• Nie Znaleziono Wyników

Jak czytano powieści "wielkiego demoralizatora"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak czytano powieści "wielkiego demoralizatora""

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Gabriela Matuszek

Jak czytano powieści "wielkiego

demoralizatora"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2, 35-48

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X V I, 1985, z. 2 P L IS S N 0031-0514

G A B R IE L A M A TU SZ EK

JA K CZYTANO PO W IEŚC I „W IELK IEG O DEM ORALIZATORA” Powieści P rzybyszew skiego stanow ią ten dział tw órczości pisarza, k tó ­ r y poddaw any był n ajsurow szej k ry ty ce. L e k tu ra k ry ty czn y ch św iadectw odbioru w skazuje, ile u tw o ry te w yw oły w ały k o n tro w ersy jn y c h opinii i sprzecznych sądów. W okół powieści P rzybyszew skiego naw arstw iło się nie tylko najw ięcej d y sk re d y tu ją c y c h ocen, ale i najw ięcej nieporozu­ m ień, zarów no w szczytow ym okresie jego popularności, jak i później, gdy zainteresow anie tw órczością pisarza znacznie osłabło i u tw o ry te od­ bierane b yły jeszcze przez tę sam ą publiczność, ale już z innej p ersp ek ­ tyw y .

K ażda opublikow ana powieść a u to ra Homo sapiens spotykała się z n a ­ tychm iastow ym odzewem k ry ty k i (w y jątek stanow i A d a m Drzazga, na którego te m a t pojaw iła się ty lk o jed n a recenzja). N ajw iększe zain tereso ­ w anie tow arzyszyło p u b likacji powieści: M ocny człow iek (18 recenzji),

Homo sapiens (15), Z m ie rzch (12), W yzw o le n ie (8), S y n o w ie ziem i (7), Dzieci n ędzy (9), a więc k ry ty k a z tak ą sam ą uw agą śledziła pierw sze,

ja k i kolejne jego u tw o ry powieściowe. N ajw yżej oceniano niem ieckie w ersje De profundis, Dzieci szatana i Homo sapiens, za najgorsze zaś uznane zostały: polska w e rsja Homo sapiens (szczególnie podkreśla się złe tłum aczenie), Z m ie rzch oraz W yzw olenie.

Śledząc kolejne recenzje powieści P rzybyszew skiego m a się w raże­ nie, że dla k ry ty k ó w czas zatrzy m ał się w m iejscu. Języ k k ry ty c z n y , k tóry m posługiw ano się p rzy in te rp re to w a n iu tw órczości pisarza, jest tak i sam w r. 1895 jak i w 1915, jak g d y by nie dostrzeżono tego w szy­ stkiego, co dokonało się w prozie polskiej w ciągu 20 lat. P odstaw ow ą m etodą recenzow ania dzieła pozostaje n ad al streszczenie, wzbogacone luźnym i im p resjam i piszącego. Tę nieudolność k ry ty k i literack iej do­ strzegał już S tanisław Brzozowski, k tó ry w 1907 r. oświadczył:

Sąd m ój o w sp ó łczesn ej k ry ty ce p o lsk ie j odbiega od m n iem ań , ja k ie ona sam a o sobie k rzew i i rozp ow szech n ia. Sam o istn ie n ie jej jest, zdaniem m oim , czym ś m ocno sp ok rew n io n y m ze złu d zen iem . Ma ona być sam ow ied zą lite r a ­ tury i sztuki, a n ie stać ją na w ła sn ą sa m o w ied zę [...]. S ąd y jej n ie są też są

(3)

-dam i, lecz zu p ełn ie d o w o ln y m i w y p o w ied zen ia m i zdań i w rażeń, n ie ob ow iązu ­ jących nikogo, n a w et sam ych autorów *.

K ry ty k a m łodopolska, wchodząc w rolę „p o średn ika” m iędzy tw órcą a społecznością odbiorczą, fu n k cję swą p o jm u je w sposób bardzo jed n o­ stronny; zam iast prób zrozum ienia dzieła, w niknięcia w sens utw o ru oraz rozszyfrow ania now ych realizacji g atu n k u , in ny ch niż te, do k tó ­ ry ch przy w yk ła publiczność literack a, ogranicza się w większości do w yrażania su b iekty w ny ch przekonań i im presji, będących najczęściej w ynikiem m im etycznego sposobu czytania.

N ieporozum ienia wokół powieści Przybyszew skiego sy tu o w ały się głównie na trzech poziomach: n a rra c ji (utożsam ianie b o h atera z a u to ­ rem ), fab u ły (do niej to najczęściej zgłaszano „ p re te n s je ” w ocenach dezaprobujących dorobek pow ieściopisarski Przybyszew skiego) oraz po­ staci.

O drzucenie przez pisarza konw encji powieści realisty cznej, któ ra u trw aliła się w świadom ości odbiorców, m usiało, rzecz jasna, spowodo­ wać różnorodne z a rz u ty wobec nowej propozycji, w yn ik ające głów nie z niem ożności przestaw ien ia się k ry ty k i na in n y w a ria n t g a tu n k u po­ wieściowego, zaproponow any przez au tora. D om inujący n u r t tra d y c ji stanow i przecież n adal klasyczna powieść realistyczna. Z a rzu ty te należa­ łoby rów nocześnie tra k to w a ć jako w yraz dezorientacji w spółczesnych wobec rodzącego się i rozw ijającego nowego ty p u powieści — powieści personalnej, k tó rej powieść Przybyszew skiego jest szczególnym w a ria n ­ tem . Dziwi natom iast fak t kw estionow ania podstaw ow ych w yznaczników tego g atu n k u w recenzjach pow stałych później, gdy pow inien był już n astąpić proces asy m ilacji nowego w zorca po lek tu rze u tw o rów Ż erom ­ skiego, B eren ta i innych pow ieściopisarzy m łodopolskich.

S p ró b u jm y zatem zastanow ić się nad ty m , jakie cechy w powieści a u to ra S y n ó w ziem i im plikow ały ta k i sposób czytania, k tó ry w odczuciu dzisiejszego badacza zdaje się być św iadectw em niezrozum ienia in ten cji au to rsk iej, innym i słowy: co w tych dziełach odpow iadało oczekiw aniom odbiorców, a co p rojektow ało odbiór negatyw ny.

Zw róćm y uw agę na w ypow iedzi k ry ty kó w :

Ż ałujem y, że p o lsk i autor w ta k u jem n y sposób o d zw iercied lił n o w e p rą­ dy in d y w id u a listy czn e, gd y ż boh ater posiada zu p ełn ie jego u z n a n ie 2. w szech w ła d n y su b iek ty w izm P rzy b y szew sk ieg o n ie p ozw ala nam oddzielić c h e ­ m icznej d uszy tw ó rcy od duszy tw oru; on n a jczęściej p rzem aw ia w p ierw szej osob ie i potrafi tak w c ie lić się w p ostać zm yślon ą, iż n ią i za nią czuje, m yśli, praw ie każdym w łó k n em n erw ów , każdą fa lą k rw i n a p ły w a ją cą do m ózgu. 1 S. B r z o z o w s k i , W s p ó łc z e s n a k r y t y k a li ter a ck a . W: W s p ó łc z e s n a p o w i e ś ć

i k r y t y k a lite racka. W arszaw a 1971, s. 161.

