• Nie Znaleziono Wyników

"Fortece Rzeczypospolitej. Studium z dziejów budowy fortyfikacji stałych w państwie polsko–litewskim w XVII wieku", Bogusław Dybaś, Toruń 1998 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Fortece Rzeczypospolitej. Studium z dziejów budowy fortyfikacji stałych w państwie polsko–litewskim w XVII wieku", Bogusław Dybaś, Toruń 1998 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

130

RECENZJE

w znacznej m ierze z ogrom u podjętej problematyki. U b o g a warstwa interpretacyjna znajduje swoją przeciwwagę w obfitość faktografii. Z naczenie pracy M ateusza G olińskiego dla studiów nad socjotopografią m iast środkow o­ europejskich jest sprawą otwartą. N ie ulega natom iast wątpliw ości, że dla badaczy dziejów W rocław ia b ędzie to długo lektura obowiązkowa i owocna.

M a re k Słoń P olska A k a d e m ia N a u k Instytut H istorii

B o g u sła w D y b a ś, F o rte c e R ze c z y p o sp o lite j. S tu d iu m z d zie jó w b u d o w y fo r ty fik a c ji sta ły c h

w p a ń s tw ie p o ls k o - lite w s k im w X V I I w ie k u , „ R o czn ik i T ow arzystw a N a u k o w e g o w T o r u n iu ”

R . 88, z. 2, Tow arzystw o N a u k o w e w T oruniu, Instytut H istorii Polskiej A k a d em ii N au k w W ar­ szaw ie, U n iw e r sy te t M ik o ła ja K o p ern ik a w T o ru n iu , T oruń 1998, s. 3 81, ryc. 55, m apa.

Tytuł książki jest zwodniczy, zapowiada bow iem d zieło o budow nictw ie wojskowym, architectura militaris, 0 sztuce w ojennej, tym czasem praca B ogusław a D y b a s i a pośw ięcona jest przede wszystkim sprawom ustro­ ju państwa. T o zapew ne tłum aczy także fakt, że m ogła się ona ukazać niem al rów nocześnie z książką Zbig­ niewa P i l a r c z y k a o prawie identycznym tytule („Fortyfikacje na ziem iach koronnych R zeczypospolitej w X V II wieku”, Poznań 1998), nie powtarzając jednak jej treści; Pilarczyk podjął bowiem zupełnie inną problema­ tykę, skoncentrowaną przede wszystkim w okół samych fortyfikacji, sposobu fortyfikowania polskich miast oraz siedzib szlacheckich i magnackich, ch oć też nie wyłącznie ich aspektów architektonicznych i militarnych.

