ANDRZEJ FELIKS GRABSKI
Karola Szajnochy nieznane fragmenty korespondencji z Julianem Bartoszewiczem
We wstępie do swej edycji „K orespondencji Karola Szajnochy” Hen
ryk B a r y c z wymienił wśród instytucji, w których przeprowadzona przezeń kwerenda nie przyniosła pozytywnych wyników, m. in. W oje
wódzkie Archiwum Państwowe w Łodzi (zespół akt dawniejszego Mu
zeum Miejskiego Historii i S,ztuki im. J. i K. Bartoszew iczów )1. W idocz
nie wydawca znał publikowane już dawniej, niestety bardzo lakoniczne wiadomości o przechowywaniu w tych zbiorach fragmentów korespon
dencji Juliana Bartoszewicza z twórcą „Jadwigi i Jagiełły” , jakie podali Stanisław L i p e c k i i Aleksander R o s e n b e r g 2. Nie wiadomo mi, jak i kiedy przeprowadzał prof. Barycz swą kwerendę w archiwum łódzkim, nie mogę więc stwierdzić, co zadecydowało o jej negatywnym wyniku, jest bowiem faktem, że Archiwum Państwowe miasta Łodzi i W ojewództwa Łódzkiego w Łodzi (tak brzmi dziś jego nazwa) w zespole
„Archiwum J. i K. Bartoszewiczów” w teczce nr 2060 posiada dwa nie- drukowane listy K. Sziajnochy do J. Bartoszewicza, które są uwidocznio
ne w udostępnianym inwentarzu. Listy te zasługują na uwagę nie tylko dlatego, że nie zostały objęte zbiorową edycją korespondencji lw ow skiego historyka, jakiej ukazanie się i tym razem inspirowało odnajdy
wanie coraz nowych ineditów 3, lecz również ze względu na swoją treść.
Pierwszy z nich jest najwcześniejszym z. zachowanych listów Szajno
chy do warszawskiego historyka; w zbiorze Barycza korespondencja mię
dzy uczonymi rozpoczyna się dopiero od listu Szajnochy ze Lwowa 24 czerwca 1856 r.4. Stanowi on odpowiedź na niezachowane zaproszenie, skierowane przez Bartoszewicza do Szajnochy. Warszawski historyk pragnął pozyskać go dla współpracy z „Kroniką Wiadomości Krajow ych i Zagranicznych” , której podówczas był redaktorem. Ze zbioru Barycza wiadomo, że ofertę tę Szajnocha przyjął, współpraca się rozwinęła, a mię
dzy obu uczonymi nawiązała się korespondencja. Publikowany przez nas list zawiera interesujące wiadomości o planach autorskich Szajnochy.
Drugi z listów, które niżej ogłaszamy, wiąże się z poruszeniem, jakie w lwowskich kołach literackich i naukowych spowodowało opublikowa
1 H . B a r y c z , K oresp on d en cja K arola S za jn och y t. I, W r o c ła w 1959, s. L.XVI.
Por. K . S r e n i o w s k a , U wagi o tw órczości h istoryczn ej Karola S zajn och y na m arginesie je g o k orespon den cji, P H L II, 1961, nr 2, s. 360— 364.
2 S. L i p e c k i , Z b io r y im . Juliana i K azim ierza B a rtoszew iczów , odb. z „ G ło su N arod u ” , K r a k ó w 1929, s. 14; A . R o s e n b e r g , Z b io r y ręk op iśm ien n e M ie jsk ie g o M u zeu m H istorii i S ztu k i im . J. i K . B a rto szew iczó w w Ł odzi, Łódź 1938, s. 19.
9 Por. R. J a e k u ł a , N iezn an y list K arola Szajn och y do Józefa Załuskiego.
P rz y c z yn e k do d ziejów lw ow sk ieg o „D ziennika L itera ck iego” , „Roczniki B iblio teczne” t. 13, 1969, s. 293— 297.
4 H. B a r y c z , op. cit. t. II, nr 510, s. 79— 81.
P R Z E G L Ą D H I S T O R Y C Z N Y , T O M L X I I I , 1972, z e sz . 1 P r z e g lą d H i s t o r y c z n y — 6
82 A N D R Z E J F E L I K S G R A B S K I
nie przez Karola Widmana w „K ronice Wiadomości K rajow ych i Zagra
nicznych” informacji o projekcie założenia we Lwowie nowego pisma literackiego. Sprawę tę wyjaśnił Barycz 3, znamy ją też dokładniej z in
nych listów ogłoszonych przez tego u czon ego6.