2 S. Z. D. [S. Z. D a ń s к i], N ie m i e c k a p o w i e ś ć S t a n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o . „Przegląd P o zn a ń sk i” 1895, nr 26, s. 309.

(4)

J A K C Z Y T A N O P O W IE S fcl „W IE L K IE G O D E M O R A L IZ A T O R A ” 37

T o cech a nader zn am ien n a; z teg o p u n k tu w id zen ia p o w in n iśm y patrzeć na u tw o ry P r z y b y szew sk ieg o *.

K ry ty k a m łodopolska, ogólnie rzecz biorąc, utożsam iała postaw ę bo­ h a te ra powieściowego z poglądam i a u to ra 4. B rak dy stan su do p rezen to­ w anych postaci, w yelim inow anie zdań podsum ow ujących czy oceniają­ cych, a więc b ra k in stan cji n ad rzęd n ej, k tó ra u łatw iałab y proces iden­ ty fik a cji sądów a u to ra i jego stanow isko wobec św iata przedstaw ionego, dezorientow ał jej czytelników . K ry ty k a nie zauw ażyła now ej roli n a rra ­ to ra — n a rra to ra z ograniczoną odpowiedzialnością. C zytelnik, zm uszony do przyjęcia p e rsp e k ty w y postaci, b u n to w ał się przeciw ko nakazow i so­ lidaryzo w an ia się z F alk iem czy G ordonem .

K łopoty k ry ty k ó w pojaw iały się rów nież w m om encie, gdy usiłow a­ no in te rp re to w a ć te elem en ty dzieła, k tó re stanow iły rzeczyw istą w y ­ kładnię in ten cji au to rsk ie j, tak ie jak np. ty tu ł powieści. H en ry k G alie zastanaw ia się, ja k zin terp reto w ać ty tu ł M ocny czło w iek:

J eżeli d osłow n ie, zn aczyłob y to, że P rzy b y szew sk i stra cił w szelk ą w iarę i p o czu cie ja k ie jk o lw ie k słu szn ości w ocen ie sw ych b ohaterów , że jego dok try­ na o n ad człow iek u zabłądziła w oh yd n e nory zbrodni i k rym in ału ; jeżeli zaś zaw iera się w ty m odcień ironii, byłob y to, z jed n ej strony, p o tęp ien ie w ła sn e ­ go kieru n k u tw órczości sprzed lat k ilk u n a stu [...]8.

Na ogół jed n ak nie zauw aża się roli, jak ą spełnia ty tu ł w powieściach Przybyszew skiego. T y tu ły te, będące w ypow iedziam i odautorskim i, p rzy ­ noszą przecież w skazów ki in te rp re ta c y jn e . O dejściu au to ra z k a rt po­ w ieści tow arzyszy w zm ożona jego obecność w takich elem entach dzieła, jak ty tu ł czy przedm ow a (zwłaszcza Pro domo mea lub przedm ow a do

K rzy k u ). W ypowiedzi tego ty p u b y w ają zazw yczaj w k ry ty c e ignorow ane.

P rzekonania au to rsk ie utożsam iano więc głównie z poglądam i p re ­ zentow anym i w powieści w sposób w erb aln y . E lem en ty c h a ra k te ry sty k i św iata przedstaw ionego czy sposób k o n stru k c ji przebiegu fabularnego („bohaterow ie-grzesznicy” zostają przecież ukarani) nie są postrzegane jako elem enty św iadczące o istn ien iu pew nej nadrzędn ej świadomości, k tó ra nie ak cep tu je zachow ań sw ych bohaterów . C zytelnik, przyzw ycza­ jony do tego, iż w ostatecznej in stan cji każdy u tw ó r zm ierza do w y raże­ nia postaw y a u to ra wobec rzeczyw istości, n ajp ro stszy m zaś sposobem przekazania m yśli tw ó rcy są poglądy w ypow iadane w p ro st przez postacie lub w toku n a rra c ji — a m ający kłopoty z określeniem stanow iska n a rra

-8 H. G a l i e , rec. H om o sa pien s. „ A ten eu m ” 1901, t. 2, s. 979.

4 S ta n o w isk o ta k ie n ie za w sze b yło słu szn e. W n iek tórych u tw orach P rzyb y­ szew sk ieg o p oglądy p rezen to w a n e p rzez p o sta cie p o w ieścio w e p osiad ają san k cję autorską, lecz n ie w e w szy stk ich . Za p rzyk ład m oże posłu żyć tu taj choćby De p r o -

ju n d i s czy M ocn y c z ł o w i e k , w k tó ry ch w y k ła d n ią p rzekonań au torsk ich sta je się

w y m o w a id eow a dzieła, a n ie p o g lą d y p rezen to w a n e w p rost p rzez b ohaterów . 5 H. G a l i e , rec. M ocnego c z ł o w i e k a . „B ib lio tek a W arszaw sk a” 1912, t. 4, s. 545.

(5)

tora, w łaśnie b ohaterow i przy zn aje praw o rep rezen tow an ia au to ra. Nie dziw i więc posądzanie Przybyszew skiego o niem oralność, w odbiorze czy­ teln ik a bow iem identy fik o w an ie się a u to ra z takim i zbrodniczym i posta­ ciam i, jakie w y stęp u ją w jego powieściach, rzuca św iatło na m oralną sylw etk ę samego pisarza.

N iektórzy k ry ty c y są bardziej oględni. Nie m ówią w p ro st o bezpo­ średnich zależnościach m iędzy Falkiem , G ordonem czy B ieleckim a a u to ­ rem , ale zw racają uw agę na to, iż „w szystkie one [tj. postacie] noszą n a sobie piętno indyw idualności, k tó ra je stw o rz y ła ” 6. Jeżeli naw et w to­ k u le k tu ry u daje się rozszyfrow ać sens u tw oru , to i tak in te n c ja au to rsk a nie pokryw a się — zdaniem k ry ty k ó w — z rzeczyw istą w ym ow ą dzieła. P io tr C hm ielow ski tak pisze o dw u o statnich tom ach Homo sapiens:

N ie w ą tp ię, iż autor ch cia ł tu w e w ła śc iw e j b arw ie pod w zg lęd em m oral­ n ym odsłonić ło tro stw o F alka, lecz zam iar ten z w y k o n a n iem bardzo o s ła b ł7.

P rzekonanie o tym , iż poglądy a u to ra m uszą być w topione w s tr u k tu ­ rę postaci, jest niem al p o w szech n e8. A u to ra więc szuka się z uporem wszędzie tam , gdzie jest on nieobecny. To „odejście a u to ra ” zauw ażył bodaj jeden tylko z k ry ty k ó w , M. M uterm ilch:

W bu d ow ie dzieła trzym a się P rzy b y szew sk i p ew n ej, jem u tylk o w tym stop n iu w ła śc iw e j, m etody: nigdzie n ie w id zim y i n ie sły szy m y autora; m ów ią, m y ślą i działają ty lk o jego b oh aterow ie B.

Ale now atorskie odczytanie z 1901 r. przeszło bez echa.

