, „ niem ów ieniem ” o niej. Z sam ej swej isto ty nie jest ono w stanie oddać tego, co specyficznie kobiece, a zam iast tego w yczaro
w uje jakiś jej iluzoryczny obraz, z sam ą jej n a tu rą m ający niew iele w spólnego.8
7 W u jęciu lacanow skim p r a g n i e n i e (desir) należy stanow czo odróżnić od p o t r z e b y (besoin) oraz ż ą d a n i a (demande) przekładanego rów nież jako d o m a g a n i e s i ę . P o t r z e b a m a c h ara k te r fizjologiczny i jest zaspokajana d zięki ko n k retn y m obiektom . Ż ą d a n i e zostaje w yartykułow ane w języku, skierow ane jest do drugiego człow ieka. O ile jed n ak zwykle odnosi się do k o n kretnego obiek tu , o tyle nie jest on dla ż ą d a n i a najw ażniejszy; tym , co po d m io t faktycznie chce uzyskać, jest m iłość, akceptacja i uwaga. P r a g n i e n i e zaś „rodzi się z rozziew u m iędzy p otrzebą a żądaniem ; nie d a się go sprow adzić do potrzeby, poniew aż z n a tu ry nie jest ono relacją z rzeczyw istym , niezależnym od po d m io tu o biektem , lecz z fantazją; nie da się go sprow adzić do żąd an ia, bowiem próbuje się ono n arzucić, nie uw zględniając języka o nieśw iadom ości drugiego człow ieka, dom aga się ro zpoznania przezeń w sposób ab so lu tn y ”. Zob. Pragnienie, w: J. L aplanche, J.-B. P o ntalis, Słow nik psychoanalizy, przel. E. M odzelew ska, E. W ojciechow ska, W arszaw a 1996, s. 242-243; M.P. M arkow ski Dyskurs i pragnienie, w: R. B arthes Fragmenty dyskursu miłosnego, przeł. M. Bieńczyk, W ydawnictw o A letheia, W arszaw a 1999; J. Schodow ski Podmiot pragnienia. Czytając Subversion du sujet et dialectique du desir, „K ronos” 2010 n r 1, s. 75-86.
8 P. D ybel Zagadka „drugiej p łci”. Spory wokół różnicy seksualnej w psychoanalizie i w fem inizm ie, U niversitas, K raków 2006, s. 218.
W szelkie m ów ienie o k o biecie jest w ięc jedynie arty k u lacją fa n ta z ji m ęskiego p odm iotu.
Powyższa teza nie b u d ziłab y zapew ne w iększych kontrow ersji, gdyby nie fakt, że L acan odm aw ia kobietom m ożliw ości w ypow iedzenia siebie i swoich p ragnień, skazując je na reprodukow anie wzorców w ytw orzonych przez dyskurs dyktow any przez m ęskie w yobrażenia - a tym sam ym u tra tę k o n ta k tu z w łasną kobiecością - lub na ustaw ienie się w roli pasywnego obiektu, na k tó ry m ożna skierować pożą- d an ie9. D latego też w edle zaciekłej adw ersarki Lacana - Luce Irig a ray - p ra g n ie nie jest jedno: m ęskie. K obieta w edle niej jest jeszcze wciąż uw ikłana w kategorie w yznaczane przez p orządek fallogocentrycznego d yskursu i o swoim p rag n ie n iu nie dość że nie jest w stanie niczego pow iedzieć, to na d odatek nic o n im nie wie.
N iew ykluczone jednak, że o ile p rag n ie n ie faktycznie jest jedno, o tyle nie jest ono an i m ęskie, an i kobiece, lecz ludzkie.
W pow yższym kontekście powieść Brzękow skiego to in teresu jący przypadek.
M łodej Loostów nie nie b rak u je bow iem cech kojarzonych ze stereotypow ym w zor
cem kobiecości, choć w kracza ona do „m ęskiego” św iata na „m ęskich” w aru n k ach i re p ro d u k u je swym postępow aniem wzorzec zachow ań zarezerw ow any dla m ęż
czyzny. M ogłoby to sugerow ać, że jej p rag n ie n ie będzie realizacją m ęskiego w zor
ca. Z drugiej jed n ak strony koncepcja Brzękowskiego (możliwość opisania kobie
ty „od śro d k a”) m ilcząco zakłada b ra k płciowego zróżnicow ania p rag n ień , a róż
nice m iędzy pozycją m ęską a kobiecą byłyby jedynie efektem interioryzacji k u ltu row ych n o rm i podporządkow ania się im przez jednostkę. Być m oże to w łaśnie ko n flik t m iędzy pozycją p rzy p isa n ą kobiecie przez k u ltu rę p a tria rc h a ln ą a we
w nętrznym i skłonnościam i P erdity staje się źródłem jej życiowego nienasycenia i poczucia b ra k u przynależności:
To tak, jak d em oniczne typy w pow ieściach. C i nad-m ężczyźni, lub nad-kobiety, których nie zabija śm ieszność... Potrzeba jakiejś całości, system atu, ogarniającego sk o m p lik o w any cało k ształt zjaw isk, który u m iałb y udzielić odpow iedzi na najbardziej zasadnicze pragm atyczne pytania. Po co żyję? Jaki jest cel? P r z y c z y n a . ite d e ... ite e ... ite e f... Przecież nie po to, by zarabiać tyle a tyle, i tyle a tyle razy na tydzień spać z m ężczyzną. N iektóre kobiety żyją dla m ęża, dla rodziny, dla d z i e c i . Jestem na to zbyt m ęska. (PL 210-211)
Między kobietą fatalną a wyzwoloną:
w poszukiwaniu tożsamości
Loostów na nie p o tra fi odnaleźć pozytyw nego w zorca, na p odstaw ie którego m ogłaby budow ać swoją tożsam ość, co spraw ia, że ona także staje się ofiarą Gi- rardow skiej fig u ry p o śre d n ic tw a 10, k tó rą najp ro ściej m ożna rozum ieć jako p e 9 Zob. L. Irig aray Ta płeć (jedną) płcią niebędąca, przeł. S. K rólak, W ydaw nictw o UJ,
K raków 2010.
