• Nie Znaleziono Wyników

WstępWe wspó

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "WstępWe wspó"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Marta Juza

Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie

PRZESTRZEŃ SPOŁECZNA W DOBIE INTERNETU:

GLOBALNA SIEĆ KOMUNIKACYJNA, PRZESTRZEŃ WIRTUALNA CZY CZĘŚĆ ŻYCIA CODZIENNEGO?

Przestrzeń społeczna stanowi płaszczyznę, na której organizowane są kontakty społeczne.

Dzięki Internetowi każdy człowiek może się skontaktować z każdym innym niezależnie od dzielącego ich fi zycznego dystansu. Przestrzeń społeczna przybiera więc postać aterytorialnej sieci, złożonej z aktów komunikacji i wymiany informacji pomiędzy rozproszonymi na świe- cie podmiotami. Ten nowy rodzaj przestrzeni społecznej Manuel Castells nazwał przestrzenią przepływów. Pojawia się również przekonanie, że połączenia internetowe kreują przestrzeń alternatywną wobec przestrzeni fi zycznej (określa się ją jako cyberprzestrzeń lub przestrzeń wirtualną). Współcześni badacze postulują jednak, aby nie postrzegać Internetu w ten sposób i podkreślają, że Internet jest przede wszystkim narzędziem używanym przez ludzi w codzien- nych praktykach. Życie codzienne jest zaś zlokalizowane w przestrzeni fi zycznej. Internet umożliwia zatem komunikację na skalę globalną, ale jest często wykorzystywany w sprawach o charakterze lokalnym. Rozpatrywanie Internetu jako elementu codziennego życia pozwala więc na syntezę globalnego i lokalnego wymiaru Internetu.

Główne pojęcia: Internet; przestrzeń społeczna; przestrzeń przepływów; cyberprzestrzeń (przestrzeń wirtualna); życie codzienne.

Wstęp

We współczesnym społeczeństwie wiele zjawisk stanowiących tradycyjny obszar zainteresowań socjologii zmienia swoje właściwości. Tak też dzieje się z przestrze- nią społeczną, która w warunkach kształtujących się pod przemożnym wpływem Internetu i innych nowoczesnych technologii komunikacyjnych przestaje być rozu- miana głównie w aspekcie terytorium, a zaczyna być coraz częściej wiązana z ko- munikacją, relacjami czy więziami społecznymi. Dzięki Internetowi każdy człowiek może się (przynajmniej teoretycznie) skontaktować z każdym innym niezależnie od dzielącego ich fi zycznego dystansu, a wiele informacji z zakątków odległych o setki tysięcy kilometrów staje się dostępnych natychmiast dla każdego mieszkańca globu.

Nie bez powodu właśnie w dobie Internetu tak często przywołuje się pojęcie „glo- balnej wioski” zaproponowane przez Marshalla McLuhana na określenie globalnej wspólnoty ludzi, którzy mogą się widzieć i słyszeć nawzajem dzięki elektronicz- nym mediom pozwalającym na rozciągnięcie ludzkiej percepcji na globalną skalę.

Te możliwości, które McLuhan dostrzegł już w latach sześćdziesiątych XX wieku, w epoce Internetu uległy znacznemu poszerzeniu i zwielokrotnieniu. Pojawia się

Katedra Socjologii, e-mail: socjonetka@up.krakow.pl

(2)

również wrażenie, że Internet kształtuje nową przestrzeń społeczną, alternatywną wobec przestrzeni fi zycznej i opartą wyłącznie na zapośredniczonej komunikacji;

nazywa się ją przestrzenią wirtualną lub cyberprzestrzenią1. Opisuje się ją często używając porównań do realnie istniejących terytoriów (np. morza, miasta, agory, ba- zaru) co sugeruje, że jest to terytorium, tyle że nie istniejące w wymiarze fi zycznym, a tylko w wyobrażeniu ludzi; co oczywiście dla socjologa musi być niezwykle istot- ne, bo jak głosi twierdzenie sformułowane przez Wiliama Thomasa: jeśli ludzie uwa- żają daną sytuację za rzeczywistą, to staje się ona rzeczywista w swoich konsekwen- cjach. Te dwie kwestie, które zarysowały się w początkowej fazie upowszechnienia Internetu – globalny zasięg sieci komunikacyjnej oraz wizja tworzącej się za jego pośrednictwem alternatywnej przestrzeni społecznej – niemal zdominowały dyskurs socjologiczny dotyczący związków pomiędzy Internetem a przestrzenią społeczną.

Co charakterystyczne, dyskurs ten opierał się w znaczącym stopniu na metaforach, przy czym „globalna wioska” i alternatywna cyberprzestrzeń były jednymi z najpo- pularniejszych, co implicite sugerowało, że przestrzeń społeczna w dobie Internetu musi być globalna i/lub wirtualna.

Co więcej, nadal te metafory i związane z nimi perspektywy poznawcze wyzna- czają w dużym stopniu sposób myślenia o Internecie. Tymczasem zmienia się wiele okoliczności związanych z Internetem: liczba użytkowników, sposoby korzystania przez nich z Internetu, motywacje i cele, które im przyświecają, możliwości komu- nikacyjne, jakie Internet oferuje. Internet w coraz większym stopniu staje się obec- nie znaczącym elementem codziennego życia coraz większej liczby ludzi na całym świecie. Wydaje się, iż w tych warunkach należy ponownie zastanowić się nad wpły- wem Internetu na przestrzeń społeczną. Pojawiają się pytania, czy „globalna wio- ska” i alternatywna cyberprzetrzeń nadal są adekwatnymi metaforami opisującymi przestrzeń społeczną w dobie Internetu, czy wyczerpują możliwości jej postrzegania i czy w ogóle konieczne jest sięganie w tych rozważaniach po metafory. Związek Internetu z codziennym życiem – które z defi nicji jest zawsze zlokalizowane – pro- wokuje z kolei pytanie o to, czy Internet może mieć także wymiar lokalny, a jeśli tak, to w jaki sposób się to przejawia. Pojawia się też pytanie, czy dotychczasowe koncepcje przestrzeni społecznej w dobie Internetu mogą i powinny być włączone w dyskurs analizujący związki Internetu z życiem codziennym. Rozważenie tych kwestii jest celem niniejszego artykułu.

Przestrzeń społeczna jako „naznaczone terytorium”

i jako sieć komunikacyjna

Według Pawła Rybickiego (1979: 100) przestrzeń społeczna jest określona przez odniesienie do niej ludzkich zbiorowości. Taką formą odniesienia jest zajmowanie

1 Terminów „przestrzeń wirtualna” i „cyberprzestrzeń” używam wymiennie, ponieważ ich zakres pojęciowy jest niemal identyczny. Odmienne źródła tych terminów i nieco odmienne konotacje z nimi powiązane (do których się odnoszę w dalszej części artykułu) pozostają właściwie bez wpływu na sposób ich używania zarówno w literaturze naukowej i popularnej, jak i w języku potocznym.

(3)

i użytkowanie terenu przez daną zbiorowość lub też przypisywanie mu przez ludzi określonego znaczenia. Ludzie zamieszkujący dane terytorium zawsze odciskają na nim swoje piętno, przetwarzają je i organizują na swój sposób, a także nadają okre- ślone znaczenie samemu obszarowi, jego fragmentom lub znajdującym się na nim elementom; zostają one zatem naznaczone przez ludzkie emocje i wartości (por. Ja- łowiecki 2002). W ten sposób dokonują strukturyzacji przestrzeni, czyli wydzielają w niej fragmenty różniące się między sobą funkcjami i znaczeniem, np. przestrzeń prywatną i publiczną. Pojęcie przestrzeni społecznej może być też niekiedy ode- rwane od pojęcia przestrzeni fi zycznej. Jest ona wówczas pojmowana jako rodzaj kategorii symbolicznej, konstruowanej na skutek działań społecznych2.

Posługiwanie się pojęciem przestrzeni społecznej w oderwaniu od fi zycznego te- rytorium ma w socjologii długą tradycję; taka koncepcja skrystalizowała się w obrębie kierunku formalnego. Słowo „przestrzeń” oznacza w takim ujęciu sferę komunikacji i kontaktów społecznych. Pojawiają się w niej styczności i stosunki społeczne, które mogą niekiedy przekształcić się w trwałe więzi. Według Georga Simmela przestrzeń to możliwość bycia razem, bycia wobec siebie blisko lub daleko, a działania ludzkie nadają jej określony sens (podaję za: Jałowiecki 2002: 242). Zachodzą w niej zatem procesy zbliżania się i oddalania, integracji i zróżnicowania. Zdarza się, iż dokonuje się to w obszarze, który nie jest określony przez żadne fi zyczne wymiary i odległo- ści. Przestrzeń społeczną w tym rozumieniu mogą stanowić subiektywne dystanse emocjonalne pomiędzy jednostkami, w przypadku których geografi czne odległości nie mają znaczenia. „Ludzie są sobie bliscy lub dalecy w zależności od tego, co ich zbliża lub co ich dzieli w ich wzajemnym zrozumieniu i odniesieniu” – pisze Rybicki (1979: 101–102). Mogą odczuwać bliskość mimo znacznego fi zycznego oddalenia lub pozostawać względem siebie obcy nawet w dużym przestrzennym zagęszczeniu.

Pojęcie przestrzeni społecznej pełni zatem funkcję metafory służącej określeniu siły relacji społecznych. O takim rozumieniu przestrzeni społecznej wspomina również Leszek Gołdyka (1976), według którego może nią być zarówno terytorium, któremu ludzie przypisują określone wartości symboliczne, jak i bliżej nieokreślone uniwer- sum, które powstaje w wyniku zawartej w komunikacji cyrkulacji znaczeń i symboli.

