• Nie Znaleziono Wyników

10-lecie harcerstwa w Jaworznie : jednodniówka 1921-1931

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "10-lecie harcerstwa w Jaworznie : jednodniówka 1921-1931"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

} $ # > . * / : / t o V - c ' ;

10-LECIE

H A R C E R S T W A W J A W O R Z N I E

J E D N O D N J Ó WK A

1921-1931

l;j'l () Hf)l!

N A K Ł A D E M K O M E N D Y M . H U F C A H A R C E R S K I E G O W J A W O R Z N I E D R U K A R N I A P O L S K A F R A N C I S Z K A Z E M A N K A W K R A K O W I E

(2)

10-LECIE HARCERSTWA W JAWORZNIE J E D N O D N I Ó W K A

1 9 2 1 - 1 9 3 1

B IW IIM N IIIN IIW IIIIIIIII< llllli| llllllllllllllllllllllJ IIH IIIIIIIIIIU IIIM IIlllllll| i| | | l!lllllllllllllllllin illlll!lllllllllllll!IIIIIIIIN IIIIU IIU IIU IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIilllllllllllllllH llllllllllllilllll

JA N K A Z IM IE R Z Z A R E M B A .

N A S Z A R O C Z N IC A .

Dziesięć lat pośród twardej upłynęło pracy Harcerstwo jaworznickie dziś rocznicę święci Dziesięciu lat zwycięstwa, trudy, klęski, prace ja k ż e żyw o dziś w naszej o dżyły pamięci!

Dziesięć lat społem drogę kuliśmy w ytrw ale H artowali swe serce, w pierwszej życia wiośnie Więc dzisiaj w nasze święto, trąbka obozowa Niechaj zagra pobudkę głośno i radośnie.

Niechaj dźw ięk jej harcerską nam przypom ni dolę, Nam iotów obozowych płótna rozpostarte.

I nasz wieczór, gdy w rady zeszliśmy się kole A księżyc ponad nami niemą trzymał wartę.

Niechaj nasze obozy, jako śniegi spadną N a T a try i Beskidy, Pieniny i Gorce

Niechaj w przyszłości rogi w ichrów halnych zadmą W łopocące na masztach harcerskie proporce.

W ierzm y, że zgruntujemy przepaście i brody Że przepłyniem y modre jeziora i rzeki

Ź e obejmiemy sercem cały kraj nasz m łody / życiem pulsujący i taki daleki.

K raków w ma ju 19 3 1 r.

1

(3)

Sokół jaworznicki w roku 19 14 ze swoich członków ćwiczą­

cych stworzył oddział legjonowy, który w raz z inncmi gniazdami powiatu chrzanowskiego, osiągnął poważną liczbę ćwiczących So­

kołów , bo około 1S0 młodzieńców, pełnych zapału i chęci służenia Ojczyźnie. Z tego oddziału uformowano 8-mą kompanję 2-go pułku Leg jonów. N iektórzy z tych m łodzieńców, przez pracę nad sobą, odwagę i poświęcenie się wojaczce, zdobyli potem wysokie stopnie w wojsku polskiem.

Po skończonej w ojnie i odzyskaniu niepodległości politycznej i państwowej, C i co przedtem tw orzyli Leg jony w Jaw orznie, chcieli przyjść w pomoc w olnej Ojczyźnie, przez zdrowe fizycznie i du­

chowo wychowanie w Jaw orznie młodzieży tak męskiej jak żeń­

skiej, a że tej idei najlepiej odpow iadały statuty i zasady skautow- skic, postanowiliśmy zawiązać te związki w tem mieście.

Dlaczego obraliśmy zasady harcerskie do w ychow yw ania na­

szej młodzieży? Bo one nie tylko głoszą, że w zdrowem ciele zdrow y duch, ale starają się zabezpieczyć i umocnić to zdrowie fizyczne ciała, aby w niem ukształtować i umocnić tego ducha, wpoić weń siłę i moc charakteru, aby się zawsze kierował zasadami prawa Boskiego i ludzkiego, bo takie postępowanie stanowi dopiero o w ar­

tości moralnej człowieka.

Przez gimnastykę, letnie obozy, zaprawianie się do znoszenia różnych trudów i niew ygód, hartuje się ciało, a przez odmawia­

nie sobie alkoholu, tytoniu, przez trzymanie na w odzy zmysłów i w ybujałej nieraz wyobraźni — uszlachetnia się dusza i zdobywa sobie moc i siłę odmówienia sobie tego wszystkiego, co nie licuje czy z prawem , czy z moralnością, czy wlasnem sumieniem! T o dopiero stanowi człowieka, o którym powiedział nasz największy poeta:

„Dzieckiem w kolebce, kto leb urwał hydrze, ten m łody zdusi cen­

taury, piekłu ofiarę w ydrze, do nieba pójdzie po laury“ /

Zapewne, że takie wyrobienie wym aga wielkiego zaparcia się samego siebie, ale ono zapewnia m łodzieży spokój wewnętrzny i szacunek u łudzi.

Dlatego w dziesięcioletnią rocznicę założenia tego związku w Jaw orznie, życzę Wam calem sercem „C zuw aj '!

Ks. Stefan Skoczyński,

K an o n ik K a te d ra ln y K ra k o w sk i P ie rw sz y P re z e s K ola P rz y ja ció ł H.

w Ja w o rz n ie

DO M Ł O D Z I E Ż Y H A R C E R S K I E J .

(4)

W epoce dzisiejszej świat cały szczególniej zwraca się ku mło­

dzieży. K ażdy naród w idzi w N iej podporę i przyszłą silę. Społe­

czeństwa skierowują swoje myśli i w ysiłki ku rozwojowi i w ycho­

waniu młodzieży. Generacja starsza-ojcowie, tej m łodzieży, przy­

patrują się z podziwem , ze zdumieniem na Je j rozwój, na życie organizacyjne, w którem zaprawia się do w ykonyw ania obowiąz­

ków obywatela w imię hasła: „Bóg, Ojczyzna i H o n o r". C zyż nam, będącym bliżej kresu życia, wolno pozostawić młodzież samej sobie, bez opieki, bez poparcia w zrealizowaniu ich szczytnych i jakżesz pięknych haseł? Młodzież w czasach dzisiejszych nabiera siły, zdro­

wia, tężyzny duchowej, odporności na znój życia w t. zw . obozach letnich. Właśnie w żywem i energicznem popieraniu ich organi- zacyj, ich celów, winniśmy dać w yraz, że nam życie i rozwój mło­

dzieży dla dobra Rzeczypospolitej nie jest obcy, przeciwnie jest bliski. Czynem popierając zamierzenia m łodzieży, pozostawimy po sobie to wspomnienie, że cząstkę własnego życia oddaliśmy dla N iej.

Inż. Kamil W achlowski,

P re z e s K ola P rzyja ció ł H a r \

K O C H A N I H A R C E R Z E !

Wpadła mi w rękę Jednodniów ka „N asze życie*, w ydana przez Was przed pięciu laty, nosząca bardzo serdeczną dla mnie ded y­

kację. Cofnąłem się więc myślą o lat 10 , a więc tyle, ile może u Was najmłodszy „ w ilczek“ wieku sobie liczy — i dziwnego doznałem wrażenia: C i, których znałem młodymi chłopcami, kończą dziś za­

pewne gimnazja, starsi uniwersytet, a druhowie z drużyny rękodziel­

niczej są może dziś weteranami w Harcerstwie, a tęgimi samodziel­

nymi pracownikami w swoim zawodzie.