10 Zob. R. G ira rd Prawda powieściowa i kłamstwo romantyczne, przeł. K. Kot,
W ydaw nictw o KR, W arszaw a 2001.
32 3
324
w ien wzór, w edle którego p o d m io t k o n stru u je swe w yobrażenia o tym , jak n a le ży ustanow ić swoje dążenia, by osiągnąć sp e łn ie n ie11. Rene G irard w pracy Prawda powieściowa i kłamstwo romantyczne p rzed staw ia k oncepcję „ p ra g n ien ia tró jk ą t
n eg o ” . W ierzc h o łk am i tej fig u ry m iałyby być trzy elem enty: p rag n ą cy p odm iot, p o śre d n ik p ra g n ie n ia oraz p rz e d m io t p ra g n ie n ia . To w łaśnie p o śred n ik o w i G i
ra r d pośw ięca najw ięcej uw agi, czyniąc z niego figurę, d zięki k tó rej n aro d z in y p ra g n ie n ia stają się m ożliw e. K oncepcja ta w ynika z p sy ch o an ality czn y ch z a in teresow ań fran cu sk ieg o antropologa i stanow i p rz e n ie sie n ie na sferę społecznych zachow ań p rzedstaw ionych w lite ra tu rz e Freudow skiego kom p lek su E dypa, który p o d o b n ie jak u au to ra Sacrum i przemocy p rzy b ie ra s tru k tu rę tró jk ą tn ą . Jak b o w iem dow odzi G irard , p ra g n ie n ie w e d ł u g s i e b i e (które to m ożna odnaleźć w te o rii F re u d a), czyli m ające swe źródło b ez p o śred n io w Ja, sp o n ta n ic zn e, n a m ię tn e i n ie za p o śre d n ic zo n e, jest fikcją. L in ia afe k tu łącząca p o d m io t z p rz e d m io tem zakrzyw ia się, staw iając na drodze do sp e łn ie n ia w spom nianego p o śre d nik a. W tym sensie p ra g n ie n ie jest p ra g n ie n ie m w e d ł u g i n n e g o . R elacja ta m oże przy b ierać n ajró ż n iejsze k o n fig u racje, jed n ak że zasadniczo jej tró jk ą tn a s tru k tu ra pozostaje n ie zm ien io n a . W iąże się to z kw estią naśladow nictw a tr a k tow anego zarów no jako o d tw arzan ie p ra g n ie n ia p o śre d n ik a , jak i chęć sta n ia się p o śred n ik iem , gdyż jak pisze G irard : „P rag n ie n ie w edług Innego jest zawsze p r a g n ie n ie m bycia In n ym ”'12:
O tóż p oznanie Ju a n a A ntonio m iało spowodować przekroczenie przez P erditę dozw olo
nej strefy delim itacy jn ej, m iało zrobić z niej kobietę d em oniczną, gretogarbow atą, m ar- lenow atą, une fem me fatale w całym tego słowa znaczeniu. (PL 22-23)
P erd ita żyła przez ten czas w czystości. N ie licząc pew nych d robnych flirtów, zak reślo nych p o cału n k am i o n iedojrzałej przyjem ności, życie jej było pozbaw ione m om entów seksualnych. D ziw iła się sam a sobie. N ie chciała uw ierzyć, że to jej nie in teresu je, że to - jej „nic nie m ów i”, że to jest poza naw iasem jej życia. M oże było to w in ą sportów, które przez ten czas intensyw nie upraw iała, może pow odow ała to p raca m alarska i m ozolne zdobyw anie w iedzy o sam ej sobie. A może działo się tak dlatego, że P erd ita nie przeczy
tała przez ten czas ani jednej książki. (PL 37-38)
Skorelow anie erotyzm u z le k tu rą książkow ą w yraźnie w skazuje, że zew nętrzne, fantazm atyczne w zorce są istotnym czynnikiem w pływ ającym na postępow anie
11 „D ążenia człow ieka w ykraczają poza proste zaspokojenie biologicznych popędów i potrzeb; nie posiada on jed n ak żadnej w rodzonej w iedzy na tem at celów i dążeń in n y ch niż te, które podpow iadają m u in sty n k ty - dlatego wiedzę tę m usi czerpać z zew nątrz, od in n y ch ludzi. Jest to możliwe ze w zględu na lu d zk ą zdolność naśladow ania cudzych stanów psychicznych i przezyw ania ich jako swoich własnych, m im etycznego zapożyczania treści cudzej św iadom ości”, M. C hrzanow ski Pragnienie a kultura - perspektywy wykorzystania koncepcji antropologicznych Rene Girarda i Witolda Gombrowicza do budowy teorii podmiotu kultury, „M ęlee” n r 2-3, 2008, s. 162-171.