Należy jednak pamiętać, że – jak podkreśla Kazimierz Krzysztofek (2008a: 71) – nie ma przestrzeni społecznej bez terytorium, a posługiwanie się słowem „przestrzeń” na określenie fenomenów nie związanych z terytorium jest zabiegiem, który umożliwia opisanie zjawisk nietypowych, nowych, bez precedensu. Słowo to pełni jednak w ta- kim wypadku wyłącznie funkcję metafory. Ta metaforyczność może być postrze- gana jako wyraz bezradności badaczy (a także zwykłych ludzi, którzy przestrzenie społeczne kreują) wobec nowych zjawisk wymagających nazwania, może być kry- tykowana przez zwolenników pozytywistycznej wizji nauki, dla której jednoznacz- ność pojęć jest podstawą, lecz z drugiej strony stanowi ona próbę oswojenia nowej rzeczywistości znanymi już pojęciami.

2 Przykładem takiego ujęcia jest też częste w socjologii rozumienie przestrzeni społecznej jako układu pozycji społecznych i dystansów pomiędzy nimi.

(4)

Choć socjologiczne koncepcje przestrzeni społecznej przewidywały nazywanie przestrzenią zjawisk, które nią w znaczeniu fi zycznym nie są, to jednak była to sytu- acja rzadka. Obecnie pojęcie przestrzeni społecznej coraz częściej bywa używane dla metaforycznego oznaczenia sieci komunikacji, kontaktów społecznych, wymiany in- formacji i emocjonalnych więzi pomiędzy jednostkami. Być może posługiwanie się słowem „przestrzeń” w tym znaczeniu nawiązuje do czasów, gdy obieg informacji i wybór partnerów interakcji istotnie ograniczone były do społeczności lokalnej zaj- mującej określone, niewielkie terytorium. Z czasem jednak zaczął zachodzić pro- ces, który Jack Burgers (podaję za: van Dijk 2010: 223) nazwał „oddzielaniem się społeczeństwa od geografi i”, co polegało na tym, że naturalne środowisko lokalne stopniowo przestawało być dla ludzi ważnym punktem odniesienia. To, co jeszcze całkiem niedawno musiało zmieścić się głównie w obszarze stosunkowo niewielkie- go terytorium, dziś rozprzestrzenia się na cały świat. W niematerialnej i aterytorial- nej sferze zapośredniczonej przez media komunikacji zachodzą zjawiska i procesy, które dotąd mogły pojawiać się wyłącznie w przestrzeni terytorialnej. Stąd wraże- nie, że z jednej strony dochodzi do niebywałego rozszerzenia przestrzeni społecznej, a z drugiej, że obok świata fi zycznego powstaje inny rodzaj tej przestrzeni zwany przestrzenią wirtualną, w której zachodzą zapośredniczone przez media (głównie Internet) kontakty społeczne będące funkcjonalnym ekwiwalentem kontaktów bez- pośrednich. W obu tych przypadkach przestrzeń społeczna całkowicie odrywa się od terytorium, zmienia swoje charakterystyczne cechy i funkcje.

Internet a przestrzeń społeczna jako globalna sieć komunikacyjna Pod koniec XX wieku, kiedy Internet zaczynał być coraz bardziej popularnym środkiem komunikacji, panowało dość powszechne przekonanie, że wraz z innymi elektronicznymi mediami i sieciami telekomunikacyjnymi przyczyni się on do znie- sienia ograniczeń czasu i przestrzeni. Odległości pomiędzy różnymi miejscami na świecie wydają się bowiem nieistotne, gdy można skontaktować się z innymi oso- bami tak szybko, jakby były tuż obok; Paul Virilio (1991) pisał wówczas, że w tej sytuacji podział na tu i tam nic już nie znaczy. W tej sytuacji pojawia się pokusa, aby obwieścić „śmierć odległości” i nadejście świata, w którym przestrzeń fi zyczna przestanie mieć w ogóle społeczne znaczenie (por. Cairncross 2001). Wielu badaczy (np. van Dijk 2010) podkreśla, że zastosowanie Internetu i nowych mediów umoż- liwiło np. pracę i naukę na odległość czy zarządzanie organizacjami, które składają się z wielu ośrodków rozrzuconych po całym świecie. W ten sposób stała się moż- liwa globalizacja przepływów wszystkich wartości, które można zakodować w po- staci cyfrowej: informacji, technologii, obrazów, dźwięków i symboli, a także, co może najważniejsze, kapitału. Jest to tym istotniejsze, że najcenniejsze zasoby we współczesnym społeczeństwie (informacje, wiedza, know-how) mają charakter nie- materialny i dają się łatwo zakodować w postaci cyfrowej. Na skutek swobodnych przepływów tych zakodowanych cyfrowo informacji tworzą się sieci kontaktów, powiązań i wpływów. Chodzi tu o sieci mające charakter biznesowy czy handlowy, ale również o nieformalne sieci współpracy (taką sieć tworzą np. twórcy oprogra-

(5)

mowania Open Source) czy dzielenia się zasobami i informacjami. Jednostki, grupy i instytucje z różnych rejonów świata są coraz silniej ze sobą powiązane i coraz bardziej uzależnione od siebie nawzajem. Wydawało się zatem, że ponad fi zyczną przestrzenią nadbudowuje się aterytorialna, płaska sieć złożona z aktów komunikacji i wymiany informacji pomiędzy rozproszonymi na świecie podmiotami. Przenika ona wszelkie przestrzenne granice, także narodowe i państwowe (por. Castells 2007).

Przestrzeń społeczna zdaje się w tej sytuacji ulegać jednocześnie rozszerzeniu (bo obejmuje coraz większe obszary, niemalże cały świat; co zresztą wydaje się od- powiedzialne za renesans pojęcia „globalnej wioski”) i zmniejszeniu (bo wszystkie miejsca wydają się być równie blisko w sytuacji, gdy z każdym można się błyska- wicznie skontaktować niezależnie od jego fi zycznego usytuowania). Na oznaczenie tego nowego podejścia do przestrzeni Manuel Castells (2007) wprowadza pojęcie

„przestrzeni przepływów” (space of fl ows). Zdaniem tego autora „przestrzeń jest ma- terialnym wsparciem współczasowych praktyk społecznych” (Castells 2007: 412).

Łączy ona te praktyki, które są jednoczesne, co tradycyjnie implikowało ich fi zycz- ną współobecność. Pod wpływem Internetu ta jednoczesność może zostać jednak oddzielona od fi zycznej styczności, co stanowi novum charakterystyczne dla Wieku Informacji. W tej sytuacji kształtuje się nowa forma przestrzenna charakterystyczna dla dominujących obecnie praktyk społecznych, czyli takich, które działają przez

„przepływy”. Pojęcie to określa różne „celowe, powtarzalne, programowalne se- kwencje wymiany i interakcji między fi zycznie rozłączonymi pozycjami zajmowa- nymi przez aktorów społecznych w ekonomicznych, politycznych i symbolicznych strukturach społeczeństwa” (Castells 2007: 412). Przestrzeń przepływów złożona z bezliku przesyłanych codziennie komunikatów musi z konieczności być chaotycz- na, dynamicznie zmienna, niestabilna, nieuporządkowana. Nie bez powodu Kazi- mierz Krzysztofek (2008a: 81) nazywa ją „burzą magnetyczną”.

Zdaniem Castellsa (2007: 413–418) przestrzeń przepływów składa się z trzech powiązanych ze sobą warstw. Pierwszą z nich stanowią różne urządzenia elektro- niczne i telekomunikacyjne, które kształtują materialną bazę dla procesów odgry- wających kluczową rolę w sieci społeczeństwa. Ta techniczna infrastruktura jest ekspresją sieci przepływów, chociaż niekoniecznie treści w niej zawartych. Drugą warstwę stanowią węzły (fi zycznie istniejące miejsca, gdzie ulokowane są strate- gicznie ważne dla sieci funkcje) i koncentratory (koordynujące interakcję wszystkich elementów zintegrowanych w sieć). Są one uporządkowane hierarchicznie według ich względnej ważności w sieci. Wszystkie ważne w społeczeństwie procesy są bo- wiem połączone w sieci, które łączą różne miejsca i przypisują im określone funk- cje i wartość. Sieci te podlegają dynamicznym zmianom, pewne miejsca mogą być włączane do sieci bądź z niej wyłączane. Jak pisze Castells (2003: 299): „Zdolność gospodarki i systemu informacyjnego opartego na Internecie do łączenia w sieć róż- nych grup społecznych na całym świecie czyni z jej głównych węzłów dynamiczny, ogólnoświatowy system, zarazem zostawiając poza nawiasem te grupy społeczne, miejsca i całe państwa, które są mało interesujące z punktu widzenia ich możli- wości tworzenia wartości”. Jednostki, grupy i narody, które przestają być pod tym względem interesujące mogą zostać łatwo odłączone od tego sieciowego systemu, co

(6)

skazuje je na nieodwołalną degradację, na zostanie – jak to określa Zygmunt Bau- man (2004: 6) – „odpadem globalizacji”.

