• Nie Znaleziono Wyników

Zaklinanie rzeczywistości : Ludwika Zamenhofa językowe wizje naprawy świata

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zaklinanie rzeczywistości : Ludwika Zamenhofa językowe wizje naprawy świata"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Jagodzińska

Zaklinanie rzeczywistości : Ludwika

Zamenhofa językowe wizje naprawy

świata

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (133-134),

267-279

(2)

Zaklinanie rzeczywistości.

Ludwika Zamenhofa językowe wizje

naprawy świata

L udw ik L ejzor Z am en h o f (1859-1917), w arszaw ski o kulista urodzony w ży­ dowskiej rodzinie w B iałym stoku, jest znany i zap am iętan y p rze d w szystkim jako „ D o k to r E sp e ra n to ” - tw órca sztucznego języka p o nadnarodow ego o tej samej nazw ie. Je d n ak jego próby stw orzenia w spólnej i n e u tra ln ej podstawy, na której m ogliby się spotkać ludzie pochodzący z różnych krajów, nie ograniczyły się jedy­ nie do płaszczyzny języka, lecz objęły - co jest m niej znanym aspektem jego w izji - rów nież sferę relig ii i narodow ości. W yraziły się one w projekcie h ile liz m u , k tóry pom yślany był jako sposób rozw iązania tzw. kw estii żydowskiej i zreform ow ania ju d aizm u , a k tó ry stopniow o ewoluował, p rzybierając ostatecznie postać hom ara- n izm u , czyli uniw ersalnej relig ii „ n e u tra ln e j” (oba te p ro jek ty omówię szczegóło­ wo dalej). To, co dzieli te dwa krańcow e stadia rozw oju m yśli Z am enhofa, to nie tylko dystans ideowy, ale rów nież język, w któ ry m są w yrażone. Podczas gdy pierw ­ sze szkice h ile liz m u pow staw ały w języku rosyjskim , ostatnie w ersje h o m a ra n izm u pisan e były już tylko i w yłącznie w esperanto. W ybór esp eran ta w późniejszym okresie nie jest przypadkowy.

Z am enhof uważał, że głów nym pow odem konfliktów etnicznych w E uropie była sytuacja językowa. Z jednej strony kom plikow ała ją u tru d n ia jąc a porozum iew a­ nie się wielojęzyczność i b rak odpow iedniego narzędzia k o m u n ik a cji m ięd zy n a­ rodowej. N ato m iast z drugiej strony wpływała na nią n iekorzystnie nied o sk o n a­ łość używ anych do tejże k o m u n ik a cji języków narodow ych, które często p osługi­ w ały się obciążonym i schem atam i m yślenia i m ów ienia o „obcym ”, utrw alonym i

267

(3)

2

6

8

w tych językach przez ich etn ocentryczną p erspektyw ę1. To spraw iało, że w ystar­ czyło pow iedzieć „Ż yd”, „N iem iec” czy „P olak”, by uruchom ić szereg asocjacji narzuconych przez h isto rię kontaktów z p rzedstaw icielam i tych narodów i em ocji z n im i zw iązanych2. R ozw iązaniem tego p ro b lem u m iało być w łaśnie esperanto, któ re Z am en h o f traktow ał jako m iędzynarodow e, n e u tra ln e i idealne - bo nieob- ciążone etnocentryczną n iechęcią k u „obcem u” - n arzędzie k o m u n ik acji i opisu świata. Choć leksykalnie i g ram atycznie esp eranto czerpało z języków indoeuro- p ejskich, teoretycznie m iało być ono w olne od ich „szow inizm u”, z tego w łaśnie pow odu, że nie m iało h isto rii. N aw iązując do pow iedzenia przypisyw anego M axo- wi W einreichow i - a szprach iz a dialekt m it an armej un flo t3, m ożna rzec, że espe­ ra n to m iało być pierw szym językiem bez arm ii i floty, za któ ry m nie stała żadna określona siła polityczna.

W edług Z am enhofa n arzęd ziem n apraw y świata m iał być język m ięd zy n aro ­ dowy o uproszczonej, reg u la rn e j gram atyce, w zakresie rd z e n i w iększości słow­ nictw a o party na językach in doeuropejskich, co m iało stanow ić o jego łatwości. Jako sztuczny język pom ocniczy, funkcjonujący obok - a nie zam iast - n atu ra ln y ch języków narodow ych i etnicznych, m iał stać się n e u tra ln ą p la tfo rm ą kom u n ik acji m iędzyludzkiej. P rojekty D oktora E sp eran to ch arak te ry z u je w iara w kreacyjną (m agiczną) funkcję języka, któ ra zakłada istn ien ie ścisłego zw iązku m iędzy n az­ wą a nazyw anym p rzedm iotem . Jak pisał E dw ard Sapir, odczucie identyczności lub bliskiej odpow iedniości słowa i rzeczy nie jest właściwe tylko lu d zio m „pry­ m ityw nym ”, lecz także na naszym poziom ie - „rzeczy, właściwości i zdarzenia utoż­ sam iany na ogół z ich nazw am i”4. W edle takiego rozum ow ania, zm ieniając nazwę - m ożna m ieć wpływ na zm ianę nazyw anej rzeczyw istości lub m ożna ją na nowo stworzyć.

Jakim i środkam i Z am enhof chciał stworzyć „neutralną” rzeczywistość? I czy fak­ tycznie była ona neutralna? Jak przedstawia się zależność m iędzy językiem a rzeczy­ wistością w przypadku projektów Zamenhofa? Jak wskazuje W alter Żelazny, Sapir (wraz z Lee Worfem) skłaniał się ku tw ierdzeniu, że „każdy język konstruuje specy­ ficzny aparat poznawczy, wizję świata, ‘światopogląd’ - jak lornetkę, przez którą wi­ dzim y świat. Język to tłum aczenie tego świata, pryzm at, przez który m usim y spoj­

C iekaw e stu d iu m dotyczące endogeniczności i egzogeniczności sam ych nazw etnicznych oraz tego, jak w pływ ają one na kształtow anie opozycji swój-obcy, zob. H. Popow ska-Taborska Językowe wykładniki opozycji swoi-obcy w procesie tworzenia etnicznej tożsamości, w: Językow y obraz świata, red. J. B artm iński, W ydaw nictw o U M CS, L u b lin 1999, s. 53-63.

H isto rię dyskusji na tem a t tego, czy Ż ydzi są narodem znaleźć m ożna w:

M. R osm an, J a k pisać historię żydowską?, przekl. i red. A. Jagodzińska, W ydawnictw o UWr, W rocław 2011, tu: ro zd ział I Historiografia żydowska: kilka kwestii wstępnych. „Język jest d iale k tem z a rm ią i flotą” (jid.)

E dw ard Sapir, Język, w: Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów, red. G. G odlew ski, W arszaw a 2003, s. 51.