12 R. G ira rd Prawda powieściowa..., s. 89.
Perdity. M ożna naw et zaryzykować stw ierdzenie, że chęć nabycia kolejnych do
św iadczeń seksualnych podyktow ana jest p rag n ie n iem w cielenia się w b ohaterkę kinow ego e k ra n u czy też powieściowego rom ansu. To rów nież w figurze p o śred nictw a m ożna upatryw ać źródła egzaltacji, której n ad e r często ulega Loostów na, a czego najdoskonalszym p rzykładem jest u trata dziew ictw a z F euersteinem :
P erd ita w padła w tran s histeryczny. [...] A lfred czuł się teraz nieco zażenow any. N ie w ie
d ział jak się znaleźć w takiej sytuacji [...] i to tym b ardziej, że P erd ita straciła poczucie śm ieszności. C zu ł się ja k m łody człowiek, m ający za k ró tk ą m arynarkę, k tóry nie wie, co z sobą zrobić w salonie, w śród tylu lu ster i ludzi . Ale w ybaw iła go z tego sam a Perdita.
Z d zik ą pasją zaczęła zrzucać z siebie (w łasnoręcznie) suknię i b ieliznę. N aga p rzytuliła się do A lfreda całym ciałem . [...] A lfred, rozum ujący na trzeźw o, byłby się z pew nością oburzył na tego rodzaju k a b otyńską egzaltację. (PL 62-63)
Podobnej m otyw acji m ożna upatryw ać w m iłosnej przygodzie P e rd ity z p rzy p adkow o n a p o tk a n y m w k in ie m ężczy zn ą. O ile b o w iem c iele sn e p o ż ą d a n ie w yw arło w pływ na decyzję o d d an ia się przez b o h aterk ę, o tyle o w iele w aż n iej
szym cz y n n ik ie m w ydaje się chęć urzeczy w istn ien ia d e k a d en c k ic h w zorców li
te ra c k ic h 13:
G dy w kilka godzin później P erd ita zauw ażyła leżącą w przed p o k o ju stufranków kę, d o m yśliła się od razu, że pochodzi od przygodnego kochanka. Ten b an k n o t uśw iadom ił jej dopiero całe znaczenie w czorajszej nocy i ukazał nicość dotychczas upraw ianego e ro ty zm u. D opiero teraz zrozum iała, że życie jej może m ieć różne in te rp re ta cje, czasem n a w et d iam e tra ln ie różne od tej, jaką starała się m u nadać. Ze jej am oralność może znaleźć się poniżej poziom u (tak jak klub ligowy spada do klasy B), że erotyzm jej był dotychczas nieciekaw y i że od tej chw ili wszystko m usi się rad y k aln ie zm ienić. (PL 111)
O trzym anie b a n k n o tu od kochanka zm usza Loostów nę do k o n fro n tacji jej „ro- m an ty czn o -d ek ad en ck ich ” w yobrażeń dotyczących m an ifestacji jej erotyzm u, oka
zuje się bow iem , że m ężczyzna ów zakłopotany bezpośredniością P erd ity w ziął ją za luksusow ą p ro sty tu tk ę , nie zaś za wyzwoloną artystkę, na jaką ta pró b u je się kreować. Tego ro d za ju pró b y dram aty zacji egzystencji m ożna odczytyw ać jako odpow iedź na w rzucenie je d n o stk i w nowoczesny, pozbaw iony jednoznacznych reguł p orządek rzeczyw istości, o czym A gata B ielik-R obson pisze następująco:
C złow iek estety czn y [. ] to także - a m oże p rzed e w szystkim - człow iek, k tó ry stoi p rzed zadaniem stworzenia samego siebie. To człow iek, k tó ry - czy tego chce, czy nie - sk azan y jest na au to k reację; k tóry nie m oże być tym , czym po p ro stu jest, poniew aż nic już nie istn ie je „po p ro s tu ” - w szystko bow iem , co stałe, p rzech o d zi w stan lo tn y i n ie trwały. To człow iek, d la którego estety zacja życia nie jest li tylko opcją, lecz p a ra d o k
„P erd ita kreow ana jest na fem me fatale, k obietę-w am pira, a sam a b o h ate rk a dowieść ma, iż jednoznacznie d em oniczne typy są w pow ieściach nie do przyjęcia. O dczuw a ona skłonność do sam ounicestw ienia, poddając się m om entom «program owego upodlenia», «dostojew szczyźnie w strzykiw anej w życie»”, P. M ajerski Boczny t o r . ,
s. 659.