Trzecia warstwa przestrzeni przepływów odnosi się do organizacji przestrzen- nej elit technokratycznych, fi nansowych czy menedżerskich zajmujących wiodące pozycje w społeczeństwach. Okazuje się, że przestrzeń przepływów jest w istocie zorganizowana wokół interesów i praktyk dominujących aktorów społecznych. Elity korzystając z nowoczesnych technologii komunikacyjnych i transportowych tworzą ponadnarodowe sieci kooperacji, co zarazem zdawało się prowadzić do zepchnięcia mas na lokalny margines. „Elity są kosmopolityczne, ludzie są lokalni” – ujmował to krótko Castells (2007: 416). Ta nabierająca charakteru globalnego polaryzacja społeczna w świecie zdominowanym przez sieciowe struktury budziła niepokój tak- że innych myślicieli. Bauman (2000) pisał wręcz o dwóch światach społecznych:

pierwszym – eksterytorialnym – zamieszkanym przez kosmopolityczne elity poru- szające się bez trudu po całej planecie i kontaktujące się ze sobą bez ograniczeń przestrzennych poprzez Internet oraz drugim – lokalnym – zamieszkanym przez biedniejszych ludzi, przywiązanych do własnego miejsca (choćby przez restrykcyjne ustawodawstwo imigracyjne bogatszych krajów). Decyzje zapadające w „przestrze- ni przepływów”, czy też w „niebie cyberprzestrzeni”, jak określał ten nowy wy- miar rzeczywistości Bauman, mają jednak wiążący wpływ na życie tych wszystkich, którzy pozostali przywiązani do materialnej przestrzeni. Podobne obawy wyrażali również Michael Hardt i Antonio Negri (2005), zdaniem których elity w tej sytuacji właściwie nie ponoszą odpowiedzialności za swoje decyzje. Nad globalnymi siecia- mi elektronicznych przepływów, w których ukryta jest prawdziwa władza, nie ma bowiem demokratycznej (a także etycznej i prawnej) kontroli. Hardt i Negri określili ten nowy sieciowy ład społeczny jako „Imperium”; pojęcie to odnosiło się zarówno do wszechwładzy globalnych sieci, jak i do braku kontroli nad nimi. Według auto- rów „Imperium” jest bezosobowe, ślepo kieruje się wyłącznie ekonomiczną racjo- nalnością, pozostając zarazem obojętne na etykę, prawo międzynarodowe i opinię światową.

Co ciekawe, powyższe rozważania nie wskazują bynajmniej na „unieważnie- nie” przestrzeni. Przeciwnie, przestrzenny (w terytorialnym rozumieniu tego sło- wa) wymiar życia społecznego może mieć znaczenie nawet większe niż dotychczas.

Umiejscowienie urządzeń elektronicznych i telekomunikacyjnych oraz lokalizacja oddziałów międzynarodowych korporacji i węzłów sieci komputerowej okazuje się bowiem sprawą wielkiej wagi (por. też van Dijk 2010). Techniczna infrastruktu- ra o kluczowym znaczeniu oraz najważniejsze węzły sieci są zwykle umieszczane w obszarach najbardziej rozwiniętych gospodarczo. Na tych obszarach najszybciej też przybywało początkowo użytkowników Internetu. Przestrzeń w wymiarze te- rytorialnym okazała się zatem niezwykle istotnym wymiarem życia społecznego.

Podziały społeczne, które ujawniły się w castellsowskim Wieku Informacji, okazały się zaś bardzo podobne do opisywanego przez Immanuela Wallersteina (2006) po- działu na dominujące ekonomicznie państwa rdzenia i zależne od nich obszary pery- feryjne, a pojęcie przestrzeni przepływów wydaje się bliskie wprowadzonemu przez tego autora pojęciu systemu-świata. Zależności i nierówności obecne w przestrzeni

(7)

opartej na Internecie i elektronicznych przepływach okazały się zaś podobne do tych właściwych dla przestrzeni terytorialnej.

Wydawało się, że Internet wręcz umocnił dominującą pozycję państw rdzenia i nasilił globalne nierówności. Można mieć jednak wątpliwości co do tego, czy tego typu obawy nadal znajdują uzasadnienie w rzeczywistości. Stwierdzenie Castellsa, iż elity są kosmopolityczne, a masy są lokalne, nadal wydaje się prawdziwe, jed- nak obecnie Internetu używają i elity, i masy. Mieszkańcy krajów rozwijających się stanowią już ponad połowę wszystkich użytkowników Internetu. Trudno w tej sy- tuacji utrzymać przekonanie o cyfrowym wykluczeniu krajów peryferyjnych. Istot- nie, Internet może wzmacniać budowę „Imperium” i przejmowanie przezeń kontro- li nad „całą globalną domeną” (Hardt, Negri 2005: 9), jednak mieszkańcy krajów peryferyjnych nie wydają się już tak bezbronni wobec jego dyktatu. Co więcej, to właśnie Internet może wspierać emancypację „mas”. Ułatwia im bowiem oddolną samoorganizację i mobilizację (także polityczną), umożliwia wymianę informacji i zasobów na skalę globalną, daje też możliwość poinformowania różnych podmio- tów na świecie o swojej sytuacji. Wiele wskazuje również na to, że państwa rdzenia tracą swoją monopolistyczną pozycję dostarczyciela technologii informatycznych dla reszty świata: powstają lokalne serwisy społecznościowe (np. w Nigerii 2Go, popularniejszy w tym kraju niż Facebook), platformy blogowe (np. kenijski ser- wis AfriGadget skupiający dziennikarzy obywatelskich), innowacyjne projekty (np.

również kenijski system zbierania informacji Ushahidi). Powstają również inicja- tywy biznesowe oparte na nowoczesnych technologiach, które odpowiadają na po- trzeby mieszkańców uboższych regionów; przykładem może być bankowość przez telefonię komórkową, popularna choćby w Indiach i w Afryce. Uzyskanie w ten spo- sób kontroli nad komunikacją, możliwość przekształcania sieci komunikacyjnych zgodnie z własnymi potrzebami i interesami, łatwość wprowadzania do masowego obiegu własnych komunikatów zwiększają stopień autonomii jednostek oraz otwie- rają nowe perspektywy dokonywania przez nie zmian społecznych (por. Castells 2013). Jeśli najważniejszym źródłem władzy są procesy komunikacyjne zachodzące w sieciach, to trzeba zauważyć, że tę władzę w coraz większym stopniu zyskują mieszkańcy regionów, które przywykło się uważać za pozostające na marginesie światowych przemian. Nie musi to być władza rozciągająca się na skalę globalną, wykorzystuje ona jednak tę samą potęgę sieci komunikacyjnych, co opisywane przez Hardta i Negriego Imperium.

Przestrzeń wirtualna (cyberprzestrzeń) jako przestrzeń społeczna Nie bez powodu przestrzeń społeczna postrzegana jako globalna sieć komunika- cyjna bywa niekiedy nazywana przestrzenią wirtualną i utożsamiana z Internetem (por. np. Krzysztofek 2008a), bo to on przede wszystkim tworzy materialne warun- ki dla powstania takiej sieci. Jednak pojęcie przestrzeni wirtualnej zakłada raczej całkowite oderwanie od jakichkolwiek związków z przestrzenią fi zyczną i wykre- owanie alternatywnego świata, w którym dokonuje się międzyludzka komunikacja.

Chociaż przestrzeń wirtualna jest pojęciem niejako „dyżurnym”, przywoływanym

(8)

przy wszelkich rozważaniach związanych z Internetem, to rzadko bywa defi niowa- na expressis verbis. Przyjmuje się jednak intuicyjnie, że jest to rodzaj przestrzeni społecznej, ponieważ jest ona wytwarzana w wyniku aktów komunikacji między- ludzkiej. Popularność tego pojęcia może wynikać również z tego, że brakuje innego, użytecznego terminu, który pozwoliłby oswoić znanymi pojęciami nową, cyfrową rzeczywistość (por. Krzysztofek 2008a, 2008b). Na tę okoliczność zwraca również uwagę Eric Davis (2002: 245), zdaniem którego pojęcie cyberprzestrzeni ułatwiało zrozumienie wyłaniającej się hiperprzestrzeni komunikacji cyfrowej.

Dodatkową trudność w doprecyzowaniu terminu przestrzeni wirtualnej stanowi fakt, że różne znaczenia może mieć zarówno pojęcie przestrzeni społecznej, jak i po- jęcie wirtualności. Wydaje się, że u podstaw konceptualizacji przestrzeni wirtualnej jako przestrzeni społecznej leżą te koncepcje przestrzeni społecznej, które kładą na- cisk na komunikację pomiędzy ludźmi oraz na określanie siły łączących ich relacji.

Z kolei wirtualność wydaje się być tu rozumiana jako potencjalność poprzedzająca konkretyzację. W odniesieniu do Internetu oznacza to, iż dana informacja lub osoba jest fi zycznie obecna tylko w jednym określonym miejscu, ale wirtualnie jest obec- na (czyli potencjalnie dostępna) w każdym punkcie sieci. Można powiedzieć, że jest „jednocześnie wszędzie i nigdzie”. Mówiąc za Pierre’em Lévym (2005: 378):

„Wirtualną jest jednostka "zdeterytorializowana", zdolna do wielu konkretnych prze- jawów w różnych momentach i w określonych miejscach, nie uzależniona od kon- kretnego miejsca lub chwili”.

Przestrzeń wirtualna może być rozumiana jako podzielana przez wielu ludzi sy- mulacja rzeczywistości. Pierwowzorem dla takiego ujęcia jest cyberprzestrzeń – po- jęcie stworzone przez cyberpunkowego pisarza Wiliama Gibsona. który w powieści science fi ction „Neuromancer” opisywał za pomocą tego określenia wykreowaną przez komputery zbiorową halucynację. Pojęcie to zostało szybko zaadaptowane przez pierwszych użytkowników Internetu na oznaczenie nowego sposobu komuni- kowania i wywarło ogromny wpływ na sposób myślenia o społecznej stronie Inter- netu. Użycie pojęcia zawierającego w sobie konotacje zbiorowej iluzji wydawało się początkowo przejawem nadziei na to, że w przyszłości Internet nabierze cech opisy- wanej przez Gibsona cyberprzestrzeni, w której możliwe byłoby pełne uczestnictwo jednostek. Tak rozumiana cyberprzestrzeń byłaby połączeniem Internetu i techniki wirtualnej rzeczywistości (stąd prawdopodobnie określenie „przestrzeń wirtualna”).

