• Nie Znaleziono Wyników

Kamena : dwutygodnik społeczno-kulturalny, R. 38 nr 4 (463), 14.II.1971

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kamena : dwutygodnik społeczno-kulturalny, R. 38 nr 4 (463), 14.II.1971"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

LUBLIN 14.11.1971 Nr 4 (463) DWUTYGODNIK SPOŁECZNO - KULTURALNY CENA 2 ZŁ

W NUMERZE:

IRENEUSZ | KAMIŃSKI

Dziury w aparacie

Rzeczywistość wyższych uczelni ( 2 )

D y s k u t u j e m y o d w a ż n i e i r o z w a ż n i e

Z JEDNEJ GLINY

M a r e k A d a m Jaworski

Przed VI Kongresem

Techników Polskich Poprawki

do wniosków

Jerzy Dostatni

Romuald Wiśniewski

„Szkoda, że pan nie z filmu..."

Pejzaż z refleksjami

Mirosław Derecki

(2)

Z JEDNEJ GLINY

L i t e r a t u r a

M u z y k a

F i l m

T e a t r

S z t u k a

(3)

Rzeczywistość wyższych uczelni ( 2 )

Dziury w

aparacie

Ireneusz J. Kamiński

Tadeusz O l s z e w s k i

(4)

Pejzaż z refleksjami

Wojciech Zeidler

Notatki wietnamskie (2) Zygmunt Mikulski

S c e n a i a r e n a

(5)

Nowa poezja ukraińska

w przekładach Kazimierza Andrzeja Jaworskiego

Iwan D r a c z (ur. 1 9 3 6 ) Wołodymyr Jarynycz ( 1 9 3 8 - 1 9 6 8 )

Hałyna Hordasewicz (ur. 1934)

Walentyn M y ś k o (ur. 1 9 3 9 )

Anałolij Kaminczuk (ur. 1 9 3 9 )

Iwan Nyzowyj (ur. 1940)

(6)

Poprawki

do wniosków

(7)

M a l a r s t w o J a n a P o p k a

Gra

bez końca

(8)

"PROTESILAS I LAODAMIA"

w Lublinie

M a r i a Bechczyc-Rudnicka

Dominik Opolski

(9)

Rzucanie nożem w drzewo

M o n i k a K o t o w s k a

(10)

Głos z t e r e n u

Współczesny regionalizm

Józef Lulek

XII tom

Rocznika

Lubelskiego

(11)

Barwy krajobrazu

Lubelska oficyna

W 1971 roku

Ryszard Dunin

O witrynę Wydawnictwa

L u b e l s k i e g o

(12)

Jak t a m u W a s t o w a r z y s z e ?

Czyja nora ?

K

L U B „ N o r a " , etyli pra- cownik Aw kultury I

•stuki w Lublinie, to temat w Jednakowym etopnlu do atudlum so- cjoiogłcznego, rozpraw- ki psycholoRlczncJ, re portalu obyczajowego, artykułu publi- cystycznego, obszernej Informa- c j i I lakonicznej notatki. Do prze- milczenia równie*. Skoro jednak t w e g o czasu wypróbowano bet mała wszystkie wymienione for-

m y wypowiedzi, a orientacji od- nośnie optymalnej Jego formu- ły nie ma, niech w rzędzie w y - l e j wymienionych prób znajdzie

tle równie! niniejszy felieton.

B y zespół bezskutecznych środ- ków wyczerpać w komplecie.

A właściwie będzie to nie tyle propozycja programowa, co zwrócenie uwagi na pewne nie- prawidłowości 1 badanego przed- miotu cechy krytyczne.

Pamiętamy z lekcji geometrii w pierwszych klasach gimna- zjalnych o dowodzie na wprosi:

kiedy sic jakiejś prawdy nie mo- l e dowieść, dowodzi t l e niesłusz- ności wszystkich j e j przeci- wieństw. Tak samo tu. N i e bar- dzo wiedząc czym „ N o r a " ma być, spróbujmy t l e zgodzić, co do lego, czym ma nie być.

Czy należałoby ze skrupulat- nością Cerbera przestrzegać klauzuli, l e w s w y m przeznacze- niu ma ałulyć wyłącznie ludziom spełniającym zajęcia wymienio- ne w Jego podtytule, m więc aktorom, plastykom, literatom, dziennikarzom, muzykom Itp?

B y n a j m n i e j . B y ł o b y to nawet sprzeczne z tendencja, atosownle do k t ó r e j kalda placówka o po- dobnym charakterze ma mieć

otwarte drzwi dla całego środo- wiska, nie t y l k o zaś dla admi- nistracyjnie wyselekcjonowanego grona uprzywilejowanych. Czy Jednak wynika atąd wniosek, l e k a l d y , kto w godzinach popo- łudniowych nie ma ze tobą co sroblć, ma tam z racji p r z e l y - w a n e j nudy prawo wstępu? T e l nie. Praktyka Jednak w y k a z u j e , l e wystarczy parę razy prawem kaduka czy przypadku nie mieć trudności z wejściem, by tym samym zyskać niejako Jul cał- kiem zalegalizowane prawo b y t - ności.