3 2 5
326
saln ą k o n ieczn o ścią w św iecie, gdzie nic już nie jest konieczne. C złow iek estetyczny jest w ięc praw dziw ym m ieszk ań cem now oczesności, k tó rą rządzi zasada, że „wszystko, co stałe, w y p aro w u je”.14
Owa niestałość św iata i rządzących n im zasad jest źródłem w ew nętrznej p u stk i oraz poczucia bezsensu istn ien ia prow adzącego b o h aterk ę do zachow ań autokre- acyjnych: „N ie m ożem y uchwycić istotności, właściwego sensu naszego życia. Two
rzym y legendy, nie m ające nic w spólnego z rzeczyw istością - skarżyła się P erd ita ” (PL 135).
Sens życia i maski: z miłości do sztuki albo sztuka miłości
P ragnienie P erd ity będzie upatryw ało swego spełn ien ia w dwóch dziedzinach:
w m iłości i sztuce. M alarstw o jednakże nie jest w stanie dać jej oczekiwanej satys- fa k c ji15, dlatego też tym rozpaczliw iej będzie ona poszukiw ać sensu swej egzy
stencji w ram io n ach m ężczyzny - i to nie byle jakiego m ężczyzny, lecz tego, który jest w stanie zaspokoić jej seksualne potrzeby:
Była do niego jed n a k po sw ojem u przyw iązana, gdyż o b u d ził w niej kobietę, gdyż dzięki n iem u poznała po raz pierw szy praw dziw ą rozkosz. Tę, o której m arzyła od daw na, której n igdy jed n ak nie zaznała z F eu erstein em . G eorges był uważny, zawsze troszczył się o to, by P erd ita m iała należny udział. N ie tak, jak F e u e rste in ... To było dla niej zupełnie nowe i diablo m ocne! W czasie szalonych nocy P erd ita skręcała się, wiła na tapczanie i w ciszy pokoju w yrzucała z siebie słowa n abrzm iałe m iłością, bólem i rozkoszą. (Raz sąsiedzi m usieli naw et pukać w ścianę). A P erd ita była nienasycona. (PL 97-98)
P róby w ypełnienia p u stk i przez zan u rzen ie się w erotyzm ie są w rzeczyw istości zam askow anym p rag n ie n iem odnalezienia rom antycznej m iłości, w k tórą notabe
ne P erdita (przynajm niej oficjalnie) nie wierzy. Z astąp ien ie uczucia przez fizycz
ną rozkosz prow adzi w istocie do zw iększenia się poczucia o sam otnienia, które traw i bohaterkę:
N atu raln ie , że odczuw ała pustkę, p ustkę tym gorszą, że wszyscy wokoło u praw iali m i
łość! Tym w iększą, że kobieta stw orzona jest do m iłości! Tym straszniejszą, że miłość była celem jej życia! Bo praw ie każdy czyn n ab iera treści d o p iero wtedy, gdy towarzyszy m u myśl o m ężczyźnie. O pew nym m ężczyźnie. K ażdy dzień gra barw am i, gdy w ypełnia go m ężczyzna. I każda kobieta jest w głębi, w tym najniższym pokładzie (185 i pół m etra pod pow ierzchnią) taka sam a, jak Perdita. (PL 145)
Poza tym istn ieje jed n ak coś, co trzeba by zapełnić, bo inaczej odczuw a się p u s t k ę . D laczego w łaśnie ja, nigdy, nie zaznałam jeszcze tego, czego p r a g n ę . W idzę to jakby we
14 A. B ielik-R obson W poszukiwaniu reguły: człowiek estetyczny i jego doświadczenie nowoczesności, w: tejże Inna nowoczesność. Pytania o współczesną formułę duchowości, U niversitas, K raków 2000, s. 19.
15 O kulturow ych i socjologicznych uw arunkow aniach artystycznych niepow odzeń kobiecej sztuki pisze in te resu jąc o L. N o ch lin Dlaczego nie było wielkich artystek?,
„O śka” 1999 n r 3, s. 52-56.
m g l e . Ł ączy się to z obrazem jednego c z ło w ie k a . Pożera m nie tęsk n o ta do prawdziwej m iłości, ale czy jej kiedy zaznam ? M oże jestem zbyt in te lig e n tn a, by się pozbyć tego, co nie pozwala na tę pełnię odczuw ania? [ . ] A jed n ak uro d ziłam się dla rzeczy w ielkich.
