• Nie Znaleziono Wyników

Dawna Polska ze stanowiska chrześciańskiego rozważana / przez Marcellego Dłużniewskiego.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dawna Polska ze stanowiska chrześciańskiego rozważana / przez Marcellego Dłużniewskiego."

Copied!
208
0
0

Pełen tekst

(1)

Dawna Polska

ze stanowiska chrzesciańskiego

rozwazana

przez

Marcellego Dłużniewskiego.

L i p s k.

W księgarni nakładowej E. Deckmanna.

18 61 .

V

E g z e m p la rz y poplam ionych i ro zrz y n an y eh po bokach zw racać nie wolno.

(2)
(3)

C S t X I

Dawna Polska

ze stanowiska chrześciańskiego

rozwazana

przez

Marcellego Dlużniewskiego.

L i p s k.

W księgarni nakładowej E. Deckinanna.

(4)
(5)

Leszkowi Duninowi - Borkowskiemu

\

w dowód prawdziwego poważania

p o ś w i ę c a

Autor.

(6)
(7)

Wstęp.

N ie tylko w dziejach narodu polskiego, ale i.w życiu wszystkich narodów w powszechności, spostrzegać się daje przedewszystkióm działanie potęg rozkładowych, które dążąc do wydania ostatecznego rezultatu swej działalności, opanowrują swą siłą ujemną to wszystko, co w narodowym organizmie stanowi cechę dodatnią, i’ealną i tw ór­

czą. Działaniu tej siły ujemnej opiera się zawsze siła dodatnia czyli żywotność narodu, zaczem występują do walki dwie siły, które ja k dwie przeciwne elektryczności dążą do zrównoważenia się, by wydać życie spokojne i nad burzliwością żywiołów sprzecznych pa­

nujące. Biada narodowi i państwu jego, jeżeli siła żywotności w niem za słabą je st, by owładnąć zdołała żywioły ujemne, bo w takim przypadku życie dodatnie zostaje zbezwładnione czyli zneu­

tralizowane siłą ujemną, co daje w rezultacie obojętność narodowego życia, czyli śmierć. Bo na żywiołach dodatnich tylko wznosić się może potęga narodu, gdy w ujemności niema żadnych warunków życia. Zasługi, cnoty i w Bogu uświęcona miłość sprawy powsze­

chnej, są to właśnie owe warunki bytu i życia narodów wolnych, i są to owe żywioły dodatnie, pod któremi rozumieć mamy to wszy­

stko co dobre i wzniosłe i święte. Przew aga zatem żywiołów doda­

tnich nad ujemnemi daje narodom stan normalny błogości i szczę­

ścia, jakiem Stwórca pragnie obdarzać wszystkie swoje stworzenia.

Strona zaś ujemna narodów je st jako grzech pierw orodny, który wciągnięty

a v

życie publiczne nie ginie wraz z umierającemi indywi­

dualnościami, ale zlewa się z pokolenia na pokolenie.

Im więcej błędów i grzechów spełnia się wśród narodu, tćm słabszą jest jego strona moralna i dodatnia, a silniejszą ujemna czyli grzószna. I tóm bardziój naród taki zbliża się do ostatecznego roz­

kładu i moralnej śmierci, im więcej przeważa w nim strona ujemna nad dodatnią. Bo tem więcej panuje tam m aterya i świeckość nad

1

(8)

duchem, a w świecie ducha tylko to, co z Boga je st, tylko to, co dobre i wielkie i święte, daje życic trw ałe i jędrne i zdrowe, a wszy­

stko, co jeno sprzeciwia się temu dobremu pierwiastkowi, prowadzi do zagłady i śmierci. Te same żywioły, które podkopują dobro powszechne narodu, przeciwią się i B ogu, bo są to żywioły złego ducha, którem u najwięcej zależy na tem, aby przedłużać panowanie swoje kosztem zdrowia i życia utrzym ywać i potęgować się m ają­

cego w człowieczeństwie i w społeczności ludzkiej.

P otęga i wzrost każdego narodu wypływa z ducha, ja k i w nim się wyrabia, gdy dąży do uświęcenia się w pierwiastku najwyższego dobra, a tem samóm i do pojednania się z Bogiem. W tym pier­

wiastku wszechmilości krzepi się i potęguje duch ludzki, a wszystkie cząstki oderwane zbliżają się ku sobie i łączą w jednym , wspólnym duchu, w jednćj społeczności, k tórą kościołem zowiemy. Nie jest to rzecz obojętna dla dobra ogółu, do jakiego stopnia doskonałości chrześciańskiej podnieść się może naród w kościele swoim, którego zadaniem jest odkryć w słowie Bożem drogę zbawienia najprostszą i najpewniejszą. W skazuje nam wprawdzie tę drogę sam Bóg przez C hrystusa, który w powłoce człowieczej czuł się synem Bo­

żym, ale wszakże w ogólnych tylko zarysach, bo bliższe wyświece­

nie praw dy zostawione jest powołanym na to apostołom i kapłanom.

W tym razie atoli godzi się przypuścić, że niekoniecznie wszelki w ykład słowa ewanielii wypływać musi z boskiego namaszczenia i kapłaństwa, a przeto i łatwo mogły się wśliznąć tu i owdzie nauki błędne i dodatki prawdę zbawienia zaciemniające. Trudnoż w ym a­

gać w takim przypadku i od ludzi, aby w ciągu żywota swojego mimo najlepszych chęci tem częściej nie zbaczali z drogi zbawienia, im bardziej przyćmioną je st owa gwiazda niebieska, k tóra przy­

świecać nam winna, jako niegdyś przyświecała mędrcom ze wschodu, by im wskazać miejsce, z którego zbawienie wzejść miało dla świata.

T ak ą gwiazdą przyświecać nain mogą tylko kapłani i apostołowie żywotnćj wiary i prawdy żyw ota, bo tą gwiazdą je st słowo, które swą duchową i w iekuistą światłością przyświeca duszy łudzkićj, by jój nie pochłonęła przepaść wiecznćj ciemności. D la tego i duch ludzki oglądać się musi od czasu do czasu za wyższem religijnym światłem, a to tem bardziej, im mnićj go znajduje w takim kościele, nad którego zbudowaniem pracowano w wiekach ciemności, by raczej zamącić źródło czystego objawienia, niż przejmując się jego duchem, usłużyć Bogu i ludzkości całej.

Religia je st to przym ierze pomiędzy niebem a ziemią, pomiędzy

Stwórcą a stworzeniem, Bogiem a człowiekiem, gdzie człowiek przez

(9)

wiarę podnosi się do Boga, a Bóg zniża się do człowieka wcielając weń słowo swoje, z którego wyrabia się duch miłujący nadewszy- stko praw dę i Boga i dobro najwyższe. Im ściślejszym je st związek pomiędzy Bogiem a człowiekiem, tein wyżej się podnosi, uświęca strona duchowa natury ludzkiej i tóm bardziej stajemy się godnymi synostwa Bożego, jak ie w całój pełni swojej przedstawia nam się w Chrystusie. Dlatego tóż chrześcianizm, który daje nam nam a­

szczenie na takie synostwo, słusznie uważać możemy jako religią najwznioślejszą i najpiękniejszą. Boć jeżeli zadaniem religii jest zbliżać człowieka do Boga, to już w takim razie najbliższym jest stosunek synostwa Bożego, którego poczucie ma się wyrabiać w człowieku przez poznanie prostćj i nieomylnej drogi, ja k ą właśnie wskazuje mu chrześcianizm. J e s t to nauka bez wątpienia wielka i wzniosła sama w sobie, ale niekoniecznie takimi są ludzie, którzy się mienią jej szafarzami i kapłanam i. Chrześcianizm jest nauką bosko - człowieczą i bosko-duchow ą, bo ją objawia Bóg wcielony w człowieka, a zatem Bóg-człow iek jest słowem, z którego się bu­

duje i w yrabia bosko - synowski .duch w człowieku. Jest to oraz duch praw dy, je st to czysta i sama praw da, jest to sam Chrystus, który tem bardziej wciela się w człowieka i w świat ten, im wyżćj człowiek praw dę jego, jak o prawdę żywota, obejmuje i ceni. Przy- jąw szy tę praw dę do serca, przyjmuje człowiek z nią ju ż i nama­

szczenie na synostwo Boże, i objawia się w świecie zewnętrznym i w zetknięciu się z ludźmi niższych warstw i niższej w iary, jako istota z wyższego świata w sposób błogi i dobroczynny. T ą drogą zbliżamy się coraz więcej do spełnienia ewanielii w życiu, które tóm piękniejszym i większem się staje, im bardzićj wpływają w życie jćj zasady, im bardziej jej słowo staje się czynem. A jako wszelkie czyny wypływają z ducha, tak i nie będą one nigdy nagannemi ani dobru powszechnemu szkodliwemi, skoro ten duch je s t oczyszczony i podniesiony przez zbliżenie się do boskiej doskonałości i prawdy.