Technika ta została stworzona w 1989 r. przez Jarona Laniera i polegała na stworze- niu wrażenia pełnego uczestnictwa w sztucznie wykreowanym świecie. Osoba ko- rzystająca z urządzeń do odbioru wirtualnej rzeczywistości mogła widzieć wygene- rowane komputerowo trójwymiarowe obrazy zmieniające się wraz z ruchami głowy, a także dotykać ich poszczególnych elementów. Mimo że ta technika, a zwłaszcza jej ewentualne połączenie z Internetem, rozbudzała duże nadzieje na całkowitą prze- mianę sfery ludzkiej komunikacji (a także prowokowała fi lozofi czne pytania o real- ność otaczającego ludzi świata), to jej rozwój napotkał na wiele przeszkód. Okaza- ła się bowiem kosztowna, niewygodna i szkodliwa dla zdrowia, a jakość obrazów cyfrowych daleka była od ideału – sztucznego środowiska sprawiającego wrażenie tak realne, iż użytkownik nie byłby w stanie odróżnić rzeczywistości od symulacji.

(9)

Wejście w zbiorową iluzję – czyli w cyberprzestrzeń w rozumieniu Gibsona – jest dziś rozważane raczej w obrębie futurologii i twórczości z gatunku science fi ction (warto wspomnieć tu choćby słynnego „Matrixa”) niż w dziedzinie empirycznej nauki.

Obecne użycia tego pojęcia raczej nie zakładają faktycznego istnienia jakiejś zbiorowej iluzji, która wywoływałaby wrażenie fi zycznego uczestnictwa w sztucz- nym świecie. Pojęcie to bywa używane raczej na określenie wyobrażenia „niema- terialnego świata”, który „rozciąga się” „po drugiej stronie ekranu”, do którego użytkownicy „wchodzą”, w którym „poruszają się” i „spotykają” innych. Powyższe cudzysłowy wskazują na trudności w konceptualizacji „tego czegoś”, gdzie składo- wane są informacje i gdzie dochodzi do zapośredniczonych przez Internet kontaktów społecznych, i na dość powszechną skłonność do używania w tej sytuacji metafor nawiązujących do realnie istniejących terytoriów przestrzennych. Być może te meta- fory narzuciło stworzone przez Gibsona pojęcie cyberprzestrzeni (które w powieści oznaczało coś jednak innego), a może fakt, że wszystko, co może dokonywać się za pośrednictwem Internetu, musiało się przedtem odbywać w ramach przestrzeni terytorialnej. Być może przynajmniej wyobrażenie terytorium, które można w jakiś sposób oznakować, jest niezbędne, aby można było mówić o przestrzeni społecznej.

Tak czy inaczej, Internet często bywał porównywany do istniejących fi zycznie miejsc. Jedną z bardziej popularnych metafor było porównanie przestrzeni wirtu- alnej do miasta. Jako jeden z pierwszych użył tego porównania Wiliam J. Mitchell (1997), który opisał Internet jako „miasto z bitów”, gdzie znajdują się miejsca pu- bliczne i prywatne: obszary publicznie dostępne (np. witryny fi rm i publicznych in- stytucji), dzielnice mieszkaniowe (wypełnione stronami prywatnymi), pasaże han- dlowe ze sklepami on-line, dzielnice rozrywkowe, miejsca spotkań towarzyskich (np. czaty, fora), wirtualne uczelnie i instytucje naukowe, biblioteki, a także obszary opanowane przez środowiska przestępcze czy obszary zamknięte (do których do- stęp mają tylko osoby upoważnione). Poszczególnym elementom tego „wirtualne- go miasta” byłyby więc nadawane funkcje i znaczenia, podobnie jak dzieje się to z fragmentami fi zycznie istniejących terytoriów. Takie porównanie sugeruje też, że Internet – podobnie jak miasto – powinien zawierać obszerne przestrzenie publiczne, dostępne dla wszystkich i będące wspólną własnością szerszej zbiorowości3. Warto zresztą przypomnieć, że Internet powstawał właśnie jako commons, dobro wspólne, powiązane ze wspólnotą korzystających z niego ludzi (por. Hofmokl 2009).

Przestrzeń wirtualna kojarzyła się też często z bezkresnym oceanem, na co zwra- cał uwagę Tomasz Goban-Klas (2001: 12) pisząc: „Użytkownicy Internetu bywają najczęściej określani mianem internautów, co wyraźnie odnosi się do żeglowania i nawigacji. Metaforyka morska dominuje w Internecie, bo mówimy o ‘żeglowaniu’,

‘serfowaniu’, o programach ‘nawigacyjnych’, o ‘morzu’ informacji”. Taką metafo- ryką posłużył się także Castells tworząc wspomniane wcześniej pojęcie przestrzeni

3 W tym ujęciu komercjalizacja różnych form komunikacji internetowej (np. przez takie podmioty jak Facebook) byłaby odpowiednikiem zawłaszczania przestrzeni publicznej przez prywatne fi rmy (np. centra handlowe).

(10)

przepływów, choć jest kwestią dyskusyjną, czy to pojęcie jest dokładnym synoni- mem pojęcia przestrzeni wirtualnej.

Porównania takie pozwalają oswoić nową sytuację komunikacyjną za pomocą znanych już pojęć, lecz ich użyteczność wyczerpuje się, gdy okazuje się, że prze- strzeń wirtualna rządzi się jednak zupełnie innymi prawami niż znana już przestrzeń fi zyczna. W tej przestrzeni nie obowiązują prawa fi zyki, nie mają znaczenia odległo- ści, „poruszania się” w niej nie ogranicza czas. Zrywa ona również z logiką linear- ności: korzystając z hipertekstu można przemieszczać się bezpośrednio z dowolnego miejsca w sieci w każde inne. Z tego względu bywa ona porównywana także do labiryntu, przy czym ten labirynt ma – jak ujmuje to Krzysztofek (2008b: 395) – zmienną geometrię, mobilne ścianki działowe i niestały plan architektoniczny.

Idea przestrzeni wirtualnej jako stworzonego przez komputery nowego świata budziła wiele obaw (bo „wirtualne miasto” rychło mogło okazać się opanowane przez przestępczy półświatek, a „informacyjne morze” przez groźnych piratów; nie wspominając już o niebezpiecznym z założenia labiryncie o zmiennej geometrii) , ale też wiele nadziei. Mogła ona bowiem kreować alternatywny (i w domyśle: lep- szy) obszar komunikacji, w wyniku której wytwarzałaby się wspólnota znaczeń po- dzielanych przez wszystkich uczestników. W toku komunikacji mogłyby powstawać nowe zasady postępowania, nowe wzory zachowań, nowy system kontroli społecz- nej, nowe treści, symbole, znaczenia, a nawet obyczaje – innymi słowy: nowa kul- tura łącząca zbiorowość internautów, którą w związku z tym należałoby raczej na- zywać społecznością4. W taki właśnie sposób postrzegało te kwestie wielu badaczy zajmujących się wczesnym okresem upowszechnienia Internetu: jego użytkownicy byli wówczas postrzegani jako społeczność posiadająca swoistą (cyber)kulturę i ży- jąca w cyberprzestrzeni oderwanej od zwykłego, realnego życia (por. np. Jastrzębska 2001; Zawojski 2002).

Ta cyberprzestrzeń miała być alternatywna również w tym sensie, że mogła pozo- stawać poza wpływami polityki, władzy państwowej, ofi cjalnych ideologii, mediów masowych i biznesu. Wyrazem tego sposobu myślenia stała się napisana w 1996 r.

„Deklaracja niepodległości cyberprzestrzeni” (A Declaration of the Independence of Cyberspace)5 autorstwa Johna Perry`ego Barlowa, założyciela organizacji Elec- tronic Frontier Foundation, której celem była walka z różnymi przejawami ograni- czania wolności w Internecie. Zdaniem Barlowa użytkownik w Internecie zdobywa nową tożsamość zyskując miano obywatela Sieci, porzuca fi zykalne ograniczenia oraz przynależność do tradycyjnych społeczności, może natomiast w nieskrępowany sposób uczestniczyć w kontaktach z innymi ludźmi i wspólnie z nimi tworzyć nowe dzieła. W ujęciu Barlowa pobrzmiewają echa ideologii kontrkulturowej, która mia- ła znaczący wpływ na kształtowanie się społeczności sieciowych w początkowym

4 Według Pawła Rybickiego (1979: 162–167) społeczność to zbiorowość charakteryzująca się wspólnością kulturowych treści, wyrażająca tę wspólność w czynnych zachowaniach i działaniach oraz cechująca się obiektywną i subiektywną więzią pomiędzy członkami.

5 Jej tekst znajduje się pod adresem: https://projects.eff.org/~barlow/Declaration-Final.html [dostęp 05.06.2013].

(11)

okresie upowszechnienia Internetu (por. Castells 2003: 66). Według zwolenników kontrkultury komputer i sieci komputerowe mogły stanowić alternatywę i dawać szansę na wzajemne porozumienie, czego nie sposób było oczekiwać od tradycyj- nych środków masowego przekazu. Mogły zatem pomóc zrealizować marzenia o egalitarnym społeczeństwie, w którym jednostka może swobodnie rozwijać swoją osobowość i uczestniczyć we wspólnotach opartych na autentycznych więziach (por.

Davis 2002: 115).

Pojęcie przestrzeni wirtualnej było i jest nacechowane pewną dwuznacznością.

Z jednej strony użytkownicy mieli całkowitą świadomość nieistnienia świata, któ- ry miałby się jakoby rozciągać za ich ekranami. Nikt raczej nie sądził na serio, że

„wchodząc do Internetu” wkracza do innego, sztucznego świata. Rzeczywistość pozainternetowa do tej pory określana bywa często jako IRL – In Real Life, czy- li „prawdziwe życie”, co sugeruje nieprawdziwość życia w przestrzeni wirtualnej.