Być gw iazdą film ow ą i porywać tłum y. W zbudzać m iłość. D laczego m alarstw o nie łączy się u m nie z m yślą o m iłości? D laczego? (PL 134)
W p rzy p a d k u P erdity p ragnienie zaskarbienia sobie uczucia łączy się z chęcią bycia podziw ianą i pożądaną. Próżność i pycha nie pozw alają jej jed n ak na wejście w in ty m n ą relację o podłożu em ocjonalnym . U staw iczne kreow anie się na p rzedm iot m ęskiego p rag n ie n ia, „dem o n iczn ą” femme fatale jest ro dzajem m askarady, w k tó rej b o h aterk a zatraca swoje Ja, choć przecież n ie u sta n n ie skupia się na sobie. O d
dalona od rd ze n ia swej osobowości P erdita skazana jest na kabotyńską grę, n ie przerw any spektakl uw odzenia, w któ ry m nie m a m iejsca na uczucie. W arto w tym m iejscu przytoczyć krytykę autorstw a J u d ith B utler odnoszącą się do lacanow- skiego ujęcia kobiecych strateg ii „bycia fallu sem ” (znaczącym m ęskiego p rag n ie
nia) oraz eseju Jo an Riviere Kobiecość jako maskarada16. A utorka Uwikłanych w płeć, polem izując ze w spom nianym i powyżej koncepcjam i, stawia zasadne w om aw ia
nym kontekście pytanie: co maskarada maskuje? W edług Lacana strategia ta m a na celu ukrycie faktu „nieistn ien ia k obiety”, owego nacechow anego m elancholią „b ra
k u ” fundującego kobiecą pozycję w psychoanalitycznej ontologii płci i co za tym idzie - pró b y u cieleśnienia m ęskiego fa n ta zm a tu kobiecości17. Sytuacja P erdity jest jednak bliższa tej opisyw anej przez R iviere - jej zd a n ie m m askarada służy uw odzeniu m ęskiego p o d m io tu celem odsunięcia agresji, któ ra m oże być odwe
tem za próbę w kroczenia przez kobietę w sferę p u b lic zn ą i ryw alizację z m ężczy
zn a m i w d ążeniu do sukcesu, u zn a n ia czy też władzy. Jak pisze Butler:
N a owo k astru jące p rag n ien ie m ożna spojrzeć jako na p rag n ien ie wyzbycia się statusu kobiety-znaku, aby w obrębie języka pojaw ić się jako podm iot. [ . ] K obieta stosuje m a
skaradę um yślnie, by ukryć w łasną m ęskość przed m ęską publicznością, któ rą chciałaby w ykastrow ać.18
I dalej:
W edług jednej z m ożliw ych in te rp re ta c ji kobieta stosująca m askaradę dąży do m ęskości, by razem z m ężczyznam i i jako m ężczyzna uczestniczyć w d y skursie publicznym , by być częścią m ęskiej w ym iany hom oerotycznej. A poniew aż m ęska w ym iana hom oerotyczna oznaczałby k astrację, boi się ona tej samej zem sty, k tóra u ru ch am ia „o bronę” hom osek
sualnego m ężczyzny.19
16 Zob. J. B u tler Uwikłani w płeć: fem inizm i polityka tożsamości, przeł. K. K rasuska, W ydaw nictw o K rytyki Politycznej, W arszaw a 2008, s. 113-132.
17 P odobne stanow isko zajm u je L uce Irigaray, choć jednocześnie poddaje je ostrej krytyce jako sym ptom opresji fallogocentryzm u wobec kobiet, L. Irig aray Ta płeć....
18 J. B utler Uwikłani w p ł e ć . , s. 124.
19 Tam że, s. 125.
3 2 7
328
Z pow yższych względów zaznanie m iłości przez P erditę staje się niem ożliw e. Sen
ty m en taln e m arzen ia o id ealnym uczuciu, p opęd płciowy, próżność i p ęd do w ła
dzy ścierają się n ie u sta n n ie ze sobą u bohaterk i; by odnaleźć m iłość, P erdita była
by zm uszona przyw dziać m askę łagodności i uległości, a na to z kolei nie pozwala jej am bicja. Pozostaje jej więc cyniczna gra w izeru n k iem femme fatale celem zdo
bycia kolejnego kochanka.
Miłość kupiecka: regulamin transakcji
Ze w zględu na wysoki status społeczny Loostówny, jej pozycję „businesswo- m a n ” i m ajątek, którym dysponuje, w swoich erotycznych p odbojach realizu je ona stereotypow o ujęty p aradygm at m ęskiego w zorca kulturow ego. K ochanek m a dla niej w artość tym w iększą, im więcej rozkoszy jest w stanie jej dostarczyć. Prow a
dzi to do uprzedm iotow ienia jej k ontaktów z m ężczyznam i:
To dopraw dy jest cudow ne m ieć takiego m ężczyznę, którego trak tu je się po koleżeńsku, z którym m ożna się z u p ełn ie nie liczyć, na którego m ożna patrzeć z góry, jak na m ło d szego b rata, k tóry zjaw ia się posłusznie na każde zaw ołanie, na każdy „coup de telephone”.
