Jerzy Heistein
"Wolter i Rousseau we Francji i w
Polsce" : sesja naukowa w 200
rocznicę śmierci pisarzy (Nieborów,
3-6 października 1978)
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 70/2, 409-417
P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X , 1979, z. 2 P L I S S N 0031-0514
„W O L T E R I R O U S S E A U W E F R A N C JI I W P O L S C E ”
S E S J A N A U K O W A W 200 R O C Z N IC Ę Ś M IE R C I P I S A R Z Y
(N ieborów , 3— 6 p aździernika 1978)
J a k zaznaczyli w sw ych p rzem ów ieniach w stęp n ych w ygłoszonych na sesji w yb itn i „ X V III-w ie cz n icy ” E w a R zadkow ska i Je a n E h ra rd , spotkanie w N iebo ro w ie w jak im ś stopniu k on tyn uu je w spółpracę fran cu sk ich i polskich badaczy O św iecenia n aw iązan ą w r. 1974 n a sym pozjum w K arp aczu , k tó re zorganizow ały U n iw ersy tety W ro cław sk i i W arszaw sk i przy współudziale In sty tu tu B ad ań L ite ra ck ich P A N l. O rg an izato ram i sesji w N ieborow ie były te sam e in sty tu cje, g o spodarzam i zaś — ro m an iści i poloniści w arszaw scy „pod w od zą” prof, dr E w y R zadkow skiej. P olon iści pod k ierow n ictw em prof, d ra Zdzisław a L ib e ry p rzy gotow ali w P a ła cu K azim ierzow sk im ciek aw ą w ystaw ę, na k tórej eksponowano pierw od ru k i dzieł W o ltera i R ousseau zn ajd u jące się w bibliotekach polskich i w zbiorach p ry w atn y ch oraz polskie p rzek łady dzieł obu p isarzy.
W odróżnieniu od sym pozjum w K arp aczu tem aty k a re fe ra tó w i dyskusji nie k on cen tro w ała się na p od staw ow ych prob lem ach O św iecenia, lecz rozw ijała się w okół zagadnień zw iązan ych głów nie z re ce p cją dzieł W oltera i R ousseau w e F ra n c ji i w P olsce. W y sta rcz y pow iedzieć, że na 24 re fe ra ty aż 20 poświęcono spraw om recep cji ro zp atry w an y m w kilku płaszczyzn ach :
1. W ystępow anie idej obu p isarzy w dziełach innych autorów . 2. K ry ty k i i polem iki po śm ierci W oltera i Rousseau.
3. W ystęp ow an ie idei w y rażo n y ch w dziełach obu pisarzy oraz w ystęp ow a nie u praw ian y ch przez n ich fo rm lite ra ck ich w polskim Oświeceniu.
4. Opinie k ry ty k i polskiej o dziełach W oltera i Rousseau.
Jak k olw iek m ożna u znać p rzed staw ion ą w yżej p rob lem atykę za d om inującą, to jed nak w w ygłoszonych re fe ra ta c h poszczególne zagadnienia niejednokrotnie zazębiały się tak d alece, że spraw ozd anie z obrad nie m oże zb yt ściśle trzy m ać się tego schem atu.
P rzyk ład em pierw szego typu rozw ażań o recep cji był re f e ra t w ybitnego b a dacza dzieł D iderota, Ja c q u e s ’a C h o u i l l e t (Sorbonne N ouvelle, P a ris III). T em at re fe ra tu : La p r é s e n c e d e J . J . R o usseau dans l’o e u v re d e D iderot a p rès 1778. Nie chodziło tu o tru d n e stosunki m iędzy obu pisarzam i, ale o oddziaływ anie idej R ousseau na dw a dzieła D iderota w ydane po r. 1778: Essai s u r la vie et les
o eu v res d e S é n è q u e (1779) oraz E ssai s u r les rè g n e s d e C la u d e et de N éro n (1782).
Zdaniem au to ra re fe ra tu D iderot usiłow ał zn eutralizow ać poglądy Rousseau za w a rte w m ający ch się w k ró tce u kazać W yznaniach, a przede w szystkim ch ciał
1 M ateriały sym pozjum zostały opublikow ane przez W yd aw n ictw o U n iw ersy tetu W rocław skiego w 1976 r. w tom ie L a L itté ra tu re d es L u m iè re s e n F r a n c e et en
P ologne. E sth étiq u e. T erm in o lo g ie. E ch a n g e s , k tó ry szybko znikł z półek księgarni
410
K R O N I K Ap rzed staw ić czyteln ik om i zw olennikom p isarza jego obraz stan o w iący p rzeci w ieństw o tego, jak i R ousseau sam sobie stw o rzy ł w ty m dziele. W yb ór postaci S eneki jak o te m a t szkicu w yd aje się w ty m p rzypadku bardzo sym p tom atyczn y. M iejsce filozofa jest tam , gdzie ro z strz y g a ją się losy h istorii, n iezależnie od tego, czy chodzi o R zym N erona, P a ry ż w ok resie zagrożenia E n cy k lo p ed ii czy P e te rs burg.
N asuw a się p ytan ie, czy gw ałtow ność i ten d en cy jn o ść w yw odów D iderota w y nika z fak tu , że „ob ecność” R ousseau w ciąż jeszcze nad nim cią ż y ła ? Należy b o w iem podkreślić, że D iderot p o trafił k ry ty k o w ać m ożnow ładców w m om entach, gdy w yd aw ało m u się, iż filozof m oże być pedagogiem . W p raw d zie pod w pływ em pow stania w A m ery ce n astąp ił w tw órczo ści D iderota zanik ak cen tó w w olno ściow ych ch a ra k te ry sty cz n y ch dla R ousseau , ale w O bservations s u r les N atchez w ład ca p rzed staw ion y jest jak o p rzestęp ca, k tórego należy usunąć. M ożna w ięc w yróżn ić u D iderota stanow isko „oficjaln e” i opinie spontaniczne, k tóre nie są zbyt odległe od tez R ozpraw y o n ieró w n o ści sp o łeczn ej.