Ale skoro inniój powołani^szafarze o duchowem i religijnem prze­

znaczeniu ludzkości zbyt ciemne, ciasne i naciągane m ają wyobra­

żenia, to i mniój zdołają oni się przyczyniać do spełnienia się chrze- ścianizmu w świecie, i raczój za zasługę to sobie poczytywać będą w obec Boga, by więzić i krępować ducha ludzkiego, który bez ich pomocy i o własnych siłach wznosi się i idzie naprzód. Bo duch ludzki pragnie postępu i szuka go wszędzie we wszelkim kierunku, a więc i w kierunku religijnym. Nie rad

011

tem u, jeżeli go zbyt ciasne krępują formy, i te rozumowi jego za nadto małe zakreślają granice i przytem o Bogu zbyt świeckie i poziome każą mu mieć

1*

(10)

wyobrażenia. N ie można więc ludziom zabronić tego, by i w rze­

czach wiary nie starali się oczyszczać i podnosić, i naprzód postę­

pować na drodze zbawienia ile możności prostej i jasnćj. Oi’az nie godzi się potępiać tych ludzi, którzy i w religijnym względzie umieli niegdyś rozróżnić to, co wznioślejsze i bardziej boskie i clirześciań- skie, od tego co ducha ludzkiego mniej zbaw ia, mniej zaspakaja, mnićj buduje i mniej podnosi. A i w nas samych jakże inaczej spełnić się może chrześcianizm, jeżeli wiecznie trwać będziemy w średniowiecznych ciemnościach i obalamuceniu? Szanujm y pamięć przodków naszych, ale nie naśladujmy w niczóm tych błędów, które nam po nich zostały w spuściżnie, bo raczój odradzać się nam po­

trzeba w wyższem życiu, w wyższych wyobrażeniach i w wyższym duchu wiary, niż podnosić to, co tak stanowczo przyczyniło się do naszego upadku, do zagłady naszego bytu i niepodległości naszej ojczyzny. Przodkow ie nasi, którzy rodaków swoich pozwalali prześladować za w iarę, przekładając raczej ucisk ducha w swojśj niewiadomości i niewczesnej gorliwości nad wolność i swobodę,"

stali się wspólnikami wielkiego grzechu przeciw duchowi ś., — grzechu, który przed sądem Boga przebaczenia nie znajduje, jak o grzóch prowadzący do śmierci. Bo naród, który ducha w sobie nie uświęca i nie podnosi, ale go raczej tłumi i osłabia, prędzej czy późniój spotkać się musi z zasłużoną k arą, i dać się zagrzebać 'w tym samym grobie, który sobie tćm postępowaniem przygotował.

Ze zaś w narodzie polskim od Zygm unta III. aż do ostatnich czasów panowania Stanisława A ugusta duch się nie podnosił ale upadał, przekonać się można dostatecznie z odczytania dziejów tój epoki, jak o ustępu z his tory i, nad którym położono napis: „P olska upa-

dająca.“

U padek ducha w narodzie takim , który był silnym i zdrowym nie tylko na ciele ale i na duszy, uważać musimy jak o wynikłość czynników zewnętrznych, jak o owoc wieloletniej pracy tych panów duchownych, którzy jako silnie uorganreowana korporacya, okry­

wając płaszczykiem świętości to, co było grzószne i nieczyste, umieli nadać taki kierunek duchowi narodu, ja k i najwięcej odpowiadał ich widokom i zamiarom. I stanęli oni jako pośrednicy pomiędzy Bo­

giem a człowiekiem, zabraniając mu jed n ak myślenia o Bogu nie inaczćj, ja k tylko wedle ich ciasnych wyobrażeń i nauk, odnoszących się głównie do zewnętrznych form, intratnych obrzędów i świato­

wych ceremonii, — by ile możności ja k najdłużej korzystać mogli

z ciemnoty, łatwowierności i ograniczonego rozum u, nietylko

warstw niższych i masy narodu, ale starali się przedewszystkiem

(11)

wszelkiemi sposobami o to, ażeby mieć sobie i szlachtę podległą, — by duch w narodzie się nie podnosił i nie oświecał, by dozwolił im panować nad sobą ja k najdłużej w sposób mniej duchowny i moralny, a więcej świecki i despotyczny. B yły to czasy panowania księży nad narodami, co nadawało tym ostatnim cechę więcej teokratyczną i formę rządu zbliżało poniekąd do starożytnej teokracyi. Boć jako dawniej Bóg objawiał wolą swoją wybranemu przez siebie narodowi przez proroków, czyli mężów takich, którzy napełnieni byli duchem św., tak samo i księża w czasach późniejszych, mieszając się do rządów świeckich, czynili to w imię Boga i jakoby upoważnieni i wybrani słudzy Pańscy. I jeżeli papież, jak o głowa kościoła i naj­

wyższa władza duchowna, dążył do panowania nad światem, to już tćm samćm i świat o ile poddawał się takiem u panow aniu, o tyle wzmagała się nad nim władza pseudo-teokratyczna. Nie mogła zaś teokracya taka przynieść narodom zbawiennych owoców, bo reprezentanci jej w niczem nie byli podobni do proroków starego zakonu i nie byli to prorocy prawdziwi, a-łe..fałszyw i; gdyż wi­

dzimy, ja k prorocy prawdziwi starego zakonu nie tylko nie zabijają ducha w narodzie wybranym , ale prowadzą go tak pewnemi i pro- stemi drogami do głównego celu, iż z narodu spodlonego i piętnem hańby niewoli nacechowanego w yrabia się naród wielki i potężny, w yrabia się państwo ludu bożego. Jeżeli zaś z nami przeciwnie się stało, jeżeliśmy nie urośli i nie spotężnieli, ale nawet zmaleli i upadli, to głównie dla tego, iż na prorokach fałszywych nie umieliśmy się poznać, a prawdziwych nie chcieliśmy słuchać. Przytóm dbaliśmy więcej o to, aby być narodem rzym sko-katolickim , niż aby zastó- sować się do ducha chrześcianizmu i poznać, że ognisko potęgi n a­

rodu polskiego nie w Rzymie, ale w nas samych, w naszem własnem łonie i w tej religii było, której stolicę mogliśmy założyć w swóm sercu, w swoim domu i w swej własnój ojczyźnie.

Nie mogła to być zatem wyłącznie tylko religia katolicka, ale szukać należało nam przedewszystkióm w czystćm jój źródle zba­

wienia naszego, w czystym i niezamąconym duchu chrześcianizmu.

W iara polska stałaby się naówczas wiarą chrześciańską, a ta z na­

tury swojój za nadto jest. powszechną i ogólną, iżby w jej świątyni

nie m ogły pomieścić się zgodnie, różniące się w mnićj ważnych

kwestyach odcienia chrześciańskich wyznań. Ale Polska upadająca

odwraca się ze wstrętem od tój jedynej drogi ratunku i zbawienia i

tćm bardziej staje się przez to upadającą a zgoła nie postępującą i

nie wznoszącą się. Polska pod Zygmuntem III. stanęła była na

tym właśnie już punkcie, gdzie potrzeba jój było albo się odrodzić

(12)

w w yższym duchu religijnój w iary , albo- stać się satrapem rzym ­ skiego p ap ieża, rzy m sk o -k ato lick iej hierarchii, je z u ity z m u , a to dla to g o , b y polska w iara b y ła w yłącznie katolicką. O ile w szakże w narodzie polskim prócz w yznania katolickiego b y ły jeszcze i inne chrześciańskie w yznania, o tyle n ik t nie m iał p raw a w iarę katolicką uw ażać za w yłącznie p o lsk ą, bo i chrześciańscy niekatolicy chcieli być i byli rzeczyw iście nie mniój dobrym i P o lak am i, i nie mniej uczciwie służyli ojczyźnie swojój, ja k i katolicy. W rzeczyw istości więc w iarę p o lsk ą w ten tylko sposób pojm ować należało, iżby w niej w szyscy P olacy - chrześcianie zgodnie pomieścić się m ogli; za- czem nie m o g ła ta w iara zw ać się k ato lick ą, ani augsburgslcą, ani h elw ecką, ale w ogóle zw ać się b y ła pow inna w iarą polsko - chrze- ściańską.

