W SZECHŚW IA
P I S M O P R Z Y R O D N IC Z E -
'— • ' - ' ‘ • • ’ i
O R G A N P O L S K I E G O T-W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A
ROCZNIK 1947, ZESZYT 6
REDAKTOR: Z. GRODZINSKI
KOMITET REDAKCYJNY:
K. MAŚLANKIEWICZ, WŁ. MICHALSKI, ST. SKOWRON, D. SZYMKIEWICZ, J. TOKARSKI
Z ZASIŁKU WYDZIAŁU NAUKI MINISTERSTWA OŚWIATY
K R A K Ó W 1 9 4 7
K a m u ł t M.j Z d ziejó w fa u n y S a h a ry ... str. 161
K t a p u t ó w n a A.: W z ro s t b ło n y k o m ó rk o w e j ... „ 166
D e m e l K.: E k o lo g ia p ta k ó w m o rsk ic h ... „ '169
T o k a r s k i J.: Z ag ad n ien ie soli p o ta so w y c h “w P olsce ... „ 174
S i e m i ń s k a J.: Gdy w o d a k w itn ie ... „ 177
P a u t s c h F .: F iz jo lo g ia z m ia n y b a rw y u staw o n o g ó w ... „ 180
L i t y ń s k i T .: Czy k rzem je s t ro ś lin o m do życia p o tr z e b n y ? ... „ 183
W i e l c y p r z y r o d n i c y : ... „ 185
K a ro l L yell Z n a s z e j p r z y r o d y : ... ... ... „ 187
Kukułka C uculus c a n o ru s L. D r o b i a z g i p r z y r o d n i c z e : ... ... ... ... ... , . 1 8 8 N ow e c zaso p ism o g enetyczne. S ło n o ść m ó rz a fa u n a . P a n to fe le k . O s k ła d z ie b e z p o śre d n ie g o p ro m ie n io w a n ia słonecznego. P r z e g l ą d w y d a w n i c t w : ... „ 192
K. D em el — Życie m o rza.
W . S k u ra to w ic z — K lucz do o zn a c z a n ia k ra jo w y c h z w ie rz ą t ssących.
A d res R edakcji i A d m in istra c ji:
R e d a k c j a : Z. G ro d ziński — Z akład anatom ii porów naw czej U. J . K raków , św. A n n y 6 . — Telefon 566-92.
A d m i n i s t r a c j a : B r. K o k o szy ń sk a — K raków , Podw ale 1.
P IS M O P R Z Y R O D N I C Z E ,
O R G A N P O L S K I E G O T - W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A
Rocznik 1947 Zeszyt 6 (1770)
M. RAMUŁT
Z D ZIEJÓ W FAUNY SAHARY W yniki badań ostatnich kilkudziesięciu
lat nie pozostaw iają wątpliwości co do tego, że Sahara w przeszłości niezbyt odległej, w znaczeniu geologicznym, posiadała klim at w ybitnie różny od dzisiejszego. W okresie czwartorzędowym, podczas którego na tere
nie Europy północnej, i środkowej następo
wały kolejno po sobie zlodowacenia i okresy międzylodowcowe, n a obszarze Afryki pół
nocnej panow ał klim at wilgotny, jakkol
wiek nie w tym stopniu oo klim at strefy przy równikowej Afryki dzisiejszej. W iększa część obszaru dzisiejszej Sahary, z w y jąt
kiem niektórych terytoriów, jak ń p . pustyni Libijskiej, nie była w owym czasie pusty nią. Sahara pokryta była wówczas syste
m am i rzek m niejszych i większych, biorą
cych początek w różnych m asywach gór
skich, leżących albo w jej wnętrzu jak A haggar czy Tibesti, albo n a jej peryferii ja k góry A tlasu W ysokiego lub tzw. Saha- ryjskiego. Szczególnie Ahaggar, potężne wzniesienie położone w samym środku tego obszaru; dzisiaj pustynnego, wysyłał rzeki
n a wszystkie strony świata, zwłaszcza na północ w kierunku Morza Śródziemnego i na południe w kierunku Sudanu i obszaru je ziora Czad. Po rzekach tych pozostały w y
raźne ślady w postaci wyschłych łożysk, n ie
raz głęboko w rzynających się w teren p u styni, przebiegających setki kilometrów w określonym kierunku i gubiących się w końcu w piaskach bez osiągnięcia w y
brzeża morskiego. Są to tzw. «ued’y» («el ued» po arabsku znaczy rzeka wzgl. dolina rzeczna). W ody płynącej w nich nie ma, zidarzają się tylko niekiedy zbiorniki wody stojącej. Niektóre z tych ued’ów sah ary j- skich, jak np. Saura u podnóża Atlasu, w czasie rzadkich ale za to gwałtownych deszczów w górach, w ypełniają się chw i
lowo rwącymi strum ieniam i. Przykładem , jednak typowym takiej zam arłej, a swego czasu wielkiej rzeki czwartorzędowej jest Igharghar, który zaczyna się w górach A h a g g a r^ 1, biegnie przez Saharę w kie
runku na północ na przestrzeni ok. tysiąca km i kończy się (a raczej kończył) bezod-
A u to r a rty k u łu m ia ł m ożność podczas d łu ż
szego p o b y tu w A lgierze (1940— 1) zetk n ą ć się z p rz y ro d n ik a m i i archeologam i, k tó rz y bad ali S a h arę.
*) T ak b rzm i n azw a tego m asyw u górskiego w języ k u zam ieszk u jący ch go b e rb e rsk ic h T uare- gów. O gólnie zn a n a je s t także zarab izo w an a fo rm a : H oggar.
Ryc. 1. Mapa środkow ej części Sahary (częściow o w g Gautier).
Obszary w yd m p iaszczystych («erg») zakropkowane.
Łożyska «ued»-ów zaznaczone linią przeryw aną.
W zn iesienia od 550—1524 ni w rzadk ie kreski skośne.
W zn iesienia od 1524—3048 m gęste kreski skośne.
W zn iesienia ponad 3048 kreski skrzyżow ane.
pływowo w obszarze W ielkich Szottow , je zior w pobliżu Biskry. Z powodu ubóstw a opadów w m asyw ie Ahaggar, (w przeci
w ieństw ie do A tlasu), Igliarghar jest dzisiaj tylko łożyskiem bezwodnym, nieraz gubią
cym się, zwłaszcza w sw ym środkowym biegu, n a obszarze tzw. W ielkiego Ergu W schodniego, pod w arstw am i naw ianych piasków.
Sahara, która dzisiaj stanow i w ielką b a rierę w znaczeniu zoogeograficznyin, m ię
dzy Afryką północną, śródziem nom orską, a Afryką tropikalną, tzw. «Czarną», w okre
sie czwartorzędu, dzięki ówczesnem u w il
gotnem u klim atow i i istn ien iu tych n o rm al
nie wykształconych systemów rzecznych, była pomostem m iędzy tym i obszarami.