Pojęcie wirtualności także kojarzy się tu bardziej ze sztucznością niż z potencjal- ną obecnością. Z drugiej strony wszystkie te metafory morza, miejsc, miast, dróg zdają się świadczyć o tym, że użytkownicy wyobrażają sobie przestrzeń wirtualną na podobieństwo obiektywnie istniejącej przestrzeni fi zycznej. Wirtualny świat był- by wówczas kolejnym ze sztucznych światów, o których pisze Wolfgang Welsch (2005): nie całkowicie prawdziwym, ale i nie do końca sztucznym. Ponadto, w tej

„sztucznej” przestrzeni rodziły się prawdziwe emocje, relacje i więzi społeczne, czę- sto postrzegane jako jakościowo lepsze, bardziej szczere niż te nawiązywane poza Internetem. Być może świadczy to o tęsknocie za równolegle istniejącą bajkową krainą, w której obowiązują inne (lepsze?) zasady.

Internet, życie codzienne, przestrzeń społeczna – wzajemne zależności Podejście badaczy społecznych do kwestii Internetu zaczęło zmieniać się w pierwszych latach XXI wieku, kiedy to coraz powszechniej zaczęto zwracać uwa- gę na związki łączące Internet z życiem codziennym (por. np. Miller i Slater 2000;

DiMaggio i inni 2001; Wellman i Haythornthwaite 2002). Oznacza to, że używa- nie Internetu staje się dla coraz większej liczby ludzi czynnością zwyczajną, ruty- nową, powtarzalną, niemal automatyczną i wręcz banalną. Internet stał się przede wszystkim wygodnym narzędziem, które ludzie wykorzystują zgodnie ze swoimi codziennymi potrzebami. Użytkownicy poszukują więc w sieci informacji, których potrzebują w związku z pracą, nauką, rozrywką, zainteresowaniami czy życiem to- warzyskim; utrzymują kontakty społeczne; korzystają z dóbr kultury (w tym także umieszczanych w sieci nielegalnie); wykorzystują Internet w organizacji codzien- nych praktyk; pracują i uczą się; robią zakupy; korzystają z banku6. Używanie In- ternetu nie jest obecnie zastrzeżone dla wąskiego grona (globalnych) elit ani dla

6 W warunkach polskich potwierdzają to regularnie kolejne badania Internetu, ostatnio m. in.

„Diagnoza społeczna. Warunki i jakość życia Polaków” z 2013 r., „Korzystanie z Internetu” prze- prowadzone przez CBOS w V 2012 r., „World Internet Project. Poland” przeprowadzone przez fi rmy Agora SA i Orange Polska w 2013 r.

(12)

„cyfrowej awangardy” społeczeństwa; nie jest też ucieczką od zwykłego życia w al- ternatywny świat cyberprzestrzeni, do którego użytkownik wchodzi po odprawieniu magicznych rytuałów, aby stać się „obywatelem Sieci” i członkiem „społeczności Internetu”. Sytuacja ta jest spowodowana przez kilka czynników: wzrost liczby użytkowników Internetu (w 2012 r. Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny szacował ich liczbę na 2,3 mld), polepszenie jakości połączeń z Internetem (większa dostępność Internetu szerokopasmowego), upowszechnienie Internetu mobilnego za sprawą coraz popularniejszych na całym świecie smartfonów (których używa już ponad miliard ludzi), ale i większa dostępność Internetu w domach, a także sukce- sywny pojawianie się w Internecie kolejnych atrakcyjnych możliwości, ofert, infor- macji i usług komunikacyjnych dostępnych dla wszystkich użytkowników7. W ta- kim ujęciu Internet nie kreuje odrębnej przestrzeni społecznej, ale jest elementem powszechnego, codziennego doświadczenia, narzędziem wykorzystywanym przez ludzi w swoich codziennych praktykach, które – co więcej – w dużej mierze mają charakter zlokalizowany.

Życie codzienne ludzi jest bowiem zlokalizowane, pozostaje wciąż uwikłane w ograniczony czasowo i przestrzennie kontekst, gdyż taki charakter ma po prostu ludzka egzystencja. Jak zauważa Piotr Sztompka (2008: 25) – jest ono „zlokali- zowane w przestrzeni, toczy się w określonych miejscach [...] i ta jego lokaliza- cja decyduje o jego treści i charakterze”. Ludzie ze swej natury nie są wirtualni.

Wprawdzie Internet – zwłaszcza używany za pośrednictwem coraz popularniejszych urządzeń mobilnych: laptopów, tabletów i smartfonów8 – ułatwia ludziom mobil- ność, która współcześnie jest być może bardziej koniecznością niż możliwością (por.

Urry 2009), jednak z pewnością ludzie nie mogą fi zycznie przemieszczać się z taką prędkością, z jaką przy użyciu sieci komputerowej mogą być przesyłane informacje.

Wciąż jesteśmy skrępowani ograniczeniami, jakie przestrzeń narzuca naszym ciałom i należy przypuszczać, że będzie tak dopóty, dopóki teleportacja czy całkowite prze- niesienie świadomości w komputerowe środowisko pozostaną w kręgu fantastyki.

Internet umożliwia wprawdzie komunikację na nieograniczoną skalę, ludzie mogą istotnie za pomocą Internetu poszukiwać informacji i kontaktów na całym świecie, jednak fi zycznie nadal żyją lokalnie i nadal podlegają tym, wciąż jednak ważkim, uwarunkowaniom kulturowym czy politycznym, które są związane z określonym terytorium. Z tego względu informacje dotyczące spraw lokalnych czy regionalnych (np. politycznych, ekonomicznych czy kulturowych) są dla wielu użytkowników bardzo istotne.

Życie codzienne to także życie z innymi ludźmi, choć niekoniecznie w bezpo- średnich interakcjach z nimi (Sztompka 2008: 24–25). Tymczasem jednym z najważ- niejszych zastosowań Internetu jest używanie go do komunikacji z innymi ludźmi.

7 Wszystkie te zmiany te możemy obserwować także w Polsce (por. Batorski 2013).

8 Z badań „World Internet Project Poland” z 2013 r. wynika, że polscy internauci łączą się z sie- cią najczęściej za pośrednictwem laptopa (67%), przez telefon łączy się zaś 28%, a przez tablet 6%. Z drugiej strony te same badania wskazują, że z urządzeń mobilnych użytkownicy korzystają najczęściej w domu.

(13)

Okazuje się też, że znaczna część internetowej komunikacji to kontakty z osobami znanymi z codziennego życia, np. z członkami rodziny, przyjaciółmi, współpracow- nikami. Internet sprzyja przede wszystkim podtrzymywaniu relacji społecznych, co wydaje się mieć nawet większe znaczenie niż zawieranie nowych znajomości.

Kontakty te są podtrzymywane nie tylko przez Internet, ale również w inny sposób np. telefonicznie czy face-to-face. Co więcej, Internet może być wykorzystywany do aranżowania spotkań w przestrzeni fi zycznej, służy zatem temu, co jest jednym z najważniejszych elementów codziennego życia (por. Urry 2009). Korzystanie z In- ternetu dodaje się raczej do innych sposobów podtrzymywanych relacji społecznych, a nie zastępuje życie towarzyskie (por. też Castells 2003: 141; Wellman i Haythorn- thwaite 2002). Wynika z tego, że rozdzielanie relacji społecznych na internetowe i pozainternetowe jest pozbawione sensu, ponieważ są to najczęściej te same relacje istniejące w tym samym obszarze życia codziennego.

Internet przyczynia się natomiast do powstania i upowszechnienia nowego spo- sobu uspołecznienia, który Barry Wellman nazwał społecznościami spersonalizowa- nymi (Wellman i Potter 1999), a Castells (2003) określił mianem indywidualizmu sieciowego. Polega on na tym, że każda jednostka tworzy własną indywidualną sieć kontaktów, które łączą ją z innymi ludźmi. W budowaniu tej sieci i zarządzaniu nią jednostki wykorzystują także (choć nie tylko) Internet. Nie ma raczej wątpliwości co do tego, że zjawisko indywidualizacji jest trwale wpisane w charakterystykę współ- czesnego społeczeństwa, jednak nie musi ono oznaczać wyobcowania człowieka, a jedynie większe możliwości dokonywania przez niego wyborów w sferze kon- taktów z innymi ludźmi. Obecność w tych samych miejscach (np. zamieszkiwanie na tym samym terenie) w coraz mniejszym stopniu decyduje o tym, z kim człowiek wchodzi w relacje; coraz większe znaczenie zyskuje natomiast możliwość utrzymy- wania kontaktów za pośrednictwem Internetu (por. Wellman i Rainie 2012). Kontak- ty utrzymywane w ten sposób nie muszą być płytsze czy uboższe od kontaktów pod- trzymywanych poprzez bezpośrednie interakcje, zwłaszcza że współczesne techniki komunikacji internetowej umożliwiają porozumiewanie się na wielu poziomach; na znaczeniu ponownie zyskuje wygląd, dźwięk głosu, komunikacja niewerbalna, eks- presja emocji (por. Baym 2010). Z drugiej jednak strony techniki komunikacyjne nie tylko łączą ludzi, są także czymś, co oddziela ich od siebie; oferują one jedynie iluzję prawdziwych więzi i w efekcie potęgują samotność jednostki (por. Turkle 2013).