2

3 4

(4)

rzeć, gdyż nie m a możliwości dostrzec czegokolwiek w łaśnie bez niego.”5 N a ile więc tworzenie nowej rzeczywistości w esperanto było zakorzenione w językowym i poza- językowym dośw iadczeniu jego twórcy? Innym i słowy, na ile patrzenie przez espe- rancką lornetkę, pokazywało to, jakim świat w idział lub chciał widzieć Zamenhof?

Aby odpow iedzieć na te w szystkie pytan ia, p ro p o n u ję przeanalizow ać zastoso­ w ane w jego tek stach esp eran ck ich strategie onom astyczne, któ re dotyczą toponi- m ów (nazw m iejsc), etnonim ów (nazw ludów i narodów ) oraz konfesjonim ów (nazw religii). Zacznę od przybliżenia czytelnikow i głów nych faz ew olucji jego m yśli zw iązanej z koncepcją uniw ersalnej religii i narodow ości oraz omówię pokrótce teksty, które m ożna uznać za jej kam ien ie milowe. N astęp n ie zbadam , w jaki spo­ sób pojęcie i sposoby o kreślania religii, n a ro d u i narodow ości funkcjonow ały w ro ­ syjskich i esp eranckich te k sta ch Z am enhofa, szczególną uwagę zw racając na za­ proponow ane przez niego nowe nazew nictw o. Teza, jaką chcę w tym tekście p o sta­ wić, zakłada, że esp eran to było elem entem sine qua non projektow anej przez niego u to p ii i że tylko w n im m ogła ona w yrazić się w pełni. W szystkie te rozw ażania będ ą prow adzić rów nież do p ytania o wpływ, jaki na religijno-narodow e p oszuki­ w ania Z am enhofa wywarło jego dośw iadczenie żydowskości.

Ew olucja narodow o-religijnej m yśli Z am enhofa jest tem atem , który przyw oła­ no już w k ilk u p racach, choć nie został on jeszcze opracow any w sposób w yczer­ pujący. W tym stu d iu m przybliżę ją tylko skrótowo, tak, aby zasygnalizow ać jej główny k ie ru n e k oraz przedstaw ić n iezbędny k ontekst, w któ ry m b ędziem y roz­ ważać kw estie onom astyczne. D latego p ro p o n u ję tu w yróżnienie trzech głównych faz rozw oju jego myśli: pierw szej - dotyczącej bro szu ry H ilelizm (1901), drugiej - skupiającej się na Dogmatach hilelizmu (1906) oraz trzeciej - pośw ięconej dwóm o sta tn im w cieleniom jego p ro jek tu Homaranizm (1913 i 1917) C zytelnika za in te ­ resow anego dalszym i info rm acjam i na ich tem at i szerszym tłem , odsyłam do od­ pow iednich opracow ań.6

O dsłona pierwsza:

hilelizm

(1901)

W 1901 ro k u pod p se u d o n im e m „H om o su m ” L udw ik Z am en h o f w ydał Gille-

lizm. Projekt rieszenija jewrejskago woprosa (dalej jako: H ilelizm ) 7. Z asadniczo b ro ­

5 W Ż elazny Etniczność. Ł ad - konflikt - sprawiedliwość, W ydaw nictw o Poznańskie, P oznań 2006, s. 134.

6 A. K ünzli L.L. Z am enhof (1859-1917). Esperanto, Hillelismus (Homaranismus) und die „jüdische Frage” in Ost- und Westeuropa, H arrassow itz, W iesbaden 2010; A. K orjenkov L a vivo, verkoj kaj ideoj de d-ro L .L. Zamenhof, K alin in g rad o 2009; W. Ż elazny Ludw ik Zam enhof - kosmopolita swojego narodu, „K w artaln ik H isto rii Ż ydów ” 2002 n r 204; K. Tem pczyk Od syjonizmu do homaranizmu. Rola tożsamości żydowskiej w działalności Ludw ika Zamenhofa w świetle pism twórcy esperanta, w: Żydzi i judaizm we współczesnych badaniach polskich, t. 5, PAU, K raków 2010, s. 231-246.

7 H om o Sum [L.L. Z am enhof] Gillelizm. Projekt rieszenija jewrejskago woprosa,

W arszaw a 1901. A by nie m nożyć przypisów, cytaty z tego dzieła będę oznaczać

2

6

(5)

270

szura ta była pom yślana jako propozycja popraw y sytuacji Żydów i do Żydów była kierow ana, a ściślej do rosyjskojęzycznej intelig en cji żydow skiej8. Jak w sp o m n ia­ łam we w stępie, stanow i ona próbę rozw iązania „kw estii żydow skiej”, a jednocześ­ n ie reform y judaizm u. Za istotę tej kw estii Z am en h o f uznał „niezdolność Żydów do historycznej śm ierci”, przez co ro zu m iał - m yśląc w biologicznych kategoriach X IX -w iecznego ro zu m ien ia pojęcia asym ilacji - niezdolność do „w chłaniania” się Żydów w in n e n aro d y [H, s. 24].

G łówna tego przeszkoda, a co za tym idzie - praprzyczyna „kw estii żydow­ skiej” kryła się jego zd a n ie m w „nacjonalno-separatystycznym d u ch u re lig ii” ży­ dow skiej [H, s. 17]. D la te g o te ż o d p o w ie d n ia re fo rm a re lig ii m ia ła w ed łu g Z am enhofa au tom atycznie tę kw estię rozw iązać. Za tak ą reform ę uw ażał opraco­ w any przez siebie h ilelizm , którego nazwę zapożyczył od im ienia H ilela, rabiego żyjącego na przełom ie er, k tó ry - w przeciw ieństw ie do w spółczesnego m u rabiego Szam aja, skupiającego się na literze praw a - p o dkreślał jego duchow ą stronę, spro­ w adzając w szystkie p rzykazania do jednego: „Postępuj z in n y m i tak, jak chciał­ byś, żeby oni postępow ali z to b ą” . Ta m yśl etyczna zainspirow ała Z am enhofa do stw orzenia relig ii hilelistycznej, któ ra w w ersji z 1901 b ardziej była jeszcze próbą utw orzenia reform ow anego skrzydła w judaizm ie niż jakąkolw iek in n ą, now ą re ­ ligią. M iała być ona m iejscem ucieczki, „m oralnego schronienia dla w szystkich tych, których nieszczęsna kw estia żydowska pozbaw iła w szelakiego g ru n tu pod n o g am i” [H, s. 33]. Z am en h o f nie m ógł się zdecydować jak daleko od ju d a izm u m oże odejść, by nie stracić spodziewanego poparcia m as żydowskich. D latego uznał, że jego pro jek t m u si nosić „żydowską su k n ię ”, tzn. zachować część „zew nętrznej” żydowskiej obrzędowości religijnej [H, s. 46].