W zdłuż dolin dzisiejszych u e d ’ów odbywać
się m ogła wędrówka z jednej strony ele
m entów śródziemnom orskich na południe, z drugiej g a tu n k i' etiopskie docierały daleko n a północ, niektóre aż w pobliże Morza Śródziemnego. F a u n a Sahary (a zapewne i flora), stanow iła w owym czasie m iesza
ninę elementów palearktycznych i etiop
skich. Ślady tej fauny w tej czy innej for
m ie przetrw ały do dnia dzisiejszego. Mamy także liczne dowody istnienia już wtedy człowieka n a tych obszarach.
K lim at Sahary zaczął się jednak z czasem zmieniać. Rozpoczął się wielki proces wysy
chania, który trw a do dnia dzisiejszego i który w różnych częściach dzisiejszej p u styni jest różnie daleko posunięty. N ajda
lej posunięty n a obszarach, które geografo
wie francuscy oznaczają tuareską nazwą
W S Z E C H Ś W I A T 163
«tanesruft» od nazwy słynnej «krainy p ra- gnienia» leżącej na południowy zachód od gór Ahaggar. Na takich obszarach nie ma żadnych śladów życia ze względu na zu
pełny brak wody. Na obszarach nie m a ją cych charakteru «tanesruft» życie roślinne i zwierzęce istnieje, oczywiście ograniczone do form przystosowanych do swoistych w a runków7 panujących na pustyni. Nie m ó
wimy tu o oazach, gdzie w arunki życia nie m ają już czysto pustynnego charakteru.
Czy poza sam ym wnioskowaniem istnieją jakieś konkretne dowody istnienia w prze
szłości bogatej fauny na Saharze, o tym m ieszanym pal earktyczno- etiopskim cha
rakterze? Dowody takie istnieją i są tro ja kiego rodzaju: (1) ze strony fauny nam współczesnej, (2) świadectwa historyczne, i (3) świadectwa przedhistoryczne.
(1) Do świadectw nam współczesnych za
liczyć należy występowanie na obszarach Sahary, w oazach, w izolowanych zbiorni
kach wodnych, n a terenie ued’ów i innych m iejscach, gdzie życie jest możliwe, pew nych gatunków zwierząt kręgowych i bez
kręgowych, identycznych lub blisko spokre
wnionych z gatunkam i żyjącym i w oddalo
nych nieraz o kilkaset do tysiąca kilkuset kilom etrów rejonach tropikalnych. Takim i gatunkam i są np. z zakresu płazów Rana mascareniensis napotykana w górach Tassili des A dżdżers2), położonych na północ od A haggar’u, gatunek żaby którego główny zasięg obejm uje kontynent afrykański od Sahary na południe, albo zachodnio-afry- kańska Rana occipitalis, występująca rów nież w głębi Sahary, w obszarach Tagant i A drar. Tu należy szereg gatunków ryb słodkowodnych jak gatunki rodzaju Chro- mijs z rodziny Cychlidae lub Clarias lazera z rodziny Siluridae, formy tropikalne napo
tykane n a Saharze daleko na północy bo aż w okolicach Biskry. Żyją tam w m ule drob
nych zbiorników', w kanałach irygacyjnych gajów palm ow ych oraz w wodach podziem nych n a terenie końcowej części łożyska Igliarghar. Clarias lazera występuje ponadto
wzdłuż całego «biegu» Igharghar aż do jego
< źródeł» w centrum Sahary. Niekiedy w tych samych m iejscach w ystępują obok siebie formy należące do dwóch różnych faun, jak np. na obszarze Adrar dwa gatunki ryb z ro
dzaju Barbus, jeden śródziemnomorski, dru gi etiopski, jako żywe świadectwo przenika
nia się w przeszłości dwóch krain zoogeo- graficznych n a terenie wilgotnej Sahary.
Ryc. 2. Clarias lazera, ryba z rod ziny Siluridae.
w ystępująca w rejonie Ikharghar na Saharze (wdt. D u v e y r i e r).
Tak samo stwierdzono, że wśród mięczaków pewne wodne gatunki ślimaków tropikalnych w ystępują w górach środkowej Sahary. N aj
ciekawszym jednak może faktem jest znale
zienie, jak podaje E. F. G a u t i e r , , przez m isję wojskową francuską, parę dziesiątków lat temu, żywego krokodyla nilowego rów nież w centralnej Saharze, w dolinie Mihero n a obszarze gór T a s s ili3). Okazało się, że nie jest to jedyne jego stanowisko; napot
kano go również w górach Tibesti, położo
nych bardziej n a wschód, a także daleko na zachodzie w obszarze Tagant. T ak w górach Tassili, jak i Tibesti zbiorniki mieszczące w sobie okazy krokodyla trwałość swoją za
wdzięczają m. i. temu, że zn ajd u ją się wśród pokładów piaskowca.
O czym mogłyby świadczyć wymienione fakty? W dzisiejszych w arunkach przedo-
2) N azw a p o ch o d zi od plem ienia B erberów z ta m ty c h okolic.
, 3) Jed en z pierw szych okazów k ro k o d y la na S ah arze z n ale zio n y zo stał w górach T assili przez k a p t. N i e g e r (k o m u n ik at J. P e 11 e g r i n, C. R.
AcEfd. Sc. P a ris, 1911).
stanie się tych form tropikalnych z obsza
rów głównego zasięgu do tak odległych i izolowanych stanowisk, oddzielonych w ie
loma setkam i kilom etrów obszaru «tanez- ruft» nie jest fizyczną możliwością. Mamy tu w yraźnie do czynienia z fau ną o ch a ra k terze reliktow ym , za czym przem aw iają także pewne cechy fizyczne w ym ienionych gatunków, przede wszystkim ich skarłow a- cenie. Napotkane okazy krokodyla nilowego nie przekraczały jednego m etra długości, a niektóre z ryb tropikalnych w ystępujących w rejonie Ig h arghar m ają długości zaledwie parę centymetrów. Karłow acenie to tow a
rzyszyło redukow aniu się ich obszaru roz
przestrzenienia do izolowanych stanow isk oraz przesunięciu i zwężeniu skali w a ru n ków życiowych środowiska, skali która dzi siaj napew no nie obejm uje ich pierwotnego życiowego optim um .
(2) D ane historyczne rzucają także pewne światło na przeszłość faunistyczną Sahary.
Dzisiaj Saharę trudno sobie w yobrazić bez charakterystycznych sylwetek palm y dakty
lowej i jednogarbnego w ielbłąda. A jednak w przeszłości stosunkowo niedaw nej bo w starożytności, nie było jeszcze gajów p a l
mowych w oazach i nie było wielbłądzich karaw an, ja k nie było zresztą i Arabów, któ
rych język jest dzisiaj w powszechnym uży
ciu na szlakach saharyjskich. T ak w ielbłąd jak i Arab przybyli w różnych czasach póź
niej ze wschodu.
Sahara starożytna posiadała za to słonia.