I jeszcze n tak ich których! (PL 149)
P erd ita zdaw ała sobie spraw ę z tego, że m łoda, sam otna (ach! jakżeż sam otna!) kobieta, naw et bogata, nie może sobie pozwolić na lu k su s życia bez kochanka. G eorges był o wiele lepszy niż in n i kandydaci. P rzede w szystkim - stateczny i nie zab ierał dużo czasu. [ . ] Poza tym przeszedł św ietną szkołę erotyczną. [ . ] Ale poza erotyzm em i poza wygodą, G eorges nie zaznaczył się w ydatnie w jej życiu. (PL 97)
S tosunek m iłosny nabiera tu cech k o n tra k tu kupieckiego, w którym cielesna sa
tysfakcja jest swego ro d za ju w artością w ym ienną. K obieta nie jest tu jednakże b iernym , pozbaw ionym w oli tow arem - p rze d m io te m w ym iany m iędzy mężczy- z n a m i20. P e rd ita jest aktyw ną u cz estn icz k ą „sek su a ln eg o h a n d lu ” su m ie n n ie uw zględniającą rac h u n ek zysków i strat, w którym do zbliżenia dochodzi na jej w arunkach. Podobnie dzieje się w p rzy p a d k u k o n tra k tu m ałżeńskiego Loostów ny z Pujolem , uniew ażnionego już n az aju trz po za ślu b in ach na drodze p orozum ie
nia, poniew aż m iał on prow adzić jedynie do stw orzenia spółki handlow ej. D ecy
zje te stw arzają m ożliwość zakw estionow ania p rzypisanych przez k u ltu rę ról spo
łecznych, o których w zm iankuje Irigaray:
M atka, dziew ica, p ro sty tu tk a - oto społeczne role n arzu can e kobietom . Skąd w ynikają n astępujące w łaściw ości (tak zwanej) kobiecej płciowości: dow artościow anie re p ro d u k cji i k arm ien ia, w ierność, skrom ność, n iezaznaw anie przyjem ności, a w ręcz obojętność wobec niej; bierne przyzw olenie na „aktyw ność” m ężczyzn; uw odzenie m ające na celu w zniecenie p rag n ie ń u k onsum entów poprzez od d an ie się m u jako m ateria ln e podłoże, bez czerp an ia n ajm niejszej r o z k o s z y ;. A n i jako matka, ani jako dziewica, ani jako prosty
tutka kobieta nie ma praw a do własnej rozkoszy.21 20 Zob. L. Irig ara y Rynek kobiet, w: Ta płeć....
21 Tam że, s. 156.
W tym kontekście istotne jest, że to m iędzy innym i o praw o do rozkoszy P erdita zdaje się walczyć, choć w alka ta nie jest pozbaw iona am biw alencji:
To się już m usi stać! A więc skoro m usi, to niech się stanie jak najszybciej, byle p rę d z e j . Z eby się to już raz odbyło. Z dejm ę zaraz m ajtk i, tak, teraz, w tej chw ili zdejm ę m ajtk i (m iała na sobie różowe dessous), rozstaw ię nogi i niech się to już stanie! C hciała zatrzym ać auto i jak p ro sty tu tk a oddać się A lfredow i, gardząc nim rów nocześnie. [ . ] W iedziała już, że to stać się m usi. M oże jej organizm dom agał się tego, choć sam a myśl o tym była w strętn a, coraz w strętniejsza, najw strętn iejsza na świecie. (PL 73)
W stręt, jaki odczuwa P erd ita na myśl o o d d an iu się F euersteinow i, nie stanowi wcale przeszkody dla późniejszego zbliżenia. Jest on raczej w ynikiem kon flik tu m iędzy biologicznym p opędem a jego in te le k tu aln y m przepracow aniem . Co w ię
cej, fantazja, by oddać m u się jak p ro sty tu tk a , jest pew nym w ykroczeniem wobec k u lturow ych n o rm nakazujących kobiecie w yrzeczenie się zm ysłowej p rzy jem n o ści. Jednakże św iadom ość istn ien ia owego „zak azu ” jedynie wzm aga pożądanie Loostówny. W pew nym sensie stanow i ona w aru n ek konieczny do za istn ien ia roz
koszy, na co w skazuje w swych rozw ażaniach o erotyzm ie Bataille:
Praw da zakazów jest kluczem do naszej ludzkiej postawy. M u sim y i m ożem y dokładnie zdaw ać sobie spraw ę z tego, że zakazy nie zostały nam narzucone z zew nątrz. O dkryw a
m y to z trwogą, gdy w y k r a c z a m y p r z e c i w k o zakazow i, zwłaszcza w owym m o m encie zaw ieszenia, gdy zakaz jeszcze d ziała i gdy m im o to ulegam y im pulsow i, k tó re
m u zakaz się sprzeciw ia. [ . ] D ośw iadczenie prow adzi do tran sg resji spełnionej, udanej, która po d trzy m u je zakaz po to, by się nim r o z k o s z o w a ć . D o ś w i a d c z e n i e w e w n ę t r z n e e r o t y z m u w y m a g a o d t e g o , k t o j e p r z e ż y w a , r ó w n i e w i e l k i e j w r a ż l i w o ś c i n a t r w o g ę , z k t ó r e j w y r a s t a z a k a z , j a k n a p r a g n i e n i e p o g w a ł c e n i a z a k a z u . 22
Ź ródeł trw ogi tow arzyszącej aktom seksualnym m ożna doszukiw ać się w klaszto r
nym w ychow aniu, któ re odebrała Loostów na. In teresu jąc e w ydaje się jednak, że naw et jej m łodzieńcza czystość zdaw ała się dawać jej na wpół erotyczną satysfak
cję: „P erdita była istotą czystą i ta niepokalaność stanow iła jej osobistą własność, szczęście przeznaczone na jej wyłączny, codzienny u żytek” (PL 11).
