• Nie Znaleziono Wyników

"Duchowidz" odnaleziony : autograf Wojciecha Bogusławskiego w Österreichische Nationalbibliothek

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Duchowidz" odnaleziony : autograf Wojciecha Bogusławskiego w Österreichische Nationalbibliothek"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Raszewski

"Duchowidz" odnaleziony : autograf

Wojciecha Bogusławskiego w

Österreichische Nationalbibliothek

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 76/2, 217-237

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V 1 , 1985, z. 2 P L I S S N 0031-0514

Z BIG N IEW R A SZ E W SK I

„D U CHO W ID Z” ODNALEZIONY

A U T O G R A F W O JCIECHA BO G U SŁA W SK IE G O W Ö STER R EIC H ISC H E N A T IO N A L B IB L IO T H E K

W ro k u 1802 Bogusław ski w y staw ił w W arszaw ie operę D uchow idz,

czyli W c zep k u się r o d z i ł Z afisza w ynikało, że napisał ją W enzel M ül­

ler. Do W arszaw y p rzy b y ła z W iednia. M üller, w iedeński kom pozytor

rodem z P ragi, n apisał ją do słów Jo achim a P e rin e ta, z k tó ry m chętnie

w spółpracow ał. Rzecz nazyw ała się w o ryginale Das N eusonntagskind.

P re m ie rę m iała w W iedniu, w T h e a te r in d er L eopoldstadt. Treść w zięta

była z kom edii P h ilip p a H a fn e ra D er F urchtsam e (co P e rm e t lojalnie

zaznaczył). W now ej w ersji u tw ó r w yposażony został w liczne „ n u m e ry ”

m uzyczne (w ierszow ane), p rzep latan e dialogam i i m onologam i (prozaicz­

nym i) 2. B ył to więc typow y „S in g spiel” , u nas reklam ow any jako opera

kom iczna w 2 aktach.

Nazw isko kom pozytora znano w W arszaw ie od daw na. Ju ż w sam ym

początku stulecia podziw iali w arszaw ianie jego Św ięto bram inów słońca,

grane p o tem przez długie lata 3.

D uch ow idz pow stał w cześniej i w cześniej był w W iedniu w ystaw iony.

Podobał się. M üller zanotow ał w łasną ręką, że tem u utw orow i zawdzięcza

sw oją zaw odow ą rep u tację, dodając z dum ą, że opera D uchow idz „znana

je st w e w szystkich k ra ja c h ” 4. P re m ie ra przebiegła try u m fa ln ie (10 X

1 Zob. T [ = T e a tr W o jciech a B o g u sła w sk ie g o w la ta ch 1799— 1814. O pracow ał E. S z w a n k o w s k i . W rocław 1954, s.] 255.

2 D as n eu e S o n n ta g sk in d . E in k o m isc h e s S in g sp ie l in z w e i A u fzü g en . D ie M u­ sik ist v o m H errn K a p ellm eister M ü l l e r in W ien. L eip zig 1794. — D as N e u ­

so n n ta g sk in d . N ach dem F u rch tsa m en von Ph. H a f n e r . A ls S in g ssp iel in zw ei

A u fzü g en n eu b earb eitet von J. P e r i n e t. P ressb u rg 1794. — D as N eu so n n ta g s­

k in d . A ls S in g sp iel in zw ei A u fzü g en nach W eil. Ph. H a f n e r frei b ea rb eitet von

J. P e r i n e t. A u fg e fü h r t au f d em K. K. P r iv ile g ie r te n T heater in der L eo p o ld ­ sta d t und im K. K. P r iv ile g ie r te n T heater an der W ien bei G eleg en h eit a ls Herr W eidm ann, K. K. H o fsch a u sp ieler, w äh ren d den F erien in der R olle des H a u s­ m eisters a u ftra t. W ien 1804.

» Zob. T 306.

(3)

1793). W kilkanaście dni później sam cesarz p rzy b y ł z żoną do T h eater

in d e r L eopoldstadt, zw abiony rozgłosem nowości 5. A więc łatw o zgad­

nąć, co zwróciło uw agę B ogusław skiego 6.

W W arszaw ie D uchow idz m iał m niejsze pow odzenie. O d eg rany po raz

p ierw szy 26 X II 1802, w re p e rtu a rz e u trz y m a ł się ty lk o do 1803 rok u 7.

Nie zniechęciło to d y rek to ra. W iem y, że sięgał n a d a l po opery M iillera

i znalazł pom iędzy n im i jeszcze jed en przebój (D wie sio stry z Pragi) 8.

N ajw idoczniej in tereso w ał się ow ym kom pozytorem . P rzem aw ia za ty m

i fak t, że Ś w ięto bram inów słońca g rał w e w ła sn y m p rzekładzie 9.

Nie m ieliśm y dotychczas zupełnej pew ności, k to przełożył D uchow i-

dza. D m uszew ski stw ierd ził w K ró tk ie j kronice, że B ogusław ski, z „Ga­

zety W arszaw skiej” w iem y, że g rał on rolę ty tu ło w ą. Czy był rów nież

tłum aczem lib re tta? Afisza dotychczas nie odszukano — n ajp raw d opo d ob­

niej pom ijał nazw isko tłum acza, tak jak „G azeta” (która, naw iasem m ó­

wiąc, kw aśno w ypow iedziała się na te m a t sposobu podłożenia słów pod

m u z y k ę )10.

W D ziełach d ra m a ty czn y c h Bogusław skiego nie znajd ow aliśm y tego

p rzek ład u . Nie obalało to tw ierd zenia D m uszew skiego; Dzieła są tylko

w yb orem sztuk, k tó re Bogusław ski pisał, adap tow ał, tłum aczył, w do­

d a tk u w yborem nie dokończonym (z 15 tom ów zaplanow anych a u to r

zdążył opracow ać ty lk o 12). B rakow ało n a m jed n a k jakiegoś potw ierdze­

nia in fo rm acji Dm uszew skiego. Rękopis zacho w any w O ssolineum po­

tw ierd zen ia takiego nie zaw iera (w ym ienia ty lk o kom pozytora i a u to ra

ory gin alnej w ersji lib retta) u .

s ta d t in W ien. L a n d es- und S ta d tb ib lio th ek w W ied n iu , rkps 51 926 Ib, k. 74v: „D urch d iese O p er h a b e ich m ir m e in e n m u s ik a lisc h e n K r e d it e r w o rb e n , d ie s e O p er is t in a lle n L ä n d e rn b e k a n n t”.