J e a n S g a r d (G renoble) zaty tu ło w ał sw ój re f e r a t: „C a n d id e” et „L a N ouvelle
H élo ïse”: d e u x siècles d e rééd itio n s. A n alizu jąc 55 edycji z tych la t (a od 1761 r.
n otu je się jeszcze 13 w ydań fran cu sk ich ) au to r zn ajdu je zarów no zastosow an ie p raw rząd zących handlem i technologią, jak i odbicie ew olucji sm aku artystyczn ego. P o p ularność N ow ej H eloizy, d ok um entow ana k olejn ym i w yd an iam i dzieła, ulegała w ahaniom , k tó re nie zaw sze da się w y tłu m aczy ć m odą literack ą. Oto trzy okresy n ajliczn iejszych reed y cji: 1778— 1880 (bezpośrednio po śm ierci p isarza), 1820— 1840 i 1925— 1973. W ielk ą liczbę ed ycji w drugim z tych okresów m ożna np. w ytłu m a czyć zanikiem cenzu ry i ro zszerzeniem k ręgu m ieszczańskich czytelników , z k tó ry ch część dom aga się luksusow ych w ydań. O statni okres rozpoczyna się od w y dania dzieła R ousseau w serii n ajzn ak om itszych p isarzy F ra n c ji. N a sukcesy
N ow ej H elo izy złożyły się tak że now e, w spółczesne punkty widzenia spraw m o
raln ości oraz u kazanie się w ielu p ośw ięconych tem u dziełu studiów au torstw a n ajw ięk szych au to ry tetó w u n iw ersy teck ich .
R o ger M e r c i e r (U n iw ersité de L ille III) om ów ił p ow iastki filozoficzne W oltera, ich p rzy jęcie przez k ry ty k ę oraz ich m iejsce w lite ra tu rz e n arracy jn ej
(L es co n tes d e V oltaire e n F r a n c e au X V l I i e s iè c le : a ccu eil d e la critiq u e et place dans la littéra tu re n a rra tiv e). Z ająw szy się p rob lem am i gatu n kow ym i „contes” ,
usiłow ał odpow iedzieć n a p y tan ia: 1) jak W o lter oceniał sw oją tw órczość n a rra cy jn ą i ja k p rezen tow ał ją czyteln ik o m ? 2) ja k p rzyjm ow ali jego u tw ory k ry ty cy i czy teln icy ? 3) czy jego „co n tes” stanow ią now y gatu n ek m ały ch u tw orów prozą i czy zn alazły one k on tyn u ato rów ?
Je ś li chodzi o pierw sze p ytan ie, to należy zazn aczyć, że W o lter nie w szystkie sw oje u tw o ry o p atry w ał p od tytu łam i u stalający m i ich p rzynależność gatunkow ą; np. nazw a „histo ire p h ilo so p h iq u e” dodana do tytu łu M icro m éga s pochodzi dopiero z w yd an ia 2. N ie zajm ow ał się W o lter tym i zagad n ieniam i rów nież w obfitej ko resp on den cji, w k tórej tw órczo ść n a rra c y jn a zajm u je tyleż m iejsca, co d ram a tyczna.
O ceny p ublikow anych u tw oró w ze stro n y k ry ty k i „zaw odow ej” nie były ani liczne, an i obszerne, nie zb ierał też a u to r zb yt w ielu pochw ał. D zieła jego znajdo w ały jed nak w ielu czyteln ik ów (często nie p rzyzn aw ali się oni ani n aw et do tej lek tu ry), o czym św iadczy duża liczba edycji. Lep szą „p rasę” m iały bez w ątpienia
P ow ieści m o ra ln e M arm on tela i w łaśn ie „co n tes m o r a u x ” jak o gatu n ek literack i
zn alazły n aślad ow ców i k o n tyn u ato rów . W prozie n a rra c y jn e j W o ltera p rzyjęły się pod tytu ły „gatu n kow e” n ajpraw dopodobn iej dodane przez ed ytorów , m ianow icie:
„ro m an s m o r a u x et p h ilo so p h iq u es” (N eu ch âtel 1771) lub „ro m a n s et contes philo so p h iq u es” (London 1772).
A u to rem K a n d y d a zajął się tak że Je a n E h r a r d (C le rm o n t-F e rra n d ) w re f e r a c i e V o lta ire au ly cée. D okonał on an alizy o b ow iązu jących w e F r a n c ji p od ręcz n ik ó w , by ocen ić, w jak im zak resie p rzy sw ajan a jest uczniom w iedza o W olterze. D'oszedl w ten sposób do w niosku, że w nauczaniu lite ra tu ry w. X V I I I d om inuje „ d ialo g ” R ousseau — W o lter, D iderot jest w w iększości w yp ad ków w y raźn ie „zdy sta n s o w a n y ”. O W o lterze pisze się w ięcej w p od ręczn ik ach ok resu m ięd zyw ojen n e g o , n aw et p ochodzących z czasów V ichy, ch o ć poglądy tego filozofa i p isarza b y ły raczej obce duchow i owego rządu. M ożna jed n ak w y raźn ie zaob serw ow ać zm ian y w zak resie w iadom ości o W olterze i w in te rp re ta cji jego dzieła. W w ieku X I X p rzew ażały m a te ria ły d otyczące jego tw órczo ści p oetyck iej i d ram aty czn ej. N iek ied y p oetę u su w ał w cień h istoryk , lecz a u to r raczej L e S iè c le d e L o u is X V n iż E ssai s u r les m o e u rs. W o lter-filozo f, tw ó rca m yśli ośw iecen iow ej, zysk ał u zn a n ie dopiero za czasów T rzeciej Republiki. O gólną cech ą p od ręczn ik ów jest jed nak p rzed staw ian ie W o lte ra nie tyle jako „k o n te sta to ra ”, ile jak o o b ro ń cy „sm aku k lasy czn ego” i uosobienia „ducha fran cu sk iego”.