1. KAROL SZAJNOCHA D O JULIANA BARTOSZEW ICZA
L w ó w , 25 stycznia 1856
O r.: A rc h iw u m P a ń stw o w e m . Ł odzi i W o j. Ł ód zk iego , A rc h iw u m J. i K . B a rto
szew iczów , nr 2060.
A u tog ra f na dw ustron nie zapisanej karcie, u g ó r y adnotacja ręką J. B a rto sze
w icza : „n r 493. O d ebra łem 29 styczn ia 1856” .
Szan ow n y ziom ku!
Ni'e należę b yn ajm n iej do pisarzów , o których rw ą się dzienniki, a m a m przed sobą zaprosiny pięciu różnych redakcyj w e L w ow ie , Poznaniu i W a r sza w ie. Od Ciebie dochodzi m nie szósta odezw a tego rodzaju. N ie będąc z pow ołania korespondentem i felietonistą, jakże b y m podołał tylu żądaniom ! Do jednego z tych pism , do urzędow ej G azety L w ow sk iej, zostającej pod tąż sam ą kuratelą co Z a kład Ossolińskich, m uszę pisyw ać z obowiązku podw ładności. Taż gazeta spo
żyw a b ezw yjątkow ie w szystko, co w czasie sw obodn iejszym urodzi się w rodzaju Szkiców . Jakoż w tej w łaśnie chw ili przysposabiam dla niej obszerniejszy artykuł (W ojna o cześć kobiety. 1363) *, którego usilnie dom aga się, a który jeszcze k ilk a naście dni m ię zatrudni. M o ja bow iem posada przy Zakładzie, zabierająca m i w iększą połow ę d n ia 2, w zrok nadzw yczajnie osłabiony nie pozw alający m i sp o j
rzeć na książkę, a tym m niej piórem robić pod wieczór, ciągła korekta a tu ó w dzie i popraw ka I ii -g o tom u J a d w ig i3, wreszcie m łoda od kilku dopiero tygodni żona, to w szystko sprawia obecnie, że nowe Szkice nader pow olnie przychodzą na świat. Prócz tego po ow ej W o jn ie z r. 1363 czeka m nie kilkotygodniow a praca około D op isk ów do I i i -g o tom u Jadw igi, którą b yłem zm uszony odłożyć na czas późniejszy, poniew aż brakow ało m i do niej potrzebnych m ateriałów , m ian ow icie dalszych to m ó w Aktprw Zapadnoj Rossii, osobno w ty m zapisanych, a od półrocza jeszcze nie dostaw ionych. N ie m ogąc zaś ani tej, ani tam tej pracy odroczyć, znajdę chyba po kilk u m iesiącach tyle czasu, aby do now ych Szkiców przystąpić.
Z tych jeden przyrzekłem B ibliotece W a rszaw skiej 4 (tyleż m ego pisania do niej, która w szystko co m iała dotąd z m oim podpisem przedrukow ała skądinąd), drugi ofiarow ałem Przeglądow i P o zn ań sk iem u 5, trzeci, jeśli nie w zgardzisz tak późn ym
5 „K ron ik a W iadom ości K ra jo w y c h i Zagran icznych” , 1856, nr 92, 97, 108“
H . B a r y c z , op. cit. t. II, nr 602, s. 131 i przyp. 4.
* H . B a r y c z , op. cit. t. II, nr 602— 604, 610— 612, 616, s. 129— 132, 134— 139..
1 W szedł do: K. S z a j n o c h a , N ow e szkice h istoryczne, Lwów 1857.
2 Por. L. F i n k e l , K arol Szajnocha bibliotekarzem , K raków 1928; H. B a r y c z r.
W śród gawędziarzy, pamiątnikarzy i uczonych galicyjskich, t. II, K raków 1963, s. 58.
3 κ . S z a j n o c h a , Jadwiga i Jagiełło t. I - I I I , Lw ów 1855—1856. Najnow sze w ydanie w 2 tom ach, W arszawa 1969, ze w step em w t. 1 S. M. K u c z y ň s к г e g o, s. 25—27 gdzie om ów iono gen eze dzieła.
4 κ . S z a j n o c h a , O sprawianiu łaźni przez Bolesława Chrobrego, ,,B iblioteka W ar
s z a w s k a 1856, t. 4, s. 441—451, przedruk w t e g o ż : Nowe szkice historyczne, Lw ów 1857,.