Jeżeli jednym z podstawowych zadań państwa jest zapew nienie bezpieczeństw a przed w rogam i zew nętrz­ nymi oraz zagwarantowanie bezpieczeństw a wewnątrz kraju, to w czasach nowożytnych te w łaśnie obowiązki państwa znacznie się powiększyły, zarówno z pow odu przem ian politycznych, społecznych i gospodarczych niosących wzrost napięć i konfliktów, groźby starć zbrojnych i rewolt, jak też z pow odu rozwoju techniki w ojennej. M ogło tem u sprostać tylko n ow oczesne państwo: silne, dobrze zorganizowane, scentralizowane, dysponujące sprawnym aparatem administracyjnym i stosownym i zasobam i m aterialnymi, czyli wpływami z p o­ datków. W ym aganiom tym w X V I-X V III odpowiadały m onarchie absolutne w krajach Europy Zachodniej 1 Północnej (nie w szystkie). Pytanie — jak sobie z tym radziła R zeczpospolita O bojga N arodów , tak bardzo różniąca się od współczesnych jej m onarchii absolutnych? Zaostrza jeg o sens dodatkow o problem ogrom u obszaru tego państwa (po R osji i Turcji najw iększego w ówczesnej E uropie), odznaczającego się przy tym dość słabym i nierównom iernym zaludnieniem oraz — dodajmy — znacznym zróżnicow aniem etnicznym i wyznanio­ wym, a w ięc i kulturowym. Drugim obok ustroju ważnym dla możliwości fortyfikowania kraju aspektem była jego urbanizacja, a więc m ożliwość oparcia systemu ufortyfikowania państwa na sieci miast, poprzez zamienianie niektórych z nich w fortece, wykorzystywanie jako logistycznego zaplecza oraz jako źródła dostarczającego środków na budow ę fortec. R zeczpospolita — jak w iadom o — pozostaw ała pod tym w zględem daleko w tyle za najbardziej rozwiniętym i krajami Europy. I to nie pod w zględem liczby miast czy gęstości ich sieci — b o te wskaźniki dla Rzeczypospolitej nie odbiegały od takowych dla krajów europejskich, naw et tych uchodzących za najbardziej zurbanizowane — ale pod w zględem w ielkości m iast i ich siły ekonom icznej oraz politycznej. W R zeczypospolitej przeważały m iasta m ałe, tak m ałe, że historycy zachodnioeuropejscy w o g ó le nie uważają ich za m iasta i nie biorą pod uw agę w swych rozważaniach o urbanizacji Europy. A przy tym były to m iasta niezam ożne. N ie nadawały się ani d o przekształcania ich w fortece, ani jako zaplecze dla systemu fortyfikacji państwa. Jedynie Gdańsk spełniał warunki nowożytnej urbanizacji zachodnioeuropejskiej i on też tylko odegrał znaczącą rolę w fortyfikowaniu R zeczypospolitej. Tak w ięc książka Bogusław a D ybasia dotyczy fundam ental­ nych problem ów historii przedrozbiorowej Rzeczypospolitej: specyfiki jej ustroju, jeg o anachroniczności i nie­ doskonałości, szukania własnych dróg wywiązania się przez państwo z jego podstawowych obow iązków — obronności kraju.

(3)