Warto jednak pamiętać, że pojęcie indywidualizmu sieciowego zakłada, że jednost- kę łączą różnego typu związki z innymi ludźmi: mogą to być istotnie relacje słabe9 i powierzchowne, często traktowane wręcz instrumentalnie, ale także więzi silne, po- strzegane przez jednostkę jako najważniejsze, podtrzymywane na wiele sposobów, w tym także poza Internetem. Nowy sposób uporządkowania społecznego nie ozna- cza (a w każdym razie nie musi oznaczać) powszechnej atrofi i więzi społecznych;

9 Jak zauważa Castells (2003: 148), Internet sprzyja podtrzymywaniu słabych więzi, które bez niego uległyby zapewne zanikowi. Jednak jak wiadomo, słabe związki pełnią bardzo istotną rolę w posiadanym przez jednostkę kapitale społecznym, ponieważ pozwalają jej wejść w posiadanie nowego rodzaju zasobów (Granovetter 1973).

(14)

wiele wciąż zależy od tego, jak jednostki chcą kształtować swoje relacje z innymi ludźmi i jak używają w tym celu technologii.

Można przypuszczać, że indywidualna sieć relacji, jaką tworzy sobie każda jed- nostka, będzie w znacznej mierze złożona z kontaktów z osobami pochodzącymi z tych samych kręgów kulturowych i językowych, co w wielu przypadkach oznacza także bliskość terytorialną. Podobieństwo, w tym także podobieństwo pochodze- nia, jest bowiem ważną determinantą nawiązywania znajomości (Aronson, Wilson i Akert 1997: 418). Osoby, które mieszkają w tym samym regionie, mogą wydawać się ludziom bliższe, ponieważ stykają się zwykle z podobnymi problemami, mają podobne doświadczenia, uczestniczą w tym samym kręgu kulturowym, używają po- dobnej odmiany języka (np. dialektu regionalnego lub gwary), znają te same sym- bole czy kody komunikacyjne. Utrzymywanie bliskich relacji mimo geografi cznego dystansu jest oczywiście możliwe, lecz jest to raczej wyjątek niż reguła (por. Tuan 2005: 168).

W tej sytuacji okazuje się, że postrzeganie przestrzeni społecznej kształtującej się pod wpływem Internetu wyłącznie jako przestrzeni wirtualnej (czy rozumieć ją jako globalną przestrzeń przepływów czy jako aterytorialną cyberprzestrzeń) przestaje odpowiadać rzeczywistości. Ludzie bowiem wykorzystują Internet po to, żeby lepiej funkcjonować w codziennym życiu, nie zaś po to, aby uczestniczyć w rzeczywi- stości od niego oderwanej. Dlatego też Barry Wellman i Caroline Haythornthwaite (2002) w pracy pod znamiennym tytułem The Internet in Everyday Life postulują, aby „zabrać Internet z cyberprzestrzeni” (move the Internet out of Cyberspace), aby to pojęcie przestało określać sposób, w jaki myślimy o Internecie i jego miejscu w społeczeństwie. Mogło ono mieć zastosowanie we wczesnym okresie istnienia Internetu, gdy użytkowników było niewielu, rekrutowali się oni głównie spośród elit i rzeczywiście starali się podkreślać swoją odmienność. Obecnie należy jednak prze- stać koncentrować się na tym, co dzieje się „w Internecie”, a zacząć postrzegać In- ternet jako jedno z wielu narzędzi używanych przez ludzi w ramach ich codziennych praktyk. Ich zdaniem używanie pojęcia cyberprzestrzeni, a także związane z tym pojęciem analityczne rozdzielanie życia społecznego na internetowe i pozainterneto- we, raczej zaciemnia rzeczywistość i przynosi w społecznych badaniach nad Interne- tem więcej szkody niż pożytku. Jak piszą Dominik Batorski i Krzysztof Olechnicki (2007: 7): „Podział na cyberprzestrzeń i ‘real’, świat online i offl ine, choć językowo błyskotliwy i medialnie atrakcyjny, stawia nas wobec fałszywej dychotomii i nie pozwala na zrozumienie natury nowego medium.” Dlatego aby zrozumieć społeczne aspekty Internetu, należy przede wszystkim przyjrzeć się społeczeństwu, w którym jest on używany, a nie tylko temu, co dzieje się w „cyberprzestrzeni”.

Perspektywa zaproponowana przez Wellmana i Haythornthwaite pozwala na ujęcie kwestii przestrzeni społecznej w dobie Internetu w nowym świetle. Przede wszystkim postulują oni zerwanie z dyskursem cyberprzestrzeni jako alternatywnej przestrzeni społecznej, do której użytkownicy Internetu „wchodzą” i w której na- stępnie funkcjonują. Proponują też, aby traktować Internet jako po prostu narzędzie komunikacyjne, choć o szczególnych możliwościach. Przypominają wreszcie, że człowiek jest z natury swojej „zlokalizowany”. Podobne podejście proponuje Nancy

(15)

Baym (2010), która nazywa cyberprzestrzeń „mitem” i podkreśla, że Internet nie jest przestrzenią, ale narzędziem używanym przez ludzi w celu porozumienia się; czło- wiek zaś podlega ograniczeniom narzucanym przez ciało i przez realia codziennego życia (Baym 2010: 150–155).

Takie ujęcie pozwala na syntezę globalnego i lokalnego wymiaru Internetu, prze- zwyciężenie paradoksu polegającego na wykorzystywaniu medium o globalnym zasięgu w kwestiach uwikłanych w kontekst lokalny, związany z miejscem, w któ- rym mieszka lub aktualnie przebywa dany użytkownik. Internet umożliwia bowiem komunikację na skalę globalną, ale używają go ludzie, którzy żyją w określonych miejscach i są zainteresowani przede wszystkim sprawami, które mają bezpośred- nie przełożenie na ich codzienne życie. Być może, w tej sytuacji należałoby raczej określić Internet jako medium glokalne; oznacza to, że mimo swego globalnego po- tencjału, ma on większe znaczenie raczej w kontekście lokalnym (por. Krzysztofek 2008b: 405).

Jak zauważa Krzysztofek (2008b: 397), po okresie fascynacji globalnym zasię- giem komunikacji, coraz więcej ludzi szuka za pośrednictwem Internetu kontaktu z własną lokalnością. Wyrazem tej tendencji jest zmniejszanie się ilości zasobów informacyjnych w języku angielskim, na rzecz innych języków narodowych. Ten zwrot ku swojskiej i bezpiecznej lokalności można też rozpatrywać jako reakcję na globalizację, która wchłania, rozmywa i zniekształca elementy kultur lokalnych.

Mimo że apologeci Internetu podkreślają, że otwiera on dostęp do informacji i ludzi z całego świata, to w praktyce okazuje się, że ludzie potrzebują kontaktów przede wszystkim z najbliższym otoczeniem. Właśnie dlatego częściej wykorzystują Inter- net po to, aby sprawdzić prognozę pogody dla swojego miasta i napisać e-mail do ko- leżanki z pracy; a zamiast uczestniczyć w międzynarodowych społecznościach wir- tualnych biorą raczej udział w dyskusjach na internetowym forum swojego osiedla.

Co ciekawe, Internet może bowiem służyć także integracji społeczności lokal- nych. Zwracają na to uwagę Wellman i Hampton (2003) w swoim studium „Ne- tville”. Zauważają oni, że Internet nie tylko nie osłabia wspólnot terytorialnych, ale mobilizuje je do dyskusji na temat spraw lokalnych. Obecnie nie należą do rzadkości sytuacje, w których Internet wspomaga integrację ludzi zamieszkujących nowo zbu- dowane osiedle czy innego rodzaju społeczności lokalnych. Okazuje się również, że Internet może być wykorzystywany, aby wzmacniać grupową tożsamość opartą na wspólnej identyfi kacji z określonym terytorium (por. Cichocki 2012: 135–142).

W tym przypadku komunikacja zapośredniczona komputerowo dodaje się do bez- pośrednich kontaktów, na których opiera się istnienie społeczności lokalnej10. Nie znaczy to jednak oczywiście, że pod wpływem Internetu dochodzi do swoistego odrodzenia tradycyjnej Gemeinschaft. Więzi społeczne we wspólnocie lokalnej,

10 Internet może być też dodatkowym sposobem porozumiewania się ludzi zgromadzonych w miejscu publicznym. Przykładem może być Spotted, czyli założone na Facebooku podstrony okre- ślonych miejsc (np. kawiarni, biblioteki). Spotted służy przede wszystkim komunikacji pomiędzy osobami, które są w tym miejscu obecne (chociaż oczywiście ta komunikacja mogłaby się odbywać także w sposób bezpośredni).

(16)

która podtrzymuje swoje trwanie również za pomocą Internetu, są jednak dość luźne.

Takie utrzymywanie kontaktów służy bowiem nie tyle zacieśnianiu więzi, ile wy- mianie informacji i podejmowaniu działań istotnych dla społeczności (Krzysztofek 2006: 27).

Wykorzystanie Internetu w wymiarze lokalnym nie zmienia jednak faktu, że czyni on możliwym porozumiewanie się ponad przestrzennymi barierami i ograni- czeniami, nawet jeśli w praktyce znaczna część ludzi nie korzysta z tej możliwości, bądź też korzysta z niej w ograniczonym stopniu (np. podtrzymując w ten sposób kontakt z bliskimi, którzy wyemigrowali). Jednak każda interakcja, każda informa- cja pojawiająca się w Internecie, choćby najbardziej lokalna, może zyskać wymiar globalny. Tę właściwość Internetu wykorzystują różne ruchy buntu i protestu. Jed- nym z pierwszych takich ruchów, które korzystały z Internetu, aby poinformować światową opinię publiczną o swojej sytuacji i swoich celach, było powstanie zapa- tystów w meksykańskim stanie Chiapas w latach dziewięćdziesiątych XX wieku.

