R. 13:2004, Nr 2 (50), ISSN 1230-1493
Hanna Buczyńska -Garew icz
Jak filozofia stała się tym, czym jest
(Giorgio Collio losach filozofii)
1. Kryzys filozofii. Colli1
należy
dotych
myślicieli,którzy
główneźródło
schyłku filozofiinowoczesnejwidząw
jejsubiektywizmie i
związanymz
nimza pominaniu
oświecie. Historycznym błędem filozofów, sięgającym
conajmniejcza
sówKartezjusza, jestwedle
niego
odwrócenie sięod świata
orazkoncentracja
na rozumie ina myślącym podmiocie.
Jestto porzuceniezewnętrznościna
rzeczwe- wnętrzności. Subiektywnawewnętrznośćróżnie bywa
rozumiana-
czyto jakoakty świadomościkonstytuujące sens, czykategorieinteligibilne, czy
wreszcie jakoję
zyk lub
potrzebypraktyczne
egzystencji wświecie -
zawszejednak
jesttrakto
wana jako konstytutywna
dla rzeczywistości. Toogólne
nastawienie, polegającena traktowaniu podmiotu jako
pierwszego i warunkującegoprzedmiot, prowadzi dokonkluzji,
że„świat został
wkońcu na
dobrezgubiony”.
' Giorgio Colli (1917-1979), profesor filozofii na uniwersytecie w Pizie. Ważniejsze prace:
Filosofía dell’espressione, Milano 1996, La nascita delta filosofa, 1975 (polskie wydanie Naro
dziny filozofii, przeł. S. Kasprzysiak, 1991), La sapienza greca, Milano 1977-1980, 3 tomy.
Colliniejestodosobniony
w
swymprzeświadczeniuokryzysiecharakteryzu jącym
statusquo.Temat
kryzysuwydaje
sięzresztąodwieczny.
Należyzachować więc pewien
sceptycyzmwobec katastrofizmu,
niesposób
zarazem jednaknieprzy
znać,
żeprzyczynia
sięon
wydatniedo rozumienia wielu
kwestiii
jest twórcząpostawą
myślową.Niewątpliwie
więcejciekawych
koncepcjiwyniknęło z pesy
mizmuniż
z
optymizmu. Podobnie jestwprzypadku
Colliego,który motywowa
nypesymistyczną wizją pragniezrozumieć
lepiej sens
współczesnegokryzysu, się
gającwsteczku
początkomlogosu.
Jeśli
samostwierdzenie kryzysu nowożytnej
filozofiiniejest odkryciemCol
liego, to również
nie jest nowościądiagnoza jego
treści.Subiektywizm,
antropo-morfizacja rzeczywistości,
spekulatywnaracjonalnośćsąwskazywane przez
wie
lujakozasadnicze objawy
schyłku. Jesttozasadniczy ton
myśli Heideggera, co wjego
językuzwięźle sięwyraża
jakoformuła
„zapominaniaobyciu
”, określają-
ca filozofię nowożytną. W
podobnym
kierunkuidzie
takżeRicoeur, wskazując
naKartezjusza
zjego cogito ergo sum jako na głównego winowajcę dekadenc
kiegosubiektywizmu
iproponując jako remedium na
błędyintuicjihermeneutyczną
interpretacjęsymboli.
Radykalna
krytyka
współczesności zazwyczaj odnosijądo
jakiegośutraco
nego raju. Nie
musi to
jednak być naiwne sentymentalnewzdychanie do prze
szłości. Odwołanie do
przeszłości jestuColliegorozumiejące. Colli-
filologkla syczny i
długoletniprofesorfilozofii
starożytnej-
robikrok wstecz, ku presokra-
tykom iu
nich szuka pierwotnegosensu
filozofowania,by
w ten sposóbpojąć lepiej,
czymjestdziś
filozofia.Tuznównamyślprzychodzi
Heidegger.Obaj,
Collii Heidegger,
odwołująsię dopoczątku
dlazrozumienia końca.
Wtej kwestii, jak
zwyklegdy podobieństwo
jestduże, pojawiają
sięprzede
wszystkimpoważne różnice. Można by rzec,
żenic tak niedzieli jak
pewnazbieżność.Tu
dochodzi my do
punktuwyraźnej
oryginalności drogi, jakąkroczy Colli. Odniesienie
doGreków, interpretację
narodzinfilozofii łączy
on zepistemologicznąanalizą
po wstawania przedstawień,
pojęć i teorii.Rozum
jestrównolegle
rozpatrywanyna dwasamodzielne,leczwzajemniesię uzupełniające
sposoby:historyczny imeta
fizyczny.Ta
szeroka panorama logosu
jestpokazana
wjegoksiążce Filozofia eks
presji.
2.Metoda genealogiczna. Colli
chce
zrozumiećlepiej
teraźniejszośćprzez
odwołanie siędo jej
źródeł,chce zobaczyć,czymfilozofia była
wswymzaraniu i jak stała
siętym,
czym jest dzisiaj.Sięga
zatemdo przeszłości
nie wsposób antykwaryczny,
niewcelumożliwie dokładnego
poznaniaminionych faktów,leczprzeszłość interesuje
goprzede wszystkim z
perspektywystanu dzisiejszego. Jego rozważania
onarodzinach filozofii zasadzają
sięwięc na
pewnejwspółczesnej
dia gnozie,
wychodząod rozumienia
współczesnościi szukają
korzeni określonego status quo. Przeszłość ma oświetlićlepiej sens teraźniejszości. Geneza
ma po
mócrozumieć strukturę.Jednakżematakżewpływaćna wizję
przyszłości. Rozu
mienietego, jak filozofia
stałasiętym, czym jest, prowadzi także do określonych wyobrażeń,
czymbyćmoże i ku
czemumazmierzać.
Takwięc przeszłość i
przy
szłośćłączą
się nierozdzielnie. Colli nie poprzestaje naukazaniu kryzysu, lecz
starasię
takżeznaleźć
drogi wyjściazniego.
Jegohoryzont nowoczesności obej
muje
nie tylkodekadencję,
leczmieściwsobie także szukanie nowych
dróg, in nych
niżdotychczasowe.Jest to więc nowoczesność
zdolnado przekroczenia
wła snych
ograniczeńi
niedostatków, szukającanowejprzyszłości. Innymisłowy,
jestto
katastrofizm nietracący nadziei.Przyszłość i przeszłość, które spotykają
sięw teraźniejszości,
sąsilnie
zesobą
splecione i warunkujące sięnawzajem. Współ
czesny projekt
kierujeku
badaniuprzeszłości, którez kolei
rzutujena
przyszłość.Szukanie źródeł
jestwięc
zwracaniem sięku
temu,cobędzie. Kolistość tego
my
ślenianieulegawątpliwości.
Kolistość jednaknie zawsze jestbłędnym kołem.
Colli, podobnie jak Heidegger,
odwołujesiędopresokratyków. Można
zasta
nawiaćsię,czywobecniesłychanegoubóstwamateriałowej
wiedzyo ichmyślach
takieodniesienie
jest w staniewiele dać.