Znany tak dobrze z historii w ojen punic- kich słoń kartagiński zam ieszkiw ał w sta nie dzikim łasy Atlasu, schodząc w porze zimowej n a stepy podgórskie. Był on także hodow any przez Kartagińczyków i używany jako zwierzę juczne ale, rzecz prosta, tylko w k ra ju upraw nym wzgl. n a peryferii p u styni. Zasadniczo był to słoń afrykański ale m niejszych rozm iarów. Możliwe, że imały wzrost tego słonia także i w tym w ypadku był cechą charakterystyczną form y relik to wej, która w okresie czw artorzędowym m iała poprzez wilgotną Saharę łączność z zasięgiem południow ym swego gatunku, łączność ta została jed n ak p rzerw ana w skutek w ysycha
nia Sahary, a populacje pozostałe n a p ó ł
nocy, z powodu odosobnienia i zm ian k lim a
tycznych przerodziły się we formę, odrębną.
Słoń ten wytępiony został dopiero za pano
w ania rzym skiego4)
W ielbłąd natom iast, który dzisiaj tak ści
śle związany jest z życiem Sahary, nie n a leżał do jej fauny pierwotnej; wiemy ze źródeł historycznych, że wprowadzony został na terytorium północnej Afryki (na zachód od E giptu) dopiero w późniejszych wiekach cesarstw a rzymskiego. W prow adzenie jego i użycie jako zwierzęcia transportowego spo
wodowało zupełną przem ianę stosunków gospodarczych, kulturalnych i m iędzynaro
dowych n a obszarze całej niem al Sahary, umożliwiło bowiem ludom rasy białej tj.
najpierw berberskim , które w starożytności zamieszkiwały tylko kraje przybrzeżne Afry
ki północnej, a później także przybyłym ze w schodu ludom semickim, penetrację do najdalszych okolic pustyni i wyparcie .stop
niowe szczepów rasy czarnej, pierwotnie się
gających aż po podnóże Atlasu. Następuje powolne opanowywanie Sahary przez ele
m enty koczowniczo- pasterskie w raz z ich swoistym trybem życia, przedtem niezna
nym w tych stronach. Od tego też czasu da
tuje się upraw a n a większą skalę palm y daktylowej, która w okolicach posiadających wodę zaczyna zajm ować miejsce roślin zbo
żowych upraw ianych przez ludność d aw niej
szą i pow stają dzisiejsze oazy palmowe. Ho
dowla konia i wołu, używanych w gospodar
stw ie pierwotnej ludności, ja k o tym św iad
czą różnego rodzaju zabytki z owych cza
sów, Lraci rację bytu i z czasem zanika.
W historii Sahary, pustyni, zaczyna się now a epoka, której obecność w ielbłąda n a daj e swoiste piętno.
(3) Świadectwa prehistoryczne. W m u zeum archeologicznym w Algierze uwagę zwiedzającego zwraca płyta zawieszona na
4) E. F. G a u t i e r , k tó ry t stu d io w a ł d an e hi sto ry czn e o d noszące się do sło n ia w p ó łn o cn ej A fryce, p o d a je m. i. że H a z d ru b a l k a rta g iń sk i, u rz ą d z a ł w y p ra w y do b a se n u W ielk ich Szott ów (jezio r n a p o łu d n ie od Tunisu) i u e d ’u R i r (na
zw a dolnego biegu Ig h arg h ar) celem ch w y tan ia d zik ich słoni i u z u p e łn ia n ia nim i re z e rw h o d o w la nych K artag in y .
W S Z li G II Ś W I A T 165 jednej ze ścian z wizerunkiem żyrafy, b a r
wy terrakoty, o znacznie zmniejszonych roz
m iarach. Postać ta doskonale uchwycona w ruchu, w ttu d n ej dla artysty pozycji pod kątem ukośnym do patrzącego, nie różni się zasadniczo od żyrafy dzisiejszej, spotykanej n a obszarach parkowych Afryki wschodniej i południowej. Dyrektor muzeum, prof.
R e y g a s s e , objaśnia że jest to dokładna kopia m alowidła, które odkryto w głębi Sa
hary, we. wspom nianych już górach Tassili, na ścianie skalnej wnęki w dolinie Dżerat.
Osobliwa to okolica. Suche łożysko- ued’u, które w postaci głębokiego kenionu przecina pasmo górskie, stanowi, jak się okazało, ja k by archiw um czy m uzeum prehistoryczne zaw ierające dokum enty dawnej przeszłości najgłębszych p artii Sahary. Na przestrzeni ok. 15 km. znaleziono tam mnóstwo wize
runków tak ludzi jak i zwierząt, niekiedy Całych scen myśliwskich, naw et bitew, m a
lowanych ochrą na ścianach zagłębień w skałach zam ykających boki wąwozu, albo też rytych na poziomych płytach piaskowca, wyścielających dno i brzegi łożyska. Szereg w ypraw badaczy francuskich m. i. E. F.
G a u t i e r , słynnego geografa z Algieru, autora pierw szorzędnych prac o Saharze ja k i wspom nianego R e y g a s s e ’a, który także jest doskonałym znawcą Sahary, miały za zadanie naukow ą eksplorację tej okolicy.
D ow iadujem y się, że w arunki oświetlenia i zm iany wywołane działaniem czasu nie pozwalały na dokonywanie zdjęć fotografi
cznych z malowideł. Dlatego też R e y g a s s e w jednej z późniejszych wypraw wziął ze sobą zdolnego m alarza R i g a Ta, który wszystko kopiował n a m iejscu i dzięki jego kopiom wiem y teraz ja k
w y g l ą d a j ąowe za
bytki sztuki przedhistorycznej.
Jeśli w om aw ianiu tej spuścizny artysty
cznej, uwiecznionej w wąwozach sa h ary j
skich, ograniczym y się tylko do w izerun
ków zwierząt, uderza nas od razu znaczna ilość gatunków przedstawionych. Oprócz ży
raf m alow anych i rytych w piaskowcu, znajdujem y tam w izerunki bydła domowego i bawołów, osłów i koni, kóz i psów, słoni, nosorożców, antylop i strusi, i nawet hipo
potamów. Nie wszystkie obrazy są jednako
wego wieku, wizerunki zwierząt domowych pochodzą zapewne z epoki późniejszej, gdy konie i woły mogły odgrywać pewną rolę jako zwierzęta transportowe (konie na ob
szarze Tassili używane były naw et do wo
zów bojowych, ale to już epoka znacznie młodsza, współczesna czasom Herodota). Ale
Ryc. 3. W izerunek żyrafy, przedhistoryczne m a
low id ło na ścianie w nęki skalnej w górach Tas
sili na Saharze (wdł. R e y g a s s e-R i g a 1).
naw et w zabytkach najm łodszych z tego okresu nie spotykam y jeszcze śladu w iel
błąda. Jeśli chodzi o postaci zwierząt dzi
kich, to ja k wiadomo, dla człowieka przed
historycznego, trudniącego się w tej odległej przeszłości przeważnie m yśliwstwem, wyko
nyw anie wizerunków zwierząt łownych m iało pewien sens magiczny; zapewniało powodzenie w łowach. Dlatego też w zaję
cie to wkładał cały swój wysiłek i talenl
artystyczny, który niew ątpliw ie posiadał,
a którego, naecz typowa, nie w ykazują już ludy pasterskie, które tam znacznie później przybyły.