6 Zob. ib id e m . R zecz u trzym ała się w sta ły m rep ertu arze teatru do roku 1829. Zob. F. H a d a m o w s k y , D as T h e a te r in d e r W ie n e r L e o p o ld s ta d t 1781— 1860.

B ib lio th e k s - u n d A rc h iv b e s tä n d e in d e r T h e a te r S am m lu n g d e r N a tio n a lb ib lio th e k .

W ien 1934, s. 217—218.

6 Z anim jeszcze B o g u sła w sk i w ró cił do W arszaw y, grał tę operę w e L w o w ie zesp ół n iem ieck i p ozostający w ów czas pod jego d y rek cją. Zob. J. G o t , N a w y s p ie

G u a x a ry . W o jciech B o g u sła w sk i i te a tr lw o w s k i 1789— 1799. K rak ów 1971, s. 398.

W arto dodać, że te n sam n iem ieck i zesp ół B o g u sła w sk ie g o w y s ta w ił już przed tem w e L w o w ie trzy u tw o ry z m u zyk ą M iillera. B y ł to w ię c k om p ozytor od d aw n a i dobrze znajom y. Zob. ib id e m , s. 386, 388, 393.

7 Zob. T 255. 8 Zob. T 257, 263.

• P oza L. D m u s z e w s k i m , k tóry stw ierd ził to w K r ó tk ie j kron ice, in fo r­ m ację pośw iad cza recen zen t „G azety W a rsza w sk iej”. Zob. T 306.

10 „G azeta W arszaw sk a” 1802, nr 104, dod. Zob. T. 255.

11 D u ch o w id z, c z y li W c ze p k u się ro d ził. O p era k o m ic zn a w d w ó ch a k ta ch , z n iem ieck ieg o , P an a P e r i n e t tłum aczona, z m u zyk ą P ana W en zel M ü l l e r , w W arszaw ie 1802. B ibl. O ssolineum , rkps 10 216 I. Poza p ieczęcią i sygn atu rą O ssolin eu m sygn atu ra teatru lw o w sk ie g o (№ 126) oraz d w ie k o lejn e p ieczęcie teg o tea tru . N ad ty tu łem — inną ręką: U p io ry . A d n otacja cen zu ry „G elesen u n d k a n n

(4)

„ D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y

219

Tyle m niej w ięcej p o trafiliśm y powiedzieć na tem a t D uchow idza, gdy

znalazł się nie znany dotychczas przekaz tekstow y. Są to słow a „n um e­

ró w ” m uzycznych I a k tu w przekładzie polskim , w pisane m iędzy pięcio­

linie rękopiśm iennej p a r ty tu r y w zbiorach m uzycznych A ustriackiej Bi­

blioteki N arodow ej w W ie d n iu 12.

Znalezisko to okazało się in te resu jąc e z dwóch powodów. Po pierw sze:

te k st jest tu p o p raw n iejszy od tego, k tó ry się zachow ał w O ssolineum .

Po drugie: jest to a u to g ra f Bogusław skiego, w d od atku czystopis. D ruga

okoliczność w sposób oczyw isty potw ierd za inform ację Dm uszew skiego.

Bogusław ski, już od 20 la t d y re k to r te a tru , nie fatygow ałby się przep isy­

w aniem cudzego tek stu . N iew ątpliw ie b y ł tłum aczem D uchow idza.

A u to g rafy B ogusław skiego nie z n a jd u ją się dzisiaj n a zaw ołanie. P rz e ­

ciw nie, należą do n ajw ięk szy ch rzadkości. W arto więc te k s t znaleziska

w iedeńskiego w yd ru k o w ać, zanim cały D uchow idz doczeka się ogłoszenia.

Z am iast w stęp u — k ilk a najkonieczniejszych wiadomości. B ogusław ­

ski jako tłu m acz poczynał sobie dość swobodnie, pozostając jed n a k

w g ranicach p rzekład u . Jeg o D uchow idz nie m a żadnych cech adaptacji.

Rzecz dzieje się ta k jak w oryginale, w jak im ś k r a ju niem ieckiego obsza­

r u jęz y k o w eg o 13. Postaci noszą te sam e im iona i nazw iska. Je d y n y m

w y ją tk ie m jest Błażej (k tó ry zresztą w o ryginalnej w ersji w cale nie m a

im ien ia ' i w y stę p u je jako „H a u sm eister”). Czasem te k s t Bogusław skiego

b yw a b ardziej dosadny od o ryginału. K la ra np. pow iada u P e rin e ta: „Sei

unbesorgt, ich schlafe g u t / Die ganze N a c h t”. A u Bogusławskiego: „ J a

się diabła ni u p io ra / Nie lęk am m o cy ”. Nie w iem y, naw iasem m ówiąc,

czy to n a pew no p rz e ja w jego w łasnej wynalazczości, czy może dowód,

że k o rzy stał z jak ie jś bardziej m alow niczej w ersji rękopiśm iennej.

Czy znał o ry g in ał z d ru k u ? T ru d n o powiedzieć. N a pew no m iał p a r­

ty tu r ę z tek ste m niem ieckim , być może pozyskaną ju ż w e Lw ow ie 14.

Rękopis zachow any w O ssolineum nie pozw ala się zorientow ać w tej

spraw ie. A w k ażd y m razie nie pozw ala zająć stanow iska bez w ahania.

J e s t to odpis p o w stały n a u ży tek te a tru lwowskiego, bardzo późno 15. Nie

a u fg e fü h rt w e rd e n . L e m b e rg , d e n 30 D e ze m b e r 1827. Z a ją c z k o w s k i”. Do ręk op isu

dołączon a osobna zszy w k a z częścią te k stó w w ierszo w a n y ch , zatytu łow an a: Ś p ie w y

z o p e r y „ K to się w c z y p k u r o d z ił”, 1828, 16 styczn ia. T en ty tu ł p op raw ion o na:

W c z y p k u się r o d z ił. Tu tak że sygn atu ra (192 a) i p ieczęć teatru lw o w sk ieg o . Z a­ tem rękopis p o w sta ł w zw iązk u z lw o w sk ą prem ierą (25 I 1828). Zob. B. L a s o c k a ,

T e a tr lw o w s k i w la ta c h 1800— 1842. W arszaw a 1967, s. 374.