R oland D e s n é (Reim s) m ów ił o obrazie W o lte ra -a n ty c h ry s ta w X V I I I w ieku (L ’im a g e d e V o lta ire a n téch rist au X V I I I e siècle). P u n k tem w y jścia ty c h rozw ażań b y ł frag m en t z K u b u sia fatalisty D iderota, w k tó ry m jedna z p ostaci za le ca dw óm d ew otk om : „K rzy czcie, że W olter je s t a n ty c h ry s te m ”. Opinia ta jest zgodna z k am p a n ią p row ad zon ą p rzeciw W olterow i od ro k u 1760, a w szczególności w la ta ch 1771— 1778 przez ob rońców K ościoła, k tórzy zarzu cali pisarzow i w p ro st k on szachty z diabłem . D esné zad aje sobie p ytan ie, dlaczego D id erot dał w y ra z u czestn ictw u w tej gw ałtow n ej „k ru cja cie ” posługując się dziełem lite ra ck im (fik cją). Czyżby to było odzw ierciedlenie św iadom ości zbiorow ej m ieszczań stw a w te j ep o ce? Z n a lezien ie odpowiedzi n a ow o p ytan ie to tak że sk o n k rety zow an ie ob razu W o ltera w oczach D id erota oraz ukazan ie sensu, jak i ten ostatn i w sw ej pow ieści ch ciał n a d a ć d ziałalności czołow ego filozofa i p isarza O św iecenia francu sk iego.
D aniel B e a u v o i s (P aris, C en tre N ation al des R e ch erch es Scien tifiq ues) z a ją ł się ciek aw y m dla P olak ów prob lem em , czy W o lter b ył an typ olsk i (V o lta ire
éta it-il antip olon ais?). Nie p olem izu jąc z d otych czasow ym i opiniam i o an typ olsk ości
a u to ra E ssai h isto riq u e et c ritiq u e s u r les dissen sio n s d es E g lises d e P o lo gn e, z a - \v a rty m i np. w stu d iach E m an u ela R ostw orow skiego, B eau vois p rop on u je szuk ać „osobistej au ten ty czn ej k on cep cji” W o ltera co do tej sp raw y nie w jego p am fletach , lecz w d ziełach literack ich . P o d staw ą tej p rop ozy cji je s t fa k t, że W o lte r zd aw ał się uw ażać polityk ę m ięd zyn arodow ą za te a tr m ario n etek i m a rzy ł n aw et o ty m , by sam em u te m ario n etk i u ru ch am iać. Dzieło lite ra c k ie nie jest w p raw d zie doku m en tem , ale um ożliw ia u ch w ycen ie utopijnego ob razu P olski, jak i tk w ił w św ia dom ości tego p isarza i jaki z a w a rty jest w m ało znanej trag ed ii L e s Lois d e M inos. B eau vois w y ra ż a zdziw ienie, że ta k niew ielu b ad aczy uznało „całk o w icie polski c h a ra k te r te m a tu ” tego dzieła. B a d a ją c w aru n k i p ow stania trag ed ii m ożną dojść do wniosku, że bodźcem do jej napisania b ył zam ach n a S tan isław a A ugusta. W p raw d zie cen zu ra doszukiw ała się w u tw o rze od zw ierciedlen ia w alk i p olitycz nej w e F ra n c ji, ale p isarz, s ta ra ją c się o p op arcie w sp raw ie w y staw ien ia dzieła na scenie, w y jaśn ia, że jeśli w nim zn ajd u ją się jakieś aluzje, to d otyczą k róla P olski. Późn iejsze „n oty”, w k tó ry ch W o lter s ta r a ł się zb agatelizow ać sw oje dzieło, u w y d atn iają jeszcze b ard ziej elem en ty „polskie”. W konkluzji B eau v o is w y raża przekonanie, że na podstaw ie an alizy trag ed ii m ożna dojść do w niosku, iż W o lter św iadom y był w sp an iałej przeszłości P olski i n aw et — m im o w y raźn ie p ozyty w nego stosunku do K a ta rz y n y II — zdaw ał sobie spraw ę, że S tan isław A u gu st, k ró l narodu b ard ziej ucyw ilizow anego w tym czasie niż R osjan ie, m ógłb y przew odzić w szystkim Słow ianom . R eferen t u w aża zatem , że w św ietle w spółczesnej h isto rio grafii obraz P olsk i p rzed staw ion y przez W o lte ra n ie w y d aje się ta k p ejo raty w n y ,
412
K R O N IK Ajak dotąd sądzono. Nie trzeb a dodaw ać, że tezy te w yw o łały żyw ą dyskusję doty czącą zarów no stosunku W o ltera do P olski, jak i zasadn ości „p op raw ian ia” historii na pod staw ie dzieła literack ieg o op eru jącego n a d od atek nie zaw sze łatw ym i do rozszyfrow an ia przenośniam i.
O polem ikach d otyczących dzieła W o ltera i R ousseau , jak ie toczyły się po ich śm ierci, m ów ili Roland M ortier (B ru k sela) i Jacq u es M a rx (A nvers). T em at re fe ra tu M o r t i e r a : V o lta ire et R o usseau au b anc des a ccu sés d ev a n t M gr F ra y s-
sinous. Z n an e są dotychczas oskarżenia w ysu w ane w ob ec filozofów O świecenia
przed R ew olu cją F ra n cu sk ą , a w szczególności za czasów te rro ru i em ig racji, gdy głoszono tezę o „w ielkim spisku”. M niej znane są n ato m iast polem iki z okresu R estau racji. Jed n y m z n ajbardziej zaw ziętych, a jednocześnie su b telnych k ryty k ó w idei O św iecenia był ksiądz Denis F rayssin o u s, k tó ry doszedł do godności p ara F ra n c ji i do stanow iska m in istra spraw K ościoła i ośw iecen ia publicznego.