Cóż bowiem pozostało pozafragmen
tem
poematu
Parmenidesaczy
niewidomazdaniami
Heraklita? W dodatku ar
chaiczne początkifilozofiinależą jeszcze doepoki
oralnej,gdy pisma
nieużywa no, lub zaczynano dopiero używać, więc
wsposób naturalny
nic niemogło
prze trwać.
To, comamy, to wtórne relacje, pośrednie źródła.
To ubóstwo materiało we
nie przeszkadzajednak poważnym
myślicielom, jakHeidegger czy Colli, się
gać wstecz i szukać w tych
zamierzchłych początkach narzędzia pozwalającego na głębsze uchwycenie
sensuteraźniejszości. Idzie im
bowiem orozumienie, a
niewiedzę,
ointerpretację,
anie doksografię.Dlatego (szczególnie
uHeideg
gera)
nie mamywtym odwoływaniu siędo początkudo czynienia
anizhistorią filozofii,
ani zfilologią.
KsiążkaNietzschego Narodziny tragedii została
brutal
nieskrytykowana
przez filologów, leczweszłado
kanonu ideimyśli zachodniej
ipojęciadionizyjskości
iapollińskości
należąwhumanistyce do niezbywalnych po dzień dzisiejszy. Nietzsche
dokonałw niej interpretacji
fenomenukulturywspół czesnej (filozofii muzyki
Schopenhauerai muzykiWagnera) wpowiązaniu z
tra gedią antyczną. Kierunki czasu
wtejinterpretacji układają
siękoliście:teraźniej
szośćskłania do
zwrócenia się wstecz, a czas minionyoświetla
chwilę obecną irzutujena przyszłość.
Nietzsche swąksiążką
stworzyłpewien modeljednocze
niaprzyszłości
zprzeszłością,
wktórymprzeszłośćniejesttraktowana
jakoprzy czyna współczesności
aniprzyszłości,lecz
jakoświatło oświetlające
teraźniejszość ipozwalające lepiej
rozumieć jejsens, adziękitemuuczynićkroknaprzód.
Zresztą nietylko Narodziny tragedii
są przykłademtakiej interpretacji.W
Genealogiimo ralności Nietzscheprzez
hipotetycznąinterpretację moralności
wczesnochrześci
jańskiejjako
zrodzonejz resentymentu niewolników wyjaśnił zarazem sens
no
woczesnejmoralności
istworzył podstawy
dla jejkrytyki.
Niebyłoto
wyjaśnie
niepsychologiczne, lecz dostrzeżenie resentymentu jako
konstytutywnejkompo
nenty świadomości
zbiorowej.Była to interpretacja rozumiejąca,
anieodkrycie
nowychfaktów historycznych.
Takisensgenealogicznego
myślenia,w
którymprzy
szłość, przeszłość
i
teraźniejszość sąwielorako
iwielokierunkowo ze
sobąsple
cione
2
,znajduje
swąkontynuacjęu Colliego3. Niewątpliwie zresztą i Heidegger
w swymodwoływaniu
siędo presokratyków
nie zapominał oNietzschem. Nie
sąto zresztą
jedyneprzykłady współczesnego nawiązywania do metody genealo
gicznej4.
2 O kolistości czasu pisałam obszerniej w książce Metafizyczne rozważania o czasie. Kraków 2003.
3 Colli expressis verbis wskazuje na wpływ Nietzschego w Narodzinach filozofii.
4 Por. Williams, Bernard, A.O., Truth and Truthfullness. An Essay on Genealogy. Princeton, Oxford 2002. Tu jednak autor nie odwołuje się do presokratyków, lecz rozważa hipotetyczną ge
nezę języka.
Heideggerpisze,
że
początek jestdostrzegalny
jedynie zperspektywy
końca.Tylko
bowiem gdy coś
siędokonało, można
spostrzec, wjaki sposób
sięzaczęło.
W tym sensie
koniec jest pierwszy. Wtensposób
wyjaśniaon
swoje zaintereso
waniepresokratykami: wobecdopełnienia
siędziejów
metafizykiZachodu (filo
zofia
woliNietzschego
jest tym skrajniesubiektywistycznym końcem) sens
po czątku staje
siędostrzegalny.Początkiem
jestto, copoprzedzaiokreśla
historię,lecz to,
co poprzedza,„nie pozostaje
z tyłuw
przeszłości,ale
jest tym, co przyj
dzie,początkiem,który zawsze znów
jestdarem
dlaepoki”5.
Sens początku staje się w pełnizrozumiały
dla czasówpóźniejszych -
z końca widać początek - azarazem
jegorozumienie
jest ożywcze dla tych czasów - jest dla nich darem, który może stale powracać. Heideggerwskazuje na
trzyróżne aspekty początku:
początek
samsiebie jestnieświadom, nie jestjeszcze
początkiem (bodalsze
dro
gi sąw nim niezrealizowaną jeszcze otwartością, niewidomo,ku
czemu prowa dzi,
nie jestwięc jeszcze początkiem czegokolwiek),
później początekjawi
sięjako
naiwnośći
niedoskonałość, jestwtedy
nazywany prymitywnym(oświecenio
wa
interpretacja),wreszcie
dopiero zpunktu widzenia końca,
czylidokonania
siędrogi, początek
odsłania sięi możestaćsię darem. W
ten ostatnisposób Heideg
ger
rozumie teżswoje rozmyślania
nad presokratykami. Nie wsposób antykwa
ryczny
ani filologiczny,lecz
rozumiejącyujmujedzieje filozofii jako
pewną logi kę myśli.
Wtym
sensie koniec jest pierwszy,bo warunkuje sens
początku.Ale zarazem początek
jest daremdlaczasów późnych,
czyliteraźniejszość
możedzięki znajomościpoczątku
rozumiećsiebie
wsposób
twórczy,pozwalający na określa
nie
przyszłości,
najakiś krok
wprzód.Jednoznacznie
hermeneutyczny jestsens
Heideggerowskiej maksymy,że trzeba
uczynić krokwstecz, by
móczrobić krok naprzód. Rozmyślania
nad presokratykaminależą
dofilozofii
współczesnej isą
dlaniej
zasadnicze.5 Heidegger, Martin, Gesamtausgabe, Bd. 54, Parmenides. Frankfurt/Main 1982, s. 1-2.
Podobny, choć w
wielu
szczegółach bardzoróżny,
jest sposób podejścia dopresokratyków,
jakiznajdujemy
uColliego.
Czynion krok wstecz, by genealo
gicznie pojąć,jak fdozofia stała się tym, czym jest dzisiaj. Teraźniejszość
i przy
szłość
dominująwięc tu
nadprzeszłością, ale zarazem przeszłość
jest niezbędna ipożądana.