Choć w Hilelizmie Z am en h o f neguje istn ien ie n a ro d u żydowskiego, pisząc, że teraz „po narodow ości żydowskiej [...], dawno już nie pozostał naw et ślad ” [H, s. 30], to jed n ak n ie rozstrzyga kw estii narodow ości Żydów w sposób jednoznaczny. Tu należy podkreślić, że stu d iu m to jest pełne ideologicznych, a czasam i i logicz­ nych, niekonsekw encji oraz sprzeczności. Po części to one zm usiły Z am enhofa do rew izji swoich poglądów i opracow ania kolejnych, b ardziej spójnych i przejrzy­ stych w ersji tego p rojektu. N iekonsekw encja w dyskusji n ad naro d em żydow skim i w sposobach określenia, czym są Ż ydzi objawia się w ro ztrzą san iu przez Z am en ­ hofa kw estii sta tu su narodow ości i religii hilelistów . Pisze on o n ic h następująco: „Aby ustrzec się pokusy n arz u can ia się n arodom , któ re nie chcą uważać nas za swoich b raci, pow inniśm y n ad al nazywać siebie o s o b n y m n a r o d e m , n a r o ­ d e m ż y d o w s k i m ” - co stoi w otw artej sprzeczności z jego w cześniej przyw o­

w tekście głów nym skrótow ym o d n iesie n iem do źródła, np. [H, s. 23], gdzie H będzie odnosić się do ty tu łu (Hilelizm), a 23 będzie oznaczać n u m er strony w oryginalnej w ersji rosyjskiej. W szystkie zam ieszczone tu cytaty z tego dzieła są w przekładzie A lek san d ry Kazuń.

Z am en h o f opracow ał ją rów nież w krótszej w ersji jako Odezwę do inteligencji żydowskiej (po rosyjsku) około 1901 roku.

(6)

łanym stw ierdzeniem . Z am en h o f objaśnia, dlaczego hilelista n ad a l m a nazywać się Żydem :

Jeśli zatem spytać h ilelistę, jaka jest jego narodow ość, nie pow inien odpow iedzieć „je­ stem R osjaninem , N iem c em ” itp ., poniew aż byłby to fałsz, byłoby to h an ieb n e n a rzu c a ­ nie się cudzej rodzinie, któ ra uznać go za swego nie zam ierza. N ie pow inien pow iedzieć „jestem h ile lis tą ”, gdyż nauczyłoby go to traktow ać siebie jak coś odrębnego, stojącego poza żydostw em i prędzej czy później skłoniłoby go, by z u p ełn ie oddzielić się od tych ciem nych m as sw oich braci, k tórzy n iebezpodstaw nie pow ołują się na w spólne z nim pochodzenie, k tórzy w raz z nim cie rp ieli tysiące lat i pow inni zawsze m ieć w nim swego n atu raln eg o op iek u n a. Pow inien pow iedzieć „jestem Ż y d em ”. I tylko wtedy, gdy padnie p ytanie, do jakiej g ru p y żydowskiej się zalicza, odpowie: „jestem h ile lis tą ”. [H, s. 51-52] Ten frag m en t pokazuje w yraźnie, że hileliści w zam yśle Z am enhofa m ają uzyskać podobny status, co chasydzi, m itn ag d z i czy in n e „grupy żydow skie” . Jego h ile li­ sta, który będzie zreform ow anym Żydem w sensie religijnym i narodow ym , ma otw arcie się do swojego żydostwa przyznaw ać: „«Jestem Żydem!» powie z du m n ą sam ośw iadom ością h ilelista, «M am naró d , do którego m ogę zaliczyć siebie z p e ł­ ną św iadom ością, bez żadnego n aciągania i sofizmatów. M am religię, której nie potrzeb u ję się wstydzić»” [H, s. 74].

Co ciekawe, p odobnie jak grupow a tożsam ość Żydów, którzy dołączą do zwo­ lenników hilelizm u , zm ien i się na h ilelistyczną (lub ściślej: żydow sko-hilelistycz- ną), zm ianie ulegną rów nież im iona w łasne nadaw ane członkom tej grupy. Z a­ m e n h o f n ie precyzuje, jak dokładnie m iałyby one b rzm ieć być, zaznacza jedynie, że nie będ ą to ani im iona „wykoślawione, żargonow e” (czyli tradycyjne żydow ­ skie), an i zapożyczone „od św iętych cudzego kościoła” (im iona używ ane przez społeczność chrześcijańską, często przy b ieran e przez Żydów ak u ltu ru jąc y ch się) [H, s. 74]. W opisanym przeze m nie procesie ak u ltu ra c ji w arszaw skich Żydów, w ykazałam , że zm iana im ienia, a czasam i i nazw iska, była jednym z trzech k lu ­ czowych elem entów (obok zm iany w yglądu i języka) tran sfo rm ac ji kulturow ej in ­ tegrujących się Żydów. Jako że n iek tó re typy im ion i nazw isk - w tym rów nież żydow skie - sugerują przynależność osób je noszących do określonych gru p n a ro ­ dowych, etnicznych czy religijnych, stąd ich zm iana jest sygnałem p rze m ian toż- sam ościow ych.9 Jednocześnie ze w szystkich p rzek ształceń kultu ro w y ch zm iana im ienia m a zawsze ch a ra k te r najbardziej osobisty, poniew aż im ię jest rów nież ele­ m e n tem sam ośw iadom ości danej osoby. W iara w rea ln ą zm ianę sytuacji społecz­ nej czy kulturow ej spowodowanej przy b ran iem nowego im ienia jest zw iązana z k re­ acyjną (m agiczną) fu nkcją języka, czyli p rzy p o m n ijm y - w iarą w to, że nazwy są n a tu ra ln ą częścią nazyw anych rzeczy oraz że na rzeczyw istość m ożna wpływać za pom ocą słów. D obrze oddaje to starożytna zasada nomen est omen. Zarów no w przy­

W ięcej na te m a t zm ian y im io n i nazw isk w procesie a k u ltu rac ji Żydów, zob. Jagodzińska, Pomiędzy. Akulturacja Zydów Warszawy w drugiej połowie X I X wieku,

(7)

IL

I

p ad k u Żydów integ ru jący ch się w X IX w ieku z poszczególnym i euro p ejsk im i n a ­ rodam i, jak i hilelistów , p rzy b ieran ie nowych im ion w łasnych m iało sygnalizować zm ianę w ykładnika tożsam ości indyw idualnej. Z naczący w tym p rzy p a d k u jest fakt, że dla h ilelistów Z am en h o f przew idział p rzy b ieran ie im ion nie tych używa­ nych przez n aro d y europejskie, lecz zu p ełn ie now ych - „h ilelistycznych”. W tr a ­ dycji żydow skiej fun k cjo n o w ały dwa ty p y im ion: szem ha-kodesz, czyli im iona (zazwyczaj hebrajskie) zarezerw ow ane dla sfery sacrum oraz szem kinui - im iona świeckie, któ ry m i posługiw ano się na co d z ie ń .10 N ie wiemy, czy propozycja Z a­ m enhofa dotyczyła tylko jednego z tych dw óch typów im ion, czy też oba typy m ia ­ łyby być zastąpione jednym , now ym im ieniem . B rak b ardziej szczegółowych in ­ form acji na te n te m at uniem ożliw ia n iestety dalszą analizę tej propozycji.