Patrząc dziś poprzez okres dziesięcioletniej pracy, w idzę co może zdziałać szlachetna myśl, dobrze pojęte kierownictwo W a­

szych przew odników i Wasza praca: z pow ijaków , boć przecie I drużyna liczyła 1 1 członków, urośliście w silny liczebnie i organi­

zacyjnie hufiec, przykładem Waszym pociągnęliście dziesiątki dziew ­ cząt i chłopców, a starszych i poważnych obywateli przekonaliście, że idea harcerska jest zbożna i celowa; lepiej odemnie wiecie, co Wam samym dało Harcerstwo i rozumiecie, że tym, którzy się do tego pzyczynili, winni jesteście wdzięczność i podziękę.

3

(5)

Ze mną rachunek jest w yrów nany; pisaliście do mnie, jako do

„ najukochańszego i nigdy nie zapomnianego o p ie k u n a p a m ię t a ­ liście o mnie przy każdej sposobnosci, a wierząc, że myśleliście szcze­

rze, mogę być jedynie dumnym z mojej skromnej współpracy.

Dziś, kiedy byt wasz jest ugruntowany, kiedy założone prze- zemnie Kolo Przyjaciół Harcerstwa, skupiające najpoważniejszą i najlepszą Starszyznę w mieście, dla Was młodych pracuje i dla Was myśli, pamiętajcie, b y serc tych okazać się godnymi, pamiętajcie, że patrzą na Was Wasi ojcowie, którzy w blasku waszej młodości, swoją własną ponownie przeżywają, że patrzy na Was społeczeń­

stwo, które za swoje trudy żąda jedynie, byście pozostali wiernymi waszym hasłom.

A jeżeli w tym radosnym dniu wspomnicie o mnie, wiedzcie, że duchem jestem z Wami chłopcy kochani i z tymi przyjaciółm i, z którymi wspólnie kładliśmy podw aliny pod Wasz dzisiejszy byt; — niech Was ten uroczysty nastrój drw ili natchnie pragnieniem inten­

sywnej pracy i tem silniej zjednoczy pod sztandarem, na którym w ypisano: Ojczyzna, Nauka, Cnota.

C zuw aj!

W Rybniku, w maju 1 9 3 1 .

Mgr. Stefan Ringer,

b. O piekun Hufca Harc.

w Ja w o rzn ie .

* * *

Uroczystość jaką urządzamy z okazji dziesięciolecia istnienia drużyn harcerskich w Jaw orznie, winna być nie tylko chwilowym przejawem życia harcerskiego na zewnątrz, przejawem waszej pracy, waszych dążeń i zamierzeń, lecz zespoleniem silniejszemi spoidłami harcerskich przyrzeczeń, winna podnieść wam skrzydła do dalszego podniebnego lotu myśli i rojeń, które winniście się nauczyć w czyn zamieniać i do żmudnego, lecz przecież pięknego życia dostosować.

C óż znaczą bowiem szczytne hasła, które w Prawach harcerskich przyswajacie sobie, jeśli one pozostają w sferze uczuć, a nie są w czyn wprowadzane. O jczyznę poznać macie, Ją kochać i J e j służyć — oto wasze harcerskie hasła. Do N iej zwracajcie tchnienia dusz, swoje chęci do pracy i czynu, do przyjemności i zabawy. Winna Ona być czynem uwielbiana, wsparta i niesiona na młodych lecz silnych ra­

mionach ku chwale i potędze.

Janina Śleziakójwna,

O piekunka D rużyn żeńskich.

4

(6)

Młodzież, ta podstawa przyszłego pokolenia, stanowi dla Pań­

stwa największą siłę moralną, która jest wewnętrzną treścią N arodu.

Ja k społeczeństwu nie może być obojętnem, jaka jest dusza mło­

dzieży, tak i Harcerstwu, jako organizacji m łodzieży, nie w olno zapomnieć, że w sobie tw orzyć musi obywateli dla Polski.

Inż. W ładysław Zechenter,

O piekun H ufca M ęskiego.

O D S T A R S Z Y C H H A R C E R Z Y .

Jesteśmy wychowankam i drużyn harcerskich, w których spę­

dziliśm y najmilsze dni naszej młodości. Organizacja dała nam raaość życia na łonie przyrody, a ponadto dopomogła w pracy nad samym sobą.

Jesteśmy w ięc dłużnikami Zw iązku Harcerstwa Polskiego.

W ypłacam y dług, współpracując z Harcerstwem i dzieląc się zdo­

byłem doświadczeniem z młodszymi harcerzami.

Ja k o starsi harcerze, wchodzim y w życie starszego społeczeń­

stwa, wnosząc w nie radosny pow iew życia harcerskiego.

Czuw ajcie!

Kazimierz Stawarski,

b. K om endant H ufra w Ja w o rz n ie .

O D B Y Ł Y C H H A R C E R Z Y .

Ja k o b y ły harcerz, zamieszczam tych parę słów, gdyż to po­

zwoli mi rzucić trochę światła na moją niedoszłą karjerę harcerską.

Piszę, co m/iiemam o samym sobie: jako 14-to letni chłopiec, zapisałem się do drużyny. Przystąpiłem z całym dziecięcym zapa­

łem. Podobało mi się wszystko — od zbiórek i komendy począwszy, a skończywszy na gw izdku i wstążeczkach na ramionach. K ażdy nowonabyty sprzęt harcerski, choćby to b ył zardzewiały karabinek, sprawiał mi ogromną radość, a świętem było, gdy kupiono mi mun­

dur 1 kapelusz.

5V

(7)

K ied y wspomnę gromadzkie życie na wycieczkach, owiane wspólnym duchem braterstwa i kradzione po capstrzyku nocne roz­

m ow y i śmiechy, to rozumiem dziś lepiej urok, iaki to miało w sobie.

Dzień przyrzeczenia, był dla mnie dniem bardziej uroczystym, niż koniec roku szkolnego.

Porzuciłem Harcerstwo nie dlatego, by mi w ięzy i ego Prawem nałożone b y ły za ciężkie, ale raczej dlatego, że nie miałem przy so­

bie kogoś bliskiego, dobrego druha-przyjaciela, któryby mi w Pra­

wach i życiu harcerskiem dopomógł i nauczył w niem szukać piękna, zaspokojenia tęsknot płynących z potrzeby czynu.

N a tę stronę trzeba mojem zdaniem zwrócić żywszą uwagę, jeśli się chce chłopca wyrastającego w młodzieńca zatrzymać w H ar­

cerstwie, przywiązać go doń tak, że stanie się ono koniecznem do­

pełnieniem jego życia duchowego i towarzyskiego.

C zuw aj!

Stefan Ziem ba,

b. zastępow y I drużyny.

K A Z IM IE R Z S T A W A R S K I,

H arcm istrz Z. H. P.

Z DZIEJÓW HARCERZY JAWORZNICKICH.

Pierwsze próby zorganizowania pracy skautowej na terenie naszego miasta, miały miejsce już przed wojną światową. Przy „ So­

kole" jaworznickim istniał oddział skautowy, który na naczelnem miejscu postawił sobie pracę około odzyskania Niepodległości O jczyzny. N ic też dziwnego, że w odpowiednim momencie, skauci stanęli gotowi do tej pracy powiększając w roku 19 14 szeregi Le- gjonów. Skauting ówczesny spełnił więc zaszczytnie swe zadanie, przygotowując do czynów jakie zdobić mogły najszlachetniejszych Polaków.

W ojna rozbiła pracę skautową zupełnie. Zapomniano o niej w wirze walk i trosk codziennych tak, że została po niej tylko piękna legenda o tych skautach, którzy krew swą złożyli na ołtarzu O jczyzny.