W ten sposób naród polski połączywszy się wspólną wiarą w Bogu i w Chrystusie, byłby wstąpił na drogę wszechstronnego po­

stępu i rozwoju, a te same potęgi, które go niszczyły i osłabiały, zwróciłyby się były przychylnie ku niemu, i połączywszy się z nim węzłem braterstw a i wspólnej wiary, przyczyniałyby się były tylko do ustalenia bytu jeg o , do wzrostu i powszechnej pomyślności pań­

stwa. I niebyłoby potrzeba obawiać się ani wojny z kozakam i wewnątrz, ani inwazyi Szwedów. W najgorszym więc razie, wiara chrześciańsko-polska, byłaby wszystko wewnątrz tak dobrze umiała pogodzić, iżby w każdej potrzebie znalazłyby się były dostateczne siły na odparcie wszelkiój napaści. W iara polsko - chrześciańska wpłynęłaby i na szlachtę i na rycerstwo polskie, dając mu wyższy polot ducha, wyższe światło rozumu, w iększą powagę i p ra k ty ­ czniejszy kierunek w życia codziennem i publicznćm. Byłaby ona czynną tam wszędzie, gdzieby szło o powszechne i najwyższe dobro, a szlachta polska, jako duchem wyższej wiary namaszczona, służy­

łaby reszcie narodu, jako kw iat rośliny, zbawienne tylko dla dobra ogółu w ydając owoce. S tarałaby się przytem w obec młodszej swój bratni zachować wszędzie i zawsze przewagę m oralną, która nie wypływa z zewnątrz tego świata i z świeckiej tylko arystokracyi, ale polega na duchu podniesionym wewnątrz naszego jestestw a, na wzbogacającem się sumieniu.

W państwie wolnóin, gdzie dobro powszechne wszystkich po­

winno zarówno obchodzić, szkodliwą je st wszelka dążność do takiój

arystokracyi, która mniej zważa na wartość moralną i wewnętrzną

a polega więcćj na ostentacyi i wspaniałości zewnętrznój. Państwo

wolne musi koniecznie szukać żywiołów moralnych w narodzie,

musi ile możności takowe podnosić, bo one właśnie stanowią pod­

(13)

stawę jogo bytu i potęgi. Strona moralna narodu jestto jego strona duchowa, strona ducha i sumienia. Nad duchem i sumieniem unosi się wiara religijna, przez k tórą człowiek Bogu poleca swe sumienie i swego ducha, aby raczej Bóg byl jego duchownym sędzią, niż świat. Podobnie też ja k wartość moralna każdego pojedynczego człowieka zależy od jego zasług, a summa zasług stanowi mniej lub więcej bogate sumienie, tak i w państwie, gdzie siła m oralna kie­

ruje całym jego organizmem, wszystko polegać musi na zasługach, a tern samem i na powszechnem bogactwie sumienia. Zasługi są to uczynki, które wypływają z dobrej woli, z miłości i wiary w dobro powszechne, jako też i z w iary religijnej, która to sprawia, iż nie szukamy zasług jedynie dla przypodobania się światu i otrzym ania świeckiej nagrody, lecz przedewszystkiem dla przypodobania się Bogu, by znaleźć zadowolenie w własnem sumieniu.

Im mniej zaś wiara religijna ducha podnosi a bardziej krepuje go formami i najmniej do udoskonalenia i podniesienia duszy ludzkiej potrzebuemi wiary subtelnościami, tem mniej korzystać z niej może i powszechność narodu. Otóż i tem mniej staje się stósowną prze­

stronna forma wolna dla narodu, którego wiara religijna nie je st dość wzniosłą, dość przestronną, dość swobodną i wyrozumiałą, a przy tem szczerą, prawdziwą i gorącą. Niepotrzebną i zbyteczną jest forma wolna tam , gdzie w narodzie ciasny i ciemny panuje duch, którem u owszem takie zakreślać potrzeba granice, jakich wym aga jego natura. Im bardziej zaś rozwija się, rozprzestrzenia i wzrasta duch ludzki, tem bardziej staje się mu potrzebną i pożą­

daną forma przestronniejsza. To i rozszerzyć się muszą zbyt ciasne

granice, które wstrzym ują myśl ludzką, by nie szukała praw dy i

B oga wszędzie i we wszystkiem. Nie godzi się zaś Wstrzymywać

ducha ludzkiego, by i na polu religijnem nie rozprzestrzeniał się i

nie wznosił, bo im doskonalsze je st wyznanie religijne, tein prostszą

je st droga żywota, którą do celu zbawienia narodom zmierzać

potrzeba. O ile zaś mnićj lub więcej doskonaleni zwać się może

jedno lub drugie wyznanie chrześciańskie, zależy od tego, o ile

mniej lub więcej zbliża się do owej prawdy, k tóra jak o objawiona

i religijna, zowie się także i praw dą boską. lin bardziój człowiek

zbliża się do takiej praw dy, k tóra w nim z B oga początek swój

bierze, tóm piękniej zakwitnie jego żywot i tem zbawienniejsze

wydawać będzie owoce. Ew anielia, k tóra stanowi podstawę wiary

naszój, je st także i owem źródłem , z którego poczynamy już tu

na ziemi czerpać natchnienie życia nadziemskiego, a wszakże w

takiej tylko cząstce, ja k ą objąć jest w stanie mnićj lub więcćj

(14)

podnosząca się dusza nasza. Jakoż aby być chrześcianinem w ścisłóm słowa tego znaczeniu, potrzeba mieć na to wyższe na­

maszczenie, potrzeba czuć w sobie powołanie na kapłaństwo. A jest to kapłaństwo duchowe, które nas pędzi do pracy duchów ćj, do wyrobienia się na wieszczów prawdy, na apostołów chrześcia- nizmu.

W wiekach średnich, gdzie życie narodów chrześciańskich opie­

rało się na gruncie religijnym w takim stopniu, iż każde rzucone ziarno duchowe znajdywało swoją, rolą, i mniej więcej sprzyjające warunki w jego rozkrzewieniu się, zejściu i wydaniu owoców, po­

trzeba kapłaństw a była tem większą, im bardziej wykrzywiano zna­

czenie boskiej prawdy, im bardziój człowieka oddalano od Boga, a prostą praw dę, jako drogę żywota, przed nim zamykano. W ielką też była i zasługa takowego apostolstwa w ogóle, a mianowicie w ojczyznie naszej, gdzie ja k wszędzie tak i u nas żywo zajmowano się duchowością i sprawami religijnemi. Ale powszechność naro­

dów nie mogła się w duchu religijnym podnosić wyżej, niż byli podniesieni ci, którym szafunek słowa Bożego był powierzony.

A jeżeli nauczyciele i ministrowie religii nie wyrobili sami w sobie ducha wiary dość przestronnego, by prawdziwie chrześciańskićm namaszczeniem mogli się odznaczać, to i służba ich rnnićj mogła być apostolską i boską, a więcej stawała się świecką. Wyższe nama­

szczenie jak o duch wyższego żywota spływać musi na naród z góry przez kapłaństwo i apostolstwo, a duch ten musi być przestronny i swobodny, bo inaczej wyrabia się tylko materyalizm i egoizm, a ztąd też powstaje i wszelka forma, która tćm jest ciaśniejszą i tem bardziej świecką i poziom ą, im niższe przykładały się do jój utwo­

rzenia duchowe czynniki.

Materyalizm i egoizm nie zgadza się bynajmnićj z ideą chrze- ścianizmu, gdzie dla miłości praw dy i Boga i tego wszystkiego co stanowi powszechne i najwyższe ludzkości dobro, poświęcać po­

trzeba wszelkie niższe i egoistyczno względy. T u musi duch mi­

łości powszechnój panować nad ciałom i nad wszelkiem życiem indywidualnym, które jako cząstka należąca do całości, służyć jej musi z dobrej woli, przekładając sprawę powszechną nad inte­

res własny. Otóż i naród chrześciański szukając bodźca do czy­

nów szlachetnych i poświęcenia się dla sprawy powszechnój w swej wierze, w swym duchu i w swem sumieniu, spełni posłannictwo swoje tem pewniój i rychlej, im mniej zasklepiać się będzie w cia­

snych choć wygodnych bo gotowych już ramach i formach, a zdoła

w razie danym wydobyć się z nich i przez czujną pracę w winnicy

(15)

pańskiej osiągnąć to stanowisko, które zdobyć musi, byle się tylko nie zatrzym ywał, lecz wciąż szedł naprzód.

P raw da, że w duchu mowy polskićj wiarusem być, znaczy nie tylko być obrońcą ojczyzny i swobód politycznych, ale przedewszy- stkióm i wiary religijnój, przez którą uczymy się powszechne i spo­

łeczne dobro pobożnie i religijnie miłować; ale nie mnićj i to jest praw dą, że w iara religijna może być wyższą i niższą, w m iarę ja k duch nasz mniej lub więcej do nićj się podnosi. Nie jest więc żadną zasługą stawać w obronie wiary niższej i niższych wyobrażeń religij­

nych, aby niedopuścić, by jaśniejszy promień światła z podniesionćj nad ziemią krainy ducha spłynął na nas, i oświecił wszystkie kręte ścieżki i manowce, których bynajmnićj trzym ać się nie potrzeba, aby trafić do ostatecznego celu żywota. Taki błąd popełnili tćż i ojcowie nasi, iż nie korzystali z reformy religijnej i nietylko dali się zbałamucić księżom i jezuitom , że w nich uwierzyli jakoby w pra­

wdziwych proroków i apostołów Chrystusa, ale służyli im oraz jako narzędzia do uciemiężenia swobody ducha w narodzie i do po­

wstrzymania wszelkiego postępu na drodze wyższych religijnych dążności i oczyszczającego się chrześcianizmu. Błąd ten pociągnął za sobą wielkie następstwa, bo stał się niejako kamieniem węgielnym wszystkich klęsk i nieszczęść, jakie nawidzały ojczyznę naszą naj- bardzićj w tych czasach, gdzie zasiane ziarna intolerancyi, prześla­

dowania za wiarę i w ogóle fanatyzmu królów i szlachty, zaczęły dojrzewać i wydawać owoce. Okazuje nam to jasno ustęp zhistoryi polskiej z czasów panowania Ja n a Kazim ierza; chociaż i późniejsze lata, aż do ostatniej chwili bytu naszego, stanowią tylko ciąg dalszy następstw i skutków, które z jednych i tych samych wypływają przyczyn.