N iew ątpliw ie n ajw ięcej powodów do utożsam iania b o h atera p ro w a ­ dzącego z au to rem dała 3-tom ow a powieść P rzybyszew skiego S y n o w ie

z ie m i, w k tó re j w spółcześni dostrzegali jaw n e ślady rom an su jej a u to ra

z Ja d w ig ą K asprow iczow ą (z tej p rzy czy ny d ru k pow ieści w „C h im erze” został p rzerw any). A k cen ty osobiste powieści b u lw erso w ały czy teln i­ ków:

I za p ytu jem y ze zd ziw ien iem , jak im p raw em tą spraw ą „rodzinną” zaprzą­ ta P rzy b y szew sk i przez trzy la ta opinię publiczną? 10

U tw o ry Przybyszew skiego odczytyw ano często jako swego ro dzaju „spow iedź” autora. N aw et tak p rzenik liw y k ry ty k jak J a n L orentow icz uw aża, iż

• L -K [S. L a c k ] , „ H om o sa p i e n s ” S ta n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o . „Z ycie” 1898, nr 21/22, s. 259.

7 P. C h m i e l o w s k i , „H om o sa p ie n s ” S ta n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o . „K u­

rier C od zien n y” 1902, nr 57, s. 2.

8 Zob. recen zje u tw o ró w litera ck ich zam ieszczan e w czasop ism ach tej epoki. * M. M u t e r m i l c h , rec. P o d ro d z e . „K siążka” 1901, nr 4, s. 147.

(6)

J A K C Z Y T A N O P O W IE Ś C I „W IE L K IE G O D E M O R A L IZ A T O R A ” 39

P r zy b y szew sk i s ta le i n iezm ien n ie opow iada ty lk o o sobie. K ażda jego k sią żk a sta n o w i sp o w ied ź publiczną, n o w e k a ja n ie się, żal, g n iew , lęk , krzyk d u szy w ła sn e j u .

In te rp re ta c je tak ie w y n ik ały z biografistycznego stosu nk u do lite ra ­ tu r y w okresie M łodej Polski. S ty l powieści uw ażano za sty l in ty m n y , osobisty. Nie m ylili się też zbytnio czytelnicy ty ch utw orów — ich od­ biór był do pew nego stopnia p ro je k to w a n y przez tw órcę. W ypowiedzi Przybyszew skiego św iadczą o ty m , iż w relacji a u to r— dzieło zakładał on w zajem ne p rzen ik an ie się ty ch dw u sfer, poniew aż, w edług jego k o n ­ cepcji, zarów no życie zew n ętrzn e a rty s ty , ja k i jego twórczość w a ru n k o ­ w ane są przez tę* sam ą, m etafizyczną istotę:

A rty sta żyje tak, jak m u si, a n ie tak, jak chce. W szelkie osobiste rozkosze, sm u tk i, cier p ien ia , w sz e lk ie sza ły i bóle stw arza w arty ście ow a tw órcza, p ie r ­ w o tn a isto ta , by z nich czerpać n o w y pochop do tw oru. A m oże to życie ze­ w n ętrzn e je s t ty lk o p rzeja w em w sz y stk ic h cierpień i szałów tw ó r c z y c h 12.

J a k widać, głów ną przyczyną nieporozum ień była sam a koncepcja a u to ra Na drogach duszy, k tó ra z jed n ej stro n y zakładała absolutny su ­ biekty w izm u tw o ró w (można oddać tylko su b iek ty w n ą praw dę „nagiej d uszy ” ), z d ru g iej zaś — przez o d ebranie n a rra to ro w i kom petencji oce­ n iających, posłużenie się b o h aterem prow adzącym , k tó ry nie posiada a u to ry te tu m oralnego — u tru d n ia ła form u ło w anie ocen działania postaci. C zytelnik postaw iony więc został w sy tu acji dotychczas m u nie znanej ls: co zrobić z boh aterem , którego nie m ożna zaakceptow ać, a k tó ry nie zostaje w powieści p o tra k to w a n y z d y stansem , ośm ieszony bądź zlekce­ ważony?

K ry ty cy nie ty lk o utożsam iali poglądy b ohaterów Przybyszew skiego z przek onan iam i sam ego au to ra, ale i często in te rp re to w a li postacie w szystkich jego pow ieści jako ko lejn e w a ria n ty tego sam ego b o h atera:

Z resztą w sz y sc y b o h a tero w ie P rzy b y szew sk ieg o są do sieb ie podobni jak b racia syjam scy; m ają ten sam charakter, język , frazeologię, febrę i gorączkę. P r zy b y szew sk i n ie u m ie odtw arzać in d y w id u a ln ej różnorodności ż y c ia ł4.

Podobnie w innej recenzji:

P r zy b y szew sk i-F a lk , n a d czło w iek , m ocarz ducha, [...] przerodził się tera z w C zerkaskiego, d ręczonego w y rzu ta m i su m ien ia grzeszn ik a 15.

11 J. L o r e n t o w i c z , „ S y n o w i e z i e m i ” P r z y b y s z e w s k i e g o . „K urier C od zien ­ n y ” 1904, nr 281, s. 2.

12 S. P r z y b y s z e w s k i , N a d rogach d u sz y. K rak ów 1902, s. 8.

18 W podobnej sy tu a cji, choć już n ieco późn iej, p o sta w io n y został czy teln ik

D z i e j ó w g rz e c h u Ż erom skiego. P isze o ty m M. G ł o w i ń s k i w pracy K o n s t r u k c j a a recepcja. ( W o k ó ł „ D z ie j ó w g r z e c h u ” Ż e r o m s k ie g o ) (w: G r y p o w ie ś c i o w e . W arszaw a

1973).

14 Z. L e s e r , N e u r a s t e n ic y w lite r a tu r z e . S ta n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i . L w ó w 1900, s. 49.

(7)

R ów nież dla A dam a G rzym ały-S iedleckiego „Bielecki jest F alk iem o zm ienionym n azw isk u ” 16.

Co powodowało, że galerię różnorodnych fig u r pow ieściow ych tra k to ­ w ano jako kolejne realizacje jednego ty p u bohatera? W ydaje się, iż z je d ­ n ej s tro n y zaw ażyła n a ty m postaw a n a rra to ra , o p a rta n a p e rsp ek ty w ie św iatopoglądow ej ciągle tego samego, specyficznego środow iska, z d ru ­ giej zaś — podobny profil in te le k tu a ln o -re fle k sy jn y bohaterów . Postacie pow ieściow e Przybyszew skiego rzeczyw iście tw orzą pew ien ty p boha­ te ra , ch a ra k te ry sty c z n y dla tej w łaśnie twórczości.