Tego rodzaju m alow idła przedhistoryczne znaleziono także w innych okolicach Sahary, zwłaszcza n a obszarze Fezzan na południe od T ripolitanii, oraz w południow ej części prow incji Oran. Jedne i drugie zaw ierają w izerunki zwierząt należących do fauny po
dobnej do fauny z gór Tassili. W szystkie te m alow idła techniką w ykonania i poziomem artystycznym przypom inają znane już od daw na m alow idła n a ścianach jask iń przed
historycznych m ieszkańców południow ej i zachodniej Europy, p rzedstaw iają tylko odm ienną faunę, O swoiście afrykańskim , jak zaznaczono, charakterze.
W izerunki te świadczą, że w czasach przedhistorycznych istniały n a obszarach Sahary, dzisiaj pustynnych) w aru n k i które pozwalały istnieć tam faunie zaw ierającej
elem enty subtropikalne i tropikalne, nie tylko stepowe ale także w ym agające bardziej wilgotnego klim atu, ja k słonie i hipopotamy.
F a u n a ta, w m iarę wysychania Sahary co
fała się n a peryferie, do wilgotnych re jo nów, jak np. podnóża Atlasu. Zwierzęta większych rozm iarów wyginęły zupełnie, słoń kartagińslci był jednym z ostatnich ich przedstawicieli. Nieliczne elem enty tej fauny, złożone z niższych kręgowców i bez
kręgowych, praw ie wyłącznie wodne, prze
trw ały , w postaci zwykle skarlałej, długie tysiąclecia w m iejscach zupełnie izolowa
nych, po oazach, w zbiornikach trafiających się z r zadka w wyschłych łożyskach ued’ów, a nieraz w głęboko ukrytych wodach pod
ziemnych. W dniu dzisiejszym d ają św ia
dectwo dawnej przeszłości tej części konty
nentu, a zarazem rozpiętości skali, w jakiej żywy organizm zdolny jest przystosować się do zm ian w arunków otoczenia.
A. KŁAPUTÓWNA
W Z R O S T BŁONY K O M Ó R K O W E J Zwykle za spraw dzian w zrostu roślin
uw ażam y zm iany w ich wysokości. Zm iany te zachodzą dzięki obecności w roślinie, w szczytowych p artiach korzenia i łodygi l. zw. stożków wzroslu, zbudowanych z tkanki twórczej, zachow ującej więc zdol
ność do ciągłego dzielenia się. W m łodziut
kim pędzie słonecznika (ryc. 1) p a rtia szczy
towa rośliny jest w łaśnie z n iej zbudowana;
tworzące się tu — n a skutek szybkich po
działów — komórki, zostają w m iarę p rzy byw ania nowych, przesuw ane do strefy n a stępnej (II i III), noszącej nazwę strefy wzrostu. T u następuje bardzo intensyw ny i praw ie jednokierunkow y typ w zrostu — komórki rosną tylko n a długość. Dzięki te m u zostają przesunięte do strefy następnej, gdzie stopniowo osiągają swój kształt o sta
teczny. Dołączony w ykres w skazuje, że m a ksim um wzrostu przypada n a strefę II i III;
stąd więc ta w łaśnie p a rtia pędu głównie przyczynia się do w ydłużenia całej łodygi.
Bliższe zapoznanie się z owym procesem
w zrastania n a długość pozwala stwierdzić, że jest on przede wszystkim procesem za
chodzącym w błonie komórkowej — wzrost samego protoplastu jest w tej strefie zjaw i
skiem ubocznym.
Ryc. 1. A. P odział pędu słonecznika ma strefy, a —liścień, I—V strefy wzrostu. B. P rocen tow y
przyrost w poszczególnych strefach.
W S Z E C H Ś W I A T 167 Proces wydłużania się błon komórkowych
okazał się ściśle związany z jej budową fi
zykochemiczną. Zasadniczo błony pierwotne, zarówno ja k i błony komórek starszych błony w tórne — posiadają te same składniki budujące. Są nim i wysokocząsteczkowe w ę
glowodany: celuloza, hemicełulozy i pekty
ny. Podczas ,gdy w błonach wtórnych za
sadniczy elem ent stanowi celuloza, w ystępu
jąca w form ie wykrystalizowanej, w błonach pierwotnych przewagę m ają dwa pozostałe składniki, a zwłaszcza pektyny; w ystępują one w błonie w postaci koloidalnej.
Ryc. 2. R usztow anie m icellarne młodej błony kom órkowej.
Poszczególne łańcuchy celulozy grupują się w sztabki, tworząc w ten sposób micelle, przebiegające przeważnie w kierunku pro
stopadłym do długiej osi komórki, a więc i do kierunku wzrostu. Spójność micelli jest uw arunkow ana siłam i kohezji; oczywiście w zajem ne przyciąganie się cząsteczek jest najsilniejsze tam, gdzie micelle się krzyżują (ryc. 2). W ten sposób m iejsca skrzyżowań stanow ią punkty um ocnienia całego ruszto
w ania m icellamego. Przestrzenie między sztabkam i celulozy m a wypełniać substancja interm icellam a, jak w ynika z badań che
micznych, głównie pektynowa.
Z chw ilą rozpoczęcia procesu w zrastania zwiększa się elastyczność błon komórko
wych, zjaw isko obserwowane zarówno w strefie wzrostu łodygi, ja k i korzenia.
Szereg badaczy przypisuje ten fakt działa
n iu substancji wzrostowych, obecnych zawsze w p artiach merystematycznych. Mają
one wpływać n a spęcznienie interm icellar- nej substancji pektynowej. Hipoteza ta jest prawdopodobna, ponieważ udało się w yka
zać,'że szereg substancji pektynowych, w y
stępujących w roślinach poza obrębem błony komórkowej, również pęcznieje pod wpły
wem substancji wzrostowych.
Równocześnie zwiększony, n a skutek zna
cznego pobierania wody przez partie rosną
ce, turgor wewnątrz komórek, powoduje czy
sto bierne rozciąganie błony komórkowej.