Przew aga władzy duchownej nad władzą świecką raz już oka­

zała się zgubną dla wielkości Polski po wygnaniu mianowicie Bole­

sława Śmiałego; przezco gdy powaga królewska została poniżoną i rozchwianą, podniosła się tćm wyżej powaga duchowieństwa, co nie mogło długo utrzym ać państwa w jedności, i Polska rozdzieloną została pomiędzy synów i dalszych potomków Bolesława Krzywou- stego. Owóż gdy arcybiskup gnieźnieński podnosi się w znaczeniu swojćin w obec zwaśnionych książąt i przebiera poniekąd rolą zwierzchnika państwa, rządy duchowne nie mogły utrzym ać ani da­

wnej rozległości granic, ani zamożności i tej siły wewnętrznćj, która stanowiła potęgę Bolesławów*). W szakże nie były one tak zabój-

*) K a ro l S zajn o ch a: P ierw sze odrodzenie się P o ls k i, str. 8 — 9.

(16)

czerni ja k w późniejszych czasach; chociaż i wtedy już uroszczenia duchowne należały do najzgubniejszych czynników wewnętrznych, z którem i równie ja k i z nieprzyjaciółmi zewnętrznymi podnosząca się Polska, pod przewodnictwem potomków Chrobrego, przeszło pół wieku bój staczać musiała, by odwrócić grożące narodowi niebez­

pieczeństwo zagłady, do jakiego zmierzał przez wewnętrzne rozpa­

danie się, przez nierząd, i ścieranie się z sobą książąt, przez nada­

wanie przywilejów exemcyjnyćh nie tylko panom świeckim ale i duchowieństwu, którem u zawsze zależało na tóm, by stanowić ile możności oddzielne państwo w państwie. A kiedy właśnie staro­

żytna Polska dobijała się o swoją wielkość i całość, była już zna­

cznie nadwątloną i zanieczyszczoną napływem cudzoziemczyzny, przew agą duchowieństwa w kraj naprowadzonej, co niemałą w po- dźwignieniu się narodu polskiego stanowiło tamę.

Na łonie też swojem wypiastował sobie naród polski najstra­

szliwszego wroga, Krzyżaków, którzy pod ówczas byli najwierniej­

szymi wyobrazicielami wpływu i potęgi duchowieństwa. W ezwał ich do Polski mazowiecki książę K onrad, by wojować P rusaków ; co gdy im się udaje przy polskiej pomocy, obracają później swój oręż przeciw własnym swoim protektorom i występują do walki przeciw podźwignieniu się Polski. A byłto przecięż zakon ducho­

wny, zakon rzym sko-katolickiego w yznania, któ ry bronią świecką usiłował jeżeli nie podbić zupełnie, to osłabić przynajmniej P olskę;

podobnie ja k później zakon jezuitów podbijał ją bronią duchowną.

O ile ta późniejsza, duchowna broń skutkowała i w ja k i sposób nie tylko jezuityzm , ale i katolicyzm w ogóle powszechnej sprawie na­

rodu szkodził, i nareszcie do upadku narodowego głównie się p rzy­

czynił, — starałem się wedle możności sił moich a z pomocą boską tym szanownym rodakom , którzy to czytać zechcą, szczegołowo okazać, i wedle najściślejszych prawideł logiki i filozofii pogodzonej z wiarą czysto - chrześciańską przeprowadzić. Przyjem niej byłoby mi niezawodnie na przyczyny upadku naszego zapatrywać się ze stanowiska czysto-katolickiego, jako ze stanowiska wiary ojców moich, ale lat kilka przedtem poświęcając się studyom religijno- chrześciańskim, nauczyłem się rozróżniać ducha i praw dy clirze- ścianizmu od jego zewnętrznej powłoki, od jego form i ceremonii.

Gdy zaś rezultat studyów tych przedsiębranych w pokorze ducha, a z modlitwą w sercu i na ustach, nie w ypadł na korzyść katoli­

cyzmu jak o wiary ojców moich, to i nie mógłem przez wzgląd na

głos sumienia przyłączać się do obrońców tego w yznania, które

dało nam w owocu zniedołężnienie, a zrodziło takich excentrycznych

(17)

i zagorzałych fanatyków, jakich znosić nie może długo forma rządu wolnego, a co najmniej zgadza się z powagą i świętością przybywać w nas mającego ducha namaszczenia boskiego w Chrystusie i w po- wszechnem chrześciańskiem braterstwie.

Owóż praw da dziejów naszych nie da się wyjaśnić ze stanowi­

ska wyłącznie katolickiego lub jezuickiego, lecz musi być to stano­

wisko nad katolicyzm i jezuityzm podniesionćm, niepotrzebując wszakże być przeto stanowiskiem bezwzględnćj negacyi i lekcewa­

żenia wszelkiej religijności. By temu wymaganiu zadosyć uczynić, potrzeba nam szukać punktu oparcia się w czystym i bezwzględnym chrześcianizmie. Boć wraz z postępem i dojrzewaniem narodów chrześciańskich i pojęcia religijne muszą się oczyszczać i wytrawiać, byśmy ze stanowiska wiary wiekowi dojrzałemu i wytrawionemu bardziej odpowiedniej na przeszłość naszą zapatrywać się mogli, jako mąż na ubiegłe swe lata młodzieńcze, gdzie widzi ja k w źwie- i’ciedlc wszystkie przeszłości swej błędy, z których wszakże oczy­

ściwszy się, posunął się wraz z wiekiem na stopień wyższej dosko­

nałości. T ak też i naród cały musi postępować w każdym kierunku, musi wszechstronnie się oczyszczać i zwracać swe kroki ku powsze­

chnemu -szczęściu i zbawieniu, co mu w skazują, idąc za głosem

wyższego powołania, jego kapłani i apostołowie słowa, które jest

słowem podnoszącem ducha, słowem prostującem ścieżki i drogi

żywota ludzkiego.

(18)

C h r z e ś c i a n i z m p o d n o s z ą c y s i ę w z n a c z e n iu sw e m p r z e z r e f o r m ę . S ta n o w i s k o W ł a d y s ł a w a J a g i e ł ł y w o b l ic z u

r e f o r m y H u s a i p o t ę p i a j ą c y c h j ą k a t o l i c k i c h k s i ę ż y . Polska przyjm ując wiarę chrześciańską pod Mieczysławem I ; wyrabiała się pod wpływem tej w iary, k tó ra nietylko opierała się na ewanielii, ale już i na nauce kościoła, zakreślającego religii Chrystusa pewne granice, jakich nie wolno było przekraczać nawet w takim razie, gdzieby słowo apostolsko - ewanieliczne wyżój i głębićj duchowi ludzkiemu sięgać dozwalało. P rędko atoli kościół zachodni i łaciński przestał być kościołem ściśle zjednoczonym i jednolitym , gdy po rozdziale państwa rzymskiego na wschodnie i zachodnie utw orzył się drugi kościół na wschodzie. Pow stały ztąd dwa, różniące się pomiędzy sobą, obrządki, które obadwa przy- jąwszy się w polskim narodzie, wpłynęły poniekąd i na jego roz­

dwojenie, które w późniejszych czasach nie mało przyczyniło się do ciężkich klęsk i nieporozumień między wyznawcami obrządków, zwłaszcza wschodniego a zachodniego. Pod wpływem kleru o- brządku mianowicie zachodniego wyrabiała się szczególniej klassa inteligentna narodu: szlachta polska i lud polski; wpływowi zaś wschodu uległy mianowicie ludy Ukrainy, Podola, Litwy i R u­

sinów w ogóle. Kler łaciński wyrobił był sobie już na zachodzie pewne znaczenie i prawra, które niekoniecznie stosowały się do ' zasad ewanielii, ale wypływały raczśj z feudalnych wyobrażeń.

Uważał tśż za najwłaściwsze dla siebie stanowisko panów tego świata, które i w Polsce umiał zdobyć. B ył to zaprawdę stan uprzy­

wilejowany i niemało znaczący, skoro tytuł ksiądz oznaczał u nas pierwiastkowo pana w najwyższem znaczeniu t. j. księcia*).