Główne
pytanie
Colliegodotyczytego,jaki byłpoczątekrozumu. Narodziny rozumurozważa
onw
dwóchniezależnych,
leczwzajemnie
sięuzupełniających
warstwach.Jedenwymiar to kwestia wyłonienia
sięrozumu z naturalnego proce
su wyrażania się
bezpośredniejrzeczywistości. Można
ten wymiarnazwać
epi-stemologicznym,
choćniejesttożadna
systematycznateoriapoznania.Drugi
wy miar
jesthistorycznofilozoficzny -
dotyczący presokratyków;pokazuje on cha
rakter i wieloznaczności wczesnego
logosu.Występują więc
uColliegodwa uzu
pełniające się
sensy początkurozumu:
jednymjest natura,z której wywodzi
sięwyrażający
ją
logos, drugim jestmyśleniemędrcówarchaicznej Grecji,
wktórym
narodziłasięfilozofia. Tedwa początki okazują
sięwewnętrznie
splecionei wspól
neichpotraktowanie jestwielką
zasługą
Colliego.3. Światjako ekspresja: powstanielogosu.
Świat
jestprzedstawieniem,jed
nakprzedstawienie nie jest
konstrukcją
umysłu,leczuzewnętrznieniem niezależ
nej
od podmiotu i
nieuchwytnej wpełni
bezpośredniości.Właściwością
natury jestuzewnętrznianiesię, wyrażanie
sięna
różne sposoby. Rozumjesttylko
pew
nymszczególnym momentem
tego wyrażania.Colli
nazywaswoją podstawową
koncepcjęfilozofią ekspresji6.
6 Najważniejszą książką Colliego jest niewątpliwie Filosofía dell'espressione po raz pierw
szy wydana w 1969 roku i później wznawiana. Odznacza się ona szerokim horyzontem filozo
ficznym obejmującym klasyczną problematykę epistemologiczną i ontologiczną. Równolegle do tej problematyki przebiega analiza narodzin filozoficznej refleksji o świecie.
7 Filosofía dell’espressione, wyd. cyt., s. 39.
8 Tamże, s. 40.
Logos
rodzi
sięz kontaktu
metafizycznego.Słowo „kontakt” będzie służyło dla aluzyjnego jedynie wskazania bezpośredniości. Su
gestia taka bierze się z ogólnego spojrzenia na świadomość jako na relację podmiotu i przedmiotu. Kontaktem będzie to, gdzie podmiot i przedmiot nie różnicują się wzglę
dem siebie, a dokładniej - to, czego wyrażenie prymitywne jest wyrażeniem, w którym ani podmiot nie określa, ani przedmiot nie jest określony. Lecz pamięć zaświadcza o związku między podmiotem przedstawiającym a tym, co jest pierwsze, to bowiem przedmiot przedstawiony jest pierwszy7.
Kontakt jako element metafizyczny powinien być jedynie granicą niepoznawalnego, po
stulatem dotyczącym struktury zjawiskowej i jako takie wyrażenie powinien zostać pod
dany analizie8.
Kontakt metafizycznyjestwięc
narzędziem mówienia o więzi
łączącej przed stawienie
zbezpośredniością.
Wielośćwyrażeń wypływających
zkontaktu pro
wadzi do
wytworzenialogosu. Rozum
ma swe początkiw sile ekspresyjnejnatu
ry.
Spektakl przedstawień
odwołujesię do
publiczności, którastaje
sięaktywnym
obserwatorem. Logoszostaje powołany do życia
przez tenspektakl.
Colliopo
wiada o narodzinych i
pierwszych
krokachrozumu.
Jegoopowieść
jest hipote tyczna:
brak jestdanych mogących potwierdzić ją lub
obalić. Można teżpowie
dzieć,że jest to opowieść
rozumiejąca: chodziw
niej ouchwycenie
sensu, a nie oopis
faktów.Opowieść
onarodzinach rozumu
marównież
swójwyraźny
za
miareksplikacyjny:genealogia
mawyjaśnić strukturę,
istota mazostać ukazanaprzez genezę.
Zawartywniejjesttakżeakcent krytyczny
wobecwspółczesności:dzisiejszy
rozumsprzeniewierzył
sięswymnarodzinom, stałsięrozumem nieau
tentycznym - chce panować
nad światemzamiast powracać stale do
bezpośred
niości ibyćtylko współuczestnikiem jej
spektaklu.W
swej analiziewyrażeńColli
wskazujena sposób istnienia wyrażenia.
Wy rażenie na
skutekswej triadycznej natury
(przed sobąmabezpośredniość,
która sięwyraża,a
za sobąinterpretację
wpostaci innego wyrażenia, bez której
eks
presjaniemoże
siędokonać)jestniesamodzielne
iewokujew sposóbnieuchron ny
innewyrażenia.Pojedyncze przedstawienie
jesttylkoabstrakcją,
przedstawie
niapojawiają sięjako
ciągi interpretacyjne.W każdym wyrażeniu istnieje natu
ralnatendencja do
wyrażania
sięwdalszychekspresjach,i
wjeszcze
dalszych-
wsposób nieograniczony.
Ten stałyruchmiędzy ekspresjami nazywa Colli prze
pływem. Warunkiem przepływu
jestoczywiście pierwotny przypływ -
początek, źródło-
czylikontakt z bezpośredniością, od którego
sięcały
przepływzaczyna.
W łańcuchach ekspresyjnych formują
sięwreszcie zjawiska,
czyli przejścioweszczyty pierwotnych
przepływów,z
którychpowstają
nowełańcuchyprzedstawień.
W
ten sposóbwytwarza
sięcałatkanina różnych serii krzyżujących
sięisplatają
cych wzajemnie.Proces
tenprzebiega drogą
zbieżności,gdy podobne elementy łączą
sięi
wytwarzająpewną
całośćzwanąokreślonym zjawiskiem, lub
teżdro gą rozbieżności, rozszerzającą, gdy Jeden
punktbezpośredniościpromieniujenie
ograniczonąilością
przedstawień”9
.Razem
tedwukierunkowe serie
wyrażająpew
nąbezpośredniość leżącą
u ichźródła.’ Tamże, s. 224.
10 Tamże, s. 27.
" Tamże, s. 161.
W tym
pierwotnym przepływie wyrażeń konstytuuje
siętakże
pewienszcze
gólny przedmiot,który
jestorganizmem, apotem
staje sięświadomympodmio
tem.
Jestto
istotnauwaga
Colliego,podkreślającaniezależność
wyrażeńod
pod miotu
czyświadomości. Podmiot jest wytworem
przepływu,aniejego
warunkiem.Podmiot sammanaturęprzedstawienia.
Organizm ludzki jest ostatnim wyrażeniem, które w przepływie przejawia się zarówno poprzez przedmioty abstrakcyjne, jak i nadal jest widziane jako przedstawienie. Orga
nizm jest tkaniną relacji kognitywnych, które stanowią początek podmiotu. Nagroma
dzenie ekspresji pierwotnych zapośredniczone przez pamięć tworzy - mówiąc niedo
kładnie - wnętrze podmiotu, które pozostaje stale aktywne w swej funkcji wyrażania.