Zbiór jego pism i odczytów opublikow ano po raz p ierw szy w r. 1852 pod zn am ien nym tytu łem D éfe n s e d u ch ristia n ism e; zbiór ten w ielok rotnie potem w znaw iano i tłum aczono n a w iele języków (w tym tak że na język polski). Bezlitosne p am flety F ray ssin o u sa w yk azu ją doskonałą znajom ość lite ra tu ry ośw ieceniow ej. P o tra fił doceniać w alory literack ie tw órczości W o ltera, lecz potępiał jego idee, u w ażając go za n ajbardziej godnego p ogardy spośród p isarzy X V III-w ieczn y ch . E lasty czn ą postaw ę z a jął w obec R ou sseau : uznał go za sprzym ierzeń ca, gdy w y stęp u je jak o w róg ateizm u, grom ił go za deizm i p ogard zał nim za W yznania. F ray ssin o u s p otrafił w yk orzystać sprzeczności ro zsad zające spoistość m yśli ośw ie ceniow ej, atak o w ać filozofów ich w łasn ą bron ią, a przy tym d ob ierać p rzykłady w sposób n iezw ykle pow ażny — zdaw ałoby się n aw et obiektyw ny.
R e fe ra t M a r x a J . J . R o u ssea u et la C onstitution polonaise dotyczył pole m iki L o u isa G ab riela B onald a z p oglądam i w yrażon ym i p rzez Ja n a Ja k u b a w U w agach o rządzie po lsk im , k tó rą z aw arł w 1797 r. w L égisla tio n p rim itiv e, i w ielok ro tn ie do niej w ra ca ł w „M ercu re de F ra n c e ” w la ta ch 1802— 1807. B onald był oczyw iście b ogatszy niż Rousseau w wiedzę o P o lsce, zajm o w ał się bow iem jej p rob lem am i w okresie od trzeciego rozbioru do p ow stania K sięstw a W a rsz a w skiego. Je g o analizy d otyczą nie tyle k o n fro n tacji U w ag z fak tam i h istoryczn ym i, ile ro li m yśli p olitycznej O św iecenia w stale ek sp loatow anym — zarów no w e F r a n cji, jak i w P olsce — jej kontekście rew o lu cyjn ym . A u to r re fe ra tu rozw ija za B onald em k lasyczn ą tezę o „odpow iedzialności” R ousseau za R ew olu cję F ran cu sk ą, n atom iast co do spraw polskich, zw łaszcza w stosunku do K o n sty tu cji 3 m aja, zd aje się pod zielać opinię Je a n a F a b r e ’a na te m a t pew nych cech irrealisty czn y ch w ro z w ażan iach J a n a Ja k u b a o P olsce, w k tó ry ch niew sp ółm iernie dużą rolę od gryw ały elem en ty uczuciow e.
W re fe ra c ie L a co n trib u tio n d u „P y gm a lio n ” d e R o u ssea u à l’au to nom ie d e la
p ro se p o étiq u e Ja cq u e s V o i s i n e (U n iv ersité de P a ris III) przypom niał dzieło,
k tó re po w ystaw ieniu w P ary żu w 1775 r. zostało w e F ra n c ji n iem al zapom niane, lecz zn alazło szeroki oddźwięk w innych k ra ja ch , m. in. w e W łoszech, N iem czech, R osji i w P olsce. M uzykolodzy u w ażają, że ta „scena liry cz n a ” u toro w ała d rogę now em u gatu n kow i m uzycznem u, k tó ry oznaczono, w zależności od k raju , różnym i term in am i: m elo d ram at (nie m ylić z m elo d ram atem X IX -w ie c z n y m ), m o n o d ra m e,
m elologo. A u to r re fe ra tu zajm u je się jed nak nie w a rstw ą m u zyczn ą tego m ałego
dziełka (6— 10 stron ic druku, zależnie od edycji), ale k o n stru k cją jego tek stu literack ieg o. Otóż w odróżnieniu od innych u tw orów tego okresu u trzy m an y ch w k on w encji te a tru liryczn ego było ono n apisane prozą. W a rto przy ty m n a d m ienić, że w X V III w. w e F ra n c ji obiegowe opinie u tożsam iały poezję z w ierszem , ale już w S u p le m e n c ie do E n c y k lo p ed ii zn ajd u jem y inne opinie na ten tem at. Voisine an alizu je cechy m eliczne prozy P ygm a lion a, w k tó rej a u to r zaniechał c h a
ra k te ry s ty c z n y c h w tego typu u tw o rach ak cen tów o ratoryjn ych . J e s t rzeczą in te re s u ją c ą , że dzięki sukcesow i teatraln em u , jaki odniosło to dzieło, p ow stały jego p rzeró b k i w ierszem . J a k n a p raw dziw ego k om p araty stę p rzystało, V oisine zbadał d ziew ięć p rzek ład ów , z k tó ry ch dwa zachow ały tek st prozą, m . in. polski przekład J a n a B au d o u in a de C ourtenay. V/ w iększości przypadków nie są to jed n ak p rze k ład y w ścisłym tego słow a znaczeniu, lecz przeróbki, często daleko od b iegające od oryginału .
M arek T o m a s z e w s k i (W rocław ) zajął się recep cją P ygm a lion a w P o lsce (L e „ P y g m a lio n ” d e J e a n - J a c q u e s R o usseau en P o lo gn e), przy czym p od staw ą jego ro zw ażań nie jest p rzekład prozą B au d o u in a de C ou rten ay , lecz p rzeró b k a w ie r szem dok on ana przez T om asza K a je ta n a W ęgierskiego, k tórej w ersję scen iczn ą p rezen tow an o po raz p ierw szy w te a trz e publicznym w 1777 roku. T om aszew ski na p od staw ie szczegółow ej an alizy w yk azu je, że choć proza zastąpiona została w ie r szem , W ęgiersk i w iern ie u ch w ycił c h arak tery sty czn ą dla oryginału k om b in ację po w iązań słow a z gestem i m uzyką. Dzięki niespotykanej d otych czas w polskiej poezji w e ry sfik a cji n iereg u larn ej (od 8 do 13 sylab) uzyskał w iększą niż w w ersji p ro zato rsk iej żyw ość i dyn am iczność tekstu.
