LUBLIN 14.11.1971 Nr 4 (463) DWUTYGODNIK SPOŁECZNO - KULTURALNY CENA 2 ZŁ
W NUMERZE:
IRENEUSZ | KAMIŃSKI
Dziury w aparacie
Rzeczywistość wyższych uczelni ( 2 )
D y s k u t u j e m y o d w a ż n i e i r o z w a ż n i e
Z JEDNEJ GLINY
M a r e k A d a m Jaworski
Przed VI Kongresem
Techników Polskich Poprawki
do wniosków
Jerzy DostatniRomuald Wiśniewski
„Szkoda, że pan nie z filmu..."
Pejzaż z refleksjami
Mirosław Derecki
Z JEDNEJ GLINY
L i t e r a t u r a
M u z y k a
F i l m
T e a t r
S z t u k a
Rzeczywistość wyższych uczelni ( 2 )
Dziury w
aparacie
Ireneusz J. Kamiński
Tadeusz O l s z e w s k i
Pejzaż z refleksjami
Wojciech Zeidler
Notatki wietnamskie (2) Zygmunt Mikulski
S c e n a i a r e n a
Nowa poezja ukraińska
w przekładach Kazimierza Andrzeja Jaworskiego
Iwan D r a c z (ur. 1 9 3 6 ) Wołodymyr Jarynycz ( 1 9 3 8 - 1 9 6 8 )
Hałyna Hordasewicz (ur. 1934)
Walentyn M y ś k o (ur. 1 9 3 9 )
Anałolij Kaminczuk (ur. 1 9 3 9 )
Iwan Nyzowyj (ur. 1940)
Poprawki
do wniosków
M a l a r s t w o J a n a P o p k a
Gra
bez końca
"PROTESILAS I LAODAMIA"
w Lublinie
M a r i a Bechczyc-Rudnicka
Dominik Opolski
Rzucanie nożem w drzewo
M o n i k a K o t o w s k a
Głos z t e r e n u
Współczesny regionalizm
Józef Lulek
XII tom
Rocznika
Lubelskiego
Barwy krajobrazu
Lubelska oficyna
W 1971 roku
Ryszard DuninO witrynę Wydawnictwa
L u b e l s k i e g o
Jak t a m u W a s t o w a r z y s z e ?
Czyja nora ?
K
L U B „ N o r a " , etyli pra- cownik Aw kultury I•stuki w Lublinie, to temat w Jednakowym etopnlu do atudlum so- cjoiogłcznego, rozpraw- ki psycholoRlczncJ, re portalu obyczajowego, artykułu publi- cystycznego, obszernej Informa- c j i I lakonicznej notatki. Do prze- milczenia równie*. Skoro jednak t w e g o czasu wypróbowano bet mała wszystkie wymienione for-
m y wypowiedzi, a orientacji od- nośnie optymalnej Jego formu- ły nie ma, niech w rzędzie w y - l e j wymienionych prób znajdzie
tle równie! niniejszy felieton.
B y zespół bezskutecznych środ- ków wyczerpać w komplecie.
A właściwie będzie to nie tyle propozycja programowa, co zwrócenie uwagi na pewne nie- prawidłowości 1 badanego przed- miotu cechy krytyczne.
Pamiętamy z lekcji geometrii w pierwszych klasach gimna- zjalnych o dowodzie na wprosi:
kiedy sic jakiejś prawdy nie mo- l e dowieść, dowodzi t l e niesłusz- ności wszystkich j e j przeci- wieństw. Tak samo tu. N i e bar- dzo wiedząc czym „ N o r a " ma być, spróbujmy t l e zgodzić, co do lego, czym ma nie być.
Czy należałoby ze skrupulat- nością Cerbera przestrzegać klauzuli, l e w s w y m przeznacze- niu ma ałulyć wyłącznie ludziom spełniającym zajęcia wymienio- ne w Jego podtytule, m więc aktorom, plastykom, literatom, dziennikarzom, muzykom Itp?
B y n a j m n i e j . B y ł o b y to nawet sprzeczne z tendencja, atosownle do k t ó r e j kalda placówka o po- dobnym charakterze ma mieć
otwarte drzwi dla całego środo- wiska, nie t y l k o zaś dla admi- nistracyjnie wyselekcjonowanego grona uprzywilejowanych. Czy Jednak wynika atąd wniosek, l e k a l d y , kto w godzinach popo- łudniowych nie ma ze tobą co sroblć, ma tam z racji p r z e l y - w a n e j nudy prawo wstępu? T e l nie. Praktyka Jednak w y k a z u j e , l e wystarczy parę razy prawem kaduka czy przypadku nie mieć trudności z wejściem, by tym samym zyskać niejako Jul cał- kiem zalegalizowane prawo b y t - ności.