Z am enhof, snując wizje dotyczące przyszłego losu tejże gru p y hilelistycznej, m noży sprzeczności w ro zu m ien iu tego k im są Ż ydzi i żydowscy hileliści:

P r z y s z l i h ileliści b ęd ą m ieli możliwość zaliczania się (jeśli tego zechcą) do r o z m a ­ i t y c h narodów , jako że b ęd ą się rekrutow ać (w k rajach , gdzie jest do dozw olone p ra ­ wem) spośród rozmaitych narodów , a beznarodow y hilelizm nie zażąda od nikogo z nich w yrzeczenia się swej narodow ości. D zisiejsi h ileliści jednak, w sk u tek tak ich a nie in ­ nych w arunków historycznych pozbaw ieni wszelkiego narodow ego g ru n tu , nie p o sia d a­ jący n aro d u w łasnego ani żadnej m ożliwości zlania się z in n y m i naro d am i, p o w i n n i s t w o r z y ć n a r ó d o s o b n y [podkr. m oje. - A.J.]. W praw dzie większość Żydów silą tradycji u trzy m u je jeszcze, że Ż ydzi dzisiaj także stanow ią naród, lecz jest to, jak w yka­ zaliśm y w cześniej, całkow icie b łędne przekonanie. L udzie rozsiani po całym świecie, nie mogący się ze sobą porozum ieć, zw iązani ze sobą tylko i w yłącznie w spólnością religii i p rzypuszczalną - znów na podstaw ie religii - w spólnością pochodzenia, nazyw ają sie­ bie n arodem żydow skim , lecz n a z y w a ć się narodem nie znaczy jeszcze b y ć narodem . [H, s. 54]

M yślę, że powyższy fragm ent w zestaw ieniu z w cześniej przyw ołanym i w yraź­ n ie pokazuje niekonsekw encje i w ew nętrzne sprzeczności pierw szego szkicu Z a­ m enhofa w kw estii narodow o-religijnej. D la naszych rozw ażań w ażna jest jednak obserw acja, że zasadniczym etn o n im em i konfesjonim em , k tó ry m operuje on okre­ ślając zw olennika h ile liz m u jest słowo „Ż yd” (ros. jew riej), zaś „h ilelista” czy „hi- lelistyczny” są traktow ane jako ep itety definiujące, które dookreślają kategorię główną. Pisząc o Żydach, Z am en h o f p osługuje się w języku rosyjskim słowem na-

cjonalnost’ (ros. narodow ość) oraz narod (ros. lud, naród) - n iezależnie od tego, czy

ich za n aró d uważa czy nie. Choć tożsam ość tych osób, które w ybiorą h ilelizm , będzie dalej tożsam ością żydowską, to zostaje ona dookreślona, a w łaściw ie przede- finiow ana, zarów no na poziom ie g ru p y (grupa hilelisty czn a), jak i w w ym iarze indyw idualnym (nowe hilelistyczne im ię). Traw estując pow iedzenie Z am enhofa, m ożna pow iedzieć, że była to żydowska tożsam ość, która u b ran a została w „hileli- styczną su k ie n k ę”. P rzypatrzm y się, jak rozw inie się ta kw estia w kolejnych w cie­ le n iac h jego projektu.

(8)

O dsłona druga:

Dogmaty hilelizmu

(1906)

Hilelizm nie przyniósł spodziew anych przez Z am enhofa rezultatów , an i w ogó­

le nie zwrócił na siebie większej uwagi żydowskiej inteligencji. Z ainteresow ała się n im za to ochrana, ta jn a carska policja, która po otrzy m an iu donosu przedstaw iła rap o rt do P etersburga o założonej przez niego w W arszawie „sekcie hilelistó w ”. „S ekta” ta, o ile n ie była w ym ysłem osoby składającej donos lub przek łam an iem , do jakiego m ogło dojść w k o n ta k tac h z policją (Z am enhof pisał o p la n ac h stwo­ rzenia k ręgu hilelistów , a nie o tym , że go faktycznie stw orzył), ograniczała się zapew ne do b ardzo nielicznej gru p y osób sym patyzujących z tym i ideam i. P om i­ m o, że pro jek t został zauw ażony p rzez ochranę, m iał on niew ielkie (lub w ręcz żad­ ne) przełożenie prak ty czn e11.

Pięć lat po opublikow aniu Hilelizmu L udw ik Z am en h o f postanow ił wydać w Pe­ te rsb u rg u Dogmoj de hilelismo12 (dalej jako: Dogmaty hilelizmu), tym razem an o n i­ mowo, w dw ujęzycznym , esperancko-rosyjskim , w ydaniu. Różnic m iędzy obiem a b ro szu ram i jest w iele, jed n ak m ożna wskazać kilka zasadniczych, któ re decydują o zu p e łn ie o d m iennym ch arak terze p ro jek tu przedstaw ionego w Dogmatach. N a pierw szy p la n w yłania się kw estia adresata, k tóry nie jest już odbiorcą tylko ży­ dow skim , co m a zw iązek z faktem , że te n tekst nie stanow i już próby rozw iązania „kw estii żydow skiej”13. W zasadzie, poza w ciąż utrzy m an ą nazw ą „h ilelizm ”, z po ­ p rz e d n im p ro jek tem łączy go b ardzo m ało. W 1906 ro k u Z am en h o f p u b lik u je w łaściwie credo nowej uniw ersalnej religii, k tó rą k ieru je ku u n iw ersaln em u od­ biorcy, a w d o d atk u czyni to po części w języku, który uznaje za uniw ersalny - w esperanto.

W dw u n astu dogm atach defin iu je hilelistę, precyzując jego stosunek do ta ­ kich kw estii, jak kraj, ojczyzna, patrio ty zm , zróżnicow anie etniczne, naró d , n a ­ zwy w łasne krajów i ludów, język oraz bardziej szczegółowo - religia. Z tych wszyst­ kich chciałabym się tu szczególnie skupić na aspekcie onom astycznym , k tó ry jest kluczow y dla naszych rozw ażań. Spójrzm y na fragm ent d ogm atu piątego m ówiący o ojczyźnie i sposobach jej określenia:

11 Rosyjskie Państwow e A rchiw um H istoryczne (RGIA ), zespół 821, inw. 8 (1989 r.), jedn. 561, k. 7-31; ra p o rt o donosie na k. 7. Za inform ację o tym d okum encie d ziękuję A rturow i M arkow skiem u.