RECENZJE

131

Badając proces powstawania systemu nowożytnych twierdz na obszarze R zeczypospolitej w X V II w. (autor sięga jednak także do X V I w.) Bogusław D ybaś wyróżnił dwie jeg o zasadnicze fazy: fazę podejm ow ania inicjatywy i decyzji (rozdz. III) oraz fazę przetwarzania podjętych decyzji w konkretne działania: m obilizow anie środków i siły roboczej, tw orzenia struktur organizacyjnych (rozdz. IV i V ). O ile w m onarchiach absolutnych, państwach scentralizowanych, inicjatywy i decyzje w sprawie budowy twierdz były rów nież scentralizowane, na o gół w rękach sam ego króla, o tyle w R zeczypospolitej zróżnicow anie inicjatorów i decydentów było ogrom ne. Stosow nie do tego zróżnicow ana była też faza realizacji. Zróżnicow anie to było w idoczne nawet w wypadku samych tylko inicjatyw państwowych. W R zeczypospolitej król — ze w zględu na ograniczenia swej w ładzy oraz nikłość środków finansowych — miał niewielkie m ożliwości działania na rzecz fortyfikowania kraju. Stąd znacząca rola sejmu, wysokich urzędników (hetm anów), a także sejmików, które jako część struktury specyficznego polskiego parlamentaryzmu oraz organy szlacheckiego samorządu terytorialnego też podejmowały inicjatywy i decyzje w tej dziedzinie. W kategorii inicjatorów i decydentów największa rola przypadała wszakże magnaterii, która nie tylko fortyfikowała swe prywatne miasta i rezydencje, lecz także miała znaczący wpływ na inicjatywy i decyzje państwowe. Splatanie się tutaj interesów magnatów z interesami państwa było znam ienne dla ustroju Rzeczypospolitej. Niew iel­ ka była rola mieszczaństwa (oprócz miast pruskich, z Gdańskiem na czele). Ograniczona była też rola K ościoła — co autor silnie podkreśla, przeciwstawiając się panującym na ten temat w historiografii poglądom. Ufortyfikowany zamek prymasowski w Łowiczu był przede wszystkim siedzibą arcybiskupa — pierwszego duchownego senatora Rzeczypospolitej, a w ięc wysokiej rangi urzędnika, a nie fortecą K ościoła jako instytucji. W budow ie fortecy jasnogórskiej w ielki był udział króla, także w ponoszeniu kosztów tej budowy, traktowanej jako jedna z twierdz broniących granic państwa. R óżn e kościoły i klasztory były fortyfikowane lub włączane w system fortyfikacji miejskich przeważnie na koszt miast lub państwa, często zresztą wbrew w oli K ościoła, który uważał to za sprzeczne z charakterem budowli sakralnych. Bardzo interesujące są spostrzeżenia autora dotyczące roli bisku­ pów krakowskich w fortyfikowaniu Krakowa (także biskupa kijow skiego w odniesieniu do Kijowa). W ystępowali oni nie tyle w roli biskupów — duszpasterzy czy administratorów diecezji, lecz jako wysokiej rangi senatorow ie i urzędnicy państwowi, wyprzedzając swymi inicjatywami fortyfikacyjnymi wyżej w hierarchii stojących senato­ rów świeckich (wszak za Kraków byli także odpow iedzialni kasztelan krakowski i w ojew oda krakowski). Ich inicjatywa w dziedzinie fortyfikowania starej stolicy kontrastowała z raczej miernym zainteresow aniem czynni­ ków kościelnych budową ufortyfikowanych obiektów. Ciekawy to przyczynek do zasięgu kom petencji i odpow ie­ dzialności za sprawy publiczne biskupów w ustroju Rzeczypospolitej. Trudno by chyba było znaleźć analogie w ustroju innych państw (oczyw iście wyłączając państwa, których głow ą byli biskupi). Każe to na now o przemy­ śleć dotychczasow e oceny działalności publicznej polskich biskupów na różnych polach, m.in. szkolnictwa, opieki społecznej i dobroczynności — czy nie były to także form y ich działalności jako urzędników państwowych?

R ezultatem tego zróżnicowania grupy inicjatorów i decydentów było powstanie bardzo zróżnicow anego systemu fortyfikacji kraju. Z daniem autora w o g ó le nie m ożna m ów ić o jednym scentralizowanym system ie (tu całkowita zgodność z poglądam i Zbigniew a Pilarczyka), jak w w ielu innych krajach, lecz o m nogości systemów cząstkowych, wzajem nie się uzupełniających i na siebie zachodzących. W Rzeczypospolitej nie powstały wielkie silnie ufortyfikowane bastionow ym i obwarowaniam i m iasta (z wyjątkiem wielkich miast pruskich), będące podstawą system ów fortyfikacyjnych w zachodniej Europie. Stąd się brały opinie cudzoziem ców o P olsce jako kraju b ez twierdz. Zabrakło w Rzeczypospolitej spoiwa ustrojowego pozw alającego na wiązanie obiektów ufortyfikowanych w scentralizowany system, umożliwiający ich optym alne wykorzystanie. I to jest najważniejsza konstatacja autora i w niosek wypływający z lektury jeg o książki.