Czy udało się w spółczesnym zin terpreto w ać tego nowego — w lite ­ ra tu rz e polskiej — bohatera? Na dwie jego cechy zw raca się szczególną uw agę: podkreśla się właściwości patologiczne i skłonność do autoanalizy. P ierw sza najczęściej w yw ołuje odruch zniechęcenia u k ry ty k ó w . J a n Lo- rentow icz, w ielbiciel ta le n tu Przybyszew skiego, ta k pisze o jego zbiorze

P o w ró t:

Z czym że m ogą przyjść na w o jn ę b oh aterow ie autora N a d m o r z e m i H o m o

s a p i e n s ? Jakże się stało, że w yrzu cen i zostali z „tańca m iło ści i śm ierci” i sta ­

n ę li n a g le w śród gradu kul? C zyż zm ien iła się zasad n iczo ich natura? Czy tc h n ien ie now ego, p o w o jen n eg o życia zbudziło w n ich jak ich ś n ow ych , n ie zn a­ n y ch nam ludzi? N ie, to w szy stk o dobrzy, d aw n i zn ajom i, jeno w n o w y ch ok oliczn ościach p o s t a w ie n i17.

Patologicznie skrzyw ione postacie Przybyszew skiego atakow ała k r y ­ ty k a w sposób n ajb ard ziej konsekw entny. W zorzec ta k zarysow anego b o h a te ra n aru szał przyzw yczajenia czytelników , k tó rz y aprobow ali re a li­ sty czn y sposób k o n stru ow ania postaci pow ieściow ych (a więc tak ie k re a ­ cje, k tó re nie odbiegały zbytnio od m odelu rzeczyw istego, przeciętnego człowieka):

B oh ater tej p o w ieści [tj. Po d r o d z e ] n a leży do rodziny P łoszow sk ich , a le p rzed sta w ia sk a rla ły i zw y ro d n ia ły okazik tej rodziny 18.

P ostacie powieściowe Przybyszew skiego tra k tu je się więc jako „ob ja­ w y dusz zw y ro d n iały ch ” 19. Są to „alkoholicy, n eu rasten icy , syfilitycy, suchotnicy, histeryczki, w żarze gorączki, n a p ro gu obłędu, w przed ed n iu sam obójstw a, m iędzy jed n y m a d ru g im przy stępem d elirium tr e m e n s ” 20. N aw et k ry ty c y pozytyw nie ustosunkow ani do tw órczości a u to ra Homo

sapiens zarzucają m u epatow anie czytelnika zb y t w ielką ilością „ n ie n o r­

m a ln y c h ” fig u r powieściowych. W itold R ubczyński, om aw iając Dzieci sza­

tana (w ersję niem iecką), pisze:

16 A. G r z y m a ł a - S i e d l e c k i , W y z w a l a n i e się f a ł s z y w e j m o c y . „T ygodnik Ilu str o w a n y ” 1913, nr 12, s. 222.

17 J. L o r e n t o w i c z , S ta n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o „ P o w r ó t ”. „N ow a G a ze­ ta ” 1917, nr 157.

18 Z t y p ó w z w y r o d n i a ły c h . S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i , „Po d r o d z e ”. „P ogląd na Ś w ia t” 1901, nr 1, s. 52.

19 P . C h m i e l o w s k i , P o w i e ś ć S ta n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o . („Na rozstaju "). „K urier C od zien n y” 1901, nr 130, s. 1.

(8)

J A K C Z Y T A N O P O W IE Ś C I „W IE L K IE G O D E M O R A L IZ A T O R A ” 41

ob d arzen ie tak m a łej g a rstk i lu d zi niep rop orcjon aln ą liczb ą różnorodnych an or- m a ln o ści i chorób, tak fizy czn y ch jak m oralnych, [...] m u si nareszcie w y w o ła ć znak zapytania, czy w sz y stk ie te sy tu a cje i ch arak tery n ie są szarżow an e i czy au tor n ie b aw i się m iejsca m i w w y p ró b o w y w a n ie odporności sy stem u n erw o ­ w eg o czyteln ik a? 21

F a k t usy tuo w an ia tak ich postaci w c e n tru m uw agi może wzbudzić zain tereso w anie czytelników . Ale jeżeli postać tak a oceniana jest przez odbiorców w sposób n eg aty w n y, a w ich odczuciu k rea c ja ta uzyskuje ap ro b a ty w n ą sankcję au to rsk ą — to już może bulw ersow ać. P ublicz­ ność, przyzw yczajona do tego, iż postać literack a re p re z en tu ją c a w a r­ tości społecznie nie akceptow ane pojaw iała się w lite ra tu rz e tylko, jako wzorzec b o h atera negatyw nego, m iała praw o nie przyjm ow ać tych- propozycji bądź też żądać od pisarza jaw nego opowiedzenia się „za” lub „p rzeciw ”. U tw ory P rzybyszew skiego nie spełniały tego wym ogu. Nie z n a jd u ją c odpow iedników ow ych postaci w rzeczyw istości p o zaliterac- kiej oskarża się a u to ra o „p apierow ość”, niepraw dziw ość ty ch tw orów . T ylko nieliczni k ry ty c y d o strzeg ają w nich rów nież sym bole 22.

Sposób u k ształto w an ia postaci w zbudzał w iele ko n tro w ersji. Obok opinii odm aw iających autorow i jak iejk o lw iek um iejętności k o n stru o w a­ nia boh ateró w pojaw iają się głosy stw ierd zające m istrzow skie w ręcz k re o ­ w anie fig u r pow ieściow ych. Te en tu zjasty czn e opinie dotyczyły zwłaszcza psychologicznego asp ek tu kreacji. P raw ie w szystkie powieści a u to ra De

pro jun dis fu n k cjo n u ją w opiniach k ry ty k i z p rzym iotnikiem „psycholo­

giczna” , a n iek tó re z nich o p atrzone zostały n a w e t term in em „stu d iu m psychopatologiczne” 23. O drzuceniu przez odbiorców proponow anego ty p u b o h a te ra tow arzyszy n iejed n o k ro tn ie akceptacja sposobu prezentacji jego osobowości. Z w raca się uw agę na to, iż Przybyszew ski

odczuł d oskonale chorą duszę m an iak ów , tra w io n y ch n ieu sta n n ie jedną m yślą, jed n y m pragn ien iem , [...] od tw orzył sta n y d u ch ow e sw eg o bohatera z w ie lk ą siłą realizm u i d ok ład n ością **.

na k ośćcu u bogiej fa b u ły w y h o d o w a ł bogatą, p sych ologiczn ą r z e c z y w is to ś ć 2Б. M ajster n iep o sp o lity w od m yk an iu tajn ych kom ór życia pod św iad om ego, n iezró w n a n y an atom -p atolog, k tóry p otrafi sta ra n n ie opracow ać każde w łók n o, dotrzeć do każdej tk an k i, przytrzym ać p in cetą k ażd y u n ik a ją cy n erw i poddać go drobiazgow ej a n a lizie — jest P rzy b y szew sk i w osta tn iej p o w ieści sw o jej

M o c n y c z ł o w i e k p rosek torem duszy w sp ó łczesn ej [...]2e.

21 W. R u b c z y ń s k i , rec. S a ta n s K in d e r. „P rzegląd P o lsk i” t. 126 (1897), s. 515. 22 T ak in terp retu je H o m o sap ien s Z. D a s z y ń s k a (O s ta t n ia p o w i e ś ć P r z y b y ­

s z e w s k ie g o „Ü b er B o r d ”. „G łos” 1898, nr 31, s. 727).