Erotyzm społeczny
M iłość cielesna okazuje się niew ystarczająca dla n ad a n ia życiu P erd ity osta
tecznego sensu. U traciw szy zn aczną część m a ją tk u i znalazłszy się pod wpływem poglądów kolejnego kochanka, Loostów na angażuje się w działalność lewicowych ruchów społecznych:
N aw rócenie P erd ity na m arksizm przyszło nagle, pod wpływem pociągu zmysłow ego do Ryka. [ . ] W ten sposób dotychczasow y erotyczny św iatopogląd został z astąp io n y w ysu
blim ow anym erotyzm em społecznym . (PL 218)
22 G. B ataille Erotyzm, przeł. M. O chab, Słow o/O braz T erytoria, G d ań sk 2004, s. 42.
329
330
Solidaryzow anie b o h a te rk i z m ark sizm em m ożna in terpretow ać jako efekt subli- m acji erotycznych popędów ; w praktyce ogranicza się to zaledw ie do obnażenia am bicji artystycznych objaw iających się tw orzeniem płócien o tem atyce ro b o tn i
czej oraz uczestnictw a w odczytach, z których jak sam a zauw aża, nie w szystko ro zum ie. Isto tn e jest je d n ak uśw iadom ienie sobie przez P erditę, że szczęścia nie m ożna odnaleźć skupiając się jedynie na w łasnych, egoistycznych p ragnieniach.
D opiero sk u p ien ie się na d ru g im człow ieku i jego potrzeb ach stw arza szanse na ukojenie życiowego nienasycenia:
D otychczasow e życie wydało jej się czym ś zu p ełn ie pozbaw ionym sensu. Bo właściw ie cóż było tą treścią, tą solą życia? Soli nie było, chociaż sam o życie było może nieco p i
k an tn e. Poszukiw anie kochanków , p oddaw anie się n astro jo m i ero ty czn e m u urokow i pew nych osób. C zasem naw et nie dochodziło do tego, że spała z nim i. Byli to tacy psy
chiczni kochankow ie.. [...] N ie ze w szystkim i spałam , ale wszyscy - byli m i seksualnie bliscy. I tym w łaściw ie było m oje życie! Sztuka nigdy nie p o trafiła go w ypełnić bez resz
t y . D op iero teraz m oje życie n ab rało pew nego se n su ...(P L 221-222)
M ożna się jednak zastanaw iać, na ile szczera jest w ew nętrzna p rzem ian a b o h a te r
ki i czy „m ark sizm ” Loostów ny nie jest jedynie kolejną m aską, pod któ rą skrywa się głodna podziw u i uznania m iłość w łasna.
Śmierć na barykadach
P oszukiw ania P erd ity kończy śm ierć przypadkow a i bezsensow na. B ohaterka ginie w strze la n in ie podczas prawicowej m anifestacji, na której to znalazła się cał
kiem przypadkow o, i to na d odatek w m om encie, gdy m ogłoby się zdawać, że od
n alazła ostateczny cel swego życia. Cel te n jednakże, pod o b n ie jak w w ypadku w iększości erotycznych przygód, jawi jej się jako ostateczne spełn ien ie jedynie po d w pływ em egzaltacji, co sam Brzękow ski we w stępie k o m e n tu je następująco:
„D ram at Perdity, który na P lacu Zgody zm ieszał ją z m a n ifesta n ta m i praw icow y
m i, n astąp ił w chw ili gdy jej ew olucja duchow a i - m iejm y odwagę to pow iedzieć - erotyczna, doprow adziła ją do biegunow o odm iennych p rzekonań. N ie m a on ch a ra k te ru ekspiacji. Jest dziełem przy p ad k u , który bohaterstw o p rzem ien ia w ta nie efekty, a kab o ty n izm p odnosi do wyżyn pośw ięcenia” (PL 5):
Jak iś dreszcz przeszedł jej ciało. - To jed n ak wspaniałe! - pom yślała - Potężne! N ie chciała już wracać. D ała się nieść fali lud zk iej, w napływ ie egzaltacji u tożsam iała się z idącym tłum em . [...] N agle rozległy się pierw sze strzały. Trzeba będzie zejść z tej w y s o k ie j . - nie dokończyła form ułow ania zaczętej myśli. Jak aś ciepła fala zalała jej oczy, gdy bez
w ładnie osuw ała się na bruk. (PL 225)
M ożna uznać, że śm ierć jest dla P erdity ratu n k iem . B ohaterka um iera w p rzeko
n a n iu , że odnalazła życiową pełnię, a prześw iadczenie to z czasem m usiałoby oka
zać się kolejną m rzonką. Podobnie jak sztuka i erotyzm , ta k i uczestnictw o w r u chach społecznych nie byłoby w stanie zapew nić jej satysfakcji na dłużej n iż na k ró tk ą chwilę.