12 D u ch o w id z. O p e ra w e d w ó c h a k ta c h , z n iem ieck ieg o tłum aczona. Z m uzyką P a n a W enzel M ü l l e r , ö ste r r e ic h is c h e N a tio n a lb ib lio th ek w W iedniu, rkps S u p p l. “M us. № 22 887a. U p rzejm ie d zięk u ję A u stria ck iej A k a d em ii N auk, która u m o żli­ w iła m i o d n a lezien ie te g o rękopisu.

18 W od p isie lw o w sk im czy ta m y n a w et: „Scena jest w W ied n iu ” (czego n ie m a w oryginale).

14 Zob. p rzypis 6. 15 Zob. przypis 11.

(5)

ulega w ątpliw ości, że i tu m am y do czynienia z p rzek ład em B ogusław ­

skiego. N iestety, odpis sporządzono niedbale. Ju ż w pierw sży m duecie-

m ożna naliczyć 14 odm ian, pom ijając przestaw ienia w ersów . Są to d ro ­

biazgi, ale czasem zm ieniają sens. Np.: „W stańże, śpiochu, gdy ci k a ż ę ”

// „R uszaj, śpiochu, gdzie ci k ażę”. W w ielu w y pad k ach odpis g u b i s y ­

labę, a więc n arusza ry tm . Po duecie Lizy z Jo h a n em z n a jd u je m y a rię

Jo h an a („Jakow aś rozkosz nieznana...”) 16. W au to g rafie Bogusławskiego·

jej nie ma. I nic dziwnego, bo w oryginale takiej arii nie uśw iadczym y.

Z aw ierał ją zapew ne tek st, k tó ry kopista przepisyw ał. J a k i to zatem był

tekst? W olno się obawiać, że już od a u to g ra fu dosyć odległy.

W naszej publik acji nie czynim y też z ossolińskiej kopii żadnego u ż y t­

k u i d ru k u je m y w yłącznie zaw artość au to g rafu, tzn. słow a arii, ansam bli

oraz fin ału a k tu I, p rzep latan e streszczeniam i dialogów i monologów. N u ­

m eracja tek stó w śpiew anych jest w zięta z au to g rafu . N u m eracja scen —

w edług w ydania w iedeńskiego (w auto grafie b ra k podziału na sceny).

T ekst słow ny w pisany m iędzy pięciolinie m a u B ogusław skiego postać

dostosow aną do śpiew u. Co chw ila pow tarza się jakieś zdanie po w ie le -

kroć, z nieznacznym i zm ianam i. Tak się w tam ty c h czasach śpiew ało i ta k

w ygląda zw ykle tek st arii w ówczesnych p a rty tu ra c h . L ib re tto nie zacho­

w yw ało tej ornam en ty k i.

W naszej edycji sta ra m y się odtw orzyć w ersję lib re tta , pom ijam y

więc pow tórki tego samego w yrazu. O fiarą tak ich operacji padło k ilk a

pojedynczych słów.

Pisow nię i in te rp u n k c ję m odernizujem y, p rzy czym oczywiście za­

ch ow ujem y pow szechnie znane właściwości języka Bogusław skiego, do

któ ry ch n ależy form a „ fry z e r”, w au to grafie w y stę p u ją c a ko nsek w en t­

nie. W iem y zresztą skądinąd, że B ogusław ski ta k to słowo pisał (i za­

pew ne w y m a w ia ł)17. W ustach B łażeja — c h a ra k te ry sty c z n e gw arow e

„Nie m ożno” (Nr 2) i „pom ału ” (finał a k tu I). Sam ogłoski czyste, niepo-

chylone, pozostaw iam y tam , gdzie m ają w p ływ na

brzm ienie ry m u :

„prożno” (Nr 2), „m ów ię” (Nr 8), „p ró żn e” (Nr 11).

W ym ieniając postaci B ogusław ski pisał najczęściej „ Jacq u es” (raz

„M onsieur Ja c q u e s”, N r 4), p aro k ro tn ie jed n ak zdarzyło m u się zam iast

tego napisać „ F ry z e r”. W naszym tekście p rzy w racam y w tak ich w ypad­

kach wszędzie im ię „ Jac q u e s”. Także „W szyscy” , używ ane w finale w y­

m iennie z fo rm ą „T u t t i ”, w prow adzam y jako form ę p anującą.

N adto pow inniśm y stw ierdzić, że w ersy w naszej edycji popraw ione

m ają n astęp u jącą postać w autografie: „N i e с h będzie szczęścia obra­

zem ” (Nr 3); „Um ie fry zo w ać” (Nr 4); „ Jak żołnierza s z a n o w a ć ”

(finał).

ie Zob. odpis lw o w sk i, s. 65.

(6)

„D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y

221

[W E N Z E L M U L L E R

DUCHOWIDZ, CZYLI W CZEPKU SIĘ RODZIŁ O pera w dw óch aktach

S ło w a : JO A C H IM P E R IN E T w e d łu g H A F N E R A P r z e ło ż y ł W O JC IE C H B O G U S Ł A W S K I

O s o b y

Pan von H a sen k o p f H enrietta, jego córka

M adam e K lara, siostra H asen k op fa W alery, k ap itan , pasierb K lary Pan von H ein zen feld

L izetta, pok ojow a H en rietty Johan, ordynans W alerego Jacq u es, fryzer

B łażej, stróż а к T i Ulica, p r z y n ie j d o m ( p r a k ty k a b e l) . D nieje. S c e n a 1 D uetto] K A P I T A N

W stańże, śpiochu, gdy ci każę, Już n ie m ogę w ytrzym ać.

J O H A N

P anie, w sz a k ja led w o łażę, P ozw ól m i się przedrzym ać.

K A P I T A N

Spać u sta w n ie n ałóg brzydki.

J O H A N

Spać p ięć godzin to n ie zbytki.

K A P I T A N

W stańże, dam ci dw a dukaty. W idzisz, że już dnieć poczyna.

J O H A N

Pójdęć ja i bez zapłaty. O, b ied n yż ja chłopczyna.

K A P I T A N

Słoń ce o św ieca tw ą drogę. Strzeż się. N ie bądź w id zian y.

J O H A N

Oczu rozedrzeć n ie m ogę. P ow róć, śn ie m ój ukochany.

(7)

K A P I T A N J O H A N

Już d łużej ścierp ieć n ie m ogę, W szakże już p od n iosłem n ogę, M uszę obić gałgana! A b y p osłu ch ać pana.

w s t r z ą s a n i m z i e w a

D zień już, a on śpi gorzej! A ch, jakże m n ie sen m orzy! W staw aj prędzej, w sta w a jże! A -u! A -u! A u! Au!

K A P I T A N

p o r y w a go i budzi.