Ja k k o lw ie k P y gm a lio n był w ystaw ion y w W arszaw ie przez tru p ę fran cu sk ą, a później k ilk ak ro tn ie przez zespoły polskie, to na szczególną uw agę zasługują spek tak le w te a trz e Bogusław skiego w 1804 roku. W roku 1808 m uzykę do dzieła Rousseau n ap isał K a ro l K u rp iń sk i. O prócz tego na sceny polskie trafiło kilka u tw o ró w in sp iro w an y ch przez P ygm a lion a. N ależy rów nież dodać, że sukces tej „scen y liry cz n e j” w p łyn ął tak że w P olsce n a rozw ój innych gatu n ków z p o g ra n icza d ra m a tu i te a tru m uzycznego, m. in. m elodram atu .
W serii re fe ra tó w p ośw ięconych recep cji W o ltera i Rousseau w P o lsce na czoło w ysu w a się tek st M ieczysław a K l i m o w i c z a (W ro cław ): R o u ssea u dans
l’o e u v re d e K ra sick i. O p ierając się na n ajnow szych b adan iach i jednocześnie s tw ie r
d zając w tw órczo ści K rasick ieg o oddziaływ anie poglądów innych p rzed staw icieli O św iecenia fran cu sk iego , przede w szystkim W oltera, K lim ow icz zajął się głów nie in sp iracją ru ssow sk ą u a u to ra M ikołaja D ośw iadczyńskiego przyp adk ów . J e s t ona w idoczna w dw óch głów nych p łaszczyzn ach : m yśli filozoficznej i k om pozycji po w ieści. K ry ty k u ją c szlach eck ie w ych ow an ie, sarm ack i styl życia n a p row in cji i w stolicy, K ra sick i p rzeciw staw ia im sty l życia m ieszk ańców utopijnej w yspy N ipu, bliski ru ssow sk iem u pojęciu „stanu n a tu ry ”. Z punktu w idzenia kom pozycji pow ieść w yk azu je rem in iscen cje zarów no N ow ej H eloizy, jak i E m ila ; idzie o b u dowę m em orialistyczn ą, jak i o idee pedagogiczne zaw arte w p artiach książki pośw ięconych spraw om w ych ow an ia.
K rasick i w sw ojej wizji św iata p rzedstaw ionego nie ogran icza się jed n ak do zapożyczeń z tw órczości R ousseau i do m odnych podów czas na Zachodzie k on w en cji opow ieści z podróży czy też do utopii. S y tu u je b o h atera, p rzyn ajm n iej w d e cy d u jący ch m om en tach jego życia, jak o P olak a żyjącego w ściśle określonej epoce. Tem u służą p oczątkow e p eryp etie D ośw iadczyńskiego przed podróżą, przede w szy st kim zaś k o n fro n tacje system u „p ry m ity w n ej” w yspy Nipu i cyw ilizow anej E u rop y, a w szczególności Polski. W w yciągan iu w niosków au tor D ośw iadczyń sk iego od znacza się jed nak dużym u m iark ow an iem i jego p rog ram przebudow y k ra ju jest daleki od utopijnej w izji ru ssow sk iego „stanu n a tu ry ” i „pow rotu do źró d eł”. P o d k reśla w ięc K lim ow icz to, co p rzew ijało się potem w dyskusji nad re fe ra ta m i: K ra sick i był w pełni tego słow a rep rezen tan tem O św iecenia, p rzen ikn iętym ideam i filozoficznym i epoki, p rzysw ajał sobie w pew nej m ierze now e środki lite ra ck ie typ ow e dla k lasycyzm u i O św iecenia, ale n ajistotn iejszą cech ą jego p isarstw a jest polskość w idoczna zarów no w kultyw ow an iu tra d y cji k u ltu ry naszego n arod u , jak i w ad ap tacji osiągnięć k u ltu ry i m yśli O św iecenia do w aru n k ó w polskich.
414
K R O N IK AP rzem y sław a M a t u s z e w s k a (W ro cław ) zajęła się te m a te m : V o lta ire d a n s
l’o e u v re d e K ra sick i. T rzeb a pow iedzieć, że już w* X V I I I w. m ów iono o bezpo
średnim w pływ ie W o ltera na w arm ińskiego k sięcia-b isk u p a, k tórego nazyw an o „polskim W olterem ”. P ra w d ą jest, że K ra sick i znał dzieła fran cu sk iego p isarza, n iek tó re ustępy sam tłu m aczył. N ow sze b ad an ia w yk azu ją zbieżności m iędzy dziełam i obu pisarzy, a le też i pow ażne różnice. N ajw iększa polega n a tym , że naszem u poecie całkow icie był obcy an ty k lery k alizm — pod staw ow a ce ch a św iato poglądu W oltera. Iron ię M ona ch om a ch ii tru d no p oró w n ać ze zjad liw ością F ra n cu z a w obec kleru. P ew n e zbieżności w idoczne są w zak resie m yśli h isto ryczn ej. Oby dw aj pisarze p rzeciw staw iają m odelow i k ró la-w o jo w n ik a m odel suw eren a-filo zofa. K rasick i nie był jed nak h istoryk iem , jego H istoria jest gatu n k iem p ośrednim m ię dzy pub licystyką a pow ieścią. O kreślenie „polski W o lte r” d otyczyło nie ty le zbież ności m yśli p olityczn ej, ile ran g i p isarza w śród w spółczesnych. Podobnie jak W ol te r w e F ra n cji, był K rasick i w P o lsce n ajw yb itn iejszym p rzed staw icielem ośw ie ceniow ego klasycyzm u. Obaj zresztą nie p op rzestaw ali na tra d y cy jn y ch gatu n k ach k lasy cy sty czn ych , posługiw ali się fo rm ą pow iastki filozoficznej i w iersza z prozą. W spólne dla obu p isarzy b yły: ton ironiczn y, zm ysł filozofa i św iatow ca. O statn ie stw ierdzenie M atuszew skiej m ożna jed n ak uzupełnić p ytan iem : czyż nie były to cech y elity k u ltu raln ej okresu O św iecen ia? T rzeb a dodać, iż K ra sick i b ył tak że, jak m. in. zaznaczono w dyskusji, au to rem u tw orów o w yraźn ej w ym ow ie p atrio ty czn ej, co różni go od W oltera, k tórego p isarstw o m a c h a ra k te r bardziej u n iw ersalistyczny.