P o r . listy Szajnochy do K. W. W ójcick ieg o z 1856 r.: H. B a r y c z , K orespond encja t. П*.
ПГ 522, 525, S. 89—90, 91.
5 P o r . H . B a r y c z , o p . cit. t. II, nr 475, S. 56—58.
darem , będzie dla Ciebie. O trzym ałb yś w ów czas w cale ciekaw y szkic starofran
cuskiej pow ieści rycerskiej, w której dość w ażną rolę gra polski rycerz błędny, rzadka zaiste f ig u r a 6. Jużci, otw arcie m ów iąc, dałbym Ci chętnie najpierw sze m iejsce, gdyż m a m inapraiwdę dług wdzięczności dla Ciebie, nie za to, że m ię c h w a lisz 5, co nie zawsze b yw a rzeczą pożądaną i. szczerą, lecz żeś się tak p r a w dziw ie po bratersku rozm iłow ał w m oich piśm idłach, że m asz praw dziw ą słabość do nich, a w świecie literackim jak w niew ieścim : niech jedna w kim się zaślepi, to w n et i druga, i trzecia zacznie m ilej patrzeć na niego. Toteż m oże naw et w końcu ulegnę pokusie w zajem ności i złom ię dla Ciebie porządek ow ych trojga obietnic. N a w szelk i w ypadek nie m óg łb ym , Szan ow ny 'Przyjacielu, słu żyć Ci przed oznaczonym w y że j term inem . Do stałego zaś spółpracow nika i do korespon
dencji nauk ow ej racz sam rozw ażyć, czy w edług szczegółow ej tu spowiedzi z p o ło żenia m ojeg o, jestem w stanie zobow iązać się. Jeśli Ci o to chodzi, m iałb yś tu korespondenta pożądanego w osobie jednego z literatów tu tejszych , p. K arola W id m a n a, byłego redaktora dwóch pism , Postępu w r. 1848 i Tygodnika L w o w skiego (literackiego) w r. 1850, człow ieka w szechstronnie ukształconego, biegłego w piórze, niezawisłego pod każdym w zględem — jed n ym słow em bardzo cennego sp ó łp ra cow n ik a 8. A d res do niego: K a ro l W id m a n D r praw , w e L w [o w ie], w k a m ienicy B ab la, koło Teatru. Ode m nie przy jm tym razem prośbę o umieszczenie w Dzienniku załączonej tu pisaniny, niby polem iki, bardzo ła g o d n e j9. G d y b y śm y dalej korespondow ali z sobą, spytałbym , co się dlzieje z T w o ją N ow ą epoką litera tury historycznej? 10 C zyż nie m yślisz uzupełnić i ogłosić razem tej jedynej w sw o im rodzaju pracy? L ed w ie um iałbym wskazać dzieło, któreby m ogło w płynąć k o rzystniej na podniesienie naszej historiografii i opinii publiczności w tej m ierze.
W ogóle daj Ci Boże zużytkow ać ów ogrom ny zapał wszechstronnej w iedzy dzie- jopisarskiej, a zobow iążesz sobie historię naszą jak m ało który z pisarzów . M nie w zrok słaby i coraz słabszy niebaw em ponoć m iędzy inw alidów usunie 11. Szczęść tedy Boże sizczęśliwszym, a osobliw ie Tobie m ój Szan ow n y .Kolego i P rzyjacielu, którem u tutaj ściskam rękę serdecznie.
K a ro l Szajnocha A otrzym ałeś od Friedleina 12 prze'słany Ci przeze m nie I tom Jadwigi i Jagiełły?
Dalsze w sw oim czasie nastąpią. Trzeci, z braku papieru drukow ego, w yjdzie zapew ne dopiero w m aju lub kw ietniu.
« R zecz o „b łęd n ym rycerzu polskim ” ogłosił ostatecznie Szajnocha w redagow anych przez siebie „R ozm aitościach ", 1856, s. 209— 213, 217—221, 225—229; por. H. B a r y c z , op. cit.
t. II, nr 510, s. 79 przyp. 9 ; 2 okoliczn ości, k tóre skłoniły historyka do ogłoszenia szkicu w e Lw ow ie, nie zaś, jak p rzyrzek ł B artoszew iczow i, w W arszawie, usprawiedliwiał s i ę Szaj
nocha w liście do Bartoszew icza ze Lwowa 24 czerw ca 1856. Por. H. B a r y c z , op. cit. t. II.
n r 510, s. 79—81.
i Aluzja do bardzo poch leb n ej recen zji J. Bartoszewicza ze Szkiców historycznych Szajnochy, ogłoszonej w „B ib lio tece W arszaw skiej", 1854, t. 4, s. 578—590. Por. H. B a r y c z , op. cit. t. II, nr 480, s. 61, przyp. 2.