P oza problem atykę ustrojową autor wykroczył jedynie w rozdziale V , w którym podjął próbę oszacow ania kosztów budow ania twierdz w R zeczypospolitej. A utor przeprowadził te szacunki bardzo ostrożnie, m ając na uwadze fakt, że znaczną część nakładów łożonych na budow ę w szelkiego rodzaju fortyfikacji stanowiły nie pieniądze, lecz środki pozapieniężne: nieopłacana robocizna szarwarkowa i pańszczyźniana, surow ce pochodzą­ ce z własnych zasobów inwestorów (drew no z własnych lasów, kam ień z własnych kam ieniołom ów , cegła i wapno z własnych cegielni i w apienników ). A przy tym tych nakładów pozapieniężnych nie m ożna przeliczać na gotów kę, gdyż w kraju o bardzo słabo rozwiniętym rynku i gospodarce pieniężnej prowadziłoby to do ustaleń absurdalnych (jak to podkreślał W itold K u l a). A o tym, jak nikła była w Rzeczypospolitej gospodarka rynkowa, w tym rynek najemnej siły roboczej, najlepiej świadczy opisany przez Dybasia przypadek Krzysztofa Radziwiłła, który zamierzał fortyfikować swoje Birże przy p om ocy najemnych robotników (dysponow ał dużymi zasobam i gotów ki), ale zm uszony był z tego zrezygnow ać i uciec się do robocizny pańszczyźnianych chłopów , gdyż w okolicy brakowało najemników.

(4)

132

RECENZJE

W sum ie autor ocenia nakłady na ufortyfikowanie R zeczypospolitej w X V II w. jako znaczne.

Jednego w ażnego elem entu zabrakło m i w książce Dybasia: oceny w artości tego systemu fortyfikacji, jaki w rezultacie tych wszystkich działań, o których traktuje książka, powstał, jego praktycznej przydatności w dzia­ łaniach wojennych, skuteczności w obronie kraju. W artość fortyfikacji najlepiej weryfikuje sam o życie, to znaczy twierdze pokazują swoje walory w trakcie działań wojennych. T o w ym agałoby wnikliwej analizy wszystkich operacji wojskowych, d o jakich na obszarach Rzeczypospolitej w X V II w. doszło oraz roli twierdz w tych działaniach. Jak słusznie zauważył autor, byłby to tem at na osobną dużą rozprawę, wykraczającą poza ramy jego książki. A le m ożna też było ocen ić w artość fortyfikacji w R zeczypospolitej w X V II w. teoretycznie, analizując ich rozplanow anie i konstrukcję z punktu w idzenia ówczesnej sztuki budow ania twierdz, jak to uczynił Andrzej G r u s z e c k i w odniesieniu do kilku m agnackich zam ków bastionowych w M ałopolsce. O ceny Gruszeckiego były na ogół negatywne. Stwierdzał on, że ow e m agnackie fortece m iały w iele niedoskonałości sprawiających, że w czasie działań wojennych m ogły okazać się zupełnie nieprzydatne (najlepszym przykładem jest niedokończony zespół W iśnicza, mający się składać z trzech elem entów : zamku bastionow ego, obronnego klasztoru karm elitów i ufortyfikowanego miasta, ale na skutek niezrealizow ania tego ostatniego elem entu zupełnie pozbawiony w artości). Już w chwili ich budowy były często przestarzałe w stosunku do szybko się rozwijającej sztuki budow ania twierdz w Europie. Przestarzałe nie tylko dlatego, że reprezentow ały koncepcje już w innych krajach zaniechane, ustępujące nowszym, ale przede wszystkim archaiczne w o b ec sztuki zdobywania twierdz i artylerii, z jaką zjawiał się nieprzyjaciel. B ez wnikliwych badań w iadom o, że losy w ojen, jakie toczyła w X V II w. R zecz­ pospolita, rozstrzygały się częściej w otwartym polu, a nie w trakcie oblężeń. Znanych, spektakularnych oblężeń polskich fortec było niew iele (Kudak w 1648 r., Zbaraż w 1649 r., Kraków, W arszawa, Zam ość, Jasna Góra w czasie „potopu”, K am ieniec Podolski w 1672 r.?). W iele miast nieprzyjaciel zdobywał z zaskakującą łatwością. W iele fortec oddaw ano nieprzyjacielowi b ez żadnego oporu, zapew ne nie w ierząc w jego skuteczność, a w ięc w walory twierdzy. Skuteczna obrona Jasnej Góry w 1655 r. byłaby wyjątkiem. W szystko to skłania do bardzo ostrożnego optym izm u, jeśli idzie o ocen ę wartości systemu ufortyfikowania R zeczypospolitej w X V II w.