R ecep cji W o ltera w P o lsce pośw ięcone b yły dalsze trz y r e f e r a ty : Z dzisław a L ib e ry (W arszaw a), Zofii Sinko (W arszaw a, IB L ) i Jad w ig i W arch o ł (W arszaw a). L ib e ra (Q u elqu es re m a rq u e s su r les v o lta irien s polonais ( W eich a rd t» zajął się m . in. p rzekładem P o èm e s u r le d ésa stre d e L isb o n n e dokonanym przez S taszica. T łu m acz p rzed staw ił francu sk iego filozofa jak o człow ieka, k tó ry u schyłku swego życia uznaje B o ga za n ajw ięk szą w arto ść i ostoję dla św iata pogrążonego w grze chu , zbrodni i nieszczęściu. „O b roń cą” W oltera był tak że T eod or T om asz W eich ard t, lek arz i filozof, k tó ry w d y sertacji opublikow anej po śm ierci au to ra K a n d y d a , za tytu łow an ej L ist Im ć Pana a T ra h ciew do n a u czy cieli filozofów w Polszczę zap ra
szając do ob chodzenia pa m iątki śm ierci pana W oltera, zap rzecza oskarżeniu, jakoby
ten pisarz był człow iekiem bezbożnym i b luźn iercą. W p raw d zie sposób p ro w a dzenia przez niego polem ik odbiegał od p rzy jęty ch w tej m ierze zw yczajów , ale np. w ołan ia o toleran cję m iały ogrom ne znaczenie i dochodziły do św iadom ości osób koronow anych. L ib e ra ocenia d y sertację W eich ard ta jako w y raz ten den cji racjo n alisty czn y ch i lib ertyń sk ich w polskim św iecie in telek tu aln y m X V III wieku. Zofia S i n k o om ów iła ad ap tacje polskie listó w p oetyck ich W o ltera doko n a n e przez K a je ta n a W ęgierskiego (L ’adaptation d es „ E p îtres ” d e V oltaire par
W ęg iersk i). Osobowość m łodego zbuntow anego poety o n astaw ien iu an ty k lery k al*
n ym i lib ertyń sk im oraz o w yostrzon ym zm yśle k ry ty czn y m i saty ry czn y m p re d estyn ow ała go w yjątk ow o do tłu m aczen ia listów W oltera. Nie były to jednak p rzek ład y ścisłe; W ęgierski zm ieniał nazw iska ad resató w (np. E p ltre à M o n sieu r le
p rés id e n t H éra u lt zatytu łow ał Do T re m b e c k ie g o ), nazw y geograficzn e. P rzed e
w szystk im jed nak ad aptow ał tre ś ć do k on k retn y ch sy tu acji polskich. D okonyw ał też m odyfik acji w dziedzinie język a i stylu. W iększe niż u W o lte ra jest zacięcie saty ry czn e, m ocniejsze ep itety, obrazy bardziej konkretne. W y d aje się, że dużą ro lę w m o d y fik acjach stan o w iący ch od stępstw a od W olterow skiego „sm aku k la sycznego” od gryw ały nie tyle idee tłu m acza, ile polska tra d y c ja p oetyck a, w szcze gólności barokow a. Nie odbiera to jed nak przekładom o ryg in aln ości i św iadczy o b ogatej in w encji tłu m acza. P ew n e zaś niedoskonałości a rty sty cz n e tek stów tłu
m aczą się n iew ielk im jeszcze dośw iadczeniem m łodego, 20-letn ieg o podówczas poety.
Ja d w ig a W a r c h o ł w re fe ra cie L e s co ntes d e V o lta ire e n P olo gne zajęła się p oró w n y w an iem oryginału z polskim p rzek ładem Ja c k a Idziego Przybylskiego. A u to rk a p rz y ję ła za pun k t w y jścia, że n ajistotn iejszą cech ą K a n d y d a jest ironia z a w a rta w e w szystk ich płaszczyznach stru k tu raln y ch dzieła. W yn ik a stąd, że za stosow an e w u tw orze zabiegi c h a ra k te ry sty cz n e dla p ow iastki fan tasty czn ej, po w ieści p rzygod ow ej i p ik arejsk iej n astaw ion e są na u kazanie p arad ok saln ości wizji eg zy sten cji ludzkiej oraz sam ej w ypow iedzi zaw artej w tekście.
T e n ajisto tn iejsze cech y w dużym stopniu zanikły w p rzekładzie P rzyb ylsk iego, nie obdarzonego talen tem p oetyck im i u siłu jącego w ydobyć z dzieła pierw iastk i 0 c h a ra k te rz e d yd aktyczn ym . D latego p rzekład w jakim ś sensie przypom ina t r a d y cy jn ą pow ieść alego ry czn ą, a słyn ne W olterow skie w yrażen ia, jak : „tout est
m ie u x da ns le m e ille u r d es m o n d es [w szystko jest n ajlepsze n a ty m najlepszym
ze ś w iató w ]” — n a tle raczej p esy m isty czn y ch w niosków , jak ie m ożna w yciągn ąć z dziejów K a n d y d a , lub „ cu ltiv er le ja rd in ” (w przekładzie P rzyb ylsk iego: „kopać w ogrodzie”) z a tra ciły swój głęboki sens. Z w łaszcza w ty m o statn im w ypadku a u to r ka tra k tu je „ ra d ę ” W o ltera jako zach ęcen ie drob n iejszych w łaścicieli ziem skich do p ra c y na sw ych w łasn y ch polach.
M arek O s t a s z e w i c z (W arszaw a) zajął się trag ed iam i W o ltera w P olsce (L a tra g é d ie d e V o lta ire e n P ologne). A u to r p rzed staw ił staty sty k ę przekładów 1 in scen izacji, n atom iast nie analizow ał ich w pływ u n a polskie dzieła d ram aty czn e. S ztu k i W o lte ra nie cieszyły się w P o lsce pow odzeniem . P ubliczność w olała C orn eil- le ’a i p rzek ład ała cnoty ry cersk ie nad cn oty filozoficzne.
