Władysław Dropiowski
"Brodzińskiego tłumaczenia pieśni
ludowych", Stanisław Kossowski,
Lwów 1906 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 6/1/4, 123
Recenzye i Sprawozdania. 123 Całość pracy p. D obrzyckiego w yw ołuje wrażenie przyjem ne, k siążk ę czyta się z zajęciem i znajdzie ona n iew ątp liw ie w ielu i chętn ych nabyw ców .
K azim ierz Jarecki.
Stanisław Kossowski:
B r o d z i ń s k i e g o
t ł u m a c z e n i a
p i e ś n i l u d o w y c h . Przyczynek do dziejów zajęcia się twórczo
ścią ludową w literaturze polskiej. Lwów, 1906. Nakładem Tow.
pry w. gimn. żeńskiego. 8°, str. 45.
Rozprawka p. K ossow skiego je s t cennym nabytkiem i może się przyczyn ić do w ypełn ien ia luki nie tylko w dziedzinie badań nad rozwojem tw órczości B rodzińskiego, ale i nad gen ezą rom antyki pol skiej. A utor temat w ła śc iw y oparł na tle obszernem , bo na roz woju ruchu folklorystycznego w całej Europie. Ta metoda, oraz zna czna stosunkowo erudycya p. K ossow sk iego w tej k w estyi sta ła się powodem, źe działalność B rodzińskiego jako jednego z pionierów ru chu w ystęp uje w rozprawie p lastycznie, w yraźnie i w odpowiedniem ośw ietleniu.
P rzeb iw szy się przez literaturę peryodyczną, przedew szystkiem zebrał autor obfite pokłosie tłum aczeń pieśni ludow ych, dokonanych przez B rodzińskiego , porównał je ze w spółczesnym i zbiorkami nie mieckimi, serbskim i, czeskim i i t. p , uzupełnił pozbieranym i skrzę tnie szczegółam i z rozpraw i korespondencyi naszego poety i d oszedł do p ozytyw n ych — acz może nie zb yt nieznanych — w yników . M iano wicie okazało s i ę , że pracy nad przekładem p ieśn i ludow ych nie w yw ołało u B rodziń skiego ślepe, bezm yślne naśladow nictw o, lecz za miar zaprodukowania swoim rodakom okazów twórczości gm innej, odpowiednio do przekonania, źe tu n ależy szukać źródła odrodzenia poezyi narodowej.
Bezpośredni im puls w tym kierunku w yszedł od H erdera, ja koż z jego zbiorku czerpie Brodziński pieśni, przełożone najwcze śniej , — później zaś u lega w p ływ ow i Czelakowskiego. N iezależn ie od tych dwu koryfeuszów, k orzystał B rodziński nadto ze zbiorków W uka K aradzica, Szafarzyka, R h ezy i Fauriela.
Zauw ażyć należy, że autor k w estyę techniki tłum aczeń pomija» a w każdym razie — zbyw a ją bardzo pobieżnie. Czy jednak ze sposobu tłum aczenia i pew nych dowolności nie dałoby się w ysnu ć wniosków, odnoszących się do indyw idualności śpiew aka „ W ie sła w a “ — poddaję pod sąd a u to r a , który na czele swej rozprawy zapowiada obszerniejsze opracowanie tego sam ego tematu.