[Z d ialogu d o w ia d u jem y się, że K ap itan p ra g n ie poślu b ić H en riettę H a sen k o p f. M acocha K a p ita n a jest tem u przeciw n a, a o jciec p an n y ch ce oddać jej ręk ę P an u v o n H ein zen feld . K a p ita n śp ieszy się (jest na u rlop ie) i w y s y ła ord yn an sa z listem do H en rietty . S c e n a 2. Obaj, słu g a i pan, d arem n ie u siłu ją się rozm ów ić z g łu ­ ch y m B łażejem . N a stęp u je N r 2: T ercetto.] BŁAŻEJ N a prożno. N ie m ożno. N ic złego. W szystk iego Ja w iern y O dźw ierny! P iln u ję, C zatuję I n ik t m nie N ie kupi I za d u k atów sześć! K A P I T A N , J O H A N r a z e m

D ostan iesz je, głupi, L ecz ch ciej ten lis t zanieść.

BŁAŻEJ Ja m am sto d ia b łó w zjeść? K A P I T A N , J O H A N r a z e m Cóż gadać z ty m słupem ? BŁAŻEJ

Co? Jak? Ja m am paść trupem ? K to p o d n iesie ram ię,

Tem u g n a ty złam ię, Zgruchocę m u ręce I łeb m u u k ręcę, N a m iazgę go zbiję, P otem się upiję!

(8)

„ D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y 2 2 3

KAPITAN JOHAN T eraz się w strzy m a jm y ,

M om ent za czek ajm y. Już ja w to poradzę, Że cię tam w p row ad zę.

T eraz się w strzym ajm y, M om ent zaczekajm y. Już ja w to poradzę, Że pana w p row adzę. [BŁAŻEJ]

na stro n ie

T eraz się zm aw iają, J a k od rw ić m n ie m ają.

[BŁAŻEJ] głośn o KAPITAN JOHAN Do dom u iść radzę,

Bo przez k ij p rzesad zę.

Już ja w to poradzę, Że cię tam w p row adzę.

Już ja w to poradzę, Że pana w p row ad zę. [B łażej co fa się do dom u i zam yk a bram ę. S c e n a 3. P o ja w ia się Jacq u es, fry zjer H a sen k o p fó w . Joh an rad zi p o w ierzy ć m u oddanie listu . S c e n a 4. J a cq u es zgadza się (za 3 dukaty). N a stęp u je N r 3: Aria.]

KAPITAN

O, ty bożku serc pieszczoty, T w ej o p iek i ja w zy w a m . Z akończ p rędzej m e zgryzoty, N iech rozkoszy używ am . N iech H en ryk a ze m n ą razem W iecznym w ę z łe m złączona, Jak k och an k a i jak żona, B ęd zie szczęścia obrazem . G dy m ej śliczn ej H en rietty M iłość będ zie za w sze stałą, P o w iem , że k o b iet za lety S zczęściem m ężczyzn i ch w ałą.

[K ap itan i Joh an odchodzą. S c e n a 5. Jacq u es w y ja w ia nam , że lis t odda K larze, która m u kazała szp ieg o w a ć K apitana. N a stęp u je Nr 4: Aria.]

JACQUES

Ja zaw sze to m ó w ię: fry zera stan złoty, G dy m a d ow cip w g ło w ie i m odne obroty. U m ie on fry zo w a ć,

P odchlebiać, szk alow ać, O ddaw ać b ilety , N am aw iać k o b iety ; W tenczas z k ażdej strony J est dobrze p łacon y, A często bogini I jem u hołd czyn i.

Och, ja za w sze m ów ię: fryzera stan złoty, G dy m a dow cip w g ło w ie i m odne obroty.

(9)

Och, gd yb yż nie znano fry zeró w na św iecie, W szystk o by w ied zian o, co dziś jest w sek recie. G dzie pan m ąż zazdrosny,

Tam liste k m iło sn y D la zalotn ej żony — P a p ilo t sk ręcon y — Tam w pudrze brylan ty, W pom adzie dukaty...

A ch, m odne am an ty L ubią nas za katy!

Och, ja zaw sze m ów ię: fry zera stan złoty, G dy m a dow cip w g ło w ie i m odne obroty.

[Jacq u es odchodzi. S c e n a 6. P okój P ana v o n H asen k op f, k tóry w szlafrok u le ż y w łóżk u . W fo tela ch H en rietta i L izetta. N astęp u je N r 5: D uet.]

H E N R IE T T A L IZ E T T A

Z asyp iaj słodko, obudź się przyjem n ie, Z asypiaj słodko, obudź się przyjem n ie, K och an y ojcze, te są m e życzenia, K ochany panie, te są m e życzenia, N iech a j cię strach y nie dręczą darem nie, N iech aj cię strach y n ie dręczą darem nie, N iech ci sen lu b y sp raw ią nasze pien ia. N iech ci sen lu b y sp raw ią nasze p ien ia.

[Z dialogu w y n ik a , że d ziew częta m uszą czuw ać u boku starca, który p an iczn ie boi się d uchów . S c e n a 7. Gdy L izetta w ych od zi, ojciec w y ja śn ia córce, że — na sw o je n ieszczęście — jest w czepku urodzony; tacy lu d zie w id zą duchy. N a stęp u je N r 6: Aria.]

H A S E N K O P F

Tak, córko, w ierz mi, że są m ary, Co w ła ż ą przez n ajm n iejsze szpary, A kto się w czepku urodzi,

T en w idzi, gdy duch w chodzi.

Raz duch w n ied źw ied zia się zm ienia, D rugi raz osłem się staw ia,

A czasem na k szta łt jelen ia R ogi stra szliw e n ad staw ia. P rzeszłej nocy m oja żona N a w ę g ie l cała spalona S ta n ęła w m ojej łożn icy W p ostaci strasznej diablicy. Tak, córko, n ie są to żarty. To było już tak po czw artej, G dy do m n ie się zbliżyła, P a w ilo n m ój odkryła, Z aczęła straszn ie spoglądać. Ja słucham , co będzie żądać?

W tem w e stc h n ie trzykroć: Ach! Ach! A ch! A ja ze strachu: z łóżka bach!

W tem p sy pod oknem zaw yły, A sow a straszn ie w rzasn ęła, A ż m i się w ło sy zjeżyły. W tem m oja żona krzyknęła: W stań, śpiochu gn u śn y, m itręgo! Z aw szeż b ęd ziesz niedołęgą?