W Odrodzonej Polsce praca skautowa znalazła znów dla sie­

bie zaszczytne miejsce pod nową formą — harcerską. W Jaworznie powstaje dnia 1 kwietnia 19 2 1 r. z inicjatywy Prof. Gduli Tadeusza

6

(8)

pierwsza drużyna harcerska im. Kazimierza Pułaskiego. Kierowni­

kiem drużyny zostaje druh E. Fonferko, uczeń V III kl. gimn. Do szeregów garnie się chętnie młodzież gimnazjalna, narazić w wieku od 10 — 15 lat, tak, że wkrótce drużyna liczy 32 harcerzy. Zajęcia ówczesne drużyny składają się głównie z pogadanek na temat Praw a harcerskiego, wycieczek, gier, przygotowania się do III stopnia har­

cerskiego i musztry. Kierownictwo szkoły powszechnej oddaje dru­

żynie salę szkolną na zebrania. Z zakupionej bibljoteki, zaznaja­

miają się harcerze z pracą harcerską. Słabą stroną pracy są częste zmiany w kierownictwie. Pierwszy drużynowy opuszcza drużynę po maturze, a z koleji obejmuje ją druh Z . Garczyński uczeń V I kl.

gimn., a następnie druh W. Jędrosz uczeń V kl. gimn. Drużyna urządza w styczniu 1922 r. „Jasełka" w Sokole, celem zdobycia funduszów na cele organizacyjne.

W grudniu 1922 r. zyskuje miejscowe Harcerstwo gorliwego Przyjaciela w osobie Opiekuna drużyny Mr. Ringera Stefana.

Tempo pracy znacznie się ożyw ia. Zorganizowano z początkiem roku 1923 dwukrotnie „Jasełka" oraz przygotowano 2 wieczorki w Sokole i Przyjaźni. W marcu 19 23 r. pełnią harcerze pierwszą straż honorową przy Bożym Grobie. 3-go maja br. bierze drużyna udział w święcie narodowem, i po raz pierwszy występuje licznie w pełnem umundurowaniu, zyskując uznanie miejscowego społe­

czeństwa. W tym samym dniu odbywa się pierwsze uroczyste przy­

rzeczenie nowych harcerzy. 29 czerwca miejscowy Sokół ofiarowuje drużynie sztandar dawnego oddziału ochotniczego, który w roku 19 18 odbył kampanję pod Lwowem. Poświęcenie tak cennego sztan­

daru drużyny staje się wielką uroczystością miejscową, w której bierze udział całe społeczeństwo. Fundusz ofiarow any przez oiców chrzestnych sztandaru, jest cennym kapitałem zakładowym dalszej pracy harcerskiej. Niedługo bowiem drużyna na swój koszt w ysyła poraź pierwszy 9 harcerzy na harcerski kurs instruktorski w P iw ­ nicznej, organizowany przez Komendę Chorągwi krakowskiej.

Wyjście na szeroki świat harcerski i zdobyte na kursie doświadcze­

nie, staje się podwaliną dalszego rozwoju miejscowego Harcerstwa.

We wrześniu br. obejmuje drużynę druh Kazimierz Stawarski uczeń V III kl. gimn. W tym czasie, liczna I drużyna wydziela ze siebie najmłodszych harcerzy, tworząc nową drużynę wilczęcą. W listo­

padzie powstaje drużyna z harcerzy rzemieślników, której kierowni­

kiem zostaje druh A . Stoccrz. Harcerstwo stale się popularną orga­

nizacją wśród miejscowej młodzieży, która chętnie garnie się do jego szeregów. Z funduszów drużyny zakupiono w tym czasie dośó liczną bibl jotekę dzieł harcerskich oraz zyskano konieczny ekw i­

punek wycieczkowy i sportowy. Rozw ój liczebny Harcerstwa w y ­

7

(9)

magał zwiększonej współpracy i opieki starszego społeczeństwa. T o też w grudniu 1923 r. powstaje z inicjatyw y Opiekuna drużyny Koło Przyjaciół Harcerstwa. Pierwszym prezesem zostaje Ks. pra­

łat Stefan Skoczyński, sekretarzem Inż. W. Zechenter. Drużyny zyskują stałą moralną i materjalną pomoc ze strony zorganizowa­

nego społeczeństwa.

Rok 1924, rozpoczynają harcerze wielkim „Opłatkiem"

z udziałem rodziców i przyjaciół. Zostaje już na zawsze nawiązana serdeczna nić między młodymi harcerzami a życzliwie współpracu- jącem z organizacją starszem społeczeństwem. W kwietniu doko­

nywa pierwszej lustracji Komendant Chorągwi krakowskiej druh Jó ze f Bielec. Stan pracy zyskuje z jego strony całkowite uznanie.

W lipcu br. spędzają drużyny 2 dni w zorganizowanym obozie pod namiotami w „Dębach" koło „W ilkoszyna“ . Przyjaciele Harcerstwa licznie odwiedzają obóz i przyglądają się zawodom sportowym, które zakończyły się wręczeniem nagród, ofiarowanych przez P rzy­

jaciół. W sierpniu organizują drużyny pierwszy większy obóz wę­

drowny w T atry. Opiekunem obozu jest Prof. Z. Krawczyński, komendantem druh K . Stawarski. W ten sposób w najpiękniejszym zakątku Polski, rozpoczynają drużyny jaworznickie tradycję swych corocznych wysiłków obozowych. Równocześnie w sierpniu 2 har­

cerzy kształci się na kursie instruktorskim Chorągwi. Harcerze uzy­

skują, dzięki życzliwości Dyrekcji Ja w . Kom. Kop. Węgla S. A.

nową izbę harcerską, która znacznie ułatwia pracę. Tempo pracy coraz bardziej się rozwija, a drużyny dzięki posiadaniu kilku instruk­

torów, samodzielnie organizują pracę harcerską. Przybyw a stopni harcerskich i sprawności, rozwijają się warsztaty introligatorskie, jako samodzielne źródło zarobkowania drużyn. C ała praca nasta­

wiona jest na przygotowanie stałego obozu pod namiotami.

W kwietniu 1925 r. Koło Przyjaciół Harcerstwa i drużyny organizują na dochód obozów wielką wentę spożywczą, na którą darów i pomocy nie skąpiło społeczeństwo. Wreszcie w lipcu br. do­

chodzą do skutku obozy stałe drużyn w Czorsztynie nad Dunajcem.

Przed obozem bada bezinteresownie stan zdrowia harcerzy P rzy­

jaciel drużyn Dr. K . Budzyński. Drużyny mają możność całkowi­

tego rozwinięcia pracy harcerskiej w tak idealnych warunkach ja­

kie dają obozy na łonie przyrody. Po wakacjach 1925 r. traci H ar­

cerstwo swego niestrudzonego Opiekuna Mgr. S. Ringera. Żegnają go drużyny serdecznie razem z Kołem Przyjaciół i Rodzicami na pięknej uroczystości, daiąc w yraz głębokiej wdzięczności za jego gorliwą pracę na niwie harcerskiej.

Funkcję Opiekuna obejmuje na krótki czas Inż. Russek, a na­

stępnie druh Inż. Zechenter W ł. dotychczasowy sekretarz Koła P rzy­

(10)

jaciół Harc. Dzięki nowym instruktorom z kursów Chorągwi oraz tradycji współpracy Przyjaciół Harcerstwa praca nie ulega przerwie, lecz wykazuje dalsze tempo rozwoju. Pracę zimową rozwijają dru­

żyny w nowo uzyskanych dwóch izbach w „Kocim Zam ku” , odstą­

pionych przez Dyrekcję Kopalń, dzięki staraniom nowego Opie­

kuna drużyn.