12 [L.L. Z am enhof] Dogmoj de Hilelismo, S t.-P eterburgo 1906. Był to p rz ed ru k z rosyjsko-esperanckiego czasopism a „R uslanda E sp e ran tisto ”, gdzie u k azał się na początku 1906 roku. C y taty (z w ersji esp eran to w przekładzie w łasnym na język polski) b ęd ą dalej oznaczone w tekście głównym w sposób skrócony, np. [D H , s. 17], czyli Dogmoj de Hilelismo, s. 17.

13 Jedyne odniesienie w Dogmatach do pierw szego w cielenia tego p ro jek tu brzm i: „Główna idea hilelizm u n arodziła się przed dziesięciom a laty, ale m iała nieco in n y c h ara k te r i była przeznaczona w tedy w szczególności dla jednej ludzkiej grupy, dla

regulacji stosunków tej g ru p y z otaczającym ją św iatem .”, tam że s. 5.

2

7

(9)

27

4

Swoją ojczyzną [patrujo] nazyw am to państw o, w którym się uro d ziłem , czy w którym na zawsze zam ieszkałem . [...] Jeśli ta część ojczyzny, w której m ieszkam , swoim c h a ra k te ­ rem geograficznym , czy sw oim i obyczajam i różni się zbyt od innych części, w tedy - aby u n ik n ąć n iep o ro zu m ien ia - mogę na pytanie o m oją ojczyznę osobno nazw ać tę część państw a, w której m ieszkam , lecz m uszę ją w tedy określić jako swój ojczysty k r a j , żeby było jasne, że uw ażam go nie za swoją w yłączną ojczyznę, lecz c z ę ś ć swojej ojczyzny. Je d n a k ani swojej całej ojczyzny, ani jej poszczególnych części nie pow inienem nazywać określeniem jakiegokolw iek plem ien ia, lecz pow inienem ją określać tylko nazw ą neu- tralnie-geograficzną, jak to zostało uczynione we w szystkich najnow szych państw ach. Je d n a k jeśli m oje państw o czy kraj nie m a jeszcze n eu traln ej nazwy, to zawsze pow inie­ nem - p rzynajm niej w rozm ow ie z hile listam i - nazywać swoje państw o i kraj ok reśle­ niem hilelistycznym , na które składa się nazwa ich głównego m iasta z do d atk iem k o ń ­ cówki „państw o” [regno] - dla całej ojczyzny o raz „ k raj” - dla nazw y jej części [lando]. P r z y k ł a d y . Svisujo, Belgujo, A ustrujo, K anado, M eksiko, Peruo; P e terb u rg r e g n o, Parizr e g n o; A lgerio14, Varsovil a n d o [zazn. A J]” [H D , s. 17]

Jak w idać w tym dogm acie, Z am en h o f zwraca baczną uwagę na kw estię roz­ różnienia pom iędzy ojczyzną-państw em , a tym , co m ożna by nazwać m ałą lub lokal­ ną ojczyzną. Bez w ątp ien ia czerpał on tu z w łasnego dośw iadczenia białostockie­ go Żyda, wychow ującego się w zróżnicow anym etnicznie, k u lturow o i relig ijn ie środow isku tego m iasta. Po latach m łodości spędzonych w B iałym stoku, Z am en ­ h o f w raz rodzicam i i rodzeństw em przyjechał do K rólestw a i osiadł w W arszawie, w yjeżdżając na krótsze okresy w głąb C esarstw a na studia lub za pracą. P roblem y państw a zam ieszkałego p rzez różne ludy i narody, w k tórych Ż ydzi stanow ili szcze­ gólną m niejszość, były m u więc dobrze znane i to one stanow iły in sp irację do p o ­ w stania w izji w spólnej religii. O kolejnej w ersji swojego p ro jek tu n ap isał naw et w liście do swojego przyjaciela É m ila Javala, francusko-żydow skiego esperantysty i - p odobnie jak on sam - lekarza okulisty, że n ad a je się tylko do państw zam iesz­ kałych przez różne gru p y etn iczn e15.

Życie w ta k im otoczeniu, któ re p o d koniec X IX w ieku zaczęło definiow ać się i organizow ać narodow o, w płynęło na jego p ro b lem z sam ookreśleniem się w edług pow szechnie przyjętych k ategorii i skłoniło do poszukiw ań innych kategorii, które m ogłyby w yrazić jego dośw iadczenie. Takie kategorie stworzył w języku esperanto, p osługując się określonym i, w idocznym i w cytow anym fragm encie, strateg ia m i onom astycznym i. Ich głów nym celem było odnarodow ienie tu d z ież odetnicznie- n ie nazw w łasnych państw oraz krajów i zm ien ien ie ich na n eu tra ln e , jego zd a­ niem , nienacechow ane określenia. W zorem były dla niego nazw y now opow stałych p ań stw jak np. K anada, które faktycznie nie pochodziły od nazw etnicznych. N a ­ leży zwrócić uwagę jednak, że Z am en h o f m ylnie ocenił n iek tó re z podanych przez siebie przykładów jako nazw y nieetniczne, np. słowo M eksyk rzeczyw iście wywo­ 14 W edług klucza zaproponow anego przez Z am enhofa, pow inna znaleźć się tu form a

Algerilando, czyli Kraj A lgierski. W kolejnym w ydaniu Z am en h o f p o praw ił tę pom yłkę.

15 L ist Z am en h o fa do É m ila Javala z 1 sierpnia1906 - za A. K ünzli L L. Zam enhof (1859-1917), s. 221.

(10)

dzi się od nazw y głównego m iasta k raju , ale ta z kolei pochodzi od M éxicas - nazw y jednego z azteckich plem io n , p odobnie B elgia, której nazw ę w yprow adza się od łacińskiej nazw y lu d u celtycko-germ ańskiego Belgae16. Ten wybór p rzy k ła­ dów, pom im o że dyskusyjny z p u n k tu w idzenia ich prow eniencji, św ietnie p o k a­ zuje, jak te pojęcia były ro zu m ian e na przełom ie X IX i X X w ieku. W św ietle tego an i M eksykanie, an i Belgowie nie byli p ostrzeg an i jako jedna g rupa etniczna, choć ich nazwy m ogły się rzeczywiście wywodzić od nazwy k o nkretnego lud u . Z am en ­ h o f n ie uw zględnił jed n ak faktu, że przyw ołane przez niego nazw y „n iee tn ic zn e” były lu b staw ały się de facto nazw am i narodów, które zaczęły pełnić takie same funkcje, jak te pierwsze.