(10)

„ D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y

225

W stań, bo jak p orw ę w pazury, To cię obedrę ze skóry, B izu n em b ęd ę w a liła , Ja k em za życia robiła!

W tem k o g u t zap iał na grzędzie. Znikła! B ogu c h w a ła n iech będzie! T ak się n ie zląk łem , jak żyję. A ch, jeszcze m i serce bije: Puk, puk! Puk! Puk, puk! A ch, jeszcze serce m i bije.

[Córka n ie w ie r z y jego sło w o m . S c e n a 8. W chodzi P an von H ein zen feld . N a stęp u je N r 7: Aria.]

H E IN Z E N F E L D

P y ta m ob seq u ialiter, To zn aczy się pokornie, Czy d zisia j n octu rn aliter S p ałaś p a n i w yb orn ie? I w ie d z ie ć ch cę totaliter, Czy n ie ża rtu jesz ze m nie? Bo ja cię cord ialiter

C h ciałb ym kochać w za jem n ie. P rzyjm , proszę, b ez zm arszczenia T w y ch rączek u ściśnienia! O je! O je! O je! O je! Co za p a lu szek śliczny!

ca łu je p a lce j e d e n po drugim,

O srebrny, o złoty, O cu k row y, o ty M liczny!

0 rozkosze, o pieszczoty, O, w y p erły , o k lejn oty! Ś cisk a m w a s m om en taliter, L ecz m atrim on ialiter N ied łu go! C ordialiter Ś cisk a m w as! T otaliter! A jako m ąż fo rtissim u s U słu żę w a m in om nibus. S u avissim a! C arissim a! Ja k och am w a s to ta liter 1 m ó w ię to fin a liter, Że ty ś jest przeznaczoną, B yś b yła m oją żoną. Fortu n a cui fa v et, Sp on sa p etita m anet.

m ów i

A m ó w ią c to po polsku: K ażd em u żona

Z n ieb ios przeznaczona.

[W szyscy prócz gospodarza w ych od zą. S c e n a 9. H asen k op f w o ła pom ocy. S c e n a 10. W chodzi K lara. D o w ia d u jem y się, że jest w d o w ą , bogatą, n ie chce

(11)

jed n ak dać p asierb ow i n ic poza tym , co m u się z p raw a n ależy. J e j rozm ow a z b ratem p row adzi do sprzeczki. N astęp u je Nr 8: Duet.]

H A S E N K O P F

A ch, dałby Bóg, by cię zmora P rzysiad ła w nocy.

K L A R A

Ja się diabła ni upiora N ie lęk am m ocy.

H A S E N K O P F

M ilcz, siostro, bo jak cię u sły szy , To cię zap ew n e udusi.

K L A R A

p a tr z ą c w kulisą, stra sz ą c b r a ta

A ch, coś się tu rusza i dyszy, To pew n o dusza być m usi.

H A S E N K O P F

Oj! Oj! Drżę cały, drętw ieję! A ch, siostro, m ów m y różaniec!

K L A R A

Och, w id zę ja w n ie, że już durzeje. O, cóż to za opętaniec.

d a je m u z w o r e c z k a p ie n ią d z

Na! W eź no ty.

H A S E N K O P F

Co ? Jeden złoty ? Czy to ja żebrak ?

K L A R A

Idź do felczera I puść k rew z czoła. To cię od głu p stw a U zdrow ić zdoła.

H A S E N K O P F

Tego n ie zrobię, Straciłb ym siły, A w ten czas by m nie Zm ory zdusiły.

K L A R A

Idź do szpitala!

H A S E N K O P F

(12)

„ D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y 2 2 7 K L A R A A ż m n ie w sty d za cię, Mój głu p i bracie. H A S E N K O P F A m n ie żal, że ci D iabeł kark skręci.

K L A R A

M asz p u stk i w głow ie.

H A S E N K O P F

Skoń czże to, m ów ię!

K L A R A

N ęd zn e stw orzen ie.

H A S E N K O P F

N ie słu ch am cię, nie, nie!

K L A R A H A S E N K O P F

B ądź zdrów , m ój bracie. B ądź zdrow a, siostro, A ż m n ie w sty d za cię. N ie bądź tak ostrą! C ha, cha, cha, cha, cha! Już m n ie tw e zdanie N ęd zn e stw orzen ie. N ie przekona, nie. A dieu, m onsieur! A dieu, m adam e, Cha, cha, cha, cha! Cha, cha, cha, cha!

[ S c e n a 11. K lara sam a; za sta n a w ia się, czy w y ja w ić bratu sw ój sekret. S c e ­ n a 12. J a cq u es w ręcza K larze liścik K ap itan a do H en rietty . S c e n a 13. K lara d ow iad u je się z listu , że K a p ita n zapow iada p rzyb ycie duchów o północy; w śród ogólnego zam ieszan ia p ragnie u ciec z d ziew częciem . K lara d ecyd u je się: zam iast tego listu H en rietta dostan ie fa lsy fik a t. S c e n a 14. U lica. Johan z k o lejn y m listem w ręce. S c e n a 15. N adchodzi L izetta. O boje rozglądają się, czy n ie są p od słu ch i­ w ani. W ów czas zaczajona za n im i K lara zręcznie w y jm u je Joh an ow i z ręki list, w cisk a m u fa lsy fik a t i uchodzi. L izetta odbiera list i zaraz otw iera (H enrietta n ie ma przed nią tajem nic). W liś c ie im p ertyn en cje! A w dopisku bru taln e słow a dla L izetty w im ien iu Joh an a. N a stęp u je Nr 9: D uet.]

L IZ E T T A

O, ty jesteś grzeczny i lu b y gaszek!

J O H A N

L izetto, ach, proszę, n ie zw ażaj ty ch fraszek!

L IZ E T T A

Tak o m n ie p isać n iegod n ie, zuch w ale!

J O H A N

I ow szem , L izetto, ja cię zaw sze ch w alę.

L IZ E T T A

(13)

J O H A N

M ów ię szczerze!

L IZ E T T A 'J O H A N

N iech b ędzie, co chce, A ch, ja cię koch am R zucam cię w ieczn ie ! W iernie, stateczn ie! W net ja ci nadgrodzę L izetto , bądź cicho, T e zdania p ięk n el B o ja m ięk n ę!