Rok 1926 przynosi nowe zdobycze organizacyjne. Instrukto­

rzy harcerscy łączą się w instruktorską „W ilczą Grom adę", której zadaniem staje się dalsze dokształcanie i pogłębianie zdobytego na kursach doświadczenia przez pogadanki, referaty, wycieczki i ćwi-

W izy tacja obozu harc trzy jaw orznickich u> Czortzlynle w 1925 roku prztz Z a r z q J K o ta P rzy jaciół.

czenia. Drużyny jaworznickie zostają w marcu wydzielone rozka­

zem Komendy Chorągwi z hufca chrzanowskiego i odtąd tworzą samodzielny hufiec jaworznicki. Zorganizowano odrębną Komendę hufca, dzieląc pracę między kilku referentów. Pracą Komendy kie­

ruje w tym czasie druh K . Stawarski a następnie druh J . Chw i- stecki. Hufiec zyskuje osobną Komisję na stopnie i sprawności przez co rozwinął się lepiej ten dział pracy harcerskiej. Dzięki gorliwym zabiegom Opiekuna i wielkiej życzliwości D yr. K . Wachlowskiego, otrzymują drużyny olbrzymi lokal na Izydorze złożony z dwóch dużych sal i 2 małych pokoików. T a , tak zwana „Stanica H ar­

cerska** staje się w latach następnych ogniskiem pracy harcerskiej.

T utaj odbywają się zebrania harcerzy, uroczystości, czytelnia, bibljo- teka, warsztat introligatorski oraz znajdują pomieszczenie inwen-

» )\ V

(11)

tarz obozowy i sportowy. W maju br. Harcerstwo jaworznickie ob­

chodzi uroczyście swoje pierwsze pięciolecie. Przygotowany „Dzień Harcerza44, „Jednodniów ka'4 dają społeczeństwu przegląd kilko- letnich wysiłków organizacji. Ocena w ypada korzystnie. Harcer­

stwo dzięki gorliwej współpracy społeczeństwa, a w szczególności Opiekunów drużyn i K oła Przyjaciół oraz dzięki ruchliwości kilku pokoleń instruktorów, wykazało w tym okresie wciąż wzrastającą żywotność idei harcerskiej.

Lato 1926, spędzają drużyny w obozie letnim w Zakliczynie nad Dunajcem pod opieką b. Opiekuna Mgr. Ringera i komendą druha J . Chwistcckiego. Okres następny wykazuje duże ożywienie ruchu harcerskiego spowodowane przybytkiem kilku nowych instruk­

torów z kursów Chorągwi. N ic też dziwnego, że i starsze społeczeń­

stwo, widząc znaczną inicjatywę i samodzielność drużyn postanawia utrwalić pracę harcerską, na dobrych podstawach materjalnych.

Opiekun drużyn ułatwia znacznie zdobycie odpowiedniego urzą­

dzenia świetlicy. Jego też inicjatywie i staraniom zawdzięczyć na­

leży zdobycie własnych solidnych i kosztownych namiotów, które pozwoliły w latach następnych uniezależnić się od nieprzewidzia­

nych niespodzianek ze strony wypożyczających.

Wiosna roku 19 27 przynosi zmiany w K . P. H . W miejsce długoletniego prezesa Ks. prałata Skoczyńskiego zostaje przewodni­

czącym p. D yr. Kamil \Vachlowski, który do dnia dzisiejszego współpracuje życzliwie oraz pomaga materjalnie pracy naszego hufca.

Rok 1927 nasuwa myśli o ofenzywie harcerskiej na dalsze sze­

regi młodzieży rzemieślniczej. Mimo trudnych warunków finanso­

wych dochodzi do skutku kurs dla zastępowych rzemieślników w obozie w Międzybrodziu Bialskim. Własnemi siłami instruktor- skiemi środowiska, kształci się nowe kadry zastępowych dla mają­

cych powstać nowych drużyn. Ju ż z końcem sierpnia tegoż roku powstaje w wyniku tych wysiłków drużyna rzemieślnicza (IV-ta) na terenie przedmieścia Bory i Stara-Huta, której pierwszym dru­

żynowym zostaje A . Pałczyński. Powstanie dalszych drużyn ulega zwłoce spowodowanej wzrastającym kryzysem gospodarczym i trud­

nością zdobycia odpowiedniego pomieszczenia na przedmieściach.

W okresie tym zostaje zawiązany przy hufcu oddział P. W . zło­

żony ze samych harcerzy ze wszystkich drużyn. T ow . Gimn.

„Sokół* udziela harcerzom życzliwie swej sali na ćwiczenia gimna­

styczne. Również T ow . „V ictoria“ współpracuje chętnie z Harcer­

stwem ofiarowując harcerzom do dyspozycji swoje boisko.

Okres przedwakacyjny 1928 r. przechodzi na szczegółowych przygotowaniach do nowego obozu na wschodnich rubieżach Rze-

10

(12)

czypospolitej. Harcerze w liczbie 54 spędzają lipiec na Polesiu, po­

znając po drodze szmat ojczystego kraju oraz miasta K raków , Lw ów i Warszawę. Równocześnie wywiązują się ze swego społecznego za­

dania propagując polskość nad samą granicą sowiecką. W sierpniu tego roku przypada naszemu hufcowi zaszczytne zadanie. Komenda Chorągwi powierza hufcowi jaworznickiemu techniczne przygoto­

wanie jednego kursu instruktorskiego Chorągwi oraz zaprasza 3 ja­

worznickich instruktorów w skład kierownictwa tego kursu. Hufiec nasz wywiązuje się całkowicie ze swego zadania spotykając się z uznaniem Komendanta Chorągwi. Sam fakt świadczy wybitnie korzystnie o wartości pracy naszego hufca, skoro zdolny był do promieniowania na inne srodowiska reprezentowane na kursie z ca­

łego województwa.

Jesień 1928 r. przynosi jednak ujemne niespodzianki dla hufca.

Odchodzi z Jaw orzna kilku najstarszych instruktorów do wojska i na studja uniwersyteckie, a wreszcie choroba pozbawia hufiec Komen­

danta. Następuje zastój w pracy hufca. Dopiero w parę miesięcy później w zimie, obejmuje hufiec druh J . Kwiatek.

Wiosna 19 2 9 ^ . mija na gorączkowych przygotowaniach do akcji letniej. W lipcu drużyny zwiedzają Powszechną W ystawę Krajow ą w Poznaniu, co miało olbrzymie znaczenie dla wychowa­

nia obywatelskiego harcerzy. Ponadto zostaje zorganizowany obóz pod namiotami w Piwnicznej. Wreszcie jeden z harcerzy w yjeżdża na Międzynarodowy Zlot Skautów w Anglji. Dojście do skutku tych imprez zawdzięcza się wydatnej pomocy Instytucji jaw orz­

nickich, które jak zwykle na gorący apel Opiekuna drużyn odpo- dziedziały życzliw ą pomocą, mimo coraz wzrastającego kryzysu gospodarczego.

Kardynalnym błędem tegoż okresu było zaniedbanie wysłania kandydatów na tegoroczne kursy instruktorskie. Błąd ten zemścił się wkrótce, gdyż drużyny pozbawione kwalifikowanych kierowników, osłabiły znacznie tempo swej pracy. W jesieni pozostaje hufiec bez hufcowego. Wreszcie jedna z drużyn (III), ulega powolnej likw i­

dacji. Pod kierownictwem nowego hufcowego druha Fr. N ow aka, zaczynają drużyny na nowo ożywiać swą pracę.

Z nowym rokiem 1930 zreorganizowano drużyny, urządzono kilka przedstawień i wieczornic. Zawiązano sekcję gier sportowych i rozpoczęto na nowo pracę Komisji stopni i sprawności. Latem tegoż roku, urządzono obóz na najbardziej północnym krańcu Polski w Druji nad łotewską granicą. Poznano po drodze W ar­

szawę, Wilno, a wreszcie zwiedzono część Łotw y, gdzie gościnnie podejmowani byli nasi harcerze przez Polaków łotewskich i tam­

tejszych skautów.