Im bardziej zaś rosło w znaczeniu duchowieństwo, tćm bardziej słabła powaga świecka i królew ska, na czćin że sprawa powszechna

*) K o m en tarz B o g u fała u S o m m ersb erg a I I . 19. — „X iąćlz m ajor est quam p a n vcluti princeps. “

(19)

narodu nic nie zyskiw ała, najlepszym dowodem jest rozprzężenie, zamęt i chylenie się do ostatecznej zagłady zdobytych przedtem warunków potęgi narodu polskiego, właśnie w tej epoce, gdzie w skutek spełnionego z rozkazu Bolesława Śmiałego zabójstwa na biskupie Stanisławie, powaga królewska upadła, a na jej miejscu wznosić się poczęła przewaga duchowieństwa. W szakże nie bę­

dziemy twierdzić, że duchowieństwo już wcale żadnych zasług dla kraju nie położyło, ani też utrzym yw ać, że ono jedno tylko Polskę Bolesławów wiodło do upadku, — ałe dość nam i tego, że było jednym z głównych czynników w powszechnym w ówczas nieładzie i zamęcie. Chodziło tu już oczywiście o panowanie nie tylko du­

chowne, ałe i świeckie, o wszechwładzę nad światem. Zasady teo- kratyczne hierarchii katołickićj występują na jaw i w późniejszych czasach, ja k o tem przekonać się można z słów umieszczonych w Księdze Żywotów Świętych P ańskich przez S kargę, w ustępie pod tyt. N auka św. Ignacego przeciw dzisiejszym heretykom , gdzie między innemi w liście ad Phiładelphos czytam y: „książęta poddani cesarzom, a książętom żołniei-ze niechaj poddani będą. Dyakonowie kapłanom , jako sprawcom tajemnic Bożych, a kapłani i dyakonowie i wszyscy klerykowie i lud w szystek, żołnierze, książęta i cesarze mają być biskupom posłuszni. “ W szelkie słowo przechowane nam w spuściźnie po którym kolwiek z owych ludzi, którzy ściśle stó- sowałi się do wymagań katolicyzmu, a przeto i w duchu katolickim wiedli żywot święty na ziemi, uważane je st przez kościół jako słowo nieomylne czyli pismo święte. A że św. Ignacy w przytoczonych dopiero słowach nie w yraził, w czem i w jakich sprawach żołnierze, książęta i cesarze mają być biskupom posłuszni, to ju ż można go posądzać, iż nie tylko nie był przeciwnym światowładnym dążno­

ściom papieżów i duchowieństwa, ale je nawet zatwierdzał i uświę­

cał. By zniweczyć tę dążność i przeszkodzić, by się nie realizo­

wała w życiu i w czynie, potrzeba było przedewszystkiem inny kierunek nadać religijnym wyobrażeniom i religią chrześciańską o tyle zwrócić do pierwotnego źródła, o ile od tegoż za przewodem kapłanów swoich się oddaliła. Potrzeba było inny kształt, inne formy wprowadzić do świątyni obrzędów religijnych, potrzeba było katolicyzm zreformować na chrześcianizm, podnosząc w iarę, i w duchu jś j głębszej, wznioślejszej szukając prawdy.

T aki chrześcianizm zaczął się najprzód wciskać do Polski w

postaci reformy Husa. Był to zwrót religii ku czystemu jej źródłu,

ku ewanielii, na której już zwolennicy wszystkich wyznań chrze-

ściańskich jako na podstawie swej wiary opierać się muszą i uwie­

(20)

rzyć, że jej słowo poczęte zostało w czystóm i boskiein natchnieniu, i zrodzone jako syn Boży z czystej dziewicy, z duszy niepokalanej i z ducha świętego.

Nie było zapraw dę dzielniejszego środka na przełamanie wzno­

szącej się przewagi katolickiego duchowieństwa, nad okazanie na­

rodowi wyżćj podniesionego stanowiska, z jakiego chrześcianizm pojmować należało. A było to zadaniem reformacyi, k tóra zaraz na wstępie pod W ładysławem Jagiełłą dość przychylny w narodzie polskim znalazła odgłos. To tćż i przeraziła ona duchowieństwo katolickie do tego stopnia, że, aby ją przytłumić tylko, udawano się do środków wcale niechrześciańskicli a nawet i barbarzyńskich.

Bo gdy broń duchowna, broń najwłaściwsza w sprawie ducha i wiary, za słabą i niedostateczną się okazała, wzięto się do broni świeckiej, do miecza, ognia i tym podobnych ostateczności. T ak n. p. napadł ówczesny biskup poznański Andrzej z Bnina na czele 900 zebranych przez siebie ludzi zbrojnych na koniach, na zamek i dziedzictwo pana Zbąskiego, które oblegając przez kilka tygodni, przymusił właściciela zamku do wydania mu siedmiu duchownych husyckiego wyznania, z których, jak świadczą kroniki, otrzy­

mawszy pięciu, gdy dwaj uratowali się ucieczką, trzech pozosta­

łych żywcem spalić rozkazał.

Szczęściem atoli wybryków podobnych stanu duchownego nie było tak wiele w Polsce Jagiellonów w ogóle, a przekonam y się niżćj, że już i W ładysław Jagiełło, acz świątobliwy i religijny, nie dał się przecięż opanować zupełnie ślepej i bezwzględnej żarliwości dla wiary katolickiej, a do reform y H usa najmniejszej nie okazywał odrazy. Lecz i władzy duchownój biskupów i Rzymu nie wypo­

wiedział przeto swojego synowskiego posłuszeństwa, i ulega! jej, chociaż widocznie się okazuje, iż czynił to nieraz więcej z bojaźni, niż z szczerej chęci. I jakkolw iek w Polsce kwitnącej już pod W ła­

dysławem Jagiełłą przew aga stanu duchownego w rzeczach świec­

kich zaczęła podupadać, to była ona zawsze jeszcze groźną i nawet królom imponującą. Na szczególną tćż uwagę naszą zasługuje ten fakt historyczny, że, im większą kiedykolwiek przewagę brało du­

chowieństwo w Polsce nad władzą świecką, to i Polska tćm mnićj była kwitnącą i wzrastającą, ale zawsze upadającą. Jakoż widzimy w wieku 13., kiedy Polsce w podziałach ostateczna groziła zagłada, potęgę duchowieństwa stojącą wżenicie*). W idzimy dalej wPolsce kwitnącej pod Jagiellonam i i aż do Zygm unta I I I , ja k duchowień­

*) K a ro l S zajnocha. P ierw sze odrodzenie się P o lsk i, str. 36.

(21)

stwo korzyć się musi, chociaż tego nie okazuje, ja k upada znacze­

nie jego i przew aga w rzeczach świeckich, a ja k nawet w rzeczach duchownych i w rzeczach wiary przestaje być najwyższym i nie mogącym się omylić areopagiem. Na tem oczywiście ogólna sprawa religii nic jeszcze nie traci, a sprawa powszechna państwa i świeckich interessów zyskuje bardzo wiele. Ale liczna i silna jednością hierarchia tem bardziej się wytęża i tem energiczniej staje do walki na śmierć lub życie, i jeżeli nie wszędzie, to wPolsce, udaje się jś j zwyciężyć swoich nieprzyjaciół, i znowu stanąć choć w odmiennej formie u zenitu swojej potęgi. A toż i Polska nie była już wtenczas kw itnącą, ale coraz niżej upadającą i rozstra- jającą się.

Jeżeli to praw da je st, co niektórzy historycy utrzym ują, że tryum f, jaki odniosło duchowieństwo nad koroną królew ską pod koniec epoki Bolesławów, stał się początkiem nowej ery dla Polski, w skutek czego zagrażająca narodowi despotyczna samowładza w dalszych następstwach została powstrzymaną; to niemniej i to jest praw dą, że lepszą je st samowładza prowadząca naród do potęgi i chwały, niż forma wielowładcza, w której rozrywrają się siły na­

rodu, a zwaśnione żywioły w chaotycznym zamęcie narażają byt państwa na pewną zgubę. Najmniej atoli kapłanom w iary zależeć może na formie rządu, bo królestwo, które oni budować m ają, nie jest z tego świata jak o królestwo ducha i podniesionćj nad ten świat doskonałości. Szczęśliwy naród, którego kapłani pojmują wszech­

stronnie posłannictwo swoje, i prostą drogą bez oglądania się na żadne świeckie i prywatne względy zmierzając do głównego celu, pracują nad zbudowaniem w narodzie ducha wyższej doskonałości.

Lecz ja k w ogóle w chrześciańsko-katolickim świecie, tak i wPolsce duchowieństwo katolickie, pojmując zbyt abstrakcyjnie przeznacze­

nie człowieka ze względu na jego duchowość, nie umiało też godzić natury duchowości czystej z duchowością, k tóra przeznaczone ma sobie siedlisko w ciele, w m ateryi i w człowieku. Doskonałością i świętością zwano właśnie takie oderwanie się ducha od ciała i świata, czyli oderwanie się uczuć i myśli od wszelkich spraw świec- ckich, z czego świat żadnej nie odnosi korzyści, bo on nie w zagrzebaniu życia i nie w przesadzonej abstrakcyi, ale właśnie tu w tem życiu i w tym świecie budować się musi.