W y stę p u ją cy „gościnnie” w śród literatu ro zn aw có w znany h isto ryk Bogusław L e ś n o d o r s k i wygłosił re f e ra t pt. R o usseau vu d e la P ologne. P ierw sze w zm ian ki o p isarzu w polskiej p rasie (w „W iad om ościach W arszaw sk ich ”) pochodzą z 1763 rok u . W p raw d zie jego w iększe dzieła nie od razu były tłum aczone, ale elita k u ltu raln a znała je w w ersji oryg in aln ej. U k azy w ały się przekłady m niejszych dzieł lub fragm en ty, szczególnie w głów nym czasopiśm ie obozu patriotycznego „P am iętn ik u H isto ry czn o-P olityczn ym ”. P ew n e frag m en ty znalazły się — bez poda nia a u to ra — w podręcznikach K om isji Ed u k acji N arodow ej. W roku 1790, w czasie S ejm u C zteroletn iego, p rzekład U w ag o rządzie polskim , n ap isan ych przez R ousseau za n am ow ą P o lak ó w p rzeb y w ający ch w P ary żu , opublikow ał ak tyw n y d ziałacz obozu p atriotyczn ego M au ry cy F ra n cisz e k K arp . F ra n cu sk i pisarz w ierzył w przyszłość Polski, k tó rą w pew nym stopniu idealizow ał. Z n ane są jego słowa d otyczące stosunku P olak ów do zab orców : „Nie p o traficie przeszkodzić, by w as pochłonęli, sp raw cie p rzyn ajm n iej, by nie m ogli w as stra w ić ”. J a n Ja k u b był n a u czycielem polskich jakobinów , K ościuszki i innych p atriotów , k tórzy po u tracie niepodległości podjęli w alkę o jej odzyskanie.
R ecep cją dzieł Rousseau zajęły się tak że W iesław a D ubroeucq (U n iv ersité de P a ris IV ) oraz T eresa K ostk iew iczow a (W arszaw a, IB L ). W re fe ra cie „P ani Pod-
czaszyna” et „P an Podstoli” et les r é fé r e n c e s à „L a N o u v elle H élo ïse” D u b r o e u c q
w skazu je, że dzieła te p ow stały w ok resie rozpow szechnienia się idej Rousseau w P olsce. Jak k o lw iek w om aw ian ych dziełach polskich m ożna znaleźć w iele idei obiegow ych w ieku O św iecenia, to jed n ak pew ne zbieżności z Now ą H eloizą nie u leg ają w ątpliw ości. W P a n u P odstolim d w orek szlach eck i posiada w iele cech po siadłości C laren s V olm arôw . Szczególnie c h arak tery sty czn e są dzieje P an i P o d cza- szyny, m im o iż au to r w tek ście pow ieści zam ieścił n aw et polem ikę z N ową
H eloizą. A u to rk a analizuje dzieje b oh aterk i, w y o d ręb n iając w nich cz te ry fazy:
416
K R O N IK Abierze górę. W łaśnie w tej ostatn iej fazie załam u je się gm ach „h arm o n ii”, a z w y cięża u czucie, k tóreg o żadna siła nie p o trafiła zdław ić.
K o s t k i e w i c z o w a pośw ięciła swój re fe ra t (A u to u r d e „ C o n fessio n s” d e
R ousseau e n P olo gne a u X I I I e siècle ( u n com pte r e n d u des „A v is d iv ers de V a rso v ie” d e 1782)) b ard zo sk rup ulatn ej an alizie recen zji W yzn ań R ousseau , p ió ra
anonim ow ego a u to ra , k tó ra u kazała się w 1782 r. w czasopiśm ie „A nnonces et A vis d ivers de V arso v ie”. A u to r pow ołuje się w p raw d zie n a ocenę opublikow aną w jednym z czasopism niem ieck ich, ale jego w yw ody są bardzo c h a ra k te ry s ty cz n e dla ów czesnych polskich odbiorców dzieła Ja n a Jak u b a. O sądza w ięc d ziałania i m yśli w yrażon e w W yznaniach z punktu w idzenia obiegow ych ocen m o raln ych i norm społecznych, co nie p rzy staje w cale do in ten cji p isarza, k tó ry w u tw orze usilnie zab iegał o zaak cep tow an ie przez czytelników jego w łasn ych p ogląd ów i jego w łasnego sty lu życia. A u to r recen zji w ychodzi z założeń d yd ak ty czn ych , a n aw et m o ralizatorsk ich ; zd aje się czasam i ak cep tow ać pew ne idee, zresztą ro zu m iejąc je niekiedy w sposób opaczny. Z e szczegółow ej analizy recen zji w yn ik a, że ów czesny czyteln ik polski nie był p rzygotow any do tego typu le k tu ry ; dzieło R ousseau zo stało dopiero w epoce rom an tyzm u w sposób w łaściw y ocenione.
E w a R z a d k o w s k a (W arszaw a) zatytu łow ała sw ój re fe ra t L e p è le rin a g e
à E rm e n o n v ille d e T h ié b a u t et le culte d e Je a n - J a c q u e s au d é b u t d u X I X e siècle.
Idzie o k siążkę opublikow aną w P ary żu w r. 1799, k tó ra w p isu je się na d ługą listę „p ielgrzym ek ” do grobu Ja n a Jak u b a. T ek st fran cu sk i, o w a rto ścia ch lite ra c k ic h raczej p rzeciętn y ch , zalicza się do „w ynalezionego” przez au to ra W y zn a ń gatu n ku , nie znanego u nas, m ian ow icie „ rê v e rie e n p ro se”, później przek ształcon ego w tzw. m ed y tacje p oetyckie. A u to rk a re fe ra tu na licznych p rzyk ład ach u kazała cech y polskiego tłu m aczen ia i sym p tom atyczn e odstępstw a od tek stu oryginału , a m ian o w icie: deizm zastąpiono k atolicyzm em , zanikły term in y „rew o lu cy jn e”, jak np. obyw atel. U rzek ające są opisy p rzyrod y, k tó re zap ow iad ają styl ro m an tyk ów . W arto ść a rty sty cz n a p rzek ładu jest o w iele w yższa niż orygin ału — ze w zględu na d ojrzałą i w y p racow an ą fo rm ę językow ą. W konkluzji R zadkow ska stw ierd za: 1) n iekiedy dzieło niezbyt cenione w k ra ju , w k tó ry m pow stało, n ab iera w arto ści dzięki p rzek ładow i; 2) om aw iany przekład jest jeszcze jed nym dow odem kultu R ousseau w P o lsce na p oczątku X I X w ieku.