Na gruncie tego połączenia, raz ustanowionego w swej niepowtarzalnej złożoności, usta
nawia się przepływ dyskursywności, czyli logos10 *.
Jednostkowość ludzkiego organizmu jest widoczna, jednakże jako zjawisko konstytu
uje się ona z innego zjawiska; taki organizm, jako przedstawienie jednoczące, zostaje zapoczątkowany przez ostateczne konkretne serie ekspresyjne".
Tym
samym tajemnica
podmiotuzostaje
wyjaśniona;okazuje
się, żeniejest on
wytwórcąprzedstawień, leczichwytworem.
Również
przedmiot
zostajeukonstytuowanywprzepływie
ekspresyjnym.Nie
poprzedza on wyrażenia,
leczjestproduktem pewnych powtarzających
się seriiprzedstawieniowych. Przedmiot
rodzisięz
pewnych repetycjiprzepływu. Wśród
przecinającychsięi powtarzających
łańcuchówprzedstawień wyłania
sięprzed miot.
Przedmiot zjednoczony jest nowo zdobytym zjawiskiem, pojawia się jako nowa całość, jako coś prostego; zapomniana zostaje nie tylko plastyczność procesu jego formowa
nia, lecz również jego części składowe są retrospektywnie interpretowane tak, jak gdy
by były przezeń poprzedzone. [...] Taki przedmiot jest już uniwersalny, jest czymś abs
trakcyjnym. Jest on tym, co w języku pojawia się po raz pierwszy jako pojedyncza na
zwa12.
12 Tamże, s. 62.
13 Tamże, s. 26.
14 Tamże, s. 51.
Ten
najprostszy przedmiot
niejestjeszczepowszechnikiem,
jeston obecny
wdoświadczeniu zmysłowym.
Dopiero dalej,po
odejściuod
przedmiotu, rozwija siędziedzina abstrakcji, gdzie
konstytuuje się właściwe uniwersale. Jestto od
wrócenie ruchu
wyrażania:o
ileprzedmiot
zjednoczonyjest konstrukcją,której elementy
sąbliskie
sfery konkretu,o tyle przeciwnie - uniwersale
jestrodzajem opustoszenia, obdarcia z przypadkowych
chwil.Przez serię zintegrowanych
przed
miotówdochodzi się douniwersale.
Jestonozwielokrotnionymprzedmiotem.
Prze
pływekspresyjny
stopniowo sięrozszerza
i zawęźla, prowadziteż
do dalszych abstrakcji.Formują
sięprzedmioty
złożone,czyli
sądy.Powstają także
kategoriemówiące o różnych więziach między przedmiotami. Abstrakcja
zostaje wytwo rzona przez
ekspresyjnyprzepływ.
Naturalnaruchliwość wyrażeń,z
której rodzi
sięlogos, przyjmujedwa zasad
nicze
kierunki przepływu:stałe
odchodzenieod
bezpośredniości, ażpo najwyż
sze abstrakcje, oraz przeciwnie,
powrótku bezpośredniości
ipróby jej
odzy skania.
Wyrażenie, które zgodnie ze swoją naturą oddala się od bezpośredniości, szuka następ
nie powrotu do jej odzyskania13.
Przepływ wyrażeń kończy się tam, gdzie przepływ ma swój początek - w kontakcie me
tafizycznym14.
Tylko
obate kierunki - od
i do bezpośredniości- razem połączone stanowią właściwą
drogę logosu. Jednakrozum
częstobłądzi,
coś pomija, oczymś zapo
mina
-
i w efekcie traciswój kontakt
metafizyczny.Mamy
wtedydo
czynienia zrozumem
nieautentycznym.W swej
narracji narodzin
rozumu Colli nie odwołuje siędo
koncepcji świa
domości. Świadomość samadopiero konstytuuje
się wprocesie
przepływu eks
presji. Odgrywa
ona zresztąw nimistotną
rolę.Świadomość
jest przedewszyst
kim pamięcią ijako
takajest przedstawieniem. Jakoprzedstawienie wplata
sięona
wtkaninęprzedstawień,
wiążącjeponad
zmianamiczasu.
Ulotnewspomnieniechwili
kontaktu metafizycznego utrwalone następnieprzez
pamięćjest ważne
wodzyskiwaniubezpośredniości.Jednakżeświadomość samanie jestbezpośred
niością: „Gdziezaczyna
się świadomość,tam kończy
siębezpośredniość
”15.W
tak zwięzłysposób odrzuca Colli całą
tradycję kartezjańsko-husserlowską. Świa domość,
jakrozum,
jestukształtowanaprzezsamodzielnyprzepływwyrażeń,
jest jegoproduktem,
anienosicielem
anidemiurgiem.
Świadomośćpojawia sięjako
wspomnienie,jestwtórna,
jesttylkoprzeszłością, a więc
jestmniejżywa od
te raźniejszej
bezpośredniości. Świadomościniemożna też
poznaćbezpośrednio przy pomocy
wewnętrznegowglądu.15 Tamże, s. 50.
16 Tamże, s. 30.
Rozważania
o narodzinach logosu rzucają też interesujące światło na
rolę, jakąjęzyk odgrywa
wobecrozumu. Z
tejperspektywy językokazuje sięmniej
istotny, niżto
niejednokrotniesię przyjmuje.
Ani kontakt metafizyczny niemacharakte
ru
lingwistycznego,aninajprostszeprzedstawienia
iserie wyrażeń
nieprzebiega
ją
dzięki
pośrednictwujęzykowemu. Pojawia
sięon natomiast
jakoistotnyuczest
nik tkania
materiimyślidopiero na
wyższychszczeblachabstrakcji.Język jest konstytutywny dla kategorii (są one przede wszystkim tym, co „mówi się”
o czymś innym), lecz tylko wtedy, gdy idzie o mechanizm formowania ekspresji wtór
nych. Natomiast w swych początkach język pełni funkcję pomocniczą, a nie prawodaw
czą16.
Tafunkcja
pomocnicza
jestprzedewszystkim mnemotechniczna,
wspomaga jąca
funkcjępamięci,która
samateż
macharakter tylko
pomocniczy.W
niezróżnicowanej bezpośredniościmieszają
sięze sobą gra
iprzemoc,czyn
nik dionizyjski i apolliński, przypadek
ikonieczność,chaos
iporządek.Podobnie
też wnarodzinachrozumu
obate czynnikisąobecne. Wielorakieiwielokierunkowe przepływy
prostychwyrażeń,
bliskichjeszcze bezpośredniości,
cieszą siępełną
wolnościąibrakiem porządku. Rozum
uswego zarania
niejestwięc tylko przy
musem, stopniowo
jednak,w
miarękształtowania
sięi
rozwijania,zaczyna w nim
dominować duch apolliński,powstają
sztywnereguły
iprawa absolutne.Dojrza
ły
rozum
stajesię już tylko koniecznościąi
porządkiem.Racjonalność polega
narygorystycznym respektowaniu zasad
rozumu.Element
dionizyjskizostaje z ro
zumności wyeliminowany.