Głównie też zbawienie i powszechne szczęście chrześciańskich państw i narodów zależy od tego, aby życie w powszechności pod­

nosiło i uświęcało się w kościele i przez kościół, a kapłani wiary

dążyli do utworzenia takiej chrześciańskiej społeczności, któraby

(22)

łączyła w sobie wszystkie należące cło nićj narody ziemi węzłem jednej i wspólnej wiary i miłości braterskiej, a wszakże duchowo tylko, w Chrystusie, jako niewidomej głowie. Otóż Ojcem kościoła nikt inny zwać się nie może jeno sam B óg, sam C hrystus; bo tylko słowo Boże buduje kościół, i tylko z słowa rodzi się w człowieku syn Boży — a to słowo właśnie wypływa z natchnienia, z objawie­

nia się Boga w człowieku, czyli tóż pochodzi od Boga. Z tego tśż powodu słowo czysto apostolskie czyli ewanielią uważamy za święte i nieomylne, i jako chrześcianie tę podstawę wiary naszej przyjmujemy w pokorze i z wszelką przynależną czcią. Ale w oce­

nianiu praw d i ducha chrześcianizmu może i kościół, jako złożony z ludzi, równie się omylić, ja k i każdy pojedynczy człowiek w ogól­

ności, który tylko stopniowo i krok za krokiem zbliżać się może do lepszego poznania i ocenienia w niedocieczonych głębiach uk ry ­ tej treści wiary i prawdy żywotnej. Bo gdyby kościół nie mógł istotnie w niczem się mylić, to i nie byłby potrzebował nigdy się rozdwajać, ani naradzać nad refo rm ą, a zanadto wysokie byłby zajął stanowisko w sercach swych wyznawców, by mu lada ja k a złość lub pycha rozumu zaszkodzić mogła. Gdyby kościół nie był czuł nigdy potrzeby jakow ćjś reform y, nie byłoby i powodów zwo­

ływ ania od czasu do czasu duchownych koncyliów, między które mi zasługuje na szczególną uwagę koncylium bazylejskie, jako odzna­

czające się najwięcój przez swoje reform atorskie dążności. Że zaś mimo tych koncyliów reforma radykalna przeprowadzoną nie została, to z tego jeszcze nie wypływa, aby takowa nie była po­

trzebną, ani tćż aby była potępienia godną. Jeżeli zaś koncylium

11

. p. trydenckie, (zgromadziwszy się w celu naradzenia się w przed­

miocie zaprowadzonych przez kościół katolicki obrzędów, cere­

monii i pewnych dogmatów w iary, żaliby nie wypadało poczynić w nich wyższym wymaganiom odpowiednich odmian) — żadnych w tym względzie gwoli postępu i ducha czasu nie poczyniło kon- cessyi; jeżeli ani kroku naprzód nie zbliżono się do ducha chrze­

ścianizmu, by w ten lub ów sposób ewanielia coraz więcej spełniać się mogła w życiu i w czynie; jeżeli owszem na to tylko zgroma­

dzili się ojcowie duchowni, aby w starych formach jeszcze bardzićj się zasklepić, a tem samćm i narodom przeszkadzać, by się do ducha w iary, do prawdy i Boga nie mogli podnosić, to jeszcze z tego nie w ypływ a, że to nie było ich powinnością bez uprze­

dzenia i fanatyzmu zwrócić się do źródła w iary, by narodom to

tylko przedłożyć, co czyste i proste i do podniesienia życia, jako

do zbawienia niezbędnie potrzebnem jest. To więc nie było do-

(23)

w o dem , że reforma religijna w świecie chrześciańskim nie była potrzebną, lub była potępienia godną dla tego, iż ją odrzucił ko­

ściół katolicki. Bo i jakże miał ją przyjąć kościół taki i koncylium, które było złożone z samych, o nieomylności wszystkich'dogm a­

tów swej wiary uprzedzonych, członków; gdzie nie przypuszczono do rady apostołów radykalnej reformy i gdzie nie wyznaczono osobnej na to komissyi, składającśj się z mężów wyższego światła i nauki, coby po wysłuchaniu obudwóch stron mogli z zimną roz­

wagą i bez fanatycznego uprzedzenia osądzić, po której stronie więcój jest światła i ducha wiary?

Wychodząc więc z tego stanowiska, że w własnej swój sprawie nikt sędzią być nie powinien, trudno nam polegać i na wyrokach takowych koncyliów, których członkowie sami chcieli być sędziami swej własnćj sprawy, swego własnego wyznania, tej a nie innćj wiary. A kiedy właśnie szło o to, aby wyznanie zmienić, czyli też aby swoją wiarę podnieść, oczyścić i zreformować, to w takim razie reformatorowie i orthodoksi zdać się byli powinni na sąd polubowny. T ak i sąd polubowny mogła także stanowić powsze­

chność narodów chrześciańskich, którym potrzeba było do woli to już zostawić, na którą stronę po wysłuchaniu dowodów pro i contra, zechcą się nareszcie przychylić. Lecz aby mógł z łona narodów bezstronny sąd wypaść o wyższości katolicko- lub ewanielicko- chrześeiańskiej konfessyi, potrzeba było królom i władzom świe­

ckim postarać się o to, by dojrzalsza młodzież szkolna obowią­

zaną była słuchać nie tylko wykładu religii katolickićj, ale także i ministrów konfessyi ewanielickiój.

W ładza świecka winna była przedewszystkiem czuwać nad tem , aby nauczyciele religii wstrzymywali się od zaszczepienia w sercach młodzieży, stronniczćj nienawiści przeciw wyznawcom je d ­ nej lub drugiej konfessyi, a ograniczali się tylko na ścisłym wy­

kładzie przedmiotu swojego. Młodzieży zaś winna była być zo­

stawioną wszelka wolność, po ukończeniu kursu religijnej nauki, przyjęcia tego wyznania, któreby na jej umyśle głębsze sprawiło wrażenie, ku którem uby uczuła silniejszy pociąg, i któreby zdo­

łało wzbudzić w niej wyższe zadowolenie i głośnićj przemówiło do jej przekonania. Boć wszelka wolność zostawioną być po­

winna rozwadze i rozsądkowi ludzkiemu; bo władze duchowne spoczywają przedewszystkiem w duchu ludzkim, którego owszem potrzeba rozwijać, wykształcać i potęgować, a nie zaś więzić, osłabiać i zagłuszać.

W ładza duchowna narodu staje się tem silniejszą i powa- 2

i

(24)

żniejszą, jeżeli powstaje z dobrej i nieprzymuszonej woli, k tórą kieruje wykształcony i przez naukę spotęgowany rozum ; przytem staje się ona tem zbawienniejszą, im wyższą i bardziej boską jest ta wiara religijna, z której duch ludzki się buduje, która duchowi ludzkiemu nadaje pewny polot i siłę, z której wypływa moc ducha.

Aby taka moc ducha wyrabiała się w narodzie, potrzebną jest władza duchowna, która właśnie polega na możliwości panowania ducha silniejszego nad duchem słabszym. Znamieniem ducha pod­

niesionego w Bogu, i wyższą moc swoją czerpiącego ze źródła nieskończonej, do życia odnoszącej się praw dy, jest przedewszy- stkiem uszanowanie dla wyższego światła i możność poznania się na niem. Z takiej możności i dobrej woli wyrabia się dopiero prawdziwa a nie urojona moc ducha, z której powstaje władza duchowna w dosłownem znaczeniu. Takiej władzy wszelki duch ludzki poddać się musi koniecznie, jeżeli nie jest za nadto zepsuty i zbałamucony; a wszakże z dobrej woli tylko, k tóra wypływa z lepszego przekonania i z wyższego praw dy pojęcia, bo w świecie ducha wszelka niewola i przymus nie podnosi życia, ale je zniża i upadla.

Nie je st to więc żadną zasługą ze strony włacjz świeckich i stanu duchownego w wiekach średnich, że siłą fizyczną więcej niż moralną przeszkadzać chcieli szerzeniu się reformy religijnej w świecie, z czego właśnie potomność m a prawo ich sądzić, iż nie tylko ciało ale i ducha skrępować chcieli despotyczną władzą.