A u to ram i p ozostałych re fe ra tó w b yli: P a u lette C h arb on n el (P aris, C e n tre des R ech erch es M arxistes), A lek san d ra H offm an -L ip oń sk a (Poznań), K ry sty n a G a b ry - jelsk a (W rocław ) i A nd rzej Siem ek (W arszaw a). C h a r b o n n e l zajęła się dziejam i dwóch jezu itów po zlikw idow aniu zakonu w e F ra n cji. Jed en z nich, N. S. B e rg e r, doszedł do w ysokich stanow isk na dw orze królew skim w e F ra n c ji, n ato m iast jego kuzyn P. R o tio t znalazł się na w ygnaniu w Polsce. A u to rk a postuluje d okładniejsze zbadanie jego działalności w P olsce; w iadom o, że był w yk ład ow cą w sem in ariu m d uchow nym w e L w ow ie, był także p rzyjm ow an y przez w ielkie rodziny polskie: n ajp ierw p rzez Jab łon ow sk ich , potem przez księżnę P otock ą. Za sp raw ą m o żn iej szego kuzyna w ró cił pod koniec życia do F ra n cji.
T e m a t re fe ra tu H o f f m a n - L i p o ń s k i e j : L a c o rres p o n d e n c e e n tr e D es
to u ch es et V oltaire. W zajem n a znajom ość tych p isarzy d atu je się praw dopodobnie
od r. 1715, ale bliższe stosunki n aw iązały się m iędzy nim i dopiero w la ta ch trz y dziestych. O statn ie listy dotyczą zastąpien ia jednej ze sztuk D estouches’a O restesem W oltera. K o resp o n d en cja m iędzy obydw om a au to ram i ukazuje kulisy stosunków w te a trz e p ierw sżej połow y X V III w ieku.
G a b r y j e l s k a zaty tu ło w ała swój re f e ra t: L a vision d u passé littéra ire et
son rô le da ns le „D ictionn aire P h ilo so p h iqu e” d e V o lta ire. A u to rk a s ta ra się udo
w odnić, że w izja ta nie jest całościow a, lecz op arta na zespole idei w y b ran y ch , w y n ik ający ch z h ierarch ii w a rto ści p rzyjętej przez fran cu sk iego filozofa. P u n k tem
odniesienia są dla niego staroży tn o ść greck a i rzym ska, renesans włoski i przede w szystk im k lasycyzm fran cu sk i. W ychodząc z tych założeń W olter d eprecjonu je np. te a tr hiszpański i w łaściw ie nie m a określonego stosunku do Szekspira, którego ch w ali i gani zarazem . W dalszym ciągu re fe ra tu om ówiona została W olterow ska k on cep cja cyklicznego c h a ra k te ru rozw oju um ysłu ludzkiego, a następnie rola i fu n k cja tra d y cji ro zp atryw an ej przez au to ra D ictionn aire jako zjaw isko d yn a m iczne, k tóre w spółdziała w tw orzeniu now ych w artości.
Siem ek m ów ił o poetyce P rz ech a d z ek sam otnego m arzyciela (La p o étiqu e des
„ R ê v e rie s d u p r o m e n e u r solitaire"). D okonana przez au to ra an aliza tek stu w y
k azuje, że P rzech a d zk i, ostatn ie dzieło Ja n a Jak u b a, nie są św iadectw em odnalezio nego spokoju i szczęścia, k tóre m iałyby się realizow ać w w ew n ętrznym skupieniu i pogodnej k on tem p lacji przyrody. M imo d ek laracji a u to ra dyskurs u jaw nia c h a rak te ry sty cz n e w ah ania, niekonsekw encje i pęknięcia, k tó re dowodzą, iż w ydziele nie obszaru pełni egzy sten cjaln ej i w yzw olonej ekstazy p ozostaje w sferze w ciąż p onaw ianych usiłowań, nie jest zaś m ożliw e do urzeczyw istnienia. D yskurs Rousseau w ik ła się w ch arak tery sty czn e an tyn om ie: swobodnego dum ania i zorganizow anego w yw odu oraz m arzenia jak o wzlotu i m arzenia jako spowiedzi m o raln ej. N aw et słynne chw ile P rzechad zki 2 i P rzech a d zk i 5 nie są wolne od znam iennych napięć, k tóre sk rycie n aru szają n iepow tarzalną kom unię z n atu rą. W tym sensie P rz e
chadzki w y ra ż a ją podobną jak w poprzednich dziełach Rousseau ten d en cję do
osiągnięcia ideału niezależnego od rzeczyw istości i jednocześnie odzw ierciedlają porażki w yn ik ające z utopijności tych tendencji.
P rzem aw iający na zakończenie sesji prezydent Sarb on ne N ouvelle Jacq u es Chouillet w ysoko ocenił poziom re fe ra tó w i dyskusji oraz w yraził zdanie u czestni ków francu sk ich , że była to jedna z n ajb ard ziej udanych m iędzynarodow ych im prez zw iązanych z roczn icą śm ierci Rousseau i W oltera. Pod kreślił p rzy tym , że tego typu spotkania p olsko-fran cuskie p ozw alają każdej ze stron poszerzyć sw oje w iado mości o k ultu rze i literatu rze drugiego k raju i jednocześnie lepiej poznać u w aru n kow ania k u ltu ry i literatu ry w łasnego.
J ó z e f H eistein