L IZ E T T A H ultaju! [JO H A N l Lizetto! L IZ E T T A Szalbierzu! J O H A N K ochanko! L IZ E T T A d a je m u p o lic ze k i o d ch o d zi

[Gra m im iczna: J oh an zbiera ostrożnie u d erzen ie z p oliczk a w ch u steczk ę i za­ w ią zu je. S c e n a 17. N adchodzi K apitan, k tórem u J oh an rzuca w tw a rz zaw ar­ tość w ęzełk a . K ap itan n ic z teg o n ie rozum ie, obaj rozchodzą się w g n iew ie. S c e ­ n a 18. W pokoju H a sen k o p f a. Przy p om ocy ro zm a ity ch r e k w iz y tó w B łażej przy­ go to w u je m ieszk a n ie do obrony przed ducham i. A sy stu ją m u: H en rietta i L izetta. S c e n a 19. H ein zen feld przychodzi po H asen k op fa, żeb y go zabrać do n otariusza; czas sp isa ć in tercyzę. B łażej w y zn a czo n y do p iln o w a n ia d ziew czą t. S c e n a 20. D ziew częta proszą B łażeja, żeby zo sta w ił je sam e. N a stęp u je N r 10: Aria.]

B Ł A Ż E J

M niejsza o to. G dy ch cecie, S a m e zostajcie.

L ecz gdy p ójd zie upiór, M nie n ie w o ła jcie. N iech w a s tu pożre, P rzysięgam na duszę, Że bronić n ie będę, A n i się ruszę. I żebym n ie w id zia ł W aszych srogich m ąk, P ójdę do m iasta I sp iję się jak bąk. W olę w szyn k u sied zieć I grać sobie w k arty, Jak tłu c się z m aram i I bić się z czarty. W am jako k ob ietom M oże w y b a czy ,

(14)

„ D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y

229

Bo d iab eł i k ob ieta Jed n o znaczy. Ja za zd row ie w a sze C iągnąc pom ału W esoło śp iew a ć będę: Glu, glu! Glu, glu!

[B łażej odchodzi, a po c h w ili tak że L izetta. N a stęp u je Nr 11: A ria]

H E N R IE T T A

C zem u zaw sze serca tk liw e T rosk i cierpieć w k och an iu m ają ? W ięc n ie m ogą być szczęśliw e, G dy w przód n ieszczęść n ie doznają ? Choć m i przyszłość sp rzyjać zda się, Choć przede m ną rozkosz staw ia, J ed n ak w ty m że sam ym czasie S erce zm iany się obaw ia. O, Fortuno! B ó stw o m ożne! T y zw róć ku m n ie tw o je koło, A w n e t znikną trosk i próżne I ja żyć będę w esoło!

[W raca L izetta, za n ią Johan (na ch w ilę), za Joh an em K apitan. S c e n a 21. K a p ita n tłu m aczy u k och an ej, że lis t jest n a p isa n y ręką K lary. O dtąd g n iew a ją się już ty lk o na n ieob ecn ego Joh an a, k tórego p od ejrzew ają o zdradę, a sam i się godzą i p o sta n a w ia ją u ciek ać. N a stę p u je N r 12: D uet.]

K A P I T A N

U ciek a jm y od sied lisk a , W którym przem oc panuje.

H E N R IE T T A

S zczęśliw o ść że n as ju ż bliska, S erce m oje to czuje.

K A P IT A N

Choć m ała chata...

H E N R IE T T A

B y łem z tobą była...

K A P I T A N

N a końcu św iata...

H E N R IE T T A

B ęd zie dla nas m iła.

H E N R IE T T A , K A P I T A N r a z e m

T am nam ch leb su ch y S m aczn ą potraw ą

(15)

K A P I T A N

K iedy poran k iem słoń ce w sta n ie,

H E N R IE T T A

B ęd ziem y S tw ó rcy czyn ić dzięki,

K A P IT A N

A potem w d zięczn e u ścisk an ie

H E N R IE T T A

N adgrodzi p race tw ej ręki.

H E N R IE T T A , K A P IT A N

r a z e m

M iłość go w n et oddali stała. Tam ludzka złość n ie dokaże, A by nas rozłączyć m iała, A choć się zły los pokaże,

[odchodzą]

[ S c e n a 22. Joh an w ch od zi i ch ow a się za łóżk o na w id o k fryzjera. F ryzjer głośno liczy pien iąd ze, w śród nich n a p iw ek od K lary, w rzu cając je do k ap elu sza. Johan zakrada się z ty łu i n a d sta w ia sw ój kapelusz. Gdy fry zjer spostrzega, co się stało, Johan lo ja ln ie uprzedza go, że zginie. N a stęp u je Nr 13: F in a ł ak tu I.]

S im fo n ia b i t w y JA C Q U E S

A ch, za jaką, proszę, zdradę C hcesz m nie sk rzyw d zić b ied n ego ?

JO H A N

P osiek am cię na pom adę, B yś n ie zdradzał bliźniego.

JA C Q U E S

Jam to czyn ił p rzez poczciw ość, Co in n i czyn ią przez ch ciw ość. N iech pan Johan przebaczy!

J O H A N

M ego pana Tak oszachrow ać, U fryzow ać, Ż le trak tow ać I szk alow ać, D ać się zdrajcom Przek u p ow ać I sek retu N ie dochow ać —

(16)

„D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y 2 3 1

M onsieur Johan, przebaczenie! Daruj tę m ałą w adę!

JA C Q U E S J O H A N

T ego n ie daruję, nie! S tłu k ę cię na pom adę!

B Ł A Ż E J

J O H A N

Coś n ib y krzyk tu sły sza łem , W łaśn ie czubić się ch ciałb ym . K w a rtę w ó d k i w y żło p a łem I d iab ła pokonałbym . G dy w dom u zastan ę czarty, W ypiję jeszcze d w ie kw arty, In aczej uciek ałb ym .

J A C Q U E S

P a n ie Johan, racz darow ać! B łażeju , ratuj m nie, C hcą m n ie zam ordow ać!

JA C Q U E S b ł a ż e j do Johana

Łotrze b ez czoła, bez duszy, A ch, ratuj, kto sły szy ! K ied y m i n ie sch ow asz O betnę ci uszy! A ch, gw ałtu , chcą m n ie szabli,

zam ordow ać! To cię porw ą diabli.

H E IN Z E N F E L D

Quae, q ualis, qu an tae ? Co za w rza sk i ? JA C Q U E S R atuj, z tw ej łaski! A ch, ratuj, z tw ej łaski! JO H A N D am ja ci w rzask i, D am ja ci tu w rzaski! b ł a ż e j d o Johana P orzuć n iesn a sk i. Ej, porzuć n iesn a sk i.

do H e in ze n fe ld a To pan Johan fryzera

C hciał tu k on ieczn ie w yczu b ić.