T ak się też i stało zwłaszcza tam wszędzie, gdzie jezuityzm bro­

niąc katolicyzmu po swojemu i wszelkiemi sposobami, jak ie tylko

nastręczyć się m ogły, zdołał kraj i naród opanować swą władzą

duchowną. W szakże nie była to już władza bosko-duchowna,

ale władza ducha, który od wieków z Bogiem walczy, i tam

wszędzie panuje, gdzie gruba ciemność zakryw a przed wzrokiem

ludzkim boską światłość i prawdę. Tej władzy Bogu przeciwnćj

zależy właśnie i bardzo wiele na tem , aby światło religijne nie

było zbyt jasne, aby się ile możności utrzymywało wciąż w jednym

i tym samym stopniu, by się nie podnosiło, bo inaezćj i władza

duchowna musiałaby się zmienić, lub przestać być tak ą ja k ą była,

albo nie być wcale, — nie być nią dla wielu, nie być nią dla

tych wszystkich, którzyby w dziedzinie ducha chrześcianizmu

wyżej stanęli, niż ci, coby na podstawie niższej wiary religijnej

opierali swą duchowną nad narodami władzę. Musieliby ich przeto

zastąpić wyższćj wiary i wyższych wyobrażeń religijnych kapłani,

skoroby naród tego zapragnął i dawnej władzy duchownej nad

(25)

sobą niechciał uznawać. Toć i nie można żadnemu n arodow i.

poczytywać za grzech tego, gdy niechce znosić nad sobą władzy, duchownej, k tó ra nie podnosi i nic uświęca w nim ducha,- ale raczej prowadzi go do ruiny i upadku. A tak ą była właśnie władza duchowna w średnich wiekach, jak o sama w sobie od prawdy odstępująca i moralnie upadająca. Świadczy o tem histo- rya powszechna wszystkich narodów , a więc i . historya narodu polskiego, ja k o tem przekonać się można między innemi, z na­

stępującego ustępu historyi Naruszewicza: „T akow e sprzyjanie książąt wielkopolskich stanowi duchownemu, z upośledzeniem i krzyw dą stanu świeckiego, wzniecało w tym gniew , który jeszcze samo duchowieństwo postępowaniem swojem poddymało. Zagęściły się w niem wielkie nadużycia; hojne nadawania książąt biskupom, kapitułom i zakonom, wprawiły pierwszych w niecznłość o k a r­

ność kościelną, drugich w próżniactwo, kłótnie gorszące i złe życie. Obrażało najbardziej stan świecki złe -używanie dóbr ołta­

rzowi poświęconych. Księża zbytkowali, i chowali liczne nałożnice.

D wory biskupów równały się przepychem dworom książęcym;

ubiegania sio o katedry napełniły kapituły intrygam i, święto- kupstwem i kłótniam i, i t. d'.“

B yły to wprawdzie narzędzia tylko, przez które nie jedno ziarno boskiej zbawienia nauki przyjąć się mogło w sercach ludzkich bez względu na to, iż naczynia same nie były dość czyste i święte; lecz o ile właśnie te naczynia wykonywały władzę duchowną nad narodem , o tyle i naród ocierać się musiał o ich grzechy i nieczystości i mimowolnie niemi się zarażać. W szakże jak o w wiekach starego zakonu opiekuńcza Opatrzność czuwała zawsze nad stanem moralnym i religijnym wybranego ludu, tak też i w wiekach spełniać sic mającego testam entu; w którym poselstwo niebios do ludów ziemi się zawiera, gdzie od spełnienia się jego zależy nowa era błogosławionego życia i szczęścia dla ludzkości, tylko wszechwzględnej opiece Boga świat chrześciański zawdzięcza swoje ocalenie, że nie padł ofiarą wznoszącćj się coraz wyżej wszechwładzy hierarchii duchownej. Od poskromienia jej i zwrócenia uwagi narodów chrześeiańskich na grożące im z tego powodu niebezpieczeństwo, iż opuścili drogę postępu, i drogą wsteczną zmierzają do moralnego upadku, do śmierci raczej niż do życia, zależało głównie i przedewszystkićm wrspomnione oca­

lenie. To nader trudne zadanie mogła tylko um iarkowana i rozsą­

dna reforma religijna rozwiązać w sposób zadawalniąjący i celowi swojemu ze wszechmiar odpowiadający. Jakoż rzeczywiście reforma

2*

(26)

religijna w wiekach średnich z wielu względów uważaną być może jako drugie zbawienie świata, któ ry w skutek niej dopiero mógł wolniej i swobodniej nieco odetchnąć. Niem ała też wdzięczność należy się królowi szwedzkiemu Gustawowi Adolfowi za to, że w trzydziestoletniej wojnie o religią przeważył szalę zwycięstwa na stronę postępu i podnoszącego się ducha do wyższej wiary religijnej, a tem samem i niedopuścił, by się rozm agał na ziemi podwójny ab­

solutyzm: stanu duchownego i władzy świeckiej.

Ubolewać atoli potrzeba nad te m , że usposobienie uprzedzonych 0 doskonałości swej wiary narodów tak jest niskie, iż naw et nie dążą do zgody, i nie myślą nad tóm , że w Chrystusie wszystkie wyznania mogą się pogodzić, że różne kościoły mogą i powinny zlać się w jeden tylko chrześciański kościół. Uczuł tę prawdę i Zschokke, gdy w dziele swojem „Stunden der A ndacht“ wyrzekł:

„W idzę ja wprawdzie i w chrześciańskim kościele jeszcze roz­

dwojenia i innowierców, a przecięż wyznaję, że jest jeden tylko B óg, jeden C hrystus, jedna praw da, jeden chrześcianizm! Jest więcej chrześciańskich kościołów, ale jedna tylko chrześciańska religia; je st więcćj obrzędów i zdań, ale jedna tylko chrześciańska wiara. “

Rozdwaja się zaś kościół chrześciański właśnie z powodu takich kwestyi, których żaden rozum ludzki nie docieknie, bo reli­

gia musi mieć swoje tajemnice, których Jezus sam niechciał odsła­

niać, a których zgłębianie dało powód w późniejszych czasach do tworzenia się wymarzonych doktryn; czemu znowu przypisać na­

leży owe zastrzeżenia i dodatki, przez które pierwotna religia stra­

ciła swoją prostotę i jasność. A na to wcale nie zwracano uwagi, że kościół chrześciański nie potrzebuje polegać koniecznie na ciem­

nych i nieprzystępnych ustępach pisma św., bo to nie wzbogaca serca i nie buduje ducha, i bylibyśmy do pożałowania, gdyby, ja k się wyraża Zschokke, ciemności główną treść stanowić miały obja­

wionej nam przez Jezusa religii.

Więcej też niezawodnie skorzysta i zbuduje się społeczność chrześciańska z nauki słowa Bożego, o ile takowa odnosi się do życia, i na podniesienie żywota ludzkiego w pływ a, niż zajmując się n. p. istotą lub naturą bóstwa samego Jezusa, lub rozpływając się nad M aryą, m atką Jego, iż wedle dogmatu nie je st poczętą w znaczeniu świeckićm i wećlle przyrody tego świata, ale w sposób cudowny zstąpiła niejako z nieba, by zostać potem królową aniołów 1 ludzi, panią w niebie i na ziemi, opiekunką, pocieszycielką, orę­

downiczką!! — A wszakże przepisy dla życia i w iary, jak ie podaje

(27)

religia Chrystusa w swojej czystości, więcej nam powinny leżeć na sercu, jako najważniejsze do uszczęśliwienia naszego, niż chorobliwe marzenia religijnych ascetów, którzy żądając za wiele od świata, zrazili wielu i stali się powodem, iż świat albo wierzy za mało, albo za wiele.

Światu chrześciańskiemu nie potrzeba nic więcej wierzyć, jeno że to, co Chrystus objawił, a apostołowie Jego spisali, jest prawdą.

Ja k zaś tę prawdę pojmować należy, zwłaszcza w takich ustępach, gdzie w ykład jej nie jest dość jasn y , o tem powiedzieć nam mogą ci tylko, przez których usta chciałby sam B óg światu wyłożyć znaczenie swoich tajemnic. To zaś, co wypływa tylko z umysłu ludzkiego, musi być zawsze względne tylko; bo i człowiek jest istotą względną, na k tórą rozliczne działają w pływy, i zależącą mniej więcój od tem peram entu, draźliwości charakteru i żywości*

wyobraźni. Tymto czynnikom ulega tem więcej, im niższe jest jego umysłowe -wykształcenie, im niższy zajmuje stopień oświaty.