Rozciąganie to bywa niejednokrotnie bardzo silne .— grubość błon może się zm niejszyć do połowy. Zjawisko wzrostu błony n ie może jednak polegać tylko na czysto m echanicz
nym procesie rozciągania — gdyby tak było w istocie, po zm niejszeniu się siły rozciąga
jącej, a więc turgoru, błony na zasadzie swej elastyczności powinnyby wrócić do swych dawnych wym iarów. T ak jednak się nie dzieje; trzeba przyjąć istnienie drugiego sta
dium wzrostu: czynnego rozbudow ywania się błony. Hipoteza zakłada, że obecność substancji wzrostowych jest katalizatorem hydratacji grup — OH w łańcuchach celu
lozy. Płaszcz iż cząsteczek wody, otaczający teraz każdą grupę wodorotlenową powoduje oddalanie się sąsiadujących grup od siebie — a ze zwiększającą się odległością zmniejsza się wielkość siły kohezji, a więc i spójność między m icellami. Całe rusztow anie celulo
zowe ulega słabej dezorganizacji; w szereg luk powstałych w nim w ten sposób, zostają wsunięte nowe micelle, dostarczone przez protoplast. W efekcie końcowym szkielet ce
lulozowy rozbudow uje się, co pod m ikrosko
pem widać jako zwiększenie się stałe dłu gości komórki. Powyższe rozum owanie nie jest w zasadzie czymś zupełnie nowym — istnienie podobnego typu 'wzrostu przew i
dział już w w ieku XIX S a c h s , nadając, m u nazwę i n t u s u s c e p c j i .
Zachodzi teraz oczywiście pytanie, skąd bierze komórka m ateriał do budowy swej błony. Ponieważ w błonie m am y do czynie
n ia z wysokocząsteczkowymi węglowoda
nam i, produktu wyjściowego należy również
szukać wśród węglowodanów. Obserwacje
Overbecka, , który skonstatował znikanie
skrobii z w nętrza komórki podczas jej wzro
stu, stanow iły pu n kt w yjścia dla badań R u g e’go; w ich rezultacie ustalił on n astę
pujący schem at przem ian chemicznych, za
chodzących przy procesie wzrostu błony ko
mórkowej (tabl. I). W yprow adzenie celulozy ze skrobii przedstaw ia się zasadniczo pro
sto: enzym atyczny rozkład śkrobii prowadzi do cukru prostego a-glukozy.
H OH
\ / C ---
HO H
\ / C — I
CHOH
I I
CHOH O I
CHOH CH
I
CHOH I
CHOH O
CHOH I C H --- CH2OH
a-glukoza
CHjOH [
3-glukoza
a-głukoza, przechodząc do roztworu, zm ie
nia się w m ieszaninę a- i (3-giukozy. Jeżeli założymy teraz, że przy ponow nym w ykry
stalizow aniu równowaga chem iczna prze
suwa się na korzyść (3-glukozy (w w a ru n kach laboratoryjnych potrafim y to łatwo
C - H O H
H O - C —H O
H O —C —H ()H H C —CH,O H
C I H glukoza
C - H O H
H O - C - H
H O - C - H
O
H - C —CH,O H
OH galaktoza
TABLICA I S k ro b ia
M alto za
t
a -g lu k o z a
[3-glukoza [3-gtukoza
I I
cellobioza trioza
I
galaktoza
I
galaktan
I
dalsze polim eryzacje hydratopektyna
I
ślu z celu lozow y
I
pektyny rozpuszczalne
| w gor. ILO celuloza pektyny nierozpuszczalne
| w gor. ILO kwaśne pento-heksozany
I
obojętne pento-heksozany
zrobić przez działanie np. wysokiej tem pe
ratury), otrzym am y pierwszy człon szeregu celulozy. Przez szereg polim eryzacji, których poszczególne stadia zostały przew ażnie w y
kryte w błonach komórek roślinnych, docho
dzi w końcu do w ytworzenia się celulozy.
Mniej jasno przedstaw ia się spraw a z w y
prowadzeniem pektyn i hemiceluloz ze skro
bii. Produktem bowiem rozpadu tej ostat
niej jest, co praw da również heksoza, ale różna od glukozy, a m ianowicie galaktoza.
Aby otrzymać z glukozy galaktozę, trzeba przyjąć rozpad glukozy na dwie cząsteczki triozy i następne ich połączenie; w trakcie tej zm iany "może nastąpić przestaw ienie grup OH i H na czwartym atom ie węgla. Polim e
ryzacja galaktozy prowadzi do utworzenia się pektyn, które pęcznieją pod wpływem substancji wzrostowych i stanow ią substan
cję interm icellarną młodych błon kom órko
wych (Tabl. I — hydratopektyna i śluz celu
lozowy). Dalsza ich polim eryzacja wiąże, się z u tra tą zdolności reagow ania n a substancje wzrostowe; więc też komórki nieco starsze, gdiziie w ystępują wyższe polim ery niż owa hydratopektyna i śluz celulozowy, tracą zdol
ność wzrosLu.
Że tak jest istotnie, udało się R u g e’mu
dowieść w bardzo pomysłowy sposób. Ba
W S Z E C H Ś W I A T 169 dacz len poddaw ał komórki pędu słonecz
nika, niezdolne już do wzrostu, wskutek obecności wyższych pektyn, działaniu enzy
mu, rozkładającego te węglowodany, a m ia
nowicie pektynazy; otrzymywał n a tej dro
dze rozszczepienie polimerów i naw rót do niskocząśteczkowych pektyn. Gdy teraizi ta
kie komórki zostały poddane działaniu j a kiejś substancji wzrostowej (w danym w y
padku heteroauksyny), następowało uaktyw nienie i to bardzo znaczne, procesu wzrostu (ryc. 3).
Ponieważ jednak w przyrodzie proces po
lim eryzacji substancji interm icellam ej prze
biega bez przeszkód, dalszy wzrost na dro
dze m tususcepcji jest wykluczony. Spójność rusztow ania m icellarnego nie pozwala na wciskanie nowych micelli między już istnie
jące; wskutek tego protoplast nakłada je na błonę pierwotną, tworząc w ten sposób ko
lejne w arstw y błony wtórnej. Otrzymujemy odtąd na drodze a p o z y c j i , niejednokro
tnie znacznej grubości błony komórkowe.
Apozycję m ożna wywołać naw et w błonie, zdolnej do intususcencji, przez usunięcie drugiego czynnika wywołującego ten typ wzrostu, a m ianowicie przez w yelim inow a
nie z rosnącego pędu substancji wzrosto
wych. Przy pomocy mikroskopu polaryza
cyjnego m ożna stwierdzić natychm iast n a kładanie nowej warstw y na błonę pierwotną.
K. DEM EL
EKOLOGIA PT A K Ó W M ORSKICH
do każdego organizmu, zarówno zwierzę
cego, jak i roślinnego. Bowiem każdy jest przystosowany do środowiska w którym żyje i każdy ujaw nia związki pokrew ień
stw a m niej lub więcej wyraźne, z takimi czy innym i organizmam i.