JO H A N

Tak, n iech ten łotr um iera, Ja m u szę go tu ubić.

H E IN Z E N F E L D

Choć to jest m artialiter, L ecz bardzo n ie leg a liter, A przeto rozkazuję,

(17)

JO H A N przedrzeźniając

Czy tak ? Ja się z tego śm ieję I zdrajcę zam orduję.

H E IN Z E N F E L D

To się zow ie b rutaliter. I m ów ię, jak człek rzeteln y, Że w a ść jesteś bezczelny.

JO H A N

W aść m ó w isz b estialiter, Jak o sieł asin aliter.

I m ów ię, jak człek grubszy, Żeś w a ść od osła głupszy.

H E IN Z E N F E L D

Co? Ja zaś osieł ?

pory w a się do szpady JO H A N

Ha! Czy tak ? C hcesz w o jo w a ć ? Zaraz ja ci D am naukę,

Jak żołnierza uszanow ać: N os u tnę, p ysk p rzetnę I łe b stłukę!

K A P IT A N

[do Johana]

Co w id zę ? T yś tu, poczw aro ? W net śm ierć b ędzie tw oją karą.

JO H A N

Co za czary i zw yczaje, Że pan słu gi n ie poznaje ?

K A P IT A N

T w oją zdradę u czułem srodze, P rzeto skarać cię przychodzę.

JA C Q U E S

oglądając się wkoło

O, gdzie by się teraz sch ow ać ?

H E IN Z E N F E L D

Ja się m uszę rejterow ać.

(18)

„D U C H O W ID Z ” O D N A L E Z IO N Y 2 3 3

BŁAŻEJ Że ja zrozum ieć n ie m ogę, C zego chcą te g ło w y harde, Jak n ie skończą w zn ieca ć trw ogę, P ójdę po m ą halabardę.

JO H A N

Ha! Już też tak ie sp otk an ie P o m iesza ło m ózg w m ej g ło w ie. N ie zb liżajcie się, pan ow ie,

B o się kom u w łeb dostanie.

[JO H A N ]

D alej w ięc, staw ajcie, S iek a jcie,

P ła ta jcie, D alej w ięc,

Bo już rozpacz m ną w ład n ie.

H E IN Z E N F E L D , K A P I T A N , J A C Q U E S ,

D alej w ięc, rąbajm y, S iek ajm y,

P ła ta jm y , D alej w ięc,

Z drajca n iech trupem padnie!

B i t w a ogólna.

K a p i t a n na cie ra na Johana, on się broni.

B ł a ż e j ich ro z b ra ja , a j r y z e r rzuca i m p u d e r w s z y s t k i m w oczy. K L A R A śm ie j ą c się z u p u d r o w a n y c h Cóż to za k rzyk ? Co za w rzask i ? Co za śm ieszn e w id zę m aski ? W S Z Y S C Y

H ałas, k łó tn ie, zam ieszan ie, W łaśn ie jak z p iek ła n a sła n ie.

K L A R A

L ecz kto bić się zaczyna, M ów i, co za przyczyna.

H A S E N K O P F do K a p it a n a

P oczątek w rzask u tego C hcę w ied zieć od w aćpana.

k a p i t a n s

Tak zdrajcę n ik czem n ego C hciałem obić Johana.

K L A R A do H e in ze n fe ld a

A w a ćp a n z gołą szpadą C zegoś się u w ija ł ?

(19)

H E IN Z E N F E L D

Jam w strzy m a ł m ądrą radą, Że go pan n ie zabijał.

J O H A N

M nie pan m ój w ty m p rzeszkodził, G dym fryzera fu k lo w a ł.

JA C Q U E S

J am tym się osw obodził, Żem w szy stk ich zapudrow ał.

W S Z Y S C Y

o p ró cz B ła ż e ja

T y w ię c m ów , co tu taj b yło, Ty głupia, n ieczu ła bryło. Cóż stoisz, tam jak p otw ora?

B Ł A Ż E J

Co ? Zm ora ?

W SZ Y SC Y

Zmora ?

B Ł A Ż E J

Jeszcze n ie b yła zm ora. Tak, tak.

Jeszcze n ie b yła zm ora.

W SZ Y S C Y

Zm ora ?

B Ł A Ż E J

Jeszcze n ie b yła, N ie, nie, nie, nie.

H E N R IE T T A L IZ E T T A

A ch, pójdźm yż zobaczyć, A ch, p ójd źm yż zobaczyć, Co m a ten h ałas znaczyć ? Co m a te n h ałas zn aczyć ? Coś m oże poradziem y. Coś m oże poradziem y.

O, przebóg! Mój ojciec jest z niem i! O, przebóg! I sta ry jest z niem i!

J A C Q U E S , K A P I T A N , J O H A N , H E IN Z E N F E L D

r a z e m

Ot, n o w y pow ód boju.

H A S E N K O P F

P recz do sw eg o pokoju! BŁAŻEJ Precz do swego pokoju!

(20)

„ D U C H O W ID Z ’* O D N A L E Z IO N Y 2 3 5

H A S E N K O P F

do K a p i t a n a

A pan m ó w b ez k ręcen ia, Co tu ta j m a sz do czyn ien ia.

K A P I T A N

C hciej się p an udobruchać, C ierp liw ie m n ie w y słu ch a ć. Ju ż w ra ca m do rejm en tu , Bo urlop m ój sk oń czon y I chcę teg o m om en tu O św iad czyć w a m u k łon y.

H E IN Z E N F E L D , J A C Q U E S , J O H A N , H A S E N K O P F

r a z e m

Z ap ew n e to je st udanie.

H E N R IE T T A L IZ E T T A K L A R A

Ju ż jed ziesz, D op raw d y, N iech jedzie,

m oje k och an ie? jed ziesz już, panie? choć na w y g n a n ie.

H A S E N K O P F

A teraz n iech się w y n o si,

K to w dom m ój k łó tn ie przynosi!

H E N R Y K A , L IZ E T T A , K L A R A

r a z e m

To n iesp o d zia n e tu taj zdarzenie...

K A P I T A N , H E IN Z E N F E L D , J A C Q U E S , J O H A N , B Ł A Ż E J , H A S E N K O P F

To n iesp o d zia n e tu taj zdarzenie...

H E N R Y K A , L IZ E T T A , K L A R A

Jak ieś w m ej duszy sp raw ia w rażenie...