28 Zob. H. G a l i e , rec. De pro fu n d is. „K siążk a” 1905, nr 1. 84 Ib id e m .

25 d r Z. M., N a j n o w s z a p o w i e ś ć P r z y b y s z e w s k i e g o „ K r z y k ”. „ Ś w ia t” 1920,

nr 9, s. 8.

(9)

K ry ty c y n iejed n o k ro tn ie zauw ażali p o krew ieństw o postaci u P rz y b y ­ szew skiego z k reacjam i lite ra tu ry europejskiej. Z ainteresow an ie a u to ra psychologią zbrodniczej duszy łączono najczęściej z w pływ em D ostojew ­ skiego (choć sam tw ó rca podkreślał, iż pisząc Dzieci szatana nie znał

B i e s ó w 27), przy czym nie brano pod uw agę istotnej różnicy dzielącej

b o h ateró w obu tych powieści. P rzybyszew ski w yb iera tylk o jed en z e le ­ m entów k rea c ji postaci Dostojew skiego — tragiczne rozdarcie w d u ­ chow ym życiu człow ieka, i ro zd arciu tem u n a d a je u n iw e rsa ln y sens, a w ięc oddala się znacznie od arty sty czn y ch zasad a u to ra Zb ro d n i i

ka-O dbiorcy współcześni pisarzow i tra fn ie zauw ażyli, iż b o h a te r pow ie­ ści Przybyszew skiego m a dwa oblicza, n iejed no krotn ie sprzężone ze sobą: zb rodniarza oraz człow ieka opanowanego przez miłość. Sym boliczną fu n k cję m iłości w utw o rach au to ra Homo sapiens n ajlep iej dostrzegł Z. B ytkow ski, k tó ry tak pisze o De profundis:

Jest głęboka, p oetyck a m y śl w tym , że to w ła śn ie tak ze k rw i sobie b li­ sk ie dusze są tym i jed n ostk am i, które w ielk a żądza zesp olen ia rzuca ku sobie. A le głęb sza jest jeszcze m y śl druga. Oto te d w ie dusze [...] zaw sze i cią g le od sieb ie odpadają [...]. K ażda kocha drugą całym jestestw em , ogarnia ją sw ą żądzą tak ogrom ną, iż nic już w niej n ie pozostaje krom tej żądzy [...]. J est to w ie lk a idea traged ii m iłości i traged ii sa m o tn o ś c i2e.

W większości w ypadków jed n ak w odm ienny sposób in te rp re tu je się obraz m iłosnych p ery p etii bohaterów Przybyszew skiego. W ynika to nie­ w ątpliw ie z niezrozum ienia wyłożonego przez a u to ra poglądu, iż „na p oczątku była chuć” , stąd posądzanie tw ó rcy o niem oralność, o jed no ­ stronn e, a m ianow icie w yłącznie zm ysłowe, p o trakto w anie te m a ty k i m i­ łości. Z daniem in te rp re ta to ró w nie uczucie, lecz popęd seksu alny k ie ru je poczynaniam i boh ateró w Przybyszew skiego:

M ozolą się oni, by nas przekonać o sw ej ch orob liw ości — a b okam i paruje z nich k u ja w sk a jurność. [...] to drogą d eterm izm u, to drogą jak iegoś program u tłum aczą nam rzeczy najp rostsze w św iecie, o k tórych już św ie tn ie w ied zieli u ła n i M.

27 Z w iązk am i p om ięd zy D ziećm i sz a ta n a a B ie sa m i zajm u je się W. W i 1 1 w pra­ c y P r z y b y s z e w s k i a D o s to j e w s k i. (J eszc ze r a z o „ B iesach ” i „D zieciach s z a ta n a ”). W zbiorze: S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i . W 50-lecie z g o n u pis arza. S tu d ia . W arszaw a 1982.

28 Ал G r z y m a ł a - S i e d l e c k i (ioc. cit.) tak p isze o bohaterze H o m o s a ­

p i e n s : „Falk jest R ask o ln ik o w em o zaam p u tow an ym su m ien iu . A ty m ch irurgiem ,

k tó ry d okonał na nim ry zy k o w n ej operacji, b ył tom N ietzsch eg o T a k o r z e c z e Z a ­

ra tu str a . W szystk ie p rzestęp stw a F alk a razem w z ię te nie dorów nują ju rystyczn ie

jed n ej zbrodni R ask oln ik ow a, a le każda z nich osobno w zięta jest karygod n iejsza m o ra ln ie od czynu boh atera D o sto jew sk ieg o ”.

29 Z. B y t k o w s k i , S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i . L w ó w 1902, s. 77. 80 Q u i s, rec. M ocnego c z ł o w i e k a . „M useion” 1912, nr 7, s. 101.

(10)

J A K C Z Y T A N O P O W IE Ś C I „W IE L K IE G O D E M O R A L IZ A T O R A ” 43 J a k widać, publiczność w spółczesna pisarzow i nie była zgodna co do sposobu in te rp re to w a n ia k rea c ji postaci pow ieściow ych P rzy b y szew sk ie­

go. D ostrzegano w nich elem en ty różnorodne, k olejne odczytania z ap rze­ czają sobie naw zajem . Obok odczytań no w atorskich — n ad al jeszcze w y stę p u je m im ety czn y s ty l lek tu ry :

P o w ieść m od ern istyczn a zn iesła w ia p sych ologię człow ieka, podciągając go pod p sy ch o lo g ię sw o jeg o n ajb liższego otoczen ia zacieśn ia k oło żyw ej o b serw a ­ cji [...]. Bo gdyby a rty ści i litera ci tak napraw dę w y g lą d a li, jak w y g lą d a ją w p o w ieścia ch P rzy b y szew sk ieg o , to by ich n ależało w y św ie c ić z kraju jako p u b liczn ych g o rszy cieli i w y rzu tk ó w #1.

Ciągle jeszcze postać powieściową odnosi się do sfery rzeczyw istości pozaliterackiej, nadal szuka się w niej obrazu „rzeczyw istego człow ieka” . Nowe zabiegi k reato rsk ie, k tóre zaczynają już przecież funkcjonow ać w lite ra tu rz e epoki (np. u Micińskiego), nie mieszczą się w horyzoncie oczekiw ań odbiorców. Nie zauw aża się tego, iż żaden z bohaterów P rz y ­ byszew skiego nie jest postacią realn ą, w ielow ym iarow ą, lecz k ry sta liz ac ją pew nych sił psychicznych bądź też sym bolem . W k o n stru k cjach ty ch m u si w ięc uw idoczniać się niepełność, szkicowość przedstaw ienia, a ta k ­ że hiperbolizacja cech uznanych za najw ażniejsze. F ig u ry powieściowe przestały być realizacją w ielow ym iarow ego bohatera — sta ły się rów nież sym bolem . T ylko nieliczni k ry ty c y odczytali tak ą w łaśnie in ten cję auto rską.