Pośród ptaków morskich, więc tych przede wszystkim, które zw iązane są z morzem pokarm em, które morze odżywia, wyróżnić należy dwie główne kategorie siedliskowo- odżywcze: żerujących n a b r z e g u i zdo
byw ających pokarm z w o d y . Pod typem ekologicznym zwierzęcia ro
zumiemy jego ogólny stan przystosowania do środowiska, jego sharm onizowanie z oto
czeniem, przejaw iające się zarówno w po
kroju ciała a często i w jego organizacji, jak również i w obyczajach. Pojęcie to odpowiada
«form ie biologicznej» dawniejszych auto
rów, formie życiowej, którą przeciwstawia się form ie rodowej albo filogenetycznej, w skazującej n a pokrewieństwo. Oczywiście są to różne zasadniczo punkty widzenia, które można i trzeba stosować w zasadzie
Ryc. 3. P rocentow y przyrost błony w yw ołany przez substancje w zrostow e w błonach kom ór
k ow ych pędu słonecznika, niezdolnych już do w zrostu, po działaniu enzym ów rozkładających
pektyny.
a — Przyrost błony pod działaniem sam ych en zym ów.
b —■ Przyrost błony po działaniu O.OOln hetero-
• auksyny po uprzednim działaniu enzymu.
W — woda.
D, L, T, F — nazw y preparatów enzym atycz
nych używ anych do doświadczeń.
Jest to jeszcze jeden z dowodów n a słusz
ność przedstawionej hipotezy przebiegu
wzrostu.
Do pierwszych należą biegające, o m niej lub więcej podkasałych i w ydłużonych n o gach brodźce, siewkowate i im pokrewne, związane najczęściej z brzegam i nizinnym i 0 charakterze plażowym, po których szybko 1 zw innie biegają w poszukiw aniu pożywie
nia wyrzuconego przez fale lub zagrzeba
nego w piasku i mule. Niektóre z nich chę
tnie zapuszczają się w wodę niegłęboką i spokojną, brodząc w niej, ale zawsze w bezpośrednim sąsiedztw ie brzegu. Istnieje mnóst/wo ciekawych typów ekologicznych drugorzędnych wśród zespołu tych ptaków, świadczących o daleko nieraz posuniętej specjalizacji odżywczej (ostrygojad m ocnym dziobem otw ierający m uszle małżów, sza- blodziób odw racający zakrzyw ionym dzio
bem kam yki, siewkowate o w rażliw ych pin- cetowatych dziobach w ydostające pokarm z norek i p iask u etc.). W gospodarce od
żywczej przyrody w szystkie te typy speł
n ia ją rolę czyścicieli plaży, w yzyskując od
żywcze zasoby energetyczne, których m o
rze się wyzbyw a i które grom adzi po brze
gach. Ponadto spełniają one w ażną rolę w biocenozach plaży: ko ntrolują i regulują zespoły drobnej fauny, rozw ijające się k o sztem tych szczątków organizm ów w yrzu
canych przez morze, w iążąc jednocześnie te zespoły pobrzeżne z innym i, których same są członkami.
Rys. 1. Ptak w od n y latający, płytk o na w odzie siedzący (m ew a) i p ływ ający oraz nurkujący,
głębiej na w od zie sied zący (perkoz).
Do drugiej kategorii należy m nóstwo dla krajobrazu m orskiego charakterystycznych typów, zarów no biologicznych ja k i syste
m atycznych, więc m ewy, rybi t wy, albatrosy,
fregaty, faetony, kormorany, tracze, perkozy, burzyki, nurniki, miry, alki, pingwiny i wiele innych, które wszystkie łączy cha
rakterystyczna cecha przystosowawcza, palce nóg spięte błonam i pływnym i, świadcząca
0 zdolności pływ ania. Różnice zaznaczają się w yraźnie między nim i w sposobach zdoby
w ania pokarm u. Jedne poszły w kierunku żerow ania n a wodzie lub pod wodą i wtedy m niej lub więcej wyraźnie zatraciły zdolność lotu, lecz iza to wyspecjalizowały się w świe
tnym p ł y w a n i u i n u r k o w a n i u, podczas gdy inne o dobrze rozwiniętych długich i spiczastych skrzydłach, ujaw n iają szczególnie w yraźne przystosowanie do spra
wnego 1 o t u i chw ytania zdobyczy z p o- w i e r ,z c li n i morza, niekiedy poluj ąc z rzu tu czy z rozpędu, pogrążając się przy tym we wodzie.
W śród ptaków dobrze latających a wiec lekkich i płytko na wodzie siedzących, w za
sadzie nie m a spraw nych pływaków, zw ła
szcza zdolnych do rozwinięcia większej szybkości w środowisku wodnym. Obie te lim kej e dobry lot i dobre pływ anie w pew nym stopniu w ykluczają się i tylko bardzo nieliczne ptaki m orskie, ja k korm orany, roz
w iązały tę sprzeczność jako tako. Ciało do
brych latawców jest najczęściej skoncentro
wane, gdyż środek ruchu zbliża się do środka ciężkości ciała. Tymczasem spraw ne pływ a
nie w ym aga m niej łub więcej znacznego lub całkowitego pogrążenia się ciała i jego w y
dłużenia się w kształt torpedowy (opływo
wy), przez odsunięcie centrum ciężkości ciała od centrum ruchu. N ajlepiej też pły
w ają ptak i głębiej n a wodzie siedzące 1 o wydłużonym kształcie ciała, ja k perkozy, nury, alki, pingwiny. Są to jednocześnie form y nurkujące, zdobywające pokarm pod wodą, najczęściej ścigające zdobycz ru ch liwą.
Ze względu n a sposób pływ ania u tych form w zasadzie nurkujących, m ożna w y
różnić dwa dalsze typy; pływ ających przy pomocy k o ń c z y n p r z e d n i c h a więc skrzydeł i pływ ających przy pomocy n ó g.
Przykładem pierwszych są pingw iny i czę
ściowo alki, przykładem drugich kaczki,
nury, tracze, perkozy.
Pingwiny, poruszają się w wodzie, wio
słując skrzydłami, przem ienionymi w p ra wdziwe płetwy, podczas gdy złożone tylne nogi odgryw ają rolę raczej steru. Skrzydła zatraciły swą pierw otną funkcję lotu ą pióra zmieniły się w łuski. Kości ram ienia i przed
ram ienia w znacznym stopniu uległy spła
szczeniu, co upodabnia je do wiosła. Kości w stawach, z w yjątkiem barkowego, stały się nieruchome. Kształt wydłużony ciała pingw ina czyni go typem najdoskonalszym z istniejących jako ptaka wodnego, jednak nieudolnego bardzo n a lądzie i raczej tam bezradnego, zarówno w swych ruchach jak i obyczajach. Można powiedzieć poniżonego w znacznym stopniu wobec dobrego latawca.
Krańcowy taki sposób życia wodnego p in gwiny mogły rozwinąć w biegu ewolucji, będąc m ieszkańcam i lądu i wysp odległej A ntarktydy, pozbawionych drapieżników.
Z tej więc strony nie groziło im n a lądzie żadne niebezpieczeństwo, a obfitość poży
w ienia w m orzu przy jednoczesnej jałowości tegoż na lądzie i po brzegach, skierowała wysiłki organizm u do walki z żywiołem morskim.