Rozum nieznosi
spontaniczności ani chaosui przy
padku.
Colli
jednak przypomina, że rozum jest dziełem gry iprzemocy:narodził
sięjako
wyrażeniebezpośredniości,wktórej obaelementy
byłyobecne.
Narodził sięzprzekształcenia ciemnej przemocy
wracjonalną konieczność. Znów
gene
alogiapragnie tusłużyć
krytyce współczesności, krytycenieautentyczności dzi
siejszego rozumu,który zapomina o swych różnorodnych
korzeniach.Colli wy-
znaje,
że chciałby
przywrócićznaczenie przypadkowości, by zgodnie z naturą źró
dła
zachować równowagę
gryi przemocy.Rozum wyłania
sięz
ekspresyjnejtkaniny
przedstawień. Powstaje więc dla tego,
żejestbezpośredniość ukazująca
się wróżnorodnej
inieograniczonej wie
lościprzedstawień, z których każde
wytwarzaserie
interperetacyjne,a te
dalej sięzbiegają i rozbiegają w różnych
kierunkach, zawęźlają, nadbudowująnadsobą i wiążą
się w zwartą tkaninę myśli,próbując
znów odzyskaćbezpośredniość
wkontakcie
metafizycznym.Kontakt metafizyczny
leżyzatem
upodłoża
rozu mu,
jestźródłem,zktórego wypływa rozum.
Można
więc powiedzieć,
żerozum
jest odpowiedziąna pewną potrzebę wy
tworzoną
przez ekspresję, przezjej
istotnościowąniesamodzielność
wołającą o interpretację. W tymteż
sensiew
narodzinachrozumu
odnajduje siępewien
elementkonieczności:
jeston niezbędnym zaspokojeniem
ekspresyjnegożądania bezpośredniości.Z perspektywy takiego
spojrzenianiemamiejsca na dowolność:
rozum musi
siępojawić.
Rozum narodził się jako pewne uzupełnienie, którego usprawiedliwieniem jest coś ukry
tego, coś na zewnątrz niego, co nie może być odzyskane, lecz jedynie wskazane po
przez „dyskurs”17.
17 Tamże, s. 184.
18 Tamże, s. 184.
’’Tamże, s. 172.
Colli podkreśla, że rozum to „prosty «dyskurs» na temat
czegośinnego
niżon sam,
[...]to,
corozum wyraża
niejestrozumem”18 * . Tylko też
takisens
rozu mu
nazywaon
logosem autentycznym. Później źródła logosu zostałyzapomniane
ipowstało
złudzenie,że rozum
samjest celem, ajego instrumentalna strona zo
stała
zapomniana.Lecz
wtej instrumentalnej stronie kryje
sięzarazempewna ko
nieczność
narodzinrozumu.
4. Narracja pewnego zdarzenia: Grecy. W
powstaniu
rozumutkwi także pewna
przypadkowość. Jego narodziny sąfaktem, który zdarzył
się wokreślo
nymmiejscu i
czasie.
[Rozum] pojawia się, na złe czy na dobre, jako zdarzenie. Rozum oczywiście należy do człowieka, to jest jasne, pojawia się jako jego manifestacja, lub lepiej, jest manifestacją poprzez niego. [...] Jednakże jest tylko faktem epizodycznym, przypadkowym, pewną aberracją. [...] W innych centrach kultury ludzkiej rozum pozostaje z boku lub wśród narzędzi ekspresji, zrównoważony przez grę. W Grecji znalazł się w centrum, stworzo
no mit o najbardziej podniecającej doskonałości człowieka: filozofii1’.
Cudowne zdarzenie
pojawienia sięrozumu zaistniało
warchaicznej Grecji.
Tam Colli znajduje początki
logosu ifilozofii. Tamteżwrazz
narodzinami rozu
mu właściwego pojawiają
się wczesneoznaki jego
degeneracji. Już wpoczątko wym
okresie kryjąsięzalążki
upadku. Nieposiadamy bezpośrednich materiałów dokumentujących to
zdarzenie.Mamy
tylkoźródłapośrednie.Znamy jedynie
późneefekty początkującego rozumu. Mamy pisma
Platonai
Arystotelesai
tylko nie
liczne strzępymyśli presokratyków, których Colli nazywa po prostu mędrcami.
Tomędrcyzapoczątkowalilogos
i oni
wytworzylijego
autentyczną postać. Nato
miastto,coczęsto uchodzi
zanajwyższy
szczytfilozofii greckiej, czylimyślPla
tońska,
jestwedleColliego już stanem
głębokiegoupadkurozumu, schyłkiem, je
dynie marnymrefleksem dawniejszej świetności. Platon z
tejperspektywy
oka zuje
się ponadtojednym z głównych winowajców powstania rozumunieauten
tycznego,
zepsutego, zapominającegooswej właściwej
naturze.Colli
dokonuje
próbyrozumiejącej rekonstrukcjitego,czym
przedPlatonembył
logos. Tytułemprzykładu wspomnijmyokilku
tezachjego wizji
początkówrozumu.
Jedną
z
istotnych kwestii, cowydaje się paradoksalne
dla dzisiejszej racjo nalności, jest
rolaszaleństwa misterióww narodzinach rozumu. Zdaniem
Collie go
logosrodzi
sięwekstatycznym utożsamieniupodmiotu z przedmiotem, gdy
wszelkierozdzielenie
międzynimiznika, gdy
nieobecna jestopozycja
ja-tyczy ja-to.Logos
nie jestwięcprzeciwieństwemszaleństwa, lecz do niego
należy.Pla
ton
w Fajdrosiedość wyczerpująco rozważa
naturę szaleństwa, aspośród
jegoróżnych
form wyodrębnia szaleństwo prorocze, które bógzsyła na
człowieka iz
któregopochodzą najwyższe dobra. Colli w doświadczeniu misteriów
orfic
kichieleuzyjskich
widziwzór
intuicyjnegoprzeniknięcia natury. Jest to
stan po przedzający „grzech
pierworodny” oddzielenia umysłu od świata. O
mądrościzro
dzonej
zproroczegoszaleństwa
piszeon
obszerniew
Narodzinach.Innym
wątkiemzwiązanymz
powstaniemrozumu jestkwestia debaty, dysku
sji,
w której rodzi
sięsztuka argumentacji -
uzasadnianiaiobalaniatez.
Wewczes
nejdebacie pojawia
się logoskrytyczny,destrukcyjny, będący umiejętnością
od rzucania twierdzeń
przeciwnika.Z tej
umiejętnościrozwija
sięznacznie
późniejdialog
Platoński orazpostać
Sokratesajako
głównegouczestnika
tych dialogów.Dialog
Platońskiprzedstawia
Collijako jedynie
reflekswcześniejszych
zdobyczy dialektyki ijako jej
formę schyłkową.Poprzedzony on był wiekami żywych
dys
kusji toczonych wzamkniętych kręgach
ludziwspólnie dociekających pewnych tajemnic
irozwiązującychzagadki,
m.in.zagadki
wyrocznizDelf. Niemamydo
stępu
dotychpradawnych dyskusji,
mamytylko ichślady.