K A P I T A N , H E IN Z E N F E L D , J A C Q U E S , J O H A N , B Ł A Z E J , H A S E N K O P F

J a k ieś w m ej duszy sp raw ia w rażenie...

H E N R Y K A , L IZ E T T A , K L A R A

A choć p rzy czy n y zgadnąć n ie m ogę...

K A P I T A N , H E IN Z E N F E L D , J A C Q U E S , J O H A N , B Ł A Ż E J , H A S E N K O P F

Jed n ak w e w n ę tr z n ą czuję trw ogę.

H E N R IE T T A , L IZ E T T A , K L A R A

Jak w ia tr b u rzliw y , gd y po lesie...

K A P I T A N , H E IN Z E N F E L D , J A C Q U E S , J O H A N , B Ł A Ż E J , H A S E N K O P F

I szum , i ło sk o t straszn y n iesie...

J O H A N , B Ł A Ż E J , H A S E N K O P F

Szum , szu m . Szum , szum . B rom , brom . B rom , brom .

(21)

W S Z Y S C Y

T ak ie w m ej d uszy p o w sta ją ton y, Jak gd y uderzą w różne d zw ony.

K A P I T A N , H E IN Z E N F E L D , J A C Q U E S , J O H A N , B Ł A Ż E J , H A S E N K O P F

D zyń, dzyń, dzyń, dzyń!

H E N R IE T T A , K L A R A , L IZ E T T A

D zyń, dzyń, dzyń, dzyń!

K A P I T A N , H E IN Z E N F E L D , H E N R IE T T A , K L A R A , J O H A N , B Ł A Ż E J , J A C Q U E S L IZ E T T A H A S E N K O P F

T ak też w m oim sercu D zyń, dzyń, dzyń, dzyń! Bom , bom , bom , bom! P o w sta ją tony, D zyń, dzyń, dzyń, dzyń! Bom , bom , bom , bom! Jak gdy biją w d zw ony. D zyń, dzyń, dzyń, dzyń! B om , bom , bom , bom!

K A P I T A N

R ozum zdrow ą radę daje: Idźm y każdy w sw e m ieszk a n ie

I tak hałas w n e t u stan ie.

W S Z Y S C Y

Idźm y k ażdy w sw e m ieszk a n ie, A ta k h ałas w n e t u stan ie.

K A P I T A N

Ja m uszę odejść z dom u tego, L ecz n iech się n ik t n ie urąga. Ja dopnę zam ysłu m ego, Jak po m nie honor w y cią g a .

odchodzi JO H A N

do Jacques’a

I ja się też stąd w y n ie ść m uszę, L ecz znajdę cię na u licy . P rzy sięg a m ci to na m ą duszę, Że n ie u jd ziesz m ej szab licy.

odchodzi JA C Q U E S

Jeg o groźby n ie są żartem , Bo b ru talsk ą m a n aturę.

W olę zm ykać przed ty m czartem , M ógłby m i w y trzep a ć skórę.

odchodzi K L A R A

Gdy tera z n ie m a tu hałasu, Gdy już zo sta liśm y sam i, P ódźm y, braciszku, do w czasu. P a n n y n iech idą z nam i.

odchodzi

H A S E N K O P F

G dy tera z n ie m a tu hałasu, G dy juź zo sta liśm y sam i, P ód źm y, siostrzyczk o, do w czasu. P a n n y n iech id ą z nam i.

(22)

„D U C H O W ID Z " O D N A L E Z IO N Y 2 3 7

H E N R IE T T A , L IZ E T T A razem

M ęka sroga w sam otn ości S m u tn e p ędzić godziny, O, d zieln y bożku m iłości, P rzy ślij n am ła d n e ch łopczyny.

o d c h o d zą H A IN Z E N F E L D

Gdy k ażd y zm yka stąd, jak m oże, W ięc ja też n atu raliter

P ójdę, w łóżk o się p ołożę I u sn ę sob ie dulciter.

o d c h o d zi B Ł A Ż E J o g lą d a j ą c się w k o ł o

A g d zież się w sz y sc y p od zieli ? P różno baczność d aw ałem .

do p a r t e r u

P a n o w ie czy co sły sz e li ? B o ja n ic n ie słyszałem .

od ch o d zi

K o n ie c a k t u p i e r w s z e g o

[W II a k cie K lara jest blisk a c a łk o w iteg o tryu m fu . Z aw iadom iona p rzez zdra­ d zieck iego fry zjera o zam iarze k och an k ów , za stęp u je drogę K a p ita n o w i i Joh an ow i, g d y ci w ch o d zą do p okoju gospodarza o p ó łn o cy — w przebraniu, jed en ducha, a drugi diabła. Jed n ak że ostatn ie sło w o n a leży do K apitana, k tóry d em ask u je m a ­ coch ę jak o oszustkę. S fa łszo w a ła ona, jak się okazuje, te sta m e n t sw eg o n ieb o szczy ­ ka m ęża, zan ied b u jąc zniszczyć oryginał. K a p ita n w y k ra d ł go i oznajm ia w s z y s t­ kim , jak zam ożnym sta ł się czło w ie k iem d zięk i sp ad k ow i, co rozstrzyga sp raw ę na korzyść k och an k ów . R zecz kończy się — n ie bez w d zięk u — zap roszen iem p u ­ b liczn o ści na n a stęp n e p rzed sta w ien ie, śp iew a n y m przez B łażeja na nu tę poloneza.]

Cytaty

Powiązane dokumenty

Next to an increased bending energy for GC-rich sequences, an alternative explanation of the observed effect that GC-rich sequences melt at lower applied stretching forces than AT-

In CGAL Combinatorial Maps, darts are already implemented as individual primitives that store their relationships to other darts, while the embeddings of the vertices as points in

LADM covers essential information associated components of land administration and management including those over water and elements above and below the surface of the earth..

quality of service 261 RDF 116 reference data 224 reference model 245 regional development 19 research collaboration 353 research design 3 rural 261 Russia 344 Saudi e-government

What is the potential for design to leverage global and local knowledge exchanges in emergent contexts to foster sustainable product development practices.. This question

Application  methodology:   protocol  and  strategies. NEXT STEP: OPTIMIZATION OF THE

The visualization of the instantaneous flow reveals that the central vortex core breaks up into a double helix, which is wrapped around the breakdown bubble. To the

– de renovatie en de restauratie van het Justus van Effencomplex te Rotterdam (1983-1989; 2001- 2012) is gekozen omdat het twee verschillende aanpakken voor instandhouding toont,