Interesujące, cenne i nowatorskie są spostrzeżenia autora na temat formowania sięjuż w X V II w., a zwłaszcza w drugiej jego połow ie, garnizonów twierdz składających się z zawodowych żołnierzy. D otychczas prawie nic o tym nie wiedzieliśm y. T e stałe garnizony złożon e z zawodowych wojskowych to now e zjawisko nie tylko w wojsku, ale także — w wypadku m iast-tw ierdz — w miastach polskich, w których stanowiły on e nową, nieznaną dotąd grupę społeczną, a zatem zm ieniały tradycyjną strukturę społeczeństw a m iejskiego.

Bogusław D ybaś skoncentrował swoje badania w ok ół jed nego kluczow ego problemu: relacji między ustrojem państwa a stanem jego ufortyfikowania. Badania te przyniosły niezwykle w ażne i interesujące rezultaty. Przede wszystkim ukazały jed ną z najważniejszych funkcji państwa, działania na rzecz obronności kraju, bardzo m ało znaną kartę z dziejów przedrozbiorowej R zeczypospolitej. Dostarczyły ważnych m ateriałów do przedsta­ w ienia państwa p olsko-litew skiego na tle innych państw europejskich w e w czesnej now ożytności. D ały now e argum enty do dyskusji o stanie tego państwa i przyczynach jego słabości. T o bardzo w iele.

A n d rze j Wyrobisz Uniwersytet W arszawski In stytu t H istorii S ztu k i

R o b e r t B i e l e c k i , S zw o leże ro w ie G w a rd ii, S ły n n e p u łki p o lsk ie I, W yd aw n ictw o N erito n , W arszaw a 1996, s. 4 26, ilustr.

A utor niniejszej książki, przedwcześnie zmarły R obert B i e l e c k i , był dziennikarzem , a zarazem wybit­ nym historykiem polskich powstań narodowych i badaczem epoki napoleońskiej. Zaw dzięczam y m u takie prace jak „Som osierra”, „Zarys rozproszenia W ielkiej Emigracji 1831-1837”, czy napisane w spólnie z M arią S k o ­ w r o n k o w ą i J e r z y m S k o w r o n k i e m „Polacy na cm entarzach paryskich” oraz z Andrzejem T y s z k ą

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z kolei zmiana wykładni prawa powo­ duje brak związania wykładnią dokonaną uprzednio przez Sąd Najwyższy (np. usta­ lenie powszechnie obowiązującej wykła­ dni ustaw

Każ­ dy przedmiot może stać się pamiątką ze świata idei, nabrać prze­ jrzystości symbolu, stać się przejrzystą zasłoną.. Zwłaszcza przed­ miot ważny w

30 Zgłębiając podstawy sakramentalności małżeństwa, Papież odnosi się przede wszystkim do fragmentu Ef 5, 22-25: „Zony niechaj będą poddane swym mężom, jak

Konferencja mimo swoich niewątpliwych braków była pożytecznym spot­ kaniem i forum wymiany poglądów na temat problemów interesujących pracow­ ników dwóch pokrewnych

The structure of transport network, information about the structure of population of transport companies (hereinafter referred to as carriers) and assumptions about their

Dokonana została analiza jakościowa i ilościowa poszczególnych rodzajów tłuszczów w wybranych województwach. Dokonano szacunków produkcji i wielkości rynku tłuszczu odpadowego

Andrzej Gindrych,Danuta Cwetsch Siemiątkowo Koziebrodzkie,

Postulat integrowania odnosi się do konieczności wią- zania nie tylko działań w zakresie poszczególnych instrumentów marketingu, ale także orientowania wszystkich