Aśladem
jestpóźniej
szamyśl, takświetnie rozbudowana przez
PlatonaczyArystotelesa.Cud pojawił się w pewnym wyjątkowym środowisku ludzkim. Parmenides jest znakiem, który wskazuje na istnienie już pewnego nagromadzenia racjonalności, jest on dziedzi
cem pokoleń jednostek bez imion, które wykrystalizowały logos i słowa dzięki niezwy
kłej ciekawości mającej zdolność dystansowania się20.
20 Tamże, s. 184.
Początek rozumu
przedstawiaCollijako żywą dyskusję. Jest to
jednaz
jego kluczowychtez,
która dalejpozwala mu
teżna
opisaniekryzysu
nowożytnościjako
nadmiernegospetryfikowania
kategoriiracjonalnych.
Słowo tworzące logos powinno być żywe, wypowiedziane, modulowane, rzucone prze
ciw słowom innych ludzi. Tak powstaje dialektyka. Skalpel zawodów jest narządziem rozumu. Poszukiwanie logosu realizuje się poprzez walkę o dominację, poprzez współ
zawodnictwo, w którym nagrodąjest doskonałość w myśleniu i mówieniu uznana przez adwersarza. Gra i przemoc występują razem, a przemoc jest stosowana nie wobec ciała, lecz wobec myślenia. Jedynie w Grecji zdołano przenieść instynkty agresywne ze sfery działania do dziedziny idei abstrakcyjnych, gdzie impuls naznaczony indywidualizacją prowadzi paradoksalnie nie do zwycięstwa nad człowiekiem, lecz do powstania logosu.
[...] W pośpiechu tworzono coraz szersze uniwersalia, dedukcje i indukcje; surowa gra logosu odsłania się jako oszałamiająca przeszłość. Powstawały złożone plątaniny związ
ków werbalnych, gdzie wszystko się wiązało w jedną pajęczynę nie mającą końca, a każdy krok otwierał nowe perspektywy. Nie było jednak przewagi pustej abstrakcji, jak zdarza się w czasach nowożytnych. [...] Natura i psyche były zawsze obecne, aby zmieniać i wiązać uniwersalia, wyrywać słowa z ust, wstrząsać znaczeniami i wszystki
mi możliwymi związkami zgodnie z przedmiotami świata widzialnego. Wszystkie poję
cia były jasne i świeże, mogły być modyfikowane, porzucane, zastępowane innymi no
wymi, a dialektyka zapewniała później subtelne dystynkcje pomiędzy różnymi znacze
niami sądów. [...] Ta walka nie jest wcale przerażająca, ponieważ jest w niej gra, dy
stansowanie się wobec przemocy i kontemplacja. W gruncie rzeczy - logos autentyczny wynikający z niej jest także przygodą, krążeniem i wałęsaniem się wokół prawdy. To pierwotne uzyskiwanie powszechnika w słowie jest zawsze zakłócane przez potyczkę dialektyczną. Słowo wkracza w kalejdoskop różnorodnych perspektyw i traci spokój, krążąc pomiędzy interlokutorami i znaczeniami. Niepokój się uspokaja wreszcie, gdy badanie zostanie dokonane, a wtedy nowy moment zatrzymania staje się nowym narzę
dziem dialektyki i wchodzi do jej kanonu21.
21 Tamże, s. 185-186.
Tę „oszałamiającą przeszłość”
dialektykiColli opisujerównież w sposób osza
łamiający.
Krystalizuje sięklarowna wizja logosu
dialektycznego,czylijedynego
dlaColliegorozumu
autentycznego, zktórego gra
niezostała
jeszczewyelimino wana
iktóry
jestżywymruchemmyśli. Z
perspektywytegoopisupierwotnej
dia lektyki zaczynamy dostrzegać sens
twierdzenia,że
dialektyka dialogów Platoń
skich jestjuż tylko niedoskonałym refleksem żywej
dyskusjiotwartej we wszyst
kich kierunkach.
Platoński Sokrates
okazujesię
spokojnym dogmatykiem, któryrutynowo przebiega
drogi wcześniej ułożonychsylogizmów.
Dialektykajest więc
najwcześniejszą
formąrozumu.
Istnieje onapodposta
cią mowy, a
nie pisma.Dlatego
nicz
niej nie mogło przetrwać donaszych
cza
sów.Przetrwały
jedynierelacje
relacji.Parmenides
iZenon
z Elei sąważnymiśladami
logosu,do których odwołuje
sięColli. Retoryka
jestnastępnym zdarzeniem w
historiirozumu.
Przez rozumeleacki
Colli odczytuje echadialektyki ipierwsze
krokiku
jejwynaturzeniu.
Tobowiem
uZenona
„momentgrywrozumiedialektycznymprzekształca
sięw
twarz owyrazie
twardym,ostrym,
wrogim,okrutnymi niszczącym.Jeśli
możnadowieść, że każda rzecz «jest
iniejest», toznaczy,że
wnastępstwie obu
dróg-
aniejednej, jakmówi nakaz Parmenidesa -
dowolnywynik
dialektycznyjest
douzyskania
”22.
22 Tamże, s. 191.
23 Tamże, s. 197.
Dialektyka
iretoryka
były jeszczemową. Rozwijały
sięprzed
powszechniej szym użyciem pisma.
Natomiastwraz z
zanikaniemoralności
Colli dostrzeganad
ciąganiegroźnychchmur na firmamentfilozofii. Pismo staje
się głównymwino
wajcą
wopowiadanej przez niego
genealogiirozumu.
A wrazz pismem
najbar
dziej winnyokazuje
sięPlaton.
TodialogPlatoński, czylizapisane dyskusje,
znisz czył autentyczny
rozum.Dialog
Platoński, mimoże słychać
w nimjeszcze echa wczesnej
oralnej dialektyki,wytworzył rozum
sztywny, spetryfikowany, dogma
tyczny ipozbawiony
życia. Żywymoment
gryuległ
eliminacji, pozostałatylko
przemoc rozumu:konieczność.
Pismo
więcjestmordercą wczesnego logosu.
Czy rozum mógł stać się przedmiotem literackim, a więc czy mógł zostać powierzony dyskursowi pisanemu? To, co powiedzieliśmy o powstaniu rozumu, zdaje się wykluczać taką możliwość, a jednak tak się stało. Niezgodnie z charakterem swych narodzin ro
zum prz<£ wieki rozwijał się jako wielka tradycja pisarska. Czy należy wobec tego są
dzić, dopełniając parabolę, że kiedyś rozum zostanie wykluczony z dziedziny pisma?
Nie ulega wątpliwości, że pismo, przynajmniej ze względu na logos, pokazało swą na
turę przewrotną, degenerującą, zwodzącą23.