8 K arol widm an (1821—1891).
» J. Bartoszew icz był w spółredaktorem „D zienn ika W arszaw skiego". Zapewne chodzi 0 tek st skierow an y przeciw ko W. Syrokom li, k tó ry ukazał się bezim iennie w „K r o n ic e ” ; autorstwa Szajnochy dom yśla się H. B a r y c z , op. cit. t. II, s. 79, przyp. 2.
10 J. B a r t o s z e w i c z , Nowa ep oka literatu ry historycznej polskiej, ,,B iblioteka W ar
szaw ska", 1850, t. 2, S . 55—79, 528—556; t. 3, s. 95—123; t. 4, s. 430—473; 1851, t. 1, S . 448—468;
t. 2, S . 259—284, 428—451; t. 4, s. 271—298; 1852, t. 1, s. 243—281; t. 3, s. 267—291; t. 4, s. 69—98;
1853, t. 3, S . 288—318.
u R zeczyw iście 25 maja 1857 zw rócił się K. Szajnocha do d yrek cji Zakładu Narodow ego Im. Ossolińskich z prośbą o czterom iesięczn y urlop z pow odu ch orob y w zrok u ; 30 stycznia 1858 zawiadomił kuratorium Zakładu o n iem ożliw ości pełnienia obow iązków i rych ło został przeniesiony na em erytu rę. Por. H. B a r y c z , op. cit. t. II, nr 549, s. 102, nr 593, s. 122— 123 1 przyp. 2 : na s. 123.
12 Chodzi o Józefa Friedleina (1831—1917), k tó ry po śm ierci ojca Daniela Edwarda Friedleina (1802—1855) dalej prowadził księgarnię.
84
A N D R Z E J F E L I K S G R A B S K I2. K A R O L SZAJNOCHA D O JULIANA BAR TOSZE W IC ZA
L w ó w , 19 m aja 185$■
O r.: A rc h iw u m P a ń stw ow e m . Ł od zi i W o j. Ł ód zk iego, A rc h iw u m J. i K . B a rto
szew iczów , nr 2060.
P isan y obcą ręką, za p ew n e ż o n y , podpis w łasn oręczn y.
T a m że kopia ręką za p ew n e K . B artoszew icza. U g ó r y adnotacja J. B a rtoszew icza : ,,O debr[a łem ] d[nia] 26 V [18]5S' J. B .” .
Szan ow ny P rzyjacielu!
Po w ypraw ieniu listu z prośbą o niedrukowanie oświadczenia m ojego p rze
ciwko W id m a n o w i13 dow iedziałem się, że W id m a n zbiera jakieś m ateriały na uspraw iedliw ienie eię w obec Ciebie albo też do w ystąpienia dalej przeciw ko D zien nikow i Literackiem u. B olejąc n iezm iernie nad tą w cale nie potrzebną a tak o h y d nie przed całym św iatem m alu jącą nas sprzeczką nieliteracką, lecz całkiem o so bistą, jestem w obaw ie, aby te now e m ateriały i dokum enta nie stały się źródłem dalszych zaw ikłań, przez danie Ci fa łszy w y ch w yobrażeń o rzeczy. O ile więc w olno! m i ozwać sdę ze szczerym zdaniem przed przyjacielem , m am sobie za o b o wiązek w yn u rzyć C i przekonanie, iż praw ie w e w szystkich (szczegółach, m 'a n o - wicie zaś co do oskarżenia o solidarność z korespondentem G azety W a r s z a w s k ie j14, tudzież o spekulację pieniężną, w yrząd ził W id m a n isitną krzyw dę Dziennikowi L i
terackiem u, który zw łaszcza z powodu pierw szej insynuacji· zn ajduje się srodze zagrożonym przez w ładzę. Jakoż sam W id m a n uznaje niesłuszność swoich zarzutów i zapew nie chętnieby je odw ołał, gdyby nie otucha dana m u przez B ielow skiego, który (zw yczajem swoim ) podsunow szy m u artykuł o Zakładzie Ossol[ińekich]
i obiecawszy m u obronę w razie dalszej stąd polem iki, popiera go nawet w tw ier
dzeniach przeciw ko D ziennikow i Literackiem u, przyczepionych najniestosow niej d,o rzeczy o Zakładzie. Przy w sparciu i uprzedzeniu Bielow skiego przeciw ko D o
brzańskiem u 15 trw a W id m a n w sw oim głupim uporze, gotów kom prom itow ać dalej w szystkich i w szystko, jako nie m ający nic do stracenia. B rak m i ochoty i czasu do bliższego scharakteryzow ania Ci tego indyw iduum , które przed kilką laty, w m yśli iż z w iekiem nabędzie nieco więcej rozum u i nie poda się płocho w położenie tak ryzykow ne, sam niestety poleciłem pism u Tw ojem u . Dość będzie przytoczyć tu kilka w yrazów z listu W id m a n a do m nie, abyś się przekonał o fe n o m enalnie naiw nej lichocie tego człow ieka. „K orespondencja z K ron iką — pisze W id m a n do m nie z ulicy na ulicę dfnia] 1 5 X [1 ]8 5 7 — jest g łów n ym utrzym aniem m oim . I n n e j w a r t o ś c i n i e m a d l a m n i e t e n s t o s u n e k . P rzez T w oją reklam ę (o Sartyniego i Rozm aitości) m oże eię łatw o zerwać ten stosunek. W ted y b y łb y m ograniczony na bardzo szczupłe utrzym anie z korespondencji do Czasu.