In teresu jąca jest jego strategia tw orzenia nazw tych krajów, któ re uznał za p o ­ w iązane z danym lu d e m i w konsekw encji próbow ał obejść. Idąc tokiem jego ro ­ zum ow ania przedstaw ionym powyżej, m ożna pow iedzieć, że Z am en h o f m ieszkał zarówno w V arsovilando (dosł. ‘k ra ju w arszaw skim ’), jak i P eterburgregno (dosł. ‘państw ie p e te rsb u rsk im ’). Te w yrażenia zastąp iły m u odpow iednio nazw y K róle­ stwa Polskiego i C esarstw a Rosyjskiego, których użycia się w ystrzegał ze w zględu zaw arty w n ic h epitet „faw oryzujący” tylko jedną spośród różnych gru p etnicz­ nych zam ieszkujących te kraje. Takie „ n e u tra ln e ” top o n im y m iały dać początek rów nie „ n e u traln y m ” etnonim om . P o patrzm y jak w dogm acie ósm ym rozstrzyga on kw estię narodow ości hilelisty:

Swoim narodem [nacio] nazyw am w szystkich ludzi, k tórzy zam ieszk u ją m oją ojczyznę niezależnie od ich pochodzenia, języka czy religii, ale do mojej nazw y narodow ej [nacia] m uszę zawsze dodaw ać słowo „h ile lista ”, aby pokazać, że zaliczam się do m ojego narodu nie w sensie szow inistycznym . G ru p ę w szystkich ludzi, którzy m ają to sam o pochodze­ nie, co ja nazyw am swoim p l e m i e n i e m [gento]. W rozm ow ie z h ile lista m i m uszę u nikać m ylących słów ‘n a ró d ’ [nacio] i ‘lu d ’ [popolo]. Z am iast nich pow inienem zawsze używać precyzyjnych w yrażeń hilelistycznych ‘reg n an aro ’ [ludność danego państw a] czy ‘lan d a n aro ’ [ludność danego kraju]. Je d n a k ani ludności m ojego państw a, ani k raju nie mogę określać nazw ą jakiegoś plem ienia. Zaw sze pow inienem nazyw ać je - przynajm niej w rozm ow ie z h ilelistam i - neu traln o -g eo g raficzn ą nazw ą m ojego państw a czy kraju. Je ­ śli mój rozmów ca życzy sobie w iedzieć nie tylko do jakiej g ru p y polityczno-geograficz- nej, ale też etnograficznej [pow inno być: etnicznej, dop. mój - A.J.] należę, w tedy o d d ziel­ nie określam m u m oje plem ię, język, religię, itd. P r z y k ł a d y : S viso-H ilelisto, Peter- b u rg reg n a H ilelisto, V arsovilanda H ilelisto ” [H D , s. 23]

W te n sposób zam iast pow iedzieć rosyjski czy polski Żyd, w ystarczyło użyć następujących sform ułow ań odpow iednio: P eterburgregna H ilelisto czy Varsovi­ lan d a H ilelisto. To pozw alało w yrazić żydowską tożsam ość bez konieczności uży­ w ania obciążonego w X IX -w iecznym dyskursie słowa „Ż yd” . Słowo to, jak w yka­ zał A leksander Żyga, funkcjonow ało w tym okresie jako nazwa stereotypu Żyda 16 O etym ologii nazw y K anady - zob. H. Z in s Historia Kanady, O ssolineum , W roclaw

1975; o p lem ien iu M éxicas - T. Łepkow ski Historia M eksyku, PIW, W rocław 1986, s. 54-64; o etym ologii nazw y Belgii - hasło Belgium w: Etymological dictionary online, w w w .etym online.com [dostęp: 13 m aja 2011].

S

(11)

27

6

i próbow ano je zastąpić n eu tra ln ie jsz y m i określeniam i, jaki „Iz ra e lita ”, „staroza- k o n n y ”, „w yznania m ojżeszowego”, itp .17. Z am en h o f w tym względzie nie był wy­ jątkiem .

Z aproponow ana przez L udw ika Zam enhofa „n e u tra ln a ” onom astyka w zbudziła spore kontrow ersje i sprzeciwy. Jak zauw aża A ndreas K ü n zli, w jednym z listów do Javala nap isan y ch po u k az an iu się Dogmatów Z am en h o f skarżył się, że n a j­ ostrzejsze ataki p rzypuścili na nie esperantyści z Warszawy. Zaobserwował, że z p o ­ wodów historycznych Polacy m ierzą w szystko, co ich dotyczy in n ą m iarą, n iż to, co dotyczy innych. P rzyjm ują, że nazw a Rosji m oże być o parta na nazw ie geogra­ ficznej, jed n ak sam i kategorycznie odm aw iają przyjęcia dla ziem polskich nazwy „K raju W arszaw skiego”18. W ydając tak ą opinię, Z am en h o f albo nie był świadom , albo nie docenił znaczenia faktu, że w n a d a n iu „geograficznej” nazwy K rólestw u P olskiem u ubiegły go o kilk ad ziesiąt lat w ładze carskie zam ieniając ją stosowa­ nym w a d m in istra cji określeniem „P riw islanski k ra j” czy „generał-gubernatorstw o w arszaw skie” . Z aproponow any p rzez niego „K raj W arszaw ski” zbyt b lisko był opresyjnej w swym charakterze carskiej nom enklatury, by polscy esperantyści m ogli go zaakceptow ać.

R eakcja, z jaką spotkała się jego bro szu ra, skłoniła do ponow nego opracow a­ n ia dzieła. Z araz po pierw szych głosach k rytycznych ogłosił Aldono (czyli Dodatek) do Dogmatów hilelizmu, w któ ry m uściślał:

A by u n ik n ą ć n iep o ro z u m ie ń , uw ażam y za p o trzeb n e p rzed staw ić n a stęp u jące w yjaś­ n ienia:

1. Nazw a „ h ilelizm ” jest tylko prow izoryczna. P rzypuszczalnie zostanie ona zm ieniona na nazwę „ h o m aran iz m ”, która bardziej precyzyjnie w yraża naszą ideę („h o m aran o ” w ję­ zyku esp eran to oznacza „członka ludzkiej ro d z in y ”).

2. Jeśli n eu tralno-geograficzne nazw y państw i narodów (zob. d ogm at 5 i 8) okażą się niew ygodne i niep rzy jem n e, m ożna w początkow ym okresie używać istn iejący ch nazw narodow ych, aż do czasu, kiedy to kongres hilelistów zadecyduje czy są one potrzebne czy nie.19

I rzeczyw iście, ta k jak n ap isał w p u n k cie pierw szym , jeszcze w tym sam ym roku p rzedrukow ał Dogmaty hilelizmu, w prow adzając pew ne zm iany (np. usuw ając przy­ kłady nowej onom astyki) i nad ając dziełu nowy ty tu ł Homaranizm (Hilelizm), jako że p o p rze d n i ty tu ł m iał być zbyt „żydow ski”, a przedm ow a - „zbyt rosyjska” (od­

17 A. Żyga Wymienne nazwy Żydów w piśmiennictwie polskim w latach 1794-1863 na tle głównych orientacji społeczno-politycznych i wyznaniowych żydostwa polskiego.