Rozważając blaski
i cieniemowy
ipisma,
Colliw
sposóbinteresujący uwzględnia
równieżpolityczny aspekt
tych dwóchróżnych
środków komunika
cji.Wczesna dialektyka rozgrywała
sięw małych zamkniętych
gronach ludzkich.Nie
była
dla wszystkich, niekażdy brał
udziałw debatach
mędrców.Język
dia
lektykibył językiem ezoterycznym.
Filozofowalinieliczni. Echa
tej ezoteryczno
ścisłyszymy uPlatona
w licznych uwagacho przepaści
dzielącejfilozofa od tłu
mu.
A
takżew
słynnej opowieścio
Talesie i trackiejdziewczynie,
która śmiała się,gdy
patrząc wgwiazdy, wpadł do
studni. Filozofia i logospowstawały jako
coś wyjątkowego,jakocoś,
co niejestdlakażdego. Taezoteryczność ułatwiała wzajemne rozumienie się, pomagała
unikaćlub eliminować nieporozumienia,
wie loznaczności, niejasności, błędy
mogłybyć naprawianebez rozprzestrzeniania
się etc.Niewątpliwie
ezoteryczność posiadawiele
blasków. Taezoteryczność
wczes nych
mędrców i ich filozofowaniaszybko
sięjednakskończyła.Na zachodzie rozpada się społeczność pitagorejska, która dzięki inicjacji segregacyjnej wykuła logos raczej dogmatyczny niż dialektyczny, również ochrona niedostępności dia
logów eleackich zostaje przełamana, w Atenach w konfrontacji z artystycznymi forma
mi ekspresyjnymi produkty logosu nieautentycznego wchodzą w obszar polityki. Sofo- kles pokazuje wejście języka dialektyki w sferę życia politycznego. Stary język okazuje się nieadekwatny, słuchacze nie są wybrani ani znani, język zwraca się do profanów, którzy nie dyskutują, lecz tylko słuchają. W chaotycznej dziedzinie polityki logosowi narzucają się cele indywidualne, które go zanieczyszczają i wypaczają24.
24 Tamże, s. 198-199.
25 Tamże, s. 206.
To
zniszczenie ezoteryczności logosu idzie
wparze z rozpowszechnieniem się pisma. Pismo czyni
myślii pojęcia
powszechniejdostępnymi. Na
niższośćpi
smawobec żywej mowy wskazywał Platon
w
Fajdrosie, copokazuje,że
Grecy,przechodząc
przez tenproces,
mielipełną
świadomość kłopotów,jakie on przy
nosi.
Colli zauważa,
że trzymomenty: zanik
ezoteryczności,retoryka zastępująca dialektykę
iwchodzenie
w szersze użyciepisma,ściśle się ze sobą
splatają.Wobec kryzysu dialektyki - gdy interlokutorzy stali się słuchaczami - który zagrażał jej zniszczeniem i degradacją, Sokrates próbował przywrócić jej żywość i dzięki instynkto
wi demokratycznemu starał się uzyskać rozmówcę, zwracając się do człowieka z ulicy.
Lecz to się nie powiodło25.
Sokrates jeszcze
niepisał. A
potemwszystkostało siępismem.
Demokratyzacjamyśleniai
środków
przekazuniesprzyja więc
logosowi.Mimo to późny
rozum,oświeceniowy
inowoczesny, zaakceptował
jąwpełni, czyniąc
zintersubiektywności
poznaniawartośćwyrastającą znacznieponadwartośćpraw dziwości.
Colli
ganiPlatona
nie tylko zato,
że z filozofiiuczynił
literaturę,mimo że
wFajdrosie
ostrzegał przedpismem,
twierdząc,że tylko
szaleniecpowierza
swemyśli pismu - narażając je na
to, żekażdy będzie miał do
nichdostęp, przez
costają
się one otwartena niezliczoną ilość
interpretacji, nad którymi niktjuż
niepanuje. Zarzuca
Platonowi również,żemówi zbytwiele
ipróbuje wyrazić
tajem nice doświadczeń
misteryjnych, którepowinnypozostaćwukryciu.Naturawyra
żasię,leczwyrażając
się,także lubi się ukrywać, boistotą
ekspresji jestpozosta
wianiezawyrażonym czegoś ukrytego.
Podobniejestzwyrażaniem
przezmowę.Arogancją
myśleniajestdążenie do wyrażenia
wszystkiego.Mędrcy
więcmilczą lub
mówiąenigmatycznie. Platon
natomiastwswej arogancji
filozofapragnie
wy
razićniewyrażalne:Przez niego przemawiają ciągle mędrcy. Czy moglibyśmy bez pośrednictwa Platona mieć nadzieję przybliżenia się do nich? W jego wizjach nadal wibruje misteryjna ekstaza, eks
taza archaiczna. [...] Lecz w tym samym momencie nasuwa się podejrzenie, pewna nie
ufność wobec Platona: wydaje się, że w jego głębi tkwi pewna sztuczność, jak gdyby
zamaskowana przemoc, perwersyjna wola transgresji tajemnych doświadczeń. Chęć prze
miany wewnętrzności w obrazy wizyjne i niejasna tendencja do rozszerzenia misterium.
Zniekształcając literacko mit, obiecuje on udostępnienie tego doświadczenia innym26.
26 Tamże, s. 208.
27 Tamże, s. 178.
28 Tamże, s. 172.
Mędrzec Heraklit
mówił
enigmatycznie.O ile od wieków
wszyscyhistorycy
filozofiipowtarzają
dogmatyczniesformułowania, że
„wszystkopłynie” lub że
„niemożna
wejśćdwa
razy do tejsamej rzeki
”,to
Collikoncentruje uwagę
nameto dzie myślenia Heraklita
zwanego„ciemnym
”.
Heraklitjest „ciemny”,bo mówi
zagadkamijak wyrocznia z
Delf.Jesttoforma odzwierciedlająca istotę ekspresji:
poza wypowiedzianym zostaje
cośukrytego. Jak natura, wyrażając się, lubi
zara zem
się ukrywać, takteż wypowiedzi
Heraklitaodsyłają zawsze do czegoś
wnich niepowiedzianego. Enigmatycznośćjako formawypowiedzi pozostaje
wzgodzie ztym,
o czymwszystkie wyrażenia mówią - z naturą. Jednoznaczność
niejest jeszcze ideałemrozumu, wręcz przeciwnie.
Heraklit dystansuje się wobec bezpośredniości, kieruje się w stronę przeciwną, ku na
gim abstrakcjom i za ich pośrednictwem, wiążąc je z ekspresyjną grą przepowiedni, od
zyskuje od razu głębię, od której się oddalił. Jego „dyskurs” przyjmuje więc formę za
gadek: mówi o rzeczy ukrytej w sposób wymagający zgadywania. Ten wynalazek formy nie znajdzie dalszej kontynuacji i doświadczenie to nie będzie naśladowane. To, co jest ukryte w*głębi, ukaże się oczom wszystkich, choć trudne jest jego uchwycenie, rozszy
frowanie. Heraklit zna pathos tego, co ukryte. [...] „Dyskurs” Heraklita utożsamia się z istotą świata samego, gdyż istota ta jest „dyskursem” ukazującym physis, czyli naro
dziny i bezpośredniość27.