* * *
Próba p rze łam a n ia przez Brzękowskiego stereotypu dotyczącego kobiecej sek
sualności - b ie rn e j, stłum ionej i przeznaczonej na użytek m ężczyzny - jest zabie
giem dość odw ażnym , zwłaszcza jeśli wziąć p o d uwagę czas pow stania pow ieści23.
N ak reślen ie w izeru n k u kobiety „now oczesnej”, w yem ancypow anej, realizującej k arie rę zawodową i artystyczną, bez w ahania poddającej się aborcji, śm iało w yra
żającej swe p otrzeby erotyczne bez w ątp ien ia m ogło stać się źródłem obyczajowe
go ferm en tu pod koniec lat trzydziestych - rów nież ze w zględu na stosunkow o now atorską form ę te k stu 24. Jednakże p rze m ian y społeczno-kulturow e, któ re za
szły w ciągu kolejnych dw udziestu lat, sprawiły, że powieść ta przeszła bez w ięk
szego echa.
D la dzisiejszego czytelnika Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost może być jednak interesującą lek tu rą ze w zględu na w ątek em ancypacji kobiet i artykula
cji (a także realizacji) ich pragnień. Brzękowski stawia w tekście podobne pytania jak dzisiejsze fem inistki, wysuwając wątpliwość, czy aby „wyzwolenie” b ohaterki nie jest czystym pozorem skrywającym o wiele głębszą i bardziej bolesną opresję niż ta, od której kobiety starały się uciec25. Z jednej bow iem strony Perdita nie waha się sięgać po to, czego chce (choćby nawet celem uniknięcia nudy), z drugiej zaś nieu stan n ie boryka się z poczuciem w ew nętrznej p u stk i i sam otnością; zachowując się „jak m ężczyzna” i jednocześnie odgrywając kobiecość, bohaterka gubi swą toż
samość. Loostówna w istocie nie może zaznać szczęścia, gdyż nie wie, kim jest, a co za tym idzie - nie zna swojego p ragnienia i poznać go nie może.
23 Jak sam a u to r pisze we w stępie, Dwudziestu czterech kochanków Perdity Loost m iało ukazać się jesien ią 1939 roku. K siążka została w ydana dopiero w roku 1961 w L ondynie.
24 „N apisana w 1939 r. powieść jest jed n ak przede w szystkim kulm inacyjnym m om entem kryzysu g a tu n k u w polskiej lite ra tu rz e m iędzyw ojennej oraz sym bolicznym zam knięciem ek sp ery m en taln y ch poszukiw ań awangardzistów , których zam iarem było stw orzenie now atorskiego, adekw atnego do potrzeb nowoczesnego pisarza i czytelnika, m odelu p rozy”, A. W ójtowicz „Miłość” i cała
„reszta”..., s. 62.
25 „Jak m a na przykład odnaleźć się we w łasnej kobiecości klasyczna business woman, która p o chłonięta id eą rob ien ia zawodowej k ariery i bogacenia się często prow adzi życie ascetyczne (albo - jak p okazują b a d an ia - jej k o n tak ty seksualne są
przypadkow e i niezbyt udane)? Z jednej strony p rezen tu je się ona jako praw dziw ie
«wyzwolona» kobieta, decydująca w pełni o w łasnym życiu, z drugiej jest często sfrustrow ana z racji niem ożności głębszego zaangażow ania em ocjonalnego w zw iązku z in n y m /in n ą? Czy jest typow ą ofiarą k u ltu ry p a triarc h a ln e j, czy w łasnych, sk ąd in ąd „ lu d z k ich ” am bicji zawodow ych i życiowych? Gdzie przeprow adzić tu granicę m iędzy tym , co n arzu ca jednostce k u ltu ra , a sferą in d yw idualnych decyzji, za które jest się sam em u odpow iedzialnym ?”, P. Dybel Zagadka „drugiej p łci”. Spory wokół różnicy seksualnej w psychoanalizie i fem inizm ie,
U niversitas, K raków 2006, s. 472.
33 1
li i
Abstract
Adrianna ALKSNIN
Jagiellonian University (Kraków)
24 Lovers o f Perdita Loost,
o r Sex and the City
This article is an attempt to state a question about the construction of heroin from Jan B rzę k o w ski novel 24 kochanków Perdity Loost, w h o is on one hand a grotesque conceptualization of femme fatale figure, and on the other hand an attempt to conceptualize a portrait of modern emancipationist. T h e main category, by which her textual identity is read, is desire, understood both as lust and as endeavor to give sense to her existence; both are involved with "love econom y", network of social relations and culture cliches of w o- manliness. Tho se problems are discussed from a gender perspective.