(13)

W tegorocznych kursach instruktorskich bierze udział 3 har­

cerzy jaworznickich. Po wakacjach tego roku obejmuje komendę druh E. Szczepański. W racają starsi harcerze z wojska i zgłaszają się chętnie do pracy. Hufiec rozwija żyw ą działalność na różnych terenach. Praca wewnętrzna drużyn uległa korzystnej zmianie, co spowodowało największy w dziesięcioleciu wzrost liczebny hufca.

Zorganizowano pod kierownictwem p. Ign. Banasika Amatorskie Kółko Sceniczne, które przygotowało szereg przedstawień. Przygo­

towano i przeprowadzono szereg prób na stopnie i sprawności.

Wreszcie pod względem zewnętrznym, prezentuje się hufiec dobrze na wszelkich uroczystościach i występach publicznych.

Rzut oka na dziesięcioletnią przeszłość pracy harcerskiej w na- szem mieście, pozwala na wyciągnięcie korzystnych wniosków pod adresem przyszłości. Organizacja w ykazała, że młodzież potrafi sama skupić się i znaleźć dostateczną inicjatywę oraz form y poży­

teczne dla pracy nad sobą. Harcerstwo stało się konieczną potrzebą młodzieży naszego środowiska. Ciągłość pracy zostaje zachowana, przez coroczne kursy instruktorskie, których znaczenie jest pierwszo- rzędnem. Starsi i doświadczeni wychowankowie drużyn pozostający w środowisku lub utrzymujący z nim kontakt są najlepszą gwarancją rozwoju życia hufca. T e dwa ostatnie czynniki powodują, że i star­

sze społeczeństwo nic pozostaje obojętne wobec Harcerstwa, ale prze­

ciwnie coraz żywiej się niem interesuje; w szczególności Przyjaciele Harcerstwa razem z Prezesem K oła i Opiekunem drużyn są tymi, którzy swą gorliwą pracą stali się najszlachetniejszym przykładem harmonijnej współpracy starszych z młodzieżą.

Poniesione trudy nic przeszły bez echa. Harcerstwo jaworz­

nickie wnosi realne zdobycze w życie społeczeństwa dając mu poży­

tecznych obywateli „wiernych Bogu i O jczyźnie".

W. U.

Z DZIEJÓW HARCEREK JAWORZNICKICH.

M o tto : . . P rzy szłe pokolenia w i< crj D ziw ow ać ł / f niż wierzyć b<dq".

W ślad za ruchem harcerskim, który w krótkim czasie objął niemal całą młodzież młodej wówczas Rzeczypospolitej, a jeszcze więcej za przykładem już dobrze rozwijającego się Harcerstwa mę­

skiego w naszem mieście, powstał projekt założenia żeńskiej dru­

żyny harcerskiej. Ziarno tego projektu rzucali między młodzież żeńską inicjatorzy w osobie p. Mgr. Ringera, opiekuna drużyn mę­

skich i starszych harcerzy. Myśl tę, podchwyciła, a wkrótce zreali­

12

(14)

zowała dh. Mila Jarosikówna uczennica scminarjum mysłowickicgo, która za zezwoleniem Dyrekcji szkolnej, zawiązała pierwszą żeńską drużynę harcerską przy siedmioklasowej szkole żeńskiej w Jaw orznie dnia 25 wrześnie 1923 r. Żmudnej podjęła się pracy, bo sama nie mając harcerskiego doświadczenia, ani pomocnych sił fachowych, miała stać się przewodniczką młodocianych dusz dziewczęcych.

Ale mimo tego energicznie chwyciła za ster pracy dopiero po­

znanej i silne budowała fundamenty pod gmach Harcerstwa żeń­

skiego. Pracę swoją zaczęła od zorganizowania drużyny według wewnętrznego regulaminu Z. H . P. dzieląc drużynę na gromadki zwane zastępami, a na czele gromadki postawiła zastępowe — dziewczęta więcej energiczne i do pracy się garnące.

T ak więc wspólncmi siłami zdołałyśmy umocnić pierwsze za­

wiązki idei harcerskiej wśród dziewcząt. T e pierwsze miesiące upły­

nęły nam na poznaniu siebie i przyzwyczajeniu się do pracy nad sobą.

W pracy tej z całą gorliwością pomagało nam Koło Przyjaciół Harcerstwa zorganizowane w tym roku przez Harcerstwo męskie.

Drużyna nasza została wkrótce, bo z wiosną 1924 r. urzędowo zatwierdzona przez Naczelnictwo Z . H . P. i włączona w skład Chorągwi krakowskiej.

Ale, że nie może owczarnia chodzić bez pasterza, który roz­

tacza opiekę nad owieczkami i strzeże przed napaścią wilka, więc i u nas dał się odczuć brak takiego pasterza-przewodniczki, któraby ujęła nasze młode, nieokiełzane natury i prowadziła na w yżyny idei.

Długo mozoliły się głowy Komendy drużyny nad wyborem opiekunki, aż po długich debatach okrzyczano opiekunką dh. J a ­ ninę Śleziakównę, nauczycielkę w szkole żeńskiej na Pechniku. W y­

bór przyjęła i odtąd mamy opiekunkę. A stało się to 20 listopada 1924 roku.

Znów praca została podparta jednym filarem więcej. D ruży­

nowa Z Opiekunką chwyciły się mocno za ręce i łatwiej dawały so­

bie radę z nami, a my zauważyłyśm y, że z nas stają się tęższe har­

cerki. Aby dać ludziom poznać, że istniejemy, występowałyśmy na uroczystościach narodowych, urządzałyśmy wieczorki i wycieczki.

N a rozradowane serca nasze, pełne ochoty do poznanej pracy, padł lekki cień, bo oto dh. Jarosikówna z powodu wyjazdu z J a ­ worzna, musiała złożyć obowiązki drużynowej w inne ręce. Z ża­

lem żegnałyśmy założycielkę naszej drużyny, pierwszą pionierkę Harcerstwa żeńskiego w Jaworznie, początkową kierowniczkę serc naszych. Pożegnałyśmy ją 17 września 1925 r. Z powodu braku na tyle wyrobionej harcerki, któraby mogła prowadzić drużynę. K o ­ menda Chorągwi mianowała drużynową dh. Janinę Śleziakównę, która władzę drużynowej i opiekunki dzierży do dnia dzisiejszego.

13

(15)

T ak więc do pracy zabrałyśmy się ochotnie, a praca ta cieszyła nas, bo szła coraz lepszym torem, zataczając coraz szersze kręgi w na- szem mieście. Drużyna w owym czasie powiększyła się liczebnie 1 gwałtownie potrzebuje więcej sił instruktorskich. Wysłano więc 2 starsze harcerki na kurs dla drużynowych, urządzony przez K o ­ mendę Chorągwi. Po powrocie z kursu z całym zapałem zaczęły dzielić się nabytemi wiadomościami z innemi i znowu uczyniłyśmy krok naprzód. Dzięki staraniom drużynowej otrzymałyśmy własną świetlicę, którą starałyśmy się jaknajmilej urządzić.

Dowodem, że dwuletnia praca nic była zabawką ale faktyczną pracą nad sobą świadczy fakt, że z wiosną 1926 cała drużyna zło­

żyła przyrzeczenie, że poznane dotychczas idee harcerskie dalej krzewić będziemy w duszy swojej, a rzucać między tych, co jeszcze tego nie poznali. N ow ym bodźcem do dalszej pracy była nadzieja urządzenia kolonji. Dzięki staraniom dh. Opiekunki i K . P. H . na­

dzieja zmieniła się w rzeczywistość, bo w lipcu 1926, wyjechałyśmy na pierwszą kolonię do Choczni. C o za radość była wśród dziew­

cząt! I nic dziwota! Bo miesiąc przeżyty zdała od kurzu i ruchu miejskiego, na łonie natury, wśród najlepszych koleżanek, zaliczyć można do najprzyjemniejszych chwil życia. A le miesiąc nic wiek — prysła bajka kolonji, wraca rzeczywistość i my wracamy do J a ­ worzna, żywiąc nadzieję, że za rok znów ten cudowny sen powróci.