W w ypow iedziach an alizujących powieści Przybyszew skiego dom inuie sk o n centro w anie uw agi na postaciach literackich. K ształt u tw oru , jego k o n stru k cja, w izja św iata przedstaw ionego — te elem enty dzieł p raw ie nie wchodzą w obręb zain teresow an ia k ryty k ó w , choć dostrzegają oni, że „ in try g a p rzed staw ia się dość m a rn ie ” 32, a „tło pow ieściow e tra k to ­ w ane jest po gard liw ie” 33. Zw racano rów nież uw agę na red u k c ję ak cji zew n ętrzn ej n a rzecz o d tw arzan ia w ew n ętrzn y ch przeżyć postaci, ale z obserw acji ty ch nie w yciągnięto tra fn y c h wniosków. W św iadom ości odbiorców ciągle jeszcze funkcjonow ał, jako obow iązujący, m odel p o ­ w ieści realisty czn ej, w k tó re j p rezen to w ane środow isko w ym agało ol­ brzym iego a p a ra tu p otw ierdzającego jego w iarygodność. N iep rzy staw al- ność pow ieści Przybyszew skiego do owego w zorca pow odow ała, iż od­ m aw iano m u ta le n tu pow ieściopisarza:

Życia zew n ętrzn eg o p od ch w ycić n ie u m iał i d latego (...] głosi, że to ży cie zew n ętrzn e p rzed m iotem sztu k i być n ie p ow in n o M.

81 M o z a ik a literacka. S ta n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o „M o c n y c z ł o w i e k ”. „K ronika P o w szech n a ” 1912, nr 20, s. 315.

82 N a ł ą c z , „Hom o sa p ie n s ”. „G łos” 1901, nr 7, s. 96.

M W ł a s t [M. K o m o r n i c k a ] , rec. Na rozsta ju . „C him era” 1902, s. 349. 84 L e s e r , N e u r a s t e n ic y w lite r a tu r z e , s. 93.

(11)

P rzybyszew ski zakw estionow ał tra d y c y jn ą rolę zdarzeniow ości jak o d o m in an ty k o n stru k c y jn e j u tw o ru , sku p iającej n a sobie z a in tere so w a n ie odbiorców. W większości jego powieści, zwłaszcza najw cześniejszych (póź­ niejsze u tw o ry w pisuje w ram ę sensacyjną), fab u ła została silnie z re d u ­ kow ana. Schem atyzacja fab u ły była założeniem program ow ym . S am pi­ sarz ta k m otyw ow ał sw oją m etodę:

P o w ieścio p isa rz przede m ną z góry w p ły w a ł na w yob raźn ię, n a k ła d a ł k a ­ g a n iec n a u sta i w sk a z y w a ł drogę, którą [czyteln ik] m iał iść. N ie z o sta w ia ł na jm n iejszej w o ln o ści, w szy stk o p ow ied zian o, czy teln ik w ied zia ł, że ak cja od­ b y w a się w tym i w tym roku, w tym i w ty m m ieście, czło w iek w y g lą d a ł ta k i tak , tam i tam u częszczał do szkoły, m iał ta k ie i ow ak ie ry sy ch arak teru itd. P isa rz w ten sposób z góry czy teln ik a w h an ieb n y sposób g w a łc ił85.

Od czytelnika oczekiw ał więc P rzybyszew ski p ostaw y a k ty w n e j, n a ­ kiero w an ej na zrozum ienie dzieła, uchw ycenie sensu, k tó ry nie jest już d an y w prost, lecz u k ry ty w k o n stru k c ji u tw oru . W prow adził zatem w po­ w ieściach daleko posuniętą red u k cję elem entów uznanych za h ete ro g e ­ niczne w stosunku do n ad rzęd n ej idei. Chodziło bow iem o to, by nie zakłócać odbioru zbędnym i in form acjam i i w yobrażeń dotyczących powieściowego św iata przedstaw ionego nie n arzucać czytelnikow i z góry , ale zostaw ić m u dość znaczny m argines sw obody w rek o n stru o w a n iu m y ­ śli nadrzędn ej.

A by odpowiedzieć n a pytan ie, ja k rad zili sobie w spółcześni z in te r ­ p re ta c ją powieści Przybyszew skiego, w y starczy sięgnąć do u trw alo n y c h w d ru k u św iadectw lek tu ry . Nie ro zszy fro w any w procesie odbioru sens p rzy b ie ra postać „m istycznych głębi, n ap ełniających czytelnika obaw ą” 36 (w w ypow iedziach k ry ty k ó w zafascynow anych tą tw órczością) bądź też pow oduje podw ażenie zasadności tego ty p u dokonań:

po co to w szy stk o , po co w ła śn ie obraz ta k ieg o życia, po co to stu d iu m dro­ b ia zg o w e zbrodniczych in sty n k tó w , n iep o h a m o w a n y ch żądz, ło tro w sk ich za­ m ysłów ? 87

N ajw ięcej sprzecznych sądów w yw ołała powieść S y n o w ie z ie m i , a zwłaszcza jej o statn ia część, Zm ierzch. Pow ieści tej poświęcona jest ory g in aln a w sw ych hipotezach recen zja M ieczysław a R ettin g era, k tó ry tak pisze o dram acie p rzeżyw anym przez H ankę G lińską:

W sam otn ości a lp ejsk iej op an ow ała ca ły p roces sw eg o d otych czasow ego rozw oju i p oczęła m y śleć o sob ie jako o p e w n e j sa m o istn o ści psych iczn ej. D o ­ tych czas b yła zw ierciad łem , w k tóre w p a tr y w a ł s ię m ąż, C zerkaski i Zaręba. [...] W S y n a c h z i e m i d okonał się ca łk o w ity p roces k ry sta liza cji ety czn ej p raw d zi­ w e g o c z ło w ie k a 88.

85 S. P r z y b y s z e w s k i , S z l a k i e m d u s z y p o ls k ie j . P ozn ań 1920, s. 71— 72. 86 N. R., Z l i t e r a t u r y n ie m ie c k i e j. [Rec. S a ta n s K in der]. „G łos” 1897, nr 32, s. 777.

** Z. D ę b i c k i , „W y z w o l e n i e ”. „K urier W a rsza w sk i” 1913, nr 72, s. 4. 88 M. R e t t i n g e r , O tr y l o g i i P r z y b y s z e w s k i e g o . „ K rytyk a” t. 31, z. 9 (1912), s. 108.

(12)

J A K C Z Y T A N O P O W IE Ś C I „W IE L K IE G O D E M O R A L IZ A T O R A ” 45 Nie b ra k było rów nież odczytań innych, k tó re po strzegały powieści P rzy byszew sk ieg o przez p ry z m a t n o rm etycznych fu nk cjo n u jący ch w społeczeństw ie oraz „zdrow orozsądkow ego” podejścia do e le m e n ta r­ n y c h p ra w d życiow ych:

że d ziecko w cześn iej czy p óźn iej w y p rze kochanka, w ie p ierw sza lep sza w y ­ rob n ica w ie jsk a , n ie pozb aw ion a resztek uczciw ości, dojdzie do tego sam ego r ezu lta tu d alek o prędzej, bez m ozolnego, m ąd rego „szukania sie b ie ” 89.

F a b u ła powieści w tak im odbiorze tra k to w a n a jest jako głów ny nośnik in fo rm acji, odczytanie u tw o ru polega n a zanalizow aniu przebiegu fa­ bularnego. R ozum ienie zdarzeniow ości w obrębie u tw o ru jako odbicia rzeczyw istości p ozaliterackiej pow oduje, iż powieść zatraca sw oje w łasne sensy, stając się tylko analogonem sy tu acji życiowych. W schem atyzacji fab u ły ta k zorien to w ani czytelnicy m ogą więc widzieć p ry m ity w n e na­ śladow nictw o zdarzeń rzeczyw istych. Tak też często postrzegano n iek tó re powieści Przybyszew skiego, nie zauw ażając, iż rolę dom inanty przejął tu ta j in n y elem ent k o n stru k cji.