Rekonesans, w: Literackie portrety Żydów, red. E. Ł och, W ydaw nictw o UM CS, L u b lin 1996.

18 L ist Z am en h o fa do É m ila Javala z 26 m aja 1906 - za A. K ünzli L L. Zam enhof (1859-1917), s. 219-220.

19 L.L. Z am en h o f Aldono, w: L. L. Z a m en h o f Originalaj verkaroj. Antauparoloj - gazetartikoloj - traktajoj - paroladoj - leteroj - poemoj, zebr. i oprac. J. D ietterle,

(12)

woływał się w niej do R osji jako do „ojczyzny pierw szych h ilelistów )20. Czym był tytułow y hom aranizm ?

O dsłona trzecia:

homaranizm

To esperanckie słowo zostało zbudow ane na podstaw ie rd zen ia homo („czło­ w iek”), do którego d o dano k olejno odpow iednie sufiksy: n ajp ierw oznaczający zbiorowość sufiks -ar tw orząc słowo homaro (czyli „ludzkość”), n astęp n ie -an, su- fiks oznaczający członka jakiejś grupy, co dało złożenie homarano („członek lu d z­ kiej zbiorow ości”), a w k ońcu p rzyrostek -ism , tworząc nazwę ideologii. H o m ara­ n izm zastąp ił hilelizm , usuw ając tym sam ym o sta tn i zw iązek łączący te n nowy już zu p ełn ie „ n e u tra ln y ” i „ogólnoludzki” pro jek t z jego pierw otną „żydow ską” w er­ sją. W 1913 ro k u Z am en h o f opublikow ał jeszcze b ardziej skróconą i dopracow aną w ersję Homaranizmu, tym razem w M adrycie, w całości w esp eranto i po raz pierw ­ szy po d swoim nazw iskiem 21. Z asadniczą zm ianą była liczba „dogm atów ”, która z dw unastu uległa skrócenia do dziesięciu. Podobnie jak w dru g im , popraw ionym w ydaniu z 1906, także tu n ie pojaw iają się już kontrow ersyjne przykłady „ n e u tra l­ n y ch ” toponim ów czy etnonim ów . D aw ny dogm at ósmy, p rez en tu ją cy strategie onom astyczne Z am enhofa teraz - już jako dogm at czw arty - b rzm i o wiele b a r­ dziej ugodowo:

M am św iadom ość, że każde państw o i każda prow incja pow inny nosić nazwę n eu traln o - geograficzną, nie nazwę jakiegoś lud u , języka czy religii. Nazw y takie, jakie noszą jesz­ cze liczne starego kraje, są głów ną przyczyną, dla której m ieszkańcy o danym p ochodze­ n iu uw ażają się za panów wobec m ieszkańców innego pochodzenia. D o czasu, kiedy te kraje nie o trzy m ają n eu traln y ch nazw, pow inienem p rzynajm niej pow inienem p rz y n aj­ m niej w rozm ow ach z osobam i w yznającym i te sam e zasady, co ja [miaj samprincipanoj] nazywać te kraje w edług ich stolic, z do d atk ie m słów ‘pań stw o ’, ‘p ro w in cja’ itd .22 Z nana jest jeszcze jedna w ersja Homaranizmu z 1917 roku, któ rą Z am en h o f przygotow yw ał na pierw szy kongres h o m a ra ń sk i zaplanow any na sierp ień owego roku. K ongres nie odbył się, poniew aż Z am en h o f zm arł kilka m iesięcy p rze d nim , a h o m a ra n izm (w przeciw ieństw ie do stosunkow o szeroko znanego i rozw ijające­ go się esperantyzm u) nie m iał na tyle dużego i energicznego grona zwolenników, którzy kontynuow aliby m yśl swojego m istrza. O sta tn i szkic H omaranizmu n ap isa­ ny w esperanto, n ie ukazał się więc d ru k iem za jego życia. R ękopis zdołał on jesz­ cze przesłać p rze d śm iercią n ie m ie ck ie m u esperantyście Ludw igow i Schiffowi. P orów nując go z m adrycką w ersją z 1913, m ożna zauważyć, że sta ra n ia Z am en h o ­ fa zm ierzały k u tem u, b y swój p ro g ram uczynić jeszcze bardziej ogólnym i u n i­ w ersalnym . Je d n ą w artą odnotow ania zm ianą, któ ra jest istotna dla naszych roz­ 20 L ist Z am en h o fa do A lexandra A snesa 20 lutego 1906 - za A. K ünzli L .L . Zam enhof

(1859-1917), s. 221.

21 L.L. Z am e n h o f Deklaracio pri Homaranismo, M a d rid 1913. 22 Tam że, s. 6-7.

LL

(13)

27

8

w ażań onom astycznych, jest w prow adzenie w tej ostatniej w ersji nowego konfe- sjo n im u liberkredano, który m ożna przełożyć jako „w olnow ierzący”. W te n sposób Z am en h o f zawęża sem antycznie znaczenie w yrazu homarano, k tóry z etno-konfe- sjonim u, staje się jedynie etnonim em , a w cześniej w n im zaw artą treść relig ijn ą w yraża teraz osobny w yraz liberkredano.

Przy rozw ażaniach dotyczących n a tu ry h o m a ra n izm u , należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną kw estię. Po atak ach na Dogmaty Z am en h o f w yjaśniał w liście do Javala, że h o m a ra n izm nie m iał być nową religią, lecz „n e u traln y m m o stem ” łą ­ czącym lu d z i różnych gru p etnicznych23. W edług jego deklaracji - i to należy wy­ raźnie podkreślić - h o m a ra n izm nie m iał zastąpić innych religii, lecz m iał być jedynie czym ś w ro d zaju uniw ersalnej n a k ład k i na funkcjo n u jące system y relig ij­ ne, któ ra um ożliw iałaby pokojow ą koegzystencję i relig ijn e braterstw o - po d o b ­ nie jak esperanto, o czym w spom niałam w cześniej, m iało być tylko językiem po ­ m ocniczym fu nkcjonującym obok, a nie zam iast języków narodow ych. Przyjęcie zarów no h o m a ra n izm u , jak i esp eran ta, m iało odbywać się na zasadzie opcyjności i dobrow olności. P roblem em , którego im p lik ac ji Z am en h o f jed n ak nie rozważył, była sytuacja, w której zarów no esp eranto osiągnie sta tu s jedynego językiem , a h o ­ m a ra n izm - jedynej religii z w yboru i oba stan ą się dziedziczne, co zresztą on sam postulow ał.