Nasz pobyt w Choczni zaćmił się, bo z grona naszego ubyła śp. dh.

Terka Skoczyńska. A ponieważ czas goi rany i zabliźnia, a tem- bardziej u młodszych, więc smutek zwolna przygasł, zwłaszcza, gdy przyszła wiosna roku 19 27, i zaczęłyśmy w yryw ać w pola. Pierw ­ szym wypadem wiosny, była wycieczka do Ojcowa. Ja k się w y ­ cieczka udała to każdemu wiadomo, bo „gdzie młodość tam życic, a gdzie życie tam radość*. T znów nic spotrzegłyśmy się, a tu rok ubiegł — nadchodzą wakacje i spełnia się sen doroczny, bo znów nasze K . P. H . w ysyła nas na k o lo r;ę. T ym razem obrano zaciszne miejsce wśród gór, tuż u podnóża Skrzycznego w Kamesznicy.

Co za potężne wrażenie uczyniły góry na nas, mieszkankach nizin.

Pełną piersią oddychałyśmy powietrzem górskiem, upijałyśmy się niem poprostu.

Kolonja ta przyjemniejszą jeszcze była niż poprzednia, bo do ogólnej przyjemności, dołączyły się wycieczki górskie, odwiedziny jaworznickich gości, częste w izyty harcerzy naszego hufca, którzy wędrowali po górach. W drugim miesiącu w akacyj wyjeżdżają 2 harcerki na kurs instruktorski do Łącka. Fakt ten znów daje do­

wód, że się rozwijam y i idziemy naprzód. Po powrocie drużyny z kolonji i dhen z kursu, zabrano się do reorganizowania drużyny a mianowicie: Drużyna dotychczas składała się z całej fury nar-

14

(16)

cerck starszych i młodszych, to też praca z powodu nic równego poziomu utykała. A więc po naradach, młodszą generację odłączono od starszych i utworzono Il-gą drużynę żeńską im. Emilji Plater, a kierownictwo oddano w dzielne ręce druhny M. Żakównej, która dotychczas to kierownictwo sprawuje. Znów zabrałyśmy się do pracy, znowu zbiórki, wycieczki, wieczornice, tak, że cały czas poza zajęciami osobistemi miałyśmy pochłonięty drużyną. Jeszcze coś 0 czem wspomnieć należy, a co mówi o pracy dla bliźnich, co na­

kazuje nam jedno z przykazań harcerskich, a mianowicie urządzi­

łyśmy w tym roku św. Mikołaja dla biednych dzieci. K ażda z har­

cerek skrzętnie zaczęła gromadzić garderobę, to przyniosła jakąś sukienkę, płaszczyk, to buciki. Z tego wszystkiego przy dodaniu bakalij i pieczywa zakupionego z własnych oszczędności, porobi­

łyśmy paczki, sprowadziłyśmy św. M ikołaja do izby, który rozdał je biednym dzieciom. Ja k wielkie zadowolenie przyniosła nam ra­

dość dzieci, kiedy widziałyśmy, jak każde z nich z uszczęśliwioną miną obejmuje paczkę.

N a takich i podobnych zajęciach opartych zawsze na prawach harcerskich zeszedł nam znów jeden rok i przyszedł czas kolonji 1 obozu. — T ak — obozu!

Bo znów ważny fakt w naszem życiu. N ie jedzicmy już na kolonję, ale do obozu harcerskiego. Jedzicm y do Barcic pow. N . Sącz. Staraniem K . P. H. otrzymałyśmy namioty, które rozbija­

łyśmy nad Popradem. Z dumą patrzyłyśm y na swoje pierwsze dzieło z zakresu obozownictwa. T rz y białe namioty ustawione obok sie­

bie, urządzone wewnątrz i ozdobione na zewnątrz, maszt, ognisko, boisko sportowe, były chlubą całego obozu. A do kompletu, za płachtami namiotów przepływał wartki Poprad, który był naszą ucieczką przed skwarncni słońcem. O j! miło to miło, w obozie było.

Rok 1928-m y przeszedł nam w wielkiem podnieceniu, bo wszystkie głowy upoważnione do tego głowiły się w jaki sposób wysłać nas na Powszechną W ystawę Krajow ą. Jeden sęk! a drugi: harcerki uparły się jechać tego roku nad morze. Ale i to przeprowadzono.

Przy intensywnym wysiłku zostało wszystko jaknajpomyślnicj za­

łatwione, a co do morza, to czegoby nie zrobił przewodniczący K . P. H . p. D yr. Wachlowski dla naszych harcerek. Klam ka za­

padła i harcerki jadą nad morze. „Zgrzytanie zębów" i „złowrogie słowa“ padały z ust harcerzy, ale to tylko z zazdrości, że my pierw­

sze zobaczymy polskie morze. Po długich oczekiwaniach nadszedł czas wyjazdu, a kilka dni potem oczy nasze zobaczyły skrawek Polskiego Morza, a na nim okręty z polskiemi banderami. Jakiego wrażenia doznałyśmy na widok tego olbrzyma, to wystarczy wspom­

nieć, że przez kilka chwil z zapartym oddechem wpatrywałyśm y

15

(17)

się jakby w jakie bóstwo. Wycieczkami dotarłyśmy na Hel, do J a ­ starni, Jastrzębiej G óry i Dębek, a wszędzie napawając się wido­

kami pomorskimi. A po morzu czeka nas niemniejsze wrażenie.

Wprost z Ostrowa jedziemy do Poznania na P. W. K . Co tam było; każdy Polak wie, czy to z gazet czy też miał szczęście widzieć na własne oczy.

Rok 1929. Po powrocie z kolonji, praca poszła normalnym trybem. Drużyna I powiększyła się liczebnie, bo zawiązuje się nowy zastęp z uczennic seminarjum w Chrzanowie.

Im dalej w głąb tajemnic harcerskich, tem coraz dzielniejsze stają się z nas harcerki. Ju ż teraz na niejednej piersi widać krzyż harcerski ze srebrną i złotą lilijką, co świadczy o tem, że wyrobienie harcerskie postępuje. Zresztą lustracja drużyny przez komendę Cho­

rągwi w ykazała, że nasze drużyny śmiało mogą stanąć na równi z innemi w Chorągwi. I jeszcze jedne wakacje i znów kolonja i obóz.

Przerzucamy się z nad morza pod Babią Górę do Sopotni. C ały miesiąc schodzi nam na wędrowaniu po górach i wycieczkach. Z ż y ­ łyśmy się tam z góralami i weszłyśmy z nimi w bliższy kontakt.

Reszta roku schodzi nam na normalnych i przyjemnych zajęciach.

W roku tym powstaje III drużyna z uczennic szkoły powszechnej.

T ak przeżyłyśmy ośm lat swego istniena. Trzeba jednak przy­

znać, że potrzeba było silnej woli i panowania nad sobą, aby utrzy­

mać się w szeregach harcerskich „wiele było powołanych, ale mało wybranych". T a k samo, przez naszą drużynę przewijała się cała masa dziewcząt, a nie wiele z nich zostało. Ale te co zostały, stały się prawdziwemi pionierkami idei harcerskiej w naszem mieście.

K rótką tę historję piszę z okazji dziesięciolecia istnienia H ar­

cerstwa w Jaw orznie, aby nie zapomniano o nas i o tych następnych, które pójdą śladem naszym, aby jaknajdalej rozbrzmiewało „Od Bałtyckich fal aż do tatrzańskich hal harcerskie potężne — C zu w aj"!