Obecnie właściwie wszystkie ruchy protestujących11 przeciwko lokalnym władzom czy warunkom wykorzystują w ten sposób Internet, zwłaszcza jeśli nie mogą li- czyć na wsparcie lokalnych mediów masowych. Tym, co łączy tak różniące się od siebie ruchy jak np. Arabska Wiosna w krajach Afryki Północnej na początku 2011 r., demonstracje „Oburzonych” w Europie, akcja Occupy Wall Street w USA czy zamieszki w Turcji w połowie 2013 r., jest kluczowa rola Internetu w ich formo- waniu, koordynacji i ekspresji (por. Castells 2012). Rozruchy w ramach Arabskiej Wiosny nazywano zresztą czasami „twitterowymi rewolucjami” dla podkreślenia ich związków z Internetem. Sieć stanowi też płaszczyznę organizowania różnych akcji (np. demonstracji) w fi zycznej przestrzeni; zdarzało się to zresztą już dużo wcześniej (por. Rheingold 2002), ale w ostatnich latach zyskało na znaczeniu i popularności, prawdopodobnie w związku z pojawieniem się w Internecie wygodnych narzędzi komunikacyjnych, które mogą być w tym celu wykorzystane (przede wszystkim tzw. media społecznościowe). Wspomniane ruchy protestu są przykładem tego, jak globalny wymiar Internetu łączy się z jego wykorzystaniem w sprawach ściśle lokal- nych; ich symbolem są tyleż plac Tahrir czy Taksim, co Facebook i Twitter.

Perspektywa zaproponowana przez Wellmana i Haythornthwaite pozwala rów- nież na dokonanie syntezy lokalnego i wirtualnego wymiaru Internetu. Ludzie, któ- rzy żyją lokalnie, mogą poszukiwać kontaktów z osobami o podobnych zaintereso- waniach czy w podobnej sytuacji życiowej, w celu otrzymania różnych informacji, porad czy wsparcia, a niekiedy (choć nie zawsze) także po to, aby spotkać się z nimi face-to-face. Można takich kontaktów poszukiwać wśród osób z całego świata, ale często ograniczenia narzucane przez język, kontekst kulturowy i lokalne warunki

11 Na początku drugiej dekady XXI wieku jest takich ruchów dość dużo (być może ma to zwią- zek z kryzysem ekonomicznym). Przypominają one pod pewnymi względami tradycyjnie rozumiane w socjologii ruchy społeczne, ale zarazem znacznie się od nich różnią. Podobnie jak tradycyjne ruchy społeczne artykułują one zazwyczaj niezadowolenie społeczne wywołane niekorzystnymi warunkami ekonomicznymi czy politycznymi i nie są (w pełni) zinstytucjonalizowane ani sformalizowane. Zara- zem jednak nie zawsze formułują wyraźnie swoje cele, ideologie i projekty zmian społecznych. Jest to jednak temat na osobne opracowanie.

(17)

ekonomiczne czy polityczne sprawiają, że użytkownicy nawiązują relacje wśród osób z tego samego kraju lub regionu. Wiele zależy bowiem od motywacji i możli- wości osób, które poszukują kontaktów z innymi. Dla przykładu: fani, którzy chcą porozmawiać z innymi fanami na temat przedmiotu swoich zainteresowań mogą ich poszukiwać na całym świecie (jeśli tylko znają języki obce), ale już matka au- tystycznego dziecka, która chciałaby porozmawiać z inną podobną matką na temat dostępnych w kraju sposobów leczenia i rehabilitacji, zawęzi krąg poszukiwań do osób z tego kraju. Takie kontakty mogą (choć nie muszą) prowadzić do wyłonie- nia się wspólnot osób, które porozumiewają się tylko przez Internet i które mają poczucie, że łączy je jakiś wspólny aspekt tożsamości. Howard Rheingold (1993) nazwał je społecznościami wirtualnymi i określił jako samodefi niujące się sieci in- teraktywnej komunikacji zorganizowane wokół poszczególnych zainteresowań bądź celów. W Internecie organizują się zbiorowości skupione wokół takich wspólnych tematów jak np. seriale, polityka, religia, nowe technologie, gry komputerowe, ma- cierzyństwo, wychowywanie dzieci, choroby itd. Można takie zbiorowości nazwać za Michelem Maffesolim (2008) nowoplemionami. Powstają one spontanicznie w odpowiedzi na instynktowną potrzebę bycia z innymi ludźmi, a Internet znacznie ułatwia ich formowanie się i wspomaga ich funkcjonowanie. Mogą one stanowić dla swoich członków źródło wsparcia, informacji, poczucia przynależności i tożsamości społecznej.

Nie wydaje się jednak, aby opisanie funkcjonowania tego rodzaju wspólnot wymagało koniecznie przywoływania pojęcia cyberprzestrzeni. Są to bowiem sie- ci komunikacyjne, a komunikującymi się podmiotami są jednostki umiejscowione w fi zycznej przestrzeni, które z tych określonych miejsc wysyłają swoje komunikaty.

Niektórzy użytkownicy mogą wprawdzie wyobrażać sobie, że komunikują się z in- nymi osobami w „innym świecie”, ale nie wszyscy muszą to wyobrażenie podzielać.

Co więcej, nasilający się pragmatyzm użytkowania Internetu oraz powiązanie tego użytkowania z życiem codziennym pozwalają przypuszczać, że nie jest to wyobraże- nie powszechne. Wiele z tych aktów komunikacyjnych ma bowiem na celu efektyw- ne funkcjonowanie w życiu codziennym, zlokalizowanym i nie mającym związku z Internetem (odwołując się ponownie do przywołanego wyżej przykładu: dla matki autystycznego dziecka dyskusje na forum przeznaczonym dla takich matek mają na celu uzyskanie informacji pomocnych w zorganizowaniu terapii nie mającej nic wspólnego z Internetem).

Pojęcie przestrzeni wirtualnej może natomiast być (i bywa) używane jako syno- nim globalnej sieci komunikacyjnej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że każdy użyt- kownik Internetu może się teoretycznie skontaktować z każdym innym, w wyniku czego powstaje ogólnoświatowa sieć komunikacyjna; choć w praktyce ulega ona zagęszczeniom, tam, gdzie kontakty między jednostkami są szczególnie bliskie i in- tensywne, a można przypuszczać, że są to w szczególności kontakty pomiędzy jed- nostkami pochodzącymi z podobnych stron. Internet staje się w ten sposób sposobem na utrzymywanie się wielu sieci społecznych o różnej sile i zasięgu. Użycie pojęcia przestrzeni wirtualnej w takim sensie nie pociąga za sobą metafor nawiązujących do przestrzeni materialnej, jest to zatem ujęcie bardziej realistyczne. Takie ujęcie jest

(18)

jednak bardzo bliskie koncepcji przestrzeni przepływów i można mieć wątpliwości, czy przywoływanie tu także pojęcia przestrzeni wirtualnej nie jest mnożeniem by- tów ponad miarę. Pojęcie przestrzeni przepływów jest tu także bardziej użyteczne, ponieważ – w przeciwieństwie do chronicznie niejasnego pojęcia przestrzeni wir- tualnej – zostało dość precyzyjnie sformułowane i skonceptualizowane, nawet jeśli wciąż zachowuje pewne cechy metafory.

Wydaje się natomiast, że pojęcie przestrzeni wirtualnej zachowuje największą użyteczność w odniesieniu do zasobów informacyjnych Internetu. Są one wpraw- dzie zlokalizowane na określonych serwerach umieszczonych w określonych miej- scach, zostały tam wprowadzone przez ludzi i wykorzystywane są przez ludzi, a lu- dzie – przypomnijmy – nie są wirtualni. Wirtualne – czyli potencjalnie dostępne – są natomiast informacje. Można więc postrzegać Internet także jako zbiór informacji i wiedzy, które zostały przez ludzi zgromadzone i które są dostępne na żądanie użyt- kownika. Takie ujęcie przestrzeni wirtualnej nawiązuje do stworzonej przez księdza Pierre`a Teilharda de Chardin w Dwudziestoleciu Międzywojennym koncepcji no- osfery, czyli wspólnej wszystkim ludziom sfery duchowej otaczającej Ziemię, a tak- że do koncepcji „powłoki kultury” i „inteligencji otwartej” sformułowanych przez Derricka de Kerckhove’a. Obecnie coraz częściej zdarza się, że fi rmy udostępniają możliwość przechowywania na ich sprzęcie danych umieszczanych tam przez użyt- kowników (przykładem mogą być fi lmy umieszczane w serwisie YouTube). Internet w tym ujęciu jawi się jako superkomputer, z którego mocy obliczeniowych mogą korzystać wszyscy użytkownicy; tak postrzegany Internet określa się niekiedy jako

„chmurę” (cloud computing), Nicholas Carr (2008) nazywa go natomiast World Wide Computer. Należy przy tym zauważyć, że używane w ten sposób infrastruk- tura i oprogramowanie należą zazwyczaj do instytucji komercyjnych, co zwiększa zakres ich kontroli nad Internetem. Im bardziej World Wide Web staje się World Wide Computer, tym bardziej nieadekwatna staje się wizja Internetu jako medium wolności czy cyfrowego commons.

Takie ujęcie przestrzeni wirtualnej nie stoi natomiast w sprzeczności z perspek- tywą Internetu jako części życia codziennego, ponieważ informacje uzyskane za pośrednictwem Internetu często wspomagają efektywne funkcjonowanie ludzi w ich codziennym życiu (przykładem może być korzystanie z serwisu Google Earth w celu obejrzenia miejsc przyszłych wakacji, dokonywanie za granicą zakupów produktów potrzebnych w pracy lub w domu lub umieszczanie w serwisie społecznościowym fotografi i, które mogą być oglądane przez ludzi z dowolnego miejsca na świecie).