W grupie ptaków nurkujących, porusza
jących się w wodzie przy pomocy nóg, zn aj
dziemy wszelkie przejścia od dobrych do coraz lepszych pływaków, z jednoczesnym uwstecznieniem funkcji lotu, wykluczanej przez dobre pływ anie. B 6 k e r w następ u - jący sposób krótko charakteryzuje ten sze
reg ekologiczny: od «dobrze pływ ających i dużo jeszcze latających* kaczek poprzez
«dobrze nurkujące i dobrze pływające* kor
morany, dochodzimy do «świetnie n u rk u ją cych i słabo łatających* nurów i perkozów.
Z tą ewolucją ekologiczną idzie w parze co
raz większe w ydłużanie się ciała, przez od
suw anie się środka ruchu od środka ciężko
ści ciała, co odpowiada jednoczesnemu przesuwariiu się nóg coraz bardziej ku ty łowi, ku końcowi ciała. U perkozów nogi służą jednocześnie jako m otor i ster, uzdol
nione do w ykonyw ania w stawie skokowym ruchów zarówno obrotowych jak i n a boki.
Przy nurkow aniu perkoz w ykonuje nogam i uderzenia pław ne skierowane ku górze. Jest on jednak raczej typem słodkowodnym, je
ziornym, niż morskim, choć na morzu trafia sie w okresie ci a "ów.
<- «- OW przeciwieństwie do kierujących się w z r o k i e m i zazwyczaj ścigających r u chliwą zdobycz ptaków pływ ających i nu r-
Ryc. 2. Pingw in, typ ekologiczny ptaka, najda
lej posunięty w przystosow aniu do życia w od nego.
kujących, blaszkodziobe (Anseriform es) wy
szukują pokarm posługując się d o t y k i e m . Tworzą one odrębny typ ekologiczny odżywczy ptaków wodnych. Ich dziób [zao
patrzony' jest od wnętrza i boków w charak
terystyczne poprzeczne blaszki rogowe, słu
żące do wycedzania z wody pożywienia. Me
chanizm takiego cedzenia pokarm u znamy wszyscy u kaczki. Zatrzym uje ona pożywie
nie w ydalając bokami dzioba wodę i cząstki nie nadające się do jedzenia. Połykanie n a stępuje przez wyrzucanie do przodu całej głowy. Podobnie odżywiają się i czerwo
naki, o wysokich podkasałych nogach, cha
rakterystyczne dla terenów ujściowych i wód zalewowych. Czerwonak pogrąża łyż
kowato wygięty dziób w wodzie w pozycji
odwróconej, tak że dolna żuchwowa część
dzioba w ykonująca charakterystyczne k ła
piące ruchy wycedzające pokarm , zn ajd u je się od strony górnej.
Rys. 3. Żerujący, cedzący z w od y pokarm czer wonak.
D ruga kategoria typów ekologicznych p ta ków m orskich, w ypatrujących zdobycz wo
dną i chw ytających ją «z powietrza* w lo
cie posiada również bogatą skalę rozm aitych sposobów zdobywania pokarm u. W ścisłej łączności z tym pozostają ru ch y zwierzęcia.
Kilka przykładów doskonale zilu stru je całe zagadnienie.
Szczególnie lekkie i zgrabne w swych r u chach okazują się rybitw y. Praw dziw e ptaki przestworzy, w locie w yspecjalizow ane bez- m ała tak jak jaskółki lub jeżyki, z pow ie
trza nie czerpią energii odżywczej lecz z wody, nad którą nieustannie się unoszą.
W oda jest ich drugim żywiołem — odżyw
czym. Chw ytanie drobnych rybek i in. stwo
rzeń wodnych nie nastręcza im większych trudności ani nie jest niebezpiecznym.
W rzucie z rozpędu za zdobyczą nie boją się fali ani zatopienia. Znacznie lżejsze od wody, może najlżejsze z ptaków wodnych, m uszą naw et przezwyciężyć opór wody, by pogrążyć się i schwytać zdobycz. Dlatego rzucają się z rozpędu. Po czym fala wynosi je z powrotem n a powierzchnię, niby korek jakiś albo pływak szklany. Z łatwością od ry w ają się od niej w powietrze, w swój ży
wioł w którym się poruszają i bytują. Mewy zdobyw ają pokarm w zasadzie z powierz
chni, podczas gdy niektóre gatunki burzy - ków (Tubinares), głuptaki i pewne pelikany atak u ją z rozm achu, pogrążając się przy tym. Charakterystyczny dla mórz gorących pelikan brunatny, w pogoni za upatrzoną rybą, z dynamicznego lotu szybowcowego raptow nie nurkuje, jak to ilustru je załą
czony rysunek, wykonany według zdjęcia fotograficznego. Jest to dalsza ewolucja przystosowania do chw ytania zdobyczy z lotu.
Załączony schem at uzm ysław ia najogól
niej omówione typy.
Ptaki m orsk ie
zerujące po brzegach
zerujące z w ody
p ływ ające w zględn ie nurkujące za pokarm em
zd obyw ające pokarm w odn y z lotu
W szystkie ptaki m orskie izwiązane są
7.
morzem p o k a r m e m . T en czynnik eko
logiczny pierw otny zadecydował o ich przy
stosowaniu do środowiska morskiego. Ale jakość pokarm u i sposób jego zdobywania, różnią się bardzo u różnych ptaków. W szyst
kie te jedn ak urozm aicone sposoby oscylują
posługują się dotykiem w ycedzając pokarm dziobem (Blaszkodziobe) pokarm w yszukują w zro
kiem, ścigając w zasadzie zdobycz ruchliw ą
z p ow ierzchni (m ew y)
w pływ aniu posługują się skrzydłam i (pin gw iny, alki)
w p ły w a n iu posługują się nogami (perkozy, nury, korm orany)
1 pogrążające się (rybitwy, pelikan brunatny)
wokoło dwóch zasadniczych typów: zdoby
w ania pokarm u z wody przez ptaki pływ a
jące po niej względnie nurkujące i chw yta
nia zdobyczy wodnej z powietrza. Genezę
obu tych kierunków przystosowań nie tru
dno sobie logicznie wyobrazić, choć ja k ona
w istocie przebiegała, tego z pewnością nie
W S Z E C H Ś W I A T wiemy. Form y słabiej latające posuwały się
prawdopodobnie w wodę stopniowo od brze
gu, aż wreszcie straciwszy «grunt pod no
gami* uniesione zostały przez fale. W tym wypad ku ruchy przebierające nóg, podobne do chodzenia albo szybkiego biegu, okazać się powinny bardzo skutecznymi przy posu
w aniu po powierzchni swego lżejszego od wody ciała. W taki m niej więcej uprosz
czony sposób możemy sobie wyobrazić po
chodzenie większości pływających i n u rk u jących ptaków, których przykłady już po
dawaliśm y. — Drugi typ przystosowania rozw inął się niew ątpliw ie u dobrze la ta ją cych, które unosząc się n a d powierzchnią w ypatryw ały zdobycz i n a n ią się z lotu rzucały, dając początek formom takim jak mewy, rybitwy, fregaty, faetony, albatrosy, głuptaki, należące do różnych grup syste
matycznych, które jednak wszystkie łączy dobry lot.