Przy odpowiedniej mnogości podobnych przypadków rezultat Jest taki, l e atmoafere miejsca przcnaczonego do spotkań ludzi w jakiś sposób czy w Jakimś sensie wapóltworzących dorobek kulturalny naszego środowlaka, kształtują indywidua prawic nic, lub niewiele z tym zajęciem ma- jące wspólnego. Sama zaś pro- gramowa Intencja placówki — w z a j e m n y kontakt przedstawi- cieli środowlak artystycznych — egzystuje sobie na całkowitych marginaliach częstokroć bardzo
o l y w l o n e g o towarzyskiego chao- tu,
Z a u w a l m y t e l . Jaką zmorą dla bywalców klubu b y w a j ą w „ N o - r z e " Imprezy kuluralne. Intruz.
t ł o konieczne, przykrość, wobec k t ó r e j n a l r l y i l « uzbroić w cier- pliwość — oto tak taplaują się te wydarzenia w e w r a l l l w o ś ć lodzi w zasadzie przychodzących tu dla relaksowego, ale kontak- tu przeclel w atmosferze cieka- w e j , l y w e j , pobudzającej Inte- lektualnie.
B y n a j m n i e j nie forsujmy stad wniosku o potrzebie wymuszenia na bywalcach klubu hlpokrytycs- n e j postawy zainteresowania dla
wszystkiego, co spływa tam z e aceny, czy od pierwszego przy scenie stolika, w ogóle nie wska- zane Jest jakiekolwiek w y r a b i a - nie w miejscu przeznaczonym
na odpoczynek. M o l e więc znieść w „ N o r z e " Imprezy kulturalne
uaprawledllwlająe to t y m , l e cl ludzie (ale właśnie cl, pomyśla- ni w Intencji „ N o r y " , a nie
przypadkowi outsiderzy, którzy się później stają gospodarzami) w s w e j pracy z a w o d o w e j m a j ą wystarczająco wielo do czynie- nia t takimi zajściami, w l e c czas odpoczynku prtgną zapełnić tre- ścią Inną? N i e m a m y „koncep- cli p r o g r a m o w e j " — zgoda. MII- t l m y t l ę Jednak zgodzić co do l e g o , l e nieprawidłowością Jest, kiedy Impreza kulturalna Jest postrachem, a co n a j m n i e j z a j ę -
ciem p o t t y m dla ludal badl co b ą d l na tzyldzle s w e j placów- ki a l o w o „ k u l t u r a " mających w y płatne.
N a t w a klubu pomyślana była w tensle f i l u t e r n e j metafory.
Wypada m o l e przeciwdziałać t e - mu, by utrwaliła się ostatecznie
w aenale doalownym.
I — cale nieszczęścia — nie są t o o b a w y przesadnie o i t r o l n e . P r z y j ę ł o się nawet zaliczać do o b o w l ą i u j ą c e g o towarzyskiego to- nu owe „relaksowe** rozprzęże- nie, w którym opinie w y p o w i a - dane są z nadmierną swobodą, za to z niewielkim zastosowa- niem wartości Intelektualnych, c o nadaje niechlubny w y r a z na- wet w leksyce słyszanych tam w y p o w i e d z i . Daleko „ N o r z e " do literackiego talonu, nikt tel nie ttawia w y m a g a ń , by klub stal się miejscem towarzyaklego aympozjonu. skąd docbodaą echa ciekawych r o z m ó w czy dowcip- nych d y k t e r y j e k , ale Jakieś kry- teria towarzyszące t e j placówce chyba nie tą czymś sprzecznym z j e j p r o g r a m o w y m charakterem, W e l m y pod u w a t ę , l e treść pro- wadsonego tam współlyels Jest r ó w n l e l próbką specyfiki nasze- g o środowlaka, g d z i r l więc po- szukam podatawy do sprosto- wań, Jeśli np. r e p o r t a l y a u , c z y - niący lubelakl rekonesana w ma- teriale zaczerpniętym z „ N o r y " , znajdzie aaumpt do nlekorryat- nych dla naa sformułowań? Ma- g n e t o f o n o w y autentyk świadczy
przeciw nam.
Nie, nie podejmuję się tu ni- niejszym d r ę t w y c h propozycji, ani nie przeprowadzam cloteezno-
•kanapowego zrzędzenia. Coś Je%t Jednak nlo tak. Jeśli w miejscu przeznaczonym na kulturalną r o e r y w k ę dość często alyazy się cz te roli te rowy wyraz o określo- nym charakterologicznym auto- ramencie.
R ó w n l e l — w wykonaniu dam- skini. ,
Ijon