Rozwój Harcerstwa w Jaworznie 1921—1931

1921 1922 1923 1924 1925 1926 1927 1928 1929 1930 męsk.

Ilość drużyn:

żeńsk.

1 1 3 3 3

1

4 4 4 4 3

1 1 1 1 2 2 2

męsk.

Przeć, ilość czł.s żeńsk.

32 28 47 55 62 68 72 71 84 106

30 25 20 20 30 44 48 50

16

(18)

JÓ Z E F C H W IS T E C K I,

b . k o m e n d a n t h u fca w Ja w o rz n ie

Z OBOZÓW HARCERZY JAWORZNICKICH.

H tjż e m góry m ity bracit

Tam swoboda czeka na c if {IV . P o l).

Bylo to w lipcu 1925 roku. Wczesnym rankiem wkroczyła w piękną czorsztyńską dolinę Dunajca gromada radosnych, jak ów wstający dzionek, harcerzy. Zaroiło się niebawem na polanie u stóp poważnej lesistej góry od zielonych mundurków, podniosły się ko­

lejno płócienne domki, rozległ się stuk wbijanych w ziemię palików, przy akompanjamencic szemrzącego tuż strumyka, trzask płonącego ognia prowizorycznej kuchni i wesołej beztroskiej piosnki harcer­

skiej: „A kto chce, rozkoszy użyć, niech do skautów idzie służyć.

Oj bida to bida...“ .

Praca ochocza trwała do wieczora. N azajutrz wychyliło się poprzez szczyty złote słonko, a zoczywszy zmianę w dekoracji na polanie, podnosiło się zaciekawione coraz wyżej, wyżej rozsiewa­

jąc na nią strugi swych ożywczych promieni. Pierzchnęły ostatnie niedobitki cieni nocnych, zasrebrzyły się krople rosy na puszystej trawie polany, nad którą zapanowały widomie szare, hardej po­

stawy namioty. M iły spokój rozpostarł się nad doliną, obejmując w swe opiekuńcze skrzydła, gościa na polanie. Po pewnym czasie rozległ się koncert mieszanego zespołu pobliskiego lasu napełniając przestworza swym wdzięcznym urozmaiconym programem mu­

zyczno-wokalnym. W tem nagle ozwał się donośny głos trąbki pę­

dząc echem poprzez przełęcze szczytów górskich w dal. T o po­

budka poranna w obozie. Umilknął na moment chór leśny, iakby zdziwiony tą niespodzianką, zakłębiło się w namiotach, z których poczęły wynurzać się „blade twarze“ oślepione na polanie jasnością światła. Po 1 — 2 minut zbiórka w kole, poczem trzykrotnie o ży­

wiający się stopniowo hejnał poranny (na powstanie dnia, przyrody i ich Stwórcy) napełnił okolicę swą piękną melodją i takiemi słowy:

„Idzie dzień, blaski zórz z ponad gór, z ponad pól z ponad mórz płoszą cień zbudź się już, Bóg jest tuż".

JE D E N D Z IE Ń W O B O Z IE .

Rozpoczął się dzień życia obozowego, życia, do którego zawsze tęskni prawdziwie harcerskie serce, wzdycha z nadzieją przyszłości

„w ilczek", a zazdrości po cichu każdy rwący się do pięknego życia młodzian, jeśli coś o niem posłyszał. — W czemże jego urok? — Przyjrzyjm y się jakie jest oblicze przeciętnego dnia w obozie. Po

17

(19)

wspomnianym hejnale bierze wszystkich w opiekę instruktor W. F.

(wychów, fizyczn.). C o ten nic wyrabia z biedną harcerską bracią.

Rozpoczyna zw ykle delikatnie od rozkazu uczciwego chodu, by poprzez różne rzuty, skłony, zw roty, biegi, czy inne krótkie gry i zabawy przejść i końcowe podruchy jakoby „shim m y", gdyż już wszystkie te 45 min. łamania, jak się to mówi, bokami wychodzą. Po ukończeniu tychże wyczekuje znów tych samych, ze swą ożywczą, choć niemiłosiernie zimną wodą, górski potok, obozowa um ywal­

nia, wypędzając ostatki drzemiącej ospałości leniwego ciała, którego połowę należy „zw yczajow o" poddać działaniu jego fal. Teraz spiesz się druhu, by uprzątnąć najmniejszy ambarasik w namiocie, usunąć wszystko coby mogło razić tak przeczulonych na porządek komen­

danta i oboźnego, wkładaj biegiem mundurek na „galow o", bo oto już sygnał na zbiórkę w kręgu rady. T u z serc i ust wszystkich w zla­

tuje hen... pochwalne „K ied y ranne", a następnie ciche dziękczynienie Temu, który wszystko utrzymuje słowem mocy Swojej. — Modlitwa skończona. Zadrgało powietrze od śpiżowego dźwięku trąbki pod­

rywającej do pozdrowienia biało-czerwonego sztandaru, który po­

woli, majestatycznie wznosi się w górę po wysokim maszcie, aż za­

wiśnie na jego szczycie, powiewając krzyżem i lii ją na nim widniejącą.

Jeszcze jedno napięcie oczekującej ciekawości z przeglądu czystości w obozie, dokonywanej przez komendanta i oboźnego, by usłyszeć po­

cieszające „w porządku" lub „Jastrzębie" czy inne „O rły "... to a to...

poprawić. Ale oto kolej na jedno z milszych zajęć dla ogółu... to śniadanie, na które zaostrzony apetyt tak oczekuje. Miejski zwyczaj wypicia „śniadanka" ustępuje tu menażce kakao lub mleka w to­

warzystwie rzetelnej porcji chlcba z masłem czy t. p. po których zni­

knięciu tęskny wzrok zwraca się jeszcze w stronę kotła kucharza.

Wkrótce nastąpią t. z w. zajęcia. — Cóż więc robimy? Gram y!

Zawsze i wszędzie gramy, bo skauting to piękna, uczciwa a poży­

teczna gra w dobrej sprawie, mająca na celu rozwój ducha i ciała. — Gram y więc nic tylko w różne gry sportowe, ale harcujcmy zdoby­

wając grami tereny i obozy, polujemy prawdziwą bronią na nie­

prawdziwe zwierzęta (t. j. sztuczne ptaki i tp. pochowane w lesie, które należy w oznaczonym czasie spostrzec i ubić celnym strza­

łem), gramy gdy ćwiczym y terenoznawstwo i kartografję, lub uprawiamy pionierkę urządzając obóz, gramy o dobre współżycie z sąsiednią wiejską ludnością, gramy o ducha polskości na wschod­

nich rubieżach R z. P. przez pracę społeczną i zainteresowanie Ojczyzną u wielu słabe lub nawet wygasające. — Gram y nawet wyświadczając „przyjacielską przysługę", (czyli dobry uczynek) przez wyścig w dobrem. — Dopełniamy gry przy wieczorncm ogni­

sku, gdy pod umiejętnem kierownictwem „gawędziarza" gramy na

18

(20)

strunach dusz naszych, dostrajając je do harmonji otaczających nas cudów natury, a usuwając dostrzeżony dysonans psujący piękny plan Boży wobec nas. — Gram y przeważnie wspólnie, społecznie, zastępami współzawodnicząc czyto w praktyczncm i estetycznem urządzeniu własnego namiotu czy powierzonej części obozu lub przez usiłowanie jak najlepszego wypełnienia Prawa harcerskiego i regulaminu obozowego.