A taki k ry ty k ó w na schem atyczność akcji łączyły się zazw yczaj z n e ­ g a ty w n ą oceną prezentow anego w ty ch u tw o rach św iata przedstaw ione­ go. Pisze się więc o „plugaw ym tle k a w ia rn i” , k tó re w oczach k ry ty k i nie jest re p re z e n ta ty w n e dla rzeczyw istości polskiej:

U n ieg o w sz y sc y żyją jak gdyby sta le m ieszk a li w kabarecie, a na św ia t w y ch o d zili ty lk o od przypadku 40.

Pow ieści te nie b yły więc w odczuciu m łodopolskiej k ry ty k i ani o b ra­ zem rzeczyw istego człow ieka, ani odw zorow aniem praw dziw ego św iata. Nie spełniały elem en tarn y ch oczekiw ań odbiorców. Co zatem powodo­ wało, że m im o znacznej ilości głosów a ta k u jąc y c h a u to ra za jaw ne lekce­ w ażenie tak czytelnika, jak tra d y c ji literack iej większość tych w ypow ie­ dzi św iadczy jed n a k o a p ro b aty w n y m sto su n k u do pow ieściopisarskich dokonań a u to ra Confiteor? W ydaje się, że w znacznym stopniu na popu­ larności ty ch dzieł zaw ażyły ich psychologiczne aspekty, ale chyba i to, że lek tu rze powieści Przybyszew skiego tow arzyszyło in tu icy jn e przeczucie ich „drugiego d n a ” , ow ych „m istycznych głębi” o k tó rc h pisali k ry ty cy .

Pow ieści P rzybyszew skiego dość szybko w y pad ły z obiegu czyteln i­ czego. Publiczność literack a w krótce spostrzegła, iż bardziej in teresu jące dla niej stały się u tw o ry innego ty p u , nie zaw ężające te m a ty k i do wąsko rozum ianego środow iska arty sty czn eg o i do problem ów dotyczących ty l­ ko jed n ostek patologicznych, o n ad m iern y ch skłonnościach a u to a n a - lityczny ch i reflek sy jn y ch . „M istyczne głębie” p rze stały rów nież n ę ­ cić, gdyż reo rien ta cja św iatopoglądow a oraz zanik m odernistycznej fo r­

39 St. P r z y b y s z e w s k i e g o „M o c n y c z ł o w i e k ”. „K ronika P o w szech n a ” 1912, nr 20, s. 315.

(13)

m y uczuciowości spowodow ały, że teraz w lite ra tu rz e szukano już czegoś innego niż na przełom ie wieków. D ew aluacja w artości, k tó re dostrzegali w tych dziełach w spółcześni, m usiała pociągnąć za sobą d y sk re d y ta c ję tych dzieł. W rok u 1930 A dam G aliński, pisząc o tw órczości powieścio- pisarskiej Przybyszew skiego, zauważa:

D ziś już są to d zieła daw no przebrzm iałe, ciek a w e jed y n ie jak o w y ra z za­ gad n ień i m y śli n u rtu jących w ok resie M łodej P olsk i. P ó źn iejsze ,[...] u tw ory nie p rzyn iosły n iczego n o w eg o — poruszają się w obrębie tych sam ych te ­ m atów 41.

W okresie m iędzyw ojennym n ik t nie zajm uje się tw órczością pow ie­ ściową a u to ra Vigilien (z w y jątk iem 8 recenzji o m aw iających ostatnią jego powieść, 11 regno doloroso, odbieraną zresztą z m ieszanym i uczucia­ mi). Rów nież w ypow iedzi pow ojenne dotyczące p isarstw a P rzyb yszew ­ skiego bądź lekcew ażą te utw o ry , bądź też tra k tu ją je jako sw oiste eks- plikacje teorety czn y ch koncepcji autora:

n ie m ają [te p o w ieści] ukazać jak iejś n ow ej w iz ji p iękna, a le p rzyn ieść n o w e elem en ty pozn aw cze [...]. W szystko to m iało za ak cen tow ać don iosłość głoszonych n auk, u św ietn ić je, u ła tw ić im p en etrację i p ow od zen ie na zew n ątrz.

P o w ie śc i ilu stru ją p e w ie n ściśle ok reślon y sto su n ek do życia i ludzi, są rodzajem ek sp ery m en tu in telek tu a listy czn eg o . I tu autor n ie jest artystą, ale filo zo fe m -m o ra listą 42

N egatyw na ocena tej tw órczości pojaw ia się rów nież w wypow iedzi Ju lia n a K rzyżanow skiego:

Z p iętn a stu tom ów p o w ieścio w y ch , które P rzy b y szew sk i ogłosił, jed y n ie

S y n o w i e z i e m i m ogą p reten d ow ać do u w a g i czy teln ik a d zisiejszeg o , i to nie ty le

dzięki sw y m w alorom artystyczn ym , bardzo szab lon ow ym , ile jako dokum ent w sk a zu ją cy , w jaki sposób sam autor spojrzał na sw o je otoczen ie z czasów try u m fó w krak ow sk ich . [...] N a p ow ieściach P rzy b y szew sk ieg o ob serw ow ać m ożna stop n iow ą d egen erację jego rozlew n ego liryzm u, tracącego św ieżo ść, k tó­ ra cech o w a ła m łod zień cze p oem aty prozą, a p rzek szta łca ją ceg o się w prozę sztuczną, p reten sjon aln ą, d rew n ian ą 4®.

Co w oczach badaczy n ajb ard ziej d yskredytow ało te utw o ry ? W niosek, k tó ry nasuw a się po bliższym p rzy jrzen iu się ty m w ypow iedziom , jest dość zaskakujący. P re te n s je są niem al te sam e, jakie żyw iła publiczność w spółczesna pisarzow i:

41 A . G a l i ń s k i [L. S t o l a r z e w i c z ] , P o w i e ś ć li ryczn a . P r z y b y s z e w s k i —

Ż e r o m s k i — D a n iło w s k i — S trug. L w ó w 1930, s. 12. J ed y n ie K . C z a c h o w s k i

(O b r a z w s p ó łc z e s n e j l i t e r a t u r y pols k iej. 1884— 1933. T. 1. L w ó w 1934, s. 253—254) tw ierd zi, że w dobie rozk w itu p o w ieści p sy ch o lo g iczn ej n ad szed ł czas na „rew in d y­ k a cję w a rto ści m y ślo w y ch i a rty sty czn y ch p o w ieści P rz y b y sz e w sk ie g o ”, które, jak sądził, zap ew n iają p isarzow i trw a łe zn aczen ie w dziejach litera tu r y polskiej.

42 A. R o g a l s k i , P r z y b y s z e w s k i . F ilo zo f-m o ra lista . „Ż ycie L ite r a c k ie ” 1946, nr 3/4, s. 15.