Dyskurstenwskazuje
aluzyjnie
nacoś,
cosamo
sięnigdy
nie odsłania.W
swoichrozważaniach o
starożytnychGrekach Colli stara
sięodtworzyć
na rodziny i
początek logosu. Okazujesię, że
u swychźródeł rozum
nie majednego jednoznacznego sensu,
wypływającz misteryjnych doświadczeń mędrców,
rozwijasię
on
i wzbogacao
różne nowe elementy, irozbiega
wróżnych
kierunkach. Jed
nakżetenmłody
rozumcharakteryzuje sięjeszczebrakiem
skostnienia,pojawia
się wnim przemoc
konieczności,lecz towarzyszy
jej zawszestale element
gry iswo
body. Momentdionizyjski i
apolliński
sąw nim
współobecne. Tagenealogia rozu
mu -jak już pisaliśmy -
niejest
celem samymw
sobieaniaktem
pisaniaantykwa
rycznej
historii, lecz
mapomócwrozumieniudzisiejszego logosu-, jego
problemów.Jest narzędziem
krytyki,ukazujemożliwości, jakiesiękryły
wrozumie,a może kryją
nadal. „Uchwyconyu źródła rozum może być lepiej widoczny”28.
5. Fragmentaryczność jako styl myślenia. Colli
w
swychksiążkach
opo
wiada onarodzinach
ipoczątkowym
krystalizowaniusię
rozumu.Czasem
opowiedzianym
jestwczesnastarożytność,a
czasem opowiadaniawspółczesnośćz jej
problemami.Te dwaodległeod siebie
momenty splatająsięściśle,
aczynni
kiemje
wiążącym
jestpewien
cel:opowieść
o początkurozumuma rzucić wię
cejświatła
najego
teraźniejszość.Perspektywa współczesna określa
zaintereso
waniaprzeszłością.
To zadanie badawczewynika z przeświadczenia
o schyłko- wościwspółczesnego rozumu
iz
potrzebyzajęcia wobec niej stanowiska.
Wedle
Colliegorozum narodził
sięjako
mądrość ifilozofia, a
w ciąguwie ków
utraciłswój pierwotny charakter
i stałsięnauką
oddalonąod bezpośrednio
ści.
Rozum,będący początkowo jednością
gry iprzemocy,zatracił
tenpierwszyelement
ipozostał już
tylko dziedzinąprzemocypod postaciąkonieczności.Nie ulega wątpliwości,
żewtymwłaśniewidziCollisens
modernistycznegokryzysu.Wten sposób
geneza rzuca
nowe światłonasens współczesności -
niedetermi
nistycznie,
ahermeneutyczriie.
Dzieje rozumu opowiada
Colli w dwóch płaszczyznach.Z
jednejstrony jest
to wymiarmetafizyczny: rozum jestukazanyjako
wyłaniającysię z
żywej tkani ny
ekspresyjnejnatury.
Jawi sięon jako niezbywalne
przedłużeniebezpośrednio
ści. Taka geneza wskazuje na zachowanie
kontaktumetafizycznego jako na
naj istotniejszy aspekt
logosu.W tej płaszczyźnie rozważań pojawienie
się rozumu okazuje siękoniecznością.Z drugiej strony
wrozważaniachColliego jestwymiar historyczno-empiryczny: pojawienie
się rozumu jest pewnymfaktem, który zda
rzył
sięwczasie
iprzestrzeni.To
starożytnaGrecja zrodziła
mądrość i filozofię.Powstanierozumujakofaktujestoczywiście
przypadkowe. Tak to
wsamym spo
sobie opowiadania
Colliegosplatają
sięgra i przemoc, czynnik
dionizyjski iapol- liński.
Znamiennymrysem
opowieści Colliego
jestjejbrakciągłości,
fragmentarycz
ność niejednokrotnie zbliżającasię do
zwięzłościaforyzmu. Ta formajestgłębo
ko
związana z treścią. Istotarozumu
spontaniczniewyłaniającego
sięzekspre
syjności
natury
niemoże być
systematycznieprzedstawiona ze względu na ży
wość
i wielokierunkowość
wyrażania,czylize
względuna dominację
gryna po
czątku.
Colli
był wielkimwrogiem
utożsamianiafilozofii,
którapowstała
jakoposzukiwanie mądrości,
ztworzeniem systemów. Dziewiętnastowieczne systemy filozoficzne
byłydlań żywym
dowodemjej upadku. Metafizyczny wymiar
jegorozważań
o naturzerozumu
niejestzatemwżadnejmierze
całościowąepistemo
logią. Nie
jestwogóle
epistemologią, która jestsztucznie wydzieloną
gałęziąmy
ślenia filozoficznego.
Równieżwymiar historyczny
niejest
historiąfilozofii.
Colli nie taiswejniechęci
wobec historii filozofiibędącejdoksografią.
Klasycznepod ręczniki akademickie
streszczają wszystko,gubiąc
zarazemsens filozofowania.
OpowieściColliego
- w obu
ichwymiarach -
sąnatomiast fragmentaryczne,
skła
dająsięz pojedynczych intuicji
isamodzielnychwglądóww określone problemy.
Nie ma
w jego rozważaniach
ani historycznych szkół i kierunków filozofii, aniteż sztucznego
dzieleniafilozofii na dziedziny
czydyscypliny.Jestnatomiast
myślprzewodnia
zespalająca w intelektualną
całośćwiele fragmentarycznych uwag.
Wrezultacie
otrzymujemy rodzaj całości
wyższyniżten,
jakimoże
zapewnićsys
tematyczność. Z
różnychkamykówukłada
sięznacząca mozaika.
Nietzsche nie wątpliwie miał
rację,chwaląc wyższość
aforyzmunadsystemem: aforyzmjestin
telektualnieuczciwszy,
bo każda myśl
musi sięsama bronić,
stać mocnona włas
nych nogach,
bezwspierania sięna
protezachsystemowych. Aforystyczność
Col- liegoma jeszcze jednązaletę:jego
pracewolne
sąodwąskiego profesjonalnego żargonu dzisiejszej filozofii.
Opowieść Colliego o narodzinach rozumu i filozofii nie ma
wszak
wartości dowodowej.Pomimo głębokiego
zakorzenieniaw solidnej
znajomości historiii filozofii niczego
niedowodzi, gdyżniejestopisem poddającym się weryfikacji
empirycznej.Natomiast
jesthistorią
mającą wszelkiecechyprawdopodobieństwa.Jest
inspirującą interpretacją.
Czyżtoniedość?
Czyrozummusi zawszearogancko domagać siędlasiebie absolutnej
pewności?How philosophy becomes what it is
The article