Zdobywanie przez ptaki pokarm u z m o
rza, które zaczęło się kiedyś i rozwinęło się w biegu ewolucji życia n a ziemi, staje się bardziej zrozum iałym, jeżeli uświadomimy sobie ten zasadniczy fakt, że morze jest n a praw dę w ielkim środowiskiem przesyconym życiem nader urozm aiconym i zagęszczo
nym , zwłaszcza w strefie przybrzeżnej.
A wiadomo, że ewolucja ekologiczna zwie
rząt przebiegała z reguły w kierunku odszu
kiw ania przez nich nowych źródeł pożywie
nia w różnorodnych siedliskach, do których się przystosowywały («promieniowanie przystosowawcze* Osborna). Morze jest bo
gatym bardzo źródłem energetycznych zaso
bów odżywczych, z którego prócz ptaków skorzystały także inne grupy lądowe, jak gady m orskie wym arłe i obecnie żyjące (żół
wie i węże m orskie) oraz ssaki (płetwono- gie, wieloryby, syreny), niekiedy w więk
szym jeszcze stopniu od ptaków przystoso
w ane do środowiska morskiego, bo złączone z m orzem stałym w nim bytowaniem a także rozrodem (zw ierzęta «wtórnie-wodne»).
P tak i nie zdołały n a tyle opanować środo
w iska morskiego, jak wieloryby lub syreny, nie zm ieniły się w organizm y «wtórnie- wodne*, zawsze pozostały co najw yżej «lą- dowo-wodnymi*. Nawet pingwiny, te n a j
bardziej morskie z ptaków, rozradzają się na lądach, gdzie także sporą część życia prze
pędzają. Przez pokarm jednak jaknajściślej zespolone są z morzem.
173
Rys. 4. Pelikan brunatny z dynam icznego lotu szybow cow ego nurkujący za pożyw ieniem . R y
sunek w edług fotografii.
Zgodnie z podziałem n a typy ekologiczne,
siewkowate i im pokrewne rozsiedlają się
przeważnie w z d ł u ż b r z e g ó w i żerują
n a nich. Rozsiedlenie natom iast ptaków
morskich czerpiących pokarm z wody, jest
raczej s t r e f o w e , uzależnione od w aru n
ków m akrokłim atyeznych. Najbogatszymi
ta k pod względem różnorodności gatunków
ja k zwłaszcza ilości osobników, okazują się
wody przybiegunowe północne, iz silnie za
znaczonym rozw ojem kontynentów i uroz
m aiconą linią brzegu, w nieco m niejszym stopniu wody okalaj ące rozległy kontynent A ntarktydy. Zim ne te wody przeciw staw ia
my wodom stref gorących, gdzie nasilenie morskiego życia ptasiego i jego rozmaitość w yraźnie słabną,-choć nie b ra k wodom tym form charakterystycznych, ja k fregaty, fae- tony, pewne gatunki korm oranów i pelika
nów. Obok w arunków klim atycznych, po
karm w niem niejszyin stopniu decyduje o tak im strefowym rozsiedleniu. P tak i jako stworzenia stałocieplne, od niego szczególnie zależą. Morza zim ne i um iarkow ane kipią życiem. P lankton i ry b y są tam najbardziej rozrodzone i tem u odpow iada liczebne roz
mieszczenie ptaków. K ontrastuje bardzo to b u jn e życie m orskie z ubogim życiem lądo
wym zim nych, północnych krain. Na 90 ga
tunków ptaków w G renlandii 70 przypada na morskie, a tylko 20 na lądowe!
F ak t jednak, że «góry ptasie» i wyspy opanowane masowo przez ptak i mogą z n a j
dować się także w zasięgu strefy gorącej, podkreśla bądź znaczenie pokarm u, jako czynnika skupiającego m orską rzeszę skrzy
dlatą, o ile oazy życia ptasiego na m orzach gorących zn ajd u ją się w rejonach szczegól
nie obfitujących w plankton i ryby (P e ru w iańskie wyspy guanowe, ptasie wyspy W e
nezueli, Antyle, ujście A m azonki); bądź też
dowodzi zlokalizow ania w m iejscach ko
rzystnych dla rozrodu (wyspa Laysan na Pacyfiku), gdzie w krótkich kolejno po so
bie następująccyh okresach, gniazduje aż 16 gatunków ptaków; bądź wreszcie położe
nia wśród bezkresów oceanu (wyspa W nie
bow stąpienia), a tym sam ym stworzenia pewnego rodzaju bazy, odpowiedniej dla osiedlania się i żerowania.
Nigdy nie należy o tym zapominać, że naw et najbardziej typowe ptaki m orskie są zawsze m niej lub więcej ściśle związane z lądem, także i swym rozsiedleniem.
W szystkie rozradzają się n a iziemi, gnież-' dżąc się przew ażnie n a strom ych urw istych brzegach lub na wyspach nizinnych m niej lub więcej ustronnych, ale najczęściej w bezpośrednim sąsiedztwie wody. W szyst
kie potrzebują oparcia o ląd, o brzegi, o w y
spy, o skały. Im dalej od brzegu tym ich m niej. Jedynie najlepsi latawcy, ja k alba
trosy, zapuszczają się bardzo daleko, szy
bując lotem żaglowym ponad bezkresnymi przestrzeniam i W ielkiego Oceanu Południo
wego, w odległości tysięcy m il m orskich od najbliższego lądu. Inn i m niej spraw ni la
tawcy nie u jaw n ia ją tak rozległego zasięgu lotu i robią krótsze wypady za żerem ze swego oparcia o hrzeg morski, wyspę czy po prostu o jakąś skałę Sterczącą wśród oceanu, którą sobie obrały jako bazę.
J. TOKARSKI
ZA G A D N IEN IE S O L I PO T A SO W Y C H W PO L S C E
m ienim y analizy suchej substancji roślinnej Rośliny — nasze żywicielki — podlegają
tym sam ym ogólnym praw om życia w przy
rodzie, oo św iat zw ierząt i człowiek. Zatem rodzą się, ro zw ijają z jednej kom órki, w y
tw arzają najróżnorodniejsze tkanki, sk łada
jące się n a całość organizmu. Po przeżyciu pełnego okresu rozw oju, obum ierają, pozo
staw iając w nasionach nowe zarodki życia.
W cyklu rozw ojow ym czerpią rośliny po
karm z zew nątrz n a wzór innych stworzeń.
O tym, co roślina pobierała jako pokarm w ciągu rozwoju, najlepiej m ówią elem en
tarne analizy jej ciała. Dla przykładu wy-
kilku gatunków:
n azw a rośliny węgiel w odór azo t tlen popiół
°/o
szpilki jodły 41,96 ' 3,98 1,42 22,07 | 31,57 liście dębu 49,11 6,12 1,71 29,38 13,68 słom a pszenicy 47,01 5,66 0,82 38,61 | 7,90 lucerna 43,28 5,86 1,95 38,54 10,38