* * *

Jak pokazała powyższa analiza, narodow o-religijne p ro jek ty D oktora E speranto zostały n ap isan e z p u n k tu w idzenia nie tylko dośw iadczenia m niejszości relig ij­ nej czy etnicznej, ale w łaśnie relig ijn o -etn iczn ej, jaką byli Żydzi. T rudno ocenić, na ile sam Z am en h o f był tego świadomy, ale pow strzym yw ał się od k o m entarza, a na ile sobie tej in sp ira cji nie uśw iadam iał. Spekulow ać m ożna czy paralelność przednow oczesnej tożsam ości żydowskiej i tożsam ości h ilelistycznej/hom arańskiej (do 1917 r.) była jego celowym zabiegiem , czy jedynie p ro d u k te m ubocznym w no­ szenia w nowy język (esperanto) w łasnego obrazu św iata zdefiniow anego wcze­ śniej w innym języku. Z godnie z tym , co pisał H ans-G eorg G adam er o dośw iad­ czaniu św iata, któ re jest zapośredniczone przez język, Z am en h o f m ógł do swoich k oncepcji narodow o-religijnych dojść w łaśnie poprzez pojęcia utrw alone w jego języku w yjściowym .24

Szczególną rolę w w yrażaniu tej m yśli narodow o-religijnej p e łn i esperanto, które w pew nym m om encie Z am enhof zaczął p rzedkładać n ad rosyjski, język swojej pierw otnej tożsam ości kulturow ej. W ybór te n nie był przypadkowy. E speranto było now ym językiem , który nie m iał h isto rii (a więc nie był - w jego ro zu m ien iu - obciążony negatyw nym i konotacjam i) i w któ ry m chciał on arb itra ln ie organizo­

23 L ist Z am en h o fa do É m ila Javala z 17 m aja 1906 - za A. K ünzli L .L . Zam enhof (1859-1917), s. 221.

24 H.-G. G a d am er Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, przekł. i wst. B. B aran, PW N , W arszaw a 2004, tu: Język jako doświadczenie świata, s. 590-613.

(14)

wać p la n treści. N ależy też p am iętać, że do pew nego okresu esp eranto to nie tylko nowy język, ale też nowy k rąg odbiorców, k tó ry w edług Z am enhofa już przez wy­ b ór języka był zdefiniow any ideologicznie. Przy rozw ażaniach dotyczących fu n k ­ cji tego języka, na pierw szy p la n wysuwa w iara w jego funkcję kreacyjną (m agicz­ ną), co szczególnie w yraźnie w idać w przeanalizow anych tu strateg iach onom a- stycznych. D la Z am enhofa esp eranto było n arzęd ziem stw orzenia nowej, lepszej, jego zdaniem , rzeczyw istości. Po n ie u d an y c h p ró b ac h rozw iązania „kw estii ży­ dow skiej” po rosyjsku, odkrył, że tylko w n im m ożna w p ełn i w yrazić nową tożsa­ mość h o m a ra n in a. Jeśli przyjąć tw ierdzenie W ilhelm a von H u m b o ld ta - „Język jest niejako zew nętrznym przejaw em ducha narodów ; ich język jest ich duchem , a ich d u ch - ich językiem ; niep o d o b n a przesadzić w tym pojm ow aniu ich jako tożsam ych”25 - m ożna stw ierdzić, że esp eranto m iało być zarów no językiem , jak i narodow ym d uchem nowej społeczności h om arańskiej. D ucha tej społeczności nie dało się w p e łn i w yrazić w języku in n y m n iż m iędzynarodow y, czy mówiąc ściślej - ponadnarodowy. Je d n ak an i kreacyjna funkcja tego języka, an i zastosow a­ ne przez Z am enhofa strategie onom astyczne, nie zdołały zm ienić rzeczyw istości i z historycznej perspektyw y pozostały tylko jej zaklinaniem .

Abstract

Agnieszka JAGODZIŃSKA University of Wrocław

Enchanting the reality. Ludwik Zam enhof’s linguistic visions

of repairing the world

Lu d w ik Z a m e n h o f (1 8 5 9 -1 9 1 7 ) is k n o w n and re m e m b e re d m ost o f all as th e " D o k to ro Esperanto", th e c re a to r o f th e artificial, transnational language o f th e same name. H o w e ve r, his attem pts at creating a c o m m o n basis fo r people fro m all o v e r th e w o rld to m eet, w e re n o t lim ited to th e level o f language b ut included also th e sphere o f religion and nationality. T h e article analyses Z a m e n h o f's linguistic strategies, w h ic h w e re supposed to lead to abandoning o f th e e th n o ce n tric m a n n e r o f speaking and thinking a b o ut th e w o rld , and at th e same tim e, to co n trib u te to the creation o f a new, "neutral" reality. It also shows th a t Esperanto was an e le m e n t sine qua non o f th e u topia he p ro je cte d . M o re o ve r, th e article discusses th e possible influence th a t Z a m e n h o f's experience o f Jewishness had o n his concepts o f religion and nation.

25 W. von H u m b o ld t O różnicach w budowie języków oraz ich wpływie na duchowy rozwój rodzaju ludzkiego, w: Antropologia słowa. Zagadnienia i wybór tekstów, red. G. G odlew ski, W arszaw a 2003, s. 65-66.

6

Cytaty

Powiązane dokumenty

Różnica ta, jak wiadomo, wywodzi się z analizy wzorców kultury japońskiej dokonanej przez amerykańską antropolog Ruth Benedict, a polega przede wszystkim na tym, że

W najbliższym czasie Twoim zdaniem będzie zwrócenie większej uwagi na to, co dobrego jest w Twoim życiu, czego na co dzień nie

Skoro zaś dziennikarze żądni sensacji i uczuleni szczególnie na to, kto z nich jako pierwszy przekaże światu tę druzgocącą władców wiadomość, naciskali coraz mocniej

Ty, Wiesiu, zapamiętaj to sobie, ty się dobrze przyglądaj, co ja robię, ty się ucz myśleć, tu jest samochód a nie uniwersytet.. Taki ciężar - powiada

W razie trudności i jakichkolwiek pytań proszę o kontaktowanie się ze mną poprzez dziennik elektroniczny lub poprzez messenger.

Wśród użytkowników substancji wziewnych, najliczniejszą grupę stanowiły osoby w wieku do 19 r.ż., powoli jednak wzrasta liczba osób w wieku starszym tj. (Tabela

Jest pycha udziału w czymś wielkim, nawet, gdy się było tylko biernym statystą.. Oczywistą też jest pycha wywyższania się nad tych, którzy, wedle naszego dzisiejszego

2.4 Narysuj wykres zawierający dane (body, surface) z punktami o róż- nych kolorach dla grup equake i explosn.Narysuj na wykresie prostą dyskry- minacyjną, oddzielającą obie