S to ję w ięc tak, że straciw szy korespondencję z K roniką, m ogę o głodzie czekać w a w rzy n ów ” 16 i t.d. Taki człow iek nie m a zaiste praw a m oralizow ać kogoś o spe
is M owa o líščie z 14 maja 1858. Por. H. B a r y c z , op. cit. t. II, nr 611, s. 135 i sprosto
waniu, ta m ie, nr 610, 612, s. 134—137.
14 To jest Karola Widmana.
із R edaktorow i „ Dziennika L itera ck iego” . Por. ostatnio: K. P o k l e w s k a , Jan Dobrzań
ski (1820—1886). Szkic biograficzny, „P ra ce P olon istyczne” seria 18, 1962, s. 141—160; Cz. L e- c h i c k i , N ajpopularniejszy dziennikarz galicyjski X IX w., „M ałopolskie Studia H istorycz
n e " , 1961, n r 1, s. 3—U ; J. R o s n o w s k a , Glos w sporze o Jana Dobrzańskiego, „R oczn ik Historii Czasopiśmiennictwa P olsk iego” t. 8, 1969, nr 1, s. 19—29.
i« Podkreślenie w oryginale listu. Szajnocha cy tu je list Widmana opu blikow an y przez H. В a r у с z a (op. cit. t. II, nr 584, s. 118—119) z pew n ym i opuszczeniam i i dodaniem słów w nawiasie. Stosunki Szajnochy z W idmanem zostały w 1858 r. zerwane. Sartyni (Sartini)
k u la c je . pieniężne, a w razie zaw ikłania m oże najw iększego dopuścić się p a skudztw a. Racz w ięc oględnie korzystać z podanych przez -niego m ateriałów i ile m ożności ta k !e brzm ienie nadać T w oje j konkluzji, aby nikom u krzyw da stąd nie urosła, a w szelkie przedłużenie eprzeczk.i stało się niem ożliw ym 17. Spiesząc z w y praw ieniem tego listu kończę przesłaniem Ci Szan ow ny Przyjacielu najserdecz
niejszego pozdrowienia.
K arol Szajnocha
Mateusz (1796 — zm. p o 1862), w latach 1840—1862 redaktor „G a z ety L w ow sk iej” , bliski znajo
m y K. Szajnochy.
i? s w ó j stosunek do ca łej te j spraw y określił J. B artoszew icz w liście do K. Szajnochy z W arszawy z 9 czerw ca 1858 r. Por. H. B a r y c z , op. cit. t. II, nr 616, s. 138: ,,W sprawie Widmana odebrałem różnych listów , liścików , w ycin k ów , objaśnień, num erów itd.' sztuk kil
kanaście. Zawinił m oże, ale też szarpią go ciągle za to w Gazecie W arszawskiej. D oprawdy położenie m oje jest trudne. Nie mam serca atakow ać go w K ronice, gdy już ty le razów odebrał. Dałem wprawdzie słow o D obrzańskiem u, że coś napiszą, ale in teres coraz w ięcej się wikła i rzecz druga, jeżeli na mnie rachowali, powinni byli sami nie k rzyczeć. A tak
b yłob y w iele złego na jed n eg o” .