Współzawodnictwo zmierza do podniesienia poziomu spraw­

ności zastępu (oczywiście poprzez jednostki) przez co usuwamy mo­

żliwość niebezpieczeństwa źle pojętego indywidualizmu, rozwijając i kształcąc dobry indywidualizm, bo każdy musi się zdobyć na w y ­ siłek wymagany dla dobra i honoru całości. — (N igdy zaś, przy-

H a r c e tit jaw orzniccy po pouroclt z obozu r a P o ltsiu W r. 1928.

najmniej jak dotąd, nie dochodzi między temi gromadkami do nie­

porozumień na tle tegoż współzawodnictwa, jak to można spotkać w różnych klubach sportowych i t. p. — G dy bowiem w ygra zastęp

„Sokoły*, spotyka się z uznaniem zwyciężonych np. „Jastrzębi**, którzy urządzają na jego cześć „hurra** czy jakie inne krakanie. —

„Sokoły** nie omieszkają odpowiedzieć na poczekaniu i t. d. — Zresztą sama atmosfera harcerska wytworzona realizowaniem Pra­

wa przy umiejętnem kierownictwie i regulaminie jest dostateczną gwarancją przyjaznego współżycia). — Przed obiadem sygnał na zbiórkę odwołuje od zajęć, by oznajmić o służbie, zajęciach etc. na najbliższe 24 godzin. — Wreszcie obiad, po którym * godzinna cisza, w czasie której absolutnie nie wolno„głośno myśleć**. — Po ciszy 1 godz. czas wolny. — Zdawaćby się mogło komuś, że to za- dużo tego lenistwa poobiedniego; ale nic, bo kiedyż wypełnić dzien­

niczek przeglądany przez Komendę, ozdobić go szkicami, ułożyć

19

(21)

matcrjal do prób czy sprawności, napisać list do rodziny? — N a ­ stępują znów zajęcia, podwieczorek, gry i zabawy lub lekkoatle­

tyka, poczcm o zmroku siadamy przy płonącem ognisku. — Powaga zalega dokoła. — N a niebie migają miljony gwiazd — po chwili dziarska harcerska piosnka ulata w dal, to znów radosny śmiech na widok komicznego pokazu tego czy tamtego druha, zagłusza szmer strumyka.

Teraz nastrojową pieśnią „płonie ognisko" rozpoczyna się ga­

węda, harcerska gawęda na temat ideowy społeczny, organizacyjny, która rzeźwi duszę i kuje charakter przyszłego obywatela. — Po jej skończeniu następuje „chwila skupienia", w czasie której wpatrzeni w dogasające ognisko „wchodzimy w siebie", kontrolując przeżycia kończącego się dnia, by po ukorzeniu się wobec Boga i postanowie­

niu powziętem na jutro, przejść wieczorną modlitwę. — Potem od­

dajemy cześć sztandarowi, opuszczonemu z masztu i kończymy za­

jęcia dnia znów hejnałem, ale wieczornym, płynącym coraz ciszej:

„Idzie noc, słońce już, zeszło z gór zeszło z pól zeszło z mórz, w ci­

chym śnie spocznij już Bóg jest tuż".

Ciche wspólne „dobranoc", w stronę Komendy obozu, poczem wszyscy w milczeniu udają się do namiotów. — Po chwili trąbka obozowa tuli do snu swą przeciągłą a coraz wolniejszą i cichszą mclodją, przechodząc w spokój ciszy nocnej.

S. J.

OBOZY LETNIE HARCEREK.

Ileż to trudu, ile gorączki, kiedy wyjeżdżałyśm y na obozy. — Naturalnie pakowanie inwentarza obozowego i t. p. wymagało pra­

cy, no a transport na kolej i władowanie tego dobytku do wozów kolejowych, to istne urwanie głowy. — Przyjazd na miejsce prze­

znaczenia, to nowe kłopoty, praca troszeczkę żmudna, lecz niech ktoś nie myśli, że odbywa się ona nie sprawnie i bez pewnego hu­

moru. — Owszem — śmiechy, okrzyki och i ach nic ustają. — A zaznaczyć przytem należy, że trudy chwilowe w krótkim czasie stają się niczem.

Teraz na miejscu już, zazwyczaj ładnie położonem, zaczyna się rozbijanie obozu, a więc stawianie namiotów, budowanie kuchni, zbi­

janie prycz, bo przecież na ziemi spać harcerka nie będzie i nic może.

Pierwszy posiłek — to nie trudno odgadnąć: — herbata i coś tam do schrupania. — Teraz kolej na zachw yty.— O ! jak tu ślicz­

nie! jak cudownie — jak dobrze! — jednem słowem, to co jest po­

niekąd nieodzowne w takicm życiu obozowem — zapomnienie

(22)

0 tych troskach codziennych, o tcm, co nudne i niewesołe, co zo­

stawiło się wśród pyłu i kurzu jaworznickiego.

Powoli regulamin obozowy przestrzegany jest bez zarzutu. — 1 proszę spojrzeć, po paru dniach na sprawność fizyczną harcerek, na ich ćwiczenia, zabawy, pracę z jakąż rozkoszą wykonują te czynności. Zapewnić możemy wszystkich, że z taką rozkoszą w do­

mu tego się nic zrobi. Obóz letni harcerek ma może maleńkie ujemne cechy. Lccz tak wydaje nam się tylko z początku. T e nie­

wygody, to konieczne wykonywanie wszystkiego samym, własną

„sztuką", poleganie tylko na sobie, to podnieca, wyrabia sprawność życiową, to kształci i hartuje, umacnia ciało i ducha harcerskiego.

Jednem słowem, wszystko to, co może trudne nieraz z początku do pokonania i przełamania, po takiem wyrobieniu, nie zdaje nam się ciężkiem. T a dyscyplina obozowa, lecz jakżeż łagodna, ta swo­

boda, lecz jakżeż mądra, ta wolność w przestrzeni, to bezpośrednie obcowanie z przyrodą, to przecież te śliczne chwile życia harcerek i ich niezapomniane wspomnienia. Jednej rzeczy przytem zaprze­

czyć nie można. Rozwój tak fizyczny jak umysłowy, nie podlega żadnym ocenom ujemnym, bo jest tak widoczny i ogromny, że na­

leżałoby życzyć harcerkom i ich opiekunom, pełnego poparcia ze strony społeczeństwa. Obozy letnie harcerek, to kształcenie ich i hartowanie na trudy życia kobiety.

H arcerki jaw orznickie n ad Polsięiem Morzem u> r. 1929.

21

Cytaty

Powiązane dokumenty

Również drugi wróg Polski, III Rzesza, próbowała grać kartą ukraińską przeciwko Polakom na Kresach Wschodnich. Pod patronatem III Rzeszy za- częto tworzyć oddziały pod

Wśród tematów sympozjum winny się znaleźć trzy kręgi tematyczne: potrzeby 1 doświadczenia w katechezie dorosłych w diecezji katowickiej; katechi- zacja rodzin; komunikacja, a w

sunek jego do rodziców staje się już mniej zaślepiony. Nie jest to jednak stosunek krytyczny do rodziców, ale przekonanie, że jednak ci rodzice, którzy są

26 Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo?. 27 I jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je

Nie myślała już o walce z Anią, czuła się zwyciężoną, pragnęła tylko j akichś okruchów uczucia, wzmagała się w niej konieczność złożenia swej biednej

19 k.w., za popełnienie wy- kroczenia grozi sankcja w postaci kary aresztu od 5 do do 30 dni, kary 1 miesiąca ograniczenia wolności, kary grzywny od 20,00 zł do 5000,00 zł

D latego on jest pierw szym i najw ażniejszym fundam entem stru k tu ry Kościoła. Posłani przez C hrystusa, tak jak On został posłany przez Ojca, p rzejęli oni

nej może być podejmowana na szczeblu jednostek gospodarczych przy zaistosowaniu kryterium zysku (oczywiście przy spełnieniu pew­. nych warunków wyjściowych), to