Toć jako bezwzględnie nad przyrodą i nad światem człowiek pa­

nować nie może, tak też i w krainie ducha bezwzględnej prawdy żywota nigdy nie obejmie ta k , iżby mógł j ą zamknąć w sobie 1 naznaczyć jej ścisłe w pojęciu swojem granice; bo taka prawda tylko w Bogu się mieścić może, bo i ona jest jak o B óg, bez granic i końca; zaczem do praw dy, jak o do Boga i do Chrystusa, który zwał się praw dą, iż z Bogiem był jedno, z pokorą tylko i na kolanach wolno się zbliżać człowiekowi. Z tego samego sta­

nowiska pojmował prawdę i Lessing, gdy w yrzekł: „D ążenie do praw dy czyni człowieka tem , czem on być powinien, a nie zaś prawda sama. Gdyby Bóg w prawicy wszelką zam knął prawdę, a w lewicy tylko jedyny, serdeczny i żywy popęd do prawdy, choćby nawet z zastrzeżeniem, bym zawsze i wiecznie błądził i rzekł do mnie: W ybieraj! — ja przypadłbym pokornie do jego lewicy, i rzekłbym : Ojcze dawaj! — W szakże czysta prawda jest tylko dla Ciebie samego. “

Żywy i wrodzony człowiekowi popęd do praw dy, prędzej czy późni ój musi go zaprowadzić tam, gdzie ona ma swój przybytek, swoją świątynię, która jest oraz świątynią Bogu poświęconą; bo skoro w Bogu zam yka się ostateczne wyjaśnienie praw dy wszech- życia i wszechbytu, to i duch ludzki zbliżając się do prawdy, zbliża się tem samem i do Boga. Otóż chrześcianie trzym ają się w tym względzie wskazanej im przez Chrystusa drogi, która ich zapro­

wadzić ma do świątyni życia lepszego, gdzie króluje Boska prawda.

Lecz zbliżać się do niej muszą społecznie, a więc przez kościół,

(28)

któ ry się zowie chrześciańską społecznością. Że w tym kościele musi panować pewny porządek, to i daną mu jest duchowna pod­

stawa, która się zowie ewanielią. Ale też uczy i sama ewanielia, że człowiek, jako istota wolna i rozumna, powinien chcieć i umieć na tej podstawie budować to wszystko, co tylko do powszechnego do­

bra przyczynić się może. Dla tego wolno jest apostołom wiary nie tylko zawiązywać, nie tylko coś postanaw iać, ale także i rozwią­

zywać, i nietylko przepisy, uchwały i wyroki wydawać, ale także i znosić takowe, gdy się zwłaszcza coś później okaże niedostatecznem, z duchem czasu nie dość zgodnem lub przeciwnem duchowi pisma świętego. Społeczność chrześćiańska uznając w Chrystusie arcy­

kapłana swojego i najwyższą głowę kościoła, nie sprzeciwia się przezto bynajmniej jego nauce, gdy się przez reformę podnosi i udo­

sk o n a la , ale stosuje się raczej.do ducha słów ónych, które Chrystus w yrzekł do apostołów swoich: „Cokolwiek zawiążecie n a ziemi, będzie zawiązane i w niebie, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie. “

J a k każdy pojedynczy chrześeianin, tak i kościół jako obraz społeczności chrześciańskiej powinien dbać o to, aby się oczyszczał i odradzał i stał się dla ludów tak ą samą m atką świętą i niepokalaną, ja k ą była M arya dla Jezusa jako człowieka. Kościół jest to m atka duchowna i boska, o ile za jeg o pośrednictwem świat Boga poznaje, który duchownie udziela się sercom ludzkim przez słowo, gdzie Bóg wstępuje w człowieka, by w nim znaleźć świątynię dla siebie, jako w synie swoim, w Chrystusie. Kościół jest dla nas m atką nie tylko duchowną i boską, ale oraz i człowieczą, o ile je st dla ludzi postano­

wionym, o ile sam przez się jest społecznością powstającą z łudzi.

Kościół jako społeczność odnosząca się do Boga, jest niezawodnie w dążnościach swoich społecznością świętą i boską, ale niemniej przeto omylić się może człowiek i społeczność złożona z ludzi, w pojmowaniu boskiej praw dy, k tó rą ma światu przez usta ducho­

wnych swoich ogłaszać. Boć nie rządzi Bóg kościołem bezpośrednio, ale przez ludzi, którzy mogą głosu jego nie usłuchać i podług w ła­

snych widoków i własnego rozumu sprawą religii kierow ać, opiera­

ją c się oczywiście na władzy, którą nadał im Chrystus. W ykony­

wanie tej władzy nie może być wszakże bezwzględnym, bo nie pod­

lega wątpliwości, że Bóg nie dla swego dobra i zbawienia daje

światu swe słowo i swojego syna, lecz aby ludzkość była zbawioną

i uszczęśliwioną. Powinna więc i władza nadana kościołowi być

skierowaną ku osiągnieniu powszechnego ludzkości dobra, zaczćm

jeżeli się okaże, że ten cel wysoki nie może być osiągniętym , jeno

(29)

p rzez oczyszczający się i podnoszący chrześcianizm , czyli przez reform ę religijną, to i przeprow adzenie je j chwale boskiej nic szko­

dzić nie może. Bo skoro co ludzkości przynosi k o rz y ść , to i B ogu owszem m iłem by ć musi.

J a k długo kościół postępował w tym tylko kierunku, ja k i sam sobie naznaczył, tak długo nie dawała się czuć potrzeba innej re­

formy, niż jak a wypływała wprost z ustaw i dogmatów kościelnych;

zaczerń mniemano, że aby osiągnąć wyższy stopień doskonałości chrześciańskiej, potrzeba m artwić swe ciało, prowadzić życie bez- żenne, wyrzekać się świata i tego wszystkiego, co do świata nas wiąże, wyrzekać się związków rodzinnych i familijnych, aby mieć serce napełnione samą tylko wiarą i nadzieją przyszłego szczęścia w niebie. Zapadano więc w stan nienaturalny, a tem samem i gwał­

cący praw a, jak ie sam Stwórca nadał przyrodzie, sądząc iż przez ascetyzm i religijną excentryczność dojść można do chrześciańskiej doskonałości. By okazać, o ile podobne mniemania religijne są niestosowne i niepraktyczne, potrzebujemy zwrócić tylko uwagę na sektę biczowników, która w roku 1261 z W łoch do Polski się dostała. B ył to rodzaj pokutników, którzy sami niewiedząc co czynią, nauki kościoła swojego do ostatecznej konsekwencyi dopro­

wadzić chcieli, uderzając głównie na ciało, jakoby ono tylko było źródłem i powodem wszelkich grzechów, zapominając snać o tem, że nad ciałem i nad grzechem duch jeszcze panować może, któremu ciało służy za naczynie do objawienia się w tym świecie. W szakże nie stanie się duch lepszym i doskonalszym, gdy naczynie, w którem zam ieszkał, biczować i dręczyć będziemy. To też i myśl biczowa­

nia się społecznego za grzechy, nie mogła się w niczem przyczynić do reformy kościoła, jako nie wypływająca z natchnienia czystego chrześcianizmu, lecz z zamąconej o nim wyobraźni.

W pierw szych chrześciańskich w iekach b y ła w iara chrześciań- ska i obrzędy je j proste i czyste ja k o źró d ło , z którego pierwsi apostołow ie w iary czerpali swe natchnienia i nie m ogły przeto w y­

rad zać się z niej żadne transcedentalne anom alia, j a k się to działo w w iekach późniejszych, g dzie mniej pow ołani szafarze słow a i ła sk bożych sprawili to , że od w ieku do w ieku w ielka i wzniosła św iątynia chrześcianizm u zm alała i sta ła sic w yrafinow aną'ciem ną i niebiańskiego św iatła i ciepła pozbaw ioną szkołą teologii*). Im wię-

*) Podobnie acz ostrzćj nieco w y raża się o tem R o tteck w swśj historyi po­

w szechnej (t. IV , str. 2 5 8 ): „ U n d an die Stelle des in seiner E in fach h eit h im m elan leiten d en G lau b cn s e rh o b sich eine sp itzfin d ig e, k a lte , n ied erd ru c k en d e S ch u l- theologie. “

Cytaty

Powiązane dokumenty

Za- pewne szacunek do przyrody jako dzieäa stworzenia, ale takĔe do dzieä czäowieka wzniesionych w tym du- chu stanowiñ gwarancjö powstania krajobrazu zrównowaĔonego,

Jednak wydaje mi się, iż w większym stopniu związane jest to z próbą za ­ instalowania w tych krajach nowożytnego modelu polityki, czy może raczej jego

na podstawie analizy stanowisk związków za- wodowych nauczycieli oraz związków samorządów terytorialnych (Stanowisko XXV Zgro- madzenia...; Stanowisko Związku

Kiedy, któryś z zawodników przetnie linie swoją lub drugiego zawodnika rysuje w miejscu przecięcia kropkę swoim kolorem (najlepiej jest to zrobić od razu, aby się nie

Składają się na nią takie bardziej szczegółowe kwestie, jak powody, dla których pewne typy konfl iktów stają się obiektem działań ruchów, problem pojawiania się w

rząt z likwidowanych ognisk ASF wy- znaczyły środki transportu tylko do tego celu przeznaczone, nie używając ich do odbioru i transportu zwierząt padłych z innych przyczyn

W krótce inicjatywa upowszech­ niania filozofii wśród medyków, w którą zaangażowali się zarówno studenci, jak i profesorow ie obydwu uczelni, przekształciła się w

Antoni Kępiński w swej słynnej książce zatytułowanej Lęk stawia diagno- zę: „Nerwicowa hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i