Przy odpowiedniej mnogości podobnych przypadków rezultat Jest taki, l e atmoafere miejsca przcnaczonego do spotkań ludzi w jakiś sposób czy w Jakimś sensie wapóltworzących dorobek kulturalny naszego środowlaka, kształtują indywidua prawic nic, lub niewiele z tym zajęciem ma- jące wspólnego. Sama zaś pro- gramowa Intencja placówki — w z a j e m n y kontakt przedstawi- cieli środowlak artystycznych — egzystuje sobie na całkowitych marginaliach częstokroć bardzo

o l y w l o n e g o towarzyskiego chao- tu,

Z a u w a l m y t e l . Jaką zmorą dla bywalców klubu b y w a j ą w „ N o - r z e " Imprezy kuluralne. Intruz.

t ł o konieczne, przykrość, wobec k t ó r e j n a l r l y i l « uzbroić w cier- pliwość — oto tak taplaują się te wydarzenia w e w r a l l l w o ś ć lodzi w zasadzie przychodzących tu dla relaksowego, ale kontak- tu przeclel w atmosferze cieka- w e j , l y w e j , pobudzającej Inte- lektualnie.

B y n a j m n i e j nie forsujmy stad wniosku o potrzebie wymuszenia na bywalcach klubu hlpokrytycs- n e j postawy zainteresowania dla

wszystkiego, co spływa tam z e aceny, czy od pierwszego przy scenie stolika, w ogóle nie wska- zane Jest jakiekolwiek w y r a b i a - nie w miejscu przeznaczonym

na odpoczynek. M o l e więc znieść w „ N o r z e " Imprezy kulturalne

uaprawledllwlająe to t y m , l e cl ludzie (ale właśnie cl, pomyśla- ni w Intencji „ N o r y " , a nie

przypadkowi outsiderzy, którzy się później stają gospodarzami) w s w e j pracy z a w o d o w e j m a j ą wystarczająco wielo do czynie- nia t takimi zajściami, w l e c czas odpoczynku prtgną zapełnić tre- ścią Inną? N i e m a m y „koncep- cli p r o g r a m o w e j " — zgoda. MII- t l m y t l ę Jednak zgodzić co do l e g o , l e nieprawidłowością Jest, kiedy Impreza kulturalna Jest postrachem, a co n a j m n i e j z a j ę -

ciem p o t t y m dla ludal badl co b ą d l na tzyldzle s w e j placów- ki a l o w o „ k u l t u r a " mających w y płatne.

N a t w a klubu pomyślana była w tensle f i l u t e r n e j metafory.

Wypada m o l e przeciwdziałać t e - mu, by utrwaliła się ostatecznie

w aenale doalownym.

I — cale nieszczęścia — nie są t o o b a w y przesadnie o i t r o l n e . P r z y j ę ł o się nawet zaliczać do o b o w l ą i u j ą c e g o towarzyskiego to- nu owe „relaksowe** rozprzęże- nie, w którym opinie w y p o w i a - dane są z nadmierną swobodą, za to z niewielkim zastosowa- niem wartości Intelektualnych, c o nadaje niechlubny w y r a z na- wet w leksyce słyszanych tam w y p o w i e d z i . Daleko „ N o r z e " do literackiego talonu, nikt tel nie ttawia w y m a g a ń , by klub stal się miejscem towarzyaklego aympozjonu. skąd docbodaą echa ciekawych r o z m ó w czy dowcip- nych d y k t e r y j e k , ale Jakieś kry- teria towarzyszące t e j placówce chyba nie tą czymś sprzecznym z j e j p r o g r a m o w y m charakterem, W e l m y pod u w a t ę , l e treść pro- wadsonego tam współlyels Jest r ó w n l e l próbką specyfiki nasze- g o środowlaka, g d z i r l więc po- szukam podatawy do sprosto- wań, Jeśli np. r e p o r t a l y a u , c z y - niący lubelakl rekonesana w ma- teriale zaczerpniętym z „ N o r y " , znajdzie aaumpt do nlekorryat- nych dla naa sformułowań? Ma- g n e t o f o n o w y autentyk świadczy

przeciw nam.

Nie, nie podejmuję się tu ni- niejszym d r ę t w y c h propozycji, ani nie przeprowadzam cloteezno-

•kanapowego zrzędzenia. Coś Je%t Jednak nlo tak. Jeśli w miejscu przeznaczonym na kulturalną r o e r y w k ę dość często alyazy się cz te roli te rowy wyraz o określo- nym charakterologicznym auto- ramencie.

R ó w n l e l — w wykonaniu dam- skini. ,

Ijon

Ważniejsze

niż boks

Cytaty