Podsumowanie i wnioski

W czasach, gdy Internet zyskuje coraz większy wpływ na życie jednostek i spo- łeczeństw, zmienia się postrzeganie przestrzeni społecznej. Dzięki natychmiastowej komunikacji wszystkie miejsca mające połączenie z globalną siecią wydają się być równie blisko, niezależnie od tego, jaki dzieli je rzeczywisty dystans geografi czny.

Daje to użytkownikom Internetu możliwości pozyskiwania informacji i utrzymywa- nia kontaktów społecznych w sposób niemal nieograniczony przestrzenią fi zyczną.

(19)

W czasach, gdy Internet zaczynał się upowszechniać, popularne stało się też pojęcie cyberprzestrzeni, które miało określać alternatywną przestrzeń społeczną, która po- wstaje na skutek zapośredniczonych przez Internet kontaktów. W cyberprzestrzeni nie obowiązują prawa fi zyki, odległości nie mają znaczenia, a jedyne dystanse po- między ludźmi to dystanse emocjonalne.

Przestrzeń społeczną w początkowej fazie upowszechnienia Internetu opisywano zatem jako przestrzeń globalną, „rozszerzoną”, pozbawioną fi zycznych odległości.

Uczestniczące w niej elity (gospodarcze, kulturowe i polityczne) mogły za pośred- nictwem Internetu wymieniać informacje i utrzymywać między sobą kontakty, dzię- ki czemu podwyższały swoją i tak już wysoką pozycję w globalnych hierarchiach bogactwa, władzy czy prestiżu. Z drugiej jednak strony Internet postrzegano jedno- cześnie jako „przestrzeń”, do której użytkownicy mogą uciec przed realnym świa- tem zdominowanym przez ideologie, politykę i biznes. Internet wydawał się zatem jednocześnie „terenem” zdominowanym przez globalne elity i „miejscem” ucieczki przed nimi.

Postrzeganie przestrzeni społecznej konceptualizowanej w kontekście Internetu zaczęło się zmieniać wraz z dalszym upowszechnianiem się Internetu na całym świe- cie i wzrostem liczby jego użytkowników rekrutujących się nie tylko z różnych stron świata, ale i z różnych klas społecznych. Okazało się przy tym, że znaczna część użytkowników traktuje Internet jako narzędzie umożliwiające pozyskiwanie infor- macji i utrzymywanie kontaktów społecznych, co jest częścią ich życia codziennego, które nie rozgrywa się w bliżej nieokreślonej przestrzeni globalnej ani tym bardziej w „innym świecie” wykreowanym przez Internet, ale jest zawsze zlokalizowane, po- wiązane z określonym miejscem. Nasuwa się zatem wniosek, że przestrzeń społeczna w dobie Internetu to dziś raczej realne terytorium, na którym aktualnie przebywają ludzie używający Internetu w różny sposób i w różnych celach: korzystający niekie- dy z oferowanej przezeń możliwości szybkiego komunikowania się na duże odległo- ści, ale też poszukujący za jego pośrednictwem kontaktu z własną lokalnością. Takie ujęcie pozwala na syntezę różnych wymiarów Internetu: globalnego, wirtualnego i lokalnego. Internet jest bowiem i taki, i taki. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że w dyskursie naukowym i medialnym podkreśla się głównie globalny czy wirtualny wymiar Internetu pomijając często jego znaczenie w życiu codziennym.

Takie ujęcie pozwala również – choćby roboczo – ukierunkować dyskurs do- tyczący społecznych aspektów Internetu, nadać mu pewne ramy koncepcyjne. Po- zwala bowiem uchwycić sprzeczne trendy w społecznym rozwoju Internetu, czego wyrazem jest specyfi czny język rozważań: pełen metafor (przestrzeń wirtualna), oksymoronów (glokalizacja) i pojęć próbujących uchwycić przeciwstawne tenden- cje (indywidualizm sieciowy); i przynajmniej tymczasowo przezwyciężyć trudno- ści wynikające z braku kategorii analitycznych pozwalających uczonym uchwycić analizowaną rzeczywistość. Być może socjologia wypracuje z czasem język analizy adekwatny do zmieniających się realiów, bez konieczności przywoływania i prze- kształcania pojęć dostosowanych do nieaktualnych już modeli i paradygmatów, co owocuje właśnie językiem pełnym metafor i oksymoronów. Jest to jednak osobny temat, dalece wykraczający poza niniejsze opracowanie.

(20)

Literatura

Aronson, Eliot, Timothy D. Wilson i Robin Akert. 1997. Psychologia społeczna – serce i umysł.

Warszawa: Zysk i S-ka.

Batorski, Dominik. 2013. Polacy wobec technologii cyfrowych – uwarunkowania dostępno- ści i sposobów korzystania, http://ce.vizja.pl/en/issues/volume/7/issue/4#art316 [dostęp:

09.11.2013].

Batorski, Dominik i Krzysztof Olechnicki K. 2007. Wprowadzenie do socjologii Internetu. „Stu- dia Socjologiczne” 3: 5–14.

Bauman, Zygmunt. 2000. Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika. Warszawa: PIW.

Bauman, Zygmunt. 2004. Wiek kłamstwa. Rozmowa z Zygmuntem Baumanem. „Polityka”.

„Niezbędnik Inteligenta” 50: 4–9.

Baym, Nancy. 2010. Personal Connections in the Digital Age. Cambridge: Polity Press.

Caincross, Francis. 2001. The Death of Distance. How the Communications Revolutions is Changing Our Lives. Boston: Harvard Business School Press.

Carr, Nicholas. 2008. The Big Switch. Rewiring the World, from Edison to Google. New York:

W. W. Norton & Company.

Castells, Manuel. 2003. Galaktyka Internetu. Refl eksje nad biznesem, Internetem i społeczeń- stwem. Poznań: Rebis.

Castells, Manuel. 2007. Społeczeństwo sieci. Warszawa: WN PWN.

Castells, Manuel. 2012. Networks of Outrage and Hope. Social Movements in the Internet Age, Cambridge.

Castells, Manuel. 2013. Władza komunikacji. Warszawa: WN PWN.

Cichocki, Piotr. 2012. Sieć przyjaciół. Serwis społecznościowy oczami etnografa. Warszawa:

WUW.

Dijk, Jan van. 2010. Społeczne aspekty nowych mediów. Warszawa: WN PWN.

DiMaggio, Paul, Eszter Hargittai, W. Russel Nueman i John P. Robinson. 2001. Social Implica- tions of the Internet. „Annual Review of Sociology” 27: 307–336.

Davis, Eric. 2002. TechGnoza. Mit, magia + mistycyzm w wieku informacji. Poznań: Rebis.

Goban-Klas, Tomasz. 2001. Panta rei, czyli teoria komunikowania w erze Wodnika. „Studia Medioznawcze” 4: 11–18.

Gołdyka, Leszek. 1976. W sprawie pojęcia przestrzeni społecznej. „Kultura i Społeczeństwo”

2: 193–201.

Granovetter, Marc S. 1973. The Strength of Weak Ties. „American Journal of Sociology” 78:

1360–1380.

Hardt, Michael i Antonio Negri. 2005. Imperium. Warszawa: WAB.

Hofmokl, Justyna. 2009. Internet jako nowe dobro wspólne. Warszawa: WAiP.

Jałowiecki, Bohdan. 2002. Przestrzeń społeczna. W: Encyklopedia socjologii. Warszawa: Ofi - cyna Naukowa.

Jastrzębska, Daria. 2001. Społeczność cyberprzestrzeni – rozważania nad socjologicznymi aspektami Internetu. „Studia Medioznawcze” 4: 25–38.

Krzysztofek, Kazimierz. 2006. Okno na e-świat. W: J. Kurczewski (red.). Wielka sieć. E-seje z socjologii Internetu. Warszawa: Trio, s. 23–73.

Krzysztofek, Kazimierz. 2008a. Świat wirtualny jako przestrzeń społeczna. W: Z. Rykiel (red.).

Nowa przestrzeń społeczna w badaniach socjologicznych. Rzeszów: Wydawnictwo Uniwer- sytetu Rzeszowskiego, s. 71–83.

Krzysztofek, Kazimierz. 2008b. Wirtualna reterytorializacja: czy istnieje lokalność w cyber- przestrzeni? W: J. Kurczewska (red.). Oblicza lokalności. Ku nowym formom życia lokalne- go. Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, s. 392–414.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Karty z dziejów studenckiego życia codziennego, społecznego, kulturalnego i politycznego na przestrzeni wiekówM.

Przybliżenie w ramach niniejszego artykułu sylwetki kompozytora śląskie- go, Filipa Gotschalka, a przede wszystkim opracowanie pięciu partytur utwo- rów tego kompozytora,

Chlamtacza ubiegali się o powyższe stanowisko tak znane w późniejszym okresie osobistości, jak: Aleksan- der Doliński – profesor prawa handlowego na Uniwersytecie Jana Kazimierza

Odnosi się czasem wrażenie, że jego praca momentami staje się rodzajem żonglerki terminologią wypracowaną przez dziedziny, na które badacz się powołuje, np.: „W ten

(Pologne), Le mouvement scientifique social et son rôle dans l'évolution de la science, 197-204.

Wykorzystanie metody spektroskopii pod- czerwieni umożliwiło dokonanie oceny obec- ności zanieczyszczeń w wysuszonych osadach ściekowych oraz w stałych produktach

At the Microlab, whe- re fundamental research is conduc- ted in order to improve concrete, the young Croatian explained what he was looking for: a polymer with clay plates..

Skrajnym wyrazem sceptycyzmu i zniechęce ­ nia do Boga, który okazał się nie tylko nieczułym obserwatorem wydarzeń, ale sprzymierzeńcem tyranów, jest Modlitwa do diabła. Bóg