48 J. K r z y ż a n o w s k i , P o s z u k i w a c z e absolu tu . „P rzegląd H u m a n isty czn y ” 1961, nr 2, s. 39. Przedruk w: N e o r o m a n t y z m pols ki. 1890— 1918. W rocław 1963.

(14)

J A K C Z Y T A N O P O W IE Ś C I „W IE L K IE G O D E M O R A L IZ A T O R A ” 47

b o h a tero w ie jego p ie r w sz y c h u tw o ró w albo ca łk o w icie żyją poza sp o łeczeń ­ stw em , albo za cel sw o je g o życia u w ażają w y łą czn ie n iszczen ie w artości sp o ­ łecz n y c h [...]44.

n ied ob ory ta len tu u siło w a ł w y ró w n a ć d rastyczn ością i sen sa cy jn o ścią m o ty w ó w , n iek ied y n a w e t sk a n d a lizo w a n iem op in ii p rzez zbyt ja sk ra w o oczyw iste w y ­ k o r z y sty w a n ie w ła sn y c h p ery p etii ży cio w y ch jako m ateriału p o w ie ś c io w e g o 45. D ia lo g jego n ie jest rea listy c zn y : tak jak m ów ią lu d zie w p o w ieścia ch P rzy b y szew sk ieg o , n ik t n ig d y w P o lsce n ie m ó w ił4e.

D opiero szkic S tan isław a Eilego z r. 1973 p rzynosi inne odczytanie te j tw órczości, choć ocena jej w artości językow ych nie jest pozytyw na 47. Z daniem badacza, pow ieści P rzybyszew skiego są kopalnią fra p u jąc y c h sw ą śm iałością pom ysłów. P ra ca Eilego, przynosząc analizę założeń teo­ re ty c z n y c h pisarza, zw raca uw agę na to, iż są w nich w yrażone now o­ czesne poglądy na technik ę powieściową, bliskie teorii H e n ry ’ego Jam esa i in n y ch n ow atorów z przeło m u wieków. A u to r szkicu podkreśla, że P rz y ­ byszew ski w ysun ął now oczesną koncepcję n a rra c ji, przestrzegając p u n k tu w idzenia sw ych boh ateró w — n aw et wówczas, gdy do głosu dochodzi n a rra to r, św iat zew n ętrzn y zostaje podporządkow any p ersp ek ty w ie p rz e ­ żyw ającego podm iotu.

D rugi znaczący a rty k u ł pośw ięcony tw órczości powieściowej a u to ra

S y n ó w ziem i zw raca uw agę na to, iż w łaśnie od niego bierze początek

w zorzec m odernistycznej powieści luźno sk o m p o n o w a n ej48. Analizie M ar­ ty W yki tow arzyszy przekonanie, że powieści Przybyszew skiego są ilu ­ stra c ją jego poglądów i z całego dorobku tw órczego to one w łaśnie ze­ sta rz a ły się n ajb ard ziej.

Obok k ilk u jeszcze prac, poruszających zagadnienia m arginalne, tak ie ja k sk ładnia powieści P rz y b y sz e w sk ie g o 49 czy onom astyczne b adania przeprow adzone na m ate ria le nazw isk postaci literack ich tych u tw o ­

44 A. R o g a l s k i , S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i a r o z k ła d c y w i l i z a c j i m i e s z c z a ń ­

s k ie j. „D ziś i J u tro ” 1950, nr 18, s. 8— 9.

45 A. H u t n i k i e w i c z , S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i . W zbiorze: L it e r a tu r a o k r e ­

su M ł o d e j P olski. T. 2. W arszaw a 1967, s. 111. „Obraz L itera tu ry X IX i X X w ie k u ”.

S eria 5.

4® W. W e i n t r a u b , W y z n a c z n i k i s t y l u r e a listy c zn e g o . „P am iętn ik L itera c k i” 1961, z. 2, s. 412. Język p o w ie śc i P rzy b y szew sk ieg o bardzo często pod d aw any b ył k ry ty ce. N ie sposób tu taj p rzy w o ła ć w szy stk ich sąd ów k rytyczn ych , p on iew aż ocena n e g a ty w n a b yła n iem a l p ow szech n a. P rzyp om n ijm y ty lk o w y p o w ied ź B o y a B l a ­

sk i i n ę d z e m o w y p o l s k i e j , zaw a rtą w tom ie L u d z ie ż y w i .(W arszawa 1929).

47 S. E i l e , P o w i e ś ć „n a g iej d u s z y ”. „ T ek sty ” 1973, nr 1.

48 M. W y k a , P r z y b y s z e w s k i p o w ie ś c i o p is a r z . „M iesięczn ik L itera c k i” 1979, nr 5. Toż w zbiorze: S t a n i s ł a w P r z y b y s z e w s k i . W 50-lecie zgon u pisarza.

49 Z. G о с z o ł o w a, S k ła d n i a p o w i e ś c i S t a n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o . L u b lin 1975.

(15)

rów 50 — w łaściw ie nie doczekały się one now ych in te rp re ta c ji 51, a moż­ na sądzić, że jest to m ate ria ł w a rt zbadania i że nie w szystkie z ty ch tekstów u tra c iły zdolność w iązania społecznej uwagi. N iektó re m ogłyby chyba z pow odzeniem w ejść w obieg czytelniczy dzisiejszej epoki.

50 Z. К 1 i m a j ó w n a, N a z w i s k a b o h a te r ó w p o w ie ś c i S ta n i s ł a w a P r z y b y s z e w ­

skiego. „R oczniki H u m a n isty czn e” 1967, z. 1.

61 P o w ieścią K r z y k zajm u ję się w artykułach: P r ó b a a n a li z y s t y l u p o w ie ś c i

S t a n i s ł a w a P r z y b y s z e w s k i e g o . (Na p r z y k ł a d z i e p o w ie ś c i „ K r z y k ”). „Ruch L itera c k i”

1979, nr 3; W s p ó łis tn i e n ie d w u p o e t y k : e k s p r e s j o n i s t y c z n e j i m o d e r n is t y c z n e j , w p o ­

w i e ś c i „ K r z y k ” St. P r z y b y s z e w s k i e g o . „Z eszyty N a u k o w e U J ”. P race H isto ry czn o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

dwie dziewczyny, koszykówki, witają się, jest, siadają, trzech

Winno być wyraźnie zaakcentowane, że patent ważny można otrzymać tylko na wynalazek, to jest na rozwiąza­.. nie zadania technicznego, zawierające myśl

dostosowania go do dźwigu o większych gabarytach, umożliwiających przewóz łóżek szpitalnych i czy ta przebudowa nie wpłynie ujemnie na nośność elementów

Jędrek przesiedział dobrą godzinę przy stole, zastanawiając się, po co w ogóle wpuszczał byłą żonę.. Przez lata zmywał ją z siebie setki razy: alkoholem,

[r]

ZASADA OGÓLNA załatwienie sprawy wymagającej przeprowadzenia postępowania dowodowego powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a

Panna niejasno zdaje sobie sprawę, że jej dotychczasowe życie jest zagrożone, jednak traktuje to jako okazję do nowych doznań i doświadczeń: musi się nauczyć,

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych